........... iz ma upodobania wobec tej samej plci???
nie mam dzieci. jakos wyniklo z rozmowy z jedna z uzytkowniczek na gg :) prosze o nie klocenie sie !! :) jako ze urlop sie zbliza to mozliwe ze nie bede uczestniczyl aktywnie :) ale za to bede mial pelno do czytania....
sam nie wiem jak ja bym zareagowal. znam kilka osob z upodobaniami innymi niz moje, ale to aby moje dziecko mi to oswiadczylo nie wiem jak bym zareagowal....
temat drazliwy dla kogos to prosze czytac i nie pisac :) lzej bedzie :)
Zabiles mi cwieka tym pytaniem. Nie wiem co bym zrobila. Pewnie pierwsza przyszlaby zlosc albo zal. Potem moze bym zrozumiala - nie wiem. Trudne pytanie.
mialem mysl ze: najpierw by byla zlosc na dziecko.... potem na siebie..... a na koniec ze nie ma sensu sie zloscic i tylko pogodzic sie z tym... je wiem.. takie domysly..:)
Wyznaje jedna zasade: moje dziecko nie jest moja wlasnoscia, ma prawo samo zadecydowac o wlasnym losie, tudziez preferencjach seksualnych. Dlatego nie byloby akcja-reakcja.
To w takim razie jestem pozbawiona emocji, poniewaz myslalam juz kiedys o tym i zadn reakcja mi nie przychodzila do glowy. moze przez to, ze mieszkam w kraju gdzie "odmiennosc" nie jset tak pietnowana. tak jak napisala Dorota zza Plota, szczescie dziecka jest sprawa podstawowa.
no to ja myślę ,że byłaby to reakcja taka sama ,jak gdyby mi stwierdził, że "postanowiłem zostać księgowym"- przynajmniej u mnie. A dalej martwiłabym się, jak to matka, dokładnie tym samym, czym bym się martwiła,gdyby był w związku z kobietą. Czy dobrze trafił? Czy ta osoba ma wobec niego szczere intencje? Czy go nie skrzywdzi? itp.itd. Mam dwóch synów,małych wprawdzie, ale niedawno rozmawiałam na ten temat z mężem. Jasne, że chciałabym mieć wnuki ,dlatego pozostaje mi cicha nadzieja, że jeśli już- obaj nie będą gejami:) Ale gdyby byli- to co?? Zaakceptuję bez mrugnięcia okiem wszystko, co im sprawia szczęscie (i nikogo przy okazji nie krzywdzi)- a partnera tej samej płci nie uważam akurat za dopust Boży:))))) Zresztą przecież nie urodzilam dzieci po to, aby mnie uszczęśliwiały:)
nie Kochana, ja mam wszystko już ściśle zaplanowane:
"Życie nie powinno być podróżą do grobu,której celem jest dowiezienie do końca atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok.Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy,krzycząc "ALE TO BYŁA JAZDA!!!!!!"
ja wino zamienię na tequile,a dalej będzie już dokładnie tak samo. Żyję tak, aby moimi ostatnimi słowami było właśnie: "ale to była jazda!" i jeszcze bezczelnie i święcie wierzę, że Bóg mnie przywita z otwartymi ramionami:))))))))
tak, dokładnie. i jeszcze doda "Ania, no w końcu u mnie! sam nie wiem dlaczego pozwoliłem Ci żyć te 124 lata", po czym zwróci się do Archanioła: "no co tak stoisz?! przynieś tequile!":))))))))))))
lepiej nie umiałabym tego opisać :) i powiem, że tak się staram, z różnym skutkiem ale wiem przynajmniej o co chodzi, i też na bezczelnego liczę na otwarte ramiona. No i czerwone wino i gorzka czekolada....
Zmartwila bym sie...Nie tym ze maja inna orientacje tylko tym , ze moze im byc ciezej, moga byc narazeni na wrogosc, dosrywki i zaczepki. A tego, chyba jak kazda matka, chcialabym memu dziecku oszczedzic.
Czy moje dziecko pokochaloby osobe tej samej plci czy nie to sprawa drugorzedna. Najwazniejsze dla mnie jest to aby bylo spelnione i szczesliwe.
faktycznie,nie pomyślałam o tym- serce by mi pękło ,gdyby jakieś prymitywne ćwoki prześladowały mojego syna z powodu jego orientacji. W tym aspekcie- również martwiłabym się i bała o niego bardzo.
Ja tez bym sie zmartwila... pierwszym moim zmartwieniem, byloby egoistyczne: "..o mamo..a wnuki" ;(( A potem martwilabym sie tym ze te prymitywne cwoki... jak juz Chili i Ty Dorotko wspomnialyscie. A poza tym.. rob wszystko tak, i to, co uwazasz ze cie uszczesliwi... :))
Zastanawilaam sie nad reakcja (ewentualna) Najdrozszego.. facetom przychodzi trudniej pogodzenie sie z takimi rzeczami... Wlasnie zadalam mu pytanie...:Kochanie, jakby sie okazalo ze mlody jest gejem, to co...??? I moj Najdrozszy, rany jak go kocham!! powiedzial: "no to co, no jak co, wazne zeby byl szczesliwy!!! " :)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Basiu ja się nie zdodzę z Tobą. Jeśli kochasz swoje dziecko to orientacja seksualna nie ma znaczenia.Jeśli ktoś nie wie jaka ta reakcja by była to znaczy, że nie kocha swojeg dziecka. Takie jest moje zdanie.
Masz racje i nie masz ;-) wrednie nie? :-) Wszystko zalezy od tego jacy jestesmy my rodzice: czy uwazamy homoseksualizm za cos strasznego i niedopuszczalnego, czy sami nie mamy problemu wysmiewac sie i szydzic z homoseksualistow, czy uwazamy ze sa to ludzie "gorsi", "pedaly" "jacys chorzy na ciele badz duchu"- chorzy czyli "tacy ktorych trzeba leczyc po dobroci lub na sile", "trzeba im zrobic pranie mozgu" albo jeszcze cos innego. Rodzice tak wychowani i z takimi przekonaniam beda miec zapewne ogromny problem a przede wszystkim bedzi ten problem mialo ich dziecko.
Rowniez problem moga miec rodzice uwazajacy homoseksualizm za cos w rodzju "wstydu", "choroby zakaznej", rodzice nie rozumiejacy badz nie chcacy przyjac do wadomosci, ze albo síe jest hetero- albo homoseksualnym czlowiekiem z grubsza rzecz biorac. Tego sobie nikt swiadomie nie wybiera. Rodzice ktorzy pokladaja w dziciach wlasne nadzieje nie dopuszczajac mysli ze dziecko moze ale nie musi ich spelnic. Rodzice swoje samopoczucie uzalezniajacy od "opini" innych ludzi, srodowiska, wreszcie ci ktorym wmowi sie "wine" za homoseksualne ukierunkowanie potomka. Nie znajacy ludzi o tych ukierunkowaniach , nie majacy wiedzy na temat i stad bojacy sie "obcego".
To sa takie dwie najwazniejsze grupy. Reszta rodzicow moze nie byc "zachwycona", moze sie martwic ale nie odepchnie wlasnego dziecka. Czasem potrzebuje czasu by zaakceptowac ale nie odepchnie.
Pewnie ze czasem bedzie przechodzic sie rozne fazy ale z grubsza mowiac - jesli kochamy i staramy sie zrozumiec nasze dziecko, jesli siegamy po informacje to nie powinno byc zle...
W sumie to mogłabym Twoją wypowiedź skopiować i sie pod nią podpisać. Homoseksualizm mi nie przeszkadza, nie lubię tylko takiego publicznego afiszowania się z nim /ale jak pisałam wcześniej, nie lubię publicznego "migdalenia się" Należałabym do tej reszty rodziców z brakiem entuzjazmu, ale za bardzo kaocham i sznuję moich synów, żebym ich nie akceptowała w "jakiejkolwiek postaci.
Jak juz napisalam, pewnie bym sie egoistycznie zmartwila ze wnukow miec nie bede.. Nie jestem uprzedzona, nie jestem homofobem..Kocham ludzi..wszystkich..ot tak.. i nic na to nie poradze.. Mysle ze mialabym wieksze opory, gdyby okazalo sie, ze jest kryminalista- wtedy moglabym sobie bardzo duzo zarzucic... A najdrozszy?? Jest tolerancyjny.. A nasze Dziecie- to Jego Synus ukochany- wiem ze zrobilby dla Niego wszystko.. mam wrazenie ze wiecej niz dla mnie... I wczoraj , kiedy Go spytalam, wiem ze powiedzial to szczerze.. Jestesmy tolerancyjni oboje i tak staramy sie Mlodego wychowac- tak jak juz ktoras Kolezanka wczesniej wspomniala- gorzej by bylo, gdyby Mlody wyrosl na homofoba..
Mój bardzo dobry kolega jest gejem. Ma 26 lat, a o jego orientacji nie wiedzą jeszcze jego rodzice. No cóż, boi się ich reakcji, a w szczególności ojca, że by się go wyparł, czy coś:( Smutne i przykre... Mi to osobiście nie przeszkadza, ale ja nie jestem jego rodzicem... Nie mam pojęcia, jak bym zareagowała, gdyby przyszło moje (hipotetyczne) dziecko z taką informacją... Z jednej strony wydaje mi się, że mi byłoby łatwiej zaakceptować orientację dziecka, bo mam właśnie tego kolegę i trochę go rozumiem i jego problemy. Ale z drugiej strony jak byłam w Holandii, gdzie jak wiadomo, związki homoseksualistów są legalne, przeżywałam niemały szok widząc dwóch kolesi trzymających się za ręce. Wydawało mi się to nienaturalne mimo wszystko...
No i poza tym niestety żyjemy w takim kraju a nie innym, gdzie homoseksualizm jest postrzegany jako choroba i powód do wstydu.
Potrafilabym to zaakceptować.Pewnie nie skakałbym z radości do góry,ale uszanowałabym wybór -w moim przypadku córki.Jeszcze kilka lat temu nie byłabym pewna odpowiedzi,ale odwiedzając córkę -studentkę czwartego roku,miałam okazję poznać takie pary i poznanie tych osób bardzo dużo mi dało.I jedno musze przyznać,że mieć za przyjaciela geja,to los na loterii.Mówię o swojej córce,więc wiem co piszę.Taki przyjaciel doradzi w zakupach ciuchów,pomoże posprzątać i jeszcze ugotuje i upiecze.Skarb.
a no tak :) hmmmm ..... z pampasem bede rozmawial jak codziennie wieczorkiem i porusze temat .... przeprowadzimy tajne glosowanie poprzez podniesienie ...... ... :)
jak wątek się skończy wyjdzie ,że założyłeś go ,bo Twoi bliscy nie wiedzą, jak Cię teraz traktować:))))))) i tak Cię zamotamy, że jeszcze "coming out" zrobisz:))))))))))))))
No widzisz,a moja córka na takie zakupy chodzi tylko ze wspomnianym przyjacielem.Przynajmniej jak mówi,że coś "na niej dobrze lezy", to nie pomyśli,że na nim wyglądałoby lepiej,a w przypadku koleżanki,mogłoby tak być.
mam kolege. hiszpan. niby nie BI ale wlasnie ma takie doradctwa w rekawie jesli chodzi o ciuchy... nie ma kobiety na stale.. zastanawialem sie czy on po prostu nie jest BI .. hmmm
nie mam z nim wiele kontaktu ale znam ludzi bi i gejow.. wiec raczej to nie wplynie na moja opinie o nich. tylko nadal pytanie jak bym zareagowal jak by to bylo moje dziecko...
mimo doswiadczenia bym zareagowal impulsywnie, spokojnie, ze zrozumieniem bo znam kogos??? hmmm roznie to bywa... pozdr...
Nie ,że znam kogoś,może źle się wyraziłam.Chyba w tej chwili inaczej patrzę w ogóle na ludzi.Lata robią swoje.Jak byłam młodsza inaczej to widziałam.Teraz mając prawie 50 lat chyba coś się we mnie zmieniło.Doświadczenie?Ale jakie?Nie,to nie doświadczenie.Sama nie wiem,więc trudno jest mi odpowiedzieć.Jednego jestem pewna,potrafiłabym to zaakceptować.Buziaki.
"Taki przyjaciel doradzi w zakupach ciuchów,pomoże posprzątać i jeszcze ugotuje i upiecze.Skarb." O rany mój mąż jest gejem.!!!!! A może nie bo nie potrafi piec. Uf ulżyło mi.
e to ja mam większe prawdopodobieństwo, że nie jest gejem bo jeszcze do sklepów z ciuchami nie chce ze mną chodzic, fakt jak juz go wywlokę to doradzi...
Mój synek miał niedawno głupią przygodę,której jednak opisywać nie będę(z wielu powodów...).Była to jego nieuwaga i jednocześnie dość pokaźna strata finansowa...Pomogłam mu z tego wyjść, podpowiedziałam jak powinien się zachować...Zła byłam jak diabli ,płakać się chciało z tej złości...ale koniec tej przygody był taki,że wszyscy w niej uczestniczący byli zadowoleni.Powiedziałam mu wtedy:cokolwiek by się w życiu stało-nawet najgorszego-ja zawsze postaram się Ci pomóc... Myślę,że podobnie byłoby w w/w przypadku....
Mam małe dzieci ale już dawno się nad tym zastanawiałam. Taka wiadomość byłaby dla mnie problemem o tyle, że dziecko musiałabo żyć w nietolerancyjnym kraju. Orientacja seksualna nie jest wyborem, nie mamy na nią wpływu, zaakceptowałabym więc preferencje dziecka i wspierała tak, by czuło się kochane i w pełni akceptowane przez najbliższych.
Ja - chociaż poglądy mam dość liberalne - barzo cenię sobie tradycyjną rodzinę - w sensie rodzice + dzieci, więc pewnie zmartwiłabym się, że takowej nie będzie, że raczej nie będzie wnuków (a jesli będą, to one nie będą miały tradycyjnej rodziny). Ale byłby to dla mnie problem do przeskoczenia. A poza tym - tak jak matka - martiłabym się, ze mojemu dziecku bedzie trudniej, przede wszystkim samemu ze sobą, bo ludzie odmiennej oriewnatcji przechodzą zazwyczaj długą drogę do zaakceptowania swojej seksualnej odmienności. Jedno wiem na pewno - ze wszystkich sił starałabym się być dla mojego dziecka wsparciem, a nie na odwrót
Byloby mi bardzo, bardzo smutno i jakos strasznie zal... chyba najbardziej siebie, ze moja wizja przyszlosci mojego dziecko w ogole nie pokrywa sie z rzeczywistoscia i to w tak brutalny sposob. Tak samo byloby, gdyby moje dziecie oznajmilo, ze bedzie siostra zakonna. Maz sie smieje, ze dla mnie to dwa jednakowe "zboczenia". Czarne poczucie humoru.
Ostatnio moja dosc bliska kolezanka (33 lata) "ujawnila" sie ze swoja odmienna orientacja seksualna. W jej domu rozpetalo sie pieklo. Musiala sie w 1 dzien wyprowadzic (na szczescie wlasnie dostala klucze od wlasnego M). Matka jakos przebolala, ojciec-konserwatysta wyzywal, wyrzucil z domu, o maly wlos nie doszlo do pobicia; wezwano policje (!), straszyl "nasle na ciebie gwalciciela i zobaczysz, jak to jest byc z facetem!". Partnerke zaczal sledzic i zastraszac. Minelo mu po kilku tygodniach, a dzis (po dobrych 9 miesiacach) juz odpowiada na "dzien dobry" wlasnego dziecka. I wiecie co? Ja mu sie nie dziwie. Nie mowie, ze pochwalam takie zachowanie, ale go rozumiem.
Znalam tego mezczyzne na kilka lat przed "zdarzeniem". Nie bede cytowac jego powiedzen na temat homoseksualistow, bo chyba bym bana dostala ;-), ale znajac go, rozumiem jego reakcje.
I ja tez NIE rozumiem absolutnie tego OJCA: Mogl nie rozmawiac, ograniczyc kontakt, przemyslec ale nie tak prymitywnie i agresywnie...Zgroza. A poza tym jako matka wbilam sobie juz dawno do glowy: dzieci nie przychodza na swiat dla nas, by spelnic nasze zyczenia lecz po to by zyc wedlug wlasnego scenariusza. Jedyne co im mozemy dac na droge to milosc, pewne zasady...czy je przyjma za swoje to juz inna sprawa.
Dla mnie jest to tylko gdybanie, ale naprawdę nie wiem jak zareagowałabym gdyby syn mi coś takiego zakomunikował /na pewno bym go nie wyrzuciła, nie odepchnęła, nie byłabym z tym szczęśliwa, tolerancja tolerancja ale nie koniecznie w takiej sytuacji, zaakceptowałabym to ale nie z własnej woli, nie miałabym innego wyjscia i tyle... ale....e tam u mnie to nie grozi :))
W przeszłości znałam osoby o różnych orientacjach sexsualnych. Związane to było z moją społeczną pracą. Nie poznałam wtedy bliżej żadnej z tych osób. Ich sexsualność nie dziwiła mnie zbytnio ale... Zadawałam sobie pytania jak oni to czy tamto. Trudno było mi wtedy zrozumieć że można kochać osobę tej samej płci. Byłam wtedy młoda i właściwie dopiero zaczynało się o tym mówić. Jakies dwa lata temu poznałam mężczyznę gaya. Świetnie nam się razem rozmawiało. Zapewne znacie to uczucie kiedy kogoś poznajecie ( nie ważne czy kobieta czy facet) ma się wtedy wrażenie, że można przegadać z tą osobą całą noc. Bratnia dusza chyba to będzie odpowiednie słowo. Zachwyciła mnie w nim niezykła otwartość szczerość, wrażliwość. Ja czułam że on jest geyem, chyba zawsze to czuję rozmawiając z facetem tej orientacji. Dużo rozmawialiśmy o moim synku, który ma dziwne zainteresowania jak na chłopaka, ale o tym za chwilę. Mówiłam mu że lubię gotować.Kiedyś upiekłam dla niego ciasteczka. Ot tak bezinteresownie. Lubię robić takie prezenty osobą które lubię. Od czasu do czasu piekłam coś dla niego. . Jego pracownicy jak przychodziłam z czymś dziwnie się na mnie patrzyli hi hi pewnie myśleli, że się zakochałam. :):) Po jakiś czasie zupełnie spontanicznie spytał mnie czy wiesz, że ja jestem z XXX ? Odpowiedziałam tak wiem. Zapadła dziwna cisza. na 5 sekund po czym ja zmieniłam temat jak gdyby nigdy nic. Teraz chyba jak on wyjaśnił to. Rozmawia się nam jeszcze lepiej. Rozmawiamy o swoich partnerach. Gdzie byliśmy co robiliśmy tak zupełnie na luzie. To chyba cud że go poznałam teraz wiem, że miłość nie wybiera. Co do mojego syna ma 6 lat nie wiem co z niego wyrośnie. Kiedy był mały zachwycały go wszystkie bajki z księżniczkami, królewnami. Potrafię sobie to wytłumaczyć. Oglądał bajki z moją córką. Sami jeśli macie dzieci wiecie, że tych tzw, chłopskich bajek jest niewiele. Mały chciał być królewną. Ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Zakładał sobie chustkę na głowę to były jego włosy, był Eliną. Był wtedy szczęśliwy i nie widziałam potrzeby pozbawiać go tego szczęścia. tańczył śpiewał. Zachwyciło go malowanie w wieku 4 lat malował buty na obcasie, stroje kąpielowe z haftami, suknie balowe i inne. Zapytał mnie jak się nazywa taki ktoś kto szyje ubrania dla kobiet bo on chce zostać taką osoba. Dziwne to było że z przerwami na posiłki potrafił malować cały dzień. Wszędzie gdzie tylko gdzieś leżała kredka malował. Ja byłam dumna, to powtało samo z niego. Chyba można nazwać to darem od Boga malowal takie cuda. Dzieci w jego wieku malowały ludzi. Kółęczko główka, kreseczki rączki z pod mojej piersi wyrósł prawdziwy artysta. Moja intuicja mówi mi nie przeszkadzać. Niech będzie kim chce, niech tylko będzie dobrym człowiekiem. Kiedy poszedł do przedszkola. Poinformowala panie o jego dziwnych zainteresowaniach. Bałam się żeby nikt nie zrobił mu krzywdy i nie stłamsił jego artstycznej duszy. Wszyscy się cieszyli bo to był 1 chłopak w przedszkolu, który lubil malować. W przedszkolu widzę go czasem jak biega w spódnicy. Jest szczęśliwy. Dlaczego miała bym go karać za jego szczęście. Trudno opisać te wszystkie jego zachowania. Jest niezykle wrażliwy, taki sie urodził. Nasi znajomi czasem na nas dziwnie patrzą jak przychodza i mały bawi sie lalkami. Powiem wam że bawi sie wszystkim lalkami samochodami, klockami leggo ale niektórych to dziwi te lalki dziwią . Mały je ubiera przebiera, stylizuje fryzury. Ma nawet kilka swoich dostał od siostry. Znajomy drwił drugi Jacyków. Od września jak poszedł do przedszkola trochę jego zainteresowanie projektami zmalało. Zastanawialiśmy się z mężem i zadawaliśmy sobie pytania co to będzie jak się okaże ..że będzie gayem. Kocham go tak bardzo za to jaki jest, że to dla mnie nie ma znaczena. Zrobie wszystko co mogę aby był szczęsliwy i nie pozwolimy nikomu go skrzywdzić.. Nigdy. Niezykły malutki znawca mody. Dla wyjaśnienia powiem, że tych nawyków nie wziął odemie ani od mojej 10 letniej córci. Wiem ma do piero 6lat psychika, zainteresowania ciągle się zmieniają i będa zmieniać. Bez względu na wszystko zawsze będzie moim synem. Ja i mój mąż będziemy z nim do końca naszych dni. Wybaczcie za tego laborata ale już dawno czułam, że chcę to napisać.
