Jestem ruda, teraz jestem dumna ze swojej rudej kity, ale kiedyś... Miałam tyle przykrych doświadczeń, że zastanawiam się czy nie mogę podciągnąć tego zagadnienia pod "uciskane mniejszości" Dlaczego jeżeli w moim towarzystwie pada słowo "ruda" to ludziska nagle otwierają buzię, wybałuszają oczy i cichną jakby to słowo było obelgą? Możecie pisać wszystko co myślicie na nasz temat i dlaczego :)
mysle ze to tak jak z blondynkami, blond to pewnie głupie, rudy fałszywy-stereotypy, takie wrzucanie wszystkich do jednego wora.
ehhh ilez ja sie w swojej obecnosci dowcipów o blondynkach nasłuchalam. ale zawsze na koniec opowiadam 1 dowcip po którym reszcie jest tak głupio ze szybko temat zmieniaja.
niezawodnie -jak dowcip opowiada mezczyzna to ja sie go pytam czy wie dlaczego dowcipy o blondynkach sa takie krótkie? jak odpowie ze nie to mowie: zeby Wam facetom bylo latwiej je zapamietac.
jak dowcip opowiada kobieta(zazwyczaj nie blondynka) pytam czy wie kto wymysla takie dowcipy, jak mowi ze nie to mówie( jak to np brunetka) brunetki w dłuuugie samotne wieczory.kiedys szwagierka chciala zrobic ze mnie małe posmiewisko(jako ze w towarzystwie bylam jedyna blondynka) i zaczela sypac kawalami, wytrzymalam,posmialam sie a potem.........z niej sie wszyscy smiali, ale ona juz nie
dowcipy stare jak swiat ale nie kazdy opowiadajacy nowosci blondynkowe je pamieta.
Mam dobra kolezanke, od dziecinstwa, ktora miala wlosy koloru..jak Ania z Zielonego Wzgorza. Nieraz mowila nam, ze nie jest ruda..a jej wlosy maja kolor pomaranczowy :))) Jest bardzo dobrym czlowiekiem i zawsze byla fajna, wesola..i nigdy falszywa!!!! To wszystko uprzedzenia, tak samo prawdziwe, jak to, ze blondynki sa glupie.. Kolory górá!!! Niech zyje ruda kitka! :)
Ja tyz! Male wyjasnienie moze: przesad stary jak swiat bo (statystycznie rzecz biorac) rudy byl przewaznie mniej spotykanym kolorem wlosow niz inny. Wiadomo moze nie w Irlandii :-))) zawsze budzil zainteresowanie swym "blaskiem" ktorym podobno wodzil grzecznych malzonkow na pokuszenie. Czerwien tez laczono w wielu kulturach z energia, ogniem i...diablem. No a stad juz malenki krok do zawisci, przypisywania negatywnych cech, pietnowania "innych" niz wszyscy...
Ot co a wiec ten przesad i glupie odzywki to wymysl zazdrosnikow
Ja jestem gruba i kiedyś usłyszałam, że grube to wredne!! :/
Ech szkoda gadać, nie warto walczyć ze stereotypami... Ci, którzy nas znają i tak wiedzą, jacy jesteśmy i nas lubią, więc nie warto się przejmować tymi stereotypami!
Etam Gabisia ...... to gadanie głupot. Znam bardzo dużo osób którę są jak to określiłaś "gruba".....zadna z nich nie jest "wredna". Wręcz przeciwnie !!!! Kazda tryska energią ...dowcipem ...humorem. Wyczytałąm kiedyś gdzieś (nie pamiętam gdzie) ze osoby "przy tuszy" mają bardzo dużo endorfiny inaczej nazywanym hormonem szczęścia. I to własnie Endorfina jest odpowiedzialna za stan zadowolenia. Stąd moze też się się wzieło powiedzenie ze te"suche"(nie chce nikogo urazić szczupłego) są wredne i oschłe .Choć to też pewnie stereotyp jak nic.
A tak swoją drogą to jak to kiedyś ktoś powiedział "faceci nie psy .....na kości nie lecą " .....lub "kochanego ciała nigdy za wiele " itp...itd...
noooooo tego nie słyszałam. Ale słyszałam też o grubszych powiedzonko (bez urazy do kogokolwiek) ...."że jak przyjdzie bieda ...to zanim gruby schudnie.... to chudy zdechnie" (sorry za to okreslenie ale tak dosłownie ono brzmi ) :-)))
Aha, i jeszcze Ci napiszę, że kiedyś często pokątnie mówiono o mnie, ze jestem Żydówką, bo mam wysokie czoło i długie, ciemne i gęste włosy. Mi to nigdy nie przeszkadzało, niech mówią co chcą, a bycie Żydówką nie byłoby dla mnie ujmą, a wrecz przeciwnie. Tylko głupota ludzi jest przerażająca Nie ma innego wyjścia - nalezy ją mówiąc brzydko olać
Z pewnością niejedna kobieta Ci zazdrosciła pięknego rudego koloru. Bo to One musza sobie farbować na "rudo" .....a Ty masz swój własny naturalny kolor pewnie przepiękny :-)
A ja mam piegi i jak bylam nastolatka to stawalam na glowie,zeby sie ich pozbyc,bylo wybielanie cytryna,oklady z ogorka ,ktore mialy je rozjasnic i nic.Z czasem sie do nich przyzwyczailam,latem mam ich wiecej niz zima.Pod makijazem ich wcale prawie nie widac,ale jak nie mam makijazu to jestem piegus hihihiMoj maz tez ma piegi .
A ja jestem blondynka - mysia z natury, biala z farbowania (chociaz chwilowo mniej biala)..I lubie ten poglad ze blondynki sa glupie..czasami pomaga w zyciu.. hi:))) Nie ma sie co przejmowac tym co ludzie gadaja..bo i po co.. :) Jak sie ktos nudzi to wymysli cos na temat kazdego.. Rudy jest piekny!
Jeszcze jak chodziłam do szkoły to wsród koleżanek i kolegów słyszałam takie powiedzenie:że rude to wredne i fałszywe.Prosze tylko nie bierz tego do siebie.Ja nie przywiązuje wagi do tego jaki kto ma kolor włosów i kolor skóry dla mnie liczy sie człowiek jaki jest.
Ja też jestem rudzielec - naturalny, niefarbowany. Może z biegiem czasu z racji zabiegów kosmetycznych mało ognisty, może już nie całkiem rudy - tylko jak nazwać to co mam na głowie - kolor starego złota, spokojnego kasztanu, przeplatany złotymi kłosami pszenicy (bo takie łaciate teraz mam na głowie).
