Odnoszę wrażenie, że coś Ci się pomieszało. To jest WZ. Może powiesz jaki sobie upatrzyłeś, co polecasz, podaj cenę i producenta, kraj pochodzenia i ilość odpustu w zależności od sprzętu zakupionego.
Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto. W dość obcesowy sposób, nie mniej jednak dotknąłeś...., dotknąłeś tematu ODKUPIENIA. Masz rację , wszystkie są za coś ale za coś , co udało nam się w życiu zrobić lub czego nie dokonaliśmy z bardzo wielu przyczyn. To jest ta cena. Producentem jesteś Ty , więc jakby nie ważyłbym się cokolwiek Ci polecać bądź oferować cudze. Symbolicznie możesz dokonać wyboru "sprzętu" w zgodzie z własnym sumieniem.
Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto uświadomić Ci, ę bywają wokół Ciebie ludzie z innym światopoglądem. Mnie jako niewerzącemu nie przyszło by do głowy nawoływać kogoś do mojego sposobu życia. Jako człowek wolny bardzo cenię sobie wolność innych i ich wybory. Niestety są też niechciani misjonarze, ale to ich problem. Życzę rychłego wyzwolenia.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości: > Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po > zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto uświadomić Ci, > ę bywają wokół Ciebie ludzie z innym światopoglądem. Mnie jako > niewerzącemu nie przyszło by do głowy nawoływać kogoś do mojego sposobu > życia. Jako człowek wolny bardzo cenię sobie wolność innych i ich wybory. > Niestety są też niechciani misjonarze, ale to ich problem. Życzę rychłego
> wyzwolenia.
CZOS , zapytam tylko , zakładam , że zwyczajowo nosisz spodnie i koszulę męską , czy wchodzisz zatem do sklepu z damskimi ciuszkami i oświadczasz , że nie jesteś zainteresowany nabyciem czegokolwiek dla siebie? :) Przepraszam za bardzo przyziemny przykład.
Oj, przyczyny mogą byc różne. Ot i od śmiechu można z gębą skrzywioną zostać.
Mniamtom, mam nadzieję, że właśnie hajduczka jakowegoś na manowce wiedziesz i tematów niezręcznych więcej na forum wprowadzać nie będziesz. :) W przedświąteczny czas nie siej zamętu jakeś mądry człek, a i wiekowi Twojemu statecznemu nie przystoi harce takowe wyczyniać.
A z innej strony, Bóg doświadcza nas tylko na tyle, na ile jesteśmy w stanie z cierpienia wynieść naukę i mądrość na przyszłość. To jest istota każdej religii i filozofii.I to wcale nie znaczy, że "cierpienie uszlachetnia"- bo nie uszlachetnia, ale z pewnością uczy. Chociażby pokory. To takie niemodne słówko:)
Użytkownik mniamtom napisał w wiadomości: > Wielkiego Postu, zaś jutro przypada trzeci piątek miesiąca. > Do uroczystych obchodów Dnia Męki Pańskiej pozostało czternaście > dni. Nie zmarnujcie tego czasu, czyńcie ostatnie przygotowania do Drogi > Krzyżowej. > W Waszych parafiach będą do dyspozycji następujące krzyże : > - ogromne i przytłaczające wykonane z mrocznego żeliwa warszawskiego, > - duże i ciężkie , wykonane ze stali pancernej wielkopolskiej, > - średnie i niezbyt ciężkie , wykonane z ciosanych belek z drewna > kieleckiego, > - małe i lekkie, wykonane ze splotu trawy morskiej nadbałtyckiej > brzeźnieńskiej. > - miniaturowe, wykonane z ręcznie szlifowanego bursztynu, sztukateria > gdańska. > Bardzo proszę, nie pomylcie się , kiedy będziecie wybierac krzyż dla > siebie. >
Drogi księże Mniamtomie ale za to dziś nie mamy postu!!!!!!!! (ale to pewnie wiesz)
Najmniejszy nie oznacza najlepszy ani najlżejszy, czy najwygodniejszy. Duży czasami można odłożyć, odpocząć od niego , jakaś dobra dusza może pomóc nam go nieść. Te małe czasami są najcięższe, najbardziej uwierające, schowane gdzieś głęboko, niewidoczne dla innych oczu i przez to ,że małe noszone ciągle, bez zdejmowania i odpoczynku. Dzięki as za troskę i ostrzeżenie, ale ktoś powiedział,ze Bóg/los doświadcza nas tyle , ile potrafimy unieść:)
Dokładnie to miałam na myśli. Nie wymyśliłam tego jednak sama. Jestem osobą wierzącą i dawno temu słyszałam takie opowiadanie: Bóg dał człowiekowi krzyż. Człowiek zaczął narzekać, że krzyż jest za ciężki i za duży. Bóg pozwolił mu wybrać samemu, ten który mu odpowiada. Człowiek znalazł fajny malutki krzyż ale okazał się nie wygodny. Inny go uwierał. Inny był za długi. inny za ciężki. Przeglądną wszystkie możliwe krzyże i ciągle mu nie odpowiadał. Wziął ostatni krzyż i był zadowolony, że ten jest najlepszy, Najwygodniejszy dla niego. Wtedy okazało się, że to był ten pierwszy krzyż który na początku dał mu Bóg.
