Do założenia tematu zanspirował mnie przepis Czesława "Chińszczyzna czyli leniwiec jednogarnkowy" Od razu piszę, żeby nie było ;)))- nie mam zamiaru nikomu dokuczać, niczego wyśmiewać, chciałam pogadać. A przepis Czesława mnie mocno rozczulił ;;))) Czesław-pozdrawiam gorąco :)
Czasem tak rzeczywiście jest, że trzeba coś SZYBKO ugotować. Naprawdę jedyną alternatywą jest chińska zupka? danie ze słoika, sos z paczki, tacka wstawiona do miktofalówki?
Chciałam się temu przyjrzeć :)- w przepisie pisze, ze do przygotowania dania potrzeba ok 20 minut. A przecież 20 min. - to kawał czasu jest :) w 20 min bez pośpiechu usmażymy kotleta.
Równie krótka trwa zrobienie żurku na wywarze z wędzonej kiełbasy, fasolówki na fasolkach z puszki i wędlinach, sałatki z makaronu, ryżu, czy warzyw z patelni.
Chyba ważna tez jest logistyka ;)- wiadomo, ze nie chce się przez cały tydzień jeść tego samego na okragło, choćby to było najbardziej ukochane nasze danie. I prawda tez jest, że niekoniecznie "opłaca się" lepić 10 pierogów na jedno danie dla jednej osoby. Ale od czego mamy zamrażarki?
Ja kiesyś tez jadałam zupki chińskie, bo mi się zdawało, że szybko jest, ze przecież pracuję, ze przecież nie dam rady być w dwóch miejscach jednocześnie. Wiec jadłam zupki chińskie... Kiedyś nie wiedziałam, ze mam żołądek- tzn podejrzewałam, że gdzieś go w środku mam, ale nie wiedziałam gdzie, bo nie miałam żadnych dolegliwości... Po jakimś roku jedzenia stale zupek dokładnie dowiedziałam się gdzie mam żołądek, a po drugie- jak to jest chodzić po ścianach z powodu bólu żołądka, niestety.
Jeszcze anegdotka :) ( "Z pamiętników bywalca" J.Zaruba- dotyczy oryginała warszawskie cyganerii Feliksa Jabłczyńskiego) "Mieszkał on w hotelu
"Victoria" na Jasnej. Kiedy wszedłem do numeru, myśłałem, ze jestem w pracowni alchemika. Zamiast szlafroka gospodarz miał na sobie jakąs wschodnią serwetę, spięta pod szyją antyczną broszą. Zastałem go nad ustawionym na dwóch prymusach wielkim saganem, z kórego wydobywały się dość niepokojące kulinarne zapachy. - Gotuję własnie obiadek- powiada witając się ze mną. - Jak to, taki sagan? To chyba na jakieś dzieisięc osób. - Nie- odpowiada Jabłczyński- to tylko dla mnie, ale gotuję obiad raz na tydzień. Mniej kłopotu.- potem dodaje: - Idę, widzi pan, na targ, kupuję
włoszczyznę, makaron, kaszę, trochę wieprzowiny, cielęciny, jakaś rybę, wszytko to potem zalewam wodą, trochę soli i pieprzu. Wygoda! Mam na przykład dziś apetyt na rybę. Poszperam w garnku i mam rybę. Chcę wieprzowinę. Mam. Chcę zupę, mam zupę. - I czy to dobre? - pytam niedowierzająco. - No- mówi z wahaniem- wcale niezłe, zresztą jak bardzo niedobre, to posypuję wszystko majerankiem. "
Chciałam zaprosić do rozmowy, na temat dań, które można przygotowąc szybko - w około 20 minut. Ale żeby to były dania w całości przygotowane ze świezych produktów, omijające wszelkie dania ze słoików, sosy z torebek, zupki chińskie itd.
1. smażona wątróbka kurza z cebulką. 2. kawałki piersi kurczaka w cebuli i jabłkach, smażone 3. naleśniki z dżemem 4. makaron z serem polany śmietaną z cukrem, można ciapnąć kleks z dżemu Na razie tyle sobie przypominam z moich szybkościowców.
Skąd wiec przekonanie, ze zupka to najłatwiejszy sposób? Z reklamy w telewizorze? Że tak oto okazujemy milość najbliższym? Jak cała rodzina moze się stłoczyć przy stole kuchennym, patrząc jak tata rytualnie rozcina torebkę z "pomysłem na.."?
Ha ha, my na rodzinkę "Knorra" ukuliśmy nazwę "rodzinka patologiczna", jakoś Winiary mnie tak nie wkurzają, chyba dlatego, że tam są różne rodzinki, wkurza mnie tylko robienie z faceta idioty, bo wypił barszczyk i zostały mu wąsy, a córcia z mamusią boki zrywają (lekka patologia ;) )
Mnie przychodzą do głowy - naleśniki - wszelkie dania na patelni typu kurczak warzywa pokrojone w drobną koskę do tego ryż - ryż z truskawkami - spaghetii niestety z sosem z torebki ale rzadko mi się to zdarza więc sobie wybaczam Powiem szczerze, że staram się mieć zawsze coś zamrożonego jak nie ma nic to kłopot. Dzieci nie wszystko jedzą. Kupiłam kiedyś barszcz w kartonie i krokiety dla nas a dla dzieci miałam pierogi z mięsem . Poprzyprawiałam po swojemu. Wiecie, hi hi nie poznali tak zamaskowałam. Mąż mówil do mnie kochanie robiłaś krokiety, ja mu tak kochanie zrobiłam specjalnie dla Ciebie 2 krokieciki . Myślałam, że ha ha się domyśli po tym a ten nic. Jak nic to im serwuje taki barszczyk w sytuacjach kryzysowych. Aaaa jeszcze Wam powiem jak weszłam na ten temat mialam kiedyś koleżankę która mężowi robiła placki ziemniaczane zawsze z torebki. Nie wiem co to za placki, ale w tym dniu jej mąż nosił ja na rękach z tego powodu. Mąż myślał że placki są robione przez moja koleżankę i ona się tak poświęca i trze ziemniaki na tarce specjalnie dla niego.
Ja się kiedyś zarzekałam, ze na pewno poznam czy z torebki, czy nie :) Ale muszę przyznać ( choć pewnie wszyscy wiedzę, jak dużo mnie to kosztuje, hi) że jeden rodzaj barszczu jednej formy jest całkiem, całkiem... ;))))
Dziś zrobię eksperyment ;)) - ile trwa zrobienie sosu pomidorowego na pomidorach z puszki- bo mnie się wydaje, ze to jakoś bardzo szybko jest.
A co do placków ziemniaczanych ;)))- powiedz koleżance, ze ziemniaki można trzeć w melakserze ;))) a za te pieniądze, co kupuje te gotowe placki może sobie coś fajnego kupić. Sensu kupowania tego produktu- znaczy placków z paczki to naprawdę nigdy nie zgłębię. Nie wiem, czy ukręcenie masy na placki trwa dłużej niż 5 min ( łacznie z myciem maszyny)
Agik nie mam już kontaktu z ta koleżanką to było tak dawno, że chyba jeszcze malekserów nie było. Ja kiedyś zawsze tarłam ręcznie a teraz w maszynce do mięsa elektrycznej
Też mialam taką koleżankę.Ona tak oszukiwala nawet teściowa, co kupnego do ust nie weźmie))Czasem mi opowiadała o swoich trickach , pekałam ze smiechu.
Ma jeden zasadniczy minus :) Nie każdy dysponuje siostrą :)
... i kilka pomniejszych minusów ;) 1. Nie każdy ma akurat naładowany telefon, bądź środki na koncie telefonu :P 2. Nie zawsze siostra jest w odległości takiej, że w 20 min dowiezie( doniesie) ciepły posiłek.
W sumie to równie dobrze mozna zadzwonić po pizzę :)- co ma rówież kilka minusów, ale nie o tym temat;))) to nie beę ruszać ;)))
Wspomniałaś przecież , cytuję fragment Twojego postu : " Chyba wazna tez jest logistyka ;) ". Wynika z tego ,że wiesz co, natomiast z dalszej części wypowiedzi wnioskuję , że nie wiesz jak.:)
Napisałaś na zakończenie : "W sumie to równie dobrze mozna zadzwonić po pizzę :)- co ma rówież kilka minusów, ale nie o tym temat;))) to nie beę ruszać ;)))"
Można , owszem, pod warunkiem ,że wiadomo , kto ją dostarczy. :)))) Generalny wniosek na przyszłość: nie warto izolować się od ważnych "składników logistycznych" .
Alez ja wiem, jak!!! Kto Ci powiedział, że nie wiem? To jest równiez jedna z tych wyjątkowych ( w moim przypadku ;))) ) sytuacji, ze nie tylko wiem, jak, ale potrafię wiedzę równiez zastosować w praktyce :))
To jest serwis dla pasjonatów gotowania i jedzenia, więc myślę sobie, że tak zadzwonić po siostrę, zadzwonić po pizzę- no "cós to za kunst, powiedzieć capka" ;))) postawmy wyżej poprzeczkę!!! Przecież damy radę!!! Damy radę ugotować posiłek w 20 min ze świeżych produktów, a nie z paczki :)
Dwadzieścia minut .......... , to rzeczywiście niezbyt wysoko postawiona poprzeczka :P :)))))
Zaś co do paczki przyznam się ,że takich sztuczek kulinarnych nie znam , jeśli już to żywy - w rozumieniu świeży produkt. Przynajmniej wiadomo, co się je :)) .
Nie wiem, czy moge sobie pozwolić na aż taką poufałość, ale co mi tam - ryzyk- fizyk - bez ryzyka nie ma zabawy ;))) Ty jesteś gotujacy, czy tylko doceniający?
I czy obiad w 15 minut to poprzecza ustawiona odpowiednio?
"Ty jesteś gotujacy, czy tylko doceniający? I czy obiad w 15 minut to poprzecza ustawiona odpowiednio?"
Przepraszam najmocniej , jak sobie wyobrażasz , nie wziąć udziału w przygotowaniu , a silić się na ocenę ? Co do czasu ..... podtrzymuję to co napisałem wczesniej :))
"Co do czasu ..... podtrzymuję to co napisałem wczesniej :))"
Zaraz, zaraz... to, co napisałes wczęsniej odnosiło się do 20 minut! Zmienna czasu uległa zmianie ;))) teraz jest 15 minut, wiec nie sposób zastosować odpowiedzi wyważonej, jak rozumiem ;))) na poprzednich ustaleniach, kiedy ustalenia uległy zmianie.
Właśnie, te ustalenia. Najpierw miało być szybciutkie danie , które w wyniku zmiany ustaleń zmieniło się w cały obiad. Wybacz , w 15 minut to nawet nie da sie zagaic o obiedzie :)))) .
Jesteś niekonsekwentna. Skoro piszesz o podnoszeniu poprzeczki , to dlaczego zmienna czasowa przyjmuje u Ciebie coraz niższe wartości ? :) Nie dostrzegam nic porywającego w tej funkcji .
Rozważyłbym , czy jest to kwestia wiary , czy lepiej jednak nie mieszać do tego wiary.
