to jest właśnie to, czego nigdy nie kumam "o zmarłym dobrze albo wcale" choć "nie każda panna młoda jest piękna, nie każdy zmarły- święty".....
w rodzinie miałam przykład niezłego drania (z wielu przyczyn można było tak o nim powiedzieć)...im więcej lat mija od śmierci, tym bardziej opowieści o nim wydają mi się być przekłamane. pomija się wiele krzywd ,które swoim bliskim wyrządził, gloryfikując nieliczne pozytywne cechy,które miał,a które dla bliskich nie musiały być wcale istotne (np. to, że był człowiekiem schludnym). Jak tak słucham z boku, wydaje mi się ,że jeszcze kilka lat i albo będą pieśni o nim pisać, albo wystąpią o beatyfikację.....Wybaczenie rozumiem, ale przecież wraz ze słowami "wybaczam Ci" nie idzie w parze amnezja więc skąd to zaklinanie rzeczywistości??
Akurat to jest normalnym zjawiskiem psychologicznym. Z biegiem lat zawsze "dawne czasy" pieknieja. A niektorzy ludzie maja szczegolna potrzebe "upiekszania" przeszlosci. To przewaznie ci ktorzy niezbyt dobrze czuja sie w terazniejszosci. Poza tym zaden zmarly nie zaprotestuje, nie wejdzie znow i nie zrobi na przyklad awantury po pijaku co zwykl moze czynic za zycia stad latwo go wybielic by samemu czuc sie lepiej
Panuje - z tego co sie nczytalam - szczegolnie w Polsce. I trzeba odroznic zwykly szacunek : czyli nie wysmiewamy zmarlego, nie oczerniamy go. Od zachowani zwyklej prawdy o czlowieku . Byl wspanialy dlatego ze...ale mial i wady...W koncu kazdy zmarly to przede wszyskim czlowiek. To sztuczne uswiecanie zmarlych nie jest wcale takia starozytna tradycja jak by sie moglowydawac. Wystarczy poczytac napisy nagrobne tak do konca XVI wieku, a nawet do wieku XVIII gdzie czesto z humorem pisano o jakiejs przywarze zmarlego...
To pewnie jest napisane w kontekscie polityków. Tu jest problem jeszcze inny niż w przypadku tzw.zwykłych zjadaczy chleba. Dobry człowiek niestety często okazuje się miernym politykiem, czy fachowcem innej branży (bywa odwrotnie) i w tym przypadku wspominający go dobrze i źle będą mieli rację. Ci, którzy pamiętają go jako fachowca miernego będą źle wspominać, a bliscy mogą go mieć w pamięci jako człowieka wspaniałego. Np. Jean Jacques Rousseau znakomity francuski filozof i pisarz swoje dzieci umieszczał w sierocińcach. Dwie skrajności dla mnie trudne do pojęcia.
Tez prawda bo punkt widzenia jest zawsze zalezny od punktu siedzenia. Kzdy czlowiek jest wielowymiarowy. Wez na przykad rozwodnika: pierwsza zona bedzie go wspominac zle a druga (z ktora sie naprawde dobral) bedzie go wspominac dobrze.
Jednak wydaje mi sie ze w poscie Basi nawet nie o to chodzi. Chodzi o sztuczne wybielanie, wybielanie za wszelka cene. Bo nie wypada mowic zle albo tez ktos zyjacy ma korzysc czy psychologiczna czy inna z wybielenia zmarlego.
Nie wypowiadałam się w żadnym wątku na temat tematu nr 1 ostatnich dni. Zgadzam się z tym, co jest napisane w tym wywiadzie.
Sama miałam głupie odczucie, że nie oglądam pogrzebu prezydenta. Głupie poczucie winy, bo chyba powinnam? Ale nie miałam już siły patrzeć na trumny, słuchać o szczątkach, zwłokach, tragedii, katastrofie. Chciałam żeby kapusta na WŻ była już zielona i żeby wróciło normalne życie! I napędzana przez media i Internet i radio czułam się, jak półczłowiek a na pewno nie prawdziwa Polka, bo też tak zarzucano, nawet tu na forum. I żal mi było tych rodzin wystawionych na widok publiczny, otoczonych kamerami walczącymi o to, która pokaże większą rozpacz. Miałam dość! Śniły mi się trumny, identyfikacja zwłok... Masakra.