Z niewiary we własne możliwości i siły, z braku nadziei, a raczej niemożności zauważenia,że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, ze wstydu przed poproszeniem o pomoc, z wrażliwości większej niż u przeciętnego człowieka a może nadwrazliwości, z choroby psychicznej a czasami z fizycznej ułomności. Przyczyn jest wiele, ale czy to są powody do samobójstwa? Dla tych, ktorzy je popełniają pewnie tak.
tak, wszystko się zgadza, ale....wyobraźmy sobie taką sytuację- mężczyzna jest właśnie w pracy, dowiaduje się ,że właśnie w wypadku samochodowym zginęła jego żona i dzieci. Dotąd żył szczęśliwie, normalnie, spokojnie. Teraz przychodzi dopiero to, o czym Ty piszesz- niewiara we własne siły (że będzie mógł bez nich żyć), może nie mieć do kogo zwrócić się o pomoc, może popaść z rozpaczy w chorobę psychiczną- nie istotne. W każdym razie popełnia samobójstwo. Ludzie mówią: "zabił się ,bo nie mógł bez nich żyć", "bo przeżył tragedię ,z której nie potrafił się otrząsnąć". Inny przykład- dziewczynka, nastolatka z gdańskiego LO bodajże,a moze to gimnazjum było...nie pamietam dokładnie. Popełniła samobójstwo ,bo była prześladowana i dyskryminowana przez rówieśników. I znowu głos opini publicznej "zrobiła to, bo nie dała psychicznie rady przeciwstawić się, coś z tym zrobić". A czy Ty w tych przypadka byś mogła powtórzyć ten slogan, że "Bóg daje każdemu tylko tyle, ile jest w stanie udźwignąć??"
Ty wymieniłaś stany emocjonalne, które zazwyczaj coś wywołuje. Mi chodzi właśnie o to coś. O ten katalizator...tragedię, śmiertelną chorobę, kalectwo, niespełnioną miłość, itd. -to coś, co było przyczyną samobójstwa i wywołało opisywane przez Ciebie stany. Samobójcy w zatrważającej wiekszości, moim zdaniem, jednak nie byli w stanie udźwignąć tego, co dostali.....ale to tylko moja opinia:)
Dziewczyna chodziła do szkoły podstawowej, gimnazjów nie było jeszcze , jeżeli myślimy o tej samej tragedii.
Łatwiej jest targnąć się na własne życie , niż pokonać trudności jakimi czasem ono nas doświadcza ? Przecież taki akt wymaga niekiedy ogromnej odwagi i determinacji.
naprawdę nie pamiętam jaka to była szkoła, pamiętam za to ,że dziewczynka miała na imię tak,jak ja- Ania
"Przecież taki akt wymaga niekiedy ogromnej odwagi i determinacji."
Mówisz o samobójstwie ,tak? Wybacz, wyjątkowo wolno dzisiaj myślę:) Jeśli o samobojstwie to zgodzę się- nielicząc tych na haju,zapewne świadome samobójstwo wymaga ogromnej odwagi i determinacji. Jeśli zaś mówisz o życiu "po" czy "pomimo" tragedii- również się zgodzę- to też wymaga chyba jeszcze większej odwagi i determinacji.
W każdym przypadku mozna powtórzyć ten , jak to ujęłaś slogan:) Rozumiem,że pytasz jak to jest ,że inni po takich tragediach mogą zyć dalej a inni nie chcą.Nie byli w stanie udźwignąć, czy nie chcieli podjąć tego ciężaru? Od czego zalezy taka lub inna decyzja ? Tylko i wyłącznie od człowieka, którego dotyka tragedia. Od jego woli walki i chęci życia, od wiary lub niewary w to ,że może być jeszcze coś dobrego w ich życiu,a przede wszystkim od psychiki. Dla mnie, podkreślam żeby było jasne ,dla mnie samobójstwo to kapitulacja.Dopóki żyję, doputy jest nadzieja. Zastanawiam się nad taką rzecza, czy gdyby jakimś cudem udało się odratować ludzi z Twojego przykładu, czy drugi raz targnęliby się na swoje zycie? Pewnie sztab psychiatrów, psychoterapeutów , rodzina i przyjaciele nie pozwolili by zrobili to po raz drugi. W dalekiej mojej rodzinie jest ktoś odratowany. Teraz jest po wypadku, bezradny jak dziecko, zależny od innych ale trzyma się życia pazurami.Wtedy uważał,że swiat się dla niego skonczył, teraz prosi aby mógł zyć jeszcze troszkę, mimo swojej ułomności.:)
"Rozumiem,że pytasz jak to jest ,że inni po takich tragediach mogą zyć dalej a inni nie chcą."
nie, ja o nic nie pytam...ja próbowałam coś stwierdzić,ale jak widać mi nie wyszło:))))) widocznie zagmatwałam za bardzo:) no to prościej- nadal bazując na tym samym przykładzie- mężczyznę spotkała tragedia, stracił bliskich. Bóg tak zadecydował (oczywiscie, powie tak osoba wierząca), bo nic nie dzieje sie przez przypadek, tak czy nie?? No więc skoro Bóg zadecydował z jakiejś przyczyny odebrać jego rodzinie życie,a on się sam z tego powodu się zabił- znaczy jednak ,że nie udźwignął tego swojego krzyża, tak czy nie?? Na tym przykładzie wg mnie widać ,że jednak NIE KAŻDEMU Bóg daje tyle,ile jest w stanie udźwignąć. Bo mężczyźnie widać zabrakło sił. Ja nie twierdzę ,że ten człowiek nie mógłby dalej (jesliby ktoś udzielil mu pomocy) normalnie żyć. Ja nie twierdzę, że jeśliby przeżył to by w przyszłości nie żałował, tego ,że próbował się zabić. Ja nie twierdzę ,że nie mogłoby być stu innych zakończeń tej historii i każde byłoby berdziej szczęśliwe,ale tak nie było więc.... stwierdzam fakt, że skoro jednak się zabił to znaczy, że nie dał rady zmierzyć się z tym co Bóg miał dla niego w planach i tym samym dla mnie oznacza to,że to powiedzenie nie zawsze sie sprawdza..........
