" Gdy panstwo jest przeciw rodzinie - na przykładzie Szwecji"Znalezione w necie......
Zobaczmy, co dzieje się z rodziną, gdy przepisy są przeciwko niej.
Nie twierdzę, że tak być musi u nas. Nie sądzę, aby u nas w najblizszym czasie do tego doszło. Jednak chciałabym zwrócić uwagę, że niektóre kraje są, jak sie wydaje, przeciwne rodzinie. I chciałabym, aby Polacy popatrzyli na rezultaty niewłaściwie podjętych działań.
Do Polski zaproszono szwedzką działaczkę praw człowieka, Rubby Harrold-Claesson. Miała pomóc tym, którzy byli przeciwni ustawie, według nich uderzajacej w rodzinę. Udzieliła ona wywiadu Frondzie.pl, w którym opowiedziała o tym, jak wygląda zycie rodziny szwedzkiej. Niestety, jak się czyta ten artykuł, można tylko wspołczuć...
Otóż np. rodzicie w Szwecji według bohaterki artykułu nie mają żadnych praw. Samo słowo „rodzice” już nie istnieje w szwedzkim prawie. Mówi się o „opiekunach” dziecka. W innych krajach mówi się jeszcze o rodzicach, o matce i ojcu. W szwedzkim kodeksie cywilnym jest napisane, że dziecko ma prawo do szacunku, do swojej osobowości i nie wolno go traktować w sposób upokarzający. Nie wolno go również nigdy uderzyć, bez względu na to, co złego zrobiło. To,że nie ma pojęcia "rodzice", jest straszną krzywdą dla dziecka, czyz nie? Pani Harrold-Cleasson twierdzi, że w przedszkolach i szkołach podstawowych uczy się, że rodzice nie mają prawa dać dzieciom klapsa, przeszkadzać im. Nawet już w żłobkach uczy się 3-letnie dzieci, że mogą powiedzieć do swoich „opiekunów”: ja mogę cię uderzyć, ale ty mnie nie. Rodzice są za to zobligowani do przechodzenia do porządku dziennego wobec takiej sytuacji, pod groźbą więzienia czy zabrania im dzieci. No cóż, dzieciom podobno ciągle się mówi o tym, jakie mają prawa. Nie mówi się im o żadnych obowiązkach czy odpowiedzialności. Dodatkowo zachęca się dzieci do zaskarżania swoich rodziców. Ale nikt im nie mówi, jakie będą tego konsekwencje. W Szwecji klaps lub uderzenie w dłoń to przemoc, nie wolno też krzyczeć na dziecko. Niby to dobre, ale, skoro dziecko może krzyczeć na rodziców, to coś jest nie w porządku.
Pracownicy socjalni mogą zabierać dzieci od rodziców w określonych w ustawie przypadkach, jednak jest też zapis, że mogą też podjąć działania we wszystkich innych pozostałych przypadkach. No i z tego prawa korzystają.
Agusiu Ty masz jakąś obsesje na punkcie Tineczki ,wiedziałam,że pierwszą osobą,która wezmie udział w dyskusji to własnie będziesz Ty...... Nie daj Boże ,gdyby coś ktoś zle napisał o Tineczce juz jest agusia .......a przecież w tym artykule nie ma mowy o Tineczce,nawet o niej nie pomyślałam...... .....tylko przeczytałam artykuł i jestem nie co zbulwersowana takim prawem,i mam nadzieję,że w Polsce nie dojdzie do tego........
A czy ja moge powiedzieć, jak zrozumiałam? A tam ryzyk-fizyk... Mam bardzo dziwne wrazenie, że ostatnio bardzo wiele tematów jest z grubo szytym podtekstem. I myslę, ze Aggusia zareagowała na sformułowanie tematu w sposób delikatnie ironiczny.
P.S. Mam nadzieję, że jak najszybciej wprowadzą takie przepisy w Polsce!!! Są inne drogi przekonywania, niz klap w pupę!!! I im szybciej będzie się głośno krzyczeć, ze klap w pupę jest porażką rodzica i im mocnej bezie się takie zachowania piętnować- tym mniej złamanych życiorysów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie. I nie mam zamiaru. Nie beę czytać interpretacji Frondy! Przeczytałam projekt ustawy. Też znam ten wygodny argument zwyrodniałych matek!!! ( nie o Tobie, tylko o matce, która złamała zycie bliskiej mi osobie, chodząc do dziś w aureoli Świętej- Matki -Polki, bo przeciez się tak starała, bo falbanki przy koszulce dzieciom prasowała, bo przebierała im paluszki, a inspiracji na wychowanie szukała w Biblii!!! ( ręka karności ojca....) Przecież ta (...) potrafiła wyprowadzić dziecko z nabożeństwa, bo się chichrało z innymi dzieciakami ( 3- 4 latkami), sprać aż się krew z nosa puściła, a potem jeszcze wytrzeć krew, przebrać bluzkę pochlapaną krwią, straszyć- masz szczęście, ze nie zyjemy w Palestynie w czasach biblijnych, bo musielibyśmy cię wyprowadzić na pustynię, ukamienować, a kruki i wrony wydziobywałyby ci oczy!!!! To jest adekawtna kara dla 3-4 latka, za chichranie się na naboezeństwie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To jest moja ostatnia odpowiedź w tym temacie!!!
Mam nadzieję, ze jak najszybciej wprowadzą takie prawo w Polsce!!! Dziecko nie jest własnością rodzica!!!! Gdyby policjant, który zatrzymał Cię za przekroczenie prądkości wbił Ci klapa w pupę ( a przeciez mogło dojsć do tragedii, prawda? A policjant jest od pilnowania bezpieczeństwa, byłabys oburzona, prawda? Tylko jestes dorosła i mozesz się bronić, a dziecko nie moze!!!!
Nie rozumiem jak można nie przeczytać artykułu i sie wypowiadać nie wiedząc o co chodzi ?????????????????????/ Agik wez policz do dziesięciu może Ci się polepszy :)
Agik co Ty mowisz, przeciez nie chodzi o kary cielesne,tylko o karanie wogole.Dziecko tez nie moze udezyc rodzica i tez musi to wiedziec.Wybacz ale zdumiewa mnie Twoja odpowiedz, nie znam takich przypadkow zwyrodnialych matek-polek noo moze z prasy.Wiekszosc matek niezaleznie od narodowosci opiekuje sie dziecmi najlepiej jak potrafi,nie pisze sie o tym w prasie bo to jest przeciez niemedialne.Sama jestem matka (na dodatek polka),przykro mi, ze tak uogolniasz.
A co jak: dziecko uderzy kolegę w piaskownicy? Mają się pozabijać bo ja nie mogę zareagować ze strachu, że mi dziecko odbiorą? Nie odciągnę i nie ukarzę, bo je stracę?
dziecko wybije komuś szybę? To co? Ja mam siedzieć cicho?
A co z nastoletnimi przestępcami? Oni będą przeszczęśliwi. A dlaczego? Bo nikt im krzywdy nie może zrobi, bo nie może, bo to przecież łamanie prawa dziecka. Nastolatek to też dziecko. Większe ale dziecko.
A nasze prawo? Do czego my rodzice mamy prawo? Teraz na wszystko pozwolimy, za nic nie ukarzemy a potem co? Jak wychować bez ukarania a zrobienie czegoś złego? Nie mówię tu o biciu, bo bez tego da się wychować dziecko.
Agik popatrz jakim ta Szwecja cieszy się ostatnio zainteresowaniem . W USA są bardziej rygorystyczne przepisy i cały świat o tym wie a Ciebie agaciu zainteresowały przepisy z Szwecji no cuż.. nie wnikam dlaczego. Moim zdaniem fakt gdzie to jest w tym artykule jest naj mniej istotny. Szkoda że nie pogrubiłaś tego. Nie mam obsesji na pukcie Tineczki coś Ci się pokiełbasiło moja droga ale nie będę spokojnie patrzeć na zwykłą złośliwość jaka tutaj się dzieje. Jeśli chodzi o artykuł lepiej przeciwdziałać niż leczyć, leśli ta ustawa uchroni choćby jedne dzieck przezd przemocą itd jestem ZA
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości: > O matulu i znów Szwecja, Tineczko wracaj do Polski:) a tak na > poważnie, niech Szwecja ma swoje prawa a my swoje.
Nie jestem zbyt w temacie...(język szwedzki znam tylko tak trochę) ale wiem, że Szwecja jakieś tam prawa ma....no troszkę się przecież od nas nauczyła....A my potrafimy pouczać innych... Bahus
"Składa się z preambuły i 54 artykułów. Katalog sformułowano kierując się następującymi zasadami:
dobra dziecka,
równości (wszystkie dzieci są równe wobec prawa bez względu na pochodzenie, płeć, narodowość, itd.),
poszanowania praw i odpowiedzialności obojga rodziców (państwo respektuje autonomię rodziny i ingeruje tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach według określonych procedur),
pomocy państwa (państwo zobowiązane jest do podejmowania wszelkich działań ustawodawczo-administracyjnych dla realizacji praw uznanych w konwencji).
Konwencja ustanawia status dziecka oparty na następujących założeniach:
dziecko jest samodzielnym podmiotem, ale ze względu na swoją niedojrzałość psychiczną i fizyczną wymaga szczególnej opieki i ochrony prawnej,
dziecko jako istota ludzka wymaga poszanowania jego tożsamości, godności i prywatności,
rodzina jest najlepszym środowiskiem wychowania dziecka,
państwo ma wspierać rodzinę, a nie wyręczać ją w jej funkcjach.
Katalog praw i wolności obejmuje prawa cywilne, socjalne, kulturalne, polityczne i z założenia w niewielkim zakresie uwzględnia prawa ekonomiczne (dziecko winno się uczyć, a nie pracować). W skład tego wchodzą:
Tineczko, a od kiedy Ty taka prawa jesteś? Gdybym nie śledziła twoich wątków od początku, to uwierzyłam bym we wszystko co piszesz. Jeszcze nie tak dawno pisałaś o dzieciach że to bachory, że mordy drą pod oknami, a teraz niewinny klaps cię tak razi? coś kochana chyba kręcisz. Nie będę wyszukiwała w wątkach i Ci wklejała linków co pisałaś , tak jak Ty to zrobisz. Mój mały jutro skończy 14 miesięcy i zapewniam Cię ze też rozumie już trochę, co mu wolno, a co nie! a jak nie posłucha to mu dam klapa myślę że mnie nie zamkną za to:)))
Dawaj klapa 14-to miesiecznym dziecku, napewno wyrosnie na fajnego mlodzienca. Takiego, co da klapa swoim dzieciom i moze nawet swojej zonie, bo go prowokowala czyms...............
Niestety w Polsce też tak będzie. Była przegłosowana ustawa, ale nie wiem kiedy wejdzie w życie, ze w Polsce pracownik opieki społecznej będzie mógł odebrać dziecko rodzicom bez decyzji sądu jeżeli jest przemoc w rodzinie. Za przemoc może być uznane nawet jak rodzic zabroni dziecku wyjść za karę z domu lub grać na komputerze.
I dobrze, nareszcie polskie dzieci beda chronione przed nieodpowiednimi rodzicami. Poczytaj sobie na necie, 400 tysiecy dzieci ma codzienna gehenne w kraju. A reszta, to kompletna bzdura, jak dziecka nie uderzysz, to masz prawo zabronic wyjscie z domu, granie na komputerze.
To jakis absurd.Jestem absolutnie przeciwna przemocy a tym bardziej karom cielesnym ale nie karaniu wogole.Dzieci muszy miec jasno postawione reguly wspolzycia z innymi i ich przestrzegac.W taki sposob jaki opisalas mozna wychowac male potwory a nie ludzi.Wszyscy ludzie muszy przestrzegac jakis regul, moralnych,etycznych,religijnych.za nieprzestrzeganie prawa (krore jest niejako regula ) jest kara, dlaczego nie mozna ukarac dziecka za zle zachowanie?(nie mysle o karze cielesnej)
Link podalam dla skopolendry, ona nie mieszka w Polsce ,... a watek sie zaczal na temat ustawy szwedzkiej, ktora i u nas ( w niemczech) i nie tylko, obowiazuje:)
Użytkownik sanella* napisał w wiadomości: > Link podalam dla skopolendry, ona nie mieszka w Polsce ,... a watek sie zaczal > na temat ustawy szwedzkiej, ktora i u nas ( w niemczech) i nie tylko, > obowiazuje:)
A, to przepraszam ze wcisnąłem swoje "trzy grosze"
Ja np.nie jestem podniecona ,przynajmniej tego nie odczuwam,w przeciwieństwie do Ciebie :) Ja jestem wzburzona ,a jak jakiś temat mnie nie dotyczy lub nie interesuje to w ogóle nie zabieram w nim udziału:) A Tobie agiku dziękuję,że raczyłaś wziąć w nim udział ,ale nie potrzebnie się tak bulwersujesz,my rodzice wiemy swoje:)
Jessooo , a Tobie o co chodzi z tym " my rodzice wiemy swoje " ???? Jestem " rodzicem " , ale zupełnie nie mam pojęcia ,co mam wiedzieć !! Że niby ustawa odbierze nam władzę nad bezbronnym dzieckiem ? I przestaniemy być autorytetem ?
Nooo , żeby mieć rzeczywistą władzę i autorytet , szacunek i miłość , to trzeba trochę inne sfery ruszyć niż mięśnie ręki , czy nogi ... :(
To juz jest Twój problem ,nie mój ,że nie masz pojęcia co masz wiedzieć.........a ponoć masz nadmiar mózgu....... Ja Ciebie nie cierpię Ty mnie nie cierpisz więc omijajmy się szerokim łukiem ,bo nie mam zamiaru zniżac sie do Twojego poziomu.....
A dziękuję , starsza córka wczoraj otrzymała świadectwo z czerwonym paskiem (średnia powyżej 5) a ja list gratulacyjny ,więc chyba można nazwać to sukcesem wychowawczym??? Aha i jeszcze dodam ,ze jak ma 13 lat to nigdy z jej ust nie usłyszałam przekleństwa ,przysięgam ,to też mozna zaliczyć do sukcesów wychowawczych??? Żółcią nie ulewam ,masz mylne wrażenie .Miłych snów Ci życzę :)
Absolutnie nie uwazam swiadectwa z paskiem za sukces wychowawczy! Sukcesy w szkole, w sporcie itp., mozna osiagnac tez przez przemoc rodzicow, nauczycieli, trenerow... nad dzieckiem.
Sukces wychowawczy (jezeli wogole takie cos istnieje, w tej chwili nie moge sobie tego okreslenia "uporzadkowac") to wychowanie dziecka z pelnym respektem, nie ublizanie mu fizycznie i psychicznie obojetnie jakie oceny przyniesie ze szkoly.
Za wielki sukces uwazam! , jak rodzic potrafi przyznac sie do swoich bledow i potrafi przeprosic dziecko!
Moja córa też zdała:) wprawdzie bez czerwonego paska, ale i tak jestem zadowolona z jej ocen , mimo 3 z matematyki( zawsze cięzko jej szło z tego przedmiotu, pozostałe oceny to trzy 4 i reszta piątki. Mąż obiecał ze kupi jej gitarę , no i słowa dotrzyma:)
Mimo , że mnie nie cierpisz , nie bij proszę ! ;))))
Otóż , świadectwo z czerwonym paskiem jest oczywiście sukcesem ale .... chyba Twojej córki , a nie Twoim ?
Dla mnie najważniejsze w wychowaniu dzieci , jest zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa i pewności , że są bardzo kochane , mimo braku ( ewentualnych :) " sukcesów " . Sama wychowywana byłam sposobem " pruskim " : dyscyplina , porządek , wykonywanie poleceń i takie tam ... Zero dyskusji ... Sukces był , bo miałam świadectwa z czerwonym paskiem , były dyplomy i gratulacje , perfekcyjnie wysprzątany pokój , powroty do domu zawsze o ustalonej godzinie ( mimo , że wtedy zazwyczaj zabawa się rozkręcała ) , 18 - stka do godz. 22 z rodzicami w pokoju obok ...
No , tak musiało być i już :)))
Tylko , że na studiach to wszystko sobie odrobiłam z nawiązką ! ;)))
Wniosek : dziecku ( to moja teoria ) należy dać szansę ( naturalnie nie zostawiając go " samopas ", bardzo dyskretna obserwacja jest jak najbardziej wskazana ) ... , prawo do popełniania błędów ... , do prób naprawienia tych błędów ... , do wyciągania wniosków ... SAMODZIELNIE !!
No i najważniejsze : To rodzice powinni dostosować metody wychowawcze do osobowości i charakteru dziecka , a nie odwrotnie ( dziecko nie musi się dostosowywać do metod wychowawczych rodziców ) .
tak i właśnie dlatego na dole wrzuciłam definicje znalezione na stronie Niebieskiej Lini aby nie było rzadnych wątpliwości co się rozumie przez niektóre pojęcia
Wiecie co dziewczyny, a mój Piotrek właśnie zjadł kromkę chleba ze smalcem swojej roboty, z ogórkiem małosolnym, bardzo mu smakowało! krzyczał żeby mu dac jeszcze:))) oczywiście klapa mu nie dałam tylko garnuszek herbaty z cytryną.
Bardzo nie podoba mi się jak napisałaś . My rodzice wiemy swoje Ty wiesz swoje ?? Nie mieszaj do swoich teorii wszystkich rodziców. Sprawdź istatystyki ile dzieci z powodu przemocy w rodzinie ginie w Szwecji a ile w Polsce.
Dżizas, powiem Wam szczerze, że się nieco przeraziłam i to nie tyle po przeczytaniu pierwszego postu w tym wątku, co po komentarzach.........rozmowa chyba Wam nieco zeszła nie w tą stronę, co trzeba.....no to jeszcze raz:
Agaciu, Agik chodziło o to, że podałaś wywiad z frondy i nie sprecyzowałaś. Napisz więc proszę w jakim kierunku chciałabyś ,aby toczyła się rozmowa: a)mamy rozmawiać o tym ,co powiedziała ta pani w wywiadzie? b)mamy odnieść się do faktycznej ustawy i tym samym prawa w Polsce??
bo jedno drugie wg mnie wyklucza i wg agik własnie też:)
moje odpowiedzi na obie wersje a)nie chcę komentować niczego ,co pochodzi z "frondy", bo o tej godzinie zwyczajnie zmęczona już jestem i mam za mało przebaczenia i miłości w sobie ,aby ich zrozumieć, czy chociażby zaakceptować....agaciu, ja znam sprawę stąd, przeczytaj proszę: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/425037,kary_fizyczne_stosowane_wobec_dzieci_beda_zabronione.html -jeśli zechcesz, napisz co myślisz. Ciekawa jestem Twojego zdania i czy będziesz przeciwna tak opisanej ustawie? b)rękoma i nogami za
tekst "my rodzice wiemy..."-niefajny i nie na miejscu
Co do aggusi35- na mój skromny gust- żartowała zwyczajnie:) To wesoła babeczka, przeczytała "Szwecja" i jej się skojarzyło powiedzenie ostatnio na topie:) Ja taką wersję obstawiam
Dzięki Chili Czerwone mroczki mi przestały latać przed oczami. Jeszcze raz dzięki.
Na spokojnie- ustawa ma wykluczyć - nie wiem, jak to powiedzieć, ale lepiej mi, że przynajmniej Ty wiesz- taką przemoc za zamkniętymi drzwiami- przemoc w takich rodzinach ( na przykład, bo to moje nieudolne porównanie, nie obejmuje wszystkich przypadków) gdzie nie ma ewidentnych patologii- w senso ie, ze alkohol, melina, narkotyki...) - wszystko NIBY jest ok, tylko matka, lub ojciec "bywa nerwowy" ;(- i w zwiazku z tym na przykład potrafi dziecku uderwać ucho po czwórkę przyniosło ze szkoły- to taka przemoc "na zimno"- bez złości, "bo przeciez nie chcemy, żeby wyrósł z naszego dziecka jakiś zwyrodnialec", bo "wychowujemy", bo przeciez wiemy lepiej, co dla dziecka jest dobre... itd.
to jest pani Ruby, urodzona na Jamajce, wyszla za maz za Szweda, matka 3-ki doroslych dzieci. Przyznaje sie do bicia swoich dzieci w ich dziecinstwie. Jej propagowanie uzywania sily fizycznej jako metody wychowywania dzieci jest uwazane za najwiekszy skandal w Szwecji, no coz jak sie cale dziecinstwo dostawalo w dupe na Jamajce, to trudno zrozumiec prawo nietykania dziecka w Szwecji. Tyle narazie.
Wklejam w takim razie to, czego nie dało sie otworzyć na PW "
Szwedzki raj prze
Dawanie klapsów w Szwecji jest całkowicie zakazane od 1979 roku. Nie zlikwidowało to wcale znęcania się nad dziećmi przez margines społeczny. Za to dobrzy rodzice przyłapani na dawaniu klapsa stają w Szwecji przed sądami.
- Sam broniłem ostatnio przed szwedzkim sądem Słowaka, który dał pojedynczego klapsa swojemu trzyletniemu dziecku - mówi Jerzy Misiowiec, adwokat od 30 lat mieszkający w Szwecji. - Matka dziecka zawiadomiła o tym policję. Ci państwo byli w trakcie rozwodu. Akurat mojego klienta sąd uniewinnił. Takie sprawy są jednak bardzo częste - relacjonuje Misiowiec. W Szwecji urzędnicy chętnie korzystają ze swoich uprawnień do odbierania dzieci rodzicom. Wystarczy, że nastolatek po kłótni z rodzicem zadzwoni na policję i nakłamie, że na przykład jest molestowany seksualnie. Machina wtedy rusza i często nie da się już jej zatrzymać, nawet jeśli nastolatek odwoła zeznania.
Musi zdarzyć się wyjątkowa tragedia, żeby szokujące decyzje urzędników przebiły się do mediów. Tak stało się w przypadku śmierci Daniela. Do jego matki, Marianny Sigstroem, dotarł Grzegorz Górny z pisma „Fronda". 12-letni Daniel chorował na padaczkę. Szwedzcy urzędnicy uznali jednak, że Marianna jest „nadopiekuńcza" i „popełnia błędy w wychowaniu". Daniel został jej odebrany i tułał się po rodzinach zastępczych. Słał do mamy dramatyczne listy z prośbami o pomoc. Matka jednak, choć walczyła o syna, miała sądowy zakaz zbliżania się do niego. Pierwszą rodzinę zastępczą tworzyła dla chłopca para narkomanów na odwyku, drugą stanowił samotny alkoholik. Nie wiedział, jak pomóc chłopcu w czasie ataków padaczki. Daniel u niego zmarł.
