Zdecydowanie na nie ! Tak mamy tatuaże - kominy! Do nakłuwaczy były krótsze kolejki niż do psychoterapeuty , dlatego wybraliśmy tusz zamiast rozmowy. Terapia tuszem jest tańsza i krótsza , cykl leczenia zamyka się w jednej lub dwóch wizytach , takie rozwiązanie bardziej nam odpowiada.
Własnie teraz smarujemy sobie kropki na powiekach i szarże na ramieniu a następnie przyjdzie czas na motto wysmarowane na płacie czołowym.
Na przedramieniu mamy sznyty i ślady po przypaleniach , na szyi blizny po nieudanych próbach. Latem chodzimy po monciaku bez koszul i eksponujemy kolorowy tusz nucąc półgłosem " The pictures of exhibition" Musorgskiego.
Ja na nie. Dla mnie to ani ozdoba ani symbol. Dla mnie to niszczenie własnego ciała.Nie stygmat, nie naznaczenie, po prostu niszczenie. Zbrzydzanie go.
Choć niektóre rysunki na ciele to naprawdę udane egzemplarze, jednak ich "wieczność", trwałość sprawia jestem zdecydowanie na nie.
A ja mam tatuaż.Zrobiłam go sobie jak miałam 18 lat jest mały wielkości pudełka od zapałek ,jest to papużka falista.Zrobiłam go sobie w miejscu niewidocznym dla innych a to dlatego iż brałam pod uwagę to że z czasem będzie inaczej wyglądał i skóra też się zmienia z wiekiem.Nie żałuję mojej decyzji może właśnie dlatego że nie widzą inni
Oj , zdecydowanie jestem na tak !!! :))) Lubię takie zaznaczanie , określanie siebie , jeśli mądre i piękne . Lubię jak ozdoba jest jednocześnie symbolem .
link zaraz obejże a ja jestem na tak i na nie hihi. Jeśli chodzi o innych nie mam nic przeciwko. Niektóre tatulaże podobają mi sie. Jeśli chodzi o mnie samą to jestem zdecydowanie na NIE!!. Po pierwsze panicznie boję się bólu, po drugie nie wyobrażam siebie w wieku 60 lat z dziarą ( gdziekolwiek) . Jak pomyślę o tym mam obraz pomarszczonej skóry i widzę że ten tatułaż wygląda jak kartka zgiętego papieru.
Niestety skora ludzka sie starzeje i nie wyglada to potem na takiej skorze fajnie.Latem tamtego roku w upalny dzien widzialam pewna pania w sklepie jak robila zakupy,miala szorty i koszulke na ramiaczkach,pani dosc wiekowa,skora pomarszczona i obwisla na niej wiele tatuazy.Na rekach ,ramionach,plecach i obu lydkach,wygladalo to paskudnie,az niesmacznie. Robimy sobie np.tatuaz na lopatce na plecach w mlodosci ,nie myslac o tym,ze skora zaczyna sie starzec i za 20-30lat mamy go na tylku zamiast na plecach brrr...
Ja jestem na taki i na nie. Samo wykonanie tatuazy bardzo ladne. Rozumiem tatuaze plemienne, zwiazane z kultura itp., rozumiem 'male' ozdoby na ciele. Ale jak widze czlowieka wytatuowanego od stop do glow to jakos mi to nie pasuje. Kiedys sama myslalam nad czym malym, ale strach przed bolem jest silniejszy ode mnie.
Sama nigdy nie dałabym zrobić sobie tatuażu, mam nadzieję, ze moje dziecko też nigdy na taki genialny pomysł nie wpadnie, jak wpadnie - będę odradzać. Ponoć zrobienie jednego tatuażu, choćby malutkiego, rodzi z czasem potrzebę zrobienia kolejnego i jeszcze i jeszcze... taki nałóg. Ponoć.
Jak słyszę o tatuażach, to od razu staje mi przed oczyma Agnieszka Chylińska, która w ostatnim czasie przeszła niezłą metamorfozę w pełną seksapilu kobietę. I widzę ją na rozdaniu jakichś nagród w różowej mini. Zgrabna, piękne nogi i te tatuaże oplatające jej ciało, jak węże. Mam wrażenie, że ona teraz też żałuje, że tak dała się podźgać.
Podziwam jednak talent ludzi, którzy wykonują tatuaże, bo, ze jest to talent, to nie ma dyskusji.
No wlasnie moje dziecko wpadlo na taki genialny pomysl niestety,odradzam ja moge,ale to jak grochem o sciane.W grudniu w tym roku konczy 17lat ,wiec do 18-stki niedaleko.Caly czas mowi ,ze jak skonczy 18-lat to sobie zrobi tatuaz,oczywiscie juz teraz chcialaby,ale nie wyrazam na to zgody.Czasem jakis maly tatuaz w miejscu niewidocznym ujdzie,ale jak widze ogromne tatuaze przykrywajace wiekszosc ciala to poprostu dla mnie nie do przyjecia,a tatuowanie sobie twarzy to juz czysty kretynizm,co innego wlasnie plemiona,ktore zyja w swoich malych spolecznosciach i dla nich to normalne i zwiazane z rytualem.
Aleksandro ja choć daleko mam do pelnoletności dzieci to juz się modlę o to aby w przyszlości nie chcialy zrobić sobie np kolczyków tak gdzie nie potrzeba :):)
Nie jestem przeciwnikiem tego typu ozdób na ciele lecz oczywiście wszystko w granicach rozsądku.Ja sama nie mam tatuaży i myśle że nigdy nie będe ich mieć .Chociaż muszę przyznać że tetuaże u mężczyzn działają na mnie .........szczególnie na barku, łydce,plecach .....i wydaje mi się że mężczyzna lepiej wygląda z tatuażem niż kobieta.Oczywiście mężczyźni mający troszkę ciałka ha ha ha a nie same kości....
Zapytaj czy chce mieć na ciele to samo co tysiące setki tysięcy innych ludzi. Czy chce mieć nad tyłkiem tribala, jak całe morze dziewczyn, czy chce miec motylka albo trupią czaszkę. Czy jest sens powielać schemat. ja bardzo chce mieć tatuaż, ale wiem, ze nie wymyśle wzoru, który chciałabym nosić na swoim ciele całe życie. Mój chłopak ma tatuaże. I na jego przykłądzie widziałam, jak może oszpecić nieudolny tatuażysta Czy Twoja córka chce być w przyszłości poważnie traktowaną kobietą w eleganckiej garsonce z różyczką na kostce?
A ja jestem na tak.. Caly czas mysle o jakims tatuazu..nieduzym.. na plecach albo na nodze..nie wiem ..nie moge sie zdecydowac... Na razie mam kolczyka w nosie i bardzo go lubie.. Gdybym miala piekny, plaski brzuch- na pewno mialabym kolczyka w pepku...
Ja nigdy nie chciałam mieć tatuażu i nie żałuję. Podobają mi się u kogoś takie małe, delikatne. Zupełnie inaczej też wygląda tatuaż u mężczyzny, na fajnym ramieniu może być :) Jak już ktoś wcześniej napisał bardzo nie podoba mi się Agnieszka Chylińska. W sumie ona mi się podoba ale jej tatuaże absolutnie. Fajna laska w fajnych ciuszkach a taka "pokryklana". Generalnie dużo tatuaży u jednego człowieka kojarzy się mi się z kryminalistami.
NIEEEEEEEEEEEEE, NIIIIIIIIIIIgdy. Syn zrobil sobie tatuaz na bicepsie jak byl mlody i glupi, chwala gorom blady. Mial zamiar "dopelnic" kolor , ale w miedzy czasie wyrosl z takich idiotyzmow!!! Wiem, ze juz nigdy wiecej nie zrobi na swoim ciele nastepnego. Jest jedynym "tatuowanym" w mojej malej rodzinie:) Jak ma sie ochote sprobowac to sa takie "naklejki" do zmycia w razie czego, hmmm, moze kupie na wiosne i przykleje gdzies szokujac dzieci, ze mama zwariowala na stare lata.........hihihihi
A czy te tatuaże, które macie coś znaczą symbolizują, czy tylko mają zdobić ciało? Wiadomo dziary u kryminalistów mają swoją wymowę. Niektórzy tatuują sobie grupę krwi. Inni wyznanie: znak ryby, półksiężyc. A co z imionami ukochanych? Kolczyki w uszach też są ingerencją w naturę i jakoś to akceptujemy, więc dlaczego nie kolczyki w pępku, nosie, wargach, a nawet na penisie czy waginie. Czy osoba wytatuowana czy obwieszona kolczykami - zakładam, że dla ozdoby - nie jako skutek dziarania w kiciu, miałaby u was szansę na zatrudnienie? A co z tzw. błędami młodości?
Tatuaż który mam jest ozdobą,bylo to nie jak piszesz błędem młodości a szaleństwem.Zawsze podobały mi się tatuaże tylko takie raczej skromne.Koleżanka z którą robiłam tatuaż wytatuowała sobie imię ówczesnego chłopaka.Odradzałam jej bo przecież to ozdoba na całe życie a nie wiadomo jak to się ich życie potoczy .Na szczęscie zostali małżeństwemA co do zatrudnienia to nie miałam z tym nigdy problemu przecież się nie rozbieram jak idę na rozmowę
Jakiś czas temu kolega moich znajomych szukał pracy. Jest świetnie wykształcony. Niestety (?) Chłopak ma dość specyficzny wygląd i styl ubierania się, i dodam, że jest w tym konsekwentny, aż do stylu życia włącznie. Otóż jest wytatuowany i ma sporo kolczyków w uszach, brwiach, jeden w nosie i jeden w dolnej wardze - taki sztyfty, że na zewnątrz wystaje w zasadzie tylko niewielka srebrna kulka. Szukał pracy w wielu miejscach. Od banków po sklepy dla sketerów. I nic nie znalazł. W końcu ktoś mu powiedział, że to przez te kolczyki, że owszem, że gdyby je zdjął, założył jak człowiek koszulę oczywiście z długim rękawem. Chłopak to zrobił, ale ...nie zdjał jednego kolczyka, w dolnej wardze. Powiedział, ze nie, ze to ważne, że nie zdejmie. I pracy nie dostał. :( Teraz dorabia sobie przez internet, nieco marnując swoje wykształcenie. Tam nikt nie pyta o wygląd, ale oczekuje jakosci wykonanej pracy. Cóż... to tak w temacie.
Kocham piękne tatuaże. Mądre tatuaże. To moja ulubiona forma sztuki. Niezależnie czy jest to portret, napis, biomechanika, body suit ,sam rękaw czy jeszcze coś innego- tatuaż uważam za piękny wtedy, gdy jest wykonany przez prawdziwego Artystę (celowo piszę z wielkiej litery), a za mądry wtedy gdy nie jest to delfinek ,bo teraz moda na delfinki, lub Kryśka takiego ma i super wygląda do niebieskich bluzek, lecz gdy jest głęboko przemyślany i odzwierciedla naszą duszę. Jestem posiadaczką tatuażu, planuję kolejne. Nie sądzę aby odbierało mi to kobiecość. Jak wyglądam można zobaczyć w moim profilu (mojego "dzieła" nie widać). Uważam, że jedynie podkreśla on mój indywidualizm i to ,co mi w duszy gra. Jak tatuaż będzie wyglądał na moim ciele gdy się zestarzeję- kompletnie się tym nie martwię. W późniejszym wieku skóra i bez tatuażu zazwyczaj nie wygląda rewelacyjnie. Zresztą nie o wygląd tu chodzi. Nie oceniam ludzi na podstawie wyglądu. Otaczam się ludźmi, którzy mnie również w ten sposób nie oceniają. A to, co sobie o mnie pomyśli pani stojąca za mną w warzywniaku, obchodzi mnie jeszcze mniej niż zeszłoroczny śnieg. To co napisała Duniasza o tym chłopaku, dowodzi jedynie na to ,w jak smutnym kraju żyjemy. Nie zatrudnić wykształconego człowieka z powodu sztyftu w brodzie......echhhhhh, a mi się nadal marzą ludzie ,którzy zechcieliby oceniać innych na podstawie tego co mają w głowach (nie, na głowach) i w sercach...
O to to !! Dokładnie to ... I jeszcze raz to !! :)))) Podpisuję się pod każdym słowem .
To prawda ... , w żadnym banku nie widziałam wytatuowanego , czy wysztyftowanego pracownika ... Bo bankowiec musi być w szarym garniturze , ogolony i wyżelowany ... Wrrrrrr !! Prowincja .
Jeden z moich kolegów - metal duszą i ciałem - przed rozpoczęciem pracy w banku obciął włosy ... Co prawda radziliśmy mu , żeby do garnituru robił sobie klasycznego koka , ale jakoś nie chciał :))))
Smutne to , bo cała " para " z niego uszła ... , a chciał być pierwszym rasowym metalem wśród bankowców :(((
Tak właśnie podcina się skrzydła indywidualistom. Zamyka się w ramy ludzi, którzy za wszelką cenę pragnęliby nie zniknąć w tłumie. A w efekcie- tak właśnie rodzą się sfrustrowani ludzie i bardzo nieszczęśliwi.
Czekam na głosy, że pewne instytucje wymagają "odpowiedniego stroju", że odzwierciedla on rzekomo szacunek do klienta/ petenta. To ja od razu proszę, aby ktoś mi wytłumaczył co ma piernik do wiatraka?? Co ma sztyft w brodzie, tatuaż na ręku, do kompetencji jego posiadacza?? Przecież ten człowiek, ufam ,że nie zasiadłby na danym stanowisku właśnie z powodu sztyftu. Przecież musi mieć wykształcenie/ kwalifikacje. Kto powiedział, że ludzie ze sztyftami w brodzie są głupi/ demolują przystankanki/ napadają na staruszki przed supermarketami/ kradną z tacy w kościele i w ogóle be fe i fuj?? Bo fakt, że tatuaże przestały być w naszym kraju domeną kryminalistów już daaaawno temu, tego chyba nie muszę nikomu udowadniać?! Czy życie naprawdę nikogo nie nauczyło,że "porządna" pani doktor też może skatować swoje dziecko, a pan mecenas, "powszechnie szanowany",może chlać na umór i bić żonę?? Kiedy skończy się ta "prowincja", jak to napisałaś?? Z czego się to bierze?? Może z tego, że niektórzy ludzie mają bardzo zawężoną wiedzę na niektóre tematy, bądź są zbyt mało tolerancyjni, w najgorszym przypadku zaściankowi, głupi i podli. Znam osoby, dla których ich ciało, nie jest ich prawdziwym "ja". Za to ich tatuaże są. Oglądanie tatuaży to jak zaglądanie w duszę. Tyle można się dowiedzieć o właścicielu....Czy tak trudno to zrozumieć , zaakceptować będąc szefem oferującym stanowisko pracy??
Może podeszłam do tematu zbyt emocjonalnie, ale to dlatego, że ja borykam się z tym problemem od zawsze:) Mam za sobą mnóstwo starć ,od najmłodszych lat, z nauczycielami nie pozwalającymi na podkreslanie swojego indywidualizmu, "bo to jest szkoła". Skupiali się na moim wyglądzie, za który zawsze musiałam ponosić konsekwencje. "Zdejmij kolczyki, tak się nie czesz, tak sie nie maluj, a tak nie ubieraj"- powtarzane jak mantrę, słyszałam każdego dnia..... Równocześnie nikt nie zainteresował się mną w drugą stronę, a byłam jedną z lepszych uczennic, ze świetną pamiecią. Dzieckiem uzdolnionym plastycznie. Cała moja "kariera" szkolna polegała jednak na usilnym wciskaniu mnie w szablon. Zamiast na rozwijaniu moich zdolności. Bo przecież każdy dobry pedagog wie, że z taką fryzurą nie można być dobrym uczniem, ani mądrym dzieciakiem:)
Teraz jestem 26- letnią mamą z kolczykiem w nosie, tatuażem (wkrótce-tatuażami). Można mnie spotkać równie często w garsonce, jak i w bojówkach, czy szortach. Chodzę w szpilkach, adidasach, japonkach i na koturnach. Bez make- up`u, albo z takim pełnym- typu "szpachla- gładź";) Noszę rozpuszczone włosy, loki, koki, warkocze i co mi tylko fantazja podpowie. Jedno tylko jest niezmienne- to kim jestem. Ta prawdziwa "ja"- w środku, nie na zewnątrz. To co mam w głowie i w sercu, moje zasady są niezmienne. Uczę swoje dzieci TOLERANCJI, zwłaszcza dla ludzi, których z pewnych względów nie rozumieją. Uczę ich, że aby móc wypowiedzieć sie na temat wyglądu człowieka trzeba najpierw tego kogoś zrozumieć, "wejść w jego buty". A jeśli juz to się zrobi , to i tak nie daje nam to prawa do osądzania go, dyskryminowania, trzeba po prostu zaakceptować,że ludzie (na szczęście) są różni, a "o gustach się nie dyskutuje". A Was nie uczyli,że nie ocenia się książki po okładce?? ;)
Bardzo mi się Twoja wypowiedź podoba :) Mimo, że faktycznie jest mocno emocjonalna :)
To prawda, że minęło już wiele lat, w których tatuaże powinny się przestać kojarzyć wyłącznie z kryminalistami, minęło wiele lat, w których tatuaże mają już prawie wszyscy- niezależnie od statusu społecznego, wykształcenia, kwalifikacji moralnych itd :)
Jak ja chodziłam do szkoły ( dawno, hi) to już tatuaże nikogo nie szokowały, ani stój, ani długie włosy, czy tam łysa głowa. Większość moich koleżanek w liceum sprawiła sobie tatuaż, z którym teraz nie bardzo wiedzą co zrobić- nie dlatego, że skóra zwiotczała, bo to jeszcze nie ten czas... Tylko trudno strasznie jest, mając te 16, czy 17 lat wybrać wzór, który bezie równie głosno wołał o emocjach po kolejnych latach. Bo po prostu te emocje miną. A i gust się zmieni.
Indywidualizm, bunt przeciwko rzeczywistości, która ten indywidualizm odbiera- tak :) Tylko jaki jest symbol graficzny, który mozna wymalować na swoim ciele, który przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie znam...
I jeszcze jedno. Jeśli sprowadzi się indywidualność tylko do wyglądu zewnętrznego i do walki o niego, to to jest zwyczajnie płytkie i walka ta młodzieńcza, o której piszesz to bardziej walka o pozory jest.
Znów ten dyktat liberalizmu- a skąd wiadomo, czy ten wyżelowany sprzedawca telefonów komórkowych w tym banalnym garniturze nie jest wielkim indywidualistą? Bo wszyscy wiedza, ze PRAWDZIWI indywidualiści mają długie włosy, kolczyki w każdej cześci ciała, i tatuaże???
Tylko jaki jest > symbol graficzny, który mozna wymalować na swoim ciele, który > przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie > znam...
wiesz co,tu nie chodzi o jakiś określony/konkretny "symbol graficzny". Dla Ciebie wytatuowane piórko moze być "tylko piórkiem", a dla posiadacza takiego tatuażu może być to symbol tysiąca pięciuset rzeczy. Mój tatuaż jest zrozumiały i wyjątkowy dla mnie, ewentualnie dla osób ,ktore dobrze mnie znają. Wy możecie widzieć w nim tylko plamę:) Ja widzę siebie. Powiem Ci na swoim przykładzie. Aktualnie, od kilku lat, szukam wzoru anioła, który miałby w sobie to "coś". Wyjątkowego , oddajacego to ,o czym chcę pamiętać, ale nie kiczowatego- a takie widziałam do tej pory,ale to oczywiście wyłącznie moje zdanie,a o gustach,jak już pisałam, ponoć się nie dyskutuje. Dlaczego anioł? Bo jestem osobą wierzącą i czuje,że Bóg w specjalny sposób nade mną czuwa. Wierzę, że przeciwności losu mają swój sens. Życie momentami ciężko mnie doświadczało lecz zawsze wychodziłam z wszystkiego obronną ręką. W moim życiu działy się "cuda", za ktore jestem wdzięczna. Pisałam już w którymś temacie, że mój mąż w wieku 27 lat zachorował na raka (przełyku). Lekarze stwierdzili, że "prawdopodobnie jest już po ptakach" (dosłownie, to cytat). Mąż jest cztery lata po radykalnej operacji wycięcia przełyku:) Pracuje, żyje sobie w większości całkiem normalnie:) Moje młodsze dziecko urodziło sie niedotlenione. Były poważne obawy, co do późniejszego rozwoju malucha itd. Synek ma cztery lata i dwa miesiące obecnie. Zna wszystkie litery, cyfry i liczby w zakresie do stu. Dodaje i odejmuje niewielkie liczby. Potrafi przeczytać i napisać proste słowa. A nawet ma spory zasób słówek i zwrotów w języku angielskim:)))) Mogłabym opisać Ci jeszcze kilka innych sytuacji życiowych ,ktore skłoniły mnie do tego tatuażu,ale nie w tym rzecz.....Jasne ,że część z Was powie "i co to ma wspólnego z aniołem?", ale na tym to właśnie polega:) dla Was mógł to być los, szczęście, czy jeszcze coś innego. Dla mnie to mój Anioł Stróż. Patrząc na mojego anioła będę dziękować Bogu za wszystko co mam, pamietając o tym,że mogłoby być inaczej i prosić Go, abym nigdy nie zatracila się w rzeczach przyziemnych i materialnych i nie zapomniała, co jest naprawdę ważne. Będzie mi każdego dnia przypominał ile przeszłam, jak wówczas walczyłam i że dałam radę.Tym samym zagrzewając mnie do przyszłych walk, bez których zapewne, znając życie, się nie obedzie (mam nadzieję, że jednak lżejszego kalibru):))). Będzie przypominał, że Bóg nade mną czuwa ,a te wszystkie cierpienia miały sens. Jestem silniejsza, bardziej doceniam życie, mam inny system wartości. Ja będę widziała to wszystko i wiele, wiele innych rzeczy w moim tatuażu,a Ty być moze tylko karykaturalną postać z koślawymi skrzydłami;) i gdzie tu ten jeden uniwersalny symbol?
