Kiedyś sobie żartowałam że makrzdy w końcu będzie miał swoje M1..........
A teraz mieszkam na wynajętym szlak mnie trafia że muszę płacić tyle kasy i nie wiem co począć dalej. Kupno mieszkania to HORRORRRR ceny kosmiczne i co taka nasza POLSKA młodzierz ma począć. Jak zkładać rodzinę jak kupno mieszkania jest jak dziecko albo i droższe. Babcie i dziadkowie pomarli i już nie zostawią więc jak poszukać swego miejsca na tej ziemi. Ostatnio rozmawiałam o mieszkaniach z rodzicami i tak wspominali że ojciec specjalnie pracował na tych często wyśmiewanych pegieerach bo mieszkanie się dostało, mieli żłożony wniosek i czekali wiedzieli że poczekają to dostaną a dziś człek czeka i co..... nic się nie dostanie. Czasam9i jak tam usiąde to myślę że w dzisiejszych czasach lepiej żeyć we 2 kupić mieszkanko żyć z 2 pensyjek i szaleć do utraty tchu.......... a może się myle.... możę to ja mam szczęście że mam 2 wspaniałych dzieci i że nie stać mnie na mieszkanie które wynajmuję........
Ludzie w wieku naszych rodziców nawet mają taki zwrot "dostać mieszkanie". Moja teściowa często powtarzała, że ktoś dostał . Kiedyś zapytałam, gdzie się dostaje to ja chętnie skorzystam. Trzy lata temu wzięliśmy kredyt i jakoś nie narzekamy. Wiem, wiem zaraz pojawią się oburzone głosy, że kredyt trzeba spłacać itd itd. Tylko, że przy wynajmie też komuś wsadza się kaskę do kieszeni.
Zgadzam się z Tobą, że lepiej płacić na swoje, niż komuś kieszenie napełniać. Z drugiej strony patrząc, nie każdy posiada zdolność kredytową, co dyskwalifikuje go w drodze do własnego M. Przykre, ale prawdziwe.
Placisz wlascicielowi mieszkania co miesiac za czynsz, a gdybys wziela kredyt na mieszkanie i zamiast placic wlascicielowi to mniej wiecej tyle samo placilabys rate do banku . wiem ze taki kredyt jest na ok.25 lat ale masz mieszkanie SWOJE i mozesz SOBIE je uzadzac.
Linka "gdybys wzięła kredyt na mieszkanie" brzmi bardzo rozsądnie, ale..... Realia są takie: od kilku lat wynajmujemy mieszkanie, bo na zakup to banki powiedziały nam nie. Dlaczego? Ano dlatego, że ja zarabiam relatywnie bardzo mało a mój mąż prowadzi firmę. Trzy lata tułamy sie po różnych bankach i nic. Teraz, jak nam się troche gorzej powodzi jest jeszcze gorzej. Jakiś rok temu przestałam mieć złudzenia co do własnego M choćby na dożywotnią krechę. Ceny mieszkań sa po prostu zabójcze.
dagusia jeśli spełniasz pewne warunki możesz ubiegać się o mieszkanie komunalne, Czeka się dlugo ale kiedyś się dostaje. Moi znajomi też wynajmowali mieszkanie. Postanowili wykupić w TBS. teraz zamiast właścicielowi płacą za swoje mieszkanie. Ja kiedyś tez wynajmowałam i wiem co to znaczy. Cieszę się z jednego, że czasy kiedy się wszystko dostaje dawno już za nami. Nie wiem czy masz tego świadomość, za tą dawną rozrzutność teraz wszyscy jeszcze słono płacimy.
Nie wiem gdzie znajomi mieszkają ale u nas w wielkopolsce nawet wniosków na TBS nie przyjmują A nawet tam gdzie przyjmują to mówią żę w ciągu najbliższych lat nie ma nawet planów budowy. TBS - są już martwe, nie ma mieszkań chyba że za odstępne a na to się kredytu nie dostanie. Rodzice chcecieli wziąść kredyt pod zastaw swojego mieszkania ale są już wiekowi i choć kredyt by dostali musiałabym płacić 1.500 zł raty. a to jednak jak dla mnie duża duża kasa
Mieszkania do towar deficytowy w dzisiejszych czasach.Mieć własny dach nad głową to marzenie wielu osób.Ja akurat jestem jedną z tych co marzenie o własnej chałupce ma za sobą.Kosztowało mnie to dużo trudu i wyrzeczeń,ale mam to marzenie za sobą.Po 3 latach małżeństwa zaczeliśmy budowę domu i mineło jeszcze 9 lat zanim się wprowadziliśmy.Kredyt braliśmy tylko na wybudowanie w stanie surowym,a resztę robiliśmy etapami po trochę.Kokosów nie zarabiamy,ale dopieliśmy swego i mieszkamy w dużym wygodnym domu na wsi(w porównaniu do poprzedniego bardzo ciasnego i bez żadnych wygód). Mam znajomych którzy mając podobne dochody do moich kupili działkę na wsi,wybudowali dom i teraz zadowoleni mieszkają i spłacają kredyt(mają go na 21 lat).Inni znajomi kupili wymarzone m5 w "blokowisku" w mieście i też na kredyt.Jedni i drudzy są zadowoleni i twierdzą ,że dzisiaj nikt nic nie daje. Znajomi kredytobiorcy mają dzieci(2 lub 3) i bywając u nich nie zauważam,aby z powodu kredytu na mieszkanie mieli jakieś braki w budżecie domowym.Żyją podobnie jak inni bez kredytu-chodzą na sylwestra,latem się grillują,jeżdża na wakacje(co prawda nad jezioro pod namiot),na niedzilę pieką jakie ciasto do kawy itd...Matrwią się tylko tym,że gdyby jednemu z małżonków "urwała się" praca to wtedy byłoby ciężko.
Oczywiście kredy możę byśmy i dostali ale jak go spłacać to się łatwo mówi. Na dzień dzisiejszy płacimy mniej niż za kredyt i to mnie jeszcze trzyma tu. Poza tym mnie nie zależy na własnościowym mieszkaniu chce sobie mieszkać gdzieś do końca zycia i płacić uczciwie ale nie kokosy. TYlko tyle. Wiesz zazdroszczę im skoro przy dzieciach i krdycie mogą sobie pozwolić na normalne życie pozazdrosić tylko. Ja na razie nie idę do pracy bo 2 maluszków i ceny opiekunek i wypłaty są bardzo podobne więc zapytam jaki sens pracować na opiekunki???
no niestety tez nie mamy własnego kata i przy 3 dzieci spedza mi to sen z powiek gdzie mieszkamy na pensjonacie który mam w dzierzawie a kokosów nie ma ludzie coraz mniej przyjeżdzaja a kasę dla właścicielai na rachunki trzeba mieć a jest to czasami ponad moje siły...mąż stacił pracę kiepsko się to wszystko zapowiada a wszystkie malowania i inne prace na mojej głowie-facet nie tknął budynku od 5 lat a ja siedzę cicho bo się cieszę że mam pracę i narazie dach nad głową:))o kredycie mogę zapomnieć...smutne to niestety...może kiedyś będzie lepiej:))żyję tą nadzieją...
Rok 2009 był koszmarny większkość moich znajomych z kredytami mieszkaniowymi popadała w taki długi że przez kilka lat będą spłacać. Ja też mam nadzije że będzie lepiej ale to tylko nadzieja. :)
Kiedyś gdy moje dzieci były małe też cholera mnie brała gdy inni normalnie żyli,a ja praca(dzieci pilnowała teściowa)-dom ,a w nim pranie i sprzątanie itd...i na dodatek ciasnota jak diabli.Lata minęły i jest Ok
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > Jaska, nie zlosc sie prosze ale zaplulam monitor............."Zyja podobnie > jak inni bez kredytu-chodza na sylwestra, latem sie grilluja.......hahaha, to > maja co jesc za darmo:)))))))
Nie mieli by mozliwosci grillowania gdyby nie Kaczynscy
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > Alu, tego nie pojmuje?, no wiesz jestem na bakier z Waszymi politykami, > znaczy nic o nich nie wiem:))))
Kiedy u wladzy pojawili sie wlasnie oni jak zreszta potwierdzil to jeden z braci blizniakow Polacy wreszczie mogli dzieki nim grillowac Widzisz jak duzo zawdzieczamy naszym politykom
Nie wiem,czy Kaczynski uzyl rowniez zaimka zwrotnego (a to on zadecydowl o komizmie calego zdania),czy czesc piszacych nie zrozumiala,co Cie rozbawilo.Osobiscie nie chcialabym spozywac sie w zadnej postaci, jako potawe z grilla rowniez.