Pojedynczy opiekunowie zastępczy zdarzają się, bo w dotkniętej rozkładem tradycyjnej rodziny Szwecji już 70 proc. gospodarstw domowych jest jednoosobowych. - Część tych rodzin nie ma ani kwalifikacji, ani zainteresowań wychowawczych. To dla nich źródło utrzymania. Intencje twórców tego systemu były dobre, ale wykonanie szwankuje - uważa adwokat Jerzy Misiowiec. Mirosław Hrechorowicz ma podwójne obywatelstwo, szwedzkie i polskie. Dobrze zarabiał w Szwecji jako nauczyciel muzyki. Kiedy jednak jego córki osiągnęły wiek, w którym miały pójść do szkoły, Hrechorowiczowie spakowali się i wrócili do Polski, do Białegostoku. - Chcieliśmy dzieci wychować normalnie, mieć na nie jakiś wpływ. Tymczasem w Szwecji nie ma więzi rodzinnych takich jak w Polsce. Dotyka to też Polaków mieszkających w Szwecji, bo ich dzieci w szkołach nabywają szwedzkiej mentalności - uważa. Jego zdaniem, dzieci rzadko mają tam szacunek dla rodziców. - Kontakt rodziców z dziećmi to w Szwecji zazwyczaj katastrofa. Nie ma też mowy o przekazaniu dzieciom wiary czy tradycji. Nawet poziom nauczania jest w tym systemie fatalny, jest sporo przypadków analfabetyzmu - mówi.
Zakaz klapsów to w Szwecji jedno z wielu praw, które osłabiają pozycję rodziny. Prawa te wprowadziła socjaldemokracja podczas kilkudziesięciu lat nieprzerwanych rządów. W Szwecji to państwo przejmuje odpowiedzialność za wychowanie nowego pokolenia. - Wszystko jest podporządkowane kolektywowi. Prawa jednostki są mniej doceniane niż w innych częściach Europy, w zderzeniu z kolektywem przegrywają - uważa Jerzy Misiowiec. Jego zdaniem, Polska nie powinna szwedzkich rozwiązań kopiować. - Nadmiar regulacji niczemu dobremu nie służy - ostrzega.
Jeśli w samym Sztokholmie, od 30 lat ma kancelarię adwokacką, w państwie tak praworządnym gdzie niemal wszystko jest na wysokim poziomie to raczej tak. Tylko z obyczajowoscią o nich jest (było?!) chyba coś nie bardzo. Pamiętam z lat szczenięco-młodzieńczych pisma porno, jesli nie mylę się to młodzież szwedzka przywoziła ją masowo do nas i za to piła niemal do upadu, bo u siebie nie mieli dostępu do alkoholu.
Mecenas Jerzy Misiowiec, od 30 lat pracuje w Sztokholmie: - Sprawa Wolskich jest typowa. Polacy przeżywają tu szok kulturowy. W całej Skandynawii bicie dzieci jest zakazane i traktowane jak przestępstwo. Nie toleruje się nawet klapsów. Nam się wydaje, że klepnięcie w pupę jest niewinne, a w Szwecji za to staje się przed sądem.
Jeśli Szwedzi uznają, że dzieciom dzieje się krzywda, państwo przejmuje nad nimi opiekę. Reguluje to specjalna ustawa o przymusowej opiece państwa. Rodziców biorą pod lupę służby socjalne, które mają prawo tymczasowo odebrać im dzieci. Szukają dla nich rodziny zastępczej na czas wyjaśnienia sprawy przez sąd. Państwo zapewnia dzieciom bezpłatną opiekę prawną.
Mecenas Misiowiec: - Rzadko takie sprawy kończą się powrotem do domu. Szwedzi dają państwu duże przyzwolenie na interwencję w sprawy rodziny.
Szwecja jako pierwsza w Europie wprowadziła w 1979 r. całkowity zakaz bicia dzieci. Jej śladem poszły inne kraje skandynawskie.
Wywiad z Piotrem lekarzem:
Mówi niewiele: - Dość mam tej Szwecji. Gdyby nie kontrakt, wsiadłbym w auto i wrócił. To absurdalne. Zabrać dzieci, bo rodzice dali im w tyłek.
Piotr odpowiada szybko i nerwowo. Rozmowa go irytuje: - Przecież my kochamy synów. Nigdy nie zrobilibyśmy im krzywdy.
Od początku to Ewa wzięła sprawę w swoje ręce. Zaalarmowała polski konsulat w Sztokholmie, wydzwaniała do siostry i znajomych w kraju. Szukała adwokata, który mówi po polsku. Poprosiła siostrę, żeby wysłała jej opinię ze szkoły w Polsce, do której chodzili chłopcy. Dyrektorka ją lubiła, przecież działała w komitecie rodzicielskim.
Tłumaczy męża, że "zawsze taki był": - Zajęty pracą, potem pisaniem doktoratu, gabinetem. Nigdy nie był specjalnie gadatliwy, ale wiem, że bardzo to przeżywa - mówi Ewa. - Pierwszy raz widziałam, jak się popłakał przy obcym człowieku. Ta sytuacja go dobija.
Dobija ich oboje. Zadręczają się pytaniem, jak mogło ich coś takiego spotkać? Oboje pochodzą przecież z dobrych rodzin. Ojciec Piotra jest ordynatorem w Polsce. A tu potraktowano ich jak margines.
- Mąż uważa, że można dać klapsa?
Ewa: - Tak myślę. I wie pani co? Ja kiedyś też dostałam od ojca lanie, bo późno wróciłam do domu i jeszcze napyskowałam. Ale właściwie nie mam do niego pretensji.
Policjantka: - Jak pani może wmawiać synom, że lepsza szkoła da im lepszą przyszłość?
Ewa Wolska: - A czy to nie jest prawda?
Policjantka: - Może pani tak uważa, ale każde dziecko ma swoją drogę życiową. Nie wolno nic narzucać.
Kazali jej opisywać, kiedy i jak biła Kamila, bo on skarżył się najbardziej.
Mówił, że mama bije go codziennie. Podał nawet liczbę: "Dostałem lanie ze 100 razy, a mój brat z 50. Mama straszy. Jak się nie chcę uczyć, to kładzie pas na biurku i mówi, że zaraz dostanę w tyłek. Tato czasami też da klapsa. Jak przyjeżdża na weekend do domu. Czasami się chowam pod stół, kiedy lata za mną po mieszkaniu".
Policjantka: - Dlaczego zwraca się pani do synów słowami: "Bo cię zaraz zabiję!"?
Ewa: - Przecież czasami tak się mówi. To znaczy nie wiem, w Polsce tak mówimy, ale nie mamy tego na myśli.
Ewa: - Biją, biją? W Szwecji istnieje na to ze dwadzieścia określeń. Ja ich nigdy nie biłam. Może dałam klapa albo przez łeb. Niech mi pani wierzy, bywają nieznośni. "
tineczko ja swoich dzieci nie biłam i nie zamierzam choć czasami mam za co ojjjjj mam.Ty jednak podajesz tu bardzo drastyczny przykład Rodzice wykształceni z tak zwanych dobrych rodzin.W Polsce by było cicho sza bo jak można oskarżac tak wykształconych i z dobrych domów ludzi,niestety w Szwecji to nie przeszło (bardzo dobrze) szok i od razu myśl ucieczka i jak oni mogli.Tak napiszę to głośno w Polsce jest przyzwolenie do tego typu zachowań bo lepiej i łatwiej jest nie patrzeć niż zwrócić uwagę niż narazić się na wyzwiska.Ciesze się jednak że i u nas powolutku zmienia się pogląd na bicie dzieci.Ja byłam bita i wyzywana nie mam pretesji do rodziców bo i oni nic lepszego może w życiu nie widzieli ,ale ja staram się z dziećmi rozmawiać, tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć i znów rozmawiać i rozmawiać..................z różnym skutkiem czasami wychodzi mi to lepiej lub gorzej ale najważniejsze jest że dzieci traktują mnie jak przyjaciela a wieżcie mi dwojka a właściwie trójka dzieci z burzującymi hormonami w domu to nic ciekawego
ZANTA, bardzo, bardzo ucieszyly mnie Twoje slowa!!!! Widzisz , mimo , ze bylas bita, wyzywana, bo Rodzice nie umieli lepiej, Ty zmienilas bledne kolo. Rozmawiasz, tlumaczysz,tlumaczysz i tlumaczysz. Powiem Ci, ze zadna rodzina , zaden czlowiek nie jest wyzej drugiego ze wzgledu na wyksztalcenie. Ojciec "Piotra" w moim przykladzie, ordynator szpitala dawal synowi w leb i tylek ile weszlo i "Piotr" stosuje takie same metody w wychowywaniu wlasnych synow. Na szczescie w Szwecji jest to niedozwolone. Kochana, ja przeszlam wszystkie fale hormonalne z moja dwojka, nie bylo latwo. Zawzielam sie jednak, ze nigdy nie podniose reki na moje dzieci, tak jak moj kochany tatus podnosil na mnie i brata. Juz dawno o tym pisalam:) Powiem jedno, jak zobacze kiedykolwiek , ze corka albo ziec dotkna Alvinka reka w celu ukarania, to odrazu zareaguje! Na szczescie kochaja wnuka bezgraniczna miloscia , cierpliwoscia i to dziecko po prostu tryska radoscia:)
Najwazniejsze, ze dzieci traktuja Ciebie jak przyjaciela i maja podpore w Tobie, wierz mi, czas bardzo szybko plynie. Zanim sie obejrzysz z nastolatkow wyrosna wspaniali ludzie, kochajacy madra Mame.
26 maja rozmawiałam z nauczycielami w szkole. Byli przerażeni tą nową ustawą w Polsce, że dziecku będzie można wszystko a rodzice nie będą mieć żadnych praw w stosunku do dziecka.
as nauczyciel przerażony ustawą to świadczy jakiej klasy mamy nauczycieli Te żadnych praw to jakaś pomyłka Rodzic ma wychowywać a nie tresowac szkoła ma mu w tym pomóc Tylko że jak ma być dobrze skoro nauczyciele sami swoje frustracje wyładowują na młodzieży dzieciach bo "ty bałwanie" to nagminne wyzwiska Nie pisze tu o bardzo drastycznych przypadkach gdzie grupa młodzieży znęca sie na nauczycielu przy cichym pozwoleniu całej klasy ale taki nauczyciel nie radzący sobie z dziećmi nie powinien być nauczycielem.Dobry rodzic nie musi się obawiać takiej ustawy bo ona jemu nie zagraża Zagraża każdemu kto traktuje dziecko jak swoją właśność i uważa że może zrobić co chce w stosunku do dziecka
"Głupcom należałoby wymyślić trudniejszy sposób rozmnażana". — Tadeusz Gicgier
Dzieci bic nie wolno !!! ale............ lekki klapsik żadnemu nie zaszkodził. Moja mama też mi dawała od czasu do czasu lekkiego klapsa :)jak nie było innego sposobu żeby do mnie dotrzec(a muszę powiedziec, że byłam bardzo psotnym dzieckiem:)) nigdy jednak, nie przyszłoby mi do głowy dzwonic na nią na policję. Niestety często się widzi w sklepach czy na ulicy, takie dzieci wychowywane bezstresowo , bez klapsa! jak krzyczą w niebo głosy lub kładą i walą nogami, bo rodzice nie chcą im czegoś kupic. Nie wyobrażam sobie, zeby takie prawo było w Polsce.
MR, mamjuż dorosłe dzieci, ale nigdy nie stosowałam w wobec nich klapsów. Ani ręką, ani ścierką. Dzieci od maleńkości wiedziały co można robić a czego nie wolno. Jeśli dziecku wpaja się zasady od początku, to potem nie ma problemów z 3 - 4 latkiem.
Wychowanie samo w sobie jest stresogenne, inaczej nie byłoby wychowaniem. Ale wierz mi, można wychować super dzieciaki bez klapsów.
Jak się dzieciak rzuca po podłodze w sklepie to znak, że już tego rzucania popróbował w domu z odpowiednim skutkiem. Więc taki rzut, to błąd wychowawczy rodzica. Już pisałam kiedyś, że mój syn jeden raz rzucił się w domu na podłogę. Klapsa nie dostał, tylko przesunęłam go między poój a przedpokój i zaproponowałam, żeby się tam rzucał i walił głową w próg. Przeszło mu od razu.
Z tego co wiem, prawo tak przedstawione jak w pierwszym poście jest również w innych krajach.
Ja napisałam wyraźnie że dzieci nie wolno bic ! nie uwazam jednak, żeby klaps był biciem. Moja córka też kilka razy dostała ode mnie klapsa jak była mniejsza, ale nigdy po nim nie płakała. Teraz klapsów dawac nie muszę , rozumiemy się bez słów.:) Mój synek na klapsy jest jeszcze za mały, a nawet gdyby był większy, to nie dałabym mu klapsa ponieważ z wiekiem, stałam się bardziej cierpliwa:) oczywiście krzyknę nie raz , jak coś ściąga czego mu nie wolno, ale klapów nie dostaje. Mnie jednak klapsy od mamy nie bolały, cieszyłam się że mama zwraca uwagę na mnie , i broiłam dalej.
Ja się niedawno napatrzyłam na te lekkie klapsy- rzeczywiście to jest skuteczne wychowanie!!! nie ma co. "córuniu nie miętoś kociczki, nie łap jej za brzuszek, bo ona ma tam dzidziusia"- i tak z 10 razy- nie mietoś, nie szarp kotki- bez skutku, wieć klap w pupę- leciutki... Efekt- mała gania za kotką i łapie ja za brzuszek. Ksieżniczka Starsza w ogóle nie wie, co to klaps. I jej wystarczy powiedzieć- JEDEN RAZ- kochanie nie łap kici za brzuszek, bo ona ma tam dzidziusia. Ksiezniczka natychmiast puszcza kotka i zaczyna drapać za uszkiem. BEZ KLAPSA, bez pohukiwań. Tak porównuję te dwie dziewczynki, bo są w tym samym wieku i wychowywane z wyraźną miłością. Ksiezniczka nawet nie próbuje urządzać histeri- bo wie, że to nic jej nie da, tylko sie zmęczy, ta druga dziewczynka, jak coś chce- to natychmiast zaczyna płakać i płacze tak długo, az dostanie to, co chce, albo dostanie klapsa ( leciutkiego). Księzniczka: "tatusiu, pójdziemy na plac zabaw? ", "tak, pójdziemy, ale jak powiem, zę już dość, to wracamy. Zrozumiałaś zasadę" Ksieżniczka kiwa głową, ze zrozumiała idą na plac zabaw, bawią się z póltorej godziny, tatuś mówi :"teraz pohuśtamy się jeszcze5 minut i wracamy" I wracają. Ksiezniczka pakuje się mamusi na kolana i opowiada, jak było fajnie. Druga dziewczynka: "pohusiaj mnie" No to husiam. Dziewczynka piszczy w radości i "wyżej husiaj, wyzej", bałam sie, ze jej się zrobi niedobrze i mówię- teraz przerwa. Za chwilę ona mówi "Pohusiaj mnie, ale tak wysioko, ostatni raz" no to husiam, ale mała się robi blada, więc mówię- koniec husiania, bo ci się niedobrze zrobi. Mała w ryk, bo ona chce jeszcze husiać... Jej ojciec: czemu płaczesz? przeceiż sama powiedziałaś, ze ostatni raz? Mała: " ja chcę huuuuuuuusiaaaaaaaaaać " Jej mama: ale blada jesteś córeczko, bedziesz wymiotować" Mała: "ja chcę huuuuuuuuuuuusiać;(((( jej ojciec: jak nie przestaniesz płakac, to dostaniesz klapa w pupę", Mała: " ja chcę huuuuusiać;(((("
Jestem z domu, gdzie obowiązywały jasno i konkretnie sformułowane zasady. Komunikowane bardzo spokojnie, rzeczowo i stanowczo. Nie byłam ani lekko, ani w ogóle bita. Normalne było dla mnie, w wieku 19 - 20 lat, że wychodząc z domu mówię, że idę i kiedy wrócę. I to nie z powodu nadmiernej kontroli rodzicielskiej, tylko informacji dla samej informacji (komórek i Netu wtedy nie było). Nikt mnie nie kontrolował, wszystko opierało sie na zaufaniu. Dziś mam własną, osobistą rodzinę i podobne zasady. Szokiem bylo dla mnie, kiedy zadzwoniłam do koleżanki mieszkającej w 3-pokojowym mieszkaniu z czwórką rodzeństwa i rodzicami. Mama, która odebrała telefon poszła sprawdzić po kolei pokoje, kuchnię i łazienkę, żeby stwierdzić, że ... Moniki nie ma. No i nie było, bo za 5 minut od rozmowy była u nas, po przejechaniu połowy miasta w godzinę. Ważne w tym wszystkim jest to, że na 55 m 2 trudno było stwierdzić, czy ktoś jest w domu, czy akurat go nie ma. Nie z powodu kontroli, tylko z braku zainteresowania. Zacytuję klasyczkę Kasię Sobczyk, choć nie moja epoka, ale mi się w temacie nawinęła: http://www.youtube.com/watch?v=ux9pEggNOPQ Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to też niewielki kraaaaam...
Oczywiście, nie bylam dzieckiem idealnym, ani rodzice rodzicami modelowymi. Ale dało się dogadać. "Ostatni, to ostatni". "Nie kupię, to nie kupię". "Dostaniesz za miesiąc, kiedy wezmę premię ?". OK, teraz nie ma, ale zamówienie przyjęte do realizacji i ... zrealizowane. Dziękuję, zwłaszcza Mamie, za zainteresowanie, zaufanie i konsekwencję. Dziś mam co przekazać dalej. A TO, to nie są krzyki, wyzwiska i bicie. Ani klapsiki, ani bicie ze skutkiem bolesnym ...
Moja babcia nigdy dzieci nie biła, ale mawiała, lepsze bite niż zdechłe! nie mam na myśli katowania czy znęcania się nad dziecmi, to jest niedopuszczalne! jednak klapsik jest dobry na krążenie krwi:) na pewno mniej boli niż bicze wodne.Nigdy nie uwierzę że normalne mamy nie dają klapoka swoim dzieciom(nie mam tutaj na myśli patologii) Zastanawiam się też, skąd się biorą przypadki znęcania dzieci nad rodzicami, niedawno czytałam jak 16 latek pobił matkę za to tylko że zrobiła mu szlaban na komputer, i była to normalna rodzina, a dziecko wychowywane bezstresowo.I co/? dzieciom wolno bic rodziców, ale matce nie wolno da klapa swojemu dziecku? dla mnie to chore.
To dziecko najpewniej nie było wychowywane tylko chodowane ja moich dzieci nie biłam i nie bije mam wzloty i upadki a także porażki nie jest lekko ale mam w domu jasno określone zasady Komputer telewizor lekcje to są podstawowe rzeczy pod moją kontrolą Jeżeli mówię że ma zejść z komputera i zająć się lekcjami to dzicko schodzi i nie robi z tego tragedii chociaż początki były straszne szczególnie jak syn zaczął grać w Plemiona nic i nikt się nie liczył Lekcje odrabiał na przerwach,aby tylko dłużej pograć.Szybciutko zrobiłam z tym porządek szlaban na komputer przez 3 dni jednak okazało się,że zaczął korzystać z wioski internetowej Wiesz co zrobiłam chłopakowi zaczełam chodzić po niego do szkoły Narobiłam mu takiego wstydu,że jednak dostosował się do mojego zakazu Nie uderzyłam,ale tłumaczyłam Potem już na jego wyrażną prośbę kontrolowałam jego czas na kompie nie zostawiłam go samego sobie z jego problemem bo prawdopodobnie za miesiąc lub dwa ten sam zakaz skutkowałby prawdopodobnie pobiciem mnie.Dla mnie chore jest narobienie dzieci i jak tylko zaczynają sobie jako tako radzić zostawienie ich samopas bo chowiemy ich bez stresowo a potem narzekamy że dziecko to czy tamto Nie ma skutku bez przyczyny.
Znam taka rodzinę gdzie są 2 dzieci. Od niemowlaka dzieci w żłobkach a potem w przedszkolach. Rodzice zajmują się dziećmi w godz od 17-6 . Jak jest jakiś długi weekend to jadą do babci bo co by tak długo z dziećmi zrobili. jak dzieci są chore to rodzice w domu nie zostaną tylko babcia jedzie 200 km by zająć się wnukami. Dziadzio chciał tego wnuka wziąć w góry na sanki, gdy chłopak miał 6 lat i powiedział, że on pojedzie jak obejrzy coś w telewizji. Wyjazd opóźnił się o 3 godziny i trzeba było zmienić trasę bo było już za późno. Dla mnie jest to nie do pomyślenia by dzieciak rządził dorosłymi i stawiał warunki. Powiedziałam,że gdyby powiedział to moim to z miłą chęcią by pojechali od razu. 2 razy nie trzeba by powtarzać. Jedziemy teraz albo wcale a nie że ja chcę oglądać w telewizji teraz. Innym razem jechali do babci w nocy bo wcześniej nie mogli wyjechać bo synek chodzi na basen i nie mogli raz nie iść.
Wiesz co, mi się wydaje, że w ostatnim czasie wiele osób nadużywa słów "bezstresowe wychowanie". Nie mówię o Tobie, tylko o rodzicach, którzy wyznają w stosunku do dziecka zasadę "róbta co chceta" i nazywają to już kij ,że "bezstresowym", ale "wychowaniem" w ogóle-a wg mnie to zwykłe pozbycie się odpowiedzialności i pójście na łatwiznę. Spójrz, w opisanej przez Ciebie sytuacji nastolatek postawił komputer ponad własną matkę! Ponad uczucia dziecko-rodzic. Nie zastanawia Cię dlaczego tak się stało? Dlaczego ten komputer był dla niego ważniejszy? W takich sytuacjach przypuszczam więzi dziecko-rodzic musi nie być od dawna (prawidłowej więzi). To jest skutek. Straszny, fakt, ale skutek jednak. "Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy" -ja w to wierzę. ZA każdym "zepsutym", "złym", "rozwydrzonym", "niewychowawanym", "niewdzięcznym", itp. dzieciakiem stoi wg mnie smutna historia i często krzywda (równie często nieświadoma) wyrządzona przez dorosłego. Brak czasu dla dziecka , brak właściwych wzorców, brak rozmów, brak jasnych zasad, itd. Żadne dziecko nie jest przecież z natury złe. Jedynie my je możemy źle ukształtować...
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości: > Po przeczytaniu powyższych postów, ciekawy opinii, wypowiedzi > przedszkolanek na ten temat, rownież nauczycieli, szczególnie klas > 0-4.
Byłem przed obiadem i zjadłem cos więc poprawiam, prawidłowo post powinien brzmieć:
Po przeczytaniu powyższych postów, jestem bardzo ciekawy opinii, wypowiedzi przedszkolanek na ten temat, rownież nauczycieli, szczególnie klas 0-4.
Nie jestem nauczycielem. Dzieci niestety w szkole nie słuchają nauczycieli. Nauczyciel nie może nic zrobić. Może posadzić dziecko do kąta czy na krzesełko przemyśleń. Dziecko po kilku minutach wstanie i robi to samo jeżeli nie dziś to jutro. Jak ja chodziłam do szkoły to linijka, wskaźnik, czy guma była normalnością. Człowiek był grzeczny by nie dostać. Miał respekt przed nauczycielami. W gimnazjum (nie w mojej miejscowości) uczniowie przychodzą na lekcje pijani. Czasem zdarza się że uczeń pobije nauczyciela. Czy tak kiedyś było? Ja się z tym nie spotkałam w dzieciństwie. Kiedyś nie było do pomyślenia by chłopak uderzył dziewczynę, a teraz?
