Bo jak czytam wszystkie porady, to dreszcze mna trzesa:((( Kup takie, albo takie medykamenty, posmaruj tym, albo tym. Jak nie bedzie dobrych wynikow , to zawsze mozesz wypic herbate z rumianku i bedzie dobrze:((((
he he tineczko tak to jest. Im jesteśmy starsi tym mamy coraz większe doświadczenie w tych sprawach. Ja jeśli chodzi o dzieci to mogę sypać lekarstwam,i co na co, jak z rękawa :) Jednak nigdy bym sę nie odważyła w przypadku ciężkich chorób komuś doradzać. Z lekarstwami to jest tak jednemu pomoże innemu może zaszkodzić. Szczerze to powiem Wam, że czasem mnie to dziwi. Dlaczego ludzie nie pójda do apteki po fachową poradę, nie wspominając o lekarzu. Wszystkim zdrowia życzę :):)
Nie, nie Skarbie, tak wcale nie jest. Jestem w doszlym wieku i wcale nie wiem, rekaw pusty :))) Uwazam, ze wielkim niebezbieczenstwem jest podawanie rad i sypanie z rekawa, bo.......... Wlasnie , isc do lekarza, a nie szukac madrosci na forum wsrod laikow:)
Nieeeeeeeeeeeeeeeee, zalozylam watek , bo juz nie moge sluchac tych ziolowych madrosci i podawania antybitykow na lewo i na prawo,bez konsutacji z lekarzem. Wysmaruj oczy smalcem, albo innym smarowidlem i czekaj:)))
Tineczko moja droga nie uwierze w to, że jak jesteś chora to nie wiesz jake lekarstwo wziąść. Myślę tu o bolącym brzuchu, przeziębieniu łypaniu z plecach itd. Niegrożnych chorobach z ktorymi samemu można sobie poradzić. Pisząc o sypaniu z rękawa lekarstwami miałam na myśli choroby które sama przeszłam i moje dzieci. Przykladowo ospa to i to itd. Myślę, że mnie rozumiesz Chodzi tylko o mnie i moją rodzinę. Mnie czasem bolą nerki i wiem jak sama sobie mogę porodzić bez wizyty u lekarza gdy boli mnie kręgosłup to też wiem jakiej maści użyć i co mam robić. Gdy boli gardło itd. Gdy nie przechodzi 2 trzy dni to wizyta u lekarza obowiązkowa. Ostatnio synka bolało ucho i miał wysoką temperaturę. Była niedziela w niedziele u nas lekarze nie przyjmują. Podalam mu lekarstwo przeciw zapalne i na zbicie gorączki. Bez recepty i zakropiłam ucho kroplami które miałam w domu a sa właśnie na stany zapalne ucha. W poniedziałek lekarka pochwaliła moje dzialania i wiele razy tak miałam. Córka miała operację oka. Dzień przed dostala temperatury ( póżniej się okazało że ze stresu) i nie spała juz dzień przed operacją. Podałam jej lekarstwo przeciw gorączce i na stany zapalne do tego chyba z 2 l herbaty z melisy :):) Żartuję ale sporo :):)
Aggusiu, leczona grypa trwa 2 tygodnie a nie leczona 14 dni:)))
Wlasnie siebie i tylko siebie mozna poddawac eksperymentom. W zadnym wypadku nie ma sie prawa udzielac porad w leczeniu chorob innym, oczywiscie, jak sie nie jest lekarzem.
Czytam na roznych forach o babcinych poradach: podawanie niemowlakom miodu. Nie wiem czy wiesz, ze kazdego roku umieraja niemowlaki z powodu bakterii Clostridium Botulinum, ktore moga byc w normalnym miodzie. Do pierwszego roku zycia nie wolno podawac dzieciom miodu, a gdzie nie poczytasz, to wlasnie miod jest pierwsza rekomendacja "domowych lekarzy" przy przeziebieniach u niemowlakow.
W Szwecji jest zabronione leczenie dzieci ponizej 8 roku zycia przez homeopatow. Kobiety w ciazy moga spowodowac utrate plodu przez uzywanie niektorych ziol i przypraw. Na przyklad gozdziki moga spowodowac poronienie w pierwszych miesiacach ciazy, tak samo jak herbata z bazylii, z lisci poziomek, z miety (mimo, ze pomaga na wymioty) i tak dalej...........
Hihi. Rodzice małego dziecka wybrali się na wesele. Zostawili dziecko dziadkom pod opieką. Wpadli na pomysł by dziecko było grzeczniejsze podać mu jakąś melisę. Jednak to był błąd dziecko było jeszcze bardziej niegrzeczne niż zwykle. Bardzo się z nim namęczyli.
Aggusiu, na szwedzkim internecie jest wiele stron z poradami uzywania ziol. Kazda autorka , autor ma na samym poczatku napisane czerwonymi literami ostrzezenie:
"uzywasz, pijesz na wlasna odpowiedzialnosc"
kazde "niebezpieczne" ziolo ma ostrzezenie z czerwona kropka i wyjasnienie, ze moze powododac spontaniczny abort, albo , ze kobiety karmiace, nie moga z tego ziola herbaty pic. To jest powodem strzezenia sie z osobistej odpowiedzialnosci w razie czego.
Uściskam ją mocno bardzo dziękuje Tineczko a Ty uściskaj odemnie tego małego przystojniaka :):): Z tą meliską powiem Ci, że to było wtedy tylko jeden raz nigdy nie miałam potrzeby podawania melisy dzieciom. Chcialam żeby przespala noc przed operacją i właściwie tylko dlatego się na to zdecydowałam.
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości: > Tineczko ja też bym nie podala Twojemu Alvinkowi herbatki z melisy ale mojej > Marysi ktora ma lat 10 jak najbardziej :)Przerażające jest nie to że są > takie rady tylko, że są ludzie którzy się do nich stosują.
Poza tym, nie podaję dzieciom melisy, bo słyszałam, że trzeba poczekać aż dziecko podrośnie, zmieni się w starszego nastolatka i wtedy samo często zaczyna interesować się ziołami. Ma własny gust i własne preferencje. Nie wiem o co kaman, ale słyszałam też, że rodzice takiego dziecka sami zaczynają pić melisę:)))))))))))))))))))))
Kotuniu, to jest reklama produktu, dobrze, ze zastrzegaja podawanie noworodkom:) Widzialas sklad? 1,5 % ziol i 2 % soku z jablka, reszta to droga woda:)
Tineczko a gdzie przeczytałaś o noworodkach bo ja przeczytalam o dziecich i nie wiem ? Na większości ogólnodostępnych( tego typu produktach) jest tak napisane. Przykre w przypadku tej firmy, że nie podali wieku dziecka. zazwyczaj jest to 6 lat. Takie są wymogi i musi tak być napisane. Tineczko mamy w Polsce bardzo wiele herbatek ziołowych stworzonych z myślą o maluchach. Dziecku nie stanie się krzywda jak wypije taką herbatkę. Zostały stworzone po to aby pomagać maluszką. Nadmienie, że są to firmy znane na rynkach międzynarodowych. Poddane atestą i rekomendowane przez polski Instytut Matki i Dziecka. Herbatki te mają w swoim skladzie różne mieszanki ziól jest na nich napisane od któreg miesiąca można podawać dziecku. Do wiadomości wszystkich. Moje działanie zostało bardzo pochwalone przez panią doktor anestezjolog jak również Panią doktor operującą. więc nie wiem bawicie się w doktorów bo to chyba inny watek :):):)
Kazik45 na mięcie jest napisane zapewne to samo i na większości lekarstw które można podawać dziecku bez konsultacji z lekarzam też więc Kaziku nie popisałeś się mądrościa.
eee, tak sie u nas mowi, bo jeszcze nikt na swiecie nie znalazl lekarstwa na grype........sa szczepionki dla zagrozonych osob, ale one powoduja tylko lzejsze objawy a czas trwania choroby jest taki sam:) Leczysz czyms grype?
Nie leczę grypy po nigdy jej nie miałam.Przeziębiona byłam owszem,wtedy "dużo" witaminy C soku z malin cytryna miód i łóżko chociaż w mojej sytuacji łóżko to tylko do spania.Myślę,że podobnie leczy się grypę ale ja nie ryzykowałąbym bez lekarza
Nie widzę w tym nic złego, ziółka jeszcze nikomu nie zaszkodziły, moja babcia leczyła się sama i całą rodzinkę.:)Nikt nie jest chyba na tyle bezmyśly żeby brac nieznane leki , polecane przez kogoś nieznajomego z internetu.Nawet jak szukam szybkiej porady, zawsze sprawdzam lek czy maśc w internecie.Nigdy nie kupiłam leku od Rosjan czy Chińczyków, jak robią to inni ludzie.
A ja widzę w tym cos złego. Można sobie takie kuku zrobić, że szok. Miałam kolezanke w liecum, która kupiła sobie "wielką księgę ziół" i kupowała zioła w sklepie zielarskim i sama ( wg książki) robiła rózne mieszanki. Juz pomijam, ze miała wczesniej cerę jak płatek róży, a dorobiła się trądziku, ale gorsze kuku zrobiła sobie, chcąc uregulowac trawienie. Pominę, co sobie zrobiła, choć to łatwo zgadnąć. Od czasów liceum minęło chyba z 20 lat, a jej problem nadal jest bolesny...
Inna osoba piła codziennie melisę- w końcu to taka bezpieczna herbatka, prawda? Szkoda gadać...
Mamo Rózyczki proszę Cię o odpowiedzialnosć za słowa. I to nie chodzi o to, ze zioła są be, tylko nie na darmo ludzie spędzają 6 lat na studiach, zeby się tego nauczyć. Owszem, można się napić mięty raz na jakiś czas, jak się przesadzi z jedzeniem- to nie zaszkodzi, na katar można próbować radzić sobie infalacją z olejku miętowego. Można okładać sobie powieki torebkami z herbaty, można robić maseczkę z ogórka, albo z truskawek, ale na dłuższą metę- po prostu lepiej tego nie robić. A już napewno nie ZAMIAST wizyty u doktora.
Nie ma sensu się zakładać :) Mnie wcale nie chodzi o to, czy do MR dotrze, czy nie- bo to nie moja sprawa. Mnie chodzi o to, ze MR wypowiada się jakby za nia stała cała madrość świata, z którą nie sposób dyskutować. Owszem- sposób i właśnie takie "mądrosci" trzeba obalać. Najbardziej z tego poowdu, że są szkodliwe.
Agik, mieszanek żadnych nie robię, kupuje gotowe herbatki ziołowe w aptece, rumianek, melisę, koper włoski, szałwię do płukania gdy boli ząb lub gardło. Nikomu z mojej rodziny ziółka nie szkodzą, wręcz przeciwnie, zanim wybiorę się do lekarza, leczę się sama. Jak nie pomaga , wtedy idę do lekarza. Nie opłaca mi się iśc do lekarza, po to tylko żeby przepisał mi lek do ssania, który można kupic bez recepty.
Od kilkunastu lat cierpię na zespól jelita drażliwego, nie jest to jakaś poważna choroba, ale bardzo uciążliwa. Miewałam takie dni że praktycznie spędzałam je w kiblu, bałam się wyjśc z domu żeby nie dostac biegunki, wystarczyło lekkie zdenerwowanie, czy zjedzenie loda, żeby mnie zakręciło i momentalnie rozbolał brzuch i oczywiście kibel. Leczyłam sie u najlepszych profesorów, państwowo i prywatnie, faszerowali mnie lekami , brałam debridat 3 x dziennie po 2 tabletki, lek jest pełnopłatny 30 tabletek kosztuje 25 zl,brałam go przez kilka lat , ale jakoś mi nie pomagał. Weszłam kiedyś na forum medyczne i poczytałam o ZJD, i dzięki pewnej sympatycznej osobie która poleciła mi lek ziołowy o nazwie Iberogast, zmieniło się moje życie, bóle brzucha ustąpiły i biegunki też.Wreszcie mogę spokojnie wyjśc z dziecmi na spacer :) czy na zakupy.Oczywiście melisę popijam sobie jak jestem zdenerwowana i bardzo mi pomaga. Dlatego cenię rady innych, i cieszę się że mnie pomogło.
Cieszę się, ze dolegliwości minęły. Tylko ZJD to własciwie dolegliwość psychosomatyczna. Wcale nie jest powiedziane, ze nie pomołoby Ci wycinanie origami- gdybys mocno uwierzyła.
Mnie tylko chodzi o to zdanie "zioła jeszcze nikomu nie zaszkodziły"- bo - owszem- zaszkodziły. Normalnie to by mi to nie przeszkadzało, ale przecież chodzi o czyjeś zdrowie, prawda? A gadane to Ty masz ;) ( to nie przytyk, nie obrażaj się)
Ja uważam, ze mozna sobie pomóc- np zanim będzie termin u lekarza- można robic okłady na ból głowy, można robic okłady na stłuczoną kostkę, mozna próbowac leczyć katar inhalacjami, ale twierdzić, że "zioła jeszcze nikomu nie zaszkodziły"- po prostu na publicznym forum nie można.
"Cieszę się, ze dolegliwości minęły. Tylko ZJD to własciwie dolegliwość psychosomatyczna. Wcale nie jest powiedziane, ze nie pomołoby Ci wycinanie origami- gdybys mocno uwierzyła."
Leczenie rozpoczynamy od wyciszenia , odpoczynku i izolacji pacjenta od czynników stresogennych ( praca, rodzina , kochanek , itp. ) , można podawać słabe leki uspokajające i rozluźniające , koniecznie pod kontrolą lekarza:)
Spokojnie , nie denerwuję się tak często, może raz w tygodniu:) a za leki od lekarza na uspokojenie serdecznie dziękuję, wolę saszetkę melisy raz w tygodniu:)
Jezeli ta kolezanka zrobila sobie szkode przez ksiazke z ktorej korzystala to powinna zaskarzyc autora tej ksiazki o uszczerbek na zdrowiu...Poza tym na naszym rynku az roi sie od czasopism w ktorych sa dobre rady, lub porady babuni...jesli to byloby az tak szkodliwe jak piszesz, wowczas wiele gazet musiano by wycofac a przynajmniej usunac leczenie domowymi sposobami. Ksiazki o odzywianiu i dietach moga doprowadzic do anoreksji lub bulimii....etc.etc...