Po przeczytaniu tego wywiadu dotarło do mnie, że miałam prawo mieć tego dość. I chcieć normalności. I że wcale nie jestem przez to gorsza. Amen.
A co do tego, że idealizujemy zmarłych to fakt. Pamietam, jak moja babcia opowiadała o swojej cioci, której mąż codziennie pił. Nie awanturował się, ale po prostu musiał codziennie wypić. Jak umarł, to jego żona powiedziała "Biedaczek, ani se wiela w życiu nie wypił" :)))))
Jeśli chciałaś w tym wątku rozmawiać tylko na temat cytowanego fragmentu, to przepraszam za powyższą wypowiedź.
Dziekuje bardzo za link, przeczytalam caly wywiad. W/g mnie bardzo interesujacy. Zgadzam sie rowniez z Twoja wypowiedzia, ale sama juz sie wypowiadac nie bede;))) Dosc mam juz wrogow, tylko dlatego, ze smiem miec wlasne poglady. Jeszcze raz dziekuje Aloalo i pozdrawiam.
Nie masz za co przepraszać, faktycznien zacytowałam tylko fragment bez odnoszenia się od całości, bo miałama na myśli rozmowę na ten temat a nie w kontekście:))
Przeczytalem i w pełni zgadzam się z Profesorem. Jako naród zbyt kochamy manifestowanie wszystkiego, do przsady, patosu. Zbyt wiele robimy na pokaz. Z tragedii Rodzin uczyniono tragedię narodową nie do naprawienia. Przykłady tragedii rownoległych, ktore nastąpiły w oresie Żałoby Narodowej użyte przez Profesora w sposób zupełnie logiczny wykazały, że zbytnie manifestowanie "wspólczucia" (komu?) utozsamiane z hołdem Zmarłym, to niemal zwykła "impreza"... Przepraszam za własne porównanie, ale jak inaczej nazwać nawet patetyczne wypowiedzi małolatów nagminnie nadawane przez TV, czy powtarzanie bez końca niemal tych samych słów zamiast więcej milczenia. Pominę milczeniem niektóre pytania (delikatnie nazwać je można: nietaktowne!) dziennikarzy i to wcale nie początkujacym w tym zawodzie(!!!), zadawane politykom.
Może sama śmierć jest tematem 'tabu"?Przecież na ogół nie mówimy o niej zbyt wiele i chętnie.Może (u wierzących osób) silne jest przekonanie,że juz nie do żyjących należy sąd nad zmarłym.Sama śmierć na pewno nikomu win nie zmaże,cichną jedynie nasze emocje.
Ja myslę że to jest tak że o nieobecnych nie należy źle mówić ponieważ nie mogą się bronić. A zmarli odeszli już na zawsze i pozostaje nam tylko pamięć więc myślę że lepiej pamiętać te dobre rzeczy i miłe sytuacje niż chować w sobie urazę i żal. Czasami zapominamy o tym że im więcej chowamy tych złych emocji sami stajemy się zgorzkniali i pełni żalu.
Nie bardzo sie zgodze. Rozpamietywac nie nalezy, nie nalezy widziec tylko tego co jest zle ale tez nie mozna sckiwiac i wybielac. Dlaczego? Dlatego, ze nawet zle doswiadczenia ucza nas czegos, pomagaja wychowac wlasne dzieci inaczej niz robil to zly rodzic, pomagaja wybrac lepszego polityka niz byl nim zmarly. Jesli zapomnimy o wadach i przywarach to..nie bedziemy sie umieli przed nimi bronic, uniknac w przyszlosci...
Oczywiście że należy pamiętać to złe. Ale mam rtakie wrażenie że często po śmierci albo wywlekamy czyjeś brudy, które przez całe życie były przemilczane a teraz bo z niego był taki a taki.... i to jest dla mnie nie potrzebne i świadczące też o nas.