A co do wyżelowanego sprzedawcy telefonów komórkowych, w tym "banalnym garniturze"- jasne ,że moze byc mega-indywidualistą:) Ale on widac nie potrzebuje tego uzewnętrzniać w pracy/ w ogóle/ na codzień. A my mówilismy o ludziach, posiadajacych tatuaże, kolczyki, kolce, czy jeszcze cos innego , co ich jednak bądź co bądź wyróżnia i co widać na pierwszy rzut oka. Ten w garniturze zewnętrznie wtopił się w tło, przynajmniej na pierwszy rzut więc jest ok,a ja cały czas mówię o wyglądzie. Charakter , upodobania, nawyki, pasje, to już zupełnie inna bajka......Tata mojej koleżanki, sędziwy pan inżynier, pracujący niegdyś dla gdańskiej stoczni ma dwie pasje. Są to statki i ..... odkurzacze:)) Na punkcie tych drugich ma prawdziwego "bzika":)Nie umknie jego uwadze żaden model:) i kto mi powie ,że to nie prawdziwy indywidualista??:) tyle, że idąc po ulicy, niczym szczególnym się nie wyróżnia, dzięki czemu unika wielu niefajnych, w naszym nietolerancyjnym społeczeństwie (wiem, uogólniam), sytuacji.
To, co napisałaś o Twoim Aniele- to jest prawdziwy sens zrobienia sobie tatuażu. Życzę Ci, żebys tego Anioła znalazła jak najszybciej. To jest tatuaż w takim sensie ( prawdziwym, głębokim), w jakim pewnie zaistniały te tatuaze i skaryfikaty, które pokazała Dunia w pierwszym poście. Magiczny i rytualny.
Jednak nastolatka, która wybiera celtycki znak na całe nerki- bo "przeciez wszyscy maja tatuaż" jakoś wielką indywidualistką się nie wydaje być. I nie wystarczy mieć jakieś tam włosy ( lub ich nie mieć), jakies tam ciuchy, jakies tam buty, jakiś tatuaż, zeby indywidualistą być. Choć moze chcieć na takiego wygladać. Tylko najpierw trzeba być indywidualistą ;))) a tego nie załatwi tatuaż, kolczyki, strój.
Użytkownik agik napisał w wiadomości: "Życzę Ci, żebys tego Anioła znalazła jak najszybciej."
Dziękuję:)
" Jednak nastolatka, która wybiera celtycki znak na > całe nerki- bo "przeciez wszyscy maja tatuaż" jakoś wielką > indywidualistką się nie wydaje być."
Ja wcalę nie twierdzę ,że tak jest. Wręcz przeciwnie, sama pisałam wczesniej o różnicy między tatuażem, który jest wg mnie "mądry", a takim dla szpanu, bo to modne....
Tak sobie myślę i myślę o tych tatuażach i zastanawiam się dlaczego nigdy nie chciałam mieć tej akurat, ozdoby ciała? Chili skłoniła mnie do przemyśleń na ten temat i dzięki temu znów się czegoś o sobie dowiedziałam. Okazuje się, ze to nie jest tak, że nie chciałam, ale tak, że bałam się chcieć! Przypomniały mi się moje lata szkolne i szereg beznadziejnych pedagogów na których miałam nieszczęście trafić. Oaszem trafiali się i tacy, co IQ powyżej 12 mieli, ale to naprawdę ewenement był. Pamiętam ile się nasłuchałąm na temat koloru mojej skóry chociażby! I to nie od rówieśników, a nauczycieli właśnie! Co ja niby miałam powiedzieć? Lata 70-te, mała ciemna dziewczynka tłumacząca starej, zasuszonej starej pannie, że Indie naprawdę istnieją? Że mój ojciec nie jest Cyganem, Murzynem, ani przedstawicielem żadnej pogardzanej nacji? Robiłam coś wręcz przeciwnego, zaczęłąm kłamać. Każdemu kto mnie o to pytał, sprzedawałam inną wersję- najbardziej absurdalna to ta, że jestem z Wietnamu! Kupowali, a jakże. Przez to, że wyróżniałam się całe życie i nigdy nie pozwolono mi zapomnieć,że jestem inna, miałam ogromne problemy ze znalezieniem partnera, któremu mogłabym zaufać. Bo najpierw byli nauczyciele, sąsiedzi itp., a potem ćwierćinteligenci, którzy na mój widok wykrzykiwali " Patrz jaka czarna d...., chciałbyś taką bzyknąć?" No rzygać się chcę! Tak jednak było! Dlatego pewnie nigdy nie wpadłam na tatuaż, bo cały czas czułam się tak, jakbym miała ich pełno na całym ciele! I co z tego, ze zawsze byłam indywidualistką? Kto na to zwracał uwagę? Zawsze dużo mówiłam, po to właśnie, żeby już i w tej chwili wszyscy mieli jasność, że myślę, że czuję. Marzyłam, żeby mnie nie było widać. Dużo czasu i wody upłynęło zanim zrozumiałam, że ja zwyczajnie fajny gość jestem i dlatego ludzie chcą ze mną przebywać, chcą ze mną "bywać" lub się ze mną żenić.:)
Twoja historia to już w ogóle inna bajka...smutna,ale z happy endem:) Ja cały czas piszę o ludziach ,którzy chcą sami się w jakiś sposób "uzewnętrznić", Ty nie miałaś wyboru. Padłaś ofiarą ludzkiej głupoty i okrucieństwa. Rasizm jest czymś, co nie mieści mi się po prostu w głowie....
Faktycznie to przecież nie istotne, czy komuś nie pozwala się wyrażać siebie przez swój ubiór, tatuaż czy coś innego- traktując to jako zwyrodnienie, czy też nie traktuje się z szacunkiem osoby o innym od naszego kolorze skóry. Podzieliłam dyskryminację ze względu na przyczyny i dlatego rasizm wydawał mi się osobnym zagadnieniem. A nie tędy droga. Masz rację, to ta sama bajka i zapewne ten sam ból. Mój błąd.
Lekkość pióra czuć przez monitor cholercia. Muszę powiedzieć ,że mi się bardzo podobają przemyślenia Almiry , Agik i 84Chili84 , dlatego na krótką chwilę chciałbym wrócić do tego wątku i dorzucić jeszcze swoje trzy grosze . Oczywiście , dochowując mojej tradycji forumowej czepiam się Agik . W zasadzie sam nie wiem dlaczego akurat Agik , a nie np. Almiry czy Kazika , ale z czasem pewnie i do tego dojdę :).
Agik napisała: "Tylko jaki jest symbol graficzny, który można wymalować na swoim ciele, który przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie znam... "
Ojej Agig , przeczytaj proszę jeszcze raz mój poprzedni post i uwierz mi , że pewne znaki graficzne mają na tyle uniwersalne znaczenie , iż mówiąc oględnie zawsze są na czasie , niezależnie od epoki , w której żyjemy. ;)
" Tylko trudno strasznie jest, mając te 16, czy 17 lat wybrać wzór, który bezie równie głosno wołał o emocjach po kolejnych latach. Bo po prostu te emocje miną. A i gust się zmieni."
W tym wieku nie myśli się zazwyczaj takimi kategoriami , młody człowiek odbiera świat zupełnie inaczej , nie wie jeszcze , że uzewnętrznianie własnych emocji , cokolwiek by się za nimi nie kryło , za pomocą mniej lub bardziej jaskrawych wizualizacji ma swoje miejsce i czas , niestety ograniczony. Priorytety ulegają przewartościowaniu , to jakby naturalna kolej rzeczy , gust też , kiedyś brało się LSD teraz za wszelką cenę pragniemy trawki , po niej dopiero można osiągać wizualizacje o jakich nie śnił nawet Andy Warhol ;))).
Ja uznałam, że tęsknisz za mną ;))) Właśnie po 4 dniach nieobecności czytam moje ulubione forum i co widzę? Przywołujesz mnie w co najmniej 4 wypowiedziach ;) a jeszcze nie zdąrzyłam przeczytać wszystkiego. Tak się wzruszyłam, ze aż szukam dla Ciebie dedykacji muzycznej. Na razie nie umiem znaleźć nic odpowiedniego... Do reszty wypowiedzi się odniosę, albo nie :)
Gdybym to ja wiedział.że wrócisz tylko dlatego ,żeby uaktywniać mi linki muzyczne , to bym Ci ja wogóle nie próbował się usamodzielniać w tej materii ;)))
Dobrze ,że jesteś , bo z Tineczką nie ma miękkiej gry , uparty człowiek jak mało kto :P ;) , mimo wszystko myślę o Niej życzliwie.
Nie wolno Ci nigdy we mnie wątpić!!! To tęskniłeś? ;)))
... a co mi tam... ja tęskniłam
P.S. Jeszcze chciałam zdementować szerzące się w necie pogłoski, jakobym odeszła, ponieważ wróciłam do fajów!!! Nic z tych rzeczy!!! Nadal nie palę :) ( to nie do Ciebie, tylko do wszystkich ;) tak korzystajac z mikrofonu, hi
No to dobrze Agiczku, bo i ja się trzymam, już 3 miesiace nic a nic...zupełnie. Nic. A wiesz jak było cieżko. :)
Co zaś do tatuaży, to ja chciałabym mieć jeden jedyny. ALe na niego przyjdzie czas. Niedługo...I będzie symobolem tylko tego co dla mnie będzie wiadome. I w takim będzie miejscu, że będzie moją prywatną sprawą. :)
Ale wogóle to tatuaże podobają mi się. Oczywiście pod warunkiem, że prócz doskonałej estetyki niosą przeslanie.
Pewnie ,że tak. Nie odmawiaj sobie wszystkiego. Tatuaż będzie ,tak jak napisałaś estetyczny , dyskretny i tylko dla Ciebie , zatem nie widzę najmniejszego powodu do "zgorszenia" . Z tego co napisałaś odnoszę wrażenie , że będziesz w jakimś sensie, na pewien czas usatysfakcjonowana, a ten malutki symbol graficzny sprawi ,że poczujesz sie lepiej. Doskonałą estetykę zawsze można udokumentować po fakcie , na dobrym zdjęciu zamieszczonym np. w galerii , żeby rozwiać wszelkie wątpliwości :))
Hehe, znowu ja :( Jestem uparta do upadlego, taka moja karma:)))) Serducho cieple i to najwazniejsze. Stoje czterema na ziemi zawsze i tatuowanie symboli na wlasnej, we wlasnej skorze jest dla mnie kompletnym idiotyzmem. Pozatym bardzo niebezpiecznym trendem dla zdrowia. Wlasnie zbadano u nas uzywane pigmenty do tatuowania i znaleziono mase ciezkich metali i pigmentow rakotworczych. Do tej pory nikt w UE nie przejmowal sie ta branza. Nigdy nie dalabym sobie dobrowolnie wkluwac igle nie wiadomo jakiego pochodzenia. Tatuujcie sie i wprowadzajcie, dobrowolnie i za spore pieniadze trucizne w siebie w imie niewiedzy, albo glupoty, oczywiscie ponoszac kiedys konsekwencje tego trendu.
Ja tez mysle o Tobie zyczliwie, to nie ma nic wspolnego z naszymi roznicami zdan. Mowi sie przeciez. "kto sie czubi, ten sie lubi", prawda?
Zapadł mi w pamięć cykl reportaży z programu "uwaga", na temat żywności. Zresztą nie tylko te reportaże....co jakiś czas ,bowiem media bombardują nas doniesieniami jakież to "cuda" , niczego nie podejrzewając, gościmy na naszych stołach. I tak: sery, masło- często tylko z nazwy. Vegeta, kostki rosołowe, napoje kolorowe wszelkiej maści- sama chemia. Woda mineralna- w 90% syf. Garmaż- często z odpadów. Dziadek mój pracował w zakładach mięsnych więc jak się robi naszpikowane "soczyste" szyneczki- wiem od dawna, z pierwszej ręki. Kumpel dziadka pracował przy produkcji dżemów- to,że mieli się tam rzeczy, których w składzie nie ma i być nie powinno-to nie urban legends,zapewniam.Nie tak dawno oglądałam w tv, w jak skandalicznych warunkach, przewozi sie do nas m.in. surimi. Mam też w rodzinie mleczarza- fałszowanie jakości mleka- standard. Warzywa/ owoce- pestycydy i inne takie "wynalazki". Piekarz,z piekarni w mojej dzielnicy twierdzi,że coraz więcej z jego znajomych przestaje kupować chleb, bo twierdzą, że dzięki spulchniaczom, ulepszaczom i innym tym podobnym- "chlebem" jest juz tylko z nazwy i wyglądu. Nasunął mi się jeden wniosek- nic nie jeść! Żyć powietrzem....moment,ale czy na pewno??!! Od małego mieszkałam w Gdańsku- Wrzeszczu, dzielnicy typowo handlowej (dla tych,co nie wiedzą)- co za tym idzie- mnóstwo ludzi, samochodów, spalin. Mieszkanie moich rodziców, usytuowane jest tuż przy torach kolejowych- cud miód i orzeszki:) Oprócz atrakcji pod postacią wstrząsów i hałasu, które zapewne dla zdrowia obojętne nie są, miałam gratis mnóstwo pyłu i kurzu. .....Później, przez 7 lat mieszkałam na gdańskiej Przeróbce- w sąsiedztwie "lodmoru","fosforów",stoczni, licznych zakładów przemysłowych. Rzut beretem od słynnej hałdy w Wiślince- oglądałam na jej temat "ekspres reporterów"- nie napawał optymizmem:) Przeczytałam, że 90% dzieci, które mieszkaja w okolicach Przeróbki i Stogów choruje notorycznie na górne drogi oddechowe....Tak wię zmieniłam zdanie- najlepiej nie jeść i jednak nie oddychać! Wczoraj w radiu zet słyszałam o kubkach z chin, pokrytych farbą zawierającą metale ciężkie. Moja mama, choćby przymierała głodem, nie kupi taniego chińskiego stanika, bo słyszała w telewizji "że od nich raka piersi się dostaje". Osobiście znam babcię dziecka, które trafiło na pogotowie, po kilkugodzinnej zabawie "chińską" kolejką. Nawet z tej przyczyny sobie chlapnąć nie mogę, bo "alkohol szkodzi zdrowiu"- nawet dziecko to wie....Przerosło mnie to.....postanowiłam nie dość, że nic nie jeść i nie pić, nie oddychać ,to jeszcze nic nie kupować na wszelki wypadek, bo wszędzie mogą się czaić nie odkryte metale ciężkie albo inne cholery- bo co teraz w chinach robione nie jest? Najlepiej to zamknę się w szklanej kuli , próżniowej- najbezpieczniej by chyba bylo i będę się modliła żeby nie była ona "made in china"
A teraz na poważnie- jasne, że nie jestem za świadomym "truciem się", ale jak najbardziej jestem za zdrowym sceptycyzmem.
A co to w ogóle znaczy "Nigdy nie dalabym sobie dobrowolnie wkluwac igle nie wiadomo jakiego pochodzenia"????????
.....no ja, mimo że fanka sztuki tatuażu- też bym sobie nie dała i chyba nikt,kto ma choć odrobinę oleju w głowie też nie.......igły, których używają tatuatorzy są sterylnie zapakowane, jednorazowe. Poczytaj sobie o igłach do tatuowania, rękawiczkach jednorazowych, rękawach, sterylizatorach, autoklawach, utylizowaniu odpadów, zachowaniu higieny, odkażaniu i innych wymogach sanepidowskich jakie są nałożone na te siedziby zła:) Może przestaniesz wtedy siać "herezję" :)))))) Ja się zgodzę ,że nie każdy tego wszystkiego przestrzega,ale przecież są studia tatuażu i "studia tatuażu", tak jak i są np. gabinety lekarskie i "gabinety lekarskie". I to od nas zależy gdzie się udamy,a w XXI w. mamy tysiace mozliwości sprawdzenia czy wszystko jest w danym salonie ok. Co do barwników- z tego co mi wiadomo to właśnie z sanepidu są wszelkie wytyczne- jakich można używać,a których nie. Także w razie jakby ktoś miał wątpliwości, coby go nie otruli i nie przyczynili się do chorób poważnych ,śmiertelnych,a nawet do wysypki czy innego paskudztwa- może przed sprawieniem sobie tatuażu, wybrać się do studia i poprosić tatuatora o pokazanie i spisanie nazwy barwnika w studiu używanego, gwarantuję, że nikt nie odmówi. Później ta nieufna persona, w myśl zasady "strzeżonego Pan Bóg strzeże", może zadzwonić do powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej i spytać czy barwniki się nadają i aby na pewno nikt nie dybie na jej życie:)
"Stoje czterema na ziemi zawsze i tatuowanie symboli na wlasnej, we wlasnej skorze jest dla mnie kompletnym idiotyzmem" z tym idiotyzmem na szczęście to rzecz względna....dla mnie np. idiotyzmem jest bez-ładu-i składu-wypowiedź osoby ,która bladego pojęcia nie ma w temacie....i zdaje się, że wcale nie pragnie poszerzyć horyzontów myślowych zasłaniając się uporem, który często bywa wadą, nie zaletą....a może i nie- albert Einstein szczycił się ponoć tym, że "Bóg dał mi upór muła i dość dobry węch":))))))))))
pozdrawiam 84chili84 dla Ciebie pewnie- vel "idiotka"
Racjonalnie rzecz ujmując masz rację , ale .......... . Tineczka zastosowała taktykę odstraszania. Nie wdając się w dalszą polemikę popieram jej podejście , przy całym szacunku do argumentów , które starałaś się przedstawić w swojej obszernej wypowiedzi.
Chili , co za dziwna nazwa Wrzeszcz , zaraz mi się skojarzyła z nazwą dzielnicy Krzyki we Wrocławiu ;)) , chociaż wyraz "wrzeszcz" użyty jest bardziej jakby w trybie rozkazującym :)) . Przeczytałem sobie w przewodniku po Gdańsku ,że jest to dzielnica o charakterze handlowym i usługowym ,a nie tylko handlowym :)). Na temat Przeróbki jest tylko jedno zdanie : dzielnica położona w sąsiedztwie Starego Miasta , na jej terenie znajdują się liczne zakłady przemyslowe , jednak uciążliwości związane z obecnością przemysłu i powstających substancji szkodliwych dla zdrowia ,w ogromnej mierze są niwelowane przez bryzę morską i przeważające w tym rejonie wiatry o kierunku zachodnim:))) .
