czy... chodzi o to, że jesteśmy przywiązani trwale do jakiegoś obiektu, bo uważam,że każdy przedmiot, który nas otacza zawiera w sobie piękno, a może jest tak,że nagle odczuwamy, że przedmioty otaczające nas zawierają w sobie piętno, szczęśliwe lub wręcz przeciwne. Mój szósty zmysł ostrzega np przed zakupem czegoś co może mi się podobać, lecz w ostatniej chwili bez najmniejszego powodu stwierdzam, że nie i nie zakupuję tego co poprzednio mnie fascynowało... co się dzieje,że tak się dzieje, że w tym czymś jest coś, co mi/wam/ się nie podoba,nagle czuję to i wychodzęę ze sklepu bez zakupu.. co to właściwie jest!! i czy Wasz instynkt daje Wam zielone światło, czy zostawiacie tę rzecz tam gdzie leżała i idziecie dalej... a potem żal, czy złość na samego siebie za idiotyczny wybór?? ja robie tak.. nagle zapala się lampka ostrzegawcza, nie kupuj tego, bo nie i już,,,,a dlaczego dalibóg nie wiem
Nie wiem czy dobrze Ciebie zrozumiałam ale ja mam często tak że kiedy sobie oglądam bez zamiaru kupna podoba mi się bardzo dużo rzeczy a kiedy już mam kase i chcę kupić te same rzeczy przestają być tak atrakcyjne. Ja widzę tu wiele przyczyn. Często ta rzecz nie jest tak piękna jak za pierwszym razem- dlatego przed poważnym zakupem częto się mówi że trzeba coś przespąć bo gdy emocje opadną to nie jest już ta rzecz tak fajna. Brak dużej gotówki - dana rzecz jest fajna ale nie warta swej ceny i pewni inne czynniki jak zdrowy rozsądek mówiący że ta 7 spódniczka wcale nie jest tak fajna aby ją kupić a może podświadomość mówi - że i tak nie będziesz w niej chodzić czy te meble nie będą pasować. a może działa racjonalizacja i podświadomość mówi że tak na prawe te meble są w domu dobre fajne i że nie warto teraz tego zmieniać powodów będzie pewno ze 100.
Może to nie zdrowy rozsądek, a jedynie WĄŻ z kieszeni wydaje dyspozycje :-).
Na poważnie to i ja tak często mam, że jak w momencie nabrania chęci na zakup nie mam na to środków, to gdy się one znajdą okazuje się, że nie był to najlepszy pomysł. I przeważnie jest to dobry zbieg okoliczności.
Ech, a ile razy tak miałam, że mając pieniądze coś mi się spodobało, ale nie kupiłam ze skąpstwa, a na drugi dzień jednak po tą rzecz jechałam, bo nie mogłam o niej zapomnieć.... Ech... A może to tylko ja tak mam?!
Nie Ty jedna tak masz i ja też mam podobnie. Nieraz chciałabym kupić jakieś fajne rzeczy, ale skutecznie to od zakupu powstrzymuje mnie pusta kieszeń. Dopiero wtedy żal we mnie się zbiera. A niezbędnych rzeczy jak nie było, tak nadal nie ma.
Ta lampka to rozsądek. Co nagle to po diable. Ja z zamiarem poważniejszego zakupu zawsze się przesypiam. Następnego dnia lub też później, oglądam jeszcze raz i wtedy dopiero zapada decyzja. Drobnostki najczęściej kupuję po krótkim namyśle i nie zawsze jestem zadowolona, ale przynajmniej dużo wtedy nie tracę.
Mój instykt zapala się na czerwono w momencie kiedy zobaczę cenę:)) i żeby nie wiem jak rzecz mi się podobał, jeżeli uważam,że cena jest wygórowana, rezygnuję z zakupu:)) Są rzeczy drogie, za które chętnie bym zaplaciła ale muszą być , nie wiem jak to napisać, klasyczne? Czyli takie, które nigdy się nie "starzeją", funkcjonalne,zawsze są ładne i pasują niezaleznie od mody jaka w danej chwili panuje.
chodzi o to,
że jesteśmy przywiązani trwale do jakiegoś obiektu, bo uważam,że każdy przedmiot, który nas otacza zawiera w sobie piękno,
a może jest tak,że nagle odczuwamy, że przedmioty otaczające nas zawierają w sobie piętno,
szczęśliwe lub wręcz przeciwne.