W dzieciństwie wycierpiałam sporo - dokuczano mi. Nigdy jednak nie chciałam zmienić koloru - jeżeli farbowałam to, aby uzyskać więcej ognia (czyli na intensywniejsze odcienie rudości). Cóż - kiedy żadna farba się nigdy nie trzymała, po krótkim czasie wracałam do swoich własnych...jakgdyby zjadały sztuczną farbę.
Właśnie wróciłam od fryzjera - jak zwykle podbudowana ilością ochów i achów fryzjerki - z racji gęstości i koloru...
Mam nadzieję, że w tym melanżu odcieni srebrne nitki długo będą znajdowały doskonałe ukrycie...
Ja o swoim kolorze mówię bez skrępowania - rudy. Ludzie czasami - no coś Ty - przecież nie jesteś ruda, tylko... Jak pytam jak nazwiesz ten kolor - to brak odpowiedzi. Można się bawić w poetykę - ale to opisowe, długie. Prościej powiedzieć odcień rudego.
Zreszta ekkore to nic innego - jak prawie wiewiórka po szwedzku (prawie, bo z błędem - ale laikowi ze słuchu tak pasowało - hehhee)
...to tylko ludzkie gadanie .Ja nie biorę sobie tego dosłownie. Dla mnie nie ważne czy chudy....gruby....rudy..czy blond...dla mnie liczy sie CZŁOWIEK i to co sobą reprezentuje. A resztę paplaniny mozna wsadzic w kufer na strychu :-)
Tusiaczku ja w dzieciństwie miałam koleżankę która miała piekne rude włosy, bardzo gęste do pasa, do tego brązowe oczy. Pamiętam że chciałam mieć takie wlosy jak ona . Piękna kobieta z niej wyrosła :)
Tak sobie teraz pomyslalam, ze te wszystkie dziwne stwierdzenia (rude -falszywe, blondynki glupie a czarne wredne) wziely sie po prostu z ludzkiej zawisci.. (zwlaszcza zawisci kobiet...)
Do tego tematu zmotywował mnie przypadek chłopaka, który uczy się w technikum i jest chyba królem rudych-na jego nieszczęście. Na przerwach zawsze siedzi sam. Jest wyzywany i poniżany, nikt nie chce się z nim przyjaźnić bo jest rudy. Najzwyczajniej w świecie jest mi Go żal i aż boję się pomyśleć co się dzieje w Jego duszy i w sercu. MY jesteśmy już drzewami z grubą i mądrą korą, a On jest jeszcze młody i giętki-mimo to łatwy do złamania.
Jeżeli to przypadłość młodego chłopaka ...to faktycznie rówieśnicy są okrutni pod tym względem.
Jakoś chłopcy/mężczyżni mają trudniej pod tym względem. Kobiecie zawsze łatwiej ....zawsze wygląda ładniej.A Panowie o rudej /rdzawej barwie wlosów maja również jasniejszą karnację skóry.Stąd chyba się bierze takie prześmiewisko i szydercze zachowania rówieśników.W przypadku młodego człowieka dużą role powinni spełnić rodzice.Tłumaczyć .....tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć ......... Jest to smutne ...ale nie do obalenia sądzę .Tak było ...jest i bedzie niestety.Natury ludzkiej się nie zmieni.
Nie wiem czy w powyzszym przypadku chodzi faktycznie tylko o kolor wlosow/karnacje.Podejrzewam, ze ow mlodzieniec nieswiadomie daje sie traktowac jak ofiare a moze i sam w to wierzy, ze nia jest. Normalnie zaczepki takie jak powyzej koncza sie szybko wtedy kiedy przestaja bawic. Przestaja bawic gdy stawia sie im opor, nie daje sie. Podobne sprawy(akurat nie o kolor wlosow) znam z autopsji : sytuacje gdzie niepelnosprawne dziecko wybronilo sie na swoj sposob serdecznoscia dla przyjacol, kasliwa ironia dla wrogow oraz nie przejmowaniem sie zbytnim - wlasnie to nieraz nakreca spirale zlosliwosci.. Potrafilo tak odpowiedziec na przycinki , ze zaczepiajacy szybciutko znalezli sobie inne pole do popisu.
Jesli mlodzieniec z postu Tusiaczka naprawde uwierzy ze wszystkiemu sa winne jego rude wlosy...to niestety nie rokuje to dobrze. Powinno sie dbac o rozwiniecie osobowosci, wzmocnic wiare w siebie tego mlodego czlowieka. Powinien on rozwijac talenty i zainteresowania w ktorych jest dobry. Wtedy latwiej znajdzie przyjaciol.
Może nie będzie źle. Młody jest giętki, łatwo go przygiąć do ziemi, ale równie łatwo odegnie się w drugą stronę. Młodą witkę nie tak łatwo przełamać, mimo starań... Jako rudzielec, jako ciało pedagogiczne (bo dimyślam się, że z tej pozycji obserwujesz) możesz wesprzeć duchowo.
Jak już wcześniej pisałam ja w szkole przeżyłam horror. Czy odbiło sie to na mnie - w jakiś sposób na pewno tak, choć blizn jakis wielkich nie ma. Czasami zadaję sobie pytanie jaka bym była, gdyby moje dzieciństwo przebiegało w atmosferze przyjaźni, a nie wrogości. Jestem otwarta, raczej bez kompleksów (tak mi sie wydaje). Czy byłabym wtedy odważniejsza? Jeszcze bardziej przebojowa? Czy może odwrotnie - wyciszona, spokojna? Nie mam pojęcia..
Nie jestem ciałem pedagogicznym (niestety) mój mąż tam pracuje jako konserwator i to są jego spostrzeżenia, a on ma oko na takie rzeczy bo poczciwa z niego chłopina. Gdybym miała taką możliwość pomogłabym z chęcią, ale jako zupełnie obca osoba niestety takiej możliwości nie mam
Pomimo dokuczania - ja wierzę, że chłopak wyjdzie z tego cało. Rudzielce tak łatwo się nie poddają.