Aggusiu Ty i Twój mąż jesteście bardzo mądrymi ludźmi. Tylko tyle chciałam napisać. Bo właśnie to jest ważne- nie, że chłopiec nie bawi się "chłopczyńskimi" zabawkami, tylko, żeby nikt nie zmarnował jego talentu!
Agik dziękuje to bardzo trudne tak się obnażyć. :):) Chciałam napisać to parę miesięcy temu. Był jakiś temat gdzie burzliwie rozmawiano o tym. W tamtym wątku wypowiadano sie bardzo krytycznie o osobach homoseksulanych. Dziś Bodek Zapytał Jak bys zareagował(a) ...... ja wtedy miałam ochote spytac tych wszystkich osob w tamtym wątku jak by się zachowywały. Mnie jako matce trudno sobie wyobrazić, że można odtrącić własne dziecko tym samym jakąś część siebie.
Agusiu, przeczytałam i zamarłam. Przez chwilę myślałam, ze piszesz o moim synu. Moje dziecko ma w tej chwili 17 lat i z całą pewnością nie ma skłonności homoseksualnych. Przyznam, ze jestem tym zaskoczona, bo sądząc po jego dziecięcych zachowaniach, w jakimś sensie byłam na to przygotowana. Było tak, jak u Ciebie. W sklepie nigdy nie poprosił o samochodzik, lecz zawsze o lalkę. Jak miał cztery lata, będąc ze mną w sklepie wybrał sobie koszulkę, która tak naprawdę była bawełnianą sukienką. Kiedy mu o tym powiedziałam i tak chciał ją mieć. Przez całe lato w niej chodził i nienawidził, kiedy ją pralam i nie miał jej "pod reką". Rozmawiałam o tym z mężem i właściwie jedynym naszym zmartwieniem było jak wytłumaczyć babciom, żeby przestały go "nękać" i przekabacać. Oprócz lalek były rajstopy zakładane na głowę, taka jegoimitacja długich włosów. Wiosna, lato, jesień, zima... rajstopy na głowie. Jego idolką była "Mała Syrenka", rajstopy musiały być czerwonee, bo Arielka takie miała. I rysował! Rysował od rana do nocy. Oczywiście laleczki. Tak było do 11-12 roku życia, kiedy to zrobił projekt okładki do tomiku wierszy mojego przyjaciela, gdzie była, odwrócona tyłem, przepiękna tancerka. Teraz to chłop z krwi i kości. Ma swój blog, na którym stworzył komiks,w którym królują "oni". Codziennie nowe rysunki, nowe postacie- w większości kobiety. Nigdy mnie to nie martwiło, nigdy nie daliśmy mu odczuć, że jest z nim, "coś" nie tak. Teraz z perspektywy czasu myślę, ze poniekąd ta jego fascynacja kobietami brała się stąd, ze spędzal ze mną większość czasu i byłam jego idolką.:) Agusiu, niczym się nie przejmuj. Nie jest ważna orientacja seksualna, liczy się wrażliwość i miłość. Jeśli mój, czy Twój syn będzie potrafił nią kogoś obdarzyć, to już mniejsze znaczenie ma fakt czy będzie to Jacek czy Agatka.:)
Almiro przejmować się nie przejmuję :):) Bodek zaznaczył, żeby sie nie kłócić w tym wątku. Skłoniło mnie to do napisania o tym co czuje matka, która rozwarza takią ewentualność. Świadomość dziecka ciągle się kształtuje. Wiem, że to wszystko może się o 100 % zmienić. Miałam kiedyś kolegę który jak był mały chodził w spódnicy i kazał nazywać się Gosią. Nikt pojęcia wtedy jeszcze nie miał o homoseksualiźmie. Kolega wyrósł na heteroseksualistę :) Mam taką małą nadzieję w sercu, że zagożali przeciwnicy najpierw trochę pomyslą zanim zaczną krzyczeć i obrażać innych. Dla mnie homoseksualizm to nie problem. Almiro masz rację miłośc jest w tym wszystkim najważniejsza. W imię miłości człowiek jest w stanie dużo przebaczyć, zrozumieć. Dlatego nie rozumię innych,którzy potrafią swoje dzieci wyrzucić z domu. Jakie to ma znaczenie czy ktoś kocha Jacka czy Agatkę - masz rację :):)
rodzice często tyraktują dzieci jak swoją własność, chcą je kształtować według "własnego programu" każde odstępstwo traktuja jako "sprzeniewierzenie'się, wyrzucaja z domu, wydziedziczają najgorzej, że nie zdaja sobie sprawy ze sami na siebie kręcą bicz, bo kiedyś oni zostaną sami, będą potrzebowali pomocy i co wtedy?? dla mnie ma to znaczenie, że mój syna kocha Anię, nie np Jacka, ale nigdy bym się go nie wyparła, nigdy nie wyrzuciłabym go z domu gdyby było inaczej..
Aggusiu, jestes madra kobieta, madra matka, znam wiele osob o innej orientacji seksualnej, moje pierwsze "zetkniecie" to byla Stefania, pochodzila z Niemiec, wyjechala do Kanady, bo jej rodzice nie mogli jej wybaczyc, ze jest inna, nawet wziela tu fikcyjny slub, niestety kilka lat pozniej popelnila samobojstwo... w mojej firmie pracuje wiele gayow, zarowno kobiet, jak i mezczyzn, maja absolutnie te same prawa, co reszta, z jednym z nich - Kevinem (byl kiedys moim bossem) zaprzyjaznilismy sie, bywam u niego w domu, bardzo hucznie obchodzil swoje 40 urodziny, zaprosil tylko 6-7 osob z pracy (hetero), ja tez tam bylam, partner Kevina jest nauczycielem, kocha dzieci, jest bardzo wrazliwy, maja ladny dom, czysty, cieply... mielismy tez sasiada o podobnej orientacji, byl kierownikiem ogromnego hotelu, podrozowal, dostal kontrakt w Chinach na 3 lata, wyjechal, szkoda, swietny sasiad, zawsze bardzo zyczliwy, pomocny, byl dla mnie (wszystkich kobiet) SUPER uprzejmy... no a teraz najblizsza nam osoba, to syn naszych przyjaciol, Polakow, przylecielismy do Kanady jednym samolotem i polubilismy sie, maja 2 corki i tego wlasnie syna , jego ojciec przy kazdej okazji powtarzal, ze Lukasz to pojdzie w jego slady (przed slubem byl ponoc strasznym Cassanowa), ledwo wrocil ze szkoly telefony od kolezanek, przystojny chlopak... ktoregos razu siedzimy, wchodzi Lukasz, wita sie ze mna, jak zwykle bardzo serdecznie, ale ja natychmiast wiedzialam, ze zaszla w nim zmiana... niestety mysle, ze jego tatus nadal sie wstydzi, mowi tylko o osiagnieciach syna (zawsze lubial rysowac, a teraz jest projektantem mody), niz o jego zyciu prywatnym... konczac, dla mnie liczy sie czlowiek, a, to, co robi w sypialni, to naprawde prywatna sprawa kazdego... jesli Twoj syn okaze sie gayem, Ty i tak nic nie zmienisz, co mozesz : kochac go, w przeciwnym razie mozesz go stracic, bardzo serdecznie Cie pozdrawiam, PS. kto wie, moze Twoj syn zostanie slawnym projektantem mody?
Bodek- nie mamy dzieci, ale wiem, ze potrafilabym zaakceptowac ich decyzje
twój syn ma wszelkie zadatki aby wyrosnąć na wielkiego znawcę kobiet. ale gdyby się stało inaczej, Ty i Twój mąż bylibyście stopniowo i sytematycznie przygotowywani do takiego a nie innego zycia syna, to byłoby oczywiste, ale ja myślę o rodzicach, którzy dowiaduja się o seksualnej oreientacji syna nagle, bez wcześniejszych oznak i to w wieku, gdy liczą że załozy rodzinę, beda wnuki, o tym pierwszym szoku. W kochajacej rodzinie szok minie i rodzice się przyzwyczają, bo nie sądzę że do konca pogodzą..ale mówię, z mojej strony jest to tylko gdybanie, Mnie razi ostentacyjne mizdrzenie sie dwóch mężczyzn czy prowadzanie sie za ręke dwóch kobiet ale inna sprawą jest, że wogóle nie uznaję, nie lubię "publicznego" mizdrzenia sie..
Basiu ale ja myślę o rodzicach, którzy dowiaduja się o seksualnej oreientacji syna nagle, bez wcześniejszych oznak i to w wieku, gdy liczą że załozy rodzinę, Basiu rodzice nie chcą widzieć pewnch rzeczy tylko ślepy człowiek może pewnych rzeczy nie widzieć nie uwierze że przez ileś tam lat życia powiedzmy 20. Nie przeszło owym rodzicom pewne pytanie przez myśli. Nazwała bym to urażona dumą, zawiedzionymi amicjami rodziców itd. Ja mam małe dzieci nie myslę o wnukach w kategorii, że ja musze je mieć. Rodzcice liczą na coś. Ja liczę tylko na to i staram sie aby moje dzieci były dobrymi ludzmi.
wiele dzieci wychowuje się z tzw. kluczem na szyi, rodzice widują je przez chwile w domu-byłeś w szkole tak wszystko w porządku tak, jadłeś tak, wychodzisz tak-tyllko nie wracaj późno- i jak tu mozna poznac dziecko nie mówiąc o jego znajomych..W domu każdy zamyka się w swoim pokoju.. Kiedyś mój syn powiedział mi wielki komplement : w waszym małżeństwie bywało róznie ale w przyszłości chciałbym aby moje małżenstwo było podobne i tak chciałbym wychowywać swoje dzieci jak wy wychowywaliście nas...fajnie no nie???
bardzo fajnie, odwaliliście dobrą robotę, skoro sam syn tak czuje. Chciałabym żeby mój powiedział kiedyś coś takiego. wiesz co by mnie baaaardzo zabolało- gdybym dowiedziała się ,że mój syn jest gejem od kogoś innego niż on sam. wtedy wiedziałabym na bank, że ja dobrej roboty nie odwaliłam, skoro nie miał wystarczająco zaufania żeby mi powiedzieć, a ja byłam tak ślepa żeby nie zauważyć.
Basienko mnie po takich słowach rozpierała by duma :):):) Podaj nam trochę recepty na takie wychowanie :):) - żartuję wem że takowej nie ma ale jakbyś tak rąbka uchyliła :)
ten sam Maciek /juiż całkiem dorosły zresztą Maciej/ kiedys w rozmowie powiedział mi: Ty robiłaś bardzo sprytnie bo jak coś chciałem zrobić i mówiłem to tobie to odpowiadałas : ja bym zrobiła to tak, ale ty zrobisz jak zechcesz- i zawsze wychodziło na twoje. Ponieważ całe dodorsłe życie pracowałam i pracuje z tzw"patalogią" zawsze byłam przeczulona na punkcie narkotyków: ale nigdy nie powiedziałam nie wolno-mówiłam im tylko:liczę na wasz rozsadek. Wyadaje mi się, że potrafiłam i potrafię synów kochać i przyjaźnić się z nimi, podobnie zresztą jak z moim mężem po iluś tam latch /juz straciłam rachubę he he/ małżenstwa nie tylko jest uczucie ale równiwż głęboka przyjaźn, wydaje mi się, że to tez ma wpływ na 'dzieci":)) Ale zawszę mówię, że nagroda Nobla należy się temu kto powiedział: małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci duży kłopot...tylko wierzcie mi młode mamy, ze do tego trzeba dorosnąć:))
To tak jak ja haha. Dzis moje dorosle juz dzieci tez sa wlasnie wdzieczne za to, ze nie bylo slepej kontroli i zakazow dla zakazu. Bylo wiele rozmow, pewnie, ze i klotnie i spory ale w wiekszosci po prostu zaofanie. Rozesmialam sie czytajac twegoposta bo tak samo odwodzilam moje dzieci od jakichs kosmicznych pomyslowi jak i ty. :-))) Dzis same mnie nieraz pytaja: Mamo co bys zrobila w takiej sytuacji? I zwsze dostaja odpowiedz z zaznaczeniem: no ale to ja bym tak zrobila ty zrobisz jak uznasz za stosowne wierze w Ciebie!
Agusiu z mezem robicie wszystko tak jak powinniscie - to na wstepie. Naprawde bardzo, bardzo sie ciesze, ze tak jest. To wielkie szczescie dla waszego syna miec takich rodzicow. Az mam ochote Was usciskac. Teraz do meritum: nie martwcie sie na zapas. "objawy" ktore ma wasz synek nie sa koniecznie objawami ukazujacymy na pozniejszy homoseksualizm. Tak male dzieci sa jeszcze psychicznie mozna by powiedziec "bezplciowe". Probuja roznych rzeczy. Pewnie, ze moze synek nie jest typowym urwisem ale to jeszcze o niczym nie swiadczy. Drugi faktor: starsza siostra. Czesto mniejsze dzieci przejmuja zachowania od starszych bez wzgledu na plec. Chca im dorownac a nawet przegonic, chca byc "duze". Nie ma nic do rzeczy, ze corka tak bardzo nie rozwija akurat tych zainteresowam. Ona mu pokazala, ze takie rzeczy jak malowanki, przbieranki, lalki i inne "dziewczece" zabawy sa . Siostra moze teraz woli samochody ale, ze brat a talent plastyczny to- no wlasnie rozwija go dalej. Moze bedzie z niego kiedys wieki kreator mody? Niektore dzieci od malego juz wiedza kim chca byc.
Wiesz znam takie zachowania z autopsji:-). Moj syn ma starsza o 4 lata siostre. Kiedy byl w wieku przedszkolnym to koniecznie chcial nosic spodnice i sukienki. Jednego dnia byl wielki ryk bo nie pozwolilam mu w cienkiej spodniczce isc do przedszkola :-)).Innego jak sie dowiedzial, ze chlopcom nie rosnie biust :-))) Przebieral sie chetnie za dziewczyne, ulubiony kolor to byl rozowy i czerwony :-) Nie malowal fakt, ale najchetniej bawil sie barbie siostry. Ona wolala auta - barbie ja nudzilo. Jedyna "meska " fscynacja syna byl pociag i spacery na dworzec . No i klocki ktorymi bawili sie najchetniej razem. Potem mu te zabawy lalkami przeszly. Bawil sie wszystkim jak kazde dziecko.
Dzis jest doroslym mlodziencem, ma kilku kolegow gejow. Jezdzi z nimi czasem na koncerty muzyki filmowej. Zakochuje sie jednak w dziewczynach. Fascynacje koleja ma do dzis - od wrzesnia bedzie sie uczyl zawodu maszynisty pociagu. Pierwszy raz oswiadczyl ze chce zostac kolejazem jak mial 4 lata ...i mu nie przeszlo mu to tak naprawde nigdy. Jest wrazliwy, empatycznym i inteligentnym mlodym czlowiekiem ale na pewno o heteroseksualnym.
Dlaczego to pisze? Po prostu dla wsparcia Was. Nie martwcie sie na zapas, zostancie tacy jacy jestescie a reszte pokaze czas... Pozdrawiam serdecznie!
Dorotko dziękuje za wsparcie. :):) Ja się nie martwie :) może to co napisałam tak zabrzmiało bo i Almira zwróciła mi na to uwagę. Rozważam zadaje sobie pytania jako matka ot takie ludzkie myśli :):)
aggusiu, w zasadzie dziewczyny napisały Ci już wszystko,co ja chcialam Ci powiedzieć więc się tylko pod tym podpiszę.
A od siebie dodam tylko, że napisałaś o swoim synku tak, że czytając to aż miałam ochotę poznać tego wyjątkowego małego Wielkiego Człowieka. Myślę ,że najwspanialszym darem, jaki możemy dać naszym dzieciom jest poczucie ich wyjątkowości. Jak zbudujemy im silne poczucie własnej wartości, to ten momentami paskudny świat nie wyda im się już taki straszny...Po tym co przeczytałam wiem, że Twój synek na pewno dzielnie stawi jemu czoła:)
I w końcu po tym co napisałaś , skojarzyłam Twojego nicka- opisywałaś zainteresowania synka w innym temacie "dziecko prawdę ci powie", czy jakoś tak. W każdym stamtąd pamiętam, że początek "modowej fascynacji" synka wziął się z gry komputerowej Twojej córeczki. I ja równiez przychylam się do opinii, że małe dziecko początkowo nie czuje zdecydowanie tych podziałów na "dziewczęce" i "chłopięce"- gry, zabawy, ciuchy, przedmioty, itp. Chce tego, co go bardziej fascynuje i co z różnych przyczyn bardziej do niego przemawia. Tu myślę, że zainteresowanie modą ruszyła ta gra i może dobrze, bo widać z tego co piszesz, że Szkrab ma smykałkę. W każdym razie Ty też zapamiętaj proszę mój nick, bo jeśli Twojemu synkowi jego pasja nie przejdzie, to niewykluczone,że za kilkanaście lat uśmiechnę się do Ciebie jeszcze szerzej niż teraz, abyś przepchnęła mnie do niego w kolejce po jakąś fajną kieckę:))) buziaki dla Ciebie i Małego Zdolniachy:)
Moi synowie to stare konie już są i teraz sami za siebie odpowiadają. Moje widzenie rózności seksualnej jest inne niż przed np.20laty. Moją świadomość w tym temacie zmieniła literatura i media. Teraz ją po prostu mam. Bywają większe nieszczęścia niż odmienność płciowa. Oby tylko zdrowi i szczęśliwi byli.
Ponoć można mieć odmienne zdanie na forum a więc napisze swoje. Staram się wychowywać swoje córki i wpajać im pewne zasady i normy społeczne ,że mam nadzieję ,że nigdy nie usłyszę z ich ust :"Mamo zakochałam się w kobiecie", dla mnie było by to nie do przyjęcia,zwariowałabym chyba z rozpaczy. Tak jestem zacofana a do tego katoliczką i na to moja wiara nie pozwala.
Agacia tylko najgorsze jest to, że w pewnym wieku /naszych dzieci oczywiście/ niektóre informacje musimy jedynie przyjąć do wiadomości, niezależnie czy sie z nimi zgadzamy czy nie...."pozostaje nam jedynie zwariować z rozpaczy"
Podebnę się pod Ciebie Agaciu może i jesteś zacofana. Podejrzewam, dlatego, że nigdy nie interesowałaś się odmienościami, nie poznałaś ludzi itd. We mnie tez to w jakiś sposób dojrzewało. Przeczytałam w przeszłości wiele książek. Piszesz, że wiara katolicka nie pozwala .Tutaj się nie zgodzę do końca ale to temat na inną dyskusję, której tutaj nie chcę zaczynać. Wiara w zasadzie nie ma tutaj nic do rzeczy. Odpowiedz sobie sama na pytanie: Czy nigdy w życiu nie użyłaś prezerwatywy ani żadnej antykocepcji ?? Wiara katolicka też na to nie pozwala.
