Moja kolerzanka odmówiła swojej przyjaciółce bycia chrzestna jej dziecka bo sama była w ciąży, przyjaciółka się oczywiscie śmiertelnie obraziła. Nie wiedząc o co chodzi wyczytałam w necie że jedno z dzieci, albo ochrzczone albo nienarodzone umrze, nie mogę uwierzyć że nasze prababcie wymyślały takie bzdury a ludzie w to ślepo wierzą. Zainteresowało mnie to bo sama pewnie stanę przed taką sytuacja, jestem w ciąży a osoba która ma być chrzestną sama planuje dzidziusia i pewnie do tego czasu jej się uda, jestem wierzaca więc kompletnie nie uznaje przesadów i ta sytuacja mnie nie przeraza. Jestem ciekawa jakie wy macie zdanie na ten temat?
Dla mnie, tzw. "przesądy" nie są sprawą aż tak jednoznaczną i oczywistą. Z pewnością część tych "przesądów" trudno byłoby uzasadnić "naukowo". Niemniej znaczna ich część to wynik wieloletnich, a czasem wielopokoleniowych obserwacji. Ludzie nie wiedzieli dlaczego, ale wiedzieli, że tak się dzieje. Dziś też duża część myślących osób, zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę my znamy i widzimy czubek góry lodowej. Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, wieloaspektowa, często niewytłumaczalna na naszym poziomie rozwoju. Przykładów można na to byłoby przytoczyć sporo. Kiedy ludzie nic jeszcze nie wiedzieli o genetyce uważali np., że nie wolno zawierać małżeństw i mieć dzieci z osobą z bliskiej rodziny. Gdyby nie genetyka też można byłoby powiedzieć "przesąd". Gdyby nie rozwój fizyki trudno byłoby uzasadnić (poza doświadczeniem) zakaz stania pod wysokim drzewem w czasie burzy. Z doświadczenia wiadomo, że jeśli ciężarna przestraszy się np ognia i dotknie jakiejś części ciała to dziecko często ma tam znamię. Przesąd? może i przesąd, ale która kochająca matka zaryzykuje urodą swojego dziecka?. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze właśnie to przekonanie - nie wiem, może to i nieprawda, ale ryzykowała nie będę. Dla mnie takie zachowanie wcale nie jest dziwne i nie powinno, żadną miarą, być powodem do obrazy. Z drugiej strony z pewnością można by znależć sporo różnych, naprawdę dziwacznych zakazów czy nakazów, tyle tylko, że "masz w co wierzysz". Kłania się tu jeszcze cała nauka o podświadomości czy jakby to kto chciał nazwać.
Przestrzegam zasady, że jeśli wrócę się po coś po wyjściu z domu, przed ponownym wyjściem muszę usiąść....i tak przesadnie tego przestrzegam, że wszyscy u mnie w domu się tym zarazili i też to czynią... a jeśli chodzi o ciążę i bycie chcrzestną - ja znam przesąd, że jeśli chrzestną jest kobieta w ciąży, dziecko /chrześniak/ będzie miało ciężkie życie...
Alman, jak Cie kocham, to nie prawda:)) Moja mama byla w ciazy ze mna jak trzymala do chrztu mojego kuzyna, ani ja ani on nie mamy ciezkiego zycia. Zycie jest jakie jest. A moj kuzyn jest calkiem dobrze ustawiony finansowo, ma wspaniala zone i trojke udanych dzieci, zreszta juz doroslych i nawet wnuczeta. No moze, jesli uznamy, ze wstawanie codziennie do pracy powoduje, ze zycie jest ciezkie, to i owszem - ma ciezkie zycie:))) Nie wierze w zadne przesady.
ja zaryzykowałam byłam w ciąży jak paliła dla nas się stodoła byłam sama w domu wpadłam do stodoły gasić i chwyciłam się za brzuch gdzie się chwyciłam pamiętam do dziś córcia która urodziła się miesiąc po pożarze nie ma śladu po dotyku. to nie przesądy to genetyka działa cuda przynajmniej w moim odczuciu tak zwany dotyk bociana albo uszczypnięcie toż to ma każe prawie dziecko na głowie Wiadomo że rozmnażanie się zarówno zwierząt ja i ludzi w obrębie rodziny to wielka niewiadoma bo geny wadliwe można przenieś na potomków bo to nie obserwacja tylko fakt największe rody szlacheckie tylko dlatego wymarły bo nie dopuszczały świeżej krwi tylko żeniły się w swojej rodzinie nie ważne że kuzynka czy kuzyn ważne żeby kasa została w rodzinie
Dla mnie takie zachowanie wcale nie jest dziwne i nie powinno, żadną miarą, być powodem do obrazy. Mnie dziwi bo skoro jestem w ciąży i ktoś prosi mnie jako chrzesną mówie otwarcie jestem w ciąży i nie chciałabym być powodem twoich problemów i wtedy rodzice dziecka powinni postanowić czy chcą taką chrzesną czy nie Przynajmniej mi matce piątki dzieci tak się wydaje że chrześni powinni być chrzesnymi a nie kończyć swoje zadanie w kościele po mszy gdzie dziecko jak podrośnie nie zna wogóle swoich rodziców chrzesnych A czy któraś z was zastanawiała się kiedyś czy na pewno chrześni wypełnią swoją powinność której się podjeli przy chrzcie wrazie naszej śmierci przecież różnie w życiu bywa Ja ze swojej strony tylko tyle na piszę że dla nastarszego syna i najmlodszego mam chrzesnych takich że w razie nieszczęscia wiem że zajmą się wszystkimi moimi dziećmi i nie jest to moja najbliższa rodzina tylko sąsiedzi a co wy na to jak jest u was czy chrześni to tylko symbol czy coś więcej
Użytkownik kurkuma napisał w wiadomości: Kiedy ludzie nic jeszcze nie wiedzieli > o genetyce uważali np., że nie wolno zawierać małżeństw i mieć dzieci z > osobą z bliskiej rodziny. Gdyby nie genetyka też można byłoby powiedzieć > "przesąd".
