Wczoraj byłam z tatą na zakupach, zachęcona pozytywnymi komentarzami na Wż, pomyślałam sobie że ten chcę poznać smak owoców morza:) Kupiłam surimi o smaku krewetek, których nigdy w życiu nie jadłam. Na takiej tacy jak śledzie Lisnera w oleju, surimi też jest w oleju, przyprawione różnymi ziołami. Niestety, spróbowałam i stwiedziłam że smak ma nieciekawy, brrrr i samo absolutnie nie przejdzie mi przez gardło. Może jakby to pokroić, doprawić czymś lub wymieszać z jakimś sosem, to dałoby się zjeść. Kupiłam 2 tacki, jedną dla babci drugą dla nas. Babcia mi podziękowała juz na sam widok:( zostałam z 2 tackami. Może ktoś z żarłoczków ma pomysł co z tego zrobić? ( szkoda wyrzucić bo wcale nie jest tanie.
Nie lepiej jest kupic krewetki? Ja tez bym tego nie zjadla napewno to nie ma nic wspolnego z krewetkami. Tutaj masz wiecej info; http://pl.foodlexicon.org/s0000640.php
Moje najlepsze krewetki jadlam dwa razy pod rzad w jednym z hoteli w Wisle, na Sylwestra.. Do dzis nie wiem jak byly przyrzadzone- jakby marynowane.. Smak boski.. Surimi (krabowe) smazylam ostatnio na patelni teflonowej, bez tluszczu- troszke sie przyrumienily- czesc zjadlam bez niczego, a czesc wrzucilam do salatki.. zamiast miesa.. Zawsze mozesz te swoje krewetki opanierowac w jajku i bulce i usmazyc- pewnie najlepiej na masle.. Same krewetki, usmazone na masle, z czosnkiem i pietruszka zielona i odrobina soku z cytryny..mniam... Przekonaj sie do krewetek- maja bardzo delikatny smak.. I sa zdrowe :)
Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za rady, zrobiłam z czosnkiem, cytryną , pietruszką i usmażyłam na maśle. Tata kilka zjadł, ja tylko kawałeczek, mama też podziękowała. Na światowców nasza rodzina się nie nadaje:) Dziękuję jeszcze raz, i pozdrawiam.
Rozyczko, surimi o smaku krabowym, krewetkowym, czy nawet homarowym tak sie ma do krabow, krewetek, jak dobry, niegdysiejszy niedzielny rosol do rozpuszczonej w wodzie kostki maggi do ktorej to miksturki wpuscimy lyzke najobrzydliwszego makaronu.
W sklad surimi wchodzi 34 procent miesa ze zmielonej bialej ryby, reszte stanowi woda, bialko (kurze), maka kartolana, krochmal zbozowy, cukry, zelatyna, olej rzepakowy, sol, aromaty (co maja przypominac smak krewetkowy, krabowy itd), koloranty, jakies karagenany zelifikujace - nawet nie wiem co to jest, nastepnie glutamat sodu, sorbitol, polifosforany.....
Chyba jak coś takiego produkują , to ludzie to jedzą?:) kupiłam coś takiego, bo się na tym nie znam! ale wiem na pewno, że nigdy więcej. Żeby nawet za darmo dawali, żadna siła mnie nie zmusi. Wolę sobie kupić dobrą rybę i zjeść, były jakieś krewetki w wiaderkach w zalewie, ale jak zobaczyłam te oczy i wasy to mi dech zaparło.Wyglądało to jak na tym zdjeciu,szok.Jak coś takiego jedzą w wielkim świecie,to ja wysiadam
Różyczko, bredzisz niestety :) Ludzie produkują różne rzeczy tylko z tego powodu, że chcą na tym zarobić ... To jest Twoja prywatna sprawa, co bedziesz jeść, ale nie mów, ze krewetki są niedobre, tylko dlatego, ze jadłaś paluszki o smaku krewetek, bo to tak samo, jakby powiedzieć, że truskawki są niedobre- po zjedzeniu galaretki truskawkowej, która nawet koło truskawek nie leżała.
Agik,oczywiscie że widziałam świnkę, wyglądała na pewno dużo lepiej niż te krewetki na ostatnim zdjęciu.Mięsko wieprzowe smakuje super i prawie każdy je jada, o krewetkach nie da się tego powiedzieć. Moze ten wygląd odstrasza, szczerze powiedziawszy nie zachęcają do zjedzenia, z tego co wiem :) dużo osób ma podobne zdanie. Czy krewetki są faktycznie lepsze od mięsa wieprzowego, to już nie będzie mi dane się przekonać( bo że są zdrowsze, to wiem):)
Do Rozyczki: jako bywalczyni roznych portali internetowych traktujacych o jedzeniu, sama juz chyba wiesz, ze fakt trzydziestu wpisow z duzym aplauzem pod przepisem na salatke z makaronu, kukurydzy, majonezu i czego tam tylko chcesz, wcale nie swiadczy o tym, ze trzysta innych osob czytajacych przepis, nie czyta go z obrzydzeniem. Nikt Cie nie namawia do jedzenia, ani lubienia krewetek. Ja Ci tylko napisalam na czym polega z punktu widzenia chemii ich zastepcze wcielenie. A ludzie, jak to ludzie, ale mialam wrazenie, ze zakladajac post chcialas pisac o tych erzacach, a nie o ludziach. Czy umieszczajac zdjecie krewetek w kubelku chcesz zniechecic, zachecic, a moze zapoznac uzytkownikow WZ z wygladem krewetek. A tak dla wiadomosci, to musze Ci powiedziec, ze nigdy nie sprzedaje sie swiezych krewetek w zadnej zalewie. Ugotowane, nabieraja koloru rozowego calkiem jak raki (a co sadzisz o rakach, wszak cale pokolenia Polakow probowaly, wystepuja prawie we wszystkich starych polskich ksiazkach kucharskich), nieugotowane sa szaro-zielonkawe.