Mój szósty zmysł ostrzega np przed zakupem czegoś co może mi się podobać, lecz w ostatniej chwili bez najmniejszego powodu stwierdzam, że nie i nie zakupuję tego co poprzednio mnie fascynowało...
co się dzieje,że tak się dzieje,
że
w tym czymś jest coś, co mi/wam/ się nie podoba,nagle czuję to i wychodzęę ze sklepu bez zakupu..
co to właściwie jest!!
i czy Wasz instynkt daje Wam zielone światło,
czy zostawiacie tę rzecz tam gdzie leżała i idziecie dalej... a potem żal, czy złość na samego siebie za idiotyczny wybór??
ja robie tak..
nagle zapala się lampka ostrzegawcza, nie kupuj tego, bo nie i już,,,,a dlaczego dalibóg nie wiem
Nie wiem czy dobrze Ciebie zrozumiałam ale ja mam często tak że kiedy sobie oglądam bez zamiaru kupna podoba mi się bardzo dużo rzeczy a kiedy już mam kase i chcę kupić te same rzeczy przestają być tak atrakcyjne. Ja widzę tu wiele przyczyn. Często ta rzecz nie jest tak piękna jak za pierwszym razem- dlatego przed poważnym zakupem częto się mówi że trzeba coś przespąć bo gdy emocje opadną to nie jest już ta rzecz tak fajna. Brak dużej gotówki - dana rzecz jest fajna ale nie warta swej ceny i pewni inne czynniki jak zdrowy rozsądek mówiący że ta 7 spódniczka wcale nie jest tak fajna aby ją kupić a może podświadomość mówi - że i tak nie będziesz w niej chodzić czy te meble nie będą pasować. a może działa racjonalizacja i podświadomość mówi że tak na prawe te meble są w domu dobre fajne i że nie warto teraz tego zmieniać powodów będzie pewno ze 100.
Może to nie zdrowy rozsądek, a jedynie WĄŻ z kieszeni wydaje dyspozycje :-).
Na poważnie to i ja tak często mam, że jak w momencie nabrania chęci na zakup nie mam na to środków, to gdy się one znajdą okazuje się, że nie był to najlepszy pomysł. I przeważnie jest to dobry zbieg okoliczności.
Ech, a ile razy tak miałam, że mając pieniądze coś mi się spodobało, ale nie kupiłam ze skąpstwa, a na drugi dzień jednak po tą rzecz jechałam, bo nie mogłam o niej zapomnieć.... Ech... A może to tylko ja tak mam?!
Nie Ty jedna tak masz i ja też mam podobnie. Nieraz chciałabym kupić jakieś fajne rzeczy, ale skutecznie to od zakupu powstrzymuje mnie pusta kieszeń. Dopiero wtedy żal we mnie się zbiera. A niezbędnych rzeczy jak nie było, tak nadal nie ma.
Ta lampka to rozsądek. Co nagle to po diable. Ja z zamiarem poważniejszego zakupu zawsze się przesypiam. Następnego dnia lub też później, oglądam jeszcze raz i wtedy dopiero zapada decyzja. Drobnostki najczęściej kupuję po krótkim namyśle i nie zawsze jestem zadowolona, ale przynajmniej dużo wtedy nie tracę.
Mój instykt zapala się na czerwono w momencie kiedy zobaczę cenę:)) i żeby nie wiem jak rzecz mi się podobał, jeżeli uważam,że cena jest wygórowana, rezygnuję z zakupu:))
Są rzeczy drogie, za które chętnie bym zaplaciła ale muszą być , nie wiem jak to napisać, klasyczne? Czyli takie, które nigdy się nie "starzeją", funkcjonalne,zawsze są ładne i pasują niezaleznie od mody jaka w danej chwili panuje.