Pewnie, ze mozesz miec inne zdanie. Szanuje i nie bede Cie przkonywac. Jedyna uwaga: Ty masz problem z ewentualna akceptacja homoseksualizmu u Twego dziecka. Nie pozwol, gdyby nie daj Boze dziecko okazalo sie byc homo, aby Twoj problem stal sie jego problemem. Pomysl o tym: dzieci nie ma sie po to by spelnily nasze oczekiwania....
a jestes sklonna kontynuowac te rozwazania? Jesli tak - to chetnie uslysze jak zareagujesz w tej hipotetycznej sytuacji? czy powiesz corce WYNOCHA _ NIE CHCE CIE ZNAC, czy moze raczej KOCHANA CORECZKO< PRZYKRO MI NIEZMIERNIE< ALE W OBLICZU ZAISTNIALEJ SYTUACJI MUSISZ ISC WLASNA DROGA< KTOREJ JA NIE MOGE TOLEROWAC I AKCEPTOWAC, MUSIMY ZATEM ZAERWAC WSZELKIE KONTAKTY. A moze jakies inne rozwiazanie? I jeszcze jedno - piszesz, ze Twoja wiara ci na to nie pozwala - znaczy NA CO Ci nie pozwala, i gdzie w zasadach tej twojej wiary jest to zalozone?
Napewno to co napisałam rano to była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy,po dłuższym zastanowieniu pewnie zaakceptowałabym wybór córki choć na początku było by to zapewne trudne.Jedyne co wiem na 100% nigdy bym nie wyrzekła się swojej córki.
z tym ostatnim zdaniem mam maly problem:Tak jestem zacofana a do tego katoliczką i na to moja wiara nie pozwala. nawet nie odniose sie do zacofana bo jesli Ty tak sadzisz to...jest to Twoja sprawa. Nire rozumiem tylko na co Tobie wiara nie pozwla: oszalec badz nie? Czy nie pozwala Tobie na akceptacje homoseksualizmu? A moze "nie pozwala" - jakby mogla zabronic (!) byc komus homoseksualista?
Z tego co wiem to nawet ojcowie kosciola w wiekszosci sa zdania, ze katolicyzm jedynie zabrania wykonywac praktyki homoseksualne ale nie zabrania bycia homoseksualista a juz na pewno nie zabrania kochac (platonicznie) braci i sostr naszych. Bez wzgledu na plec.
Nie napisalam własnego zdania w tym wątku aby rozpętać jakąś burzę ,tylko to co w pierwszej chwili przyszło mi na myśl . Nie mam zamiaru nikomu się tłumaczyć z tego ,że akurat tak myślę a nie inaczej. Aha i jeszcze dodam ,że nie lubię gwałtownych burz:)-pozdrawiam.
Komunistka jestes Dorotko? bo kiedys komunisci krzczeli w liczbie mnogiej , nie mowili za siebie , tylko za innych:) lepiej by pasowalo jakbys napisala, wiem , wiem:)
a skad! To byl tylko zarcik w mysl : wiemy, my jako WZ bo nie pierwsza to wypowiedz Twa, ze jeses dosc konserwatywna. No i co? Ano nic zlego w tym nie ma! :-)
No co Ty, ja i kontrowersja :) Pisze tylko, to co mysle! nie chcę sie tutaj z nikim wadzic- w koncu zyjemy w wolnym kraju Dorotko .Koncze, bo Piotrus wlasnie grzebie sobie w donicy z kwiatkiem, i wywalil ziemie:)
No bo syczec zaczelam pozniej. Tu w watku nie syczalam - chyba ze juz nie wiem co robie. Posyczalam sobie na wyjcu zeby zobaczyc czy w ogole umiem. Tak dla rozrywki :-)) Teraz wiem ze umiem ale nie kcem :-)
Agaciu, ja też jestem Katolizką i m.in. dlatego nie mogłabym (!) twierdzić, że to byłoby dla mnie nie do przyjęcia. Bóg jest nieskończoną miłością , dobrocią i mądrością i jakoś nie wyobrażam sobie, aby miał odtrącić moje dziecko, bo kocha Antka,a nie Antosię:) Bóg kocha wszystkich, prawda? Morderców, gwałcicieli, itp., a gejów i lesbijki to już nie?? Kochana, przecież w naszej wierze głównym założeniem jest to, że zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, stąd każdemu bliźniemu należy się miłość- w każdym jest sam Bóg. I choć to dla niektórych pewnie nie do pojęcie- w homoseksualiście też:))))) Z miłością nierozłącznie wiąże się szacunek, a z miłością i szcunkiem- prawo do wolnej woli. I o ile rozumiem, że "zwariowałabyś z rozpaczy", kompletnie nie kumam dlaczego właśnie wiara nie pozwoliłaby Ci tego faktu zaakceptować? I na tym opierają się właśnie "zasady i normy społeczne", które ja wpajam swoim dzieciom. Dla mnie największą rodzicielską porażką, jaką mogę sobie wyobrazić w tym temacie jest nie wychowanie geja, tylko homofoba!
I żeby nie było ,że jestem taka święta- mi też nie jest obce słowo nietolerancja i nienawiść. Modlę się do Boga z prośbą o łaskę, chciałabym aby pozwolił mi patrzeć na pedofila, gwałciciela, mordercę, czy osobę ,która w inny sposób krzywdzi drugą osobę ,jak na człowieka chorego,a nie jak na zwykłego s********a. Bardzo bym tego chciała i niby wiem, że nikt , kto nie ma problemów z psychiką, tak nie robi, a równocześnie- no nie potrafię. Nie mogę się oprzeć temu, że gdybym mogła, zmiotłabym taką jednostkę samym spojrzeniem z powierzchni ziemi. Tyle tylko, że ja wiem, że to moja wada, moja słabość i mój problem. Nie szukam sobie wytłumaczenia w Bogu, że mogę tak myśleć, bo Bóg kazał żyć w pokoju ,a taki ktoś tylko zniszczenie sieje. Wiem, że takie myślenie tylko mnie od Boga oddala, na pewno nie zbliża.....
i jeszcze coś, jak już jesteśmy przy T.love-ie, moje ulubione:
Na dzień dzisiejszy nie mam pojęcia - nie byłam w takiej sytuacji, patrząc na moje pociechy raczej nie będę. Mam wielką nadzieję, że po pierwszym szoku - nie da się ukryć, że przy nagłym powiadomieniu szok na pewno byłby - starałabym sie chronić swoje dziecko, robić wszystko, aby był szczęśliwy...
Znając swoje podejście do świata - nawet jeżeli homoseksualizm nie jest dla mnie rzeczą naturalną (co nie znaczy, że go nie ma, że należy traktować go jako zło całego świata) - starałabym się zapoznać z "problemem", aby móc go ogarnąć rozumem, zrozumieć i pogodzić sie z jego istnieniem. Na pewno (tak mi sie wydaje na sucho) nie starałabym się "nawracać".
Nie sadze aby ktokolwiek mogl byc zachwyconty ewentualnym homoseksualizmem swojego dziecka. Prawde mowiac w wypowiedziach paru osob nie podoba mi sie, ze traktujecie te sprawe jak kwestie takiego czy innego wyboru czlowieka. Niezaleznie od przyczyn pojawienia sie orientacji homoseksualnej ona po prostu w takim czlowieku TKWI, ale jest dokonanym przez niego/nia wyborem. I dlatego tez sam tzw "comming out" nie spowoduje przeciez ze zaczne swoje dzieci w takiej sytuacji inaczej kochac i traktowac. Na szczescie nie musze juz miec takiej obawy w odniesieniu do swoich corek.
Bodek! a ja nie bede sobie czyms takim, nawet glowy zaprzatac, Na szczescie mi to nie grozi,syn jeszcze mały. ale widze ze lubi dziewczyny:))) jak przychodza kolezanki corki, to namietnie szarpie je za wlosy i sam caluje w usta:) A moja cora ,bardzo ostatnio interesuje sie chlopcami A tak na powaznie, na pewno probowalbym jej przemowic do rozsadku i pisze to szczerze.Nie przetrawilabym cos takiego, inni niech sobie toleruja takie zwiazki, nic mi do tego. W jakims stopniu jestem tolerancyjna , ale nie az tak :) Pan Bog stworzyl kobiete i mezczyzne, zeby sie kochali i rozmnazali i niech tak zostanie.:) Pozdrawiam wiosennie:)
Ciekawe kto stworzyl homoseksualistow. A tak czysto teoretycznie - czy wyobrazasz sobie kogokolwiek na tym swiecie, kto moglby zawrocic twoje zdroworozsaadkowe podejscie i przestawic cie na homoseksualizm? Naprawde uwazasz, ze przemawiamiem do rozsadku problem sie rozwiaze?
Wiem ze nie rozwiaze, ale probowalabym:) nie jestem wrogiem ludzi ktorzy maja inna orientacje seksualna, nie mialabym nic przeciwko jakby moja corka miala za przyjaciela geja. Ale zwiazek z kobieta , mam na mysli wspolne zycie! nie zaakceptowalabym tego - nic na to nie poradze, taka juz jestem.Tym bardziej nikt mnie juz w tym wieku nie przestawi na homoseksualizm, chyba ze sie myle.
Rzecz w tym, Mamo Różyczki, że orientacji seksualnej sie nie wybiera - ta myśl po prostu w człowieku dojrzewa, aż pewnego dnia jest już pewien. Na nic nie pomogą rozmowy, na nic zda się to, że w okreslonym duchu wychowujesz swoje dzieci. Zwyczajnie któregoś dnia moze sie okzać, że Twoje (albo moje, albo kogoś innego) dziecko "kocha inaczej" (tego Ci oczywiscie nie zyczę). I co wtedy???? W mojej opinii Ty jestes bardzo oddana swoim dzieciom matką (tak dajesz się poznac na WŻ) i nie wierzę, że choc miałabyś z tym ogromny problem - w końcu pogodziłabyś się z homoseksualnością swojego dziecka (majac moze zwsze jakiś wewnetrzny żal, ze tak jest). Bo musisz przyznać, ze miłość rodzica, miłość matki jest silniejsza od pogladów, przyzwyczajeń, uprzedzeń
Masz racje Agafi, ale na dzien dzisiejszy, nie umiem sobie czegos takiego wyobrazic:) Gwarantowac za swoje dzieci nie bede, bo nie wiem jak to bedzie w przyszlosci. Ale tak mi jakos podpowiada serce matczyne, ze to mnie nie spotka. Pozdrawiam.
a jesli...jak Agafi tak i ja czuje,ze za bardzo kochasz Twe dzieci by je kiedykolwiek odtracic. Zreszta w porownaniu do innych mozliwych "skrecen" i "bledow" i "nieszczesc" mogacych, nie daj Boze, spotkac nasze dzieci widze homoseksualizm tylko jako "maly pikus"
nei musisz jesli nie chcesz. moje pytanie bylo do ludziskow ktorzy chca :)
NP : wyobraz sobie corke wchodzaca do domu z kolezanka i trzymajaca ja za reke w kazdej sytuacjii.... a po 40 minutach oswiadzcza tobie ze sie zakochala.. TY myslisz ze znalazla chlopaka a ona opowiada o kolezance ktora wlasnie wyszla z domu ... i tu sie zaczyna gorka emocjonalna ktora moze zmienic wiele w stosunkach matka - corka...
ja mimo ze znam pare dziewczyn i chlopakow nadal nie potrafilem dojsc do tego jak rodzic reaguje na taka sytuacje... dlatego ten watek..... pozdr....:)
Wstrzymaj się , jeśli możesz , z podjęciem tak radykalnych środków . Chodzi przecież o dziecko.
Pytanie postawione w nagłówku chciałbym odwrócić. Dla mnie bardziej interesujące jest , jak człowiek o odmiennej orientacji seksualnej odebrałby wiadomość o tym , że medycyna radzi sobie z tym problemem . Na ile jest zafascynowany swoją odmiennością i czy byłby skłonny dołączyć do normalnej większości.
Wiem i nie lubie tego.. Nie lubie generalizowania.. Czy to ze w Polsce jest wiekszosc katolikow, to znaczy ze tylko oni sa normalni? Bo naleza do wiekszosci? Wiekszosc jest po prostu wiekszoscia.. prosta matematyka..
Może wyraz "powszechny" obok "norma" czy "prawidłowość" odda trafniej , to co chciałem przekazać. Nic , co odbiega od normy , nie jest chyba uważane za gorsze , a jest według mnie jedynie odstępstwem , rozumianym jako przypadek rzadziej występujący . Dla uspokojenia emocji dodam ,że przypadki okazjonalne , bardzo rzadko występujące , nazywamy potocznie " białymi krukami", więc nie ma o co rwać włosów.
W tym kontekście "normalny" rozumię, jako występujący powszechnie czyli najczęściej .
Pomijajac juz fakt, ze homoseksualizm nie jest choroba i nie da sie tego wyleczyc... Gdybym byla lesbijka i byloby mi z tym dobrze ( a znajac siebie- na pewno byloby mi dobrze:)) ) - nie zrobilabym nic, zeby to zmienic.. A juz zwlaszcza po to, zeby sie przypodobac..wiekszosci.. Ale to ja.. Zdazylam juz przeczytac post Agik o ludziach z niskich poczuciem wartosci - i dla nich byc moze bylby to sposob na zmiane/zwiekszenie rzeczonego.. Ale jaka mamy gwarancje, ze byliby wtedy szczesliwsi??
wprost proporcjonalni do tego jak mu ta "normalna wiekszosc" dokucza i jak slaba ma osobowosc ogolnie. Mniamtom uwazan Twe pytanie za troche prowokujace (zapewne swiadomie) lecz w swej wymowie niefajne - bo sugerujace pewna odpowiedz :-(
Podpowiedz mi , bo nie dostrzegam żadnej sugestii. Pytam się nadzwyczajniej w świecie , jak postąpiłby człowiek , gdyby się dowiedział? Pytanie zawarte w tytule wątku niczym , dokładnie niczym nie rózni się od mojego. Nie dostrzegam ani prowokacji , ani fajności czy niefajności , pytam, podobnie jak autor wątku.
Uzywajac slowa normalne. Twoje pytanie, tak napisane, brzmi dla mnie jak: Co by zrobila ta mniejszosc (w domysle nie nalezaca do normalnosci) gdyby miala mozliwosc stania sie normalna. Wyjasniles powyzej wiec juz sie nie czepiam :-))
Pytanie z serii science -fiction. Ja myślę, ze znaleźliby się tacy, którzy takiemu odwróceniu by się chętnie poddali. Nawet mam takiego znajomego. Jakis czas temu odkrył, zę pociągają go mężczyźni, jest tak przerażony, tak pełen nienawiści i pogardy dla siebie, ze aż żal patrzeć :( Mówi o sobie "jestem wstrętnym, obrzydliwym pedałem" i tym podobne. Zdaje mi się, ze jest aktualnie na terapii, która ma zbudować jego poczucie wartosći... Bo nie wydaje mi sie, zeby chodziło o fascynację, czy też brak fascynacji własną odmiennością, tylko o poczucie własnej wartości i niską samoocenę. Myślę jednak, zę większość w tej mniejszości;) - Ci, którzy już przeszli ten trudny etap odpowiedzenia sobie na pytanie o własne skłonności czy tam upodobania oraz postanowili żyć w zgodzie ze sobą- nie byłaby zainteresowana takim odwrotem :)
A co do dołaczenia do "normalnej większości" ;)- przecież tacy tez są- zakładają "normalne" heteroseksualne związki, nawet mają dzieci, tylko pod taką pokrywką dla sąsiadów, którzy lubią zagladać do portfela, do lodówki, i pod kołdrę ;), a wiodą sobie spełnione życie w homoseksualnych skokach. Mam nawet taką znajomą- męzatka, urodziła dziecko ( poczęte metodą tradycyjną), bez większego zainteresowania oddaje się meżowi, ale tez bez wstrętu. Męzowi to akurat pasuje, bo jemu trzeba kobiety uległej bez inicjatywy i wyobraźni. Inicjatywe i wyobraźnie, oraz spełnienie ma ona w innym związku, takim na boku- z kobieta. Nie wiem, czy jej mąż wie, możliwe. Dopóki w mieście nie huczy- jemu to najwyrażniej obojętne. Wyglada na to, ze wszyscy sa zadowoleni.
Przykłady tzw. z życia wzięte , które przytaczasz , o ile są prawdziwe, pozwalają mi przyznać się w tym momencie bez bicia i napisać : wiem , że nic nie wiem, to jest dla mnie za cięzki temat.
Ale sam zadałes pytanie, prawda? Pytanie z ( jedyną) właściwą odpowiedzią w tle? Pytanie w celu wywołania interesujacj dyskusji? Pytanie w celu znalezienia ciekawej odpowiedzi?
chyba odsłoniety nerw w zębie... Musze iść do xxxx ( Bodek mnie kiedys prosił, żebym nie uzywała brzydkich słów na forum, a to zwiazane z zębami, wiertłami i innymi takimi- to jest najbrzydsze słowo jakie znam)
Noo, awiesz agik moja corka majaca ostatnimicaysy wieczne zapalenia a to gardla a to oskrzeli nabawila sie w koncu klopotow z zatokami.Ktore to powodowal nowe infekcje. Pomogl jej prysznic do nosa - taki specjalny. Tez ja tak wszystko bolalo jak opisujesz. Jak nie zatoki to moga byc zeby...
Bodek, podklejam sie pod Ciebie, ale kieruję pytanie do bieglejszych ode mnie:. W zwiazku z tym że jesteśmy rzekomo(?) najbardziej katoliskim państwem w chrzescijańskim świecie, to może ktoś odnajdzie mi gdzie w Pismie Świętym jest potępienie odmienności seksualnej. Oczywiście nie mowię o typowych zboczeniach, wynaturzeniach! Tylko niech to nie będa słowa świętych, czy prorokow (czyli urzędu zwanego Kościołem!), a zapisane słowa Trójcy: "... i rzekł Pan ...". Jeśli takowych nie ma, to jakim prawem my, rodzice katoliccy (chyba ponad 95% katolików) osmielamy się (ewentualnie) potępiać ową odmienność.
w naszym języku nazywa się "sodomitami" ludzi współżyjących ze zwierzętami . Kościół do tej pory (jak i potocznie się przyjęło) nazywa tak ludzi rozpustnych (czasem i homoseksualistów, czasem ogólnie)-z tym,że dla Kościoła "rozpustni" to już np. ludzie masturbujący się, czy uprawiający seks dla przyjemności, moi kochani WŻ-towi Sodomici:)))))))))))))) problem sodomy i gomory był, że tak powiem, złożony (np. Księga Ezechiela) i jak wszędzie zostawiał pole do niedomówień, mimo niby jasnej scenki sprzed domu Lota
Użytkownik 84chili84 napisał w wiadomości: > dziękuję, ale to nie tak. im więcej wiem, tym więcej wiem, że nie > wiem:))))))
Właśnie do tego doszedłem też mniej więcej mając tyle samo lat co Ty. Bojąc się,że popadnę w obłęd przestałem, zgłębiać niektóre "dziedziny" i "prawdy", bo coraz więcej szukając dochodziłem do wniosku do ktorego dawno temu doszedł ktoś inny, mówiąc "...wiem, że nic nie wiem ..." Pychol
gdybym jeszcze nie była taka upierdliwa....... jako nastolatka potrafiłam olać szkołę (co zresztą nie było wg mnie nigdy tragedią) i ślęczeć w bibliotece naukowej , na dodatek usytuowanej "rzut beretem" od mojego domu:)))) To trzeba być cymbałem żeby iść na wagary do biblioteki:))) Najgorsze, że mi to "drążenie tematu" nie przeszło, z tym,że teraz zarywam noce.... Pychol :*
Ten Sharp znam tylko "You", ale jak już się zwierzamy- gdy byłam mała w kółko puszczałam winyle papa dance ,bo kochałam się w Pawle Stasiaku.....teraz jak papa dance się reaktywował i zobaczyłam go po latach to już mi zdecydowanie przeszło;)))....a i jeszcze Krzysztof Antkowiak w "zakazanym owocu" był moim idolem.....jako nastolatka słuchałam muzyki mocno niekonwencjonalnej, większości przypominającej dźwięki ,jakie wydaje szorowanie garnka po przypalonym makaronie;)))
och Basiu, to nie żadna super wiedza, tylko p********a praktyka- życzę każdemu żeby nigdy nie musiał zagłębiać się w ten temat....i zaraz coś brzydkiego mnie trafi, bo znowu byłam w tym wątku...
sorry, poczułam presję i nie wytrzymałam ciśnienia:)))))))))))))))))))))) a tak na poważnie to banalnie będzie, bo cała Biblia jest warta uwagi- ale jeśli jesteście "żądne krwi",a nie musi być o seksie, to standardowo Apokalipsę św. Jana polecam- fascynujące wizje:)))))
Kazik zerknij sobie do III księgi Mojżeszowej rozdział 18, werset 22 ( nie będziesz cieleśnie obcował jak z kobietą, jest to obrzydliwością) Kolejne- III Mojż 20, 13 ("mężczyzna, któy obcuje cieleśnie z mężczyzna jak z kobietą, popełnia obrzydliwość,obaj poniosą śmierć, krew ich spadnie na nich)
Następnie - w listach św Pawła: List do Rzymian 1;26-27 ( to już dłuższy fragment, więc nie bede wpisywać, odszukaj sobie- w każdym razie jest mowa o obcowaniu przeciwnym naturze i o karze)
Nie umiem znaleźć teraz mojej Biblii, korzystam teraz z Bibli Brytyjskiego towrzystwa Biblijnego, ale w listach do Koryntian jest mowa o "męzołoznikach"- nie wiem, czy to synonim "mężczyzny obcującego z meżczyzną, jak z kobietą"? ( te Biblie posługują się bardzo niekiedy niezrozumiałym językiem) W każdym razie o "mężołoznikach" jest jeszcze w Pierwszym Liście do Tymoteusza i w liście do Judy
Hmm... moze to troche przewrotne co napisze ale...wlasnie ani nowy ani stary testament nie potepia homoseksualizmu ( milosci do osob tej samej plci) a jedynie obcownie cielesne czyli seks miedzy osobami tej samej plci. Wedlog mnie wiec nietolerowane jest tylko (i az) wspolzycíe seksualne (w tym wypadku osob o tej samej plci) nie prowadzace do poczecia dziecka w zwiazku malzenskim. .