Według mnie nie miał odwagi dalej żyć, nie chciał a nie, że nie udźwignął.Czy chociaż spróbował, przekonał się czy da radę? Nie spróbował, poddał się, stchórzył bo tak łatwiej? Kurcze nie wiem, czy nie napisałam bluźnierstwa.Pewnie osoby, które myslą inaczej odsądzą mnie od czci i wiary:)) Łatwo ferować wyroki, nie będąc w czyjejś skórze. Uważam, ale znów podkreślam,że to moje zdanie człowiek może znieść każdą tragedię i nie, że ludzie nie mogą jej znieść ale nie chcą. Podobny przyklad do Twojego ale z czasów wojny. Niemcy zamordowali podczas pacyfikacji całą rodzię pewnego człowieka. Pisząc całą mam na myśli rodziców, rodzeństwo i żonę z dwójką maleńkich dzieci.Przeżył bo nie było go w tym czasie w domu.Inne czasy,ale czy mniejsza tragedia, inne uczucia i emocje ? Możemy dyskutować w nieskończoność i tak nie znajdziemy odpowiedzi,bo ilu ludzi tyle jest rozwiązań:)) Zacytuję to co napisał mniamtom ,ale w odniesieniu do życia nie do samobójstwa "Taki akt (akt zycia po tragedii) wymaga niesamowitej odwagi i determinacji". Nie wiem czy dosłownie przytoczyłam ale sens ten sam:)))
"Według mnie nie miał odwagi dalej żyć, nie chciał a nie, że nie udźwignął.Czy chociaż spróbował, przekonał się czy da radę?"
tego nie wiemy czy nie spróbował...moim zdaniem zawsze się próbuje udźwignąć, bo przecież to nie jest tak,że kogos spotyka jakaś tragedia i "5 minut" później dana osoba postanawia się zabić....
"Podobny przyklad do Twojego ale z czasów wojny. Niemcy zamordowali podczas pacyfikacji całą rodzię pewnego człowieka. Pisząc całą mam na myśli rodziców, rodzeństwo i żonę z dwójką maleńkich dzieci.Przeżył bo nie było go w tym czasie w domu.Inne czasy,ale czy mniejsza tragedia, inne uczucia i emocje ?"
nie, ale to chyba oczywiste,że nie...
"Możemy dyskutować w nieskończoność i tak nie znajdziemy odpowiedzi,bo ilu ludzi tyle jest rozwiązań:))"
dokładnie:) podobnie, jak Ty, daleka jestem od oceniania kogokolwiek....wyraziłam jedynie swoją opinię,że wg mnie NIE KAŻDY dostaje tyle, na ile jest w stanie udźwignąć. A cierpienie równie często uszlachetnia, co upodla...niestety
Pisać każdy może, jeden lepiej , drugi gorzej - z Twojego profilu " być albo pisać " wynika, że jak nie możesz być to piszesz - co chciałeś przez ten post powiedzieć ?
Mnie bardzo interesuje, skąd Ci wyszło, że 23 dni? Rozumiem, że niedziel nie zalicza się do dni postu, a Ty zdaje sie, pominąłeś nawet soboty? Z Twojego toku myslenia post w całości miałby 33 dni. Coś malutko, prawda? ;)
Użytkownik aloalo napisał w wiadomości: > Mnie bardzo interesuje, skąd Ci wyszło, że 23 dni? Rozumiem, że niedziel > nie zalicza się do dni postu, a Ty zdaje sie, pominąłeś nawet soboty? Z > Twojego toku myslenia post w całości miałby 33 dni. Coś malutko, prawda? > ;)
Taka mała uwaga: na wczorajszy dzień był to 23 dzień postu.Dokładnie rozpoczął się on 24 lutego od środy popielcowej a kończy za 16 dni w Niedziele Wielkanocną o poranku,licząc od dnia dzisiejszego.W niekórych parafiach rezurekcja jest już w Wielką Sobotę wieczorem. Więc nie mam pojęcia o jakim ty mówisz poście bo u mnie Wielki Post jest 40-dniowy. A mniamtom umie chyba tylko liczyć,bo ten temat raczej mu nie wypalił.Żal tylko,że z ludzi wierzących robi sobie kpiny.
Nooo.... Nie wiem, jak u Ciebie, ale u wmnie Popielec był w środę 17 lutego. Potwierdza to nawet kalendarz. U mnie też Wielki Post jest czterdziestodniowy, z tym, że jak policzysz dokładnie,to od Popielca do Wielkiej Soboty mija 46 dni, niedziele nie są uznawane za dni postne,zatem jest 40. Też jestem wierząca i coś niecoś kojarzę w tym temacie. W jednym się zgadzam - żal, że niektórzy z wierzących kpią.
Dorwał się mniamtom do klawiatury i pisze bzdury Marnym postem z Wielkiego Postu robi kpiny Uważaj samozwańczy księże kapelanie Bo Ci ta ironia ością w gardle stanie Nie ironizuj z czego ironizować się nie godzi Bo ci ta ironia może ciut zaszkodzić Obyś nigdy nie musiał dzwigać krzyża Nawet tego maleńkiego z bursztynu Tego ci życzę MARNOTRAWNY SYNU
P.S Nie jestem zagorzałym katolikiem i podchodzę z małym dystansem do wiary , ale uważam , że są tematy do których należy podchodzić z szacunkiem
Rozumiem doskonale Twoje podenerwowanie i mało dyskretną próbę zdewaluowania pewnego zamiaru , jaki kryje się w moim poście :) . Na forum, w innym wątku odpisałem pewnej osobie ,że każdy znajdzie to co chce znaleźć. W Twoim przypadku zamiar ten nie powiódł się , ponieważ wyraz "znaleźć", to jednak nie to samo co wyszukiwać , czy doszukiwać się :) WIELEBNY OJCZE.
Dziękuję wszystkim za czynny udział w telekonferencji. Przeczytałem wszystkie posty , które do tej pory zostaly napisane , odpowiedzi udzieliłem CZOSOWI i ZBYH1, zapraszam do lektury.