W sklepach prezentuja je na lodzie, nigdy w zadnych zalewach, bo musza byc swieze jak raki, a nie obslimaczone.
Market w którym ja byłam, nazywa się Arkadia i jest bardzo duży. Na stołach z lodem, leżały tylko różnego rodzaju ryby, żadnych krewetek tam nie było:( krewetki były na półkach.Różowe też były, na tacach w słoikach i w wiaderkach, pewno jakbym się znała, kupiłabym te różowe. Widać Polska jest jeszcze krajem bardzo zacofanym, bo tyle razy byłam w różnych wielkich sklepach i marketach i na lodzie nie widziałam krewetek, a może akurat ich nie było.
Przyjedź do niewielkiego miasta Żory ;)- kupisz krewetki swieże( takie trochę bure, drogieeeee), kupisz krewetki takie ceglasto- pomarąńczowe w pancerzykach- trzeba obierać- już nie takie drogie- w cenie wołowiny, możesz też kupić krewetki obrane już - najcześciej w kolorze rózowym- róznej wielkości. I najczęściej mrożone...
Cos chciałaś?
Przecież dziesiątki razy pisałaś, że nigdy się tego nie chwycisz, bo TO jest Twoim zadniem ( i zdaniem Twojej Mamy, Twojego Taty, Twojej Babci I nawet Twojego Psa) obrzydliwe... więc co? umartwienie z powodu Wielkiego Postu?
A co ja mogę chcieć od Ciebie,? Ty jesteś poprostu złośliwa i czepialska, po kłótniach z moją mamą odgrywasz się na mnie.W ogóle prawie się nie odzywam na forum, ale Ty nie przepuścisz okazji żeby mi dowalić jak coś napiszę.Odczep się ode mnie! dobrze?
:) Ja odpisałam na brednie :) Nie zależy mi na dokuczaniu małolacie, wielkiego zaszczytu to nikomu nie przynosi ;)))
Piszesz bzdury - to się nie dziw, ze nikt Cię nie głaska po głowie :) Odczepić się bedzie mi trudno, bo się nie przyczepiłam :) Może gdybyś jakoś grzeczniej się odzywała, to bym rozważyła, czy pisać do Ciebie, czy nie. Takich niegrzecznych wpisów nie chce mi się nawet brać pod uwagę :)
Hmmm Makusiu- Twoje słowa musze wziać do serca... :(
Mozesz mi wyjaśnić, co robię nie tak? Twoim zdaniem? Jesli - zgodnie z moim sumieniem, rozumem i doświadczeniem( albo jeszcze czyms innym) ktoś pisze wg mnie bzdury, to mam zmilczeć, bo to znaczy, ze coś ze mną niedobrego się dzieje? Bo chyba nie myślisz, że przyczepiłam się specjalnie do Niebieskiej??? Przecież, jak prześledzisz moje wpisy to jest tak pól na pół- w zależności od tego z czym się zgadzam,a z czym nie- albo bronię Różyczki, albo się z nią nie zgadzam. Wiec co ( Twoim zdaniem) jest ze mną nie tak? Oprócz tego- ze jeśli bronie Różyczki to Różyczka pisze coś w stylu "nawet agik...", jeśli mam inne zdanie- to Rózyczka w krzyk- ałała, ała, jaką rankę mam na delikatnym dziewczęcym kolanku...
Proszę, wyjaśnij mi to Makusiu. Może być w innym watku, bo zaraz ktoś się na mnie rzuci znów, że krewetki dręczę, a one zupełnie niewinne...
Przepraszam , że się wetnę ... Ale też uważam , że wyluzuj :))))
Różyczka wykazała się odwagą : mimo niechęci , chciała spróbować nowego ... Nie trafiła z zakupem ( zdarza się przecież :) , prosi o rady . A Ty od razu , że bredzi ...:(
Różyczko , nie zrażaj się jednym nietrafionym strzałem :) Już wiesz , czego nie kupować ;))) A owoce morza są wspaniałe , bezkonkurencyjne , pod warunkiem , że są świeże . Na początek : nie kupuj niczego gotowego , apetycznie różowego , tylko nieapetycznie szare . Dania z owoców morza są bardzo proste w przygotowaniu i bardzo szybkie w wykonaniu ( przepisów mnóstwo :)
Kiedyś też , zupełnie jak Ty , zarzekałam się , że " tego " do ust nie wezmę ;))) Aż zaprzyjaźniona zagraniczna rodzina zabrała mnie na prawdziwy targ rybny , kupiła tam małe obrzydliwe robaczki , potem wrzuciła je na chwilę do wrzątku , i kazała mi " to " zjeść . Miałam oderwać ogonek , nacisnąć na przód korpusu i do buzi :))) Jakoś ( cudem tylko :) się przemogłam i zrobiłam tak , jak mi kazano ... I to było coś najpyszniejszego , co dotąd jadłam ...;))) Czego i Tobie życzę ;)))
Łomatko , bzdurę walnęłam :)) . Wszystko ma być odwrotnie : Żeby zjeść krewetkę ( tę małą ) , należy oderwać łepek , a potem nacisnąć na tył korpusu , celując do buzi ;)))))
A jeszcze kolor tez nie jest szary:) Swieze krewetki polnocne (chyba te nazywacie koktailowymi?), sa o jasno rozowym kolorze i maja lekko przezroczyste cialo. Po ugotowaniu maja intensywny kolor rozu.