Jak ktos chce sie doszukac w czyms trucizny lub czegos szkodliwego to zawsze znajdzie, wiadomo,ze ziola stosuje sie doraznie a jezeli nic sie nie zmieni wowczas kieruje sie do lekarza, najlepiej do dobrego lekarza...;)
Moje zdanie jest takie, jesli ktos prosi o rade, to ja dostanie, ale mozna zaznaczyc przy tym, ze lepiej zeby obejrzal to lekarz a decyzje zostawia sie osobie, ktora jest zainteresowana...Nie rozumiem oburzenia niektorych osob na temat ziol a juz najbardziej nie rozumiem tego,ze jak pojawia sie Mama Rozyczki to cokolwiek by nie powiedziala, to zawsze jest na nie. Kazdy ma prawo wyrazic swoje zdanie na forum i nie musi byc za to wysmiewany. Kiedys byla ''nagonka'' na Tineczke a teraz na Mame Rozyczki czy to jest w porzadku? Kiedys ktos powiedzial,ze zanim odpiszesz na forum to policz powoli do 10 po to,zeby emocje zeszly na dalszy plan...czego sobie i Wam zycze :)
Kotku :) Ale o czym Ty do mnie rozmawiasz??? Czy ja napisałam jakiś zaczepny post? Nie zgadzam się z Mamą Rózyczki! Wyraziłam to grzecznie! ( wdrażam własnie własny wyższy system jakosci, wg którego nie do twarzy mi z zaczepkami, wrednymi tekstami itd :) ) Wolno mi się nie zgadzać? Wolno mi wyrazać własne zdanie?
Według moich nowych wytycznych- wolno mi :) jeśli chcesz o tym porozmawiać- to jestem otwarta :)
... ale najpierw powoli policz do 10 :), i zdejm opaskę z oczu ;)))
Toffik, jak Klaudia jest lekarzem, to zadala bardzo inteligentne pytanie :) " a co" ??? Ja nie potrzebuje zadnej porady od Klaudii... do tego mam lekarzy:)))
Moim zdaniem zapytać sie mozna ale szczytem głupoty jest stosowanie sie do pierwszej lepszej rady bez zadnego pomyslunku.
Swoja droga mi pewne forum bardzo pomogło. Leczyłam sie u pewnego lekarza i o ile postawił dobra diagnoze to leczenie zaserwował do kitu. Nie dosc że nie skuteczne to z perspektywy czasu coraz droższe. Właśnie przegladajac różne fora na ten temat dowiedziałam sie jak powinno wygladać leczenie i zmieniłam lekarza na innego.
I za to uwielbiam pediatrę mojego dziecka. Kobieta jest konkretna, nie czaruje i przepisuje w miare mozliwosci tanie leki np. zamiast sterimarów itp. dla dziecka kazała na katar kupowac zwykłą sól fizjologiczna do zastrzyków - jest sporo tańsza, ma takie samo działanie i prawie identyczny skład i jak powiedziała to i tak wypłynie razem z wydzielina. I jest ostrozna z przepisywaniem antybiotyków.
Poprzedni pediatra doprowadzał mnie do szału - na kolkę chciał skierowac dzieciaka do szpitala w kilka dni po wypisaniu po zapaleniu dróg moczowych. Na wypisie jak wół pisalo że to kolka..... Nowy lekarz przepisał Nutramigen i było po problemie.
Tylko stermimarem pryśniesz i jest łatwo i szybko a ta sól fizjologiczna jak dziecko Ci się drze i rękami i głową wierci to celuj i licz ile poleciało, a jak przy okazji nie trafisz do nosa to dalej celujesz. Że jest tani i ma takie same działanie masz rację. Ja nie kupuje dokładnie sterimaru tylko sprawdzam jakie jest największe opakowanie za najniższa cenę. Producentów jest wiele a skład ten sam. Krople do nosa też kupuje w spreju a nie zwykłe bo psyknę i szybko i dziecko nie zdąży się zdenerwować. Jak mocno plącze to kataru robi się jeszcze więcej. Moje teraz są już nie takie małe ale pamiętam jak były niemowlakami. Tak samo witaminy. Sprawdzam które wychodzą najbardziej ekonomicznie.
Daleka jestem od tego aby deprecjonować pracę wszystkich lekarzy. Wielu lekarzy jest naprawdę wspaniałych, oddanych pacjentom i swojej pracy. Nie jestem jednak tak zapatrzona, ani przekonana o wielkim zaangażowaniu wszystkich lekarzy, aby bezkrytycznie przyjmować opinie czy sposób leczenia wielu z nich. Nie jest sprawą odosobnioną, że lekarze "zgadują" jaki np. podać antybiotyk, zamiast zlecić przyzwoity antybiogram. Jak nie pomoże jeden - nic strasznego - przepiszą inny - a nuż ten drugi pomoże? jeśli nie - można eksperymentować dalej..... A badania? często o całkiem podstawowe, jak np. krwi - trzeba prosić i wymyślać powody dla których chce się raz na dwa, trzy lata je zrobić. Na poważniejsze badania czy wizytę u specjalisty - czeka się miesiącami. I co? czekać z założonymi rękoma? czy może próbować sobie pomóc? Ja wybieram drugie rozwiązanie. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zanim samemu zastosuje się jakiekolwiek leczenie (wliczając w to zioła, homeopatię, a nawet dietoterapię) należy posiadać przynajmniej elementarną wiedzę o tym co i jak chce się stosować. Dla mnie, proszę wybaczyć mocne określenie, ale taka wręcz bałwochwalcza wiara w moc i umiejętności lekarzy jest śmieszna. Z całym przekonaniem uważam jednak, że praca i wiedza wielu lekarzy jest nie do przecenienia i nie do zastąpienia, jak chociażby praca chirurgów, okulistów, dentystów i wielu innych. Jednak jak zwykle należy zachować zdrowy rozsądek, trzeźwość oceny i nie popadać w skrajności. Sami lekarze (niektórzy) przyznają, że tak naprawdę człowiek w przynajmniej 80% wyzdrowiałby bez ich pomocy. Jeśli więc czujemy, że sami możemy sobie pomóc to czemu tego nie zrobić?
"Dla mnie, proszę wybaczyć mocne określenie, ale taka wręcz bałwochwalcza wiara w moc i umiejętności lekarzy jest śmieszna."
Chodzi Ci chyba o nadmierne zaufanie pacjenta w możliwości lekarza .... , bo nasunęła mi sie taka refleksja , że to może dotyczyć także innych zawodów np. nauczycieli itd. :)
"Sami lekarze (niektórzy) przyznają, że tak naprawdę człowiek w przynajmniej 80% wyzdrowiałby bez ich pomocy."
Tak , pod warunkiem ,że 90 % z tych 80 % zadbałaby o własne zdrowie już od najmłodszych lat życia :)
Własnie o tej adoracji myslę ;)- wręcz tę myśl mam tuz pod powieką, w tej chwili, kiedy zasypiam :P I wyszło mi z tego myslenia, że mi najbardziej pasowałoby "drug drugu" :)
A ta elementarna wiedza- to skąd? Bo chyba nie z neta????( gdzie się proponuje np leczenie raka cieciorką???)
Ja uważam tak- nie masz zaufania do lekarzy- Twoja sprawa, ale - jesli nie masz wykształecenia medycznego- to nie odbieraj ludziom nadziei!!!!
Ja czułam ostatnio, ze moge sobie pomóc :( Tylko parę dni i przejdzie- owszem okładałam swoja stopę - na zmianę- okładami z altacetu, ketonalem, moczyłam w gorącej wodzie... Tylko, ze jak się okazało, ze boli tak, ze krzyczę z bólu i płaczę ( co mi się nieczęsto zdarza), to juz uznałam swoją bezradność i poszłam do lekarza... Pęknięcie kości paliczka w duzym palcu. Zaczyna się zrastać, bo kilka dni czekałam, az se samo pójdzie... :( Na szczęście - zrasta się prosto...
Czemu tego nie robić ? Bo można sobie zaszkodzić ... A wtedy i tak spotkamy się z lekarzem :)))
Uważam , że eksperymenty z własnym zdrowiem są ... hmmm , zbyt daleko posuniętą lekkomyślnością i niefrasobliwością ... Zamiast tracić energię na przyswajanie elementarnej wiedzy ( termin wielce nieprecyzyjny ) , proponuję zużyć ją na znalezienie dobrego lekarza pierwszego kontaktu . Wbrew utartym opiniom , nie jest to aż tak trudne .
Mój stosunek do naszej pani doktor nie jest chyba bałwochwalstwem ( różnimy się w ocenie homeopatii : ) , ale mam do niej pełne zaufanie . Wiem , że zleca nam badania , które są niezbędne , nie naciąga nas na niepotrzebne wydawanie pięniędzy . Często przeprowadzamy różnego rodzaju kuracje ziołowe i mogę powiedzieć , że są one ustalane indywidualnie i szczegółowo rozpisane na każdy dzień ich trwania , tak żeby nie doprowadzić do opłakanego w skutkach przedawkowania .
Przy okazji wizyt , lubię panią doktor podpytać o różne rewelacyjne i mocno lansowane trendy . I tak profilaktyczne odrobaczanie , głodówki , detoksykacja , picie zbyt dużej ilości wody przy okazji tych " kuracji " , to bzdura . I to niebezpieczna bzdura ...
Nasza pani doktor kształci się nieustannie od 30 lat ... Nie uważam , że mogłabym sobie ( i mojej rodzinie ) pomóc lepiej niż ona , nawet gdybym następne 30 lat życia poświęciła na zdobywanie " elementarnej wiedzy " :))))
Marta, podpinam się pod Ciebie, ale opinia ogólna- ja 90% wiedzy jaką posiadam w temacie onkologicznym zdobyłam dzięki internetowi- już kiedyś o tym pisałam.Strony medyczne, fora onkologiczne, maile do "sław" z zakresu onkologii/ chirurgii onkologicznej- oczywiście większość nigdy mi nie odpisała, ale ta niewielka część ,ktora zdecydowała się to zrobić, była na tyle miła, aby tlumaczyć mi ,jak "chłopu na targu", o co chodzi. Swoją wiedzę miałam okazję zweryfikować , w milionie różnych sytuacji i okazało się, że wszystko z nią ok:) Internet to skarbnica wiedzy. Trzeba tylko umieć z niej mądrze korzystać. Wiedzieć , "gdzie uderzyć". Nie chce mi się zwyczajnie ciągnąć tematu od nowa, ale rękoma i nogami przychylam się do osób ,które posiadają ograniczone zaufanie do lekarza, albo zdrowy sceptycyzm.Lekarz to nie Bóg. Nie uważam tego za odbieranie nadziei ,tym osobom , jak napisała Agnieszka, tylko wręcz przeciwnie za "dawanie nadziei", bo lekarz to też człowiek- ma prawo się pomylić,a pamiętajcie ,że pomyłka może kosztować zdrowie lub życie, nasze oczywiście. Lekarz może twierdzić, że "nic się nie da zrobić" i może to być prawdą,ale równie dobrze może to być g...uzik prawdą- wystarczy zmienić lekarza ,by człowiek mógł cieszyć się zdrowiem, czy życiem nadal. Tak robię ja i do tego namawiam znajomych, kierując się tym, że "nadzieja umiera ostatnia", ale ile osób uwierzyło, że "nic się nie da zrobić", gdy faktycznie jeszcze można było zrobić wiele? Nie wiem jaką specjalizację ma Klaudia, która się odezwała, ale pewnie ona mogłaby Wam opowiedzieć o szeregu ograniczeń, które ma lekarz, a są całkowicie od niego niezależne. Mówię oczywiście o finansach. Skąd ta opieszałość w wystawianiu skierowań, o której bodajże nadia napisała- no właśnie stąd. Ilu z Was było u lekarza z jakąś dolegliwością,a zostało "olanych", potraktowanych jak histeryków? Czy nie o tym ostatnio pisał słodki_buraczek w temacie Kazika? To tylko pierwszy przykład ,który przyszedł mi do głowy,a ja mogłabym takich przykładów ,które znam osobiście, podać Wam setki. Moi znajomi, "rakowcy", w ciężkich stanach- lwia część z nich to efekt niedouczonych lekarzy pierwszego kontaktu zazwyczaj i bagatelizowania objawów (które często naprawdę trudno prawidłowo podpasować- stąd konieczność specjalistycznych badań, na które kasy brak) Mój mąż z rakiem przełyku leczony był w przychodni na refluks. Miał guza zasłaniającego całe światło przełyku ,a dostawał na to Manti ! Mój mąż ,wierzcie mi proszę, nie jest odosobnionym przypadkiem, jak już mówiłam. Bezgraniczna wiara w możliwości jednego człowieka (lekarza), może być tak samo zgubna ,jak wiara w szamanów i dokładnie do tego samego może doprowadzić. Duży odsetek lekarzy, którzy obecnie nas leczą już dawno nie powinien być lekarzami. Jestem za otwartym mówieniem lekarzowi "zanim się na ...coś tam..... zdecyduję, chcę poznać opinie jeszcze innego specjalisty". Gdy opinie się pokrywają , jest większa szansa ,że trafiliśmy na dobrego lekarza i możemy mu wierzyć, niż gdy opinie się nie pokryją. Wtedy- po nitce do kłębka. Myślę ,że temu, kto czytał moje wypowiedzi w innych tematach dotyczacych ciężkich chorób, nie muszę udowadniać, że wierzę w "szkiełko i oko". Jeśli ja mogłabym Wam coś radzić, to zawsze gdy poważnie zachorujecie, lub ktoś z Waszych bliskich zachoruje- bierzcie sprawy w swoje ręce. Człowiek nieobyty, niedoinformowany, to często człowiek na straconej pozycji- cokolwiek będziecie mówić- ja zawsze wrócę do tego samego- takie mamy państwo, że dla wszystkich na leczenie kasy nie starczy- pamiętajcie o tym. I być moze brzmi to absurdalnie, ale często walczy się o życie nie tylko z chorobą ,ale i z NFZ-tem. Zawsze też będę radzić ,w poważnych chorobach, kontakt z więcej niż jednym lekarzem. Zawsze lepiej u stu dowiedzieć się tego samego, niz zaufać jednemu, który akurat może się mylić. Osobiście zauważyłam ,że ludzie bardzo często oceniają też lekarza po byciu "miłym" lub nieszczególnie milym dla pacjenta:) Wiem, że to dla nas, chorych bardzo ważne, ale z lekarską kompetencją ma to mało wspólnego. Może akurat ja mam takie szczęście, ale najlepsi specjaliści, z ktorymi ja miałam do czynienia byli szorstcy, oschli, nie potrafili przekazać swoich myśli. Specjalistami byli wspanialymi, w swym fachu -najlepsi lub przynajmniej wybitni. Myślę ,że rozumiem ideę Grażynki, która zakładając temat, postuluje o rozwagę, tak w udzielaniu ,jak i korzystaniu z rad. Zgadza się, mnie też czasem trzęsie ,jak czytam "porady medyczne" rodem ze średniowiecza lub pełen "tok leczenia" napisany przez "lekarza hobbystę", czyli kogoś kto z medycyną ma tak naprawdę niewiele wspólnego:). Z drugiej strony nie jestem przeciwna dzieleniu się namiarami, na sprawdzonych specjalistów, sprawdzonymi metodami, na pokonanie jakiejś dolegliwości- ogólnymi, bez podawania leków, przez osoby ,ktore z dolegliwością mialy pośredni, czy bezpośredni kontakt. Tyle, że należy pamiętać, aby zawsze weryfikować wiarygodność takiej informacji- poczytać o tej metodzie na stronach medycznych, spytać swojego lekarza prowadzacego, zadzwonić do przychodni, wysłać maila do lekarza. Nic na własną rękę! Oczywiście nie mowię tu, aby samodzielnie ustalać tok leczenie,a jedynie poznawać alternatywne, zgodne z nurtem medycyny konwencjonalnej, metody, które mogą okazać się skuteczne, zwłaszcza ,gdy inne zawodzą, no i pytac, pytać ,pytać po tysiąc razy- kto pyta nie błądzi:)))) Wszystkich fanatyków;)) metod naturalnych pocieszę, że wielu lekarzy świetnie potrafi łączyć leczenie metodą konwencjonalną z np.ziołolecznictwem. Pediatra moich dzieci równiez często stawia na bardziej naturalne metody leczenia i stroni od antybiotyków na tyle, na ile się da. wypisuje im np. robioną w aptece na zamówienie maść, zamiast gotowych kremów dla dzieci. Taka maść w składzie to wazelina i witaminy- koszt pudełka (wielkości "starego" kremu Nivea) ok 5- 10 zł- mniej niż wiele "gotowców". Na stłuczenie, wskutek upadku z rowerka stosowaliśmy świetną maść z kasztanowca. Przy przeziębieniach wspomagamy się inhalacjami i syropami z miodu, czosnku, cebuli- różnie. Wszystko to jednak zazwyczaj jako uzupełnienie konwencjonalnego leczenia, tylko i wyłącznie pod kontrolą pediatry.