Nikt nie pomyśli o Tobie tak jak zasugerowłaś , skąd wogóle taki pomysł.
szkoda,że nie chcesz jednak wdać się w tą polemikę, bo ja bym chętnie posłuchała, dlaczego to "odstarszanie" jest takie fajne:))))
Na temat Wrzeszcza znalazłam takie zdanie "Nazwa Wrzeszcz pochodzi od słowa Vriezst, które później przekształcone zostało we Wrzost, a następnie w ostatnią formę Wrzeszcz. Ta piękna i stara dzielnica Gdańska zawdzięcza swoją nazwę wrzosowiskom pokrywającym te tereny przed osiedleniem się ludzi na tych terenach"- czy to prawda, wstyd sie przyznać ,ale nie mam pojęcia. Takie zaś wyjaśnienie podał jeden z internautów. I tak masz rację- jeszcze te usługi, cholerka. Biję się w pierś. Sama sobie karę wyznaczyłam- sto razy napiszę "Wrzeszcz to dzielnica o charakterze handlowym i usługowym,a nie tylko handlowym!!" Co do Przeróbki, jakoś mnie to specjalnie nie dziwi, że znalazłeś tylko jedno zdanie:))))) Całą dzielnicę spacerkiem obchodziłam w 40 minut. Jeśli można tak powiedzieć- to dzielnica Gdańska, należąca do tych biedniejszych i to pod każdym względem. Główną atrakcją jest....nie,nie skwer......nie, to też nie plac zabaw......ani centrum handlowe.....tamtadadam- więzienie półotwarte;) Wiatry w kierunku zachodnim rozłożyly mnie na łopatki, przyznaję:))))
W ostatnim zdaniu, wprawdzie nie ma " :))))))", ale wrodzona nieufność bądź zaniżona samoocena każe doszukiwać się ironii:)
Prosze przeczytaj , moze zrozumiesz co mam na mysli:) Z zarzutem , ze nie mam bladego pojecia na temat tatuowania, bym na Twoim miejscu zaczekala. Ty nie masz bladego pojecia o mojej wiedzy na ten temat. Jeszcze jedno, spisanie nazw barwnikow nie pomoze, bo do tej pory nikt nie wie, jakie skutki zdrowotne powoduja. Stacja sanitarno-epidemiologiczna nie da w zaden sposob gwarancji na nieszkodliwosc pigmentow, nie ma jeszcze takich studiow po prostu. Zatrucie ciezkimi metalami nie wystepuje natychmiast, jest to proces wieloletni i dopiero za dziesiatki lat bedzie sie znalo skutki dziesiejszego trendu na tatuowanie ciala.
Nizej informacja z netu:
Prawie wszystko co należy wiedziec o tatuażu zanim się go wykona a potem usunie
Wstęp - krótki zarys historii tatuażu i jego uwarunkowań kulturowych. Tatuaż ozdobny ma niezwykle bogatą i długą historię, której początki sięgają ery brązu (8 000 lat p.n.e.) a nawet ery kamienia łupanego (12 000 lat p.n.e.). Prymitywne tatuaże zostały odnalezione przez archeologów na skórze mumii egipskich, których wiek datowano na 4 000 lat p.n.e. Liczne dowody wskazują na to, że tatuowanie skóry było praktykowane w różnych kulturach w prawie wszystkich zakątkach świata. Prymitywne narzędzia do tatuażu oraz służące do tego celu barwniki odnaleziono w starych wykopaliskach na terenie Japonii, Chin, Nowej Zelandii, Afryki, Ameryki Północnej i Europy. Samo angielskie słowo tattoo (tatuaż) pochodzi od terminu tatau, który w rdzennym języku Thaiti oznacza zadawanie ran. Początki tatuażu są ściśle związane z mistycyzmem, prymitywnymi wierzeniami i obrządkami rytualnymi. Odniesienia do tatuowania można także znaleźć zarówno w Biblii jak i w Koranie. Praktykowanie tatuażu na przestrzeni wieków przez różne społeczności sugeruje, że zaspokaja on różnorakie potrzeby osobiste oraz społeczne i kulturowe, których znaczenie przetrwało do czasów współczesnych. Systematyczne badania psychologiczne osób posiadających tatuaż są nieliczne i napotykają na trudności związane z tym, że stosunkowo często tatuaż związany jest z przynależnością do zamkniętych subkutlur. Pojawiającym się najczęściej motywem posiadania tatuażu jest chęć symbolicznego wyrażenia własnej tożsamości lub zaakcentowania niektórych jej cech. Tatuaż może symbolizować indywidualizm, przynależność do wspólnoty, seksualność, dominację, przyjaźń, miłość, nienawiść i złość. Współcześnie coraz częściej zaczyna dominować czysto dekoracyjna forma tatuażu bez żadnego konkretnego znaczenia czy tym bardziej tajemnej symboliki. Badania Candela Laser Corporation z 1991 roku sugerują, że ok. 9-11% dorosłych mężczyzn w USA posiada tatuaż. Biorąc pod uwagę, że według obecnych ocen około 3% ludności Stanów Zjednoczonych jest wytatuowana, posiadanie tatuażu wśród kobiet jest dużo rzadsze niż wśród mężczyzn (przyjmuje się, że rocznie tatuuje się 50-100 ts. kobiet). Średni wiek w, którym dochodzi do zrobienia profesjonalnego tatuażu w USA to 18-19 rok życia. W przypadku amatorskich tatuaży bariera wiekowa jest jeszcze niższa i waha się wokół granicy 14 roku życia. W Polsce brak jest danych zbiorczych dotyczących zjawiska tatuażu, należy jednak przypuszczać, że częstość jego występowania jest 2-3-krotnie niższa (na poziomie 1-1.5%) a wiek , w którym dochodzi do jego zrobienia wyższy (ok. 20-23 roku życia) niż ma to miejsce w USA. Najistotniejszym jednak wynikiem cytowanych badań jest fakt, że przeszło 50% osób, które mają tatuaż żałuje jego wykonania i chciałoby go usunąć jeżeli byłoby to tylko możliwe! Na tak wysoki odsetek składają się co najmniej dwie ważne przyczyny. Po pierwsze osoby w młodym wieku decydując się na wykonanie tatuażu są na ogół nie dojrzałe i chwiejne emocjonalnie co sprawia, że ich decyzja nie jest w pełni przemyślana, a często jest wręcz wynikiem impulsu. Po drugie mimo rosnącej popularności tatuażu jego posiadanie nie jest generalnie akceptowane przez opinię publiczną i w wielu konserwatywnie nastawionych środowiskach stanowi barierę w uzyskaniu dobrej pracy lub awansu środowiskowego. Ponadto nierzadko wytatuowane osoby są (słusznie lub nie) postrzegane jako jednostki antyspołeczne, wrogo nastawione, niedojrzałe, niezdolne do akceptowania autorytetów i nieodpowiedzialne. Wszystko to powoduje, że początkowy zachwyt z nowej ozdoby z biegiem czasu pod wpływem presji otoczenia oraz własnego odmiennego spojrzenia na świat może się przerodzić we frustrację i chęć usunięcia "stygmatu". Pragnę podkreślić, że osobiście nie jestem wrogiem tatuażu, nigdy nie oceniam ludzi na podstawie jego posiadania, jednak z własnego zawodowego doświadczenia wiem jak duży i trudny problem może on stanowić. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobieństwo niezadowolenia z wykonania tatuażu jest większe niż 50%, co przypomina nieco zabawę w orła i reszkę oraz, że jest ono z drugiej strony trzykrotnie wyższe niż prawdopodobieństwo niepomyślnego rozstrzygnięcia w grze w rosyjską ruletkę (przy sześciostrzałowym rewolwerze szansa na kulę wynosi 1/6) namawiam jedynie do kilku podstawowych rzeczy:
po pierwsze zastanów się naprawdę dobrze zanim wykonasz tatuaż (w ostateczności rzuć monetą - orzeł czy reszka?), nie rób tego od razu pod wpływem impulsu, "ponoś" się z tą myślą co najmniej kilka miesięcy. Nie wszystkie pragnienia wytrzymują próbę czasu. Musisz również pamiętać, że moda przemija a skórę ma się jedną na całe życie (i to nie tylko na twarzy ale i w innych miejscach też).
po drugie nigdy nie rób sobie pierwszego tatuażu w eksponowanym miejscu. W razie późniejszego niezadowolenia, jeżeli nie będzie go można usunąć przynajmniej nie będzie on dla wszystkich widoczny.
po trzecie nigdy nie zaczynaj od zrobienia sobie dużego tatuażu. W razie niezadowolenia mały łatwiej jest usunąć lub ukryć. W razie zadowolenia zawsze zdążysz zrobić sobie większy
po czwarte nie rób sobie tatuażu z imieniem tej jednej, jedynej osoby. Miłości przemijają a nieaktualny tatuaż zostaje (poza tym ta druga jedna, jedyna osoba zawsze chce wiedzieć kto to był i co tu robił).
po piąte zastanów się dobrze nad wyborem wzoru do wytatuowania. Wzorek, który był modny jeszcze parę lat temu może się okazać za chwilę kompletnym obciachem
po szóste unikaj wzorów zawierających żółty kolor bądź jego odcienie. Tatuaże zawierające żółte barwniki są w praktyce nie możliwe do usunięcia za pomocą laseroterapi, która jest w chwili obecnej najlepsza metodą usuwania tatuaży. Bardzo trudne jest też usunięcie za pomocą lasera tatuaży zawierających czerwone i różowe barwniki
po siódme zastanów się dobrze zanim usuniesz tatuaż - możesz się rozczarować wynikiem (szczegóły patrz niżej). Pamiętaj łatwo jest wpaść z deszczu pod rynnę.
INFEKCJE - wykonanie tatuażu wiąże się z wielokrotnym przerwaniem ciągłości skóry i kontaktem igieł lub innych części aparatu, za pomocą których wprowadza się barwnik, z krwią tatuowanej osoby. W związku z tym zarówno placówki, w których wykonuje się tatuaż jak i narzędzia, które temu służą powinny spełniać takie same wymogi czystościowe jakie są stawiane ośrodkom i narzędziom chirurgicznym! Trzeba też sobie zdawać sprawę, że nawet jeśli igły do tatuażu zostały wysterylizowane, w pewnych przypadkach nie da się wyeliminować całkowicie ryzyka infekcji z powodu niemożności wysterylizowania pozostałych części aparatury. Należy pamiętać, że poza stosunkowo łatwymi do wyeliminowania infekcjami bakteryjnymi podczas wykonywania tatuażu można się również nabawić dużo groźniejszych infekcji wirusowych. Największe zagrożenie stanowią wirusy zakażenia wątroby typu A, B i C. Z tego powodu wskazane jest przed zrobieniem sobie tatuażu zaszczepienie się przeciwko żółtaczce typu A i B. Niestety ryzyka zakażenia wirusem HCV nie da się wyeliminować bowiem nie istnieje szczepionka przeciwko niemu. Ryzyko zakażenia jest na tyle istotne, że Amerykańskie Stowarzyszenie Banków Krwi wymaga od dawców krwi rocznego okresu kwarantanny pomiędzy wykonaniem tatuażu a oddaniem krwi.
REAKCJE ALERGICZNE - mimo, że odczyny uczuleniowe na barwniki stosowane do tatuażu należą do rzadkości jeżeli już do nich dojdzie to stanowią z reguły poważny problem z powodu trudności związanych z całkowitym usunięciem barwnika. W sporadycznych przypadkach tatuaż może być przyczyną alergii trwającej przez wiele lat.
BLIZNOWCE - u osób podatnych na przerastanie blizn i powstawanie bliznowców, nawet tak niewielki bodziec jak przekłucie skóry igłą do tatuażu może spowodować powstanie bliznowca znacznie przekraczającego swymi rozmiarami miejsce pierwotnego urazu.
ZIARNINIAKI - ziarniniaki są guzkami w tkance podskórnej powstałymi z nagromadzenia się komórek układu odpornościowego wokół drobinek barwnika jako wyrazu reakcji organizmu na ciało obce. Powstawanie ziarniniaków wskutek tatuażu należy jednak do rzadkości. Niekiedy po wykonaniu tatuażu stwierdza się też obecność barwnika w okolicznych węzłach chłonnych, co może w bardzo rzadkich przypadkach prowadzić do pomyłek diagnostycznych (np. w diagnostyce czerniaka).
INTERAKCJA Z REZONANSEM MAGNETYCZNYM (NMR) - opisywane są przypadki obrzęku i zaczerwienienia, a nawet lekkich oparzeń na wytatuowanych obszarach skóry u pacjentów poddanych badaniu za pomocą rezonansu magnetycznego. Reakcje takie należą do rzadkości i nie mają trwałych konsekwencji.
NIEZADOWOLENIE Z TATUAŻU, TRUDNOŚCI Z USUNIĘCIEM - poza wymienionymi we wstępie przyczynami natury psychologicznej i społecznej powodującymi, że ponad 50% posiadaczy tatuaży szuka możliwości ich usunięcia należy wymienić również inne. Należą do nich:
- zmiany w wyglądzie tatuażu związane z nim samym. W zależności od użytych barwników, zastosowanej techniki tatuowania i biegłości osoby, która wykonała tatuaż może się zdarzyć, że z czasem wskutek migracji barwnika tatuaż może ulec wyblaknięciu lub rozmyciu (wzór traci żywość barw lub staje się nieostry).
- zmiany w wyglądzie tatuażu związane ze zmianami wyglądu ciała i procesem starzenia. Planując wykonanie tatuażu należy zdawać sobie sprawę, że wygląd tatuażu może ulec dużej zmianie wskutek starzenia się skóry. To co wyglądało dobrze na młodej napiętej skórze może być dużo mniej estetyczne na pomarszczonej luźno zwisającej fałdzie. Również zmiany wagi ciała mogą powodować pewne rozciągnięcie lub skurczenie tatuażu i zniekształcenie jego proporcji.
- zmiany wyglądu tatuażu pod wpływem operacji. Zarówno sama blizna przebiegająca przez tatuaż jak i naciągnięcie skóry związane z jej zszyciem i gojeniem może w znacznym stopniu zniekształcić wzór tatuażu. Trudno oczywiście przewidzieć czy dana osoba będzie kiedyś w życiu operowana czy nie, jednak lepiej unikać wykonywania tatuażu w okolicach stanowiących dostęp do najczęściej wykonywanych operacji (prawa część podbrzusza - wyrostek, okolica nadłonowa - cięcie cesarskie i operacje ginekologiczne, prawa okolica podżebrowa - operacje pęcherzyka żółciowego i wątroby, okolice zgięć pachwinowych - przepukliny pachwinowe). Osoby planujące operacje kosmetyczne powinny sobie zdawać sprawę, że ich wykonanie może wpłynąć w znaczący sposób na wygląd lub lokalizację tatuażu. Na przykład po plastyce brzucha tatuaż zlokalizowany uprzednio w okolicach pępka może zostać w całości lub co gorsze w części usunięty lub zmienić położenie na dużo niższe itp.
Z całą mocą należy podkreślić, że pomimo postępów w rozwoju medycyny usunięcie tatuażu bez pozostawienia permanentnej blizny na skórze jest w wielu przypadkach niemożliwe. Metody usuwania tatuaży zostaną szczegółowo omówione w dalszej części tekstu.
sorry tineczko, za ten "zarzut" , teraz jak przeczytałam teksty, na których się oparłaś - pierwszy ze strony linea corporis (chirurgia plastyczna), no i poniższy z salonu yakuza ( który , w środowisku tatuarzystów- artystów jest , z tego co mi wiadomo, kompletnie bez znaczenia- delikatnie mówiąc)- poczułam taki respekt wobec Twojej wiedzy,że aż mnie ciarki przeszły i kolana się ugięły:)))))))) Literatura dotycząca tatuażu jest naprawdę obszerna,a Ty wybrałaś tak infantylne teksty, które prawie zdołały obrazić moją inteligencję:))))))))
widać oporna jestem do bólu, bo nadal nie pojęłam co Ty właściwie chcesz przekazać tym?? to co ja pisałam wcześniej tylko innymi słowy?? tekst ten, w wieeeelkim skrócie mozna podsumować :przemyśl tatuaż zanim go zrobisz- czyli mój odnośnik "mądrego tatuażu", nie ulegaj modzie- pisałam żeby nie "dziarać " delfinków ,bo krycha ma, tak czy nie?? sprawdź studio, panującą w nim higienę- to wszystko już było:) ja to pisałam wcześniej:)
na temat chorób dopiero teraz wypowiem sie obszerniej:) w tym ynteligentnym artykule, ktoś zapomniał o wirusie HIV, podając jedynie wirusy zakażenia wątroby jako te najgroźniejsze- no ja bym się tu kłóciła...Tak mi sie przypomniało, że wirusem zapalenia wątroby mój wujek zarazil się u dentysty- co nie znaczy ,że wizyty u stomatologów odradzam:)))) Kochana, w syfiastym salonie typu " u Mariana w oborze otwało się nowy salun ta2. dla 100 pierwszych klijentów manikir i pedikir gratis"- nabawić się można niejednego syfu- ale to chyba żadna niespodzianka. To tak jakby wejść na komisariat, krzyknąć "cześć, debile!", a później się dziwić ,że się ma nieprzyjemności. Człowiek jest istotą rozumną, ja bardzo chcę w to wierzyć i sam decyduje się albo i nie, na dany salon. Wyobraź sobie, albo przypomnij raczej, bo z tą swoją wiedzą to zapewne wiesz, że niektóre tzw. salony tatuażu potrafią bezczelnie zamieszczać w swoich galeriach pana tatuatora podczas pracy- i widać wtedy, czarno na białym ,że higiena u niego leży i kwiczy- np. brak rękawa- to jest chyba najczęstsze, co mi sie osobiście rzuca w oczy. a baran jeszcze dumnie w galerię takie zdjęcia wstawia, gdzie moim skromnym zdaniem,za narażanie zdrowia i życia innych powinien dostać jakiś paragraf! O ile jeszcze nie widziałaś- zobacz to koniecznie: http://www.tattooarek.pl/ to mój faworyt. obejrzyj galerię tatuaży,a później makijażu permanentnego. tylko na siedząco, bo jak serduszko masz słabe to zawał murowany. miszcz arek i tak ostro wyselekcjonował swoją galerię . dotychczas można było tam podziwiać jak wykonuje tatuaże w domu (bo chyba w salonie łóżka ,takiego normalnego,z pościelą, nie trzyma) panienkom w pozach nieco wyuzdanych, koniecznie bez bielizny- nawet jak tatuaż robił na łydce:) co więcej, subtelność podpisów w galerii, utwierdzała pewnie te panienki w fakcie ,że trafiły zarówno na dobrego tatuatora,jak i na czułego samca:) i tak oto w galerii tatuaży była "c**ka kasi", "t***czek magdy", "d***czka marysi" itd. (imion faktycznych nie pamiętam,ale określenia "anatomiczne" owszem)- na dodatek, dyskrecja gwarantowana:)))))))jak Boga kocham, pierwszy raz widziałam ,właśnie w jego galerii, cover gorszy od pierwowzoru:)))))))))))))
Wracając do meritum- "bliznowce mogą powstać u osób podatnych". Ja powiem więcej- zły lub niedoświadczony tatuator potrafi zrobić bliznowce u osób całkowicie niepodatnych:)) Reakcje alergiczne- słyszałam o przypadku , gdzie karetka wywiozła kobietę z zoo- okazało się,że była uczulona na sierść tygrysa czy jakąś tam inną egzotykę- widać, to też się zdarza:))))) z alergią musimy liczyć się zawsze, nawet jak farbujemy sobie głowę, co większość jednak czyni:) Ziarniaki- osobiście nie słyszałam o takim przypadku nigdy przenigdy, nie jestem lekarzem więc nie będę się kłócić ,że jest to nieprawda. Czekam jedynie z niecierpliwością, co może, a o czym nie wiem, zdziałać mój tusz do rzęs poza wydłużaniem i pogrubianiem. Strzelam- może katarakta, zez?? Myślę,że równe prawdopodobieństwo. Interreakcja z rezonansem magnetycznym- jak wyżej. Z tym ,że mój mąż posiada i tatuaże i wielokrotnie był poddany badaniu MR i nic, jego znajomi też nic.... Tatuaż to sztuka ze znamionami rzemiosła, bądź jak kto woli rzemiosło ze znamionami sztuki. Aby być zadowolonym z efektu trzeba znaleźć rzemieślnika ze znamieniem artysty bądź artystę ze znamieniem rzemieślnika:)))))) Zarówno na artyzm, jak i na solidne rzemiosło składa się szereg rzeczy ,które sami możemy w dużej mierze zweryfikować. Nie radzę słuchac tego pseudo-mądrego bełkotu (mówie o tym tekście, nie o Twoich słowach tineczko), tylko kierować się sercem i rozumem. I jeszcze jedna ciekawostka na koniec- wiesz,że siedząc naprzeciwko koleżanki w biurze, posługującej się tradycyjnym monitorem kineskopowym, otrzymujemy w ciągu roku dawkę napromieniowania równą wielokrotnym naświetlaniom RTG. Wiem,że nie ma to nic wspólnego z tematem, ale tak bardzo wzięłaś sobie do serca tą rzekomą szkodliwość wszystkich barwników, że tak jakoś sadystycznie postraszyć Cię chciałam, na wypadek gdybyś w biurze pracowała. Jak nie trafiłam- napisz mi swój zawód , znajdę coś mocnego:)))))))))))))))))) pozdrawiam Cię serdecznie
Kochana, nie zapomniano o wirusie HIV, tylko nie doczytalas:)
Ja jestem juz po pracowaniu, jestem emerytka. Mieszkam na wsi od roku, jedyne co mi tu moze zaszkodzic na zdrowie, to czyste , gorskie powietrze. Mozesz sobie pisac sarkazmy o mojej wiedzy, czy nie wiedzy. Twoja elokwencja nie zmienisz mojego zdania. Co to znaczy "madry tatuaz" i jakie szanse ma normalny czlowiek trafic na absolutnego mistrza sztuki tatuowania w calej dlugiej i szerokiej Polsce????