Przeczytaj raz jeszcze , na spokojnie co napisałaś
cyt. Ja odpisałam na brednie :) Nie zależy mi na dokuczaniu małolacie, wielkiego zaszczytu to nikomu nie przynosi ;)))
Piszesz bzdury - to się nie dziw, ze nikt Cię nie głaska po głowie :) Odczepić się bedzie mi trudno, bo się nie przyczepiłam :) Może gdybyś jakoś grzeczniej się odzywała, to bym rozważyła, czy pisać do Ciebie, czy nie. Takich niegrzecznych wpisów nie chce mi się nawet brać pod uwagę :)
Agik , to może daj przykład , jesteś dorosłą osobą.. bo ta pyskówka na nic sie zda:)
kończę ten temat tutaj , możesz kliknąc` na gg..jak chcesz :)
Różyczko, przeczytałam jeszcze raz wszystko i bardzo Cie przepraszam, To ja byłam niegrzeczne, a nie Ty. I choć nie jest prawdą, że śledzę Twoje wpisy, żeby Ci dokuczać albo, ze sie odgrywam na Tobie za sprzeczki z Twoją mamą, to jednak nie powinnam się tak arogacko do Ciebie zwracać. Za to Cie jeszcze raz chciałam przeprosić.
I tez mam nadzieję, ze spróbujesz krewetek, które Ci zasmakują, będa pachnieć morzem i przynosić wspomnenia wakacji.
I tak powinno być. Tu pokazałaś klasę potrafiąc przeprosić. Jak nie zgadzamy się z kimś to nie musimy pisać ale bzdury piszesz, ale ty jesteś głupia. ale ty jesteś zacofana. Tylko nie zgadzam się z tobą lub mam inne zdanie niż ty. Sens będzie ten sam a będzie milej. Przepraszam, ze ty jest napisane małą literą.
Przez ten wątek odkryłam w czeluściach zamrażarki paczuszkę krewetek (niestety nie królewskich, tylko tych mniejszych) - ciekawe, jak długo można je mrozić, hm... Może zaraz okaże się, że wylądują w śmietniku. Pewnie nie za bardzo będzie czego żałować - nie ma jak świeże, ale zawsze to krewetki... Wiosna idzie, czas przewrócić do góry nogami szuflady zamrażarkowe, może więcej takich zdechlaków chowa się od niewiadomo kiedy.
Piszczałko, nie mam pojecia, jakie kiedyś jadłaś... Ale w Zorach na tej nowej hali jest taki sklep rybny- są właśnie takie krewetki, jak pisałam, choc nie wiem, czy na stałe, czy tylko czasem. Zresztą nie tylko krewetki ;)
Ech, w Polsce trudno o naprawdę smaczne krewetki. To, co można kupić zwykle niewiele ma wspólnego z prawdziwym smakiem krewetek świeżo złowionych. Przyznam się, że nie jadam - z tego właśnie powodu. Choć w Gdańsku krewetek jest wbród. Zwykle mrożonych lub odmrażanych, tych marketowych właśnie, brrr... Zdecydowanie wolę kupić świeżego dorsza prosto z kutra lub wędzonego pstrąga lub łososia na ciepło lub zimno w Gdyni Orłowie. Drogie, ale warte grzechu, oj warte... Z podobnego powodu (niemrożonego oczywiście) wiecznie krytykuję dostępne w Polsce melony. Gdy raz zasmakowałam we włoskich miodowych, prosto z pola, te sprowadzane wydają mi się jakieś niewłaściwie dojrzałe :/ Natomiast nauczona ldoświadczeniem, nie tylko swoim, nie kupuję czegoś "o smaku czegoś", staram się raczej kupować coś, lub nie kupować wcale hihi :)
Wy za to macie bliżej do moich ukochanych oscypków. To, co dojeżdża do Gdańska i chce być nazywane oscypkiem, każdy porządny człowiek średnio znający się na serach najwyżej "oscy" lub "oleje". Zwykle ma foliowy kondomik z piecuntkom i pachnie rozmoczonym celofanem. Serek, nie nabywca. Smacznego oscypka, owszem mogę kupić, na hali targowej w centrum Gdańska, na stoisku ze zdrową żywnością, ale cóż mi po nim, skoro jeden mały kosztuje 30 zł, a za 42 zł kupię kilogram sera korycińskiego - więc macham oscypkowi ręką na pożegnanie, odchodząc do domu... z serem korycińskim.
Wczoraj jadłam oscypka. Siostra była tydzień w Zakopanem i przywiozła. Czy był prawdziwy czy oszukany nie mam pojęcia. Lubię oscypki ale tym razem jednak całkiem mi nie smakował bo był okropnie słony.
Co do krewetek to mialam taki przypadek: ok 15 lat temu mój tata leciał samolotem i na pokładzie dali mu krewetki do zjedzenia. on ich nie zjadł tylko zapakował i przywiózł do domu. Mama nie chciała ich spróbować, więc dał mi. Ja też nie chciałam to namawiał mnie, ze są smaczne i że on próbował. Mimo, że ich wygląd mi się nie spodobał zjadłam je. smaku nie pamiętam ale chyba były smaczne. Nie raz mam ochotę kupić sobie jakieś gotowe w małej puszce w markecie. Po tylu latach wróciłam z tatą do tej rozmowy i przyznał się, ze on tych krewetek wcale nie skosztował czyli mnie oszukał wtedy. Krewetki są bardzo drogie chyba ale taka mała porcja chyba dużo nie kosztuje. Pewnie kiedyś nie wytrzymam i sobie kupię. Jak wspomniałam mężowi to popatrzył na mnie dziwnie i nie próbuje mnie od tego odwieźć ale powiedział, ze sama sobie je wtedy zjem bo on nie ma zamiaru.
Przyznaję się bez bicia, że krewetki w skorupkach, z wąsiskami i czarnymi oczyskami wpatrującymi się w potencjalnego konsumenta, nieco mnie przerażają. Kurczę, kłamię jak z nut. Potwornie mnie przerażają. Ale już same dupencje, owszem owszem, gdy trafią do dzioba, są całkiem całkiem. Ale i tak cena przerasta smak, szczególnie w naszym kartoflanym kraju.