Agik , ten rozdział Księgi Kapłańskiej ,który na początku cytujesz jest nazywany "mową nienawiści". Jak się wczytasz w inne wersy dojdziesz, że tą samą karę poniosą np. ci, którzy złorzeczom przeciw ojcu bądź matce i jeszcze kilku innych by się znalazło:)))). Ponadto trzeba też odnieść się do panujących wówczas norm kulturowych. nie mówiąc już o szeregu nieścisłości w tłumaczeniu kluczowych słów, oraz o interpretacji słowa "obrzydliwość"-jako wieloznacznej (w ostatniej księdze Tory "obrzydliwością" nazywa się najgorsze grzechy Izraela)
List do Rzymian- tak naprawdę tylko fragment tego listu odnosi się do homoseksualistów wg teologów, to słynne "porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie" i ten fragment również bywa interpretowany, że chodzi o różne łajdactwa, zdeprawowanie (np. gwałty) Nerona i innych cesarzy
Co do Koryntian- to słowo ,które sprawia Ci trudności zostało wymyślone przez św. Pawła z dwóch słów - mężczyzna i łóżko. W przekładzie biblijnym jest to często tłumaczone jako "współżyjący między sobą mężczyźni"
Żeby nie było nieścisłości- ja tu nie odkryłam Ameryki- jest wielui księży opowiadających się za homoseksualizmem (bez złośliwości, proszę). I oni sami twierdzą, że Biblia nie wspomina o homoseksualistach w ogóle. Przeciwnicy homoseksualizmu twierdzą inaczej.
Jedno jest pewne -Kazik pytał o słowa Pana, a z tego co mi wiadomo- Pan się w temacie osobiście nie wypowiedział:)
P.S. Jak się uprzemy możemy odszukaći fragmenty w Piśmie ,które będą conajmniej dwuznacze w drugą stronę- jak choćby ten rzeczony Dawid i Jonatan, których "dusze przylegają do siebie". A można iść i dalej i znaleźć coś propagującego wielożeństwo na przykład- myślicie, że nie ma......jest, jest:)
Kazik pytał o słowa z Pisma Świętego ... Mowa nienawiści, czy inna- to właśnie jest napisane w Piśmie Świętym- okropne kary, obrzydliwości, grzech...
Chili, a wiesz, moze skąd się wzieły te restrykcje? Przecież w świecie antycznym homoseksualny związek ( w szczególności meżczyzn) był traktowany jako wyższa forma miłości.
A czyje sa słowa w Piśmie Świetym? Zostało rzucone jakies nowe swiatło? I to już nie są słowa Boga spisane przez natchnionych przez Niego i Nim pisarzy?
Bo bezpośredniego słowa Boga to ja nie znam- zawsze to były słowa spisane przez kogoś innego, kto Bogiem nie był... Nawet "Jestem, który Jestem" mamy przekazane jako słowa opowiedziane, spisane przez kogoś innego...
Nie ,no jasne, że w Piśmie Świętym są spisane słowa Boga, ale są i psalmy i proroctwa. A tu właśnie wydaje mi się ,że chodziło o konkret- np. i Bóg powiedział "homoseksualiści mają u mnie przerąbane, na niebo niech nawet w snach nie liczą"
Nie no- w to nigdy nie uwierzę... Kazik jest zbyt madry i zbyt wrażliwy, zeby takiego czegoś wymagać... I jeśli słowa w Piśmie Świętym sa słowami Boga- to własnie Bóg tak mówi- że obrzydlistwo, że kara itd.
Albo się podważa całe źródło, albo całe źródło traktuje z szacunkiem... Tak nawiasem- to jest moja kolejna watpliwość... co do żródła, jego jednorodności, autentyczności itd. I jeśli jakakolwiek religia ma być oparta na Pismie- to nie można raz mówić- to mówi Bóg, a drugim razem- to Mojżesz zniekształcił przesłanie... Tzn- mozna, ale po co? No i ja tego nie przyjmuję...( ale to już jest moja sprawa)
no ja przecież o tych słowach Bożych ,których Kazik wymagał, z moim specyficznym poczuciem humoru pisałam. Przecież chyba mi nie zarzucasz,że twierdzę, że Kazik ma wymagać od Boga żeby mówił "przerąbane":)))))) Po prostu nie chciało mi się czegoś patetycznego wymyślać z "azaliż"...:)))))
z tą obrzydliwością to Ci mówiłam ,że nie koniecznie chodzi o homoseksualizm- ot, wsio
Czasem podważa się konkretne fragmenty i to też nie na zasadzie "tego nie było" ,tylko teraz uważamy,że to nie znaczyło tego ,co kiedyś twierdziliśmy,bo dzięki rozwojowi innych nauk i my- teolodzy (nie ja ,oczywiście) możemy się także rozwinąć i nadać faktom spojrzenie przez pryzmat historii,czy np. kulturoznawstwa, które poczyniły jakieś tam odkrycie. I Bogu dzięki ,że tak robią, bo jakby wszystko było brane dosłownie, wbrew współczesnej nauce i logice bałabym się nadal gościa z różkami i ogonem- mojej "schizy" z dzieciństwa (tuż obok Freddiego Krugera) :)))))))
jeśli pytasz o te słowa w Biblii- one nie koniecznie znaczą to ,co na pierwszy rzut można zrozumieć. skąd wzięło się paskudne traktowanie homoseksualistów przez Katolików? Od dosłownych lub niedokładnych tłumaczeń w Biblii przypuszczam. Później doszły do tego opinie ówczesnych "biegłych", przy których niektórzy upierają się do dzisiaj- traktując homoseksualizm jako chorobę. No i jest to mniejszość. więc potencjalny gej należy do mniejszości , która ma znamiona i choroby i potępienia......wg niektórych ,oczywiście
Ojku no ;)- to niech sobie traktują... Specjalistami od chorób są lekarze, a nie biblioznawcy ;) I to lekarze różnych specjalności twierdzą, ze homoseksualizm nie jest chorobą...
I to nie ja pytam, tylko Kazik pytał, ja tylko znalazłam słowa ...
taaaaaa....to idź do przeciętnego Kościoła Katolickiego i w czasie niedzielnej mszy krzyknij "homoseksualizm nie jest chorobą"....a później.....żegnaj, miło Cię było znać:))))
jeśli jednak ujdziesz z życiem dowiesz się zapewne,że homoseksualizm jest chorobą,bo:
a)to nienaturalne
b)ze zwierzętami to nienormalne (?!)
c)z dziećmi to niemoralne (?!)
wszystkie trzy punkty odnoszą się do pojęcia homoseksualista, wg niektórych. Smutne, ale prawdziwe i jeszcze usłyszysz, że to przez szatana i Polsat, bo kiedyś tego nie było;)
Hmmm To są jakby kwestie, które mnie nie zajmują... Co myśli przecietny katolik na temat homoseksualizmu, bo ja już wyrosłam z nawracania katolików, indian i masonów... Ja się do tego nie przyłączę... Natomiast chętnie się przyłączę do inicjatywy ( moze być świecka, albo katolicka, albo jakakolwiek inna), która zapewni bezpieczne życie w społecznosci parze homoseksualnej :)Bez względu na przekonania- jesli istnieje prawo ( tez obojętnie jakie- moze być nawet katolickie;)) które to zapewni- to mnie osobiście reszta wali ;) ( Alfa- to jest moje powiedzonko, a "Szacun"- to chyba od Kojonkosky jest)
Mnie to nawet też nie smuci, ani nic... Otwarty umysł nie odnosi się do czegoś co można siłą otworzyć. Krzykiem, młotkiem, czy jakoś tak... A skoro się nie da- to się nie da, po co ja mam się męczyć? Ekonomia wysiłku to się nazywa ( chyba) ;)
Agik z tym antycznym pojeciem to masz racje i tak i nie. Przede wszystkim chodzilo bowiem o to co my dzis negujemy czyli pedofilie.Nawet slowo to pochodzi z tamrych czasow. Dokladnie chodzilo o zwiazki miedzy baardzo mlodym mezczyzna a wlasciwie chlopcem i jego sporo starszym nauczycielem czy mentorem. Wyobrazano to sobie tak: mentor wychowuje i uczy chlopaka, utrzymuje go. Chlopiec uznaje go za przewodnika i szefa jakbysmy dzis powiedzieli. Wspolzycie (nieinwazyjne) ma miejsce za zgoda (?) obu...Hmm gwalty i przemoc nie powinna miec w takim zwiazku miejsca - twierdzili filozofowie.
Oczywiscie dzis, dla´nas jest takie pojecie "milosci" nie do przyjecia. z CZEGO SIE BARDZO CIESZE:::
Dlatego, ze potrzebowaly rozgraniczenia. Poza tym za poczatkow chrzescijanstwa mozni tego swiata nie stronili od wyuzdania nadajac pedofilli posmak jaki ma ona dzis .-(( Mi sie tez podoba milosc bez przemocy. Ale to byla teoria...Jak zwykle w zyciu roznie sie dzialo. Stad wlasnie filozofowie takie zwiazki nawet uznajacy za "najwyzsza forme milosci" oburzali sie na zmuszanie do seksu,gwalty i kazda przemoc w tym wzgledzie.
Odszukałem, faktycznie są zapisy o (mówiąc dzisiejszym językiem) sexie jednopłciowym, jednakże ( jak niżej nadmieniła delikatnie Chili), są niemal prawem Hammurabiego, brakuje mi też jasnego "... i rzekł Pan ...". Całość jest tylko mojzeszową interpretacją, uważam że próbą wprowadzenia wśród ludu któremu przewodził, normalnego "zamordyzmu. Wiele zapisów jest dzis nierespektowanych ba, tych wygodnych jest wiele nadmiernie rozszerzonych przez instytucję Kościołem zwaną, jednocześnie nie kamienujących "odmienców seksualnych" w swoich szeregach.
Odbiegne teraz od tematu:(III ks. Mojżeszowe, rozdz. XXI, w.7), mowiącym o żonach kapłanów(!) i zakazującym tylko poślubiania, dziś nazwalibyśmy je delikatnie, ladacznicami i rozwiedzionych. Celibat kogo więc dotyczy, jakiego odłamu wierzących w tego samego Boga i opierających się na tym samym Pismie.
Kaziu przeciez colibat nie jest od zawsze przykazannie dla kaplanow KK. Powstal dopiero , o ile dobrze pamietam w 9 czy 10 wieku n.e. Zdaje mi sie bulla papieska byla w tym wzgledzie. Nakazano ksiezom oddalic zony, tak zony :-)), Potem dorobiono ideologie z nowego testamentu "Jesli pojdziecie ze mna pozucicie zony i domy wasze" czy podobnie. Na pewno wiesz o co mi chodzi
no i tu też ,jeśli odnesiemy się do Biblii w kontekscie celibatu- cicho sza, raczej.Są wzmianki o Eliaszu, który z powodów religijnych nie chce się żenić. Są też momenty chwalenia "bezżenności".Ale równocześnie Biblia nie zabrania kapłanowi mieć żony i potomstwa. Głównym założeniem celibatu jest naśladownictwo Chrystusa, który żony nie miał, no i całkowite poświęcenie się Jemu.
Szczerze? Ucieszyłabym się, bo jestem zakochaną w swoich synach mamą i nie wiem, jak przyjęłabym kobietę ważniejszą ode mnie. Oczywiście i tak zgodzę się na każdą ewentualność, bo szczęście dziecka to moje szczęście.
... gdyby ... to moja odpowiedź brzmiałaby: dziecko drogie, Twoje życie i tylko Ty masz prawo je sobie ułożyć wg własnych potrzeb, zapatrywań i sama będziesz ponosić skutki błędnych decyzji i cieszyć się i mieć radiość jeśli nie popełnisz błędu. Co innego gdyby dziecko przyszło i powiadomiło mnie o swojej "odmienności" prosząc o radę, pomoc no nie wiedziałoby co z tym "fantem" zrobić.
No i to byłoby na tyle jeśli chodzi o moją skromna osobę, jeśli chodzi o wypowiedzi w tym wątku.
........... iz ma upodobania wobec tej samej plci???
nie mam dzieci.
jakos wyniklo z rozmowy z jedna z uzytkowniczek na gg :)
prosze o nie klocenie sie !! :)
jako ze urlop sie zbliza to mozliwe ze nie bede uczestniczyl aktywnie :) ale za to bede mial pelno do czytania....
sam nie wiem jak ja bym zareagowal. znam kilka osob z upodobaniami innymi niz moje, ale to aby moje dziecko mi to oswiadczylo nie wiem jak bym zareagowal....
temat drazliwy dla kogos to prosze czytac i nie pisac :) lzej bedzie :)
pozdrawiam tak przedurlopowo :)
Zabiles mi cwieka tym pytaniem. Nie wiem co bym zrobila. Pewnie pierwsza przyszlaby zlosc albo zal. Potem moze bym zrozumiala - nie wiem. Trudne pytanie.
mialem mysl ze:
najpierw by byla zlosc na dziecko....
potem na siebie.....
a na koniec ze nie ma sensu sie zloscic i tylko pogodzic sie z tym...
je wiem..
takie domysly..:)
Wyznaje jedna zasade: moje dziecko nie jest moja wlasnoscia, ma prawo samo zadecydowac o wlasnym losie, tudziez preferencjach seksualnych.
Dlatego nie byloby akcja-reakcja.
wiesz, nie mam dzieci Jeszcze!! :)
wydaje mi sie ze jakas reakcja by zaszla w kazdym z nas...
To w takim razie jestem pozbawiona emocji, poniewaz myslalam juz kiedys o tym i zadn reakcja mi nie przychodzila do glowy. moze przez to, ze mieszkam w kraju gdzie "odmiennosc" nie jset tak pietnowana.
tak jak napisala Dorota zza Plota, szczescie dziecka jest sprawa podstawowa.
no to ja myślę ,że byłaby to reakcja taka sama ,jak gdyby mi stwierdził, że "postanowiłem zostać księgowym"- przynajmniej u mnie. A dalej martwiłabym się, jak to matka, dokładnie tym samym, czym bym się martwiła,gdyby był w związku z kobietą. Czy dobrze trafił? Czy ta osoba ma wobec niego szczere intencje? Czy go nie skrzywdzi? itp.itd.
Mam dwóch synów,małych wprawdzie, ale niedawno rozmawiałam na ten temat z mężem. Jasne, że chciałabym mieć wnuki ,dlatego pozostaje mi cicha nadzieja, że jeśli już- obaj nie będą gejami:) Ale gdyby byli- to co?? Zaakceptuję bez mrugnięcia okiem wszystko, co im sprawia szczęscie (i nikogo przy okazji nie krzywdzi)- a partnera tej samej płci nie uważam akurat za dopust Boży:))))) Zresztą przecież nie urodzilam dzieci po to, aby mnie uszczęśliwiały:)
Coś mi się wydaje, że na łożu śmierci krzykniesz gromko:Rabina, Rabina:))
nie Kochana, ja mam wszystko już ściśle zaplanowane:
"Życie nie powinno być podróżą do grobu,której celem jest dowiezienie do końca atrakcyjnych i dobrze zachowanych zwłok.Człowiek do kresu życia powinien się dotoczyć z kieliszkiem Chardonnay w jednej ręce, tabliczką czekolady w drugiej, narąbany w trzy dupy,krzycząc "ALE TO BYŁA JAZDA!!!!!!"
ja wino zamienię na tequile,a dalej będzie już dokładnie tak samo. Żyję tak, aby moimi ostatnimi słowami było właśnie: "ale to była jazda!" i jeszcze bezczelnie i święcie wierzę, że Bóg mnie przywita z otwartymi ramionami:))))))))
i odpowie:ale to była jazda /to może rabina teraz wołaj:))
tak, dokładnie. i jeszcze doda "Ania, no w końcu u mnie! sam nie wiem dlaczego pozwoliłem Ci żyć te 124 lata", po czym zwróci się do Archanioła: "no co tak stoisz?! przynieś tequile!":))))))))))))
no i tak w niebie trzeba bedzie powołac poradnię leczenia uzaleznień alkoholowych oraz stowarzyszenie AA
lepiej nie umiałabym tego opisać :) i powiem, że tak się staram, z różnym skutkiem ale wiem przynajmniej o co chodzi, i też na bezczelnego liczę na otwarte ramiona. No i czerwone wino i gorzka czekolada....
o nastepna do szerzenia w niebie choroby alkoholowej:)
oj tam od razu choroby....
no wiem nie choroby ale pijanstwa hi hi h
mówisz i masz, także spoko, nic się nie martw- niebo ,wino i czekolade masz jak w banku:))
To ja dolacze do Ciebie i Miauki bo tak naprawde to podwedzilas mi dewize zyciowa:))))
ale pięknie ją opisała, prawda? :)
nie chciałabym Was zawieść dziewczyny, ale ja to tylko gdzieś kiedyś w necie wyczytałam:))))))))))))
mówisz o tej czekoladzie czy alkoholu???
Zmartwila bym sie...Nie tym ze maja inna orientacje tylko tym , ze moze im byc ciezej, moga byc narazeni na wrogosc, dosrywki i zaczepki. A tego, chyba jak kazda matka, chcialabym memu dziecku oszczedzic.
Czy moje dziecko pokochaloby osobe tej samej plci czy nie to sprawa drugorzedna. Najwazniejsze dla mnie jest to aby bylo spelnione i szczesliwe.
No, ukradłaś mi, :))
Mam wrażenie Dorotko,że mam deja vu, jeżeli wiesz o czym myślę:))
faktycznie,nie pomyślałam o tym- serce by mi pękło ,gdyby jakieś prymitywne ćwoki prześladowały mojego syna z powodu jego orientacji. W tym aspekcie- również martwiłabym się i bała o niego bardzo.
