Kochani forumowicze, przedwczoraj moja córeczka (w lipcu 3-letnia) strasznie marudziła (jak to dziecko...). Mój mąż oczywiście ma swoje "metody", aby ją "uciszyć". Podniósł ją do góry i odwrócił ją, aby wisiała głową w dół. Gdy tylko to zobaczyłam, zaczęłam krzyczeć, żeby przestał tak robić. Wyrwałam mu dziecko, a on z pięści uderzył mnie w ramię. Później przyszedł przeprosić, ale powiedział też, że zdenerwowałam go tym krzykiem. Bo zawsze jak robi coś, moim zdaniem, tak absurdalnego, oczywiście, że krzyczę i zabieram mu dziecko! Oczywiście mówił, że to się nie powtórzy. Następnego dnia, podczas gdy rozmawiał przez telefon ze szwagierką, a jednocześnie oglądał film na komputerze, zaczęłam się z nim przekomarzać wyłączając mu monitor lub głośniki. Czasem mam takie swoje małe odpały dla zabawy...Tylko że zawsze razem przy tym się śmialiśmy...A wczoraj strasznie się zdenerwował, znów uderzył mnie z pięści w ramię...Później złapał mnie za dłoń, mocno ją ścisnął i uderzył nią w parapet wyłożony kafelkami...Najgorsze, że zrobił to na oczach naszej córeczki...Poza tym cały czas mówi, że to też moja wina, bo go do tego sprowokowałam...Próbował wzbudzić we mnie poczucie winy...Tłumaczyłam mu, że bicia nie da się niczym usprawiedliwić...Że nie wiadomo jak bym go "prowokowała", on nie może mnie krzywdzić...Obiecał mi, że już nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzy...Powiedziałam mu, że wybaczam, ale nie zapominam...Chwilami przechodzi mi przez myśl, że robię z igły widły...że inne kobiety, które mają jakieś ślady po uderzeniu, mają prawo powiedzieć, że są maltretowane....Ale czy nie od takich niby "błahostek" to wszystko się zaczyna??? Na razie jestem w rozsypce...
To nie sa błahostki...reakcje Twojego męża sa dla mnie nie do usprawiedliwienia.
Ja bym poważnie pomyślała o zakończeniu tego związku, dopóki jeszcze jesteś w stanie myśleć zdroworozsądkowo.
Przeraza mnie także stosunek Twojego męża do waszej córeczki...
Żaden zdrowy człowiek nie zareaguje biciem w takich sytuacjach. Można podnieść głos, można sie posprzeczać...ale bić?
Pamiętaj...pewna bariera została już przekroczona...nie chce być złym prorokiem, ale będzie gorzej i to się bedzie powtarzać. On ciągle będzie obiecywał... po takich akcjach będzie się kajał i znowu będzie chwilę cudownie...a potem znowu będzie bił.
Musisz podjąć pewne kroki...jeśli nie dla siebie, to dla córeczki...pomyśl o dziecku to będzie Ci łatwiej podjać te decyzje.
To moje zdanie...nie jestem ekspertem, ale znam takie sytuacje z życia...
Jakakolwiek przemoc stosowana wobec drugiej osoby jest niedopuszczalna i nieważne czy to jest "lekkie pchnięcie","szturchanie" czy znęcanie psychiczne.Takie zachowania podlegają karze.Ja nie wierzę ,że to sie nie powtórzy,już raz skłamał.Obawiam się że moze to nabrac tylko mocy.Dziewczyno zareaguj w porę bo później może byc za późno.Przepraszam(i byc może kogoś urażę) ale stwierdzam,że kobiety czasami są naiwne-przeprosi i już nie będzie,po czym schemat się powtarza.Wiem co mówię,takie zachowania należy tępic w zarodku.Życzę powodzenia!!!!
Nie robisz! Nikt nie ma prawa bic! Niewazne czy piescia w ramie, czy to policzek. "Tylko?" Nie! Bo i to jest za wiele i od tego sie zaczyna czesto wiecej - krok po kroku...Nie mowiac juz o takim traktowaniu krzyczacego malucha w jaki sposob potraktowal Coreczke jej Ojciec. Mozna sie poklocic, trzasnac drzwiami i wyjc ale nie wolno uzywac przmocy fizycznej.
Nie da sie tego usprawiedliwic charakterem - mam tez Lubego - choleryka z natury i tez nieraz i ja doprowadzam Go do tzw. "szewskiej pasji" ale najwyzej sie wtedy poklocimy, najwyzej jedno z nas walnie piescia w stol albo trzasnie drzwiami. Ale NIGDY, PRZENIGDY nie dochodzi dio rekoczynow. Wszystko jedno kto,kogo dlaczego i jak wkurzyl. Wszystko jedno w jakim sie jest stresie.....
Porozmawiaj z mezem na spokojnie: moze ma jakie problemy, moze powinniscie sobi wytlumaczyc dlaczego tak a nie inaczej reagujecie. Wydaje mi sie ze Twoj Maz nie umie radzic sobie ze stresem tego mozna sie jednak nauczyc i nie jest to zadnym usporwiedliwieniem rekoczynow, ale jesli rozmowa nic nie da i takie postepowanie sie powtarza to...wtedy jedynym wyjciem jest odejscie.
jak nie odejść?? odejść i to jak najprędzej!!! as ,jak Ty to sobie wyobrażasz? on uda się na terapię (o ile się zgodzi),a ona i dziecko będą królikami doświadczalnymi czy terapia przynosi rezultaty czy też nie?? a jak nie przyniesie to co dalej?? dziewczyny zważajcie na rady ,bo dziewczyna jak sama pisze jest "w rozsypce" ,a gra idzie o zycie jej i dziecka!!!!!
a jesli chodzi o slady po uderzeniu... To tylko jedna z metod znecania sie, czasem "najlepsza" bo dajaca sie udowodnic. Sa i uderzenia nie pozostawiajace sladow, jest i przemoc psychiczna pozostawiajaca "niewidziallne" slady na duszy... Chce przez to powiedziec, ze niewaznym jest na ile uderzwnie bylo, bedzi widoczne. Waznym jest ze przemoc miala miejsce.Tym gorzej na oczach dziecka..Zwalanie calej winy na Ciebie jest typowe dla osob nie umiejacych przyznac sie do wlasnych bledow i typowe dla...bijacych :-(
Kochana, niestety to się zawsze tak zaczyna. Od "jednorazowego" incydentu, od "wielkiej skruchy", łez w oczach, "szczerych" przeprosin, a czasem prezentów i zawsze obietnic, że to był ostatni raz. Zawsze wina będzie leżała po Twojej stronie- nie trzeba było wyłączać monitora, głośników. Nie trzeba było reagować jak "upominał" swoje dziecko. Jesli poczekasz jeszcze trochę- dowiesz się wielu rzeczy o "swoich" niedoskonałościach. Możesz dowiedzieć się np., że źle prasujesz jego koszule, niesmacznie gotujesz, a jak i w tym dojdziesz do perfekcji, może stwierdzić ,że za głośno oddychasz. Efekt zawsze będzie taki sam- jego złość - Twój ból. I to nie jest Twój wybór, bo macie dziecko!!!! Jesteś matką i musisz z tym draniem zrobić porządek, nie tylko dla siebie,ale dla Twojej córki!! Nawet nie wyobrażasz sobie, jak to co ta mała dziewczynka doświadcza może wpłynąć na jej życie. Wierz mi, wiem co mówię.... Ratuj ją i siebie!! Wołam do Ciebie, jak matka do matki! Jeśli nie pomożesz sobie i dziecku , skażesz córeczkę na ogromne problemy psychiczne w przyszłości. Przemoc w rodzinie to tak ogromna trauma, która zazwyczaj na dodatek się zapętla. Jeśli tego definitywnie nie przerwiesz, niewykluczone, że Twoja córka również w przyszłości wybierze partnera, ktory bedzie ją sponiewierał- tego dla niej chcesz? zapewne nie! działaj, nie czekaj, nie ma na co! Napisz coś więcej- czy masz wokół siebie kogos ,kto pomógłby Ci przez to wszystko przebrnąć?? Czy możesz napisać z jakiego miasta/ wsi jesteś? chociażby na pw- mozna by znaleźć jakieś organizacje broniące kobiety przed przemocą domową w Twojej okolicy. Potrzebny Ci dobry psycholog, bo po tych słowach, że nie wiesz czy nie robisz z igły widły, a równoczesnie pisząc tu (dowodzisz,że widzisz problem) widać ,że masz ogromny mętlik w głowie, tym samym jesteś podatna,na to, aby taki palant (wybacz,ale nazywajmy rzeczy po imieniu) jak Twój mąż zrobił Ci pranie mózgu i zniewolił na dobre w tym koszmarze....
"podniósł ją do góry i odwrócił, aby wisiała głową w dół"
możecie mnie zbanować w tej chwili- ja bym tego s*******na do tej samej pozycji za jaja podniosła !! Zresztą jaj pewnie nie ma- damski bokser, fajny "tatuś"....moja wspaniała koleżanka została skatowana osierocając córeczkę w takim wieku jak Twoja....ucz się na cudzych błędach, nie dopuść do tragedii!
Jeśli uderzył raz to zrobi to następny, tylko, że ze zdwojoną siłą. Musisz działać JUŻ, im dłużej będziesz z tym zwlekać tym trudniej będzie ci podjąc odpowiednią decyzję, a on będzie myślał, że to co robi jest normalne. Nie patrz na reakcje sąsiadów, rodziny, ważne jest twoje szczęście i przede wszytkim- szczęscie i spokój twojej córeczki. On nigdy nie przestanie bić. W końcu tylko dojdzie do tego, że zabije któreś z was. Miej na to wzgląd, póki jescze sytuacje da sie rozwikłać. Trzymam kciuki, musisz być silna dla dobra swojej córeczki, jesteśmy z tobą.
Polecam książkę "Trzepot Skrzydeł" Grocholi, w niej też niby prowokowała i podobnie się zaczęło jak u ciebie niewinnie, niby tylko uderzenie pięścią, mocny uścisk dłoni, potem przepraszał, kajał się, obiecywał.....skończyło się niemal tragicznie, w końcu chciał ją zabić. Przeczytaj i podejmij decyzję...uderzył raz, nie zawaha się uderzyć kolejny! Powodzenia-ratuj siebie i dziecko.
Widzę, zę świeci Ci się w głowie kontrolka... Nie dopuść Kochana do stanu w którym lampka bezpieczeństwa będzie świecić jednostajnie czerwonym światłem, a Ty tego nawet nie zauważysz...
Masz bardzo dobre, zdrowe, prawidłowe odruchy- rzeczywiscie nie miał prawa do takich zachowań!!! rzeczywiscie zaczyna się od małych bagatelizowanych rzeczy... " a bo nic się złego nei stało"... "bo przecież przeprosił".... bo znam go dobrze, przecioeż i wiem, ze żałuje...
Wierzę, że ten pierwszy sygnał ( pierwszy????) trochę trudno odebrac jako sygnał do bezwzględnej ucieczki... wierzę, naprawdę...
Eh... Przyjdzie Dunia, może będzie chciała wkleic jeszcze raz ten watek o przemocowcu...
Co mozesz zrobić? Mozesz założyć mezowi "niebieską kartę" na najbliższym komisariacie policji- to taka jakby katoteka, w której jest rejestrowane każde Twoje zawiadomienie- nie potrzebujesz pokazywać śladów pobicia, przedstawiać obdukcji, świadków itd. Wystarczy Twoje zgłoszenie. Trochę działa jak starszak. Pan i Włądca nie czuje juz takiej bezkarności. Nie daj sobie wmówić, ze spowokowałaś go do przemocy!!! Jest dorosły i ma obowiązek nad soba panować...
Nie strzaskaj tej lampy, która Ci się w głowie świeci...
I jeszcze pytanie mam, nie odpowiadaj mnie, odpowiedz sobie: nie czujesz do niego pogardy? za to że jest takim zasranym gnojkiem? że podnosi ręke na osobę, któej winien jest szacunek i opiekę? Której to obiecał? Dla mnie facet, który bije kobietę jest zawsze tylko i wyłącznie bezradnym żuczkiem kupkojadkiem, w żadnym wypadku nie meżczyzną... Ciekawe, czy on sobie zdaje z tego sprawę?
Zachęcam równiez do zapoznania się z całą ...hmmm... ofertą ( ?) "błękitnej linii"
Nikt nie ma prawa wymagac na Tobie JAKIEJKOLWIEK decyzji..., jesli dobrze rozumiem, nie po to całkiem niedawno zakłądalaś rodzinę, by ją teraz rozbijać ( sorry za słowo, ale nie umiem znaleść w tej chwili bardziej odpowiedniego), tylko, ze zawsze warto pomyśleć, że są mechanizmy- stałe, bardzo dokłądnie opisane, któe rządzą światem przemocowca.
Nie jest prawdą, że jedyną alternatywą jest "odejdź dziś, lub za rok zginiesz". Nie jest również prawdą, ze przemocy nie da się zatrzymać... Tylko, że po prostu zazwyczaj tak jest- bagatelizuje się pierwsze sygnały... Wielkie brawa dla Ciebie, za to, ze tego nie zrobiłaś!
Patrzac z boku - bardzo źle to wygląda. Nie chcę źle wróżyć, ale Twój maż spełnia conajmniej kilka punktów z charakterystyki przemocowca... a przecież mnie w waszej kuchni nie było... Przeciez napisałać tylko kilka zdań...
Możesz zatrzymać przemoc! A przynajmniej spróbować. Jeśli się nie da- trzeba odejść- nie tylko dla Ciebie, ale przede wszystkim dla Twojej córeczki.
Agik, załagadzasz, to źle.!!! A co, jak to stanie się dziś? ona pełna nadzei i wiary bedzie chciała walczyć o ich rodzinę, a on "sprowokowany" uderzy ją czy dziecko i zrobi któremuś z nich krzywdę, okaleczy czy zabije?! Na co czekać, jakie dawanie szansy?? Hallo agik, no co jest, zawsze tak trzeźwo myślisz przecież....? Mi się wydaje,że aby coś zmieniać trzeba mieć do tego grunt. A tu gruntu nie ma. Skoro straciła zaufanie do męża i już wie na co go "stać", MUSI za wszelką cenę nie dopuścić aby to się powtórzyło, zwłaszcza jeśli dotyczy to bezbronnego dziecka. To jest obowiązek matki. I nie masz racji, że nikt nie ma prawa wymagać od niej ,aby coś z tym zrobiła! Owszem ma prawo- cały szereg organizacji broniących prawa dzieci. Ja też mam prawo, bo w tej chwili wiem o sprawie i nie chcę,w razie czego, mieć jej albo jej córeczki krwi na rękach pisząc "zostań, spróbuj zatrzymać przemoc". Facet ,który uderzył już conajmniej dwukrotnie to tykająca bomba, kiedy wybuchnie tego nikt nie wie, ale jak wybuchnie- bedzie tragedia..... Pierwsze sygnały zauważyła i to pierwszy krok, ale widzieć nie wystarczy....a Ty myślisz,że te bite nie widzą ,że coś jest nie tak?? Widzą i co?! Tkwią latami, czasem przez całe życie w takim chorym związku. Dziewczyna musi zwrócić się o pomoc do ludzi w tym przeszkolonych, do czasu opanowania sytuacji (to opcja dla tych, którzy wierzą w skuteczne leczenie "przemocowców") MUSZĄ (ona i dziecko)być bezpieczni, a nikt mi tu i pewnie sama zainteresowana też nie, głowy nie da,że przy nim będą!!
Problem jest znacznie większy niż to "puknięcie" w ramie.
Ten facet ma problem! Tylko dlaczego odreagowuje na Was.
Taka "metoda" wychowawcza w stosunku do dziecka, które jest w wieku kształtowania się psychiki jest niedopuszczalna.
Moje przedmówczynie dobrze radzą. Możesz zaryzykować jeszcze, że Twój mąż podda się terapii, ale nikt nie da Ci gwarancji, że to coś da. W tych czasach, gdy jest dostęp do materiałow uczących czego nie powinno się robić z dziećmi, takie postępowanie jest karygodne.
Mocno się zastanów, czy chcesz czekać na efekt kuracji, której Twój mąż może nie chcieć podjąć. Dużo zależy od tego, czy pochodzi z rodziny w której przemoc była czymś normalnym.
Dziewczyny dobrze radzą, ale pamiętaj, że to Twoje życie i to Ty musisz świadomie się z tym problemem zmierzyc. Jest teraz sporo instytucji usiłujących przyjść z pomocą w takich sytuacjach. Decyzji jednak nikt za Ciebie nie podejmie.
Wierzę, że przemyślisz sprawę i podejmiesz trafną decyzję. Trzymam za Was kciuki.
Qrde najgorsze jest to, że tak trudno odejść od osoby, którą się kocha, tak wiele potrafi się jej wybaczyć, tak bardzo się chce wierzyć, że się zmieni....
Twoj maz sie zneca na Toba i dzieckiem, jak mozesz tolerowac cos takiego? Teraz wali cie piescia w ramie, niedlugo wybije ci zeby. Ostrzez go! ze jezeli jeszcze raz tak zrobi, powiadomisz policje! Mysle ze Twojej winy tez jest duzo! skoro wiesz ze twoj maz tak reaguje , po co go prowokujesz , takimi podchodami? I jeszcze wiesza dziecko do gory nogami, ma szczescie ze go nie znam, bo inaczej sama bym zglosila na policje co robi z wlasnym dzieckiem. Potem jak dochodzi do tragedii, dopiero sie pisze i podaje do publicznej wiadomosci. Zrob cos z tym dopoki jeszcze mozna, chyba ze Ci nie zalezy na zyciu dziecka i swoim.
Jezu, Mamo Różyczki, wszystko byłoby z grubsza ok- ale co to za fragment:
"Mysle ze Twojej winy tez jest duzo! skoro wiesz ze twoj maz tak reaguje , po co go prowokujesz , takimi podchodami?"
co Ty bredzisz, że się tak wprost zapytam?! pomijam, że kobieta napisała, że dotychczas było wszystko dobrze (choć naprawdę ciężko mi uwierzyć)i na podobne "prowokacje" oboje reagowali śmiechem. on nie miał prawa jej uderzyć. NIE MIAŁ PRAWA ! "prowokuje go" ?? ona moze sobie na czole wytatuować ,że jej mąż to debil -a on NIE MA PRAWA jej tknąć! Są inne sposoby w cywilizowanym świecie- przemoc jest niedopuszczalna.... dziecko też go sprowokowało, przecież marudziła?? prosiłam o rozwagę- ważcie słowa!!
Krew mnie zalała, od razu przed oczami stanęły mi ofiary gwałtu, które "prowokowały" rzekomo strojem, makijażem, ruchami, itd. Pewne rzeczy nie powinny zdarzyć się nigdy, niezależnie od wszystkiego!!
To nie wiedziałaś Aniu, że to kobiety są swoimi najokrutniejszymi sędziami? Żal to czytać, naprawdę. Sprowokała? Wiedziała, że jest nerwowy? I co z tego? Ja też jestem, a nie "walę w ryj", jak mnie ktoś wkurzy.
To nie czytaj i nie dogaduj , mam swoje zdanie! chyba moge miec, prawda? Nie jestem okrutnym sedzia ,ale znam zycie i duzo sie napatrzylam na podobne sytuacje. Znam przypadek , jak maz pewnej pani wracacal z pracy styrany ciezko po calym dniu, a zonka sie nudzila caly dzien w domu. jak zjadl obiad - to sobie siadal w fotelu,podchrapywal od czasu do czasu, to ona zapinala mu niby w zartach spinacz na nos. Wytrzymywal bardzo dlugo, do pewnego czasu, az zaspany zerwal sie z fotela i dal jej w twarz, wpadla w szklane drzwiczki regalu i rozbila sobie glowe.Nie powinnien tego zrobic absolutnie ! wcale go nie usprawiedliwiam, ale kto w tej sytuacji prowokował? Teraz jest spokoj, maz poszedl sobie , a zona juz nie ma komu spinaczy na nos zakladac.
to przerażające, nie mogę się ogarnąć. I jak fala przemocy ma się skończyć skoro nie dość ,że są osoby "tłumaczące" ją, to jeszcze piszą to odważnie na forum publicznym i są z tego dumne???.....jak to dziś młodzież mówi "ŻENUA", albo po prostu ŻENADA, smutek i żal- aż strach się bać. pozostaje się modlić ,aby Mamy Różyczki były odosobnionymi jednostkami, inaczej kobiety strzeżcie się- prowokacja dla każdego może w końcu znaczyć coś innego, nie wiadomo czy Wy nie prowokujecie.....
Widocznie mezowi autorki watku, przestaly podobac sie takie zabawy, ja tez ze swoim zartuje, ale jak widze ze nie ma humorku nie dochodze do niego.W duchu sobie mysle, pewno cos w pracy zle poszlo , albo boli go glowa, przeciez faceci tez moga miec zle dni. Wtedy zajmuje sie swoimi sprawami, humorek zly mija, sam do mnie podchodzi i jest oki, ale w zyciu nie podniosl na mnie reki i na dzieci. Maz autorki uderzyl juz 2 raz ! Co do gwaltow, niestety w niektorych przypadkach kobiety prowokuja, wyobraz sobie 4 facetow i babke , ubrana w mini i prawie biustem na wierzchu , pijaca wspolnie alkohol, a potem tanczaca na stole i robiaca striptiz.I kto tutaj prowokuje? no bo chyba nie faceci . Potem placze ze ja zgwalcili, dla mnie to jest wlasnie prowokacja.
Czy Ty naprawdę jesteś aż tak( sama nie wiem co tu wpisac), czy prowokujesz? Nie rozumiesz, że ja mam prawo przejść w bikini pośród "stada wygłodniałych" facetów i nie wolno im mnie tknąć? Obudź w sobie kobietę, proszę.
Almiro, odczep sie ok? zajmij sie soba , nie mam ochoty wiecej na zadne dyskusje z Toba. Jestes bardzo czpialska od kilku dni, zreszta od zawsze taka jestes:) i to nie tylko do mojej osoby. Zegnam.
Powiedzieć, że jesteś żenująca to za mało. Sprowokowałaś i zraniłaś tyle osób na tym forum i wszystko uchodzi Ci na sucho. Tak myślisz, ale tak nie jest. Dla wielu osób od dawna już nie jesteś partnerem do poważnych, a zresztą do jakichkolwiek rozmów. Na Twoim miejscu przemyślałabym to zamiast się odgrażać.
Almiro będę Twoim aniołem :) wdech, wydech. Nie warto naprawdę nie warto pieklić sobie języka już to co napisała Mama Rózyczki mówi wszystko o tej osobie. Mnie jest żal ,że są na tym świecie jeszcze ludzie o takich poglądach
Dorota, ona nie jest w stanie mi dowalić. Jest tak opiniotwórcza, jak kundel moich sąsiadów ujadający na każdy przejeżdżajacy samochód. Chciałby zaistnieć, ale łancuch za krótki.
Mamo Różyczki masz prawo mieć własne zdanie każdy je ma.Tylko kiedy reszta forumowiczów, nie koniecznie w tym temacie próbuje Ci uświadomić, że nie masz racji Ty potrafisz powiedzieć tylko Żegnam. Ja proponuje żebys tak zastanawiła sie czasem co piszesz .Przeanalizowała to co piszą Ci inni. Zauważyłam nie wiem dlaczego że zawsze jesteś bardzo złośliwa w stosunku do tineczki. Cokolwiek ona by nie napisała to nie omieszkasz przepuścić okazji aby jej dołożyć. Wielkokrotnie zastanawiała się dlaczego tak jest. Rozumiem można kogoś nie lubić ale żeby tak za każdym razem komuś dokładać tego nie rozumiem. Moim zdaniem zachowujesz się jak alfa i omega to co napisałaś o kobiecie prowokującej to największe bzdury jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Bardzo Ci współczuję bo dla mnie to są upośledzone poglądy.
Usi, usi, usi... łuję ogarnać jakiego to zagrożenia moze kobieta spodziewac się od swojego meza we własnym domu.... jakiejz to strasznej prowokacji się dopuszcza kobieta we własnym domu w obecnosci swojego meza, ze powinna zaniechac tych prowokujacych działań we własnym domu i w obawie o własne bezpieczeństwo!!!
Mój mąż jest okropnym nerwusem. Czasem wpada w furię. Nie na mnie tylko przy mnie. Jeszcze nigdy mnie nie uderzył i mam nadzieję, że tak zostanie ale nigdy nie drażnię się z nim
Jasne!!! Przecież miałą pokornie przejsć do porządku dziennego nad tym, że ja zbił! jeszcze moze błagać, zeby nie bił?
Już szerzej otwartych oczu mieć nie mogę...
Ta pani z plakatu, tak często przywoływanego tez mogła uważac i nie przesolić tej zupy, prawda? I ogólnie - każda z nas powinna być szczególnie wyczulona na nastroje swojego meża, tak? bo a nóż krzywo spojrzy i już prowokacja gotowa! I lanie!
Tak? Nawet jeśli takie wyłacznie komputera to wcześniej była zabawa, z której razem się śmiali? Zabawa! Kod odpoczynku i relaksu, który ma każda para!!! Nalezy już zapomniec o tym co kiedyś wspólnie smeiszyło, bo może pan maż się zdenerwuje i uderzy?
Ja też jestem nerwus. Też zapalam się od byle czego, łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, ale jakoś nie przychodzi mi do głowy uderzyć swojego partnera! Albo wyzywać go! Jesli ktoś uzywa takich sposobów wobec najbliższych członków rodziny- to najkrócej mówiąc- ma problem!
As oczywistym jst , ze nie powinno sie swiadomie nikogo prowokowac. Nie powinno sie ale nawet wtedy gdy sie to (na przyklad w werwie klotni ) zdarzy to nikt powtarzam nikt nie ma prawa siegnac do rekoczynow! Jeszcze raz: mozna sie poklocic, mozna wyjsc, mozna kopnac stolek albo walnac piescia w stol ale nic naprawde nic nie daje prawa do bicia ani go nie usprawiedliwia...
Dlaczego? Dlatego, ze jesli ktos uderzy a nie na przyklad walnie piescia w stol oznacza ze dla tej osoby przemoc fizyczna wobec drugiej osoby jest sposobem na rozladowanie wlasngo stresu. Bo nie przyjdzie mu jako pierwsze do glowy walnac o stol tylko impulsem jest walnac w czlowieka. I to juz oznacza przekroczenie pewnej granicy ktorej przekroczyc sie nie powinno chyba ze w obronie zycia. To jest reakcja wyuczona i tu jest problem tej osoby as a nie problem "prowokacji". Problem bo nawet jesli zalozymy ze ktos poczol sie sprowokowany to nie ma prawa uderzyc. Trzeba pamietac o tym ze jak sie chce na kims wyladowac i nie umie sie obchodzic ze stresem, nie radzi sie ze swoja agresja to czas by cos z tym zrobic: sa terapie, sa treningi antyagresji, mozna sie w inny sposob "wyszalec". Mozna tylko trzeba chciec. Trzeba zdawac sobie sprawe ze przemoc to zadne wyjscie tylko problem. Problem ktory jest niebezpieczny nie tylko dla samego bijacego ale rowniez dla jego bliskich a czasem i dla obcych ludzi - bo nigdy nie wiesz czym ktos poczuje sie sprowokowany. Raz bedzie to wylaczenie komputera, innym razem przesolona zupa a jeszcz innym wyjace dziecko....a jeszcze innym wyratz twarzy
Chodziło mi o zdrowy dom i zdrowe relacje. Nie tam, że ktoś się na kogoś obrazi, czy wyniknie sprzeczka...
MR pisała o zakąłdaniu klamerki na nos, umiem sobie wyobrazić inne prowokujące działąnia- jak zapalanie lub gaszenie światła, telewizora, zaczepki słowne, dokuczanie, co oczywiście każdy z nich może stac sie pretekstem do spięcia lub awantury. Nie umiem, naprawdę nie umiem ogarnąć takiej "prowokacji", która prowadzi do przemocy, szarpania itd.
Najpierw jest "bo mi zakładała klamerkę na nos" a na końcu "bo mnie jej obecność denerwuje" a potem "bo zupa była za słona"...
P.s wykorzystałam przykład z klamerką tylko i wyłącznie dlatego, że padł na forum!
Nie piszę, że winę za to ponosi autorka wątku bo nie ponosi żadnej winy. Teraz jak wie na czym stoi to nie powinna mu dokuczać jak w przypadku tego komputera.
To jeszcze - na tę przyszłość należałoby się z góry dowiedzieć, co pana meża zdenerwuje, moze właśnie ta zupa przesolona? I szczególnie uważać na każdy oddech we własnym domu, bo może o to pan maż tez się obrazi, poczuje sprowokowany, i lanie spuści...
