Widzę, że smutek i melancholia Cię dopadła...... Pomaga szklaneczka whiskey :)
Ale życie to również śmiech w ogrodzie, wschody i zachody słońca, poranna rosa. Przypalona zupa, jajecznica na śniadanie, tort urodzinowy. Usmiech dziecka, mozliwość niesienia pomocy Rodzicom. Nie ma czarnego bez białego, a i białe nie istniało by bez czerni. Nie ma pełni bez pustki, a i pustka do swego istnienia potrebuje pełni..... I to właśnie w życiu jest piękne, fascynujace i rzucające na kolana.
Jeszcze raz polecam szklaneczkę jw - doskonale rozgania mgłę na dnie duszy...
Kochany, wielki smutek mnie dopadl, bo chodzi o syna przyjaciolki. 38 lat , dostal wylewu i lezy sparalizowany, lekarze nie daja duzej nadzieji na przyszlosc. A ja pamietam usmiech i smiech Jego jak byl dzieckiem. Pamietam pierwszy usmiech Jego coreczki, dzisiaj juz prawie doroslej. Pamietam wszystkie chwile naszych rodzin spedzone razem , pamietam.
kochana tineczko trzeba mieć nadzieję. Mój św.pamięci tata też dostal wylewu , byl sparaliżowany , lekarze nie dawali większych nadziei . Trwalo to bardzo dlugo ale zacząl chodzić i uczyl się na nowo mówić , nie byl w pelni sprawny ale żyl normalnie . Trzeba mieć wiarę .
Tineczko, był w Polsce lekarz, Antoni Kępiński się nazywał. Twierdził on, że mózg człowieka, jakkolwiek niezbadany, ma całe szczęście dwie półkule. W sytuacji, gdy jedna półkula zawodzi, druga jest w stanie przejąć "obowiązki"tej chorej. Mówił tak: jakby wziąć człowieka, wyciąć mu jedną półkule i w to miejsce napchać gazet, to po intensywnej rehabilitacji, ta półkula, która została, podejmie pracę za obydwie. Oczywiście była to przenośnia, z tymi gazetami. Człowiek 38-letni, ma potencjał do wykorzystania. Oczywiście, jeśli nie jest zagrożony zbytnio kolejnym wylewem. Życzę wytrwałości w walce z chorobą. Bo na pewno będzie to walka, często ponad siły, ale te siły mogą się opłacić. Współczuję Wam.
Planowanie jest potrzebne, by osiągać nowe cele... Nadzieje rodziców są normą, by dziecku było jak najlepiej żyć ... Marzenia pomagają widzieć świat i czas przed nami ...
To my.. A życie często zaskakuje nas swoim planem, jakże innym od naszego :) Po to, byśmy mogli snuć inne marzenia, mieć inne nadzieje i osiągać wyższe cele ...
To radość Tineczko.. Ze zrealizowanych planów, radość Rodziców i ich Dzieci, radość ze spełnionych marzeń... Radość na widok szczęśliwych ludzi.. tych najbliższych i tych zupełnie obcych :))) Życie jest pięne :))
Tak mi przykro Tineczko.. :((( Myślę, że dalej ma nadzieje i marzenia dotyczące Syna..tylko teraz już inne...
W każdym zdarzeniu Tineczko musimy szukać dobrych stron.. Nawet w tak przykrych.. Wierzę, że wszystko się ułoży- jak mówiły mądrzejsze ode mnie koleżanki- jeszcze nie wszystko stracone :)) :**
Agusiu, przyjaciolki syn zaczal nowe zycie nie tak dawno z kolezanka z lat dzieciecych. Byl dlugo, bo ponad 10 lat samotny po nie udanym malzenstwie. Teraz wszystko mialo byc tak fajnie, milosc, nowy dom i slub w lecie.....strasznie mi przykro rowniez!