Pod pojęciem "obiad" rozumię zestaw co najmniej kilku dań , nie ma chyba potrzeby tłumaczenia, jakie dania składają się na cały obiad , bo to jest jakby zależne chociazby od apetytu czy upodobań kulinarnych , ale w kontekście powyższego słowo "danie" mozna rozpatrywać jedynie jako część obiadu czyli prawie obiad. :)
Niższe wartości czasowe to własnie wyżej postawiona poprzeczka :)
Dzięki za doprecyzowanie ;) słowo "obiad" rozumiemy tak samo :) Choć przecież są takie "dania", które za obiad spokojnie wystarczą ;))
Sądzisz, że nie da się w około 20 minut przygotowac obiadu, który składałby się na przykład z: zupy pomidorowej z makaronem, ziemniaków, kotleta z piersi kurczaka i jakiejś surówki ( sałata ze smietaną, mizeria, surówka z kapusty kiszonej, buraczki z chrzanem- do wyboru, oczywiście)? W takiej sytuacji, to co nazwałam "logistyką" sprowadzałoby się, do 1. posiadania bulionu, 2. obranych wczesniej ziemniaków, które zalane gorącą wodą gotują się ok 20 minut własnie. 3 już nie wspominając o ułatwieniu w takim, jak posiadanie własnych słoiczków z buraczkami, ogórkami, papryką, kapustą itd., ewentualnie jeszcze przydałoby się zdrowe gardło do wykrzykiwania "chłopa!!!!" ( w celu odkręcania słoików, oczywiście)
No i trza się uwijać, hi. Spróbuję kiedyś ze stoperem ( kręcą mnie takie zabawy ;)))) myslę, że jest to możliwe. Kiedyś był taki program "smaczneGO" i tam zaproszeni goście przynosili jakieś swoje produkty, a kucharze przygotowywali z nich dania :) w 20 min- no 5 czy 6 dań- przystawka, sałatka, danie główne, deser... Ale oni sie uwijali naprawdę mocno :) Ja bym troszkę wolniej się za to zabrała :)
Co dzisiaj jadłeś Mniamtom? ;))) i jak długo trwało przygotowanie posiłku? O ile to nie jest top secret ... ;)
"Niższe wartości czasowe to własnie wyżej postawiona poprzeczka :) " - im niżej tym wyżej ? Dziwna jest ta konkurencja i nie przemawia do mnie :))
"Spróbuję kiedyś ze stoperem ( kręcą mnie takie zabawy ;)))) myslę, że jest to możliwe." - O nie ! Mam odmienne zdanie , wolę dysponować nieokreślonym przedziałem czasowym , zero pośpiechu i zero stresu zwłaszcza w kuchni. :)
Odnośnie obranych wcześniej ziemniaków zalanych gorącą wodą , dodam od siebie , że możesz także wcześniej pokroić ziemniaki na 4-6 części - rekord murowany.
Męczy mnie taka sprawa: Uważasz, że ziemniaczki ( najlepiej dopiero co ukopane z pola, hi)+ koperek ( dopiero co zerwany z grządki)+ malutkie skwareczki z podgardla, wytopione na chrupko+ zimna maślanka ( dopiero co wylana z kartonika, który długo się chłodził w lodówce) i -nieobowiązkowo- jajko sadzone z idealnie sciętym białkiem; to nie jest zestaw kilku dań?
Marzę o takim kilkudaniowym obiedzie ( no , może zamiast podgardla masło i zamiast jajka nieobowiąkowo kalafior :) , od jesieni !!! Zdołowałaś mnie , bezduszna istoto !!!
Tylko mam wątpliwości , czy ukopanie , obranie i ugotowanie ziemniaków zajmie 20 minut ...;))))
I przy okazji pytanie : co to znaczy " obrane wcześniej ziemniaki "? Znaczy wieczorem obierasz , a gotujesz po robocie ?
Ukopanie ziemniaków kryje się pod szerokim znaczeniowo terminem "logistyka" ;))))))))))))))
Ale... jak byłam mała i babcia Marynia jeszcze gryfna była i za stodoła rosły ziemniaki, to ukopanie wiaderka ziemniaków to było może z 5 minut :) Przypominam, ze młodych ziemniaków sie nie obiera, a jedynie myje dokładnie...
Ale to zart był...
Też mi się marzy taki obiad... te młode ziemniaczki, nasze, nie te co na Cyprze, czy tam w Izraelu urosły, tylko nasze, takie malutkie, ale za to takie, którym skórka schodzi pod palcem, pachnący latem koper ( nie wiem czemu, ale lato mi pachnie koperkiem, wodorostami i olejkiem do opalania :) ) i te skwareczki... ale wiesz, jakie? Takie, ze jak przejedziesz językiem po podniebieniu to się rozetrą na taką przyjemną smugę, a jak chcesz miedzy zęby taką wziąć to prawie, że słyszysz, jak chrupie. Ta maślanka to kompromis jest :) bo idealnie byłoby, gdyby to było kwaśne mleko :) Babcia Marynia miała take, ze szło je nozem kroić :) Miała taki kamionkowy garniec i chochlą wyciagała tą sztywną treść do mniejszego naczynia i mieszała w tym i dopiero nalewała do kubków. No i ziemniaki były gorące a mleko- kojące :)
Obrane wczesniej ziemniaki- to właściwie nic nie znaczy :) bo obrać 4 ziemniaki dla nas dwojga, to moze 2 minuty jest. Ja czasem obieram ziemniaki rano i daję do lodówki, ale tylko czasem- ja czekam aż luby sie wyzbiera do wyjścia, a ja nie mam za bardzo pomysłu, czym się w tym czasie zająć...
Boooszżżżż !!! I ręce Ci też odgryzę :))) Moja babcia Ela też miała takie mleko , co to chochlą trzeba było ...
I te malutkie ziemniaczki ... U nas , gdy sezon się zaczyna , sortowane są : większe dla państwa ( 2 x droższe ) i te psiary najsmaczniejsze , dla plebsu ... Wtedy baardzo się cieszę , że nie muszę " państwem " być :))
A z tymi skwarkami , to jak je trzeba zrobić ? Bo właśnie ja ostrożna z nimi jestem , ze względu na nieprzyjemny osad na podniebieniu ( częsty ) ... Chociaż , jak Babcia robiła , to go nie czułam :)
Ja właśnie tez nie umiem takich skwarek zrobić... Tzn - czasem mi wyjdą, ale bardziej na zasadzie- trafiło się ziarnko ślepej kurze. Takie chrupkie "krówki" to mi wychodzą- ale duże, a cały knif w tym, żeby do malutkich ziemniaczków były malusieńkie skwareczki... takie, że na paznokciu małego palca zmieszczą mi się dwie... Ale to tak: patelnia musi być ciężka, podgardle musi byc dobre, nóż musi byc ostry. Pokroić, wrzucić na patelnię, pomalutku ma się wytapiać i jednoczesnie opiekać... i rzykac trza, coby wyszły takie własnie akuratnie ;))) Moze w tym rzykaniu* cała rzecz? ;)))
Uważam , że zaglądasz mi w garnki , śledzisz moje pole , ogródek i zaglądasz do mojej lodówki ;) , a później niby nic pytasz się czy to , co własnie zjadłem, to był zestaw dań? No chyba widziała Pani na własne oczy, co to było ? ;)
Nie widziałam, ale żałuję, bo chciałabym zobaczyć...
Tak a propos czasu w kuchni... Mnie to zawsze interesowało, juz pomijając kwestię, czy trzeba coś zrobić na szybko czy nie. Ale np- jest impreza i trzeba podac obiad dla 12 osób, na obiad jest zupa, potem kotlety, ziemniaki... Trzeba podać ciepłą, ale nie wrzacą zupę, zjeść, odnieśc naczynia, podać CIEPŁE ziemniaki i pozostałe danie. Ile wczesniej nalezy zacząć przygotowywac obiad, zeby mieso nie było ani surowe, ani spalone, ani wystudzone... Zmienna "zatrudnianie służby" nie musi być rozważana. Służby brak.
U mnie taka szybka kuchnia sparwdza sie na co dzien... Poniewaz z mies najbardziej lubimy kurczaki, a zwlaszcza filety, wiec zadanie mam bardzo latwe.. :)) Podsmazony filet, ze wszystkimi dostepnymi sezonowymi/mrozonymi (mam nadzieje, ze mrozonki nie sa traktowane jako gotowce- mrozonki w sensie- mrozone warzywa, bez zadnym dodatkow typu sosy czy przyprawy) warzywami i do wyboru z ryzem lub makaronem to u mnie normalny obiad... W pol godziny- smacznie, zdrowo (??) i tanio, bo jednym filetem, pokrojonym w kostke, wymieszanym ze wszystkimi dodatkami najemy sie w trojke :))) Barrdzo szybko robi sie rowniez rybe :) Najdluzej trwa rozmrazanie- ale i tu sobie radze, polewam ja czesto i obficie ciepla woda... A potem do folii i do piekarnika, albo na natluszczona patelnie- w pol godziny aromatyczna rybka gotowa :) Rownie szybko robie moje tunczykowe spaghetti :) Sos robi sie tyle, co gotuje sie wode na makaron i sam makaron.. :) Nie gardzimy rowniez omletem "na winie"- w ramach sprzatania lodowki, na taki omlet moga trafic wszelkie, podsmazone na patelni resztki- wedlin, pomidorow, papryki itp..No co sie nawinie :) Mikrofalowki nie uzywam, bo jej nie mam- wiec gotowce typu- w torebce/na tacce do odgrzania- u mnie racji bytu nie maja...Chinskie zupki- i owszem, ale bardzo rzadko- w ramach "zaspokojenia pypcia"... Nie jako obiad..
Mnie takie mrożonki tez bardzo ułatwiają życie :). Używam mrożonki meksykańskiej jako bazy do sałatki jarzynowej, do galaretek z rosołu ( zamiast otwierać kilka puszek, dwie garście mrozonki na sitko, sitko na garnek z wrzątkiem, pokrywka, kilka minut i już) Mieszankami warzywnymi wzbogacam farsze mięsne- do pierogów, do krokietów, ostatnio do pasztetu. Mrożonka chińska mi idealnie podchodzi do farszu gołąbkowego- jarzynki są drobno pokrojone. Lubię też wymieszać ją z ryżem, czosnkiem i serem i zapiec w piekarniku.
Jeśli chodzi o szybki 0biad taki w 20 minut to u mnie to zawsze makaron z czymś co jest w lodówce.
NP: 1. Smażona kiełbaska z cebólą i czosnkiem do tego wrzucam makaron i dodaje jajka 2. Sos pieczarkowy z makaronem 3. Smażony filet z kurczaka w sosie śmietanowym
to na szybko mogę zrobić czas gotowania to czas potrzebny na ugotowanie makaronu sos szybki.
U mnie ze wzgledu na to czy lato czy zima to zawsze musi byc zupa. Moze nie byc drugiego dania ale zupa to podstawa, bez niej nawet moj zoładek sie zle czuje. Nie wyobrazam sobie niedzieli bez rosolu, uwielbiam go. Zawsze w niedziele gotuje duzy gar rosołu, ktory pozniej gotujacy rozlewam do słoików, po wystygnieciu wkładam do lodówki i tym sposobem mam wywar na cały tydzien. Przeciery (pomidorowy, szczawiowy i ogorkowy) robie latem wiem zupy mam w szybki sposob, rosół ze słoika+przecier i zupa w poł godziny gotowa (licze gotowanie ryzu, ziemniakow, makaronu). Inne zupy warzywne tez nie zajmuja mi wiecej czasu. Lubie sobie tez zrobic zapas do zamrazalki klusek, kopytek, pierogi (prababcia jeszcze nam robi ;), lecza, bigosu, łazanek i roznych innych potrawek. Bardzo lubimy tez sosy miesne wiec piers z kurczaka, karczek, watrobka szybko sie robia wiec czesto goszcza na naszym stole. W ulubionych mam tez troche przepisow jednogarnkowych (takich z piekarnika) łacze produkty, wstawiam do piekarnika i drugie danie gotowe :)
Poza tym ja lubie siedziec w kuchni i gotowac, jak tylko mi czas na to pozwala to robie :)))
Zupke chinska czasami sobie zjem, jak mi sie zachce lub zrobie sałatke na niej, to wszystko co nie łączy z chińszczyzna ;)
Wychodzi na to, ze podstawą logistyki "gotowania w 20 min" jest rosół! Ja tez tak uważam. I robię identycznie! Gotuję duży gar rosołu na niedzielę. Czasem robię sałatkę jarzynową z jarzynek, a czasem galaretki z mięsa. Czasem obrane z kosci mieso zmarażam- robie z tego pierogi, pasztet, albo cos innego - jak się już dużo uzbiera. Z reszty rosołu robię zupy: ogórkową, pomidorową, czasem barszcz, marcherwkową, dodaję od sosów. Zredukowany mrożę, w małych pojemnikach- jako podstawę od sosów i zup.