Mój syn to takie wielkie dziwadło (wielkie, bo bozia wzrostu nie poskąpiła). Nie da się ukryć, że jest indywidualistą, raczej samotnikiem, choć okropnym gadułą. To nie on potrzebuje towarzystwa a towarzystwo jego, to on wybiera z kim wyjdzie na podwórko, jak przychodzą po niego. To nie on chodzi po kolegów do domów tylko oni po niego. Jak był mniejszy (przedszkole i początek podstawówki) strasznie mu dokuczano z racji specyficznych zachowań. Nie przejmował się tym wcale - przynajmniej zewnętrznie. Na słowa nie reagował, ale zaczepek siłowych nigdy nie darował - bronił się. A że duży to i siły miał sporo, więc w szkole bywałam niejednokrotnie (nawet miał obniżone sprawowanie). Wszystko sie uspokoiło, przezwiska zniknęły. Ma grono swoich kolegów, którzy potrzebni mu są do brydża - i dobrze mu z tym, nawet jeżeli ja chciałabym, aby był bardziej towarzyski.
Mam nadzieję. Może jestem przewrażliwiona,bo w tej szkole, w tym roku szkolnym były dwa samobójstwa, a z tego co wiem żadnego spotkania młodzieży z psychologiem czy też z inną w tej dziedzinie kompetentną osobą nie było. Będę trzymała rękę "na pulsie" ( na ile będzie to możliwe)
Zazdroszczę ci tej rudej kity, musi być wspaniała!! Znam dwóch wspaniałych rudych i piegowatych bliźniaków, są przesympatyczni, bardzo ciepli i weseli, są całkowicie zaprzeczeniem tych głupich stereotypów o rudych. Uważam , że nie ma znaczenia kolor włosów tylko to co sobą prezentujemy i jacy jesteśmy dla innych.
A ja z własnej woli przefarbowałam się z blondu na ciężko rudy i kocham ten kolor i mój mąż go kocha. I nigdy nie spotkałam sie z głupotami typu rudy - wredny.
Moja siostra miała śliczne, gęste kasztanowe włosy. Bardzo z tego powodu cierpiała. Przyznam się, że nie raz w czasie kłótni, by mocno dokuczyć przezywałyśmy ją "rudzielcówa" Dzieci niestety są okrutne. Mama nas karciła i tłumaczyła, że nie wolno dokuczać. Dzisiaj po farbowaniach włosy jej ściemniały, ale nadal są gęste i zdrowe. Sama jestem szatynką, później zmieniłam kolor na blond. Kolejna zmiana to kolorowe pasemka- blond, naturalny i miedź. Od pół roku tylko miedź i czuję się wspaniale. Myślę że tak zostanie. To niezwykle szykowny, elegancki kolor. Dzisiaj żałuję, że nie naturalny. Bardzo Ci zazdroszczę.:)))
Nie kolor włosów decyduje kto jakim jest człowiekiem...O tym decyduje on sam czyli człowiek i nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna. Mój synek jak był mały to powiedziłał mi w trakcie mych zabiegów pielęgnacyjnych przed lustrem"Mamo !Ciocia i tak ma ładniejsze włosy od twoich..."-zrobiło mi się głupio,bo być może trochę się zaniedbałam w zimie z pójściem do fryzjera.Gdy nadrobiłam straty to zapytałam synka sama czy już mu się moje włosy podobają?..Cioci i tak fajniejsze...-Czemu ?-Bo mają taki ładny kolor... A włosy ciocia(moja siostra przyrodnia)ma rude.Co do włosów to nie mam nic,bo w dzieciństwie miałam czym się bawić...w sensie,że zaplatałam warkocze,waroczyki,kucyki itd...nie dopiekałam młodszej o 5 lat siostrze,że ruda,a nawet przeciwnie- broniłam jej w szkole przed atakami rówieśników.Obecnie nasze kontakty są takie sobie,ale to nie ze względu na rude włosy. Mam kolegę,który też jest rudy,ale to bardzo pożądny facet. Dopiekanie komuś,że jest rudy bardzo by mnie wnerwiało i gdybym w swoim otoczeniu miała młodego rudzielca postarałabym się mu pomóc
A mnie kiedyś taka jedna ruda w palec ugryzła... W latach szczenięcych w Saskim Ogrodzie znależlismy takiego małego rudzielca , specjalistke od orzechów. Basia (jak zwały się zreszta wszystkie te małe rudzielce w Ogrodzie) miała przetrąconą przednią łapke i tylnią, leżała koło ławki. Wzielismy ja do domu, zima już prawie była, przetrzymalismy ją wykurowaliśmy i na wiosne mieliśmy ja wypuścic na wolnośc w Ogrodzie W domu tolerowala wlasciwie mnie, Mame jakoś mniej, chociaż karmienie pasowało jej lepiej z Mamy ręki. O jej wariacjach w domu to nie bede pisal, nie da rady wszystkiego ... No i tuz przed wyjściem ostatecznym i "wyprowadzką"...ugryzła mnie w palucha i to dość solidnie, prawie do kości. Jedno do dziś jest dla mnie niezrozumiałe: ilekroć bylismy ( w rożnych porach dnia!) w Ogrodzie, przylatywała niemal pod samą bramę, wlazila mi na lewa rękę i musiała obejrzeć palec. Nie ugryzla mnie więcej, chociaż nie zawsze mialem coś do jedzenia, nie odstępowała mnie prawie aż do wyjścia. Była najpiekniejszym rudzielcem na świecie. Zresztą mam do dziś słabość do rudzielców, ale tylko płci przeciwnej, faceci sa jednak niezbyt uczciwi.
Jedna spośród nas miała córkę rudzielca (miała, bo natura przefarbowała dziecko). Odcień - dokładnie taki jak mój. Na zdjęciach wyglądała dokładnie tak jak moja córka - podobny kształt twarzy. Mój mąż pytał czy aby nie podrzuciłam swojego dziecka, a mąż rzeczonej W-żetowiczki czy jest pewna, że urodziła to dziecko...
Coś mi przypomniałaś.Mój mąż uwielbia rude dziewczyny i lata temu zwrocił uwagę na dziewczynkę w wieku ok.12-13 lat,była naszą klientką.Piękne rude włosy związane w koński ogon,uśmiech na twarzy od ucha do ucha.Po kilku latach zobaczyliśmy identyczną dziewczynkę,dokładnie w tym samym wieku.Wywołało to uśmiech na naszych twarzach i miłe wspomnienia.Jakiś miesiąc temu byliśmy w McDonalds i obsługowała nas dokładnie taka sama .Nie wiem,może one wszystkie to rodzina,ale powiem Ci ,że na twarzy są identyczne.Tę pierwszą poznaliśmy 20 lat temu.