Ja musialam zgolic piekne, dlugie czarne wlosy 12 lat temu. Mialam otwarte rany na glowie z powodu uczulenia na farbe, po wielu latach farbowania ta sama farba. Firma Wella twierdzila, ze jest to niemozliwe. Kupilam kiedys tusz do rzes marki Qlinique produkujaca kosmetyki dla alergikow, rano obudzilam sie ze skorupami wokol oczu, wygladalam jak upior i nie wiedzialam o co chodzi. Po tygodniu zorientowalam sie, ze to musi byc tusz, mimo zapewnienia od firmy, ze jest to niemozliwe. Dostaje uczulenie na niektore szminki i nigdy nie jestem w stanie przewidziec , ktora mnie uczuli. Wyladowalam na pogotowiu po zazyciu przez pare dni tabletek Seloken (lekarstwo na cisnienie). Lekarz kazal mi je dalej jesc twierdzac, ze to nie tabletki powoduja kompletne oparzenie calych rak i wodne bable na skorze. Dostalam zapasci po zazyciu 2 tabletek Abbotycyny (antybiotyk) i znaleziono mnie nieprzytomna na podlodze. Lekarz , ktory wypisal mi tabletki, twierdzil, ze to jest nie mozliwe. Moge jesc wszystkie inne antybiotyki, tylko nie Abbotycyne. Mam wielki szacunek do mojego ciala, zawsze da mi znac jak cos jest nie tak. Nie mam zadnego szacunku do "specjalistow" zapewniajacych mnie o bezpieczenstwie ich produktow, albo do lekarzy nie przyjmujacych do wiadomosci, ze jeden czlowiek na tysiace moze miec uczulenie na niektore medykamenty. Pozdrawiam Cie rowniez serdecznie.
A tu czego nie "zauwazylas" w tekscie:
Niestety ryzyka zakażenia wirusem HCV nie da się wyeliminować bowiem nie istnieje szczepionka przeciwko niemu. Ryzyko zakażenia jest na tyle istotne, że Amerykańskie Stowarzyszenie Banków Krwi wymaga od dawców krwi rocznego okresu kwarantanny pomiędzy wykonaniem tatuażu a oddaniem krwi.
tineczko, jakby Ci tu powiedzieć......wirus HCV to nie to samo, co wirus HIV....HCV to Hepatitis C Virus- wirus odpowiedzialny za zapalenie wątroby typu C. Jest też przyczyną raka i marskości wątroby.
Ja Ci, jak najbardziej wierzę w Twoje przykre doświadcznia, bo sama jestem alergikiem. Objawy mojej alergii, to wprawdzie pikuś w porównaniu do Twoich, ale uczulają mnie czasem rzeczy , których się najmniej spodziewam:) Mnie sparaliżowało po leku zawierającym jod, nie pamietam jak się nazywał (mam to gdzieś zapisane), był to lek przeciwwymiotny. Po dobie intensywnych kroplówek dopiero mogłam się ruszyć. W każdym razie tym bardziej dziwię się, skąd tyle zawzięcia u Ciebie w nagonce na tatuaże , skoro sama wiesz, że praktycznie wszystko może uczulać i szkodzic na rozmaite sposoby. No chyba, że Ty właśnie, na podstawie swoich doświdczeń, na "wszystko" jesteś tak negatywnie nastawiona. Wtedy rozumiem, to po prostu jakiś rodzaj traumy po tym wszystkim, co przeszłaś.
Wytłuszczony druk, z przyczyn jakie podałam powyżej, się "nie liczy" więc nie muszę chyba się do niego już odnosić....
Hehe, musze isc spac, bo rzeczywiscie masz racje, widzialam/czytalam co chcialam:)))) OOO, to rozumiesz, jak to jest z reakcja alergiczna, mozna wyladowac u sw. Piotra zanim sie czlowiek zorientuje:)
Nie na wszystko jestem negatywnie nastawiona, na tatuaze tak. Az mnie ciarki przechodza na sama mysl:))))) Dzisiaj bylam na zakupach i w miescie widzialam mlodziencow z wytatuowanymi szyjami ( co nizej maja moge sie domyslac) , w uszach mieli wsadzone jakies olbrzymie, grube guziki conajmniej 4 centymetrowe, w nosach kolczyki metalowe z kazdej brwi cos im zwisalo.............kurka wodna, jak to ma byc estetyczne, to ja rzeczywiscie musze isc do lamusa:)))))))))
e tam, tineczko....Twoje pomylenie typów wirusów to nic w porównaniu z tym ,że ja nie mogę za diabła zapamiętać do której toalety mam wejść- z kółkiem czy trójkącikiem. No gorzej od szympansa- on pewnie rozróżnia kształy i potrafi kojarzyć. Wobec tego wchodzę,jak mi fantazja podpowie i...to dopiero jest obciach:))))) a Ci ludzie- przecież nie muszą Ci się podobać, nie w tym rzecz. Dla mnie grunt, żebyś nie oceniała człowieka przez pryzmat tego, co widzisz:) A do lamusa zdecydowanie sie nie nadajesz- obejrzałam sobie Twój profil:)
OOO, jak umiesz wywijac wagina, to wsia ryba, czy kolko, czy trojkat:)))))) Noooo, jak by nade mna nachylil sie chirurg przed operacja z takim "ustrojem" , to operacja zbyteczna, ze strachu nogi bym wyciagnela:))))
taaaa,akurat....jakbyś wcześniej dowiedziała się, że to najlepszy chirurg w Twojej okolicy, to pewnie sama byś sobie ćwieki w nosie zrobiła i jeszcze kolczyki w sutkach,byleby tylko do niego trafić:)))))))))))
hehe, nie oceniaj czlowieka przez pryzmat tego , co widzisz:))))
tooooooo do jasnej ciasnej , powykrecanej , zakreconej kompletnie po.....ej mojej swiadomosci...........jak mam ocenic takiego apsztyfikanta............mam tylko jedno slowo na jezyku, ale nie moge napisac, bo zbanowanie gwarantowane:))))
, albo nastepny i nastepnyi nastepnyi nastepny?????????????????
"jak mam ocenic takiego apsztyfikanta............"
no nijak nie oceniać- i właśnie na tym pic polega.
Ja sie pokusze ,zeby ich obraz w Twoich oczach choc czesciowo zlagodzic.....Pierwszy ma dość trudne tło żeby go bronić:))) Wiedziałaś cwaniaro, co wybrać:))))) Za to drugi jest elegancki i ma piękny usmiech i w ogóle dobrze mu z oczu patrzy, nie sądzisz?? Czwarty ma, o ile mnie mój "sokoli" wzrok nie myli ,na czole napis "skin heads" -i niezależnie czy będzie wytatuowany, w romantycznej scenerii, w sukience z gromadką dzieci, w gajerze z neseserem, czy jeszcze inaczej- ten napis go u mnie przekreślił. Skini to subkultura siejaca nienawiść i nietolerancję pod przykrywką patriotyzmu. Trzy i pięć- ciekawią mnie pobudki ,dla których zrobili swoje tatuaże, tylko tyle....Poza tym, bronią ich statystyki zapewne...ilu psychopatycznych morderców, czy innych zbirow jest "groźnych " z wyglądu?? Dla kontrastu poogladaj sobie zdjęcia jak wyglądali Andriej Czikatiłow, Albert DeSalvo, Ed Kemper, Carl Panzram, Richard Ramirez, Lucjan Staniak i jeszcze wielu innych- przy okazji poczytaj, do czego byli zdolni...Dla mnie czesto gesto "grozny" wyglad ,jest przykrywka wrazliwego i miekkiego wnetrza- taka skorupka, broniaca przed swiatem....Inna sprawa, ze ekscentryczny wyglad jest czesto domena artystow-a wiadomo, ze oni czuja i widza wiecej...Zobacz ilu slawnych ludzi, ktorzy cos osiagneli posiada tatuaze, np. sportowcy: Przemyslaw Saleta, Mariusz Pudzianowski, Artur Boruc, Radoslaw Majdan, Dawid "Cygan" Kostecki, Marcin Gorat, Marcin "Wasyl" Wasilewski, Ireneusz Jelen (w ogole wielu pilkarzy), Maciej Lampe....Muzycy- wielu wykonawcow hip- hopowych,ale zeby nie bylo ,ze hip-hop to muzyka ulicy, kryminalistow itd. to przeciwstawnie- Anna Maria Jopek, Grzegorz Skawinski, Agnieszka Chylinska, Marina Luszczenko, Nargal, Glaca ze Sweet Noise, Doda i Wisniewski (nie wierze, ze o nich pisze), zreszta zona Wisniewskiego zdaje sie,ze tez, Monika Brodka...Inni- Tomasz Karolak, Michal Pirog, Jarek Jakimowicz, Ewa Pacula, Agnieszka Maciag <-----to tak "na szybkiego" i tylko nasze rodzime gwiazdki, bo gdyby sie zabrac za zagranicznych celebrytow, to chyba trzeba by sie zastanawiac,kto tatuazu nie ma....
PRZEDŁUŻANIE I STYLIZACJA PAZNOKCI Zabiegi na twarz Mikrodermabrazja Zabiegi na ciało Makijaże Masaże Manicure i pedicure PROFESJONALNY DOBÓR I SPRZEDAŻ KOSMETYKÓW
Zabiegi dodatkowe: - henna i regulacja brwi - depilacja woskiem - tatuaże z henny - przekłuwanie uszu
a tutaj informacja :
Tatuaż czasowy - Henna / Mehndi. Henna jest barwnikiem pochodzenia roślinnego stosowanym od dawna w kosmetyce do barwienia włosów. W niektórych krajach (np. turcji, Grecji, Tunezji) wykorzystywana jest ona również do robienia ozdobnych tatuaży (zwanych mhendi) znikających po kilku dniach od momentu naniesienia barwnika na skórę. Z uwagi na to, że sama henna daje brązowe, brązowo-pomarańczowe lub brązowo-czerwone zabarwienie, bardzo często dla uzyskania innych kolorów np. czarnego lub niebieskiego dodawane są do niej różne substancje chemiczne. Tak zwana czarna henna zawiera na przykład fenyloenediaminę (PPD) - syntetyczny barwnik powodujący u znacznej części osób reakcje uczuleniowe. Nawet henna o ciemniejszych odcieniach brązu może niekiedy zawierać różne substancje chemiczne dodane dla uzyskania ciemniejszego koloru lub zwiększenia trwałości tatuażu. Z powodu możliwych reakcji uczuleniowych oraz innych potencjalnych powikłań w krajach Unii Europejskiej i USA stosowanie henny do tatuażu jest niedozwolone.
tineczko, tam gdzie ja robiłam swój tatuaż i będę robiła kolejny/ kolejne, tatuaże są trwałe, nie z henny:))))))))) o tych drugich nie mam bladego pojęcia, ale serdeczne dzięki za info- powiem mamie, która z uporem maniaka,od lat traktuje henną brwi i rzęsy, twierdząc ,że to na pewno zdrowsze od kredki i tuszu:)
Tineczko, przesadzasz. Idąc tym tropem myślenia, pójscie do fryzjera ( nożyczki, farby, inne środki), pielęgnacja paznokci u rąk czy nóg w jakimkolwiek zakładzie, pójście do kosmetyczki stanowiłoby śmiertelne niebezpieczeństwo. Co to znaczy- nikt się nie interesował problemem? Może w Szwecji- nie, ale spróbuj otworzyć zakład świadczący tego typu usługi w Polsce...
Agik, takie jest moje zdanie:) Do fryzjera nie chodze, bo wlosy scinam sobie sama:) Chcialam zrobic sobie fryzure w Poznaniu, ale po pol godzinie czekania zrezygnowalam, jak zobaczylam uzywanie tej samej szczotki we wlosach jednej glowy za druga........brrrrr:) Kosmetyczka z prawdziwego zdazenia musi miec dlugie wyksztalcenie i wiedze o higienie, inaczej mozna nabawic sie zakarzen. No, nie wierze, ze az taka doskonala kontrola zakladow tatuazu jest w Polsce. Poczytaj informacje znaleziona w necie:
Zapewne wielu z Was przed przyjściem do studia tatuażu, zada sobie pytanie: Jak to się robi? Czy boli? Czy to na pewno jest bezpieczne i czy osoba, która to wykonuje nie eksperymentuje na twoim ciele, czy jest zawodowcem z co najmniej kilku letnią praktyką? Postaram się w kilku słowach odpowiedzieć na te pytania oraz pomóc Ci wybrać dobre, profesjonalne studio i dobrego artystę, który na pewno sprosta twoim oczekiwaniom. Wchodząc do studia tatuażu zwróć uwagę, czy jest w nim czysto oraz wypytaj się o zasady czyszczenia ł sterylizacji sprzętu osobę, która tam pracuje. Masz prawo wiedzieć dosłownie wszystko, począwszy od spraw natury higienicznej (przygotowanie i sterylizacja igieł oraz innych narzędzi potrzebnych do tego zabiegu) skończywszy na informacjach jak długo twój artysta (którego zawsze możesz sobie wybrać)zajmuje się tatuowaniem, czy pracuje na profesjonalnym sprzęcie, a może ma jakieś osiągnięcia w tej dziedzinie.
Bardzo stanowczo odradzam tzw. "domowych tatuatorów" oraz artystów z dwu-letnim stażem pracy w tym zawodzie. Droga do umiejętnego i artystycznego tatuowania jest bardzo długa i trudna, toteż taki człowiek nigdy nie posiądzie tak rozległej wiedzy w tak krótkim czasie, dlatego też nie dajcie się zwieść niskim, promocyjnym cenom oraz zapewnieniom Waszego znajomego o wrodzonym talencie i wysokich umiejętnościach) natomiast kategorycznie odradzamy tatuatorów (tacy też się zdarzają) działających pod wpływem środków odurzających (alkohol, narkotyki). Nie wierzcie też zakładom oferującym tzw. czasowy, bądź 3-letni tatuaż. Jest to najzwyklejsza w świecie bujda i chęć naciągnięcia was na duży wydatek, gdyż taki zabieg jest z reguły dwa lub trzy razy droższy, a "tatuaż" nie schodzi pomimo zapewnieniom kosmetyczki (gdyż z reguły w tego typu gabinetach wykonuje się takie zabiegi).To wszystko.
Chociaż niektóre z moich odpowiedzi mogą wydać się wam śmieszne, są one naprawdę istotne gdyż mówimy tutaj o Waszym ciele, którego nie da się po źle wykonanym zabiegu oczyścić, a tatuażu bezśladowo usunąć bądź zakryć innym. Zawsze zostanie na waszej skórze szpetny ślad, który co dzień, gdy spojrzycie w lustro przypomni Wam o błędzie, który popełniliście kiedyś, pod wpływem młodzieńczego impulsu. Dlatego też stoicie przed bardzo ważną (powiedziałbym nawet: życiową ) decyzja, gdyż z Waszym tatuażem nie rozstaniecie się już do końca waszych dni. Decyzją, którą tylko i wyłącznie Wy możecie podjąć.
Zakładam więc, że macie upatrzone studio z prawdziwego zdarzenia, artystę z odpowiednim stażem, do którego macie pełne zaufanie oddając mu swe ciało do wytatuowania oraz motyw. Ten jeden, który wybraliście spośród wielu tysięcy wzorów waszego studia. Następnie pada to magiczne zawsze nasuwające się pytanie. Czy to naprawdę tak bardzo boli? Nie! To nie boli aż tak bardzo! To tylko niewielkie podrażnienie naskórka, przypominające lekkie zatarcie przy goleniu, bądź depilację. Jeżeli jesteście w stanie znieść to uczucie, to już po strachu. Naturalnie są na ciele miejsca mniej lub bardziej bolesne (nie polecam na początek dołków pod kolanami i miejsca pod pośladkami, to naprawdę delikatne obszary skóry). Czyli wiecie już to co najważniejsze! Dalej postaram się wam przybliżyć samą technikę pracy waszego artysty, by nie zaskoczył was tok pracy jaką jest on zmuszony wykonać. Na początku muszę was ostrzec. Tatuażysta ma prawo odmówić wam z wielu względów. Może to być wasz wiek (żaden profesjonalista nie podejmie się wytatuowania osoby niepełnoletniej), miejsce, które wybraliście (niektórzy tatuatorzy nie tatuują np. miejsc intymnych, bez znaczenia czy będzie to kobieta czy też mężczyzna), bądź też sam wzór jaki sobie upatrzyliście ( z różnych powodów).
Bardzo rozsądne podejście ;))) Nie wiem, czemu mi to pokazujesz? Ja nie chce tatuażu, choć czasem sobie z Księzniczką Starszą przyklejamy tatuaże z gumy do żucia- ona ze Scooby-Doo (ogromna fascynacja ;))) ) a ja dla towarzystwa ksieżniczki- w sumie wszystko jedno. Ale te to chyba są na bank bezpieczne - prawda? :)
Oj wściekłam się za ten Poznań :))) Tineczko , trzeba było iść do dobrego fryzjera ! ;)))) Teraz nawet średni używają specjalnych jednorazowych ręczników do osuszania włosów i sterylizują sprzęt takim psik - psikiem .
I to nawet pod Poznaniem :))
Tak samo z tatuażystami : trzeba wybrać dobrego specjalistę , a nie jakiegoś przypadkowego , " z ulicy " , bo akurat poczułam impuls i natychmiast muszę mieć na ramieniu kotwicę ;)))
Marta, Ty to mnie zawsze rozśmieszysz, ale dziś się nie spodziewałam. Rozwaliłaś mnie tą kotwicą:))))) Ja własnie taka jestem. Jakby mi coś do łba strzeliło, to tak bym skończyła właśnie. Z kotwicą na plecach:)))) Smieję się w głos.Dzięki
kotwica nie jest jeszcze taka zła:)))))) moje "ulubione" tatuaże ,to te romantyczne - z imieniem miości na ręce/ klacie/ plecach. i tak: Marysia (przekreślone) Joasia (przekreślone) Basia (totalnie zabazgrane)
O, właśnie sobie przypomniałam, że ojciec mojej koleżanki z podstawowki, pozwolił "po pijaku" , wytatuować sobie wyznanie miłosne dla jej matki. "Koham Grazyne"! Jak mu dokuczałyśmy, to się cieszył, że Grazyna nie jest przez "rz". W sumie go rozumiem:))))
Ale że co ??? ;))) Kotwica jest ( no , dobra : może być :) baaardzo głęboka ... Można się w niej doszukiwać drugiego , trzeciego , albo całkowitego dna ...;)
Jutro idę na zakupy ... , kto wie , może wrócę zakotwiczona ? ;)))
myślę, że praktycznie rzecz biorąc, dzięki kotwicy dno się znajdzie:))))))))) nie wiem czy baaaardzo głębokie- to chyba zależy od długości łańcucha....;)
no musi być,jasne ,że musi , a jak tatuator będzie fajny i będziesz chciała "wyhaczyć" to bez łańcucha jak to niby zrobisz?? zresztą bez łańcucha ,za to z sama kotwicą, istnieje obawa,że możesz jak popey wyglądać, z całym szacunkiem, rzecz jasna:)
Haha, podobno byl to jeden z najlepszych :))) Psik, psikiem nic nie wysterilizuja, z recznikami nie ma problemu, bo wyprane w 90 stopni C beda "bezpieczne"......... A, jak wiesz ktory jest dobrym specjalista?
ja Ci powiem- najlepiej zasięgnąć opinii w środowisku. Jeśli nie ma takiej możliwości- pozostaje po pierwsze internet- fora dotyczace tatuaży- kto pyta,nie błądzi:) po drugie- obejrzenie sobie stronki w internecie -to często może zaoszczedzić nam drogę, bo to co się ukazuje czasem w galeriach stawia wszystkie włosy dęba- nie tylko te na głowie:) no i wizyta w studiu- rozmowa,długa i wyczerpująca z tatuatorem, obejrzenie prac, rozejrzenie się po studiu, itd. Ja osobiście polecam przede wszystkim TAT-STUDIO z Gdańska. Zaznaczam od razu,że nie są moimi znajomymi, są po prostu najlepsi. Jarek i Dagmara,a zwłaszcza Dagmara znani są nie tylko z talentu ,ale też z "hopla" jakiego przywiązują do higieny. Równorzędnie z nimi stawiam chłopaków z 3rdeye z Grudziądza,a jeśli np. chodzi o kolorowe portrety to przede wszystkim Tofi z Ink- ognito z Rybnika.