Czyli "leniwce" :)- gotujemy rosół!!!! :P
I tez korzystam z zamrażalnika, ile wlezie :)- specjalnie robię więcej "na zaś"
Też mrożę czasem rosół,niekoniecznie redukując-zależy,ile mam miejsca w zamrazarce.Poza tym mrozę (w miejszych woreczkach) "rosół" z parzenia szynek czy boczków własnej roboty,Mam pózniej dodatek lub bazę np.do grochówki,zupy fasolowej,kapuśniaku,żurku,barszczu ukraińskiego,fasolki po bretońsku.Robiąc pierogi ,krokiety,gołąbki,pyzy,kotlety itp zazwyczaj nie wyliczam "na styk" na jeden obiad,gdyż kazdorazowy nadmiar jest zjedzony nazajutrz lub zamrożony.
No wiec tak: NIGDY nalesniki robione od poczatku bo maka nie ma czasu by sie rozkleic ale jak najbardziej: kartoflanka, zupy z szocewica i puszkowa fasola czy grochem Pomidorowka ogorkowa na skrzydelkach na przyklad rozne makarony z szynka i porem, z lososiem, z tunczykiem, z sosem jarzynowo pomidorowym albo kielbasa albo na slodko omlety pikantne z ziemniakami. niesmierelne sadzone ze szpinakiem i ziemniakami kartofle smazone (z ugotowanych dzien wczesniej albo surowych) ryz duszony z warzywami do ego piers z kurczaka saute kotlety i sznycle w tym i schabowe itd, itp,itd To moja codzienna kuchnia gdyz czesto ie mam czasu czy ochoty na dluugie gotowanie a domownicy glodni. Wiekszosc moich codziennych obiadow to dania gotowane w pzeciagu 20-30 minut.
Co mi pomaga? Zamrozony wlasny bulion w porcjach jako baza do zupy czy sosu czasem jak mi sie bardzo spieszy - zamrozone sosy typu bolognese wlasnej produkcji
No własnie- moje codzienne gotowanie tez nie moze mi zabrać wiecej niz 20-30 min! Po prostu- przychodzimy z pracy i JUŻ, SZYBKO chcemy jeść.
A sosy to lepiej chyba zapasteryzowane, niż zamrożone? Ja sobie w tym roku zrobię taki typowy pomidorowy sos z ziołami do makaronu! W poprzednim sezonie robiłam adżikę marinika i na jej bazie robiłam błyskawiczne sosy. Doskonale mi sie przechowuje. W tym roku popróbuję z sosem pomidorowo - ziołowym. Dodanie potem do takiego sosu czegokolwiek- podsmażonego miesa, owoców to już "sekund pińć"
Ja mam przepis, stosowany przez mojego syna, gdy został na 2 dni sam (a ja mu zamroziłam pół zamrazalnika przygotowanymi wczesniej daniami). Kupił mortadelę, pokroił w plastry, opanierował w jajce i mące i usmazył. jednego dnia zjadł to z mieszanka marchewki i groszku w słoiku, drugiego z kiszonym ogórkiem. Wydaje sie smaczne i proste, mądry chłopak, ma to mamusi
Użytkownik agik napisał w wiadomości: > A sosy > to lepiej chyba zapasteryzowane, niż zamrożone? Ja sobie w tym roku zrobię > taki typowy pomidorowy sos z ziołami do makaronu! W poprzednim sezonie > robiłam adżikę marinika i na jej bazie robiłam błyskawiczne sosy. > Doskonale mi sie przechowuje. W tym roku popróbuję z sosem pomidorowo > - ziołowym. Dodanie potem do takiego sosu czegokolwiek- podsmażonego miesa, > owoców to już "sekund pińć"
Nie wiedziałem, czy się kwalifikuje ale widzę, że tak więc polecam:
No fajny sos :) i pewnie smakuje tez dobrze. Tylko ja myślałam bardziej o takim pomidorowym sosie, bardziej uniwersalnym- po prostu pomidorowy sos zapasteryzowany, a ja już potem sobie zdecyduję, czy brzoskwinie dodać, czy ananasy, czy cukinię+ mięta ( mniam! połaczenie by Zbyh1. Dzięki Zbyszek :) )
Ja też byłam i jestem miłośniczką zupek chińskich,nie dlatego,że nie chce mi się ugotowac obiadu,po prostu je lubię.Kupuję te zupki Amino a od czasu do czasu Vifona,Kim-lan.Mąż troche na mnie się złościł-mówił,że będe w środku żółta od tych zupek bo to chemia,ale ja wprawdzie wpadłam w nałóg jedzenia zupek.Bywało,że jednego dnia jadłam po dwie,teraz mnie troche mineło,ale lubię nadal sobie pojeśc tych zupek.A co można zrobic w ciągu 20-30minut,np.,leczo,bo robimy je praktycznie z tego co mamy w lodówce-można powiedziec z resztek,pomidorówkę z makaronem9makaron dodac od razu jak sie będzie gotowac zupa-proszę jak masz ochotę to zajrzyj w moje przepisy tam będzie ta pomidorówka.Dla mnie drugiego dania może nie byc,ale zupa musi,bo to u mnie podstawa.Naprawdę zapodałaś bardzo dobry temat,akurat ja mogłam się wykazac,aha jeszcze jednym moim nawykiem,wręcz nałogiem jest HOOP-Cola.Pozdrawiam.
No i wyszło z tego całkiem sporo dobrych rzeczy. Niech schowają się reklamy ze swoimi pomysłami na... Chodzi tylko o to żeby się nie dać otumanić, że nic innego nie da się szybko przygotować.
ja rosół też gotuje jako bazę na kilka dni, może nie na cały tydzień, ale tak na 3-4 dni. Często też gotuję ziemniaki w większej ilości. Do obiadu używam połowę, a druga połowę na drugi dzień, krojąc w grube plastry i obsmażam, do tego kefir lub usmażone mięsko nawet mielone.
Jak to jest mozliwe,zeby gotować rosół na kilka dni? Jak to robicie????? U mnie rosół po dwóch dniach jest do wyrzucenia !!!! Albo sie skisi, albo nie ma smaku. I nie pytam złośliwie tylko z ciekawości. Bo też bym chciała na bazie tego wywaru ugotować inne zupki , ale sie nie da :)) Z reguły wszystkie zupy nie dojedzone wyrzucam po dwóch dniach a szkoda... Co robie nie tak ???
A propos niedojedzonych zup: Przepis Duniaszy: "Coś z niczego, czyli kolacja z resztek" ( mozilla się zbuntowała i nie wstawia linka)
A odnośnie rosołu: może kisi się z powodu cebuli? I faktycznie- po dwóch dniach jest niezbyt smaczny, dlatego moze służyć już tylko jako baza do innych zup. I dwudniowa zupa - szczególnie taka zabielana śmietaną też jest niesmaczna. Dlatego zupy na bazie rosołu robię na jeden dzień.
Rosół zaraz po ugotowaniu przecedzam bo warzywa powodują, że się kisi. Rosół gotuję w sobotę wieczorem. W niedzielę wieczorem chowam go do lodówki i w garnku kilka dni w lodówce się nie psuje. Nie pasteryzuję. Najczęściej we wtorek gotuję na nim zupę np pomidorową lub inną zależnie czy makaron też mi został czy nie.
Naprawdę nie wiem,dlaczego kisi Ci się rosół.Po 1-2 dniach zazwyczaj wyjmuję z lodówki galaretkę,w którą się ścina.U mnie każda zupa,jeśli oczywiście zostanie,zaraz po ostygnięciu zostaje wstawiona do lodówki.Kilkakrotnie,gdy było bardzo ciepło i nie mogłam doczekać się aż wystygnie,wstawiłm odkryty garnek do zlewu z zimną woda.Zupę mieszałam,a wodę zmieniałam kilkakrotnie.Studzenie trwało kilkanascie minut.Jedyny raz (o którym pamiętam),to była grochówka,która skisła zanim wystygła,ale nie studziłam jej,tylko wyniosłam do naprawdę zimnego korytarza,sądzac,że będzie "bezpieczna".Niestety,rozszalała się burza i po 3-4 godzinach już fermentowała.Teraz,gdy zbliża się burza,nie czekam,tylko- studzenie i lodówka.
Aha jeszcze mi sie przypomniało:już niedługo będą ogórki zielone,więc można zrobic mizerie z ziemniakami i też będzie szybko i co najważniejsze tanio(przynajmniej dla mnie).
Scooby- ja sobie zmarażam ogórki na mizerię, wiec mizerię moge miec nawet w zimie. A pomijając kwestię mizerii- to można przecież zjeść ziemniaki z kefirkiem :) - też szybko i tez tanio :)
Odpowiedź od Agik brzmi następująco: "Kroję jak na mizerię i jak najszybciej zamrażam. I tak duzo wody wycieka z ogórka, jak się robi mizerię. Rozmrażam w misce a wodę wylewam. Potem jak ze świeżą mizerią"
Z racji braku czasu na długie gotowanie bardzo interesują mnie pomysły na szybkie dania w 20 minut. Kilka na pewno podpatrzę w Waszych propozycjach :)
Zupkom chińskim i wszelkim "torebkowcom" mówię zdecydowane nie. Po prostu mi nie smakują. Dlaczego dla niektórych to jedyna alternatywa na szybki obiad? Może dlatego że nie trzeba się wysilać, wymyślać. Torebka i już! Obiad gotowy. A może niektórym wydaje się, że to jedyna możliwość na szybki, ciepły obiad?
Oprócz tych dań, o któych już pisałyście, tzn rosół, zupy, sosy do ryżu czy makaronu, dania na parze, często robię też tak, że część obiadu przygotowuję sobie rano, żeby gdy już wrócimy z pracy było szybciej. Zgodnie z powiedzeniem "Dla chcącego nic trudnego" :)
...że część obiadu przygotowuję sobie rano, żeby gdy już wrócimy z pracy było szybciej... Fajnie masz.. mnie rano czasu wystarcza na umycie,ubranie, makijaz i w tzw miedzyczasie szybka kawe..Nawet prasowac czasami nie mam czasu- wiec wybieram cos, co prasowania nie wymaga :) Ale z szybkimi obiadami radze sobie niezle..jak juz wczesniej wspominalam :)
No tak... Zaczynam pracę o 9, na dojazd liczę 10 minut, więc dla mnie to nie problem coś rano przygotować. Ale gdy ktoś pracuje np od 6, no to rzeczywiście byłoby ciężko. Najważniejsze jest to, że każda z nas jakoś sobie radzi :) Pozdrawiam!