Dla mnie ocena ludzi według jakichś cech fizycznych to taka bzdura,że brakuje słów.Niektórzy mają jednak to do siebie,że gdy dokuczą innym,poczują się lepiej,a może ukrywają własne kompleksy?Jedno jest pewne,dziecko naśladuje dorosłych.Jesli sami dziwimy się jakiekolwiek odmienności lub (co gorsze) jesteśmy nietolerancyjni,czego mamy spodziewać się od naszych pociech?Co do "rudzielców",spotkałam ich oczywiście wielu,najwspanialszy był chyba mój matematyk z liceum ;wspaniały pedagog,niezwykle inteligentny,a przy tym dobry,"ciepły"człowiek..Wychował całe rzesze póżniejszych nieprzeciętnych studentów wielu kierunków.Był tzw "człowiekiem renesansu",wspaniały umysł,pasjonat zawodu.Kilka lat temu odszedł przedwcześnie,ale chyba nikt go nie zapomni.Nie pamiętam,żeby ktokolwiek i kiedykolwiek nazwał go "rudzielcem".W naszej szkole byłoby to nie do pomyślenia,a własciwie nigdy nie wpadło nam do głowy taki szufladkowanie,było to poniżej pewnego poziomu.Czego nie tolerowaliśmy?-chamstwa i takiej zwykłej (nie mylić z ułomnością wynikająca z choroby) ludzkiej głupoty.Wracając do wychowania dzieci,to,co im wpoimy,wróci do nas jak bumerang.Może opowiem jeszcze o takim zdarzeniu,które zaistniało przed wieloma laty,a o którym dowiedziałam się całkiem niedawno.Córka powiedziała,że odnalazł ją na Naszej Klasie kolega,z którym chodziła jedynie rok w "zerówce" do tej samej klasy.Dlaczego jej nie zapomniał,po prawie dwudziestu latach?Owszem,córka już jako dziecko wyrózniała się urodą i inteligencją,ale przyczyna była chyba inna.Ten sześcioletni wówczas chłopiec zrobił coś (nie napiszę dokładnie co,bo to zbyt osobiste),co spowodowało,że wszystkie dzieci się z niego śmiały . Nikt nie chciał z nim rozmawiać (no cóż,dzieci bywają okrutne),tzn nikt oprócz mojej córki,której nie tylko to nie rozbawiło,ale było jej przykro,że tak zareagowały.Ktoś może powie "co ma piernik do wiatraka" i dlaczego o tym napisałam,ale wg mnie przyczyny są te same:bezmyślność,często okrucieństwo,żle pojęty instynk stadny.Co do "rudych",czy zielonych,żółtych w fioletowe kropki,za chudych,za grubych,za dużych,za małych,z nosem jak kartofel itp itd.śmiejcie sie choćby w duchu z tych,którzy Wam dokuczają,bo to oni mają problem ze soba,a nie Wy.Pozdrawiam- jako ta niekoniecznie "w sam raz".
Dlaczego określenie "rudzielec" nabiera określenia pejoratywnego.
To nie jest konkretnie do Ciebie - ale nasunęło mi się po pełnej szacunku wypowiedzi o pedagogu - nikt nie powiedział do niego "rudzielec"
Przecież osoba o rudych włosach to najprościej mówiąc właśnie rudzielec. Tak samo jak czarnulka czy blondynka - i te dwa określenia nikomu się źle nie kojarzą - może blondynka w dowcipie, ale nigdy nei jest to powodem do wyrzucenia poza nawias społeczności, tak jak się dzieje w przypadku rudasków.
mówiac rudy - przed oczami widzę kaskadę barw - od delikatnego żółtego, leciutko rdzawego, poprzez jasne i ciemne odcienie kasztanu, dalej blaszkę miedzianą, pomarańczę, bigos (moja córka jak była malutka pytała mnie dlaczego mam bigos na głowie) a na końcu czerwone odcienie mahoniu. I uwielbiam te barwy
Tak,masz rację,ze nabrało to dziwnego znaczenia.To jest przecież normalne słowo określajace kolor włosów.Czy "wyrzucenie poz nawias społecznosci "to nie za mocne określenie?Rudy kolor budzi może większe zainteresowanie,jako rzadszy,a to zainteresowanie (ze strony posiadaczy mniej żywych barw )nie zawsze jest okazywane we właściwy sposób.
Nie za mocne określenie. Nie w każdym środowisku, nie wszędzie, ale jeżeli się trafia to właśnie jako dyskryminacja, nie ma stanów pośrednich. Wszystko jest ogniste jak rudy kolor.
Piszę to na podstawie własnych doświadczeń sprzed lat. Nie twierdzę jednak, że każdy płomiennowłosy spotyka się z takim traktowaniem. Czasy się zmieniły, teraz łatwiej zaakceptować odmienność
Jestem ruda, teraz jestem dumna ze swojej rudej kity, ale kiedyś...
Miałam tyle przykrych doświadczeń, że zastanawiam się czy nie mogę podciągnąć tego zagadnienia pod "uciskane mniejszości"
Dlaczego jeżeli w moim towarzystwie pada słowo "ruda" to ludziska nagle otwierają buzię, wybałuszają oczy i cichną jakby to słowo było obelgą?
Możecie pisać wszystko co myślicie na nasz temat i dlaczego :)
mysle ze to tak jak z blondynkami, blond to pewnie głupie, rudy fałszywy-stereotypy, takie wrzucanie wszystkich do jednego wora.
ehhh ilez ja sie w swojej obecnosci dowcipów o blondynkach nasłuchalam. ale zawsze na koniec opowiadam 1 dowcip po którym reszcie jest tak głupio ze szybko temat zmieniaja.
opowiedz :)
niezawodnie -jak dowcip opowiada mezczyzna to ja sie go pytam czy wie dlaczego dowcipy o blondynkach sa takie krótkie? jak odpowie ze nie to mowie: zeby Wam facetom bylo latwiej je zapamietac.
jak dowcip opowiada kobieta(zazwyczaj nie blondynka) pytam czy wie kto wymysla takie dowcipy, jak mowi ze nie to mówie( jak to np brunetka) brunetki w dłuuugie samotne wieczory.kiedys szwagierka chciala zrobic ze mnie małe posmiewisko(jako ze w towarzystwie bylam jedyna blondynka) i zaczela sypac kawalami, wytrzymalam,posmialam sie a potem.........z niej sie wszyscy smiali, ale ona juz nie
dowcipy stare jak swiat ale nie kazdy opowiadajacy nowosci blondynkowe je pamieta.
Mam dobra kolezanke, od dziecinstwa, ktora miala wlosy koloru..jak Ania z Zielonego Wzgorza. Nieraz mowila nam, ze nie jest ruda..a jej wlosy maja kolor pomaranczowy :)))
Jest bardzo dobrym czlowiekiem i zawsze byla fajna, wesola..i nigdy falszywa!!!!