Ech Wy...:) Jesteście bardziej marudni niż pluton rodzicieli i mentorów razem wzięci. O mnie się nie martwcie. :) Póki co nie mam tatuażu, za to liczne skaryfikacje po wszelkiego rodzaju medyczno-życiowych przejściach. :) Ale lepsza w tym est chyba Agik. :)
A mojego tatuażu i tak Wam nie pokażę (Mniamtom - nie licz na to ;) ) - i nie ważne, że ja już będę tylko cieniem doskonałej estetyki ;), on będzie listem i świadectwem, tylko dla mnie. :P
A ileż mi tego życia ostało - niedługo będę straszyć tatuażem - nie zdąży mnie zatruć. :)
http://wiadomosci.onet.pl/137556,21,0,pokaz.html
Na tak czy na nie? A może sami macie tatuaże? Ozdoba czy symbol?
Zdecydowanie na nie ! Tak mamy tatuaże - kominy! Do nakłuwaczy były krótsze kolejki niż do psychoterapeuty , dlatego wybraliśmy tusz zamiast rozmowy. Terapia tuszem jest tańsza i krótsza , cykl leczenia zamyka się w jednej lub dwóch wizytach , takie rozwiązanie bardziej nam odpowiada.
Własnie teraz smarujemy sobie kropki na powiekach i szarże na ramieniu a następnie przyjdzie czas na motto wysmarowane na płacie czołowym.
Na przedramieniu mamy sznyty i ślady po przypaleniach , na szyi blizny po nieudanych próbach. Latem chodzimy po monciaku bez koszul i eksponujemy kolorowy tusz nucąc półgłosem " The pictures of exhibition" Musorgskiego.
Nie obejrzałam tego,co się znajduje pod tym linkiem,ale Twój komentarz rozbawił mnie do łez:)))
Ja na nie.
Dla mnie to ani ozdoba ani symbol.
Dla mnie to niszczenie własnego ciała.Nie stygmat, nie naznaczenie, po prostu niszczenie. Zbrzydzanie go.
Choć niektóre rysunki na ciele to naprawdę udane egzemplarze, jednak ich "wieczność", trwałość sprawia jestem zdecydowanie na nie.
A ja mam tatuaż.Zrobiłam go sobie jak miałam 18 lat jest mały wielkości pudełka od zapałek ,jest to papużka falista.Zrobiłam go sobie w miejscu niewidocznym dla innych a to dlatego iż brałam pod uwagę to że z czasem będzie inaczej wyglądał i skóra też się zmienia z wiekiem.Nie żałuję mojej decyzji może właśnie dlatego że nie widzą inni
Oj , zdecydowanie jestem na tak !!! :)))
Lubię takie zaznaczanie , określanie siebie , jeśli mądre i piękne .
Lubię jak ozdoba jest jednocześnie symbolem .
link zaraz obejże a ja jestem na tak i na nie hihi. Jeśli chodzi o innych nie mam nic przeciwko. Niektóre tatulaże podobają mi sie. Jeśli chodzi o mnie samą to jestem zdecydowanie na NIE!!. Po pierwsze panicznie boję się bólu, po drugie nie wyobrażam siebie w wieku 60 lat z dziarą ( gdziekolwiek) . Jak pomyślę o tym mam obraz pomarszczonej skóry i widzę że ten tatułaż wygląda jak kartka zgiętego papieru.
Niestety skora ludzka sie starzeje i nie wyglada to potem na takiej skorze fajnie.Latem tamtego roku w upalny dzien widzialam pewna pania w sklepie jak robila zakupy,miala szorty i koszulke na ramiaczkach,pani dosc wiekowa,skora pomarszczona i obwisla na niej wiele tatuazy.Na rekach ,ramionach,plecach i obu lydkach,wygladalo to paskudnie,az niesmacznie.
Robimy sobie np.tatuaz na lopatce na plecach w mlodosci ,nie myslac o tym,ze skora zaczyna sie starzec i za 20-30lat mamy go na tylku zamiast na plecach brrr...
brrr.. :)
Ty jesteś na tak czy na nie?
jestem na tak. mam 2 miejsca w których marze o tatuażu. i kiedyś zrobię :]
Ja jestem na taki i na nie. Samo wykonanie tatuazy bardzo ladne. Rozumiem tatuaze plemienne, zwiazane z kultura itp., rozumiem 'male' ozdoby na ciele. Ale jak widze czlowieka wytatuowanego od stop do glow to jakos mi to nie pasuje. Kiedys sama myslalam nad czym malym, ale strach przed bolem jest silniejszy ode mnie.
Jestem na nie!
Sama nigdy nie dałabym zrobić sobie tatuażu, mam nadzieję, ze moje dziecko też nigdy na taki genialny pomysł nie wpadnie, jak wpadnie - będę odradzać.
Ponoć zrobienie jednego tatuażu, choćby malutkiego, rodzi z czasem potrzebę zrobienia kolejnego i jeszcze i jeszcze... taki nałóg. Ponoć.
Jak słyszę o tatuażach, to od razu staje mi przed oczyma Agnieszka Chylińska, która w ostatnim czasie przeszła niezłą metamorfozę w pełną seksapilu kobietę. I widzę ją na rozdaniu jakichś nagród w różowej mini. Zgrabna, piękne nogi i te tatuaże oplatające jej ciało, jak węże. Mam wrażenie, że ona teraz też żałuje, że tak dała się podźgać.
Podziwam jednak talent ludzi, którzy wykonują tatuaże, bo, ze jest to talent, to nie ma dyskusji.
No wlasnie moje dziecko wpadlo na taki genialny pomysl niestety,odradzam ja moge,ale to jak grochem o sciane.W grudniu w tym roku konczy 17lat ,wiec do 18-stki niedaleko.Caly czas mowi ,ze jak skonczy 18-lat to sobie zrobi tatuaz,oczywiscie juz teraz chcialaby,ale nie wyrazam na to zgody.Czasem jakis maly tatuaz w miejscu niewidocznym ujdzie,ale jak widze ogromne tatuaze przykrywajace wiekszosc ciala to poprostu dla mnie nie do przyjecia,a tatuowanie sobie twarzy to juz czysty kretynizm,co innego wlasnie plemiona,ktore zyja w swoich malych spolecznosciach i dla nich to normalne i zwiazane z rytualem.
Aleksandro ja choć daleko mam do pelnoletności dzieci to juz się modlę o to aby w przyszlości nie chcialy zrobić sobie np kolczyków tak gdzie nie potrzeba :):)
Nie jestem przeciwnikiem tego typu ozdób na ciele lecz oczywiście wszystko w granicach rozsądku.Ja sama nie mam tatuaży i myśle że nigdy nie będe ich mieć .Chociaż muszę przyznać że tetuaże u mężczyzn działają na mnie .........szczególnie na barku, łydce,plecach .....i wydaje mi się że mężczyzna lepiej wygląda z tatuażem niż kobieta.Oczywiście mężczyźni mający troszkę ciałka ha ha ha a nie same kości....
Wytatułowana twarz.....no cóż jestem zdecydowanym przeciwnikiem!!!!!!!!!!!!!!!
Zapytaj czy chce mieć na ciele to samo co tysiące setki tysięcy innych ludzi. Czy chce mieć nad tyłkiem tribala, jak całe morze dziewczyn, czy chce miec motylka albo trupią czaszkę. Czy jest sens powielać schemat.
ja bardzo chce mieć tatuaż, ale wiem, ze nie wymyśle wzoru, który chciałabym nosić na swoim ciele całe życie. Mój chłopak ma tatuaże. I na jego przykłądzie widziałam, jak może oszpecić nieudolny tatuażysta
Czy Twoja córka chce być w przyszłości poważnie traktowaną kobietą w eleganckiej garsonce z różyczką na kostce?
A ja jestem na tak.. Caly czas mysle o jakims tatuazu..nieduzym.. na plecach albo na nodze..nie wiem ..nie moge sie zdecydowac...
Na razie mam kolczyka w nosie i bardzo go lubie.. Gdybym miala piekny, plaski brzuch- na pewno mialabym kolczyka w pepku...
Ja nigdy nie chciałam mieć tatuażu i nie żałuję. Podobają mi się u kogoś takie małe, delikatne. Zupełnie inaczej też wygląda tatuaż u mężczyzny, na fajnym ramieniu może być :) Jak już ktoś wcześniej napisał bardzo nie podoba mi się Agnieszka Chylińska. W sumie ona mi się podoba ale jej tatuaże absolutnie. Fajna laska w fajnych ciuszkach a taka "pokryklana". Generalnie dużo tatuaży u jednego człowieka kojarzy się mi się z kryminalistami.
NIEEEEEEEEEEEEE, NIIIIIIIIIIIgdy. Syn zrobil sobie tatuaz na bicepsie jak byl mlody i glupi, chwala gorom blady. Mial zamiar "dopelnic" kolor , ale w miedzy czasie wyrosl z takich idiotyzmow!!! Wiem, ze juz nigdy wiecej nie zrobi na swoim ciele nastepnego. Jest jedynym "tatuowanym" w mojej malej rodzinie:)
Jak ma sie ochote sprobowac to sa takie "naklejki" do zmycia w razie czego, hmmm, moze kupie na wiosne i przykleje gdzies szokujac dzieci, ze mama zwariowala na stare lata.........hihihihi
A czy te tatuaże, które macie coś znaczą symbolizują, czy tylko mają zdobić ciało? Wiadomo dziary u kryminalistów mają swoją wymowę. Niektórzy tatuują sobie grupę krwi. Inni wyznanie: znak ryby, półksiężyc. A co z imionami ukochanych? Kolczyki w uszach też są ingerencją w naturę i jakoś to akceptujemy, więc dlaczego nie kolczyki w pępku, nosie, wargach, a nawet na penisie czy waginie. Czy osoba wytatuowana czy obwieszona kolczykami - zakładam, że dla ozdoby - nie jako skutek dziarania w kiciu, miałaby u was szansę na zatrudnienie? A co z tzw. błędami młodości?
Tatuaż który mam jest ozdobą,bylo to nie jak piszesz błędem młodości a szaleństwem.Zawsze podobały mi się tatuaże tylko takie raczej skromne.Koleżanka z którą robiłam tatuaż wytatuowała sobie imię ówczesnego chłopaka.Odradzałam jej bo przecież to ozdoba na całe życie a nie wiadomo jak to się ich życie potoczy .Na szczęscie zostali małżeństwemA co do zatrudnienia to nie miałam z tym nigdy problemu przecież się nie rozbieram jak idę na rozmowę
Jakiś czas temu kolega moich znajomych szukał pracy. Jest świetnie wykształcony. Niestety (?) Chłopak ma dość specyficzny wygląd i styl ubierania się, i dodam, że jest w tym konsekwentny, aż do stylu życia włącznie. Otóż jest wytatuowany i ma sporo kolczyków w uszach, brwiach, jeden w nosie i jeden w dolnej wardze - taki sztyfty, że na zewnątrz wystaje w zasadzie tylko niewielka srebrna kulka. Szukał pracy w wielu miejscach. Od banków po sklepy dla sketerów. I nic nie znalazł. W końcu ktoś mu powiedział, że to przez te kolczyki, że owszem, że gdyby je zdjął, założył jak człowiek koszulę oczywiście z długim rękawem. Chłopak to zrobił, ale ...nie zdjał jednego kolczyka, w dolnej wardze. Powiedział, ze nie, ze to ważne, że nie zdejmie. I pracy nie dostał. :( Teraz dorabia sobie przez internet, nieco marnując swoje wykształcenie. Tam nikt nie pyta o wygląd, ale oczekuje jakosci wykonanej pracy. Cóż... to tak w temacie.
Kocham piękne tatuaże. Mądre tatuaże. To moja ulubiona forma sztuki. Niezależnie czy jest to portret, napis, biomechanika, body suit ,sam rękaw czy jeszcze coś innego- tatuaż uważam za piękny wtedy, gdy jest wykonany przez prawdziwego Artystę (celowo piszę z wielkiej litery), a za mądry wtedy gdy nie jest to delfinek ,bo teraz moda na delfinki, lub Kryśka takiego ma i super wygląda do niebieskich bluzek, lecz gdy jest głęboko przemyślany i odzwierciedla naszą duszę. Jestem posiadaczką tatuażu, planuję kolejne. Nie sądzę aby odbierało mi to kobiecość. Jak wyglądam można zobaczyć w moim profilu (mojego "dzieła" nie widać). Uważam, że jedynie podkreśla on mój indywidualizm i to ,co mi w duszy gra. Jak tatuaż będzie wyglądał na moim ciele gdy się zestarzeję- kompletnie się tym nie martwię. W późniejszym wieku skóra i bez tatuażu zazwyczaj nie wygląda rewelacyjnie. Zresztą nie o wygląd tu chodzi. Nie oceniam ludzi na podstawie wyglądu. Otaczam się ludźmi, którzy mnie również w ten sposób nie oceniają. A to, co sobie o mnie pomyśli pani stojąca za mną w warzywniaku, obchodzi mnie jeszcze mniej niż zeszłoroczny śnieg. To co napisała Duniasza o tym chłopaku, dowodzi jedynie na to ,w jak smutnym kraju żyjemy. Nie zatrudnić wykształconego człowieka z powodu sztyftu w brodzie......echhhhhh, a mi się nadal marzą ludzie ,którzy zechcieliby oceniać innych na podstawie tego co mają w głowach (nie, na głowach) i w sercach...
O to to !!
Dokładnie to ... I jeszcze raz to !! :))))
Podpisuję się pod każdym słowem .
To prawda ... , w żadnym banku nie widziałam wytatuowanego , czy wysztyftowanego pracownika ... Bo bankowiec musi być w szarym garniturze , ogolony i wyżelowany ... Wrrrrrr !!
Prowincja .
Jeden z moich kolegów - metal duszą i ciałem - przed rozpoczęciem pracy w banku obciął włosy ... Co prawda radziliśmy mu , żeby do garnituru robił sobie klasycznego koka , ale jakoś nie chciał :))))
Smutne to , bo cała " para " z niego uszła ... , a chciał być pierwszym rasowym metalem wśród bankowców :(((
Tak właśnie podcina się skrzydła indywidualistom. Zamyka się w ramy ludzi, którzy za wszelką cenę pragnęliby nie zniknąć w tłumie. A w efekcie- tak właśnie rodzą się sfrustrowani ludzie i bardzo nieszczęśliwi.
Czekam na głosy, że pewne instytucje wymagają "odpowiedniego stroju", że odzwierciedla on rzekomo szacunek do klienta/ petenta. To ja od razu proszę, aby ktoś mi wytłumaczył co ma piernik do wiatraka?? Co ma sztyft w brodzie, tatuaż na ręku, do kompetencji jego posiadacza?? Przecież ten człowiek, ufam ,że nie zasiadłby na danym stanowisku właśnie z powodu sztyftu. Przecież musi mieć wykształcenie/ kwalifikacje. Kto powiedział, że ludzie ze sztyftami w brodzie są głupi/ demolują przystankanki/ napadają na staruszki przed supermarketami/ kradną z tacy w kościele i w ogóle be fe i fuj?? Bo fakt, że tatuaże przestały być w naszym kraju domeną kryminalistów już daaaawno temu, tego chyba nie muszę nikomu udowadniać?! Czy życie naprawdę nikogo nie nauczyło,że "porządna" pani doktor też może skatować swoje dziecko, a pan mecenas, "powszechnie szanowany",może chlać na umór i bić żonę?? Kiedy skończy się ta "prowincja", jak to napisałaś?? Z czego się to bierze?? Może z tego, że niektórzy ludzie mają bardzo zawężoną wiedzę na niektóre tematy, bądź są zbyt mało tolerancyjni, w najgorszym przypadku zaściankowi, głupi i podli. Znam osoby, dla których ich ciało, nie jest ich prawdziwym "ja". Za to ich tatuaże są. Oglądanie tatuaży to jak zaglądanie w duszę. Tyle można się dowiedzieć o właścicielu....Czy tak trudno to zrozumieć , zaakceptować będąc szefem oferującym stanowisko pracy??
Może podeszłam do tematu zbyt emocjonalnie, ale to dlatego, że ja borykam się z tym problemem od zawsze:) Mam za sobą mnóstwo starć ,od najmłodszych lat, z nauczycielami nie pozwalającymi na podkreslanie swojego indywidualizmu, "bo to jest szkoła". Skupiali się na moim wyglądzie, za który zawsze musiałam ponosić konsekwencje. "Zdejmij kolczyki, tak się nie czesz, tak sie nie maluj, a tak nie ubieraj"- powtarzane jak mantrę, słyszałam każdego dnia..... Równocześnie nikt nie zainteresował się mną w drugą stronę, a byłam jedną z lepszych uczennic, ze świetną pamiecią. Dzieckiem uzdolnionym plastycznie. Cała moja "kariera" szkolna polegała jednak na usilnym wciskaniu mnie w szablon. Zamiast na rozwijaniu moich zdolności. Bo przecież każdy dobry pedagog wie, że z taką fryzurą nie można być dobrym uczniem, ani mądrym dzieciakiem:)
Teraz jestem 26- letnią mamą z kolczykiem w nosie, tatuażem (wkrótce-tatuażami). Można mnie spotkać równie często w garsonce, jak i w bojówkach, czy szortach. Chodzę w szpilkach, adidasach, japonkach i na koturnach. Bez make- up`u, albo z takim pełnym- typu "szpachla- gładź";) Noszę rozpuszczone włosy, loki, koki, warkocze i co mi tylko fantazja podpowie. Jedno tylko jest niezmienne- to kim jestem. Ta prawdziwa "ja"- w środku, nie na zewnątrz. To co mam w głowie i w sercu, moje zasady są niezmienne. Uczę swoje dzieci TOLERANCJI, zwłaszcza dla ludzi, których z pewnych względów nie rozumieją. Uczę ich, że aby móc wypowiedzieć sie na temat wyglądu człowieka trzeba najpierw tego kogoś zrozumieć, "wejść w jego buty". A jeśli juz to się zrobi , to i tak nie daje nam to prawa do osądzania go, dyskryminowania, trzeba po prostu zaakceptować,że ludzie (na szczęście) są różni, a "o gustach się nie dyskutuje". A Was nie uczyli,że nie ocenia się książki po okładce?? ;)
kojonkosky, ostatnie pytanie, pomimo,że podpięłam się pod Ciebie- do Ciebie oczywiście skierowane nie jest:) w eter jedynie...
Bardzo mi się Twoja wypowiedź podoba :) Mimo, że faktycznie jest mocno emocjonalna :)
To prawda, że minęło już wiele lat, w których tatuaże powinny się przestać kojarzyć wyłącznie z kryminalistami, minęło wiele lat, w których tatuaże mają już prawie wszyscy- niezależnie od statusu społecznego, wykształcenia, kwalifikacji moralnych itd :)
Jak ja chodziłam do szkoły ( dawno, hi) to już tatuaże nikogo nie szokowały, ani stój, ani długie włosy, czy tam łysa głowa. Większość moich koleżanek w liceum sprawiła sobie tatuaż, z którym teraz nie bardzo wiedzą co zrobić- nie dlatego, że skóra zwiotczała, bo to jeszcze nie ten czas... Tylko trudno strasznie jest, mając te 16, czy 17 lat wybrać wzór, który bezie równie głosno wołał o emocjach po kolejnych latach. Bo po prostu te emocje miną. A i gust się zmieni.
Indywidualizm, bunt przeciwko rzeczywistości, która ten indywidualizm odbiera- tak :)
Tylko jaki jest symbol graficzny, który mozna wymalować na swoim ciele, który przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie znam...
I jeszcze jedno. Jeśli sprowadzi się indywidualność tylko do wyglądu zewnętrznego i do walki o niego, to to jest zwyczajnie płytkie i walka ta młodzieńcza, o której piszesz to bardziej walka o pozory jest.