Kurkumo - od starożytności ludzie zawierali małżeństwa i mieli dzieci w obrębie bliskiej rodziny. Faraonowie, królowie itp. mogli zawierać małżeństwa tylko z osobami swojego pokroju, a jedynymi takimi byli najczęściej wyłącznie członkowie ich bliskiej rodziny. Tak zostało do nastych wieków naszej ery. To ciągle jedynie przesąd, że z kazirodztwa rodzą się "potwory". To bardzo rzadkie przypadki...
aha, no i ja też wierzę w Boga i absolutnie nie wierzę w przesądy!!! Uwielbiam czarne koty, 13-ty to zazwyczaj dobry dla mnie dzień, bo zawsze jak wstaję wtedy z łóżka i patrzę na datę, to na przekór wszystkim nastawiam się pozytywnie. Mój brat i bratowa mieli od rana paskudną pogodę w dzień ślubu, mimo to są wciąż bardzo szczęśliwi.Sama ślub zamierzam brać w maju albo lipcu itd itd. ;)
I właśnie dlatego Rzymianom udało się podbić Egipt ;)))))... Stad przypadki kretynizmu wśród rodziny na przykład Ptolomeuszy, choroby genetyczne, ich krzyżowanie wsród członków najbliższej rodziny. Nie "potwory", tylko jednostki chore.
Z tym pokrewieństwem jednak cos jest, mieszkam w słabo zaludnionej okolicy. Praktycznie, oprócz mnie i kilku innych osób przybyłych z zewnątrz, wszyscy są w jakiś sposób spokrewnieni i to nieraz kilkukrotnie. Chyba następstwem tego jest tu dużo osób z problemami psychicznymi w znacznym stopniu.
Przesad przesadowi nierowny. W jednych jest ziarnko prawdy, inne jak ten o ktorym wspomina zalozycielka watku to moim zdaniem kompletna bzdura. Pewnie uwarunkowana tak czy tak duza (kiedys) i , wydawalo by sie, nie do unikniecia smiertelnoscia niemowlat. Smiertelnoscia ktorej nie umiano sobie racjonalnie wytlumaczyc czy jej zapobiec. W czasach zlej higieny, notorycznego niedozywienia i malej wiedzy medyczne czy opieki lekarskiej pytanie o zdrowie i dorosniecie potomka zawsze bylo pytaniem typu "ryzyk-fizyk". Poniewaz nie umiano zapobiec prawdziwym przyczynom unikano wszelkiego (czesto wlasnie wydumanego) ryzyka. Latwiej bylo wytlumaczyc smierc dzieciatka "sila wyzsza" i sprobowac jej zapobiec nie zosajac matka chrzestna niz odgonic niedozywienie czy chorobe. Tych ostatnich czesto nie bylo jak uniknac...Pewnie wmieszala sie tu wiedza o tym ze niedobrze karmiac dziecko piersia byc w ciazy gdyz wycienczony organizm nie byl czesto w stanie wykarmic obojga dzieci co moglo sie odbic na ich zdrowiu czy zmniejszyc szanse przezycia jednego z nich. Stad juz tylko krok do przesadu na temat matki chrzestnej.
Tak jak chore, uposledzone "inne" dzieci postrzegane byly jako podmienione przez boginke czy rusalke. Wystarczylo takiego dziecka nie przyjac, wyniesc do lasu itp. Wierzono, ze boginka odda wtedy prawdziwe, zdrowe dziecko... Sumienie rozgrzeszano tym ze przeciez to odrzucone dziecko wezmie rusalka z powrotem :-) gdyz jako prawdziwa jego matka nie da mu zrobic krzywdy.
Jak widac - roznie radzono sobie z takimi problemami ktore wydawaly sie niezalezne od samych rodzicow czy od poczynan ludzi...
Ja nie uważam, że osoba poproszona na Chrzestną nie może odmówić jeżeli ma powód. Mój mąż musiał domówić bo miał jechać na chrzest 200 km w czasie gdy ja byłam na końcówce ciąży i mogłam urodzić w każdej chwili. Prosił by chociaż o 2 tygodnie przesunęli chrzest to nie będzie problemu. Nie zgodzili się. Zapytali kogoś innego i tej osobie też termin nie pasował i dla tej drugiej osoby zmienili termin a dla nas się nie dało:(
Serdeczne gratulacje!!! To będziemy miały po 4 dzieci, ja jestem w trzeciej ciąży, ale za to w bliźniaczej. W przesądy nie wierzę, zresztą wiekszości ich nie znam, bo u mnie w domu nie wierzono w zabobony. Pozdrawiam
Również serdecznie gratuluje, bliżniaki, bedziesz miała wesoło:) Dla mnie ta ciąza była ogromnym zaskoczeniem, jako jedyna jest nieplanowana, mimo to dzidziuś jest chciany i kochany i pewnie bedzie oczkiem w głowie:)
wiec Twoja koleżanka nie odmówila przyjaciółce a jej dziecku! to smutne bo ja znow słyszlam ze jak dziecku odmówi sie bycia chrzestnym/chrzestna dziecko bedzie mialo zawsze pecha, ale ten przesad o ktorym Ty piszesz tez słyszałam.
najbardziej smiesza mnie przesady ślubne i ciążowe, na poczatku ciazy jak zaczelam czytac o przesadach doszlam do wniosku ze musialabym siedziec cale 9 m-cy i nic nie robic, bo albo dziecko bedzie łyse,albo zezowate,albo bedzie mialo znamie, albo sie obwiaze pępowiną. co do tych ślubnych to tez bym musiala se liste na ślub zrobic( a tego nie zrobilam ) bo inaczej moze małżeństwo bylo by do bani albo rozpadło sie po miesiacu a jak narazie trwa i jest cudownie mimo ze nie zaszyłam w sukni kawałka soli i chleba, i nie obkręciłam męża wokół siebie pod ołtarzem i zapomnialam obserwowac płomień swiecy bo bylam za bardzo zestresowana.
