Witajcie.Mamy okropny problem z kotem sąsiadów-fuka nam na cały dom,taras,wszędzie...Dzis rano obudził mnie pisk kocurka(nasza Miśka ma małego kotka) wstałam 5.30(zgroza),za oknem deszcz jak oberwanie chmury...patrzę a ten sąsiadów dziadokot leży sobie w posłaniu naszych kotków..wyleciałam i pogoniłam dziada...szukam małego..łaże w koszuli po tym desczu..aż znalazłam biedaka-na orzechu włoskim-przemoczony,zmarzniety...No tak byc nie może!a ak mi wejdzie do domu i zafuka łóżko?Mam go kijem poprzetrącać,czy złapac i wywieźć???zaproponować żeby go wykastrowali??A może jakis srodek odstarszacz??Pomóżcie...
Nie znoszę kotów.Mam stale problem z kotami sąsiadki,ma ich 5 i niedługo dwie kotki będą miały małe z checią bym je odstrzeliła zarazy chodzące,wszędzie sra...smród ze szok.blee
No co Wy??? Właśnie że polskie prawo ma w d... ludzi znęcających się nad zwierzętami. Kilka lat temu mój sąsiad podpalił psa na podwórku. Biedny burek spłonął żywcem a gnój ma wyrok w zawieszeniu!!!
Normalnie krew się buzuje w żyłach jak czyta się takie komentarze! szok i bezduszność, brak słów. Najlepiej wybić wszelkie stworzenie, odstrzelić psy, koty i uwielbiać samego siebie.
Tak, najchętniej bym je wszystkie wybiła i ciebie razem z nimi za te twoje głupie gadanie A poważnie mowiąc nawet nie chodzi o piaskownice,bo pokrywę mamy ale o ten smród straszny.Ja nikomu nie bronie trzymać zwierząt,ale niech do mnie nie przyłażą.
Wiesz ,a ja bym Ciebie nie zabiła, wręcz przeciwnie! przyjełabym Ciebie do swojego domu, jakbyś była w potrzebie. No cóż, jesteś bardzo inteligentną osobą, gratuluje
Jesteś jeszcze młoda i mało wiesz o życiu. Mnie nie znasz, wiec nie wiesz również nic o mnie. Ale za to ja wiem coraz więcej o tobie, język masz nie wyparzony z każdym zadzierasz. Proszę się więcej do moich wypowiedzi nie podpinać, chyba ze zabiorę glos w twoim wątku
Różyczko, jestem po Twojej stronie bo kocham zwierzęta, ale nie można komuś zarzucać braku inteligencji za to tylko że nie lubi kotów!!! Zarzucasz komuś brak tolerancji a sama jesteś nietolerancyjna wobec tych co nie myślą i czują tak jak Ty... Każdy jest inny, każdy ma swoje zdanie i trzeba to zaakceptować...
I właśnie dlatego dzieci nie powinny zabierać głosu w trakcie dyskusji osób dorosłych. Tej zasady przestrzegałam również jak moje dzieci były nieletnie.
Różyczko, trzeba rozróżnić żart od zamiarów. Może jak dorośniesz to będzie Ci łatwiej. Jeśli ma się zwierzątka to trzeba się nimi zajmować i je pilnować. I nic w tym dziwnego, że ktoś nie chce czyichś kotów w swoim domu. Wyobraź sobie, że u Ciebie w bloku (bo chyba mieszkasz w bloku), sąsiad ma koty i one Wam codziennie sikają na wycieraczkę. Na pewno nie byłabyś szczęśliwa. Pewnie, że kot nie winny, ale w końcu złość przenosi się na niego.
Ewo, ja się znam na żartach:) pilnuje też swoich zwierząt,ale trzeba pomyśleć też o tych bezpańskich, które żyją dzięki dobrym ludziom, takim co lubią zwierzęta.Człowiek który nie lubi zwierząt, nie lubi też innych ludzi , moja babcia zawsze mi to powtarza..