Jak ci dzieci dorosną i zaczną studiować, to będziesz jeszcze płacić za wynajęcie stancji lub akademik, chyba, że studia są w miejscu zamieszkania. Nikt nam nie powiedział, że będzie łatwo. Ja mam swój dom, ale za stancję dzieci płacę 1000 miesięcznie, a o innych kosztach utrzymania nie wspomnę. Dzieci też nie siedzą z założonymi rękami i pomagają tyle, ile im czas pozwala i na przysłowiowe"waciki" sobie zarabiają.
Wiesz ja mam blisko do poznania więc płacić nie będziemy będą dojerzdżać ale to za tyle lat synek starszy ma dopiero 2,5 roczku córcia 1,5 studia to odległe plany i marzenia. A pozatym do tego momentu to wszystko się już zmieni dzieci dorosłe mama w końcu pójdzie do pracy :).
To faktycznie jeszcze dużo czasu, ale to zleci tak szybko, że nawet się nie obejrzysz. Ja teraz liczę na to, że za 2 lata córki skończą studia i znajdą dobrą pracę, a ja będę zbierać im na ewntualne zagospodarowanie. Mam nadzieję, że tak będzie. A tobie życzę pomyślności
zgadzam sie ze wszystkim co piszesz. ja mieszkam z mezem w pokoju u tesciów,dziecko w drodze wiec niedlugo bedzie nas 3 w 1 pokoju. bedzie ciezko i jets ciezko ale na mieszkanie szans zero! no chyba ze kredyt ale to tez nie jest takie proste małżenstwo musi miec umowy na czas nieokreslony i min 2000 zl zarobku,ciekawe gdzie sa tacy ludzie. a no i potem spłacac do smierci i dodatkowo placic czynsz+opłaty. i jeszcze cos do gara włożyc! to co sie dzieje jest smieszne i mi juz nawet nie chce sie myslec bo juz za duzo łez wylałam i nerwów stracilam nad mysleniem i marezniami o wlasnym M
Ja mam kredyt, będę go spłacać aż do emerytury.Z mojej pensji utrzymują się 3 osoby ja i dzieci, płacę czynsz,media,internet, telefon,utrzymuję samochód, nikt mi nie pomaga, mamy co zjeść, w co się ubrać , mam z czego opłacić zajęcia (obydwoje trenują),jestem w stanie ciiut zaoszczędzić. I co ciekawsze pensja jest niższa niz krajowa. Więc moze po prostu trzeba wziąść kartke i ołowek?
z tego co mi wiadomo NAJNIŻSZA krajowa to 1317 zł brutto co daje 984 zł netto.jezeli spłacasz kredyt robisz opłaty,jesz,ubierasz sie i co tam jeszcze to nie wkrecaj ze za nizsza pensje niz 984 zł! no chyba ze masz na mysli ŚREDNIA krajowa to według GUS ponad 3.000 zł. jest różnica co?
kartke i ołowek to ja se moge wziasc do porysowania bo napewno z wypłaty niecalego tysiaka za wiele nie wylicze. prosty rachunek mieszkanie 100 000 zl na 25 lat (nie wliczajac odstek) to rata ponad 300 zł( jak wiadomo prawie drugie tyle to odsetki) + czynsz oklo 250+oplaty licznikowe gaz,prad,telefon,woda czesto ogrzewanie kolejne 200-300 zl jezeli wliczyc do tego utrzymanie samochodu(benzyna) ubranie jedzenie i te wszystkie inne oplaty"zyciowe" to juz dawno jestem na minusie!
Pisałam o średniej krajowej, nie najniższej. Kilka lat temu z pensji 1800 utrzymywałam 4 osoby i zaczełam spłacac kredyt. I wszystko z ołowkiem w ręku tzn.lista zakupów i nic do koszyka ponad to co zapisane.Zero nie przewidzianych okazji promocyjnych. Nie ma na kartce - jest niepotrzebne. I uwierz da się nie tylko być ponad kreska ale i odłozyć co nieco.I nie głodować :)
Dwoje dorosłych zdowych ludzi (jeżeli jest inaczej - przepraszam) + dziecko w drodze - i sytuacja beznadziejna??? Wybacz, ale ja tego nie pojmuję. Jeżeli za mało zarabiacie, bo w miejscu gdzie mieszkasz nie można inaczej, to wyprowadźcie się, znajdxcie pracę gdzie indziej, za granicę wyjjedźcie... zróbcie coś, żeby zmienić Waszą sytuację. Nie stwierdzaj tylko, że Wasze szanse są równe zeru, bo własnym mysleniem przekreslasz właśnie te szanse.
Kredyt + odsetki 500zł,czynsz 440,gaz i prąd - ogrzewanie masz w czynszu.Reszta opłat.Mnie wystarcza a nie głodujemy ani bidujemy. Trzeba tylko planować, nic więcej.
Acha czynsz podałam w mieszkaniu własnościowym w spółdzielni mieszkaniowej ok 70m2. W mieszkaniu kupionym od gminy 42 m2 czynsz z centralnym ogrzewanie, 195 zł. To tyle opłat podstawowych.
wow, ale może diabeł tkwi w szczegółach, nie jestem czlonkiem spółdzielni :) Po prostu mam mieszkanie własnościowe w budynku spółdzielni mieszkaniowej i tyle.I chyba to jest korzystniejsze dla lokatorów. jest od kilku lat taka mozliwość, Koleżanka też zrobiła ten myk i płaci mniej :).
Kraków. Nie wiem czy ma znaczenie,ponieważ nie mam potrzeby zagłebiania się w prawo spółdzielcze, ale nie jestem członkiem spółdzielni. Co do mieszkania w budynku gminy nie ma w tym opłaty za wodę, bo jest wodomierz :)I nie powiem, co roku sa zwroty z ogrzewania centralnego, więc jakis zastrzyk jest.
No cóż, i ja tak pomnyslałam po przeczytaniu tego wątku, ale jakos nie chcciałam nikomu sprawiać przykrosci, bo zdaję sobie sprawę, że każda sytuacja życiowa jest inna. Jednak... jestesmy narodem, który rzeczywiście lubi narzekać. Niemalze wszyscy moi znajomi (wiek ok. 30-tki) spłacają kredyty - taka jest rzeczywistość. Jak mozna narzekać, ze kiedyś "dostawało się" mieszkanie, a teraz nie. No niestety to trzeba zaakceptować, że aby coś zdobyć (w sensie materialnym) większość ludzi musi ciężko pracować, czasem podejmować odważne decyzje. I to nie jest polska rzeczywiostość - tak jest wszędzie. Ba, z tego co mi wiadomo, jesteśmy jednym z tych krajów europejskich, w którym bardzo duzy odsetek posiada mieszkania na własność (w tym z kredytem) - już w Niemczech np. znacznie więcej ludzi mieszkania wynajmuje.
Oj lubi, jesli chodzi o mieszkania to słyszę to codziennie. Niedawno Pani mająca na miesiąc na osobę netto 1500 (4 osoby) biadoliła,że nie stac ją na wynajem,że nie dostanie kredytu, że ledwo wystarcza jej do pierwszego. I to mieszkając u rodziców.
Podziwiam że tak potrafisz utrzymać i jeszcze zaoszczędzić. Ja nie potrafię i uwierz alkoholu nie pijemy nie imprezujemy i często nam brak do 10 więc jak Ty to robisz że Tobie starcza. Napisz kilka rad jak zaoszczędzici trochę kasy mam 2 małych dzieci i nas 2 dorosłych. Będę bardzo wdzięczna za rade. :)
Sama nie wiem jak to się dzieje, bo nie powinno mi zostawać. Ale po zapłaceniu wszytkich rachunków ustalam sobie ile mogę wydać w ciągu tygodnia i staram sie tego nie przekraczać jesli przekroczę pula na następny tydzień jest pomniejszona o te kwotę. Zakupy tylko z listą.Wiadomo,że czasem są nieprzewidziane wypadki ale nie zdarzają się one co tydzień. I nie imprezuję nie wydaję na alkohol, ale tez nie szastam pieniędzmi na wędlinę za 29 zł/kg, sery żółte kupuję tańsze, smakuja tak samo. Dzemy mam domowe, to co mi zostanie zamrażam i wykorzystuje potem. U mnie ten system funkcjonuje z powodzeniem, ale nie twierdzę,że mam patent na dobre gospodarowanie domowym budżetem.