Co to znaczy???? Zakladasz watek i masz w tylku, kto sie angazuje??? Telekonferencja??? Z jakiej planety spadles??? Odpowiadasz : UDZIELASZ ODPOWIEDZILaskawie wedlug wlasnych widzimisi???
Radze Ci zamknac sie w klasztorze conajmniej do Wielkiej Nocy i medytowac!!!!
PS. Nawet moje skromne uczucia katolickie zniwelczyles do zera :((((
Tineczko, gdybym jeszcze nie była w Tobie zakochana, to za tego "jejmościa"- pokochałabym Cię teraz. Obiecaj, ze nigdy nie umrzesz:)))) No, nigdy przede mną!
Almirko, w wielkim smutku i rozpaczy, w walce z Karma i setkami medykamentow moje rodzicielki kazdego dnia ...obiecuje uroczyscie, ze bede na Ciebie czekac az do smierci............. cierpliwie :))))
Oczywiście do mojej śmierci! Z karmą nie walcz, ale walcz z przeciwnościami, a jak nie dasz rady, ta daj znać. Przybędę i pomogę! Zawsze i zawsze i zawsze!
Almirko, zaczelam pisac na kartce nick "mniamtom" , tak od tylu do przodu....hihi, pare liter brakuje, ale co powiesz na "motmaniak"???? aaa.....a jakby jeszcze odjac pare , to co zostanie???? Jejku , czy to jest mobbing nicku z mojej strony??? Fuj, fuj tineczko, w lapy dostaniesz!!!
Mniamciu Ci da!Tineczko, ale nie masz obsesji na punkcie naszego "kaznodziei"- nie wiem jak to się piszę, ale wstyd!?
Ale skoro Mniamtom jest maniakiem, to się martwię, bo ja go trochę(bardzo), lubię. I co będzie?
Agiku, a ja tam nienawidzę skromności i powiem Ci, że Mniamcio nas lubi! Mnie i Ciebie- Ciebie bardziej:)
Ty to wiesz i ja to wiem! A temat niegodny w istocie! Zastanawiam się od wczoraj "co poeta miał na myśli" i wiem chyba. I też myślę, że nic nie będzie:)
Zgodnie z zasadami strony kulinarnej mniamtom pięknie bije pianę. Tylko ciekawe co z tego wyjdzie. Obawiam się ze to piana mydlana i to raczej do ...lewatywy.
Wielkiego Postu, zaś jutro przypada trzeci piątek miesiąca.
Do uroczystych obchodów Dnia Męki Pańskiej pozostało czternaście dni. Nie zmarnujcie tego czasu, czyńcie ostatnie przygotowania do Drogi Krzyżowej.
W Waszych parafiach będą do dyspozycji następujące krzyże :
- ogromne i przytłaczające wykonane z mrocznego żeliwa warszawskiego,
- duże i ciężkie , wykonane ze stali pancernej wielkopolskiej,
- średnie i niezbyt ciężkie , wykonane z ciosanych belek z drewna kieleckiego,
- małe i lekkie, wykonane ze splotu trawy morskiej nadbałtyckiej brzeźnieńskiej.
- miniaturowe, wykonane z ręcznie szlifowanego bursztynu, sztukateria gdańska.
Bardzo proszę, nie pomylcie się , kiedy będziecie wybierac krzyż dla siebie.
Odnoszę wrażenie, że coś Ci się pomieszało. To jest WZ.
Może powiesz jaki sobie upatrzyłeś, co polecasz, podaj cenę i producenta, kraj pochodzenia i ilość odpustu w zależności od sprzętu zakupionego.
Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto. W dość obcesowy sposób, nie mniej jednak dotknąłeś...., dotknąłeś tematu ODKUPIENIA. Masz rację , wszystkie są za coś ale za coś , co udało nam się w życiu zrobić lub czego nie dokonaliśmy z bardzo wielu przyczyn. To jest ta cena. Producentem jesteś Ty , więc jakby nie ważyłbym się cokolwiek Ci polecać bądź oferować cudze. Symbolicznie możesz dokonać wyboru "sprzętu" w zgodzie z własnym sumieniem.
Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto uświadomić Ci, ę bywają wokół Ciebie ludzie z innym światopoglądem. Mnie jako niewerzącemu nie przyszło by do głowy nawoływać kogoś do mojego sposobu życia. Jako człowek wolny bardzo cenię sobie wolność innych i ich wybory. Niestety są też niechciani misjonarze, ale to ich problem. Życzę rychłego wyzwolenia.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości:
> Cześć. Miałem zamiar zbyć milczeniem to co napisałeś, ale po
> zastanowieniu się , doszedłem do wniosku , że chyba warto uświadomić Ci,
> ę bywają wokół Ciebie ludzie z innym światopoglądem. Mnie jako
> niewerzącemu nie przyszło by do głowy nawoływać kogoś do mojego sposobu
> życia. Jako człowek wolny bardzo cenię sobie wolność innych i ich wybory.
> Niestety są też niechciani misjonarze, ale to ich problem. Życzę rychłego
> wyzwolenia.
CZOS , zapytam tylko , zakładam , że zwyczajowo nosisz spodnie i koszulę męską , czy wchodzisz zatem do sklepu z damskimi ciuszkami i oświadczasz , że nie jesteś zainteresowany nabyciem czegokolwiek dla siebie? :) Przepraszam za bardzo przyziemny przykład.
Ja tak nie postępuję. Po prostu omijam ;) .
Przykład przyziemny i nieadekwatny. Próbuj dalej.
.... ale nie ,że niepoprawny "politycznie-WŻ-etowo" , tylko nieadekwatny do postu ? ;)
Nie boisz się że Ci z tym okiem tak zostanie? Jak Zagłobie?