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości: > Normalnie krew się buzuje w żyłach jak czyta się takie komentarze! > szok i bezduszność, brak słów. Najlepiej wybić wszelkie stworzenie, > odstrzelić psy, koty i uwielbiać samego siebie.
niebieska różyczko nie obrażaj ludzi nie wszystcy lubią zwierzęta. Tylko w naszym kraju jest to mozliwe że kot pies sąsiadki bądź bezpański może chodzić po naszej posesji. Pomysl jakbyś miała dom i małe dziecko a kot sąsiadki zalatwial by ci się w piaskownicy dziecka. Chyba nie pałała byś radością. Jestem w 100 % pewna że chciała byś udusić albo sąsiadkę abo kota Niestety w naszym kraju pod tym względem wolna amerykanka. Pozdowionka
Agusiu do piaskownicy dziecka może też sikać nasz kot, dlatego są specjalne do tego pokrywy i po kłopocie. Nikogo nie obrażam, tylko myślę normalnie, skoro koty są na świecie, to chyba są potrzebne.? Gdyby tak każdny chciał odstrzelać koty i psy, bo ich nie lubi, to co to by było? Ludzie też nie lubią jeden drugiego, to co trzeba ich odstrzelić? Mnie uczono czegoś innego, każde zwierzę, tak jak i człowiek zasługuje na szacunek.
Różyczko to temat rzeka dla mnie. Widzisz gdyby ludzie musieli płacić podatki za zwierzęta to nie było by ich tyle i nie było by takiego problemu. Nie ma w tym nic złego że ktos chce kogoś odstrzelić :) to takie myśli- logiczne że nikt tego nie zrobi. Ja bardzo często mam ochotę zastrzelić psa sąsiada. Budzi mnie o 6 swoim okropnym piskliwym szczekaniem Najgorzej jak jest weekend i mam ochotę sobie pospać. Oj wtedy mogła bym rzucać granatami i do sąsiada i do psa :)
Nie lubię Różyczki, ale odstrzelać jej nie mam chęci. Więc gdy ktoś pisze, a słowo pisane jest cięższe niż mówione, że chętnieby odstrzelił jakiekolwiek zwierzę to się nawet z Różyczką muszę zgodzić.
Nie, to nie jest trudne do zrozumienia. To jest trudne do ZROBIENIA...
Moja mama przez kilka lat poświęcała swoją pensję na sterylizację kotek, kastrację kotów, odrobaczanie, leczenie, odświeżbianie... Ludzie podrzucali mamie koty na balkon- np ciężarną kotkę, która miała zmiażdżoną łapę i odcięty ogon, oczywiście kociego świeżba w uszach. Kocięta ( w liczbie chyba 8 albo wiecej, juz nie pamietam, ne dozyły tygodnia, mimo, ze mama je karmiła smoczkiem i woziła do weterynarza... Kastracja kota kosztuje, nie wiem, jak teraz, ale kiedyś to było ok 200 zł. Weż wykastruj kota sąsiada za jedną piątą swojej pensji... Albo zastanawiaj się- kupic dzieciom buty, czy wykastrować kota sąsiada. Sąsiad tez musi to rozważyć- buty,zeszyty, czynsz czy kastracja...
A czemu sąsiad się ma tym martwić? Przecież jemu kot nie leje...
o ROZUMIENIE chodzi. Bo jakby ludzie chcieli zrozumieć, że jak wykastrują jedną kotkę własną, którą mają to potem nie będą musieli: topić, podrzucać, usypiać ewentualnie utrzymywać nowych, małych kotków i że gdyby ich sąsiad i sąsiadka tak robili, to jego podwórko nie byłoby obszczane obkupane i co tam jeszcze.
ja nie mówię o kastrowaniu 158 kotów z sąsiedztwa tylko o mądrym kotów posiadaniu, czyli rozumieniu ich potrzeb, potrzeb innych kotów, sąsiadów i swych własnych. Jednak w Polsce nadal pokutują stereotypy o okaleczeniu kotek i kocurków i tysiąc innych.