Chwala Bogu i Niebiosom i wszystkim planetom , ze juz linijki, wskazniki i gumy nie sa "normalnoscia"!!! "Czlowiek byl grzeczny, zeby nie dostac", mial respekt przed nauczucielami???? Czy moze przed bolem fizycznym????
Jeśli ktoś chce mieć spokój, niech nie posiada dzieci. jeśli chce mieć spokój niech nie będzie nauczycielem i wychowawcą. Jeśli nauczyciel jest na właściwym miejscu to ma autorytet i nie potrzebuje urzywać linijek. A jeśli jest nim bo nie wiedział co ze sobą zrobić to zawsze będzie bajzel na lekcji. Najważniejszy nie jest spokój. Najważniejsze jest wychowanie i nauczanie.
Przepraszam, ale ta wypowiedź trąci mi nieco demagogią, a nawet powiedziłbym śmiesznością, zacytuję więc:
"... Jeśli nauczyciel jest na właściwym miejscu to ma autorytet i nie potrzebuje urzywać linijek. A jeśli jest bo nie wiedział co ze sobą zrobić to zawsze będzie bajzel na lekcji ..."
Nie obraź się, ale to słowa nieprzemyślane i niemal jak z powielacza strasznie mądrych rodziców mających problemy(!!) wychowawcze ze swoimi dziećmi, uważajacymi ze szkoła jest od uczenia i wychowania dzieci i młodzieży.
Twoje dalsze słowa: "Najważniejszy nie jest spokój. Najważniejsze jest wychowanie i nauczanie."
Nauczyciel jest od nauczania w głównej mierze, rodzice od wychowywania, chociażby ze stosunku godzin jakie ma do swojej dyspozycji i AUTORYTETU. A jesli chodzi o ten autorytet to ... częściej dzieci s...ą na głowę rodzicom aniżeli nauczycielom.
Nauczyciel, wychowawca to szeroko pojęte okreslenie, (klub, koło zainteresowań, harcerstwo), może tylko wspomagać rodziców. Tu akurat mam nieco doświadczenia :).
Kto ma więc większy AUTORYTET, czy nauczyciel wobec grupy kilkudziesięciu uczniów przez 45 minut x6-8 godzin lekcyjnych, czy rodzice, przeważnie 2 osoby na ... nawet 5 dzieci przez 3/4 doby. Jak myślisz, kto (??), ... a tak przy okazji: jeśli tak ostro i z taka pewnością wypowiadasz się, ile i w jakim wieku Masz dzieci?
Mam wrażenie, ze kompletnie nie zrozumiałes, co napisała Mahika. Mahika odniosła sie do postu As, która napisała, ze biciem dzieci przez nauczyciela uzyskiwało się spokój, który ma być najważniejszy. Nigdzie nie znalazłam twierdzenia, że nauczyciele mają wyręczać rodziców w wychowywaniu.
Przepraszam bardzo, gdzie "zabroniłem" Ci wypowiedzi, nie chcesz dyskutować (z takim ... jak ja) to nie musisz wcale odpowiadać, ale ... nieco taktu nawet w tak prostej odpowiedzi chyba można zastosować, nie jestesmy politykami ... przynajmniej ja nie jestem ;)) Ja też wypowiadam zawsze tylko swoje zdanie. Wolno mi? Pozdrawiam
odnośnie taktu to akurat ty nie musisz mnie pouczać :) trochę już jestem na tym forum i zdążyłam się naczytać. więc nie będę z tobą dyskutować. tak poprostu. wolno mi, prawda?
Użytkownik mahika napisał w wiadomości: > odnośnie taktu to akurat ty nie musisz mnie pouczać :) trochę już jestem > na tym forum i zdążyłam się naczytać. więc nie będę z tobą > dyskutować. tak poprostu. wolno mi, prawda?
Jeśli mowa wlaśnie o takcie i jego braku, w Twoich słowach kierowanych do mnie. A może taktowniej bedzie jeśli ja do Pani więcej nie skieruję żadnego słowa, traktując ten post jako ostateczny? Ku obopólnemu, w tym społecznemu zadowoleniu.\ Niniejszym to czynię właśnie. Pozdrawiam, zyczę miłego popołudnia. Kazik
mało sprytne manipulacje na mnie nie dziąłają. sprowokować się nie dam :)
A może taktowniej bedzie jeśli ja do Pani więcej nie skieruję żadnego słowa, traktując ten post jako ostateczny? Dziękuje :) Ja również życzę miłego popołudnia :)
Agik odpowiedziała za mnie, bardzo trafnie. A posiadana przeze mnie ilość dzieci jest moją prywatną sprawą i to pytanie jest niegrzeczne i nie na miejscu.
Użytkownik mahika napisał w wiadomości: > Agik odpowiedziała za mnie, bardzo trafnie.A posiadana przeze mnie ilość > dzieci jest moją prywatną sprawą i to pytanie jest niegrzeczne i nie na > miejscu.
Bez przesady, nie jesteś przewrazliwiona? Pytanie było w kontekście Twojej wypowiedzi, a wypowiedź Agi to ... przepraszam nie wiedzialem że sams nie potrafisz odpowiedziec, Agik tylko nieco ... pomieszała sens tak w twojej jak i mojej, a głównie As wypowiedzi, zatracąjąc głowny temat, jako otwarty pozostawiajac BICIE bez rozwiniecia problemu, a wręcz poprzez zawężenie, wypaczyła, tak jak i Ty, Jej wypowiedź.
Pytanie moje, ze względu na kontekst zupełnie na miejscu i nie wykraczajace poza normy tak savoir vivru, jak i netykiety. Poza tym, adresat ma prawo, tego typu pytanie potraktować jako czysto retoryczne i pominąc je milczeniem, natomiast nie upowaznia to to mało "sympatycznego" bezzasadnego pouczania. Co innego gdybym zadał takie pytanie bez związku z rozmową.
Po prostu sobie nie życzę. uwazam że w jakimkolwiek kontekście, pytanie o moje prywatne, wręcz intymne życie jest nie na miejscu. Zwłaszcza że się nie znamy a forum jest publiczne. Nie mam ochoty ci odpowiadać bo nie lubię dyskusji które do niczego nie prowadzą. As DO KTÓREJ SKIEROWAŁAM SWOJE SŁOWA niżej dopowiedziała resztę. nie widzę powodu wikłania się w słowne potyczki z tobą.
Proszę mi podać gdzie przekroczyłem net-normę, i tzw,. dobre obyczaje, bądź naruszyłm czyjąkolwiek godność. Moja zaostała już kilkakrotnie naruszoma i jakoś nikogo nie napomniano ani ostrzezono. Czyżby jawna nagonka ... znów?
Następny niepożądany zostanie zmuszony do banicji, dobrowolnej lub przez zbanowanie? Tym razem jako recydywista niepoprawny? Ludzie, proszę mi pokazać gdzie przekroczyłem dobre obyczaje, nie napisalem po polsku tak w słownictwie jak i stylistyce. Tylko nie wycinkami ale całymi tekstami.
Idąc tym tokiem myslenia ( spokój najważniejszy), to najbardziej skuteczne byłoby zamknąć szkołę- wtedy byłby spokój i cisza by az dzwoniła... A to przeciez jakby nie o to chodzi. Ciekawe, jak dziecko zbite na oczach kolegów i upokorzone przyswaja sobie wiedzę... Pewnie piorunem mu to idzie.
Jak mój wujek był uczniem to był rozrabiaką. Nauczycielka przyłożyła mu dłonie do gorącego pieca kaflowego. To było kilkadziesiąt lat temu. Wyobrażacie sobie co by było gdyby teraz któryś nauczyciel tak zrobił? Wtedy to było normalne: było przewinienie była kara. Nikt się w domu nie poskarżył bo jeszcze od rodziców by dostał w tyłek, że był niegrzeczny. Z moimi synami do szkoły ma chodzić chłopak który już w wieku 3 lat bił wszystkich w przedszkolu. Bardzo szybko mama zrezygnowała z puszczania go do przedszkola. Mam nadzieję, że jak będzie w obowiązku szkolnym to wyrośnie z tego. Dzieciak oczywiście bezstresowo wychowywany przez rodziców, bo on taki jest: nadpobudliwy i niegrzeczny. Gdyby tatuś wziął się za wychowywanie po męsku to chłopak szybko nauczył by się co mu wolno a co nie.
A widzisz, to też zależy od rodzica. Bo gdyby nuczycie uderzył mnie lub mojego brata, to mój tato zrobiłby w szkole wielką awanturę. Tak jak wtedy, gdy nauczycielka kazała czytać mojemu bratu z podręcznika wykład z historii, a mój brat miał wtedy jedno oko zalepione, a drugim patrzył przez okulary. Ale się wtedy działo! mój tato był jednym z nielicznych rodziców, którzy bronili swoje dzieci. A potrafił to robić bardzo kulturalnie. Do podstawówki chodziłam w latach 70tych.
Chyba jednak nie zrozumiałaś sensu wypowiedzi AS ... Przecież nie napisała nigdzie, że pochwala bicie, ze to jest sposób na krnabrnych podopiecznych, napisała tylko że nie przyniosło to nikomu szkody,ogólnie mówiąc). No ale moze dzisiejsze zachowania i problemy z młodzieżą, to i "wina" rodziców że kiedyś trzymali dzieci krócej, że skarga ucznia/ dziecka w domu przeważnie kończyła się "... jakbyś nie zawinił/a to byś nie dostał/a, a jak chcesz to mogę poprawić, nie będę chodzić do szkoły bo mnie w końcu wezwą i bedę musiał/a za ciebie dziecko świecić oczami ..."
Ja przynajmniej tak zrozumiałem wypowiedż, no ale oczywiscie mogę się mylić :)
Właśnie o to chodzi. Poszła bym nawet dalej, nie że klaps nie zaszkodzi a pomoże. Oczywiście jestem przeciwna maltretowaniu czy katowaniu dzieci ale przepisy na to są od zawsze i nie trzeba dodatkowych stwarzać. Czy do tej pory jak rodzic pobił dziecko narażając go na utratę zdrowia lub życia był bezkarny? Nie. Była sprawa w sądzie i był wyrok. Po co tworzyć następne przepisy, które będą jak zwykle naginane skoro istniały zawsze.
Wiesz czego boi się najbardziej człowiek "Zmian "i właśnie taka zmiana przeraża ludzi ,że będą musieli się dostosowac coś zmienić w swoim postępowaniu.
Klaps jest przemocą wobec dziecka i jest porażką dorosłej osoby że nie potrafi zapanowac nad włąsnym dzieckiem lub dziećmi
As, a co by było jakbyś w pracy dostała klapsa w tyłek od swojego szefa, bo np się spóźniłaś? Dlaczego dzieciaka wolno uderzyć, a osobę dorosłą nie? Bo dziecko jest mniejsze?
W drugą stronę też można, zdarza się to bardzo często ! matka chowa dzieci, haruje dla nich całe życie, żeby na starość dostać po głowie i wylądować w domu opieki, bo synowej się teściowa zawadza w domu, Tylko nie pisz Ewo, że to błąd rodzica w wychowaniu, bo nie zawsze jest to prawdą.
odnośnie postępowania wobec rodziców to mam swoj teorię od lat. Jest coś takiego jak szacunek. A na szacunek to trzeba sobie zapracować. To jak my się opiekujemy swoimi dziećmi, to nie nauczy ich opiekować się nami. One będą nas traktować podobnie jak my traktujemy swoich rodziców. Matka nie ma harować całe życie na swojego syna, matka ma go nauczyć dorosłości i odpowiedzialności za innych ( swoim postępowaniew wobec swoich i męża rodziców) Matka, która całe życie "flaki sobie wypruwa" dla synusia, to najprawdopodobniej wychowa nieroba i egoistę.
ewka masz rację Jeżeli są zdrowe relacje w domu, każdy każdego szanuje i jego zdanie też jest duża szansa że i w dorosłym życiu będzie wyznawał zdrowe zasady.Z tym,że życie jest tylko życiem i różnie to bywa.
Zanto, oczywiście, że różnie bywa, ale to co się wpio jednak zostanie, tak myślę. Bardzo marginalne są przypadki, że dziecko z dobrych relacji nic nie wynosi. Ale zdarza się.
Nie będe nikogo przekonywać:) bo jak ktoś ma już swoje racje zakodowane w głowie , to nie da sobie przetłumaczyć. Przeczytaj wszystkie moje posty, a dowiesz się że nie jestem zwoleniczką znecania się nad dziećmi. Co do klapsa raz na jakiś czas(jeżeli nie ma na to innego sposobu) napiszę ostatni raz! popieram:)
Ja nie uważam żeby była jałowa:) Ty masz swoje zdanie na temat wychowania dzieci, a ja swoje, pogadamy za kilka lat , czyja metoda była bardziej skuteczna:))
Ja nie muszę czekac kilka lat ja efekty mam już teraz.Nie ma w mojej miejscowości osoby która źle wyraziłaby się o moich dzieciach. Na ich zachowanie nie skarżą sie nauczyciele sąsiedzi dalsi czy bliżsi I to jest dla mnie sukcesem wychowawczym. Wychowuję grzeczne i wrażliwe dzieci i to jest dla mnie najważniejsze.
Ja jednak poczekam, nie chwali się dnia przed zachodem słońca:) Moja córka jest bardzo wrażliwa, jest lubiana w szkole i wsród sąsiadów. Kilka razy może napisała coś niestosownego na forum, ale to tylko dlatego, że jest typem buntowniczki (ja też taka byłam i jestem trochę nadal) Myślę że chowam ją dobrze, a czas pokaże, sama jej chwalic za dużo nie mogę:) ważne żeby inni ją chwalą. Powiedzieć komuś dzień dobry, to nie wszytko, Ania pomaga sąsiadce w robieniu zakupów, wyprowadza na spacer jej psa, karmi bezdomne koty, w piaskownicy pilnuje oprócz swojego brata, inne dzieci w czasie zabawy. Jak wychowałam swoje dzieci, napiszę dopiero za kilka lat( jak doczekam:)
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości: > As, a co by było jakbyś w pracy dostała klapsa w tyłek od swojego szefa, > bo np się spóźniłaś?Dlaczego dzieciaka wolno uderzyć, a osobę > dorosłą nie? Bo dziecko jest mniejsze?
No właśnie, jak można np. dziecku zabrać papieroa gdy sobie chce popalić, dorosłemu wolno adziecko to co, nie człowiek.
Kiepski przykład podałaś Ewciu: to na dorosłej byłoby molestowaniem seksualnym i szef mogły zrobić "klapsa"w policzek, a od męża po mordzie .
Uważam, Kaziku, że Twój przykład jest bez sensu. Klaps na dorosłej osobie to molestowanie, a na dziecku to norma???????????????
Na nikogo nie wolno ręki podnosić. A papierosy są trucizną i to chyba jest jasne. Zupełnie nie rozumiem Twojego toku myślenia. Rozmawiamy o biciu dzieci nie o paleniu. Skoro można uderzyć dziecko, to dlaczego nie można uderzyć kobiety w pracy? Z tego co napisałeś, kobieta ma więcej praw jako człowiek niż dziecko. No kurcze, nic nie kumam.
Wracając do papierosów, jak wolisz o tym pisać. to papierosy dorośli wybierają sobie sami. Sam dorosły na to sie decyduje. Więc jak zdecyduje sie na to żeby sobie samemu dać po głowie lub po pysku, to niech sam siebie bije. Dziecko palic nie może bo to szkodzi jego zdrowiu. A o zdrowie dziecka dbaja rodzice.
Dyscyplina otrzymywana przy uzyciu bolu, przemocy? Naprawde dziwne metody uczace mlodych ludzi , ze przemoca mozna osiagnac wszystko. Uczace mlodych ludzi braku szacunku do doroslych.
Jak chodziłam do podstawówki to była norma. Może mi łatwiej pisać bo ja nie dostawałam. Byłam najlepszym uczniem. Raz tylko dostałam patykiem w tyłek od nauczyciela muzyki bo w trakcie lekcji odwróciłam się do tyłu i rozmawiałam z koleżankami. Mnie rodzice nie bili bo byłam tak zawziętym dzieckiem , że nie było na mnie sposobu. Na brata często krzyczeli a on prosił by mama zamiast krzyczeć go zbiła bo była by to dla niego mniej dotkliwe.
Zaniedbanie - powtarzające się lub poważne zaniedbanie dziecka albo brak opieki i narażanie dziecka na niebezpieczeństwo, w tym na zimno, głód, albo krańcowe ignorowanie obowiązków opiekuńczych, co prowadzi do znacznego pogorszenia stanu zdrowia dziecka lub zakłócenia jego rozwoju, w tym do opóźnienia rozwoju fizycznego bez uwarunkowań organicznych
Obrażenia fizyczne - występujące u dziecka lub mogące wystąpić obrażenia fizyczne albo niemożność zapobieżenia takim obrażeniom (lub cierpieniom) u dziecka, w tym zamierzone trucie, duszenie i zespół Münchausena przeniesiony na dziecko.
Nadużycie seksualne - występujące, bądź potencjalne seksualne wykorzystywanie dziecka lub nastolatka. Dziecko może być krewnym sprawcy albo osobą od niego zależną. Termin "wykorzystywanie seksualne" oznacza włączenie zależnych i niedojrzałych dzieci i nastolatków w aktywność seksualną, której oni nie rozumieją w całej pełni, na którą nie są w stanie wyrazić zgody i która narusza społeczne tabu związane z rolami w rodzinie (Kempe i Kempe 1978)
Przemoc emocjonalna - występujące lub prawdopodobne poważne, szkodliwe oddziaływanie na emocjonalny i behawioralny rozwój dziecka, spowodowane odrzuceniem lub ignorowaniem emocjonalnych potrzeb dziecka. Wszystkie formy maltretowania dziecka zwierają elementy przemocy emocjonalnej. Kategorię tę stosuje się wówczas, gdy przemoc emocjonalna jest główną lub jedyną formą nadużyć.
Pod koniec lat 80-tych w USA Straus i Gelles (1986) prowadzili badania z udziałem reprezentatywnej próby amerykańskich rodzin m.in. na temat "taktyk rozwiązywania konfliktów" z dziećmi. Stwierdzili, że w 1985 roku 1 na 10 amerykańskich dzieci w wieku 3-17 lat doznawało poważnej przemocy fizycznej.
Erlanger (1974) porównując badania angielskie i amerykańskie nie stwierdził istotnych różnic w rozmiarach, ani w uwarunkowaniach agresji fizycznej wobec dzieci w obu krajach. Zauważył, że tendencja do stosowania kar cielesnych wzrasta w miarę spadku statusu społeczno-ekonomicznego i jest to bardziej widoczne w Anglii niż w USA.
Na temat przewidywania przemocy wobec dzieci napisano wiele artykułów (por. Starr 1982; Leventhal 1988; Ammerman i Hersen 1990; Ammerman 1993). Charakteryzując rodziców stosujących przemoc oraz doznających przemocy dzieci (np. Browne i Saqi 1988) wyróżniono sześć ważnych elementów szacowania ryzyka i potrzeby ochrony dziecka w relacji rodzic - dziecko:
wiedza i postawy wobec wychowywania dziecka - rodziny stosujące przemoc przejawiają odmienne nastawienie do rozwoju dziecka niż nie stosujące przemocy. Rodzice stosujący przemoc mają nierealistyczne oczekiwania wobec zdolności własnych dzieci, ujawniają wobec nich bardzo wysokie wymagania (Feshbach 1980). Wiele przypadków przemocy wynika z bezsensownych starań rodziców, by skłonić dziecko do zachowań, które wykraczają poza aktualny etap jego rozwoju.
postrzeganie przez rodzica zachowania dziecka - rodzice stosujący przemoc mają bardziej negatywne zdanie na temat zachowania dzieci niż rodzicie nie stosujący przemocy. Postrzegają oni swoje dziecko jako wymagające i irytujące. Może być to związane z faktem, że dzieci będące ofiarami przemocy częściej ujawniają problemy zdrowotne, zaburzenia jedzenia i snu. (Rosenberg i Reppucci 1983). Browne i Saqi (1987) analizując sposób postrzegania dzieci przez matki w rodzinach stosujących przemoc zauważyli, że w stanie stresu rozumują one błędnie lub negatywnie oceniają dziecko. Matki nie stosujące przemocy miały bardziej pozytywne spostrzeżenia na temat własnych dzieci.
spostrzeżenia dziecka - Hyman i Mitchell (1975) porównywali dzieci, wobec których stosowano przemoc fizyczną z grupą dzieci pozbawionych właściwej opieki w rodzinnym domu. Wykorzystywano przy tym Test Stosunków Rodzinnych Anthony-Bene. Bite dzieci wyrażały zdecydowanie mniej uczuć wobec matki, zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Dzieci pozbawione opieki, ale nie doświadczające przemocy fizycznej, wyrażały zarówno pozytywne, jak i negatywne uczucia.
szacowanie emocji rodziców i ich reakcji na stres - cechą wspólną sprawców przemocy jest podwyższony poziom pobudzenia w sytuacjach stresowych (Frodi i Lamb 1980, Wolfe 1983). Tricett i Kuczyński (1986) stwierdzili, że sprawcy przemocy są zwolennikami karania, grożą dziecku, krzyczą na nie, niezależnie od typu niewłaściwego zachowania. Natomiast rodzice nie stosujący przemocy wybierają sposoby dyscyplinowania zależnie od okoliczności.
obserwowanie zachowania i interakcji rodzic - dziecko - interakcje pomiędzy niemowlętami doznającymi przemocy a ich matkami pojawiają się rzadziej, mniej jest interakcji wzajemnych (Burges i Conger 1978). W badaniach obejmujących interakcje stosujących przemoc matek z własnymi dziećmi Dietrich, Starr i Weisfield (1983) zauważyli, że matki te ingerują w zachowania dziecka, poszturchują je, przeszkadzają w zabawie, niekiedy jawnie okazują wrogość. Natomiast matki zaniedbujące dzieci wykazywały bierność, brak zaangażowania w kontakt z dzieckiem. Wzorce interakcji w rodzinach stosujących przemoc i nie stosujących przemocy są różne. Rodziców stosujących przemoc określa się jako negatywnych i kontrolujących, ujawniających mniej prospołecznych zachowań (Wolfe 1987, 1991), co w efekcie może ukształtować takie przywiązanie dziecka do opiekuna, w którym brak poczucia bezpieczeństwa.
ocena przywiązania małego dziecka do rodzica - wielu stosujących przemoc rodziców było ofiarami przemocy w dzieciństwie (England 1988). W niektórych przypadkach związek między doznawaniem przemocy w dzieciństwie i stosowaniem jej wobec własnych dzieci jest skutkiem zbyt słabych relacji z własnym rodzicem i zakłóceń w tworzeniu się "bezpiecznego przywiązania" (secure attachment) (Bowlby 1984). Browne i Saqi (1988) wykazali, że niepewne przywiązanie dotyczy większości, bo aż 70% maltretowanych dzieci, natomiast pozostałe 30% było ufnie przywiązanych do opiekuna. Schneider-Rosen (1985) sugerują, że nawet w przypadku doznających przemocy dzieci kompensacyjny wpływ czynników środowiskowych może zwiększyć prawdopodobieństwo bezpiecznego przywiązania.
ocena jakości pełnienia roli rodzicielskiej - może być dokonywana w czterech wymiarach charakteryzujących sposób opiekowania się dzieckiem: wrażliwość - brak wrażliwości, akceptacja - odrzucenie, współdziałanie - ingerowanie, dostępność - ignorowanie (Maccoby 1980). Na te wymiary rzutują postawy rodzicielskie, emocje i sposób postrzegania dziecka. Wymiary te są wzajemnie powiązane i decydują o tym, na ile prawdopodobne jest odrzucenie dziecka.