Znów ten dyktat liberalizmu- a skąd wiadomo, czy ten wyżelowany sprzedawca telefonów komórkowych w tym banalnym garniturze nie jest wielkim indywidualistą? Bo wszyscy wiedza, ze PRAWDZIWI indywidualiści mają długie włosy, kolczyki w każdej cześci ciała, i tatuaże???
Tylko jaki jest
> symbol graficzny, który mozna wymalować na swoim ciele, który
> przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie
> znam...
wiesz co,tu nie chodzi o jakiś określony/konkretny "symbol graficzny". Dla Ciebie wytatuowane piórko moze być "tylko piórkiem", a dla posiadacza takiego tatuażu może być to symbol tysiąca pięciuset rzeczy. Mój tatuaż jest zrozumiały i wyjątkowy dla mnie, ewentualnie dla osób ,ktore dobrze mnie znają. Wy możecie widzieć w nim tylko plamę:) Ja widzę siebie. Powiem Ci na swoim przykładzie. Aktualnie, od kilku lat, szukam wzoru anioła, który miałby w sobie to "coś". Wyjątkowego , oddajacego to ,o czym chcę pamiętać, ale nie kiczowatego- a takie widziałam do tej pory,ale to oczywiście wyłącznie moje zdanie,a o gustach,jak już pisałam, ponoć się nie dyskutuje. Dlaczego anioł? Bo jestem osobą wierzącą i czuje,że Bóg w specjalny sposób nade mną czuwa. Wierzę, że przeciwności losu mają swój sens. Życie momentami ciężko mnie doświadczało lecz zawsze wychodziłam z wszystkiego obronną ręką. W moim życiu działy się "cuda", za ktore jestem wdzięczna. Pisałam już w którymś temacie, że mój mąż w wieku 27 lat zachorował na raka (przełyku). Lekarze stwierdzili, że "prawdopodobnie jest już po ptakach" (dosłownie, to cytat). Mąż jest cztery lata po radykalnej operacji wycięcia przełyku:) Pracuje, żyje sobie w większości całkiem normalnie:) Moje młodsze dziecko urodziło sie niedotlenione. Były poważne obawy, co do późniejszego rozwoju malucha itd. Synek ma cztery lata i dwa miesiące obecnie. Zna wszystkie litery, cyfry i liczby w zakresie do stu. Dodaje i odejmuje niewielkie liczby. Potrafi przeczytać i napisać proste słowa. A nawet ma spory zasób słówek i zwrotów w języku angielskim:)))) Mogłabym opisać Ci jeszcze kilka innych sytuacji życiowych ,ktore skłoniły mnie do tego tatuażu,ale nie w tym rzecz.....Jasne ,że część z Was powie "i co to ma wspólnego z aniołem?", ale na tym to właśnie polega:) dla Was mógł to być los, szczęście, czy jeszcze coś innego. Dla mnie to mój Anioł Stróż. Patrząc na mojego anioła będę dziękować Bogu za wszystko co mam, pamietając o tym,że mogłoby być inaczej i prosić Go, abym nigdy nie zatracila się w rzeczach przyziemnych i materialnych i nie zapomniała, co jest naprawdę ważne. Będzie mi każdego dnia przypominał ile przeszłam, jak wówczas walczyłam i że dałam radę.Tym samym zagrzewając mnie do przyszłych walk, bez których zapewne, znając życie, się nie obedzie (mam nadzieję, że jednak lżejszego kalibru):))). Będzie przypominał, że Bóg nade mną czuwa ,a te wszystkie cierpienia miały sens. Jestem silniejsza, bardziej doceniam życie, mam inny system wartości. Ja będę widziała to wszystko i wiele, wiele innych rzeczy w moim tatuażu,a Ty być moze tylko karykaturalną postać z koślawymi skrzydłami;) i gdzie tu ten jeden uniwersalny symbol?
A co do wyżelowanego sprzedawcy telefonów komórkowych, w tym "banalnym garniturze"- jasne ,że moze byc mega-indywidualistą:) Ale on widac nie potrzebuje tego uzewnętrzniać w pracy/ w ogóle/ na codzień. A my mówilismy o ludziach, posiadajacych tatuaże, kolczyki, kolce, czy jeszcze cos innego , co ich jednak bądź co bądź wyróżnia i co widać na pierwszy rzut oka. Ten w garniturze zewnętrznie wtopił się w tło, przynajmniej na pierwszy rzut więc jest ok,a ja cały czas mówię o wyglądzie. Charakter , upodobania, nawyki, pasje, to już zupełnie inna bajka......Tata mojej koleżanki, sędziwy pan inżynier, pracujący niegdyś dla gdańskiej stoczni ma dwie pasje. Są to statki i ..... odkurzacze:)) Na punkcie tych drugich ma prawdziwego "bzika":)Nie umknie jego uwadze żaden model:) i kto mi powie ,że to nie prawdziwy indywidualista??:) tyle, że idąc po ulicy, niczym szczególnym się nie wyróżnia, dzięki czemu unika wielu niefajnych, w naszym nietolerancyjnym społeczeństwie (wiem, uogólniam), sytuacji.
To, co napisałaś o Twoim Aniele- to jest prawdziwy sens zrobienia sobie tatuażu.
Życzę Ci, żebys tego Anioła znalazła jak najszybciej.
To jest tatuaż w takim sensie ( prawdziwym, głębokim), w jakim pewnie zaistniały te tatuaze i skaryfikaty, które pokazała Dunia w pierwszym poście. Magiczny i rytualny.
Jednak nastolatka, która wybiera celtycki znak na całe nerki- bo "przeciez wszyscy maja tatuaż" jakoś wielką indywidualistką się nie wydaje być.
I nie wystarczy mieć jakieś tam włosy ( lub ich nie mieć), jakies tam ciuchy, jakies tam buty, jakiś tatuaż, zeby indywidualistą być. Choć moze chcieć na takiego wygladać. Tylko najpierw trzeba być indywidualistą ;))) a tego nie załatwi tatuaż, kolczyki, strój.
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
"Życzę Ci, żebys tego Anioła znalazła jak najszybciej."
Dziękuję:)
" Jednak nastolatka, która wybiera celtycki znak na
> całe nerki- bo "przeciez wszyscy maja tatuaż" jakoś wielką
> indywidualistką się nie wydaje być."
Ja wcalę nie twierdzę ,że tak jest. Wręcz przeciwnie, sama pisałam wczesniej o różnicy między tatuażem, który jest wg mnie "mądry", a takim dla szpanu, bo to modne....
Tak sobie myślę i myślę o tych tatuażach i zastanawiam się dlaczego nigdy nie chciałam mieć tej akurat, ozdoby ciała? Chili skłoniła mnie do przemyśleń na ten temat i dzięki temu znów się czegoś o sobie dowiedziałam. Okazuje się, ze to nie jest tak, że nie chciałam, ale tak, że bałam się chcieć! Przypomniały mi się moje lata szkolne i szereg beznadziejnych pedagogów na których miałam nieszczęście trafić. Oaszem trafiali się i tacy, co IQ powyżej 12 mieli, ale to naprawdę ewenement był. Pamiętam ile się nasłuchałąm na temat koloru mojej skóry chociażby! I to nie od rówieśników, a nauczycieli właśnie! Co ja niby miałam powiedzieć? Lata 70-te, mała ciemna dziewczynka tłumacząca starej, zasuszonej starej pannie, że Indie naprawdę istnieją? Że mój ojciec nie jest Cyganem, Murzynem, ani przedstawicielem żadnej pogardzanej nacji? Robiłam coś wręcz przeciwnego, zaczęłąm kłamać. Każdemu kto mnie o to pytał, sprzedawałam inną wersję- najbardziej absurdalna to ta, że jestem z Wietnamu! Kupowali, a jakże. Przez to, że wyróżniałam się całe życie i nigdy nie pozwolono mi zapomnieć,że jestem inna, miałam ogromne problemy ze znalezieniem partnera, któremu mogłabym zaufać. Bo najpierw byli nauczyciele, sąsiedzi itp., a potem ćwierćinteligenci, którzy na mój widok wykrzykiwali " Patrz jaka czarna d...., chciałbyś taką bzyknąć?" No rzygać się chcę! Tak jednak było! Dlatego pewnie nigdy nie wpadłam na tatuaż, bo cały czas czułam się tak, jakbym miała ich pełno na całym ciele!
I co z tego, ze zawsze byłam indywidualistką? Kto na to zwracał uwagę? Zawsze dużo mówiłam, po to właśnie, żeby już i w tej chwili wszyscy mieli jasność, że myślę, że czuję. Marzyłam, żeby mnie nie było widać. Dużo czasu i wody upłynęło zanim zrozumiałam, że ja zwyczajnie fajny gość jestem i dlatego ludzie chcą ze mną przebywać, chcą ze mną "bywać" lub się ze mną żenić.:)
Twoja historia to już w ogóle inna bajka...smutna,ale z happy endem:) Ja cały czas piszę o ludziach ,którzy chcą sami się w jakiś sposób "uzewnętrznić", Ty nie miałaś wyboru. Padłaś ofiarą ludzkiej głupoty i okrucieństwa. Rasizm jest czymś, co nie mieści mi się po prostu w głowie....
Dla mnie mimo wszystko, to ta sama bajka. Dyskryminacja niezależnie od powodu, boli tak samo.
Faktycznie to przecież nie istotne, czy komuś nie pozwala się wyrażać siebie przez swój ubiór, tatuaż czy coś innego- traktując to jako zwyrodnienie, czy też nie traktuje się z szacunkiem osoby o innym od naszego kolorze skóry. Podzieliłam dyskryminację ze względu na przyczyny i dlatego rasizm wydawał mi się osobnym zagadnieniem. A nie tędy droga. Masz rację, to ta sama bajka i zapewne ten sam ból. Mój błąd.
Bardzo lubię mądrych ludzi, a Ty bez wątpienia dajesz się poznać,jako taka osoba.
Dzięki. Czytałam Twoje wypowiedzi w różnych wątkach i mogę spokojnie powiedzieć " i vice versa":)
Ty to jesteś:))))) Dziękuję Ci bardzo.
Lekkość pióra czuć przez monitor cholercia. Muszę powiedzieć ,że mi się bardzo podobają przemyślenia Almiry , Agik i 84Chili84 , dlatego na krótką chwilę chciałbym wrócić do tego wątku i dorzucić jeszcze swoje trzy grosze . Oczywiście , dochowując mojej tradycji forumowej czepiam się Agik . W zasadzie sam nie wiem dlaczego akurat Agik , a nie np. Almiry czy Kazika , ale z czasem pewnie i do tego dojdę :).
Agik napisała: "Tylko jaki jest symbol graficzny, który można wymalować na swoim ciele, który przetrwa ileś dziesiątek lat, ciągle znacząc to samo? Ja takiego nie znam... "
Ojej Agig , przeczytaj proszę jeszcze raz mój poprzedni post i uwierz mi , że pewne znaki graficzne mają na tyle uniwersalne znaczenie , iż mówiąc oględnie zawsze są na czasie , niezależnie od epoki , w której żyjemy. ;)
" Tylko trudno strasznie jest, mając te 16, czy 17 lat wybrać wzór, który bezie równie głosno wołał o emocjach po kolejnych latach. Bo po prostu te emocje miną. A i gust się zmieni."
W tym wieku nie myśli się zazwyczaj takimi kategoriami , młody człowiek odbiera świat zupełnie inaczej , nie wie jeszcze , że uzewnętrznianie własnych emocji , cokolwiek by się za nimi nie kryło , za pomocą mniej lub bardziej jaskrawych wizualizacji ma swoje miejsce i czas , niestety ograniczony. Priorytety ulegają przewartościowaniu , to jakby naturalna kolej rzeczy , gust też , kiedyś brało się LSD teraz za wszelką cenę pragniemy trawki , po niej dopiero można osiągać wizualizacje o jakich nie śnił nawet Andy Warhol ;))).
Ja uznałam, że tęsknisz za mną ;))) Właśnie po 4 dniach nieobecności czytam moje ulubione forum i co widzę? Przywołujesz mnie w co najmniej 4 wypowiedziach ;) a jeszcze nie zdąrzyłam przeczytać wszystkiego. Tak się wzruszyłam, ze aż szukam dla Ciebie dedykacji muzycznej. Na razie nie umiem znaleźć nic odpowiedniego...
Do reszty wypowiedzi się odniosę, albo nie :)
Gdybym to ja wiedział.że wrócisz tylko dlatego ,żeby uaktywniać mi linki muzyczne , to bym Ci ja wogóle nie próbował się usamodzielniać w tej materii ;)))
Dobrze ,że jesteś , bo z Tineczką nie ma miękkiej gry , uparty człowiek jak mało kto :P ;) , mimo wszystko myślę o Niej życzliwie.
Nie wolno Ci nigdy we mnie wątpić!!!
To tęskniłeś? ;)))
... a co mi tam... ja tęskniłam
P.S. Jeszcze chciałam zdementować szerzące się w necie pogłoski, jakobym odeszła, ponieważ wróciłam do fajów!!! Nic z tych rzeczy!!! Nadal nie palę :)
( to nie do Ciebie, tylko do wszystkich ;) tak korzystajac z mikrofonu, hi
No to dobrze Agiczku, bo i ja się trzymam, już 3 miesiace nic a nic...zupełnie. Nic. A wiesz jak było cieżko. :)
Co zaś do tatuaży, to ja chciałabym mieć jeden jedyny. ALe na niego przyjdzie czas. Niedługo...I będzie symobolem tylko tego co dla mnie będzie wiadome. I w takim będzie miejscu, że będzie moją prywatną sprawą. :)
Ale wogóle to tatuaże podobają mi się. Oczywiście pod warunkiem, że prócz doskonałej estetyki niosą przeslanie.
Co to znaczy doskonała estetyka? ;)))
Jestem strasznie ciekawa jaką graficzna postać przybierze Twój tatauaż, bo czego będzie dotyczył- to się chyba domyślam.
Pewnie ,że tak. Nie odmawiaj sobie wszystkiego. Tatuaż będzie ,tak jak napisałaś estetyczny , dyskretny i tylko dla Ciebie , zatem nie widzę najmniejszego powodu do "zgorszenia" . Z tego co napisałaś odnoszę wrażenie , że będziesz w jakimś sensie, na pewien czas usatysfakcjonowana, a ten malutki symbol graficzny sprawi ,że poczujesz sie lepiej. Doskonałą estetykę zawsze można udokumentować po fakcie , na dobrym zdjęciu zamieszczonym np. w galerii , żeby rozwiać wszelkie wątpliwości :))
"Nie wolno Ci nigdy we mnie wątpić!!! "
Twoja prośba, rozkazem :)))
"To tęskniłeś? ;))) ... a co mi tam... ja tęskniłam"
... a w zasadzie zastanawiam się czyją to zasługą jest :Twoją , moją czy bardziej Tineczki ;))
Hehe, znowu ja :(
Jestem uparta do upadlego, taka moja karma:)))) Serducho cieple i to najwazniejsze.
Stoje czterema na ziemi zawsze i tatuowanie symboli na wlasnej, we wlasnej skorze jest dla mnie kompletnym idiotyzmem. Pozatym bardzo niebezpiecznym trendem dla zdrowia. Wlasnie zbadano u nas uzywane pigmenty do tatuowania i znaleziono mase ciezkich metali i pigmentow rakotworczych. Do tej pory nikt w UE nie przejmowal sie ta branza. Nigdy nie dalabym sobie dobrowolnie wkluwac igle nie wiadomo jakiego pochodzenia. Tatuujcie sie i wprowadzajcie, dobrowolnie i za spore pieniadze trucizne w siebie w imie niewiedzy, albo glupoty, oczywiscie ponoszac kiedys konsekwencje tego trendu.
Ja tez mysle o Tobie zyczliwie, to nie ma nic wspolnego z naszymi roznicami zdan. Mowi sie przeciez. "kto sie czubi, ten sie lubi", prawda?
Zapadł mi w pamięć cykl reportaży z programu "uwaga", na temat żywności. Zresztą nie tylko te reportaże....co jakiś czas ,bowiem media bombardują nas doniesieniami jakież to "cuda" , niczego nie podejrzewając, gościmy na naszych stołach. I tak: sery, masło- często tylko z nazwy. Vegeta, kostki rosołowe, napoje kolorowe wszelkiej maści- sama chemia. Woda mineralna- w 90% syf. Garmaż- często z odpadów. Dziadek mój pracował w zakładach mięsnych więc jak się robi naszpikowane "soczyste" szyneczki- wiem od dawna, z pierwszej ręki. Kumpel dziadka pracował przy produkcji dżemów- to,że mieli się tam rzeczy, których w składzie nie ma i być nie powinno-to nie urban legends,zapewniam.Nie tak dawno oglądałam w tv, w jak skandalicznych warunkach, przewozi sie do nas m.in. surimi. Mam też w rodzinie mleczarza- fałszowanie jakości mleka- standard. Warzywa/ owoce- pestycydy i inne takie "wynalazki". Piekarz,z piekarni w mojej dzielnicy twierdzi,że coraz więcej z jego znajomych przestaje kupować chleb, bo twierdzą, że dzięki spulchniaczom, ulepszaczom i innym tym podobnym- "chlebem" jest juz tylko z nazwy i wyglądu. Nasunął mi się jeden wniosek- nic nie jeść! Żyć powietrzem....moment,ale czy na pewno??!!
Od małego mieszkałam w Gdańsku- Wrzeszczu, dzielnicy typowo handlowej (dla tych,co nie wiedzą)- co za tym idzie- mnóstwo ludzi, samochodów, spalin. Mieszkanie moich rodziców, usytuowane jest tuż przy torach kolejowych- cud miód i orzeszki:) Oprócz atrakcji pod postacią wstrząsów i hałasu, które zapewne dla zdrowia obojętne nie są, miałam gratis mnóstwo pyłu i kurzu. .....Później, przez 7 lat mieszkałam na gdańskiej Przeróbce- w sąsiedztwie "lodmoru","fosforów",stoczni, licznych zakładów przemysłowych. Rzut beretem od słynnej hałdy w Wiślince- oglądałam na jej temat "ekspres reporterów"- nie napawał optymizmem:) Przeczytałam, że 90% dzieci, które mieszkaja w okolicach Przeróbki i Stogów choruje notorycznie na górne drogi oddechowe....Tak wię zmieniłam zdanie- najlepiej nie jeść i jednak nie oddychać!
Wczoraj w radiu zet słyszałam o kubkach z chin, pokrytych farbą zawierającą metale ciężkie. Moja mama, choćby przymierała głodem, nie kupi taniego chińskiego stanika, bo słyszała w telewizji "że od nich raka piersi się dostaje". Osobiście znam babcię dziecka, które trafiło na pogotowie, po kilkugodzinnej zabawie "chińską" kolejką. Nawet z tej przyczyny sobie chlapnąć nie mogę, bo "alkohol szkodzi zdrowiu"- nawet dziecko to wie....Przerosło mnie to.....postanowiłam nie dość, że nic nie jeść i nie pić, nie oddychać ,to jeszcze nic nie kupować na wszelki wypadek, bo wszędzie mogą się czaić nie odkryte metale ciężkie albo inne cholery- bo co teraz w chinach robione nie jest? Najlepiej to zamknę się w szklanej kuli , próżniowej- najbezpieczniej by chyba bylo i będę się modliła żeby nie była ona "made in china"
A teraz na poważnie- jasne, że nie jestem za świadomym "truciem się", ale jak najbardziej jestem za zdrowym sceptycyzmem.
A co to w ogóle znaczy "Nigdy nie dalabym sobie dobrowolnie wkluwac igle nie wiadomo jakiego pochodzenia"????????