Nie , aż tyle nie piję , żeby dostać poalkoholowego porażenia nerwu ;)
Oj, przyczyny mogą byc różne. Ot i od śmiechu można z gębą skrzywioną zostać.
Mniamtom, mam nadzieję, że właśnie hajduczka jakowegoś na manowce wiedziesz i tematów niezręcznych więcej na forum wprowadzać nie będziesz. :) W przedświąteczny czas nie siej zamętu jakeś mądry człek, a i wiekowi Twojemu statecznemu nie przystoi harce takowe wyczyniać.
Misiu , nie wiem czy mogę tak przyjaźnie zwrócić sie do Ciebie :P, mam nadzieję ,że nie gniewasz się już :) . Wybacz niezręczność Duniaszo.
Nie mów do mnie Misiu, mów do mnie Tygrysie.
Mniamtom, Ty dzisiaj świętowałeś Józka, co? Jeśli tak, to ja poproszę to samo dwa razy. :)
Jeżeli jeszcze nie odniosłeś wrażenia, że wszedłeś nie do tego sklepu to na to nic nie poradzę.
Ten wątek to mój sklep . Witam Pana czym mogę służyć?
Jaka zarozumiałość. Porównywać wątek ze sklepem, to jakby uznać, że kapcie to cały asotryment w obuwniczym, nie mówiąc już o regałach i pomieszczeniu.
Gdyby tylko można było sobie wybrać ten krzyż, ale często życie samo obdarza nas krzyżem i nie pyta czy udżwigniemy.
Jak ten czas szybko leci. Ja jeszcze nie wysłałam kartek świątecznych za granicę:(
Dobrze,że przypomniałaś,ja w ogóle jeszcze nie myślałam o kartkach.
hmm......:) dobre
Co to za tekst?
Buraczku! Ależ mnie rozbawiła Twoja 'minka':)))))
Chyba "rozbroila"? Wtedy bym cie mogla nazwac "saperem"
Każdy z nas ma swój krzyż i nie musi Go sobie wybierac.
A z innej strony, Bóg doświadcza nas tylko na tyle, na ile jesteśmy w stanie z cierpienia wynieść naukę i mądrość na przyszłość. To jest istota każdej religii i filozofii.I to wcale nie znaczy, że "cierpienie uszlachetnia"- bo nie uszlachetnia, ale z pewnością uczy. Chociażby pokory. To takie niemodne słówko:)
Użytkownik mniamtom napisał w wiadomości:
> Wielkiego Postu, zaś jutro przypada trzeci piątek miesiąca.
> Do uroczystych obchodów Dnia Męki Pańskiej pozostało czternaście
> dni. Nie zmarnujcie tego czasu, czyńcie ostatnie przygotowania do Drogi
> Krzyżowej.
> W Waszych parafiach będą do dyspozycji następujące krzyże :
> - ogromne i przytłaczające wykonane z mrocznego żeliwa warszawskiego,
> - duże i ciężkie , wykonane ze stali pancernej wielkopolskiej,
> - średnie i niezbyt ciężkie , wykonane z ciosanych belek z drewna
> kieleckiego,
> - małe i lekkie, wykonane ze splotu trawy morskiej nadbałtyckiej
> brzeźnieńskiej.
> - miniaturowe, wykonane z ręcznie szlifowanego bursztynu, sztukateria
> gdańska.
> Bardzo proszę, nie pomylcie się , kiedy będziecie wybierac krzyż dla
> siebie.
>
Drogi księże Mniamtomie ale za to dziś nie mamy postu!!!!!!!! (ale to pewnie wiesz)
Lecę szybko wybrać najmniejszy , bo potem może braknąć:)))))))))))
Uważaj bo może być strasznie niewygodny i się wrzynać jak będziesz go nosić. Nie zawsze najmniejszy oznacza najlepszy.
Najmniejszy nie oznacza najlepszy ani najlżejszy, czy najwygodniejszy. Duży czasami można odłożyć, odpocząć od niego , jakaś dobra dusza może pomóc nam go nieść.
Te małe czasami są najcięższe, najbardziej uwierające, schowane gdzieś głęboko, niewidoczne dla innych oczu i przez to ,że małe noszone ciągle, bez zdejmowania i odpoczynku.
Dzięki as za troskę i ostrzeżenie, ale ktoś powiedział,ze Bóg/los doświadcza nas tyle , ile potrafimy unieść:)
Dokładnie to miałam na myśli. Nie wymyśliłam tego jednak sama. Jestem osobą wierzącą i dawno temu słyszałam takie opowiadanie: Bóg dał człowiekowi krzyż. Człowiek zaczął narzekać, że krzyż jest za ciężki i za duży. Bóg pozwolił mu wybrać samemu, ten który mu odpowiada. Człowiek znalazł fajny malutki krzyż ale okazał się nie wygodny. Inny go uwierał. Inny był za długi. inny za ciężki. Przeglądną wszystkie możliwe krzyże i ciągle mu nie odpowiadał. Wziął ostatni krzyż i był zadowolony, że ten jest najlepszy, Najwygodniejszy dla niego. Wtedy okazało się, że to był ten pierwszy krzyż który na początku dał mu Bóg.
również jestem wierząca, ale nie uważam ,że "Bóg /los" doświadcza nas tyle, ile potrafimy unieść:)". Skąd wobec tego biorą się samobójstwa?
Z niewiary we własne możliwości i siły, z braku nadziei, a raczej niemożności zauważenia,że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, ze wstydu przed poproszeniem o pomoc, z wrażliwości większej niż u przeciętnego człowieka a może nadwrazliwości, z choroby psychicznej a czasami z fizycznej ułomności.