Dziewczyny ładnie to opisały... Mogę się jedynie pod nimi podpisać a dodatkowo zasyłam wiele serdeczności i niech spotka Cię coś, co przyniesie duuuużo radości
Tineczko pytasz co jeszcze ? Dzisiaj wygrywam w totolotka i jedziemy na Bahama. Będziemy pić drinki pod parasolką i z parasolką :):):) Zabierzemy większą część WŻ i będziemy się uczyc tańca hula - hula ot to jeszcze
..."i co jeszcze"?... -wielka góra rozczarowań, że to , co niesie nam życie nie pokrywa się z naszą ścieżką planów i marzeń. Brać z życia to, co nam daje mimo, że liczyliśmy na coś więcej...a to jest bardzo trudne :(
...nawiązałam konkretnie do wywiadu, jakiego udzielił zmarły ostatnio aktor Maciej Kozłowski. Przyznał, że po pewnym czasie swej choroby zamiast pytać "dlaczego akurat ja" odpowiadał sobie "a niby dlaczego nie".
Oglądałem też ten wywiad. Jest tylko mała różnica: umiejętność pogodzenia się z wyrokiem wydanym na siebie przez medycynę, a co innego jest przy rozważaniach, w relacji dziecko-rodzic. (Resztę na P.W.) Pozdrawiam
My tak żyjemy. Powolutku do przodu już 7,5 roku. Czasem było pod górkę ale za jakiś czas z górki. Moja mama bardzo lubiła planować i to bardzo daleko i często nic z tego nie wyszło więc ja żyję inaczej.
Tak jak pisze tineczka jest to oczywiscie wygodniej zyc z dnia na dzien ale czasem poprostu tak sie nie da Ja tez nie jestem zwolenniczka dlugodystansowego planowania ale bez malych planow ani rusz
As masz rację, nie ma co planować! moja babcia zawsze się śmiała:) że jej sąsiad planował sobie bączka puścić i plan nie wypalił , bo się w gacie zes..........ł :)))
Wedle rozkazu szefowo :) a tak przy okazji, jak założysz własnego bloga to będziesz u siebie, na razie ta strona nie jest Twoją własnością.Zażartowałam do as bo wiem że ona zna się na żartach , do Ciebie bym nawt nie śmiała.
Makusiu, mozliwe, jejku po co zaraz przepraszanie, pogadajmy. Wiesz przeciez, ze czasami mam trudnosci ze zrozumieniem, ale nigdy nie posadzam Ciebie o jakas zlosliwosc albo urazanie...po prostu mam nerwy na skorze.....
Aniu , ja nie wierze w Boga, ktory chce nam zle. Ja wierze w Boga milosiernego,sprawiedliwego i takiego co nam chce dobrze i nawet nasze planowanie uszanuje. Ja wierze , ze jezeli istnieje jakikolwiek Bog, to jest wybaczajacy,ponad wszystkie nasze bledy tu i teraz. Ten Bog nie ma zadnej przyjemnosci z samego "chcienia", zeby nas ukarac.Ten dobry Bog nami kieruje, pokazuje alternatywy,jest nasza inspiracja i nie podnosi palca.W takiego Boga ja wierze!
Powiedzmy, że marzysz o rejsie do okola świata. Tuż przed terminem wydarzyło się coś co uniemożliwiło Ci podróż. Jesteś zła. Buntujesz się dlaczego akurat teraz to się stało. Za niedługo dowiadujesz się, że statek którym miałaś płynąć zatonął lub został porwany przez piratów. Cieszysz się że dobrze, że jednak nim nie płynęłaś.
....tyle planowania
....tyle nadzieji rodzicow
....tyle marzen
...i co jeszcze ?
Widzę, że smutek i melancholia Cię dopadła......
Pomaga szklaneczka whiskey :)
Ale życie to również śmiech w ogrodzie, wschody i zachody słońca, poranna rosa. Przypalona zupa, jajecznica na śniadanie, tort urodzinowy. Usmiech dziecka,
mozliwość niesienia pomocy Rodzicom.