Nie wiem nie jestm do tego przekonana czy wszystko jest takie proste i swiadczy tylko o nas samych o ile nie jest to swiadome oczernianie...Publicznie robione jest moze nie na miejscu. Z drugiej strony ktos kto cale zycie cierpial pod pantoflem czyims, ukrywal wady partnera dla dobra "rodziny" nie ma powodu by cierpiec i ukrywac dalej. Do tego dolacza cale game uczuc zwiazanych z zaloba jako taka. Wcale nie jest wyjatkiem zlosc na los, partnera, bo opuscil a klopoty pozostaly. To wszystko ma cos wspolnego z porzadkowaniem sobie zycia po utracie kogos waznego. Podobnie dzieje sie nie tylko w rodzinie ale i w grupie ludzkiej po uracie waznej osobistosci.
Jeśli chodzi o ukrywanie prawdy dla "dobra rodziny" to się z Tobą nie zgodzę często prawdę ukrywamy ze wstydu a nie dla czyjegoś dobra. Bardzo trudno powiedzieć głośno mój mąż jest alkoholikiem, czy gwałci mnie czy coś co w społecznym odczuciu jest złe.
A co do osobistości to po śmierci prezydenta wszyscy go nagle pokochali choć za życia wieszali na nim wszelkie psy wylewali pomyje. Ja sama często go krytykowałam za politykę i zachowanie ale teraz kiedy nie żyje stwierdzam że to tragedia bo zmarł człowiek, prezydent,m mąż itd..... I mimo że nie zgadzałam się z nim nie mowię o tym teraz bo to wszystko straciło sens - przynajmniej dla mnie a historia go rozliczy z tego jakim był prezydentem i jakie są konsekwencję jego działań. Choć krew mnie zalewa jak jego wrogowie polityczni teraz chcą z niego zrobić ideała - to czysta obłuda.
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości: > Jeśli chodzi o ukrywanie prawdy dla "dobra rodziny" to się z Tobą nie > zgodzę często prawdę ukrywamy ze wstydu a nie dla czyjegoś dobra. Bardzo > trudno powiedzieć głośno mój mąż jest alkoholikiem, czy gwałci > mnie czy coś co w społecznym odczuciu jest złe. A co do osobistości to po > śmierci prezydenta wszyscy go nagle pokochali choć za życia wieszali na nim > wszelkie psy wylewali pomyje. Ja sama często go krytykowałam za politykę i > zachowanie ale teraz kiedy nie żyje stwierdzam że to tragedia bo zmarł > człowiek, prezydent,m mąż itd..... I mimo że nie zgadzałam się z nim nie > mowię o tym teraz bo to wszystko straciło sens - przynajmniej dla mnie a > historia go rozliczy z tego jakim był prezydentem i jakie są konsekwencję > jego działań. Choć krew mnie zalewa jak jego wrogowie polityczni teraz > chcą z niego zrobić ideała - to czysta obłuda.
Bez przesady, Jego przeciwnicy polityczni wcale nie robią z Niego ideału. Podaj, który z przeciwników idealizuje ś.p.Prezydenta. To, że mowią o jego mocnych stronach i pomijają złe, to nie znaczy że idealizują, tylko taktownie omijają niektóre wady i fakty. Ja żałuję Go tylko jako człowieka, który odszedł tragicznie i zbyt młodo, pozostawiając Córkę i Wnuczkę, wpółczuję tym samym Im jak i Josławowi straty Brata. Bardziej żal ich jako LUDZI i śmierci Jego i Jego Żony, która jednak potrafiła być nie tylko Pierwszą Damą, ale nie krępowała się być Jego Najukochańszą Kobietą, nawet publicznie potrafiła to mówić i okazać, z wzajemnością z Jego strony. Za to Ich Oboje szanuję, odrzucając na bok "odczucia polityczne".