Ania Wszystko "tak"- radzić się, pytać, konsultować, wykorzystywać wiedzę z sposób, jak najbardziej pełny, dowiadywać się, domagać się odpowiedzi i działania.
Tylko ja zrozumiałam temat Tineczki inaczej- niedobre jest to, że ZAMIAST wykonywać te wszystkie punkty z poprzedniego zdania ŁĄCZNIE z wizytą u lekarza, czy też podjęciem leczenia- zakłada się temat na forum kulinarnym- co robić? sam temat nie jest zły, bo istnieje możliwość, ze ktos wie/miał tak/poradził sobie/ wie jak/ wie gdzie... itd. Moim zdaniem kazda odpowiedzialna porada dotycząca zdrowia- powinna się zaczynać od słow "idź do lekarza/ zrób badania" a nastepnie - na zasadzie dzielenia się doświadczeniem- mnie pomogło to i to.
Żaden lekarz nie zaleci stosowania ziół,gdyz oni w to nie wierzą! Wiem coś o tym i niestety znam bardzo dobrze podejście do zół lekarzy.Niestety mnie się nigdy nie zdarzyło,żeby jakiś lekarz zastosował zamiast antybiotyku zioła! Lekarz mojemu mężowi dał taki antybiotyk,że po nim omalże nie wysiadły mu nerki.
mnie też się zdarza,że lekarz proponuje jakieś zioło dodatkowo, albo jakiś "babciny" sposób naturalny- nigdy zamiast leczenia, tylko i wyłącznie dodatkowo i nie na "ciężkie" choroby...
Tylko sobie chciałam uprościć. Nie chciałam tej szałwii zaparzać i studzić więc zapytałam w aptece czy jest coś gotowego by tylko dodać do wody. Poleciła mi w aptece salvospet i to był błąd. alkohol podrażnił gardło choć robiłam tak jak pisało w ulotce.
Jejku Scooby ,a kto i gdzie napisał, że lekarz zaleci stosowanie ziół zamiast antybiotyku?? Antybiotykoterapii żaden mądry lekarz nie stosuje ot tak sobie, jeśli jest potrzeba, znaczy ,że są jakieś bakterie, jest jakies zakażenie- ziółka tego nie wyleczą... Nie ma czegoś takiego , jak "podejście lekarzy". Lekarz to zdecydowanie też człowiek:) i jak to z ludźmi bywa- każdy inny:))))
Tak się składa, że każdy z nas ma inne doświadczenia, inną wiedzę i wolny wybór. Chcesz - starasz się sobie pomóc sam, nie - idziesz do lekarza. Jeśli Twoje doświadczenia pozwalają Ci mieć pełne zaufanie do lekarza to super, możesz spokojnie złożyć w ręce lekarza swoje zdrowie - Twój wybór, Twoja decyzja. Pozwalam sobie jednak skromnie zauważyć, że takie eksperymenty ze zdrowiem (niestety nie własnym) przeprowadza całkiem spora część lekarzy. Przy okazji - jak proponujesz rozpoznanie który lekarz pierwszego kontaktu jest dobry, a który nie? czy czasami nie próbujesz wykorzystać tu jakiegoś bodaj bladego wyobrażenia o tym co lekarz powinien zrobić? że może należałoby jednak oczekiwać iż lekarz zleci dodatkowe badania, a nie przepisze Ci lek po pięciu minutach pobytu w gabinecie? Jednym słowem chcesz wystawić cenzurkę lekarzowi w oparciu o jakie kryteria? przecież każdy lekarz ma dyplom, a zatem powinien mieć i stosowną wiedzę. Co do tej "elementarnej wiedzy" jest sprawą oczywistą, wynikającą z samej natury tego pojęcia, że nie jest to termin precyzyjny, bo nie rozmawiamy tutaj o konkretnym przedmiocie ścisłym, ale o sprawach dość ogólnych. Dla mnie to pojęcie w odniesieniu do zdrowia i medycyny oznacza wiedzę zarówno co do etiologi, objawów, przebiegu choroby jak i sposobów zarówno konwencjonalnego jak i niekonwenancjonalnego jej leczenia. Oznacza wiedzę w zakresie podstawowej interpretacji wyników laboratoryjnych. Oznacza także, że biorąc odpowiedzialność za swoje zdrowie - wiedzę tę odświeżę, abym się nie pomyliła i pamięć nie spłatał mi figla. Oznacza, że mam pewną ilość informacji wynikającą z lektury zarówno książek traktujących o zdrowiu jak i lektury z internetu. W miarę inteligentny człowiek potrafi rozróżnić sytuację stwarzającą zagrożenie życia czy zdrowia i to zarówno w odniesieniu do stanu zdrowia jak i możliwość leczenia. Tak więc - wybierasz i masz. Jak pisałam w pierwszym swoim poście - daleka jestem od pomniejszenia roli lekarzy, ale od tych lekarzy nie tylko z nazwy, z którymi mamy niestety często się spotykamy.
Kurkuma , rozpoznanie , czy lekarz pierwszego kontaktu jest dobry , czy zły , jest bardzo proste : bardzo ważna ( chociaż nie zawsze decydująca ) jest pierwsza wizyta ... Porządny wywiad to podstawa . Jeżeli podczas pierwszej wizyty tego nie zrobi , albo pyta nie robiąc notatek , to dziękuję i szukam dalej ... Kolejna rzecz , to porozumienie ... Albo czujesz , że wiesz o co chodzi lekarzowi , a jak nie wiesz , to możesz zapytać - i wtedy jest dobrze - albo nie ... I szukasz dalej ... Następna sprawa , to trafne diagnozy ... Tu podobnie : jest dobrze - zostajesz , nie - szukasz dalej ... Aż znajdziesz ...
I zapewniam , że nie jest to aż tak bardzo uciążliwe :)))) Na pewno mniej , niż studiowanie medycyny z nie zawsze pewnych źródeł ...
Nie bardzo wiem w jaki sposób i w jakich chorobach starasz się sobie pomóc sama ... Bo dla mnie podstawą jest znajomość własnego organizmu . Intuicja/przeczucie , kiedy można próbować samemu , a kiedy należy się udać do specjalisty . Widocznie nie jestem w miarę inteligentna , bo próbuję sobie pomóc sama jedynie przy zwykłym przeziębieniu , a jeśli idzie o inne dolegliwości , to zupełnie nie rozróżniam , czy niosą one zagrożenie życia i zdrowia , dlatego wolę się upewnić ... Ale , jeżeli Ty potrafisz rozróżnić , to mogę tylko podziwiać :)))
Tylko dobry lekarz to pojęcie względne. My jesteśmy zapisani do takiego, którego wiele osób krytykuje i wypisało się od niego dawno. Wszystko co mu zarzucają u nas się nie sprawdza. Albo ich tak traktował albo się zmienił. Poprosiłam w grudniu o badania profilaktyczne dla mnie i córki i dał bez problemu. Ludzie byli zaskoczeni, że bez problemu dostałam na koniec roku.
Widzisz, moje opienie o lekarzach wynikają z mojego wieloletniego z nimi kontaktu. Ze względu na problemy zdrowotne odwiedziłam wielu lekarzy, klinik i szpitali. W pierwszym okresie choroby miałam do lekarzy wielkie zaufanie. Mijały lata, a postępu w leczeniu nie było. Przeciwnie, ok. 10 lat temu zaproponowano mi rentę (po konsultacji ordynatorów dwóch różnych oddziałów szpitalnych) i dożywotnie przyjmowanie sterydów. Delikatnie zasugerowano, że mogę jeszcze pożyć z 10 lat jeśli będę te sterydy brała. Postanowiłam zatroszczyć się o swoje zdrowie sama. Dziś od ponad pięciu lat nie byłam u wyznaczonego lekarza specjalisty, nie biorę sterydów, dalej pracuję i ogólnie jest całkiem dobrze. Gdybym przyjęła zaproponowany sposób leczenia to albo już bym nie żyła, albo w najlepszym wypadku, byłabym na wózku. Inny przykład: miałam zespół bolesnego barku, w wyniku czego - po leczeniu przez lekarza pierwszego kontaktu - zrobił mi się tzw. "bark zamrożony". Dostać się do ortopedy ze skierowaniem nie miałam szansy. Poszłam prywatnie. Ortopeda po konsultacji z rehabilitantem i stwierdzeniu, że rehabilitacja nie pomoże, zaproponował mi leczenie polegające na tym, że położy mnie do siebie na oddział i w narkozie "wyłamie" ten bark. Na moje pytanie " panie doktorze, a co jeśli przy okazji pójdą ścięgna?" lekarz odpowiedział "na ogół powinny iść wpierw zrosty". Podziękowałam i nie skorzystałam z tej oferty. Przez rok czasu jeździłam prywatnie do Gdańska, do faceta który próbował ten bark uruchomić. Do tego rehabilitacja we własnym zakresie i dziś obydwie ręce mam sprawne, bez takich drastycznych metod leczenia. O innych pomniejszych sprawach nie wspomnę. Tak, śmiem twierdzić, że posiadam pewną wiedzę medyczną i czasami (jeśli ktoś poprosi) staram się coś podpowiedzieć. Z różnych jednak względów, dziś nawet jeśli moim zdaniem lekarz źle kogoś prowadzi, ale ta osoba ma do niego zaufanie, nie komentuję tego i nie staram się na siłę nikogo uszczęśliwiać.
Przykro mi , że miałaś takie kontakty z lekarzami ... i cieszę się , że Ci się udało uniknąć wózka ...
Ja bym zrobiła tak , jak radzi Chili : zgłębiłabym najpierw temat ( oczywiście w miarę możliwości :)), żeby nie dać się zbyć , żeby wiedzieć o co pytać i rozumieć odpowiedzi . Potem wszelkie decyzje konsultowałabym z innymi specjalistami ...
Bo myślę sobie , że skoro miałabym predyspozycje i chęci , to skończyłabym medycynę . A skoro tak się nie stało , to wolę powierzyć swoje zdrowie i życie specjalistom ... Tak samo , jak oddaję samochód do mechanika ( chociaż o dobrego też bardzo trudno :)) , włosy obcinam u fryzjera , a wysyłając paczkę korzystam z usług kuriera albo poczty .:) Tak ( wydaje mi się ) jest łatwiej i pewniej ...
I powiedz jaki miałoby sens udawadnianie lekarzowi, że się myli? Przecież lekarz z a w s z e wie lepiej. Nigdy nie spotkałam się z lekarzem, który przyznałby się do błędu, co najwyżej skrytykuje swojego poprzednika - też lekarza. Gdybyś jednak chciała wykorzystać taką opinię np w sądzie, o to inna sprawa. Wtedy najczęsciej działa solidarność zawodowa. Pewnie, że są od tego wyjątki. Ja jednak postępuję tak, jak uważam za słuszne i co moim zdaniem jest dla mnie najlepsze. Nie mam ani sił, ani chęci na walkę z wiatrakami. Nie odbieram nikomu jego prawa do wyboru decyzji. Błędy popełniają lekarze - i nie mam o to pretensji jeśli wynikną z trudnych do przewidzenia sytuacji. Karygodne jest moim zdaniem zaniedbanie, lekceważenia i arogancja. Błędy popełniają też różnej maści pseudoznachorzy, różni "bioenergo" ludzie którzy cynicznie wyciągają od innych pieniądze wiedząc, że ich pomoc tak naprawdę jest guzik warta.Są też błędy zaniedbania samych chorych, kiedy to z całą pewnością powinno się z pomocy lekarza skorzystać, a tego się nie robi Jednym słowem, samo życie.