Dwa lata temu do pracy wychodziłam z domu o 7:30, wstawałam o 6h zeby rano ugotowac synkowi rosołek, w sumie to zagotowywałam, przykrywałam pokrywka i miesko samo dochdzilo w goracej wodzie. Po przyjsciu do pracy wywar na zupe mialam juz praktycznie gotowy.
Prasowania rano nigdy nie robilam, zawsze wieczorem sobie prasuje lub tez wybieram rzeczy ktorych nie trzeba prasowac.
A sniadanie ... tez robie wieczorem, zeby rano wyjac tylko z lodowki i zjesc :)
Łoj ... :))) Przypomniałaś mi czasy , kiedy głównym moim pożywieniem były zupki chińskie , w lodówce królowały kosmetyki , w zamrażalniku sweterki , a bulion kojarzył mi się tylko z kostką ;)))) Rozmarzyłam się ...
Wtedy nikt by mnie nie namówił na własnoręczne przygotowanie czegokolwiek oprócz kanapki , czy " tracenie " czasu w miejscu tak banalnie przyziemnym jak kuchnia ...:)
Teraz jest inaczej , ale chyba jakąś gułą niezorganizowaną jestem , bo nie umiem sobie przypomnieć obiadu , który mogłabym zrobić w 20 minut ... Ale , na szczęście nie muszę :))
Bo " kawalerską " kuchnię rozumiem tak : wracam z roboty głodna jak smok , wczoraj nie miałam ochoty i czasu , żeby coś przygotować ... , szczerze mówiąc mało mnie obchodziło , co zjem jutro ... Tak samo , jak dzisiaj : też zupełnie mam gdzieś , co zjem jutro :)
Taka " kawalerska / panieńska " kuchnia ma swój urok ... i czas , najczęściej krótki ...
Tak tylko , w związku z rozmarzeniem , chociaż zupełnie nie na temat napisałam ;)))))
Boziu, a co robiły sweterki w zamrażalniku? Taki system sprzątania miałaś?
Dokładnie rozumiesz "kawalerską kuchnię", jak ja :) - wracam głodna jak smok, zanim zabiję kogoś ( Mario ;))) ) z głodu, albo zanim zacznę obgryzać kończyny na żywca- muszę coś zjeść- mam na to 20 min. Załózmy, że mi się wczoraj nie chciało, a dziś znów mi się nie bedzie chciało ( takie czysto teoretyczne założenie, bo na jutro mam już pierogi, hi)- wiec co na gwałt??? Zupek ( chińskich) nie jemy bo nam szkodzą na urodę, celulit powodują, wzdęty brzuch i bóle stawów- wiec co innego?
I nic na szybko nie wymyślisz? jakas fasolka polana masełkiem z bułeczka, makaron z serem... eee, myślę, ze po prostu inaczej patrzysz, bo Ci nie zalezy na szybkości.
To prawda :)) Ale prawdą jest też to , że w tej chwili mam ochotę odgryźć Ci nogi za tę fasolkę ...:) Bo bez kolacji jestem ... ( z własnej woli , która teraz słabnie w zastraszającym tempie :) .
Kluchy! Ukochane moje kluchy! Na patelni na oliwie przysmażam czosnek, tak z trzy ząbki, zanim zrobi się brązowy, wybieram, wyrzucam. Oliwa sobie stoi i stygnie. Ucieram ser na tarce. Brokuł spędza kilka minut we wrzatku, a potem trafia na patelnię z oliwą, podsmażam lekko. Kluchy odcedzone na patelnię, wymieszać i na talerz. Parmezanem (tym najchętniej, ale jak nie ma, to innym serem) posypuję już na talerzu, bo nie cierpię efektu zalepionej patelni :) leniwa przecież jestem... Pieprzu sporo.
Kluchy- czyli makaron? Uwielbiam! Nie spaghetti, nie tagiatelle- tylko świderki, albo rurki- sosik się przykleja do tych wszystkich wgłebień, do tych prążków na rurkach... Masło, śmietana, bazylia, ser... Powinien byc parmezan, ale parmezan się nie ciągnie, a mnie rzędy mróweczek paradują po kregosłupie na widok tych niteczek rozpuszczonego sera... Albo sos pomidorowy - na pomidorach z puszki- w tysiącu wydań :)- z ziołami, z owocami, z papryką, z imbirem...
http://wielkiezarcie.com/recipe9825.html to też błyskawica, czasowo ograniczona procedurą krojenia filetu z kurczaka w kostkę. Natomiast miej na uwadze sos, bo ten doprawdy jest doskonały :)
Mhmm... Kurczaka se odpuszczę,ale mam zakamuflowany słoiczek chutneya śliwkowego...
No tak... szkoda, że nie mam 7 żoładków, jak Alf...
W harmonogramie na przyszły tydzień, codziennie jest makaron z sosem ( chyba niedobrze, co?), oprócz jednego dnia, kiedy bedę jadła ziemniaczki ze skwareczkami, koperkiem i maślanką...i drugiego dnia kiedy bedę jadła fasolkę z jajkiem sadzonym.
Czas zaoszczędzony na tym, ze posiłki przygotować można błyskawicznie wykorzystam do obmyślania kolejnych błyskawicznych obiadków ...
( dziś dzień bezemotkowy, bez graficznego wyrażania usmiechów, mrugań, całusów, chichotów... )
- kaszka manna na mleku z dżemem (niestety ze słoika :-) ). Do mleka trochę cukru waniliowego. - makaron + surówka - makaron + ulubione przyprawy + łyżka śmietany - ziemniaki z solą, pieprzem i łyżką śmietany - nieśmiertelna jajecznica z chlebem - kawa + papieros :-) to jak mi się naprawdę nie chce gotować
Użytkownik Czeslaw napisał w wiadomości: > - kaszka manna na mleku z dżemem (niestety ze słoika :-) ). Do mleka trochę > cukru waniliowego. Moj pomysl: zamiast dzemu sok, albo tarte jablko albo duszone :-))Albo swieze sezonowe owoce :-))
- makaron + surówka- makaron + ulubione przyprawy+ moj pomysl: na przyklad filet z kurczaka smazony bez panierki, sos carbonarra, pomidorowy, lososiowy, makaron z szynka i porem > łyżka śmietany- ziemniaki z solą, pieprzem i łyżką śmietany-moj pomysl: czasem do tego sledzik albo twarozek albo smazona rybka albo schabowy albo schab w kostke z cebulka i czosnkiem smazony( bardzo szybko sie robi, albo smazona kielbas z cebulka albo jkaszanka, albo sadzone jajko > nieśmiertelna jajecznica z chlebem- kawa + papieros :-) moja propozycja: omlet, albo omlet chlopski... to jak mi się naprawdę nie chce gotowaća szkoda:-)))
- kawa + papieros :-) to jak mi się naprawdę nie chce gotować Kurczę, to wypada nauczyć się palić na stare lata ( a też czasem naprawdę nie chce mi się gotować ).
Ja, kiedy wiem,ze z czasem będzie krucho przygotowuje "na zaś" kilka zestawów i zamrażam.Potem np makaron+podgrzany sos., bigos, gulasz, .a jak mi sie nie chce to jem w stołowce lub w pobliskim barze, albo zamawiam cos z dowozem.
A jak mi się nie chce gotować to... najczęściej wstawiam makaron od spaghetti, w międzyczasie na rogrzanej oliwie na patelni ląduje posiekany czosnek, papryka, doprawione odrobią chili, później dorzucam makaron i posypuję pietruszką. Danie gotowe :D
Ja, kiedy wiem,ze z czasem będzie krucho przygotowuje "na zaś" kilka zestawów i zamrażam.Potem np makaron+podgrzany sos., bigos, gulasz, .a jak mi sie nie chce to jem w stołowce lub w pobliskim barze, albo zamawiam cos z dowozem.
no właśnie ja zamiast gotowców (na dowóz czy z baru) wolę skorzystać z jakiejś saszetki i mieć danie domowe - bo zawsze coś od siebie można do niego dodać żeby je "udomowić" :)
Margaretka, a które saszetki możesz polecić? Masz coś sprawdzonego?
wszystko zależy od tego na co mam ochotę, ostatnio mam na tapeciemakarony - polecić mogę np. danie szybko z patelni - tak się nazywa. Fajne bo można dodać do niego swoje składniki i nie smakuje jak gotowiec :)
z racji styczności w mojej pracy z firmą "Lubella" i jej produktami ...mam możliwość próbowania ...i stanowczo każdemu "gotowcowi mówię - NIE ! ( nie tylko z z tej firmy) ...
Obie Panie, (a chyba i nawet trzecia dołączyła niedawno..;)) które tak chętnie się wypowiadają w tym temacie pewnie też nie próbują tych "specjałów". Szeptają sobie.. marketingowo..:) Można życzyć tylko powodzenia..;)
Nie spróbują, po co? Baza to może być pod makijaż w ostateczności, a to zachwalane "cuś" nijak się nie nadaje. Nie widzę sensu w udawaniu, że gotowiec to takie dobro, a tak naprawdę zanim sie to "udomowi" (co jest bzdurą moim zdaniem, nie da się tego tak przerobić i nie wiem nadal, po co) można ugotować coś o wiele lepszego.
Do założenia tematu zanspirował mnie przepis Czesława "Chińszczyzna czyli leniwiec jednogarnkowy"
Od razu piszę, żeby nie było ;)))- nie mam zamiaru nikomu dokuczać, niczego wyśmiewać, chciałam pogadać. A przepis Czesława mnie mocno rozczulił ;;)))
Czesław-pozdrawiam gorąco :)
Czasem tak rzeczywiście jest, że trzeba coś SZYBKO ugotować.
Naprawdę jedyną alternatywą jest chińska zupka? danie ze słoika, sos z paczki, tacka wstawiona do miktofalówki?
Chciałam się temu przyjrzeć :)- w przepisie pisze, ze do przygotowania dania potrzeba ok 20 minut. A przecież 20 min. - to kawał czasu jest :) w 20 min bez pośpiechu usmażymy kotleta.
Równie krótka trwa zrobienie żurku na wywarze z wędzonej kiełbasy, fasolówki na fasolkach z puszki i wędlinach, sałatki z makaronu, ryżu, czy warzyw z patelni.
Chyba ważna tez jest logistyka ;)- wiadomo, ze nie chce się przez cały tydzień jeść tego samego na okragło, choćby to było najbardziej ukochane nasze danie. I prawda tez jest, że niekoniecznie "opłaca się" lepić 10 pierogów na jedno danie dla jednej osoby. Ale od czego mamy zamrażarki?
Ja kiesyś tez jadałam zupki chińskie, bo mi się zdawało, że szybko jest, ze przecież pracuję, ze przecież nie dam rady być w dwóch miejscach jednocześnie. Wiec jadłam zupki chińskie... Kiedyś nie wiedziałam, ze mam żołądek- tzn podejrzewałam, że gdzieś go w środku mam, ale nie wiedziałam gdzie, bo nie miałam żadnych dolegliwości... Po jakimś roku jedzenia stale zupek dokładnie dowiedziałam się gdzie mam żołądek, a po drugie- jak to jest chodzić po ścianach z powodu bólu żołądka, niestety.
Jeszcze anegdotka :)
( "Z pamiętników bywalca" J.Zaruba- dotyczy oryginała warszawskie cyganerii Feliksa Jabłczyńskiego)
"Mieszkał on w hotelu "Victoria" na Jasnej. Kiedy wszedłem do numeru, myśłałem, ze jestem w pracowni alchemika. Zamiast szlafroka gospodarz miał na sobie jakąs wschodnią serwetę, spięta pod szyją antyczną broszą. Zastałem go nad ustawionym na dwóch prymusach wielkim saganem, z kórego wydobywały się dość niepokojące kulinarne zapachy.