A 200 zł raz wydane na sterylizację włsanego kota, na przestrzeni powiedzmy 10 lat to duża oszczędność. Kto chce ten zrozumie, kto nie chce ....
Miaukolu, moj ostatni kot byl bez jaj, ale byl za....ty:))) Tak bardzo bym chciala miec kota, myszy rzadza w gornym garazu:) Alergia w rodzinie nie pozwala, a sasiedzkie koty tak sa kulturalne, ze trzymaja sie jakos na wlasnych wlosciach :((( Kurcze ja nie znam tego slowa "fukujacy"????
Tineczko,bo to słowo zupełnie co innego znaczy.Fukać-parskać,prychać,"strzelać focha".Autorce chyba ( może się mylę) chodziło o znaczenie terenu przez niewykastrowanego kota.Może tam gdzie mieszka tak się mówi.
Beatko wielkie dzieki za wytlumaczenie, bo mi cos po glowie angielskiego chodzilo..........tak sobie w duchu pomyslalam, ze to nie mozliwe, zeby koty to robily:)))))
miauko ROZUMIENIE TO jedno a prawo w naszym kraju to drugie. Mamy wiele luk w prawie dot zwierzat. Nie będę tutaj sie rozwodzić bo wątek o kotach. Wiele rzeczy nie powinno mieć miejsca. Wczesniej pisałam gdyby był obowiązkowy podatek od zwierząt. Zmnejszyła by się liczba właścicieeli kotów i psów. Tym samym ich przypadkowe rozmnarzanie. Gdyby każdy obywatel dostawał wysoki mandat za pałętającego się 4 noga ludzie nie mieli by takich problemów. Ja muszę po nocy słuchać szczekających psów. Dlaczego ? - pytam się. Jeśli sąsiad chce mieć psa niech go trzyma w domu i sam sobie słucha drącego się psa w godzinach nocnych i wczesno porannych. Tak samo jest z zwierzęcymi odchodami. Masz zwierze sprzątaj po nim nie sprzątasz 2000 tyś kary. Ja muszę walczyć z ludmzi których psy zanieczyszczają moje podocze. Dlaczego ?
Ja mam dwa lata swojego kocurka. trafił mi się porządniś taki. Odkąd go mamy to żaden kot nie nasikał mi pod domem. Nareszcie plewie w kwiatkach i nie czuje tego okropnego zapachu. Nie wspomne o osikiwanych drzwiach. Tez mieliśmy takiego przychodził na nasz ogród jakiś agresywny bardzo był. Mąż co go zobaczył to przeganiał .Wydawając przy tym taki dziwny dzwięk, ha ha ha że ja ze śmiechu padałam. Cos jakby potworowi ktoś łeb ukręcał ha ha. Nie wiem czy kot się przestraszył samego męża czy krzykow ale juz nie przychodzi.
Najlepiej byłoby, gdyby sąsiedzi (w końcu to oni są właścicielami zwierzaka) zwyczajnie go wykastrowali. Raz, że kocur będzie bardziej trzymał się ich domu, a nie włóczył, a dwa, że skończy się "aromatyczny" problem. Ale przekonać ich do tego, może być trudno. Mieliśmy problem ze znaczeniem terenu przez podblokowe koty, które całkiem miłe i fajne, niestety, znaczyły sobie,to drzwi, to niski żywopłot koło wejścia. Zapach czasami zwalał z nóg intensywnością. Kolega, który ma sklep zoologiczny, przyniósł mi do pracy odstraszacz w spray`u - niestety nie pamiętam nazwy. Kosztował ok. 8 - 10 zł i starczył na bardzo długo. Pryskaliśmy nim koło wejścia do klatki, a dokarmiający koty sąsiedzi dodatkowo swoje drzwi. Koty dalej przychodziły na posiłki, ale jakoś odeszła im ochota do znaczenia. Na forum dyskusyjnym miau.pl na pewno znajdziesz wiele rad, jak sobie poradzić z intruzem, bez podejmowania drastycznych środków.