aha co do złapania sie w ciąży bo kobieta sie wystraszy, z tego co mi wiadomo o znamionach decyduje genetyka juz w pierwszych dniach zycia zarodka. podobnie jak o kolorze włosów( wiec nie bójmy sie patrzec na rudych) o ilości włosów( lubie patrzec na ksiezyc w pełni-choc nie powinnam bo dziecko bedzie łyse) . nie mozna nic smażyc bo jak tłuszcz chlapnie dziecko również bedzie mialo znamie( kurcze a co z niedzielnym schabowym?)
aha no i co z tym niesmiertelnym czarnym kotem? przejechac go zeby pecha odwrócic?
nie wiedziałam, że az tyle tego jest, co do ślubnych przesądów, to ja usłyszałam, że będe nieszczęśliwa, bo Mama uszyła mi sukienke. A ja zawsze marzyłam o skromnej, prostej sukience. Za oszczędzone pieniądze pojechaliśmy w podróż do Włoch, a na sukienke znalazła się chętną
Ja z kolei wzięłam ślub w lutym a tam przecież nie ma litery R, ale byłam tak zakochana że czekanie na marzec byłoby nie do zniesienia, moje małżeństwo mimo to jest bardzo szczęsliwe i udane.Ostatnie zdanie które napisałaś jest jak wyjęte z moich ust, w 100% się z tobą zgadzam i cieszę się że przyszła chrestna mojego dziecka też w to nie wierzy.
ja wierze w Boga, ta jedna wiara mi wystarczy. tak :):) ja też Od dziecka kocham czarne koty najpierw było to trochę na przekor tym którzy wierzą w pecha jaki przynosi. Jak mialam 7 lat mnie przyniósł wielkie szczęście i tak jest do dziś. U mnie pod domem mam czarnego kota na szczęście. W zabobony nie wierzę. Kiedyś usłyszalam od osoby bardzo wierzącej, że nie daje się na chrzciny medalika z krzyżykiem bo to dziecko całe życie ponoć będzie niosło krzyż na plecach. Dla mnie to bzdury. Wszelkich slubnych rytuałów też nie wykonałam a jestem szczęśliwa.
Skoro jesteś wierząca, to nawet do głowy nie powinny ci przychodzić te bzdury. Mnie poproszono o bycie matką chrzestną gdy miałam 40 lat i tylko zasugerowałam, że może ktoś młodszy, ostatecznie rodzice dziecka podjęli taką, a nie inną decyzję. Jednak w żadnej innej sytuacji nie odmówiłabym bycia matką chrzestną, chyba ze względów zdrowotnych. Do diabła z przesądami.
A ja myślę że te wszystkie zabobony o nieszczęściu i chorobach czy innych cudach niewidach to duyżo dużo ludzi nie zgodziło by się zostać chrzestnymi. Jest to obowiązek a zarazem przywilej. Często słysze u znajomych jak poproszą to będę musiała/musiał się zgodzić ale wole nie bo to wydatki. Często rodzice chrześni są wybierani pod względem zamorzności i bo to rodzina i wypada. Ja wolałabym aby mi ktoś odmówił bycia chrzestnym niż spełniał obowiążki chrzestnego na chrzcie roczku i komunii.
Ja w te przesądy nie wierzę bo to jest tylko taki zabobon.Mówia,że 13 w piątek to dzień pechowy,a dla mnie szczęsliwy bo wygrałam w konkursie 500zł.Ja już na takie historie nie zwracam uwagi.
19 lat temu zostałam chrzestną będąc w ciąży z moim synem.Też mi mówiono,że nie powinnam.A ja na przekór,żeby pokazać tym zabobonnym,że nic się nie stanie nie odmówiłam.Chłopaki jak dęby,zdrowe. Nie toleruje ludzi, którzy wierzą w przesądy,wprost gotuje się we mnie jak widzę młode matki z wózkami i czerwone kokardki.Moja babcia urodzona w 1905r,która nie była uczona ,wychowywała się bez telewizora w te brednie nie wierzyła.Trzeba mieć plytką wiarę w Boga,żeby wierzyć w te rzeczy.Jak można pomyśleć,że prowadząc dziecko do Boga miało by sie coś złego stać.Cieszę się,że dużo z was nie wierzy w zabobony.A tak na marginesie nie chciałabym być znajomą takiej zabobonnej w czasach kiedy palono,, czarownice"na stosie.Brrr.
bogdziu z tym kościołem to masz racje.Zapraszam do lektury:,,Fakty i mity",tam to dopiero się naczytasz o takich rzeczach,że ci sie w głowie niepomieści.