Marta, to bardzo madre slowa i ja mam dokladnie Jestem niezadowolona z lekarza to zmieniam szukajac lepszego.
To ja jak Twoja lekarka, nie wierze w homeopatie. U nas sa szpitale homeopatyczne i tam leza ludzie tuz przed smiercia, po prostu z nowotworami, ktorych juz nikt nie jest w stanie wyleczyc, usunac. W tych szpitalach istnieje cudowna , spokojna atmosfera i opieka nad pacientami do ostatniego dnia.Niestety zaden pacient nie przezyl walki z nowotworem w ostatnim stadium choroby.
Hehe !! To ja też nie wierzę :)) Powiedziałam to lekarce , a ona na to , że ok ..., i leczy nas z powodzeniem bez homeopatii i bez przepisywania popularnych i reklamowanych leków .
Mamy prawo sobie pomoc, jak nam sie podoba. Nie mamy prawa dawac rady co do leczenia ziolami, albo podawania konkretnych nazw lekarst przeciwkozapalnych. Dziecko moze miec uczulenie na kwas salicylowy w zwyklej aspirynie i dostac zapasci. Zadna Kasia, Jasia i Malgosia nie ma prawa leczyc dzieci siedzac przy monitorze, takie jest moje zdanie:)
Dla mnie smieszne sa rady podawane nagminnie przez amatorow, domyslajacych sie diagnozy. Ja , osobiscie moge dac rade picia soku z buraka na bol gardla doroslemu czlowiekowi , ale dla malego dziecka nie odwaze sie takiej rady dac.
Tineczko, tak a propos salicylanów. W czasie wizyty uprzedziłam lekarza, że mam przeciwwskazanie do stosowania salicylanów. Dostałam lek, wykupiłam go i w domu doczytałam się, że ma w składzie salicylany. Wydawałoby się, że z poczucia zwykłej przyzwoitości, jeśli lekarz nie jest pewny składu określonego leku to nie jest żadną hańbą sprawdzić w farmakologii. Możnaby oczekiwać, że jest to wręcz podstawowy obowiązek. Dlatego też ja osobiście nigdy nie stosuję żadnego przepisanego leku zanim nie sprawdzę co to jest i to w odniesieniu do składu (oczywiście wiele związków chemicznych to dla mnie "czarna magia"), zastosowania, a przede wszystkim skutków ubocznych.
No, widzisz Kurkumo, a pomysl sobie jak sasiadka radzilaby Tobie uzywanie lekow, bo ma "sprawdzone" na sobie. Ja tez mam uczulenie na salicylany, dostaje wysypki. My mamy dostep do internetowego spisu wszystkich lekarstw na rynku. Samemu mozna przeczytac o skutkach ubocznych i skladzie, oraz rady co zrobic, gdyby......
Mnie osobiscie zdarzylo sie dostac uczulenie na bardzo popularne tabletki na zawysokie cisnienie.Moj ojciec uzywal je latami, mama je nadal od lat 80-tych. Ja po jednej dobie dostalam wodne, okropnie bolace bable na calych rekach. Lekarz twierdzil, ze to nie jest wina tych tabletek. Jadlam jeszcze jeden dzien az wyladowalam na pogotowiu. Rece wygladaly jak oparzone, a z bolu stracilam przytomnosc. Mimo, ze sama wyczytalam wszystko co mozna bylo i nigdy nikt nie mail tego typu objawow, odstawilam tabletki i juz na 3 dzien bylam zdrowa. Do dzisiaj nie mam pojecia co w tych tabletkach tak mnie uczulilo.
Jeszcze musze Ci opowiedziec o zabiegu kosmetycznym : peeling ziolowy. Byla wielka afera u nas jak wiele kobiet poddanych tej metodzie mialo oparzona skore do krwi po zabiegu. Sklad peelingu, to krysztalki ziol i tylko ziol sprowadzanych gdzies z okolicy Himalaja, czyli rosnace w najczysciejszych warunkach. Okazalo sie, ze pewne kobiety dostawaly uczulenie wlasnie na jakies ziolo w skladzie peelingu, wygladaly, jakby im zerwano skore z calej twarzy.
Tineczko, to co napisałam wyżej świadczy o tym, że porada sąsiadki nie przyniosłaby gorszego skutku niż porada lekarza. Lekarz wiedząc czego nie wolno mi przyjmować zaordynował lek, którego brać nie powinnam. Gdybym miała inny charakter i pełne zaufanie do lekarza to pewnie wogóle nie czytałabym składu, a co najwyżej sposób przyjmowania. Gdyby doradziłaby mi to sąsiadka, to bankowo bym sprawdziła co to za preparat. A na marginesie to przecież nie wszystkie leki można kupić bez recepty.
Kurkumo, ja bym takiego lekarza ochrzanila pozadnie, zadalabym zwrotu kosztow wykupionego lekarstwa i zameldowalabym go do wladz nadzorczych. W wypadku moich uczulen na lekarstwa, to lekarze niestety nie mogli wiedziec, bo nie ma mozliwosci przypuscic , ze ja jestem wyjatkiem wsrod milionow.
Zrobiłbym dokładnie to co mówi Tineczka, zażądałbym oczywiście(!) od lekarza zwrotu pieniędzy. Kto wie, czy nie zmieniłbym lekarza (rodzinnego) , jako uzasadnie nie podając podany przez Ciebie przykład. Poza tym, zawsze mozesz sprawdzić skład każdego leku w naszym internecie, jeszcze przed wykupieniem, nie mowiąc o mozliwosci korzystania z zptek internetowych( zamawiasz w necie-odbierasz w aptece. Czasem rożnica sięga nawet 1/4 wartosci ( przykład z dnia dzisiejszego ( lek antyalergiczny), nie refundowany, > 58,00-72,00, w różnych aptekach, zamówione przez internet >43,50 i o dwie tabletki więcej> ten sam producent, odbiór w aptece nie wysyłkowy. Różnica tylko w opakowaniu, jest mniej kolorowe.
Jak byłam na początku ciąży przeziębiłam się. Okropnie kaszlałam. Poinformowałam lekarza rodzinnego i przepisał mi syrop którego w ciąży nie można brać. Wyraźnie w ulotce pisało. Dobrze, że mąż w aptece zapytał i zamienił na inny.
No, widzisz Ewuniu, dobrze, ze mamy Ciebie tutaj , "naszego" doktora:) Z tym, ze soku sie nie polyka, tylko plucze sie nim gardlo, tak jak woda z sola:)
ja nie jestem doktorem :)) Ale z tym sokiem to prawda. Sok ze świeżych buraków oczywiście można pić, ale na początku trzeba go rozcieńczać pół na pół. Potem można dolewać coraz mniej wody ( oczywiście jeśli nie ma żadnych zaburzeń ze strony ukł. pokarmowego.
A o płukaniu nie słyszałam, dobrze, że teraz wiem, dzięki :)))
Ewuniu, czy możesz podać żródło tej informacji? Jestem już chyba byłym wrzodowcem (oby tak było!) i pijałem sok z burakow litrami, nigdy nie usłyszalem zakazu od lekarzy gastrologów(!). Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i nierozcieńczonego.
Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i nierozcieńczonego.
Zaznaczyłam w w swojej wypowiedzi, że trzeba zacząc pić rozcieńczony :)))) Wiem to z pracy. Co prawda pracowałam wtedy na oddz. dziecięcym, ale chirurdzy przyjmowali na ostro pacjentów z krwawieniem, po wypiciu soku z buraków właśnie nierozcieńczonego. Czasy były ciężkie, na półkach niewiele, to się soki robiło samemu w domu. I od chirurgów tego się dowiedziałam. Dlatego teraz staram sie przestrzegać ludzi zaczynających pić buraczany soczek :)
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości: > Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z > buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i > nierozcieńczonego.Zaznaczyłam w w swojej wypowiedzi, że trzeba zacząc pić > rozcieńczony :))))Wiem to z pracy. Co prawda pracowałam wtedy na oddz. > dziecięcym, ale chirurdzy przyjmowali na ostro pacjentów z > krwawieniem, po wypiciu soku z buraków właśnie nierozcieńczonego. > Czasy były ciężkie, na półkach niewiele, to się soki robiło > samemu w domu. I od chirurgów tego się dowiedziałam. Dlatego > teraz staram sie przestrzegać ludzi zaczynających pić buraczany soczek :)
Wiadomość 86 w wątku jako odpowiedź do 77Autor: ewka63 Temat: Odp: Mamy dyplomowanych lekarzy na forum???? Data: 2010-06-11 18:03:05 Oj Tineczko, sok z buraka u ludzi, którzy maja wrzody żołądka, może spowodować krwawienie z wrzodu do pęknięciawłącznie. Nie polecaj bez wywiadu :)
Zacytowałem Twoją wypowiedź o skutkach picia soku z buraków do której wyzej odniosłem się , pytając o żrodło Twojej informacji, przy czym nie zauważyłem byś wspomniała o rozcieńczaniu soków.
Tu jest wyjaśnione:Autor: ewka63 Temat: Odp: Mamy dyplomowanych lekarzy na forum???? Data: 2010-06-11 19:29:53 ja nie jestem doktorem :)) Ale z tym sokiem to prawda. Sok ze świeżych buraków oczywiście można pić, ale na początku trzeba go rozcieńczać pół na pół. Potem można dolewać coraz mniej wody ( oczywiście jeśli nie ma żadnych zaburzeń ze strony ukł. pokarmowego. A o płukaniu nie słyszałam, dobrze, że teraz wiem, dzięki :)))
As, moje pytanie i prośba głównie dotyczyło podania źrodła informacji dotyczyło :
" Oj Tineczko, sok z buraka u ludzi, którzy maja wrzody żołądka, może spowodować krwawienie z wrzodu do pęknięcia włącznie. Nie polecaj bez wywiadu :) "
Przy czym zaznaczyłem ze oczywiście nie nalezy pić nierozcieńczonego , wg "sporu" z Ewcią, a Jej wypowiedź (tak mozna wywnioskować) dotyczy soku z burakow przeciwwskazanego (całkowicie!) dla wrzodowców. Powtarzam : moje pytanie dotyczyło właśnie tego przeciwwskazania.
Kochane Panie, sekcja zwłok wykaże co było przyczyną zgonu pacjenta. Najbardziej szkodliwe jest życie. Najzdrowsze jest poczucie humoru, czego Wam serdecznie życzę.
Gdy człeka coś boli, znaczy się doskwiera najlepiej wrzasnąć wtedy CHOLERA i to nie ważne na ciele czy duszy słowo CHOLERA od razu cię ruszy a kiedy dodasz polskie PSIA KOŚĆ czy KREW poczujesz się zaraz jak młody lew czyli też moze jak młoda lwica w lustro spojrzysz i twarz cię zachwyca niby ta sama a jednak inna tak codzień wygladać każda WIELKO-ŻARLOCZNA powinna humorki odstaw i maseczki też nie bądź dla ... Połówka jak przysłowiowy jeż
przeczytałaś całość ... uśmiech masz na twarzy ... pomyśl o Rodzince ... i niech Ci się darzy ...
Bo jak czytam wszystkie porady, to dreszcze mna trzesa:((( Kup takie, albo takie medykamenty, posmaruj tym, albo tym. Jak nie bedzie dobrych wynikow , to zawsze mozesz wypic herbate z rumianku i bedzie dobrze:((((
To chyba normalne na forach, w necie, choć nie dokońca poważne
http://demotywatory.pl/1722034/a-potem-wylaczam-internet
Hehe, jak cie nie zabije, to napewno cie nie uzdrowi :))))))))))))))
he he tineczko tak to jest. Im jesteśmy starsi tym mamy coraz większe doświadczenie w tych sprawach. Ja jeśli chodzi o dzieci to mogę sypać lekarstwam,i co na co, jak z rękawa :) Jednak nigdy bym sę nie odważyła w przypadku ciężkich chorób komuś doradzać. Z lekarstwami to jest tak jednemu pomoże innemu może zaszkodzić. Szczerze to powiem Wam, że czasem mnie to dziwi. Dlaczego ludzie nie pójda do apteki po fachową poradę, nie wspominając o lekarzu. Wszystkim zdrowia życzę :):)
Nie, nie Skarbie, tak wcale nie jest. Jestem w doszlym wieku i wcale nie wiem, rekaw pusty :))) Uwazam, ze wielkim niebezbieczenstwem jest podawanie rad i sypanie z rekawa, bo..........
Wlasnie , isc do lekarza, a nie szukac madrosci na forum wsrod laikow:)
Czy chodzi ci m.in. o moj watek o zapaleniu spojowek?
Nieeeeeeeeeeeeeeeee, zalozylam watek , bo juz nie moge sluchac tych ziolowych madrosci i podawania antybitykow na lewo i na prawo,bez konsutacji z lekarzem.
Wysmaruj oczy smalcem, albo innym smarowidlem i czekaj:)))
tineczko dziś w poradach było smarować oczy surowym ziemniakiem ;)
Aggusiu, widzialam i tak sie zastanawiam co z ta gaza :))))))
Tineczko moja droga nie uwierze w to, że jak jesteś chora to nie wiesz jake lekarstwo wziąść. Myślę tu o bolącym brzuchu, przeziębieniu łypaniu z plecach itd. Niegrożnych chorobach z ktorymi samemu można sobie poradzić. Pisząc o sypaniu z rękawa lekarstwami miałam na myśli choroby które sama przeszłam i moje dzieci. Przykladowo ospa to i to itd. Myślę, że mnie rozumiesz Chodzi tylko o mnie i moją rodzinę. Mnie czasem bolą nerki i wiem jak sama sobie mogę porodzić bez wizyty u lekarza gdy boli mnie kręgosłup to też wiem jakiej maści użyć i co mam robić. Gdy boli gardło itd. Gdy nie przechodzi 2 trzy dni to wizyta u lekarza obowiązkowa. Ostatnio synka bolało ucho i miał wysoką temperaturę. Była niedziela w niedziele u nas lekarze nie przyjmują. Podalam mu lekarstwo przeciw zapalne i na zbicie gorączki. Bez recepty i zakropiłam ucho kroplami które miałam w domu a sa właśnie na stany zapalne ucha. W poniedziałek lekarka pochwaliła moje dzialania i wiele razy tak miałam. Córka miała operację oka. Dzień przed dostala temperatury ( póżniej się okazało że ze stresu) i nie spała juz dzień przed operacją. Podałam jej lekarstwo przeciw gorączce i na stany zapalne do tego chyba z 2 l herbaty z melisy :):) Żartuję ale sporo :):)
Aggusiu, leczona grypa trwa 2 tygodnie a nie leczona 14 dni:)))
Wlasnie siebie i tylko siebie mozna poddawac eksperymentom. W zadnym wypadku nie ma sie prawa udzielac porad w leczeniu chorob innym, oczywiscie, jak sie nie jest lekarzem.