znajomi z krakowa maja kocura kastrata i nie fuka.kot nie pryska moczem tylko takim piżmem coś jak substancja skunksa-jak mu sie wytnie to i owo-problemu nie ma:-)
Agik, nie powinien znaczyć, A nawet, jak mu się czasami przypomni i pryśnie to rzeczywiście nie to, co przy ... hmmm pełnopomponikowym zapachu. Wcześniej grałby Testosteron, hormony !!! i te rzeczy ... Co nie zmienia faktu, że dorosłe kocury, kastrowane przed wydaniem do domu, gdzie są inne kocurki, też potrafią potem próbować prysnąć , ale i się grzecznie dostosowują do sytuacji. Jeszcze raz polecam forum Miau.pl, gdzie z niejednego ogrodu, niejednego garażu i werandy, od obcych kotów zapaszek szedł. Dało się poradzić. Bo to tylko kocia chemia i biologia A grunt : to ludzka praktyka i dobre, sprawdzone rady..
Ja przed kastracja swojego milusińskiego dużo o tym czytałam. Znaczenie kot ma w genach i hormnach które buzują w nim. Hi Hi dobrze, że to przypadłość tylko kota bo jakby tak nasze chlopy cierpiały na to..... oj strach pomyśleć. W każdym razie kot będzie znaczył dalej tylko tak jak napisałyście nie będzie czuć i teren znaczenia się zmniejszy. Przykladowo przed kastracją kot zaznaczał 10 km swojego terenu to po kastracji powinien 2. Niektóre koty tracą całkowicie ochotę na znaczenie terytorium. Czyli poza własną posesją którą oznaczają nie wybierają się w teren.
Nie znoszę kotów.Mam stale problem z kotami sąsiadki,ma ich 5 i niedługo dwie kotki będą miały małe z checią bym je odstrzeliła zarazy chodzące,wszędzie sra...smród ze szok.blee
".......z chęcią bym je odstrzeliła".......
Nie mów tego glośno ,bo to jest karalne ,większa kara Cię czeka niż za człowieka.....
Chcieć coś zrobić a zrobić to, jest zasadniczą roznicą.
Znając nasze prawo to pewnie masz racje
złapać i wywieżć
aleczko ale to daleko trzeba wywozić. Do innego miasta najlepiej
No co Wy??? Właśnie że polskie prawo ma w d... ludzi znęcających się nad zwierzętami. Kilka lat temu mój sąsiad podpalił psa na podwórku. Biedny burek spłonął żywcem a gnój ma wyrok w zawieszeniu!!!
Normalnie krew się buzuje w żyłach jak czyta się takie komentarze! szok i bezduszność, brak słów. Najlepiej wybić wszelkie stworzenie, odstrzelić psy, koty i uwielbiać samego siebie.
Tak, najchętniej bym je wszystkie wybiła i ciebie razem z nimi za te twoje głupie gadanie
A poważnie mowiąc nawet nie chodzi o piaskownice,bo pokrywę mamy ale o ten smród straszny.Ja nikomu nie bronie trzymać zwierząt,ale niech do mnie nie przyłażą.
Wiesz ,a ja bym Ciebie nie zabiła, wręcz przeciwnie! przyjełabym Ciebie do swojego domu, jakbyś była w potrzebie.
No cóż, jesteś bardzo inteligentną osobą, gratuluje
Jesteś jeszcze młoda i mało wiesz o życiu. Mnie nie znasz, wiec nie wiesz również nic o mnie. Ale za to ja wiem coraz więcej o tobie, język masz nie wyparzony z każdym zadzierasz.
Proszę się więcej do moich wypowiedzi nie podpinać, chyba ze zabiorę glos w twoim wątku
Różyczko, jestem po Twojej stronie bo kocham zwierzęta, ale nie można komuś zarzucać braku inteligencji za to tylko że nie lubi kotów!!! Zarzucasz komuś brak tolerancji a sama jesteś nietolerancyjna wobec tych co nie myślą i czują tak jak Ty... Każdy jest inny, każdy ma swoje zdanie i trzeba to zaakceptować...