Cóż, może kiedyś to było praktykowane, ale teraz jak sądzę wiele przesądów zostało już tylko dla zabawy i podtrzymania tradycji :) Np. jak moim znajomym przebiegnie drogę czarny kot to muszą iść do tyłu, żeby nie złapać pecha, ale jest przy tym kupa śmiechu i zabawy. Nikt w to raczej nie wierzy. Albo chłopak przyjaciółki powiedział że nie może się z nią umówić, bo to jest piątek 13- tego i przyniosłoby mu pecha ( oczywiście była zła). A wieczorem czekał pod jej drzwiami z kwiatami i prezentami przygotowany na "randkę wszechczasów". Spotkanie wyszło świetnie, oświadczył jej się nie bacząc na rzekomo felerną datę. Są szczęśliwi :)
Nie wierze w takie bzdury!U mnie w domu nigdy nikt o takich rzeczach niewspominał.Dlatego też byłam w wielkim szoku gdy po przeprowadzce do teśćiów i urodzeniu dziecka usłyszałam,że mam nie wychodzić z pooju i nie zostawiać dziecka samego bo,,podmienią go diabły,, nie kazali mi wieszać pieluszek wieczorem na zewnątrz(było upalne lato),nie pamiętam już dokładnie czym to groziło, gdy przyjechał ktoś mnie odwiedzić,a dzieco zaczynało płakać twierdzili,że zostało ,,zaczarowane,,.Taich przykładów mogłabym podać bardzo wiele,dopiero ostra reakcja z mojej strony uciszyła ich trochę.Nie wierzę w zabobony.A co do zabobonów ,,ciążowych,, to będąc w ciązy przestraszyłam się myszy i złapałam za łydkę,a pod oniec ciąży ogień z pieca buchnął mi w twarz,a mój syne urodził się bez znamion.
Dziwi mnie fakt,że dziś cywilizowani ludzie wierzą w przesądy lub zabobony!!!...i w dodatku młodzi!!!!Ja robiłam wiele na przekór przesądom,żeby udowodnić teściowej(i nie tylko),że to bzdury wyssane z palca i nic z ich gadaniny się nie sprawdziło-oprócz tego,że dziecko będzie zaplątane w pępowinie,bo wieszając pranie przechodziłam pod sznurkami hahaha-ale jak pępowina była długa a dziecko ruchliwe to nie sposób by się nie zaplątało. Dużo przykładów można by przytaczać,ale po co...Jak mi czarny kot przebiega drogę to wiecie co myślę...?-Ładna bestia i muszę uważać by go nie przejechać...
Szczerze Mahika, nie wiedziałam nawet, że trzymanie kciuków mogłoby być nazwane przesądem. Od dziecka to robię, bo tak i koniec :) Nawet sie nie zastanawiałam czemu akurat kciuki :P
Trzymanie kciuków - gest, który ma przynosić szczęście lub powodzenie. Jeden z zakorzenionych przesądów na temat fortuny i losów . Pochodzenie tego gestu nie jest jasne, lecz wywodzi się od pogańskich wieszczy oraz wróżbiarstwa. Związki znaczeniowe do bogini Fortuny i Losu.
Wczoraj byłam u szwagierki która planuje szybki ślub koscielny bo zaszłą w ciąze, była w kościele i okazało się że cały maj jest wolny, nie ma w tym czasie ani jednego slubu. Pomyslała czemu nie maj, taki piękny miesiąc, jednak jak dowiedziała się rodzina nastapił atak przesadnej tesciowej i innych, tylko nie w maju, absolutnie!!! Myślałam że chodzi o tą nieszczęsną literę R ale okazało się że ludzie wymyślili jeszcze coś głubszego, jest taki przesąd: w maju slub potem grób, no przecież ręce opadaja.
My pobraliśmy się w listopadzie. Teściowie jak się dowiedzieli w jakim miesiącu chcemy wziąć ślub bardzo nam odradzali. Mówili, ze małżeństwa zawarte w listopadzie są nietrwałe, że to miesiąc zmarłych itp. Nic z tego się nie sprawdziło. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem już 23 lata. Męża brat brał ślub z wielką pompą w miesiącu z literką R i jest już kilka lat po rozwodzie. Nie wierzę w żadne przesądy. Co ma być to będzie i nikt na to nie ma wpływu.
Mam znajomych co pobrali się w maju 17 lat temu i żyją do dziś..A na dodatek pan młody był w żałobie po swej matce.Przesądna teściowa to głupia teściowa-współczuję...
Ja odmówiłam kiedyś bycia chrzestną. Przede wszystkim mój niedoszły chrześniak mieszka 500km ode mnie i uważałam, że bez sensu jest trzymać go do chrztu, potem przyjechać na komunię a później na ślub i to wszystko. Nikt się na mnie nie obraził a moim zdaniem podjęłam słuszną decyzję. Co do przesądów. Nie przeszkadza mi czarny kot, 13 w piątek jest dla mnie normalnym dniem. Ślub brałam we wrześniu (było ważne R) a od 6 lat jestem szczęśliwą Rozwódką . Zdaża mi się wrócić po coś do domu ale nigdy nic sobie z tego nie robię tylko biorę to co zapomniałam i wychodzę. Moim zdaniem "pech" jest uzależniony od nas samych. Jeżeli będziemy do wszystkiego podchodzić pesymistycznie i myśleć tylko o tych złych rzeczach czy sytuacjach to w końcu będą one miały miejsce. Na własne życzenie.
Moja kolerzanka odmówiła swojej przyjaciółce bycia chrzestna jej dziecka bo sama była w ciąży, przyjaciółka się oczywiscie śmiertelnie obraziła. Nie wiedząc o co chodzi wyczytałam w necie że jedno z dzieci, albo ochrzczone albo nienarodzone umrze, nie mogę uwierzyć że nasze prababcie wymyślały takie bzdury a ludzie w to ślepo wierzą.
Zainteresowało mnie to bo sama pewnie stanę przed taką sytuacja, jestem w ciąży a osoba która ma być chrzestną sama planuje dzidziusia i pewnie do tego czasu jej się uda, jestem wierzaca więc kompletnie nie uznaje przesadów i ta sytuacja mnie nie przeraza. Jestem ciekawa jakie wy macie zdanie na ten temat?
Nie wierze w przesądy, dla mnie to bzdura.