Czytam na roznych forach o babcinych poradach: podawanie niemowlakom miodu. Nie wiem czy wiesz, ze kazdego roku umieraja niemowlaki z powodu bakterii Clostridium Botulinum, ktore moga byc w normalnym miodzie. Do pierwszego roku zycia nie wolno podawac dzieciom miodu, a gdzie nie poczytasz, to wlasnie miod jest pierwsza rekomendacja "domowych lekarzy" przy przeziebieniach u niemowlakow.
W Szwecji jest zabronione leczenie dzieci ponizej 8 roku zycia przez homeopatow.
Kobiety w ciazy moga spowodowac utrate plodu przez uzywanie niektorych ziol i przypraw. Na przyklad gozdziki moga spowodowac poronienie w pierwszych miesiacach ciazy, tak samo jak herbata z bazylii, z lisci poziomek, z miety (mimo, ze pomaga na wymioty) i tak dalej...........
Ja bym nie podala Alvinkowi herbaty z melisy :)
Tineczko ja też bym nie podala Twojemu Alvinkowi herbatki z melisy ale mojej Marysi ktora ma lat 10 jak najbardziej :)
Przerażające jest nie to że są takie rady tylko, że są ludzie którzy się do nich stosują.
Hihi. Rodzice małego dziecka wybrali się na wesele. Zostawili dziecko dziadkom pod opieką. Wpadli na pomysł by dziecko było grzeczniejsze podać mu jakąś melisę. Jednak to był błąd dziecko było jeszcze bardziej niegrzeczne niż zwykle. Bardzo się z nim namęczyli.
Aggusiu, na szwedzkim internecie jest wiele stron z poradami uzywania ziol. Kazda autorka , autor ma na samym poczatku napisane czerwonymi literami ostrzezenie:
"uzywasz, pijesz na wlasna odpowiedzialnosc"
kazde "niebezpieczne" ziolo ma ostrzezenie z czerwona kropka i wyjasnienie, ze moze powododac spontaniczny abort, albo , ze kobiety karmiace, nie moga z tego ziola herbaty pic. To jest powodem strzezenia sie z osobistej odpowiedzialnosci w razie czego.
Tu mozesz zobaczyc jak to wyglada:
http://nellshr.hellberg-kling.se/open/ortrecept.html
Usciskaj Marysie i nie truj jej za bardzo meliska:)))
Uściskam ją mocno bardzo dziękuje Tineczko a Ty uściskaj odemnie tego małego przystojniaka :):): Z tą meliską powiem Ci, że to było wtedy tylko jeden raz nigdy nie miałam potrzeby podawania melisy dzieciom. Chcialam żeby przespala noc przed operacją i właściwie tylko dlatego się na to zdecydowałam.
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
> Tineczko ja też bym nie podala Twojemu Alvinkowi herbatki z melisy ale mojej
> Marysi ktora ma lat 10 jak najbardziej :)Przerażające jest nie to że są
> takie rady tylko, że są ludzie którzy się do nich stosują.
Zamiast komentarza:
http://www.doz.pl/ziola/p5544-Melisa_lekarska
Dziekuje bardzo za link, moze ktos sie zastanowi, zanim dziecku bedzie podawal herbate z melisy:)
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że ja nie podaję melisy swoim dzieciom, bo nie mamy takiej potrzeby, ale zanim zrobicie kazanie Aggusi, coś Wam pokażę:
http://kraina-dzieci.com.pl/product_info.php?products_id=2167&utm_source=nokaut.pl&utm_medium=cpc&utm_campaign=2010-06&utm_content=2167
to też jest herbatka i tez ma melisę w składzie:)
Poza tym, nie podaję dzieciom melisy, bo słyszałam, że trzeba poczekać aż dziecko podrośnie, zmieni się w starszego nastolatka i wtedy samo często zaczyna interesować się ziołami. Ma własny gust i własne preferencje. Nie wiem o co kaman, ale słyszałam też, że rodzice takiego dziecka sami zaczynają pić melisę:)))))))))))))))))))))
Kotuniu, to jest reklama produktu, dobrze, ze zastrzegaja podawanie noworodkom:) Widzialas sklad? 1,5 % ziol i 2 % soku z jablka, reszta to droga woda:)
Tineczko a gdzie przeczytałaś o noworodkach bo ja przeczytalam o dziecich i nie wiem ?
Na większości ogólnodostępnych( tego typu produktach) jest tak napisane. Przykre w przypadku tej firmy, że nie podali wieku dziecka. zazwyczaj jest to 6 lat.
Takie są wymogi i musi tak być napisane. Tineczko mamy w Polsce bardzo wiele herbatek ziołowych stworzonych z myślą o maluchach. Dziecku nie stanie się krzywda jak wypije taką herbatkę. Zostały stworzone po to aby pomagać maluszką. Nadmienie, że są to firmy znane na rynkach międzynarodowych. Poddane atestą i rekomendowane przez polski Instytut Matki i Dziecka. Herbatki te mają w swoim skladzie różne mieszanki ziól jest na nich napisane od któreg miesiąca można podawać dziecku.
Do wiadomości wszystkich. Moje działanie zostało bardzo pochwalone przez panią doktor anestezjolog jak również Panią doktor operującą. więc nie wiem bawicie się w doktorów bo to chyba inny watek :):):)
Kazik45 na mięcie jest napisane zapewne to samo i na większości lekarstw które można podawać dziecku bez konsultacji z lekarzam też więc Kaziku nie popisałeś się mądrościa.
Kaziku przeszukując net mozna znaleźć wiele opini za, wiele przeciw melisie dzieciom. Wszystkie podpisane przez lekarzy, doc, itd, itd. na szczęście swój własny rozum mamy.
http://www.aptekarzpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=335&Itemid=86
tineczko jesteś pewna ze grypa leczona czy nie leczona trwa 2 tygodnie,ja bym nie była tego taka pewna.
Użytkownik ZANTA napisał w wiadomości:
> tineczko jesteś pewna ze grypa leczona czy nie leczona trwa 2 tygodnie,ja bym
> nie była tego taka pewna.
Tineczka pomyliła grypę z katarem i nie dwa tygodnie, a tydzień lub jak mawiają, siedem dni;))
Masz racje, tydzien albo siedem dni:) Katar dwutygodniowy, o tym nie slyszalam :)
eee, tak sie u nas mowi, bo jeszcze nikt na swiecie nie znalazl lekarstwa na grype........sa szczepionki dla zagrozonych osob, ale one powoduja tylko lzejsze objawy a czas trwania choroby jest taki sam:)
Leczysz czyms grype?
Nie leczę grypy po nigdy jej nie miałam.Przeziębiona byłam owszem,wtedy "dużo" witaminy C soku z malin cytryna miód i łóżko chociaż w mojej sytuacji łóżko to tylko do spania.Myślę,że podobnie leczy się grypę ale ja nie ryzykowałąbym bez lekarza
A ja tam wierze w gripex, rutinoscorbin i herbatę z cytryną, jeszcze mnie nie zawiodły:) po 4 dniach, jak ręką odjął.
Grypa nie leczona bardzo często prowadzi do powikłań a to może grozić śmiercią.
Właśnie , właśnie , nie zapytają o wiek, o przebyte lub istniejące choroby, nałogi, styl życia , charakter wykonywanej pracy , ale porad udzielają :)
Wow, a jak zapytaja o to wszystko i bedzie wiadomo o tym wszystkim, to co??? Moga udzieladz porady????
Skoro forumowicze poszukują porad związanych ze zdrowiem na stronie Wielkiego Żarcia , to coś w tym jest :) .
Hehe, napewno cos w tym jest, aleeeeeeeeeeeeeeee, co????
Napiszę do rymu .
...aleeeeeeeeeeeeeeee, co????
K.O. :)
Nie widzę w tym nic złego, ziółka jeszcze nikomu nie zaszkodziły, moja babcia leczyła się sama i całą rodzinkę.:)Nikt nie jest chyba na tyle bezmyśly żeby brac nieznane leki , polecane przez kogoś nieznajomego z internetu.Nawet jak szukam szybkiej porady, zawsze sprawdzam lek czy maśc w internecie.Nigdy nie kupiłam leku od Rosjan czy Chińczyków, jak robią to inni ludzie.
A ja widzę w tym cos złego.
Można sobie takie kuku zrobić, że szok.
Miałam kolezanke w liecum, która kupiła sobie "wielką księgę ziół" i kupowała zioła w sklepie zielarskim i sama ( wg książki) robiła rózne mieszanki. Juz pomijam, ze miała wczesniej cerę jak płatek róży, a dorobiła się trądziku, ale gorsze kuku zrobiła sobie, chcąc uregulowac trawienie. Pominę, co sobie zrobiła, choć to łatwo zgadnąć. Od czasów liceum minęło chyba z 20 lat, a jej problem nadal jest bolesny...
Inna osoba piła codziennie melisę- w końcu to taka bezpieczna herbatka, prawda?
Szkoda gadać...
Mamo Rózyczki proszę Cię o odpowiedzialnosć za słowa. I to nie chodzi o to, ze zioła są be, tylko nie na darmo ludzie spędzają 6 lat na studiach, zeby się tego nauczyć.
Owszem, można się napić mięty raz na jakiś czas, jak się przesadzi z jedzeniem- to nie zaszkodzi, na katar można próbować radzić sobie infalacją z olejku miętowego. Można okładać sobie powieki torebkami z herbaty, można robić maseczkę z ogórka, albo z truskawek, ale na dłuższą metę- po prostu lepiej tego nie robić.
A już napewno nie ZAMIAST wizyty u doktora.
Nie dotrze. Moge sie zalozyc.
Nie ma sensu się zakładać :)
Mnie wcale nie chodzi o to, czy do MR dotrze, czy nie- bo to nie moja sprawa.
Mnie chodzi o to, ze MR wypowiada się jakby za nia stała cała madrość świata, z którą nie sposób dyskutować. Owszem- sposób i właśnie takie "mądrosci" trzeba obalać. Najbardziej z tego poowdu, że są szkodliwe.
Nie masz po kim pojeździc? w takim razie polecam nieheblowaną deskę i własny tyłek:)
Dobrze się rozwija ta dyskusja. Jedź dalej w tym tonie :-) . To, że nie masz racji i nie na temat to nieważne :-)
Cieszę się, że Ci się Czesiu podoba:) wiesz czego nie cierpię? Tego że jak ktoś coś do mnie ma , nie pisze tego do mnie! tylko podpina się pod innych.
Przeciez Czesław się podpiał pod Ciebie...
:)
Agik, mieszanek żadnych nie robię, kupuje gotowe herbatki ziołowe w aptece, rumianek, melisę, koper włoski, szałwię do płukania gdy boli ząb lub gardło. Nikomu z mojej rodziny ziółka nie szkodzą, wręcz przeciwnie, zanim wybiorę się do lekarza, leczę się sama. Jak nie pomaga , wtedy idę do lekarza.
Nie opłaca mi się iśc do lekarza, po to tylko żeby przepisał mi lek do ssania, który można kupic bez recepty.
Od kilkunastu lat cierpię na zespól jelita drażliwego, nie jest to jakaś poważna choroba, ale bardzo uciążliwa. Miewałam takie dni że praktycznie spędzałam je w kiblu, bałam się wyjśc z domu żeby nie dostac biegunki, wystarczyło lekkie zdenerwowanie, czy zjedzenie loda, żeby mnie zakręciło i momentalnie rozbolał brzuch i oczywiście kibel.
Leczyłam sie u najlepszych profesorów, państwowo i prywatnie, faszerowali mnie lekami , brałam debridat 3 x dziennie po 2 tabletki, lek jest pełnopłatny 30 tabletek kosztuje 25 zl,brałam go przez kilka lat , ale jakoś mi nie pomagał.
Weszłam kiedyś na forum medyczne i poczytałam o ZJD, i dzięki pewnej sympatycznej osobie która poleciła mi lek ziołowy o nazwie Iberogast, zmieniło się moje życie, bóle brzucha ustąpiły i biegunki też.Wreszcie mogę spokojnie wyjśc z dziecmi na spacer :) czy na zakupy.Oczywiście melisę popijam sobie jak jestem zdenerwowana i bardzo mi pomaga.
Dlatego cenię rady innych, i cieszę się że mnie pomogło.
Cieszę się, ze dolegliwości minęły. Tylko ZJD to własciwie dolegliwość psychosomatyczna. Wcale nie jest powiedziane, ze nie pomołoby Ci wycinanie origami- gdybys mocno uwierzyła.
Mnie tylko chodzi o to zdanie "zioła jeszcze nikomu nie zaszkodziły"- bo - owszem- zaszkodziły.
Normalnie to by mi to nie przeszkadzało, ale przecież chodzi o czyjeś zdrowie, prawda? A gadane to Ty masz ;) ( to nie przytyk, nie obrażaj się)
Ja uważam, ze mozna sobie pomóc- np zanim będzie termin u lekarza- można robic okłady na ból głowy, można robic okłady na stłuczoną kostkę, mozna próbowac leczyć katar inhalacjami, ale twierdzić, że "zioła jeszcze nikomu nie zaszkodziły"- po prostu na publicznym forum nie można.
"Cieszę się, ze dolegliwości minęły. Tylko ZJD to własciwie dolegliwość psychosomatyczna. Wcale nie jest powiedziane, ze nie pomołoby Ci wycinanie origami- gdybys mocno uwierzyła."