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości: > Przyznaję się bez bicia, że krewetki w skorupkach, z wąsiskami i czarnymi > oczyskami wpatrującymi się w potencjalnego konsumenta, nieco mnie > przerażają.Kurczę, kłamię jak z nut. Potwornie mnie przerażają
no właśnie i mnie tez ;))))))))) i to jest powód dla ktorego nie moge się zdecydowac na spróbowanie:)
Ostatnio zajadałam się szaszłykami ze świerzych krewetek ( tygrysich ) poprzedzielanych kawałeczkami papryk , były one grilowane 1 minutę - i powiem przepyszne , chętnie wypróbuję cosik takiego w domku i zachęcam do próbowania , koszt - 3,9 zł pl !
Ym, no tak, masz rację, ale jakby mniej - one się jakimś tajemniczym sposobem mnożą na tych biednych krewetkach - zawsze mam wrażenie, że są wielookie i że ruszają tymi wąsiskami - mnogość mnie chyba przeraża i to rozprzestrzenianie się w różnych kierunkach. Bardzo dziwnie się też czuję, obcinając płetwy rybom - nie znoszę tego robić. No ale smaczne, ech...
Ech,moja droga, jak patrze w oczy cielakow, to mnie trzesie, a mam teraz je blisko siebie:) Pamietasz moj watek o "szcziesliwych" swinkach??? Ryby nie lubie obrabiac, nie lubie po prostu, kupuje filety i nie patrze w oczy:)
Ja już kiedyś pisałam (chyba nawet parokrotnie), że powinnam być wegetarianką, bo wgryzam się z pomrukiem rozkoszy w zrazika albo kotlet cielęcy, a potem mi to wszystko w gardle staje w poprzek, gdy pomyślę, że wcześniej to, co jest teraz na talerzu żyło, miało cudne oczy i niechby sobie dalej żarło trawę i dawało się pogłaskać po miękkim pysku. Ludzi koniecznie powinni wymyślić jakieś warzywa o smaku i właściwościach mięsa :(
To musze Cie pocieszyc, bo juz jest zastepstwo mies. Nazywa sie Quorn. Jest to produkt robiony z grzybowej proteiny z dodatkiem odrobiny bialka. Zawiera wiecej proteiny niz miesa, nie zawiera cholesterolu, zadnych konserwantow i jest bardzo zdrowy. Smakuje jak mieso kurze, albo jak cielece. Wiele razy mialam ubawe, jak podawalam filety quornu a goscie chwalili jakie pyszne byly te filety z kurczaka:) Tu pare przykladow Quorna: ,filet,kielbasy,hamburgery,Jest jeszcze quorn mielony z ktorego robi sie wegetarianskie sosy do makaronow i do lasagne. Pozdrawiam:)
Pyszne krewetki jadłam w Norwegii, do tego duuuuużo tańsze niż w Polsce. Były różne i różniaste: te drobne koktajlowe i duże ze skorupką na odwłoku. Każde mi smakowały a przygotowane były na różne sposoby. Tu, w Polsce, kupuję czasem duże ze skorupką na odłoku. Chociaż mrożone smakują zupełnie przyzwoicie zwłaszcza kiedy nie żałuję im czosnku świeżego :)
Surimi o smaku krewetki to nie krewetka więc smakuje jak dawniej wyrób czekoladopodobny zamiast czekolady. Surimi = prawie krewetka a jak wszyscy wiemy PRAWIE rozbi wielką różnicę ;)
Nie ma się co zrażać na początku, ja sama kiedyś myślałam, że krewetek i innych owoców morza jeść nie będę. A teraz bardzo lubię i krewetki i langusty i langustynki i kalmary. Nie podeszły mi ośmiorniczki i małże oraz ostrygi - nie mówię nie, ale może za jakis czas....
Pozdrawiam i już wiem co w piątek na obiad będzie ;)
Wielka szkoda Aniu, ze trafilas na ten produkt. Zobaczysz , ze jeszcze pare lat i napewno dasz sie przekonac na sprobowanie prawdziwych krewetek i beda Ci bardzo smakowaly:) A jakie dania bedziesz wymyslala z nich,ho, ho zobaczysz:)
Wczoraj byłam z tatą na zakupach, zachęcona pozytywnymi komentarzami na Wż, pomyślałam sobie że ten chcę poznać smak owoców morza:) Kupiłam surimi o smaku krewetek, których nigdy w życiu nie jadłam. Na takiej tacy jak śledzie Lisnera w oleju, surimi też jest w oleju, przyprawione różnymi ziołami.
Niestety, spróbowałam i stwiedziłam że smak ma nieciekawy, brrrr i samo absolutnie nie przejdzie mi przez gardło.
Może jakby to pokroić, doprawić czymś lub wymieszać z jakimś sosem, to dałoby się zjeść. Kupiłam 2 tacki, jedną dla babci drugą dla nas. Babcia mi podziękowała juz na sam widok:( zostałam z 2 tackami. Może ktoś z żarłoczków ma pomysł co z tego zrobić? ( szkoda wyrzucić bo wcale nie jest tanie.
Może spróbuj zrobić tą sałatkę: http://wielkiezarcie.com/recipe43085.html
też nie cierpię tego smaku brrrr az mnie skręca
http://wielkiezarcie.com/recipe36135.html
Zajrzyj do moich przepisów tam jest przepis z paluszkami surimi,a ty użyj tych krewetek tylko drobno je pokrój i myslę,że da sie zjeśc.Scooby.