I właśnie dlatego dzieci nie powinny zabierać głosu w trakcie dyskusji osób dorosłych. Tej zasady przestrzegałam również jak moje dzieci były nieletnie.
Różyczko, trzeba rozróżnić żart od zamiarów. Może jak dorośniesz to będzie Ci łatwiej. Jeśli ma się zwierzątka to trzeba się nimi zajmować i je pilnować. I nic w tym dziwnego, że ktoś nie chce czyichś kotów w swoim domu. Wyobraź sobie, że u Ciebie w bloku (bo chyba mieszkasz w bloku), sąsiad ma koty i one Wam codziennie sikają na wycieraczkę. Na pewno nie byłabyś szczęśliwa. Pewnie, że kot nie winny, ale w końcu złość przenosi się na niego.
Ewo, ja się znam na żartach:) pilnuje też swoich zwierząt,ale trzeba pomyśleć też o tych bezpańskich, które żyją dzięki dobrym ludziom, takim co lubią zwierzęta.Człowiek który nie lubi zwierząt, nie lubi też innych ludzi , moja babcia zawsze mi to powtarza..
W tym wątku nie ma ani słowa o bezpańskich zwierzętach.
Użytkownik niebieska-różyczka napisał w wiadomości:
> Normalnie krew się buzuje w żyłach jak czyta się takie komentarze!
> szok i bezduszność, brak słów. Najlepiej wybić wszelkie stworzenie,
> odstrzelić psy, koty i uwielbiać samego siebie.
Zgadzam się w 100%
niebieska różyczko nie obrażaj ludzi nie wszystcy lubią zwierzęta. Tylko w naszym kraju jest to mozliwe że kot pies sąsiadki bądź bezpański może chodzić po naszej posesji. Pomysl jakbyś miała dom i małe dziecko a kot sąsiadki zalatwial by ci się w piaskownicy dziecka. Chyba nie pałała byś radością.
Jestem w 100 % pewna że chciała byś udusić albo sąsiadkę abo kota
Niestety w naszym kraju pod tym względem wolna amerykanka.
Pozdowionka
Agusiu do piaskownicy dziecka może też sikać nasz kot, dlatego są specjalne do tego pokrywy i po kłopocie. Nikogo nie obrażam, tylko myślę normalnie, skoro koty są na świecie, to chyba są potrzebne.? Gdyby tak każdny chciał odstrzelać koty i psy, bo ich nie lubi, to co to by było? Ludzie też nie lubią jeden drugiego, to co trzeba ich odstrzelić? Mnie uczono czegoś innego, każde zwierzę, tak jak i człowiek zasługuje na szacunek.
Różyczko to temat rzeka dla mnie. Widzisz gdyby ludzie musieli płacić podatki za zwierzęta to nie było by ich tyle i nie było by takiego problemu. Nie ma w tym nic złego że ktos chce kogoś odstrzelić :) to takie myśli- logiczne że nikt tego nie zrobi. Ja bardzo często mam ochotę zastrzelić psa sąsiada. Budzi mnie o 6 swoim okropnym piskliwym szczekaniem Najgorzej jak jest weekend i mam ochotę sobie pospać. Oj wtedy mogła bym rzucać granatami i do sąsiada i do psa :)
Nie lubię Różyczki, ale odstrzelać jej nie mam chęci. Więc gdy ktoś pisze, a słowo pisane jest cięższe niż mówione, że chętnieby odstrzelił jakiekolwiek zwierzę to się nawet z Różyczką muszę zgodzić.
Czy ty wiesz co to znaczyą myśli ?
do odstrzału to się nadają durni ludzie.... i tu palcem nie wskażę.
Nie, to nie jest trudne do zrozumienia.
To jest trudne do ZROBIENIA...
Moja mama przez kilka lat poświęcała swoją pensję na sterylizację kotek, kastrację kotów, odrobaczanie, leczenie, odświeżbianie... Ludzie podrzucali mamie koty na balkon- np ciężarną kotkę, która miała zmiażdżoną łapę i odcięty ogon, oczywiście kociego świeżba w uszach. Kocięta ( w liczbie chyba 8 albo wiecej, juz nie pamietam, ne dozyły tygodnia, mimo, ze mama je karmiła smoczkiem i woziła do weterynarza...