Ja tez bym sie zmartwila... pierwszym moim zmartwieniem, byloby egoistyczne: "..o mamo..a wnuki" ;((
A potem martwilabym sie tym ze te prymitywne cwoki... jak juz Chili i Ty Dorotko wspomnialyscie.
A poza tym.. rob wszystko tak, i to, co uwazasz ze cie uszczesliwi... :))
Zastanawilaam sie nad reakcja (ewentualna) Najdrozszego.. facetom przychodzi trudniej pogodzenie sie z takimi rzeczami...
Wlasnie zadalam mu pytanie...:Kochanie, jakby sie okazalo ze mlody jest gejem, to co...??? I moj Najdrozszy, rany jak go kocham!! powiedzial: "no to co, no jak co, wazne zeby byl szczesliwy!!! "
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))
sadzę, że wszyscy jesteśmy "mądrzy" jak tylko gdybamy reakcja, gdyby się to okazało faktem tfu tfu nie wiadomo jaka by była..
Basiu ja się nie zdodzę z Tobą. Jeśli kochasz swoje dziecko to orientacja seksualna nie ma znaczenia.Jeśli ktoś nie wie jaka ta reakcja by była to znaczy, że nie kocha swojeg dziecka. Takie jest moje zdanie.
"ttyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono"...a synów kocham nad życie:)
Masz racje i nie masz ;-) wrednie nie? :-) Wszystko zalezy od tego jacy jestesmy my rodzice: czy uwazamy homoseksualizm za cos strasznego i niedopuszczalnego, czy sami nie mamy problemu wysmiewac sie i szydzic z homoseksualistow, czy uwazamy ze sa to ludzie "gorsi", "pedaly" "jacys chorzy na ciele badz duchu"- chorzy czyli "tacy ktorych trzeba leczyc po dobroci lub na sile", "trzeba im zrobic pranie mozgu" albo jeszcze cos innego.
Rodzice tak wychowani i z takimi przekonaniam beda miec zapewne ogromny problem a przede wszystkim bedzi ten problem mialo ich dziecko.
Rowniez problem moga miec rodzice uwazajacy homoseksualizm za cos w rodzju "wstydu", "choroby zakaznej", rodzice nie rozumiejacy badz nie chcacy przyjac do wadomosci, ze albo síe jest hetero- albo homoseksualnym czlowiekiem z grubsza rzecz biorac. Tego sobie nikt swiadomie nie wybiera. Rodzice ktorzy pokladaja w dziciach wlasne nadzieje nie dopuszczajac mysli ze dziecko moze ale nie musi ich spelnic. Rodzice swoje samopoczucie uzalezniajacy od "opini" innych ludzi, srodowiska, wreszcie ci ktorym wmowi sie "wine" za homoseksualne ukierunkowanie potomka. Nie znajacy ludzi o tych ukierunkowaniach , nie majacy wiedzy na temat i stad bojacy sie "obcego".
To sa takie dwie najwazniejsze grupy. Reszta rodzicow moze nie byc "zachwycona", moze sie martwic ale nie odepchnie wlasnego dziecka. Czasem potrzebuje czasu by zaakceptowac ale nie odepchnie.
Pewnie ze czasem bedzie przechodzic sie rozne fazy ale z grubsza mowiac - jesli kochamy i staramy sie zrozumiec nasze dziecko, jesli siegamy po informacje to nie powinno byc zle...
W sumie to mogłabym Twoją wypowiedź skopiować i sie pod nią podpisać.
Homoseksualizm mi nie przeszkadza, nie lubię tylko takiego publicznego afiszowania się z nim /ale jak pisałam wcześniej, nie lubię publicznego "migdalenia się" Należałabym do tej reszty rodziców z brakiem entuzjazmu, ale za bardzo kaocham i sznuję moich synów, żebym ich nie akceptowała w "jakiejkolwiek postaci.
Jak juz napisalam, pewnie bym sie egoistycznie zmartwila ze wnukow miec nie bede..
Nie jestem uprzedzona, nie jestem homofobem..Kocham ludzi..wszystkich..ot tak.. i nic na to nie poradze.. Mysle ze mialabym wieksze opory, gdyby okazalo sie, ze jest kryminalista- wtedy moglabym sobie bardzo duzo zarzucic...
A najdrozszy?? Jest tolerancyjny.. A nasze Dziecie- to Jego Synus ukochany- wiem ze zrobilby dla Niego wszystko.. mam wrazenie ze wiecej niz dla mnie... I wczoraj , kiedy Go spytalam, wiem ze powiedzial to szczerze..
Jestesmy tolerancyjni oboje i tak staramy sie Mlodego wychowac- tak jak juz ktoras Kolezanka wczesniej wspomniala- gorzej by bylo, gdyby Mlody wyrosl na homofoba..
Na pewno byłby szok, złosc, żal i diabli wiedzą co jeszcze, ale na pewno nie odepchnełabym swoje dziecko.
Nie zdziwiło by mnie to nic a nic. Napisze Wam póżniej dlaczego.
Ciekawa jestem tego zapoiwedzianego ciągu dalszego:))
agusia stopniuje napięcie, zanim napisze- popadamy jak muchy, z ciekawości:)))))
Ja tak samo jak Ty.
Mój bardzo dobry kolega jest gejem. Ma 26 lat, a o jego orientacji nie wiedzą jeszcze jego rodzice. No cóż, boi się ich reakcji, a w szczególności ojca, że by się go wyparł, czy coś:( Smutne i przykre... Mi to osobiście nie przeszkadza, ale ja nie jestem jego rodzicem... Nie mam pojęcia, jak bym zareagowała, gdyby przyszło moje (hipotetyczne) dziecko z taką informacją... Z jednej strony wydaje mi się, że mi byłoby łatwiej zaakceptować orientację dziecka, bo mam właśnie tego kolegę i trochę go rozumiem i jego problemy. Ale z drugiej strony jak byłam w Holandii, gdzie jak wiadomo, związki homoseksualistów są legalne, przeżywałam niemały szok widząc dwóch kolesi trzymających się za ręce. Wydawało mi się to nienaturalne mimo wszystko...
No i poza tym niestety żyjemy w takim kraju a nie innym, gdzie homoseksualizm jest postrzegany jako choroba i powód do wstydu.
Potrafilabym to zaakceptować.Pewnie nie skakałbym z radości do góry,ale uszanowałabym wybór -w moim przypadku córki.Jeszcze kilka lat temu nie byłabym pewna odpowiedzi,ale odwiedzając córkę -studentkę czwartego roku,miałam okazję poznać takie pary i poznanie tych osób bardzo dużo mi dało.I jedno musze przyznać,że mieć za przyjaciela geja,to los na loterii.Mówię o swojej córce,więc wiem co piszę.Taki przyjaciel doradzi w zakupach ciuchów,pomoże posprzątać i jeszcze ugotuje i upiecze.Skarb.
popatrz a ja myslalem ze ja to robie na codzien i mam zone :) hahahha :)
no doradzanie w kieckach i zakupy ciuchow odpadaja !!! :)
e tam Bodziu nic sie nie wyklucza - mozesz byc tez bi :-))))
teraz wyjdzie ze zalozylem watek nie wiedzac ze jestem bi :) hehehehe
no ladnie :)
sprawdze to przy nastepnej wizycie u pampasa :) hahahahha
PS: Pampas -- wyslij mi sms jak co wieczor prosze !! :):):):):)
OOO no masz! To sa do-wody zapraszam . Ja z chili juz spiry...tusowo sie nastawiamy w innym watku. Moze dokaczyce z Pampasem? :-)))
a ty co ?? bi?? chcesz dolaczyc?? Wkn ci sie spodobala??? :):):)
a co jako hetero nie moge? ja bym sie tylko wlasciwie dolaczyla do-, do - wody ognistej .... :-))))
a no tak :)
hmmmm .....
z pampasem bede rozmawial jak codziennie wieczorkiem i porusze temat ....
przeprowadzimy tajne glosowanie poprzez podniesienie ...... ... :)
Kobitki oni nie szukają wrażeń damsko-męskich:))
jak wątek się skończy wyjdzie ,że założyłeś go ,bo Twoi bliscy nie wiedzą, jak Cię teraz traktować:))))))) i tak Cię zamotamy, że jeszcze "coming out" zrobisz:))))))))))))))
No widzisz,a moja córka na takie zakupy chodzi tylko ze wspomnianym przyjacielem.Przynajmniej jak mówi,że coś "na niej dobrze lezy", to nie pomyśli,że na nim wyglądałoby lepiej,a w przypadku koleżanki,mogłoby tak być.
mam kolege. hiszpan. niby nie BI ale wlasnie ma takie doradctwa w rekawie jesli chodzi o ciuchy... nie ma kobiety na stale.. zastanawialem sie czy on po prostu nie jest BI .. hmmm
No to teraz pewnie zaczniesz mu się baczniej przyglądać.Zapewniam Cię,że jak dobry kolega,to potrafisz zaakceptować wszystko.
nie mam z nim wiele kontaktu ale znam ludzi bi i gejow.. wiec raczej to nie wplynie na moja opinie o nich.
tylko nadal pytanie jak bym zareagowal jak by to bylo moje dziecko...
mimo doswiadczenia bym zareagowal impulsywnie, spokojnie, ze zrozumieniem bo znam kogos??? hmmm
roznie to bywa...
pozdr...
Nie ,że znam kogoś,może źle się wyraziłam.Chyba w tej chwili inaczej patrzę w ogóle na ludzi.Lata robią swoje.Jak byłam młodsza inaczej to widziałam.Teraz mając prawie 50 lat chyba coś się we mnie zmieniło.Doświadczenie?Ale jakie?Nie,to nie doświadczenie.Sama nie wiem,więc trudno jest mi odpowiedzieć.Jednego jestem pewna,potrafiłabym to zaakceptować.Buziaki.
Może i skarb ale nie chciałabym aby moi synowie "byli takimi skarbami, niech się dlaej za spódniczkami uganiają..
Swietny komentarz!
"Taki przyjaciel doradzi w zakupach ciuchów,pomoże posprzątać i jeszcze ugotuje i upiecze.Skarb."
O rany mój mąż jest gejem.!!!!! A może nie bo nie potrafi piec. Uf ulżyło mi.
e to ja mam większe prawdopodobieństwo, że nie jest gejem bo jeszcze do sklepów z ciuchami nie chce ze mną chodzic, fakt jak juz go wywlokę to doradzi...
Mój synek miał niedawno głupią przygodę,której jednak opisywać nie będę(z wielu powodów...).Była to jego nieuwaga i jednocześnie dość pokaźna strata finansowa...Pomogłam mu z tego wyjść, podpowiedziałam jak powinien się zachować...Zła byłam jak diabli ,płakać się chciało z tej złości...ale koniec tej przygody był taki,że wszyscy w niej uczestniczący byli zadowoleni.Powiedziałam mu wtedy:cokolwiek by się w życiu stało-nawet najgorszego-ja zawsze postaram się Ci pomóc...
Myślę,że podobnie byłoby w w/w przypadku....
Dodam,że dotyczy to obojga mych dzieciątek
Ja zawsze tłumaczę swoim chłopakom, że matka to takie "silne zwierze" które wiele zniesie...ale cieszę się, że chłopaki mje lubią kobitki:)
Mam małe dzieci ale już dawno się nad tym zastanawiałam. Taka wiadomość byłaby dla mnie problemem o tyle, że dziecko musiałabo żyć w nietolerancyjnym kraju. Orientacja seksualna nie jest wyborem, nie mamy na nią wpływu, zaakceptowałabym więc preferencje dziecka i wspierała tak, by czuło się kochane i w pełni akceptowane przez najbliższych.
Ja - chociaż poglądy mam dość liberalne - barzo cenię sobie tradycyjną rodzinę - w sensie rodzice + dzieci, więc pewnie zmartwiłabym się, że takowej nie będzie, że raczej nie będzie wnuków (a jesli będą, to one nie będą miały tradycyjnej rodziny). Ale byłby to dla mnie problem do przeskoczenia.
A poza tym - tak jak matka - martiłabym się, ze mojemu dziecku bedzie trudniej, przede wszystkim samemu ze sobą, bo ludzie odmiennej oriewnatcji przechodzą zazwyczaj długą drogę do zaakceptowania swojej seksualnej odmienności.
Jedno wiem na pewno - ze wszystkich sił starałabym się być dla mojego dziecka wsparciem, a nie na odwrót
Byloby mi bardzo, bardzo smutno i jakos strasznie zal... chyba najbardziej siebie, ze moja wizja przyszlosci mojego dziecko w ogole nie pokrywa sie z rzeczywistoscia i to w tak brutalny sposob.
Tak samo byloby, gdyby moje dziecie oznajmilo, ze bedzie siostra zakonna. Maz sie smieje, ze dla mnie to dwa jednakowe "zboczenia". Czarne poczucie humoru.
Ostatnio moja dosc bliska kolezanka (33 lata) "ujawnila" sie ze swoja odmienna orientacja seksualna.
W jej domu rozpetalo sie pieklo. Musiala sie w 1 dzien wyprowadzic (na szczescie wlasnie dostala klucze od wlasnego M). Matka jakos przebolala, ojciec-konserwatysta wyzywal, wyrzucil z domu, o maly wlos nie doszlo do pobicia; wezwano policje (!), straszyl "nasle na ciebie gwalciciela i zobaczysz, jak to jest byc z facetem!". Partnerke zaczal sledzic i zastraszac. Minelo mu po kilku tygodniach, a dzis (po dobrych 9 miesiacach) juz odpowiada na "dzien dobry" wlasnego dziecka.
I wiecie co? Ja mu sie nie dziwie. Nie mowie, ze pochwalam takie zachowanie, ale go rozumiem.
O jacie...! A ja nie rozumiem!
Znalam tego mezczyzne na kilka lat przed "zdarzeniem". Nie bede cytowac jego powiedzen na temat homoseksualistow, bo chyba bym bana dostala ;-), ale znajac go, rozumiem jego reakcje.
To ja bym raczej nie powiedzialam, ze go rozumiem raczej tylko:ze niczego innego sie po nim nie spodziewalam....
I ja tez NIE rozumiem absolutnie tego OJCA: Mogl nie rozmawiac, ograniczyc kontakt, przemyslec ale nie tak prymitywnie i agresywnie...Zgroza.
A poza tym jako matka wbilam sobie juz dawno do glowy: dzieci nie przychodza na swiat dla nas, by spelnic nasze zyczenia lecz po to by zyc wedlug wlasnego scenariusza. Jedyne co im mozemy dac na droge to milosc, pewne zasady...czy je przyjma za swoje to juz inna sprawa.
Dla mnie jest to tylko gdybanie, ale naprawdę nie wiem jak zareagowałabym gdyby syn mi coś takiego zakomunikował /na pewno bym go nie wyrzuciła, nie odepchnęła, nie byłabym z tym szczęśliwa, tolerancja tolerancja ale nie koniecznie w takiej sytuacji, zaakceptowałabym to ale nie z własnej woli, nie miałabym innego wyjscia i tyle... ale....e tam u mnie to nie grozi :))
W przeszłości znałam osoby o różnych orientacjach sexsualnych. Związane to było z moją społeczną pracą. Nie poznałam wtedy bliżej żadnej z tych osób.
Ich sexsualność nie dziwiła mnie zbytnio ale... Zadawałam sobie pytania jak oni to czy tamto. Trudno było mi wtedy zrozumieć że można kochać osobę tej samej płci. Byłam wtedy młoda i właściwie dopiero zaczynało się o tym mówić.
Jakies dwa lata temu poznałam mężczyznę gaya. Świetnie nam się razem rozmawiało. Zapewne znacie to uczucie kiedy kogoś poznajecie ( nie ważne czy kobieta czy facet) ma się wtedy wrażenie, że można przegadać z tą osobą całą noc. Bratnia dusza chyba to będzie odpowiednie słowo. Zachwyciła mnie w nim niezykła otwartość szczerość, wrażliwość. Ja czułam że on jest geyem, chyba zawsze to czuję rozmawiając z facetem tej orientacji.
Dużo rozmawialiśmy o moim synku, który ma dziwne zainteresowania jak na chłopaka, ale o tym za chwilę. Mówiłam mu że lubię gotować.Kiedyś upiekłam dla niego ciasteczka. Ot tak bezinteresownie. Lubię robić takie prezenty osobą które lubię. Od czasu do czasu piekłam coś dla niego. . Jego pracownicy jak przychodziłam z czymś dziwnie się na mnie patrzyli hi hi pewnie myśleli, że się zakochałam. :):) Po jakiś czasie zupełnie spontanicznie spytał mnie czy wiesz, że ja jestem z XXX ? Odpowiedziałam tak wiem. Zapadła dziwna cisza. na 5 sekund po czym ja zmieniłam temat jak gdyby nigdy nic. Teraz chyba jak on wyjaśnił to. Rozmawia się nam jeszcze lepiej. Rozmawiamy o swoich partnerach. Gdzie byliśmy co robiliśmy tak zupełnie na luzie. To chyba cud że go poznałam teraz wiem, że miłość nie wybiera.
Co do mojego syna ma 6 lat nie wiem co z niego wyrośnie. Kiedy był mały zachwycały go wszystkie bajki z księżniczkami, królewnami. Potrafię sobie to wytłumaczyć. Oglądał bajki z moją córką. Sami jeśli macie dzieci wiecie, że tych tzw, chłopskich bajek jest niewiele. Mały chciał być królewną. Ja nie wiedziałam jak mam się zachować. Zakładał sobie chustkę na głowę to były jego włosy, był Eliną. Był wtedy szczęśliwy i nie widziałam potrzeby pozbawiać go tego szczęścia. tańczył śpiewał. Zachwyciło go malowanie w wieku 4 lat malował buty na obcasie, stroje kąpielowe z haftami, suknie balowe i inne. Zapytał mnie jak się nazywa taki ktoś kto szyje ubrania dla kobiet bo on chce zostać taką osoba. Dziwne to było że z przerwami na posiłki potrafił malować cały dzień. Wszędzie gdzie tylko gdzieś leżała kredka malował. Ja byłam dumna, to powtało samo z niego. Chyba można nazwać to darem od Boga malowal takie cuda. Dzieci w jego wieku malowały ludzi. Kółęczko główka, kreseczki rączki z pod mojej piersi wyrósł prawdziwy artysta. Moja intuicja mówi mi nie przeszkadzać. Niech będzie kim chce, niech tylko będzie dobrym człowiekiem. Kiedy poszedł do przedszkola. Poinformowala panie o jego dziwnych zainteresowaniach. Bałam się żeby nikt nie zrobił mu krzywdy i nie stłamsił jego artstycznej duszy. Wszyscy się cieszyli bo to był 1 chłopak w przedszkolu, który lubil malować. W przedszkolu widzę go czasem jak biega w spódnicy. Jest szczęśliwy. Dlaczego miała bym go karać za jego szczęście. Trudno opisać te wszystkie jego zachowania. Jest niezykle wrażliwy, taki sie urodził. Nasi znajomi czasem na nas dziwnie patrzą jak przychodza i mały bawi sie lalkami. Powiem wam że bawi sie wszystkim lalkami samochodami, klockami leggo ale niektórych to dziwi te lalki dziwią . Mały je ubiera przebiera, stylizuje fryzury. Ma nawet kilka swoich dostał od siostry. Znajomy drwił drugi Jacyków. Od września jak poszedł do przedszkola trochę jego zainteresowanie projektami zmalało. Zastanawialiśmy się z mężem i zadawaliśmy sobie pytania co to będzie jak się okaże ..że będzie gayem. Kocham go tak bardzo za to jaki jest, że to dla mnie nie ma znaczena. Zrobie wszystko co mogę aby był szczęsliwy i nie pozwolimy nikomu go skrzywdzić.. Nigdy.
Niezykły malutki znawca mody. Dla wyjaśnienia powiem, że tych nawyków nie wziął odemie ani od mojej 10 letniej córci.
Wiem ma do piero 6lat psychika, zainteresowania ciągle się zmieniają i będa zmieniać. Bez względu na wszystko zawsze będzie moim synem. Ja i mój mąż będziemy z nim do końca naszych dni.
Wybaczcie za tego laborata ale już dawno czułam, że chcę to napisać.
Aggusiu
Ty i Twój mąż jesteście bardzo mądrymi ludźmi.
Tylko tyle chciałam napisać.