Nie ma czarnego bez białego, a i białe nie istniało by bez czerni.
Nie ma pełni bez pustki, a i pustka do swego istnienia potrebuje pełni.....
I to właśnie w życiu jest piękne, fascynujace i rzucające na kolana.
Jeszcze raz polecam szklaneczkę jw - doskonale rozgania mgłę na dnie duszy...
Kochany, wielki smutek mnie dopadl, bo chodzi o syna przyjaciolki. 38 lat , dostal wylewu i lezy sparalizowany, lekarze nie daja duzej nadzieji na przyszlosc. A ja pamietam usmiech i smiech Jego jak byl dzieckiem. Pamietam pierwszy usmiech Jego coreczki, dzisiaj juz prawie doroslej. Pamietam wszystkie chwile naszych rodzin spedzone razem , pamietam.
Nawet dwie szklanki nie pomoga zapomniec:(((
kochana tineczko trzeba mieć nadzieję. Mój św.pamięci tata też dostal wylewu , byl sparaliżowany , lekarze nie dawali większych nadziei . Trwalo to bardzo dlugo ale zacząl chodzić i uczyl się na nowo mówić , nie byl w pelni sprawny ale żyl normalnie . Trzeba mieć wiarę .
Aniu, nadzieja i wiara nas nie opuszcza, szkoda tylko, ze tak mlodemu czlowiekowi urwal sie nagle watek....zycia.
Tineczko, był w Polsce lekarz, Antoni Kępiński się nazywał. Twierdził on, że mózg człowieka, jakkolwiek niezbadany, ma całe szczęście dwie półkule. W sytuacji, gdy jedna półkula zawodzi, druga jest w stanie przejąć "obowiązki"tej chorej. Mówił tak: jakby wziąć człowieka, wyciąć mu jedną półkule i w to miejsce napchać gazet, to po intensywnej rehabilitacji, ta półkula, która została, podejmie pracę za obydwie. Oczywiście była to przenośnia, z tymi gazetami. Człowiek 38-letni, ma potencjał do wykorzystania. Oczywiście, jeśli nie jest zagrożony zbytnio kolejnym wylewem. Życzę wytrwałości w walce z chorobą. Bo na pewno będzie to walka, często ponad siły, ale te siły mogą się opłacić.
Współczuję Wam.
Ewka, syn mojej przyjaciolki mial masywny zawal mozgu. Nie tracimy nadzieji, nie ma takiej opcji po prostu. Dziekuje za otuche:)
Współczuję.. nic więcej nie potrafie napisac;((((
Planowanie jest potrzebne, by osiągać nowe cele...
Nadzieje rodziców są normą, by dziecku było jak najlepiej żyć ...
Marzenia pomagają widzieć świat i czas przed nami ...
To my..
A życie często zaskakuje nas swoim planem, jakże innym od naszego :)
Po to, byśmy mogli snuć inne marzenia, mieć inne nadzieje i osiągać wyższe cele ...
Ewuniu, wlasnie w jedna sekunde zycie moze wybrac inna droge.....niz ta przez nas zaplanowanowana.
Jak to sie mowi ,zycie pisze swoje scenariusze
a my tylko mozemy temu scenariuszowi pomagac
I jeszcze: nie znasz dnia ani godziny, ech, tak mi smutno na duszy:(((
To radość Tineczko..
Ze zrealizowanych planów,
radość Rodziców i ich Dzieci,
radość ze spełnionych marzeń...
Radość na widok szczęśliwych ludzi.. tych najbliższych i tych zupełnie obcych :)))
Życie jest pięne :))
Życie jest piękne a zarazem kruche..............
Tak , tylko nikt nie jest przygotowany na ta "kruchosc" za szybko, niestety........bo jaki sens ma zycie w takim razie?