Mnie zawsze w dzieciństwie mówiono,że o zmarłych nie należy mówic źle.Ale po co go chwalic po śmierci co to da.Uważam,że powinniśmy ludzi chwalic za życia(oczywiście jak na to zasługują).A nie np jak jakiś pijak robił awantury w domu itd to potem ma sie go wychwalac,a za co?!Ja naprawdę nierozumiem jak to z tym jest.
Zupełnie nie zgadzam się z takim poglądem. Śmierć to zmiana postaci bytu i mozliwości jego rozwoju. Cały bagaż doświadczeń zabieramy ze sobą, bez względu na ich wartość i to co po nas pozostaje jest takie jakie było za naszego życia. Zupełnie inną sprawą jest to co pozostaje w świadomości tych co zostają i wspominają zmarłego. Nie mówi się o zmarłych źle z przynajmniej dwóch powodów a) niektórzy wierzą, że taki zmarły może się mścić i nawiedzać, więc lepiej nie kusić (wątpliwe), b) z czysto ludzkiego odruchu , wspominamy tylko to co było dobre u zmarłego, szczególnie jeśli nie doznaliśmy osobiście żadnej znaczącej krzywdy od niego. To nie oznacza, że śmierć jest jakąś magiczną gumką do zmazywania czegokolwiek.
Ciekawe co o mnie będą mówić ...może lepiej teraz niech gadają. No tak, politykiem nie jestem i nie będę. Za głupi żem jest. A napis nagrobny sam sobie już ułożyłem.
"pokutuje przekonanie, że śmierc zmazuje winy, że śmierć zmazuje grzechy, błędy. Że śmierć zmienia umarłego na lepsze."????????
to jest właśnie to, czego nigdy nie kumam "o zmarłym dobrze albo wcale" choć "nie każda panna młoda jest piękna, nie każdy zmarły- święty".....
w rodzinie miałam przykład niezłego drania (z wielu przyczyn można było tak o nim powiedzieć)...im więcej lat mija od śmierci, tym bardziej opowieści o nim wydają mi się być przekłamane. pomija się wiele krzywd ,które swoim bliskim wyrządził, gloryfikując nieliczne pozytywne cechy,które miał,a które dla bliskich nie musiały być wcale istotne (np. to, że był człowiekiem schludnym). Jak tak słucham z boku, wydaje mi się ,że jeszcze kilka lat i albo będą pieśni o nim pisać, albo wystąpią o beatyfikację.....Wybaczenie rozumiem, ale przecież wraz ze słowami "wybaczam Ci" nie idzie w parze amnezja więc skąd to zaklinanie rzeczywistości??
Akurat to jest normalnym zjawiskiem psychologicznym. Z biegiem lat zawsze "dawne czasy" pieknieja. A niektorzy ludzie maja szczegolna potrzebe "upiekszania" przeszlosci. To przewaznie ci ktorzy niezbyt dobrze czuja sie w terazniejszosci. Poza tym zaden zmarly nie zaprotestuje, nie wejdzie znow i nie zrobi na przyklad awantury po pijaku co zwykl moze czynic za zycia stad latwo go wybielic by samemu czuc sie lepiej
dzięki, w końcu ktoś mi to wyjaśnił
Panuje - z tego co sie nczytalam - szczegolnie w Polsce. I trzeba odroznic zwykly szacunek : czyli nie wysmiewamy zmarlego, nie oczerniamy go. Od zachowani zwyklej prawdy o czlowieku . Byl wspanialy dlatego ze...ale mial i wady...W koncu kazdy zmarly to przede wszyskim czlowiek.
To sztuczne uswiecanie zmarlych nie jest wcale takia starozytna tradycja jak by sie moglowydawac. Wystarczy poczytac napisy nagrobne tak do konca XVI wieku, a nawet do wieku XVIII gdzie czesto z humorem pisano o jakiejs przywarze zmarlego...