Bo właśnie to jest ważne- nie, że chłopiec nie bawi się "chłopczyńskimi" zabawkami, tylko, żeby nikt nie zmarnował jego talentu!
Pozdrawiam ciepło.
Agik dziękuje to bardzo trudne tak się obnażyć. :):) Chciałam napisać to parę miesięcy temu. Był jakiś temat gdzie burzliwie rozmawiano o tym. W tamtym wątku wypowiadano sie bardzo krytycznie o osobach homoseksulanych. Dziś Bodek Zapytał Jak bys zareagował(a) ...... ja wtedy miałam ochote spytac tych wszystkich osob w tamtym wątku jak by się zachowywały. Mnie jako matce trudno sobie wyobrazić, że można odtrącić własne dziecko tym samym jakąś część siebie.
Aggusia, wiem, ze trudno się obnażać. Wiem, jakie trudne jest wystawiać te delikatne miejsca, które tak łatwo zatruć, zniszczyć...
Ale to, co napisałaś jest naprawdę TYM BARDZIEJ piękne!
Mądre i w ogóle.
Ściskam. Ja tez nie pozwolę skrzywdzić Twojego Synka, ani zmarnowac Jego talentu :)
Agusiu, przeczytałam i zamarłam. Przez chwilę myślałam, ze piszesz o moim synu. Moje dziecko ma w tej chwili 17 lat i z całą pewnością nie ma skłonności homoseksualnych. Przyznam, ze jestem tym zaskoczona, bo sądząc po jego dziecięcych zachowaniach, w jakimś sensie byłam na to przygotowana.
Było tak, jak u Ciebie. W sklepie nigdy nie poprosił o samochodzik, lecz zawsze o lalkę. Jak miał cztery lata, będąc ze mną w sklepie wybrał sobie koszulkę, która tak naprawdę była bawełnianą sukienką. Kiedy mu o tym powiedziałam i tak chciał ją mieć. Przez całe lato w niej chodził i nienawidził, kiedy ją pralam i nie miał jej "pod reką". Rozmawiałam o tym z mężem i właściwie jedynym naszym zmartwieniem było jak wytłumaczyć babciom, żeby przestały go "nękać" i przekabacać. Oprócz lalek były rajstopy zakładane na głowę, taka jegoimitacja długich włosów. Wiosna, lato, jesień, zima... rajstopy na głowie. Jego idolką była "Mała Syrenka", rajstopy musiały być czerwonee, bo Arielka takie miała. I rysował! Rysował od rana do nocy. Oczywiście laleczki. Tak było do 11-12 roku życia, kiedy to zrobił projekt okładki do tomiku wierszy mojego przyjaciela, gdzie była, odwrócona tyłem, przepiękna tancerka.
Teraz to chłop z krwi i kości. Ma swój blog, na którym stworzył komiks,w którym królują "oni". Codziennie nowe rysunki, nowe postacie- w większości kobiety. Nigdy mnie to nie martwiło, nigdy nie daliśmy mu odczuć, że jest z nim, "coś" nie tak.
Teraz z perspektywy czasu myślę, ze poniekąd ta jego fascynacja kobietami brała się stąd, ze spędzal ze mną większość czasu i byłam jego idolką.:)
Agusiu, niczym się nie przejmuj. Nie jest ważna orientacja seksualna, liczy się wrażliwość i miłość. Jeśli mój, czy Twój syn będzie potrafił nią kogoś obdarzyć, to już mniejsze znaczenie ma fakt czy będzie to Jacek czy Agatka.:)
Almiro przejmować się nie przejmuję :):) Bodek zaznaczył, żeby sie nie kłócić w tym wątku. Skłoniło mnie to do napisania o tym co czuje matka, która rozwarza takią ewentualność. Świadomość dziecka ciągle się kształtuje. Wiem, że to wszystko może się o 100 % zmienić. Miałam kiedyś kolegę który jak był mały chodził w spódnicy i kazał nazywać się Gosią. Nikt pojęcia wtedy jeszcze nie miał o homoseksualiźmie. Kolega wyrósł na heteroseksualistę :)
Mam taką małą nadzieję w sercu, że zagożali przeciwnicy najpierw trochę pomyslą zanim zaczną krzyczeć i obrażać innych.
Dla mnie homoseksualizm to nie problem.
Almiro masz rację miłośc jest w tym wszystkim najważniejsza. W imię miłości człowiek jest w stanie dużo przebaczyć, zrozumieć. Dlatego nie rozumię innych,którzy potrafią swoje dzieci wyrzucić z domu. Jakie to ma znaczenie czy ktoś kocha Jacka czy Agatkę - masz rację :):)
rodzice często tyraktują dzieci jak swoją własność, chcą je kształtować według "własnego programu" każde odstępstwo traktuja jako "sprzeniewierzenie'się, wyrzucaja z domu, wydziedziczają najgorzej, że nie zdaja sobie sprawy ze sami na siebie kręcą bicz, bo kiedyś oni zostaną sami, będą potrzebowali pomocy i co wtedy?? dla mnie ma to znaczenie, że mój syna kocha Anię, nie np Jacka, ale nigdy bym się go nie wyparła, nigdy nie wyrzuciłabym go z domu gdyby było inaczej..
nie wyparła byś się bo kochasz swoje dziecko prawdziwą miłością. Nie patrzysz na nie przez pryzmat zaspakajania własnych ambicji i potrzeb.
Aggusiu,
jestes madra kobieta, madra matka,
znam wiele osob o innej orientacji seksualnej, moje pierwsze "zetkniecie" to byla Stefania, pochodzila z Niemiec, wyjechala do Kanady, bo jej rodzice nie mogli jej wybaczyc, ze jest inna, nawet wziela tu fikcyjny slub, niestety kilka lat pozniej popelnila samobojstwo...
w mojej firmie pracuje wiele gayow, zarowno kobiet, jak i mezczyzn, maja absolutnie te same prawa, co reszta,
z jednym z nich - Kevinem (byl kiedys moim bossem) zaprzyjaznilismy sie, bywam u niego w domu, bardzo hucznie obchodzil swoje 40 urodziny, zaprosil tylko 6-7 osob z pracy (hetero), ja tez tam bylam, partner Kevina jest nauczycielem, kocha dzieci, jest bardzo wrazliwy, maja ladny dom, czysty, cieply...
mielismy tez sasiada o podobnej orientacji, byl kierownikiem ogromnego hotelu, podrozowal, dostal kontrakt w Chinach na 3 lata, wyjechal, szkoda, swietny sasiad, zawsze bardzo zyczliwy, pomocny, byl dla mnie (wszystkich kobiet) SUPER uprzejmy...
no a teraz najblizsza nam osoba, to syn naszych przyjaciol, Polakow, przylecielismy do Kanady jednym samolotem i polubilismy sie, maja 2 corki i tego wlasnie syna , jego ojciec przy kazdej okazji powtarzal, ze Lukasz to pojdzie w jego slady (przed slubem byl ponoc strasznym Cassanowa), ledwo wrocil ze szkoly telefony od kolezanek, przystojny chlopak...
ktoregos razu siedzimy, wchodzi Lukasz, wita sie ze mna, jak zwykle bardzo serdecznie, ale ja natychmiast wiedzialam, ze zaszla w nim zmiana...
niestety mysle, ze jego tatus nadal sie wstydzi, mowi tylko o osiagnieciach syna (zawsze lubial rysowac, a teraz jest projektantem mody), niz o jego zyciu prywatnym...
konczac, dla mnie liczy sie czlowiek, a, to, co robi w sypialni, to naprawde prywatna sprawa kazdego...
jesli Twoj syn okaze sie gayem, Ty i tak nic nie zmienisz, co mozesz : kochac go, w przeciwnym razie mozesz go stracic,
bardzo serdecznie Cie pozdrawiam,
PS. kto wie, moze Twoj syn zostanie slawnym projektantem mody?
Bodek- nie mamy dzieci, ale wiem, ze potrafilabym zaakceptowac ich decyzje
Urszulo ja mam w sercu taką nadzieję że zostanie sławnym projektantem mody :):):):)
twój syn ma wszelkie zadatki aby wyrosnąć na wielkiego znawcę kobiet. ale gdyby się stało inaczej, Ty i Twój mąż bylibyście stopniowo i sytematycznie przygotowywani do takiego a nie innego zycia syna, to byłoby oczywiste, ale ja myślę o rodzicach, którzy dowiaduja się o seksualnej oreientacji syna nagle, bez wcześniejszych oznak i to w wieku, gdy liczą że załozy rodzinę, beda wnuki, o tym pierwszym szoku. W kochajacej rodzinie szok minie i rodzice się przyzwyczają, bo nie sądzę że do konca pogodzą..ale mówię, z mojej strony jest to tylko gdybanie, Mnie razi ostentacyjne mizdrzenie sie dwóch mężczyzn czy prowadzanie sie za ręke dwóch kobiet ale inna sprawą jest, że wogóle nie uznaję, nie lubię "publicznego" mizdrzenia sie..
Basiu ale ja myślę o rodzicach, którzy dowiaduja się o seksualnej oreientacji syna nagle, bez wcześniejszych oznak i to w wieku, gdy liczą że załozy rodzinę,
Basiu rodzice nie chcą widzieć pewnch rzeczy tylko ślepy człowiek może pewnych rzeczy nie widzieć nie uwierze że przez ileś tam lat życia powiedzmy 20. Nie przeszło owym rodzicom pewne pytanie przez myśli. Nazwała bym to urażona dumą, zawiedzionymi amicjami rodziców itd. Ja mam małe dzieci nie myslę o wnukach w kategorii, że ja musze je mieć. Rodzcice liczą na coś. Ja liczę tylko na to i staram sie aby moje dzieci były dobrymi ludzmi.
wiele dzieci wychowuje się z tzw. kluczem na szyi, rodzice widują je przez chwile w domu-byłeś w szkole tak wszystko w porządku tak, jadłeś tak, wychodzisz tak-tyllko nie wracaj późno- i jak tu mozna poznac dziecko nie mówiąc o jego znajomych..W domu każdy zamyka się w swoim pokoju..
Kiedyś mój syn powiedział mi wielki komplement : w waszym małżeństwie bywało róznie ale w przyszłości chciałbym aby moje małżenstwo było podobne i tak chciałbym wychowywać swoje dzieci jak wy wychowywaliście nas...fajnie no nie???
bardzo fajnie, odwaliliście dobrą robotę, skoro sam syn tak czuje. Chciałabym żeby mój powiedział kiedyś coś takiego.
wiesz co by mnie baaaardzo zabolało- gdybym dowiedziała się ,że mój syn jest gejem od kogoś innego niż on sam. wtedy wiedziałabym na bank, że ja dobrej roboty nie odwaliłam, skoro nie miał wystarczająco zaufania żeby mi powiedzieć, a ja byłam tak ślepa żeby nie zauważyć.
Basienko mnie po takich słowach rozpierała by duma :):):) Podaj nam trochę recepty na takie wychowanie :):) - żartuję wem że takowej nie ma ale jakbyś tak rąbka uchyliła :)
ten sam Maciek /juiż całkiem dorosły zresztą Maciej/ kiedys w rozmowie powiedział mi: Ty robiłaś bardzo sprytnie bo jak coś chciałem zrobić i mówiłem to tobie to odpowiadałas : ja bym zrobiła to tak, ale ty zrobisz jak zechcesz- i zawsze wychodziło na twoje.
Ponieważ całe dodorsłe życie pracowałam i pracuje z tzw"patalogią" zawsze byłam przeczulona na punkcie narkotyków: ale nigdy nie powiedziałam nie wolno-mówiłam im tylko:liczę na wasz rozsadek. Wyadaje mi się, że potrafiłam i potrafię synów kochać i przyjaźnić się z nimi, podobnie zresztą jak z moim mężem po iluś tam latch /juz straciłam rachubę he he/ małżenstwa nie tylko jest uczucie ale równiwż głęboka przyjaźn, wydaje mi się, że to tez ma wpływ na 'dzieci":))
Ale zawszę mówię, że nagroda Nobla należy się temu kto powiedział: małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci duży kłopot...tylko wierzcie mi młode mamy, ze do tego trzeba dorosnąć:))
To tak jak ja haha. Dzis moje dorosle juz dzieci tez sa wlasnie wdzieczne za to, ze nie bylo slepej kontroli i zakazow dla zakazu. Bylo wiele rozmow, pewnie, ze i klotnie i spory ale w wiekszosci po prostu zaofanie. Rozesmialam sie czytajac twegoposta bo tak samo odwodzilam moje dzieci od jakichs kosmicznych pomyslowi jak i ty. :-))) Dzis same mnie nieraz pytaja: Mamo co bys zrobila w takiej sytuacji? I zwsze dostaja odpowiedz z zaznaczeniem: no ale to ja bym tak zrobila ty zrobisz jak uznasz za stosowne wierze w Ciebie!
Agusiu z mezem robicie wszystko tak jak powinniscie - to na wstepie. Naprawde bardzo, bardzo sie ciesze, ze tak jest. To wielkie szczescie dla waszego syna miec takich rodzicow. Az mam ochote Was usciskac.
Teraz do meritum: nie martwcie sie na zapas. "objawy" ktore ma wasz synek nie sa koniecznie objawami ukazujacymy na pozniejszy homoseksualizm. Tak male dzieci sa jeszcze psychicznie mozna by powiedziec "bezplciowe". Probuja roznych rzeczy. Pewnie, ze moze synek nie jest typowym urwisem ale to jeszcze o niczym nie swiadczy. Drugi faktor: starsza siostra. Czesto mniejsze dzieci przejmuja zachowania od starszych bez wzgledu na plec. Chca im dorownac a nawet przegonic, chca byc "duze". Nie ma nic do rzeczy, ze corka tak bardzo nie rozwija akurat tych zainteresowam. Ona mu pokazala, ze takie rzeczy jak malowanki, przbieranki, lalki i inne "dziewczece" zabawy sa . Siostra moze teraz woli samochody ale, ze brat a talent plastyczny to- no wlasnie rozwija go dalej. Moze bedzie z niego kiedys wieki kreator mody? Niektore dzieci od malego juz wiedza kim chca byc.
Wiesz znam takie zachowania z autopsji:-). Moj syn ma starsza o 4 lata siostre. Kiedy byl w wieku przedszkolnym to koniecznie chcial nosic spodnice i sukienki. Jednego dnia byl wielki ryk bo nie pozwolilam mu w cienkiej spodniczce isc do przedszkola :-)).Innego jak sie dowiedzial, ze chlopcom nie rosnie biust :-))) Przebieral sie chetnie za dziewczyne, ulubiony kolor to byl rozowy i czerwony :-) Nie malowal fakt, ale najchetniej bawil sie barbie siostry. Ona wolala auta - barbie ja nudzilo. Jedyna "meska " fscynacja syna byl pociag i spacery na dworzec . No i klocki ktorymi bawili sie najchetniej razem.
Potem mu te zabawy lalkami przeszly. Bawil sie wszystkim jak kazde dziecko.
Dzis jest doroslym mlodziencem, ma kilku kolegow gejow. Jezdzi z nimi czasem na koncerty muzyki filmowej. Zakochuje sie jednak w dziewczynach. Fascynacje koleja ma do dzis - od wrzesnia bedzie sie uczyl zawodu maszynisty pociagu. Pierwszy raz oswiadczyl ze chce zostac kolejazem jak mial 4 lata ...i mu nie przeszlo mu to tak naprawde nigdy. Jest wrazliwy, empatycznym i inteligentnym mlodym czlowiekiem ale na pewno o heteroseksualnym.
Dlaczego to pisze? Po prostu dla wsparcia Was. Nie martwcie sie na zapas, zostancie tacy jacy jestescie a reszte pokaze czas... Pozdrawiam serdecznie!
Dorotko dziękuje za wsparcie. :):) Ja się nie martwie :) może to co napisałam tak zabrzmiało bo i Almira zwróciła mi na to uwagę. Rozważam zadaje sobie pytania jako matka ot takie ludzkie myśli :):)
SZACUN !!!!!!
aggusiu, w zasadzie dziewczyny napisały Ci już wszystko,co ja chcialam Ci powiedzieć więc się tylko pod tym podpiszę.
A od siebie dodam tylko, że napisałaś o swoim synku tak, że czytając to aż miałam ochotę poznać tego wyjątkowego małego Wielkiego Człowieka. Myślę ,że najwspanialszym darem, jaki możemy dać naszym dzieciom jest poczucie ich wyjątkowości. Jak zbudujemy im silne poczucie własnej wartości, to ten momentami paskudny świat nie wyda im się już taki straszny...Po tym co przeczytałam wiem, że Twój synek na pewno dzielnie stawi jemu czoła:)
I w końcu po tym co napisałaś , skojarzyłam Twojego nicka- opisywałaś zainteresowania synka w innym temacie "dziecko prawdę ci powie", czy jakoś tak. W każdym stamtąd pamiętam, że początek "modowej fascynacji" synka wziął się z gry komputerowej Twojej córeczki. I ja równiez przychylam się do opinii, że małe dziecko początkowo nie czuje zdecydowanie tych podziałów na "dziewczęce" i "chłopięce"- gry, zabawy, ciuchy, przedmioty, itp. Chce tego, co go bardziej fascynuje i co z różnych przyczyn bardziej do niego przemawia. Tu myślę, że zainteresowanie modą ruszyła ta gra i może dobrze, bo widać z tego co piszesz, że Szkrab ma smykałkę. W każdym razie Ty też zapamiętaj proszę mój nick, bo jeśli Twojemu synkowi jego pasja nie przejdzie, to niewykluczone,że za kilkanaście lat uśmiechnę się do Ciebie jeszcze szerzej niż teraz, abyś przepchnęła mnie do niego w kolejce po jakąś fajną kieckę:)))
buziaki dla Ciebie i Małego Zdolniachy:)
84chili84 dziękuje bardzo :):) niedługo będę robić hi hi zapisy na sukienki :):)
Pięknie powiedziane Doroto :):)
O rany! Nie wiem .... i nie chce wiedziec!
Na pewno zawsze ze wzgledu na wszystko bede ich kochac nad zycie i bede robic tak aby byly szczesliwe.
Jak kochasz swoje dziecko to chyba z kim sypia jest mniej istotne jak widzisz ze jest szczesliwe... czyz nie prawda
Moi synowie to stare konie już są i teraz sami za siebie odpowiadają. Moje widzenie rózności seksualnej jest inne niż przed np.20laty. Moją świadomość w tym temacie zmieniła literatura i media. Teraz ją po prostu mam. Bywają większe nieszczęścia niż odmienność płciowa. Oby tylko zdrowi i szczęśliwi byli.
echhhhh, żeby tak każdy zechciał iść 'z duchem czasu", jak Ty, bylibyśmy o niebo szczęśliwszym narodem...
Ponoć można mieć odmienne zdanie na forum a więc napisze swoje.
Staram się wychowywać swoje córki i wpajać im pewne zasady i normy społeczne ,że mam nadzieję ,że nigdy nie usłyszę z ich ust :"Mamo zakochałam się w kobiecie", dla mnie było by to nie do przyjęcia,zwariowałabym chyba z rozpaczy. Tak jestem zacofana a do tego katoliczką i na to moja wiara nie pozwala.
Agacia tylko najgorsze jest to, że w pewnym wieku /naszych dzieci oczywiście/ niektóre informacje musimy jedynie przyjąć do wiadomości, niezależnie czy sie z nimi zgadzamy czy nie...."pozostaje nam jedynie zwariować z rozpaczy"
Podebnę się pod Ciebie
Agaciu może i jesteś zacofana. Podejrzewam, dlatego, że nigdy nie interesowałaś się odmienościami, nie poznałaś ludzi itd. We mnie tez to w jakiś sposób dojrzewało. Przeczytałam w przeszłości wiele książek. Piszesz, że wiara katolicka nie pozwala .Tutaj się nie zgodzę do końca ale to temat na inną dyskusję, której tutaj nie chcę zaczynać. Wiara w zasadzie nie ma tutaj nic do rzeczy. Odpowiedz sobie sama na pytanie: Czy nigdy w życiu nie użyłaś prezerwatywy ani żadnej antykocepcji ?? Wiara katolicka też na to nie pozwala.