Kastracja kota kosztuje, nie wiem, jak teraz, ale kiedyś to było ok 200 zł. Weż wykastruj kota sąsiada za jedną piątą swojej pensji... Albo zastanawiaj się- kupic dzieciom buty, czy wykastrować kota sąsiada. Sąsiad tez musi to rozważyć- buty,zeszyty, czynsz czy kastracja...
A czemu sąsiad się ma tym martwić? Przecież jemu kot nie leje...
no i o tym mówię.
No... podobnie, jak ubezpieczenie domu od powodzi- na przykład....
Nasz kot - Wirus tez był wykastrowany, a jak se poszedł, i mieliśmy kotkę Kizi- to tez była wysterylizowana.
A nie ma jakiegoś odstraszacza na kota? Żeby nie podlewał? Ja już zapomniałam... Roslinki może jakies wystarczy posadzić, czy coś...
Miaukolu, moj ostatni kot byl bez jaj, ale byl za....ty:))) Tak bardzo bym chciala miec kota, myszy rzadza w gornym garazu:) Alergia w rodzinie nie pozwala, a sasiedzkie koty tak sa kulturalne, ze trzymaja sie jakos na wlasnych wlosciach :(((
Kurcze ja nie znam tego slowa "fukujacy"????
Tineczko,bo to słowo zupełnie co innego znaczy.Fukać-parskać,prychać,"strzelać focha".Autorce chyba ( może się mylę) chodziło o znaczenie terenu przez niewykastrowanego kota.Może tam gdzie mieszka tak się mówi.
Tak myślałam.Pozdrawiam.
Beatko wielkie dzieki za wytlumaczenie, bo mi cos po glowie angielskiego chodzilo..........tak sobie w duchu pomyslalam, ze to nie mozliwe, zeby koty to robily:)))))
No chyba, że w marcu :)))
Proszę bardzo.Wiem, że nie masz wielkiego kontaktu z językiem polskim i takie regionalne słówka mogą Ci namieszać w głowie.Buziaki.
miauko ROZUMIENIE TO jedno a prawo w naszym kraju to drugie. Mamy wiele luk w prawie dot zwierzat. Nie będę tutaj sie rozwodzić bo wątek o kotach.
Wiele rzeczy nie powinno mieć miejsca. Wczesniej pisałam gdyby był obowiązkowy podatek od zwierząt. Zmnejszyła by się liczba właścicieeli kotów i psów. Tym samym ich przypadkowe rozmnarzanie. Gdyby każdy obywatel dostawał wysoki mandat za pałętającego się 4 noga ludzie nie mieli by takich problemów.
Ja muszę po nocy słuchać szczekających psów. Dlaczego ? - pytam się. Jeśli sąsiad chce mieć psa niech go trzyma w domu i sam sobie słucha drącego się psa w godzinach nocnych i wczesno porannych. Tak samo jest z zwierzęcymi odchodami. Masz zwierze sprzątaj po nim nie sprzątasz 2000 tyś kary. Ja muszę walczyć z ludmzi których psy zanieczyszczają moje podocze. Dlaczego ?
Podatek był. Nie dawno został zniesiony, bo nie było przepisów wykonawczych i mało kto płacił.
Łomatko mandat w wysokości 2 000 000 zł?
Też miałam to napisać bo tysiąc tysięcy to milion
2 lata temu za kastrację dałam 90 zł
Kup sobie psa, najlepiej foxteriera - i po kłopocie....
Wystarczy jamnik. Mamy trzy koty w domu i jamnika. Obcy kot nie ma prawa podejść do płotu gdy pies jest na podwórku
Hmm, za dużo rumu mu dajecie . Upity pies nie będzie niestety stróżowł :)
oh, Ala, poplułam monitor. Super pisna.