Użytkownik Olciaa napisał w wiadomości: > AMEN!!!zgadzam sie ze wszystkim co piszesz. ja mieszkam z mezem w pokoju > u tesciów,dziecko w drodze wiec niedlugo bedzie nas 3 w 1 pokoju. > bedzie ciezko i jets ciezko ale na mieszkanie szans zero!no chyba ze kredyt > ale to tez nie jest takie proste małżenstwo musi miec umowy na czas > nieokreslony i min 2000 zl zarobku,ciekawe gdzie sa tacy ludzie. a no i potem > spłacac do smierci i dodatkowo placic czynsz+opłaty. i jeszcze cos do gara > włożyc! to co sie dzieje jest smieszne i mi juz nawet nie chce sie myslec bo > juz za duzo łez wylałam i nerwów stracilam nad mysleniem i marezniami > o wlasnym M
Olcia wiem coś o tym też mieszkaliśmy u teściów w jednym pokoiku przez 4 lata we trzech a potem jeszcze rok ale już we czterech. Różowo nie było ,ale jakoś to dzielnie zniosłam i teraz już mieszkamy w swoim wymarzonym nowym domku ,mamy kredyty ale na jakieś jeszcze 10 lat jest ciężo nie kiedy ,szczególnie w "martwych sezonach"ale nie narzekam ,cieszę się tym co mam .Można żyć skromniej ,ale najważniejsze że zdrowe dzieci ,bardzo dobrze się uczą a i nam zdrowie dopisuję i aby tak dalej.........
Życzę Ci Olciaa ,aby marzenie o mieszkaniu jakimś cudem się spełniło:)
Olcia podpinam się pod Ciebie , ale moja wypowiedź jest ogólna:)
Też mieszkaliśmy u teściów w czwórkę w jednym pokoju, który na dodatek pełnil funkcję "telewizorni", gościnnego naszej i dzieci sypialni, ponieważ pokój był największy w domu. Potem,kiedy sytuacja prawna gospodarstwa została uregulowana na korzyść męża, zaczęlismy mysleć o budowie domu. Oboje pracowaliśmy ale zarobki nie byly zachwycające- mąż zarabial 1300, a ja ok. 1000 zł. Od samego poczatku posiłkowalismy sie kredytami. Na wszystko, na załatwienie dokumentacji, na materiały, robotników. Doszło do sytuacji ,ze mieliśmy równoczesnie do splacenia pięć kredytów i znikąd pomocy finansowej, bo według mojego tescia "jak się budowę zaczyna , to się pieniądze ma".Były miesiace,że po opłaceniu rachunków , spłacie kredytu zostawało nam 200-300 zł na dojazdy do pracy i zycie. Kredyty braliśmy na krótkie okresy, małe do 10 000 na dwa lata a największy na wykończenie domu na pięć lat żeby placic jak najmniejsze odsetki i zawsze z ratami malejącymi. Nigdy nie zdecydowaliśmy sie na kredyt hipoteczny, bo bałam się go jak ognia. Zawsze to były kredyty budowlane, lub konsumpcyjne.Od rozpoczęcia budowy do momentu wprowadzenia się do domu upłynęło 3 lata. Gnalismy jak szaleni z budową i wykończeniem bo dzieci rosły,potrzeby coraz większe i sytuacja w zakladzie, w którym pracowalismy zaczynała się robić nieciekawa. Było momentami bardzo cięzko, ale jakoś daliśmy radę. Później zwolniono z pracy męża, teraz mnie. Na szczęście po pięciu miesiącach bezrobocia mąż znalazł pracę. Spłacamy jeszcze kredyt , który wzięliśmy na elewację. Nie jest różowo ale nie narzekam. Jeżeli czegoś się bardzo chce to można to osiągnąć, chociaż czasami kosztem wielu wyrzeczeń. Kiedy zabraliśmy sie za budowę ciągle powtarzałam sobie słowa mojego tatusia, który mówił,że jeżeli człowiek do czterdziestki się nie dorobi, to potem jest mu bardzo ciężko cokolwiek osiagnąć, aczkolwiek nie jest to niemożliwe. Życzę wszystkim "bezdomnym" samozaparcia i wytrwałośći w dążeniu do swoich czterech scian:))
Wiesz ja się nie zgodzę z Twoim Tatą myśle że po 40 też można bardzo dużo osiągnąć. Dzieci już odchowane we 2 pracować to wcale nie takie złe można nadgodzinki szarpać bo maluszki już nie tęsknią a starsze to mają już więcej własnych zajęć. Ja mam nadzieje że życie dostatnie przedemną. :))))
Oczywiście,ze tak. Napisalam,ze nie jest to niemozliwe:) On miał na mysli to,że dzieci rosna a co za tym idzie i ich potrzeby. Szkola srednia, studia, a więc i wydatki większe. Koleżanka, kiedy jej córka podjęła studia zaczęla z ciekawości zapisywać każdy wydatek na stancję,życie, skrypty, dojazdy itp.Wyszło jej około 45 tyś . Mniej wiecej tyle wzielismy kredytu na wykonczenie domu:))) Po skonczeniu studiów Edyta nie może znaleźć pracy. Ma rodzinę, dziecko, mąż uległ wypadkowi, nie pracuje, a kolezanka dalej jej pomaga finansowo, ale już wydatków nie zapisuje:)))))))))))))))))
Niestety w dzisiejszych czasach bardzo niewielu z nas stac na wlasne wymarzone m.My mieszkamy w malutkim miescie,za mieszkanie bulimy co miesiac 880zl.Niestety rowniez nie mamy tzw.zdolnosci kredytowej,nieraz po nocach nie spie i mysle CO DALEJ???Co mozemy zapewnic naszym dzieciom,a mamy ich dwoje,9 lat i 1rok.Nasze panstwo nie przejmuje sie takimi jak my,politycy dbaja tylko o swoje kieszenie.Pamietacie jak w tvn,w Uwadze byl eksperyment z udzialem politykow,mieli tyle co przecietny czlowiek na wydatki(oczywiscie bez oplat,rachunkow itd).Niestety niewielu z nich wzielo w tym udzial,a ci co sie podjeli szybko wymiekli.O czym to swiadczy?My musimy sobie radzic,a oni za nic przyznaja sobie premie w wysokosci rocznych dochodow przecietnego Kowalskiego:(
Jeśli będziesz czekała aż państwo coś zrobi w Twojej sprawie to niczego się nie doczekasz. A nie lepiej wziąść sprawę w swoje ręce? Ja również nie miałam zdolnosci kredytowej, wystarczyło wykorzystać przepisy i juz miałam. Kilka miesięcy spędziłam odwiedzając banki, pytając i rozważając rózne propozycje i mozliwości proponowane przez bank.Teraz mam własne mieszkanie za które płacę tyleż samo +kredyt.
W moim przypadku już chyba wszystkie możliwości zostały wyczerpane.Już dawno wzięłam sprawy w swoje ręce i nie liczę na to,ze panstwo mi w czymkolwiek pomoze.Nie wiem tylko,czy jakikolwiek bank udziela kredytow rodzinom z 2 dzieci,gdzie tylko maz pracuje.Watpliwa sprawa,no moze tylko Provident.W dzisiejszych czasach,kiedy bardzo ciezko o prace i niepewne jutro kredyt nie jest chyba najlepszym rozwiazaniem.Tak sie sklada,ze przenioslam sie do rodzinnej miejscowosci meza,miasto ok 10000mieszkancow i niestety brak tu pracy dla kobiet:(
Angelinka popytaj w malych bankach. My duże kredyty bralismy w Banku Spółdzielczym,ale jak napisałam wyzej, bralismy kredyty budowlane lub remontowe.Proponowali nam kredyt hipoteczny, ale ja się tego kredytu panicznie boję. Być może gdyby chodziło o zakup mieszkania i o większą kwotę to nie miałabym wyjscia i bysmy wzięli i hipoteczny , a tak to zdecydowalismy się na budowlany.