Tak? A nie uwazasz ze i bijacy powinien podjac kroki by nie bic? Czego ma uniknac osoba uderzona zabywy komputerem? OK zakleic dziecku usta by sie nie darlo? Nawet jak to zrobi to osoba bijaca znajdzie nowa prowokacje ktora tlumaczy agresje. As Twoja rada to tylko polowiczne wyjscie. Oczywiscie, ze kazdy z nas nie powinien swiadomie prowokowac, dokuczec ale nawet to nie usprawiedliwia bicia...
Masz rację moja rada jest tylko połowiczna. Ty też masz rację: ona nie powinna prowokować a on powinien się powstrzymywać. Tylko osoba atakująca jeszcze chyba nie widzi problemu u siebie a jeżeli sobie to uświadomi to był by bardzo duży plus. Następny tak jak piszesz to zrobienie coś z tym.
Użytkownik agik napisał w wiadomości: > Usi, usi, usi... łuję ogarnać jakiego to zagrożenia moze kobieta > spodziewac się od swojego meza we własnym domu....jakiejz to strasznej > prowokacji się dopuszcza kobieta we własnym domu w obecnosci swojego meza, > ze powinna zaniechac tych prowokujacych działań we własnym domu i w obawie > o własne bezpieczeństwo!!! Miałem zamknąć dziób ale... jeśli mowa o prowokacji. Podam własny (!) przykład. Otoż dawno temu kolega po wyjsciu z kina, byliśmy w trójke, zostal napadniety przez bandziora z nozem, stanąłem w obronie i przez drugiego typka dostalem też nozem ale skonczyło sie odja=zdem dwóch karetek z połamańcami w tym jeden z nich odjechał z nożem (ten ktory mnie dziabnął) w bitym w posladek( pierw chciałem wsadzić mu dokładnie między dwa półdupki) ale na szczęście zreflektowałem się w porę. Sąd uniewinnił mnie ponieważ działałem w obronire nie tylko własnej przy bardzo duzym zagrożeniu a obaj byli już znani. Mnie pozostała tylko trauma na widok noża trzymanego inaczej u kogoś no i nie daj Boże ... zagrażającej pozycji. Moja Naczelna nie znała tej historii i kiedyś zażartowała sobie w kuchni machając nożem jak Baśka Wołodyjowska szabelką., ...chwyciłem ją tylko za ręce i ..scale szczęście że opamietalem się. To byl odruch, nad którym zdążyłem zapanować inaczej skończyłoby się połamaniem obu rąk. Długo musiałem sam siebie jak i Żonę uspokajać. Powiedziała mi że miałem coś strasznego w oczach, wyjaśniłem Jej dlaczego, dowiedziała się skąd mam bliznę o której nigdy nie chciałem mówić. Może przydługi mój wywód ale chciałem dokładnie zobrazować co może sie stać przy, śmiesznie niewinnych czasem, "zabawach", prowokacjach(?). Nie usprawiedliwiam tym przemocy, uderzeń, bicia, ale nie każdy i zawsze potrafi się opanować, czasem odruch trwa ułamek sekundy i moze być bardzo brzemienny w skutkach. Pamietajmy o tym.
Kazik, ja myślę, ze czasem taki odruch jest zupełnie czytelny! Ja swojego kiedys pełną szczęką ugryzłam z całej siły w posladek- nie ze złosci, czy w kłótni, czy jakoś tak- bawilismy się- ja tak oceniam sytuację, on mnie przytrzymał za nadgarstki- ja go użarłam w pośladek... też miał gest jakby mi chciał walnąć... ale nie zrobił tego!!! A ja bym w tamtej sytuacji to zrozumiała!!! Bo to nie jest gest przemocy, czy karcenia- to gest obrony... I naprawdę to jest czytelne!
Nie było nas w tej sytuacji, którą opisuje autorka- pomysły na wyjaśnienie mozna mnożyć, ale tłumaczenie "bo po co mnie denerwowała" mnie osobiście jest cięzko unieść. Nie dziw się, że patrze ze swojej strony.
Jesli K.komarnicka jeszcze się wypowie- to ja się równiez przyłączę do rozmowy. Jesli nie- to dalsze dywagacje jakies jałowe mi się zdają... Na razie trzymam kciuki, nic mądrzejszego już nie wymyślę...
Kaziu ale nie udezyles Naczelnej ani nie polamales Jej rak prawda? Przemoc zostala zahamowana w Tobie samym bo gdzies cos powiedzialo DOSC! Porozmawiales z Naczelna wyjasniliscie sobie co sie stalo. Ty miales problem bo miales traume zwiazana z wczesniejszym przezyciem ona o tym nie wiedziala. Potem glebiuej sie rozumieliscie i zona nie musiala sie bac ze raz sprowokuje Cie noz a innym razem nieuprasowana koszula by zostac ponownie udezona... Czlowiekowi nauczonemu bic nic nie mowi DOSC! Nic nie reflektuje dlaczego tak robie i jak moge sobie z tym poradzic On nie siadzie z zona i ne rozmawia z nia dlaczego. On powie: sprowokowalas mnie wiec samas sobie winna ze cie uderzylem. I wlasnie ´tu lezy roznica.
Kochana Almirko, ja mam prawo isc nago , zataczac sie na wszystkie strony, lezec na plecach nieprzytomna z gola dupa i zaden "h" nie ma prawa mnie dotknac, wykorzystac!!!!!!! Grzeczna jestes, bo ja nie prosze, a zadam o zamkniecie jamy ustnej MR.
Mamo Rozyczko czy Ty wiesz CO TY napisalas? Jesl jest TO naprawde Twoje zdanie to...jest to bardzo smutne...:-( Swoja droga nie wiem gdze nabylas takich przekonan ale PRAWDZIWY MEZCZYZNA taka pijana tancujaca panienke wysle doo domu a nie zgwalci. Chocby nie wiem jak sie narzucala... Tylko oblesny facet wykorzysta sytuacje....
Rowniez Prawdziwy Mezczyzna nie uderzy zony jak ona go denerwuje. Najwyrzej powie jej co o jej zachowaniu mysli moze sie i wydze albo walnie piescia w stol albo wyjdzie alnbbo sie rozwiedzie ...Ale NIGDY nie uderzy
No to lucky, będziesz tym razem mną zawiedziona ,bo cofam wszystko co napisałam o tolerancji dla wszystkich odmiennych poglądów......tu dziewczyny nie wystarczy "oddychanie", ja bym tą panią zbanowała za to ,co napisła.... to jest poniżej pasa...to przyzwolenie do przestępstw....jak czyta to jakiś małoletni to właśnie dostaje lekcje,że gwałt czy pobicie można usprawiedliwić.... to się w głowie nie mieści!
wiesz co, nie w tym rzecz ,że poglądy masz inne- nie znam bardziej liberanej osoby w kwestii "odmienności" od siebie- ale Ty masz chore poglądy! Poglądy które krzywdzą i mogą doprowadzić do krzywdy,a najgorsze ,że Ty widać wierzysz w to co piszesz i bronisz tego pogrążając się coraz bardziej i bardziej....jesteś kobietą, jesteś człowiekiem i stojąc nad zgwałconą kobietą oceniałabys jej strój i być może na podstawie jego,broniła zwyrodnialców.....jesteś okrutna!
Wierze w dobro i sprawiedliwosc, drazani mnie ludzka glupota. Piszac 1 post w tym watku, dobrze wiedzialam kto na mnie napadnie, Ci sami co zawsze i nie pomylilam sie:) Co do gwaltow, Nie bronie zwyrodnialcow, ale kobiety niektore same prowokuja i jest to szczera prawda.Jedna drugiej odbiera meza i jeszcze smie ja nazwac suka, uwaza ze to tez w porzadku. Byl podobny watek na wz, wiem jedno ! jakby ktos inny napisal to co ja , bylaby cisza.
Nie będzie żadnego bana. Mogę się nie zgadzać z tym, co napisałaś, ani z prywatnymi wycieczkami w stosunku do niektórych osób, które zjeżyły mi włosy na głowie. Jednak uważam, że wina za cała pyskówkę w żadnym wypadku nie leży po jednej stronie. Jeśli palnęłabym coś w zdenerwowaniu, ocenionego przez innych jako niekoniecznie mądre lub całkowicie głupie, nie chciałabym zostać nazwana karykaturą kobiety lub podobnie interesująco. Hm... czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że w Internecie łatwo o nieporozumienie, ba, w realu bierzemy się za łby zupełnie bez sensu, urażeni, uprzedzeni, uniesieni dumą i Bóg wie czym jeszcze. A tu, na forum, gdzie każde słowo interpretowane jest od tyłu, od przodu, z góry, z dołu i z każdego możliwego przeszłego i przyszłego czasu, tym łatwiej o eskalację absurdów i wyzwisk. A po co.
Odniosę się do pierwszego posta w tym wątku - w żadnym wypadku przemoc fizyczna nie powinna być dopuszczana, nie wolno na nią przyzwalać. Każdy na prawo do szacunku i godności. No właśnie... czy my mamy prawo oceniać jedną czy drugą stronę... nie byliśmy naocznymi świadkami, nie jesteśmy psychologami, psychiatrami ani wyszkolonymi pracownikami, którzy wiedzą, jak przeprowadzić wywiad środowiskowy. Skąd ja mam, do jasnej ciasnej wiedzieć, jaki był kontekst całej sytuacji, przedstawiono nam jedno zdarzenie z zasugerowaniem kilku przykładów wspólnych żartów (takich, których sama nie znoszę, przypuszczam, że byłabym porządnie wściekła, gdyby mój facet chichocząc wyłączał mi co chwilę monitor, ale widocznie każdy ma inne poczucie humoru, może ja go nie mam).
Uważam, że sprawa powinna zostać ze szczegółami przedstawiona osobie, która pracuje w zawodzie - ktoś powinien spróbować rzucić fachowym okiem na relacje między małożonkami. Słusznie zapaliło się alarmowe światełko. Ale nie nam rozsądzać i oceniać.
Zawsze winien jest zły świat, prawda? Zawsze ktoś inny krzywdzi biedną Mamę Rózyczki, prawda? zawsze winne sa jakies koterie, grupy trzymające władzę, kólka ( trójkąty, kwadraty) wzajemnej adoracji... zawsze ktoś inny... Jakoś te koterie, kólka i grupy, zawsze wyniuchają osobę, która przemyca pod różnymi nickami ten sam światopogląd, ten sam charakter...
... ale po co ja to pisze?... I tak nie dotrze.
Mamo Różyczki! Bardzo Ci wspólczuję! Tak z głębi serca.
Temat nie jest Twój, inna Kobieta oczekuje od nas wsparcia, Tobą zupełnie nie warto się zajmować... Mam tylko głęboką nadzieję, ze nie uśmiechniesz się zanadto do jakiegoś oblesnego typa, który uzna, ze tak własnie wyrażasz swoje przyzwolenie do tego, żeby jego wstrętne łapy nie znalazły się na Twoim ciele :( Mam głęboka nadziję, ze ani Ty, ani Twoja córka nigdy tego nie doświadczy.
A masz cos do mojej corki? Widze ze tak, w takim razie uwolnie Was wszystkich od mojej corki i ode mnie.Mam nadzieje ze mi wybaczy, bo nauczylam ja wybaczac!
To moze kiedys ci tez wybaczy...? Skoro nauczylas ja wybaczania. To co piszesz jest w niedopuszczalne i niewybaczalne. Jesli nas od siebie uwolnisz.... Ale sie rozmarzylam :-)
Ty w ogóle czytasz? Czy ja napisałam, że mam coś do Twojej córki? Napisałam, że głeboko wierzę, że nie spotka jej tragedia, tak? O coś chcesz się czepić? Za coś zrzucić na mnie odpowiedzialność?
Wiesz co? ja nie potrzebuje wspolczucia , ani moje dzieci! Kazdy kiedys w zyciu przezyje jakas tragedie, wtedy beda nam wspołczuc , rodzina i przyjaciele a nie kilka zawistnych, nieszczerych, osob z internetu, ktorych nie znam , tak jak oni mnie.I to na tyle!
Az mnie zatrzeslo!!!!!!!!!!!!! Jak mozna wypisywac (i myslec!) takie rzeczy???????????????? Pozostaje gleboko wierzyc, ze nie bedziesz musiala zmieniac swoich pogladow (jak dla mnie wypaczonych!!!) kosztem swojej rodziny, gdy np. ktos (np. twoja corka?) kogos "sprowokuje". Brrr!
Towarzystwo wzajemnej adoracji znow zaatakowało,i to te samo co zwykle:) ale Wy mnie kochacie, szok!.Dobrze ze po mnie to splywa, piszcie co chcecie mam to gdzieś. Moze jak ktos madry przeczyta, co napisalam w watki do autorki, zrozumie!.Nic sie nie dzieje bez przyczyny. Dowalajcie same sobie, wczoraj dostal Bahus ,Kojonkosky dzisiaj pora na mnie. Zegnam.
Ja tylko bronie swoich racji, ja jestem jedna, Was cale towarzystwo , wiem jedno! duzo osob mnie popiera! pisze mi to na pw, ale wola to przemilczec, przykre prawda?
Naprawde przykre jest tojesli naprawde woiele osob uwaza, wedlug tego co piszesz, ze na gwalt i przemoc mozna sobie zasluzyc. A najpewniej bylo sie samemu winnym. Jesli tak jest to... jest to przerazajace...
MR nie mowie NIC O tym co napisalas . W ogole nie odnioslam sie do tego konkretnie przykladu. Nie wiem na ile w ogole mozna ocenic "rekoczyn wykonany we snie" albo "rekoczyn wykonany w rozbudzeniu" krotko nie dysponujac wszystkimi zmyslami. Dla mnie ten przyklad jest absolutnie nieadekwatny do sytuacji opisanej przez autorke watku.
Gdyby jedna ta sytuacja miala miejsce na jawie to powiem: Pan mogl Malzonke zbesztac, wygarnac jej co mysli, wyjsc, walnac piescia w stol wreszcie sie z nia rozwiesc ale nie mialby prawa uderzyc. Po prostu.
Doroto, ja to rozumiem, ale ludzie sa nieobliczalni, w chwili wzburzenia, nie panuja nad swoimi czynami, dlatego lepiej nie dolewac oliwy do ognia. Napisałam w 1 poscie do autorki ,ze jej winy tez jest duzo, maz ja uderzyl juz 2 raz, faceci szybko daja sie wyprowadzic z rownowagi i nie lubia zartow w nieodpowiedniej chwili.Nie raz trzeba ustapic, ale absolutnie nie wolno tolerowac przemocy i znecania sie nad dziecmi, w tamtym poscie jej to napisalam- co powinna zrobic.Jestem mezatka juz kilkanascie lat, tez zartuje z mezem, ale jak wczesniej pisalam nie zartuje jak widze ze jest podderwowany. Moj maz nigdy nie wykazywal jakiejkolwiek przemocy w stosunku do mnie czy dzieci.
Wiecej nie bede tlumaczyc juz nikomu , dlatego podpielam sie pod Ciebie Nie bronie facetow, ale naprawde znam duzo sytuacji gdzie kobiety same prowokuja, uwierz mi , w zyciu bym nie pomyslala o mojej dawniejszej znajomej ze moze byc zdolna na oczach zony- wchodzic na kolana jej meza i wkladac mu reke w spodnie.Pan oczywiscie zareagowal piorunujaco , odepchnal ja. No i po tym zaczela sie gehenna w ich zyciu, byly anonimy, malowanie samochodu farba, szantaz. Dopiero wyrok w zawieszeniu, uspokoil ta pania. Dziwi mnie tylko jedno , podpielam sie pod autorke watku i od niej oczekiwalam odpowiedzi, a tu jak zwykle zaraz napadnieto na mnie.Zawsze jak cos do kogos napiszę , Te same osoby na mnie napadają,wtedy juz nie liczy sie zalozony watek ale napadanie na mnie, niestety ja sie tylko bronie, nie mam pomocnikow ! robie to sama. Jestem dorosla, sama odpowiadam za swoje slowa , nikt nie musi mi ublizac tym bardziej ze ja nikomu nie ublizam , post byl skierowany do konkretnej osoby. Dziwi mnie tylko jeszcze jedno, czemu ciagle wini sie mezczyzn o zlo tego swiata, jak niektore kobiety sa w 100% gorsze od nich!
Najlepiej facetowi rozlozyc nogi za kazdym razem jak jest wyprowadzony z rownowagi i trzymac gebe w dziob!!!! Bron Boze nie zartowac w nieodpowiedniej chwili....bo ci czaszke moze zmiazdzyc na czesci....caly czas musisz byc na warcie. Ma dobry humor, to mozesz pozartowac, jest podernewowany, to matulu, znikaj z horyzontu!!!!
Mamo Rozyczki Twoj drugi przyklad do opis "chorego" zwiazku czy tez ta pani jeszt chora i powinna sie leczyc ale i tu sa inne wyjscia niz bicie. I prosze nie tlumacz bijacych facetow tym, ze sa impulsywni. Nawet czlowiek impulsywny (o ile sie tego nie nauczyl) nie uderzy czlowieka tylko stol albo inny przedmiot martwy. Moj Luby to tez kochany choleryk ale nigdy nie przyszlo mu do glowy by mnie czy kogos innego uderzyc tylko dlatego, ze poczul sie albo zostal sprowokowany. A juz na pewno nie osobe slabsza czy zalezna. Impulsywny pan ktory chce sie bic moze zostac bokserem (treningi odpowiednio prowadzone sa stosowane przy uczeniu antyagresji)...byle nie damskim albo w stosunku do slabszych...
I prosze nie uogolniaj nikt nie pisze , ze zlu swiata winni sa mezczyzni.
Zwyczajnie wycofaj się z tego tzn. wytłumacz, bo może coś innego chciałaś przekazać. No nie wiem, pozwól zrozumiec co "poeta" miał na myśli. Spróbujesz?
To moje ostatnie slowa na tym forum,oczywiscie do Ciebie, nie bede sie tlumaczyc przed kims takim jak Ty.Obrazilas mnie i nigdy Ci tego nie wybacze, wiec badz mila i nie pisz wiecej do mnie
Mamo Różyczki przecież uczysz swoją córkę wybaczania, sama się do tego nie stosujesz?? ;) A tak na marginesie czytając Twoje wypowiedzi zastanawiam się ile masz lat bo często mam wrażenie,że Twoje teksty pisze osoba nie dokońca dojrzała.
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości: > Oj tak masz racje , nie istnieje:)) teraz zaczne wszystkim > przytakiwac.Proponuje wyznaczyc detektywa wzetowego, niech ta zagadke > rozwiaze.
Mam propozycję: zróbcie z Anią pierogi to przyjadę i zagadkę rozwiążę... Bahus
to Ty zaatakowałaś swoją wypowiedzią tysiące ofiar na całym świecie, którym rozpadł się świat. Martwi to ogromnie, że uzasadniona krytyka po Tobie spływa. Może faktycznie jak ktoś "mądry" przeczyta, to zrozumie. To co napisałaś, może niestety zrozumieć tylko "mądry inaczej". Dawno nikt nie wyprowadził mnie tak z równowagi. "Kozaczysz" tu ze swoimi poglądami- idź poopowiadaj i ponawracaj osoby w centrach pomocy ofiarom gwałtu i centrach pomocy ofiarom przemocy w rodzinie- dowiedzą się , z czego ich tragedia się wzięła- z prowokacji..... Powinni Ciebie z takimi poglądami zatrudnić w telefonie zaufania w Chinach- zaraz byś im pół populacji wybiła i po problemie przeludnienia....Prawda objawiona, strach się bać.....
Masz poglądy jak moja babcia, chore poglądy... to straszne, ale wiesz? Ona dobiega już 80, a ty?... Nie zrozumiałaś, że ona męża nie prowokowała? To była ICH wspólna zabawa, sposób na rozładowanie stresu, na śmiech... takie zwykłe proste żarciki -takie jakie ma każda para.. Czy to znaczy, że kiedy mąż mnie załaskocze, by mnie rozśmieszyc to mam da mu w twarz?
A co do twojej wizji na temat gwałtu to szkoda słów...
Aha, jeszcze jedno mnie zastanawia -niemal zawsze kiedy na WŻ wybucha awantura to maczasz w tym palce Ty, albo Twoja córka, dziwne nie?
Chyba nie warto nawet reagować na takie "poglądy" (czyt. prowokacje). starodawne myślenie, którego nic nie zmieni, nawet kiedy dotknęło by ciebie lub twoich najbliższych.
Ale też te starodawne, stereotypowe myślenie, wypisywanie tych poglądów publicznie to właściwie nic nie zmienia... Ani myślenia kobiet nowoczesnych, ani prawa w Polsce, ani nie daje przyzwolenia panom na takie działania....
więc bulwersowanie się na te puste słowa też własciwie jest nie potrzebne.....
Bo to tylko puste słowa i aż chce mi się powiedzieć za Tineczką Pie......sz, chyba po raz pierwszy odkąd czytują to forum...
I nie należę do żadnych klanów trójkątów i kółek... mam to gdzieś. po prostu gadasz bez sensu a zabawne jest to że znaleźlisie pochlebcy którzy ci wtórują w tych bzdurach...
No i jak zwykle sąd, wyrok. To już nawet jest chorobliwe na naszym forum. Myslcie co się Wam podoba ale na bOGA myślcie co piszecie!!!. Poddawanie się emocjom (nie napiszę co ja z takim damskim bokserem i sadysta wobec dziecka zrobił, tego nie da się opisać) nic nie da. Poradzić można ale nie wzniecajcie nienawisci pomiędzy trzy osoby małzonków -rodziców-dziecko. Tylko tyle umiecie "poradzić": zostaw gnoja, etc. Wyraźnie widać niezrownoważenie(!!!) obojga małżonkow: do czsu takie dowcipy z wylaczaniem ogladanych słuchanych programów bawią ale ... Oboje próbują grać sobie na nosie, bez swracania uwagi na drobnostki , co w efekcie doprowadzić może do tragedii. Porady typu pogon go, na zbity pysk ... powiedz mu że jak jeszcze raz... właśnie, ten raz który może być ostatnim po takiej"grożbie". Więcej myslenia przed klepnięciem WYŚLIJ, aniżeli emocji przydałoby się. To nie drobna bójka chłopców o piłke na boisku, kończaca się zakazem rodziców: nie baw się z nimi.
Jeśli(!!) można tu cokolwiek doradzić( jeśli ja mogę cokolwiek doradzić ?!?!) to natychmiast oboje muszą porozmawiać i NATYCHMIAST skorzystać z poradni rodzinnej, psychologa. Poszukać przyczyn, takich zachowań OBOJGA !
No właśnie Kazik dlatego,że jak sam piszesz "ten raz" może być ostatni należy go NATYCHMIAST pogonić. A dopiero gdy odseparuje się siebie i dziecko i będzie się bezpiecznym,można mysleć co dalej, tzn. terapia, szukanie przyczyn, itp. Bo skąd pewność, że gdy żona np. nie zapraponuje terapii , mąż się nie "zezłości", a konsekwencje "złości" już znamy....
Użytkownik agik napisał w wiadomości: > I jeszcze zanim mnie całkowicie roztrzepie...proszę o konkretną > odpowiedź!!! Jeśli to możliwe- wyrażoną w liczbach!!!Kazik45! Ile razy > próbowałeś namówić przemocowca do podjecia leczenia?I ile > Twoich prób zakończyło się podjeciem leczenia?
Widzę, że żadasz odpowiedzi( nie zagalopowałaś się nieco? Agik, odpowiem Ci pytaniem na Twoje żadanie-pytanie: podaj ile udzieliłaś porad w tej materii z których skorzystali Twoi interlokutorzy(?),podaj mi proszę ile jest byłych małżeństw gdzie roszakład nastapił na skutek znęcania się psychicznego, fizycznego przez obie (!) strony. Ile osób namowilaś i to skutecznie do przyjecia TYwojego toku rozumowania? Widzisz, jest różnica między "poradnictwem" tu na forum: podczas gdy większość wypowiada się jako autoryttety w rozwiazywaniu tego rodzaju problemów, ja podaje tryb warunkowy mojej "porady", pisząc "...jeśli mogę ...". Zadaję sobie jednocześnie sam pytanie czytając post załozycielki wątka: czy TO BYŁO PO RAZ PIERWSZY?!? ... wątpię, te oznaki "władczości " męża prawdopodobnie były już przed narodzinami dziecka, a może i dużo wcześniej, niby żartem, okazywanie "władzy" jest często przed ... tylko że miłośc jest ślepa. Agik, jest drobna, a może duża różnica miedzy tym co Ty wiesz piszesz i co ja wiem i piszę; co prawda krótko ale pracowałem w ... i miałem do czynienia z takimi pacjentami. Wierz mi, byli tak samo nieszczęśliwi. niektórzy zbyt poźno poddawani byli leczeniu już sądownie, ale byli dobrowolni. Spotykałem kiedyś "już na wolności" niektórych. Niestety byli starsi ode mnie i już ich nie ma. Nie wszystkie przypadki są do wyleczenia ale... Pozdrawiam ...nerwusie jeden ;)
Użytkownik agik napisał w wiadomości: > Rozumiem, że przemyślałeś dokładnie, zanim wcisnąłes "wyślij" ?
Bardzo dokładnie, gdybym nie przemyślał napisałbym w forumowym stylu: wywal gnoja na zbity pysk i bedzie spokój, a jak wróci to ... to właśnie co wtedy.? jak wróci to siekierę w rękę i w drugiej telefon na policję? Najłatwiej wezwać policje i co dalej?!? Widzicie tylko jedno wyjście z tak dramnatycznej sytuacji: wywalić z domu, rozejść się, ...nie pochwalam tego co on robi ( przecież do diabła napisałem wyżej, że nie mogę napisać co ja z nim bym zrobił!!!!!) ale ... odrobine rozsądku, jeśli macie radzić cokolwiek to niech to bedzie odrobina konstruktywnych rad, a nie rozpieprzanie małżeństwa - rodziny, bez szukania przyczyny.
Agik, sama wiesz, że Ty zbyt często poddajesz się emocjom (ja też często a nawet teraz mam porządny problem , przy którym ten "pranyT eraz na forum to pesteczka(!!! , jęsli chcewz to na PW lub GG mozemy pogadac), spróbuj przemyśleć: kochasz i chciałabyć być z kimś ale zauważyaś że coś się źle z nim dzieje ... wywalasz go na zbity pysk, prawda? Nie analizujesz: czy ja nie popełniłam w swoim postępowaniu jakiegoś błędu ( nie mówie o lokacie uczuć), tylko w morde gnoja i niech wypier... z domu.
Chyba jedna z niewielu rozsadnych wypowiedzi w tym watku. Kaziku, ochladzasz emocje i bardzo dobrze. Mnie niestety ponioslo, ale gdy zobaczylam BZDURY wypisywane przez (prowokujaca?) M. R., to trzasnelam "wyslij".
A przeczytałes moją wypowiedź? Czy z góry wrzuciłeś wszystkie do jednego worka sędziów i wyrokujących? Kazik ja w swoim nieco krótszym życiu niż Twoje, 4- krotnie próbowałam namówić przemocowca, do terapii... Nie udało mi się ani raz!!! I żebynie było- nie wtrącałam się sama z siebie w cudze życie, podjęłam rozmowy na wyraxna prośbę o pomoc! I jeśli mnie jeszcze ktoś poprosi- znów beę namawiać, prosuić, apelować, rozmawić- choć wiem, że wielkich szans na powodzenie nie ma!!! Jeszcze tak po krótce napiszę jak się skońćzyły moje próby: dwukrotnie małżeństwa się rozpadły, to co się działo przy sprawie rozwodowej jest warte opisania najwcześniej za kilkadziesiąt lat. W obu przypadkach przemocowiec dostał wyrok w zaiweszeniu- za znęcanie się, za stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej. Za akżdym razem przemocowiec wiedział zę nie jest bezkarny ponieważ osoby trzecie wiedzą! Kiedys mu szwagier spuścił manto biorąc w obronę siostrę! Za trzecim razem małzęństwo i tragedia skońćzyła się wraz z niespodziewaną smiercią sprawcy... W czwartym przypadku- przemoc trwa, bo nie kobieta nie potrafi uwolnić się z tego chorego związku.
Mimo nie siwych włosów mam juz trochę doświadczenia, stąd pozwoliłam sobie na tak konkretne pytanie wobec Ciebie. I pytanie ponawiam: ile osób stosujacych przemoc udało się Tobie osobiscie namówic do terapii, udania się po pomoc do psychologa?
jesli zadałeś sobie trud przeczytania, co ja napisałam w poście skierowanym do Autorki, to pewnie nie uszło Twojej uwadze, że napisałam, zę przemocy mozna się przeciwstawić, tylko, ze to jest bardzo trudne i bardzo trudno jest namówić osobę, która uważa, że nic złego nie robi do pójścia do psychologa!!! przecież do psychologa chodzą psychole!!!- takie panuje powszechne przekonanie!
Jakoś starsznie trudno mi poczuć współczucie dla przemocowca, którego biednego zona opuściła, zamiast jako ta samotna meczennica uniesć swój krzyż i co gorsza nieść go z dumą!!! ze oto się dla dobra rodziny poświęca.
proszę, przemyśl, zanim klikniesz "wyślij" Nie umniejszam Twojego doświadczenia życiowego, ani Twojej wrażliwości, ale ten apodyktyczny sposób w jaki wyrażasz swoje zdanie mnie jakoś oburza...