Agus, moja przyjaciolka miala wielka radosc z jedynego syna i tyle marzen jeszcze.....
Tak mi przykro Tineczko.. :(((
Myślę, że dalej ma nadzieje i marzenia dotyczące Syna..tylko teraz już inne...
W każdym zdarzeniu Tineczko musimy szukać dobrych stron.. Nawet w tak przykrych.. Wierzę, że wszystko się ułoży- jak mówiły mądrzejsze ode mnie koleżanki- jeszcze nie wszystko stracone :)) :**
Agusiu, przyjaciolki syn zaczal nowe zycie nie tak dawno z kolezanka z lat dzieciecych. Byl dlugo, bo ponad 10 lat samotny po nie udanym malzenstwie. Teraz wszystko mialo byc tak fajnie, milosc, nowy dom i slub w lecie.....strasznie mi przykro rowniez!
Dziewczyny ładnie to opisały... Mogę się jedynie pod nimi podpisać a dodatkowo zasyłam wiele serdeczności i niech spotka Cię coś, co przyniesie duuuużo radości
Dziekuje Smakosiu:)
Tineczko pytasz co jeszcze ?
Dzisiaj wygrywam w totolotka i jedziemy na Bahama. Będziemy pić drinki pod parasolką i z parasolką :):):) Zabierzemy większą część WŻ i będziemy się uczyc tańca hula - hula
ot to jeszcze
Buziaczek dla Ciebie
..."i co jeszcze"?...
-wielka góra rozczarowań, że to , co niesie nam życie nie pokrywa się z naszą ścieżką planów i marzeń. Brać z życia to, co nam daje mimo, że liczyliśmy na coś więcej...a to jest bardzo trudne :(
wlasnie, brac co nam daje zycie, bo jutro moze byc za pozno :(
Może się cipam ;) ,ale czy ja załapię się na te drinki? Nie wiem czy jestem w większości ;)
jak bedziesz z nami wywijać taniec hula hula to nawet na dwa :)
Aggusiu, fajnie by bylo:)))
Buziaki!
... czasem radość i łzy
... czasem rozczarowania, gorycz, łzy i pytania różne w tym ...
DLACZEGO... dlaczego ...
Czasem na pytanie, Dlaczego ??... lepiej sobie nie odpowiadać......
albo odpowiedzieć "a dlaczego nie"!
Możesz "rozszerzyć" swoją wypowiedź/myśl?
...nawiązałam konkretnie do wywiadu, jakiego udzielił zmarły ostatnio aktor Maciej Kozłowski. Przyznał, że po pewnym czasie swej choroby zamiast pytać "dlaczego akurat ja" odpowiadał sobie "a niby dlaczego nie".
Oglądałem też ten wywiad.
Jest tylko mała różnica: umiejętność pogodzenia się z wyrokiem wydanym na siebie przez medycynę, a co innego jest przy rozważaniach, w relacji dziecko-rodzic.
(Resztę na P.W.)
Pozdrawiam
....tak, tak......dlaczego? :(
Oj niestety życie to prawdziwa niespodzianka jeszcze nie raz nas zaskoczy.
Swieta prawda Scooby!
Nie planuj to życie będzie łatwiejsze. Ja staram się żyć z dnia na dzień. Planów nie mam żadnych. Jeżeli już coś muszę planować to na krótki termin.
Nie zgadzam sie as z Toba
Nie mozna zyc tylko z dnia na dzien
Jednak tym naszym zyciem musimy troche kierowac
Alu, ale tak najlatwiej, zadnych planow. Niestety tez nie umiem tak zyc:)
My tak żyjemy. Powolutku do przodu już 7,5 roku. Czasem było pod górkę ale za jakiś czas z górki. Moja mama bardzo lubiła planować i to bardzo daleko i często nic z tego nie wyszło więc ja żyję inaczej.