To pewnie jest napisane w kontekscie polityków. Tu jest problem jeszcze inny niż w przypadku tzw.zwykłych zjadaczy chleba. Dobry człowiek niestety często okazuje się miernym politykiem, czy fachowcem innej branży (bywa odwrotnie) i w tym przypadku wspominający go dobrze i źle będą mieli rację. Ci, którzy pamiętają go jako fachowca miernego będą źle wspominać, a bliscy mogą go mieć w pamięci jako człowieka wspaniałego.
Np. Jean Jacques Rousseau znakomity francuski filozof i pisarz swoje dzieci umieszczał w sierocińcach. Dwie skrajności dla mnie trudne do pojęcia.
Tez prawda bo punkt widzenia jest zawsze zalezny od punktu siedzenia. Kzdy czlowiek jest wielowymiarowy. Wez na przykad rozwodnika: pierwsza zona bedzie go wspominac zle a druga (z ktora sie naprawde dobral) bedzie go wspominac dobrze.
Jednak wydaje mi sie ze w poscie Basi nawet nie o to chodzi. Chodzi o sztuczne wybielanie, wybielanie za wszelka cene. Bo nie wypada mowic zle albo tez ktos zyjacy ma korzysc czy psychologiczna czy inna z wybielenia zmarlego.
To zdanie jest wstępem do rozmowy z psychologiem na temat żałoby narodowej, jaka miała miejsce po katastrofie z 10 kwietnia. Tu można przeczytać całosć http://portalwiedzy.onet.pl/4869,51172,1609317,1,czasopisma.html Warto przeczytać.
Nie wypowiadałam się w żadnym wątku na temat tematu nr 1 ostatnich dni. Zgadzam się z tym, co jest napisane w tym wywiadzie.
Sama miałam głupie odczucie, że nie oglądam pogrzebu prezydenta. Głupie poczucie winy, bo chyba powinnam? Ale nie miałam już siły patrzeć na trumny, słuchać o szczątkach, zwłokach, tragedii, katastrofie. Chciałam żeby kapusta na WŻ była już zielona i żeby wróciło normalne życie! I napędzana przez media i Internet i radio czułam się, jak półczłowiek a na pewno nie prawdziwa Polka, bo też tak zarzucano, nawet tu na forum. I żal mi było tych rodzin wystawionych na widok publiczny, otoczonych kamerami walczącymi o to, która pokaże większą rozpacz. Miałam dość!
Śniły mi się trumny, identyfikacja zwłok... Masakra.
Po przeczytaniu tego wywiadu dotarło do mnie, że miałam prawo mieć tego dość. I chcieć normalności. I że wcale nie jestem przez to gorsza. Amen.
A co do tego, że idealizujemy zmarłych to fakt. Pamietam, jak moja babcia opowiadała o swojej cioci, której mąż codziennie pił. Nie awanturował się, ale po prostu musiał codziennie wypić. Jak umarł, to jego żona powiedziała "Biedaczek, ani se wiela w życiu nie wypił" :)))))
Jeśli chciałaś w tym wątku rozmawiać tylko na temat cytowanego fragmentu, to przepraszam za powyższą wypowiedź.
Dziekuje bardzo za link, przeczytalam caly wywiad. W/g mnie bardzo interesujacy.
Zgadzam sie rowniez z Twoja wypowiedzia, ale sama juz sie wypowiadac nie bede;))) Dosc mam juz wrogow, tylko dlatego, ze smiem miec wlasne poglady.
Jeszcze raz dziekuje Aloalo i pozdrawiam.
Nie masz za co przepraszać, faktycznien zacytowałam tylko fragment bez odnoszenia się od całości, bo miałama na myśli rozmowę na ten temat a nie w kontekście:))
Przeczytalem i w pełni zgadzam się z Profesorem. Jako naród zbyt kochamy manifestowanie wszystkiego, do przsady, patosu. Zbyt wiele robimy na pokaz.