- Gotuję własnie obiadek- powiada witając się ze mną.
- Jak to, taki sagan? To chyba na jakieś dzieisięc osób.
- Nie- odpowiada Jabłczyński- to tylko dla mnie, ale gotuję obiad raz na tydzień. Mniej kłopotu.- potem dodaje: - Idę, widzi pan, na targ, kupuję włoszczyznę, makaron, kaszę, trochę wieprzowiny, cielęciny, jakaś rybę, wszytko to potem zalewam wodą, trochę soli i pieprzu. Wygoda! Mam na przykład dziś apetyt na rybę. Poszperam w garnku i mam rybę. Chcę wieprzowinę. Mam. Chcę zupę, mam zupę.
- I czy to dobre? - pytam niedowierzająco.
- No- mówi z wahaniem- wcale niezłe, zresztą jak bardzo niedobre, to posypuję wszystko majerankiem. "
Chciałam zaprosić do rozmowy, na temat dań, które można przygotowąc szybko - w około 20 minut. Ale żeby to były dania w całości przygotowane ze świezych produktów, omijające wszelkie dania ze słoików, sosy z torebek, zupki chińskie itd.
1. smażona wątróbka kurza z cebulką.
2. kawałki piersi kurczaka w cebuli i jabłkach, smażone
3. naleśniki z dżemem
4. makaron z serem polany śmietaną z cukrem, można ciapnąć kleks z dżemu
Na razie tyle sobie przypominam z moich szybkościowców.
I jeszcze całe mnóstwo dań z szybkowaru.
Czyli jest tego całkiem sporo :)
Skąd wiec przekonanie, ze zupka to najłatwiejszy sposób?
Z reklamy w telewizorze? Że tak oto okazujemy milość najbliższym? Jak cała rodzina moze się stłoczyć przy stole kuchennym, patrząc jak tata rytualnie rozcina torebkę z "pomysłem na.."?
Ha ha, my na rodzinkę "Knorra" ukuliśmy nazwę "rodzinka patologiczna", jakoś Winiary mnie tak nie wkurzają, chyba dlatego, że tam są różne rodzinki, wkurza mnie tylko robienie z faceta idioty, bo wypił barszczyk i zostały mu wąsy, a córcia z mamusią boki zrywają (lekka patologia ;) )
Mnie przychodzą do głowy
- naleśniki
- wszelkie dania na patelni typu kurczak warzywa pokrojone w drobną koskę do tego ryż
- ryż z truskawkami
- spaghetii niestety z sosem z torebki ale rzadko mi się to zdarza więc sobie wybaczam
Powiem szczerze, że staram się mieć zawsze coś zamrożonego jak nie ma nic to kłopot. Dzieci nie wszystko jedzą. Kupiłam kiedyś barszcz w kartonie i krokiety dla nas a dla dzieci miałam pierogi z mięsem . Poprzyprawiałam po swojemu. Wiecie, hi hi nie poznali tak zamaskowałam. Mąż mówil do mnie kochanie robiłaś krokiety, ja mu tak kochanie zrobiłam specjalnie dla Ciebie 2 krokieciki . Myślałam, że ha ha się domyśli po tym a ten nic. Jak nic to im serwuje taki barszczyk w sytuacjach kryzysowych. Aaaa jeszcze Wam powiem jak weszłam na ten temat mialam kiedyś koleżankę która mężowi robiła placki ziemniaczane zawsze z torebki. Nie wiem co to za placki, ale w tym dniu jej mąż nosił ja na rękach z tego powodu. Mąż myślał że placki są robione przez moja koleżankę i ona się tak poświęca i trze ziemniaki na tarce specjalnie dla niego.
Ja się kiedyś zarzekałam, ze na pewno poznam czy z torebki, czy nie :)
Ale muszę przyznać ( choć pewnie wszyscy wiedzę, jak dużo mnie to kosztuje, hi) że jeden rodzaj barszczu jednej formy jest całkiem, całkiem... ;))))
Dziś zrobię eksperyment ;)) - ile trwa zrobienie sosu pomidorowego na pomidorach z puszki- bo mnie się wydaje, ze to jakoś bardzo szybko jest.
A co do placków ziemniaczanych ;)))- powiedz koleżance, ze ziemniaki można trzeć w melakserze ;))) a za te pieniądze, co kupuje te gotowe placki może sobie coś fajnego kupić.
Sensu kupowania tego produktu- znaczy placków z paczki to naprawdę nigdy nie zgłębię. Nie wiem, czy ukręcenie masy na placki trwa dłużej niż 5 min ( łacznie z myciem maszyny)
Agik nie mam już kontaktu z ta koleżanką to było tak dawno, że chyba jeszcze malekserów nie było. Ja kiedyś zawsze tarłam ręcznie a teraz w maszynce do mięsa elektrycznej
Też mialam taką koleżankę.Ona tak oszukiwala nawet teściowa, co kupnego do ust nie weźmie))Czasem mi opowiadała o swoich trickach , pekałam ze smiechu.
A wiesz, że odpowidziałaś na post z ponad trzech lat ? Hihihi nie lepiej założyć nowy wątek??
Ten post ktoś juz dzis przede mną odświeżył))
"Kawalerska kuchnia czyli dania w 20 miniut :) "
Szybki telefon do jednej z sióstr :) . Przepis krótki , praktyczny i sprawdzony, tak więc godny polecenia.
Ma jeden zasadniczy minus :)
Nie każdy dysponuje siostrą :)
... i kilka pomniejszych minusów ;)
1. Nie każdy ma akurat naładowany telefon, bądź środki na koncie telefonu :P
2. Nie zawsze siostra jest w odległości takiej, że w 20 min dowiezie( doniesie) ciepły posiłek.
W sumie to równie dobrze mozna zadzwonić po pizzę :)- co ma rówież kilka minusów, ale nie o tym temat;))) to nie beę ruszać ;)))
Wspomniałaś przecież , cytuję fragment Twojego postu : " Chyba wazna tez jest logistyka ;) ". Wynika z tego ,że wiesz co, natomiast z dalszej części wypowiedzi wnioskuję , że nie wiesz jak.:)
Napisałaś na zakończenie : "W sumie to równie dobrze mozna zadzwonić po pizzę :)- co ma rówież kilka minusów, ale nie o tym temat;))) to nie beę ruszać ;)))"
Można , owszem, pod warunkiem ,że wiadomo , kto ją dostarczy. :)))) Generalny wniosek na przyszłość: nie warto izolować się od ważnych "składników logistycznych" .
Alez ja wiem, jak!!! Kto Ci powiedział, że nie wiem?
To jest równiez jedna z tych wyjątkowych ( w moim przypadku ;))) ) sytuacji, ze nie tylko wiem, jak, ale potrafię wiedzę równiez zastosować w praktyce :))
To jest serwis dla pasjonatów gotowania i jedzenia, więc myślę sobie, że tak zadzwonić po siostrę, zadzwonić po pizzę- no "cós to za kunst, powiedzieć capka" ;))) postawmy wyżej poprzeczkę!!! Przecież damy radę!!! Damy radę ugotować posiłek w 20 min ze świeżych produktów, a nie z paczki :)
No powiedz, że damy!!!
Dwadzieścia minut .......... , to rzeczywiście niezbyt wysoko postawiona poprzeczka :P :)))))
Zaś co do paczki przyznam się ,że takich sztuczek kulinarnych nie znam , jeśli już to żywy - w rozumieniu świeży produkt. Przynajmniej wiadomo, co się je :)) .
Nie wiem, czy moge sobie pozwolić na aż taką poufałość, ale co mi tam - ryzyk- fizyk - bez ryzyka nie ma zabawy ;)))
Ty jesteś gotujacy, czy tylko doceniający?
I czy obiad w 15 minut to poprzecza ustawiona odpowiednio?
"Ty jesteś gotujacy, czy tylko doceniający?
I czy obiad w 15 minut to poprzecza ustawiona odpowiednio?"
Przepraszam najmocniej , jak sobie wyobrażasz , nie wziąć udziału w przygotowaniu , a silić się na ocenę ? Co do czasu ..... podtrzymuję to co napisałem wczesniej :))
"Co do czasu ..... podtrzymuję to co napisałem wczesniej :))"
Zaraz, zaraz... to, co napisałes wczęsniej odnosiło się do 20 minut! Zmienna czasu uległa zmianie ;))) teraz jest 15 minut, wiec nie sposób zastosować odpowiedzi wyważonej, jak rozumiem ;))) na poprzednich ustaleniach, kiedy ustalenia uległy zmianie.
Proszę o konkretną odpowiedź :)
Właśnie, te ustalenia. Najpierw miało być szybciutkie danie , które w wyniku zmiany ustaleń zmieniło się w cały obiad. Wybacz , w 15 minut to nawet nie da sie zagaic o obiedzie :)))) .
A chociaż spróbuj :) Ja w Ciebie wierzę :)
Zdefiniuj "obiad", proszę :) Bardzo mija się w siatce znaczeniowej ze słowem "danie" ?
Jesteś niekonsekwentna. Skoro piszesz o podnoszeniu poprzeczki , to dlaczego zmienna czasowa przyjmuje u Ciebie coraz niższe wartości ? :) Nie dostrzegam nic porywającego w tej funkcji .
Rozważyłbym , czy jest to kwestia wiary , czy lepiej jednak nie mieszać do tego wiary.
Pod pojęciem "obiad" rozumię zestaw co najmniej kilku dań , nie ma chyba potrzeby tłumaczenia, jakie dania składają się na cały obiad , bo to jest jakby zależne chociazby od apetytu czy upodobań kulinarnych , ale w kontekście powyższego słowo "danie" mozna rozpatrywać jedynie jako część obiadu czyli prawie obiad. :)
Niższe wartości czasowe to własnie wyżej postawiona poprzeczka :)
Dzięki za doprecyzowanie ;) słowo "obiad" rozumiemy tak samo :) Choć przecież są takie "dania", które za obiad spokojnie wystarczą ;))
Sądzisz, że nie da się w około 20 minut przygotowac obiadu, który składałby się na przykład z: zupy pomidorowej z makaronem, ziemniaków, kotleta z piersi kurczaka i jakiejś surówki ( sałata ze smietaną, mizeria, surówka z kapusty kiszonej, buraczki z chrzanem- do wyboru, oczywiście)? W takiej sytuacji, to co nazwałam "logistyką" sprowadzałoby się, do 1. posiadania bulionu, 2. obranych wczesniej ziemniaków, które zalane gorącą wodą gotują się ok 20 minut własnie. 3 już nie wspominając o ułatwieniu w takim, jak posiadanie własnych słoiczków z buraczkami, ogórkami, papryką, kapustą itd., ewentualnie jeszcze przydałoby się zdrowe gardło do wykrzykiwania "chłopa!!!!" ( w celu odkręcania słoików, oczywiście)
No i trza się uwijać, hi.
Spróbuję kiedyś ze stoperem ( kręcą mnie takie zabawy ;)))) myslę, że jest to możliwe.