Pewnie, ze mozesz miec inne zdanie. Szanuje i nie bede Cie przkonywac. Jedyna uwaga: Ty masz problem z ewentualna akceptacja homoseksualizmu u Twego dziecka. Nie pozwol, gdyby nie daj Boze dziecko okazalo sie byc homo, aby Twoj problem stal sie jego problemem. Pomysl o tym: dzieci nie ma sie po to by spelnily nasze oczekiwania....
a to juz chory wg mnie poglad
Być może i chory skoro tak twierdzisz,ale zdania nie zmienię mimo mojej "choroby".
a jestes sklonna kontynuowac te rozwazania? Jesli tak - to chetnie uslysze jak zareagujesz w tej hipotetycznej sytuacji? czy powiesz corce WYNOCHA _ NIE CHCE CIE ZNAC, czy moze raczej KOCHANA CORECZKO< PRZYKRO MI NIEZMIERNIE< ALE W OBLICZU ZAISTNIALEJ SYTUACJI MUSISZ ISC WLASNA DROGA< KTOREJ JA NIE MOGE TOLEROWAC I AKCEPTOWAC, MUSIMY ZATEM ZAERWAC WSZELKIE KONTAKTY.
A moze jakies inne rozwiazanie?
I jeszcze jedno - piszesz, ze Twoja wiara ci na to nie pozwala - znaczy NA CO Ci nie pozwala, i gdzie w zasadach tej twojej wiary jest to zalozone?
Napewno to co napisałam rano to była pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy,po dłuższym zastanowieniu pewnie zaakceptowałabym wybór córki choć na początku było by to zapewne trudne.Jedyne co wiem na 100% nigdy bym nie wyrzekła się swojej córki.
Jedyne co wiem na 100% nigdy bym nie wyrzekła się swojej córki.
No i to jest najwazniejsze! :-)
Dokładnie:)
z tym ostatnim zdaniem mam maly problem:Tak jestem zacofana a do tego katoliczką i na to moja wiara nie pozwala.
nawet nie odniose sie do zacofana bo jesli Ty tak sadzisz to...jest to Twoja sprawa. Nire rozumiem tylko na co Tobie wiara nie pozwla: oszalec badz nie? Czy nie pozwala Tobie na akceptacje homoseksualizmu? A moze "nie pozwala" - jakby mogla zabronic (!) byc komus homoseksualista?
Z tego co wiem to nawet ojcowie kosciola w wiekszosci sa zdania, ze katolicyzm jedynie zabrania wykonywac praktyki homoseksualne ale nie zabrania bycia homoseksualista a juz na pewno nie zabrania kochac (platonicznie) braci i sostr naszych. Bez wzgledu na plec.
Nie napisalam własnego zdania w tym wątku aby rozpętać jakąś burzę ,tylko to co w pierwszej chwili przyszło mi na myśl .
Nie mam zamiaru nikomu się tłumaczyć z tego ,że akurat tak myślę a nie inaczej.
Aha i jeszcze dodam ,że nie lubię gwałtownych burz:)-pozdrawiam.
ok , chcialam Cie tylko lepiej zrozumiec..ale oczywiscie jesli taka Twa wola nie bede juz pytac
Brawo , mysle tak samo:)
wiemy..wiemy...:-)
Komunistka jestes Dorotko? bo kiedys komunisci krzczeli w liczbie mnogiej , nie mowili za siebie , tylko za innych:) lepiej by pasowalo jakbys napisala, wiem , wiem:)
a skad! To byl tylko zarcik w mysl : wiemy, my jako WZ bo nie pierwsza to wypowiedz Twa, ze jeses dosc konserwatywna. No i co? Ano nic zlego w tym nie ma! :-)
No co Ty, ja i kontrowersja :) Pisze tylko, to co mysle! nie chcę sie tutaj z nikim wadzic- w koncu zyjemy w wolnym kraju Dorotko .Koncze, bo Piotrus wlasnie grzebie sobie w donicy z kwiatkiem, i wywalil ziemie:)
Dorotko może się lepiej ze mną żurawineczki napij?????
juz juz dawaj bo od syczenia na wyjcu pragnienie mnie ogarnelo!
przecież mówiłaś zę nie syczysz i dlatego myślałam, że jesteś zaskrońcame //czy zaskrońce syczą???/
No bo syczec zaczelam pozniej. Tu w watku nie syczalam - chyba ze juz nie wiem co robie. Posyczalam sobie na wyjcu zeby zobaczyc czy w ogole umiem. Tak dla rozrywki :-)) Teraz wiem ze umiem ale nie kcem :-)
Agaciu, ja też jestem Katolizką i m.in. dlatego nie mogłabym (!) twierdzić, że to byłoby dla mnie nie do przyjęcia. Bóg jest nieskończoną miłością , dobrocią i mądrością i jakoś nie wyobrażam sobie, aby miał odtrącić moje dziecko, bo kocha Antka,a nie Antosię:) Bóg kocha wszystkich, prawda? Morderców, gwałcicieli, itp., a gejów i lesbijki to już nie??
Kochana, przecież w naszej wierze głównym założeniem jest to, że zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga, stąd każdemu bliźniemu należy się miłość- w każdym jest sam Bóg. I choć to dla niektórych pewnie nie do pojęcie- w homoseksualiście też:))))) Z miłością nierozłącznie wiąże się szacunek, a z miłością i szcunkiem- prawo do wolnej woli. I o ile rozumiem, że "zwariowałabyś z rozpaczy", kompletnie nie kumam dlaczego właśnie wiara nie pozwoliłaby Ci tego faktu zaakceptować?
I na tym opierają się właśnie "zasady i normy społeczne", które ja wpajam swoim dzieciom. Dla mnie największą rodzicielską porażką, jaką mogę sobie wyobrazić w tym temacie jest nie wychowanie geja, tylko homofoba!
Agaciu, pozwól - piosenkę Ci dedykuję:
http://przemeczek1579.wrzuta.pl/audio/1CGPKMO7E6f/t-love_-_nie_nie_nie
I żeby nie było ,że jestem taka święta- mi też nie jest obce słowo nietolerancja i nienawiść. Modlę się do Boga z prośbą o łaskę, chciałabym aby pozwolił mi patrzeć na pedofila, gwałciciela, mordercę, czy osobę ,która w inny sposób krzywdzi drugą osobę ,jak na człowieka chorego,a nie jak na zwykłego s********a. Bardzo bym tego chciała i niby wiem, że nikt , kto nie ma problemów z psychiką, tak nie robi, a równocześnie- no nie potrafię. Nie mogę się oprzeć temu, że gdybym mogła, zmiotłabym taką jednostkę samym spojrzeniem z powierzchni ziemi.
Tyle tylko, że ja wiem, że to moja wada, moja słabość i mój problem. Nie szukam sobie wytłumaczenia w Bogu, że mogę tak myśleć, bo Bóg kazał żyć w pokoju ,a taki ktoś tylko zniszczenie sieje. Wiem, że takie myślenie tylko mnie od Boga oddala, na pewno nie zbliża.....
i jeszcze coś, jak już jesteśmy przy T.love-ie, moje ulubione:
http://magducha22.wrzuta.pl/audio/4p4feU3hnkZ/t.love_-_bog
pozdrawiam serdecznie
Na dzień dzisiejszy nie mam pojęcia - nie byłam w takiej sytuacji, patrząc na moje pociechy raczej nie będę.
Mam wielką nadzieję, że po pierwszym szoku - nie da się ukryć, że przy nagłym powiadomieniu szok na pewno byłby - starałabym sie chronić swoje dziecko, robić wszystko, aby był szczęśliwy...
Znając swoje podejście do świata - nawet jeżeli homoseksualizm nie jest dla mnie rzeczą naturalną (co nie znaczy, że go nie ma, że należy traktować go jako zło całego świata) - starałabym się zapoznać z "problemem", aby móc go ogarnąć rozumem, zrozumieć i pogodzić sie z jego istnieniem. Na pewno (tak mi sie wydaje na sucho) nie starałabym się "nawracać".
Nie sadze aby ktokolwiek mogl byc zachwyconty ewentualnym homoseksualizmem swojego dziecka. Prawde mowiac w wypowiedziach paru osob nie podoba mi sie, ze traktujecie te sprawe jak kwestie takiego czy innego wyboru czlowieka. Niezaleznie od przyczyn pojawienia sie orientacji homoseksualnej ona po prostu w takim czlowieku TKWI, ale jest dokonanym przez niego/nia wyborem.
I dlatego tez sam tzw "comming out" nie spowoduje przeciez ze zaczne swoje dzieci w takiej sytuacji inaczej kochac i traktowac. Na szczescie nie musze juz miec takiej obawy w odniesieniu do swoich corek.
Bodek! a ja nie bede sobie czyms takim, nawet glowy zaprzatac, Na szczescie mi to nie grozi,syn jeszcze mały. ale widze ze lubi dziewczyny:))) jak przychodza kolezanki corki, to namietnie szarpie je za wlosy i sam caluje w usta:) A moja cora ,bardzo ostatnio interesuje sie chlopcami A tak na powaznie, na pewno probowalbym jej przemowic do rozsadku i pisze to szczerze.Nie przetrawilabym cos takiego, inni niech sobie toleruja takie zwiazki, nic mi do tego.
W jakims stopniu jestem tolerancyjna , ale nie az tak :) Pan Bog stworzyl kobiete i mezczyzne, zeby sie kochali i rozmnazali i niech tak zostanie.:)
Pozdrawiam wiosennie:)
Ciekawe kto stworzyl homoseksualistow.
A tak czysto teoretycznie - czy wyobrazasz sobie kogokolwiek na tym swiecie, kto moglby zawrocic twoje zdroworozsaadkowe podejscie i przestawic cie na homoseksualizm? Naprawde uwazasz, ze przemawiamiem do rozsadku problem sie rozwiaze?
Wiem ze nie rozwiaze, ale probowalabym:) nie jestem wrogiem ludzi ktorzy maja inna orientacje seksualna, nie mialabym nic przeciwko jakby moja corka miala za przyjaciela geja.
Ale zwiazek z kobieta , mam na mysli wspolne zycie! nie zaakceptowalabym tego - nic na to nie poradze, taka juz jestem.Tym bardziej nikt mnie juz w tym wieku nie przestawi na homoseksualizm, chyba ze sie myle.
Rzecz w tym, Mamo Różyczki, że orientacji seksualnej sie nie wybiera - ta myśl po prostu w człowieku dojrzewa, aż pewnego dnia jest już pewien. Na nic nie pomogą rozmowy, na nic zda się to, że w okreslonym duchu wychowujesz swoje dzieci. Zwyczajnie któregoś dnia moze sie okzać, że Twoje (albo moje, albo kogoś innego) dziecko "kocha inaczej" (tego Ci oczywiscie nie zyczę).
I co wtedy????
W mojej opinii Ty jestes bardzo oddana swoim dzieciom matką (tak dajesz się poznac na WŻ) i nie wierzę, że choc miałabyś z tym ogromny problem - w końcu pogodziłabyś się z homoseksualnością swojego dziecka (majac moze zwsze jakiś wewnetrzny żal, ze tak jest). Bo musisz przyznać, ze miłość rodzica, miłość matki jest silniejsza od pogladów, przyzwyczajeń, uprzedzeń
Masz racje Agafi, ale na dzien dzisiejszy, nie umiem sobie czegos takiego wyobrazic:) Gwarantowac za swoje dzieci nie bede, bo nie wiem jak to bedzie w przyszlosci. Ale tak mi jakos podpowiada serce matczyne, ze to mnie nie spotka. Pozdrawiam.
a jesli...jak Agafi tak i ja czuje,ze za bardzo kochasz Twe dzieci by je kiedykolwiek odtracic. Zreszta w porownaniu do innych mozliwych "skrecen" i "bledow" i "nieszczesc" mogacych, nie daj Boze, spotkac nasze dzieci widze homoseksualizm tylko jako "maly pikus"
nei musisz jesli nie chcesz.
moje pytanie bylo do ludziskow ktorzy chca :)
NP : wyobraz sobie corke wchodzaca do domu z kolezanka i trzymajaca ja za reke w kazdej sytuacjii....
a po 40 minutach oswiadzcza tobie ze sie zakochala.. TY myslisz ze znalazla chlopaka a ona opowiada o kolezance ktora wlasnie wyszla z domu ...
i tu sie zaczyna gorka emocjonalna ktora moze zmienic wiele w stosunkach matka - corka...
ja mimo ze znam pare dziewczyn i chlopakow nadal nie potrafilem dojsc do tego jak rodzic reaguje na taka sytuacje...
dlatego ten watek.....
pozdr....:)
Pierwsza wiadomość o ciężkiej chorobie zazwyczaj odbiera siły , ale trzeba się pozbierać i żyć nadzieją w uzdrowienie.
uzdrawiać można elektrowstrząsami,a tych, którzy nie rokują poprawy- spalić na stosie:)))))))))))))))))))))))))))))))))
oj jakiś wątek z czarownicami przegapiłam????
malo wiedzm tu widzisz?? :D:D:D:D:D heheheh
prawie całySabat /zresztą niektóre wiedźmy całkiem przyzwoite/:)
Użytkownik Bodek napisał w wiadomości:
> malo wiedzm tu widzisz?? :D:D:D:D:D heheheh
...ale wiemy przecież, że One
są tylko tak "przechrzczone"
ku wygodzie (nas facetów) gawiedzi
bo wiadomo ile w nich dobra siedzi ...
bardzo to miłe:))
Wstrzymaj się , jeśli możesz , z podjęciem tak radykalnych środków . Chodzi przecież o dziecko.
Pytanie postawione w nagłówku chciałbym odwrócić. Dla mnie bardziej interesujące jest , jak człowiek o odmiennej orientacji seksualnej odebrałby wiadomość o tym , że medycyna radzi sobie z tym problemem . Na ile jest zafascynowany swoją odmiennością i czy byłby skłonny dołączyć do normalnej większości.
?? normalna wiekszosc?? Pewnie miales na mysli heteroseksualna wiekszosc.. :)))
Hi- prowokujesz..
Chyba wiesz ,że w każdej dziedzinie większość występujących zdarzeń (przypadków) uznaje się za normę, prawidłowość?
Wiem i nie lubie tego..
Nie lubie generalizowania..
Czy to ze w Polsce jest wiekszosc katolikow, to znaczy ze tylko oni sa normalni? Bo naleza do wiekszosci?
Wiekszosc jest po prostu wiekszoscia.. prosta matematyka..
Może wyraz "powszechny" obok "norma" czy "prawidłowość" odda trafniej , to co chciałem przekazać. Nic , co odbiega od normy , nie jest chyba uważane za gorsze , a jest według mnie jedynie odstępstwem , rozumianym jako przypadek rzadziej występujący . Dla uspokojenia emocji dodam ,że przypadki okazjonalne , bardzo rzadko występujące , nazywamy potocznie " białymi krukami", więc nie ma o co rwać włosów.
W tym kontekście "normalny" rozumię, jako występujący powszechnie czyli najczęściej .
Pomijajac juz fakt, ze homoseksualizm nie jest choroba i nie da sie tego wyleczyc...
Gdybym byla lesbijka i byloby mi z tym dobrze ( a znajac siebie- na pewno byloby mi dobrze:)) ) - nie zrobilabym nic, zeby to zmienic.. A juz zwlaszcza po to, zeby sie przypodobac..wiekszosci.. Ale to ja..
Zdazylam juz przeczytac post Agik o ludziach z niskich poczuciem wartosci - i dla nich byc moze bylby to sposob na zmiane/zwiekszenie rzeczonego..
Ale jaka mamy gwarancje, ze byliby wtedy szczesliwsi??
Otóz to!
ja myslę, ze żadną, bo to niskie poczucie własnej wartości jest problemem, a nie orientacja seksualna...
wprost proporcjonalni do tego jak mu ta "normalna wiekszosc" dokucza i jak slaba ma osobowosc ogolnie.
Mniamtom uwazan Twe pytanie za troche prowokujace (zapewne swiadomie) lecz w swej wymowie niefajne - bo sugerujace pewna odpowiedz :-(
Podpowiedz mi , bo nie dostrzegam żadnej sugestii. Pytam się nadzwyczajniej w świecie , jak postąpiłby człowiek , gdyby się dowiedział? Pytanie zawarte w tytule wątku niczym , dokładnie niczym nie rózni się od mojego. Nie dostrzegam ani prowokacji , ani fajności czy niefajności , pytam, podobnie jak autor wątku.
Uzywajac slowa normalne. Twoje pytanie, tak napisane, brzmi dla mnie jak: Co by zrobila ta mniejszosc (w domysle nie nalezaca do normalnosci) gdyby miala mozliwosc stania sie normalna.
Wyjasniles powyzej wiec juz sie nie czepiam :-))
Pytanie z serii science -fiction.
Ja myślę, ze znaleźliby się tacy, którzy takiemu odwróceniu by się chętnie poddali. Nawet mam takiego znajomego. Jakis czas temu odkrył, zę pociągają go mężczyźni, jest tak przerażony, tak pełen nienawiści i pogardy dla siebie, ze aż żal patrzeć :( Mówi o sobie "jestem wstrętnym, obrzydliwym pedałem" i tym podobne. Zdaje mi się, ze jest aktualnie na terapii, która ma zbudować jego poczucie wartosći... Bo nie wydaje mi sie, zeby chodziło o fascynację, czy też brak fascynacji własną odmiennością, tylko o poczucie własnej wartości i niską samoocenę.
Myślę jednak, zę większość w tej mniejszości;) - Ci, którzy już przeszli ten trudny etap odpowiedzenia sobie na pytanie o własne skłonności czy tam upodobania oraz postanowili żyć w zgodzie ze sobą- nie byłaby zainteresowana takim odwrotem :)
A co do dołaczenia do "normalnej większości" ;)- przecież tacy tez są- zakładają "normalne" heteroseksualne związki, nawet mają dzieci, tylko pod taką pokrywką dla sąsiadów, którzy lubią zagladać do portfela, do lodówki, i pod kołdrę ;), a wiodą sobie spełnione życie w homoseksualnych skokach.
Mam nawet taką znajomą- męzatka, urodziła dziecko ( poczęte metodą tradycyjną), bez większego zainteresowania oddaje się meżowi, ale tez bez wstrętu. Męzowi to akurat pasuje, bo jemu trzeba kobiety uległej bez inicjatywy i wyobraźni. Inicjatywe i wyobraźnie, oraz spełnienie ma ona w innym związku, takim na boku- z kobieta. Nie wiem, czy jej mąż wie, możliwe. Dopóki w mieście nie huczy- jemu to najwyrażniej obojętne. Wyglada na to, ze wszyscy sa zadowoleni.
PODDAJĘ SIĘ! To co napisałaś troszeczkę mnie przerasta . Wymiękam , tak się chyba teraz mówi .
?
Znów nie zrozumiałam?
Mozliwe... zaraz mi głowa i ucho i oko eksploduje, więc mozliwe, że nie zrozumiałam
Przykłady tzw. z życia wzięte , które przytaczasz , o ile są prawdziwe, pozwalają mi przyznać się w tym momencie bez bicia i napisać : wiem , że nic nie wiem, to jest dla mnie za cięzki temat.
A co wiedziałeś?
Moze znajdziemy jakis most, albo chociaż kładkę?
Jak ten most sę nazywa?
Nie wiem :)
"w pól drogi" , "uzgodnienia stanowisk" , "polemiki", "zrozumienia", "porozumienia"... przecież możemy sobie nazwać po swojemu...
Wyraz "most" nawet mi się podoba , zwłaszcza gdy zestawi się jego polskie i angielskie znaczenie :)
Ale sam zadałes pytanie, prawda?
Pytanie z ( jedyną) właściwą odpowiedzią w tle? Pytanie w celu wywołania interesujacj dyskusji? Pytanie w celu znalezienia ciekawej odpowiedzi?
Nie stresuj się, nie to nie :)
jeśli to z "głową i uchem i okiem" nie jest jakąś przenośnią, której tym razem ja nie chwytam- przebadaj (o ile tego nie zrobiłaś) zatoki.
chyba odsłoniety nerw w zębie... Musze iść do xxxx ( Bodek mnie kiedys prosił, żebym nie uzywała brzydkich słów na forum, a to zwiazane z zębami, wiertłami i innymi takimi- to jest najbrzydsze słowo jakie znam)
Noo, awiesz agik moja corka majaca ostatnimicaysy wieczne zapalenia a to gardla a to oskrzeli nabawila sie w koncu klopotow z zatokami.Ktore to powodowal nowe infekcje. Pomogl jej prysznic do nosa - taki specjalny. Tez ja tak wszystko bolalo jak opisujesz. Jak nie zatoki to moga byc zeby...