Z tragedii Rodzin uczyniono tragedię narodową nie do naprawienia. Przykłady tragedii rownoległych, ktore nastąpiły w oresie Żałoby Narodowej użyte przez Profesora w sposób zupełnie logiczny wykazały, że zbytnie manifestowanie "wspólczucia" (komu?) utozsamiane z hołdem Zmarłym, to niemal zwykła "impreza"... Przepraszam za własne porównanie, ale jak inaczej nazwać nawet patetyczne wypowiedzi małolatów nagminnie nadawane przez TV, czy powtarzanie bez końca niemal tych samych słów zamiast więcej milczenia.
Pominę milczeniem niektóre pytania (delikatnie nazwać je można: nietaktowne!) dziennikarzy i to wcale nie początkujacym w tym zawodzie(!!!), zadawane politykom.
Może sama śmierć jest tematem 'tabu"?Przecież na ogół nie mówimy o niej zbyt wiele i chętnie.Może (u wierzących osób) silne jest przekonanie,że juz nie do żyjących należy sąd nad zmarłym.Sama śmierć na pewno nikomu win nie zmaże,cichną jedynie nasze emocje.
Ja myslę że to jest tak że o nieobecnych nie należy źle mówić ponieważ nie mogą się bronić. A zmarli odeszli już na zawsze i pozostaje nam tylko pamięć więc myślę że lepiej pamiętać te dobre rzeczy i miłe sytuacje niż chować w sobie urazę i żal. Czasami zapominamy o tym że im więcej chowamy tych złych emocji sami stajemy się zgorzkniali i pełni żalu.
Nie bardzo sie zgodze. Rozpamietywac nie nalezy, nie nalezy widziec tylko tego co jest zle ale tez nie mozna sckiwiac i wybielac. Dlaczego? Dlatego, ze nawet zle doswiadczenia ucza nas czegos, pomagaja wychowac wlasne dzieci inaczej niz robil to zly rodzic, pomagaja wybrac lepszego polityka niz byl nim zmarly. Jesli zapomnimy o wadach i przywarach to..nie bedziemy sie umieli przed nimi bronic, uniknac w przyszlosci...
Oczywiście że należy pamiętać to złe. Ale mam rtakie wrażenie że często po śmierci albo wywlekamy czyjeś brudy, które przez całe życie były przemilczane a teraz bo z niego był taki a taki.... i to jest dla mnie nie potrzebne i świadczące też o nas.
Nie wiem nie jestm do tego przekonana czy wszystko jest takie proste i swiadczy tylko o nas samych o ile nie jest to swiadome oczernianie...Publicznie robione jest moze nie na miejscu. Z drugiej strony ktos kto cale zycie cierpial pod pantoflem czyims, ukrywal wady partnera dla dobra "rodziny" nie ma powodu by cierpiec i ukrywac dalej. Do tego dolacza cale game uczuc zwiazanych z zaloba jako taka. Wcale nie jest wyjatkiem zlosc na los, partnera, bo opuscil a klopoty pozostaly. To wszystko ma cos wspolnego z porzadkowaniem sobie zycia po utracie kogos waznego. Podobnie dzieje sie nie tylko w rodzinie ale i w grupie ludzkiej po uracie waznej osobistosci.
Jeśli chodzi o ukrywanie prawdy dla "dobra rodziny" to się z Tobą nie zgodzę często prawdę ukrywamy ze wstydu a nie dla czyjegoś dobra. Bardzo trudno powiedzieć głośno mój mąż jest alkoholikiem, czy gwałci mnie czy coś co w społecznym odczuciu jest złe.
A co do osobistości to po śmierci prezydenta wszyscy go nagle pokochali choć za życia wieszali na nim wszelkie psy wylewali pomyje. Ja sama często go krytykowałam za politykę i zachowanie ale teraz kiedy nie żyje stwierdzam że to tragedia bo zmarł człowiek, prezydent,m mąż itd..... I mimo że nie zgadzałam się z nim nie mowię o tym teraz bo to wszystko straciło sens - przynajmniej dla mnie a historia go rozliczy z tego jakim był prezydentem i jakie są konsekwencję jego działań. Choć krew mnie zalewa jak jego wrogowie polityczni teraz chcą z niego zrobić ideała - to czysta obłuda.
wrogowie polityczni chca zrobić z niego ideał??? to chyba cos nie tak...