Leczenie rozpoczynamy od wyciszenia , odpoczynku i izolacji pacjenta od czynników stresogennych ( praca, rodzina , kochanek , itp. ) , można podawać słabe leki uspokajające i rozluźniające , koniecznie pod kontrolą lekarza:)
Dlatego piję melisę:)
O dziesięć lat za długo , wskutek niewłaściwej terapii :)
No co Ty, 10 nie piję, może z pól roku:)
Rzuć to, proszę...
Jak się denerwujesz i nie umiesz skanalizowac emocji- to idź do doktora!
Zrobisz sobie kuku, naprawdę :(
Martwię się...
( to jest bez szydery)
Spokojnie , nie denerwuję się tak często, może raz w tygodniu:) a za leki od lekarza na uspokojenie serdecznie dziękuję, wolę saszetkę melisy raz w tygodniu:)
kochanek? a to ciekawe:))
Ja tam zielarką nie jestem, ale te ziólka co piję mnie pomagają:) Każdy ma swój rozum, prawda?
hi
tylko jeszcze wskazane jest z niego czasem chociaz korzystać :)
Jezeli ta kolezanka zrobila sobie szkode przez ksiazke z ktorej korzystala to powinna zaskarzyc autora tej ksiazki o uszczerbek na zdrowiu...Poza tym na naszym rynku az roi sie od czasopism w ktorych sa dobre rady, lub porady babuni...jesli to byloby az tak szkodliwe jak piszesz, wowczas wiele gazet musiano by wycofac a przynajmniej usunac leczenie domowymi sposobami. Ksiazki o odzywianiu i dietach moga doprowadzic do anoreksji lub bulimii....etc.etc...
Kotku :)
Ale o czym Ty do mnie rozmawiasz???
Czy ja napisałam jakiś zaczepny post?
Nie zgadzam się z Mamą Rózyczki! Wyraziłam to grzecznie! ( wdrażam własnie własny wyższy system jakosci, wg którego nie do twarzy mi z zaczepkami, wrednymi tekstami itd :) )
Wolno mi się nie zgadzać? Wolno mi wyrazać własne zdanie?
Według moich nowych wytycznych- wolno mi :)
jeśli chcesz o tym porozmawiać- to jestem otwarta :)
... ale najpierw powoli policz do 10 :), i zdejm opaskę z oczu ;)))
Ja piłam co dziennie melisę i wpadłam w jeszcze większą depresje niż posiadam zazwyczaj...
Ziola moga zaszkodzic bardzo, bardzo tak samo jak nieodpowiedni antybiotyk!
nigdy sama nie wzieła bym antybiotyku
ja tez, bo juz antybiotyki przestaja dzialac, jeszcze troche i bedziemy bic sie z bakteriami na noze:))))))))))
Mogą zaszkodzic, nie zaprzeczam! dużo ludzi jest uczulonych na zioła, takim nie polecam.
Mamy, a co?? :)
Mamy lekarzy na forum?? Jak mamy to jest najwazniejsze!!!!!!!!!!!, a jak nie rozumiesz, to szkoda:(((
Może Klaudia jest lekarzem temu zadała Ci pytanie a co? Może doszła do wniosku, że potrzebujesz porady:)
Toffik, jak Klaudia jest lekarzem, to zadala bardzo inteligentne pytanie :) " a co" ??? Ja nie potrzebuje zadnej porady od Klaudii... do tego mam lekarzy:)))
Moim zdaniem zapytać sie mozna ale szczytem głupoty jest stosowanie sie do pierwszej lepszej rady bez zadnego pomyslunku.
Swoja droga mi pewne forum bardzo pomogło. Leczyłam sie u pewnego lekarza i o ile postawił dobra diagnoze to leczenie zaserwował do kitu. Nie dosc że nie skuteczne to z perspektywy czasu coraz droższe. Właśnie przegladajac różne fora na ten temat dowiedziałam sie jak powinno wygladać leczenie i zmieniłam lekarza na innego.
o tak znaleźć dobrego lekarza to probem. Takiego który Cię słucha a nie serwuje leki za których wypisywanie ma profity.
I za to uwielbiam pediatrę mojego dziecka. Kobieta jest konkretna, nie czaruje i przepisuje w miare mozliwosci tanie leki np. zamiast sterimarów itp. dla dziecka kazała na katar kupowac zwykłą sól fizjologiczna do zastrzyków - jest sporo tańsza, ma takie samo działanie i prawie identyczny skład i jak powiedziała to i tak wypłynie razem z wydzielina. I jest ostrozna z przepisywaniem antybiotyków.
Poprzedni pediatra doprowadzał mnie do szału - na kolkę chciał skierowac dzieciaka do szpitala w kilka dni po wypisaniu po zapaleniu dróg moczowych. Na wypisie jak wół pisalo że to kolka..... Nowy lekarz przepisał Nutramigen i było po problemie.
Tylko stermimarem pryśniesz i jest łatwo i szybko a ta sól fizjologiczna jak dziecko Ci się drze i rękami i głową wierci to celuj i licz ile poleciało, a jak przy okazji nie trafisz do nosa to dalej celujesz. Że jest tani i ma takie same działanie masz rację. Ja nie kupuje dokładnie sterimaru tylko sprawdzam jakie jest największe opakowanie za najniższa cenę. Producentów jest wiele a skład ten sam. Krople do nosa też kupuje w spreju a nie zwykłe bo psyknę i szybko i dziecko nie zdąży się zdenerwować. Jak mocno plącze to kataru robi się jeszcze więcej. Moje teraz są już nie takie małe ale pamiętam jak były niemowlakami. Tak samo witaminy. Sprawdzam które wychodzą najbardziej ekonomicznie.
Daleka jestem od tego aby deprecjonować pracę wszystkich lekarzy. Wielu lekarzy jest naprawdę wspaniałych, oddanych pacjentom i swojej pracy. Nie jestem jednak tak zapatrzona, ani przekonana o wielkim zaangażowaniu wszystkich lekarzy, aby bezkrytycznie przyjmować opinie czy sposób leczenia wielu z nich. Nie jest sprawą odosobnioną, że lekarze "zgadują" jaki np. podać antybiotyk, zamiast zlecić przyzwoity antybiogram. Jak nie pomoże jeden - nic strasznego - przepiszą inny - a nuż ten drugi pomoże? jeśli nie - można eksperymentować dalej..... A badania? często o całkiem podstawowe, jak np. krwi - trzeba prosić i wymyślać powody dla których chce się raz na dwa, trzy lata je zrobić. Na poważniejsze badania czy wizytę u specjalisty - czeka się miesiącami. I co? czekać z założonymi rękoma? czy może próbować sobie pomóc? Ja wybieram drugie rozwiązanie. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że zanim samemu zastosuje się jakiekolwiek leczenie (wliczając w to zioła, homeopatię, a nawet dietoterapię) należy posiadać przynajmniej elementarną wiedzę o tym co i jak chce się stosować. Dla mnie, proszę wybaczyć mocne określenie, ale taka wręcz bałwochwalcza wiara w moc i umiejętności lekarzy jest śmieszna. Z całym przekonaniem uważam jednak, że praca i wiedza wielu lekarzy jest nie do przecenienia i nie do zastąpienia, jak chociażby praca chirurgów, okulistów, dentystów i wielu innych. Jednak jak zwykle należy zachować zdrowy rozsądek, trzeźwość oceny i nie popadać w skrajności. Sami lekarze (niektórzy) przyznają, że tak naprawdę człowiek w przynajmniej 80% wyzdrowiałby bez ich pomocy. Jeśli więc czujemy, że sami możemy sobie pomóc to czemu tego nie zrobić?
"Dla mnie, proszę wybaczyć mocne określenie, ale taka wręcz bałwochwalcza wiara w moc i umiejętności lekarzy jest śmieszna."
Chodzi Ci chyba o nadmierne zaufanie pacjenta w możliwości lekarza .... , bo nasunęła mi sie taka refleksja , że to może dotyczyć także innych zawodów np. nauczycieli itd. :)
"Sami lekarze (niektórzy) przyznają, że tak naprawdę człowiek w przynajmniej 80% wyzdrowiałby bez ich pomocy."
Tak , pod warunkiem ,że 90 % z tych 80 % zadbałaby o własne zdrowie już od najmłodszych lat życia :)
Mysle identycznie.
Pomyśl o adoracji :)
Znasz Kurkumę?
Własnie o tej adoracji myslę ;)- wręcz tę myśl mam tuz pod powieką, w tej chwili, kiedy zasypiam :P
I wyszło mi z tego myslenia, że mi najbardziej pasowałoby "drug drugu" :)
A ta elementarna wiedza- to skąd? Bo chyba nie z neta????( gdzie się proponuje np leczenie raka cieciorką???)
Ja uważam tak- nie masz zaufania do lekarzy- Twoja sprawa, ale - jesli nie masz wykształecenia medycznego- to nie odbieraj ludziom nadziei!!!!
Ja czułam ostatnio, ze moge sobie pomóc :( Tylko parę dni i przejdzie- owszem okładałam swoja stopę - na zmianę- okładami z altacetu, ketonalem, moczyłam w gorącej wodzie... Tylko, ze jak się okazało, ze boli tak, ze krzyczę z bólu i płaczę ( co mi się nieczęsto zdarza), to juz uznałam swoją bezradność i poszłam do lekarza... Pęknięcie kości paliczka w duzym palcu. Zaczyna się zrastać, bo kilka dni czekałam, az se samo pójdzie... :(
Na szczęście - zrasta się prosto...
Proszę Cię o odpowiedzialność za słowa.
Czemu tego nie robić ?
Bo można sobie zaszkodzić ...
A wtedy i tak spotkamy się z lekarzem :)))
Uważam , że eksperymenty z własnym zdrowiem są ... hmmm , zbyt daleko posuniętą lekkomyślnością i niefrasobliwością ...
Zamiast tracić energię na przyswajanie elementarnej wiedzy ( termin wielce nieprecyzyjny ) , proponuję zużyć ją na znalezienie dobrego lekarza pierwszego kontaktu .
Wbrew utartym opiniom , nie jest to aż tak trudne .
Mój stosunek do naszej pani doktor nie jest chyba bałwochwalstwem ( różnimy się w ocenie homeopatii : ) , ale mam do niej pełne zaufanie .
Wiem , że zleca nam badania , które są niezbędne , nie naciąga nas na niepotrzebne wydawanie pięniędzy .
Często przeprowadzamy różnego rodzaju kuracje ziołowe i mogę powiedzieć , że są one ustalane indywidualnie i szczegółowo rozpisane na każdy dzień ich trwania , tak żeby nie doprowadzić do opłakanego w skutkach przedawkowania .
Przy okazji wizyt , lubię panią doktor podpytać o różne rewelacyjne i mocno lansowane trendy .
I tak profilaktyczne odrobaczanie , głodówki , detoksykacja , picie zbyt dużej ilości wody przy okazji tych " kuracji " , to bzdura . I to niebezpieczna bzdura ...
Nasza pani doktor kształci się nieustannie od 30 lat ...
Nie uważam , że mogłabym sobie ( i mojej rodzinie ) pomóc lepiej niż ona , nawet gdybym następne 30 lat życia poświęciła na zdobywanie " elementarnej wiedzy " :))))
Marta, podpinam się pod Ciebie, ale opinia ogólna- ja 90% wiedzy jaką posiadam w temacie onkologicznym zdobyłam dzięki internetowi- już kiedyś o tym pisałam.Strony medyczne, fora onkologiczne, maile do "sław" z zakresu onkologii/ chirurgii onkologicznej- oczywiście większość nigdy mi nie odpisała, ale ta niewielka część ,ktora zdecydowała się to zrobić, była na tyle miła, aby tlumaczyć mi ,jak "chłopu na targu", o co chodzi. Swoją wiedzę miałam okazję zweryfikować , w milionie różnych sytuacji i okazało się, że wszystko z nią ok:) Internet to skarbnica wiedzy. Trzeba tylko umieć z niej mądrze korzystać. Wiedzieć , "gdzie uderzyć".
Nie chce mi się zwyczajnie ciągnąć tematu od nowa, ale rękoma i nogami przychylam się do osób ,które posiadają ograniczone zaufanie do lekarza, albo zdrowy sceptycyzm.Lekarz to nie Bóg. Nie uważam tego za odbieranie nadziei ,tym osobom , jak napisała Agnieszka, tylko wręcz przeciwnie za "dawanie nadziei", bo lekarz to też człowiek- ma prawo się pomylić,a pamiętajcie ,że pomyłka może kosztować zdrowie lub życie, nasze oczywiście. Lekarz może twierdzić, że "nic się nie da zrobić" i może to być prawdą,ale równie dobrze może to być g...uzik prawdą- wystarczy zmienić lekarza ,by człowiek mógł cieszyć się zdrowiem, czy życiem nadal. Tak robię ja i do tego namawiam znajomych, kierując się tym, że "nadzieja umiera ostatnia", ale ile osób uwierzyło, że "nic się nie da zrobić", gdy faktycznie jeszcze można było zrobić wiele?
Nie wiem jaką specjalizację ma Klaudia, która się odezwała, ale pewnie ona mogłaby Wam opowiedzieć o szeregu ograniczeń, które ma lekarz, a są całkowicie od niego niezależne. Mówię oczywiście o finansach. Skąd ta opieszałość w wystawianiu skierowań, o której bodajże nadia napisała- no właśnie stąd. Ilu z Was było u lekarza z jakąś dolegliwością,a zostało "olanych", potraktowanych jak histeryków? Czy nie o tym ostatnio pisał słodki_buraczek w temacie Kazika? To tylko pierwszy przykład ,który przyszedł mi do głowy,a ja mogłabym takich przykładów ,które znam osobiście, podać Wam setki. Moi znajomi, "rakowcy", w ciężkich stanach- lwia część z nich to efekt niedouczonych lekarzy pierwszego kontaktu zazwyczaj i bagatelizowania objawów (które często naprawdę trudno prawidłowo podpasować- stąd konieczność specjalistycznych badań, na które kasy brak) Mój mąż z rakiem przełyku leczony był w przychodni na refluks. Miał guza zasłaniającego całe światło przełyku ,a dostawał na to Manti ! Mój mąż ,wierzcie mi proszę, nie jest odosobnionym przypadkiem, jak już mówiłam. Bezgraniczna wiara w możliwości jednego człowieka (lekarza), może być tak samo zgubna ,jak wiara w szamanów i dokładnie do tego samego może doprowadzić. Duży odsetek lekarzy, którzy obecnie nas leczą już dawno nie powinien być lekarzami. Jestem za otwartym mówieniem lekarzowi "zanim się na ...coś tam..... zdecyduję, chcę poznać opinie jeszcze innego specjalisty". Gdy opinie się pokrywają , jest większa szansa ,że trafiliśmy na dobrego lekarza i możemy mu wierzyć, niż gdy opinie się nie pokryją. Wtedy- po nitce do kłębka.