Zdrowka zycze i rxychlej poprawy.
To drugie...
"..........tylko pod taką pokrywką dla sąsiadów, którzy lubią zagladać do portfela, do lodówki,..............."
Ta lodówka mnie dobiła , resztę jakoś bym zniósł ;)
Bodek, podklejam sie pod Ciebie, ale kieruję pytanie do bieglejszych ode mnie:.
W zwiazku z tym że jesteśmy rzekomo(?) najbardziej katoliskim państwem w chrzescijańskim świecie, to może ktoś odnajdzie mi gdzie w Pismie Świętym jest potępienie odmienności seksualnej. Oczywiście nie mowię o typowych zboczeniach, wynaturzeniach!
Tylko niech to nie będa słowa świętych, czy prorokow (czyli urzędu zwanego Kościołem!), a zapisane słowa Trójcy: "... i rzekł Pan ...".
Jeśli takowych nie ma, to jakim prawem my, rodzice katoliccy (chyba ponad 95% katolików) osmielamy się (ewentualnie) potępiać ową odmienność.
Sodoma i Gomora??:)) Nie wiem , nie pamiętam czy tam było o homoseksualiźmie:))
w naszym języku nazywa się "sodomitami" ludzi współżyjących ze zwierzętami . Kościół do tej pory (jak i potocznie się przyjęło) nazywa tak ludzi rozpustnych (czasem i homoseksualistów, czasem ogólnie)-z tym,że dla Kościoła "rozpustni" to już np. ludzie masturbujący się, czy uprawiający seks dla przyjemności, moi kochani WŻ-towi Sodomici:)))))))))))))) problem sodomy i gomory był, że tak powiem, złożony (np. Księga Ezechiela) i jak wszędzie zostawiał pole do niedomówień, mimo niby jasnej scenki sprzed domu Lota
także było i nie było:)))))))))))))
Chili jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy!!:)))
dziękuję, ale to nie tak. im więcej wiem, tym więcej wiem, że nie wiem:))))))
Użytkownik 84chili84 napisał w wiadomości:
> dziękuję, ale to nie tak. im więcej wiem, tym więcej wiem, że nie
> wiem:))))))
Właśnie do tego doszedłem też mniej więcej mając tyle samo lat co Ty. Bojąc się,że popadnę w obłęd przestałem, zgłębiać niektóre "dziedziny" i "prawdy", bo coraz więcej szukając dochodziłem do wniosku do ktorego dawno temu doszedł ktoś inny, mówiąc "...wiem, że nic nie wiem ..."
Pychol
gdybym jeszcze nie była taka upierdliwa....... jako nastolatka potrafiłam olać szkołę (co zresztą nie było wg mnie nigdy tragedią) i ślęczeć w bibliotece naukowej , na dodatek usytuowanej "rzut beretem" od mojego domu:)))) To trzeba być cymbałem żeby iść na wagary do biblioteki:))) Najgorsze, że mi to "drążenie tematu" nie przeszło, z tym,że teraz zarywam noce....
Pychol :*
Jak na moj gust, to akurat Tobie, wagary na dobre wyszly :)
Ja na wagarach gralam w karty i sluchalam TenSharp :)
dzięki ;)
Ten Sharp znam tylko "You", ale jak już się zwierzamy- gdy byłam mała w kółko puszczałam winyle papa dance ,bo kochałam się w Pawle Stasiaku.....teraz jak papa dance się reaktywował i zobaczyłam go po latach to już mi zdecydowanie przeszło;)))....a i jeszcze Krzysztof Antkowiak w "zakazanym owocu" był moim idolem.....jako nastolatka słuchałam muzyki mocno niekonwencjonalnej, większości przypominającej dźwięki ,jakie wydaje szorowanie garnka po przypalonym makaronie;)))
Popatrz jaki ten świat mały hi hi ja też się w nich kochałam :)
a w wątku o raku kości "czytałaś"ją??????
???????????
Znachorka czy spadkobierczyni Medicusa??????:))))))))))))))
to drugie, super wiedza, czytałam z 'rozdziawioną buzią"..
och Basiu, to nie żadna super wiedza, tylko p********a praktyka- życzę każdemu żeby nigdy nie musiał zagłębiać się w ten temat....i zaraz coś brzydkiego mnie trafi, bo znowu byłam w tym wątku...
:))
a wiesz co powiedział Dawid ,gdy Jonatan zginął w bitwie pod Gilboą?
"miłość twoja była mi rozkoszniejsza niż miłość kobiety"
Chyba w koncu poczytam Biblie :)
Może za miesiąc zrobimy na WZ test ze znajomości biblii - to i ja się biorę do czytania:))
Moze Chili by podrzucila jakies ciekawe tematy do przestudiowania ;P
dla mnie proszę również spis lektur obowiazkowych:))
sorry, poczułam presję i nie wytrzymałam ciśnienia:))))))))))))))))))))))
a tak na poważnie to banalnie będzie, bo cała Biblia jest warta uwagi- ale jeśli jesteście "żądne krwi",a nie musi być o seksie, to standardowo Apokalipsę św. Jana polecam- fascynujące wizje:)))))
No wiesz ja żądna krwi i seksu też:))
ajć...
idę szukać Biblii...
:)))
o qrde.. Kobitki łączmy się w miłości:))/może byc do naleweczek/
A jak do naleweczek to się piszę:)
ja się łączę i nie pytam czy dla mnie kieliszka starczy,bo już z kubkiem stoję:))))
Kazik zerknij sobie do III księgi Mojżeszowej rozdział 18, werset 22 ( nie będziesz cieleśnie obcował jak z kobietą, jest to obrzydliwością)
Kolejne- III Mojż 20, 13 ("mężczyzna, któy obcuje cieleśnie z mężczyzna jak z kobietą, popełnia obrzydliwość,obaj poniosą śmierć, krew ich spadnie na nich)
Następnie - w listach św Pawła:
List do Rzymian 1;26-27 ( to już dłuższy fragment, więc nie bede wpisywać, odszukaj sobie- w każdym razie jest mowa o obcowaniu przeciwnym naturze i o karze)
Nie umiem znaleźć teraz mojej Biblii, korzystam teraz z Bibli Brytyjskiego towrzystwa Biblijnego, ale w listach do Koryntian jest mowa o "męzołoznikach"- nie wiem, czy to synonim "mężczyzny obcującego z meżczyzną, jak z kobietą"? ( te Biblie posługują się bardzo niekiedy niezrozumiałym językiem)
W każdym razie o "mężołoznikach" jest jeszcze w Pierwszym Liście do Tymoteusza i w liście do Judy
Tyle mi się przypomniało,,,,
Hmm... moze to troche przewrotne co napisze ale...wlasnie ani nowy ani stary testament nie potepia homoseksualizmu ( milosci do osob tej samej plci) a jedynie obcownie cielesne czyli seks miedzy osobami tej samej plci. Wedlog mnie wiec nietolerowane jest tylko (i az) wspolzycíe seksualne (w tym wypadku osob o tej samej plci) nie prowadzace do poczecia dziecka w zwiazku malzenskim. .
Kolejna wątpliwośc dla mnie. I sprzeczność.
Wątpie, więc jestem :)
Agik , ten rozdział Księgi Kapłańskiej ,który na początku cytujesz jest nazywany "mową nienawiści". Jak się wczytasz w inne wersy dojdziesz, że tą samą karę poniosą np. ci, którzy złorzeczom przeciw ojcu bądź matce i jeszcze kilku innych by się znalazło:)))). Ponadto trzeba też odnieść się do panujących wówczas norm kulturowych. nie mówiąc już o szeregu nieścisłości w tłumaczeniu kluczowych słów, oraz o interpretacji słowa "obrzydliwość"-jako wieloznacznej (w ostatniej księdze Tory "obrzydliwością" nazywa się najgorsze grzechy Izraela)
List do Rzymian- tak naprawdę tylko fragment tego listu odnosi się do homoseksualistów wg teologów, to słynne "porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie" i ten fragment również bywa interpretowany, że chodzi o różne łajdactwa, zdeprawowanie (np. gwałty) Nerona i innych cesarzy
Co do Koryntian- to słowo ,które sprawia Ci trudności zostało wymyślone przez św. Pawła z dwóch słów - mężczyzna i łóżko. W przekładzie biblijnym jest to często tłumaczone jako "współżyjący między sobą mężczyźni"
Żeby nie było nieścisłości- ja tu nie odkryłam Ameryki- jest wielui księży opowiadających się za homoseksualizmem (bez złośliwości, proszę). I oni sami twierdzą, że Biblia nie wspomina o homoseksualistach w ogóle. Przeciwnicy homoseksualizmu twierdzą inaczej.
Jedno jest pewne -Kazik pytał o słowa Pana, a z tego co mi wiadomo- Pan się w temacie osobiście nie wypowiedział:)
P.S. Jak się uprzemy możemy odszukaći fragmenty w Piśmie ,które będą conajmniej dwuznacze w drugą stronę- jak choćby ten rzeczony Dawid i Jonatan, których "dusze przylegają do siebie". A można iść i dalej i znaleźć coś propagującego wielożeństwo na przykład- myślicie, że nie ma......jest, jest:)
Kazik pytał o słowa z Pisma Świętego ...
Mowa nienawiści, czy inna- to właśnie jest napisane w Piśmie Świętym- okropne kary, obrzydliwości, grzech...
Chili, a wiesz, moze skąd się wzieły te restrykcje?
Przecież w świecie antycznym homoseksualny związek ( w szczególności meżczyzn) był traktowany jako wyższa forma miłości.
Właśnie nie, przeczytaj jeszcze raz- Kazik pyta o słowa Boga
Właśnie nie, przeczytaj jeszcze raz- Kazik pyta o słowa Boga
"to może ktoś odnajdzie mi gdzie w Pismie Świętym jest potępienie odmienności seksualnej."
To znalazłam :)
to teraz niżej spójrz:))))
niżej
niżej
i jest fragment ,że mają to być słowa Trójcy:))))))))))
To moze niech lepiej Kazik powie ;)
A czyje sa słowa w Piśmie Świetym? Zostało rzucone jakies nowe swiatło? I to już nie są słowa Boga spisane przez natchnionych przez Niego i Nim pisarzy?
Bo bezpośredniego słowa Boga to ja nie znam- zawsze to były słowa spisane przez kogoś innego, kto Bogiem nie był... Nawet "Jestem, który Jestem" mamy przekazane jako słowa opowiedziane, spisane przez kogoś innego...
Nie ,no jasne, że w Piśmie Świętym są spisane słowa Boga, ale są i psalmy i proroctwa. A tu właśnie wydaje mi się ,że chodziło o konkret- np.
i Bóg powiedział "homoseksualiści mają u mnie przerąbane, na niebo niech nawet w snach nie liczą"
no Kazik, mam rację czy nie??
Nie no- w to nigdy nie uwierzę... Kazik jest zbyt madry i zbyt wrażliwy, zeby takiego czegoś wymagać...
I jeśli słowa w Piśmie Świętym sa słowami Boga- to własnie Bóg tak mówi- że obrzydlistwo, że kara itd.
Albo się podważa całe źródło, albo całe źródło traktuje z szacunkiem... Tak nawiasem- to jest moja kolejna watpliwość... co do żródła, jego jednorodności, autentyczności itd.
I jeśli jakakolwiek religia ma być oparta na Pismie- to nie można raz mówić- to mówi Bóg, a drugim razem- to Mojżesz zniekształcił przesłanie... Tzn- mozna, ale po co? No i ja tego nie przyjmuję...( ale to już jest moja sprawa)
no ja przecież o tych słowach Bożych ,których Kazik wymagał, z moim specyficznym poczuciem humoru pisałam. Przecież chyba mi nie zarzucasz,że twierdzę, że Kazik ma wymagać od Boga żeby mówił "przerąbane":)))))) Po prostu nie chciało mi się czegoś patetycznego wymyślać z "azaliż"...:)))))
z tą obrzydliwością to Ci mówiłam ,że nie koniecznie chodzi o homoseksualizm- ot, wsio
Czasem podważa się konkretne fragmenty i to też nie na zasadzie "tego nie było" ,tylko teraz uważamy,że to nie znaczyło tego ,co kiedyś twierdziliśmy,bo dzięki rozwojowi innych nauk i my- teolodzy (nie ja ,oczywiście) możemy się także rozwinąć i nadać faktom spojrzenie przez pryzmat historii,czy np. kulturoznawstwa, które poczyniły jakieś tam odkrycie. I Bogu dzięki ,że tak robią, bo jakby wszystko było brane dosłownie, wbrew współczesnej nauce i logice bałabym się nadal gościa z różkami i ogonem- mojej "schizy" z dzieciństwa (tuż obok Freddiego Krugera) :)))))))
cholera, za szybko wysłałam:)
jeśli pytasz o te słowa w Biblii- one nie koniecznie znaczą to ,co na pierwszy rzut można zrozumieć.
skąd wzięło się paskudne traktowanie homoseksualistów przez Katolików? Od dosłownych lub niedokładnych tłumaczeń w Biblii przypuszczam. Później doszły do tego opinie ówczesnych "biegłych", przy których niektórzy upierają się do dzisiaj- traktując homoseksualizm jako chorobę. No i jest to mniejszość. więc potencjalny gej należy do mniejszości , która ma znamiona i choroby i potępienia......wg niektórych ,oczywiście
Ojku no ;)- to niech sobie traktują... Specjalistami od chorób są lekarze, a nie biblioznawcy ;) I to lekarze różnych specjalności twierdzą, ze homoseksualizm nie jest chorobą...
I to nie ja pytam, tylko Kazik pytał, ja tylko znalazłam słowa ...
taaaaaa....to idź do przeciętnego Kościoła Katolickiego i w czasie niedzielnej mszy krzyknij "homoseksualizm nie jest chorobą"....a później.....żegnaj, miło Cię było znać:))))
jeśli jednak ujdziesz z życiem dowiesz się zapewne,że homoseksualizm jest chorobą,bo:
a)to nienaturalne
b)ze zwierzętami to nienormalne (?!)
c)z dziećmi to niemoralne (?!)
wszystkie trzy punkty odnoszą się do pojęcia homoseksualista, wg niektórych. Smutne, ale prawdziwe i jeszcze usłyszysz, że to przez szatana i Polsat, bo kiedyś tego nie było;)
Hmmm
To są jakby kwestie, które mnie nie zajmują... Co myśli przecietny katolik na temat homoseksualizmu, bo ja już wyrosłam z nawracania katolików, indian i masonów...
Ja się do tego nie przyłączę... Natomiast chętnie się przyłączę do inicjatywy ( moze być świecka, albo katolicka, albo jakakolwiek inna), która zapewni bezpieczne życie w społecznosci parze homoseksualnej :)Bez względu na przekonania- jesli istnieje prawo ( tez obojętnie jakie- moze być nawet katolickie;)) które to zapewni- to mnie osobiście reszta wali ;) ( Alfa- to jest moje powiedzonko, a "Szacun"- to chyba od Kojonkosky jest)
Mnie to nawet też nie smuci, ani nic... Otwarty umysł nie odnosi się do czegoś co można siłą otworzyć. Krzykiem, młotkiem, czy jakoś tak... A skoro się nie da- to się nie da, po co ja mam się męczyć? Ekonomia wysiłku to się nazywa ( chyba) ;)
Pozdrawiam
Agik z tym antycznym pojeciem to masz racje i tak i nie. Przede wszystkim chodzilo bowiem o to co my dzis negujemy czyli pedofilie.Nawet slowo to pochodzi z tamrych czasow. Dokladnie chodzilo o zwiazki miedzy baardzo mlodym mezczyzna a wlasciwie chlopcem i jego sporo starszym nauczycielem czy mentorem.
Wyobrazano to sobie tak: mentor wychowuje i uczy chlopaka, utrzymuje go. Chlopiec uznaje go za przewodnika i szefa jakbysmy dzis powiedzieli. Wspolzycie (nieinwazyjne) ma miejsce za zgoda (?) obu...Hmm gwalty i przemoc nie powinna miec w takim zwiazku miejsca - twierdzili filozofowie.
Oczywiscie dzis, dla´nas jest takie pojecie "milosci" nie do przyjecia. z CZEGO SIE BARDZO CIESZE:::
Ok
Ale czemu mimo mniej więcej tego samego czasu- dwie kultury tak bardzo ze sobą zwiazane, czerpiące zsiebie- tak bardzo się róznią w tej kwestii?
A poza tym wizja miłości bez przemocy i gwałtu mi sie też podoba :)
Dlatego, ze potrzebowaly rozgraniczenia. Poza tym za poczatkow chrzescijanstwa mozni tego swiata nie stronili od wyuzdania nadajac pedofilli posmak jaki ma ona dzis .-((
Mi sie tez podoba milosc bez przemocy. Ale to byla teoria...Jak zwykle w zyciu roznie sie dzialo. Stad wlasnie filozofowie takie zwiazki nawet uznajacy za "najwyzsza forme milosci" oburzali sie na zmuszanie do seksu,gwalty i kazda przemoc w tym wzgledzie.
Odszukałem, faktycznie są zapisy o (mówiąc dzisiejszym językiem) sexie jednopłciowym, jednakże ( jak niżej nadmieniła delikatnie Chili), są niemal prawem Hammurabiego, brakuje mi też jasnego "... i rzekł Pan ...". Całość jest tylko mojzeszową interpretacją, uważam że próbą wprowadzenia wśród ludu któremu przewodził, normalnego "zamordyzmu.
Wiele zapisów jest dzis nierespektowanych ba, tych wygodnych jest wiele nadmiernie rozszerzonych przez instytucję Kościołem zwaną, jednocześnie nie kamienujących "odmienców seksualnych" w swoich szeregach.
Odbiegne teraz od tematu:(III ks. Mojżeszowe, rozdz. XXI, w.7), mowiącym o żonach kapłanów(!) i zakazującym tylko poślubiania, dziś nazwalibyśmy je delikatnie, ladacznicami i rozwiedzionych.
Celibat kogo więc dotyczy, jakiego odłamu wierzących w tego samego Boga i opierających się na tym samym Pismie.
Kaziu przeciez colibat nie jest od zawsze przykazannie dla kaplanow KK. Powstal dopiero , o ile dobrze pamietam w 9 czy 10 wieku n.e. Zdaje mi sie bulla papieska byla w tym wzgledzie. Nakazano ksiezom oddalic zony, tak zony :-)), Potem dorobiono ideologie z nowego testamentu "Jesli pojdziecie ze mna pozucicie zony i domy wasze" czy podobnie. Na pewno wiesz o co mi chodzi
no i tu też ,jeśli odnesiemy się do Biblii w kontekscie celibatu- cicho sza, raczej.Są wzmianki o Eliaszu, który z powodów religijnych nie chce się żenić. Są też momenty chwalenia "bezżenności".Ale równocześnie Biblia nie zabrania kapłanowi mieć żony i potomstwa. Głównym założeniem celibatu jest naśladownictwo Chrystusa, który żony nie miał, no i całkowite poświęcenie się Jemu.
Szczerze? Ucieszyłabym się, bo jestem zakochaną w swoich synach mamą i nie wiem, jak przyjęłabym kobietę ważniejszą ode mnie. Oczywiście i tak zgodzę się na każdą ewentualność, bo szczęście dziecka to moje szczęście.
... gdyby ... to moja odpowiedź brzmiałaby: dziecko drogie, Twoje życie i tylko Ty masz prawo je sobie ułożyć wg własnych potrzeb, zapatrywań i sama będziesz ponosić skutki błędnych decyzji i cieszyć się i mieć radiość jeśli nie popełnisz błędu.
Co innego gdyby dziecko przyszło i powiadomiło mnie o swojej "odmienności" prosząc o radę, pomoc no nie wiedziałoby co z tym "fantem" zrobić.
No i to byłoby na tyle jeśli chodzi o moją skromna osobę, jeśli chodzi o wypowiedzi w tym wątku.