Użytkownik dagusia_29 napisał w wiadomości:
> Jeśli chodzi o ukrywanie prawdy dla "dobra rodziny" to się z Tobą nie
> zgodzę często prawdę ukrywamy ze wstydu a nie dla czyjegoś dobra. Bardzo
> trudno powiedzieć głośno mój mąż jest alkoholikiem, czy gwałci
> mnie czy coś co w społecznym odczuciu jest złe. A co do osobistości to po
> śmierci prezydenta wszyscy go nagle pokochali choć za życia wieszali na nim
> wszelkie psy wylewali pomyje. Ja sama często go krytykowałam za politykę i
> zachowanie ale teraz kiedy nie żyje stwierdzam że to tragedia bo zmarł
> człowiek, prezydent,m mąż itd..... I mimo że nie zgadzałam się z nim nie
> mowię o tym teraz bo to wszystko straciło sens - przynajmniej dla mnie a
> historia go rozliczy z tego jakim był prezydentem i jakie są konsekwencję
> jego działań. Choć krew mnie zalewa jak jego wrogowie polityczni teraz
> chcą z niego zrobić ideała - to czysta obłuda.
Bez przesady, Jego przeciwnicy polityczni wcale nie robią z Niego ideału.
Podaj, który z przeciwników idealizuje ś.p.Prezydenta. To, że mowią o jego mocnych stronach i pomijają złe, to nie znaczy że idealizują, tylko taktownie omijają niektóre wady i fakty.
Ja żałuję Go tylko jako człowieka, który odszedł tragicznie i zbyt młodo, pozostawiając Córkę i Wnuczkę, wpółczuję tym samym Im jak i Josławowi straty Brata. Bardziej żal ich jako LUDZI i śmierci Jego i Jego Żony, która jednak potrafiła być nie tylko Pierwszą Damą, ale nie krępowała się być Jego Najukochańszą Kobietą, nawet publicznie potrafiła to mówić i okazać, z wzajemnością z Jego strony. Za to Ich Oboje szanuję, odrzucając na bok "odczucia polityczne".
Umarłego , który był złym człowiekiem zmienia na lepsze... :
nic złego już nie jest w stanie zrobić :))))
Mnie zawsze w dzieciństwie mówiono,że o zmarłych nie należy mówic źle.Ale po co go chwalic po śmierci co to da.Uważam,że powinniśmy ludzi chwalic za życia(oczywiście jak na to zasługują).A nie np jak jakiś pijak robił awantury w domu itd to potem ma sie go wychwalac,a za co?!Ja naprawdę nierozumiem jak to z tym jest.
Ale nie mówić źle nie znaczy wychwalać!
...
Apeluję o rozsądek. Śmierć zmienia człowieka na lepsze. To zdanie jest aksjomatem czyli twierdzeniem oczywistym , nie wymagającym dowodów. :)
Mądrość ludowa się kłania ;)
Zupełnie nie zgadzam się z takim poglądem. Śmierć to zmiana postaci bytu i mozliwości jego rozwoju. Cały bagaż doświadczeń zabieramy ze sobą, bez względu na ich wartość i to co po nas pozostaje jest takie jakie było za naszego życia.
Zupełnie inną sprawą jest to co pozostaje w świadomości tych co zostają i wspominają zmarłego. Nie mówi się o zmarłych źle z przynajmniej dwóch powodów a) niektórzy wierzą, że taki zmarły może się mścić i nawiedzać, więc lepiej nie kusić (wątpliwe), b) z czysto ludzkiego odruchu , wspominamy tylko to co było dobre u zmarłego, szczególnie jeśli nie doznaliśmy osobiście żadnej znaczącej krzywdy od niego. To nie oznacza, że śmierć jest jakąś magiczną gumką do zmazywania czegokolwiek.
Ciekawe co o mnie będą mówić ...może lepiej teraz niech gadają.
No tak, politykiem nie jestem i nie będę. Za głupi żem jest. A napis nagrobny sam sobie już ułożyłem.