.....no ja, mimo że fanka sztuki tatuażu- też bym sobie nie dała i chyba nikt,kto ma choć odrobinę oleju w głowie też nie.......igły, których używają tatuatorzy są sterylnie zapakowane, jednorazowe. Poczytaj sobie o igłach do tatuowania, rękawiczkach jednorazowych, rękawach, sterylizatorach, autoklawach, utylizowaniu odpadów, zachowaniu higieny, odkażaniu i innych wymogach sanepidowskich jakie są nałożone na te siedziby zła:) Może przestaniesz wtedy siać "herezję" :)))))) Ja się zgodzę ,że nie każdy tego wszystkiego przestrzega,ale przecież są studia tatuażu i "studia tatuażu", tak jak i są np. gabinety lekarskie i "gabinety lekarskie". I to od nas zależy gdzie się udamy,a w XXI w. mamy tysiace mozliwości sprawdzenia czy wszystko jest w danym salonie ok. Co do barwników- z tego co mi wiadomo to właśnie z sanepidu są wszelkie wytyczne- jakich można używać,a których nie. Także w razie jakby ktoś miał wątpliwości, coby go nie otruli i nie przyczynili się do chorób poważnych ,śmiertelnych,a nawet do wysypki czy innego paskudztwa- może przed sprawieniem sobie tatuażu, wybrać się do studia i poprosić tatuatora o pokazanie i spisanie nazwy barwnika w studiu używanego, gwarantuję, że nikt nie odmówi. Później ta nieufna persona, w myśl zasady "strzeżonego Pan Bóg strzeże", może zadzwonić do powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej i spytać czy barwniki się nadają i aby na pewno nikt nie dybie na jej życie:)
"Stoje czterema na ziemi zawsze i tatuowanie symboli na wlasnej, we wlasnej skorze jest dla mnie kompletnym idiotyzmem"
z tym idiotyzmem na szczęście to rzecz względna....dla mnie np. idiotyzmem jest bez-ładu-i składu-wypowiedź osoby ,która bladego pojęcia nie ma w temacie....i zdaje się, że wcale nie pragnie poszerzyć horyzontów myślowych zasłaniając się uporem, który często bywa wadą, nie zaletą....a może i nie- albert Einstein szczycił się ponoć tym, że "Bóg dał mi upór muła i dość dobry węch":))))))))))
pozdrawiam
84chili84 dla Ciebie pewnie- vel "idiotka"
Racjonalnie rzecz ujmując masz rację , ale .......... . Tineczka zastosowała taktykę odstraszania. Nie wdając się w dalszą polemikę popieram jej podejście , przy całym szacunku do argumentów , które starałaś się przedstawić w swojej obszernej wypowiedzi.
Chili , co za dziwna nazwa Wrzeszcz , zaraz mi się skojarzyła z nazwą dzielnicy Krzyki we Wrocławiu ;)) , chociaż wyraz "wrzeszcz" użyty jest bardziej jakby w trybie rozkazującym :)) . Przeczytałem sobie w przewodniku po Gdańsku ,że jest to dzielnica o charakterze handlowym i usługowym ,a nie tylko handlowym :)). Na temat Przeróbki jest tylko jedno zdanie : dzielnica położona w sąsiedztwie Starego Miasta , na jej terenie znajdują się liczne zakłady przemyslowe , jednak uciążliwości związane z obecnością przemysłu i powstających substancji szkodliwych dla zdrowia ,w ogromnej mierze są niwelowane przez bryzę morską i przeważające w tym rejonie wiatry o kierunku zachodnim:))) .
Nikt nie pomyśli o Tobie tak jak zasugerowłaś , skąd wogóle taki pomysł.
szkoda,że nie chcesz jednak wdać się w tą polemikę, bo ja bym chętnie posłuchała, dlaczego to "odstarszanie" jest takie fajne:))))
Na temat Wrzeszcza znalazłam takie zdanie "Nazwa Wrzeszcz pochodzi od słowa Vriezst, które później przekształcone zostało we Wrzost, a następnie w ostatnią formę Wrzeszcz. Ta piękna i stara dzielnica Gdańska zawdzięcza swoją nazwę wrzosowiskom pokrywającym te tereny przed osiedleniem się ludzi na tych terenach"- czy to prawda, wstyd sie przyznać ,ale nie mam pojęcia. Takie zaś wyjaśnienie podał jeden z internautów. I tak masz rację- jeszcze te usługi, cholerka. Biję się w pierś. Sama sobie karę wyznaczyłam- sto razy napiszę "Wrzeszcz to dzielnica o charakterze handlowym i usługowym,a nie tylko handlowym!!"
Co do Przeróbki, jakoś mnie to specjalnie nie dziwi, że znalazłeś tylko jedno zdanie:))))) Całą dzielnicę spacerkiem obchodziłam w 40 minut. Jeśli można tak powiedzieć- to dzielnica Gdańska, należąca do tych biedniejszych i to pod każdym względem. Główną atrakcją jest....nie,nie skwer......nie, to też nie plac zabaw......ani centrum handlowe.....tamtadadam- więzienie półotwarte;)
Wiatry w kierunku zachodnim rozłożyly mnie na łopatki, przyznaję:))))
W ostatnim zdaniu, wprawdzie nie ma " :))))))", ale wrodzona nieufność bądź zaniżona samoocena każe doszukiwać się ironii:)
Prosze przeczytaj , moze zrozumiesz co mam na mysli:) Z zarzutem , ze nie mam bladego pojecia na temat tatuowania, bym na Twoim miejscu zaczekala. Ty nie masz bladego pojecia o mojej wiedzy na ten temat.
Jeszcze jedno, spisanie nazw barwnikow nie pomoze, bo do tej pory nikt nie wie, jakie skutki zdrowotne powoduja. Stacja sanitarno-epidemiologiczna nie da w zaden sposob gwarancji na nieszkodliwosc pigmentow, nie ma jeszcze takich studiow po prostu. Zatrucie ciezkimi metalami nie wystepuje natychmiast, jest to proces wieloletni i dopiero za dziesiatki lat bedzie sie znalo skutki dziesiejszego trendu na tatuowanie ciala.
Nizej informacja z netu:
Prawie wszystko co należy wiedziec o tatuażu zanim się go wykona a potem usunie
Wstęp - krótki zarys historii tatuażu i jego uwarunkowań kulturowych. Tatuaż ozdobny ma niezwykle bogatą i długą historię, której początki sięgają ery brązu (8 000 lat p.n.e.) a nawet ery kamienia łupanego (12 000 lat p.n.e.). Prymitywne tatuaże zostały odnalezione przez archeologów na skórze mumii egipskich, których wiek datowano na 4 000 lat p.n.e. Liczne dowody wskazują na to, że tatuowanie skóry było praktykowane w różnych kulturach w prawie wszystkich zakątkach świata. Prymitywne narzędzia do tatuażu oraz służące do tego celu barwniki odnaleziono w starych wykopaliskach na terenie Japonii, Chin, Nowej Zelandii, Afryki, Ameryki Północnej i Europy. Samo angielskie słowo tattoo (tatuaż) pochodzi od terminu tatau, który w rdzennym języku Thaiti oznacza zadawanie ran. Początki tatuażu są ściśle związane z mistycyzmem, prymitywnymi wierzeniami i obrządkami rytualnymi. Odniesienia do tatuowania można także znaleźć zarówno w Biblii jak i w Koranie. Praktykowanie tatuażu na przestrzeni wieków przez różne społeczności sugeruje, że zaspokaja on różnorakie potrzeby osobiste oraz społeczne i kulturowe, których znaczenie przetrwało do czasów współczesnych. Systematyczne badania psychologiczne osób posiadających tatuaż są nieliczne i napotykają na trudności związane z tym, że stosunkowo często tatuaż związany jest z przynależnością do zamkniętych subkutlur. Pojawiającym się najczęściej motywem posiadania tatuażu jest chęć symbolicznego wyrażenia własnej tożsamości lub zaakcentowania niektórych jej cech. Tatuaż może symbolizować indywidualizm, przynależność do wspólnoty, seksualność, dominację, przyjaźń, miłość, nienawiść i złość. Współcześnie coraz częściej zaczyna dominować czysto dekoracyjna forma tatuażu bez żadnego konkretnego znaczenia czy tym bardziej tajemnej symboliki. Badania Candela Laser Corporation z 1991 roku sugerują, że ok. 9-11% dorosłych mężczyzn w USA posiada tatuaż. Biorąc pod uwagę, że według obecnych ocen około 3% ludności Stanów Zjednoczonych jest wytatuowana, posiadanie tatuażu wśród kobiet jest dużo rzadsze niż wśród mężczyzn (przyjmuje się, że rocznie tatuuje się 50-100 ts. kobiet). Średni wiek w, którym dochodzi do zrobienia profesjonalnego tatuażu w USA to 18-19 rok życia. W przypadku amatorskich tatuaży bariera wiekowa jest jeszcze niższa i waha się wokół granicy 14 roku życia. W Polsce brak jest danych zbiorczych dotyczących zjawiska tatuażu, należy jednak przypuszczać, że częstość jego występowania jest 2-3-krotnie niższa (na poziomie 1-1.5%) a wiek , w którym dochodzi do jego zrobienia wyższy (ok. 20-23 roku życia) niż ma to miejsce w USA. Najistotniejszym jednak wynikiem cytowanych badań jest fakt, że przeszło 50% osób, które mają tatuaż żałuje jego wykonania i chciałoby go usunąć jeżeli byłoby to tylko możliwe! Na tak wysoki odsetek składają się co najmniej dwie ważne przyczyny. Po pierwsze osoby w młodym wieku decydując się na wykonanie tatuażu są na ogół nie dojrzałe i chwiejne emocjonalnie co sprawia, że ich decyzja nie jest w pełni przemyślana, a często jest wręcz wynikiem impulsu. Po drugie mimo rosnącej popularności tatuażu jego posiadanie nie jest generalnie akceptowane przez opinię publiczną i w wielu konserwatywnie nastawionych środowiskach stanowi barierę w uzyskaniu dobrej pracy lub awansu środowiskowego. Ponadto nierzadko wytatuowane osoby są (słusznie lub nie) postrzegane jako jednostki antyspołeczne, wrogo nastawione, niedojrzałe, niezdolne do akceptowania autorytetów i nieodpowiedzialne. Wszystko to powoduje, że początkowy zachwyt z nowej ozdoby z biegiem czasu pod wpływem presji otoczenia oraz własnego odmiennego spojrzenia na świat może się przerodzić we frustrację i chęć usunięcia "stygmatu". Pragnę podkreślić, że osobiście nie jestem wrogiem tatuażu, nigdy nie oceniam ludzi na podstawie jego posiadania, jednak z własnego zawodowego doświadczenia wiem jak duży i trudny problem może on stanowić. Biorąc pod uwagę, że prawdopodobieństwo niezadowolenia z wykonania tatuażu jest większe niż 50%, co przypomina nieco zabawę w orła i reszkę oraz, że jest ono z drugiej strony trzykrotnie wyższe niż prawdopodobieństwo niepomyślnego rozstrzygnięcia w grze w rosyjską ruletkę (przy sześciostrzałowym rewolwerze szansa na kulę wynosi 1/6) namawiam jedynie do kilku podstawowych rzeczy:
Ryzyko związane z wykonaniem tatuażu. . .
Z całą mocą należy podkreślić, że pomimo postępów w rozwoju medycyny usunięcie tatuażu bez pozostawienia permanentnej blizny na skórze jest w wielu przypadkach niemożliwe. Metody usuwania tatuaży zostaną szczegółowo omówione w dalszej części tekstu.
sorry tineczko, za ten "zarzut" , teraz jak przeczytałam teksty, na których się oparłaś - pierwszy ze strony linea corporis (chirurgia plastyczna), no i poniższy z salonu yakuza ( który , w środowisku tatuarzystów- artystów jest , z tego co mi wiadomo, kompletnie bez znaczenia- delikatnie mówiąc)- poczułam taki respekt wobec Twojej wiedzy,że aż mnie ciarki przeszły i kolana się ugięły:)))))))) Literatura dotycząca tatuażu jest naprawdę obszerna,a Ty wybrałaś tak infantylne teksty, które prawie zdołały obrazić moją inteligencję:))))))))
widać oporna jestem do bólu, bo nadal nie pojęłam co Ty właściwie chcesz przekazać tym?? to co ja pisałam wcześniej tylko innymi słowy?? tekst ten, w wieeeelkim skrócie mozna podsumować :przemyśl tatuaż zanim go zrobisz- czyli mój odnośnik "mądrego tatuażu",
nie ulegaj modzie- pisałam żeby nie "dziarać " delfinków ,bo krycha ma, tak czy nie??
sprawdź studio, panującą w nim higienę- to wszystko już było:) ja to pisałam wcześniej:)
na temat chorób dopiero teraz wypowiem sie obszerniej:)
w tym ynteligentnym artykule, ktoś zapomniał o wirusie HIV, podając jedynie wirusy zakażenia wątroby jako te najgroźniejsze- no ja bym się tu kłóciła...Tak mi sie przypomniało, że wirusem zapalenia wątroby mój wujek zarazil się u dentysty- co nie znaczy ,że wizyty u stomatologów odradzam:)))) Kochana, w syfiastym salonie typu " u Mariana w oborze otwało się nowy salun ta2. dla 100 pierwszych klijentów manikir i pedikir gratis"- nabawić się można niejednego syfu- ale to chyba żadna niespodzianka. To tak jakby wejść na komisariat, krzyknąć "cześć, debile!", a później się dziwić ,że się ma nieprzyjemności. Człowiek jest istotą rozumną, ja bardzo chcę w to wierzyć i sam decyduje się albo i nie, na dany salon. Wyobraź sobie, albo przypomnij raczej, bo z tą swoją wiedzą to zapewne wiesz, że niektóre tzw. salony tatuażu potrafią bezczelnie zamieszczać w swoich galeriach pana tatuatora podczas pracy- i widać wtedy, czarno na białym ,że higiena u niego leży i kwiczy- np. brak rękawa- to jest chyba najczęstsze, co mi sie osobiście rzuca w oczy. a baran jeszcze dumnie w galerię takie zdjęcia wstawia, gdzie moim skromnym zdaniem,za narażanie zdrowia i życia innych powinien dostać jakiś paragraf!
O ile jeszcze nie widziałaś- zobacz to koniecznie:
http://www.tattooarek.pl/
to mój faworyt. obejrzyj galerię tatuaży,a później makijażu permanentnego. tylko na siedząco, bo jak serduszko masz słabe to zawał murowany. miszcz arek i tak ostro wyselekcjonował swoją galerię . dotychczas można było tam podziwiać jak wykonuje tatuaże w domu (bo chyba w salonie łóżka ,takiego normalnego,z pościelą, nie trzyma) panienkom w pozach nieco wyuzdanych, koniecznie bez bielizny- nawet jak tatuaż robił na łydce:) co więcej, subtelność podpisów w galerii, utwierdzała pewnie te panienki w fakcie ,że trafiły zarówno na dobrego tatuatora,jak i na czułego samca:) i tak oto w galerii tatuaży była "c**ka kasi", "t***czek magdy", "d***czka marysi" itd. (imion faktycznych nie pamiętam,ale określenia "anatomiczne" owszem)- na dodatek, dyskrecja gwarantowana:)))))))jak Boga kocham, pierwszy raz widziałam ,właśnie w jego galerii, cover gorszy od pierwowzoru:)))))))))))))
Wracając do meritum- "bliznowce mogą powstać u osób podatnych". Ja powiem więcej- zły lub niedoświadczony tatuator potrafi zrobić bliznowce u osób całkowicie niepodatnych:))
Reakcje alergiczne- słyszałam o przypadku , gdzie karetka wywiozła kobietę z zoo- okazało się,że była uczulona na sierść tygrysa czy jakąś tam inną egzotykę- widać, to też się zdarza:))))) z alergią musimy liczyć się zawsze, nawet jak farbujemy sobie głowę, co większość jednak czyni:)
Ziarniaki- osobiście nie słyszałam o takim przypadku nigdy przenigdy, nie jestem lekarzem więc nie będę się kłócić ,że jest to nieprawda. Czekam jedynie z niecierpliwością, co może, a o czym nie wiem, zdziałać mój tusz do rzęs poza wydłużaniem i pogrubianiem. Strzelam- może katarakta, zez?? Myślę,że równe prawdopodobieństwo.
Interreakcja z rezonansem magnetycznym- jak wyżej. Z tym ,że mój mąż posiada i tatuaże i wielokrotnie był poddany badaniu MR i nic, jego znajomi też nic....
Tatuaż to sztuka ze znamionami rzemiosła, bądź jak kto woli rzemiosło ze znamionami sztuki. Aby być zadowolonym z efektu trzeba znaleźć rzemieślnika ze znamieniem artysty bądź artystę ze znamieniem rzemieślnika:)))))) Zarówno na artyzm, jak i na solidne rzemiosło składa się szereg rzeczy ,które sami możemy w dużej mierze zweryfikować. Nie radzę słuchac tego pseudo-mądrego bełkotu (mówie o tym tekście, nie o Twoich słowach tineczko), tylko kierować się sercem i rozumem.
I jeszcze jedna ciekawostka na koniec- wiesz,że siedząc naprzeciwko koleżanki w biurze, posługującej się tradycyjnym monitorem kineskopowym, otrzymujemy w ciągu roku dawkę napromieniowania równą wielokrotnym naświetlaniom RTG. Wiem,że nie ma to nic wspólnego z tematem, ale tak bardzo wzięłaś sobie do serca tą rzekomą szkodliwość wszystkich barwników, że tak jakoś sadystycznie postraszyć Cię chciałam, na wypadek gdybyś w biurze pracowała. Jak nie trafiłam- napisz mi swój zawód , znajdę coś mocnego:))))))))))))))))))
pozdrawiam Cię serdecznie
Kochana, nie zapomniano o wirusie HIV, tylko nie doczytalas:)
Ja jestem juz po pracowaniu, jestem emerytka. Mieszkam na wsi od roku, jedyne co mi tu moze zaszkodzic na zdrowie, to czyste , gorskie powietrze. Mozesz sobie pisac sarkazmy o mojej wiedzy, czy nie wiedzy. Twoja elokwencja nie zmienisz mojego zdania.
Co to znaczy "madry tatuaz" i jakie szanse ma normalny czlowiek trafic na absolutnego mistrza sztuki tatuowania w calej dlugiej i szerokiej Polsce????
Ja musialam zgolic piekne, dlugie czarne wlosy 12 lat temu. Mialam otwarte rany na glowie z powodu uczulenia na farbe, po wielu latach farbowania ta sama farba. Firma Wella twierdzila, ze jest to niemozliwe. Kupilam kiedys tusz do rzes marki Qlinique produkujaca kosmetyki dla alergikow, rano obudzilam sie ze skorupami wokol oczu, wygladalam jak upior i nie wiedzialam o co chodzi. Po tygodniu zorientowalam sie, ze to musi byc tusz, mimo zapewnienia od firmy, ze jest to niemozliwe. Dostaje uczulenie na niektore szminki i nigdy nie jestem w stanie przewidziec , ktora mnie uczuli.
Wyladowalam na pogotowiu po zazyciu przez pare dni tabletek Seloken (lekarstwo na cisnienie). Lekarz kazal mi je dalej jesc twierdzac, ze to nie tabletki powoduja kompletne oparzenie calych rak i wodne bable na skorze. Dostalam zapasci po zazyciu 2 tabletek Abbotycyny (antybiotyk) i znaleziono mnie nieprzytomna na podlodze. Lekarz , ktory wypisal mi tabletki, twierdzil, ze to jest nie mozliwe. Moge jesc wszystkie inne antybiotyki, tylko nie Abbotycyne.
Mam wielki szacunek do mojego ciala, zawsze da mi znac jak cos jest nie tak. Nie mam zadnego szacunku do "specjalistow" zapewniajacych mnie o bezpieczenstwie ich produktow, albo do lekarzy nie przyjmujacych do wiadomosci, ze jeden czlowiek na tysiace moze miec uczulenie na niektore medykamenty.
Pozdrawiam Cie rowniez serdecznie.
A tu czego nie "zauwazylas" w tekscie:
Niestety ryzyka zakażenia wirusem HCV nie da się wyeliminować bowiem nie istnieje szczepionka przeciwko niemu. Ryzyko zakażenia jest na tyle istotne, że Amerykańskie Stowarzyszenie Banków Krwi wymaga od dawców krwi rocznego okresu kwarantanny pomiędzy wykonaniem tatuażu a oddaniem krwi.
tineczko, jakby Ci tu powiedzieć......wirus HCV to nie to samo, co wirus HIV....HCV to Hepatitis C Virus- wirus odpowiedzialny za zapalenie wątroby typu C. Jest też przyczyną raka i marskości wątroby.
Ja Ci, jak najbardziej wierzę w Twoje przykre doświadcznia, bo sama jestem alergikiem. Objawy mojej alergii, to wprawdzie pikuś w porównaniu do Twoich, ale uczulają mnie czasem rzeczy , których się najmniej spodziewam:) Mnie sparaliżowało po leku zawierającym jod, nie pamietam jak się nazywał (mam to gdzieś zapisane), był to lek przeciwwymiotny. Po dobie intensywnych kroplówek dopiero mogłam się ruszyć. W każdym razie tym bardziej dziwię się, skąd tyle zawzięcia u Ciebie w nagonce na tatuaże , skoro sama wiesz, że praktycznie wszystko może uczulać i szkodzic na rozmaite sposoby. No chyba, że Ty właśnie, na podstawie swoich doświdczeń, na "wszystko" jesteś tak negatywnie nastawiona. Wtedy rozumiem, to po prostu jakiś rodzaj traumy po tym wszystkim, co przeszłaś.