Tak jak pisze tineczka jest to oczywiscie wygodniej zyc z dnia na dzien
ale czasem poprostu tak sie nie da
Ja tez nie jestem zwolenniczka dlugodystansowego planowania
ale bez malych planow ani rusz
Całkiem bez planów się nie da ale my staramy się jak najmniej planować.
Użytkownik as napisał w wiadomości:
> Całkiem bez planów się nie da ale my staramy się jak najmniej
> planować.
I dobrze, bo " człowiek planuje , a Pan Bóg kieruje" :)
As masz rację, nie ma co planować! moja babcia zawsze się śmiała:) że jej sąsiad planował sobie bączka puścić i plan nie wypalił , bo się w gacie zes..........ł :)))
Sluchaj, ten watek jest moim, bardzo smutnym i powaznym watkiem, wypraszam sobie bzdurne zarty tego typu!!!! Prosze o zartowanie gdzie indziej !
Wedle rozkazu szefowo :) a tak przy okazji, jak założysz własnego bloga to będziesz u siebie, na razie ta strona nie jest Twoją własnością.Zażartowałam do as bo wiem że ona zna się na żartach , do Ciebie bym nawt nie śmiała.
"Jeżeli chcesz rozśmieszyć Pana Boga opowiedz Mu o swoich planach..."
Przeciez, podobno Bog jest milosciwy?
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Przeciez, podobno Bog jest milosciwy
A to ze miłosciwy, to nie moze się śmiac?
Tineczko, przeciez to tylko powiedzenie, i nie wymyślone przez Boga , tylko przez ludzi:)
Makusiu, Bog sie moze smiac, ja sie nie smieje.
źle odebrałas moją wypowiedź... jeśli uraziłam- przepraszam..
Makusiu, mozliwe, jejku po co zaraz przepraszanie, pogadajmy. Wiesz przeciez, ze czasami mam trudnosci ze zrozumieniem, ale nigdy nie posadzam Ciebie o jakas zlosliwosc albo urazanie...po prostu mam nerwy na skorze.....
To dobrze że tak o mnie myslisz:)
Zawsze tak o Tobie mysle:)
Chodzi o to, że możesz sobie planować ile chcesz a i tak będzie tak jak Bóg chciał. To znaczy to powiedzenie lub żart. Nie wiem jak to nazwać.
Aniu , ja nie wierze w Boga, ktory chce nam zle. Ja wierze w Boga milosiernego,sprawiedliwego i takiego co nam chce dobrze i nawet nasze planowanie uszanuje. Ja wierze , ze jezeli istnieje jakikolwiek Bog, to jest wybaczajacy,ponad wszystkie nasze bledy tu i teraz. Ten Bog nie ma zadnej przyjemnosci z samego "chcienia", zeby nas ukarac.Ten dobry Bog nami kieruje, pokazuje alternatywy,jest nasza inspiracja i nie podnosi palca.W takiego Boga ja wierze!
Tylko nam wydaje się że coś jest dla nas dobre a na dalszym etapie może przynieść więcej szkody niż pożytku.
As podpinam się pod Ciebie.Panie Boże, chroń nas od naszych marzeń
Powiedzmy, że marzysz o rejsie do okola świata. Tuż przed terminem wydarzyło się coś co uniemożliwiło Ci podróż. Jesteś zła. Buntujesz się dlaczego akurat teraz to się stało. Za niedługo dowiadujesz się, że statek którym miałaś płynąć zatonął lub został porwany przez piratów. Cieszysz się że dobrze, że jednak nim nie płynęłaś.
Dlatego zycie jest wielka niespodzianka.
Właśnie. Jeszcze kilka lat wcześniej w dniu urodzin zawsze sobie myślałam " ciekawe co będę robiła za rok o tej porze" Teraz już wiedzieć nie chcę.
Ja jestem napewno duzo starsza i juz nie gasze swiec na tortach urodzinowych zyczac sobie cos...........