To wszystko uprzedzenia, tak samo prawdziwe, jak to, ze blondynki sa glupie.. Kolory górá!!! Niech zyje ruda kitka! :)
ciasnomozgowcom, cwiercmozgowcom i bezmozgowcom mowie PRECZ.
Tusiaczku nos swoja ruda czupryne z duma - olej glupote.
Sie przyklejam do Marinika, bo podzielam jego zdanie w 100% i jeszcze wiecej.
Ja tyz! Male wyjasnienie moze: przesad stary jak swiat bo (statystycznie rzecz biorac) rudy byl przewaznie mniej spotykanym kolorem wlosow niz inny. Wiadomo moze nie w Irlandii :-))) zawsze budzil zainteresowanie swym "blaskiem" ktorym podobno wodzil grzecznych malzonkow na pokuszenie. Czerwien tez laczono w wielu kulturach z energia, ogniem i...diablem. No a stad juz malenki krok do zawisci, przypisywania negatywnych cech, pietnowania "innych" niz wszyscy...
Ot co a wiec ten przesad i glupie odzywki to wymysl zazdrosnikow
Przylaczam sie do Was.
RUDE jest PIEKNE !!!
Matko, jak mi sie ten kolor wlosow podoba.
Erka mnie tez,nawet farbuje swoje ciemne wlosy na miedziany hihihi...
Ostatnio moja gorsza polowa zaproponowala " zrob sie na rudo", ale stchorzylam.
Ja jestem gruba i kiedyś usłyszałam, że grube to wredne!! :/
Ech szkoda gadać, nie warto walczyć ze stereotypami... Ci, którzy nas znają i tak wiedzą, jacy jesteśmy i nas lubią, więc nie warto się przejmować tymi stereotypami!
Etam Gabisia ...... to gadanie głupot.
Znam bardzo dużo osób którę są jak to określiłaś "gruba".....zadna z nich nie jest "wredna".
Wręcz przeciwnie !!!! Kazda tryska energią ...dowcipem ...humorem.
Wyczytałąm kiedyś gdzieś (nie pamiętam gdzie) ze osoby "przy tuszy" mają bardzo dużo endorfiny inaczej nazywanym hormonem szczęścia.
I to własnie Endorfina jest odpowiedzialna za stan zadowolenia.
Stąd moze też się się wzieło powiedzenie ze te"suche"(nie chce nikogo urazić szczupłego) są wredne i oschłe .Choć to też pewnie stereotyp jak nic.
A tak swoją drogą to jak to kiedyś ktoś powiedział "faceci nie psy .....na kości nie lecą " .....lub "kochanego ciała nigdy za wiele " itp...itd...
Wiesz, ja się śmiałam, jak to usłyszałam :)
a moje ulubione powiedzonko o grubszych kobietach brzmi: "zaletą grubych kobiet jest to, że zimą grzeją, a w lecie dają cień"
noooooo tego nie słyszałam.
Ale słyszałam też o grubszych powiedzonko (bez urazy do kogokolwiek) ...."że jak przyjdzie bieda ...to zanim gruby schudnie.... to chudy zdechnie" (sorry za to okreslenie ale tak dosłownie ono brzmi ) :-)))
Nie jesteś gruba tylko opływowa. Tak jak ja :-)
A ja odpowiadam, że kształt doskonały to forma kulista. Hi Hi
Kochanego ciała nigdy nie jest za dużo a chłop nie pies na kości nie poleci
No proszę, tu tyle argumentów, a ja chciałam od poniedziałku na PROTAL....:/ Chyba muszę to jeszcze przemyśleć ;)
Już samo myślenie o diecie podobno wyszczupla :)))
Mi tam ruda kobieta kojarzy sie z seksapilem i gorącym temperamentem
Więc jeśli jesteś taką ruda seks-bombą, to moze dlatego wszyscy milną?
Aha, i jeszcze Ci napiszę, że kiedyś często pokątnie mówiono o mnie, ze jestem Żydówką, bo mam wysokie czoło i długie, ciemne i gęste włosy. Mi to nigdy nie przeszkadzało, niech mówią co chcą, a bycie Żydówką nie byłoby dla mnie ujmą, a wrecz przeciwnie.
Tylko głupota ludzi jest przerażająca
Nie ma innego wyjścia - nalezy ją mówiąc brzydko olać
Tak właściwie, to najczęściej gorzkie słowa płynęły z kobiecych ust, więc myślę, że jest tak jak mówisz
Z pewnością niejedna kobieta Ci zazdrosciła pięknego rudego koloru.
Bo to One musza sobie farbować na "rudo" .....a Ty masz swój własny naturalny kolor pewnie przepiękny :-)
Rude i do tego piegowate jest przepiękne. Szkoda, że wszystkie kobiety nie mogą być rude i piegowate.:(
Zawsze ubolewalam nad tym ze nie mam piegow.. :( A co do rudego.. wlasnie sie zastanawiam, czy sie nie przefarbowac, bo baaardzo mi sie podoba :)
A ja mam piegi i jak bylam nastolatka to stawalam na glowie,zeby sie ich pozbyc,bylo wybielanie cytryna,oklady z ogorka ,ktore mialy je rozjasnic i nic.Z czasem sie do nich przyzwyczailam,latem mam ich wiecej niz zima.Pod makijazem ich wcale prawie nie widac,ale jak nie mam makijazu to jestem piegus hihihiMoj maz tez ma piegi .
Ja piegowata jestem tylko przez 3/4 roku.Zimą wszystkie znikają, za to latem jest ich tyle i jeden obok drugiego, że wyglądam jak opalona
CZOS ....ale by było nudno wówczas jak byśmy były wszystkie jednakowe
I miałbyś problemy z wyborem.
W naturze nawet bliźniacy są różni. Problem wyboru więc odpada. Kobieta poza karnacją ma tyle detali różniących ję od pozostałych, że nie ma problemu.
Dlaczego? Brałbym wszystkie :-)
A ja jestem blondynka - mysia z natury, biala z farbowania (chociaz chwilowo mniej biala)..I lubie ten poglad ze blondynki sa glupie..czasami pomaga w zyciu.. hi:)))
Nie ma sie co przejmowac tym co ludzie gadaja..bo i po co.. :) Jak sie ktos nudzi to wymysli cos na temat kazdego..
Rudy jest piekny!