Tytuł mojego przepisu to ,,Tania sałatka krabowa"
Nie lepiej jest kupic krewetki? Ja tez bym tego nie zjadla napewno to nie ma nic wspolnego z krewetkami. Tutaj masz wiecej info;
http://pl.foodlexicon.org/s0000640.php
Moje najlepsze krewetki jadlam dwa razy pod rzad w jednym z hoteli w Wisle, na Sylwestra.. Do dzis nie wiem jak byly przyrzadzone- jakby marynowane.. Smak boski..
Surimi (krabowe) smazylam ostatnio na patelni teflonowej, bez tluszczu- troszke sie przyrumienily- czesc zjadlam bez niczego, a czesc wrzucilam do salatki.. zamiast miesa..
Zawsze mozesz te swoje krewetki opanierowac w jajku i bulce i usmazyc- pewnie najlepiej na masle..
Same krewetki, usmazone na masle, z czosnkiem i pietruszka zielona i odrobina soku z cytryny..mniam...
Przekonaj sie do krewetek- maja bardzo delikatny smak.. I sa zdrowe :)
Agusiu i nie odzowne do tego mleczko kokosowe
Oj nie pomyslalam..ale moge sobie wyobrazic smak.... :)))) mniam...
Bardzo serdecznie dziękuję wszystkim za rady, zrobiłam z czosnkiem, cytryną , pietruszką i usmażyłam na maśle. Tata kilka zjadł, ja tylko kawałeczek, mama też podziękowała.
Na światowców nasza rodzina się nie nadaje:)
Dziękuję jeszcze raz, i pozdrawiam.
Rozyczko, surimi o smaku krabowym, krewetkowym, czy nawet homarowym tak sie ma do krabow, krewetek, jak dobry, niegdysiejszy
niedzielny rosol do rozpuszczonej w wodzie kostki maggi do ktorej to miksturki wpuscimy lyzke najobrzydliwszego makaronu.
W sklad surimi wchodzi 34 procent miesa ze zmielonej bialej ryby, reszte stanowi woda, bialko (kurze), maka kartolana, krochmal zbozowy,
cukry, zelatyna, olej rzepakowy, sol, aromaty (co maja przypominac smak krewetkowy, krabowy itd), koloranty, jakies karagenany zelifikujace -
nawet nie wiem co to jest, nastepnie glutamat sodu, sorbitol, polifosforany.....
A ktoz by w wielkim swiecie jadal takie swinstwa?
Otoz to! Nie kazdy musi lubic krewetki ale aby to wiedziec powinien sprobowac wlasnie ...krewetek a nie zastepnikow. :-)
Chyba jak coś takiego produkują , to ludzie to jedzą?:) kupiłam coś takiego, bo się na tym nie znam! ale wiem na pewno, że nigdy więcej. Żeby nawet za darmo dawali, żadna siła mnie nie zmusi.
Wolę sobie kupić dobrą rybę i zjeść, były jakieś krewetki w wiaderkach w zalewie, ale jak zobaczyłam te oczy i wasy to mi dech zaparło.Wyglądało to jak na tym zdjeciu,szok.Jak coś takiego jedzą w wielkim świecie,to ja wysiadam
Różyczko, bredzisz niestety :)
Ludzie produkują różne rzeczy tylko z tego powodu, że chcą na tym zarobić ...
To jest Twoja prywatna sprawa, co bedziesz jeść, ale nie mów, ze krewetki są niedobre, tylko dlatego, ze jadłaś paluszki o smaku krewetek, bo to tak samo, jakby powiedzieć, że truskawki są niedobre- po zjedzeniu galaretki truskawkowej, która nawet koło truskawek nie leżała.
A widziałaś świnkę w chlewiku? ;)
Agik,oczywiscie że widziałam świnkę, wyglądała na pewno dużo lepiej niż te krewetki na ostatnim zdjęciu.Mięsko wieprzowe smakuje super i prawie każdy je jada, o krewetkach nie da się tego powiedzieć. Moze ten wygląd odstrasza, szczerze powiedziawszy nie zachęcają do zjedzenia, z tego co wiem :) dużo osób ma podobne zdanie.
Czy krewetki są faktycznie lepsze od mięsa wieprzowego, to już nie będzie mi dane się przekonać( bo że są zdrowsze, to wiem):)
ja nie lubię wieprzowiny :):) Rózyczko możesz kupic obrane już krewetki wtedy wygląd nie odstrasza.
Ja bardzo lubię :)
Do Rozyczki:
jako bywalczyni roznych portali internetowych traktujacych o jedzeniu, sama juz chyba wiesz, ze fakt trzydziestu wpisow z duzym aplauzem pod
przepisem na salatke z makaronu, kukurydzy, majonezu i czego tam tylko chcesz, wcale nie swiadczy o tym, ze trzysta innych osob czytajacych
przepis, nie czyta go z obrzydzeniem.
Nikt Cie nie namawia do jedzenia, ani lubienia krewetek. Ja Ci tylko napisalam na czym polega z punktu widzenia chemii ich zastepcze wcielenie.
A ludzie, jak to ludzie, ale mialam wrazenie, ze zakladajac post chcialas pisac o tych erzacach, a nie o ludziach.
Czy umieszczajac zdjecie krewetek w kubelku chcesz zniechecic, zachecic, a moze zapoznac uzytkownikow WZ z wygladem krewetek.
A tak dla wiadomosci, to musze Ci powiedziec, ze nigdy nie sprzedaje sie swiezych krewetek w zadnej zalewie.
Ugotowane, nabieraja koloru rozowego calkiem jak raki (a co sadzisz o rakach, wszak cale pokolenia Polakow probowaly, wystepuja prawie we wszystkich starych polskich ksiazkach kucharskich), nieugotowane sa szaro-zielonkawe.
W sklepach prezentuja je na lodzie, nigdy w zadnych zalewach, bo musza byc swieze jak raki, a nie obslimaczone.