Piszę to zupełnie pozabawiona gwłatownych emocji i pozdrawiam serdecznie, licząc, ze przeczytasz, co ja napisałam w tym i w poprzednich postach.
Agik, poprzestańmy na tym OKI? Bo będzie awanturka, a ja nie mam chęci ... Przeczytałem baaa...ardzo uważnie wszystkie posty, Twoje zawsze czytam ze zdwojoną(!) uwagą i stwierdzam, że za bardzo są agresywne dlatego skończyć wolę na tym. Mamy po prostu inny styl wypowiadania swoich spostrzeżeń, uwag i opini. Pychol
Kazik proisze nie pisz glupot- sorry ale nie ma takiej opcji: Sprowokowany ma prawo uderzyc zone /meza/dziecko. Nie ma NIGDY. Moze rozwalic stol, trzasnac drzwiami, wykrzyczec swa zlosc ale nigdy nie ma prawa uderzyc. NIGDY.
I wina czesto lezy gdzies posrodku. Mniej czy wiecej, wina niesnasek czy klotni ale NIE BICIA.
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości: > Kazik proisze nie pisz glupot- sorry ale nie ma takiej opcji: Sprowokowany ma > prawo uderzyc zone /meza/dziecko. Nie ma NIGDY. Moze rozwalic stol, trzasnac > drzwiami, wykrzyczec swa zlosc ale nigdy nie ma prawa uderzyc. NIGDY.I wina > czesto lezy gdzies posrodku. Mniej czy wiecej, wina niesnasek czy klotni ale > NIE BICIA.
Dorotko, kochanie, a wskaż mi gdzie ja pisałem że można bić...napisałem tam coś wręcz przeciwnego : ( nie napiszę co ja bym zobił ...czy jakoś podobnie, zajrzyj do tego posta). A może pisząc tak, to faktycznie głupotę wpisałem ;)
P.S. Nie uważam, że można rozwalić meble, czy drzwi zbyt mocnym trzaskiem. Ja przy "wścieku" idę do piwnicy pomajsterkować lub coś w domu naprawiam(zawsze coś takiego jest do zrobienia, mam TRZY PSUJKI, a w sezonie wyżywam się na działce. Co pradwa nim dojde do autka i wsiądę już jestem uspokojony, tylko głupio wracać iod razu do domu bez okazania ... "swojego humoru". No chyba, że wydrę ryja na chwile i zaraz mi mija. To najczęstsze moje "objawy władzy". ;)))
Oczywiscie to z rozwaleniem mebla bylo tylko przykladem mowiacy ze jesli juz ktos czuje ze nie wytrzyma to (majac jeszcze naturalny hamulec w sobie) rozwali predzej stol niz uderzy czlowieka. Co oczywiscie nie oznacza ze popieram rozwalanie mebli :-))
I widzisz to co piszesz: wydrzesz sie , wyjdziesz zajac sie czym innym, znam i takich ktorzy na przyklad ida rabac drzewo, wlasnie to jest wyjsciem na rozladowanie stresu. Potem mozna spokojnie porozmawiac a nawet podyskutowac. I , przy obopolnym dzialaniu i checi pogodzic sie. Pozdrawiam!
Kaziku !! Nareszcie głos rozsądku wśród owieczek ...
Mogę pychola ogromnego dać ? I tak dam ...:)
Autorko wątku , weź sobie do serca te bardzo mądre słowa ... Owszem , otrzymałaś poparcie , jakiego oczekiwałaś , ale nie poprzestań na tym , tylko wczytaj się we wszystko , co napisał Kazik45 .
Zrobiła się awantura, a je podejrzewam, że tak Kazik jak i Mama Rózyczki po prostu chcą napisać, że nic w życiu nie jest oczywiste. I mają rację, bo nawet to co widzimy nie jest do końca oczywiste.
Jestem przeciwny przemocy!!! Każdej!!! Nic jej nie tłumaczy i nie usprawiedliwia. Tego przecież nie negują wymienieni przeze mnie.
Wróćmy więc do tematu i przestańmy się wychowywać.
Pomysł z Niebieską kartą nie jest zły pod warunkiem, że trafi się na kompetentnego policjanta opiekującego się projektem.
To co już zrobił ten "człowiek" kwalifikuje się pod paragraf.
Jak napisałem wcześniej decyzję bez względu na to co tu napiszemy autorka będzie musiała podjąć sama. Nikt jej w tym nie wyręczy.
Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi...bez względu na to jaki miały charakter...na pewno wiem jedno - chcę najpierw spróbować ratować nasze małżeństwo. Najważniejszym dla mnie punktem jest to, by ani przez moment nie dopuścić do zbagatelizowania całej sprawy. Zgadzam się, że zawsze w każdym przypadku wina leży po obu stronach...ale uderzenie nie jest rozwiązaniem, a wina wytłumaczeniem uderzenia...Za 9 dni będziemy obchodzić 3. rocznicę ślubu... Jestem osobą, która nie rozpamiętuje zbyt długo jakichś przykrych słów czy zdarzeń...Ale co do tego...wolę, aby zdał sobie sprawę z tego, co zrobił...Nie można tego puścić w niepamięć...
Dałam mu ultimatum - albo wybierzemy się obydwoje do poradni, albo musimy się odseparować od siebie, aby pomyśleć co dalej...Po separacji oczywiście znów poruszyłabym wątek poradni....Powiedział, że wrócimy do tematu wieczorem, gdy wróci z pracy...Po głosie słychać było jego załamanie...Ale nie mogę poddać się emocją i zostawić sprawy bez echa...
No właśnie. Przy okazji, APEL. Starajmy się nie udzielać porad zbyt drastycznych, pamietając o tym, ze czasem porada typu jak niektóre wyżej może z dramatu przerodzić się w tragedię: bijesz mnie , ty ...h..sk.. wypier...mio z domu ... aon pan i władca wkurzony wali czym popadnie w łeb połowicy ..kto wówczas winien ..nie wiadomo, Prawda. On. bo taki owaki ... My nie , bo przecież tylko "udzieliliśmy porady.." kto mógł przewidzieć że ON TO ... ..no właśnie . ON BEDZIE winien , tykllko on. my NIE. SKĄDŻE. Po jaką cholerę ona nas posłuchała, co, nie miała swojego rozumu... Nas nikt nie ukarze (!!!) nie skarze wyrokiem za drastyczne, idiotyczne (czasem) porady małżeńskie.
Więcej umiaru. O jakiegoś czasu zauważyć można na naszym fiorum używanie słownictwa, definicji, stylu daleko odbiegajacego od rzeczowej wymiany zdań, poglądów, dyskusjil. Czesto natomiast uzywamy inwektyw, słownictwa niemal rynsztokowego. Czy nas zjęzyk tak się zdewaluował przez styl pseudomłodzieżowo-internetowy?
Nie lekceważ tego,działaj ,bo pewnego razu spierze Cię tak że Cię rodzona matka nie pozna,a potem na przeprosiny kupi kwiaty.Wiem,że nam wszystkim łatwo tu gadać bo nas to bezpośrednio nie dotyczy,ale TYLKO TY SAMA możesz coś zmienić.Mojej koleżanki mąż też najpierw"TYLKO"ją popychał,potem "TYLKO"Nią potrząsał za ramiona,a następnie"TYLKO "rzucał Nią o ściany,a na koniec "TYLKO "uszkodził jej narządy rodne.Skoro jego metodą na uciszenie własnej bezbronnej córeczki,jest wieszanie jej głową do dołu to kawał z niego sasdysty i s.....syna.Pomyśl że żeby dopiec Tobie może robić krzywdę Jej.
Każdy przypadek jest inny...Sama z nim porozmawiam, ale też będę chciała, abyśmy udali się do jakiejś poradni...Niech osoba trzecia, która będzie zupełnie obiektywna, nam pomoże...Myślę, że zło trzeba zwalczać w zarodku. Ale tym złem nie jest mój mąż...Tylko "coś", co pokierowało go do tego czynu... Dzisiaj przypomniałam mu, jak jego ojciec uderzył jego matkę, a on stanął w jej obronie. I spytałam, dlaczego mi robi to samo... A co do jego metod wychowawczych...Ma dziwne pojęcie "zabawy"....I nie można mu przetłumaczyć, że tak się nie robi...
Pychole ślę i powodzenia w ratowaniu tego co można uratować, może się uda, czego Tobie i Rodzinie życzę z całego serca.
Metody wychowawcze i zabawy, jak piszesz, nie pojawiły się nagle, jak myślę?
Czy czasem nie jest to wpływ jakiegoś podobnego pokazu na yutubie? był tam jakiś "tatuś" tak gimnastykujący dziecko, tylko ze ono było pełne uśmiechu. Może miało też genowe "odchylki " już po takim ojcu gimnastyku.
No nagle się nie pojawiły...Były od początku...Zastanawiałam się sama w sobie "co ja mogę zrobić? nie mogę mu wytłumaczyć, że takiego maluszka (oj maluśka wtedy była) nie podrzuca się do góry, bo można jej uszkodzić kręgosłupik...a przecież nie pójdę na policję donieść na swojego męża..."itd. itp. Dziwne, że wszyscy w rodzinie to zauważyli i mówili tylko "ojejku, tak nie można robić z dzieckiem" i nikt głębiej się nie zainteresował ani nie postraszył...tylko męża brat zawsze aprobuje jego zachowanie i mówi "tylko panikujesz, przecież on nic jej takiego nie robi, tylko bawi się z nią. o widzisz, jak ona się śmieje?"
Nie będę nic już pisał w tym watku na forum ponieważ widzę że komuś zależy na wywołaniu awantury, jednak widać, że w rodzinie Twojego męża męska linia ma jakieś zaburzenia równowagi umysłowej, jesli widzą że dziecko się śmieje i to dobrze. Czasem dziecko może się śmiać patrząc na dorosłych ... niepełnosprawnych umysłowo dorosłych smiejących sie z idiotycznych postepowań dorosłych. powstaje zamkniete koło smiejacych sie tylko nie wiadomo z czego. To właśnie przekazałem mówiąc o odchyłkach genowych wyżej. Cóż widocznie ktoś nie odczytał tego CO I OCZYM napisalem, a odczytal co chciał. Trudno. Na tym kończę wypowiadanie się w tym watku. P.S. Tak jak piszesz nie było to pierwszy raz, przeczuwałem że nie był to pierwszy "popis wychowawczy " ojca Twojego dziecka. W tym wypadku należą się Tobie porządne "baty" jako matce. Szwagier teść, teściowa i reszta rodziny moze "pogadać" sobie ale decyzja należy do rodziców. Kazdy może tak tresować swoje dzieci jeśli mu to odpowiada, ale wara jemu o decydowania o Twoich dzieciach. Decyzja należy do Ciebie, w tym przypadku chyba sprawy poszły za daleko, jesteś niestety sama winna(!!!) takiej sytuacji i tego że w sposób sadystyczny(!) traktuje Ciebie, wg mnie powinien poddać się leczeniu a Ty ... nie drażnij go zbytnio. Słowo nie drażnij w tym przypadku oznacza nie prowokuj tylko ale nie płaszcz się przed tyranem.
Widzisz po Twych ostatnich odpowiedziach podejrzewam (a nie jestem laikiem-psychologiem) ze Twoj Maz ma problem ze soba. Problem prawdopodobnie wyniesiony z dziecinstwa. Widzisz on zdaje sie nie dostrzegac niebezpieczenstwa w takich zabawach jakimi "uszczesliwia" coreczke. Zdaje sie miec dosc niski prog odpornosci na stres. Zdaje sie byc wychowanym w poczuciu tego, ze agresja fizyczna bydz psychiczna jest normalnym sposobem na rozwiazywanie konfliktow i odstresowanie. Problem w tym ze jest tak "przyzwyczajony" do agresji ze nie ma w glowie glosu NIE! NIE WOLNO UDERZYC! w momencie w ktorym sie zdenerwowal ai poczucie niebezpieczenstwa w pewnych sytuacjach dla innych wydaje sie byc mocno spoznione. Nie pisze tego by Go usprawiedliwic gdyz jest teraz doroslym czlowiekiem i w jego rekach lezy zmierzenie sie z wasna trauma i z wlasnymi problemami zamiast powielac nieszczesny scnariusz wlasnego dziecinstwa....
Z tego co piszesz nie obejdzie sie bez terapii a powiem nawet ostrzej jest to (oprocz rozwodu) jedyna szansa na poprawe sytuacji. Samo chcenie i obiecanki meza nie dadza nic gdyz nawet pozniejsze otrzezwienie i moze nawet szczery zal swego czynu nie jest stanie poowstrzymac go od agresji wobec innych w momencie stresu..I nie bedzie w stanie dopuki on sam tego w sobie nie wyrobi. Z tego co piszesz watpie bardzo by sam (bez przyjecia pomoc osob kompetentnych i bez wlasnej bezwzglednej woli by ta pomoc przyjac, z niej skozystac) potrafil i mial szanse odejscia od tych wyuczonych zachowan. Tak , ze nie czekaj! Trzymam Wam kciuki!
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości: > Pychole ślę i powodzenia w ratowaniu tego co można uratować, może się > uda, czego Tobie i Rodzinie życzę z całego serca.Metody wychowawcze i > zabawy, jak piszesz, nie pojawiły się nagle, jak myślę? Czy > czasem nie jest to wpływ jakiegoś podobnego pokazu na yutubie? był tam > jakiś "tatuś" tak gimnastykujący dziecko, tylko ze ono było > pełne uśmiechu. Może miało też genowe "odchylki " już po takim ojcu > gimnastyku.
Przepraszam że to powiem może nawet zostanę zbanowana ale co tam! Kazik osobiście uważam że ty sam masz jakieś jak to określiłeś" genowe odchylki"
Zapewne nie wiesz jak to jest dostać od osoby którą się kocha, więc nie opowiadaj bredni o ratowaniu malżenstwa. Można probować ratować jeśli jest jeszcze co- tylko nie pod jednym dachem! Czlowieka z takimi zaburzeniami bależy odseparować od rodziny dopóki nie zacznie się leczyć i nie będzie tego leczenia widac efektów. A co kiedy ktoregoś dnia ten tatus zdenerwuje się na dziecko?
Mam 25 lat i od roku jestem po rozwodzie sama wychowuję dwie dziewczynki w wieku 2 i 10 lat. Młodsza to nasza współna córka tzn moja i mojego eks. Starsza to córka z jego piewszego malżeństwa, żona go zostawiła i dziecko gdy mała miała pół roku i uciekła za granicę, została pozbawiona praw rodzicielskich.A ja zastanawiałam się co to za podła kobieta że zostawiła męża i dziecko, potem dowiedziałam się dlaczego uciekła od niego( choć do dziś nie pojmuję jak mogła mu zostawić dziecko) Po naszym slubie adoptowałam jego corkę W pół roku po naszym ślubie zaszłam w ciąże, w 3 miesiącu ciąży pierwszy raz dostałam i uwierz nigdy tego nie zapomnę za to że na obiad był kotlet mielony a on miał ochotę za schabowy. Potem już " poleciało" coraz częściej bił a potem blagał o litość.Ja wybaczałam!
Na dzien przed pójściem na porodówkę też oberwałam. Znosiłam to jeszcze 4 miesiące dopóty, dopoki nie wyciągnął łap do starszej córeczki chciał ja uderzyć. Wtedy nas spakowałam i się wyprowadziłam.
I dziś wiem że o wiele za dlugo to znosiłam, jaką krzywdę wyrządziłam Amandzie (starszej córce) że musiało na to patrzeć . Po tym jak wyprowadziłam się namawiałam go na leczenie prosiłam , błagałam groziłam beż skutku.Więc wnisłam pozew o rozwód( mając nadzieję zże może to go opamięta).
Efektjest taki że obie dziewczynki są ze mną, rozwód z jego winy , dostal wyrok za znęcanie się, i z dziećmi mze widywac się tylko w mojej obecności.
Także ja będę zawsze powtarzała że już po pierwszy razie trzeba to przerwać choć wiem jakie to trudne jak ciężko,jak boli i nawet nie pobite cialo tylko dusza.....
Więc przerwij to dziewczyno póki wcześniej. Trzymam kciuki i życzę dużo siły.
Nie mialam zamiaru zabierac glosu, ale czytajac Twoja wypowiedz nie mogalm sie powstrzymac. Dziekuje, bardzo dziekuje ze o tym napisalas. W takich sytuacjach NIE WOLNO czekac, zwlaszcza jesli jest dziecko. A co bedzie jesli "tatus" znow bedzie chcial ukarac coreczke za marudzenie trzymajac ja w pozycji wiszacej glowa w dol, matka zareaguje i wiadomo, ze go tym zdenerwuje, bo przeciez "on taki nerwowy" i rzuci dzieckiem o sciane? Co bedzie?? Autorka watka moze ryzykowac wlasnym zyciem, ale NIE MA prawa ryzykowac zyciem dziecka!!!!
Tak mnie ponioslo, ze zapomnialam nick osoby, ktorej odpowiadam, wiec przepraszam, ale musze napisac to jeszcze raz. DZIEKUJE!!!! Jestes wspaniala kobieta i matka, badz z siebie dumna!! Nawet nie masz pojecia jak bardzo chcialabym moc Cie przytulic przy tym podziekowaniu.
i to jest to o czym cały czas mówiłam- najpierw się zwiewa,a dopiero z bezpiecznego dystansu coś próbuje ratować , zmieniać , itd.. A jak się nie da- kończy się związek definitywnie- również na bezpieczną odległość.
.....a z Ciebie to naprawdę wspaniała kobieta jest. Twoje córki ,o ile już nie są to na pewno będą w przyszłości z Ciebie bardzo dumne, bo mają mądrąi dzielną mamę.
Ilu z Was doświadczyło bezpośredniej przemocy od Męża - Żony? Ilu było/jest współuzależnionych w związku? Zupełnie co innego być na zewnątrz takiego związku, a co innego wewnątrz.
Mamo Różyczki - przykro mi z powodu agrsji jaka Cie tu spotkała, ale sama ją sprowokowałaś. Jak owa panienka na rurze.
Autorko wątku - niepokojące w Twoim poście jest to, że mąż tłumaczył swoje zachowanie Twoja prowokacją - nie wziął winy na siebie. Próby wywołania poczucia winy nie rokuja dobrze.
Na forum rozwodowym jest takie motto, że rozwodzić się trzeba gdy upadnie ostatni powód do bycia razem, a nie gdy pojawi się pierwszy powód do rozstania. Porozmawiaj z Mężem, jeśli zauważy problem i będzie chciał go naprawić wspólnie z Tobą powinno Wam się udać. Jeśli nie widzi problemu i cała winę zwala na Ciebie - cóż gruntowne przemyślenie swojej, a szczególnie dziecka przyszłości w tym zwiazku byłoby na miejscu.
>>Mój mąż oczywiście ma swoje "metody", aby ją "uciszyć"<< - przeraziły mnie Twoje słowa.
Dziękuję za wsparcie. Wczoraj wieczorem powiedział, że rozumie, że to także jego wina...Teraz zastanawiam się, czy zrobił to szczerze, czy też po to, aby wszystko było "po staremu"...
Przepraszam, nie znam Twojego imienia - ale niezależnie czy było to szczere czy nie nie popełniaj moich błędów: po pierwsze staraj się nie zamiatac problemów pod dywan ani ich ukrywać przed rodziną czy najblizszymi, a po drugie bądź konsekwentna - kwiatki, przeprosiny owszem, należą się jak psu buda, ale przede wszystkim nie odpuszczaj monitorowania czy przemiana jest faktyczna czy tylko dla świętego spokoju.
Musisz jakos dotrzec do meza, do jego umyslu, sama, czy poprzez znajoma zyczliwa osobe, czy tez specjaliste z poradni, tak, aby zrozumial, ze nie tedy droga, ze to nie jest sposob rozwiazywania konfliktow. Najlatwiej jest uderzyc, trudniej znalezc inne wyjscie z sytuacji i tego trzeba sie nauczyc. Nie wszyscy zdaja sobie sprawe z konsekwencji tego, co robia. Moze trzeba mu cos podpowiedziec, przekonac do czegos w spokojnej rozmowie... Jezeli to sie nie uda, wowczas przyjdzie pora na jakies bardziej radykalne kroki.
Duniaszo przeczytaj moj ostatni post do Doroty za Płota, wtedy zrozumiesz co mialam na mysli.Autorka sama napisala tez w tym watku, ze wina nie lezy tylko po jednej stronie. , owszem znam tez psychopatow rodzinnych - ale to juz inny temat. Co do napasci - przywyklam i nie moja wina ze ktos to opacznie przeczytal.
Mamo Różyczki - znamy wersję tylko jednej strony, to oczywiste.
Przeczytałam Twoją odpowiedź Dorocie, owszem są Panie (podobnie jak Panowie) którzy aż się proszą by dać im w gębę za zachowanie, ale nikt nie ma prawa usprawiedliwać swojego zachowania prowokacją innych. Bóg dał nam rozum byśmy go używali. Nie podobają mi się wszelkie objawy agresji w słusznej czy niesłusznej sprawie, niezależnie od poglądów.
Na forum bardzo łatwo o "opaczne" zrozumienie słów i intencji. Bardzo łatwo...
Mamo Różyczki, między znam, a byłam żoną przemocowca, jest różnica. :) Ale dziś nie o tym.
Moja Droga, powiem tylko pare drastycznych slow. Jak by ojciec mojego dziecka, albo inny pan podniosl moje marudzace dziecko do gory nogami glowa w dol, to napewno nie przezyl by nocy!!!! Jakby maz/partner mnie uderzyl, obojetnie za co i dlaczego, nie przezyl by do nastepnego dnia. Jakby maz moja reke uderzyl w parapet , czy w sciane , nie chce nawet myslec, co bym z nim zrobila. Uciekaj, jak szybko mozesz, nie ma zadnej szansy na zadna inna opcje. Tak jak pisza dziewczyny, maz juz jest damskim bokserem i to tylko poczatek, niestety.Co Ty masz wybaczac???? Dlaczego???? Na co masz czekac? Na sinaki pod oczami, wybicie zebow, wstrzasu mozgu u corki, albo w najgorszym wypadku Jej smierci, Twojej smierci????
Tule Ciebie i Coreczke cieplutko, uciekaj jak szybko mozesz!
Czytam Wasze wypowiedzi i jestem przerażona!!! Strach sie odezwać na forum, zamiast pomóc dobrymi radami dziewczynie to "chuzia na Józia"na jedną osobę, sądzę , że opisując Swoją sytuację nie tego od Was oczekiwała.To jest naprawdę przykre..
Zycze Ci podjecia najlepszej decyzji dla wszystkich zainteresowanych stron. Twoj maz powinien isc na terapie, od zaraz, jeszcze w tym tygodniu powinien umowic spotkanie. Mysle, ze to podstawa do dalszych negocjacji. Znajdz sobie koniecznie kogos w realu, ktos Cie w razie czego przyjmie, gdy bedziesz musiala sie szybko ewakuowac. Pewnie nie napisalam niczego nowego, ale skonczylam czytanie postow, gdy zaczela sie awantura. Trzymaj sie :))
Przede wszystkim nie pozwól sobie na to aby Twój mąz wzbudzał w Tobie w dalszym ciągu poczucie winy, sprawca-przemocowca ma zazwyczaj silna osbowośc /niekoniecznie w sensie pozytywnym/, i robi wszystko w kierunku aby ze swojej ofiary uczynić przynajmniej współsprawcę, mąż jak wynika z tego co piszesz miał ojca "przemocowca" i w swoim dorosłym życiu powiela życie rodziców. Terapia z cała pewnościa pomoże ale tylko taka świadoma anie że pójdzie z Tobą dla świętego spokoju, kobieta która pozwala się bić nie szanuje sama siebie a trudno w takim wypadku wymagać szacunku od innych. "Zmusić" kogoś do terapii jest trudno, w takiej sytuacji nie pomoże nawet wyrok sądowy, to jest podobnie jak z alkoholikami, postanowieniem sądu jest skierowany na leczenie, dowiozą go na takie leczenie odbębni te swoje 3-4 tygodnie a do domu wróci pijany....W takich sytuacjach trzeba być silniejszym od sprawcy, niekoniecznie fizycznie... /chociaż mam podopieczną rodzinę , gdzie drobniutka kobitka tłucze swojego potęznego męża, gdy tylko do niej "startuje z łapami" jak ona to określa. ale to jest rodzina patologiczna...
W nocy się obudziłem i nie mogłem usnąć jak sobie wyobrazołem "zabawy" Twojego męża z waszą cureczką. Ten człowiek musi mieć jakieś zaburzenia. Normalnemu człowiekowi nie przyszło by do głowy coś takiego. On nie stał się taki teraz. On to wyniósł z domu, tylko wcześniej z jakiegoś powodu tego nie zauważyłaś. Jak on się "bawi" z dzieckiem jak Ciebie nie ma w domu???
Napisze tak. Sytuacja jest bardzo trudna. Nie ma jednego i idealnego jej rozwiązania. Kilka razy próbowałam napisać co powinnaś zrobić ale za każdym razem rezygnowałam bo źle zrozumienie mogło by doprowadzić do nie zamierzonego przeze mnie efektu. My możemy doradzać ale decyzja i tak będzie musiała być Twoja a nie nasza. Czytając ten wątek jest Ci pewnie dodatkowo smutno, że taki folwark się tu zrobił. Jednak dobrze, że napisałaś. Jak będziesz chciała porozmawiać z nami to pisz na forum lub na priv do osób które wydaje Ci się, że Cię rozumieją.
Bardzo Ci współczuje.Powiem tylko jedno.Nigdy nie pozwalaj się tak traktować. A jeśli chodzi o prowokacje to jest to chore,ktoś kogoś sprowokuje to ten sprowokowany ma prawo mu robić krzywdę???Chore myślenie. Po za tym dziewczyna napisała ze ma problem i oczekuje jakiejś mądrej rady a co widzi?!
O proszę ile doradców jeden mądrzejszy od drugiego ,śmiać się chce,wątek został założony aby tylko i wyłącznie rozpętać wojnę,a Wy daliście się w nią wplątać.ŻAL.PL.Ludzie to jest tylko internet po co się tak nakręcać kto z tych rad skorzysta,???Lepiej pomodlcie się za ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego lub kilka godzin prac na jakieś cele szlachetne ,a nie siedzieć całymi godzinami w necie i się wymadrzać i udawać ,że się jest madrzejszym a w rzeczywistości tak nie jest.To tyle.
Jak czytam wypowiedzi niektórych to ręce mi opadają.Nie prowokowac,byc posłuszną,wybaczac-nóż mi się w kieszeni otwiera!!!Najgorsze jest to,że często takie wypowiedzi padają z ust kogoś czego g***** doświadczył...Prowokacja?Chcę miec wolny wybór w co,jak i gdzie się ubierac!!!Nie będzie mi jakiś napaleniec "dyktował" w co mam się ubrac by nie daj Boże go nie sprowokowac.Sprawa jest oczywista-mówię NIE i tak ma byc,jeśli robi coś wbrew mojej woli ma za to odpowiedziec,to KARALNE!!!!!Prowokacja w domu?Jestem wkurzona dzisiaj,córka wróci ze złą oceną,mam ją stłuc bo mnie sprowokowała???Litości!!!!!W d**** to mam czy facet ma zły chumor czy nie,niech wyjdzie się dotlenic,jogę niech sobie zapoda lub nie wiem co ale wara z łapami ode mnie!!!!
Zgadzam sie z kazdym Twoim slowem. Nie wyobrazam sobie nawet walenia piescia w stol, czy sciane. Dla mnie takie zachowanie to juz objaw agresji i sygnal, ze nastepnym razem zamiast sciany moge byc ja. Nie rozumiem tego i nie chce rozumiec, bo zadne argumenty nie sa w stanie mnie przekonac, ze takie zachowanie jest normalne. Ja osobiscie nie toleruje nawet krzyku, oprocz oczywiscie okrzykow radosci. Po prostu nie toleruje, zeby moj partner musial podnosic glos, wszystko mozna powiedziec spokojnie, bez wrzaskow. A dodatkowo jesli w gre wchodzi dziecko, to KTOS MUSI byc odpowiedzialny za jego bezpieczenstwo. W opisanym przez autorke zdarzeniu, ojciec jest zdecydowanie osoba nieodpowiedzialna.
Andi, prosze, nie oceniaj w ten sposob. Ja tez prosilam niejednokrotnie o rady i rzut oka z boku na sprawe. Zawsze otrzymywalam wsparcie od forumowiczow i jestem za to bardzo wdzieczna. Czasem nawet przepychanki slowne pomagaja spojrzec na problem w innym swietle. Warto poznac zdanie innych. Rowniez wowczas, gdy przygladamy sie z boku, by moc pozniej skonfrontowac je z rzeczywistoscia-gdy sami w jakis sposob dotkniemy podobnych zagadnien. Dziekuje, ze nie pozostajecie obojetni. Ewa.