Kiedyś był taki program "smaczneGO" i tam zaproszeni goście przynosili jakieś swoje produkty, a kucharze przygotowywali z nich dania :) w 20 min- no 5 czy 6 dań- przystawka, sałatka, danie główne, deser... Ale oni sie uwijali naprawdę mocno :) Ja bym troszkę wolniej się za to zabrała :)
Co dzisiaj jadłeś Mniamtom? ;))) i jak długo trwało przygotowanie posiłku? O ile to nie jest top secret ... ;)
"Niższe wartości czasowe to własnie wyżej postawiona poprzeczka :) " - im niżej tym wyżej ? Dziwna jest ta konkurencja i nie przemawia do mnie :))
"Spróbuję kiedyś ze stoperem ( kręcą mnie takie zabawy ;)))) myslę, że jest to możliwe." - O nie ! Mam odmienne zdanie , wolę dysponować nieokreślonym przedziałem czasowym , zero pośpiechu i zero stresu zwłaszcza w kuchni. :)
Odnośnie obranych wcześniej ziemniaków zalanych gorącą wodą , dodam od siebie , że możesz także wcześniej pokroić ziemniaki na 4-6 części - rekord murowany.
Co jadłem? Dopiero będę;))) Menu tradycyjne .
Męczy mnie taka sprawa: Uważasz, że ziemniaczki ( najlepiej dopiero co ukopane z pola, hi)+ koperek ( dopiero co zerwany z grządki)+ malutkie skwareczki z podgardla, wytopione na chrupko+ zimna maślanka ( dopiero co wylana z kartonika, który długo się chłodził w lodówce) i -nieobowiązkowo- jajko sadzone z idealnie sciętym białkiem; to nie jest zestaw kilku dań?
Przepraszam , ale muszę wtręta zrobić ;))
Agiku , czyś serce straciła ???
Marzę o takim kilkudaniowym obiedzie ( no , może zamiast podgardla masło i zamiast jajka nieobowiąkowo kalafior :) , od jesieni !!!
Zdołowałaś mnie , bezduszna istoto !!!
Tylko mam wątpliwości , czy ukopanie , obranie i ugotowanie ziemniaków zajmie 20 minut ...;))))
I przy okazji pytanie : co to znaczy " obrane wcześniej ziemniaki "?
Znaczy wieczorem obierasz , a gotujesz po robocie ?
Ukopanie ziemniaków kryje się pod szerokim znaczeniowo terminem "logistyka" ;))))))))))))))
Ale... jak byłam mała i babcia Marynia jeszcze gryfna była i za stodoła rosły ziemniaki, to ukopanie wiaderka ziemniaków to było może z 5 minut :)
Przypominam, ze młodych ziemniaków sie nie obiera, a jedynie myje dokładnie...
Ale to zart był...
Też mi się marzy taki obiad... te młode ziemniaczki, nasze, nie te co na Cyprze, czy tam w Izraelu urosły, tylko nasze, takie malutkie, ale za to takie, którym skórka schodzi pod palcem, pachnący latem koper ( nie wiem czemu, ale lato mi pachnie koperkiem, wodorostami i olejkiem do opalania :) ) i te skwareczki... ale wiesz, jakie? Takie, ze jak przejedziesz językiem po podniebieniu to się rozetrą na taką przyjemną smugę, a jak chcesz miedzy zęby taką wziąć to prawie, że słyszysz, jak chrupie.
Ta maślanka to kompromis jest :) bo idealnie byłoby, gdyby to było kwaśne mleko :) Babcia Marynia miała take, ze szło je nozem kroić :) Miała taki kamionkowy garniec i chochlą wyciagała tą sztywną treść do mniejszego naczynia i mieszała w tym i dopiero nalewała do kubków. No i ziemniaki były gorące a mleko- kojące :)
Obrane wczesniej ziemniaki- to właściwie nic nie znaczy :) bo obrać 4 ziemniaki dla nas dwojga, to moze 2 minuty jest. Ja czasem obieram ziemniaki rano i daję do lodówki, ale tylko czasem- ja czekam aż luby sie wyzbiera do wyjścia, a ja nie mam za bardzo pomysłu, czym się w tym czasie zająć...
Boooszżżżż !!!
I ręce Ci też odgryzę :)))
Moja babcia Ela też miała takie mleko , co to chochlą trzeba było ...
I te malutkie ziemniaczki ...
U nas , gdy sezon się zaczyna , sortowane są : większe dla państwa ( 2 x droższe ) i te psiary najsmaczniejsze , dla plebsu ...
Wtedy baardzo się cieszę , że nie muszę " państwem " być :))
A z tymi skwarkami , to jak je trzeba zrobić ?
Bo właśnie ja ostrożna z nimi jestem , ze względu na nieprzyjemny osad na podniebieniu ( częsty ) ...
Chociaż , jak Babcia robiła , to go nie czułam :)
Ja właśnie tez nie umiem takich skwarek zrobić... Tzn - czasem mi wyjdą, ale bardziej na zasadzie- trafiło się ziarnko ślepej kurze.
Takie chrupkie "krówki" to mi wychodzą- ale duże, a cały knif w tym, żeby do malutkich ziemniaczków były malusieńkie skwareczki... takie, że na paznokciu małego palca zmieszczą mi się dwie...
Ale to tak: patelnia musi być ciężka, podgardle musi byc dobre, nóż musi byc ostry. Pokroić, wrzucić na patelnię, pomalutku ma się wytapiać i jednoczesnie opiekać... i rzykac trza, coby wyszły takie własnie akuratnie ;))) Moze w tym rzykaniu* cała rzecz? ;)))
* rzykać- po śląsku- modlić się
Teraz mi luby mówi, ze to własnie takie "krówki" duże trzeba zrobić, a potem je pokroić na małe kosteczki...
No właśnie , bo takie małe pchełki nigdy nie wysmażą się właściwie , tylko się wysuszą ...
Podziękuj Lubemu , bo sama bym na to nie wpadła :))
Ja już zaczęłam obstawiać paliwo : Babcia nigdy nic nie gotowała na gazie ( oprócz wody ) , nawet na węglu nic , tylko na drewnie .
Uważam , że zaglądasz mi w garnki , śledzisz moje pole , ogródek i zaglądasz do mojej lodówki ;) , a później niby nic pytasz się czy to , co własnie zjadłem, to był zestaw dań? No chyba widziała Pani na własne oczy, co to było ? ;)
Nie widziałam, ale żałuję, bo chciałabym zobaczyć...
Tak a propos czasu w kuchni...
Mnie to zawsze interesowało, juz pomijając kwestię, czy trzeba coś zrobić na szybko czy nie. Ale np- jest impreza i trzeba podac obiad dla 12 osób, na obiad jest zupa, potem kotlety, ziemniaki... Trzeba podać ciepłą, ale nie wrzacą zupę, zjeść, odnieśc naczynia, podać CIEPŁE ziemniaki i pozostałe danie.
Ile wczesniej nalezy zacząć przygotowywac obiad, zeby mieso nie było ani surowe, ani spalone, ani wystudzone... Zmienna "zatrudnianie służby" nie musi być rozważana. Służby brak.
U mnie taka szybka kuchnia sparwdza sie na co dzien... Poniewaz z mies najbardziej lubimy kurczaki, a zwlaszcza filety, wiec zadanie mam bardzo latwe.. :))
Podsmazony filet, ze wszystkimi dostepnymi sezonowymi/mrozonymi (mam nadzieje, ze mrozonki nie sa traktowane jako gotowce- mrozonki w sensie- mrozone warzywa, bez zadnym dodatkow typu sosy czy przyprawy) warzywami i do wyboru z ryzem lub makaronem to u mnie normalny obiad... W pol godziny- smacznie, zdrowo (??) i tanio, bo jednym filetem, pokrojonym w kostke, wymieszanym ze wszystkimi dodatkami najemy sie w trojke :)))
Barrdzo szybko robi sie rowniez rybe :) Najdluzej trwa rozmrazanie- ale i tu sobie radze, polewam ja czesto i obficie ciepla woda... A potem do folii i do piekarnika, albo na natluszczona patelnie- w pol godziny aromatyczna rybka gotowa :)
Rownie szybko robie moje tunczykowe spaghetti :) Sos robi sie tyle, co gotuje sie wode na makaron i sam makaron.. :)
Nie gardzimy rowniez omletem "na winie"- w ramach sprzatania lodowki, na taki omlet moga trafic wszelkie, podsmazone na patelni resztki- wedlin, pomidorow, papryki itp..No co sie nawinie :)
Mikrofalowki nie uzywam, bo jej nie mam- wiec gotowce typu- w torebce/na tacce do odgrzania- u mnie racji bytu nie maja...Chinskie zupki- i owszem, ale bardzo rzadko- w ramach "zaspokojenia pypcia"... Nie jako obiad..
Mnie takie mrożonki tez bardzo ułatwiają życie :). Używam mrożonki meksykańskiej jako bazy do sałatki jarzynowej, do galaretek z rosołu ( zamiast otwierać kilka puszek, dwie garście mrozonki na sitko, sitko na garnek z wrzątkiem, pokrywka, kilka minut i już)
Mieszankami warzywnymi wzbogacam farsze mięsne- do pierogów, do krokietów, ostatnio do pasztetu. Mrożonka chińska mi idealnie podchodzi do farszu gołąbkowego- jarzynki są drobno pokrojone. Lubię też wymieszać ją z ryżem, czosnkiem i serem i zapiec w piekarniku.
Jeśli chodzi o szybki 0biad taki w 20 minut to u mnie to zawsze makaron z czymś co jest w lodówce.
NP:
1. Smażona kiełbaska z cebólą i czosnkiem do tego wrzucam makaron i dodaje jajka
2. Sos pieczarkowy z makaronem
3. Smażony filet z kurczaka w sosie śmietanowym
to na szybko mogę zrobić czas gotowania to czas potrzebny na ugotowanie makaronu sos szybki.
A z kupnych rzeczy to czasem kupuje pierogi.
Myślę żę opcji jest sporo. :)
Czyli pomysłów jest masa :)
U mnie ze wzgledu na to czy lato czy zima to zawsze musi byc zupa. Moze nie byc drugiego dania ale zupa to podstawa, bez niej nawet moj zoładek sie zle czuje. Nie wyobrazam sobie niedzieli bez rosolu, uwielbiam go. Zawsze w niedziele gotuje duzy gar rosołu, ktory pozniej gotujacy rozlewam do słoików, po wystygnieciu wkładam do lodówki i tym sposobem mam wywar na cały tydzien. Przeciery (pomidorowy, szczawiowy i ogorkowy) robie latem wiem zupy mam w szybki sposob, rosół ze słoika+przecier i zupa w poł godziny gotowa (licze gotowanie ryzu, ziemniakow, makaronu). Inne zupy warzywne tez nie zajmuja mi wiecej czasu.
Lubie sobie tez zrobic zapas do zamrazalki klusek, kopytek, pierogi (prababcia jeszcze nam robi ;), lecza, bigosu, łazanek i roznych innych potrawek.
Bardzo lubimy tez sosy miesne wiec piers z kurczaka, karczek, watrobka szybko sie robia wiec czesto goszcza na naszym stole.
W ulubionych mam tez troche przepisow jednogarnkowych (takich z piekarnika) łacze produkty, wstawiam do piekarnika i drugie danie gotowe :)
Poza tym ja lubie siedziec w kuchni i gotowac, jak tylko mi czas na to pozwala to robie :)))
Zupke chinska czasami sobie zjem, jak mi sie zachce lub zrobie sałatke na niej, to wszystko co nie łączy z chińszczyzna ;)
Wychodzi na to, ze podstawą logistyki "gotowania w 20 min" jest rosół! Ja tez tak uważam. I robię identycznie! Gotuję duży gar rosołu na niedzielę. Czasem robię sałatkę jarzynową z jarzynek, a czasem galaretki z mięsa. Czasem obrane z kosci mieso zmarażam- robie z tego pierogi, pasztet, albo cos innego - jak się już dużo uzbiera.