Market w którym ja byłam, nazywa się Arkadia i jest bardzo duży. Na stołach z lodem, leżały tylko różnego rodzaju ryby, żadnych krewetek tam nie było:( krewetki były na półkach.Różowe też były, na tacach w słoikach i w wiaderkach, pewno jakbym się znała, kupiłabym te różowe.
Widać Polska jest jeszcze krajem bardzo zacofanym, bo tyle razy byłam w różnych wielkich sklepach i marketach i na lodzie nie widziałam krewetek, a może akurat ich nie było.
Przyjedź do niewielkiego miasta Żory ;)- kupisz krewetki swieże( takie trochę bure, drogieeeee), kupisz krewetki takie ceglasto- pomarąńczowe w pancerzykach- trzeba obierać- już nie takie drogie- w cenie wołowiny, możesz też kupić krewetki obrane już - najcześciej w kolorze rózowym- róznej wielkości. I najczęściej mrożone...
Cos chciałaś?
Przecież dziesiątki razy pisałaś, że nigdy się tego nie chwycisz, bo TO jest Twoim zadniem ( i zdaniem Twojej Mamy, Twojego Taty, Twojej Babci I nawet Twojego Psa) obrzydliwe... więc co? umartwienie z powodu Wielkiego Postu?
A co ja mogę chcieć od Ciebie,? Ty jesteś poprostu złośliwa i czepialska, po kłótniach z moją mamą odgrywasz się na mnie.W ogóle prawie się nie odzywam na forum, ale Ty nie przepuścisz okazji żeby mi dowalić jak coś napiszę.Odczep się ode mnie! dobrze?
:)
Ja odpisałam na brednie :) Nie zależy mi na dokuczaniu małolacie, wielkiego zaszczytu to nikomu nie przynosi ;)))
Piszesz bzdury - to się nie dziw, ze nikt Cię nie głaska po głowie :)
Odczepić się bedzie mi trudno, bo się nie przyczepiłam :) Może gdybyś jakoś grzeczniej się odzywała, to bym rozważyła, czy pisać do Ciebie, czy nie. Takich niegrzecznych wpisów nie chce mi się nawet brać pod uwagę :)
Miłej niedzieli życzę
Agik wyluzuj ..proszę..coś się z Tobą ostatnio niedobrego dzieje:(((
Hmmm
Makusiu- Twoje słowa musze wziać do serca... :(
Mozesz mi wyjaśnić, co robię nie tak? Twoim zdaniem?
Jesli - zgodnie z moim sumieniem, rozumem i doświadczeniem( albo jeszcze czyms innym) ktoś pisze wg mnie bzdury, to mam zmilczeć, bo to znaczy, ze coś ze mną niedobrego się dzieje?
Bo chyba nie myślisz, że przyczepiłam się specjalnie do Niebieskiej???
Przecież, jak prześledzisz moje wpisy to jest tak pól na pół- w zależności od tego z czym się zgadzam,a z czym nie- albo bronię Różyczki, albo się z nią nie zgadzam. Wiec co ( Twoim zdaniem) jest ze mną nie tak?
Oprócz tego- ze jeśli bronie Różyczki to Różyczka pisze coś w stylu "nawet agik...", jeśli mam inne zdanie- to Rózyczka w krzyk- ałała, ała, jaką rankę mam na delikatnym dziewczęcym kolanku...
Proszę, wyjaśnij mi to Makusiu.
Może być w innym watku, bo zaraz ktoś się na mnie rzuci znów, że krewetki dręczę, a one zupełnie niewinne...
Przepraszam , że się wetnę ...
Ale też uważam , że wyluzuj :))))
Różyczka wykazała się odwagą : mimo niechęci , chciała spróbować nowego ...
Nie trafiła z zakupem ( zdarza się przecież :) , prosi o rady .
A Ty od razu , że bredzi ...:(
Różyczko , nie zrażaj się jednym nietrafionym strzałem :)
Już wiesz , czego nie kupować ;)))
A owoce morza są wspaniałe , bezkonkurencyjne , pod warunkiem , że są świeże .
Na początek : nie kupuj niczego gotowego , apetycznie różowego , tylko nieapetycznie szare .
Dania z owoców morza są bardzo proste w przygotowaniu i bardzo szybkie w wykonaniu ( przepisów mnóstwo :)
Kiedyś też , zupełnie jak Ty , zarzekałam się , że " tego " do ust nie wezmę ;)))
Aż zaprzyjaźniona zagraniczna rodzina zabrała mnie na prawdziwy targ rybny , kupiła tam małe obrzydliwe robaczki , potem wrzuciła je na chwilę do wrzątku , i kazała mi " to " zjeść . Miałam oderwać ogonek , nacisnąć na przód korpusu i do buzi :)))
Jakoś ( cudem tylko :) się przemogłam i zrobiłam tak , jak mi kazano ...
I to było coś najpyszniejszego , co dotąd jadłam ...;)))
Czego i Tobie życzę ;)))
Łomatko , bzdurę walnęłam :)) . Wszystko ma być odwrotnie :
Żeby zjeść krewetkę ( tę małą ) , należy oderwać łepek , a potem nacisnąć na tył korpusu , celując do buzi ;)))))
A jeszcze kolor tez nie jest szary:) Swieze krewetki polnocne (chyba te nazywacie koktailowymi?), sa o jasno rozowym kolorze i maja lekko przezroczyste cialo. Po ugotowaniu maja intensywny kolor rozu.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Krewetka_p%C3%B3%C5%82nocna te sa najdrozsze i najsmaczniejsze wedlug specjalistow i mnie:)
Tutaj nastepne gatunki:
http://pychotka.pl/przepisy-kulinarne/porady-i-ciekawostki/krewetki-%11-odmiany,-zastosowanie.html
Acha, zeby zjesc nasze polnocne krewetki odrywa sie glowe i koncowke korpusu, potem trzeba reszte pancerza "rozerwac" od strony brzusznej.