Ja się bardzo cieszę że ta ustawa została uchwalona. W Polsce na wiele rzeczy przymyka się oko. Rodzice alkoholicy. Sąsiedz zazwyczaj się wypowiadają - oni piją ale dbają o dzieci. Uważają tak choć podstaw do tego nie mają rzadnych. Większości Polakom wydaje się, że jak dziecko nie chodzi brudne i jest ubrane, to jest zadbane. Tymczasem to błąd .W tym tygodniu w takiej rodzinie wyleciał chłopczyk przez okno.- Ot wyleciał sobie prawda ????? Można było tego uniknąć. Dlaczego alkoholicy u nas w kraju wychowują dzieci ? W cywilizowanym kraju takiej rodzinie zabiera się dzieci a rodzice na własny koszt muszą ponieść leczenie. Gdyby ta ustawa była wcześniej to być może mały bezbronny chłopiec przez nieodpowiedzialność ludzi nie zrobił by sobie tak wielkiej krzywdy na całe życie. Przykładów można podać tutaj bardzo dużo. Nie oszukujmy się przynajmniej raz w tygodniu podawane są w tv lub prase podobne przykłady. Ja mówię NIE !!! nieodpowiedzialnym ludzią którzy sami nie wiedzą po co mają dzieci i po co żyją na świecie NIE!!!! dla wszelkiej krzywdy i przemocy jakiej doznają słasi i bezbronni. Nie będę podawać tutaj tych wszystkich drastycznych przykladów. Serce mi krwawi jak przypomnę sobie niedawną sprawę pobicia 6 mc dziecka ( skatowania). Dziecko nie przeżyło nie mogę o tym pisać ale nie mogę przemilczeć tego. Mówie NIEEEE!!! przemocy wobec dzieci.
Ja tez mowie NIE na dawanie w tylek i walenie w glowe dzieciom w imie wychowywania , MOWIE NIE,NIE!!! Nie masz cierpliwosci, walnij sie w jaja, we wlasna glowe gdzie nie chcesz, walnij sie mlotkiem w noge, ale od dzieci WARA!!! Nie rodz na swiat dzieci nie chcianych!!!!
Ja mam jakies dziwne wrazenie, ze Ty nie rozumiesz, co to jest wychowywanie dzieci. Co to znaczy: posluszne dziecko? Dlaczego dzieci maja sie bic? Od kogo nauczyly sie bicia? Dorosly czlowiek rozdzieli bijace sie dzieci i odwroci ich uwage na inne, ciekawsze zajecie. Nigdy nie da po glowie, czy w tylek, bo wtedy potwierdzi tylko, ze bicie jest dozwolonym i normalnym zachowaniem.
tineczka pisze że masz znaleść sposób na bliźniaki żeby jednak się nie bili albo robili to sporadycznie Worek treningowy to nie głupie rozwiązanie Masz coś do mnie wal we worek się uspokoisz gadaj Tak się uczy dzieci rozmowy dialogu ,a nie załatwiania wszystkiego przez siłę Ja mam 3 chłopaków każdy w innym wieku najmłodszy najbardziej rozpuszczony jak myślisz co by było jak bym pozwoliła tym starszym go bić? u mnie jest pierwszo prośba potem grożba a potem MAMOOOOOOOOOOOO ZABIERZ GÓWNIARZA BO PRZESZKADZA wtedy idę zabieram i wiesz jaka jest kara no może kara to przesada zeszyt książka cokolwiek zabawka żeby odwrócić jego uwagę żeby miał inne zajęcie Wierz mi zawsze wszystko kończy się pokojowo.Dzieci się biją bo się nudzą nie mają zajęć które ich interesuje
As, to znaczy, ze bilas male dzieci??? Przeciez blizniaki maja tylko 5 lat, tak? Ze strachu sa "grzeczne"? A gdzie milosc, bezgraniczne zaufanie do rodzicow, poczucie bezpieczenstwa we wlasnym domu?
Aniu, ciekawa jestem jak byl wychowywany Twoj maz. Pisalas wiele razy, ze jest niesamowitym nerwusem i klnie okropnie. Blizniaki tez zaczely klnac, jak myslisz, dlaczego? Daliscie dzieciom w skore mowiac, ze tatus moze klnac a im nie wolno. Myslisz, ze to jest dobra metoda uczenia zasad?
Oczywiscie, ze dzieci nalezy wychowywac od samego poczatku, ale nigdy klapsami albo straszeniem. Moj wnuczek ma troche wiecej niz roczek i juz doskonale rozumie, co to znaczy "nie". Rodzice cierpliwie powtarzaja za kazdym razem i malutki odrazu reaguje na zakaz. Juz kiedys podalam Ci sposob na rzucenie sie dziecka na podloge w sklepie jak powiedzialam , ze nie kupie czegos, co moj 3-letni synek chcial. Zostawilam go i odeszlam do wyjscia. Nigdy wiecej nie powtorzyl zachowania. Myslisz, ze lepiej by bylo jakbym mu tylek sprala, poszarpala za uszy,uderzyla reka w glowe? Zastraszyla diablem, czy wilkami?
Jakos moje dzieci, wychowane przeze mnie, samotna, pracujaca matke i do tego w obcym kraju, sa wspanialymi doroslymi ludzmi. Wiem napewno, ze wychowaja swoje dzieci bez katowania malenstw.
Bardzo dobrze, ze ustawa nie bicia dzieci wreszcie bedzie rowniez w Polsce. Najwyzszy czas nauczyc sie, ze dziecko jest nietykalne i karac porzadnie tych wydzielajacych klapsy rodzicow.
A, tak na marginesie, to powiedz mi czy nie lepiej poswiecic czas spedzony przed komputerem na wychowywanie blizniakow, niz siedziec pol dnia tutaj? Kiedys pisalas, ze dzieci ogladaly 17 bajek pod rzad, bo chcialas miec spokoj. Wiec kto wychowuje i uczy zasad te dzieci, telewizja?
Nie wiem Tineczko czy Twój wnuczek będzie chodził do przedszkola, ale jeżeli tak, na pewno nie raz dostanie od innego dziecka i garantuję że mu odda.( Dzieci w przedszkolu często się biją, np o zabawki i nic na to nie można poradzić. Nie wiem dlaczego się dziwisz, ze bliżniaki się biją, to są tylko dzieci, nikt ich przemocy na pewno nie uczy. Jak moja córka była mała i bawiły się z córką mojej koleżanki, pobiły się o lalkę, siedziały na podłodze, lalek leżalo kilka, ale obie chciały tą jedną, moja córka nie chciał jej oddać swojej lalki, więc córka mojej koleżanki niewiele myśląc walnęła ją w głowę ręką- moja niewiele myślac oddała jej ! no i zaczął sie płacz , beczały obie:)
Moj wnuczek idzie od wrzesnia do przedszkola. Bylam z corka i wnuczkiem na pierwszym "szkoleniu". Nie widzialam zadnych bijacych sie dzieci. Dzieci nie sa zostawiane same sobie z zabawkami. To nie jest "przechowalnia".To przedszkole jest prowadzone przez wszystkich rodzicow dzieci. Raz w miesiacu kazdy rodzic jest "przedszkolanka" z innymi rodzicami.
Ja sie wcale nie dziwie, ze blizniaki sie bija, bite dzieci bija. As napisala dokladnie o swoich metodach wychowywania. Ciekawa jestem z kad corka twojej kolezanki wziela przyklad "walniecia" w glowe drugie dziecko i dlaczego twoja nie znalazla innego wyjscia niz oddanie?
Nie wiem Tineczko czy Twój wnuczek będzie chodził do przedszkola, ale jeżeli tak, na pewno nie raz dostanie od innego dziecka i garantuję że mu odda.( Dzieci w przedszkolu często się biją, np o zabawki i nic na to nie można poradzić.Twój wnuczek chowa się wsród dorosłych, więc nie ma z kim się pobic, chociaż zdarzyć się może że i Ty oberwiesz jak będzie większy:) Nie wiem dlaczego się dziwisz, ze bliżniaki się biją, to są tylko dzieci, nikt ich przemocy na pewno nie uczy. Jak moja córka była mała i bawiły się z córką mojej koleżanki, pobiły się o lalkę, siedziały na podłodze, lalek leżalo kilka, ale obie chciały tą jedną, moja córka nie chciała jej oddać swojej lalki, więc córka mojej koleżanki niewiele myśląc walnęła ją w głowę ręką- moja jej oddała ! no i zaczął się płacz, beczały obie:) Jakoś udało się ich pogodzić, potem już się nigdy nie biły.
albo wśród małych dzieci modne jest ugryzienie drugiego dziecka. Miałam taki przypadek. Synek ugryzł siostrę w plecy. Na drugi dzień z innego powodu pojechałam z wszystkimi dziećmi do lekarza. Lekarz zobaczył na plecach córki siwe miejsce. Pokazuje palcem i dyskretnie pyta czy ona ma to od urodzenia. Tylko się uśmiechnął jak odpowiedziałam że brat ją wczoraj ugryzł.
Masz rację:) dzieciaki ciągną się za uszy, włosy, szczypią i gryzą ,znam pewną babcię która pozwala swojemu ukochanemu wnuczkowi chowanemu bezstresowo, na wszystko ! wnusio ja kopie i szczypie( jak mu coś odmawia)żadne prośby tutaj nie pomagają. Zapytałam dlaczego pozwala 4 latkowi na takie zachowanie, Powiedziała mi, że mu tłumaczy, ale on jest mały i nie rozumie:) myślę, że właśnie klaps tutaj by zadziałał.
Oczywiście że dzieciaki to robia bo odwzorywuja czyjeś zachowania Kreskówki ,rodzice itp itd.
Przemoc rodzi przemoc i właśnie przemoc wśród dzieci jest rozwiązywana przemoca dorosłego człowieka ciekawe jak zereaguje następnym razem takie dziecko pomyśli,czy od razu walnie z pięści ja jednak postawiłabym na to drugie
Teraz to zaczynasz być śmieszna:) chyba nie sądzisz że ja czy moja znajoma, ciagamy się za uszy, szczypiemy swoich partnerów, walimy ich czym popadnie przez łeb, a dzieci biorą z nas przykład. Tak prawdę mówiąc Zanto, nie wierze że jesteś taką idealną matką, bo takich nie ma............ dzieci też nie wychowamy bez skazy, tak się nie da:))
MR, czytam to co piszesz i wierz mi, dziwie się. oceniasz ludzi przez pryzmat siebie samej. W moim domu rodzinnym nigdy mój tato nie podniósł na mnie ręki ani na mojego brata. Nigdy nie stosował w obec nas kar cielesnych ani psychicznych. Zawsze go słuchaliśmy, bo taki był. ja moich dzieci nigdy nie uderzyłam. I nie uważam sie za nienormalną matkę.
A ja tam dostałam od swojej mamy kilka klapów, uspokoiłam się 5 min, i znów psociłam:) moja córka też kilka razy dostała ode mnie klapa(kilka lat temu) który spłynął po niej jak po kaczce. Uważam się z za dobrą mamę, moje dzieci chodzą czysto ubrane, najedzone, w miarę możliwości mają to co co chcą, nie przysparzają mi jak na razie żadnych kłopotów. Nie uważam też żebym poniosła z racji klapa porażkę wychowawczą, powiem tylko jedno- moja córka będzie kiedyś dobrą żoną i matką, wiele się nauczyła. Nigdy jej niczego nie nakazywałam, wszystko robi z własnej woli, jestem z niej bardzo dumna! a zapytana czy chce teraz klapsa przez tyłek , sama się śmieje i nadstawia, bo dobrze wie że żartuje.
Bardzo się cieszę że jest moim zwierciadłem, jestem pewna że da sobie radę w życiu:) A czyim zwierciadłem jestes Ty Tineczko? Tineczko czy Ty aby nie wybierasz się na wycieczkę? :))
Ja nie twierdzę, że jestem idealna zresztą to napisałam ale przynajmiej staram się zapanować nad tą moją gromadką ,czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem.Czy ja napisałam że to ty lub twoj mąż walicie na oślep wszystkich i wszystko Napisałam równiez że takie zachowania się dzieci są taże efektem oglądania bzdurnych kreskówek bo napewno nie powiesz mi że Naruto jest mądrą bajką Masz kanały z bajkami to na pewno wiesz jak teraz wyglądają bajki dla dzieci.Pokaż mi gdzie napisałam że mam dzieci bez skazy Jak ja mogę mieć takie jak sama też mam wady Zdarza mi się krzyknąć gdy do głów nie wchodzi ale nie stosuje klapsów jako metody wychowawczej i już Mnie bito ja nie biję i już.Mam nastolatkę w ciąży jak myślisz jak to wyglądało jak się o tym dowiedziałam Pierwsza myśl lanie a potem refleksja co to zmieni Trzeba myśleć żeby przejść ciąże córki w miare bezboleśnie dla niej,aby wszystko tak ułożyć żeby jednak skończyła tą szkołę Byłam zła nawet wsciekła ale rozmawiałam z nią o tym co ją czeka jak będzie wyglądało jej życie i nic nie załatwiałam biciem Teraz czekamy spokojnie na dzidzisia wie że może na nas liczyć i ma w nas wsparcie.
No właśnie i tu jest problem, właśnie tak wychowywane dzieci , w wieku starszym przysparzają rodzicom najwięcej problemów, bo wiedzą że im wszystko wolno, a tatuś z mamusią pomogą:) tylko że nie zawsze dadzą radę pomóc dziecku, i musi ponieść konsekwencję swojego czynu.
Dokładnie. Najpierw wytłumaczyć. Jak to nie pomaga to stosować inne metody, które przyniosą skutek. Dziecko nie może rządzić bo jest małe, a coś kazać dziecku wg nowego prawa to już będzie przemoc.
Agaciu, mialas na pewno dobre intencje zakladajac ten watek.Rozumiem Twoje rozzalenie. Dlugo czaszu uminie, zanim zrozumiemy, ze wychowywanie dzieci polega na szacunku obopulnym.
Właściwie to jest bardzo poważny problem i świadczy o nas jako ludziach bo czy my byśmy chcieli żeby nas bito popychano wyśmiewano? Napewno nie.Jednak tak małe dziecko, które dopiero uczy się uczuć wie że coś tam buzuje, ale nie umie tego nazwać jest bite, wyśmiewane szarpane,aby sobie go podporządkować. Dzieciak taki zaczyna się buntować albo zamyka się w sobie.Wydaje mi się że właśnie tu powstają potem tak poważne kłopoty z młodzieżą dojrzewającą.Widzę na podstawie moich dzieci z najstarszym synem (19) mam dobry kontakt. Bunt już powoli mija teraz się śmieję z niego że był moim królikiem doświadczalnym,ale z dobrym skutkiem Wielu zachwowań właśnie przy nim musiałam się nauczyć Nie bić jak to nie bić przecież mnie bito i wyrosłam na człowieka Nie raz mnie ręka swędziała ,ale powiedziałam sobie uderzysz to twoja porażka i to samo tłumaczyłam mężowi teraz Ty uderzysz módl się aby na stare lata on Ciebie nie bił bo przecież taki dostał wzorzec "bić słabszego". Córka (17) oj ta to daje do wiwatu,ale też nigdy nie została uderzona tak samo jak reszta dzieci a jeszcze będę musiała to przechodzić 3 razy już sama sobie współczuję
Śmiem twierdzić klaps czy bicie (dla mnie to jedno i to samo) świadczy o bezradności i jest porażką osoby dorosłej.Jeżeli przestajemy radzić sobie już z takim 3 lub 4 latkiem zacznijmy szukać pomocy u psychologów lub pedagogów a wtedy nie bedziemy sie martwić że nasze dziecko w wieku nastu lat zadzwoni na policję i powie "Mama tata mnie biją ratujcie! "
Zanta, mam wielki respekt i szacunek do ciebie! Ludzie nie moga sobie poradzic z jednym dzieckiem, a ty wychowujesz piatke i to co tu napisalas (i wyzej) powinnien kazdy rodzic przeczytac i sobie wziac do serca.
Sa sytuacje (z dziecmi), ktore rodzicow wyprowadzaja z rownowagi i czasami ciezko sie opanowac, ale tak jak napisalas krzyk, bicie, wyzwiska swiadcza tylko o naszej slabosci, porazce. Ja sie nauczylam w krytycznej sytuacji, najpierw zachowac spokoj,... nerwy uspokoic...potem rozmowa. Nie stosuje zadnych kar, kiedys probowalam, ale bylo to bez sensu, ja tez sie przy tym zle czulam, zal mi bylo dziecka, ze nie moze np. wyjsc na dwor. Kara to tez "wladza" nad slabszym. Wprowadzam scisle reguly i staram sie byc bardzo konsekwentna hi,hi..., jak do tej pory super funkcjonuje po obu stronach. Corka ma 14 lat i w przeciwienstwie do syna (19), ktory byl zawsze "latwy" w wychowaniu, bardzo czesto "testuje" moja "wytrzymalosc"...eh..., ale ja sie nie dam.)))...u nas jest takie powiezenie " In der Ruhe liegt die Kraft"..." W spokoju lezy sila"... Pozdrawiam:)))
Jak mozesz byc konsekwentna nie stosujac kar?Czy ja zle rozumiem konsekwencje?Moja corka wyszla wczoraj z kolezankami do miasta,ostrzeglam, ze jesli nie wroci na czas dzisiaj nie bedzie sie mogla spotkac z kolezanka.Spozila sie i to dosc znacznie.Musi zostac dzisiaj w domu chociaz to bardzo tzw dobre dziecko, musze jednak byc konsekwentna a dla niej to kara.Kara jest zawsze przemoca.Zaden z przestepcow odbywajacych kare nie robi tego dobrowolnie.Jest to gwalt na ich osobach.Wiem,ze to porownanie jest nieadekwatne do wychowania dzieci.Ja jednak nie uznaje wychowania bez kar dlatego,ze trzeba znac konsekwencje swojego dzialnia.Jak zrobisz cos zlego w zyciu- sptka cie kara.Trzeba jednak pamietac,zeby kary nie byly zbyt surowe i zeby nagadzac znacznie czesciej niz karac.
To nie jest tak żeby nie karać a owszem można ale to juz ostateczność.Ja jak mi dziecko przeginało za mocno to pierwszo rozmawiam z nim mu tłumacze konsekwencje jego czynu Jak ja sie czuję gdy naprzykład się spóżnia co robię itp gdy słowa nie trafiają do łepetynki wtedy jest czas na karę Wierz mi skutkuję w przypadku moich dzieci Hi hi hi przypomniało mi się Kiedyś jak zaczynałam rozmawiac z dziećmi że coś źle zrobili i oczywiści od razu monolog z mojej strony i tak se gadam i gadam i nagle słyszę "mama bo Ty to byś wzieła walneła w łeb i tyle, gadać byś nie musiała" wiecie zatkało mnie, ale na szczęście w porę przyszła mi odpowiedz "No nie to by nie była kara dla was karą jest to ze musicie mnie słuchać co ja mówię i do tego się stosować" a uwieżcie mi czasami mówię bardzo dużo i jak czasami zaczynam monolog słyszę jak po cichu szepczą "och zaczyna bedzie sie działo"
u mnie to jest caly proces i trwa juz pare lat:)))
Nigdy nie mowie corce jak nie zrobisz tego , albo tamtego to ci zabronie... Jak jej pozwole wyjsc to ma wrocic o okreslonej godzinie, albo sie zameldowac, ze bedzie pozniej..., oczywiscie nie zawsze (teraz prawie zawsze) to funkcjonuje. Jak wraca spozniona, przeprowadzam z nia "powazna" rozmowe, ...ze sie bardzo! martwilam, ze jestem rozczarowana, trace zaufanie...uwierz mi dziala 100% lepiej jak jakas kara, bierze sobie to bardzo do serca... Corka zrozumiala, ze ma "swoja wolnosc" ktora przez "dobre" jej zachowanie nawet sie "rozszerza" tzn. moze dluzej isc gdzeis na impreze, przenocowac u kolezanki itp. Najwazniejsze miec reguly i granice, ktorych powinna sie trzymac, a ja musze byc konsekwentna i nie popuszczac. Konsekwencje to dla mnie np. jak nie wroci punktualnie (najpierw rozmowa) to nastepnym razem znowu moze wyjsc, ale ja osobiscie punktualnie ja odbieram, bez dyskusji...ostatnio sama wolala w domu zostac, bo bylo jej to za wczesnie...
Droga Tineczko i wszyscy przeciwnicy agaci, chciałam Wam wyjaśnić ,iż nie bije swoich dzieci,posiadam do nich szacunek a one do mnie ,jestem przeciwniczką klapsa ........chodzi mi tylko o to że dziecko powinno wiedzieć ,co mu wolno a czego nie .....i to tyle w temacie ....mam teraz wakacje więc dużo czasu spędzam ze swoimi dziećmi i mam mało czasu na komputer ....milego dnia życzę:)
Agaciu nie wszyscy są Ci przeciwni, dlaczego tak uważasz? ja też mam wakacje, leżę sobie na leżaczku na działce,z laptopem na kolanach, córka się bawi z młodym na kocu, psy latają i jest bardzo wesoło. Za chwilę mama zaserwuje nam na obiad, szczaw z ziemniakami młodymi , polanymi skwareczkami i posypanymi koprem, delektuje się kompotem z truskawek, to jest dopiero życie jak Madrycie:) jak ja uwielbiam takie słodkie lenistwo, którego wszystkim życzę:)
Kuchnia mojej mamy to jej królestwo, ale muszę Ci powiedzieć że też pomogłam przy obiedzie, obrałam ziemniaczki i narwałam szczawiu, resztę zrobiła mama. Moja mama jest na emeryturze , a na 1/2 etatu pracuje w szkole, właśnie rozpoczęła wakacje.Uwielbia gotować i sprawia jej to przyjemność. Jak przyjeżdża do mnie , zawsze jest obsłużona:)
Zanto jak moja mama przyjeżdża do mnie to leży na hamaku i czyta. Ja robie wszystko moja kuchnia moje królestwo. :):) Jak jadę do mamy to ja sobie leże i czytam, mama gotuje. Nie ma w tym nic złego. Owszem obiore ziemniaki, coś tam pomogę ale ne ma mowy żeby moja mama pozwoliła mi zrobić cały obiad. Zawsze jak jestem u mamy doceniam to, że nie musze myśleć co na obiad i nic przygotowywać i odwrotnie. Oby dwie chwalimy sobie to i zawsze powtarzamy jak to dobrze, że ktoś ugotuje i poda. Jak mama jest u mnie to ja staram się ją porozpieszczać gotuję to co lubi i staram się żeby się czuła jak królowa a co :)
To jaki cel przyświecał Ci przy zakładaniu tego tematu ?