Bahusie, te Twoje żarty kiedyś skrócą Cię o głowę, jedni chichoczą, drudzy się droczą, a jeszcze inni psioczą. Bacz, żeby tych ostatnich nie zebrało się za wielu.
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości: > Bahusie, te Twoje żarty kiedyś skrócą Cię o głowę, jedni > chichoczą, drudzy się droczą, a jeszcze inni psioczą. Bacz, żeby tych > ostatnich nie zebrało się za wielu.
Dekapitacja Bahusa nie rozwiąże problemu, psioczących zawsze będzie w nadmiarze... Bahus
I jeszcze moze: "jak chlop baby nie bije, to mu watroba gnije" Jestem ciekawa, jaki jest stan waszych watrobek, panowie? Albo: "chocby pil, chocby bil, byle byl!" ???? Chyba tylko mezczyzni mogli wymyslec takie hasla....
no ja już się też poważnie nad tym zastanawiam, mślę, że chyba czas zacząć...muszę tylko odpowiedni sprzęt zakupić bo mojego wałaka do ciasta mi szkoda...
szukam dalej bo jakby mi przyszło go używać więcej razy to muszę miec trwały sprzęt i z atestem, po co później chłop ma mnie po sadach włóczyć, że sprzęt niefachowy użyłam na jego łepetynę:)
wygląda mi na to,że założyła Pani ten wątek, aby dobrze bawić się czytając to wszystko
ja nie wierzę .... i już mam do tego prawo
jeżeli Panią to bawi proszę bardzo, tylko pytam dlaczego?????
jest rodzina, są bliżsi a nawet jak wyżej pisano odpowiednio do tego powołane instytucje, udaj się Pani tam, a nie pierz Pani swoich brudów na formum...brrrr okropne, poprostu okropne
czekam na cięgi...to nic zniosę to, ale nie ścierpię kiedy udaje się męczennice, kobieto, dopiero jesteś 3 lata w związku zrób Pani sama coś.... co będzie dla Pani i dla Pani caaaałłłłejjj rodziny dobre,owocne życzę powodzenia
Nie spodziewałam się, że ktoś na forum napisze mi, że wszystko sobie wymyśliłam...dla zabawy? może ktoś inny, mnie takie tematy nie bawią...i wcale nie udaję męczennicy...opisałam sytuację jaka zaszła po to, aby dowiedzieć się czy tylko ja widzę w tym problem... Skoro zaczęły się takie spekulacje, że założyłam ten wątek, aby się "zabawić", mam pytanie - czy ktoś wie jak można usunąć ten wątek? Wiele osób posłużyło mi dobrą radą, wsparciem...I za to dziękuję. Ale nie spodziewałam się, że ktoś pomyśli, że sobie żartuję z Was niby wymyślając taką historię...
...i zeby było ciekawiej napisała takie słowa Kama, która regularnie zakłada takie "wymyslone wątko-sytuacje" No Kamusiu, zaskoczylaś mnie niemile takim " taktownym wystąpieniem - stwierdzeniem" ...
A ja chciałam zapytać: jak po rozmowie z mężem? Czy oprócz słów, jakąś gotowość do czegokolwiek ( oprócz gadania) widać?
Pozdrawiam ciepło
P.S. Nie przejmuj się jedną, czy dwiema opiniami... Wiele osób autentycznie się do Ciebie zwróciło ( w tym ja), moze nie warto tego przekreślać w powodu jednej, czy dwu odpowiedzi...
Na razie wszystko zmierza ku lepszemu...Ale czy tak będzie - czas pokaże...Po szczerej rozmowie wiem już co też jego trapiło...W ogóle wydrukowałam mu to, co napisałam w pierwszej wiadomości na forum, czyli cały opis sytuacji...Okazało się, że każde z nas sprawę odebrało inaczej - za wyjątkiem uderzenia...Widzę, że żałuje, jednakże z pewnością dlatego, że nie zbagatelizowałam całej sprawy i nie siedziałam cicho...ale póki co podchodzę do tego z dystansem...Szczera rozmowa jest najlepszym rozwiązaniem - nie kłótnie, a tym bardziej bicie... Dużą rolę odegrało też poinformowanie jego brata o tym fakcie. Natychmiast stanął po mojej stronie i zaczął poważną rozmowę z moim mężem. W razie "w" wiem, że mogę całkowicie na niego liczyć.
Dobrze! To juz pierwsze kroki ale...pomysl o terapi akurat teraz gdy maz ma swiadomosc tego co sie stalo mozna by sprobowac..Moze latwiej byloby Meza zmobilizowac.Oczywiscie nie wymagam w tym wzgledzie odpowiedzi od Ciebie czy tlumaczenia. To tylko taka mysl, ze byloby moze warto wykorzystac ten czas samorefleksji u Meza. Mozna by i Jemu i Wam szybciej pomoc.Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki by sytuacja sie poprawila dla Was wszystkich.
Moja przyjaciółka w tej chwili ma podobny problem. Również pytała na forum - innym - teraz dojrzała do pójścia do psychologa. Tylko ona ma za sobą 14 długich lat małżenstwa. Myślę, że jeśli jest coś do uratowania w Twoim małazenstwie to własnie teraz. Nie za kilka lat.
Prosze nie zostawiaj tego i nie zapominaj o sobie. To Twoje małzenstwo i tylko Ty możesz sobie pomóc. A ze chcesz pomóc to widać, bo pytasz i drążysz.
Mnie cały czas męczy sprawa tych "zabaw" z cureczką. Dziecko może już mieć po tym ślady na psychice. Przecież wystarczy sobie wyobrazić co my byśmy przeżywali, gdyby ktoś bez naszej woli takie cuda z nami wyczyniał. Dla dorosłych była by to dość wymyślna torura!!!
Muszę sprostować co do tych metod...Ja myślałam, że on chce ją tak odwrócić i nie pozwoliłam mu na to. Wczoraj wyjaśnił mi, że chciał ją czymś zająć, aby zapomniała o smutku (bo płakała) i chciał jej zrobić "samolocik"...Ale wtedy w tamtej sytuacji powiedział mi, że chce ją uciszyć...Może jestem za bardzo przewrażliwiona...ale jestem matką...W sumie jak córcia była mała (miała może 5 miesięcy) to tak frywolnie się z nią bawił...Nie potrafiłam mu przetłumaczyć...Przypomniał mi, że szmat czasu już tak nie postępuje, a ja wciąż do tego wracam i dlatego mi się wydaje, że zaraz znów do takiego postępowania wróci...Tak poza tym to jest idealnym tatusiem...Od maleńkości ją przewijał, kąpał, prał ciuszki małej...Pomagał mi jak tylko mógł...
Użyłam tego słowa, bo wydawało mi się najbardziej odpowiednie...dopiero gdy sprawdziłam jego głębszy sens...:) Głupio wyszło:) wybaczcie, ale od wczoraj mam rozstrój żołądkowo-jelitowy...Szukam w takim razie odpowiedniego... W danej chwili nic mi nie przychodzi....chodzi o to, że np. brał ją za ręce i huśtał..., podrzucał do góry...ze mną też mój chrzestny w ten sposób się bawił, ale jak byłam znacznie starsza....
Przypinam się do Ciebie Grażynko, ale pisze do wszystkich wątpiących... Zostawmy sądy w rękach prokuratorów, sędziów itd... Dziewczyna nas prosi o pomoc, naszą rolą nie jest sprawdzanie wiarygodności, analiza każdego slowa, oraz rozliczanie jak Autorka skorzystała z naszych cennych i światłych rad... Ostatecznie to przecież nie my poniesiemy konsekewncje Jej wyborów...
Czy po prostu nie mozna podzielić się doświadczeniem, wysłuchać, albo tylko przytulić roztrzęsioną kobietę? Wstrzymując się od sądzenia, oceniania itd?
Użytkownik k.komarnicka napisał w wiadomości: > Muszę sprostować co do tych metod...Ja myślałam, że on chce ją tak > odwrócić i nie pozwoliłam mu na to. Wczoraj wyjaśnił mi, że > chciał ją czymś zająć, aby zapomniała o smutku (bo płakała) i chciał > jej zrobić "samolocik"...Ale wtedy w tamtej sytuacji powiedział mi, że chce > ją uciszyć...Może jestem za bardzo przewrażliwiona...ale jestem matką...W > sumie jak córcia była mała (miała może 5 miesięcy) to tak > frywolnie się z nią bawił...Nie potrafiłam mu > przetłumaczyć...Przypomniał mi, że szmat czasu już tak nie > postępuje, a ja wciąż do tego wracam i dlatego mi się wydaje, że zaraz > znów do takiego postępowania wróci...Tak poza tym to jest > idealnym tatusiem...Od maleńkości ją przewijał, kąpał, prał ciuszki > małej...Pomagał mi jak tylko mógł...
Już nic nie rozumiem z Twojej wypowiedzi ,miałam się wyciszyć,i nie odzywać do poniedziałku ,ale szlak mnie trafia ja to czytam,teraz się tłumaczysz ,że myślałaś ,że mąż córeczkę wziął do góry nogami ,a w pierwszym poście wyraznie piszesz że tak zrobił a Ty zaczęłaś krzyczeć ,wyrwałas mu dziecko a on wtedy Cię uderzył pięścią.Jakaś ta Twoja historia jest bez ładu i składu więc jak tu doradzać,może było wcześniej się zastanowić co chcesz nam dokładnie opowiedzieć o swoim mężu.
Nie przesadzasz , ani trochę!! facet nie ma prawa udeżyc Cię pod żadnym pozorem , nawet tak , że nie zostawi śladu. Cóż z tego , że nie masz lima pod okiem....zaczyna się od drobnostek , powinnaś powiedziec mu stanowczo , że nie ma prawa używac siły przeciwko Tobie. Broń się kobieto przed tym, jak tylko możesz.....To nie jest robienie z igły widły , to jest już poważny problem , nie pozwalaj mu na to!! szanuj siebie i niech on o tym wie. Pozdrawiam Cię mocno i Trzymam za Ciebie kciuki. Buduj zdrową rodzinę , pamiętaj !! Dom bez przemocy!!!
oj kobitki, życie jest życiowe, nie jest tak prosto odejść od kogos kogo się kocha i powiedzieć cześć stary idę szukac szczęścia gdzieś indziej, łatwiej się pisze i radzi niz robi, kiedyś w swojej pracy stosowałam metodę: źle rozwieść sie, dzieci zabrać umieścić w placówkach, teraz dorosłam najpierw trzeba z rodzina popracować, zobaczyć a później dopiero podejmować decyzje... śledczy co niektórzy nie moga opracowac jednolitych metod działania, zaczynamy juz przelewać z pustego w próżne
Witam! SZczerze radzę odwiedzić stronę www.niebieskalinia.pl.-jest to strona dla ofiar przemocy w rodzinie.Poczytać,pomyśleć i zdecydować co dalej.Czy próba ratownia rodziny czy może jednak rozwód .Poczytaj ,pomyśl ,porozmawiaj z kimś bliskim lub psychologiem i zrób co ci nakarze rozum i serce.Powodzenia.Pozdrawiam.
Dziewczyny nim zaczniecie dalej ciągnąć ten wątek, przeczytajcie NAJPIERW OSTANIE POSTY (!!!) założycielki wątka.
Proponowalbym zamknąć ten wątek założony pod wpływem emocji (jak wyżej założycielka wyznala), który z rzeczywistością prawdopodobnie ma mało wspólnego, ja osobiście zaczynam watpić w owe rękoczyny i znęcanie się nad założycielką. Okazuje się, że mąz/ojciec wcale nie huśtał głową w dół ...to zdarzyło sie raz i prawdopodobnie (za jeszcze kilka postów) okaże się że nie głową w dół ...
Kazik nie osadzaj dobrze? Nie wiesz NIC ani o historii tej pary ani o psychice , racjach, strachach i mozliwosciach autorki watku. Nasze rady powinny tworzyc tylko nowa mozliwosc ale nie wymagac siegniecia po nia. Zycie jest czasem duzo bardziej skomplikowane niz chocby najmadrzejsza rada. Nie ma sesu osadzac i degradowac kogos tylko dlatego, ze podejmuje wlasne, mniej czy wiecej podobajace sie, decyzje. On sie musi z tym uporac. Ty ani ja tego ciezaru dzwigac nie bedziemy,
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości: > Kazik nie osadzaj dobrze? Nie wiesz NIC ani o historii tej pary ani o psychice > , racjach, strachach i mozliwosciach autorki watku. Nasze rady powinny tworzyc > tylko nowa mozliwosc ale nie wymagac siegniecia po nia. Zycie jest czasem duzo > bardziej skomplikowane niz chocby najmadrzejsza rada. Nie ma sesu osadzac i > degradowac kogos tylko dlatego, ze podejmuje wlasne, mniej czy wiecej > podobajace sie, decyzje. On sie musi z tym uporac. Ty ani ja tego ciezaru > dzwigac nie bedziemy,
Dorotko, nie gniewaj się i z całym szacunkiem ale ZACZNIJ CZYTAĆ DOKŁADNIE to co jest przeze mnie napisane i jak. Jeśli chodzi o ocenianie ... przeczytaj swoje posty i porównaj z moimi. Kto OCENIAŁ? Czy ja poddawalem cokolwiek jakiejkolwiek ocenie? gdzie i jak ja kogokolwiek zdegradowałem, Dziewczyno, nie wkładaj mi w usta słów ktorych nie wypowiedziałem... Ja tylko PRZEANALIZOWAŁEM wypowiedzi założycielki wątka i wypowiedziałem, w rzeczonym poscie, swoje zdanie po wnikliwym przeczytaniu tresci pierwszego Jej posta i następnych, łącznie z ostatnim i w zwiazku z tym uważam że dyskusja na ten temat zaczyna toczyć się ...chyba nie tym torem. Jesli chodzi o opinię (moją) to teraz dopiero, zmuszony poniekąd Twoim postem ją wypowiem i dalej uzasadniam tym samym moją poprzednia wypowiedź: zdaje się że bardziej porada specjalisty potrzebna jest załażycielce wątka. Bo jesli pisze w pierwszym poście alarmujący tekst, w następnym podaje niezbyt jasne treści (inne opinie rodziny lekceważace owo huśtanie głową w dół, raptem potem murem stające za nią ...), ... a w swoim ostatnim pisze, że poddała się zbytnio emocji , to któregoś dnia zadzwoni na policję że mąż chce ja nożem zadźgać, gdy ten wyjmie tenże nóż z szuflady by zrobić kanapki na kolację.
Co do uporania się z problemem: oboje wg mnie(!!!) są niedojrzali do założenia rodziny, mając trzyletnie dziecko mieli dosc czasu by zmądrzeć i szanować się nawzajem i swoje nawyki i przyzwyczajenia dostosować do zachowań swoich partnerów, bo w konsekwencji niedojrzałośc ich odbija się na dziecku a frustracje moga dojść zenitu. Histeryczne wypowiedzi i wrzaski w rodzinach negujące zachowania partnerow w róznych sytuacjach wielokrotnie powodują nasilenia działań, a tuoboje są winni temu: on huśta dziecko w pozycji "małpy na gałęzi" ... ona wrzeszczy na niego ... potem pisze że poddała się emocji... i cholera wie w końcyu czy tak było naprawde ...czy to Jej przywidzenie. Ja wszystkie Jej wypowiedzi czytałem na zimno, bez emocji i tak też wypowiadam się. Przeczytaj Dorotko również moje "porady" jakich, warunkując je(!), udzieliłem.
faktem jest, że post założony jest pod wpływem emocji, a jego założycielka już zdecydowała co ma robić i po co ją uszczęśliwiać kolejnymi radami, jeszcze nam czmychnie z WŻ:))
Osobiscie nie bylam, ale mialam bardzo bliska kolezanke, ktora byla, dlatego rozumiem i uwazam, ze to jest bardzo delikatny temat. Wiem co znaczy rozterka miedzy uczuciem, starchem i rozsadkiem, wiem to dzieki wlasnie mojej kolezance.
Mam taki przykład w niemal rodzinie, gdzie przez chyba(?) piętnascie lat kobieta wytrzymywała katusze, zasługując niemal na miano świetej. Żadne rady i porady nie były brane przez nią pod uwagę, pomimo próśb o nie. Przełom nastąpił po tragedii: on na skutek wypadku stracił lewą nogę i połamaną miał i to dość solidnie lewą rękę, włada nią ale niezbyt ma ją mocną. Zaznaczam że opieki nie potrzebuje, jest poza tym pełnosprawnym, nawet jakiś czas pracował by mieć wyższą rentę (ma wcale niemałą). Otóż po wypadku nastapił w nim przełom i zmiana, pełne przeobrażenie osobowości. Jakiś czs nawet był moim uczniem kucharskim. Dziś są układnym i jak twierdzą oboje i ich dzieci(!) szczęśliwym małżeństwem i rodziną już prawie dwadzieścia lat. Jak nie ma dwóch śnieżynek jednakowych tak i dwóch zdarzeń życiowych.
nie byłam ale od wielu lat siedzę w tym z racji swojej pracy,kiedyś nie wierzyłam w żadne współuzaleznienia, terapie, ale to było kiedyś..rozwieść się, jak to się mówi rzucić to wszystko to nie jest takie proste, zwłaszcza jak się kogos kocha i myśli, że z wzajemnościa, człowiek ma wrażenie, że miłość góry przeniesie a czemu ma nie zmienić drugiego człowieka, no i jeszcze dochodzi starch przed samotnościa i co powiedzą ludzie...
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości: > Kaziu, jak Cie lubie, czy Ty byles kiedys kobieta? matka? zona? obawiam sie, > ze nie. Zadajesz pytanie czysto retoryczne i ... Marylka, a powiedz mi co ma do rzeczy być kobietą/matka lub nie w tym/takim przypadku. Dlaczego ( w domyśle oczywiście Twojego pytania) wy kobiety, w tym Ty , uważacie że macie tylko takie przeżycia i tylko wy odczuwacie takie i inne dramaty rodzinne. Czy uważasz że ja bedąc mężczyzną , jestem za przeproszeniem szowinistą męskim, czy "znieczulcem " na takie sytuacje, że nie potrafię , nie mogę tego odczuć na własnej skórze tio nie mam piojęcia co kobieta moze przezywać .... zdaje się, że to w Tobie "babski" egoizm W TYM przypadku bierze górę. Pychol, zamorska Wiedźmo.
P.S. A moze nim zadasz mi ( w przyszłości) tego typu pytanie "babolcu jeden" przejrzyj stare moje wypowiedzi w tematach podobnych, wypowiadane przeze mnie jeszcze jako ś.p. Janek .
Witaj. Przeczytałam Twój post i uwazam ,iz nie robisz z igły widłów. Wogole jak mógł takpotraktowac dziecko...a to co Tobie zrobił to własnie od takich " drobnych rzeczy " zaczyna sie przemoc. Ja w tej chwili jestem na etapie odchodzenia ale już na zawsze.....wczesniej myslalam podobnie jak Ty...zdarzaly mu sie na poczatku niegrzeczne odzywki itd...(jestesmy 6 lat)..pozniej jakies przeklenstwa do mnie...przpraszania itd...potem jakies izolacje i kontrolowanie...zazdrosc....potem jakies popchniecia czy tez uderzenie w ramie tak ze siniak powstal iprzepraszanie lub ze to żart....na poczatku odeszlam 2 razy ale wrocilam...wiadomo ziecko itd...i myslalam podobnie...co Ja bede robila "z igły widły" przeciez tak jest kochajacy, pracuje itd...a że takie cos sie zdarza..no coz wybacze nmie zapomne.... wkoncu doszlo do powaznego pobicia mnie...ale poważnego naprawde...niby bez wiekszych sladów (pare siniakow w niewidocznych miejascach ale tez odbite nerki i uraz glowy)....od razu odeszlam...i zaczal sieplacz lament, przysiegi, placz, klekanie, blaganie, nasy;lanie rodziny aby mi przemowili do rozsadku ze sie On zmieni i blaganie o ostatnia 3cia szanse.....i obietnice podjecia terapi.... no coz zgodzilam sie ..jeszcze wimiemilosci i dla dziecka.... ale człowiek jest głupi jezeli wierzy , żektoś się zmieni...można sie hamowac ale nie na dlugo... wiec minal rok...w tym czasie zaczely sie jakies odzywkli ale juz mnie nie ograniczal i glownie w wielu sprawach Ja decydowalam, tez sie l;iczyl z moim zdaniem inormalnie...ale z czasem w fazieklotni zaczely sie obelzywe wyzwiska...no coz Ja tez nie chcialam sobie pozwalac na to wiec odwdzieczalam sie Riposta...dodam, że nie odbywalo sie to przy naszym dziecku..poniewaz po ostatnim wydarzeniu dotarlo do Niego , że dziecko nie moze byc swiadkiem takich scen poniewaz jego życie w przyszlosci bedzie" złe" ,...no i tak bywalo...kiedys dostalam w twarz za taniec z mezczyzna w wieku 80lat...przepraszanie blaganie obietnice...juz od tamtej pory cos zaczynalo we mnie pekac i mowilam mu ze odejde..ale nie odeszlam...musialo minac jeszcze wiele wiele miesiecy zebym postanowila odejsc na zawsze...dodam , że nawet [przez ostatnimiesiac byl wzorowym mezem i ojcem i naprawde....ale sie bardzo przeliczylam.... ...p spotkaniu z przyjacilka wrocilam do domu dosyc pozno (dziecka nie bylo--ui dziadkow)...On sie na mnie rzucil z obelzywymi wyzwiskami, zaczal straszyc i krzyczec w nieboglosy a takze uzywac przemocy , dusic i uderzac po twarzy wykrzykujac przy tym ze nie zrobi mi sladow zebym nic na Niego nie miala (faktycznie...niemialam sladow tylko 3 siniaki)....niewiem...w amok wpadl..w szal....myslalam ze mmnie zabije ale jeszcze jasny umysl podpowiadal mi zebym sie nie bronila poniewaz moze dojsc do powaznego pobicia jak przed laty lub jeszcze mnie w tym amoku zabije a zalezy mi na dziecku.....po jakiejs godzinie sie uspokoil...ale rano powtorka z rozrywki....pozniej juz placz...przepraszanie blaganie... ..ioczywiscie...czyja to byla wina? no oczywiscie ze moja...poniewaz nie raczylam mu powiedziec oktorej bede w domu...tak stwierdzil....szkoda mi Go bardzo bo zalezy mu...ale slysze te obietnice ktorymi mnie karmil przed laty po ostatnim powaznym pobiciu i juz nie wierze niestety...obawiam sie ze jezeli znowu wybacze i bede z Nim to wkoncu kiedys moze juz nie zapanowac nad soba...niewiem kiedy moze zamiesiac moze za 5 lat....wiec odchodze......ciezko mi bedzie , żal mi Go...ale nie mogę z Nim być juz... wlasnie zaczynalo sie od tak jak nazywasz droga autorko "błachostek"....
Z calego serca zycze Ci sily i wytrwalosci. Jestes madra kobieta, ze wreszcie zdobylas sie na ten krok. Nigdy nie jest za pozno, dopoki nie jest za pozno... Cale zycie jeszcze przed Toba i Twoim dzieckiem i jestem pewna, ze swoja madroscia i miloscia jestes w stanie stworzyc dziecku bezpieczny szczesliwy dom. Trudno, ze bez ojca, ale ze szczesliwa matka, a nie zaplakana wystraszona kobieta. Powodzenia.
Kochani forumowicze,
przedwczoraj moja córeczka (w lipcu 3-letnia) strasznie marudziła (jak to dziecko...). Mój mąż oczywiście ma swoje "metody", aby ją "uciszyć". Podniósł ją do góry i odwrócił ją, aby wisiała głową w dół. Gdy tylko to zobaczyłam, zaczęłam krzyczeć, żeby przestał tak robić. Wyrwałam mu dziecko, a on z pięści uderzył mnie w ramię. Później przyszedł przeprosić, ale powiedział też, że zdenerwowałam go tym krzykiem. Bo zawsze jak robi coś, moim zdaniem, tak absurdalnego, oczywiście, że krzyczę i zabieram mu dziecko! Oczywiście mówił, że to się nie powtórzy. Następnego dnia, podczas gdy rozmawiał przez telefon ze szwagierką, a jednocześnie oglądał film na komputerze, zaczęłam się z nim przekomarzać wyłączając mu monitor lub głośniki. Czasem mam takie swoje małe odpały dla zabawy...Tylko że zawsze razem przy tym się śmialiśmy...A wczoraj strasznie się zdenerwował, znów uderzył mnie z pięści w ramię...Później złapał mnie za dłoń, mocno ją ścisnął i uderzył nią w parapet wyłożony kafelkami...Najgorsze, że zrobił to na oczach naszej córeczki...Poza tym cały czas mówi, że to też moja wina, bo go do tego sprowokowałam...Próbował wzbudzić we mnie poczucie winy...Tłumaczyłam mu, że bicia nie da się niczym usprawiedliwić...Że nie wiadomo jak bym go "prowokowała", on nie może mnie krzywdzić...Obiecał mi, że już nigdy więcej taka sytuacja się nie powtórzy...Powiedziałam mu, że wybaczam, ale nie zapominam...Chwilami przechodzi mi przez myśl, że robię z igły widły...że inne kobiety, które mają jakieś ślady po uderzeniu, mają prawo powiedzieć, że są maltretowane....Ale czy nie od takich niby "błahostek" to wszystko się zaczyna???
Na razie jestem w rozsypce...
To nie sa błahostki...reakcje Twojego męża sa dla mnie nie do usprawiedliwienia.
Ja bym poważnie pomyślała o zakończeniu tego związku, dopóki jeszcze jesteś w stanie myśleć zdroworozsądkowo.
Przeraza mnie także stosunek Twojego męża do waszej córeczki...
Żaden zdrowy człowiek nie zareaguje biciem w takich sytuacjach. Można podnieść głos, można sie posprzeczać...ale bić?
Pamiętaj...pewna bariera została już przekroczona...nie chce być złym prorokiem, ale będzie gorzej i to się bedzie powtarzać. On ciągle będzie obiecywał... po takich akcjach będzie się kajał i znowu będzie chwilę cudownie...a potem znowu będzie bił.
Musisz podjąć pewne kroki...jeśli nie dla siebie, to dla córeczki...pomyśl o dziecku to będzie Ci łatwiej podjać te decyzje.
To moje zdanie...nie jestem ekspertem, ale znam takie sytuacje z życia...
P.S. Gratuluję odwagi....trzymaj się!
Jakakolwiek przemoc stosowana wobec drugiej osoby jest niedopuszczalna i nieważne czy to jest "lekkie pchnięcie","szturchanie" czy znęcanie psychiczne.Takie zachowania podlegają karze.Ja nie wierzę ,że to sie nie powtórzy,już raz skłamał.Obawiam się że moze to nabrac tylko mocy.Dziewczyno zareaguj w porę bo później może byc za późno.Przepraszam(i byc może kogoś urażę) ale stwierdzam,że kobiety czasami są naiwne-przeprosi i już nie będzie,po czym schemat się powtarza.Wiem co mówię,takie zachowania należy tępic w zarodku.Życzę powodzenia!!!!
Nie robisz! Nikt nie ma prawa bic! Niewazne czy piescia w ramie, czy to policzek. "Tylko?" Nie! Bo i to jest za wiele i od tego sie zaczyna czesto wiecej - krok po kroku...Nie mowiac juz o takim traktowaniu krzyczacego malucha w jaki sposob potraktowal Coreczke jej Ojciec. Mozna sie poklocic, trzasnac drzwiami i wyjc ale nie wolno uzywac przmocy fizycznej.
Nie da sie tego usprawiedliwic charakterem - mam tez Lubego - choleryka z natury i tez nieraz i ja doprowadzam Go do tzw. "szewskiej pasji" ale najwyzej sie wtedy poklocimy, najwyzej jedno z nas walnie piescia w stol albo trzasnie drzwiami. Ale NIGDY, PRZENIGDY nie dochodzi dio rekoczynow. Wszystko jedno kto,kogo dlaczego i jak wkurzyl. Wszystko jedno w jakim sie jest stresie.....
Porozmawiaj z mezem na spokojnie: moze ma jakie problemy, moze powinniscie sobi wytlumaczyc dlaczego tak a nie inaczej reagujecie. Wydaje mi sie ze Twoj Maz nie umie radzic sobie ze stresem tego mozna sie jednak nauczyc i nie jest to zadnym usporwiedliwieniem rekoczynow, ale jesli rozmowa nic nie da i takie postepowanie sie powtarza to...wtedy jedynym wyjciem jest odejscie.