Ja dostałąm kredyt kiedy pracowałam sama, i jest dwójka dzieci. Teraz też sama spłacam kredyt z jednej pensji.Mąż nie żyje więc nie mam na kogo liczyć. Jesli się chce to zawsze sposób się znajdzie.
A powiedz mi, czy biadolenie, narzekanie załatwia sprawę? Czy od tego coś się zmieni?Wiem,że prościej narzekać, wszyscy się użalają, jaka jesteś biedna, jakie to życie masz ciężkie. Ciężkie życie nienarzekających jest niezauważane. Sama kiedys usłyszałam... Nie narzekasz, to znaczy,że nie jest Ci ciężko. Bo łatwiej narzekac, to nic nie kosztuje, trudniej zmienić życie na lepsze.
Beatko, rumienisz sie z dumy, prawda? Jak dostanie sie w tylek wystarczajaco, to trzeba wziasc sie w garsc, zadne narzekanie nie pomoze.Nic z nieba nie spadnie, nawet jak by sie o to prosilo..........Podziwiam Ciebie, dzielna jestes i tyle:) Pozdrawiam cieplutko!
Może osoby-rodziny nie mające swojego M powinny zmienić sposób myślenia. Nie jesteście uwiązani do miejsca przez mieszkanie, więc może trzeba odważnie szukać swojego miejsca tam, gdzie albo mąż będzie godziwie zarabiał i miał w miarę pewne miejsce pracy lub będziecie mieli oboje pracę i przedszkole dla dziecka/ci. Wydaje się, żwe nadeszły takie czasy, że tylko mobilni sobie poradzą. Powodzenia wszystkim bez M i innym też. :)
Ja dzięki bogu nie mam takiego problemu.Mam własny dom (odziedziczony po tacie) Ale doskonale cie rozumie,moja siostra chciała kupić dom na kredyt,w końcu zrezygnowali bo rata kredytu była by tak wysoka 1,700zl.ze po zaplace4niu kredytu i opłat nie mieli by za co zyc,jeszcze bezdzietna ale ma meza i planują dzieci,wiec jak by doszły dzieci to już całkiem by głodowali. Przykre to ale niestety w naszym kraju nie da się godnie żyć.
No wlasnie o to chodzi,albo zdecydujesz sie na kredyt,ktory splaca sie przez 30 lat z chorendalnie wysokimi ratami,przy tym martwiac sie,czy nie straci sie pracy,albo firma nie upadnie,albo dorabia sie kogos wynajmujac mieszkanie:(
Czasam9i jak tam usiąde to myślę że w dzisiejszych czasach lepiej żeyć we 2 kupić mieszkanko żyć z 2 pensyjek i szaleć do utraty tchu.......... a może się mylę.... możę to ja mam szczęście że mam 2 wspaniałych dzieci i że nie stać mnie na mieszkanie które wynajmuję........
o to mi choziło a nie o stwierdzenie WEŹ KREDYT, szczerze to się troszkę denerwuję jak słysze jaki problem kredyt i masz swoje własne M. Pewnie podziwiam ludzi którzy biorą i mimo przeciwności losu dają rade i życze im dużo dużo zdrowia i sił aby wytrwać w spłacaniu. :) Co jakiś czas nachodzi mnie taka nostalgia za własnym lokum ale nie zależy mi na tym aby to było własnościowe chce tylko sobie spokojnie mieszkać pomalować ściany i kupić firanki. Zaczełam się starać o mieszkanie komunalne i zobaczymy u nas mają remontować jakieś mieszkania więc jest szansa, nikła ale jest. Mój nie-małżonek nie chce słyszeć na razie o kredycie dopiero jak zacznę pracować czyli za rok może 2. Zobaczymy może się uda. :)
Najważniejsze, że macie 2 jak napisałaś wspaniałych dzieci i macie dla kogo żyć. Nie jesteście odosobnieni w tym niedoborze finansowym. Ja wiem, że to nie pociecha, ale najważniejsze, żebyście byli zdrowi i razem. Na waszej ulicy też jeszcze jaśniej zaświeci słońce!!! Czego Wam z całego serca życzę.
Problem nie lezy chyba w tym, żeby wziąść kredyt. Raczej w tym,żeby nie czekac aż samo z nieba spadnie albo ktoś poda na talerzu i przede wszystkim nie narzekać. Życie jest takie jakie sami je sobie ułozymy. Jeśli nie zobaczymy w nim nic fajnego i pięknego to będzie do d.......Można nic nie mieć a być szczęśliwym i nie narzekać.
Piękne słowa i takie prawdziwe. Ja staram się znaleść więcej opcji i możliwośći. Szukam też jakiegoś taniego mieszkania w międzyczasie, nie szukam luksusów tylko czegoś gdzie mogłabym żyć i mieszkać sobie z dziećmi. I wierze glęboko w to że mi się uda z kredytem czy bez. :)
Mysle,ze w tych czasach nikt nie liczy az cos z nieba spadnie.I po to zostal stworzony ten watek,zeby sobie moze i troszke pobiadolic.Oczywiscie podziwiam ludzi,ktorzy odwazyli sie na wziecie kredytu i dlugoletnie splacanie,tylko jezeli straca zalozmy prace to mieszkanie przejmuje bank:(Moze sie myle,ale ja to tak odbieram,zarowno ten watek jak i sprawe kredytow.Zycie nalezy do odwaznych:)
Przez całe moje małżeństwo tułaliśmy sie od jednych rodziców do drugich, zyjąc na kupie w kilka rodzin. Dzieci rosły, my wszyscy w jednym pokoju, w pokoju obok siostra z mężem alkoholikiem i dzieci biorące przykła z tatusia (dzielnicowy im kuratorzy znaja rodzinkę na wylot). Mieliśmy do wyboru biadolić ( w końcu to był nasz do, co z tego że sąd zasądził eksmisję i interweniowała policja) i pozwolić wyrastac dzieciom w takiej atmosferze, albo zaryzykowac. Wzięłam kredyt, ponieważ nie miałam innej mozliwości mieliśmy tylko jedną pensję i niepewne jutro.Chcieć to znaczy móc. Nie zapominaj o tym. Kredyt nie jest jedyną mozliwością na posiadanie własnego wymarzonego M.
Wiem dobrze co to alkoholizm,moj s.p. ojciec pil,bil itd.Kiedy moja mama zdecydowala sie od niego uciec razem ze mna i mlodsza siostra odrazu kombinowal jak nas wymeldowac i stalo sie...Od 16 roku zycia bylam bezdomna,w wieku 29 lat mam za soba kilkanascie przeprowadzek.Moja mama przez dlugi czas chodzila po wloclawskich urzedach,aby w jakikolwiek sposob pomogly,wszystko na nic:(Ja nie licze na to,ze ktos mi da mieszkanie,nie potrafie wyciagac reki po pomoc.
Chodzi tylko o to,żeby zmienić spojrzenie na życie , a wtedy wszystko będzie inne, prostrze i łatwiejsze :) Mimo,że nie jest to łatwe,że ciągle potykamy się o coś a los gnie nam kark. Ale zycie jest piękne, ulotne i szkoda marnowac go na narzekania :)
Kiedyś sobie żartowałam że makrzdy w końcu będzie miał swoje M1..........
A teraz mieszkam na wynajętym szlak mnie trafia że muszę płacić tyle kasy i nie wiem co począć dalej. Kupno mieszkania to HORRORRRR ceny kosmiczne i co taka nasza POLSKA młodzierz ma począć. Jak zkładać rodzinę jak kupno mieszkania jest jak dziecko albo i droższe. Babcie i dziadkowie pomarli i już nie zostawią więc jak poszukać swego miejsca na tej ziemi. Ostatnio rozmawiałam o mieszkaniach z rodzicami i tak wspominali że ojciec specjalnie pracował na tych często wyśmiewanych pegieerach bo mieszkanie się dostało, mieli żłożony wniosek i czekali wiedzieli że poczekają to dostaną a dziś człek czeka i co..... nic się nie dostanie. Czasam9i jak tam usiąde to myślę że w dzisiejszych czasach lepiej żeyć we 2 kupić mieszkanko żyć z 2 pensyjek i szaleć do utraty tchu.......... a może się myle.... możę to ja mam szczęście że mam 2 wspaniałych dzieci i że nie stać mnie na mieszkanie które wynajmuję........