Napadłaś w mało wybredny ( bardzo eufemistycznie rzecz ujmujac ) sposób na osoby , które były przeciwne wychowywaniu przez klapsy , a teraz sama deklarujesz , że jesteś ich przeciwniczką ??????
Moim zdaniem koleżance chodziło o to, że po wejściu nowej ustawy rodzic nie będzie miał żadnych praw do wychowania dziecka. Wszelkie zakazy dziecku będą już traktowane jako przemoc. Ciekawe kiedy ustanowią rzecznika praw rodzica bo dziecko będzie robiło z rodzicami co chce. Słyszałam, że pracownik opieki będzie mógł odebrać dziecko jak zabronisz mu grać na komputerze lub za karę nie pozwolisz wyjść z domu.
Droga Moja. Bardzo chce uwierzyc w Twoje dobre zamiary:) Jak nie mam czasu na prowadzenie watku, to go nie zakladam. Z drugiej strony, to bardzo sie ciesze, ze wybierasz czas przed komputerem na czas spedzaniem z dziecmi. Tak wlasnie ma byc. Dzieci rosna szybko i jak bedziesz babunia, to czasu nadmiar bedzie na na komputer:)
Dobrze prowadzone dziecko wie na 100%, co mu wolno a co nie.
Dobrze, że takie prawo u nas nie obowiązuje, bo gdyby obowiązywało ta już dawno zgniłabym w więzieniu. Już moje dzieci by się o to postarały! Syn był i jest bardzo przekornym dzieckiem bez cienia pokory. Metodą prób i błędów doszłam do tego, że nie działają na niego żadne kary. Gdy coś sobie postanowi, to stanie na rzęsach, żeby tego dopiąć. Wie jakie będą konsekwencje a i tak to zrobi. I żeby nie było ... bardzo dużo ze sobą rozmawiamy i dyskutujemy na różne tematy. Nie może się doczekać swojej pełnoletności. Ja jeszcze bardziej.
Prawo obowiazuje, niestety jest nie wykorzystane ze wzgledow dla mnie niewiadomych. Teraz juz pewnie za pozno na wychowanie syna wedlug regol dobrego wychowania. Smutno sie czyta, ze czekasz na syna pelnoletnosc i sprawa zalatwiona. To co dalej, zero kontaktu? Gdzies po drodze zgubiliscie najwazniejsze, nie mow, ze to wina syna.
" Gdy panstwo jest przeciw rodzinie - na przykładzie Szwecji"Znalezione w necie......
Zobaczmy, co dzieje się z rodziną, gdy przepisy są przeciwko niej.
Nie twierdzę, że tak być musi u nas. Nie sądzę, aby u nas w najblizszym czasie do tego doszło. Jednak chciałabym zwrócić uwagę, że niektóre kraje są, jak sie wydaje, przeciwne rodzinie. I chciałabym, aby Polacy popatrzyli na rezultaty niewłaściwie podjętych działań.
Do Polski zaproszono szwedzką działaczkę praw człowieka, Rubby
Harrold-Claesson. Miała pomóc tym, którzy byli przeciwni ustawie, według nich uderzajacej w rodzinę. Udzieliła ona wywiadu Frondzie.pl, w którym opowiedziała o tym, jak wygląda zycie rodziny szwedzkiej.
Niestety, jak się czyta ten artykuł, można tylko wspołczuć...
Otóż np. rodzicie w Szwecji według bohaterki artykułu nie mają żadnych praw. Samo słowo „rodzice” już nie istnieje w szwedzkim prawie. Mówi się o „opiekunach” dziecka. W innych krajach mówi się jeszcze o rodzicach, o matce i ojcu. W szwedzkim kodeksie cywilnym jest napisane, że dziecko ma prawo do szacunku, do swojej osobowości i nie wolno go traktować w sposób upokarzający. Nie wolno go również nigdy uderzyć, bez względu na to, co złego zrobiło. To,że nie ma pojęcia "rodzice", jest straszną krzywdą dla dziecka, czyz nie?
Pani Harrold-Cleasson twierdzi, że w przedszkolach i szkołach podstawowych uczy się, że rodzice nie mają prawa dać dzieciom klapsa, przeszkadzać im. Nawet już w żłobkach uczy się 3-letnie dzieci, że mogą powiedzieć do swoich „opiekunów”: ja mogę cię uderzyć, ale ty mnie nie.
Rodzice są za to zobligowani do przechodzenia do porządku dziennego wobec takiej sytuacji, pod groźbą więzienia czy zabrania im dzieci. No cóż, dzieciom podobno ciągle się mówi o tym, jakie mają prawa. Nie mówi się im o żadnych obowiązkach czy odpowiedzialności. Dodatkowo zachęca się dzieci do zaskarżania swoich rodziców. Ale nikt im nie mówi, jakie będą tego konsekwencje.
W Szwecji klaps lub uderzenie w dłoń to przemoc, nie wolno też krzyczeć na dziecko. Niby to dobre, ale, skoro dziecko może krzyczeć na rodziców, to coś jest nie w porządku.
Pracownicy socjalni mogą zabierać dzieci od rodziców w określonych w ustawie przypadkach, jednak jest też zapis, że mogą też podjąć działania we wszystkich innych pozostałych przypadkach. No i z tego prawa korzystają.
Oby nigdy takie prawo nie było naszym.
Wszystkiemu winna Tineczka i Szwecja
Agusiu Ty masz jakąś obsesje na punkcie Tineczki ,wiedziałam,że pierwszą osobą,która wezmie udział w dyskusji to własnie będziesz Ty......
Nie daj Boże ,gdyby coś ktoś zle napisał o Tineczce juz jest agusia .......a przecież w tym artykule nie ma mowy o Tineczce,nawet o niej nie pomyślałam......
.....tylko przeczytałam artykuł i jestem nie co zbulwersowana takim prawem,i mam nadzieję,że w Polsce nie dojdzie do tego........
Proszę o wyjaśnienie powyższego sformułowania, ponieważ nie wiem, czy odczytałam je w odpowiedni sposób.
A czy ja moge powiedzieć, jak zrozumiałam?
A tam ryzyk-fizyk...
Mam bardzo dziwne wrazenie, że ostatnio bardzo wiele tematów jest z grubo szytym podtekstem. I myslę, ze Aggusia zareagowała na sformułowanie tematu w sposób delikatnie ironiczny.
P.S. Mam nadzieję, że jak najszybciej wprowadzą takie przepisy w Polsce!!! Są inne drogi przekonywania, niz klap w pupę!!! I im szybciej będzie się głośno krzyczeć, ze klap w pupę jest porażką rodzica i im mocnej bezie się takie zachowania piętnować- tym mniej złamanych życiorysów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
A przeczytałaś w całości artykuł???
Nie. I nie mam zamiaru. Nie beę czytać interpretacji Frondy!
Przeczytałam projekt ustawy.
Też znam ten wygodny argument zwyrodniałych matek!!! ( nie o Tobie, tylko o matce, która złamała zycie bliskiej mi osobie, chodząc do dziś w aureoli Świętej- Matki -Polki, bo przeciez się tak starała, bo falbanki przy koszulce dzieciom prasowała, bo przebierała im paluszki, a inspiracji na wychowanie szukała w Biblii!!! ( ręka karności ojca....)
Przecież ta (...) potrafiła wyprowadzić dziecko z nabożeństwa, bo się chichrało z innymi dzieciakami ( 3- 4 latkami), sprać aż się krew z nosa puściła, a potem jeszcze wytrzeć krew, przebrać bluzkę pochlapaną krwią, straszyć- masz szczęście, ze nie zyjemy w Palestynie w czasach biblijnych, bo musielibyśmy cię wyprowadzić na pustynię, ukamienować, a kruki i wrony wydziobywałyby ci oczy!!!!
To jest adekawtna kara dla 3-4 latka, za chichranie się na naboezeństwie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To jest moja ostatnia odpowiedź w tym temacie!!!
Mam nadzieję, ze jak najszybciej wprowadzą takie prawo w Polsce!!!
Dziecko nie jest własnością rodzica!!!!
Gdyby policjant, który zatrzymał Cię za przekroczenie prądkości wbił Ci klapa w pupę ( a przeciez mogło dojsć do tragedii, prawda? A policjant jest od pilnowania bezpieczeństwa, byłabys oburzona, prawda?
Tylko jestes dorosła i mozesz się bronić, a dziecko nie moze!!!!
Nie rozumiem jak można nie przeczytać artykułu i sie wypowiadać nie wiedząc o co chodzi ?????????????????????/
Agik wez policz do dziesięciu może Ci się polepszy :)
Przeczytałaś ustawę?
Przecież agacia pisze o artykule. To co ma do tego ustawa?
Agacia pisze o prawie, a prawa nie stanowią artykuły z gazet, tylko ustawy.
Zresztą najwyraźniej Agacia sama nie wie, o czym chce rozmawiać...
Agik co Ty mowisz, przeciez nie chodzi o kary cielesne,tylko o karanie wogole.Dziecko tez nie moze udezyc rodzica i tez musi to wiedziec.Wybacz ale zdumiewa mnie Twoja odpowiedz, nie znam takich przypadkow zwyrodnialych matek-polek noo moze z prasy.Wiekszosc matek niezaleznie od narodowosci opiekuje sie dziecmi najlepiej jak potrafi,nie pisze sie o tym w prasie bo to jest przeciez niemedialne.Sama jestem matka (na dodatek polka),przykro mi, ze tak uogolniasz.
przykro to jest mało powiedziane,miałam iść już spać ,ale ciśnienie się podniosło i nici ze spania:(
no to tak jak ja:)
A co jak:
dziecko uderzy kolegę w piaskownicy? Mają się pozabijać bo ja nie mogę zareagować ze strachu, że mi dziecko odbiorą? Nie odciągnę i nie ukarzę, bo je stracę?
dziecko wybije komuś szybę? To co? Ja mam siedzieć cicho?
A co z nastoletnimi przestępcami? Oni będą przeszczęśliwi. A dlaczego? Bo nikt im krzywdy nie może zrobi, bo nie może, bo to przecież łamanie prawa dziecka. Nastolatek to też dziecko. Większe ale dziecko.
A nasze prawo? Do czego my rodzice mamy prawo? Teraz na wszystko pozwolimy, za nic nie ukarzemy a potem co? Jak wychować bez ukarania a zrobienie czegoś złego? Nie mówię tu o biciu, bo bez tego da się wychować dziecko.
Chyba nie czytalas pierwszego postu ?
Agik popatrz jakim ta Szwecja cieszy się ostatnio zainteresowaniem .
W USA są bardziej rygorystyczne przepisy i cały świat o tym wie a Ciebie agaciu zainteresowały przepisy z Szwecji no cuż.. nie wnikam dlaczego. Moim zdaniem fakt gdzie to jest w tym artykule jest naj mniej istotny. Szkoda że nie pogrubiłaś tego.
Nie mam obsesji na pukcie Tineczki coś Ci się pokiełbasiło moja droga ale nie będę spokojnie patrzeć na zwykłą złośliwość jaka tutaj się dzieje.
Jeśli chodzi o artykuł lepiej przeciwdziałać niż leczyć, leśli ta ustawa uchroni choćby jedne dzieck przezd przemocą itd jestem ZA
O matulu i znów Szwecja, Tineczko wracaj do Polski:) a tak na poważnie, niech Szwecja ma swoje prawa a my swoje.
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> O matulu i znów Szwecja, Tineczko wracaj do Polski:) a tak na
> poważnie, niech Szwecja ma swoje prawa a my swoje.
Nie jestem zbyt w temacie...(język szwedzki znam tylko tak trochę) ale wiem, że Szwecja jakieś tam prawa ma....no troszkę się przecież od nas nauczyła....A my potrafimy pouczać innych...
Bahus
PS. Sorry miało być "nauczać"
Nawet Ty to zauważyłaś MR :)
Zapomnialas, nie wiedzialas o konwencji?
"Składa się z preambuły i 54 artykułów. Katalog sformułowano kierując się następującymi zasadami:
Konwencja ustanawia status dziecka oparty na następujących założeniach:
Katalog praw i wolności obejmuje prawa cywilne, socjalne, kulturalne, polityczne i z założenia w niewielkim zakresie uwzględnia prawa ekonomiczne (dziecko winno się uczyć, a nie pracować). W skład tego wchodzą:
Prawa i wolności osobiste [edytuj]Radze poczytac o prawach dziecka w Polsce istniejacych tylko niestety nie realizowanych :(
Tineczko, a od kiedy Ty taka prawa jesteś? Gdybym nie śledziła twoich wątków od początku, to uwierzyłam bym we wszystko co piszesz. Jeszcze nie tak dawno pisałaś o dzieciach że to bachory, że mordy drą pod oknami, a teraz niewinny klaps cię tak razi? coś kochana chyba kręcisz.
Nie będę wyszukiwała w wątkach i Ci wklejała linków co pisałaś , tak jak Ty to zrobisz.
Mój mały jutro skończy 14 miesięcy i zapewniam Cię ze też rozumie już trochę, co mu wolno, a co nie! a jak nie posłucha to mu dam klapa myślę że mnie nie zamkną za to:)))
Dawaj klapa 14-to miesiecznym dziecku, napewno wyrosnie na fajnego mlodzienca. Takiego, co da klapa swoim dzieciom i moze nawet swojej zonie, bo go prowokowala czyms...............
A zaraz pójdę mu wleje:) bo spać nie chce, tylko klocki rozwala
Ma klocki w lozku? Ja juz lece na pomoc, zaspiewam, ukolysze i bedzie spal jak aniolek.
Niestety w Polsce też tak będzie. Była przegłosowana ustawa, ale nie wiem kiedy wejdzie w życie, ze w Polsce pracownik opieki społecznej będzie mógł odebrać dziecko rodzicom bez decyzji sądu jeżeli jest przemoc w rodzinie. Za przemoc może być uznane nawet jak rodzic zabroni dziecku wyjść za karę z domu lub grać na komputerze.
I dobrze, nareszcie polskie dzieci beda chronione przed nieodpowiednimi rodzicami. Poczytaj sobie na necie, 400 tysiecy dzieci ma codzienna gehenne w kraju.
A reszta, to kompletna bzdura, jak dziecka nie uderzysz, to masz prawo zabronic wyjscie z domu, granie na komputerze.
To jakis absurd.Jestem absolutnie przeciwna przemocy a tym bardziej karom cielesnym ale nie karaniu wogole.Dzieci muszy miec jasno postawione reguly wspolzycia z innymi i ich przestrzegac.W taki sposob jaki opisalas mozna wychowac male potwory a nie ludzi.Wszyscy ludzie muszy przestrzegac jakis regul, moralnych,etycznych,religijnych.za nieprzestrzeganie prawa (krore jest niejako regula ) jest kara, dlaczego nie mozna ukarac dziecka za zle zachowanie?(nie mysle o karze cielesnej)
Tamta moja wypowiedź była przedostatnia. Ta jest ostatnia!
Zamiast się podniecać co napisali we frondzie- przeczytajcie projekt ustawy! Nie interpretację kogoś-tam- tylko ustawę!
Podaj link , bo nie chce mi się szukać :)
Mam nadzieję , że żartowałaś z tą ostatnią wypowiedzią ...
ok:)Przeczytam
jak bys chciala po niemiecku to mozesz tutaj poczytac:)
http://www.familienhandbuch.de/cmain/f_Fachbeitrag/a_Rechtsfragen/s_125.html
Dziekuje
Coś mnie się zdaje, ze zyjemy w Polsce i raczej polskiej ustawie trzeba byłoby się przyjrzeć
Link podalam dla skopolendry, ona nie mieszka w Polsce ,... a watek sie zaczal na temat ustawy szwedzkiej, ktora i u nas ( w niemczech) i nie tylko, obowiazuje:)
Użytkownik sanella* napisał w wiadomości:
> Link podalam dla skopolendry, ona nie mieszka w Polsce ,... a watek sie zaczal
> na temat ustawy szwedzkiej, ktora i u nas ( w niemczech) i nie tylko,
> obowiazuje:)
A, to przepraszam ze wcisnąłem swoje "trzy grosze"
Ja np.nie jestem podniecona ,przynajmniej tego nie odczuwam,w przeciwieństwie do Ciebie :)
Ja jestem wzburzona ,a jak jakiś temat mnie nie dotyczy lub nie interesuje to w ogóle nie zabieram w nim udziału:)
A Tobie agiku dziękuję,że raczyłaś wziąć w nim udział ,ale nie potrzebnie się tak bulwersujesz,my rodzice wiemy swoje:)
Jessooo , a Tobie o co chodzi z tym " my rodzice wiemy swoje " ????
Jestem " rodzicem " , ale zupełnie nie mam pojęcia ,co mam wiedzieć !!
Że niby ustawa odbierze nam władzę nad bezbronnym dzieckiem ?
I przestaniemy być autorytetem ?
Nooo , żeby mieć rzeczywistą władzę i autorytet , szacunek i miłość , to trzeba trochę inne sfery ruszyć niż mięśnie ręki , czy nogi ... :(
Tak , tak , mówię o mózgu ...
To juz jest Twój problem ,nie mój ,że nie masz pojęcia co masz wiedzieć.........a ponoć masz nadmiar mózgu.......
Ja Ciebie nie cierpię Ty mnie nie cierpisz więc omijajmy się szerokim łukiem ,bo nie mam zamiaru zniżac sie do Twojego poziomu.....
Tiaaaaaa ...
O czyimś poziomie świadczy umiejętność rozmowy z ludźmi o różnych poziomach i nie komentowanie tychże :)
Więc bez komentarza ...
A co jest nadmiar mózgu ? :))))
Sukcesów wychowawczych życzę !!
P. S . Po ulaniu żółcią już lepiej jest ? :))
A dziękuję , starsza córka wczoraj otrzymała świadectwo z czerwonym paskiem (średnia powyżej 5) a ja list gratulacyjny ,więc chyba można nazwać to sukcesem wychowawczym??? Aha i jeszcze dodam ,ze jak ma 13 lat to nigdy z jej ust nie usłyszałam przekleństwa ,przysięgam ,to też mozna zaliczyć do sukcesów wychowawczych???
Żółcią nie ulewam ,masz mylne wrażenie .Miłych snów Ci życzę :)
Gratulacje dla corki i dla ciebie:)
Absolutnie nie uwazam swiadectwa z paskiem za sukces wychowawczy! Sukcesy w szkole, w sporcie itp., mozna osiagnac tez przez przemoc rodzicow, nauczycieli, trenerow... nad dzieckiem.
Sukces wychowawczy (jezeli wogole takie cos istnieje, w tej chwili nie moge sobie tego okreslenia "uporzadkowac") to wychowanie dziecka z pelnym respektem, nie ublizanie mu fizycznie i psychicznie obojetnie jakie oceny przyniesie ze szkoly.
Za wielki sukces uwazam! , jak rodzic potrafi przyznac sie do swoich bledow i potrafi przeprosic dziecko!
Uhuuuuuu!!!mam sukcesy:)
:) Gratuluje:))
Ja tez chyba jestem na dobrej drodze...:)
Moja córa też zdała:) wprawdzie bez czerwonego paska, ale i tak jestem zadowolona z jej ocen , mimo 3 z matematyki( zawsze cięzko jej szło z tego przedmiotu, pozostałe oceny to trzy 4 i reszta piątki.
Mąż obiecał ze kupi jej gitarę , no i słowa dotrzyma:)
No dobra , zaryzykuję :)
Mimo , że mnie nie cierpisz , nie bij proszę ! ;))))
Otóż , świadectwo z czerwonym paskiem jest oczywiście sukcesem ale .... chyba Twojej córki , a nie Twoim ?
Dla mnie najważniejsze w wychowaniu dzieci , jest zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa i pewności , że są bardzo kochane , mimo braku ( ewentualnych :) " sukcesów " .
Sama wychowywana byłam sposobem " pruskim " : dyscyplina , porządek , wykonywanie poleceń i takie tam ... Zero dyskusji ...
Sukces był , bo miałam świadectwa z czerwonym paskiem , były dyplomy i gratulacje , perfekcyjnie wysprzątany pokój , powroty do domu zawsze o ustalonej godzinie ( mimo , że wtedy zazwyczaj zabawa się rozkręcała ) , 18 - stka do godz. 22 z rodzicami w pokoju obok ...
No , tak musiało być i już :)))
Tylko , że na studiach to wszystko sobie odrobiłam z nawiązką ! ;)))
Wniosek : dziecku ( to moja teoria ) należy dać szansę ( naturalnie nie zostawiając go " samopas ", bardzo dyskretna obserwacja jest jak najbardziej wskazana ) ... , prawo do popełniania błędów ... , do prób naprawienia tych błędów ... , do wyciągania wniosków ... SAMODZIELNIE !!
No i najważniejsze :
To rodzice powinni dostosować metody wychowawcze do osobowości i charakteru dziecka , a nie odwrotnie ( dziecko nie musi się dostosowywać do metod wychowawczych rodziców ) .
i to jest mądra odpowiedź. W szczególności ostatnie zdanie
Poproszę moderatora o zamknięcie tego wątku tą wypowiedzią udowodnilaś że jesteś beszczelna
Bezczelna. Zamiast bezproduktywnego przesiadywania na forum proponuję spędzić wolny czas ze słownikiem ortograficznym.
Komentarz bardzo adekwatny do aktualnego tematu, taki od serca ......hmmmmmmmmm:((((((((((
a ja proponuję żebyś w wolnym czasie zajęła się plnowaniem własnego nosa
Proszę, żebyś się uspokoiła. Zaczynasz przesadzać.
tak jest :)
Aggusiu, spoko, jak to mowi Agik:) Rozmawiamy na temat metod wychowywania naszych skarbow, bez klapsow:)
tak i właśnie dlatego na dole wrzuciłam definicje znalezione na stronie Niebieskiej Lini aby nie było rzadnych wątpliwości co się rozumie przez niektóre pojęcia
Wiecie co dziewczyny, a mój Piotrek właśnie zjadł kromkę chleba ze smalcem swojej roboty, z ogórkiem małosolnym, bardzo mu smakowało! krzyczał żeby mu dac jeszcze:))) oczywiście klapa mu nie dałam tylko garnuszek herbaty z cytryną.
MR ja wiem że Ty mądra mama jesteś :)
Jak sie nie ma nic do powiedzenia na dany temat, to zawsze mozna d....c komus ORTOGRAFICZNIE.
Bardzo nie podoba mi się jak napisałaś . My rodzice wiemy swoje Ty wiesz swoje ?? Nie mieszaj do swoich teorii wszystkich rodziców. Sprawdź istatystyki ile dzieci z powodu przemocy w rodzinie ginie w Szwecji a ile w Polsce.
no wlasnie, najpierw trzeba sie zapoznac z calym projektem ustawy, a nie wstawiac jakis wyrwany/interpretowany tekst.
Mamy taki sam kodeks.
to mialo byc do agaci
okej dziękuję ,nastepnym razem jak coś bedę wstawiać ,skonsultuję sie z Tobą:)
Przepisy przeciwko rodzinie???