Dla mnie, tzw. "przesądy" nie są sprawą aż tak jednoznaczną i oczywistą. Z pewnością część tych "przesądów" trudno byłoby uzasadnić "naukowo". Niemniej znaczna ich część to wynik wieloletnich, a czasem wielopokoleniowych obserwacji. Ludzie nie wiedzieli dlaczego, ale wiedzieli, że tak się dzieje. Dziś też duża część myślących osób, zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę my znamy i widzimy czubek góry lodowej. Rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, wieloaspektowa, często niewytłumaczalna na naszym poziomie rozwoju. Przykładów można na to byłoby przytoczyć sporo. Kiedy ludzie nic jeszcze nie wiedzieli o genetyce uważali np., że nie wolno zawierać małżeństw i mieć dzieci z osobą z bliskiej rodziny. Gdyby nie genetyka też można byłoby powiedzieć "przesąd". Gdyby nie rozwój fizyki trudno byłoby uzasadnić (poza doświadczeniem) zakaz stania pod wysokim drzewem w czasie burzy. Z doświadczenia wiadomo, że jeśli ciężarna przestraszy się np ognia i dotknie jakiejś części ciała to dziecko często ma tam znamię. Przesąd? może i przesąd, ale która kochająca matka zaryzykuje urodą swojego dziecka?. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze właśnie to przekonanie - nie wiem, może to i nieprawda, ale ryzykowała nie będę. Dla mnie takie zachowanie wcale nie jest dziwne i nie powinno, żadną miarą, być powodem do obrazy. Z drugiej strony z pewnością można by znależć sporo różnych, naprawdę dziwacznych zakazów czy nakazów, tyle tylko, że "masz w co wierzysz". Kłania się tu jeszcze cała nauka o podświadomości czy jakby to kto chciał nazwać.
Przestrzegam zasady, że jeśli wrócę się po coś po wyjściu z domu, przed ponownym wyjściem muszę usiąść....i tak przesadnie tego przestrzegam, że wszyscy u mnie w domu się tym zarazili i też to czynią...
a jeśli chodzi o ciążę i bycie chcrzestną - ja znam przesąd, że jeśli chrzestną jest kobieta w ciąży, dziecko /chrześniak/ będzie miało ciężkie życie...
Alman, jak Cie kocham, to nie prawda:)) Moja mama byla w ciazy ze mna jak trzymala do chrztu mojego kuzyna, ani ja ani on nie mamy ciezkiego zycia. Zycie jest jakie jest. A moj kuzyn jest calkiem dobrze ustawiony finansowo, ma wspaniala zone i trojke udanych dzieci, zreszta juz doroslych i nawet wnuczeta. No moze, jesli uznamy, ze wstawanie codziennie do pracy powoduje, ze zycie jest ciezkie, to i owszem - ma ciezkie zycie:)))
Nie wierze w zadne przesady.
A ja nie o przesądach, tylko buziaka chciałam Ci dać, Luckystar :)
Dobrze, ze jesteś!
Ja jak wychodzę z domu to prawie zawsze wracam sprawdzić czy zamknęłam drzwi na klucz, więc nie wierzę w ten przesąd.
ja zaryzykowałam byłam w ciąży jak paliła dla nas się stodoła byłam sama w domu wpadłam do stodoły gasić i chwyciłam się za brzuch gdzie się chwyciłam pamiętam do dziś córcia która urodziła się miesiąc po pożarze nie ma śladu po dotyku. to nie przesądy to genetyka działa cuda przynajmniej w moim odczuciu tak zwany dotyk bociana albo uszczypnięcie toż to ma każe prawie dziecko na głowie Wiadomo że rozmnażanie się zarówno zwierząt ja i ludzi w obrębie rodziny to wielka niewiadoma bo geny wadliwe można przenieś na potomków bo to nie obserwacja tylko fakt największe rody szlacheckie tylko dlatego wymarły bo nie dopuszczały świeżej krwi tylko żeniły się w swojej rodzinie nie ważne że kuzynka czy kuzyn ważne żeby kasa została w rodzinie
Dla mnie takie zachowanie wcale nie jest dziwne i nie powinno, żadną miarą, być powodem do obrazy. Mnie dziwi bo skoro jestem w ciąży i ktoś prosi mnie jako chrzesną mówie otwarcie jestem w ciąży i nie chciałabym być powodem twoich problemów i wtedy rodzice dziecka powinni postanowić czy chcą taką chrzesną czy nie Przynajmniej mi matce piątki dzieci tak się wydaje że chrześni powinni być chrzesnymi a nie kończyć swoje zadanie w kościele po mszy gdzie dziecko jak podrośnie nie zna wogóle swoich rodziców chrzesnych A czy któraś z was zastanawiała się kiedyś czy na pewno chrześni wypełnią swoją powinność której się podjeli przy chrzcie wrazie naszej śmierci przecież różnie w życiu bywa Ja ze swojej strony tylko tyle na piszę że dla nastarszego syna i najmlodszego mam chrzesnych takich że w razie nieszczęscia wiem że zajmą się wszystkimi moimi dziećmi i nie jest to moja najbliższa rodzina tylko sąsiedzi a co wy na to jak jest u was czy chrześni to tylko symbol czy coś więcej
Użytkownik kurkuma napisał w wiadomości:
Kiedy ludzie nic jeszcze nie wiedzieli
> o genetyce uważali np., że nie wolno zawierać małżeństw i mieć dzieci z
> osobą z bliskiej rodziny. Gdyby nie genetyka też można byłoby powiedzieć
> "przesąd".
Kurkumo - od starożytności ludzie zawierali małżeństwa i mieli dzieci w obrębie bliskiej rodziny. Faraonowie, królowie itp. mogli zawierać małżeństwa tylko z osobami swojego pokroju, a jedynymi takimi byli najczęściej wyłącznie członkowie ich bliskiej rodziny. Tak zostało do nastych wieków naszej ery.
To ciągle jedynie przesąd, że z kazirodztwa rodzą się "potwory". To bardzo rzadkie przypadki...
aha, no i ja też wierzę w Boga i absolutnie nie wierzę w przesądy!!!