Jeszcze jak chodziłam do szkoły to wsród koleżanek i kolegów słyszałam takie powiedzenie:że rude to wredne i fałszywe.Prosze tylko nie bierz tego do siebie.Ja nie przywiązuje wagi do tego jaki kto ma kolor włosów i kolor skóry dla mnie liczy sie człowiek jaki jest.
Ja też jestem rudzielec - naturalny, niefarbowany. Może z biegiem czasu z racji zabiegów kosmetycznych mało ognisty, może już nie całkiem rudy - tylko jak nazwać to co mam na głowie - kolor starego złota, spokojnego kasztanu, przeplatany złotymi kłosami pszenicy (bo takie łaciate teraz mam na głowie).
W dzieciństwie wycierpiałam sporo - dokuczano mi.
Nigdy jednak nie chciałam zmienić koloru - jeżeli farbowałam to, aby uzyskać więcej ognia (czyli na intensywniejsze odcienie rudości).
Cóż - kiedy żadna farba się nigdy nie trzymała, po krótkim czasie wracałam do swoich własnych...jakgdyby zjadały sztuczną farbę.
Właśnie wróciłam od fryzjera - jak zwykle podbudowana ilością ochów i achów fryzjerki - z racji gęstości i koloru...
Mam nadzieję, że w tym melanżu odcieni srebrne nitki długo będą znajdowały doskonałe ukrycie...
Ja o swoim kolorze mówię bez skrępowania - rudy. Ludzie czasami - no coś Ty - przecież nie jesteś ruda, tylko... Jak pytam jak nazwiesz ten kolor - to brak odpowiedzi. Można się bawić w poetykę - ale to opisowe, długie. Prościej powiedzieć odcień rudego.
Zreszta ekkore to nic innego - jak prawie wiewiórka po szwedzku (prawie, bo z błędem - ale laikowi ze słuchu tak pasowało - hehhee)
A co z tymi co farbuja włosy na rudo, czy tez sa złe :-)))))))))))))))))))
Mówią ponoć ze to oszukane , ze się nie liczy
Jaka szkoda ;-(((((
Męża siostrzenica jest ruda jak marchewka a to najmilsze dziecko pod słońcem.
...to tylko ludzkie gadanie .Ja nie biorę sobie tego dosłownie.
Dla mnie nie ważne czy chudy....gruby....rudy..czy blond...dla mnie liczy sie CZŁOWIEK i to co sobą reprezentuje.
A resztę paplaniny mozna wsadzic w kufer na strychu :-)
Tusiaczku ja w dzieciństwie miałam koleżankę która miała piekne rude włosy, bardzo gęste do pasa, do tego brązowe oczy. Pamiętam że chciałam mieć takie wlosy jak ona . Piękna kobieta z niej wyrosła :)
Tak sobie teraz pomyslalam, ze te wszystkie dziwne stwierdzenia (rude -falszywe, blondynki glupie a czarne wredne) wziely sie po prostu z ludzkiej zawisci.. (zwlaszcza zawisci kobiet...)
Do tego tematu zmotywował mnie przypadek chłopaka, który uczy się w technikum i jest chyba królem rudych-na jego nieszczęście. Na przerwach zawsze siedzi sam. Jest wyzywany i poniżany, nikt nie chce się z nim przyjaźnić bo jest rudy.
Najzwyczajniej w świecie jest mi Go żal i aż boję się pomyśleć co się dzieje w Jego duszy i w sercu.
MY jesteśmy już drzewami z grubą i mądrą korą, a On jest jeszcze młody i giętki-mimo to łatwy do złamania.
Kobiecie zawsze łatwiej ....zawsze wygląda ładniej.A Panowie o rudej /rdzawej barwie wlosów maja również jasniejszą karnację skóry.Stąd chyba się bierze takie prześmiewisko i szydercze zachowania rówieśników.W przypadku młodego człowieka dużą role powinni spełnić rodzice.Tłumaczyć .....tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć .........
Jest to smutne ...ale nie do obalenia sądzę .Tak było ...jest i bedzie niestety.Natury ludzkiej się nie zmieni.
Nie wiem czy w powyzszym przypadku chodzi faktycznie tylko o kolor wlosow/karnacje.Podejrzewam, ze ow mlodzieniec nieswiadomie daje sie traktowac jak ofiare a moze i sam w to wierzy, ze nia jest.
Normalnie zaczepki takie jak powyzej koncza sie szybko wtedy kiedy przestaja bawic. Przestaja bawic gdy stawia sie im opor, nie daje sie.
Podobne sprawy(akurat nie o kolor wlosow) znam z autopsji : sytuacje gdzie niepelnosprawne dziecko wybronilo sie na swoj sposob serdecznoscia dla przyjacol, kasliwa ironia dla wrogow oraz nie przejmowaniem sie zbytnim - wlasnie to nieraz nakreca spirale zlosliwosci.. Potrafilo tak odpowiedziec na przycinki , ze zaczepiajacy szybciutko znalezli sobie inne pole do popisu.
Jesli mlodzieniec z postu Tusiaczka naprawde uwierzy ze wszystkiemu sa winne jego rude wlosy...to niestety nie rokuje to dobrze. Powinno sie dbac o rozwiniecie osobowosci, wzmocnic wiare w siebie tego mlodego czlowieka. Powinien on rozwijac talenty i zainteresowania w ktorych jest dobry. Wtedy latwiej znajdzie przyjaciol.
Może nie będzie źle. Młody jest giętki, łatwo go przygiąć do ziemi, ale równie łatwo odegnie się w drugą stronę. Młodą witkę nie tak łatwo przełamać, mimo starań...
Jako rudzielec, jako ciało pedagogiczne (bo dimyślam się, że z tej pozycji obserwujesz) możesz wesprzeć duchowo.
Jak już wcześniej pisałam ja w szkole przeżyłam horror. Czy odbiło sie to na mnie - w jakiś sposób na pewno tak, choć blizn jakis wielkich nie ma. Czasami zadaję sobie pytanie jaka bym była, gdyby moje dzieciństwo przebiegało w atmosferze przyjaźni, a nie wrogości.
Jestem otwarta, raczej bez kompleksów (tak mi sie wydaje). Czy byłabym wtedy odważniejsza? Jeszcze bardziej przebojowa? Czy może odwrotnie - wyciszona, spokojna?
Nie mam pojęcia..
Nie jestem ciałem pedagogicznym (niestety) mój mąż tam pracuje jako konserwator i to są jego spostrzeżenia, a on ma oko na takie rzeczy bo poczciwa z niego chłopina.