Ludzie w wieku naszych rodziców nawet mają taki zwrot "dostać mieszkanie". Moja teściowa często powtarzała, że ktoś dostał . Kiedyś zapytałam, gdzie się dostaje to ja chętnie skorzystam.
Trzy lata temu wzięliśmy kredyt i jakoś nie narzekamy. Wiem, wiem zaraz pojawią się oburzone głosy, że kredyt trzeba spłacać itd itd. Tylko, że przy wynajmie też komuś wsadza się kaskę do kieszeni.
Zgadzam się z Tobą, że lepiej płacić na swoje, niż komuś kieszenie napełniać. Z drugiej strony patrząc, nie każdy posiada zdolność kredytową, co dyskwalifikuje go w drodze do własnego M. Przykre, ale prawdziwe.
Niestety masz rację.
Placisz wlascicielowi mieszkania co miesiac za czynsz, a gdybys wziela kredyt na mieszkanie i zamiast placic wlascicielowi to mniej wiecej tyle samo placilabys rate do banku . wiem ze taki kredyt jest na ok.25 lat ale masz mieszkanie SWOJE i mozesz SOBIE je uzadzac.
Linka "gdybys wzięła kredyt na mieszkanie" brzmi bardzo rozsądnie, ale..... Realia są takie: od kilku lat wynajmujemy mieszkanie, bo na zakup to banki powiedziały nam nie. Dlaczego? Ano dlatego, że ja zarabiam relatywnie bardzo mało a mój mąż prowadzi firmę. Trzy lata tułamy sie po różnych bankach i nic. Teraz, jak nam się troche gorzej powodzi jest jeszcze gorzej. Jakiś rok temu przestałam mieć złudzenia co do własnego M choćby na dożywotnią krechę. Ceny mieszkań sa po prostu zabójcze.
Za wynajem płace 700 zł czynszu 120 a kredyt............ uuu dużo więcej to nie jest tak wynajmujesz to możeswz i kredyt płacić
dagusia jeśli spełniasz pewne warunki możesz ubiegać się o mieszkanie komunalne, Czeka się dlugo ale kiedyś się dostaje. Moi znajomi też wynajmowali mieszkanie. Postanowili wykupić w TBS. teraz zamiast właścicielowi płacą za swoje mieszkanie. Ja kiedyś tez wynajmowałam i wiem co to znaczy.
Cieszę się z jednego, że czasy kiedy się wszystko dostaje dawno już za nami. Nie wiem czy masz tego świadomość, za tą dawną rozrzutność teraz wszyscy jeszcze słono płacimy.
Nie wiem gdzie znajomi mieszkają ale u nas w wielkopolsce nawet wniosków na TBS nie przyjmują A nawet tam gdzie przyjmują to mówią żę w ciągu najbliższych lat nie ma nawet planów budowy. TBS - są już martwe, nie ma mieszkań chyba że za odstępne a na to się kredytu nie dostanie. Rodzice chcecieli wziąść kredyt pod zastaw swojego mieszkania ale są już wiekowi i choć kredyt by dostali musiałabym płacić 1.500 zł raty. a to jednak jak dla mnie duża duża kasa
Duża kasa masz rację a nie próowałaś szukać czegoś do remontu niedużego. Wtedy nie musiała byś brać dużego kredytu.
Mieszkania do towar deficytowy w dzisiejszych czasach.Mieć własny dach nad głową to marzenie wielu osób.Ja akurat jestem jedną z tych co marzenie o własnej chałupce ma za sobą.Kosztowało mnie to dużo trudu i wyrzeczeń,ale mam to marzenie za sobą.Po 3 latach małżeństwa zaczeliśmy budowę domu i mineło jeszcze 9 lat zanim się wprowadziliśmy.Kredyt braliśmy tylko na wybudowanie w stanie surowym,a resztę robiliśmy etapami po trochę.Kokosów nie zarabiamy,ale dopieliśmy swego i mieszkamy w dużym wygodnym domu na wsi(w porównaniu do poprzedniego bardzo ciasnego i bez żadnych wygód).
Mam znajomych którzy mając podobne dochody do moich kupili działkę na wsi,wybudowali dom i teraz zadowoleni mieszkają i spłacają kredyt(mają go na 21 lat).Inni znajomi kupili wymarzone m5 w "blokowisku" w mieście i też na kredyt.Jedni i drudzy są zadowoleni i twierdzą ,że dzisiaj nikt nic nie daje. Znajomi kredytobiorcy mają dzieci(2 lub 3) i bywając u nich nie zauważam,aby z powodu kredytu na mieszkanie mieli jakieś braki w budżecie domowym.Żyją podobnie jak inni bez kredytu-chodzą na sylwestra,latem się grillują,jeżdża na wakacje(co prawda nad jezioro pod namiot),na niedzilę pieką jakie ciasto do kawy itd...Matrwią się tylko tym,że gdyby jednemu z małżonków "urwała się" praca to wtedy byłoby ciężko.
Oczywiście kredy możę byśmy i dostali ale jak go spłacać to się łatwo mówi. Na dzień dzisiejszy płacimy mniej niż za kredyt i to mnie jeszcze trzyma tu. Poza tym mnie nie zależy na własnościowym mieszkaniu chce sobie mieszkać gdzieś do końca zycia i płacić uczciwie ale nie kokosy. TYlko tyle. Wiesz zazdroszczę im skoro przy dzieciach i krdycie mogą sobie pozwolić na normalne życie pozazdrosić tylko. Ja na razie nie idę do pracy bo 2 maluszków i ceny opiekunek i wypłaty są bardzo podobne więc zapytam jaki sens pracować na opiekunki???
no niestety tez nie mamy własnego kata i przy 3 dzieci spedza mi to sen z powiek gdzie mieszkamy na pensjonacie który mam w dzierzawie a kokosów nie ma ludzie coraz mniej przyjeżdzaja a kasę dla właścicielai na rachunki trzeba mieć a jest to czasami ponad moje siły...mąż stacił pracę kiepsko się to wszystko zapowiada a wszystkie malowania i inne prace na mojej głowie-facet nie tknął budynku od 5 lat a ja siedzę cicho bo się cieszę że mam pracę i narazie dach nad głową:))o kredycie mogę zapomnieć...smutne to niestety...może kiedyś będzie lepiej:))żyję tą nadzieją...
Rok 2009 był koszmarny większkość moich znajomych z kredytami mieszkaniowymi popadała w taki długi że przez kilka lat będą spłacać. Ja też mam nadzije że będzie lepiej ale to tylko nadzieja. :)
Kiedyś gdy moje dzieci były małe też cholera mnie brała gdy inni normalnie żyli,a ja praca(dzieci pilnowała teściowa)-dom ,a w nim pranie i sprzątanie itd...i na dodatek ciasnota jak diabli.Lata minęły i jest Ok
Jaska, nie zlosc sie prosze ale zaplulam monitor.............
"Zyja podobnie jak inni bez kredytu-chodza na sylwestra, latem sie grilluja.......
hahaha, to maja co jesc za darmo:)))))))
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Jaska, nie zlosc sie prosze ale zaplulam monitor............."Zyja podobnie
> jak inni bez kredytu-chodza na sylwestra, latem sie grilluja.......hahaha, to
> maja co jesc za darmo:)))))))
Nie mieli by mozliwosci grillowania gdyby nie Kaczynscy
Alu, tego nie pojmuje?, no wiesz jestem na bakier z Waszymi politykami, znaczy nic o nich nie wiem:))))
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Alu, tego nie pojmuje?, no wiesz jestem na bakier z Waszymi politykami,
> znaczy nic o nich nie wiem:))))
Kiedy u wladzy pojawili sie wlasnie oni jak zreszta potwierdzil
to jeden z braci blizniakow Polacy wreszczie mogli dzieki nim grillowac
Widzisz jak duzo zawdzieczamy naszym politykom
"Polacy wreszcie mogli dzieki nim grillowac"...............siebie:))))
OOOOOOOO, politycy
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> "Polacy wreszcie mogli dzieki nim
> grillowac"...............siebie:))))OOOOOOOO, politycy
Tak wlasnie sie wypowiedzial Media mialy ubaw
wygladalo to jakby w ich mniemaniu grillowanie to niebotyczny luksus :)))))
Nie wiem,czy Kaczynski uzyl rowniez zaimka zwrotnego (a to on zadecydowl o komizmie calego zdania),czy czesc piszacych nie zrozumiala,co Cie rozbawilo.Osobiscie nie chcialabym spozywac sie w zadnej postaci, jako potawe z grilla rowniez.
tak a'propos dzięki naszym politykom zostały powołane do życia przepisy zakazujące grillowania na balkonach w domach wielorodzinnych oraz dachach :)
u nas tez jest to zabronione:)
Jak ci dzieci dorosną i zaczną studiować, to będziesz jeszcze płacić za wynajęcie stancji lub akademik, chyba, że studia są w miejscu zamieszkania. Nikt nam nie powiedział, że będzie łatwo. Ja mam swój dom, ale za stancję dzieci płacę 1000 miesięcznie, a o innych kosztach utrzymania nie wspomnę. Dzieci też nie siedzą z założonymi rękami i pomagają tyle, ile im czas pozwala i na przysłowiowe"waciki" sobie zarabiają.