Nie odejść, tylko skierować go na leczenie lub zgłosić sprawę o pobicie czy maltretowanie.
jak nie odejść?? odejść i to jak najprędzej!!! as ,jak Ty to sobie wyobrażasz? on uda się na terapię (o ile się zgodzi),a ona i dziecko będą królikami doświadczalnymi czy terapia przynosi rezultaty czy też nie?? a jak nie przyniesie to co dalej??
dziewczyny zważajcie na rady ,bo dziewczyna jak sama pisze jest "w rozsypce" ,a gra idzie o zycie jej i dziecka!!!!!
a jesli chodzi o slady po uderzeniu... To tylko jedna z metod znecania sie, czasem "najlepsza" bo dajaca sie udowodnic. Sa i uderzenia nie pozostawiajace sladow, jest i przemoc psychiczna pozostawiajaca "niewidziallne" slady na duszy... Chce przez to powiedziec, ze niewaznym jest na ile uderzwnie bylo, bedzi widoczne. Waznym jest ze przemoc miala miejsce.Tym gorzej na oczach dziecka..Zwalanie calej winy na Ciebie jest typowe dla osob nie umiejacych przyznac sie do wlasnych bledow i typowe dla...bijacych :-(
Kochana, niestety to się zawsze tak zaczyna. Od "jednorazowego" incydentu, od "wielkiej skruchy", łez w oczach, "szczerych" przeprosin, a czasem prezentów i zawsze obietnic, że to był ostatni raz. Zawsze wina będzie leżała po Twojej stronie- nie trzeba było wyłączać monitora, głośników. Nie trzeba było reagować jak "upominał" swoje dziecko. Jesli poczekasz jeszcze trochę- dowiesz się wielu rzeczy o "swoich" niedoskonałościach. Możesz dowiedzieć się np., że źle prasujesz jego koszule, niesmacznie gotujesz, a jak i w tym dojdziesz do perfekcji, może stwierdzić ,że za głośno oddychasz. Efekt zawsze będzie taki sam- jego złość - Twój ból. I to nie jest Twój wybór, bo macie dziecko!!!! Jesteś matką i musisz z tym draniem zrobić porządek, nie tylko dla siebie,ale dla Twojej córki!! Nawet nie wyobrażasz sobie, jak to co ta mała dziewczynka doświadcza może wpłynąć na jej życie. Wierz mi, wiem co mówię.... Ratuj ją i siebie!! Wołam do Ciebie, jak matka do matki! Jeśli nie pomożesz sobie i dziecku , skażesz córeczkę na ogromne problemy psychiczne w przyszłości. Przemoc w rodzinie to tak ogromna trauma, która zazwyczaj na dodatek się zapętla. Jeśli tego definitywnie nie przerwiesz, niewykluczone, że Twoja córka również w przyszłości wybierze partnera, ktory bedzie ją sponiewierał- tego dla niej chcesz? zapewne nie! działaj, nie czekaj, nie ma na co! Napisz coś więcej- czy masz wokół siebie kogos ,kto pomógłby Ci przez to wszystko przebrnąć?? Czy możesz napisać z jakiego miasta/ wsi jesteś? chociażby na pw- mozna by znaleźć jakieś organizacje broniące kobiety przed przemocą domową w Twojej okolicy. Potrzebny Ci dobry psycholog, bo po tych słowach, że nie wiesz czy nie robisz z igły widły, a równoczesnie pisząc tu (dowodzisz,że widzisz problem) widać ,że masz ogromny mętlik w głowie, tym samym jesteś podatna,na to, aby taki palant (wybacz,ale nazywajmy rzeczy po imieniu) jak Twój mąż zrobił Ci pranie mózgu i zniewolił na dobre w tym koszmarze....
"podniósł ją do góry i odwrócił, aby wisiała głową w dół"
możecie mnie zbanować w tej chwili- ja bym tego s*******na do tej samej pozycji za jaja podniosła !! Zresztą jaj pewnie nie ma- damski bokser, fajny "tatuś"....moja wspaniała koleżanka została skatowana osierocając córeczkę w takim wieku jak Twoja....ucz się na cudzych błędach, nie dopuść do tragedii!
Jeśli uderzył raz to zrobi to następny, tylko, że ze zdwojoną siłą. Musisz działać JUŻ, im dłużej będziesz z tym zwlekać tym trudniej będzie ci podjąc odpowiednią decyzję, a on będzie myślał, że to co robi jest normalne. Nie patrz na reakcje sąsiadów, rodziny, ważne jest twoje szczęście i przede wszytkim- szczęscie i spokój twojej córeczki. On nigdy nie przestanie bić. W końcu tylko dojdzie do tego, że zabije któreś z was. Miej na to wzgląd, póki jescze sytuacje da sie rozwikłać. Trzymam kciuki, musisz być silna dla dobra swojej córeczki, jesteśmy z tobą.
Polecam książkę "Trzepot Skrzydeł" Grocholi, w niej też niby prowokowała i podobnie się zaczęło jak u ciebie niewinnie, niby tylko uderzenie pięścią, mocny uścisk dłoni, potem przepraszał, kajał się, obiecywał.....skończyło się niemal tragicznie, w końcu chciał ją zabić. Przeczytaj i podejmij decyzję...uderzył raz, nie zawaha się uderzyć kolejny!
Powodzenia-ratuj siebie i dziecko.
Widzę, zę świeci Ci się w głowie kontrolka...
Nie dopuść Kochana do stanu w którym lampka bezpieczeństwa będzie świecić jednostajnie czerwonym światłem, a Ty tego nawet nie zauważysz...
Masz bardzo dobre, zdrowe, prawidłowe odruchy- rzeczywiscie nie miał prawa do takich zachowań!!! rzeczywiscie zaczyna się od małych bagatelizowanych rzeczy... " a bo nic się złego nei stało"... "bo przecież przeprosił".... bo znam go dobrze, przecioeż i wiem, ze żałuje...
Wierzę, że ten pierwszy sygnał ( pierwszy????) trochę trudno odebrac jako sygnał do bezwzględnej ucieczki... wierzę, naprawdę...
Eh...
Przyjdzie Dunia, może będzie chciała wkleic jeszcze raz ten watek o przemocowcu...
Co mozesz zrobić?
Mozesz założyć mezowi "niebieską kartę" na najbliższym komisariacie policji- to taka jakby katoteka, w której jest rejestrowane każde Twoje zawiadomienie- nie potrzebujesz pokazywać śladów pobicia, przedstawiać obdukcji, świadków itd. Wystarczy Twoje zgłoszenie. Trochę działa jak starszak. Pan i Włądca nie czuje juz takiej bezkarności.
Nie daj sobie wmówić, ze spowokowałaś go do przemocy!!! Jest dorosły i ma obowiązek nad soba panować...
Nie strzaskaj tej lampy, która Ci się w głowie świeci...
I jeszcze pytanie mam, nie odpowiadaj mnie, odpowiedz sobie: nie czujesz do niego pogardy? za to że jest takim zasranym gnojkiem? że podnosi ręke na osobę, któej winien jest szacunek i opiekę? Której to obiecał?
Dla mnie facet, który bije kobietę jest zawsze tylko i wyłącznie bezradnym żuczkiem kupkojadkiem, w żadnym wypadku nie meżczyzną...
Ciekawe, czy on sobie zdaje z tego sprawę?
Trzymaj się!
Trzymaj się!
http://niebieskalinia.info/artykul.php?id=92
Zachęcam równiez do zapoznania się z całą ...hmmm... ofertą ( ?) "błękitnej linii"
Nikt nie ma prawa wymagac na Tobie JAKIEJKOLWIEK decyzji..., jesli dobrze rozumiem, nie po to całkiem niedawno zakłądalaś rodzinę, by ją teraz rozbijać ( sorry za słowo, ale nie umiem znaleść w tej chwili bardziej odpowiedniego), tylko, ze zawsze warto pomyśleć, że są mechanizmy- stałe, bardzo dokłądnie opisane, któe rządzą światem przemocowca.
Nie jest prawdą, że jedyną alternatywą jest "odejdź dziś, lub za rok zginiesz". Nie jest również prawdą, ze przemocy nie da się zatrzymać...
Tylko, że po prostu zazwyczaj tak jest- bagatelizuje się pierwsze sygnały... Wielkie brawa dla Ciebie, za to, ze tego nie zrobiłaś!
Patrzac z boku - bardzo źle to wygląda. Nie chcę źle wróżyć, ale Twój maż spełnia conajmniej kilka punktów z charakterystyki przemocowca... a przecież mnie w waszej kuchni nie było... Przeciez napisałać tylko kilka zdań...
Możesz zatrzymać przemoc! A przynajmniej spróbować. Jeśli się nie da- trzeba odejść- nie tylko dla Ciebie, ale przede wszystkim dla Twojej córeczki.
Agik, załagadzasz, to źle.!!! A co, jak to stanie się dziś? ona pełna nadzei i wiary bedzie chciała walczyć o ich rodzinę, a on "sprowokowany" uderzy ją czy dziecko i zrobi któremuś z nich krzywdę, okaleczy czy zabije?! Na co czekać, jakie dawanie szansy?? Hallo agik, no co jest, zawsze tak trzeźwo myślisz przecież....? Mi się wydaje,że aby coś zmieniać trzeba mieć do tego grunt. A tu gruntu nie ma. Skoro straciła zaufanie do męża i już wie na co go "stać", MUSI za wszelką cenę nie dopuścić aby to się powtórzyło, zwłaszcza jeśli dotyczy to bezbronnego dziecka. To jest obowiązek matki. I nie masz racji, że nikt nie ma prawa wymagać od niej ,aby coś z tym zrobiła! Owszem ma prawo- cały szereg organizacji broniących prawa dzieci. Ja też mam prawo, bo w tej chwili wiem o sprawie i nie chcę,w razie czego, mieć jej albo jej córeczki krwi na rękach pisząc "zostań, spróbuj zatrzymać przemoc". Facet ,który uderzył już conajmniej dwukrotnie to tykająca bomba, kiedy wybuchnie tego nikt nie wie, ale jak wybuchnie- bedzie tragedia.....
Pierwsze sygnały zauważyła i to pierwszy krok, ale widzieć nie wystarczy....a Ty myślisz,że te bite nie widzą ,że coś jest nie tak?? Widzą i co?! Tkwią latami, czasem przez całe życie w takim chorym związku. Dziewczyna musi zwrócić się o pomoc do ludzi w tym przeszkolonych, do czasu opanowania sytuacji (to opcja dla tych, którzy wierzą w skuteczne leczenie "przemocowców") MUSZĄ (ona i dziecko)być bezpieczni, a nikt mi tu i pewnie sama zainteresowana też nie, głowy nie da,że przy nim będą!!
Problem jest znacznie większy niż to "puknięcie" w ramie.
Ten facet ma problem! Tylko dlaczego odreagowuje na Was.
Taka "metoda" wychowawcza w stosunku do dziecka, które jest w wieku kształtowania się psychiki jest niedopuszczalna.
Moje przedmówczynie dobrze radzą. Możesz zaryzykować jeszcze, że Twój mąż podda się terapii, ale nikt nie da Ci gwarancji, że to coś da. W tych czasach, gdy jest dostęp do materiałow uczących czego nie powinno się robić z dziećmi, takie postępowanie jest karygodne.
Mocno się zastanów, czy chcesz czekać na efekt kuracji, której Twój mąż może nie chcieć podjąć. Dużo zależy od tego, czy pochodzi z rodziny w której przemoc była czymś normalnym.
Dziewczyny dobrze radzą, ale pamiętaj, że to Twoje życie i to Ty musisz świadomie się z tym problemem zmierzyc. Jest teraz sporo instytucji usiłujących przyjść z pomocą w takich sytuacjach. Decyzji jednak nikt za Ciebie nie podejmie.
Wierzę, że przemyślisz sprawę i podejmiesz trafną decyzję. Trzymam za Was kciuki.
Qrde najgorsze jest to, że tak trudno odejść od osoby, którą się kocha, tak wiele potrafi się jej wybaczyć, tak bardzo się chce wierzyć, że się zmieni....
Tak wyglądają też objawy "współuzależnienia".
bo to są własnie te objawy...
Twoj maz sie zneca na Toba i dzieckiem, jak mozesz tolerowac cos takiego? Teraz wali cie piescia w ramie, niedlugo wybije ci zeby. Ostrzez go! ze jezeli jeszcze raz tak zrobi, powiadomisz policje! Mysle ze Twojej winy tez jest duzo! skoro wiesz ze twoj maz tak reaguje , po co go prowokujesz , takimi podchodami?
I jeszcze wiesza dziecko do gory nogami, ma szczescie ze go nie znam, bo inaczej sama bym zglosila na policje co robi z wlasnym dzieckiem.
Potem jak dochodzi do tragedii, dopiero sie pisze i podaje do publicznej wiadomosci. Zrob cos z tym dopoki jeszcze mozna, chyba ze Ci nie zalezy na zyciu dziecka i swoim.
Jezu, Mamo Różyczki, wszystko byłoby z grubsza ok- ale co to za fragment:
"Mysle ze Twojej winy tez jest duzo! skoro wiesz ze twoj maz tak reaguje , po co go prowokujesz , takimi podchodami?"
co Ty bredzisz, że się tak wprost zapytam?! pomijam, że kobieta napisała, że dotychczas było wszystko dobrze (choć naprawdę ciężko mi uwierzyć)i na podobne "prowokacje" oboje reagowali śmiechem. on nie miał prawa jej uderzyć. NIE MIAŁ PRAWA ! "prowokuje go" ?? ona moze sobie na czole wytatuować ,że jej mąż to debil -a on NIE MA PRAWA jej tknąć! Są inne sposoby w cywilizowanym świecie- przemoc jest niedopuszczalna.... dziecko też go sprowokowało, przecież marudziła?? prosiłam o rozwagę- ważcie słowa!!
Krew mnie zalała, od razu przed oczami stanęły mi ofiary gwałtu, które "prowokowały" rzekomo strojem, makijażem, ruchami, itd. Pewne rzeczy nie powinny zdarzyć się nigdy, niezależnie od wszystkiego!!
To nie wiedziałaś Aniu, że to kobiety są swoimi najokrutniejszymi sędziami? Żal to czytać, naprawdę. Sprowokała? Wiedziała, że jest nerwowy? I co z tego? Ja też jestem, a nie "walę w ryj", jak mnie ktoś wkurzy.
To nie czytaj i nie dogaduj , mam swoje zdanie! chyba moge miec, prawda? Nie jestem okrutnym sedzia ,ale znam zycie i duzo sie napatrzylam na podobne sytuacje.
Znam przypadek , jak maz pewnej pani wracacal z pracy styrany ciezko po calym dniu, a zonka sie nudzila caly dzien w domu. jak zjadl obiad - to sobie siadal w fotelu,podchrapywal od czasu do czasu, to ona zapinala mu niby w zartach spinacz na nos.
Wytrzymywal bardzo dlugo, do pewnego czasu, az zaspany zerwal sie z fotela i dal jej w twarz, wpadla w szklane drzwiczki regalu i rozbila sobie glowe.Nie powinnien tego zrobic absolutnie ! wcale go nie usprawiedliwiam, ale kto w tej sytuacji prowokował? Teraz jest spokoj, maz poszedl sobie , a zona juz nie ma komu spinaczy na nos zakladac.
Ty po prostu jesteś niewyobrażalnie tępa!!!! Mam nadzieję, ze Twoja córka nigdy nie sprowokuje nikogo według Twoich standardów!
Pilnuj swoich dzieci, od moich z daleka prosze:)
O moja tepote sie nie martw, pilnuj swojej, bo ze jestes! nie ulega watpliwosci prawda:)
to przerażające, nie mogę się ogarnąć. I jak fala przemocy ma się skończyć skoro nie dość ,że są osoby "tłumaczące" ją, to jeszcze piszą to odważnie na forum publicznym i są z tego dumne???.....jak to dziś młodzież mówi "ŻENUA", albo po prostu ŻENADA, smutek i żal- aż strach się bać. pozostaje się modlić ,aby Mamy Różyczki były odosobnionymi jednostkami, inaczej kobiety strzeżcie się- prowokacja dla każdego może w końcu znaczyć coś innego, nie wiadomo czy Wy nie prowokujecie.....
Zupelnie sie zgadzam! NIE MA prowokacji na tyle silnej by usprawiedliwila ona przemoc! Mozna walnac piescia w stol, ale nie w czlowieka...
Widocznie mezowi autorki watku, przestaly podobac sie takie zabawy, ja tez ze swoim zartuje, ale jak widze ze nie ma humorku nie dochodze do niego.W duchu sobie mysle, pewno cos w pracy zle poszlo , albo boli go glowa, przeciez faceci tez moga miec zle dni. Wtedy zajmuje sie swoimi sprawami, humorek zly mija, sam do mnie podchodzi i jest oki, ale w zyciu nie podniosl na mnie reki i na dzieci. Maz autorki uderzyl juz 2 raz !
Co do gwaltow, niestety w niektorych przypadkach kobiety prowokuja, wyobraz sobie 4 facetow i babke , ubrana w mini i prawie biustem na wierzchu , pijaca wspolnie alkohol, a potem tanczaca na stole i robiaca striptiz.I kto tutaj prowokuje? no bo chyba nie faceci .
Potem placze ze ja zgwalcili, dla mnie to jest wlasnie prowokacja.
Dżizis!!!
ja śnie, prawda?
Oddychaj Agnieszka.
A juz myslalam ze zapomnialas o mnie agik:)
To chyba Agik to samo nam sie sni.
niestety nie śnisz
Czy Ty naprawdę jesteś aż tak( sama nie wiem co tu wpisac), czy prowokujesz? Nie rozumiesz, że ja mam prawo przejść w bikini pośród "stada wygłodniałych" facetów i nie wolno im mnie tknąć? Obudź w sobie kobietę, proszę.
Almiro, odczep sie ok? zajmij sie soba , nie mam ochoty wiecej na zadne dyskusje z Toba. Jestes bardzo czpialska od kilku dni, zreszta od zawsze taka jestes:) i to nie tylko do mojej osoby. Zegnam.
Rozpłacz się Ty karykaturo kobiety!
Karykatura to jestes Ty i wiesz co? mysle ze nie dlugo i Ty zaplaczesz!
Powiedzieć, że jesteś żenująca to za mało. Sprowokowałaś i zraniłaś tyle osób na tym forum i wszystko uchodzi Ci na sucho. Tak myślisz, ale tak nie jest. Dla wielu osób od dawna już nie jesteś partnerem do poważnych, a zresztą do jakichkolwiek rozmów. Na Twoim miejscu przemyślałabym to zamiast się odgrażać.
Almiro będę Twoim aniołem :) wdech, wydech. Nie warto naprawdę nie warto pieklić sobie języka już to co napisała Mama Rózyczki mówi wszystko o tej osobie. Mnie jest żal ,że są na tym świecie jeszcze ludzie o takich poglądach
Do jasnej ciasnej czy dla Ciebie kazdy temat jest dobry by "zablysnac" i komus dowalic?
Dorota, ona nie jest w stanie mi dowalić. Jest tak opiniotwórcza, jak kundel moich sąsiadów ujadający na każdy przejeżdżajacy samochód. Chciałby zaistnieć, ale łancuch za krótki.
Mamo Różyczki masz prawo mieć własne zdanie każdy je ma.Tylko kiedy reszta forumowiczów, nie koniecznie w tym temacie próbuje Ci uświadomić, że nie masz racji Ty potrafisz powiedzieć tylko Żegnam. Ja proponuje żebys tak zastanawiła sie czasem co piszesz .Przeanalizowała to co piszą Ci inni. Zauważyłam nie wiem dlaczego że zawsze jesteś bardzo złośliwa w stosunku do tineczki. Cokolwiek ona by nie napisała to nie omieszkasz przepuścić okazji aby jej dołożyć. Wielkokrotnie zastanawiała się dlaczego tak jest. Rozumiem można kogoś nie lubić ale żeby tak za każdym razem komuś dokładać tego nie rozumiem. Moim zdaniem zachowujesz się jak alfa i omega to co napisałaś o kobiecie prowokującej to największe bzdury jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Bardzo Ci współczuję bo dla mnie to są upośledzone poglądy.
Niby dlaczego nie ma racji? Mąż owszem nie ma prawa uderzyć. Mężczyzna zgwałcić kobietę, ale widząc zagrożenie kobieta nie powinna prowokować.
Tak as, oto cały czas mi chodziło.
Usi, usi, usi... łuję ogarnać jakiego to zagrożenia moze kobieta spodziewac się od swojego meza we własnym domu....
jakiejz to strasznej prowokacji się dopuszcza kobieta we własnym domu w obecnosci swojego meza, ze powinna zaniechac tych prowokujacych działań we własnym domu i w obawie o własne bezpieczeństwo!!!
Skoro raz ją uderzył to po co drażniła się z nim tym komputerem.
No wlasnie, po co? ale mysle ze to juz nie nasz problem , kazdy robi jak lubi!
Mój mąż jest okropnym nerwusem. Czasem wpada w furię. Nie na mnie tylko przy mnie. Jeszcze nigdy mnie nie uderzył i mam nadzieję, że tak zostanie ale nigdy nie drażnię się z nim
Jasne!!! Przecież miałą pokornie przejsć do porządku dziennego nad tym, że ja zbił!
jeszcze moze błagać, zeby nie bił?
Już szerzej otwartych oczu mieć nie mogę...
Ta pani z plakatu, tak często przywoływanego tez mogła uważac i nie przesolić tej zupy, prawda?
I ogólnie - każda z nas powinna być szczególnie wyczulona na nastroje swojego meża, tak? bo a nóż krzywo spojrzy i już prowokacja gotowa! I lanie!
:(
Przesolenie zupy a wyłączanie komputera czy głośników świadomie by dokuczyć to chyba 2 różne sprawy?
Tak?
Nawet jeśli takie wyłacznie komputera to wcześniej była zabawa, z której razem się śmiali? Zabawa! Kod odpoczynku i relaksu, który ma każda para!!!
Nalezy już zapomniec o tym co kiedyś wspólnie smeiszyło, bo może pan maż się zdenerwuje i uderzy?
Ja też jestem nerwus. Też zapalam się od byle czego, łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, ale jakoś nie przychodzi mi do głowy uderzyć swojego partnera! Albo wyzywać go!
Jesli ktoś uzywa takich sposobów wobec najbliższych członków rodziny- to najkrócej mówiąc- ma problem!
Owszem "ma problem" tego nie zaprzeczam
As oczywistym jst , ze nie powinno sie swiadomie nikogo prowokowac. Nie powinno sie ale nawet wtedy gdy sie to (na przyklad w werwie klotni ) zdarzy to nikt powtarzam nikt nie ma prawa siegnac do rekoczynow! Jeszcze raz: mozna sie poklocic, mozna wyjsc, mozna kopnac stolek albo walnac piescia w stol ale nic naprawde nic nie daje prawa do bicia ani go nie usprawiedliwia...
Dlaczego?
Dlatego, ze jesli ktos uderzy a nie na przyklad walnie piescia w stol oznacza ze dla tej osoby przemoc fizyczna wobec drugiej osoby jest sposobem na rozladowanie wlasngo stresu. Bo nie przyjdzie mu jako pierwsze do glowy walnac o stol tylko impulsem jest walnac w czlowieka. I to juz oznacza przekroczenie pewnej granicy ktorej przekroczyc sie nie powinno chyba ze w obronie zycia. To jest reakcja wyuczona i tu jest problem tej osoby as a nie problem "prowokacji". Problem bo nawet jesli zalozymy ze ktos poczol sie sprowokowany to nie ma prawa uderzyc. Trzeba pamietac o tym ze jak sie chce na kims wyladowac i nie umie sie obchodzic ze stresem, nie radzi sie ze swoja agresja to czas by cos z tym zrobic: sa terapie, sa treningi antyagresji, mozna sie w inny sposob "wyszalec". Mozna tylko trzeba chciec. Trzeba zdawac sobie sprawe ze przemoc to zadne wyjscie tylko problem. Problem ktory jest niebezpieczny nie tylko dla samego bijacego ale rowniez dla jego bliskich a czasem i dla obcych ludzi - bo nigdy nie wiesz czym ktos poczuje sie sprowokowany. Raz bedzie to wylaczenie komputera, innym razem przesolona zupa a jeszcz innym wyjace dziecko....a jeszcze innym wyratz twarzy
Zgadzam się z wszystkim co tu napisałaś.
dla mnie równoznaczne
Chodziło mi o zdrowy dom i zdrowe relacje.
Nie tam, że ktoś się na kogoś obrazi, czy wyniknie sprzeczka...
MR pisała o zakąłdaniu klamerki na nos, umiem sobie wyobrazić inne prowokujące działąnia- jak zapalanie lub gaszenie światła, telewizora, zaczepki słowne, dokuczanie, co oczywiście każdy z nich może stac sie pretekstem do spięcia lub awantury.
Nie umiem, naprawdę nie umiem ogarnąć takiej "prowokacji", która prowadzi do przemocy, szarpania itd.
Najpierw jest "bo mi zakładała klamerkę na nos" a na końcu "bo mnie jej obecność denerwuje" a potem "bo zupa była za słona"...
P.s wykorzystałam przykład z klamerką tylko i wyłącznie dlatego, że padł na forum!
Już napisałam, że facet nie ma prawa ale skoro się to zdarzyło to nie powinna prowokować na przyszłość.
Nie piszę, że winę za to ponosi autorka wątku bo nie ponosi żadnej winy. Teraz jak wie na czym stoi to nie powinna mu dokuczać jak w przypadku tego komputera.
To jeszcze - na tę przyszłość należałoby się z góry dowiedzieć, co pana meża zdenerwuje, moze właśnie ta zupa przesolona? I szczególnie uważać na każdy oddech we własnym domu, bo może o to pan maż tez się obrazi, poczuje sprowokowany, i lanie spuści...
:(
Tak? A nie uwazasz ze i bijacy powinien podjac kroki by nie bic? Czego ma uniknac osoba uderzona zabywy komputerem? OK zakleic dziecku usta by sie nie darlo? Nawet jak to zrobi to osoba bijaca znajdzie nowa prowokacje ktora tlumaczy agresje.
As Twoja rada to tylko polowiczne wyjscie. Oczywiscie, ze kazdy z nas nie powinien swiadomie prowokowac, dokuczec ale nawet to nie usprawiedliwia bicia...
Masz rację moja rada jest tylko połowiczna. Ty też masz rację: ona nie powinna prowokować a on powinien się powstrzymywać. Tylko osoba atakująca jeszcze chyba nie widzi problemu u siebie a jeżeli sobie to uświadomi to był by bardzo duży plus. Następny tak jak piszesz to zrobienie coś z tym.
:-)
ja usiłuję odgadnąć jakiej prowokacji dopuściło się dzecko które zostało trzymane głową w dół
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> Usi, usi, usi... łuję ogarnać jakiego to zagrożenia moze kobieta
> spodziewac się od swojego meza we własnym domu....jakiejz to strasznej
> prowokacji się dopuszcza kobieta we własnym domu w obecnosci swojego meza,
> ze powinna zaniechac tych prowokujacych działań we własnym domu i w obawie
> o własne bezpieczeństwo!!!
Miałem zamknąć dziób ale... jeśli mowa o prowokacji. Podam własny (!) przykład. Otoż dawno temu kolega po wyjsciu z kina, byliśmy w trójke, zostal napadniety przez bandziora z nozem, stanąłem w obronie i przez drugiego typka dostalem też nozem ale skonczyło sie odja=zdem dwóch karetek z połamańcami w tym jeden z nich odjechał z nożem (ten ktory mnie dziabnął) w bitym w posladek( pierw chciałem wsadzić mu dokładnie między dwa półdupki) ale na szczęście zreflektowałem się w porę. Sąd uniewinnił mnie ponieważ działałem w obronire nie tylko własnej przy bardzo duzym zagrożeniu a obaj byli już znani. Mnie pozostała tylko trauma na widok noża trzymanego inaczej u kogoś no i nie daj Boże ... zagrażającej pozycji. Moja Naczelna nie znała tej historii i kiedyś zażartowała sobie w kuchni machając nożem jak Baśka Wołodyjowska szabelką., ...chwyciłem ją tylko za ręce i ..scale szczęście że opamietalem się. To byl odruch, nad którym zdążyłem zapanować inaczej skończyłoby się połamaniem obu rąk. Długo musiałem sam siebie jak i Żonę uspokajać. Powiedziała mi że miałem coś strasznego w oczach, wyjaśniłem Jej dlaczego, dowiedziała się skąd mam bliznę o której nigdy nie chciałem mówić.
Może przydługi mój wywód ale chciałem dokładnie zobrazować co może sie stać przy, śmiesznie niewinnych czasem, "zabawach", prowokacjach(?).
Nie usprawiedliwiam tym przemocy, uderzeń, bicia, ale nie każdy i zawsze potrafi się opanować, czasem odruch trwa ułamek sekundy i moze być bardzo brzemienny w skutkach.
Pamietajmy o tym.
Kazik, ja myślę, ze czasem taki odruch jest zupełnie czytelny!
Ja swojego kiedys pełną szczęką ugryzłam z całej siły w posladek- nie ze złosci, czy w kłótni, czy jakoś tak- bawilismy się- ja tak oceniam sytuację, on mnie przytrzymał za nadgarstki- ja go użarłam w pośladek... też miał gest jakby mi chciał walnąć... ale nie zrobił tego!!! A ja bym w tamtej sytuacji to zrozumiała!!! Bo to nie jest gest przemocy, czy karcenia- to gest obrony...