Myślę ,że temu, kto czytał moje wypowiedzi w innych tematach dotyczacych ciężkich chorób, nie muszę udowadniać, że wierzę w "szkiełko i oko". Jeśli ja mogłabym Wam coś radzić, to zawsze gdy poważnie zachorujecie, lub ktoś z Waszych bliskich zachoruje- bierzcie sprawy w swoje ręce. Człowiek nieobyty, niedoinformowany, to często człowiek na straconej pozycji- cokolwiek będziecie mówić- ja zawsze wrócę do tego samego- takie mamy państwo, że dla wszystkich na leczenie kasy nie starczy- pamiętajcie o tym. I być moze brzmi to absurdalnie, ale często walczy się o życie nie tylko z chorobą ,ale i z NFZ-tem. Zawsze też będę radzić ,w poważnych chorobach, kontakt z więcej niż jednym lekarzem. Zawsze lepiej u stu dowiedzieć się tego samego, niz zaufać jednemu, który akurat może się mylić. Osobiście zauważyłam ,że ludzie bardzo często oceniają też lekarza po byciu "miłym" lub nieszczególnie milym dla pacjenta:) Wiem, że to dla nas, chorych bardzo ważne, ale z lekarską kompetencją ma to mało wspólnego. Może akurat ja mam takie szczęście, ale najlepsi specjaliści, z ktorymi ja miałam do czynienia byli szorstcy, oschli, nie potrafili przekazać swoich myśli. Specjalistami byli wspanialymi, w swym fachu -najlepsi lub przynajmniej wybitni.
Myślę ,że rozumiem ideę Grażynki, która zakładając temat, postuluje o rozwagę, tak w udzielaniu ,jak i korzystaniu z rad. Zgadza się, mnie też czasem trzęsie ,jak czytam "porady medyczne" rodem ze średniowiecza lub pełen "tok leczenia" napisany przez "lekarza hobbystę", czyli kogoś kto z medycyną ma tak naprawdę niewiele wspólnego:). Z drugiej strony nie jestem przeciwna dzieleniu się namiarami, na sprawdzonych specjalistów, sprawdzonymi metodami, na pokonanie jakiejś dolegliwości- ogólnymi, bez podawania leków, przez osoby ,ktore z dolegliwością mialy pośredni, czy bezpośredni kontakt. Tyle, że należy pamiętać, aby zawsze weryfikować wiarygodność takiej informacji- poczytać o tej metodzie na stronach medycznych, spytać swojego lekarza prowadzacego, zadzwonić do przychodni, wysłać maila do lekarza. Nic na własną rękę! Oczywiście nie mowię tu, aby samodzielnie ustalać tok leczenie,a jedynie poznawać alternatywne, zgodne z nurtem medycyny konwencjonalnej, metody, które mogą okazać się skuteczne, zwłaszcza ,gdy inne zawodzą, no i pytac, pytać ,pytać po tysiąc razy- kto pyta nie błądzi:))))
Wszystkich fanatyków;)) metod naturalnych pocieszę, że wielu lekarzy świetnie potrafi łączyć leczenie metodą konwencjonalną z np.ziołolecznictwem. Pediatra moich dzieci równiez często stawia na bardziej naturalne metody leczenia i stroni od antybiotyków na tyle, na ile się da. wypisuje im np. robioną w aptece na zamówienie maść, zamiast gotowych kremów dla dzieci. Taka maść w składzie to wazelina i witaminy- koszt pudełka (wielkości "starego" kremu Nivea) ok 5- 10 zł- mniej niż wiele "gotowców". Na stłuczenie, wskutek upadku z rowerka stosowaliśmy świetną maść z kasztanowca. Przy przeziębieniach wspomagamy się inhalacjami i syropami z miodu, czosnku, cebuli- różnie. Wszystko to jednak zazwyczaj jako uzupełnienie konwencjonalnego leczenia, tylko i wyłącznie pod kontrolą pediatry.
Ania
Wszystko "tak"- radzić się, pytać, konsultować, wykorzystywać wiedzę z sposób, jak najbardziej pełny, dowiadywać się, domagać się odpowiedzi i działania.
Tylko ja zrozumiałam temat Tineczki inaczej- niedobre jest to, że ZAMIAST wykonywać te wszystkie punkty z poprzedniego zdania ŁĄCZNIE z wizytą u lekarza, czy też podjęciem leczenia- zakłada się temat na forum kulinarnym- co robić? sam temat nie jest zły, bo istnieje możliwość, ze ktos wie/miał tak/poradził sobie/ wie jak/ wie gdzie... itd.
Moim zdaniem kazda odpowiedzialna porada dotycząca zdrowia- powinna się zaczynać od słow "idź do lekarza/ zrób badania" a nastepnie - na zasadzie dzielenia się doświadczeniem- mnie pomogło to i to.
W sumie napisałam to samo, co Ty ;)))
Żaden lekarz nie zaleci stosowania ziół,gdyz oni w to nie wierzą! Wiem coś o tym i niestety znam bardzo dobrze podejście do zół lekarzy.Niestety mnie się nigdy nie zdarzyło,żeby jakiś lekarz zastosował zamiast antybiotyku zioła! Lekarz mojemu mężowi dał taki antybiotyk,że po nim omalże nie wysiadły mu nerki.
Mi laryngolog zalecił płukanie gardła szałwią 3 lata temu.
mnie też się zdarza,że lekarz proponuje jakieś zioło dodatkowo, albo jakiś "babciny" sposób naturalny- nigdy zamiast leczenia, tylko i wyłącznie dodatkowo i nie na "ciężkie" choroby...
Tylko sobie chciałam uprościć. Nie chciałam tej szałwii zaparzać i studzić więc zapytałam w aptece czy jest coś gotowego by tylko dodać do wody. Poleciła mi w aptece salvospet i to był błąd. alkohol podrażnił gardło choć robiłam tak jak pisało w ulotce.
Jejku Scooby ,a kto i gdzie napisał, że lekarz zaleci stosowanie ziół zamiast antybiotyku?? Antybiotykoterapii żaden mądry lekarz nie stosuje ot tak sobie, jeśli jest potrzeba, znaczy ,że są jakieś bakterie, jest jakies zakażenie- ziółka tego nie wyleczą...
Nie ma czegoś takiego , jak "podejście lekarzy". Lekarz to zdecydowanie też człowiek:) i jak to z ludźmi bywa- każdy inny:))))
Tak się składa, że każdy z nas ma inne doświadczenia, inną wiedzę i wolny wybór. Chcesz - starasz się sobie pomóc sam, nie - idziesz do lekarza. Jeśli Twoje doświadczenia pozwalają Ci mieć pełne zaufanie do lekarza to super, możesz spokojnie złożyć w ręce lekarza swoje zdrowie - Twój wybór, Twoja decyzja. Pozwalam sobie jednak skromnie zauważyć, że takie eksperymenty ze zdrowiem (niestety nie własnym) przeprowadza całkiem spora część lekarzy. Przy okazji - jak proponujesz rozpoznanie który lekarz pierwszego kontaktu jest dobry, a który nie? czy czasami nie próbujesz wykorzystać tu jakiegoś bodaj bladego wyobrażenia o tym co lekarz powinien zrobić? że może należałoby jednak oczekiwać iż lekarz zleci dodatkowe badania, a nie przepisze Ci lek po pięciu minutach pobytu w gabinecie? Jednym słowem chcesz wystawić cenzurkę lekarzowi w oparciu o jakie kryteria? przecież każdy lekarz ma dyplom, a zatem powinien mieć i stosowną wiedzę. Co do tej "elementarnej wiedzy" jest sprawą oczywistą, wynikającą z samej natury tego pojęcia, że nie jest to termin precyzyjny, bo nie rozmawiamy tutaj o konkretnym przedmiocie ścisłym, ale o sprawach dość ogólnych. Dla mnie to pojęcie w odniesieniu do zdrowia i medycyny oznacza wiedzę zarówno co do etiologi, objawów, przebiegu choroby jak i sposobów zarówno konwencjonalnego jak i niekonwenancjonalnego jej leczenia. Oznacza wiedzę w zakresie podstawowej interpretacji wyników laboratoryjnych. Oznacza także, że biorąc odpowiedzialność za swoje zdrowie - wiedzę tę odświeżę, abym się nie pomyliła i pamięć nie spłatał mi figla. Oznacza, że mam pewną ilość informacji wynikającą z lektury zarówno książek traktujących o zdrowiu jak i lektury z internetu. W miarę inteligentny człowiek potrafi rozróżnić sytuację stwarzającą zagrożenie życia czy zdrowia i to zarówno w odniesieniu do stanu zdrowia jak i możliwość leczenia. Tak więc - wybierasz i masz. Jak pisałam w pierwszym swoim poście - daleka jestem od pomniejszenia roli lekarzy, ale od tych lekarzy nie tylko z nazwy, z którymi mamy niestety często się spotykamy.
Kurkuma , rozpoznanie , czy lekarz pierwszego kontaktu jest dobry , czy zły , jest bardzo proste :
bardzo ważna ( chociaż nie zawsze decydująca ) jest pierwsza wizyta ...
Porządny wywiad to podstawa .
Jeżeli podczas pierwszej wizyty tego nie zrobi , albo pyta nie robiąc notatek , to dziękuję i szukam dalej ...
Kolejna rzecz , to porozumienie ... Albo czujesz , że wiesz o co chodzi lekarzowi , a jak nie wiesz , to możesz zapytać - i wtedy jest dobrze - albo nie ... I szukasz dalej ...
Następna sprawa , to trafne diagnozy ...
Tu podobnie : jest dobrze - zostajesz , nie - szukasz dalej ...
Aż znajdziesz ...
I zapewniam , że nie jest to aż tak bardzo uciążliwe :))))
Na pewno mniej , niż studiowanie medycyny z nie zawsze pewnych źródeł ...
Nie bardzo wiem w jaki sposób i w jakich chorobach starasz się sobie pomóc sama ...
Bo dla mnie podstawą jest znajomość własnego organizmu .
Intuicja/przeczucie , kiedy można próbować samemu , a kiedy należy się udać do specjalisty .
Widocznie nie jestem w miarę inteligentna , bo próbuję sobie pomóc sama jedynie przy zwykłym przeziębieniu , a jeśli idzie o inne dolegliwości , to zupełnie nie rozróżniam , czy niosą one zagrożenie życia i zdrowia , dlatego wolę się upewnić ...
Ale , jeżeli Ty potrafisz rozróżnić , to mogę tylko podziwiać :)))
Tylko dobry lekarz to pojęcie względne. My jesteśmy zapisani do takiego, którego wiele osób krytykuje i wypisało się od niego dawno. Wszystko co mu zarzucają u nas się nie sprawdza. Albo ich tak traktował albo się zmienił. Poprosiłam w grudniu o badania profilaktyczne dla mnie i córki i dał bez problemu. Ludzie byli zaskoczeni, że bez problemu dostałam na koniec roku.
Widzisz, moje opienie o lekarzach wynikają z mojego wieloletniego z nimi kontaktu. Ze względu na problemy zdrowotne odwiedziłam wielu lekarzy, klinik i szpitali. W pierwszym okresie choroby miałam do lekarzy wielkie zaufanie. Mijały lata, a postępu w leczeniu nie było. Przeciwnie, ok. 10 lat temu zaproponowano mi rentę (po konsultacji ordynatorów dwóch różnych oddziałów szpitalnych) i dożywotnie przyjmowanie sterydów. Delikatnie zasugerowano, że mogę jeszcze pożyć z 10 lat jeśli będę te sterydy brała. Postanowiłam zatroszczyć się o swoje zdrowie sama. Dziś od ponad pięciu lat nie byłam u wyznaczonego lekarza specjalisty, nie biorę sterydów, dalej pracuję i ogólnie jest całkiem dobrze. Gdybym przyjęła zaproponowany sposób leczenia to albo już bym nie żyła, albo w najlepszym wypadku, byłabym na wózku. Inny przykład: miałam zespół bolesnego barku, w wyniku czego - po leczeniu przez lekarza pierwszego kontaktu - zrobił mi się tzw. "bark zamrożony". Dostać się do ortopedy ze skierowaniem nie miałam szansy. Poszłam prywatnie. Ortopeda po konsultacji z rehabilitantem i stwierdzeniu, że rehabilitacja nie pomoże, zaproponował mi leczenie polegające na tym, że położy mnie do siebie na oddział i w narkozie "wyłamie" ten bark. Na moje pytanie " panie doktorze, a co jeśli przy okazji pójdą ścięgna?" lekarz odpowiedział "na ogół powinny iść wpierw zrosty". Podziękowałam i nie skorzystałam z tej oferty. Przez rok czasu jeździłam prywatnie do Gdańska, do faceta który próbował ten bark uruchomić. Do tego rehabilitacja we własnym zakresie i dziś obydwie ręce mam sprawne, bez takich drastycznych metod leczenia. O innych pomniejszych sprawach nie wspomnę. Tak, śmiem twierdzić, że posiadam pewną wiedzę medyczną i czasami (jeśli ktoś poprosi) staram się coś podpowiedzieć. Z różnych jednak względów, dziś nawet jeśli moim zdaniem lekarz źle kogoś prowadzi, ale ta osoba ma do niego zaufanie, nie komentuję tego i nie staram się na siłę nikogo uszczęśliwiać.
Przykro mi , że miałaś takie kontakty z lekarzami ... i cieszę się , że Ci się udało uniknąć wózka ...
Ja bym zrobiła tak , jak radzi Chili : zgłębiłabym najpierw temat ( oczywiście w miarę możliwości :)), żeby nie dać się zbyć , żeby wiedzieć o co pytać i rozumieć odpowiedzi .
Potem wszelkie decyzje konsultowałabym z innymi specjalistami ...