Ale narobilam sobie smaku, uwielbiam krewetki:)
Przeczytaj raz jeszcze , na spokojnie co napisałaś
cyt. Ja odpisałam na brednie :) Nie zależy mi na dokuczaniu małolacie, wielkiego zaszczytu to nikomu nie przynosi ;)))
Piszesz bzdury - to się nie dziw, ze nikt Cię nie głaska po głowie :)
Odczepić się bedzie mi trudno, bo się nie przyczepiłam :) Może gdybyś jakoś grzeczniej się odzywała, to bym rozważyła, czy pisać do Ciebie, czy nie. Takich niegrzecznych wpisów nie chce mi się nawet brać pod uwagę :)
Agik , to może daj przykład , jesteś dorosłą osobą.. bo ta pyskówka na nic sie zda:)
kończę ten temat tutaj , możesz kliknąc` na gg..jak chcesz :)
Różyczko, przeczytałam jeszcze raz wszystko i bardzo Cie przepraszam, To ja byłam niegrzeczne, a nie Ty.
I choć nie jest prawdą, że śledzę Twoje wpisy, żeby Ci dokuczać albo, ze sie odgrywam na Tobie za sprzeczki z Twoją mamą, to jednak nie powinnam się tak arogacko do Ciebie zwracać. Za to Cie jeszcze raz chciałam przeprosić.
I tez mam nadzieję, ze spróbujesz krewetek, które Ci zasmakują, będa pachnieć morzem i przynosić wspomnenia wakacji.
I tak powinno być. Tu pokazałaś klasę potrafiąc przeprosić. Jak nie zgadzamy się z kimś to nie musimy pisać ale bzdury piszesz, ale ty jesteś głupia. ale ty jesteś zacofana. Tylko nie zgadzam się z tobą lub mam inne zdanie niż ty. Sens będzie ten sam a będzie milej. Przepraszam, ze ty jest napisane małą literą.
Masz klasę, kobieto. Dziękuję.
Przez ten wątek odkryłam w czeluściach zamrażarki paczuszkę krewetek (niestety nie królewskich, tylko tych mniejszych) - ciekawe, jak długo można je mrozić, hm... Może zaraz okaże się, że wylądują w śmietniku. Pewnie nie za bardzo będzie czego żałować - nie ma jak świeże, ale zawsze to krewetki...
Wiosna idzie, czas przewrócić do góry nogami szuflady zamrażarkowe, może więcej takich zdechlaków chowa się od niewiadomo kiedy.
Jak wygląd, zapach i smak po rozmrożeniu nie są zmienione to ja bym zjadła.
Agik kochana co to za sklep? Marze o pysznych krewetkach ! Ale jeszcze nie spotkalam w Polsce takich pysznych jak jadlam kiedys :)
Piszczałko, nie mam pojecia, jakie kiedyś jadłaś...
Ale w Zorach na tej nowej hali jest taki sklep rybny- są właśnie takie krewetki, jak pisałam, choc nie wiem, czy na stałe, czy tylko czasem. Zresztą nie tylko krewetki ;)
No to chyba musze zaplanowac "wycieczke" do Zor :)
ja widziałam w wielu
Ech, w Polsce trudno o naprawdę smaczne krewetki. To, co można kupić zwykle niewiele ma wspólnego z prawdziwym smakiem krewetek świeżo złowionych.
Przyznam się, że nie jadam - z tego właśnie powodu. Choć w Gdańsku krewetek jest wbród. Zwykle mrożonych lub odmrażanych, tych marketowych właśnie, brrr... Zdecydowanie wolę kupić świeżego dorsza prosto z kutra lub wędzonego pstrąga lub łososia na ciepło lub zimno w Gdyni Orłowie. Drogie, ale warte grzechu, oj warte...
Z podobnego powodu (niemrożonego oczywiście) wiecznie krytykuję dostępne w Polsce melony. Gdy raz zasmakowałam we włoskich miodowych, prosto z pola, te sprowadzane wydają mi się jakieś niewłaściwie dojrzałe :/
Natomiast nauczona ldoświadczeniem, nie tylko swoim, nie kupuję czegoś "o smaku czegoś", staram się raczej kupować coś, lub nie kupować wcale hihi :)
Gdybym mogła też bym sobie kupiła dorsza prosto z kutra. Niestety do nas na Śląsk nie dopływają
Wy za to macie bliżej do moich ukochanych oscypków. To, co dojeżdża do Gdańska i chce być nazywane oscypkiem, każdy porządny człowiek średnio znający się na serach najwyżej "oscy" lub "oleje". Zwykle ma foliowy kondomik z piecuntkom i pachnie rozmoczonym celofanem. Serek, nie nabywca.
Smacznego oscypka, owszem mogę kupić, na hali targowej w centrum Gdańska, na stoisku ze zdrową żywnością, ale cóż mi po nim, skoro jeden mały kosztuje 30 zł, a za 42 zł kupię kilogram sera korycińskiego - więc macham oscypkowi ręką na pożegnanie, odchodząc do domu... z serem korycińskim.
Oscypków nie jadam ale uwielbiam korbaczyki.
Wczoraj jadłam oscypka. Siostra była tydzień w Zakopanem i przywiozła. Czy był prawdziwy czy oszukany nie mam pojęcia. Lubię oscypki ale tym razem jednak całkiem mi nie smakował bo był okropnie słony.