Wiesz ja mam blisko do poznania więc płacić nie będziemy będą dojerzdżać ale to za tyle lat synek starszy ma dopiero 2,5 roczku córcia 1,5 studia to odległe plany i marzenia. A pozatym do tego momentu to wszystko się już zmieni dzieci dorosłe mama w końcu pójdzie do pracy :).
To faktycznie jeszcze dużo czasu, ale to zleci tak szybko, że nawet się nie obejrzysz. Ja teraz liczę na to, że za 2 lata córki skończą studia i znajdą dobrą pracę, a ja będę zbierać im na ewntualne zagospodarowanie. Mam nadzieję, że tak będzie. A tobie życzę pomyślności
Dziękuje bardzo. Życze córkom dobrej pracy i dobrze płatnej bo to nie zawsze idzie w parze.
AMEN!!!
zgadzam sie ze wszystkim co piszesz. ja mieszkam z mezem w pokoju u tesciów,dziecko w drodze wiec niedlugo bedzie nas 3 w 1 pokoju. bedzie ciezko i jets ciezko ale na mieszkanie szans zero!
no chyba ze kredyt ale to tez nie jest takie proste małżenstwo musi miec umowy na czas nieokreslony i min 2000 zl zarobku,ciekawe gdzie sa tacy ludzie. a no i potem spłacac do smierci i dodatkowo placic czynsz+opłaty. i jeszcze cos do gara włożyc!
to co sie dzieje jest smieszne i mi juz nawet nie chce sie myslec bo juz za duzo łez wylałam i nerwów stracilam nad mysleniem i marezniami o wlasnym M
Ja mam kredyt, będę go spłacać aż do emerytury.Z mojej pensji utrzymują się 3 osoby ja i dzieci, płacę czynsz,media,internet, telefon,utrzymuję samochód, nikt mi nie pomaga, mamy co zjeść, w co się ubrać , mam z czego opłacić zajęcia (obydwoje trenują),jestem w stanie ciiut zaoszczędzić. I co ciekawsze pensja jest niższa niz krajowa. Więc moze po prostu trzeba wziąść kartke i ołowek?
z tego co mi wiadomo NAJNIŻSZA krajowa to 1317 zł brutto co daje 984 zł netto.jezeli spłacasz kredyt robisz opłaty,jesz,ubierasz sie i co tam jeszcze to nie wkrecaj ze za nizsza pensje niz 984 zł! no chyba ze masz na mysli ŚREDNIA krajowa to według GUS ponad 3.000 zł. jest różnica co?
kartke i ołowek to ja se moge wziasc do porysowania bo napewno z wypłaty niecalego tysiaka za wiele nie wylicze.
prosty rachunek mieszkanie 100 000 zl na 25 lat (nie wliczajac odstek) to rata ponad 300 zł( jak wiadomo prawie drugie tyle to odsetki) + czynsz oklo 250+oplaty licznikowe gaz,prad,telefon,woda czesto ogrzewanie kolejne 200-300 zl jezeli wliczyc do tego utrzymanie samochodu(benzyna) ubranie jedzenie i te wszystkie inne oplaty"zyciowe" to juz dawno jestem na minusie!
Pisałam o średniej krajowej, nie najniższej. Kilka lat temu z pensji 1800 utrzymywałam 4 osoby i zaczełam spłacac kredyt. I wszystko z ołowkiem w ręku tzn.lista zakupów i nic do koszyka ponad to co zapisane.Zero nie przewidzianych okazji promocyjnych. Nie ma na kartce - jest niepotrzebne. I uwierz da się nie tylko być ponad kreska ale i odłozyć co nieco.I nie głodować :)
Dwoje dorosłych zdowych ludzi (jeżeli jest inaczej - przepraszam) + dziecko w drodze - i sytuacja beznadziejna???
Wybacz, ale ja tego nie pojmuję. Jeżeli za mało zarabiacie, bo w miejscu gdzie mieszkasz nie można inaczej, to wyprowadźcie się, znajdxcie pracę gdzie indziej, za granicę wyjjedźcie... zróbcie coś, żeby zmienić Waszą sytuację. Nie stwierdzaj tylko, że Wasze szanse są równe zeru, bo własnym mysleniem przekreslasz właśnie te szanse.
Kredyt + odsetki 500zł,czynsz 440,gaz i prąd - ogrzewanie masz w czynszu.Reszta opłat.Mnie wystarcza a nie głodujemy ani bidujemy.
Trzeba tylko planować, nic więcej.
Acha czynsz podałam w mieszkaniu własnościowym w spółdzielni mieszkaniowej ok 70m2. W mieszkaniu kupionym od gminy 42 m2 czynsz z centralnym ogrzewanie, 195 zł. To tyle opłat podstawowych.
Bea, gdzie są takie ceny? Ja za 49 m2 płace prawie 500 zł. Oczywiscie bez gazu i pradu.
Poznań,mieszkanie własnościowe spóldzielcze-38 m2-317 zł-czynsz.
wow, ale może diabeł tkwi w szczegółach, nie jestem czlonkiem spółdzielni :) Po prostu mam mieszkanie własnościowe w budynku spółdzielni mieszkaniowej i tyle.I chyba to jest korzystniejsze dla lokatorów. jest od kilku lat taka mozliwość, Koleżanka też zrobiła ten myk i płaci mniej :).
Kraków. Nie wiem czy ma znaczenie,ponieważ nie mam potrzeby zagłebiania się w prawo spółdzielcze, ale nie jestem członkiem spółdzielni. Co do mieszkania w budynku gminy nie ma w tym opłaty za wodę, bo jest wodomierz :)I nie powiem, co roku sa zwroty z ogrzewania centralnego, więc jakis zastrzyk jest.
No cóż, i ja tak pomnyslałam po przeczytaniu tego wątku, ale jakos nie chcciałam nikomu sprawiać przykrosci, bo zdaję sobie sprawę, że każda sytuacja życiowa jest inna.
Jednak... jestesmy narodem, który rzeczywiście lubi narzekać.
Niemalze wszyscy moi znajomi (wiek ok. 30-tki) spłacają kredyty - taka jest rzeczywistość. Jak mozna narzekać, ze kiedyś "dostawało się" mieszkanie, a teraz nie. No niestety to trzeba zaakceptować, że aby coś zdobyć (w sensie materialnym) większość ludzi musi ciężko pracować, czasem podejmować odważne decyzje. I to nie jest polska rzeczywiostość - tak jest wszędzie. Ba, z tego co mi wiadomo, jesteśmy jednym z tych krajów europejskich, w którym bardzo duzy odsetek posiada mieszkania na własność (w tym z kredytem) - już w Niemczech np. znacznie więcej ludzi mieszkania wynajmuje.
Oj lubi, jesli chodzi o mieszkania to słyszę to codziennie. Niedawno Pani mająca na miesiąc na osobę netto 1500 (4 osoby) biadoliła,że nie stac ją na wynajem,że nie dostanie kredytu, że ledwo wystarcza jej do pierwszego. I to mieszkając u rodziców.