I naprawdę to jest czytelne!
Nie było nas w tej sytuacji, którą opisuje autorka- pomysły na wyjaśnienie mozna mnożyć, ale tłumaczenie "bo po co mnie denerwowała" mnie osobiście jest cięzko unieść.
Nie dziw się, że patrze ze swojej strony.
Jesli K.komarnicka jeszcze się wypowie- to ja się równiez przyłączę do rozmowy. Jesli nie- to dalsze dywagacje jakies jałowe mi się zdają... Na razie trzymam kciuki, nic mądrzejszego już nie wymyślę...
Pozdawiam
Kaziu ale nie udezyles Naczelnej ani nie polamales Jej rak prawda? Przemoc zostala zahamowana w Tobie samym bo gdzies cos powiedzialo DOSC! Porozmawiales z Naczelna wyjasniliscie sobie co sie stalo. Ty miales problem bo miales traume zwiazana z wczesniejszym przezyciem ona o tym nie wiedziala. Potem glebiuej sie rozumieliscie i zona nie musiala sie bac ze raz sprowokuje Cie noz a innym razem nieuprasowana koszula by zostac ponownie udezona...
Czlowiekowi nauczonemu bic nic nie mowi DOSC! Nic nie reflektuje dlaczego tak robie i jak moge sobie z tym poradzic On nie siadzie z zona i ne rozmawia z nia dlaczego. On powie: sprowokowalas mnie wiec samas sobie winna ze cie uderzylem. I wlasnie ´tu lezy roznica.
Kochana Almirko, ja mam prawo isc nago , zataczac sie na wszystkie strony, lezec na plecach nieprzytomna z gola dupa i zaden "h" nie ma prawa mnie dotknac, wykorzystac!!!!!!!
Grzeczna jestes, bo ja nie prosze, a zadam o zamkniecie jamy ustnej MR.
Mamo Rozyczko czy Ty wiesz CO TY napisalas? Jesl jest TO naprawde Twoje zdanie to...jest to bardzo smutne...:-(
Swoja droga nie wiem gdze nabylas takich przekonan ale PRAWDZIWY MEZCZYZNA taka pijana tancujaca panienke wysle doo domu a nie zgwalci. Chocby nie wiem jak sie narzucala... Tylko oblesny facet wykorzysta sytuacje....
Rowniez Prawdziwy Mezczyzna nie uderzy zony jak ona go denerwuje. Najwyrzej powie jej co o jej zachowaniu mysli moze sie i wydze albo walnie piescia w stol albo wyjdzie alnbbo sie rozwiedzie ...Ale NIGDY nie uderzy
No to lucky, będziesz tym razem mną zawiedziona ,bo cofam wszystko co napisałam o tolerancji dla wszystkich odmiennych poglądów......tu dziewczyny nie wystarczy "oddychanie", ja bym tą panią zbanowała za to ,co napisła.... to jest poniżej pasa...to przyzwolenie do przestępstw....jak czyta to jakiś małoletni to właśnie dostaje lekcje,że gwałt czy pobicie można usprawiedliwić.... to się w głowie nie mieści!
Wiem, ze niektore panie bardzo by tego chcialy, nie ma problemu, piszcie do Wkn , niech mnie zbanuje jak jestem taka niewygodna:)
wiesz co, nie w tym rzecz ,że poglądy masz inne- nie znam bardziej liberanej osoby w kwestii "odmienności" od siebie- ale Ty masz chore poglądy! Poglądy które krzywdzą i mogą doprowadzić do krzywdy,a najgorsze ,że Ty widać wierzysz w to co piszesz i bronisz tego pogrążając się coraz bardziej i bardziej....jesteś kobietą, jesteś człowiekiem i stojąc nad zgwałconą kobietą oceniałabys jej strój i być może na podstawie jego,broniła zwyrodnialców.....jesteś okrutna!
Wierze w dobro i sprawiedliwosc, drazani mnie ludzka glupota. Piszac 1 post w tym watku, dobrze wiedzialam kto na mnie napadnie, Ci sami co zawsze i nie pomylilam sie:) Co do gwaltow, Nie bronie zwyrodnialcow, ale kobiety niektore same prowokuja i jest to szczera prawda.Jedna drugiej odbiera meza i jeszcze smie ja nazwac suka, uwaza ze to tez w porzadku. Byl podobny watek na wz, wiem jedno ! jakby ktos inny napisal to co ja , bylaby cisza.
Normalnie w głowie się nie mieści...
Bardzo głęboko Ci współczuję.
Nie będzie żadnego bana. Mogę się nie zgadzać z tym, co napisałaś, ani z prywatnymi wycieczkami w stosunku do niektórych osób, które zjeżyły mi włosy na głowie.
Jednak uważam, że wina za cała pyskówkę w żadnym wypadku nie leży po jednej stronie. Jeśli palnęłabym coś w zdenerwowaniu, ocenionego przez innych jako niekoniecznie mądre lub całkowicie głupie, nie chciałabym zostać nazwana karykaturą kobiety lub podobnie interesująco. Hm... czy to naprawdę tak trudno zrozumieć, że w Internecie łatwo o nieporozumienie, ba, w realu bierzemy się za łby zupełnie bez sensu, urażeni, uprzedzeni, uniesieni dumą i Bóg wie czym jeszcze. A tu, na forum, gdzie każde słowo interpretowane jest od tyłu, od przodu, z góry, z dołu i z każdego możliwego przeszłego i przyszłego czasu, tym łatwiej o eskalację absurdów i wyzwisk. A po co.
Odniosę się do pierwszego posta w tym wątku - w żadnym wypadku przemoc fizyczna nie powinna być dopuszczana, nie wolno na nią przyzwalać. Każdy na prawo do szacunku i godności. No właśnie... czy my mamy prawo oceniać jedną czy drugą stronę... nie byliśmy naocznymi świadkami, nie jesteśmy psychologami, psychiatrami ani wyszkolonymi pracownikami, którzy wiedzą, jak przeprowadzić wywiad środowiskowy. Skąd ja mam, do jasnej ciasnej wiedzieć, jaki był kontekst całej sytuacji, przedstawiono nam jedno zdarzenie z zasugerowaniem kilku przykładów wspólnych żartów (takich, których sama nie znoszę, przypuszczam, że byłabym porządnie wściekła, gdyby mój facet chichocząc wyłączał mi co chwilę monitor, ale widocznie każdy ma inne poczucie humoru, może ja go nie mam).
Uważam, że sprawa powinna zostać ze szczegółami przedstawiona osobie, która pracuje w zawodzie - ktoś powinien spróbować rzucić fachowym okiem na relacje między małożonkami.
Słusznie zapaliło się alarmowe światełko. Ale nie nam rozsądzać i oceniać.
To jest chyba najlepiej napisana odpowiedź w całym tym wątku.
Eeeee tam zawiedziona? Ja dopiero zaczynam puchnac z dumy:))) Znow zdobylas nastepne punkty:)))
yes! yes! yes!!!!!- niczym marcinkiewicz:)))) pozdrawiam
czasami Twoje wypowiedzi mnie przerażają pozosawie to bez komentarza
A to ciekawe, znow te same osoby co zwykle mnie atakuja, dobrze ze sie juz na was uodpornilam na Was:)
Zawsze winien jest zły świat, prawda?
Zawsze ktoś inny krzywdzi biedną Mamę Rózyczki, prawda? zawsze winne sa jakies koterie, grupy trzymające władzę, kólka ( trójkąty, kwadraty) wzajemnej adoracji... zawsze ktoś inny...
Jakoś te koterie, kólka i grupy, zawsze wyniuchają osobę, która przemyca pod różnymi nickami ten sam światopogląd, ten sam charakter...
... ale po co ja to pisze?...
I tak nie dotrze.
Mamo Różyczki! Bardzo Ci wspólczuję! Tak z głębi serca.
Temat nie jest Twój, inna Kobieta oczekuje od nas wsparcia, Tobą zupełnie nie warto się zajmować... Mam tylko głęboką nadzieję, ze nie uśmiechniesz się zanadto do jakiegoś oblesnego typa, który uzna, ze tak własnie wyrażasz swoje przyzwolenie do tego, żeby jego wstrętne łapy nie znalazły się na Twoim ciele :(
Mam głęboka nadziję, ze ani Ty, ani Twoja córka nigdy tego nie doświadczy.
A masz cos do mojej corki? Widze ze tak, w takim razie uwolnie Was wszystkich od mojej corki i ode mnie.Mam nadzieje ze mi wybaczy, bo nauczylam ja wybaczac!
To moze kiedys ci tez wybaczy...? Skoro nauczylas ja wybaczania.
To co piszesz jest w niedopuszczalne i niewybaczalne.
Jesli nas od siebie uwolnisz.... Ale sie rozmarzylam :-)
Ty w ogóle czytasz?
Czy ja napisałam, że mam coś do Twojej córki? Napisałam, że głeboko wierzę, że nie spotka jej tragedia, tak? O coś chcesz się czepić? Za coś zrzucić na mnie odpowiedzialność?
Bardzo Ci współczuję. Naprawdę. Coraz bardziej.
Wiesz co? ja nie potrzebuje wspolczucia , ani moje dzieci! Kazdy kiedys w zyciu przezyje jakas tragedie, wtedy beda nam wspołczuc , rodzina i przyjaciele a nie kilka zawistnych, nieszczerych, osob z internetu, ktorych nie znam , tak jak oni mnie.I to na tyle!
Obiecanki-cacanki, a głupiemu radośc...
Na mnie prawdopodobnie nie jestes uodporniona, wiec napisze tylko: KOBIETO, WSPOLCZUJE TWOIM DZIECIOM!
Az mnie zatrzeslo!!!!!!!!!!!!! Jak mozna wypisywac (i myslec!) takie rzeczy????????????????
Pozostaje gleboko wierzyc, ze nie bedziesz musiala zmieniac swoich pogladow (jak dla mnie wypaczonych!!!) kosztem swojej rodziny, gdy np. ktos (np. twoja corka?) kogos "sprowokuje". Brrr!
Towarzystwo wzajemnej adoracji znow zaatakowało,i to te samo co zwykle:) ale Wy mnie kochacie, szok!.Dobrze ze po mnie to splywa, piszcie co chcecie mam to gdzieś. Moze jak ktos madry przeczyta, co napisalam w watki do autorki, zrozumie!.Nic sie nie dzieje bez przyczyny.
Dowalajcie same sobie, wczoraj dostal Bahus ,Kojonkosky dzisiaj pora na mnie. Zegnam.
Co zaatakowalo? To ty masz wyimaginowanych wrogow? Niedobrze, chyba tylko wizyta u specjalisty moze przyniesc jakas poprawe... Kolejny raz wspolczuje.
Zastanawia mnie jedno skoro jesteśmy takie beznadziejne to dlaczego z nami dyskutujesz ?
Ja tylko bronie swoich racji, ja jestem jedna, Was cale towarzystwo , wiem jedno! duzo osob mnie popiera! pisze mi to na pw, ale wola to przemilczec, przykre prawda?
Naprawde przykre jest tojesli naprawde woiele osob uwaza, wedlug tego co piszesz, ze na gwalt i przemoc mozna sobie zasluzyc. A najpewniej bylo sie samemu winnym. Jesli tak jest to... jest to przerazajace...
To jak Twoim zdaniem nazwiesz zakladanie spinacza na nos , ktory mocno sciska! czy to nie jest przemoc i prowokacja?
MR nie mowie NIC O tym co napisalas . W ogole nie odnioslam sie do tego konkretnie przykladu. Nie wiem na ile w ogole mozna ocenic "rekoczyn wykonany we snie" albo "rekoczyn wykonany w rozbudzeniu" krotko nie dysponujac wszystkimi zmyslami. Dla mnie ten przyklad jest absolutnie nieadekwatny do sytuacji opisanej przez autorke watku.
Gdyby jedna ta sytuacja miala miejsce na jawie to powiem: Pan mogl Malzonke zbesztac, wygarnac jej co mysli, wyjsc, walnac piescia w stol wreszcie sie z nia rozwiesc ale nie mialby prawa uderzyc. Po prostu.
Doroto, ja to rozumiem, ale ludzie sa nieobliczalni, w chwili wzburzenia, nie panuja nad swoimi czynami, dlatego lepiej nie dolewac oliwy do ognia.
Napisałam w 1 poscie do autorki ,ze jej winy tez jest duzo, maz ja uderzyl juz 2 raz, faceci szybko daja sie wyprowadzic z rownowagi i nie lubia zartow w nieodpowiedniej chwili.Nie raz trzeba ustapic, ale absolutnie nie wolno tolerowac przemocy i znecania sie nad dziecmi, w tamtym poscie jej to napisalam- co powinna zrobic.Jestem mezatka juz kilkanascie lat, tez zartuje z mezem, ale jak wczesniej pisalam nie zartuje jak widze ze jest podderwowany.
Moj maz nigdy nie wykazywal jakiejkolwiek przemocy w stosunku do mnie czy dzieci.
Wiecej nie bede tlumaczyc juz nikomu , dlatego podpielam sie pod Ciebie
Nie bronie facetow, ale naprawde znam duzo sytuacji gdzie kobiety same prowokuja, uwierz mi , w zyciu bym nie pomyslala o mojej dawniejszej znajomej ze moze byc zdolna na oczach zony- wchodzic na kolana jej meza i wkladac mu reke w spodnie.Pan oczywiscie zareagowal piorunujaco , odepchnal ja.
No i po tym zaczela sie gehenna w ich zyciu, byly anonimy, malowanie samochodu farba, szantaz.
Dopiero wyrok w zawieszeniu, uspokoil ta pania.
Dziwi mnie tylko jedno , podpielam sie pod autorke watku i od niej oczekiwalam odpowiedzi, a tu jak zwykle zaraz napadnieto na mnie.Zawsze jak cos do kogos napiszę , Te same osoby na mnie napadają,wtedy juz nie liczy sie zalozony watek ale napadanie na mnie, niestety ja sie tylko bronie, nie mam pomocnikow ! robie to sama.
Jestem dorosla, sama odpowiadam za swoje slowa , nikt nie musi mi ublizac tym bardziej ze ja nikomu nie ublizam , post byl skierowany do konkretnej osoby.
Dziwi mnie tylko jeszcze jedno, czemu ciagle wini sie mezczyzn o zlo tego swiata, jak niektore kobiety sa w 100% gorsze od nich!
Najlepiej facetowi rozlozyc nogi za kazdym razem jak jest wyprowadzony z rownowagi i trzymac gebe w dziob!!!! Bron Boze nie zartowac w nieodpowiedniej chwili....bo ci czaszke moze zmiazdzyc na czesci....caly czas musisz byc na warcie. Ma dobry humor, to mozesz pozartowac, jest podernewowany, to matulu, znikaj z horyzontu!!!!
Mamo Rozyczki Twoj drugi przyklad do opis "chorego" zwiazku czy tez ta pani jeszt chora i powinna sie leczyc ale i tu sa inne wyjscia niz bicie. I prosze nie tlumacz bijacych facetow tym, ze sa impulsywni. Nawet czlowiek impulsywny (o ile sie tego nie nauczyl) nie uderzy czlowieka tylko stol albo inny przedmiot martwy. Moj Luby to tez kochany choleryk ale nigdy nie przyszlo mu do glowy by mnie czy kogos innego uderzyc tylko dlatego, ze poczul sie albo zostal sprowokowany. A juz na pewno nie osobe slabsza czy zalezna. Impulsywny pan ktory chce sie bic moze zostac bokserem (treningi odpowiednio prowadzone sa stosowane przy uczeniu antyagresji)...byle nie damskim albo w stosunku do slabszych...
I prosze nie uogolniaj nikt nie pisze , ze zlu swiata winni sa mezczyzni.
hahahahahaha!
Nie dosc, ze masz wyimaginowanych wrogow, to poplecznicy tez niezbyt realni?
Ale sie ubawilam!!!
Zwyczajnie wycofaj się z tego tzn. wytłumacz, bo może coś innego chciałaś przekazać. No nie wiem, pozwól zrozumiec co "poeta" miał na myśli. Spróbujesz?
To moje ostatnie slowa na tym forum,oczywiscie do Ciebie, nie bede sie tlumaczyc przed kims takim jak Ty.Obrazilas mnie i nigdy Ci tego nie wybacze, wiec badz mila i nie pisz wiecej do mnie
Mamo Różyczki przecież uczysz swoją córkę wybaczania, sama się do tego nie stosujesz?? ;) A tak na marginesie czytając Twoje wypowiedzi zastanawiam się ile masz lat bo często mam wrażenie,że Twoje teksty pisze osoba nie dokońca dojrzała.
a może Mama i Rózyczka to jedna i ta sama osoba????
Oj tak masz racje , nie istnieje:)) teraz zaczne wszystkim przytakiwac.Proponuje wyznaczyc detektywa wzetowego, niech ta zagadke rozwiaze.
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> Oj tak masz racje , nie istnieje:)) teraz zaczne wszystkim
> przytakiwac.Proponuje wyznaczyc detektywa wzetowego, niech ta zagadke
> rozwiaze.
Mam propozycję: zróbcie z Anią pierogi to przyjadę i zagadkę rozwiążę...
Bahus
oki to z czym pierogi robimy????/
podobno córkę nauczyłaś wybaczac a sama nie potrafisz?
od niedawna przeglądam WŻ ale takich bzdur jak twoje jeszcze tu nie czytałam.
Tak ,przykre bardzo ,bo miałaś prawo wyrażic swoje zdanie a niektóre słowe odnoszące sie do CIEBIE były nie na miejscu .Pozdrawiam CIE.Jadzia
to Ty zaatakowałaś swoją wypowiedzią tysiące ofiar na całym świecie, którym rozpadł się świat. Martwi to ogromnie, że uzasadniona krytyka po Tobie spływa. Może faktycznie jak ktoś "mądry" przeczyta, to zrozumie. To co napisałaś, może niestety zrozumieć tylko "mądry inaczej". Dawno nikt nie wyprowadził mnie tak z równowagi. "Kozaczysz" tu ze swoimi poglądami- idź poopowiadaj i ponawracaj osoby w centrach pomocy ofiarom gwałtu i centrach pomocy ofiarom przemocy w rodzinie- dowiedzą się , z czego ich tragedia się wzięła- z prowokacji..... Powinni Ciebie z takimi poglądami zatrudnić w telefonie zaufania w Chinach- zaraz byś im pół populacji wybiła i po problemie przeludnienia....Prawda objawiona, strach się bać.....
Masz poglądy jak moja babcia, chore poglądy... to straszne, ale wiesz? Ona dobiega już 80, a ty?...
Nie zrozumiałaś, że ona męża nie prowokowała? To była ICH wspólna zabawa, sposób na rozładowanie stresu, na śmiech... takie zwykłe proste żarciki -takie jakie ma każda para.. Czy to znaczy, że kiedy mąż mnie załaskocze, by mnie rozśmieszyc to mam da mu w twarz?
A co do twojej wizji na temat gwałtu to szkoda słów...
Aha, jeszcze jedno mnie zastanawia -niemal zawsze kiedy na WŻ wybucha awantura to maczasz w tym palce Ty, albo Twoja córka, dziwne nie?
Chyba nie warto nawet reagować na takie "poglądy" (czyt. prowokacje).
starodawne myślenie, którego nic nie zmieni, nawet kiedy dotknęło by ciebie lub twoich najbliższych.
Ale też te starodawne, stereotypowe myślenie, wypisywanie tych poglądów publicznie to właściwie nic nie zmienia...
Ani myślenia kobiet nowoczesnych, ani prawa w Polsce, ani nie daje przyzwolenia panom na takie działania....
więc bulwersowanie się na te puste słowa też własciwie jest nie potrzebne.....
Bo to tylko puste słowa i aż chce mi się powiedzieć za Tineczką Pie......sz, chyba po raz pierwszy odkąd czytują to forum...
I nie należę do żadnych klanów trójkątów i kółek... mam to gdzieś.
po prostu gadasz bez sensu a zabawne jest to że znaleźlisie pochlebcy którzy ci wtórują w tych bzdurach...
tak tak, to twoje święte zdanie, he he...
Bardzo mi milo:) Nawet nie mam ani sily ani ochoty zaklnac,masz racje......puste slowa!
Wiesz jak czytam twoje przepisy to myślę że mnie prowokujesz, a zwłaszcza te przepisy z piersiami kurcząt i słodkości oj..oj ty filuterko nie prowokuj
No i jak zwykle sąd, wyrok. To już nawet jest chorobliwe na naszym forum. Myslcie co się Wam podoba ale na bOGA myślcie co piszecie!!!.
Poddawanie się emocjom (nie napiszę co ja z takim damskim bokserem i sadysta wobec dziecka zrobił, tego nie da się opisać) nic nie da. Poradzić można ale nie wzniecajcie nienawisci pomiędzy trzy osoby małzonków -rodziców-dziecko. Tylko tyle umiecie "poradzić": zostaw gnoja, etc.
Wyraźnie widać niezrownoważenie(!!!) obojga małżonkow: do czsu takie dowcipy z wylaczaniem ogladanych słuchanych programów bawią ale ... Oboje próbują grać sobie na nosie, bez swracania uwagi na drobnostki , co w efekcie doprowadzić może do tragedii.
Porady typu pogon go, na zbity pysk ... powiedz mu że jak jeszcze raz... właśnie, ten raz który może być ostatnim po takiej"grożbie". Więcej myslenia przed klepnięciem WYŚLIJ, aniżeli emocji przydałoby się.
To nie drobna bójka chłopców o piłke na boisku, kończaca się zakazem rodziców: nie baw się z nimi.
Jeśli(!!) można tu cokolwiek doradzić( jeśli ja mogę cokolwiek doradzić ?!?!) to natychmiast oboje muszą porozmawiać i NATYCHMIAST skorzystać z poradni rodzinnej, psychologa. Poszukać przyczyn, takich zachowań OBOJGA !
No właśnie Kazik dlatego,że jak sam piszesz "ten raz" może być ostatni należy go NATYCHMIAST pogonić. A dopiero gdy odseparuje się siebie i dziecko i będzie się bezpiecznym,można mysleć co dalej, tzn. terapia, szukanie przyczyn, itp. Bo skąd pewność, że gdy żona np. nie zapraponuje terapii , mąż się nie "zezłości", a konsekwencje "złości" już znamy....
Rozumiem, że przemyślałeś dokładnie, zanim wcisnąłes "wyślij" ?
I jeszcze zanim mnie całkowicie roztrzepie...
proszę o konkretną odpowiedź!!! Jeśli to możliwe- wyrażoną w liczbach!!!
Kazik45! Ile razy próbowałeś namówić przemocowca do podjecia leczenia?
I ile Twoich prób zakończyło się podjeciem leczenia?
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> I jeszcze zanim mnie całkowicie roztrzepie...proszę o konkretną
> odpowiedź!!! Jeśli to możliwe- wyrażoną w liczbach!!!Kazik45! Ile razy
> próbowałeś namówić przemocowca do podjecia leczenia?I ile
> Twoich prób zakończyło się podjeciem leczenia?
Widzę, że żadasz odpowiedzi( nie zagalopowałaś się nieco?
Agik, odpowiem Ci pytaniem na Twoje żadanie-pytanie: podaj ile udzieliłaś porad w tej materii z których skorzystali Twoi interlokutorzy(?),podaj mi proszę ile jest byłych małżeństw gdzie roszakład nastapił na skutek znęcania się psychicznego, fizycznego przez obie (!) strony.
Ile osób namowilaś i to skutecznie do przyjecia TYwojego toku rozumowania?
Widzisz, jest różnica między "poradnictwem" tu na forum: podczas gdy większość wypowiada się jako autoryttety w rozwiazywaniu tego rodzaju problemów, ja podaje tryb warunkowy mojej "porady", pisząc "...jeśli mogę ...".
Zadaję sobie jednocześnie sam pytanie czytając post załozycielki wątka: czy TO BYŁO PO RAZ PIERWSZY?!? ... wątpię, te oznaki "władczości " męża prawdopodobnie były już przed narodzinami dziecka, a może i dużo wcześniej, niby żartem, okazywanie "władzy" jest często przed ... tylko że miłośc jest ślepa.
Agik, jest drobna, a może duża różnica miedzy tym co Ty wiesz piszesz i co ja wiem i piszę; co prawda krótko ale pracowałem w ... i miałem do czynienia z takimi pacjentami. Wierz mi, byli tak samo nieszczęśliwi. niektórzy zbyt poźno poddawani byli leczeniu już sądownie, ale byli dobrowolni.
Spotykałem kiedyś "już na wolności" niektórych. Niestety byli starsi ode mnie i już ich nie ma. Nie wszystkie przypadki są do wyleczenia ale...
Pozdrawiam ...nerwusie jeden ;)
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> Rozumiem, że przemyślałeś dokładnie, zanim wcisnąłes "wyślij" ?
Bardzo dokładnie, gdybym nie przemyślał napisałbym w forumowym stylu: wywal gnoja na zbity pysk i bedzie spokój, a jak wróci to ... to właśnie co wtedy.?
jak wróci to siekierę w rękę i w drugiej telefon na policję?
Najłatwiej wezwać policje i co dalej?!?
Widzicie tylko jedno wyjście z tak dramnatycznej sytuacji: wywalić z domu, rozejść się, ...nie pochwalam tego co on robi ( przecież do diabła napisałem wyżej, że nie mogę napisać co ja z nim bym zrobił!!!!!) ale ... odrobine rozsądku, jeśli macie radzić cokolwiek to niech to bedzie odrobina konstruktywnych rad, a nie rozpieprzanie małżeństwa - rodziny, bez szukania przyczyny.
Agik, sama wiesz, że Ty zbyt często poddajesz się emocjom (ja też często a nawet teraz mam porządny problem , przy którym ten "pranyT eraz na forum to pesteczka(!!! , jęsli chcewz to na PW lub GG mozemy pogadac), spróbuj przemyśleć: kochasz i chciałabyć być z kimś ale zauważyaś że coś się źle z nim dzieje ... wywalasz go na zbity pysk, prawda? Nie analizujesz: czy ja nie popełniłam w swoim postępowaniu jakiegoś błędu ( nie mówie o lokacie uczuć), tylko w morde gnoja i niech wypier... z domu.
Chyba jedna z niewielu rozsadnych wypowiedzi w tym watku. Kaziku, ochladzasz emocje i bardzo dobrze.
Mnie niestety ponioslo, ale gdy zobaczylam BZDURY wypisywane przez (prowokujaca?) M. R., to trzasnelam "wyslij".
A przeczytałes moją wypowiedź?
Czy z góry wrzuciłeś wszystkie do jednego worka sędziów i wyrokujących?
Kazik ja w swoim nieco krótszym życiu niż Twoje, 4- krotnie próbowałam namówić przemocowca, do terapii... Nie udało mi się ani raz!!! I żebynie było- nie wtrącałam się sama z siebie w cudze życie, podjęłam rozmowy na wyraxna prośbę o pomoc! I jeśli mnie jeszcze ktoś poprosi- znów beę namawiać, prosuić, apelować, rozmawić- choć wiem, że wielkich szans na powodzenie nie ma!!!
Jeszcze tak po krótce napiszę jak się skońćzyły moje próby: dwukrotnie małżeństwa się rozpadły, to co się działo przy sprawie rozwodowej jest warte opisania najwcześniej za kilkadziesiąt lat. W obu przypadkach przemocowiec dostał wyrok w zaiweszeniu- za znęcanie się, za stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej. Za akżdym razem przemocowiec wiedział zę nie jest bezkarny ponieważ osoby trzecie wiedzą! Kiedys mu szwagier spuścił manto biorąc w obronę siostrę!
Za trzecim razem małzęństwo i tragedia skońćzyła się wraz z niespodziewaną smiercią sprawcy...
W czwartym przypadku- przemoc trwa, bo nie kobieta nie potrafi uwolnić się z tego chorego związku.
Mimo nie siwych włosów mam juz trochę doświadczenia, stąd pozwoliłam sobie na tak konkretne pytanie wobec Ciebie.
I pytanie ponawiam: ile osób stosujacych przemoc udało się Tobie osobiscie namówic do terapii, udania się po pomoc do psychologa?
jesli zadałeś sobie trud przeczytania, co ja napisałam w poście skierowanym do Autorki, to pewnie nie uszło Twojej uwadze, że napisałam, zę przemocy mozna się przeciwstawić, tylko, ze to jest bardzo trudne i bardzo trudno jest namówić osobę, która uważa, że nic złego nie robi do pójścia do psychologa!!! przecież do psychologa chodzą psychole!!!- takie panuje powszechne przekonanie!
Jakoś starsznie trudno mi poczuć współczucie dla przemocowca, którego biednego zona opuściła, zamiast jako ta samotna meczennica uniesć swój krzyż i co gorsza nieść go z dumą!!! ze oto się dla dobra rodziny poświęca.
proszę, przemyśl, zanim klikniesz "wyślij"
Nie umniejszam Twojego doświadczenia życiowego, ani Twojej wrażliwości, ale ten apodyktyczny sposób w jaki wyrażasz swoje zdanie mnie jakoś oburza...