Z reszty rosołu robię zupy: ogórkową, pomidorową, czasem barszcz, marcherwkową, dodaję od sosów. Zredukowany mrożę, w małych pojemnikach- jako podstawę od sosów i zup.
Czyli "leniwce" :)- gotujemy rosół!!!! :P
I tez korzystam z zamrażalnika, ile wlezie :)- specjalnie robię więcej "na zaś"
Też mrożę czasem rosół,niekoniecznie redukując-zależy,ile mam miejsca w zamrazarce.Poza tym mrozę (w miejszych woreczkach) "rosół" z parzenia szynek czy boczków własnej roboty,Mam pózniej dodatek lub bazę np.do grochówki,zupy fasolowej,kapuśniaku,żurku,barszczu ukraińskiego,fasolki po bretońsku.Robiąc pierogi ,krokiety,gołąbki,pyzy,kotlety itp zazwyczaj nie wyliczam "na styk" na jeden obiad,gdyż kazdorazowy nadmiar jest zjedzony nazajutrz lub zamrożony.
No wiec tak:
NIGDY nalesniki robione od poczatku bo maka nie ma czasu by sie rozkleic ale jak najbardziej:
kartoflanka, zupy z szocewica i puszkowa fasola czy grochem Pomidorowka ogorkowa na skrzydelkach na przyklad
rozne makarony z szynka i porem, z lososiem, z tunczykiem, z sosem jarzynowo pomidorowym albo kielbasa albo na slodko
omlety pikantne z ziemniakami. niesmierelne sadzone ze szpinakiem i ziemniakami
kartofle smazone (z ugotowanych dzien wczesniej albo surowych)
ryz duszony z warzywami do ego piers z kurczaka saute
kotlety i sznycle w tym i schabowe itd, itp,itd
To moja codzienna kuchnia gdyz czesto ie mam czasu czy ochoty na dluugie gotowanie a domownicy glodni. Wiekszosc moich codziennych obiadow to dania gotowane w pzeciagu 20-30 minut.
Co mi pomaga?
Zamrozony wlasny bulion w porcjach jako baza do zupy czy sosu
czasem jak mi sie bardzo spieszy - zamrozone sosy typu bolognese wlasnej produkcji
No własnie- moje codzienne gotowanie tez nie moze mi zabrać wiecej niz 20-30 min! Po prostu- przychodzimy z pracy i JUŻ, SZYBKO chcemy jeść.
A sosy to lepiej chyba zapasteryzowane, niż zamrożone? Ja sobie w tym roku zrobię taki typowy pomidorowy sos z ziołami do makaronu! W poprzednim sezonie robiłam adżikę marinika i na jej bazie robiłam błyskawiczne sosy. Doskonale mi sie przechowuje. W tym roku popróbuję z sosem pomidorowo - ziołowym. Dodanie potem do takiego sosu czegokolwiek- podsmażonego miesa, owoców to już "sekund pińć"
Ja mam przepis, stosowany przez mojego syna, gdy został na 2 dni sam (a ja mu zamroziłam pół zamrazalnika przygotowanymi wczesniej daniami). Kupił mortadelę, pokroił w plastry, opanierował w jajce i mące i usmazył. jednego dnia zjadł to z mieszanka marchewki i groszku w słoiku, drugiego z kiszonym ogórkiem. Wydaje sie smaczne i proste, mądry chłopak, ma to mamusi
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> A sosy
> to lepiej chyba zapasteryzowane, niż zamrożone? Ja sobie w tym roku zrobię
> taki typowy pomidorowy sos z ziołami do makaronu! W poprzednim sezonie
> robiłam adżikę marinika i na jej bazie robiłam błyskawiczne sosy.
> Doskonale mi sie przechowuje. W tym roku popróbuję z sosem pomidorowo
> - ziołowym. Dodanie potem do takiego sosu czegokolwiek- podsmażonego miesa,
> owoców to już "sekund pińć"
Nie wiedziałem, czy się kwalifikuje ale widzę, że tak więc polecam:
http://wielkiezarcie.com/recipe19022.html
Sos pasteryzowany, pomidorowo "chiński". Zrobiłem tego trochę jesienią i nie żałuję. W sytuacjach awaryjnych sprawdza się rewelacyjnie.
No fajny sos :) i pewnie smakuje tez dobrze. Tylko ja myślałam bardziej o takim pomidorowym sosie, bardziej uniwersalnym- po prostu pomidorowy sos zapasteryzowany, a ja już potem sobie zdecyduję, czy brzoskwinie dodać, czy ananasy, czy cukinię+ mięta ( mniam! połaczenie by Zbyh1. Dzięki Zbyszek :) )
Ale sos sobie dodałam do ulubionych :)
Ja też byłam i jestem miłośniczką zupek chińskich,nie dlatego,że nie chce mi się ugotowac obiadu,po prostu je lubię.Kupuję te zupki Amino a od czasu do czasu Vifona,Kim-lan.Mąż troche na mnie się złościł-mówił,że będe w środku żółta od tych zupek bo to chemia,ale ja wprawdzie wpadłam w nałóg jedzenia zupek.Bywało,że jednego dnia jadłam po dwie,teraz mnie troche mineło,ale lubię nadal sobie pojeśc tych zupek.A co można zrobic w ciągu 20-30minut,np.,leczo,bo robimy je praktycznie z tego co mamy w lodówce-można powiedziec z resztek,pomidorówkę z makaronem9makaron dodac od razu jak sie będzie gotowac zupa-proszę jak masz ochotę to zajrzyj w moje przepisy tam będzie ta pomidorówka.Dla mnie drugiego dania może nie byc,ale zupa musi,bo to u mnie podstawa.Naprawdę zapodałaś bardzo dobry temat,akurat ja mogłam się wykazac,aha jeszcze jednym moim nawykiem,wręcz nałogiem jest HOOP-Cola.Pozdrawiam.
Lubię od czasu do czasu zjeść zupę chińską w pracy na drugie śniadanie. Zwłaszcza jak mam 2 zmianę i siedzę w pracy do 18. Rozgrzewa, zaspokaja głód
No i wyszło z tego całkiem sporo dobrych rzeczy. Niech schowają się reklamy ze swoimi pomysłami na... Chodzi tylko o to żeby się nie dać otumanić, że nic innego nie da się szybko przygotować.
ja rosół też gotuje jako bazę na kilka dni, może nie na cały tydzień, ale tak na 3-4 dni. Często też gotuję ziemniaki w większej ilości. Do obiadu używam połowę, a druga połowę na drugi dzień, krojąc w grube plastry i obsmażam, do tego kefir lub usmażone mięsko nawet mielone.
Jak to jest mozliwe,zeby gotować rosół na kilka dni? Jak to robicie????? U mnie rosół po dwóch dniach jest do wyrzucenia !!!! Albo sie skisi, albo nie ma smaku. I nie pytam złośliwie tylko z ciekawości. Bo też bym chciała na bazie tego wywaru ugotować inne zupki , ale sie nie da :)) Z reguły wszystkie zupy nie dojedzone wyrzucam po dwóch dniach a szkoda... Co robie nie tak ???
A propos niedojedzonych zup: Przepis Duniaszy: "Coś z niczego, czyli kolacja z resztek" ( mozilla się zbuntowała i nie wstawia linka)
A odnośnie rosołu: może kisi się z powodu cebuli?
I faktycznie- po dwóch dniach jest niezbyt smaczny, dlatego moze służyć już tylko jako baza do innych zup. I dwudniowa zupa - szczególnie taka zabielana śmietaną też jest niesmaczna. Dlatego zupy na bazie rosołu robię na jeden dzień.
Gorący i bez warzyw do słoika , potem postaw do góry dnem , zassie się . Trzymaj w lodówce.
Robie tak samo :)
Nawet z wywarami z wedzonych kosci, boczku robie identycznie.
Rosół zaraz po ugotowaniu przecedzam bo warzywa powodują, że się kisi. Rosół gotuję w sobotę wieczorem. W niedzielę wieczorem chowam go do lodówki i w garnku kilka dni w lodówce się nie psuje. Nie pasteryzuję. Najczęściej we wtorek gotuję na nim zupę np pomidorową lub inną zależnie czy makaron też mi został czy nie.
Naprawdę nie wiem,dlaczego kisi Ci się rosół.Po 1-2 dniach zazwyczaj wyjmuję z lodówki galaretkę,w którą się ścina.U mnie każda zupa,jeśli oczywiście zostanie,zaraz po ostygnięciu zostaje wstawiona do lodówki.Kilkakrotnie,gdy było bardzo ciepło i nie mogłam doczekać się aż wystygnie,wstawiłm odkryty garnek do zlewu z zimną woda.Zupę mieszałam,a wodę zmieniałam kilkakrotnie.Studzenie trwało kilkanascie minut.Jedyny raz (o którym pamiętam),to była grochówka,która skisła zanim wystygła,ale nie studziłam jej,tylko wyniosłam do naprawdę zimnego korytarza,sądzac,że będzie "bezpieczna".Niestety,rozszalała się burza i po 3-4 godzinach już fermentowała.Teraz,gdy zbliża się burza,nie czekam,tylko- studzenie i lodówka.
Aha jeszcze mi sie przypomniało:już niedługo będą ogórki zielone,więc można zrobic mizerie z ziemniakami i też będzie szybko i co najważniejsze tanio(przynajmniej dla mnie).
Scooby- ja sobie zmarażam ogórki na mizerię, wiec mizerię moge miec nawet w zimie.
A pomijając kwestię mizerii- to można przecież zjeść ziemniaki z kefirkiem :) - też szybko i tez tanio :)
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> A pomijając kwestię mizerii- to można przecież zjeść
> ziemniaki z kefirkiem :) - też szybko i tez tanio :)
Jeszcze taniej zjeść ze smakiem:):)
Agik! Jak zamrażasz te ogóry - kroisz je w plastry? Proszę o instrukcję!
Odpowiedź od Agik brzmi następująco: "Kroję jak na mizerię i jak najszybciej zamrażam. I tak duzo wody wycieka z ogórka, jak się robi mizerię. Rozmrażam w misce a wodę wylewam. Potem jak ze świeżą mizerią"
Sprobuje tez zrobic :)
Fajny temat :)))
Z racji braku czasu na długie gotowanie bardzo interesują mnie pomysły na szybkie dania w 20 minut. Kilka na pewno podpatrzę w Waszych propozycjach :)
Zupkom chińskim i wszelkim "torebkowcom" mówię zdecydowane nie. Po prostu mi nie smakują. Dlaczego dla niektórych to jedyna alternatywa na szybki obiad? Może dlatego że nie trzeba się wysilać, wymyślać. Torebka i już! Obiad gotowy. A może niektórym wydaje się, że to jedyna możliwość na szybki, ciepły obiad?
Oprócz tych dań, o któych już pisałyście, tzn rosół, zupy, sosy do ryżu czy makaronu, dania na parze, często robię też tak, że część obiadu przygotowuję sobie rano, żeby gdy już wrócimy z pracy było szybciej.
Zgodnie z powiedzeniem "Dla chcącego nic trudnego" :)
...że część obiadu przygotowuję sobie rano, żeby gdy już wrócimy z pracy było szybciej...
Fajnie masz.. mnie rano czasu wystarcza na umycie,ubranie, makijaz i w tzw miedzyczasie szybka kawe..Nawet prasowac czasami nie mam czasu- wiec wybieram cos, co prasowania nie wymaga :)
Ale z szybkimi obiadami radze sobie niezle..jak juz wczesniej wspominalam :)
No tak...