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,7950617,Senat_poparl_ustawe_o_przeciwdzialaniu_przemocy_w.html
Bycie przeciwko rodzinie, a przeciwko przemocy w rodzinie- to nie to samo Agaciu, nawet jeśli Fronda twierdzi coś innego.
Ufff- jednoznaczne jest to, ze przemoc jest zakazana!
Przeczytalam, jestem absolutnie za.Mam nadzieje ze prawo nie bedzie naginane da jakis absurdow.Nie wolno bic dzieci. Kropka
Dżizas, powiem Wam szczerze, że się nieco przeraziłam i to nie tyle po przeczytaniu pierwszego postu w tym wątku, co po komentarzach.........rozmowa chyba Wam nieco zeszła nie w tą stronę, co trzeba.....no to jeszcze raz:
Agaciu, Agik chodziło o to, że podałaś wywiad z frondy i nie sprecyzowałaś. Napisz więc proszę w jakim kierunku chciałabyś ,aby toczyła się rozmowa:
a)mamy rozmawiać o tym ,co powiedziała ta pani w wywiadzie?
b)mamy odnieść się do faktycznej ustawy i tym samym prawa w Polsce??
bo jedno drugie wg mnie wyklucza i wg agik własnie też:)
moje odpowiedzi na obie wersje
a)nie chcę komentować niczego ,co pochodzi z "frondy", bo o tej godzinie zwyczajnie zmęczona już jestem i mam za mało przebaczenia i miłości w sobie ,aby ich zrozumieć, czy chociażby zaakceptować....agaciu, ja znam sprawę stąd, przeczytaj proszę: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/425037,kary_fizyczne_stosowane_wobec_dzieci_beda_zabronione.html -jeśli zechcesz, napisz co myślisz. Ciekawa jestem Twojego zdania i czy będziesz przeciwna tak opisanej ustawie?
b)rękoma i nogami za
tekst "my rodzice wiemy..."-niefajny i nie na miejscu
Co do aggusi35- na mój skromny gust- żartowała zwyczajnie:) To wesoła babeczka, przeczytała "Szwecja" i jej się skojarzyło powiedzenie ostatnio na topie:) Ja taką wersję obstawiam
miłej nocy wszystkim życzę;)
Dzięki Chili
Czerwone mroczki mi przestały latać przed oczami. Jeszcze raz dzięki.
Na spokojnie- ustawa ma wykluczyć - nie wiem, jak to powiedzieć, ale lepiej mi, że przynajmniej Ty wiesz- taką przemoc za zamkniętymi drzwiami- przemoc w takich rodzinach ( na przykład, bo to moje nieudolne porównanie, nie obejmuje wszystkich przypadków) gdzie nie ma ewidentnych patologii- w senso ie, ze alkohol, melina, narkotyki...) - wszystko NIBY jest ok, tylko matka, lub ojciec "bywa nerwowy" ;(- i w zwiazku z tym na przykład potrafi dziecku uderwać ucho po czwórkę przyniosło ze szkoły- to taka przemoc "na zimno"- bez złości, "bo przeciez nie chcemy, żeby wyrósł z naszego dziecka jakiś zwyrodnialec", bo "wychowujemy", bo przeciez wiemy lepiej, co dla dziecka jest dobre... itd.
... naprawdę nie moge już dalej pisać...
to jest pani Ruby, urodzona na Jamajce, wyszla za maz za Szweda, matka 3-ki doroslych dzieci. Przyznaje sie do bicia swoich dzieci w ich dziecinstwie. Jej propagowanie uzywania sily fizycznej jako metody wychowywania dzieci jest uwazane za najwiekszy skandal w Szwecji, no coz jak sie cale dziecinstwo dostawalo w dupe na Jamajce, to trudno zrozumiec prawo nietykania dziecka w Szwecji. Tyle narazie.
Ze też Ty masz nerwy na takich pismaków ..
Wklejam w takim razie to, czego nie dało sie otworzyć na PW
"
prze
Dawanie klapsów w Szwecji jest całkowicie zakazane od 1979 roku. Nie zlikwidowało to wcale znęcania się nad dziećmi przez margines społeczny. Za to dobrzy rodzice przyłapani na dawaniu klapsa stają w Szwecji przed sądami.
- Sam broniłem ostatnio przed szwedzkim sądem Słowaka, który dał pojedynczego klapsa swojemu trzyletniemu dziecku - mówi Jerzy Misiowiec, adwokat od 30 lat mieszkający w Szwecji. - Matka dziecka zawiadomiła o tym policję. Ci państwo byli w trakcie rozwodu. Akurat mojego klienta sąd uniewinnił. Takie sprawy są jednak bardzo częste - relacjonuje Misiowiec. W Szwecji urzędnicy chętnie korzystają ze swoich uprawnień do odbierania dzieci rodzicom. Wystarczy, że nastolatek po kłótni z rodzicem zadzwoni na policję i nakłamie, że na przykład jest molestowany seksualnie. Machina wtedy rusza i często nie da się już jej zatrzymać, nawet jeśli nastolatek odwoła zeznania.Musi zdarzyć się wyjątkowa tragedia, żeby szokujące decyzje urzędników przebiły się do mediów. Tak stało się w przypadku śmierci Daniela. Do jego matki, Marianny Sigstroem, dotarł Grzegorz Górny z pisma „Fronda". 12-letni Daniel chorował na padaczkę. Szwedzcy urzędnicy uznali jednak, że Marianna jest „nadopiekuńcza" i „popełnia błędy w wychowaniu". Daniel został jej odebrany i tułał się po rodzinach zastępczych. Słał do mamy dramatyczne listy z prośbami o pomoc. Matka jednak, choć walczyła o syna, miała sądowy zakaz zbliżania się do niego. Pierwszą rodzinę zastępczą tworzyła dla chłopca para narkomanów na odwyku, drugą stanowił samotny alkoholik. Nie wiedział, jak pomóc chłopcu w czasie ataków padaczki. Daniel u niego zmarł.
Pojedynczy opiekunowie zastępczy zdarzają się, bo w dotkniętej rozkładem tradycyjnej rodziny Szwecji już 70 proc. gospodarstw domowych jest jednoosobowych. - Część tych rodzin nie ma ani kwalifikacji, ani zainteresowań wychowawczych. To dla nich źródło utrzymania. Intencje twórców tego systemu były dobre, ale wykonanie szwankuje - uważa adwokat Jerzy Misiowiec. Mirosław Hrechorowicz ma podwójne obywatelstwo, szwedzkie i polskie. Dobrze zarabiał w Szwecji jako nauczyciel muzyki. Kiedy jednak jego córki osiągnęły wiek, w którym miały pójść do szkoły, Hrechorowiczowie spakowali się i wrócili do Polski, do Białegostoku. - Chcieliśmy dzieci wychować normalnie, mieć na nie jakiś wpływ. Tymczasem w Szwecji nie ma więzi rodzinnych takich jak w Polsce. Dotyka to też Polaków mieszkających w Szwecji, bo ich dzieci w szkołach nabywają szwedzkiej mentalności - uważa. Jego zdaniem, dzieci rzadko mają tam szacunek dla rodziców. - Kontakt rodziców z dziećmi to w Szwecji zazwyczaj katastrofa. Nie ma też mowy o przekazaniu dzieciom wiary czy tradycji. Nawet poziom nauczania jest w tym systemie fatalny, jest sporo przypadków analfabetyzmu - mówi.
Zakaz klapsów to w Szwecji jedno z wielu praw, które osłabiają pozycję rodziny. Prawa te wprowadziła socjaldemokracja podczas kilkudziesięciu lat nieprzerwanych rządów. W Szwecji to państwo przejmuje odpowiedzialność za wychowanie nowego pokolenia. - Wszystko jest podporządkowane kolektywowi. Prawa jednostki są mniej doceniane niż w innych częściach Europy, w zderzeniu z kolektywem przegrywają - uważa Jerzy Misiowiec. Jego zdaniem, Polska nie powinna szwedzkich rozwiązań kopiować. - Nadmiar regulacji niczemu dobremu nie służy - ostrzega.
artykuł z numeru 17/2009 26-04-2009
Cały artykuł oparty jest na tym co mówi Misiowiec. To ktoś w Szwecji znany?
Jeśli w samym Sztokholmie, od 30 lat ma kancelarię adwokacką, w państwie tak praworządnym gdzie niemal wszystko jest na wysokim poziomie to raczej tak.
Tylko z obyczajowoscią o nich jest (było?!) chyba coś nie bardzo.
Pamiętam z lat szczenięco-młodzieńczych pisma porno, jesli nie mylę się to młodzież szwedzka przywoziła ją masowo do nas i za to piła niemal do upadu, bo u siebie nie mieli dostępu do alkoholu.
A tu druga strona medalu:
http://wyborcza.pl/1,91566,5474691.html
Prosze zwrocic uwage na slowa:
"Szwedzi nie tolerują klapsów
Mecenas Jerzy Misiowiec, od 30 lat pracuje w Sztokholmie: - Sprawa Wolskich jest typowa. Polacy przeżywają tu szok kulturowy. W całej Skandynawii bicie dzieci jest zakazane i traktowane jak przestępstwo. Nie toleruje się nawet klapsów. Nam się wydaje, że klepnięcie w pupę jest niewinne, a w Szwecji za to staje się przed sądem.
Jeśli Szwedzi uznają, że dzieciom dzieje się krzywda, państwo przejmuje nad nimi opiekę. Reguluje to specjalna ustawa o przymusowej opiece państwa. Rodziców biorą pod lupę służby socjalne, które mają prawo tymczasowo odebrać im dzieci. Szukają dla nich rodziny zastępczej na czas wyjaśnienia sprawy przez sąd. Państwo zapewnia dzieciom bezpłatną opiekę prawną.
Mecenas Misiowiec: - Rzadko takie sprawy kończą się powrotem do domu. Szwedzi dają państwu duże przyzwolenie na interwencję w sprawy rodziny.
Szwecja jako pierwsza w Europie wprowadziła w 1979 r. całkowity zakaz bicia dzieci. Jej śladem poszły inne kraje skandynawskie.
Wywiad z Piotrem lekarzem:
Mówi niewiele: - Dość mam tej Szwecji. Gdyby nie kontrakt, wsiadłbym w auto i wrócił. To absurdalne. Zabrać dzieci, bo rodzice dali im w tyłek.
Piotr odpowiada szybko i nerwowo. Rozmowa go irytuje: - Przecież my kochamy synów. Nigdy nie zrobilibyśmy im krzywdy.
Od początku to Ewa wzięła sprawę w swoje ręce. Zaalarmowała polski konsulat w Sztokholmie, wydzwaniała do siostry i znajomych w kraju. Szukała adwokata, który mówi po polsku. Poprosiła siostrę, żeby wysłała jej opinię ze szkoły w Polsce, do której chodzili chłopcy. Dyrektorka ją lubiła, przecież działała w komitecie rodzicielskim.
Tłumaczy męża, że "zawsze taki był": - Zajęty pracą, potem pisaniem doktoratu, gabinetem. Nigdy nie był specjalnie gadatliwy, ale wiem, że bardzo to przeżywa - mówi Ewa. - Pierwszy raz widziałam, jak się popłakał przy obcym człowieku. Ta sytuacja go dobija.
Dobija ich oboje. Zadręczają się pytaniem, jak mogło ich coś takiego spotkać? Oboje pochodzą przecież z dobrych rodzin. Ojciec Piotra jest ordynatorem w Polsce. A tu potraktowano ich jak margines.
- Mąż uważa, że można dać klapsa?
Ewa: - Tak myślę. I wie pani co? Ja kiedyś też dostałam od ojca lanie, bo późno wróciłam do domu i jeszcze napyskowałam. Ale właściwie nie mam do niego pretensji.
Policjantka: - Jak pani może wmawiać synom, że lepsza szkoła da im lepszą przyszłość?
Ewa Wolska: - A czy to nie jest prawda?
Policjantka: - Może pani tak uważa, ale każde dziecko ma swoją drogę życiową. Nie wolno nic narzucać.
Kazali jej opisywać, kiedy i jak biła Kamila, bo on skarżył się najbardziej.
Mówił, że mama bije go codziennie. Podał nawet liczbę: "Dostałem lanie ze 100 razy, a mój brat z 50. Mama straszy. Jak się nie chcę uczyć, to kładzie pas na biurku i mówi, że zaraz dostanę w tyłek. Tato czasami też da klapsa. Jak przyjeżdża na weekend do domu. Czasami się chowam pod stół, kiedy lata za mną po mieszkaniu".
Policjantka: - Dlaczego zwraca się pani do synów słowami: "Bo cię zaraz zabiję!"?
Ewa: - Przecież czasami tak się mówi. To znaczy nie wiem, w Polsce tak mówimy, ale nie mamy tego na myśli.
Ewa: - Biją, biją? W Szwecji istnieje na to ze dwadzieścia określeń. Ja ich nigdy nie biłam. Może dałam klapa albo przez łeb. Niech mi pani wierzy, bywają nieznośni. "
Chyba nie musze nic wiecej napisac??
tineczko ja swoich dzieci nie biłam i nie zamierzam choć czasami mam za co ojjjjj mam.Ty jednak podajesz tu bardzo drastyczny przykład Rodzice wykształceni z tak zwanych dobrych rodzin.W Polsce by było cicho sza bo jak można oskarżac tak wykształconych i z dobrych domów ludzi,niestety w Szwecji to nie przeszło (bardzo dobrze) szok i od razu myśl ucieczka i jak oni mogli.Tak napiszę to głośno w Polsce jest przyzwolenie do tego typu zachowań bo lepiej i łatwiej jest nie patrzeć niż zwrócić uwagę niż narazić się na wyzwiska.Ciesze się jednak że i u nas powolutku zmienia się pogląd na bicie dzieci.Ja byłam bita i wyzywana nie mam pretesji do rodziców bo i oni nic lepszego może w życiu nie widzieli ,ale ja staram się z dziećmi rozmawiać, tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć i znów rozmawiać i rozmawiać..................z różnym skutkiem czasami wychodzi mi to lepiej lub gorzej ale najważniejsze jest że dzieci traktują mnie jak przyjaciela a wieżcie mi dwojka a właściwie trójka dzieci z burzującymi hormonami w domu to nic ciekawego
pozdrawiam serdecznie
ZANTA, bardzo, bardzo ucieszyly mnie Twoje slowa!!!! Widzisz , mimo , ze bylas bita, wyzywana, bo Rodzice nie umieli lepiej, Ty zmienilas bledne kolo. Rozmawiasz, tlumaczysz,tlumaczysz i tlumaczysz. Powiem Ci, ze zadna rodzina , zaden czlowiek nie jest wyzej drugiego ze wzgledu na wyksztalcenie. Ojciec "Piotra" w moim przykladzie, ordynator szpitala dawal synowi w leb i tylek ile weszlo i "Piotr" stosuje takie same metody w wychowywaniu wlasnych synow. Na szczescie w Szwecji jest to niedozwolone.
Kochana, ja przeszlam wszystkie fale hormonalne z moja dwojka, nie bylo latwo. Zawzielam sie jednak, ze nigdy nie podniose reki na moje dzieci, tak jak moj kochany tatus podnosil na mnie i brata. Juz dawno o tym pisalam:) Powiem jedno, jak zobacze kiedykolwiek , ze corka albo ziec dotkna Alvinka reka w celu ukarania, to odrazu zareaguje! Na szczescie kochaja wnuka bezgraniczna miloscia , cierpliwoscia i to dziecko po prostu tryska radoscia:)
Najwazniejsze, ze dzieci traktuja Ciebie jak przyjaciela i maja podpore w Tobie, wierz mi, czas bardzo szybko plynie. Zanim sie obejrzysz z nastolatkow wyrosna wspaniali ludzie, kochajacy madra Mame.
Pozdrawiam serdecznie!
Jesteś bardzo mądra kobietą Zanta!
26 maja rozmawiałam z nauczycielami w szkole. Byli przerażeni tą nową ustawą w Polsce, że dziecku będzie można wszystko a rodzice nie będą mieć żadnych praw w stosunku do dziecka.
as nauczyciel przerażony ustawą to świadczy jakiej klasy mamy nauczycieli Te żadnych praw to jakaś pomyłka Rodzic ma wychowywać a nie tresowac szkoła ma mu w tym pomóc Tylko że jak ma być dobrze skoro nauczyciele sami swoje frustracje wyładowują na młodzieży dzieciach bo "ty bałwanie" to nagminne wyzwiska Nie pisze tu o bardzo drastycznych przypadkach gdzie grupa młodzieży znęca sie na nauczycielu przy cichym pozwoleniu całej klasy ale taki nauczyciel nie radzący sobie z dziećmi nie powinien być nauczycielem.Dobry rodzic nie musi się obawiać takiej ustawy bo ona jemu nie zagraża Zagraża każdemu kto traktuje dziecko jak swoją właśność i uważa że może zrobić co chce w stosunku do dziecka
"Głupcom należałoby wymyślić trudniejszy sposób rozmnażana".
— Tadeusz Gicgier
A wtedy nie było by tyle tragedii.
Dzieci bic nie wolno !!! ale............ lekki klapsik żadnemu nie zaszkodził. Moja mama też mi dawała od czasu do czasu lekkiego klapsa :)jak nie było innego sposobu żeby do mnie dotrzec(a muszę powiedziec, że byłam bardzo psotnym dzieckiem:)) nigdy jednak, nie przyszłoby mi do głowy dzwonic na nią na policję. Niestety często się widzi w sklepach czy na ulicy, takie dzieci wychowywane bezstresowo , bez klapsa! jak krzyczą w niebo głosy lub kładą i walą nogami, bo rodzice nie chcą im czegoś kupic. Nie wyobrażam sobie, zeby takie prawo było w Polsce.
MR, mamjuż dorosłe dzieci, ale nigdy nie stosowałam w wobec nich klapsów. Ani ręką, ani ścierką. Dzieci od maleńkości wiedziały co można robić a czego nie wolno. Jeśli dziecku wpaja się zasady od początku, to potem nie ma problemów z 3 - 4 latkiem.
Wychowanie samo w sobie jest stresogenne, inaczej nie byłoby wychowaniem. Ale wierz mi, można wychować super dzieciaki bez klapsów.
Jak się dzieciak rzuca po podłodze w sklepie to znak, że już tego rzucania popróbował w domu z odpowiednim skutkiem. Więc taki rzut, to błąd wychowawczy rodzica. Już pisałam kiedyś, że mój syn jeden raz rzucił się w domu na podłogę. Klapsa nie dostał, tylko przesunęłam go między poój a przedpokój i zaproponowałam, żeby się tam rzucał i walił głową w próg. Przeszło mu od razu.
Z tego co wiem, prawo tak przedstawione jak w pierwszym poście jest również w innych krajach.
Ja napisałam wyraźnie że dzieci nie wolno bic ! nie uwazam jednak, żeby klaps był biciem. Moja córka też kilka razy dostała ode mnie klapsa jak była mniejsza, ale nigdy po nim nie płakała.
Teraz klapsów dawac nie muszę , rozumiemy się bez słów.:) Mój synek na klapsy jest jeszcze za mały, a nawet gdyby był większy, to nie dałabym mu klapsa ponieważ z wiekiem, stałam się bardziej cierpliwa:) oczywiście krzyknę nie raz , jak coś ściąga czego mu nie wolno, ale klapów nie dostaje. Mnie jednak klapsy od mamy nie bolały, cieszyłam się że mama zwraca uwagę na mnie , i broiłam dalej.
Ja się niedawno napatrzyłam na te lekkie klapsy- rzeczywiście to jest skuteczne wychowanie!!! nie ma co.
"córuniu nie miętoś kociczki, nie łap jej za brzuszek, bo ona ma tam dzidziusia"- i tak z 10 razy- nie mietoś, nie szarp kotki- bez skutku, wieć klap w pupę- leciutki... Efekt- mała gania za kotką i łapie ja za brzuszek.
Ksieżniczka Starsza w ogóle nie wie, co to klaps. I jej wystarczy powiedzieć- JEDEN RAZ- kochanie nie łap kici za brzuszek, bo ona ma tam dzidziusia. Ksiezniczka natychmiast puszcza kotka i zaczyna drapać za uszkiem. BEZ KLAPSA, bez pohukiwań.
Tak porównuję te dwie dziewczynki, bo są w tym samym wieku i wychowywane z wyraźną miłością.
Ksiezniczka nawet nie próbuje urządzać histeri- bo wie, że to nic jej nie da, tylko sie zmęczy, ta druga dziewczynka, jak coś chce- to natychmiast zaczyna płakać i płacze tak długo, az dostanie to, co chce, albo dostanie klapsa ( leciutkiego).
Księzniczka: "tatusiu, pójdziemy na plac zabaw? ", "tak, pójdziemy, ale jak powiem, zę już dość, to wracamy. Zrozumiałaś zasadę" Ksieżniczka kiwa głową, ze zrozumiała idą na plac zabaw, bawią się z póltorej godziny, tatuś mówi :"teraz pohuśtamy się jeszcze5 minut i wracamy" I wracają. Ksiezniczka pakuje się mamusi na kolana i opowiada, jak było fajnie.
Druga dziewczynka: "pohusiaj mnie" No to husiam. Dziewczynka piszczy w radości i "wyżej husiaj, wyzej", bałam sie, ze jej się zrobi niedobrze i mówię- teraz przerwa. Za chwilę ona mówi "Pohusiaj mnie, ale tak wysioko, ostatni raz" no to husiam, ale mała się robi blada, więc mówię- koniec husiania, bo ci się niedobrze zrobi. Mała w ryk, bo ona chce jeszcze husiać... Jej ojciec: czemu płaczesz? przeceiż sama powiedziałaś, ze ostatni raz? Mała: " ja chcę huuuuuuuusiaaaaaaaaaać " Jej mama: ale blada jesteś córeczko, bedziesz wymiotować" Mała: "ja chcę huuuuuuuuuuuusiać;(((( jej ojciec: jak nie przestaniesz płakac, to dostaniesz klapa w pupę", Mała: " ja chcę huuuuusiać;(((("
Bardzo skuteczne te klapsy są, nie ma co.
Agik, podpisuję się obiema ręcami.
Jestem z domu, gdzie obowiązywały jasno i konkretnie sformułowane zasady. Komunikowane bardzo spokojnie, rzeczowo i stanowczo.
Nie byłam ani lekko, ani w ogóle bita.
Normalne było dla mnie, w wieku 19 - 20 lat, że wychodząc z domu mówię, że idę i kiedy wrócę. I to nie z powodu nadmiernej kontroli rodzicielskiej, tylko informacji dla samej informacji (komórek i Netu wtedy nie było). Nikt mnie nie kontrolował, wszystko opierało sie na zaufaniu. Dziś mam własną, osobistą rodzinę i podobne zasady.
Szokiem bylo dla mnie, kiedy zadzwoniłam do koleżanki mieszkającej w 3-pokojowym mieszkaniu z czwórką rodzeństwa i rodzicami. Mama, która odebrała telefon poszła sprawdzić po kolei pokoje, kuchnię i łazienkę, żeby stwierdzić, że ... Moniki nie ma.