Piszę to zupełnie pozabawiona gwłatownych emocji i pozdrawiam serdecznie, licząc, ze przeczytasz, co ja napisałam w tym i w poprzednich postach.
Agik, poprzestańmy na tym OKI? Bo będzie awanturka, a ja nie mam chęci ...
Przeczytałem baaa...ardzo uważnie wszystkie posty, Twoje zawsze czytam ze zdwojoną(!) uwagą i stwierdzam, że za bardzo są agresywne dlatego skończyć wolę na tym. Mamy po prostu inny styl wypowiadania swoich spostrzeżeń, uwag i opini.
Pychol
Ze mną nie będzie awanturki, ani awantury...
Chyba juz to wiesz?
jednak nie przeczytałeś :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Kazik proisze nie pisz glupot- sorry ale nie ma takiej opcji: Sprowokowany ma prawo uderzyc zone /meza/dziecko. Nie ma NIGDY. Moze rozwalic stol, trzasnac drzwiami, wykrzyczec swa zlosc ale nigdy nie ma prawa uderzyc. NIGDY.
I wina czesto lezy gdzies posrodku. Mniej czy wiecej, wina niesnasek czy klotni ale NIE BICIA.
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Kazik proisze nie pisz glupot- sorry ale nie ma takiej opcji: Sprowokowany ma
> prawo uderzyc zone /meza/dziecko. Nie ma NIGDY. Moze rozwalic stol, trzasnac
> drzwiami, wykrzyczec swa zlosc ale nigdy nie ma prawa uderzyc. NIGDY.I wina
> czesto lezy gdzies posrodku. Mniej czy wiecej, wina niesnasek czy klotni ale
> NIE BICIA.
Dorotko, kochanie, a wskaż mi gdzie ja pisałem że można bić...napisałem tam coś wręcz przeciwnego : ( nie napiszę co ja bym zobił ...czy jakoś podobnie, zajrzyj do tego posta).
A może pisząc tak, to faktycznie głupotę wpisałem ;)
P.S.
Nie uważam, że można rozwalić meble, czy drzwi zbyt mocnym trzaskiem. Ja przy "wścieku" idę do piwnicy pomajsterkować lub coś w domu naprawiam(zawsze coś takiego jest do zrobienia, mam TRZY PSUJKI, a w sezonie wyżywam się na działce. Co pradwa nim dojde do autka i wsiądę już jestem uspokojony, tylko głupio wracać iod razu do domu bez okazania ... "swojego humoru".
No chyba, że wydrę ryja na chwile i zaraz mi mija. To najczęstsze moje "objawy władzy". ;)))
Oczywiscie to z rozwaleniem mebla bylo tylko przykladem mowiacy ze jesli juz ktos czuje ze nie wytrzyma to (majac jeszcze naturalny hamulec w sobie) rozwali predzej stol niz uderzy czlowieka. Co oczywiscie nie oznacza ze popieram rozwalanie mebli :-))
I widzisz to co piszesz: wydrzesz sie , wyjdziesz zajac sie czym innym, znam i takich ktorzy na przyklad ida rabac drzewo, wlasnie to jest wyjsciem na rozladowanie stresu. Potem mozna spokojnie porozmawiac a nawet podyskutowac. I , przy obopolnym dzialaniu i checi pogodzic sie. Pozdrawiam!
Kaziku !!
Nareszcie głos rozsądku wśród owieczek ...
Mogę pychola ogromnego dać ?
I tak dam ...:)
Autorko wątku , weź sobie do serca te bardzo mądre słowa ...
Owszem , otrzymałaś poparcie , jakiego oczekiwałaś , ale nie poprzestań na tym , tylko wczytaj się we wszystko , co napisał Kazik45 .
Zrobiła się awantura, a je podejrzewam, że tak Kazik jak i Mama Rózyczki po prostu chcą napisać, że nic w życiu nie jest oczywiste. I mają rację, bo nawet to co widzimy nie jest do końca oczywiste.
Jestem przeciwny przemocy!!! Każdej!!! Nic jej nie tłumaczy i nie usprawiedliwia. Tego przecież nie negują wymienieni przeze mnie.
Wróćmy więc do tematu i przestańmy się wychowywać.
Pomysł z Niebieską kartą nie jest zły pod warunkiem, że trafi się na kompetentnego policjanta opiekującego się projektem.
To co już zrobił ten "człowiek" kwalifikuje się pod paragraf.
Jak napisałem wcześniej decyzję bez względu na to co tu napiszemy autorka będzie musiała podjąć sama. Nikt jej w tym nie wyręczy.
Dziękuję bardzo za wszystkie odpowiedzi...bez względu na to jaki miały charakter...na pewno wiem jedno - chcę najpierw spróbować ratować nasze małżeństwo. Najważniejszym dla mnie punktem jest to, by ani przez moment nie dopuścić do zbagatelizowania całej sprawy. Zgadzam się, że zawsze w każdym przypadku wina leży po obu stronach...ale uderzenie nie jest rozwiązaniem, a wina wytłumaczeniem uderzenia...Za 9 dni będziemy obchodzić 3. rocznicę ślubu...
Jestem osobą, która nie rozpamiętuje zbyt długo jakichś przykrych słów czy zdarzeń...Ale co do tego...wolę, aby zdał sobie sprawę z tego, co zrobił...Nie można tego puścić w niepamięć...
Co zamierzasz?
Dałam mu ultimatum - albo wybierzemy się obydwoje do poradni, albo musimy się odseparować od siebie, aby pomyśleć co dalej...Po separacji oczywiście znów poruszyłabym wątek poradni....Powiedział, że wrócimy do tematu wieczorem, gdy wróci z pracy...Po głosie słychać było jego załamanie...Ale nie mogę poddać się emocją i zostawić sprawy bez echa...
To trzymam kciuki!
No właśnie.
Przy okazji, APEL.
Starajmy się nie udzielać porad zbyt drastycznych, pamietając o tym, ze czasem porada typu jak niektóre wyżej może z dramatu przerodzić się w tragedię: bijesz mnie , ty ...h..sk.. wypier...mio z domu ... aon pan i władca wkurzony wali czym popadnie w łeb połowicy ..kto wówczas winien ..nie wiadomo, Prawda. On. bo taki owaki ...
My nie , bo przecież tylko "udzieliliśmy porady.." kto mógł przewidzieć że ON TO ... ..no właśnie . ON BEDZIE winien , tykllko on. my NIE.
SKĄDŻE.
Po jaką cholerę ona nas posłuchała, co, nie miała swojego rozumu...
Nas nikt nie ukarze (!!!) nie skarze wyrokiem za drastyczne, idiotyczne (czasem) porady małżeńskie.
Więcej umiaru. O jakiegoś czasu zauważyć można na naszym fiorum używanie słownictwa, definicji, stylu daleko odbiegajacego od rzeczowej wymiany zdań, poglądów, dyskusjil.
Czesto natomiast uzywamy inwektyw, słownictwa niemal rynsztokowego.
Czy nas zjęzyk tak się zdewaluował przez styl pseudomłodzieżowo-internetowy?
Nie lekceważ tego,działaj ,bo pewnego razu spierze Cię tak że Cię rodzona matka nie pozna,a potem na przeprosiny kupi kwiaty.Wiem,że nam wszystkim łatwo tu gadać bo nas to bezpośrednio nie dotyczy,ale TYLKO TY SAMA możesz coś zmienić.Mojej koleżanki mąż też najpierw"TYLKO"ją popychał,potem "TYLKO"Nią potrząsał za ramiona,a następnie"TYLKO "rzucał Nią o ściany,a na koniec "TYLKO "uszkodził jej narządy rodne.Skoro jego metodą na uciszenie własnej bezbronnej córeczki,jest wieszanie jej głową do dołu to kawał z niego sasdysty i s.....syna.Pomyśl że żeby dopiec Tobie może robić krzywdę Jej.
Każdy przypadek jest inny...Sama z nim porozmawiam, ale też będę chciała, abyśmy udali się do jakiejś poradni...Niech osoba trzecia, która będzie zupełnie obiektywna, nam pomoże...Myślę, że zło trzeba zwalczać w zarodku. Ale tym złem nie jest mój mąż...Tylko "coś", co pokierowało go do tego czynu...
Dzisiaj przypomniałam mu, jak jego ojciec uderzył jego matkę, a on stanął w jej obronie. I spytałam, dlaczego mi robi to samo...
A co do jego metod wychowawczych...Ma dziwne pojęcie "zabawy"....I nie można mu przetłumaczyć, że tak się nie robi...
Pychole ślę i powodzenia w ratowaniu tego co można uratować, może się uda, czego Tobie i Rodzinie życzę z całego serca.
Metody wychowawcze i zabawy, jak piszesz, nie pojawiły się nagle, jak myślę?
Czy czasem nie jest to wpływ jakiegoś podobnego pokazu na yutubie? był tam jakiś "tatuś" tak gimnastykujący dziecko, tylko ze ono było pełne uśmiechu. Może miało też genowe "odchylki " już po takim ojcu gimnastyku.
No nagle się nie pojawiły...Były od początku...Zastanawiałam się sama w sobie "co ja mogę zrobić? nie mogę mu wytłumaczyć, że takiego maluszka (oj maluśka wtedy była) nie podrzuca się do góry, bo można jej uszkodzić kręgosłupik...a przecież nie pójdę na policję donieść na swojego męża..."itd. itp.
Dziwne, że wszyscy w rodzinie to zauważyli i mówili tylko "ojejku, tak nie można robić z dzieckiem" i nikt głębiej się nie zainteresował ani nie postraszył...tylko męża brat zawsze aprobuje jego zachowanie i mówi "tylko panikujesz, przecież on nic jej takiego nie robi, tylko bawi się z nią. o widzisz, jak ona się śmieje?"
Nie będę nic już pisał w tym watku na forum ponieważ widzę że komuś zależy na wywołaniu awantury, jednak widać, że w rodzinie Twojego męża męska linia ma jakieś zaburzenia równowagi umysłowej, jesli widzą że dziecko się śmieje i to dobrze. Czasem dziecko może się śmiać patrząc na dorosłych ... niepełnosprawnych umysłowo dorosłych smiejących sie z idiotycznych postepowań dorosłych. powstaje zamkniete koło smiejacych sie tylko nie wiadomo z czego. To właśnie przekazałem mówiąc o odchyłkach genowych wyżej. Cóż widocznie ktoś nie odczytał tego CO I OCZYM napisalem, a odczytal co chciał. Trudno.
Na tym kończę wypowiadanie się w tym watku.
P.S.
Tak jak piszesz nie było to pierwszy raz, przeczuwałem że nie był to pierwszy "popis wychowawczy " ojca Twojego dziecka.
W tym wypadku należą się Tobie porządne "baty" jako matce. Szwagier teść, teściowa i reszta rodziny moze "pogadać" sobie ale decyzja należy do rodziców. Kazdy może tak tresować swoje dzieci jeśli mu to odpowiada, ale wara jemu o decydowania o Twoich dzieciach.
Decyzja należy do Ciebie, w tym przypadku chyba sprawy poszły za daleko, jesteś niestety sama winna(!!!) takiej sytuacji i tego że w sposób sadystyczny(!) traktuje Ciebie, wg mnie powinien poddać się leczeniu a Ty ... nie drażnij go zbytnio. Słowo nie drażnij w tym przypadku oznacza nie prowokuj tylko ale nie płaszcz się przed tyranem.
... i to by było na tyle ...
Widzisz po Twych ostatnich odpowiedziach podejrzewam (a nie jestem laikiem-psychologiem) ze Twoj Maz ma problem ze soba. Problem prawdopodobnie wyniesiony z dziecinstwa. Widzisz on zdaje sie nie dostrzegac niebezpieczenstwa w takich zabawach jakimi "uszczesliwia" coreczke. Zdaje sie miec dosc niski prog odpornosci na stres. Zdaje sie byc wychowanym w poczuciu tego, ze agresja fizyczna bydz psychiczna jest normalnym sposobem na rozwiazywanie konfliktow i odstresowanie. Problem w tym ze jest tak "przyzwyczajony" do agresji ze nie ma w glowie glosu NIE! NIE WOLNO UDERZYC! w momencie w ktorym sie zdenerwowal ai poczucie niebezpieczenstwa w pewnych sytuacjach dla innych wydaje sie byc mocno spoznione. Nie pisze tego by Go usprawiedliwic gdyz jest teraz doroslym czlowiekiem i w jego rekach lezy zmierzenie sie z wasna trauma i z wlasnymi problemami zamiast powielac nieszczesny scnariusz wlasnego dziecinstwa....
Z tego co piszesz nie obejdzie sie bez terapii a powiem nawet ostrzej jest to (oprocz rozwodu) jedyna szansa na poprawe sytuacji. Samo chcenie i obiecanki meza nie dadza nic gdyz nawet pozniejsze otrzezwienie i moze nawet szczery zal swego czynu nie jest stanie poowstrzymac go od agresji wobec innych w momencie stresu..I nie bedzie w stanie dopuki on sam tego w sobie nie wyrobi. Z tego co piszesz watpie bardzo by sam (bez przyjecia pomoc osob kompetentnych i bez wlasnej bezwzglednej woli by ta pomoc przyjac, z niej skozystac) potrafil i mial szanse odejscia od tych wyuczonych zachowan. Tak , ze nie czekaj! Trzymam Wam kciuki!
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:
> Pychole ślę i powodzenia w ratowaniu tego co można uratować, może się
> uda, czego Tobie i Rodzinie życzę z całego serca.Metody wychowawcze i
> zabawy, jak piszesz, nie pojawiły się nagle, jak myślę? Czy
> czasem nie jest to wpływ jakiegoś podobnego pokazu na yutubie? był tam
> jakiś "tatuś" tak gimnastykujący dziecko, tylko ze ono było
> pełne uśmiechu. Może miało też genowe "odchylki " już po takim ojcu
> gimnastyku.
Przepraszam że to powiem może nawet zostanę zbanowana ale co tam!
Kazik osobiście uważam że ty sam masz jakieś jak to określiłeś" genowe odchylki"
Zapewne nie wiesz jak to jest dostać od osoby którą się kocha, więc nie opowiadaj bredni o ratowaniu malżenstwa.
Można probować ratować jeśli jest jeszcze co- tylko nie pod jednym dachem!
Czlowieka z takimi zaburzeniami bależy odseparować od rodziny dopóki nie zacznie się leczyć i nie będzie tego leczenia widac efektów.
A co kiedy ktoregoś dnia ten tatus zdenerwuje się na dziecko?
Mam 25 lat i od roku jestem po rozwodzie sama wychowuję dwie dziewczynki w wieku 2 i 10 lat.
Młodsza to nasza współna córka tzn moja i mojego eks.
Starsza to córka z jego piewszego malżeństwa, żona go zostawiła i dziecko gdy mała miała pół roku i uciekła za granicę, została pozbawiona praw rodzicielskich.A ja zastanawiałam się co to za podła kobieta że zostawiła męża i dziecko, potem dowiedziałam się dlaczego uciekła od niego( choć do dziś nie pojmuję jak mogła mu zostawić dziecko)
Po naszym slubie adoptowałam jego corkę
W pół roku po naszym ślubie zaszłam w ciąże, w 3 miesiącu ciąży pierwszy raz dostałam i uwierz nigdy tego nie zapomnę za to że na obiad był kotlet mielony a on miał ochotę za schabowy. Potem już " poleciało" coraz częściej bił a potem blagał o litość.Ja wybaczałam!
Na dzien przed pójściem na porodówkę też oberwałam.
Znosiłam to jeszcze 4 miesiące dopóty, dopoki nie wyciągnął łap do starszej córeczki chciał ja uderzyć. Wtedy nas spakowałam i się wyprowadziłam.
I dziś wiem że o wiele za dlugo to znosiłam, jaką krzywdę wyrządziłam Amandzie (starszej córce) że musiało na to patrzeć .
Po tym jak wyprowadziłam się namawiałam go na leczenie prosiłam , błagałam groziłam beż skutku.Więc wnisłam pozew o rozwód( mając nadzieję zże może to go opamięta).
Efektjest taki że obie dziewczynki są ze mną, rozwód z jego winy , dostal wyrok za znęcanie się, i z dziećmi mze widywac się tylko w mojej obecności.
Także ja będę zawsze powtarzała że już po pierwszy razie trzeba to przerwać choć wiem jakie to trudne jak ciężko,jak boli i nawet nie pobite cialo tylko dusza.....
Więc przerwij to dziewczyno póki wcześniej.
Trzymam kciuki i życzę dużo siły.
Dokladnie!
Sciskam was mocno!!!
Nie mialam zamiaru zabierac glosu, ale czytajac Twoja wypowiedz nie mogalm sie powstrzymac.
Dziekuje, bardzo dziekuje ze o tym napisalas. W takich sytuacjach NIE WOLNO czekac, zwlaszcza jesli jest dziecko.
A co bedzie jesli "tatus" znow bedzie chcial ukarac coreczke za marudzenie trzymajac ja w pozycji wiszacej glowa w dol, matka zareaguje i wiadomo, ze go tym zdenerwuje, bo przeciez "on taki nerwowy" i rzuci dzieckiem o sciane?
Co bedzie?? Autorka watka moze ryzykowac wlasnym zyciem, ale NIE MA prawa ryzykowac zyciem dziecka!!!!
Tak mnie ponioslo, ze zapomnialam nick osoby, ktorej odpowiadam, wiec przepraszam, ale musze napisac to jeszcze raz.
DZIEKUJE!!!! Jestes wspaniala kobieta i matka, badz z siebie dumna!! Nawet nie masz pojecia jak bardzo chcialabym moc Cie przytulic przy tym podziekowaniu.
i to jest to o czym cały czas mówiłam- najpierw się zwiewa,a dopiero z bezpiecznego dystansu coś próbuje ratować , zmieniać , itd.. A jak się nie da- kończy się związek definitywnie- również na bezpieczną odległość.
.....a z Ciebie to naprawdę wspaniała kobieta jest. Twoje córki ,o ile już nie są to na pewno będą w przyszłości z Ciebie bardzo dumne, bo mają mądrąi dzielną mamę.
Dla mnie jesteś Supermenką. Podziwiam...
Szkoda że musiałaś przez to wszystko przejść, ale cudowne jest to, że potrafisz to wszystko obrócić na dobre i pomóc innym.
Pozdrawiam serdecznie!
Ilu z Was doświadczyło bezpośredniej przemocy od Męża - Żony? Ilu było/jest współuzależnionych w związku? Zupełnie co innego być na zewnątrz takiego związku, a co innego wewnątrz.
Mamo Różyczki - przykro mi z powodu agrsji jaka Cie tu spotkała, ale sama ją sprowokowałaś. Jak owa panienka na rurze.
Oto link do strony o której pisała Agik: http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=974&postdays=0&postorder=asc&start=0
Autorko wątku - niepokojące w Twoim poście jest to, że mąż tłumaczył swoje zachowanie Twoja prowokacją - nie wziął winy na siebie. Próby wywołania poczucia winy nie rokuja dobrze.
Na forum rozwodowym jest takie motto, że rozwodzić się trzeba gdy upadnie ostatni powód do bycia razem, a nie gdy pojawi się pierwszy powód do rozstania. Porozmawiaj z Mężem, jeśli zauważy problem i będzie chciał go naprawić wspólnie z Tobą powinno Wam się udać. Jeśli nie widzi problemu i cała winę zwala na Ciebie - cóż gruntowne przemyślenie swojej, a szczególnie dziecka przyszłości w tym zwiazku byłoby na miejscu.
>>Mój mąż oczywiście ma swoje "metody", aby ją "uciszyć"<< - przeraziły mnie Twoje słowa.
Dziękuję za wsparcie. Wczoraj wieczorem powiedział, że rozumie, że to także jego wina...Teraz zastanawiam się, czy zrobił to szczerze, czy też po to, aby wszystko było "po staremu"...
Przepraszam, nie znam Twojego imienia - ale niezależnie czy było to szczere czy nie nie popełniaj moich błędów: po pierwsze staraj się nie zamiatac problemów pod dywan ani ich ukrywać przed rodziną czy najblizszymi, a po drugie bądź konsekwentna - kwiatki, przeprosiny owszem, należą się jak psu buda, ale przede wszystkim nie odpuszczaj monitorowania czy przemiana jest faktyczna czy tylko dla świętego spokoju.
Życzę powodzenia.
Dziękuję. Mam nadzieję, że się uda...
Musisz jakos dotrzec do meza, do jego umyslu, sama, czy poprzez znajoma zyczliwa osobe, czy tez specjaliste z poradni,
tak, aby zrozumial, ze nie tedy droga, ze to nie jest sposob rozwiazywania konfliktow.
Najlatwiej jest uderzyc, trudniej znalezc inne wyjscie z sytuacji i tego trzeba sie nauczyc.
Nie wszyscy zdaja sobie sprawe z konsekwencji tego, co robia.
Moze trzeba mu cos podpowiedziec, przekonac do czegos w spokojnej rozmowie...
Jezeli to sie nie uda, wowczas przyjdzie pora na jakies bardziej radykalne kroki.
Ważne, że się nie wyparł.
Duniaszo przeczytaj moj ostatni post do Doroty za Płota, wtedy zrozumiesz co mialam na mysli.Autorka sama napisala tez w tym watku, ze wina nie lezy tylko po jednej stronie. , owszem znam tez psychopatow rodzinnych - ale to juz inny temat. Co do napasci - przywyklam i nie moja wina ze ktos to opacznie przeczytal.
Mamo Różyczki - znamy wersję tylko jednej strony, to oczywiste.
Przeczytałam Twoją odpowiedź Dorocie, owszem są Panie (podobnie jak Panowie) którzy aż się proszą by dać im w gębę za zachowanie, ale nikt nie ma prawa usprawiedliwać swojego zachowania prowokacją innych. Bóg dał nam rozum byśmy go używali. Nie podobają mi się wszelkie objawy agresji w słusznej czy niesłusznej sprawie, niezależnie od poglądów.
Na forum bardzo łatwo o "opaczne" zrozumienie słów i intencji. Bardzo łatwo...
Mamo Różyczki, między znam, a byłam żoną przemocowca, jest różnica. :) Ale dziś nie o tym.
Moja Droga, powiem tylko pare drastycznych slow. Jak by ojciec mojego dziecka, albo inny pan podniosl moje marudzace dziecko do gory nogami glowa w dol, to napewno nie przezyl by nocy!!!!
Jakby maz/partner mnie uderzyl, obojetnie za co i dlaczego, nie przezyl by do nastepnego dnia. Jakby maz moja reke uderzyl w parapet , czy w sciane , nie chce nawet myslec, co bym z nim zrobila.
Uciekaj, jak szybko mozesz, nie ma zadnej szansy na zadna inna opcje. Tak jak pisza dziewczyny, maz juz jest damskim bokserem i to tylko poczatek, niestety.Co Ty masz wybaczac???? Dlaczego????
Na co masz czekac? Na sinaki pod oczami, wybicie zebow, wstrzasu mozgu u corki, albo w najgorszym wypadku Jej smierci, Twojej smierci????
Tule Ciebie i Coreczke cieplutko, uciekaj jak szybko mozesz!
Czytam Wasze wypowiedzi i jestem przerażona!!!
Strach sie odezwać na forum, zamiast pomóc dobrymi radami dziewczynie to "chuzia na Józia"na jedną osobę, sądzę , że opisując Swoją sytuację nie tego od Was oczekiwała.To jest naprawdę przykre..
Zycze Ci podjecia najlepszej decyzji dla wszystkich zainteresowanych stron. Twoj maz powinien isc na terapie, od zaraz, jeszcze w tym tygodniu powinien umowic spotkanie. Mysle, ze to podstawa do dalszych negocjacji. Znajdz sobie koniecznie kogos w realu, ktos Cie w razie czego przyjmie, gdy bedziesz musiala sie szybko ewakuowac. Pewnie nie napisalam niczego nowego, ale skonczylam czytanie postow, gdy zaczela sie awantura.
Trzymaj sie :))
Przede wszystkim nie pozwól sobie na to aby Twój mąz wzbudzał w Tobie w dalszym ciągu poczucie winy, sprawca-przemocowca ma zazwyczaj silna osbowośc /niekoniecznie w sensie pozytywnym/, i robi wszystko w kierunku aby ze swojej ofiary uczynić przynajmniej współsprawcę, mąż jak wynika z tego co piszesz miał ojca "przemocowca" i w swoim dorosłym życiu powiela życie rodziców. Terapia z cała pewnościa pomoże ale tylko taka świadoma anie że pójdzie z Tobą dla świętego spokoju, kobieta która pozwala się bić nie szanuje sama siebie a trudno w takim wypadku wymagać szacunku od innych.
"Zmusić" kogoś do terapii jest trudno, w takiej sytuacji nie pomoże nawet wyrok sądowy, to jest podobnie jak z alkoholikami, postanowieniem sądu jest skierowany na leczenie, dowiozą go na takie leczenie odbębni te swoje 3-4 tygodnie a do domu wróci pijany....W takich sytuacjach trzeba być silniejszym od sprawcy, niekoniecznie fizycznie... /chociaż mam podopieczną rodzinę , gdzie drobniutka kobitka tłucze swojego potęznego męża, gdy tylko do niej "startuje z łapami" jak ona to określa. ale to jest rodzina patologiczna...
W nocy się obudziłem i nie mogłem usnąć jak sobie wyobrazołem "zabawy" Twojego męża z waszą cureczką. Ten człowiek musi mieć jakieś zaburzenia. Normalnemu człowiekowi nie przyszło by do głowy coś takiego. On nie stał się taki teraz. On to wyniósł z domu, tylko wcześniej z jakiegoś powodu tego nie zauważyłaś. Jak on się "bawi" z dzieckiem jak Ciebie nie ma w domu???
Napisze tak. Sytuacja jest bardzo trudna. Nie ma jednego i idealnego jej rozwiązania. Kilka razy próbowałam napisać co powinnaś zrobić ale za każdym razem rezygnowałam bo źle zrozumienie mogło by doprowadzić do nie zamierzonego przeze mnie efektu. My możemy doradzać ale decyzja i tak będzie musiała być Twoja a nie nasza. Czytając ten wątek jest Ci pewnie dodatkowo smutno, że taki folwark się tu zrobił. Jednak dobrze, że napisałaś. Jak będziesz chciała porozmawiać z nami to pisz na forum lub na priv do osób które wydaje Ci się, że Cię rozumieją.
Bardzo Ci współczuje.Powiem tylko jedno.Nigdy nie pozwalaj się tak traktować.
A jeśli chodzi o prowokacje to jest to chore,ktoś kogoś sprowokuje to ten sprowokowany ma prawo mu robić krzywdę???Chore myślenie.
Po za tym dziewczyna napisała ze ma problem i oczekuje jakiejś mądrej rady a co widzi?!
O proszę ile doradców jeden mądrzejszy od drugiego ,śmiać się chce,wątek został założony aby tylko i wyłącznie rozpętać wojnę,a Wy daliście się w nią wplątać.ŻAL.PL.Ludzie to jest tylko internet po co się tak nakręcać kto z tych rad skorzysta,???Lepiej pomodlcie się za ofiary katastrofy samolotu prezydenckiego lub kilka godzin prac na jakieś cele szlachetne ,a nie siedzieć całymi godzinami w necie i się wymadrzać i udawać ,że się jest madrzejszym a w rzeczywistości tak nie jest.To tyle.
Chyba pomyliły ci się wątki.
Jak czytam wypowiedzi niektórych to ręce mi opadają.Nie prowokowac,byc posłuszną,wybaczac-nóż mi się w kieszeni otwiera!!!Najgorsze jest to,że często takie wypowiedzi padają z ust kogoś czego g***** doświadczył...Prowokacja?Chcę miec wolny wybór w co,jak i gdzie się ubierac!!!Nie będzie mi jakiś napaleniec "dyktował" w co mam się ubrac by nie daj Boże go nie sprowokowac.Sprawa jest oczywista-mówię NIE i tak ma byc,jeśli robi coś wbrew mojej woli ma za to odpowiedziec,to KARALNE!!!!!Prowokacja w domu?Jestem wkurzona dzisiaj,córka wróci ze złą oceną,mam ją stłuc bo mnie sprowokowała???Litości!!!!!W d**** to mam czy facet ma zły chumor czy nie,niech wyjdzie się dotlenic,jogę niech sobie zapoda lub nie wiem co ale wara z łapami ode mnie!!!!
Zgadzam sie z kazdym Twoim slowem. Nie wyobrazam sobie nawet walenia piescia w stol, czy sciane. Dla mnie takie zachowanie to juz objaw agresji i sygnal, ze nastepnym razem zamiast sciany moge byc ja. Nie rozumiem tego i nie chce rozumiec, bo zadne argumenty nie sa w stanie mnie przekonac, ze takie zachowanie jest normalne. Ja osobiscie nie toleruje nawet krzyku, oprocz oczywiscie okrzykow radosci. Po prostu nie toleruje, zeby moj partner musial podnosic glos, wszystko mozna powiedziec spokojnie, bez wrzaskow.