Wytłuszczony druk, z przyczyn jakie podałam powyżej, się "nie liczy" więc nie muszę chyba się do niego już odnosić....
Hehe, musze isc spac, bo rzeczywiscie masz racje, widzialam/czytalam co chcialam:)))) OOO, to rozumiesz, jak to jest z reakcja alergiczna, mozna wyladowac u sw. Piotra zanim sie czlowiek zorientuje:)
Nie na wszystko jestem negatywnie nastawiona, na tatuaze tak. Az mnie ciarki przechodza na sama mysl:)))))
Dzisiaj bylam na zakupach i w miescie widzialam mlodziencow z wytatuowanymi szyjami ( co nizej maja moge sie domyslac) , w uszach mieli wsadzone jakies olbrzymie, grube guziki conajmniej 4 centymetrowe, w nosach kolczyki metalowe z kazdej brwi cos im zwisalo.............kurka wodna, jak to ma byc estetyczne, to ja rzeczywiscie musze isc do lamusa:)))))))))
e tam, tineczko....Twoje pomylenie typów wirusów to nic w porównaniu z tym ,że ja nie mogę za diabła zapamiętać do której toalety mam wejść- z kółkiem czy trójkącikiem. No gorzej od szympansa- on pewnie rozróżnia kształy i potrafi kojarzyć. Wobec tego wchodzę,jak mi fantazja podpowie i...to dopiero jest obciach:)))))
a Ci ludzie- przecież nie muszą Ci się podobać, nie w tym rzecz. Dla mnie grunt, żebyś nie oceniała człowieka przez pryzmat tego, co widzisz:) A do lamusa zdecydowanie sie nie nadajesz- obejrzałam sobie Twój profil:)
OOO, jak umiesz wywijac wagina, to wsia ryba, czy kolko, czy trojkat:))))))
Noooo, jak by nade mna nachylil sie chirurg przed operacja z takim "ustrojem" , to operacja zbyteczna, ze strachu nogi bym wyciagnela:))))
taaaa,akurat....jakbyś wcześniej dowiedziała się, że to najlepszy chirurg w Twojej okolicy, to pewnie sama byś sobie ćwieki w nosie zrobiła i jeszcze kolczyki w sutkach,byleby tylko do niego trafić:)))))))))))
hehe, nie oceniaj czlowieka przez pryzmat tego , co widzisz:))))
tooooooo do jasnej ciasnej , powykrecanej , zakreconej kompletnie po.....ej mojej swiadomosci...........jak mam ocenic takiego apsztyfikanta............mam tylko jedno slowo na jezyku, ale nie moge napisac, bo zbanowanie gwarantowane:))))
, albo nastepny i nastepnyi nastepnyi nastepny?????????????????
"jak mam ocenic takiego apsztyfikanta............"
no nijak nie oceniać- i właśnie na tym pic polega.
Ja sie pokusze ,zeby ich obraz w Twoich oczach choc czesciowo zlagodzic.....Pierwszy ma dość trudne tło żeby go bronić:))) Wiedziałaś cwaniaro, co wybrać:))))) Za to drugi jest elegancki i ma piękny usmiech i w ogóle dobrze mu z oczu patrzy, nie sądzisz?? Czwarty ma, o ile mnie mój "sokoli" wzrok nie myli ,na czole napis "skin heads" -i niezależnie czy będzie wytatuowany, w romantycznej scenerii, w sukience z gromadką dzieci, w gajerze z neseserem, czy jeszcze inaczej- ten napis go u mnie przekreślił. Skini to subkultura siejaca nienawiść i nietolerancję pod przykrywką patriotyzmu. Trzy i pięć- ciekawią mnie pobudki ,dla których zrobili swoje tatuaże, tylko tyle....Poza tym, bronią ich statystyki zapewne...ilu psychopatycznych morderców, czy innych zbirow jest "groźnych " z wyglądu?? Dla kontrastu poogladaj sobie zdjęcia jak wyglądali Andriej Czikatiłow, Albert DeSalvo, Ed Kemper, Carl Panzram, Richard Ramirez, Lucjan Staniak i jeszcze wielu innych- przy okazji poczytaj, do czego byli zdolni...Dla mnie czesto gesto "grozny" wyglad ,jest przykrywka wrazliwego i miekkiego wnetrza- taka skorupka, broniaca przed swiatem....Inna sprawa, ze ekscentryczny wyglad jest czesto domena artystow-a wiadomo, ze oni czuja i widza wiecej...Zobacz ilu slawnych ludzi, ktorzy cos osiagneli posiada tatuaze, np. sportowcy: Przemyslaw Saleta, Mariusz Pudzianowski, Artur Boruc, Radoslaw Majdan, Dawid "Cygan" Kostecki, Marcin Gorat, Marcin "Wasyl" Wasilewski, Ireneusz Jelen (w ogole wielu pilkarzy), Maciej Lampe....Muzycy- wielu wykonawcow hip- hopowych,ale zeby nie bylo ,ze hip-hop to muzyka ulicy, kryminalistow itd. to przeciwstawnie- Anna Maria Jopek, Grzegorz Skawinski, Agnieszka Chylinska, Marina Luszczenko, Nargal, Glaca ze Sweet Noise, Doda i Wisniewski (nie wierze, ze o nich pisze), zreszta zona Wisniewskiego zdaje sie,ze tez, Monika Brodka...Inni- Tomasz Karolak, Michal Pirog, Jarek Jakimowicz, Ewa Pacula, Agnieszka Maciag <-----to tak "na szybkiego" i tylko nasze rodzime gwiazdki, bo gdyby sie zabrac za zagranicznych celebrytow, to chyba trzeba by sie zastanawiac,kto tatuazu nie ma....
tutaj oferta Ludzkiego salonu:
PRZEDŁUŻANIE I STYLIZACJA PAZNOKCI
Zabiegi na twarz
Mikrodermabrazja
Zabiegi na ciało
Makijaże
Masaże
Manicure i pedicure
PROFESJONALNY DOBÓR I SPRZEDAŻ KOSMETYKÓW
Zabiegi dodatkowe:
- henna i regulacja brwi
- depilacja woskiem
- tatuaże z henny
- przekłuwanie uszu
a tutaj informacja :
Tatuaż czasowy - Henna / Mehndi. Henna jest barwnikiem pochodzenia roślinnego stosowanym od dawna w kosmetyce do barwienia włosów. W niektórych krajach (np. turcji, Grecji, Tunezji) wykorzystywana jest ona również do robienia ozdobnych tatuaży (zwanych mhendi) znikających po kilku dniach od momentu naniesienia barwnika na skórę. Z uwagi na to, że sama henna daje brązowe, brązowo-pomarańczowe lub brązowo-czerwone zabarwienie, bardzo często dla uzyskania innych kolorów np. czarnego lub niebieskiego dodawane są do niej różne substancje chemiczne. Tak zwana czarna henna zawiera na przykład fenyloenediaminę (PPD) - syntetyczny barwnik powodujący u znacznej części osób reakcje uczuleniowe. Nawet henna o ciemniejszych odcieniach brązu może niekiedy zawierać różne substancje chemiczne dodane dla uzyskania ciemniejszego koloru lub zwiększenia trwałości tatuażu. Z powodu możliwych reakcji uczuleniowych oraz innych potencjalnych powikłań w krajach Unii Europejskiej i USA stosowanie henny do tatuażu jest niedozwolone.
hmmmmmmmmmmm????
tineczko, tam gdzie ja robiłam swój tatuaż i będę robiła kolejny/ kolejne, tatuaże są trwałe, nie z henny:)))))))))
o tych drugich nie mam bladego pojęcia, ale serdeczne dzięki za info- powiem mamie, która z uporem maniaka,od lat traktuje henną brwi i rzęsy, twierdząc ,że to na pewno zdrowsze od kredki i tuszu:)
Tineczko, przesadzasz. Idąc tym tropem myślenia, pójscie do fryzjera ( nożyczki, farby, inne środki), pielęgnacja paznokci u rąk czy nóg w jakimkolwiek zakładzie, pójście do kosmetyczki stanowiłoby śmiertelne niebezpieczeństwo.
Co to znaczy- nikt się nie interesował problemem? Może w Szwecji- nie, ale spróbuj otworzyć zakład świadczący tego typu usługi w Polsce...
Agik, takie jest moje zdanie:)
Do fryzjera nie chodze, bo wlosy scinam sobie sama:) Chcialam zrobic sobie fryzure w Poznaniu, ale po pol godzinie czekania zrezygnowalam, jak zobaczylam uzywanie tej samej szczotki we wlosach jednej glowy za druga........brrrrr:)
Kosmetyczka z prawdziwego zdazenia musi miec dlugie wyksztalcenie i wiedze o higienie, inaczej mozna nabawic sie zakarzen.
No, nie wierze, ze az taka doskonala kontrola zakladow tatuazu jest w Polsce.
Poczytaj informacje znaleziona w necie:
Zapewne wielu z Was przed przyjściem do studia tatuażu, zada sobie pytanie: Jak to się robi? Czy boli? Czy to na pewno jest bezpieczne i czy osoba, która to wykonuje nie eksperymentuje na twoim ciele, czy jest zawodowcem z co najmniej kilku letnią praktyką? Postaram się w kilku słowach odpowiedzieć na te pytania oraz pomóc Ci wybrać dobre, profesjonalne studio i dobrego artystę, który na pewno sprosta twoim oczekiwaniom.
Wchodząc do studia tatuażu zwróć uwagę, czy jest w nim czysto oraz wypytaj się o zasady czyszczenia ł sterylizacji sprzętu osobę, która tam pracuje. Masz prawo wiedzieć dosłownie wszystko, począwszy od spraw natury higienicznej (przygotowanie i sterylizacja igieł oraz innych narzędzi potrzebnych do tego zabiegu) skończywszy na informacjach jak długo twój artysta (którego zawsze możesz sobie wybrać)zajmuje się tatuowaniem, czy pracuje na profesjonalnym sprzęcie, a może ma jakieś osiągnięcia w tej dziedzinie.
Bardzo stanowczo odradzam tzw. "domowych tatuatorów" oraz artystów z dwu-letnim stażem pracy w tym zawodzie. Droga do umiejętnego i artystycznego tatuowania jest bardzo długa i trudna, toteż taki człowiek nigdy nie posiądzie tak rozległej wiedzy w tak krótkim czasie, dlatego też nie dajcie się zwieść niskim, promocyjnym cenom oraz zapewnieniom Waszego znajomego o wrodzonym talencie i wysokich umiejętnościach) natomiast kategorycznie odradzamy tatuatorów (tacy też się zdarzają) działających pod wpływem środków odurzających (alkohol, narkotyki). Nie wierzcie też zakładom oferującym tzw. czasowy, bądź 3-letni tatuaż. Jest to najzwyklejsza w świecie bujda i chęć naciągnięcia was na duży wydatek, gdyż taki zabieg jest z reguły dwa lub trzy razy droższy, a "tatuaż" nie schodzi pomimo zapewnieniom kosmetyczki (gdyż z reguły w tego typu gabinetach wykonuje się takie zabiegi).To wszystko.
Chociaż niektóre z moich odpowiedzi mogą wydać się wam śmieszne, są one naprawdę istotne gdyż mówimy tutaj o Waszym ciele, którego nie da się po źle wykonanym zabiegu oczyścić, a tatuażu bezśladowo usunąć bądź zakryć innym. Zawsze zostanie na waszej skórze szpetny ślad, który co dzień, gdy spojrzycie w lustro przypomni Wam o błędzie, który popełniliście kiedyś, pod wpływem młodzieńczego impulsu. Dlatego też stoicie przed bardzo ważną (powiedziałbym nawet: życiową ) decyzja, gdyż z Waszym tatuażem nie rozstaniecie się już do końca waszych dni. Decyzją, którą tylko i wyłącznie Wy możecie podjąć.
Zakładam więc, że macie upatrzone studio z prawdziwego zdarzenia, artystę z odpowiednim stażem, do którego macie pełne zaufanie oddając mu swe ciało do wytatuowania oraz motyw. Ten jeden, który wybraliście spośród wielu tysięcy wzorów waszego studia. Następnie pada to magiczne zawsze nasuwające się pytanie. Czy to naprawdę tak bardzo boli?
Nie! To nie boli aż tak bardzo! To tylko niewielkie podrażnienie naskórka, przypominające lekkie zatarcie przy goleniu, bądź depilację. Jeżeli jesteście w stanie znieść to uczucie, to już po strachu. Naturalnie są na ciele miejsca mniej lub bardziej bolesne (nie polecam na początek dołków pod kolanami i miejsca pod pośladkami, to naprawdę delikatne obszary skóry).
Czyli wiecie już to co najważniejsze! Dalej postaram się wam przybliżyć samą technikę pracy waszego artysty, by nie zaskoczył was tok pracy jaką jest on zmuszony wykonać. Na początku muszę was ostrzec. Tatuażysta ma prawo odmówić wam z wielu względów. Może to być wasz wiek (żaden profesjonalista nie podejmie się wytatuowania osoby niepełnoletniej), miejsce, które wybraliście (niektórzy tatuatorzy nie tatuują np. miejsc intymnych, bez znaczenia czy będzie to kobieta czy też mężczyzna), bądź też sam wzór jaki sobie upatrzyliście ( z różnych powodów).
Bardzo rozsądne podejście ;)))
Nie wiem, czemu mi to pokazujesz? Ja nie chce tatuażu, choć czasem sobie z Księzniczką Starszą przyklejamy tatuaże z gumy do żucia- ona ze Scooby-Doo (ogromna fascynacja ;))) ) a ja dla towarzystwa ksieżniczki- w sumie wszystko jedno. Ale te to chyba są na bank bezpieczne - prawda? :)
Dziekuje Agus, ja tez nie chce tatuazu:)))
Z gumy moge sobie przykleic dla towarzystwa....hihi
Oj wściekłam się za ten Poznań :)))
Tineczko , trzeba było iść do dobrego fryzjera ! ;))))
Teraz nawet średni używają specjalnych jednorazowych ręczników do osuszania włosów i sterylizują sprzęt takim psik - psikiem .
I to nawet pod Poznaniem :))
Tak samo z tatuażystami : trzeba wybrać dobrego specjalistę , a nie jakiegoś przypadkowego , " z ulicy " , bo akurat poczułam impuls i natychmiast muszę mieć na ramieniu kotwicę ;)))
Marta, Ty to mnie zawsze rozśmieszysz, ale dziś się nie spodziewałam. Rozwaliłaś mnie tą kotwicą:))))) Ja własnie taka jestem. Jakby mi coś do łba strzeliło, to tak bym skończyła właśnie. Z kotwicą na plecach:)))) Smieję się w głos.Dzięki
kotwica nie jest jeszcze taka zła:)))))) moje "ulubione" tatuaże ,to te romantyczne - z imieniem miości na ręce/ klacie/ plecach. i tak:
Marysia (przekreślone)
Joasia (przekreślone)
Basia (totalnie zabazgrane)
Ewa (pięknie widnieje....do czasu:)
O, właśnie sobie przypomniałam, że ojciec mojej koleżanki z podstawowki, pozwolił "po pijaku" , wytatuować sobie wyznanie miłosne dla jej matki. "Koham Grazyne"! Jak mu dokuczałyśmy, to się cieszył, że Grazyna nie jest przez "rz". W sumie go rozumiem:))))
dobre:))))) Ale spójrz jaki z niego musiał być optymista- szklanka do połowy pełna:)
Ale że co ??? ;)))
Kotwica jest ( no , dobra : może być :) baaardzo głęboka ...
Można się w niej doszukiwać drugiego , trzeciego , albo całkowitego dna ...;)
Jutro idę na zakupy ... , kto wie , może wrócę zakotwiczona ? ;)))
myślę, że praktycznie rzecz biorąc, dzięki kotwicy dno się znajdzie:))))))))) nie wiem czy baaaardzo głębokie- to chyba zależy od długości łańcucha....;)
No :) , dla jednych dno , dla innych punkt zaczepienia ;))))
P.S. To łańcuch musi być przy kotwicy ???
Pilne , bo , jak wspominałam , chciałabym zakotwiczyć jutro :) , ale jak z łańcuchem , to raczej nie ...
Mam jeszcze parę godzin , coś wymyślę ;)))
no musi być,jasne ,że musi , a jak tatuator będzie fajny i będziesz chciała "wyhaczyć" to bez łańcucha jak to niby zrobisz??
zresztą bez łańcucha ,za to z sama kotwicą, istnieje obawa,że możesz jak popey wyglądać, z całym szacunkiem, rzecz jasna:)
Użytkownik Almira napisał w wiadomości:
> Z kotwicą na plecach:))))
Dobrze, że nie "w plecach "
Haha, podobno byl to jeden z najlepszych :)))
Psik, psikiem nic nie wysterilizuja, z recznikami nie ma problemu, bo wyprane w 90 stopni C beda "bezpieczne".........
A, jak wiesz ktory jest dobrym specjalista?
ja Ci powiem- najlepiej zasięgnąć opinii w środowisku. Jeśli nie ma takiej możliwości- pozostaje po pierwsze internet- fora dotyczace tatuaży- kto pyta,nie błądzi:) po drugie- obejrzenie sobie stronki w internecie -to często może zaoszczedzić nam drogę, bo to co się ukazuje czasem w galeriach stawia wszystkie włosy dęba- nie tylko te na głowie:) no i wizyta w studiu- rozmowa,długa i wyczerpująca z tatuatorem, obejrzenie prac, rozejrzenie się po studiu, itd.
Ja osobiście polecam przede wszystkim TAT-STUDIO z Gdańska. Zaznaczam od razu,że nie są moimi znajomymi, są po prostu najlepsi. Jarek i Dagmara,a zwłaszcza Dagmara znani są nie tylko z talentu ,ale też z "hopla" jakiego przywiązują do higieny. Równorzędnie z nimi stawiam chłopaków z 3rdeye z Grudziądza,a jeśli np. chodzi o kolorowe portrety to przede wszystkim Tofi z Ink- ognito z Rybnika.
Brawo i tak trzymaj , rozsądek wskazuje ,że lepiej jest odstraszać , jedyny wyjątek zrób dla Duniaszy :) .
"Ja tez mysle o Tobie zyczliwie, to nie ma nic wspolnego z naszymi roznicami zdan. Mowi sie przeciez. "kto sie czubi, ten sie lubi", prawda?"
Uspokoiłaś mnie :)
No, ciesze sie, ze umiemy sie dogadac:)
Ja Duniaszke za bardzo lubie, zeby nie dac Jej pomyslec troche zanim cos sobie wymaluje na cale zycie:)
Ech Wy...:) Jesteście bardziej marudni niż pluton rodzicieli i mentorów razem wzięci. O mnie się nie martwcie. :) Póki co nie mam tatuażu, za to liczne skaryfikacje po wszelkiego rodzaju medyczno-życiowych przejściach. :) Ale lepsza w tym est chyba Agik. :)
A mojego tatuażu i tak Wam nie pokażę (Mniamtom - nie licz na to ;) ) - i nie ważne, że ja już będę tylko cieniem doskonałej estetyki ;), on będzie listem i świadectwem, tylko dla mnie. :P
A ileż mi tego życia ostało - niedługo będę straszyć tatuażem - nie zdąży mnie zatruć. :)
Hehe Duniaszko, to zycze grubych igiel i wscieklego bolu......hihihihi
Buziaczki!
Tineczko - przeżyłam poród bez znieczulenia, grubą igłę w stawie kolanowym, łamanie kości i rozwód. Nic mi niestraszne. :)
Ale jak zacznę płakać i żałować masz prawo powiedzieć: a nie mówiłam. :) I przytulić... :D
Duniaszko, to juz lepiej jak Cie potrzymam za reke w czasie tego klucia, tylko zawiadom:) Przytule Cie zawsze!
aaaa, mam Cię- "Brawo i tak trzymaj , rozsądek wskazuje ,że lepiej jest odstraszać"- tu argumentujesz, dlaczego jestes "za odstraszaniem"
nieprawda:)
"gdzie rozum śpi , budzą się demony":)))))
gdy rozum nie śpi- nic odstraszać nie trzebać,a jedynie myśleć. czasami nawet intensywnie:))))