Podziwiam że tak potrafisz utrzymać i jeszcze zaoszczędzić. Ja nie potrafię i uwierz alkoholu nie pijemy nie imprezujemy i często nam brak do 10 więc jak Ty to robisz że Tobie starcza. Napisz kilka rad jak zaoszczędzici trochę kasy mam 2 małych dzieci i nas 2 dorosłych. Będę bardzo wdzięczna za rade. :)
Sama nie wiem jak to się dzieje, bo nie powinno mi zostawać. Ale po zapłaceniu wszytkich rachunków ustalam sobie ile mogę wydać w ciągu tygodnia i staram sie tego nie przekraczać jesli przekroczę pula na następny tydzień jest pomniejszona o te kwotę. Zakupy tylko z listą.Wiadomo,że czasem są nieprzewidziane wypadki ale nie zdarzają się one co tydzień. I nie imprezuję nie wydaję na alkohol, ale tez nie szastam pieniędzmi na wędlinę za 29 zł/kg, sery żółte kupuję tańsze, smakuja tak samo. Dzemy mam domowe, to co mi zostanie zamrażam i wykorzystuje potem. U mnie ten system funkcjonuje z powodzeniem, ale nie twierdzę,że mam patent na dobre gospodarowanie domowym budżetem.
Użytkownik Olciaa napisał w wiadomości:
> AMEN!!!zgadzam sie ze wszystkim co piszesz. ja mieszkam z mezem w pokoju
> u tesciów,dziecko w drodze wiec niedlugo bedzie nas 3 w 1 pokoju.
> bedzie ciezko i jets ciezko ale na mieszkanie szans zero!no chyba ze kredyt
> ale to tez nie jest takie proste małżenstwo musi miec umowy na czas
> nieokreslony i min 2000 zl zarobku,ciekawe gdzie sa tacy ludzie. a no i potem
> spłacac do smierci i dodatkowo placic czynsz+opłaty. i jeszcze cos do gara
> włożyc! to co sie dzieje jest smieszne i mi juz nawet nie chce sie myslec bo
> juz za duzo łez wylałam i nerwów stracilam nad mysleniem i marezniami
> o wlasnym M
Olcia wiem coś o tym też mieszkaliśmy u teściów w jednym pokoiku przez 4 lata we trzech a potem jeszcze rok ale już we czterech.
Różowo nie było ,ale jakoś to dzielnie zniosłam i teraz już mieszkamy w swoim wymarzonym nowym domku ,mamy kredyty ale na jakieś jeszcze 10 lat jest ciężo nie kiedy ,szczególnie w "martwych sezonach"ale nie narzekam ,cieszę się tym co mam .Można żyć skromniej ,ale najważniejsze że zdrowe dzieci ,bardzo dobrze się uczą a i nam zdrowie dopisuję i aby tak dalej.........
Życzę Ci Olciaa ,aby marzenie o mieszkaniu jakimś cudem się spełniło:)
Olcia podpinam się pod Ciebie , ale moja wypowiedź jest ogólna:)
Też mieszkaliśmy u teściów w czwórkę w jednym pokoju, który na dodatek pełnil funkcję "telewizorni", gościnnego naszej i dzieci sypialni, ponieważ pokój był największy w domu.
Potem,kiedy sytuacja prawna gospodarstwa została uregulowana na korzyść męża, zaczęlismy mysleć o budowie domu. Oboje pracowaliśmy ale zarobki nie byly zachwycające- mąż zarabial 1300, a ja ok. 1000 zł. Od samego poczatku posiłkowalismy sie kredytami. Na wszystko, na załatwienie dokumentacji, na materiały, robotników. Doszło do sytuacji ,ze mieliśmy równoczesnie do splacenia pięć kredytów i znikąd pomocy finansowej, bo według mojego tescia "jak się budowę zaczyna , to się pieniądze ma".Były miesiace,że po opłaceniu rachunków , spłacie kredytu zostawało nam 200-300 zł na dojazdy do pracy i zycie. Kredyty braliśmy na krótkie okresy, małe do 10 000 na dwa lata a największy na wykończenie domu na pięć lat żeby placic jak najmniejsze odsetki i zawsze z ratami malejącymi. Nigdy nie zdecydowaliśmy sie na kredyt hipoteczny, bo bałam się go jak ognia. Zawsze to były kredyty budowlane, lub konsumpcyjne.Od rozpoczęcia budowy do momentu wprowadzenia się do domu upłynęło 3 lata. Gnalismy jak szaleni z budową i wykończeniem bo dzieci rosły,potrzeby coraz większe i sytuacja w zakladzie, w którym pracowalismy zaczynała się robić nieciekawa.
Było momentami bardzo cięzko, ale jakoś daliśmy radę. Później zwolniono z pracy męża, teraz mnie. Na szczęście po pięciu miesiącach bezrobocia mąż znalazł pracę. Spłacamy jeszcze kredyt , który wzięliśmy na elewację. Nie jest różowo ale nie narzekam.
Jeżeli czegoś się bardzo chce to można to osiągnąć, chociaż czasami kosztem wielu wyrzeczeń.
Kiedy zabraliśmy sie za budowę ciągle powtarzałam sobie słowa mojego tatusia, który mówił,że jeżeli człowiek do czterdziestki się nie dorobi, to potem jest mu bardzo ciężko cokolwiek osiagnąć, aczkolwiek nie jest to niemożliwe.
Życzę wszystkim "bezdomnym" samozaparcia i wytrwałośći w dążeniu do swoich czterech scian:))
Wiesz ja się nie zgodzę z Twoim Tatą myśle że po 40 też można bardzo dużo osiągnąć. Dzieci już odchowane we 2 pracować to wcale nie takie złe można nadgodzinki szarpać bo maluszki już nie tęsknią a starsze to mają już więcej własnych zajęć. Ja mam nadzieje że życie dostatnie przedemną. :))))
Oczywiście,ze tak. Napisalam,ze nie jest to niemozliwe:) On miał na mysli to,że dzieci rosna a co za tym idzie i ich potrzeby. Szkola srednia, studia, a więc i wydatki większe.
Koleżanka, kiedy jej córka podjęła studia zaczęla z ciekawości zapisywać każdy wydatek na stancję,życie, skrypty, dojazdy itp.Wyszło jej około 45 tyś . Mniej wiecej tyle wzielismy kredytu na wykonczenie domu:)))
Po skonczeniu studiów Edyta nie może znaleźć pracy. Ma rodzinę, dziecko, mąż uległ wypadkowi, nie pracuje, a kolezanka dalej jej pomaga finansowo, ale już wydatków nie zapisuje:)))))))))))))))))
Niestety w dzisiejszych czasach bardzo niewielu z nas stac na wlasne wymarzone m.My mieszkamy w malutkim miescie,za mieszkanie bulimy co miesiac 880zl.Niestety rowniez nie mamy tzw.zdolnosci kredytowej,nieraz po nocach nie spie i mysle CO DALEJ???Co mozemy zapewnic naszym dzieciom,a mamy ich dwoje,9 lat i 1rok.Nasze panstwo nie przejmuje sie takimi jak my,politycy dbaja tylko o swoje kieszenie.Pamietacie jak w tvn,w Uwadze byl eksperyment z udzialem politykow,mieli tyle co przecietny czlowiek na wydatki(oczywiscie bez oplat,rachunkow itd).Niestety niewielu z nich wzielo w tym udzial,a ci co sie podjeli szybko wymiekli.O czym to swiadczy?My musimy sobie radzic,a oni za nic przyznaja sobie premie w wysokosci rocznych dochodow przecietnego Kowalskiego:(
Jeśli będziesz czekała aż państwo coś zrobi w Twojej sprawie to niczego się nie doczekasz. A nie lepiej wziąść sprawę w swoje ręce? Ja również nie miałam zdolnosci kredytowej, wystarczyło wykorzystać przepisy i juz miałam. Kilka miesięcy spędziłam odwiedzając banki, pytając i rozważając rózne propozycje i mozliwości proponowane przez bank.Teraz mam własne mieszkanie za które płacę tyleż samo +kredyt.
W moim przypadku już chyba wszystkie możliwości zostały wyczerpane.Już dawno wzięłam sprawy w swoje ręce i nie liczę na to,ze panstwo mi w czymkolwiek pomoze.Nie wiem tylko,czy jakikolwiek bank udziela kredytow rodzinom z 2 dzieci,gdzie tylko maz pracuje.Watpliwa sprawa,no moze tylko Provident.W dzisiejszych czasach,kiedy bardzo ciezko o prace i niepewne jutro kredyt nie jest chyba najlepszym rozwiazaniem.Tak sie sklada,ze przenioslam sie do rodzinnej miejscowosci meza,miasto ok 10000mieszkancow i niestety brak tu pracy dla kobiet:(
Angelinka popytaj w malych bankach. My duże kredyty bralismy w Banku Spółdzielczym,ale jak napisałam wyzej, bralismy kredyty budowlane lub remontowe.Proponowali nam kredyt hipoteczny, ale ja się tego kredytu panicznie boję. Być może gdyby chodziło o zakup mieszkania i o większą kwotę to nie miałabym wyjscia i bysmy wzięli i hipoteczny , a tak to zdecydowalismy się na budowlany.