Uwielbiam czarne koty, 13-ty to zazwyczaj dobry dla mnie dzień, bo zawsze jak wstaję wtedy z łóżka i patrzę na datę, to na przekór wszystkim nastawiam się pozytywnie. Mój brat i bratowa mieli od rana paskudną pogodę w dzień ślubu, mimo to są wciąż bardzo szczęśliwi.Sama ślub zamierzam brać w maju albo lipcu itd itd. ;)
I właśnie dlatego Rzymianom udało się podbić Egipt ;)))))...
Stad przypadki kretynizmu wśród rodziny na przykład Ptolomeuszy, choroby genetyczne, ich krzyżowanie wsród członków najbliższej rodziny.
Nie "potwory", tylko jednostki chore.
Z tym pokrewieństwem jednak cos jest, mieszkam w słabo zaludnionej okolicy. Praktycznie, oprócz mnie i kilku innych osób przybyłych z zewnątrz, wszyscy są w jakiś sposób spokrewnieni i to nieraz kilkukrotnie. Chyba następstwem tego jest tu dużo osób z problemami psychicznymi w znacznym stopniu.
Przesad przesadowi nierowny. W jednych jest ziarnko prawdy, inne jak ten o ktorym wspomina zalozycielka watku to moim zdaniem kompletna bzdura.
Pewnie uwarunkowana tak czy tak duza (kiedys) i , wydawalo by sie, nie do unikniecia smiertelnoscia niemowlat. Smiertelnoscia ktorej nie umiano sobie racjonalnie wytlumaczyc czy jej zapobiec. W czasach zlej higieny, notorycznego niedozywienia i malej wiedzy medyczne czy opieki lekarskiej pytanie o zdrowie i dorosniecie potomka zawsze bylo pytaniem typu "ryzyk-fizyk". Poniewaz nie umiano zapobiec prawdziwym przyczynom unikano wszelkiego (czesto wlasnie wydumanego) ryzyka. Latwiej bylo wytlumaczyc smierc dzieciatka "sila wyzsza" i sprobowac jej zapobiec nie zosajac matka chrzestna niz odgonic niedozywienie czy chorobe. Tych ostatnich czesto nie bylo jak uniknac...Pewnie wmieszala sie tu wiedza o tym ze niedobrze karmiac dziecko piersia byc w ciazy gdyz wycienczony organizm nie byl czesto w stanie wykarmic obojga dzieci co moglo sie odbic na ich zdrowiu czy zmniejszyc szanse przezycia jednego z nich. Stad juz tylko krok do przesadu na temat matki chrzestnej.
Tak jak chore, uposledzone "inne" dzieci postrzegane byly jako podmienione przez boginke czy rusalke. Wystarczylo takiego dziecka nie przyjac, wyniesc do lasu itp. Wierzono, ze boginka odda wtedy prawdziwe, zdrowe dziecko... Sumienie rozgrzeszano tym ze przeciez to odrzucone dziecko wezmie rusalka z powrotem :-) gdyz jako prawdziwa jego matka nie da mu zrobic krzywdy.
Jak widac - roznie radzono sobie z takimi problemami ktore wydawaly sie niezalezne od samych rodzicow czy od poczynan ludzi...
Nigdy nie słyszałam o tym przesądzie. Słyszałam za to, że nie odmawia się bycia chrzestnym :) Ogólnie, też jako osoba wierząca w przesądy nie wierzę.
Zabrałam głos w tym wątku, zeby Ci serdecznie pogratulować!!!
Ja nie uważam, że osoba poproszona na Chrzestną nie może odmówić jeżeli ma powód. Mój mąż musiał domówić bo miał jechać na chrzest 200 km w czasie gdy ja byłam na końcówce ciąży i mogłam urodzić w każdej chwili. Prosił by chociaż o 2 tygodnie przesunęli chrzest to nie będzie problemu. Nie zgodzili się. Zapytali kogoś innego i tej osobie też termin nie pasował i dla tej drugiej osoby zmienili termin a dla nas się nie dało:(
Serdeczne gratulacje!!! To będziemy miały po 4 dzieci, ja jestem w trzeciej ciąży, ale za to w bliźniaczej.
W przesądy nie wierzę, zresztą wiekszości ich nie znam, bo u mnie w domu nie wierzono w zabobony. Pozdrawiam
Również serdecznie gratuluje, bliżniaki, bedziesz miała wesoło:) Dla mnie ta ciąza była ogromnym zaskoczeniem, jako jedyna jest nieplanowana, mimo to dzidziuś jest chciany i kochany i pewnie bedzie oczkiem w głowie:)
Ja też mam bliźniaki.
wiec Twoja koleżanka nie odmówila przyjaciółce a jej dziecku! to smutne bo ja znow słyszlam ze jak dziecku odmówi sie bycia chrzestnym/chrzestna dziecko bedzie mialo zawsze pecha, ale ten przesad o ktorym Ty piszesz tez słyszałam.
najbardziej smiesza mnie przesady ślubne i ciążowe, na poczatku ciazy jak zaczelam czytac o przesadach doszlam do wniosku ze musialabym siedziec cale 9 m-cy i nic nie robic, bo albo dziecko bedzie łyse,albo zezowate,albo bedzie mialo znamie, albo sie obwiaze pępowiną. co do tych ślubnych to tez bym musiala se liste na ślub zrobic( a tego nie zrobilam ) bo inaczej moze małżeństwo bylo by do bani albo rozpadło sie po miesiacu a jak narazie trwa i jest cudownie mimo ze nie zaszyłam w sukni kawałka soli i chleba, i nie obkręciłam męża wokół siebie pod ołtarzem i zapomnialam obserwowac płomień swiecy bo bylam za bardzo zestresowana.