Gdybym miała taką możliwość pomogłabym z chęcią, ale jako zupełnie obca osoba niestety takiej możliwości nie mam
Pomimo dokuczania - ja wierzę, że chłopak wyjdzie z tego cało. Rudzielce tak łatwo się nie poddają.
Mój syn to takie wielkie dziwadło (wielkie, bo bozia wzrostu nie poskąpiła). Nie da się ukryć, że jest indywidualistą, raczej samotnikiem, choć okropnym gadułą. To nie on potrzebuje towarzystwa a towarzystwo jego, to on wybiera z kim wyjdzie na podwórko, jak przychodzą po niego. To nie on chodzi po kolegów do domów tylko oni po niego.
Jak był mniejszy (przedszkole i początek podstawówki) strasznie mu dokuczano z racji specyficznych zachowań. Nie przejmował się tym wcale - przynajmniej zewnętrznie. Na słowa nie reagował, ale zaczepek siłowych nigdy nie darował - bronił się. A że duży to i siły miał sporo, więc w szkole bywałam niejednokrotnie (nawet miał obniżone sprawowanie).
Wszystko sie uspokoiło, przezwiska zniknęły. Ma grono swoich kolegów, którzy potrzebni mu są do brydża - i dobrze mu z tym, nawet jeżeli ja chciałabym, aby był bardziej towarzyski.
Mam nadzieję. Może jestem przewrażliwiona,bo w tej szkole, w tym roku szkolnym były dwa samobójstwa, a z tego co wiem żadnego spotkania młodzieży z psychologiem czy też z inną w tej dziedzinie kompetentną osobą nie było.
Będę trzymała rękę "na pulsie" ( na ile będzie to możliwe)
Zazdroszczę ci tej rudej kity, musi być wspaniała!!
Znam dwóch wspaniałych rudych i piegowatych bliźniaków, są przesympatyczni, bardzo ciepli i weseli, są całkowicie zaprzeczeniem tych głupich stereotypów o rudych. Uważam , że nie ma znaczenia kolor włosów tylko to co sobą prezentujemy i jacy jesteśmy dla innych.
A ja z własnej woli przefarbowałam się z blondu na ciężko rudy i kocham ten kolor i mój mąż go kocha. I nigdy nie spotkałam sie z głupotami typu rudy - wredny.
Rude jest pięknie:) chodzę koło koloru "miedzianego drucika" któryś rok z rzędu ale moja fryzjerka nie chce mi go zrobić:((((
Moja siostra miała śliczne, gęste kasztanowe włosy. Bardzo z tego powodu cierpiała. Przyznam się, że nie raz w czasie kłótni, by mocno dokuczyć przezywałyśmy ją "rudzielcówa" Dzieci niestety są okrutne. Mama nas karciła i tłumaczyła, że nie wolno dokuczać.
Dzisiaj po farbowaniach włosy jej ściemniały, ale nadal są gęste i zdrowe.
Sama jestem szatynką, później zmieniłam kolor na blond. Kolejna zmiana to kolorowe pasemka- blond, naturalny i miedź.
Od pół roku tylko miedź i czuję się wspaniale. Myślę że tak zostanie. To niezwykle szykowny, elegancki kolor. Dzisiaj żałuję, że nie naturalny.
Bardzo Ci zazdroszczę.:)))
Nie kolor włosów decyduje kto jakim jest człowiekiem...O tym decyduje on sam czyli człowiek i nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna.
Mój synek jak był mały to powiedziłał mi w trakcie mych zabiegów pielęgnacyjnych przed lustrem"Mamo !Ciocia i tak ma ładniejsze włosy od twoich..."-zrobiło mi się głupio,bo być może trochę się zaniedbałam w zimie z pójściem do fryzjera.Gdy nadrobiłam straty to zapytałam synka sama czy już mu się moje włosy podobają?..Cioci i tak fajniejsze...-Czemu ?-Bo mają taki ładny kolor...
A włosy ciocia(moja siostra przyrodnia)ma rude.Co do włosów to nie mam nic,bo w dzieciństwie miałam czym się bawić...w sensie,że zaplatałam warkocze,waroczyki,kucyki itd...nie dopiekałam młodszej o 5 lat siostrze,że ruda,a nawet przeciwnie- broniłam jej w szkole przed atakami rówieśników.Obecnie nasze kontakty są takie sobie,ale to nie ze względu na rude włosy.
Mam kolegę,który też jest rudy,ale to bardzo pożądny facet.
Dopiekanie komuś,że jest rudy bardzo by mnie wnerwiało i gdybym w swoim otoczeniu miała młodego rudzielca postarałabym się mu pomóc
Rude jest piękne.
A mnie kiedyś taka jedna ruda w palec ugryzła... W latach szczenięcych w Saskim Ogrodzie znależlismy takiego małego rudzielca , specjalistke od orzechów. Basia (jak zwały się zreszta wszystkie te małe rudzielce w Ogrodzie) miała przetrąconą przednią łapke i tylnią, leżała koło ławki. Wzielismy ja do domu, zima już prawie była, przetrzymalismy ją wykurowaliśmy i na wiosne mieliśmy ja wypuścic na wolnośc w Ogrodzie W domu tolerowala wlasciwie mnie, Mame jakoś mniej, chociaż karmienie pasowało jej lepiej z Mamy ręki. O jej wariacjach w domu to nie bede pisal, nie da rady wszystkiego ... No i tuz przed wyjściem ostatecznym i "wyprowadzką"...ugryzła mnie w palucha i to dość solidnie, prawie do kości. Jedno do dziś jest dla mnie niezrozumiałe: ilekroć bylismy ( w rożnych porach dnia!) w Ogrodzie, przylatywała niemal pod samą bramę, wlazila mi na lewa rękę i musiała obejrzeć palec. Nie ugryzla mnie więcej, chociaż nie zawsze mialem coś do jedzenia, nie odstępowała mnie prawie aż do wyjścia.
Była najpiekniejszym rudzielcem na świecie.
Zresztą mam do dziś słabość do rudzielców, ale tylko płci przeciwnej, faceci sa jednak niezbyt uczciwi.
Gdyby Ciebie planowali wyrzucić z domu też byś gryzł ... To co się dziwisz rudym kobietom ... :-)
Jedna spośród nas miała córkę rudzielca (miała, bo natura przefarbowała dziecko). Odcień - dokładnie taki jak mój. Na zdjęciach wyglądała dokładnie tak jak moja córka - podobny kształt twarzy. Mój mąż pytał czy aby nie podrzuciłam swojego dziecka, a mąż rzeczonej W-żetowiczki czy jest pewna, że urodziła to dziecko...