No i nie było, bo za 5 minut od rozmowy była u nas, po przejechaniu połowy miasta w godzinę.
Ważne w tym wszystkim jest to, że na 55 m 2 trudno było stwierdzić, czy ktoś jest w domu, czy akurat go nie ma. Nie z powodu kontroli, tylko z braku zainteresowania.
Zacytuję klasyczkę Kasię Sobczyk, choć nie moja epoka, ale mi się w temacie nawinęła:
http://www.youtube.com/watch?v=ux9pEggNOPQ
Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to też niewielki kraaaaam...
Oczywiście, nie bylam dzieckiem idealnym, ani rodzice rodzicami modelowymi. Ale dało się dogadać.
"Ostatni, to ostatni". "Nie kupię, to nie kupię". "Dostaniesz za miesiąc, kiedy wezmę premię ?". OK, teraz nie ma, ale zamówienie przyjęte do realizacji i ... zrealizowane.
Dziękuję, zwłaszcza Mamie, za zainteresowanie, zaufanie i konsekwencję. Dziś mam co przekazać dalej.
A TO, to nie są krzyki, wyzwiska i bicie. Ani klapsiki, ani bicie ze skutkiem bolesnym ...
Bicie to nie jest wychowywanie,bicie to jest tresowanie
Moja babcia nigdy dzieci nie biła, ale mawiała, lepsze bite niż zdechłe! nie mam na myśli katowania czy znęcania się nad dziecmi, to jest niedopuszczalne! jednak klapsik jest dobry na krążenie krwi:) na pewno mniej boli niż bicze wodne.Nigdy nie uwierzę że normalne mamy nie dają klapoka swoim dzieciom(nie mam tutaj na myśli patologii) Zastanawiam się też, skąd się biorą przypadki znęcania dzieci nad rodzicami, niedawno czytałam jak 16 latek pobił matkę za to tylko że zrobiła mu szlaban na komputer, i była to normalna rodzina, a dziecko wychowywane bezstresowo.I co/? dzieciom wolno bic rodziców, ale matce nie wolno da klapa swojemu dziecku? dla mnie to chore.
To dziecko najpewniej nie było wychowywane tylko chodowane ja moich dzieci nie biłam i nie bije mam wzloty i upadki a także porażki nie jest lekko ale mam w domu jasno określone zasady Komputer telewizor lekcje to są podstawowe rzeczy pod moją kontrolą Jeżeli mówię że ma zejść z komputera i zająć się lekcjami to dzicko schodzi i nie robi z tego tragedii chociaż początki były straszne szczególnie jak syn zaczął grać w Plemiona nic i nikt się nie liczył Lekcje odrabiał na przerwach,aby tylko dłużej pograć.Szybciutko zrobiłam z tym porządek szlaban na komputer przez 3 dni jednak okazało się,że zaczął korzystać z wioski internetowej Wiesz co zrobiłam chłopakowi zaczełam chodzić po niego do szkoły Narobiłam mu takiego wstydu,że jednak dostosował się do mojego zakazu Nie uderzyłam,ale tłumaczyłam Potem już na jego wyrażną prośbę kontrolowałam jego czas na kompie nie zostawiłam go samego sobie z jego problemem bo prawdopodobnie za miesiąc lub dwa ten sam zakaz skutkowałby prawdopodobnie pobiciem mnie.Dla mnie chore jest narobienie dzieci i jak tylko zaczynają sobie jako tako radzić zostawienie ich samopas bo chowiemy ich bez stresowo a potem narzekamy że dziecko to czy tamto Nie ma skutku bez przyczyny.
Znam taka rodzinę gdzie są 2 dzieci. Od niemowlaka dzieci w żłobkach a potem w przedszkolach. Rodzice zajmują się dziećmi w godz od 17-6 . Jak jest jakiś długi weekend to jadą do babci bo co by tak długo z dziećmi zrobili. jak dzieci są chore to rodzice w domu nie zostaną tylko babcia jedzie 200 km by zająć się wnukami. Dziadzio chciał tego wnuka wziąć w góry na sanki, gdy chłopak miał 6 lat i powiedział, że on pojedzie jak obejrzy coś w telewizji. Wyjazd opóźnił się o 3 godziny i trzeba było zmienić trasę bo było już za późno. Dla mnie jest to nie do pomyślenia by dzieciak rządził dorosłymi i stawiał warunki. Powiedziałam,że gdyby powiedział to moim to z miłą chęcią by pojechali od razu. 2 razy nie trzeba by powtarzać. Jedziemy teraz albo wcale a nie że ja chcę oglądać w telewizji teraz. Innym razem jechali do babci w nocy bo wcześniej nie mogli wyjechać bo synek chodzi na basen i nie mogli raz nie iść.
I to sa bardzo madre slowa, nie ma skutku bez przyczyny!
Wiesz co, mi się wydaje, że w ostatnim czasie wiele osób nadużywa słów "bezstresowe wychowanie". Nie mówię o Tobie, tylko o rodzicach, którzy wyznają w stosunku do dziecka zasadę "róbta co chceta" i nazywają to już kij ,że "bezstresowym", ale "wychowaniem" w ogóle-a wg mnie to zwykłe pozbycie się odpowiedzialności i pójście na łatwiznę.
Spójrz, w opisanej przez Ciebie sytuacji nastolatek postawił komputer ponad własną matkę! Ponad uczucia dziecko-rodzic.
Nie zastanawia Cię dlaczego tak się stało? Dlaczego ten komputer był dla niego ważniejszy? W takich sytuacjach przypuszczam więzi dziecko-rodzic musi nie być od dawna (prawidłowej więzi). To jest skutek. Straszny, fakt, ale skutek jednak. "Nie ma złej młodzieży, są tylko źli wychowawcy" -ja w to wierzę. ZA każdym "zepsutym", "złym", "rozwydrzonym", "niewychowawanym", "niewdzięcznym", itp. dzieciakiem stoi wg mnie smutna historia i często krzywda (równie często nieświadoma) wyrządzona przez dorosłego. Brak czasu dla dziecka , brak właściwych wzorców, brak rozmów, brak jasnych zasad, itd. Żadne dziecko nie jest przecież z natury złe. Jedynie my je możemy źle ukształtować...
Taka mloda i taka madra:) Oczywiscie, ze taka jest prawda: "jak nie nic wlozysz, to nic nie wyjmiesz" !
Po przeczytaniu powyższych postów, ciekawy wypowiedzi przedszkolanek na ten temat, rownież nauczycieli, szczególnie klas 0-4.
Użytkownik Kazik45 napisał w wiadomości:
> Po przeczytaniu powyższych postów, ciekawy opinii, wypowiedzi
> przedszkolanek na ten temat, rownież nauczycieli, szczególnie klas
> 0-4.
Byłem przed obiadem i zjadłem cos więc poprawiam, prawidłowo post powinien brzmieć:
Po przeczytaniu powyższych postów, jestem bardzo ciekawy opinii, wypowiedzi przedszkolanek na ten temat, rownież nauczycieli, szczególnie klas
0-4.
Nie jestem nauczycielem. Dzieci niestety w szkole nie słuchają nauczycieli. Nauczyciel nie może nic zrobić. Może posadzić dziecko do kąta czy na krzesełko przemyśleń. Dziecko po kilku minutach wstanie i robi to samo jeżeli nie dziś to jutro. Jak ja chodziłam do szkoły to linijka, wskaźnik, czy guma była normalnością. Człowiek był grzeczny by nie dostać. Miał respekt przed nauczycielami. W gimnazjum (nie w mojej miejscowości) uczniowie przychodzą na lekcje pijani. Czasem zdarza się że uczeń pobije nauczyciela. Czy tak kiedyś było? Ja się z tym nie spotkałam w dzieciństwie. Kiedyś nie było do pomyślenia by chłopak uderzył dziewczynę, a teraz?
Chwala Bogu i Niebiosom i wszystkim planetom , ze juz linijki, wskazniki i gumy nie sa "normalnoscia"!!! "Czlowiek byl grzeczny, zeby nie dostac", mial respekt przed nauczucielami???? Czy moze przed bolem fizycznym????
Nie ważne przed czym miał respekt ale był spokój,a to najważniejsze.
Jeśli ktoś chce mieć spokój, niech nie posiada dzieci. jeśli chce mieć spokój niech nie będzie nauczycielem i wychowawcą.
Jeśli nauczyciel jest na właściwym miejscu to ma autorytet i nie potrzebuje urzywać linijek.
A jeśli jest nim bo nie wiedział co ze sobą zrobić to zawsze będzie bajzel na lekcji.
Najważniejszy nie jest spokój. Najważniejsze jest wychowanie i nauczanie.
Przepraszam, ale ta wypowiedź trąci mi nieco demagogią, a nawet powiedziłbym śmiesznością, zacytuję więc:
"... Jeśli nauczyciel jest na właściwym miejscu to ma autorytet i nie potrzebuje urzywać linijek.
A jeśli jest bo nie wiedział co ze sobą zrobić to zawsze będzie bajzel na lekcji ..."
Nie obraź się, ale to słowa nieprzemyślane i niemal jak z powielacza strasznie mądrych rodziców mających problemy(!!) wychowawcze ze swoimi dziećmi, uważajacymi ze szkoła jest od uczenia i wychowania dzieci i młodzieży.
Twoje dalsze słowa:
"Najważniejszy nie jest spokój. Najważniejsze jest wychowanie i nauczanie."
Nauczyciel jest od nauczania w głównej mierze, rodzice od wychowywania, chociażby ze stosunku godzin jakie ma do swojej dyspozycji i AUTORYTETU.
A jesli chodzi o ten autorytet to ... częściej dzieci s...ą na głowę rodzicom aniżeli nauczycielom.
Nauczyciel, wychowawca to szeroko pojęte okreslenie, (klub, koło zainteresowań, harcerstwo), może tylko wspomagać rodziców. Tu akurat mam nieco doświadczenia :).
Kto ma więc większy AUTORYTET, czy nauczyciel wobec grupy kilkudziesięciu uczniów przez 45 minut x6-8 godzin lekcyjnych, czy rodzice, przeważnie 2 osoby na ... nawet 5 dzieci przez 3/4 doby.
Jak myślisz, kto (??), ... a tak przy okazji: jeśli tak ostro i z taka pewnością wypowiadasz się, ile i w jakim wieku Masz dzieci?
Mam wrażenie, ze kompletnie nie zrozumiałes, co napisała Mahika.
Mahika odniosła sie do postu As, która napisała, ze biciem dzieci przez nauczyciela uzyskiwało się spokój, który ma być najważniejszy.
Nigdzie nie znalazłam twierdzenia, że nauczyciele mają wyręczać rodziców w wychowywaniu.
Przeczytałem dokładnie co napisała, przeczytaj jszcze raz ... mówiąc o autorytetach.
(Reszta odpowiedzi poza forum).
wolno mi wypowiedzieć swoje zdanie.
Przepraszam bardzo, gdzie "zabroniłem" Ci wypowiedzi, nie chcesz dyskutować (z takim ... jak ja) to nie musisz wcale odpowiadać, ale ... nieco taktu nawet w tak prostej odpowiedzi chyba można zastosować, nie jestesmy politykami ... przynajmniej ja nie jestem ;))
Ja też wypowiadam zawsze tylko swoje zdanie. Wolno mi?
Pozdrawiam
odnośnie taktu to akurat ty nie musisz mnie pouczać :)
trochę już jestem na tym forum i zdążyłam się naczytać. więc nie będę z tobą dyskutować. tak poprostu. wolno mi, prawda?
Użytkownik mahika napisał w wiadomości:
> odnośnie taktu to akurat ty nie musisz mnie pouczać :) trochę już jestem
> na tym forum i zdążyłam się naczytać. więc nie będę z tobą
> dyskutować. tak poprostu. wolno mi, prawda?
Jeśli mowa wlaśnie o takcie i jego braku, w Twoich słowach kierowanych do mnie.
A może taktowniej bedzie jeśli ja do Pani więcej nie skieruję żadnego słowa, traktując ten post jako ostateczny?
Ku obopólnemu, w tym społecznemu zadowoleniu.\
Niniejszym to czynię właśnie.
Pozdrawiam, zyczę miłego popołudnia.
Kazik
mało sprytne manipulacje na mnie nie dziąłają. sprowokować się nie dam :)
A może taktowniej bedzie jeśli ja do Pani więcej nie skieruję żadnego słowa, traktując ten post jako ostateczny?
Dziękuje :)
Ja również życzę miłego popołudnia :)
Agik odpowiedziała za mnie, bardzo trafnie.
A posiadana przeze mnie ilość dzieci jest moją prywatną sprawą i to pytanie jest niegrzeczne i nie na miejscu.
Użytkownik mahika napisał w wiadomości:
> Agik odpowiedziała za mnie, bardzo trafnie.A posiadana przeze mnie ilość
> dzieci jest moją prywatną sprawą i to pytanie jest niegrzeczne i nie na
> miejscu.
Bez przesady, nie jesteś przewrazliwiona? Pytanie było w kontekście Twojej wypowiedzi, a wypowiedź Agi to ... przepraszam nie wiedzialem że sams nie potrafisz odpowiedziec, Agik tylko nieco ... pomieszała sens tak w twojej jak i mojej, a głównie As wypowiedzi, zatracąjąc głowny temat, jako otwarty pozostawiajac BICIE bez rozwiniecia problemu, a wręcz poprzez zawężenie, wypaczyła, tak jak i Ty, Jej wypowiedź.
Pytanie moje, ze względu na kontekst zupełnie na miejscu i nie wykraczajace poza normy tak savoir vivru, jak i netykiety.
Poza tym, adresat ma prawo, tego typu pytanie potraktować jako czysto retoryczne i pominąc je milczeniem, natomiast nie upowaznia to to mało "sympatycznego" bezzasadnego pouczania.
Co innego gdybym zadał takie pytanie bez związku z rozmową.
Po prostu sobie nie życzę.
uwazam że w jakimkolwiek kontekście, pytanie o moje prywatne, wręcz intymne życie jest nie na miejscu.
Zwłaszcza że się nie znamy a forum jest publiczne.
Nie mam ochoty ci odpowiadać bo nie lubię dyskusji które do niczego nie prowadzą.
As DO KTÓREJ SKIEROWAŁAM SWOJE SŁOWA niżej dopowiedziała resztę.
nie widzę powodu wikłania się w słowne potyczki z tobą.
Kazik bardzo Cię proszę byś się uspokoił. Sposób Twoich wypowiedzi pozostawia wiele do życzenia. To moje pierwsze ostrzeżenie.
Proszę mi podać gdzie przekroczyłem net-normę, i tzw,. dobre obyczaje, bądź naruszyłm czyjąkolwiek godność. Moja zaostała już kilkakrotnie naruszoma i jakoś nikogo nie napomniano ani ostrzezono.
Czyżby jawna nagonka ... znów?
Następny niepożądany zostanie zmuszony do banicji, dobrowolnej lub przez zbanowanie? Tym razem jako recydywista niepoprawny?
Ludzie, proszę mi pokazać gdzie przekroczyłem dobre obyczaje, nie napisalem po polsku tak w słownictwie jak i stylistyce.
Tylko nie wycinkami ale całymi tekstami.
Idąc tym tokiem myslenia ( spokój najważniejszy), to najbardziej skuteczne byłoby zamknąć szkołę- wtedy byłby spokój i cisza by az dzwoniła...
A to przeciez jakby nie o to chodzi.
Ciekawe, jak dziecko zbite na oczach kolegów i upokorzone przyswaja sobie wiedzę... Pewnie piorunem mu to idzie.
Jak mój wujek był uczniem to był rozrabiaką. Nauczycielka przyłożyła mu dłonie do gorącego pieca kaflowego. To było kilkadziesiąt lat temu. Wyobrażacie sobie co by było gdyby teraz któryś nauczyciel tak zrobił? Wtedy to było normalne: było przewinienie była kara. Nikt się w domu nie poskarżył bo jeszcze od rodziców by dostał w tyłek, że był niegrzeczny. Z moimi synami do szkoły ma chodzić chłopak który już w wieku 3 lat bił wszystkich w przedszkolu. Bardzo szybko mama zrezygnowała z puszczania go do przedszkola. Mam nadzieję, że jak będzie w obowiązku szkolnym to wyrośnie z tego. Dzieciak oczywiście bezstresowo wychowywany przez rodziców, bo on taki jest: nadpobudliwy i niegrzeczny. Gdyby tatuś wziął się za wychowywanie po męsku to chłopak szybko nauczył by się co mu wolno a co nie.
I to się nazywa przemoc w szkole i w rodzinie ! jednak dalej będę upierac się że klaps w niektórych przypadkach jest wskazany:)
A widzisz, to też zależy od rodzica. Bo gdyby nuczycie uderzył mnie lub mojego brata, to mój tato zrobiłby w szkole wielką awanturę.
Tak jak wtedy, gdy nauczycielka kazała czytać mojemu bratu z podręcznika wykład z historii, a mój brat miał wtedy jedno oko zalepione, a drugim patrzył przez okulary. Ale się wtedy działo! mój tato był jednym z nielicznych rodziców, którzy bronili swoje dzieci. A potrafił to robić bardzo kulturalnie.
Do podstawówki chodziłam w latach 70tych.
Chyba jednak nie zrozumiałaś sensu wypowiedzi AS ...
Przecież nie napisała nigdzie, że pochwala bicie, ze to jest sposób na krnabrnych podopiecznych, napisała tylko że nie przyniosło to nikomu szkody,ogólnie mówiąc). No ale moze dzisiejsze zachowania i problemy z młodzieżą, to i "wina" rodziców że kiedyś trzymali dzieci krócej, że skarga ucznia/ dziecka w domu przeważnie kończyła się "... jakbyś nie zawinił/a to byś nie dostał/a, a jak chcesz to mogę poprawić, nie będę chodzić do szkoły bo mnie w końcu wezwą i bedę musiał/a za ciebie dziecko świecić oczami ..."
Ja przynajmniej tak zrozumiałem wypowiedż, no ale oczywiscie mogę się mylić :)
Właśnie o to chodzi. Poszła bym nawet dalej, nie że klaps nie zaszkodzi a pomoże. Oczywiście jestem przeciwna maltretowaniu czy katowaniu dzieci ale przepisy na to są od zawsze i nie trzeba dodatkowych stwarzać. Czy do tej pory jak rodzic pobił dziecko narażając go na utratę zdrowia lub życia był bezkarny? Nie. Była sprawa w sądzie i był wyrok. Po co tworzyć następne przepisy, które będą jak zwykle naginane skoro istniały zawsze.
Wiesz czego boi się najbardziej człowiek "Zmian "i właśnie taka zmiana przeraża ludzi ,że będą musieli się dostosowac coś zmienić w swoim postępowaniu.
Klaps jest przemocą wobec dziecka i jest porażką dorosłej osoby że nie potrafi zapanowac nad włąsnym dzieckiem lub dziećmi
As, a co by było jakbyś w pracy dostała klapsa w tyłek od swojego szefa, bo np się spóźniłaś?
Dlaczego dzieciaka wolno uderzyć, a osobę dorosłą nie? Bo dziecko jest mniejsze?
W drugą stronę też można, zdarza się to bardzo często ! matka chowa dzieci, haruje dla nich całe życie, żeby na starość dostać po głowie i wylądować w domu opieki, bo synowej się teściowa zawadza w domu, Tylko nie pisz Ewo, że to błąd rodzica w wychowaniu, bo nie zawsze jest to prawdą.
odnośnie postępowania wobec rodziców to mam swoj teorię od lat. Jest coś takiego jak szacunek. A na szacunek to trzeba sobie zapracować. To jak my się opiekujemy swoimi dziećmi, to nie nauczy ich opiekować się nami. One będą nas traktować podobnie jak my traktujemy swoich rodziców.
Matka nie ma harować całe życie na swojego syna, matka ma go nauczyć dorosłości i odpowiedzialności za innych ( swoim postępowaniew wobec swoich i męża rodziców)
Matka, która całe życie "flaki sobie wypruwa" dla synusia, to najprawdopodobniej wychowa nieroba i egoistę.
ewka masz rację Jeżeli są zdrowe relacje w domu, każdy każdego szanuje i jego zdanie też jest duża szansa że i w dorosłym życiu będzie wyznawał zdrowe zasady.Z tym,że życie jest tylko życiem i różnie to bywa.
Zanto, oczywiście, że różnie bywa, ale to co się wpio jednak zostanie, tak myślę.
Bardzo marginalne są przypadki, że dziecko z dobrych relacji nic nie wynosi. Ale zdarza się.
Nie będe nikogo przekonywać:) bo jak ktoś ma już swoje racje zakodowane w głowie , to nie da sobie przetłumaczyć. Przeczytaj wszystkie moje posty, a dowiesz się że nie jestem zwoleniczką znecania się nad dziećmi. Co do klapsa raz na jakiś czas(jeżeli nie ma na to innego sposobu) napiszę ostatni raz! popieram:)
Amen. Jałowa ta dyskusja.
Ja nie uważam żeby była jałowa:) Ty masz swoje zdanie na temat wychowania dzieci, a ja swoje, pogadamy za kilka lat , czyja metoda była bardziej skuteczna:))
Ja nie muszę czekac kilka lat ja efekty mam już teraz.Nie ma w mojej miejscowości osoby która źle wyraziłaby się o moich dzieciach. Na ich zachowanie nie skarżą sie nauczyciele sąsiedzi dalsi czy bliżsi I to jest dla mnie sukcesem wychowawczym. Wychowuję grzeczne i wrażliwe dzieci i to jest dla mnie najważniejsze.
Ja jednak poczekam, nie chwali się dnia przed zachodem słońca:) Moja córka jest bardzo wrażliwa, jest lubiana w szkole i wsród sąsiadów. Kilka razy może napisała coś niestosownego na forum, ale to tylko dlatego, że jest typem buntowniczki (ja też taka byłam i jestem trochę nadal) Myślę że chowam ją dobrze, a czas pokaże, sama jej chwalic za dużo nie mogę:) ważne żeby inni ją chwalą.
Powiedzieć komuś dzień dobry, to nie wszytko, Ania pomaga sąsiadce w robieniu zakupów, wyprowadza na spacer jej psa, karmi bezdomne koty, w piaskownicy pilnuje oprócz swojego brata, inne dzieci w czasie zabawy.
Jak wychowałam swoje dzieci, napiszę dopiero za kilka lat( jak doczekam:)
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> As, a co by było jakbyś w pracy dostała klapsa w tyłek od swojego szefa,
> bo np się spóźniłaś?Dlaczego dzieciaka wolno uderzyć, a osobę
> dorosłą nie? Bo dziecko jest mniejsze?
No właśnie, jak można np. dziecku zabrać papieroa gdy sobie chce popalić, dorosłemu wolno adziecko to co, nie człowiek.
Kiepski przykład podałaś Ewciu: to na dorosłej byłoby molestowaniem seksualnym i szef mogły zrobić "klapsa"w policzek, a od męża po mordzie .
Uważam, Kaziku, że Twój przykład jest bez sensu. Klaps na dorosłej osobie to molestowanie, a na dziecku to norma???????????????