. wierzyc -nie wierzyc?!?
ja wierze w Boga, ta jedna wiara mi wystarczy.
aha co do złapania sie w ciąży bo kobieta sie wystraszy, z tego co mi wiadomo o znamionach decyduje genetyka juz w pierwszych dniach zycia zarodka. podobnie jak o kolorze włosów( wiec nie bójmy sie patrzec na rudych) o ilości włosów( lubie patrzec na ksiezyc w pełni-choc nie powinnam bo dziecko bedzie łyse) . nie mozna nic smażyc bo jak tłuszcz chlapnie dziecko również bedzie mialo znamie( kurcze a co z niedzielnym schabowym?)
aha no i co z tym niesmiertelnym czarnym kotem? przejechac go zeby pecha odwrócic?
Ja w trzeciej ciąży oparzyłam się w łydke i mam wielką bliznę, mój synuś żadnych znamion nie ma, bzdura i tyle.
oo raaannny ja tak miałam w 1 ciąży. Moja córeczka też śladu nie ma.
nie wiedziałam, że az tyle tego jest, co do ślubnych przesądów, to ja usłyszałam, że będe nieszczęśliwa, bo Mama uszyła mi sukienke. A ja zawsze marzyłam o skromnej, prostej sukience. Za oszczędzone pieniądze pojechaliśmy w podróż do Włoch, a na sukienke znalazła się chętną
Ja będąc w ciąży oblałam sobie brzuch wrzątkiem. Córka nie ma żadnego znamienia.
Ja z kolei wzięłam ślub w lutym a tam przecież nie ma litery R, ale byłam tak zakochana że czekanie na marzec byłoby nie do zniesienia, moje małżeństwo mimo to jest bardzo szczęsliwe i udane.Ostatnie zdanie które napisałaś jest jak wyjęte z moich ust, w 100% się z tobą zgadzam i cieszę się że przyszła chrestna mojego dziecka też w to nie wierzy.
Ja brałam ślub w styczniu i też jest mi dobrze choć nie ma R. Dzieci też nie mają w imieniu litery R.
ja wierze w Boga, ta jedna wiara mi wystarczy. tak :):) ja też
Od dziecka kocham czarne koty najpierw było to trochę na przekor tym którzy wierzą w pecha jaki przynosi. Jak mialam 7 lat mnie przyniósł wielkie szczęście i tak jest do dziś. U mnie pod domem mam czarnego kota na szczęście. W zabobony nie wierzę. Kiedyś usłyszalam od osoby bardzo wierzącej, że nie daje się na chrzciny medalika z krzyżykiem bo to dziecko całe życie ponoć będzie niosło krzyż na plecach.
Dla mnie to bzdury. Wszelkich slubnych rytuałów też nie wykonałam a jestem szczęśliwa.
Skoro jesteś wierząca, to nawet do głowy nie powinny ci przychodzić te bzdury. Mnie poproszono o bycie matką chrzestną gdy miałam 40 lat i tylko zasugerowałam, że może ktoś młodszy, ostatecznie rodzice dziecka podjęli taką, a nie inną decyzję. Jednak w żadnej innej sytuacji nie odmówiłabym bycia matką chrzestną, chyba ze względów zdrowotnych. Do diabła z przesądami.
A ja myślę że te wszystkie zabobony o nieszczęściu i chorobach czy innych cudach niewidach to duyżo dużo ludzi nie zgodziło by się zostać chrzestnymi. Jest to obowiązek a zarazem przywilej. Często słysze u znajomych jak poproszą to będę musiała/musiał się zgodzić ale wole nie bo to wydatki. Często rodzice chrześni są wybierani pod względem zamorzności i bo to rodzina i wypada. Ja wolałabym aby mi ktoś odmówił bycia chrzestnym niż spełniał obowiążki chrzestnego na chrzcie roczku i komunii.
no to mój kuzyn akurat nie myslal o tym ile posiadam .. bylam uczennica gdy zostalam chrzesna jego syna.. biedna jak mysz koscielna ;-)
Ja w te przesądy nie wierzę bo to jest tylko taki zabobon.Mówia,że 13 w piątek to dzień pechowy,a dla mnie szczęsliwy bo wygrałam w konkursie 500zł.Ja już na takie historie nie zwracam uwagi.
19 lat temu zostałam chrzestną będąc w ciąży z moim synem.Też mi mówiono,że nie powinnam.A ja na przekór,żeby pokazać tym zabobonnym,że nic się nie stanie nie odmówiłam.Chłopaki jak dęby,zdrowe. Nie toleruje ludzi, którzy wierzą w przesądy,wprost gotuje się we mnie jak widzę młode matki z wózkami i czerwone kokardki.Moja babcia urodzona w 1905r,która nie była uczona ,wychowywała się bez telewizora w te brednie nie wierzyła.Trzeba mieć plytką wiarę w Boga,żeby wierzyć w te rzeczy.Jak można pomyśleć,że prowadząc dziecko do Boga miało by sie coś złego stać.Cieszę się,że dużo z was nie wierzy w zabobony.A tak na marginesie nie chciałabym być znajomą takiej zabobonnej w czasach kiedy palono,, czarownice"na stosie.Brrr.
Te stosy to już całkowita głupota.
Tak, masz rację. Tyle niewinnych kobiet spalono, bo ktoś dopatrzył się jakiegoś diabelstwa. Swoją drogą Kościół też ma wiele na sumieniu.
bogdziu z tym kościołem to masz racje.Zapraszam do lektury:,,Fakty i mity",tam to dopiero się naczytasz o takich rzeczach,że ci sie w głowie niepomieści.
Cóż, może kiedyś to było praktykowane, ale teraz jak sądzę wiele przesądów zostało już tylko dla zabawy i podtrzymania tradycji :) Np. jak moim znajomym przebiegnie drogę czarny kot to muszą iść do tyłu, żeby nie złapać pecha, ale jest przy tym kupa śmiechu i zabawy. Nikt w to raczej nie wierzy.