Ja dostałąm kredyt kiedy pracowałam sama, i jest dwójka dzieci. Teraz też sama spłacam kredyt z jednej pensji.Mąż nie żyje więc nie mam na kogo liczyć. Jesli się chce to zawsze sposób się znajdzie.
zgadzam się z Tobą w 100 %. Jesteś dzielna dziewczyna. Miło poczytac kogoś kto potrafi wziąźć sprawy w swoje ręce :):) Zuch dziewczyna
A powiedz mi, czy biadolenie, narzekanie załatwia sprawę? Czy od tego coś się zmieni?Wiem,że prościej narzekać, wszyscy się użalają, jaka jesteś biedna, jakie to życie masz ciężkie. Ciężkie życie nienarzekających jest niezauważane. Sama kiedys usłyszałam... Nie narzekasz, to znaczy,że nie jest Ci ciężko.
Bo łatwiej narzekac, to nic nie kosztuje, trudniej zmienić życie na lepsze.
Amen:))
narzekanie to domena Polakow moim zdaniem do niczego to nie prowadzi. Taka postawa jak Twoja jest dla mnie godna naśladowania.
Dzięki...kurcze, zarumieniłam się ....
Beatko, rumienisz sie z dumy, prawda? Jak dostanie sie w tylek wystarczajaco, to trzeba wziasc sie w garsc, zadne narzekanie nie pomoze.Nic z nieba nie spadnie, nawet jak by sie o to prosilo..........Podziwiam Ciebie, dzielna jestes i tyle:)
Pozdrawiam cieplutko!
Szkoda, że nie dopilnowałaś aby dzieci dostały renty po ojcu. Chyba, że z jakiś przyczyn nie należą się.
Niestety, ZUS i jemu odmówił renty. Mimo przepracowanych 20 lat nie miał wymaganych 5 w ostatnich 10. I z tego powodu odmówili dzieciom.
Może osoby-rodziny nie mające swojego M powinny zmienić sposób myślenia. Nie jesteście uwiązani do miejsca przez mieszkanie, więc może trzeba odważnie szukać swojego miejsca tam, gdzie albo mąż będzie godziwie zarabiał i miał w miarę pewne miejsce pracy lub będziecie mieli oboje pracę i przedszkole dla dziecka/ci. Wydaje się, żwe nadeszły takie czasy, że tylko mobilni sobie poradzą.
Powodzenia wszystkim bez M i innym też. :)
Ja dzięki bogu nie mam takiego problemu.Mam własny dom (odziedziczony po tacie)
Ale doskonale cie rozumie,moja siostra chciała kupić dom na kredyt,w końcu zrezygnowali bo rata kredytu była by tak wysoka 1,700zl.ze po zaplace4niu kredytu i opłat nie mieli by za co zyc,jeszcze bezdzietna ale ma meza i planują dzieci,wiec jak by doszły dzieci to już całkiem by głodowali.
Przykre to ale niestety w naszym kraju nie da się godnie żyć.
No wlasnie o to chodzi,albo zdecydujesz sie na kredyt,ktory splaca sie przez 30 lat z chorendalnie wysokimi ratami,przy tym martwiac sie,czy nie straci sie pracy,albo firma nie upadnie,albo dorabia sie kogos wynajmujac mieszkanie:(
Czasam9i jak tam usiąde to myślę że w dzisiejszych czasach lepiej żeyć we 2 kupić mieszkanko żyć z 2 pensyjek i szaleć do utraty tchu.......... a może się mylę.... możę to ja mam szczęście że mam 2 wspaniałych dzieci i że nie stać mnie na mieszkanie które wynajmuję........
o to mi choziło a nie o stwierdzenie WEŹ KREDYT, szczerze to się troszkę denerwuję jak słysze jaki problem kredyt i masz swoje własne M. Pewnie podziwiam ludzi którzy biorą i mimo przeciwności losu dają rade i życze im dużo dużo zdrowia i sił aby wytrwać w spłacaniu. :) Co jakiś czas nachodzi mnie taka nostalgia za własnym lokum ale nie zależy mi na tym aby to było własnościowe chce tylko sobie spokojnie mieszkać pomalować ściany i kupić firanki. Zaczełam się starać o mieszkanie komunalne i zobaczymy u nas mają remontować jakieś mieszkania więc jest szansa, nikła ale jest. Mój nie-małżonek nie chce słyszeć na razie o kredycie dopiero jak zacznę pracować czyli za rok może 2. Zobaczymy może się uda. :)
Najważniejsze, że macie 2 jak napisałaś wspaniałych dzieci i macie dla kogo żyć. Nie jesteście odosobnieni w tym niedoborze finansowym. Ja wiem, że to nie pociecha, ale najważniejsze, żebyście byli zdrowi i razem. Na waszej ulicy też jeszcze jaśniej zaświeci słońce!!!
Czego Wam z całego serca życzę.
Problem nie lezy chyba w tym, żeby wziąść kredyt. Raczej w tym,żeby nie czekac aż samo z nieba spadnie albo ktoś poda na talerzu i przede wszystkim nie narzekać. Życie jest takie jakie sami je sobie ułozymy. Jeśli nie zobaczymy w nim nic fajnego i pięknego to będzie do d.......Można nic nie mieć a być szczęśliwym i nie narzekać.
Piękne słowa i takie prawdziwe. Ja staram się znaleść więcej opcji i możliwośći. Szukam też jakiegoś taniego mieszkania w międzyczasie, nie szukam luksusów tylko czegoś gdzie mogłabym żyć i mieszkać sobie z dziećmi. I wierze glęboko w to że mi się uda z kredytem czy bez. :)
Mysle,ze w tych czasach nikt nie liczy az cos z nieba spadnie.I po to zostal stworzony ten watek,zeby sobie moze i troszke pobiadolic.Oczywiscie podziwiam ludzi,ktorzy odwazyli sie na wziecie kredytu i dlugoletnie splacanie,tylko jezeli straca zalozmy prace to mieszkanie przejmuje bank:(Moze sie myle,ale ja to tak odbieram,zarowno ten watek jak i sprawe kredytow.Zycie nalezy do odwaznych:)
Przez całe moje małżeństwo tułaliśmy sie od jednych rodziców do drugich, zyjąc na kupie w kilka rodzin. Dzieci rosły, my wszyscy w jednym pokoju, w pokoju obok siostra z mężem alkoholikiem i dzieci biorące przykła z tatusia (dzielnicowy im kuratorzy znaja rodzinkę na wylot). Mieliśmy do wyboru biadolić ( w końcu to był nasz do, co z tego że sąd zasądził eksmisję i interweniowała policja) i pozwolić wyrastac dzieciom w takiej atmosferze, albo zaryzykowac. Wzięłam kredyt, ponieważ nie miałam innej mozliwości mieliśmy tylko jedną pensję i niepewne jutro.Chcieć to znaczy móc. Nie zapominaj o tym.
Kredyt nie jest jedyną mozliwością na posiadanie własnego wymarzonego M.
Wiem dobrze co to alkoholizm,moj s.p. ojciec pil,bil itd.Kiedy moja mama zdecydowala sie od niego uciec razem ze mna i mlodsza siostra odrazu kombinowal jak nas wymeldowac i stalo sie...Od 16 roku zycia bylam bezdomna,w wieku 29 lat mam za soba kilkanascie przeprowadzek.Moja mama przez dlugi czas chodzila po wloclawskich urzedach,aby w jakikolwiek sposob pomogly,wszystko na nic:(Ja nie licze na to,ze ktos mi da mieszkanie,nie potrafie wyciagac reki po pomoc.
Chodzi tylko o to,żeby zmienić spojrzenie na życie , a wtedy wszystko będzie inne, prostrze i łatwiejsze :) Mimo,że nie jest to łatwe,że ciągle potykamy się o coś a los gnie nam kark. Ale zycie jest piękne, ulotne i szkoda marnowac go na narzekania :)