Przyczyn jest wiele, ale czy to są powody do samobójstwa? Dla tych, ktorzy je popełniają pewnie tak.
tak, wszystko się zgadza, ale....wyobraźmy sobie taką sytuację- mężczyzna jest właśnie w pracy, dowiaduje się ,że właśnie w wypadku samochodowym zginęła jego żona i dzieci. Dotąd żył szczęśliwie, normalnie, spokojnie. Teraz przychodzi dopiero to, o czym Ty piszesz- niewiara we własne siły (że będzie mógł bez nich żyć), może nie mieć do kogo zwrócić się o pomoc, może popaść z rozpaczy w chorobę psychiczną- nie istotne. W każdym razie popełnia samobójstwo. Ludzie mówią: "zabił się ,bo nie mógł bez nich żyć", "bo przeżył tragedię ,z której nie potrafił się otrząsnąć". Inny przykład- dziewczynka, nastolatka z gdańskiego LO bodajże,a moze to gimnazjum było...nie pamietam dokładnie. Popełniła samobójstwo ,bo była prześladowana i dyskryminowana przez rówieśników. I znowu głos opini publicznej "zrobiła to, bo nie dała psychicznie rady przeciwstawić się, coś z tym zrobić". A czy Ty w tych przypadka byś mogła powtórzyć ten slogan, że "Bóg daje każdemu tylko tyle, ile jest w stanie udźwignąć??"
Ty wymieniłaś stany emocjonalne, które zazwyczaj coś wywołuje. Mi chodzi właśnie o to coś. O ten katalizator...tragedię, śmiertelną chorobę, kalectwo, niespełnioną miłość, itd. -to coś, co było przyczyną samobójstwa i wywołało opisywane przez Ciebie stany. Samobójcy w zatrważającej wiekszości, moim zdaniem, jednak nie byli w stanie udźwignąć tego, co dostali.....ale to tylko moja opinia:)
Dziewczyna chodziła do szkoły podstawowej, gimnazjów nie było jeszcze , jeżeli myślimy o tej samej tragedii.
Łatwiej jest targnąć się na własne życie , niż pokonać trudności jakimi czasem ono nas doświadcza ? Przecież taki akt wymaga niekiedy ogromnej odwagi i determinacji.
naprawdę nie pamiętam jaka to była szkoła, pamiętam za to ,że dziewczynka miała na imię tak,jak ja- Ania
"Przecież taki akt wymaga niekiedy ogromnej odwagi i determinacji."
Mówisz o samobójstwie ,tak? Wybacz, wyjątkowo wolno dzisiaj myślę:) Jeśli o samobojstwie to zgodzę się- nielicząc tych na haju,zapewne świadome samobójstwo wymaga ogromnej odwagi i determinacji. Jeśli zaś mówisz o życiu "po" czy "pomimo" tragedii- również się zgodzę- to też wymaga chyba jeszcze większej odwagi i determinacji.
W każdym przypadku mozna powtórzyć ten , jak to ujęłaś slogan:)
Rozumiem,że pytasz jak to jest ,że inni po takich tragediach mogą zyć dalej a inni nie chcą.Nie byli w stanie udźwignąć, czy nie chcieli podjąć tego ciężaru?
Od czego zalezy taka lub inna decyzja ? Tylko i wyłącznie od człowieka, którego dotyka tragedia. Od jego woli walki i chęci życia, od wiary lub niewary w to ,że może być jeszcze coś dobrego w ich życiu,a przede wszystkim od psychiki.
Dla mnie, podkreślam żeby było jasne ,dla mnie samobójstwo to kapitulacja.Dopóki żyję, doputy jest nadzieja.
Zastanawiam się nad taką rzecza, czy gdyby jakimś cudem udało się odratować ludzi z Twojego przykładu, czy drugi raz targnęliby się na swoje zycie? Pewnie sztab psychiatrów, psychoterapeutów , rodzina i przyjaciele nie pozwolili by zrobili to po raz drugi.
W dalekiej mojej rodzinie jest ktoś odratowany. Teraz jest po wypadku, bezradny jak dziecko, zależny od innych ale trzyma się życia pazurami.Wtedy uważał,że swiat się dla niego skonczył, teraz prosi aby mógł zyć jeszcze troszkę, mimo swojej ułomności.:)
"Rozumiem,że pytasz jak to jest ,że inni po takich tragediach mogą zyć dalej a inni nie chcą."
nie, ja o nic nie pytam...ja próbowałam coś stwierdzić,ale jak widać mi nie wyszło:))))) widocznie zagmatwałam za bardzo:) no to prościej- nadal bazując na tym samym przykładzie- mężczyznę spotkała tragedia, stracił bliskich. Bóg tak zadecydował (oczywiscie, powie tak osoba wierząca), bo nic nie dzieje sie przez przypadek, tak czy nie?? No więc skoro Bóg zadecydował z jakiejś przyczyny odebrać jego rodzinie życie,a on się sam z tego powodu się zabił- znaczy jednak ,że nie udźwignął tego swojego krzyża, tak czy nie?? Na tym przykładzie wg mnie widać ,że jednak NIE KAŻDEMU Bóg daje tyle,ile jest w stanie udźwignąć. Bo mężczyźnie widać zabrakło sił. Ja nie twierdzę ,że ten człowiek nie mógłby dalej (jesliby ktoś udzielil mu pomocy) normalnie żyć. Ja nie twierdzę, że jeśliby przeżył to by w przyszłości nie żałował, tego ,że próbował się zabić. Ja nie twierdzę ,że nie mogłoby być stu innych zakończeń tej historii i każde byłoby berdziej szczęśliwe,ale tak nie było więc.... stwierdzam fakt, że skoro jednak się zabił to znaczy, że nie dał rady zmierzyć się z tym co Bóg miał dla niego w planach i tym samym dla mnie oznacza to,że to powiedzenie nie zawsze sie sprawdza..........