Albo chłopak przyjaciółki powiedział że nie może się z nią umówić, bo to jest piątek 13- tego i przyniosłoby mu pecha ( oczywiście była zła). A wieczorem czekał pod jej drzwiami z kwiatami i prezentami przygotowany na "randkę wszechczasów". Spotkanie wyszło świetnie, oświadczył jej się nie bacząc na rzekomo felerną datę. Są szczęśliwi :)
Nie wierze w takie bzdury!U mnie w domu nigdy nikt o takich rzeczach niewspominał.Dlatego też byłam w wielkim szoku gdy po przeprowadzce do teśćiów i urodzeniu dziecka usłyszałam,że mam nie wychodzić z pooju i nie zostawiać dziecka samego bo,,podmienią go diabły,, nie kazali mi wieszać pieluszek wieczorem na zewnątrz(było upalne lato),nie pamiętam już dokładnie czym to groziło, gdy przyjechał ktoś mnie odwiedzić,a dzieco zaczynało płakać twierdzili,że zostało ,,zaczarowane,,.Taich przykładów mogłabym podać bardzo wiele,dopiero ostra reakcja z mojej strony uciszyła ich trochę.Nie wierzę w zabobony.A co do zabobonów ,,ciążowych,, to będąc w ciązy przestraszyłam się myszy i złapałam za łydkę,a pod oniec ciąży ogień z pieca buchnął mi w twarz,a mój syne urodził się bez znamion.
Dziwi mnie fakt,że dziś cywilizowani ludzie wierzą w przesądy lub zabobony!!!...i w dodatku młodzi!!!!Ja robiłam wiele na przekór przesądom,żeby udowodnić teściowej(i nie tylko),że to bzdury wyssane z palca i nic z ich gadaniny się nie sprawdziło-oprócz tego,że dziecko będzie zaplątane w pępowinie,bo wieszając pranie przechodziłam pod sznurkami hahaha-ale jak pępowina była długa a dziecko ruchliwe to nie sposób by się nie zaplątało.
Dużo przykładów można by przytaczać,ale po co...Jak mi czarny kot przebiega drogę to wiecie co myślę...?-Ładna bestia i muszę uważać by go nie przejechać...
ciekawe czy z tych osób, zarzekających się że przesądy to bzdura, żadna nigdy nie trzymała tzw kciuków
Ja nie wierzę w żadne przesądy, no ale zawsze lepiej odpukac w niemalowane albo i przez lewe ramię plunąć!!
he, no właśnie
Szczerze Mahika, nie wiedziałam nawet, że trzymanie kciuków mogłoby być nazwane przesądem. Od dziecka to robię, bo tak i koniec :) Nawet sie nie zastanawiałam czemu akurat kciuki :P
Trzymanie kciuków - gest, który ma przynosić szczęście lub powodzenie. Jeden z zakorzenionych przesądów na temat fortuny i losów . Pochodzenie tego gestu nie jest jasne, lecz wywodzi się od pogańskich wieszczy oraz wróżbiarstwa. Związki znaczeniowe do bogini Fortuny i Losu.
ciocia wiki ;) wierze ze nie wyssane z palca ;)
Kto by pomyślał... ;) Dzięki za nowe informacje
Wczoraj byłam u szwagierki która planuje szybki ślub koscielny bo zaszłą w ciąze, była w kościele i okazało się że cały maj jest wolny, nie ma w tym czasie ani jednego slubu. Pomyslała czemu nie maj, taki piękny miesiąc, jednak jak dowiedziała się rodzina nastapił atak przesadnej tesciowej i innych, tylko nie w maju, absolutnie!!! Myślałam że chodzi o tą nieszczęsną literę R ale okazało się że ludzie wymyślili jeszcze coś głubszego, jest taki przesąd: w maju slub potem grób, no przecież ręce opadaja.
Jest przesąd: "majowy ślub rychły grób". W mojej okolicy w maju są terminy zajęte. 7 lat temu sprawdziłam. Moja kuzynka brała ślub w maju w maju.
My pobraliśmy się w listopadzie. Teściowie jak się dowiedzieli w jakim miesiącu chcemy wziąć ślub bardzo nam odradzali. Mówili, ze małżeństwa zawarte w listopadzie są nietrwałe, że to miesiąc zmarłych itp. Nic z tego się nie sprawdziło. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem już 23 lata. Męża brat brał ślub z wielką pompą w miesiącu z literką R i jest już kilka lat po rozwodzie. Nie wierzę w żadne przesądy. Co ma być to będzie i nikt na to nie ma wpływu.
Mam znajomych co pobrali się w maju 17 lat temu i żyją do dziś..A na dodatek pan młody był w żałobie po swej matce.Przesądna teściowa to głupia teściowa-współczuję...
Ja odmówiłam kiedyś bycia chrzestną. Przede wszystkim mój niedoszły chrześniak mieszka 500km ode mnie i uważałam, że bez sensu jest trzymać go do chrztu, potem przyjechać na komunię a później na ślub i to wszystko. Nikt się na mnie nie obraził a moim zdaniem podjęłam słuszną decyzję.
Co do przesądów. Nie przeszkadza mi czarny kot, 13 w piątek jest dla mnie normalnym dniem. Ślub brałam we wrześniu (było ważne R) a od 6 lat jestem szczęśliwą Rozwódką . Zdaża mi się wrócić po coś do domu ale nigdy nic sobie z tego nie robię tylko biorę to co zapomniałam i wychodzę. Moim zdaniem "pech" jest uzależniony od nas samych. Jeżeli będziemy do wszystkiego podchodzić pesymistycznie i myśleć tylko o tych złych rzeczach czy sytuacjach to w końcu będą one miały miejsce. Na własne życzenie.
Bzdura wierutna! sama jeste zaciazona chestna matka - juz od wiecej jak 23 lat. Obie juz dorosle panny maja sie swietnie!