Zaczynam pracę o 9, na dojazd liczę 10 minut, więc dla mnie to nie problem coś rano przygotować. Ale gdy ktoś pracuje np od 6, no to rzeczywiście byłoby ciężko. Najważniejsze jest to, że każda z nas jakoś sobie radzi :)
Pozdrawiam!
Dwa lata temu do pracy wychodziłam z domu o 7:30, wstawałam o 6h zeby rano ugotowac synkowi rosołek, w sumie to zagotowywałam, przykrywałam pokrywka i miesko samo dochdzilo w goracej wodzie. Po przyjsciu do pracy wywar na zupe mialam juz praktycznie gotowy.
Prasowania rano nigdy nie robilam, zawsze wieczorem sobie prasuje lub tez wybieram rzeczy ktorych nie trzeba prasowac.
A sniadanie ... tez robie wieczorem, zeby rano wyjac tylko z lodowki i zjesc :)
Łoj ... :)))
Przypomniałaś mi czasy , kiedy głównym moim pożywieniem były zupki chińskie , w lodówce królowały kosmetyki , w zamrażalniku sweterki , a bulion kojarzył mi się tylko z kostką ;))))
Rozmarzyłam się ...
Wtedy nikt by mnie nie namówił na własnoręczne przygotowanie czegokolwiek oprócz kanapki , czy " tracenie " czasu w miejscu tak banalnie przyziemnym jak kuchnia ...:)
Teraz jest inaczej , ale chyba jakąś gułą niezorganizowaną jestem , bo nie umiem sobie przypomnieć obiadu , który mogłabym zrobić w 20 minut ...
Ale , na szczęście nie muszę :))
Bo " kawalerską " kuchnię rozumiem tak : wracam z roboty głodna jak smok , wczoraj nie miałam ochoty i czasu , żeby coś przygotować ... , szczerze mówiąc mało mnie obchodziło , co zjem jutro ... Tak samo , jak dzisiaj : też zupełnie mam gdzieś , co zjem jutro :)
Taka " kawalerska / panieńska " kuchnia ma swój urok ... i czas , najczęściej krótki ...
Tak tylko , w związku z rozmarzeniem , chociaż zupełnie nie na temat napisałam ;)))))
Boziu, a co robiły sweterki w zamrażalniku? Taki system sprzątania miałaś?
Dokładnie rozumiesz "kawalerską kuchnię", jak ja :) - wracam głodna jak smok, zanim zabiję kogoś ( Mario ;))) ) z głodu, albo zanim zacznę obgryzać kończyny na żywca- muszę coś zjeść- mam na to 20 min. Załózmy, że mi się wczoraj nie chciało, a dziś znów mi się nie bedzie chciało ( takie czysto teoretyczne założenie, bo na jutro mam już pierogi, hi)- wiec co na gwałt??? Zupek ( chińskich) nie jemy bo nam szkodzą na urodę, celulit powodują, wzdęty brzuch i bóle stawów- wiec co innego?
No właśnie ... ja nie wiem , a w lodówce same kremy i balsamy ;))))
Można jakieś jabłko albo marchewkę ( jak się znajdzie :) , ale co potem ???
P.S. Angorki i moherki w zamrażalniku nie tracą swej puszystości :))
hi
Otóz to!
I nic na szybko nie wymyślisz? jakas fasolka polana masełkiem z bułeczka, makaron z serem... eee, myślę, ze po prostu inaczej patrzysz, bo Ci nie zalezy na szybkości.
To prawda :))
Ale prawdą jest też to , że w tej chwili mam ochotę odgryźć Ci nogi za tę fasolkę ...:)
Bo bez kolacji jestem ... ( z własnej woli , która teraz słabnie w zastraszającym tempie :) .
jutro se zjesz :)
Szczęśliwie już jest jutro ;))))
To idę na śniadanie ...
Kluchy!
Ukochane moje kluchy!
Na patelni na oliwie przysmażam czosnek, tak z trzy ząbki, zanim zrobi się brązowy, wybieram, wyrzucam. Oliwa sobie stoi i stygnie.
Ucieram ser na tarce.
Brokuł spędza kilka minut we wrzatku, a potem trafia na patelnię z oliwą, podsmażam lekko.
Kluchy odcedzone na patelnię, wymieszać i na talerz.
Parmezanem (tym najchętniej, ale jak nie ma, to innym serem) posypuję już na talerzu, bo nie cierpię efektu zalepionej patelni :) leniwa przecież jestem...
Pieprzu sporo.
Właśnie mija piętnasta minuta :) a ja już jem.
Podniecający opis :)
Masz wiecej takich?
Kluchy- czyli makaron? Uwielbiam! Nie spaghetti, nie tagiatelle- tylko świderki, albo rurki- sosik się przykleja do tych wszystkich wgłebień, do tych prążków na rurkach... Masło, śmietana, bazylia, ser... Powinien byc parmezan, ale parmezan się nie ciągnie, a mnie rzędy mróweczek paradują po kregosłupie na widok tych niteczek rozpuszczonego sera...
Albo sos pomidorowy - na pomidorach z puszki- w tysiącu wydań :)- z ziołami, z owocami, z papryką, z imbirem...
chwila przerwy... na przełykanie śliny, hi
jutro se zjem :P
albo carbonarra i obiat i w kwadrans gotowy.... mniam
http://wielkiezarcie.com/recipe9825.html to też błyskawica, czasowo ograniczona procedurą krojenia filetu z kurczaka w kostkę.
Natomiast miej na uwadze sos, bo ten doprawdy jest doskonały :)
Mhmm... Kurczaka se odpuszczę,ale mam zakamuflowany słoiczek chutneya śliwkowego...
No tak...
szkoda, że nie mam 7 żoładków, jak Alf...
W harmonogramie na przyszły tydzień, codziennie jest makaron z sosem ( chyba niedobrze, co?), oprócz jednego dnia, kiedy bedę jadła ziemniaczki ze skwareczkami, koperkiem i maślanką...i drugiego dnia kiedy bedę jadła fasolkę z jajkiem sadzonym.
Czas zaoszczędzony na tym, ze posiłki przygotować można błyskawicznie wykorzystam do obmyślania kolejnych błyskawicznych obiadków ...
( dziś dzień bezemotkowy, bez graficznego wyrażania usmiechów, mrugań, całusów, chichotów... )
- kaszka manna na mleku z dżemem (niestety ze słoika :-) ). Do mleka trochę cukru waniliowego.
- makaron + surówka
- makaron + ulubione przyprawy + łyżka śmietany
- ziemniaki z solą, pieprzem i łyżką śmietany
- nieśmiertelna jajecznica z chlebem
- kawa + papieros :-) to jak mi się naprawdę nie chce gotować
Użytkownik Czeslaw napisał w wiadomości:
> - kaszka manna na mleku z dżemem (niestety ze słoika :-) ). Do mleka trochę
> cukru waniliowego.
Moj pomysl: zamiast dzemu sok, albo tarte jablko albo duszone :-))Albo swieze sezonowe owoce :-))
- makaron + surówka- makaron + ulubione przyprawy + moj pomysl: na przyklad filet z kurczaka smazony bez panierki, sos carbonarra, pomidorowy, lososiowy, makaron z szynka i porem
> łyżka śmietany- ziemniaki z solą, pieprzem i łyżką śmietany- moj pomysl: czasem do tego sledzik albo twarozek albo smazona rybka albo schabowy albo schab w kostke z cebulka i czosnkiem smazony( bardzo szybko sie robi, albo smazona kielbas z cebulka albo jkaszanka, albo sadzone jajko
> nieśmiertelna jajecznica z chlebem- kawa + papieros :-) moja propozycja: omlet, albo omlet chlopski...
to jak mi się naprawdę nie chce gotować a szkoda:-)))
- kawa + papieros :-) to jak mi się naprawdę nie chce gotować
Kurczę, to wypada nauczyć się palić na stare lata ( a też czasem naprawdę nie chce mi się gotować ).
makaron z sosem cytrynowym Kolasi - przygotowanie ok. 10 min (tyle co ugotowanie makaronu)
gotowce wcale nie muszą być takie złe - czasami warto z nich skorzystać, tylko z głową - czytajmy etykietki :))
Ja, kiedy wiem,ze z czasem będzie krucho przygotowuje "na zaś" kilka zestawów i zamrażam.Potem np makaron+podgrzany sos., bigos, gulasz, .a jak mi sie nie chce to jem w stołowce lub w pobliskim barze, albo zamawiam cos z dowozem.
A jak mi się nie chce gotować to... najczęściej wstawiam makaron od spaghetti, w międzyczasie na rogrzanej oliwie na patelni ląduje posiekany czosnek, papryka, doprawione odrobią chili, później dorzucam makaron i posypuję pietruszką. Danie gotowe :D
a jakmi się nie chce gotować to sięgam po jakieś gotowce :)
Ja, kiedy wiem,ze z czasem będzie krucho przygotowuje "na zaś" kilka
no właśnie ja zamiast gotowców (na dowóz czy z baru) wolę skorzystać z jakiejś saszetki i mieć danie domowe - bo zawsze coś od siebie można do niego dodać żeby je "udomowić" :)zestawów i zamrażam.Potem np makaron+podgrzany sos., bigos, gulasz, .a
jak mi sie nie chce to jem w stołowce lub w pobliskim barze, albo zamawiam
cos z dowozem.
A ja smak gotowca z półki sklepowej wyczuwam. Nie lubię i tyle. Rodziny też tym nie karmię.
Zdecydowanie wolę np. błyskawiczną, tradycyjną śląską zupę.
Wodzionkę znaczy się
Wodzionkę znaczy się
Margaretka, a które saszetki możesz polecić? Masz coś sprawdzonego?
Margaretka, a które saszetki możesz polecić? Masz coś sprawdzonego?
wszystko zależy od tego na co mam ochotę, ostatnio mam na tapeciemakarony - polecić mogę np. danie szybko z patelni - tak się nazywa. Fajne bo można dodać do niego swoje składniki i nie smakuje jak gotowiec :)Domowe danie z saszetki?
Jak trochę poleży w szufladzie to się "udomowi"
można dodać swoich składników jeszcze i w ten sposób "udomowiać" :D
można dodać swoich składników jeszcze i w ten sposób
dokładnie :) wyobraźnia granicą"udomowiać" :D
no właśnie, jako baza myślę że spełniają całkiem nieźle swoją rolę, po "udomowieniu" może nawet przeciwniczki gotowców się przekonają :)
o ile wogóle spróbują :)
Spróbują ,spróbują ....
z racji styczności w mojej pracy z firmą "Lubella" i jej produktami ...mam możliwość próbowania ...i stanowczo każdemu "gotowcowi mówię - NIE ! ( nie tylko z z tej firmy) ...
Obie Panie, (a chyba i nawet trzecia dołączyła niedawno..;)) które tak chętnie się wypowiadają w tym temacie pewnie też nie próbują tych "specjałów". Szeptają sobie.. marketingowo..:) Można życzyć tylko powodzenia..;)
Dokładnie ...
Najważniejsze, że robią to delikatnie i wcale nie rzuca się to w oczy:)
Nie spróbują, po co? Baza to może być pod makijaż w ostateczności, a to zachwalane "cuś" nijak się nie nadaje. Nie widzę sensu w udawaniu, że gotowiec to takie dobro, a tak naprawdę zanim sie to "udomowi" (co jest bzdurą moim zdaniem, nie da się tego tak przerobić i nie wiem nadal, po co) można ugotować coś o wiele lepszego.
Nie widzę najmniejszego sensu dodawania "swoich" 5 składników do 1 sztucznego.