A dodatkowo jesli w gre wchodzi dziecko, to KTOS MUSI byc odpowiedzialny za jego bezpieczenstwo.
W opisanym przez autorke zdarzeniu, ojciec jest zdecydowanie osoba nieodpowiedzialna.
Andi, prosze, nie oceniaj w ten sposob.
Ja tez prosilam niejednokrotnie o rady i rzut oka z boku na sprawe. Zawsze otrzymywalam wsparcie od forumowiczow i jestem za to bardzo wdzieczna. Czasem nawet przepychanki slowne pomagaja spojrzec na problem w innym swietle. Warto poznac zdanie innych. Rowniez wowczas, gdy przygladamy sie z boku, by moc pozniej skonfrontowac je z rzeczywistoscia-gdy sami w jakis sposob dotkniemy podobnych zagadnien.
Dziekuje, ze nie pozostajecie obojetni.
Ewa.
A ja uważam tak; bij babę z rana i z wieczora, nawet jak nie będziesz wiedział za co .. ona będzie wiedziała.
Bahus
Pewnie. Lepsze bite niż zgnite.
Użytkownik CZOS napisał w wiadomości:
> Pewnie. Lepsze bite niż zgnite.
Bahusie, te Twoje żarty kiedyś skrócą Cię o głowę, jedni chichoczą, drudzy się droczą, a jeszcze inni psioczą. Bacz, żeby tych ostatnich nie zebrało się za wielu.
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Bahusie, te Twoje żarty kiedyś skrócą Cię o głowę, jedni
> chichoczą, drudzy się droczą, a jeszcze inni psioczą. Bacz, żeby tych
> ostatnich nie zebrało się za wielu.
Dekapitacja Bahusa nie rozwiąże problemu, psioczących zawsze będzie w nadmiarze...
Bahus
Ty bijesz babę a ja swojego Prywatnego Chłopa:))
Oj , jak byś trafił na mnie to nie wiem kto kogo by bił!!!
I jeszcze moze: "jak chlop baby nie bije, to mu watroba gnije" Jestem ciekawa, jaki jest stan waszych watrobek, panowie?
Albo: "chocby pil, chocby bil, byle byl!" ????
Chyba tylko mezczyzni mogli wymyslec takie hasla....
a jak to bezie brzmiało: jak baba chłopa nie bije to co mu zgnije?????
Podobno co raz więcej kobiet bije swoich mężów.
no ja już się też poważnie nad tym zastanawiam, mślę, że chyba czas zacząć...muszę tylko odpowiedni sprzęt zakupić bo mojego wałaka do ciasta mi szkoda...
Mi mąż na 8 marca kupił nowiutki wałek do ciasta i już przy kasie miał wątpliwości czy dobrze robi
Aniu to lepiej go nie wyprowadzaj...z tych watpliwosci..strzezonego :-))) walek strzeze. Pozdrawiam!
Wałek prawie miesiąc leżał na wierzchu w kuchni. Ciągle miałam go wynieść ale zapominałam. Już jest schowany.
ile taki sprzęt kosztuje??jaka jest jego odporność i wytrzymałość oraz czy ma gwarancję??/
Koszt nie duży. Pewnie jakieś 10 zł(nie pamiętam). Gwarancja pewnie jak na większość produktów czyli 3 miesiące. Wytrzymałość chyba marna.
szukam dalej bo jakby mi przyszło go używać więcej razy to muszę miec trwały sprzęt i z atestem, po co później chłop ma mnie po sadach włóczyć, że sprzęt niefachowy użyłam na jego łepetynę:)
Ale pobudzilas moja wyobraznie...
Musze dzis wieczor zrobic mezowi "ogledziny" i zobaczyc, co mu gnije, hihi.
juz dokonałaś obdukcji??kiedy zdasz relacje???
no, niestety, musze cie rozczarowac...
Te powiedzenia chyba nie sa oparte na prawdzie.
Obejrzalam meza baaardzo dokladnie i nic mu nie gnije
e moze Ty go poprostu tłuczesz......
oj, nieraz by sobie zasluzyl... Ale ja pewnie tez ;-)))
no wiesz kobitkę można tylko kwiatkiem /ale bez doniczki/
kochana moja!!!
że się narażę,
ale już nie zdzierżę
wygląda mi na to,że założyła Pani ten wątek, aby dobrze bawić
się czytając to wszystko
ja nie wierzę .... i już mam do tego prawo
jeżeli Panią to bawi proszę bardzo, tylko pytam dlaczego?????
jest rodzina, są bliżsi a nawet jak wyżej pisano odpowiednio do tego powołane instytucje, udaj się Pani tam,
a nie pierz
Pani swoich brudów na formum...brrrr okropne, poprostu okropne
czekam na cięgi...to nic zniosę to,
ale nie ścierpię kiedy udaje się męczennice, kobieto, dopiero jesteś 3 lata w związku
zrób Pani sama coś....
co będzie dla Pani
i dla Pani caaaałłłłejjj rodziny dobre,owocne
życzę powodzenia
nio a wszystkim dobrymi radami proszę piekło wybrukować:)
Użytkownik Basienkaa0 napisał w wiadomości:
> nio a wszystkim dobrymi radami proszę piekło wybrukować:)
Czytając nasze forum to myślę, że i na czyściec by wystarczyło
Bahus
i jeszcze by troche zostalo.
Nie wiem czy cięgi ?? Ale chyba masz zły dzień Kamo!
Danusiu...chyba tak przepraszam
kamaxyz
Kamusiu oby każdy tak potrafił sie zachować to życie byłoby piękne, pozdrawiam cieplutko
Nie spodziewałam się, że ktoś na forum napisze mi, że wszystko sobie wymyśliłam...dla zabawy? może ktoś inny, mnie takie tematy nie bawią...i wcale nie udaję męczennicy...opisałam sytuację jaka zaszła po to, aby dowiedzieć się czy tylko ja widzę w tym problem...
Skoro zaczęły się takie spekulacje, że założyłam ten wątek, aby się "zabawić", mam pytanie - czy ktoś wie jak można usunąć ten wątek?
Wiele osób posłużyło mi dobrą radą, wsparciem...I za to dziękuję. Ale nie spodziewałam się, że ktoś pomyśli, że sobie żartuję z Was niby wymyślając taką historię...
...i zeby było ciekawiej napisała takie słowa Kama, która regularnie zakłada takie "wymyslone wątko-sytuacje"
No Kamusiu, zaskoczylaś mnie niemile takim " taktownym wystąpieniem - stwierdzeniem" ...
A ja chciałam zapytać: jak po rozmowie z mężem? Czy oprócz słów, jakąś gotowość do czegokolwiek ( oprócz gadania) widać?
Pozdrawiam ciepło
P.S. Nie przejmuj się jedną, czy dwiema opiniami... Wiele osób autentycznie się do Ciebie zwróciło ( w tym ja), moze nie warto tego przekreślać w powodu jednej, czy dwu odpowiedzi...
Na razie wszystko zmierza ku lepszemu...Ale czy tak będzie - czas pokaże...Po szczerej rozmowie wiem już co też jego trapiło...W ogóle wydrukowałam mu to, co napisałam w pierwszej wiadomości na forum, czyli cały opis sytuacji...Okazało się, że każde z nas sprawę odebrało inaczej - za wyjątkiem uderzenia...Widzę, że żałuje, jednakże z pewnością dlatego, że nie zbagatelizowałam całej sprawy i nie siedziałam cicho...ale póki co podchodzę do tego z dystansem...Szczera rozmowa jest najlepszym rozwiązaniem - nie kłótnie, a tym bardziej bicie...
Dużą rolę odegrało też poinformowanie jego brata o tym fakcie. Natychmiast stanął po mojej stronie i zaczął poważną rozmowę z moim mężem. W razie "w" wiem, że mogę całkowicie na niego liczyć.
Dobrze! To juz pierwsze kroki ale...pomysl o terapi akurat teraz gdy maz ma swiadomosc tego co sie stalo mozna by sprobowac..Moze latwiej byloby Meza zmobilizowac.Oczywiscie nie wymagam w tym wzgledzie odpowiedzi od Ciebie czy tlumaczenia. To tylko taka mysl, ze byloby moze warto wykorzystac ten czas samorefleksji u Meza. Mozna by i Jemu i Wam szybciej pomoc.Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki by sytuacja sie poprawila dla Was wszystkich.
może za bardzo pojechałam...przepraszam ...poprostu miałam zły dzień
nie zamykaj wątku
życzę powodzenia i trzymaj się ciepło
kamaxyz
Moja przyjaciółka w tej chwili ma podobny problem. Również pytała na forum - innym - teraz dojrzała do pójścia do psychologa. Tylko ona ma za sobą 14 długich lat małżenstwa. Myślę, że jeśli jest coś do uratowania w Twoim małazenstwie to własnie teraz. Nie za kilka lat.
Prosze nie zostawiaj tego i nie zapominaj o sobie. To Twoje małzenstwo i tylko Ty możesz sobie pomóc. A ze chcesz pomóc to widać, bo pytasz i drążysz.
Prawda Agiczku? :)
Buziaki. Trzymam kciuki.
Mnie cały czas męczy sprawa tych "zabaw" z cureczką. Dziecko może już mieć po tym ślady na psychice. Przecież wystarczy sobie wyobrazić co my byśmy przeżywali, gdyby ktoś bez naszej woli takie cuda z nami wyczyniał. Dla dorosłych była by to dość wymyślna torura!!!
Muszę sprostować co do tych metod...Ja myślałam, że on chce ją tak odwrócić i nie pozwoliłam mu na to. Wczoraj wyjaśnił mi, że chciał ją czymś zająć, aby zapomniała o smutku (bo płakała) i chciał jej zrobić "samolocik"...Ale wtedy w tamtej sytuacji powiedział mi, że chce ją uciszyć...Może jestem za bardzo przewrażliwiona...ale jestem matką...W sumie jak córcia była mała (miała może 5 miesięcy) to tak frywolnie się z nią bawił...Nie potrafiłam mu przetłumaczyć...Przypomniał mi, że szmat czasu już tak nie postępuje, a ja wciąż do tego wracam i dlatego mi się wydaje, że zaraz znów do takiego postępowania wróci...Tak poza tym to jest idealnym tatusiem...Od maleńkości ją przewijał, kąpał, prał ciuszki małej...Pomagał mi jak tylko mógł...
Uspokoiłaś mnie, bo jak wiesz wszystkie dzieci są nasze.:)
Cieszę się, że tak się martwisz o dzieci:) W końcu to niewinne, bezbronne istotki...:)
Tatus, ktory frywolnie "bawi sie" z paromiesieczna coreczka?
Albo ja nie rozumiem znaczenia slowa frywolnosc, albo nie rozumiem Ciebie.
Faktycznie slowo frywolnie w tym kontekscie zostalo bardzo niezrecznie uzyte... Pozdrawiam >Cie serdecznie kokilko.
no tak zręczniej by było :tatuś frywolnie bawi się z mamusią /oczywiście jak córka śpi:)
Użyłam tego słowa, bo wydawało mi się najbardziej odpowiednie...dopiero gdy sprawdziłam jego głębszy sens...:) Głupio wyszło:) wybaczcie, ale od wczoraj mam rozstrój żołądkowo-jelitowy...Szukam w takim razie odpowiedniego...
W danej chwili nic mi nie przychodzi....chodzi o to, że np. brał ją za ręce i huśtał..., podrzucał do góry...ze mną też mój chrzestny w ten sposób się bawił, ale jak byłam znacznie starsza....
nic się nie martw przecież wiemy, że nie w sensie dosłownym miałas to na myśli...
I tatus uderzyl, ale nie uderzyl mamusie wlasciwie.........ech, szkoda slow.
Przypinam się do Ciebie Grażynko, ale pisze do wszystkich wątpiących...
Zostawmy sądy w rękach prokuratorów, sędziów itd...
Dziewczyna nas prosi o pomoc, naszą rolą nie jest sprawdzanie wiarygodności, analiza każdego slowa, oraz rozliczanie jak Autorka skorzystała z naszych cennych i światłych rad... Ostatecznie to przecież nie my poniesiemy konsekewncje Jej wyborów...
Czy po prostu nie mozna podzielić się doświadczeniem, wysłuchać, albo tylko przytulić roztrzęsioną kobietę? Wstrzymując się od sądzenia, oceniania itd?
Użytkownik k.komarnicka napisał w wiadomości:
> Muszę sprostować co do tych metod...Ja myślałam, że on chce ją tak
> odwrócić i nie pozwoliłam mu na to. Wczoraj wyjaśnił mi, że
> chciał ją czymś zająć, aby zapomniała o smutku (bo płakała) i chciał
> jej zrobić "samolocik"...Ale wtedy w tamtej sytuacji powiedział mi, że chce
> ją uciszyć...Może jestem za bardzo przewrażliwiona...ale jestem matką...W
> sumie jak córcia była mała (miała może 5 miesięcy) to tak
> frywolnie się z nią bawił...Nie potrafiłam mu
> przetłumaczyć...Przypomniał mi, że szmat czasu już tak nie
> postępuje, a ja wciąż do tego wracam i dlatego mi się wydaje, że zaraz
> znów do takiego postępowania wróci...Tak poza tym to jest
> idealnym tatusiem...Od maleńkości ją przewijał, kąpał, prał ciuszki
> małej...Pomagał mi jak tylko mógł...
Już nic nie rozumiem z Twojej wypowiedzi ,miałam się wyciszyć,i nie odzywać do poniedziałku ,ale szlak mnie trafia ja to czytam,teraz się tłumaczysz ,że myślałaś ,że mąż córeczkę wziął do góry nogami ,a w pierwszym poście wyraznie piszesz że tak zrobił a Ty zaczęłaś krzyczeć ,wyrwałas mu dziecko a on wtedy Cię uderzył pięścią.Jakaś ta Twoja historia jest bez ładu i składu więc jak tu doradzać,może było wcześniej się zastanowić co chcesz nam dokładnie opowiedzieć o swoim mężu.
Pisałam to pod wpływem emocji
Nie przesadzasz , ani trochę!! facet nie ma prawa udeżyc Cię pod żadnym pozorem , nawet tak , że nie zostawi śladu. Cóż z tego , że nie masz lima pod okiem....zaczyna się od drobnostek , powinnaś powiedziec mu stanowczo , że nie ma prawa używac siły przeciwko Tobie. Broń się kobieto przed tym, jak tylko możesz.....To nie jest robienie z igły widły , to jest już poważny problem , nie pozwalaj mu na to!! szanuj siebie i niech on o tym wie. Pozdrawiam Cię mocno i Trzymam za Ciebie kciuki. Buduj zdrową rodzinę , pamiętaj !! Dom bez przemocy!!!
oj kobitki, życie jest życiowe, nie jest tak prosto odejść od kogos kogo się kocha i powiedzieć cześć stary idę szukac szczęścia gdzieś indziej, łatwiej się pisze i radzi niz robi, kiedyś w swojej pracy stosowałam metodę: źle rozwieść sie, dzieci zabrać umieścić w placówkach, teraz dorosłam najpierw trzeba z rodzina popracować, zobaczyć a później dopiero podejmować decyzje... śledczy co niektórzy nie moga opracowac jednolitych metod działania, zaczynamy juz przelewać z pustego w próżne
Witam! SZczerze radzę odwiedzić stronę www.niebieskalinia.pl.-jest to strona dla ofiar przemocy w rodzinie.Poczytać,pomyśleć i zdecydować co dalej.Czy próba ratownia rodziny czy może jednak rozwód .Poczytaj ,pomyśl ,porozmawiaj z kimś bliskim lub psychologiem i zrób co ci nakarze rozum i serce.Powodzenia.Pozdrawiam.
Dziewczyny nim zaczniecie dalej ciągnąć ten wątek, przeczytajcie NAJPIERW OSTANIE POSTY (!!!) założycielki wątka.
Proponowalbym zamknąć ten wątek założony pod wpływem emocji (jak wyżej założycielka wyznala), który z rzeczywistością prawdopodobnie ma mało wspólnego, ja osobiście zaczynam watpić w owe rękoczyny i znęcanie się nad założycielką. Okazuje się, że mąz/ojciec wcale nie huśtał głową w dół ...to zdarzyło sie raz i prawdopodobnie (za jeszcze kilka postów) okaże się że nie głową w dół ...
Kazik nie osadzaj dobrze? Nie wiesz NIC ani o historii tej pary ani o psychice , racjach, strachach i mozliwosciach autorki watku. Nasze rady powinny tworzyc tylko nowa mozliwosc ale nie wymagac siegniecia po nia. Zycie jest czasem duzo bardziej skomplikowane niz chocby najmadrzejsza rada. Nie ma sesu osadzac i degradowac kogos tylko dlatego, ze podejmuje wlasne, mniej czy wiecej podobajace sie, decyzje. On sie musi z tym uporac. Ty ani ja tego ciezaru dzwigac nie bedziemy,
Użytkownik Dorota zza plota napisał w wiadomości:
> Kazik nie osadzaj dobrze? Nie wiesz NIC ani o historii tej pary ani o psychice
> , racjach, strachach i mozliwosciach autorki watku. Nasze rady powinny tworzyc
> tylko nowa mozliwosc ale nie wymagac siegniecia po nia. Zycie jest czasem duzo
> bardziej skomplikowane niz chocby najmadrzejsza rada. Nie ma sesu osadzac i
> degradowac kogos tylko dlatego, ze podejmuje wlasne, mniej czy wiecej
> podobajace sie, decyzje. On sie musi z tym uporac. Ty ani ja tego ciezaru
> dzwigac nie bedziemy,
Dorotko, nie gniewaj się i z całym szacunkiem ale ZACZNIJ CZYTAĆ DOKŁADNIE to co jest przeze mnie napisane i jak.
Jeśli chodzi o ocenianie ... przeczytaj swoje posty i porównaj z moimi.
Kto OCENIAŁ? Czy ja poddawalem cokolwiek jakiejkolwiek ocenie? gdzie i jak ja kogokolwiek zdegradowałem, Dziewczyno, nie wkładaj mi w usta słów ktorych nie wypowiedziałem...
Ja tylko PRZEANALIZOWAŁEM wypowiedzi założycielki wątka i wypowiedziałem, w rzeczonym poscie, swoje zdanie po wnikliwym przeczytaniu tresci pierwszego Jej posta i następnych, łącznie z ostatnim i w zwiazku z tym uważam że dyskusja na ten temat zaczyna toczyć się ...chyba nie tym torem.
Jesli chodzi o opinię (moją) to teraz dopiero, zmuszony poniekąd Twoim postem ją wypowiem i dalej uzasadniam tym samym moją poprzednia wypowiedź: zdaje się że bardziej porada specjalisty potrzebna jest załażycielce wątka. Bo jesli pisze w pierwszym poście alarmujący tekst, w następnym podaje niezbyt jasne treści (inne opinie rodziny lekceważace owo huśtanie głową w dół, raptem potem murem stające za nią ...), ... a w swoim ostatnim pisze, że poddała się zbytnio emocji , to któregoś dnia zadzwoni na policję że mąż chce ja nożem zadźgać, gdy ten wyjmie tenże nóż z szuflady by zrobić kanapki na kolację.
Co do uporania się z problemem: oboje wg mnie(!!!) są niedojrzali do założenia rodziny, mając trzyletnie dziecko mieli dosc czasu by zmądrzeć i szanować się nawzajem i swoje nawyki i przyzwyczajenia dostosować do zachowań swoich partnerów, bo w konsekwencji niedojrzałośc ich odbija się na dziecku a frustracje moga dojść zenitu. Histeryczne wypowiedzi i wrzaski w rodzinach negujące zachowania partnerow w róznych sytuacjach wielokrotnie powodują nasilenia działań, a tuoboje są winni temu: on huśta dziecko w pozycji "małpy na gałęzi" ... ona wrzeszczy na niego ... potem pisze że poddała się emocji...
i cholera wie w końcyu czy tak było naprawde ...czy to Jej przywidzenie.
Ja wszystkie Jej wypowiedzi czytałem na zimno, bez emocji i tak też wypowiadam się.
Przeczytaj Dorotko również moje "porady" jakich, warunkując je(!), udzieliłem.
Kaziu, jak Cie lubie, czy Ty byles kiedys kobieta? matka? zona? obawiam sie, ze nie.
faktem jest, że post założony jest pod wpływem emocji, a jego założycielka już zdecydowała co ma robić i po co ją uszczęśliwiać kolejnymi radami, jeszcze nam czmychnie z WŻ:))
Mam pytamie kto z was był ofiatrrą przemocy w rodzinie i czy nie wiecie jak to jest jak się kocha i wybacza ale nadal ktoś kogo kochasz zadaje ci ból
Osobiscie nie bylam, ale mialam bardzo bliska kolezanke, ktora byla, dlatego rozumiem i uwazam, ze to jest bardzo delikatny temat. Wiem co znaczy rozterka miedzy uczuciem, starchem i rozsadkiem, wiem to dzieki wlasnie mojej kolezance.
Mam taki przykład w niemal rodzinie, gdzie przez chyba(?) piętnascie lat kobieta wytrzymywała katusze, zasługując niemal na miano świetej. Żadne rady i porady nie były brane przez nią pod uwagę, pomimo próśb o nie.
Przełom nastąpił po tragedii: on na skutek wypadku stracił lewą nogę i połamaną miał i to dość solidnie lewą rękę, włada nią ale niezbyt ma ją mocną. Zaznaczam że opieki nie potrzebuje, jest poza tym pełnosprawnym, nawet jakiś czas pracował by mieć wyższą rentę (ma wcale niemałą).
Otóż po wypadku nastapił w nim przełom i zmiana, pełne przeobrażenie osobowości. Jakiś czs nawet był moim uczniem kucharskim. Dziś są układnym i jak twierdzą oboje i ich dzieci(!) szczęśliwym małżeństwem i rodziną już prawie dwadzieścia lat.
Jak nie ma dwóch śnieżynek jednakowych tak i dwóch zdarzeń życiowych.
a nie mówiłam..grunt to mieć dobry wałek, dalej szukam na swojego takiego z gwarnacją kilkuletnia i atestem/ nie made in china/, bo go zatruć mogę:))
nie byłam ale od wielu lat siedzę w tym z racji swojej pracy,kiedyś nie wierzyłam w żadne współuzaleznienia, terapie, ale to było kiedyś..rozwieść się, jak to się mówi rzucić to wszystko to nie jest takie proste, zwłaszcza jak się kogos kocha i myśli, że z wzajemnościa, człowiek ma wrażenie, że miłość góry przeniesie a czemu ma nie zmienić drugiego człowieka, no i jeszcze dochodzi starch przed samotnościa i co powiedzą ludzie...
Użytkownik luckystar napisał w wiadomości:
> Kaziu, jak Cie lubie, czy Ty byles kiedys kobieta? matka? zona? obawiam sie,
> ze nie.
Zadajesz pytanie czysto retoryczne i ...
Marylka, a powiedz mi co ma do rzeczy być kobietą/matka lub nie w tym/takim przypadku. Dlaczego ( w domyśle oczywiście Twojego pytania) wy kobiety, w tym Ty , uważacie że macie tylko takie przeżycia i tylko wy odczuwacie takie i inne dramaty rodzinne. Czy uważasz że ja bedąc mężczyzną , jestem za przeproszeniem szowinistą męskim, czy "znieczulcem " na takie sytuacje, że nie potrafię , nie mogę tego odczuć na własnej skórze tio nie mam piojęcia co kobieta moze przezywać .... zdaje się, że to w Tobie "babski" egoizm W TYM przypadku bierze górę.
Pychol, zamorska Wiedźmo.
P.S.
A moze nim zadasz mi ( w przyszłości) tego typu pytanie "babolcu jeden" przejrzyj stare moje wypowiedzi w tematach podobnych, wypowiadane przeze mnie jeszcze jako ś.p. Janek .
No własnie. Czy uważacie, że dalej ten watek powinien być otwarty na dyskusję?
Witaj.
Przeczytałam Twój post i uwazam ,iz nie robisz z igły widłów.
Wogole jak mógł takpotraktowac dziecko...a to co Tobie zrobił to własnie od takich " drobnych rzeczy " zaczyna sie przemoc.
Ja w tej chwili jestem na etapie odchodzenia ale już na zawsze.....wczesniej myslalam podobnie jak Ty...zdarzaly mu sie na poczatku niegrzeczne odzywki itd...(jestesmy 6 lat)..pozniej jakies przeklenstwa do mnie...przpraszania itd...potem jakies izolacje i kontrolowanie...zazdrosc....potem jakies popchniecia czy tez uderzenie w ramie tak ze siniak powstal iprzepraszanie lub ze to żart....na poczatku odeszlam 2 razy ale wrocilam...wiadomo ziecko itd...i myslalam podobnie...co Ja bede robila "z igły widły" przeciez tak jest kochajacy, pracuje itd...a że takie cos sie zdarza..no coz wybacze nmie zapomne....
wkoncu doszlo do powaznego pobicia mnie...ale poważnego naprawde...niby bez wiekszych sladów (pare siniakow w niewidocznych miejascach ale tez odbite nerki i uraz glowy)....od razu odeszlam...i zaczal sieplacz lament, przysiegi, placz, klekanie, blaganie, nasy;lanie rodziny aby mi przemowili do rozsadku ze sie On zmieni i blaganie o ostatnia 3cia szanse.....i obietnice podjecia terapi....
no coz zgodzilam sie ..jeszcze wimiemilosci i dla dziecka....
ale człowiek jest głupi jezeli wierzy , żektoś się zmieni...można sie hamowac ale nie na dlugo...
wiec
minal rok...w tym czasie zaczely sie jakies odzywkli ale juz mnie nie ograniczal i glownie w wielu sprawach Ja decydowalam, tez sie l;iczyl z moim zdaniem inormalnie...ale z czasem w fazieklotni zaczely sie obelzywe wyzwiska...no coz Ja tez nie chcialam sobie pozwalac na to wiec odwdzieczalam sie Riposta...dodam, że nie odbywalo sie to przy naszym dziecku..poniewaz po ostatnim wydarzeniu dotarlo do Niego , że dziecko nie moze byc swiadkiem takich scen poniewaz jego życie w przyszlosci bedzie" złe"
,...no i tak bywalo...kiedys dostalam w twarz za taniec z mezczyzna w wieku 80lat...przepraszanie blaganie obietnice...juz od tamtej pory cos zaczynalo we mnie pekac i mowilam mu ze odejde..ale nie odeszlam...musialo minac jeszcze wiele wiele miesiecy zebym postanowila odejsc na zawsze...dodam , że nawet [przez ostatnimiesiac byl wzorowym mezem i ojcem i naprawde....ale sie bardzo przeliczylam....
...p spotkaniu z przyjacilka wrocilam do domu dosyc pozno (dziecka nie bylo--ui dziadkow)...On sie na mnie rzucil z obelzywymi wyzwiskami, zaczal straszyc i krzyczec w nieboglosy a takze uzywac przemocy , dusic i uderzac po twarzy wykrzykujac przy tym ze nie zrobi mi sladow zebym nic na Niego nie miala (faktycznie...niemialam sladow tylko 3 siniaki)....niewiem...w amok wpadl..w szal....myslalam ze mmnie zabije ale jeszcze jasny umysl podpowiadal mi zebym sie nie bronila poniewaz moze dojsc do powaznego pobicia jak przed laty lub jeszcze mnie w tym amoku zabije a zalezy mi na dziecku.....po jakiejs godzinie sie uspokoil...ale rano powtorka z rozrywki....pozniej juz placz...przepraszanie blaganie...
..ioczywiscie...czyja to byla wina? no oczywiscie ze moja...poniewaz nie raczylam mu powiedziec oktorej bede w domu...tak stwierdzil....szkoda mi Go bardzo bo zalezy mu...ale slysze te obietnice ktorymi mnie karmil przed laty po ostatnim powaznym pobiciu i juz nie wierze niestety...obawiam sie ze jezeli znowu wybacze i bede z Nim to wkoncu kiedys moze juz nie zapanowac nad soba...niewiem kiedy moze zamiesiac moze za 5 lat....wiec odchodze......ciezko mi bedzie , żal mi Go...ale nie mogę z Nim być juz...
wlasnie zaczynalo sie od tak jak nazywasz droga autorko "błachostek"....
Z calego serca zycze Ci sily i wytrwalosci. Jestes madra kobieta, ze wreszcie zdobylas sie na ten krok. Nigdy nie jest za pozno, dopoki nie jest za pozno... Cale zycie jeszcze przed Toba i Twoim dzieckiem i jestem pewna, ze swoja madroscia i miloscia jestes w stanie stworzyc dziecku bezpieczny szczesliwy dom. Trudno, ze bez ojca, ale ze szczesliwa matka, a nie zaplakana wystraszona kobieta. Powodzenia.
Jeśli wątek ma być kontynuowany proszę o otwarcie nowego. Ten jest zdecydowanie za długi.