Jakie to dziwa zdarzają się w naturze...
Coś mi przypomniałaś.Mój mąż uwielbia rude dziewczyny i lata temu zwrocił uwagę na dziewczynkę w wieku ok.12-13 lat,była naszą klientką.Piękne rude włosy związane w koński ogon,uśmiech na twarzy od ucha do ucha.Po kilku latach zobaczyliśmy identyczną dziewczynkę,dokładnie w tym samym wieku.Wywołało to uśmiech na naszych twarzach i miłe wspomnienia.Jakiś miesiąc temu byliśmy w McDonalds i obsługowała nas dokładnie taka sama .Nie wiem,może one wszystkie to rodzina,ale powiem Ci ,że na twarzy są identyczne.Tę pierwszą poznaliśmy 20 lat temu.
Dla mnie ocena ludzi według jakichś cech fizycznych to taka bzdura,że brakuje słów.Niektórzy mają jednak to do siebie,że gdy dokuczą innym,poczują się lepiej,a może ukrywają własne kompleksy?Jedno jest pewne,dziecko naśladuje dorosłych.Jesli sami dziwimy się jakiekolwiek odmienności lub (co gorsze) jesteśmy nietolerancyjni,czego mamy spodziewać się od naszych pociech?Co do "rudzielców",spotkałam ich oczywiście wielu,najwspanialszy był chyba mój matematyk z liceum ;wspaniały pedagog,niezwykle inteligentny,a przy tym dobry,"ciepły"człowiek..Wychował całe rzesze póżniejszych nieprzeciętnych studentów wielu kierunków.Był tzw "człowiekiem renesansu",wspaniały umysł,pasjonat zawodu.Kilka lat temu odszedł przedwcześnie,ale chyba nikt go nie zapomni.Nie pamiętam,żeby ktokolwiek i kiedykolwiek nazwał go "rudzielcem".W naszej szkole byłoby to nie do pomyślenia,a własciwie nigdy nie wpadło nam do głowy taki szufladkowanie,było to poniżej pewnego poziomu.Czego nie tolerowaliśmy?-chamstwa i takiej zwykłej (nie mylić z ułomnością wynikająca z choroby) ludzkiej głupoty.Wracając do wychowania dzieci,to,co im wpoimy,wróci do nas jak bumerang.Może opowiem jeszcze o takim zdarzeniu,które zaistniało przed wieloma laty,a o którym dowiedziałam się całkiem niedawno.Córka powiedziała,że odnalazł ją na Naszej Klasie kolega,z którym chodziła jedynie rok w "zerówce" do tej samej klasy.Dlaczego jej nie zapomniał,po prawie dwudziestu latach?Owszem,córka już jako dziecko wyrózniała się urodą i inteligencją,ale przyczyna była chyba inna.Ten sześcioletni wówczas chłopiec zrobił coś (nie napiszę dokładnie co,bo to zbyt osobiste),co spowodowało,że wszystkie dzieci się z niego śmiały . Nikt nie chciał z nim rozmawiać (no cóż,dzieci bywają okrutne),tzn nikt oprócz mojej córki,której nie tylko to nie rozbawiło,ale było jej przykro,że tak zareagowały.Ktoś może powie "co ma piernik do wiatraka" i dlaczego o tym napisałam,ale wg mnie przyczyny są te same:bezmyślność,często okrucieństwo,żle pojęty instynk stadny.Co do "rudych",czy zielonych,żółtych w fioletowe kropki,za chudych,za grubych,za dużych,za małych,z nosem jak kartofel itp itd.śmiejcie sie choćby w duchu z tych,którzy Wam dokuczają,bo to oni mają problem ze soba,a nie Wy.Pozdrawiam- jako ta niekoniecznie "w sam raz".
Dlaczego określenie "rudzielec" nabiera określenia pejoratywnego.
To nie jest konkretnie do Ciebie - ale nasunęło mi się po pełnej szacunku wypowiedzi o pedagogu - nikt nie powiedział do niego "rudzielec"
Przecież osoba o rudych włosach to najprościej mówiąc właśnie rudzielec. Tak samo jak czarnulka czy blondynka - i te dwa określenia nikomu się źle nie kojarzą - może blondynka w dowcipie, ale nigdy nei jest to powodem do wyrzucenia poza nawias społeczności, tak jak się dzieje w przypadku rudasków.
mówiac rudy - przed oczami widzę kaskadę barw - od delikatnego żółtego, leciutko rdzawego, poprzez jasne i ciemne odcienie kasztanu, dalej blaszkę miedzianą, pomarańczę, bigos (moja córka jak była malutka pytała mnie dlaczego mam bigos na głowie) a na końcu czerwone odcienie mahoniu.
I uwielbiam te barwy
Tak,masz rację,ze nabrało to dziwnego znaczenia.To jest przecież normalne słowo określajace kolor włosów.Czy "wyrzucenie poz nawias społecznosci "to nie za mocne określenie?Rudy kolor budzi może większe zainteresowanie,jako rzadszy,a to zainteresowanie (ze strony posiadaczy mniej żywych barw )nie zawsze jest okazywane we właściwy sposób.
Nie za mocne określenie.
Nie w każdym środowisku, nie wszędzie, ale jeżeli się trafia to właśnie jako dyskryminacja, nie ma stanów pośrednich. Wszystko jest ogniste jak rudy kolor.
Piszę to na podstawie własnych doświadczeń sprzed lat.
Nie twierdzę jednak, że każdy płomiennowłosy spotyka się z takim traktowaniem. Czasy się zmieniły, teraz łatwiej zaakceptować odmienność
A mnie się rude (naturalne) bardzo podobają
Bahus
PS. "Wiewióreczki" są śliczne i kochane
W jakim sosie?
Podejrzewam, że we własnym. :)
Uuuuu to ja Ruda Wiedźmaaaaa
Buuuu..... a moje rude zmywa się przy myciu. Śliczna jesteś.:)))
Dziękuję bardzo :)
Muszę się przyznać, że jest to już niestety farba, bo co tu kryć z rudzielca robię się siwulcem :))
A ja miałam nadzieję, że rudych siwizna się nie ima
Niestety tylko siwy kolor włosów jest trwały :)))
No chyba, że wyjdzie razem z włosami :)
ja tam gole
To ja wolę moją rudą kitę - nawet jak osiwieje..
Wcale nie jest trwaly.. ;/ co dwa miesiace musze go robic na nowo ;/
:)))))