PIĘKNY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Po prostu wie, że jej te koty nic nie zrobią. W końcu 68kg. Szkoda czasu na drobiazgi :)))
Jaka cudna !!! ciekawa jestem, czy leżała kiedyś na nogach u pani:)
aleczko jeszcze możesz postarać się o kocura. Wykastrować go i powinien gonic obce kocury
moj przegania:)
Ja mam dwa lata swojego kocurka. trafił mi się porządniś taki. Odkąd go mamy to żaden kot nie nasikał mi pod domem. Nareszcie plewie w kwiatkach i nie czuje tego okropnego zapachu. Nie wspomne o osikiwanych drzwiach. Tez mieliśmy takiego przychodził na nasz ogród jakiś agresywny bardzo był. Mąż co go zobaczył to przeganiał .Wydawając przy tym taki dziwny dzwięk, ha ha ha że ja ze śmiechu padałam. Cos jakby potworowi ktoś łeb ukręcał ha ha. Nie wiem czy kot się przestraszył samego męża czy krzykow ale juz nie przychodzi.
Czuła rozmowa z Behamotem powinna pomóc :)
Najlepiej byłoby, gdyby sąsiedzi (w końcu to oni są właścicielami zwierzaka) zwyczajnie go wykastrowali. Raz, że kocur będzie bardziej trzymał się ich domu, a nie włóczył, a dwa, że skończy się "aromatyczny" problem.
Ale przekonać ich do tego, może być trudno.
Mieliśmy problem ze znaczeniem terenu przez podblokowe koty, które całkiem miłe i fajne, niestety, znaczyły sobie,to drzwi, to niski żywopłot koło wejścia. Zapach czasami zwalał z nóg intensywnością.
Kolega, który ma sklep zoologiczny, przyniósł mi do pracy odstraszacz w spray`u - niestety nie pamiętam nazwy. Kosztował ok. 8 - 10 zł i starczył na bardzo długo. Pryskaliśmy nim koło wejścia do klatki, a dokarmiający koty sąsiedzi dodatkowo swoje drzwi.
Koty dalej przychodziły na posiłki, ale jakoś odeszła im ochota do znaczenia.
Na forum dyskusyjnym miau.pl na pewno znajdziesz wiele rad, jak sobie poradzić z intruzem, bez podejmowania drastycznych środków.
Nie wiem, czy wykastrowanie dorosłego kocura coś da. Znaczyć bedzie dalej, może tyle, ze zapach mniej intensywny będzie.
Mój Wirus dalej podlewał, tyle, że już tak nie śmierdziało.
Agik, nie powinien znaczyć, A nawet, jak mu się czasami przypomni i pryśnie to rzeczywiście nie to, co przy ... hmmm pełnopomponikowym zapachu.
Wcześniej grałby Testosteron, hormony !!! i te rzeczy ...
Co nie zmienia faktu, że dorosłe kocury, kastrowane przed wydaniem do domu, gdzie są inne kocurki, też potrafią potem próbować prysnąć , ale i się grzecznie dostosowują do sytuacji.
Jeszcze raz polecam forum Miau.pl, gdzie z niejednego ogrodu, niejednego garażu i werandy, od obcych kotów zapaszek szedł.
Dało się poradzić. Bo to tylko kocia chemia i biologia
A grunt : to ludzka praktyka i dobre, sprawdzone rady..
No, właśnie tak weterynarz mówił- że on się już nauczył.
Dlatego napisałam, że już tak nie śmierdziało.
Ja przed kastracja swojego milusińskiego dużo o tym czytałam. Znaczenie kot ma w genach i hormnach które buzują w nim. Hi Hi dobrze, że to przypadłość tylko kota bo jakby tak nasze chlopy cierpiały na to..... oj strach pomyśleć. W każdym razie kot będzie znaczył dalej tylko tak jak napisałyście nie będzie czuć i teren znaczenia się zmniejszy. Przykladowo przed kastracją kot zaznaczał 10 km swojego terenu to po kastracji powinien 2. Niektóre koty tracą całkowicie ochotę na znaczenie terytorium. Czyli poza własną posesją którą oznaczają nie wybierają się w teren.