Według mnie nie miał odwagi dalej żyć, nie chciał a nie, że nie udźwignął.Czy chociaż spróbował, przekonał się czy da radę? Nie spróbował, poddał się, stchórzył bo tak łatwiej? Kurcze nie wiem, czy nie napisałam bluźnierstwa.Pewnie osoby, które myslą inaczej odsądzą mnie od czci i wiary:)) Łatwo ferować wyroki, nie będąc w czyjejś skórze.
Uważam, ale znów podkreślam,że to moje zdanie człowiek może znieść każdą tragedię i nie, że ludzie nie mogą jej znieść ale nie chcą.
Podobny przyklad do Twojego ale z czasów wojny. Niemcy zamordowali podczas pacyfikacji całą rodzię pewnego człowieka. Pisząc całą mam na myśli rodziców, rodzeństwo i żonę z dwójką maleńkich dzieci.Przeżył bo nie było go w tym czasie w domu.Inne czasy,ale czy mniejsza tragedia, inne uczucia i emocje ?
Możemy dyskutować w nieskończoność i tak nie znajdziemy odpowiedzi,bo ilu ludzi tyle jest rozwiązań:))
Zacytuję to co napisał mniamtom ,ale w odniesieniu do życia nie do samobójstwa "Taki akt (akt zycia po tragedii) wymaga niesamowitej odwagi i determinacji". Nie wiem czy dosłownie przytoczyłam ale sens ten sam:)))
"Według mnie nie miał odwagi dalej żyć, nie chciał a nie, że nie udźwignął.Czy chociaż spróbował, przekonał się czy da radę?"
tego nie wiemy czy nie spróbował...moim zdaniem zawsze się próbuje udźwignąć, bo przecież to nie jest tak,że kogos spotyka jakaś tragedia i "5 minut" później dana osoba postanawia się zabić....
"Podobny przyklad do Twojego ale z czasów wojny. Niemcy zamordowali podczas pacyfikacji całą rodzię pewnego człowieka. Pisząc całą mam na myśli rodziców, rodzeństwo i żonę z dwójką maleńkich dzieci.Przeżył bo nie było go w tym czasie w domu.Inne czasy,ale czy mniejsza tragedia, inne uczucia i emocje ?"
nie, ale to chyba oczywiste,że nie...
"Możemy dyskutować w nieskończoność i tak nie znajdziemy odpowiedzi,bo ilu ludzi tyle jest rozwiązań:))"
dokładnie:) podobnie, jak Ty, daleka jestem od oceniania kogokolwiek....wyraziłam jedynie swoją opinię,że wg mnie NIE KAŻDY dostaje tyle, na ile jest w stanie udźwignąć. A cierpienie równie często uszlachetnia, co upodla...niestety
Pisać każdy może, jeden lepiej , drugi gorzej - z Twojego profilu " być albo pisać " wynika, że jak nie możesz być to piszesz - co chciałeś przez ten post powiedzieć ?
Przecież widać ze to jaja są, ja przynajmniej tak to odebrałam.
A wiesz co byłoby gdyba takie jaja zrobiono sobie z jakiegos symbolu wiary mahometańskiej?
To by dopiero wtedy były jaja jak dzwony i łeb ucięty :)
Mnie bardzo interesuje, skąd Ci wyszło, że 23 dni? Rozumiem, że niedziel nie zalicza się do dni postu, a Ty zdaje sie, pominąłeś nawet soboty? Z Twojego toku myslenia post w całości miałby 33 dni. Coś malutko, prawda? ;)
Użytkownik aloalo napisał w wiadomości:
> Mnie bardzo interesuje, skąd Ci wyszło, że 23 dni? Rozumiem, że niedziel
> nie zalicza się do dni postu, a Ty zdaje sie, pominąłeś nawet soboty? Z
> Twojego toku myslenia post w całości miałby 33 dni. Coś malutko, prawda?
> ;)
Taka mała uwaga: na wczorajszy dzień był to 23 dzień postu.Dokładnie rozpoczął się on 24 lutego od środy popielcowej a kończy za 16 dni w Niedziele Wielkanocną o poranku,licząc od dnia dzisiejszego.W niekórych parafiach rezurekcja jest już w Wielką Sobotę wieczorem.
Więc nie mam pojęcia o jakim ty mówisz poście bo u mnie Wielki Post jest 40-dniowy.
A mniamtom umie chyba tylko liczyć,bo ten temat raczej mu nie wypalił.Żal tylko,że z ludzi wierzących robi sobie kpiny.
Nooo.... Nie wiem, jak u Ciebie, ale u wmnie Popielec był w środę 17 lutego. Potwierdza to nawet kalendarz. U mnie też Wielki Post jest czterdziestodniowy, z tym, że jak policzysz dokładnie,to od Popielca do Wielkiej Soboty mija 46 dni, niedziele nie są uznawane za dni postne,zatem jest 40. Też jestem wierząca i coś niecoś kojarzę w tym temacie.
W jednym się zgadzam - żal, że niektórzy z wierzących kpią.
O faktycznie,przepraszam za pomyłkę.
Czy tu kogoś? ...................o!
Lajanie nie tak ostro przypominam przeciez mamy post
Nic ostrego nie ma. Ugryzłem się w język i wyraziłem zdziwienie.
Dorwał się mniamtom do klawiatury i pisze bzdury
Marnym postem z Wielkiego Postu robi kpiny
Uważaj samozwańczy księże kapelanie
Bo Ci ta ironia ością w gardle stanie
Nie ironizuj z czego ironizować się nie godzi
Bo ci ta ironia może ciut zaszkodzić
Obyś nigdy nie musiał dzwigać krzyża
Nawet tego maleńkiego z bursztynu
Tego ci życzę MARNOTRAWNY SYNU
P.S Nie jestem zagorzałym katolikiem i podchodzę z małym dystansem do wiary , ale uważam , że są tematy do których należy podchodzić z szacunkiem
Chapeau bas!