Bo myślę sobie , że skoro miałabym predyspozycje i chęci , to skończyłabym medycynę . A skoro tak się nie stało , to wolę powierzyć swoje zdrowie i życie specjalistom ... Tak samo , jak oddaję samochód do mechanika ( chociaż o dobrego też bardzo trudno :)) , włosy obcinam u fryzjera , a wysyłając paczkę korzystam z usług kuriera albo poczty .:)
Tak ( wydaje mi się ) jest łatwiej i pewniej ...
I powiedz jaki miałoby sens udawadnianie lekarzowi, że się myli? Przecież lekarz z a w s z e wie lepiej. Nigdy nie spotkałam się z lekarzem, który przyznałby się do błędu, co najwyżej skrytykuje swojego poprzednika - też lekarza. Gdybyś jednak chciała wykorzystać taką opinię np w sądzie, o to inna sprawa. Wtedy najczęsciej działa solidarność zawodowa. Pewnie, że są od tego wyjątki. Ja jednak postępuję tak, jak uważam za słuszne i co moim zdaniem jest dla mnie najlepsze. Nie mam ani sił, ani chęci na walkę z wiatrakami. Nie odbieram nikomu jego prawa do wyboru decyzji. Błędy popełniają lekarze - i nie mam o to pretensji jeśli wynikną z trudnych do przewidzenia sytuacji. Karygodne jest moim zdaniem zaniedbanie, lekceważenia i arogancja. Błędy popełniają też różnej maści pseudoznachorzy, różni "bioenergo" ludzie którzy cynicznie wyciągają od innych pieniądze wiedząc, że ich pomoc tak naprawdę jest guzik warta.Są też błędy zaniedbania samych chorych, kiedy to z całą pewnością powinno się z pomocy lekarza skorzystać, a tego się nie robi Jednym słowem, samo życie.
Marta, to bardzo madre slowa i ja mam dokladnie Jestem niezadowolona z lekarza to zmieniam szukajac lepszego.
To ja jak Twoja lekarka, nie wierze w homeopatie. U nas sa szpitale homeopatyczne i tam leza ludzie tuz przed smiercia, po prostu z nowotworami, ktorych juz nikt nie jest w stanie wyleczyc, usunac. W tych szpitalach istnieje cudowna , spokojna atmosfera i opieka nad pacientami do ostatniego dnia.Niestety zaden pacient nie przezyl walki z nowotworem w ostatnim stadium choroby.
Hehe !!
To ja też nie wierzę :))
Powiedziałam to lekarce , a ona na to , że ok ..., i leczy nas z powodzeniem bez homeopatii i bez przepisywania popularnych i reklamowanych leków .
Mamy prawo sobie pomoc, jak nam sie podoba. Nie mamy prawa dawac rady co do leczenia ziolami, albo podawania konkretnych nazw lekarst przeciwkozapalnych. Dziecko moze miec uczulenie na kwas salicylowy w zwyklej aspirynie i dostac zapasci. Zadna Kasia, Jasia i Malgosia nie ma prawa leczyc dzieci siedzac przy monitorze, takie jest moje zdanie:)
Dla mnie smieszne sa rady podawane nagminnie przez amatorow, domyslajacych sie diagnozy.
Ja , osobiscie moge dac rade picia soku z buraka na bol gardla doroslemu czlowiekowi , ale dla malego dziecka nie odwaze sie takiej rady dac.
Tineczko, tak a propos salicylanów. W czasie wizyty uprzedziłam lekarza, że mam przeciwwskazanie do stosowania salicylanów. Dostałam lek, wykupiłam go i w domu doczytałam się, że ma w składzie salicylany. Wydawałoby się, że z poczucia zwykłej przyzwoitości, jeśli lekarz nie jest pewny składu określonego leku to nie jest żadną hańbą sprawdzić w farmakologii. Możnaby oczekiwać, że jest to wręcz podstawowy obowiązek. Dlatego też ja osobiście nigdy nie stosuję żadnego przepisanego leku zanim nie sprawdzę co to jest i to w odniesieniu do składu (oczywiście wiele związków chemicznych to dla mnie "czarna magia"), zastosowania, a przede wszystkim skutków ubocznych.
No, widzisz Kurkumo, a pomysl sobie jak sasiadka radzilaby Tobie uzywanie lekow, bo ma "sprawdzone" na sobie. Ja tez mam uczulenie na salicylany, dostaje wysypki.
My mamy dostep do internetowego spisu wszystkich lekarstw na rynku. Samemu mozna przeczytac o skutkach ubocznych i skladzie, oraz rady co zrobic, gdyby......
Mnie osobiscie zdarzylo sie dostac uczulenie na bardzo popularne tabletki na zawysokie cisnienie.Moj ojciec uzywal je latami, mama je nadal od lat 80-tych. Ja po jednej dobie dostalam wodne, okropnie bolace bable na calych rekach. Lekarz twierdzil, ze to nie jest wina tych tabletek. Jadlam jeszcze jeden dzien az wyladowalam na pogotowiu. Rece wygladaly jak oparzone, a z bolu stracilam przytomnosc. Mimo, ze sama wyczytalam wszystko co mozna bylo i nigdy nikt nie mail tego typu objawow, odstawilam tabletki i juz na 3 dzien bylam zdrowa. Do dzisiaj nie mam pojecia co w tych tabletkach tak mnie uczulilo.
Jeszcze musze Ci opowiedziec o zabiegu kosmetycznym : peeling ziolowy. Byla wielka afera u nas jak wiele kobiet poddanych tej metodzie mialo oparzona skore do krwi po zabiegu. Sklad peelingu, to krysztalki ziol i tylko ziol sprowadzanych gdzies z okolicy Himalaja, czyli rosnace w najczysciejszych warunkach. Okazalo sie, ze pewne kobiety dostawaly uczulenie wlasnie na jakies ziolo w skladzie peelingu, wygladaly, jakby im zerwano skore z calej twarzy.
Tineczko, to co napisałam wyżej świadczy o tym, że porada sąsiadki nie przyniosłaby gorszego skutku niż porada lekarza. Lekarz wiedząc czego nie wolno mi przyjmować zaordynował lek, którego brać nie powinnam. Gdybym miała inny charakter i pełne zaufanie do lekarza to pewnie wogóle nie czytałabym składu, a co najwyżej sposób przyjmowania. Gdyby doradziłaby mi to sąsiadka, to bankowo bym sprawdziła co to za preparat. A na marginesie to przecież nie wszystkie leki można kupić bez recepty.
Kurkumo, ja bym takiego lekarza ochrzanila pozadnie, zadalabym zwrotu kosztow wykupionego lekarstwa i zameldowalabym go do wladz nadzorczych.
W wypadku moich uczulen na lekarstwa, to lekarze niestety nie mogli wiedziec, bo nie ma mozliwosci przypuscic , ze ja jestem wyjatkiem wsrod milionow.
Zrobiłbym dokładnie to co mówi Tineczka, zażądałbym oczywiście(!) od lekarza zwrotu pieniędzy. Kto wie, czy nie zmieniłbym lekarza (rodzinnego) , jako uzasadnie nie podając podany przez Ciebie przykład.
Poza tym, zawsze mozesz sprawdzić skład każdego leku w naszym internecie, jeszcze przed wykupieniem, nie mowiąc o mozliwosci korzystania z zptek internetowych( zamawiasz w necie-odbierasz w aptece. Czasem rożnica sięga nawet 1/4 wartosci ( przykład z dnia dzisiejszego ( lek antyalergiczny), nie refundowany, > 58,00-72,00, w różnych aptekach, zamówione przez internet >43,50 i o dwie tabletki więcej> ten sam producent, odbiór w aptece nie wysyłkowy. Różnica tylko w opakowaniu, jest mniej kolorowe.
Acha, czyli macie dokladnie taki sam system jak tutaj. Kazde lekarstwo mozna sprawdzic na internecie przed kupieniem.
Tylko jak prosto od lekarza idziesz do apteki, bo w Twojej miejscowości nie ma, to nie sprawdzisz w internecie.
Jak byłam na początku ciąży przeziębiłam się. Okropnie kaszlałam. Poinformowałam lekarza rodzinnego i przepisał mi syrop którego w ciąży nie można brać. Wyraźnie w ulotce pisało. Dobrze, że mąż w aptece zapytał i zamienił na inny.
Oj Tineczko, sok z buraka u ludzi, którzy maja wrzody żołądka, może spowodować krwawienie z wrzodu do pęknięcia włącznie. Nie polecaj bez wywiadu :)
No, widzisz Ewuniu, dobrze, ze mamy Ciebie tutaj , "naszego" doktora:)
Z tym, ze soku sie nie polyka, tylko plucze sie nim gardlo, tak jak woda z sola:)
ja nie jestem doktorem :)) Ale z tym sokiem to prawda. Sok ze świeżych buraków oczywiście można pić, ale na początku trzeba go rozcieńczać pół na pół. Potem można dolewać coraz mniej wody ( oczywiście jeśli nie ma żadnych zaburzeń ze strony ukł. pokarmowego.
Napisałaś "picia". Złośliwość, wiem. Ale generalnie sens założenia wątku popieram.
Ewuniu, czy możesz podać żródło tej informacji? Jestem już chyba byłym wrzodowcem (oby tak było!) i pijałem sok z burakow litrami, nigdy nie usłyszalem zakazu od lekarzy gastrologów(!). Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i nierozcieńczonego.
Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i nierozcieńczonego.
Zaznaczyłam w w swojej wypowiedzi, że trzeba zacząc pić rozcieńczony :))))
Wiem to z pracy. Co prawda pracowałam wtedy na oddz. dziecięcym, ale chirurdzy przyjmowali na ostro pacjentów z krwawieniem, po wypiciu soku z buraków właśnie nierozcieńczonego. Czasy były ciężkie, na półkach niewiele, to się soki robiło samemu w domu. I od chirurgów tego się dowiedziałam. Dlatego teraz staram sie przestrzegać ludzi zaczynających pić buraczany soczek :)
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> Oczywiście zasada pierwsza: nie powinno się pić soku z
> buraków czystego natychmiast po sporządzeniu i
> nierozcieńczonego.Zaznaczyłam w w swojej wypowiedzi, że trzeba zacząc pić
> rozcieńczony :))))Wiem to z pracy. Co prawda pracowałam wtedy na oddz.
> dziecięcym, ale chirurdzy przyjmowali na ostro pacjentów z
> krwawieniem, po wypiciu soku z buraków właśnie nierozcieńczonego.
> Czasy były ciężkie, na półkach niewiele, to się soki robiło
> samemu w domu. I od chirurgów tego się dowiedziałam. Dlatego
> teraz staram sie przestrzegać ludzi zaczynających pić buraczany soczek :)
Wiadomość 86 w wątku
jako odpowiedź do 77Autor: ewka63
Temat: Odp: Mamy dyplomowanych lekarzy na forum????
Data: 2010-06-11 18:03:05
Oj Tineczko, sok z buraka u ludzi, którzy maja wrzody żołądka, może spowodować krwawienie z wrzodu do pęknięcia włącznie. Nie polecaj bez wywiadu :)
Zacytowałem Twoją wypowiedź o skutkach picia soku z buraków do której wyzej odniosłem się , pytając o żrodło Twojej informacji, przy czym nie zauważyłem byś wspomniała o rozcieńczaniu soków.
Tu jest wyjaśnione:Autor: ewka63
Temat: Odp: Mamy dyplomowanych lekarzy na forum????
Data: 2010-06-11 19:29:53
ja nie jestem doktorem :)) Ale z tym sokiem to prawda. Sok ze świeżych buraków oczywiście można pić, ale na początku trzeba go rozcieńczać pół na pół. Potem można dolewać coraz mniej wody ( oczywiście jeśli nie ma żadnych zaburzeń ze strony ukł. pokarmowego.
A o płukaniu nie słyszałam, dobrze, że teraz wiem, dzięki :)))
As, moje pytanie i prośba głównie dotyczyło podania źrodła informacji dotyczyło :
" Oj Tineczko, sok z buraka u ludzi, którzy maja wrzody żołądka, może spowodować krwawienie z wrzodu do pęknięcia włącznie. Nie polecaj bez wywiadu :) "
Przy czym zaznaczyłem ze oczywiście nie nalezy pić nierozcieńczonego , wg "sporu" z Ewcią, a Jej wypowiedź (tak mozna wywnioskować) dotyczy soku z burakow przeciwwskazanego (całkowicie!) dla wrzodowców.
Powtarzam : moje pytanie dotyczyło właśnie tego przeciwwskazania.
Kochane Panie, sekcja zwłok wykaże co było przyczyną zgonu pacjenta. Najbardziej szkodliwe jest życie. Najzdrowsze jest poczucie humoru, czego Wam serdecznie życzę.
Gdy człeka coś boli, znaczy się doskwiera
najlepiej wrzasnąć wtedy CHOLERA
i to nie ważne na ciele czy duszy
słowo CHOLERA od razu cię ruszy
a kiedy dodasz polskie PSIA KOŚĆ czy KREW
poczujesz się zaraz jak młody lew
czyli też moze jak młoda lwica
w lustro spojrzysz i twarz cię zachwyca
niby ta sama a jednak inna
tak codzień wygladać każda
WIELKO-ŻARLOCZNA powinna
humorki odstaw i maseczki też
nie bądź dla ... Połówka
jak przysłowiowy jeż
przeczytałaś całość ...
uśmiech masz na twarzy ...
pomyśl o Rodzince ...
i niech Ci się darzy ...
Kochany Lajanie, sekcja nie jest robiona przy normalnym zgonie :)
A niby dlaczego? Choć kawalek schabu na obiad wyciąć.Ewentualnie jakieś mielone przecież można wykręcić.
Lajan ale Ci slońce do głowy uderzyło pierdzielisz jak pobity czy brak Ci kobity??? (i co żadna Cię nie przygarnęła?-to może ja???)
Andi, faktycznie, pogoda uderza do głowy. Deszczu brak, powodzi też, sucho i gorąco. Pożartować można. A ty taki poważny zawsze jesteś?
Hehe!
To moja rada nie czytaj ich jak Ci się nie podoba,proste i będzie po sprawie.A forum jest od wszelkich porad na każdy temat.
Slicznie dziekuje za mile slowa:)