Co do krewetek to mialam taki przypadek: ok 15 lat temu mój tata leciał samolotem i na pokładzie dali mu krewetki do zjedzenia. on ich nie zjadł tylko zapakował i przywiózł do domu. Mama nie chciała ich spróbować, więc dał mi. Ja też nie chciałam to namawiał mnie, ze są smaczne i że on próbował. Mimo, że ich wygląd mi się nie spodobał zjadłam je. smaku nie pamiętam ale chyba były smaczne. Nie raz mam ochotę kupić sobie jakieś gotowe w małej puszce w markecie. Po tylu latach wróciłam z tatą do tej rozmowy i przyznał się, ze on tych krewetek wcale nie skosztował czyli mnie oszukał wtedy. Krewetki są bardzo drogie chyba ale taka mała porcja chyba dużo nie kosztuje. Pewnie kiedyś nie wytrzymam i sobie kupię. Jak wspomniałam mężowi to popatrzył na mnie dziwnie i nie próbuje mnie od tego odwieźć ale powiedział, ze sama sobie je wtedy zjem bo on nie ma zamiaru.
Przyznaję się bez bicia, że krewetki w skorupkach, z wąsiskami i czarnymi oczyskami wpatrującymi się w potencjalnego konsumenta, nieco mnie przerażają.
Kurczę, kłamię jak z nut. Potwornie mnie przerażają.
Ale już same dupencje, owszem owszem, gdy trafią do dzioba, są całkiem całkiem.
Ale i tak cena przerasta smak, szczególnie w naszym kartoflanym kraju.
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Przyznaję się bez bicia, że krewetki w skorupkach, z wąsiskami i czarnymi
> oczyskami wpatrującymi się w potencjalnego konsumenta, nieco mnie
> przerażają.Kurczę, kłamię jak z nut. Potwornie mnie przerażają
no właśnie i mnie tez ;))))))))) i to jest powód dla ktorego nie moge się zdecydowac na spróbowanie:)
Dlatego chcę kupić gotowca w puszce a nie świeże,
dobry pomysł
Niebieska ... o tym napisała, że widok ją przeraża to została skrytykowana po co to umieściła i kogo chce zniechęcić.
Ostatnio zajadałam się szaszłykami ze świerzych krewetek ( tygrysich ) poprzedzielanych kawałeczkami papryk , były one grilowane 1 minutę - i powiem przepyszne , chętnie wypróbuję cosik takiego w domku i zachęcam do próbowania , koszt - 3,9 zł pl !
No, co Ty, przerazaja Ciebie krewetki:) A, cala ryba pieczona, smazona, przeciez tez ma oczy:)
Ym, no tak, masz rację, ale jakby mniej - one się jakimś tajemniczym sposobem mnożą na tych biednych krewetkach - zawsze mam wrażenie, że są wielookie i że ruszają tymi wąsiskami - mnogość mnie chyba przeraża i to rozprzestrzenianie się w różnych kierunkach.
Bardzo dziwnie się też czuję, obcinając płetwy rybom - nie znoszę tego robić.
No ale smaczne, ech...
Ech,moja droga, jak patrze w oczy cielakow, to mnie trzesie, a mam teraz je blisko siebie:) Pamietasz moj watek o "szcziesliwych" swinkach???
Ryby nie lubie obrabiac, nie lubie po prostu, kupuje filety i nie patrze w oczy:)
Ja już kiedyś pisałam (chyba nawet parokrotnie), że powinnam być wegetarianką, bo wgryzam się z pomrukiem rozkoszy w zrazika albo kotlet cielęcy, a potem mi to wszystko w gardle staje w poprzek, gdy pomyślę, że wcześniej to, co jest teraz na talerzu żyło, miało cudne oczy i niechby sobie dalej żarło trawę i dawało się pogłaskać po miękkim pysku. Ludzi koniecznie powinni wymyślić jakieś warzywa o smaku i właściwościach mięsa :(
To musze Cie pocieszyc, bo juz jest zastepstwo mies. Nazywa sie Quorn. Jest to produkt robiony z grzybowej proteiny z dodatkiem odrobiny bialka. Zawiera wiecej proteiny niz miesa, nie zawiera cholesterolu, zadnych konserwantow i jest bardzo zdrowy. Smakuje jak mieso kurze, albo jak cielece.
Wiele razy mialam ubawe, jak podawalam filety quornu a goscie chwalili jakie pyszne byly te filety z kurczaka:)
Tu pare przykladow Quorna:
,filet,kielbasy,hamburgery,Jest jeszcze quorn mielony z ktorego robi sie wegetarianskie sosy do makaronow i do lasagne. Pozdrawiam:)
Pyszne krewetki jadłam w Norwegii, do tego duuuuużo tańsze niż w Polsce. Były różne i różniaste: te drobne koktajlowe i duże ze skorupką na odwłoku. Każde mi smakowały a przygotowane były na różne sposoby. Tu, w Polsce, kupuję czasem duże ze skorupką na odłoku. Chociaż mrożone smakują zupełnie przyzwoicie zwłaszcza kiedy nie żałuję im czosnku świeżego :)
Surimi o smaku krewetki to nie krewetka więc smakuje jak dawniej wyrób czekoladopodobny zamiast czekolady. Surimi = prawie krewetka a jak wszyscy wiemy PRAWIE rozbi wielką różnicę ;)
Nie ma się co zrażać na początku, ja sama kiedyś myślałam, że krewetek i innych owoców morza jeść nie będę. A teraz bardzo lubię i krewetki i langusty i langustynki i kalmary. Nie podeszły mi ośmiorniczki i małże oraz ostrygi - nie mówię nie, ale może za jakis czas....
Pozdrawiam i już wiem co w piątek na obiad będzie ;)
Wielka szkoda Aniu, ze trafilas na ten produkt. Zobaczysz , ze jeszcze pare lat i napewno dasz sie przekonac na sprobowanie prawdziwych krewetek i beda Ci bardzo smakowaly:) A jakie dania bedziesz wymyslala z nich,ho, ho zobaczysz:)