Chylę czoła.
Szacunek, Zbyhu :)
Zbyhu bardzo udany wiersz adekwatny do zalozonego tematu
moj szacunek
Dziękuję . Lubię ludzi, którzy potrafią wyciągnąć właściwe wnioski . Pozdrawiam !
Rozumiem doskonale Twoje podenerwowanie i mało dyskretną próbę zdewaluowania pewnego zamiaru , jaki kryje się w moim poście :) . Na forum, w innym wątku odpisałem pewnej osobie ,że każdy znajdzie to co chce znaleźć. W Twoim przypadku zamiar ten nie powiódł się , ponieważ wyraz "znaleźć", to jednak nie to samo co wyszukiwać , czy doszukiwać się :) WIELEBNY OJCZE.
wielebny ojcze do zbycha???
hahahah
no to ojcze wielebny zbyhu :)
fajnie przyzadzasz krolika i do tego masz smakowicie zaje..fajne nalewki :)
do nastepnego :):):):):):):)
Wielebny ojcze do Zbyha
kolejna bzdurka bzdurę popycha
uważaj mospanie, bo zamiast taczki
z wużetu wywiezie cię...
...łycha
pytanie tylko na rozum chłopski,
czy te wspólne "wykopski"
bedą jak u Reymonta swarliwe
...czy jednak sprawiedliwe
No, bo jak Wkn sie zabierze
do wiosennych porzadkow,
zadna zaslona nie pomoze
na ukrywanie watkow,
tak miotla zaiwanac bedzie
ze nawet Pampasowi
sie nie obejdzie
To jest jakiś żart ale niezbyt udany !!!
Hej koleś chyba pomyliłeś strony,przyszedłes nawracac,czy co?!
Tym tekstem raczej nie nawróci nikogo Scooby. Z jednej strony udana parafraza, z drugiej marny żart. Niesmaczny.
Dziękuję wszystkim za czynny udział w telekonferencji. Przeczytałem wszystkie posty , które do tej pory zostaly napisane , odpowiedzi udzieliłem CZOSOWI i ZBYH1, zapraszam do lektury.
telekonferencja???
hahahahahahha
to bylem ja - Grzech :)
Co to znaczy???? Zakladasz watek i masz w tylku, kto sie angazuje??? Telekonferencja??? Z jakiej planety spadles??? Odpowiadasz : UDZIELASZ ODPOWIEDZI Laskawie wedlug wlasnych widzimisi???
Radze Ci zamknac sie w klasztorze conajmniej do Wielkiej Nocy i medytowac!!!!
PS. Nawet moje skromne uczucia katolickie zniwelczyles do zera :((((
Oj Tineczka , nie podchodź tak emocjonalnie do każdego szczegółu , przecież wiesz , że pisząc, cały czas jestem myślami przy Tobie ;).
OOOOOOOOOOOO, milo, ze jestem warta odpowiedzi Jejmoscia:)
Nie ma co, prawdy ukrywać :)
Tineczko, gdybym jeszcze nie była w Tobie zakochana, to za tego "jejmościa"- pokochałabym Cię teraz. Obiecaj, ze nigdy nie umrzesz:)))) No, nigdy przede mną!
Almirko, w wielkim smutku i rozpaczy, w walce z Karma i setkami medykamentow moje rodzicielki kazdego dnia ...obiecuje uroczyscie, ze bede na Ciebie czekac az do smierci............. cierpliwie :))))
Oczywiście do mojej śmierci! Z karmą nie walcz, ale walcz z przeciwnościami, a jak nie dasz rady, ta daj znać. Przybędę i pomogę! Zawsze i zawsze i zawsze!
Moja Kochana Gwiazdo Wenus, bedziesz mi swiecic wieki, wiekami, a ja Tobie nawet z pod ziemi,na zlosc niektorym klerykom, dam rade zawsze, zawsze!!!!
Almirko, zaczelam pisac na kartce nick "mniamtom" , tak od tylu do przodu....hihi, pare liter brakuje, ale co powiesz na "motmaniak"???? aaa.....a jakby jeszcze odjac pare , to co zostanie????
Jejku , czy to jest mobbing nicku z mojej strony??? Fuj, fuj tineczko, w lapy dostaniesz!!!
Mniamciu Ci da!Tineczko, ale nie masz obsesji na punkcie naszego "kaznodziei"- nie wiem jak to się piszę, ale wstyd!? Ale skoro Mniamtom jest maniakiem, to się martwię, bo ja go trochę(bardzo), lubię. I co będzie?
Żeby nie było wątpliwości- pisze do Almiry!!!
temat jest moim zdaniem niegodny.
"Mniamcia"- bardzo lubię ;)), chć chyb abez wzajemności niestety....
Myslę, ze nic nie będzie :)
Agiku, a ja tam nienawidzę skromności i powiem Ci, że Mniamcio nas lubi! Mnie i Ciebie- Ciebie bardziej:) Ty to wiesz i ja to wiem! A temat niegodny w istocie! Zastanawiam się od wczoraj "co poeta miał na myśli" i wiem chyba. I też myślę, że nic nie będzie:)
Echhhhhh, moja Kochana , wstawilas litery pod wlasna odpowiedzialnoscia:))))
Oj, faktycznie! Jakby co, uciekam do Szwecji! Schowasz mnie?
Pod wlasna skore Cie schowam, przybywaj:)))
Zgodnie z zasadami strony kulinarnej mniamtom pięknie bije pianę. Tylko ciekawe co z tego wyjdzie. Obawiam się ze to piana mydlana i to raczej do ...lewatywy.
Duniaszko Kochana, to chyba ja potrzebuje lewatywe....zaraz bedzie mi lzej:))))
Amen :)