Na nikogo nie wolno ręki podnosić. A papierosy są trucizną i to chyba jest jasne. Zupełnie nie rozumiem Twojego toku myślenia. Rozmawiamy o biciu dzieci nie o paleniu. Skoro można uderzyć dziecko, to dlaczego nie można uderzyć kobiety w pracy? Z tego co napisałeś, kobieta ma więcej praw jako człowiek niż dziecko. No kurcze, nic nie kumam.
Wracając do papierosów, jak wolisz o tym pisać. to papierosy dorośli wybierają sobie sami. Sam dorosły na to sie decyduje. Więc jak zdecyduje sie na to żeby sobie samemu dać po głowie lub po pysku, to niech sam siebie bije. Dziecko palic nie może bo to szkodzi jego zdrowiu. A o zdrowie dziecka dbaja rodzice.
Pisząc spokój miałam na myśli dyscyplinę. Nie wyraziłam się wyraźnie.
Dyscyplina otrzymywana przy uzyciu bolu, przemocy? Naprawde dziwne metody uczace mlodych ludzi , ze przemoca mozna osiagnac wszystko. Uczace mlodych ludzi braku szacunku do doroslych.
Jak chodziłam do podstawówki to była norma. Może mi łatwiej pisać bo ja nie dostawałam. Byłam najlepszym uczniem. Raz tylko dostałam patykiem w tyłek od nauczyciela muzyki bo w trakcie lekcji odwróciłam się do tyłu i rozmawiałam z koleżankami. Mnie rodzice nie bili bo byłam tak zawziętym dzieckiem , że nie było na mnie sposobu. Na brata często krzyczeli a on prosił by mama zamiast krzyczeć go zbiła bo była by to dla niego mniej dotkliwe.
To nie byl respekt, to byl strach przed bolem.
Masz rację, że starach ale była dyscyplina.
Moze wytlumacz mi co masz na mysli mowiac: dyscyplina?
Przestrzeganie zasad
Niebieska linia
Pod koniec lat 80-tych w USA Straus i Gelles (1986) prowadzili badania z udziałem reprezentatywnej próby amerykańskich rodzin m.in. na temat "taktyk rozwiązywania konfliktów" z dziećmi. Stwierdzili, że w 1985 roku 1 na 10 amerykańskich dzieci w wieku 3-17 lat doznawało poważnej przemocy fizycznej.
Erlanger (1974) porównując badania angielskie i amerykańskie nie stwierdził istotnych różnic w rozmiarach, ani w uwarunkowaniach agresji fizycznej wobec dzieci w obu krajach. Zauważył, że tendencja do stosowania kar cielesnych wzrasta w miarę spadku statusu społeczno-ekonomicznego i jest to bardziej widoczne w Anglii niż w USA.
Na temat przewidywania przemocy wobec dzieci napisano wiele artykułów (por. Starr 1982; Leventhal 1988; Ammerman i Hersen 1990; Ammerman 1993). Charakteryzując rodziców stosujących przemoc oraz doznających przemocy dzieci (np. Browne i Saqi 1988) wyróżniono sześć ważnych elementów szacowania ryzyka i potrzeby ochrony dziecka w relacji rodzic - dziecko:
, nic dodac, nic ujac:)
Ja się bardzo cieszę że ta ustawa została uchwalona. W Polsce na wiele rzeczy przymyka się oko. Rodzice alkoholicy. Sąsiedz zazwyczaj się wypowiadają - oni piją ale dbają o dzieci. Uważają tak choć podstaw do tego nie mają rzadnych. Większości Polakom wydaje się, że jak dziecko nie chodzi brudne i jest ubrane, to jest zadbane. Tymczasem to błąd .W tym tygodniu w takiej rodzinie wyleciał chłopczyk przez okno.- Ot wyleciał sobie prawda ?????
Można było tego uniknąć. Dlaczego alkoholicy u nas w kraju wychowują dzieci ? W cywilizowanym kraju takiej rodzinie zabiera się dzieci a rodzice na własny koszt muszą ponieść leczenie. Gdyby ta ustawa była wcześniej to być może mały bezbronny chłopiec przez nieodpowiedzialność ludzi nie zrobił by sobie tak wielkiej krzywdy na całe życie. Przykładów można podać tutaj bardzo dużo. Nie oszukujmy się przynajmniej raz w tygodniu podawane są w tv lub prase podobne przykłady. Ja mówię NIE !!! nieodpowiedzialnym ludzią którzy sami nie wiedzą po co mają dzieci i po co żyją na świecie
NIE!!!! dla wszelkiej krzywdy i przemocy jakiej doznają słasi i bezbronni. Nie będę podawać tutaj tych wszystkich drastycznych przykladów. Serce mi krwawi jak przypomnę sobie niedawną sprawę pobicia 6 mc dziecka ( skatowania). Dziecko nie przeżyło nie mogę o tym pisać ale nie mogę przemilczeć tego. Mówie NIEEEE!!! przemocy wobec dzieci.
Ja tez mowie NIE na dawanie w tylek i walenie w glowe dzieciom w imie wychowywania , MOWIE NIE,NIE!!! Nie masz cierpliwosci, walnij sie w jaja, we wlasna glowe gdzie nie chcesz, walnij sie mlotkiem w noge, ale od dzieci WARA!!! Nie rodz na swiat dzieci nie chcianych!!!!
Jak się walnę to od tego dziecko będzie posłuszne? Spróbuję czy jak dzieci będą się biły i się walne jak proponujesz, czy wtedy się uspokoją.
Ja mam jakies dziwne wrazenie, ze Ty nie rozumiesz, co to jest wychowywanie dzieci. Co to znaczy: posluszne dziecko? Dlaczego dzieci maja sie bic? Od kogo nauczyly sie bicia?
Dorosly czlowiek rozdzieli bijace sie dzieci i odwroci ich uwage na inne, ciekawsze zajecie. Nigdy nie da po glowie, czy w tylek, bo wtedy potwierdzi tylko, ze bicie jest dozwolonym i normalnym zachowaniem.
tineczka pisze że masz znaleść sposób na bliźniaki żeby jednak się nie bili albo robili to sporadycznie Worek treningowy to nie głupie rozwiązanie Masz coś do mnie wal we worek się uspokoisz gadaj Tak się uczy dzieci rozmowy dialogu ,a nie załatwiania wszystkiego przez siłę Ja mam 3 chłopaków każdy w innym wieku najmłodszy najbardziej rozpuszczony jak myślisz co by było jak bym pozwoliła tym starszym go bić? u mnie jest pierwszo prośba potem grożba a potem MAMOOOOOOOOOOOO ZABIERZ GÓWNIARZA BO PRZESZKADZA wtedy idę zabieram i wiesz jaka jest kara no może kara to przesada zeszyt książka cokolwiek zabawka żeby odwrócić jego uwagę żeby miał inne zajęcie Wierz mi zawsze wszystko kończy się pokojowo.Dzieci się biją bo się nudzą nie mają zajęć które ich interesuje
och sorry ale w sumie na jedno wyszło napisałyśmy prawie to samo
Wlasnie, bo mamy takie same pojecie o wychowywaniu dzieci. Moj ty Boze, blizniaki sie bija? Co bedzie pozniej, przeciez to jeszcze male dzieci.
Teraz już są na tyle duże, że nie muszą być bite. Wystarczy postraszyć i są grzeczne. Bardzo szybko zadziałało.
As, to znaczy, ze bilas male dzieci??? Przeciez blizniaki maja tylko 5 lat, tak? Ze strachu sa "grzeczne"? A gdzie milosc, bezgraniczne zaufanie do rodzicow, poczucie bezpieczenstwa we wlasnym domu?
Od kiedy wychowuje się dzieci i uczy ich zasad? Chyba nie od 18 lat.
Aniu, ciekawa jestem jak byl wychowywany Twoj maz. Pisalas wiele razy, ze jest niesamowitym nerwusem i klnie okropnie. Blizniaki tez zaczely klnac, jak myslisz, dlaczego? Daliscie dzieciom w skore mowiac, ze tatus moze klnac a im nie wolno. Myslisz, ze to jest dobra metoda uczenia zasad?
Oczywiscie, ze dzieci nalezy wychowywac od samego poczatku, ale nigdy klapsami albo straszeniem. Moj wnuczek ma troche wiecej niz roczek i juz doskonale rozumie, co to znaczy "nie". Rodzice cierpliwie powtarzaja za kazdym razem i malutki odrazu reaguje na zakaz.
Juz kiedys podalam Ci sposob na rzucenie sie dziecka na podloge w sklepie jak powiedzialam , ze nie kupie czegos, co moj 3-letni synek chcial. Zostawilam go i odeszlam do wyjscia. Nigdy wiecej nie powtorzyl zachowania.
Myslisz, ze lepiej by bylo jakbym mu tylek sprala, poszarpala za uszy,uderzyla reka w glowe? Zastraszyla diablem, czy wilkami?
Jakos moje dzieci, wychowane przeze mnie, samotna, pracujaca matke i do tego w obcym kraju, sa wspanialymi doroslymi ludzmi. Wiem napewno, ze wychowaja swoje dzieci bez katowania malenstw.
Bardzo dobrze, ze ustawa nie bicia dzieci wreszcie bedzie rowniez w Polsce. Najwyzszy czas nauczyc sie, ze dziecko jest nietykalne i karac porzadnie tych wydzielajacych klapsy rodzicow.
A, tak na marginesie, to powiedz mi czy nie lepiej poswiecic czas spedzony przed komputerem na wychowywanie blizniakow, niz siedziec pol dnia tutaj? Kiedys pisalas, ze dzieci ogladaly 17 bajek pod rzad, bo chcialas miec spokoj. Wiec kto wychowuje i uczy zasad te dzieci, telewizja?
Nie wiem Tineczko czy Twój wnuczek będzie chodził do przedszkola, ale jeżeli tak, na pewno nie raz dostanie od innego dziecka i garantuję że mu odda.( Dzieci w przedszkolu często się biją, np o zabawki i nic na to nie można poradzić. Nie wiem dlaczego się dziwisz, ze bliżniaki się biją, to są tylko dzieci, nikt ich przemocy na pewno nie uczy. Jak moja córka była mała i bawiły się z córką mojej koleżanki, pobiły się o lalkę, siedziały na podłodze, lalek leżalo kilka, ale obie chciały tą jedną, moja córka nie chciał jej oddać swojej lalki, więc córka mojej koleżanki niewiele myśląc walnęła ją w głowę ręką- moja niewiele myślac oddała jej ! no i zaczął sie płacz , beczały obie:)
Moj wnuczek idzie od wrzesnia do przedszkola. Bylam z corka i wnuczkiem na pierwszym "szkoleniu". Nie widzialam zadnych bijacych sie dzieci. Dzieci nie sa zostawiane same sobie z zabawkami. To nie jest "przechowalnia".To przedszkole jest prowadzone przez wszystkich rodzicow dzieci. Raz w miesiacu kazdy rodzic jest "przedszkolanka" z innymi rodzicami.
Ja sie wcale nie dziwie, ze blizniaki sie bija, bite dzieci bija. As napisala dokladnie o swoich metodach wychowywania.
Ciekawa jestem z kad corka twojej kolezanki wziela przyklad "walniecia" w glowe drugie dziecko i dlaczego twoja nie znalazla innego wyjscia niz oddanie?
Nie wiem Tineczko czy Twój wnuczek będzie chodził do przedszkola, ale jeżeli tak, na pewno nie raz dostanie od innego dziecka i garantuję że mu odda.( Dzieci w przedszkolu często się biją, np o zabawki i nic na to nie można poradzić.Twój wnuczek chowa się wsród dorosłych, więc nie ma z kim się pobic, chociaż zdarzyć się może że i Ty oberwiesz jak będzie większy:) Nie wiem dlaczego się dziwisz, ze bliżniaki się biją, to są tylko dzieci, nikt ich przemocy na pewno nie uczy. Jak moja córka była mała i bawiły się z córką mojej koleżanki, pobiły się o lalkę, siedziały na podłodze, lalek leżalo kilka, ale obie chciały tą jedną, moja córka nie chciała jej oddać swojej lalki, więc córka mojej koleżanki niewiele myśląc walnęła ją w głowę ręką- moja jej oddała ! no i zaczął się płacz, beczały obie:) Jakoś udało się ich pogodzić, potem już się nigdy nie biły.
albo wśród małych dzieci modne jest ugryzienie drugiego dziecka. Miałam taki przypadek. Synek ugryzł siostrę w plecy. Na drugi dzień z innego powodu pojechałam z wszystkimi dziećmi do lekarza. Lekarz zobaczył na plecach córki siwe miejsce. Pokazuje palcem i dyskretnie pyta czy ona ma to od urodzenia. Tylko się uśmiechnął jak odpowiedziałam że brat ją wczoraj ugryzł.
Masz rację:) dzieciaki ciągną się za uszy, włosy, szczypią i gryzą ,znam pewną babcię która pozwala swojemu ukochanemu wnuczkowi chowanemu bezstresowo, na wszystko ! wnusio ja kopie i szczypie( jak mu coś odmawia)żadne prośby tutaj nie pomagają. Zapytałam dlaczego pozwala 4 latkowi na takie zachowanie, Powiedziała mi, że mu tłumaczy, ale on jest mały i nie rozumie:) myślę, że właśnie klaps tutaj by zadziałał.
Oczywiście że dzieciaki to robia bo odwzorywuja czyjeś zachowania Kreskówki ,rodzice itp itd.
Przemoc rodzi przemoc i właśnie przemoc wśród dzieci jest rozwiązywana przemoca dorosłego człowieka ciekawe jak zereaguje następnym razem takie dziecko pomyśli,czy od razu walnie z pięści ja jednak postawiłabym na to drugie
Teraz to zaczynasz być śmieszna:) chyba nie sądzisz że ja czy moja znajoma, ciagamy się za uszy, szczypiemy swoich partnerów, walimy ich czym popadnie przez łeb, a dzieci biorą z nas przykład. Tak prawdę mówiąc Zanto, nie wierze że jesteś taką idealną matką, bo takich nie ma............ dzieci też nie wychowamy bez skazy, tak się nie da:))
MR, czytam to co piszesz i wierz mi, dziwie się. oceniasz ludzi przez pryzmat siebie samej. W moim domu rodzinnym nigdy mój tato nie podniósł na mnie ręki ani na mojego brata. Nigdy nie stosował w obec nas kar cielesnych ani psychicznych. Zawsze go słuchaliśmy, bo taki był. ja moich dzieci nigdy nie uderzyłam. I nie uważam sie za nienormalną matkę.
A ja tam dostałam od swojej mamy kilka klapów, uspokoiłam się 5 min, i znów psociłam:) moja córka też kilka razy dostała ode mnie klapa(kilka lat temu) który spłynął po niej jak po kaczce. Uważam się z za dobrą mamę, moje dzieci chodzą czysto ubrane, najedzone, w miarę możliwości mają to co co chcą, nie przysparzają mi jak na razie żadnych kłopotów. Nie uważam też żebym poniosła z racji klapa porażkę wychowawczą, powiem tylko jedno- moja córka będzie kiedyś dobrą żoną i matką, wiele się nauczyła. Nigdy jej niczego nie nakazywałam, wszystko robi z własnej woli, jestem z niej bardzo dumna! a zapytana czy chce teraz klapsa przez tyłek , sama się śmieje i nadstawia, bo dobrze wie że żartuje.
Twoja corka jest twoim zwierciadlem , przynajmniej tu na forum.
A jak klapsy splywaja jak po kaczce, to jaki sens jest wogole podnosic reke na dziecko?
Bardzo się cieszę że jest moim zwierciadłem, jestem pewna że da sobie radę w życiu:) A czyim zwierciadłem jestes Ty Tineczko? Tineczko czy Ty aby nie wybierasz się na wycieczkę? :))
Ja nie twierdzę, że jestem idealna zresztą to napisałam ale przynajmiej staram się zapanować nad tą moją gromadką ,czasami z lepszym, czasami z gorszym skutkiem.Czy ja napisałam że to ty lub twoj mąż walicie na oślep wszystkich i wszystko Napisałam równiez że takie zachowania się dzieci są taże efektem oglądania bzdurnych kreskówek bo napewno nie powiesz mi że Naruto jest mądrą bajką Masz kanały z bajkami to na pewno wiesz jak teraz wyglądają bajki dla dzieci.Pokaż mi gdzie napisałam że mam dzieci bez skazy Jak ja mogę mieć takie jak sama też mam wady Zdarza mi się krzyknąć gdy do głów nie wchodzi ale nie stosuje klapsów jako metody wychowawczej i już Mnie bito ja nie biję i już.Mam nastolatkę w ciąży jak myślisz jak to wyglądało jak się o tym dowiedziałam Pierwsza myśl lanie a potem refleksja co to zmieni Trzeba myśleć żeby przejść ciąże córki w miare bezboleśnie dla niej,aby wszystko tak ułożyć żeby jednak skończyła tą szkołę Byłam zła nawet wsciekła ale rozmawiałam z nią o tym co ją czeka jak będzie wyglądało jej życie i nic nie załatwiałam biciem Teraz czekamy spokojnie na dzidzisia wie że może na nas liczyć i ma w nas wsparcie.
Tylko dlaczego najbardziej źle zachowują się dzieci z bez stersowym zachowaniem, które nigdy przemocy nie doznały. Chyba, że coś w bajce widziały?
No właśnie i tu jest problem, właśnie tak wychowywane dzieci , w wieku starszym przysparzają rodzicom najwięcej problemów, bo wiedzą że im wszystko wolno, a tatuś z mamusią pomogą:) tylko że nie zawsze dadzą radę pomóc dziecku, i musi ponieść konsekwencję swojego czynu.
Dokładnie. Najpierw wytłumaczyć. Jak to nie pomaga to stosować inne metody, które przyniosą skutek. Dziecko nie może rządzić bo jest małe, a coś kazać dziecku wg nowego prawa to już będzie przemoc.
Agaciu, mialas na pewno dobre intencje zakladajac ten watek.Rozumiem Twoje rozzalenie. Dlugo czaszu uminie, zanim zrozumiemy, ze wychowywanie dzieci polega na szacunku obopulnym.
Właściwie to jest bardzo poważny problem i świadczy o nas jako ludziach bo czy my byśmy chcieli żeby nas bito popychano wyśmiewano? Napewno nie.Jednak tak małe dziecko, które dopiero uczy się uczuć wie że coś tam buzuje, ale nie umie tego nazwać jest bite, wyśmiewane szarpane,aby sobie go podporządkować. Dzieciak taki zaczyna się buntować albo zamyka się w sobie.Wydaje mi się że właśnie tu powstają potem tak poważne kłopoty z młodzieżą dojrzewającą.Widzę na podstawie moich dzieci z najstarszym synem (19) mam dobry kontakt. Bunt już powoli mija teraz się śmieję z niego że był moim królikiem doświadczalnym,ale z dobrym skutkiem Wielu zachwowań właśnie przy nim musiałam się nauczyć Nie bić jak to nie bić przecież mnie bito i wyrosłam na człowieka Nie raz mnie ręka swędziała ,ale powiedziałam sobie uderzysz to twoja porażka i to samo tłumaczyłam mężowi teraz Ty uderzysz módl się aby na stare lata on Ciebie nie bił bo przecież taki dostał wzorzec "bić słabszego". Córka (17) oj ta to daje do wiwatu,ale też nigdy nie została uderzona tak samo jak reszta dzieci a jeszcze będę musiała to przechodzić 3 razy już sama sobie współczuję
Śmiem twierdzić klaps czy bicie (dla mnie to jedno i to samo) świadczy o bezradności i jest porażką osoby dorosłej.Jeżeli przestajemy radzić sobie już z takim 3 lub 4 latkiem zacznijmy szukać pomocy u psychologów lub pedagogów a wtedy nie bedziemy sie martwić że nasze dziecko w wieku nastu lat zadzwoni na policję i powie "Mama tata mnie biją ratujcie! "
Zanta, mam wielki respekt i szacunek do ciebie!
Ludzie nie moga sobie poradzic z jednym dzieckiem, a ty wychowujesz piatke i to co tu napisalas (i wyzej) powinnien kazdy rodzic przeczytac i sobie wziac do serca.
Sa sytuacje (z dziecmi), ktore rodzicow wyprowadzaja z rownowagi i czasami ciezko sie opanowac, ale tak jak napisalas krzyk, bicie, wyzwiska swiadcza tylko o naszej slabosci, porazce.
Ja sie nauczylam w krytycznej sytuacji, najpierw zachowac spokoj,... nerwy uspokoic...potem rozmowa.
Nie stosuje zadnych kar, kiedys probowalam, ale bylo to bez sensu, ja tez sie przy tym zle czulam, zal mi bylo dziecka, ze nie moze np. wyjsc na dwor. Kara to tez "wladza" nad slabszym.
Wprowadzam scisle reguly i staram sie byc bardzo konsekwentna hi,hi..., jak do tej pory super funkcjonuje po obu stronach.
Corka ma 14 lat i w przeciwienstwie do syna (19), ktory byl zawsze "latwy" w wychowaniu, bardzo czesto "testuje" moja "wytrzymalosc"...eh..., ale ja sie nie dam.)))...u nas jest takie powiezenie " In der Ruhe liegt die Kraft"..." W spokoju lezy sila"...
Pozdrawiam:)))
Jak mozesz byc konsekwentna nie stosujac kar?Czy ja zle rozumiem konsekwencje?Moja corka wyszla wczoraj z kolezankami do miasta,ostrzeglam, ze jesli nie wroci na czas dzisiaj nie bedzie sie mogla spotkac z kolezanka.Spozila sie i to dosc znacznie.Musi zostac dzisiaj w domu chociaz to bardzo tzw dobre dziecko, musze jednak byc konsekwentna a dla niej to kara.Kara jest zawsze przemoca.Zaden z przestepcow odbywajacych kare nie robi tego dobrowolnie.Jest to gwalt na ich osobach.Wiem,ze to porownanie jest nieadekwatne do wychowania dzieci.Ja jednak nie uznaje wychowania bez kar dlatego,ze trzeba znac konsekwencje swojego dzialnia.Jak zrobisz cos zlego w zyciu- sptka cie kara.Trzeba jednak pamietac,zeby kary nie byly zbyt surowe i zeby nagadzac znacznie czesciej niz karac.
To nie jest tak żeby nie karać a owszem można ale to juz ostateczność.Ja jak mi dziecko przeginało za mocno to pierwszo rozmawiam z nim mu tłumacze konsekwencje jego czynu Jak ja sie czuję gdy naprzykład się spóżnia co robię itp gdy słowa nie trafiają do łepetynki wtedy jest czas na karę Wierz mi skutkuję w przypadku moich dzieci Hi hi hi przypomniało mi się Kiedyś jak zaczynałam rozmawiac z dziećmi że coś źle zrobili i oczywiści od razu monolog z mojej strony i tak se gadam i gadam i nagle słyszę "mama bo Ty to byś wzieła walneła w łeb i tyle, gadać byś nie musiała" wiecie zatkało mnie, ale na szczęście w porę przyszła mi odpowiedz "No nie to by nie była kara dla was karą jest to ze musicie mnie słuchać co ja mówię i do tego się stosować" a uwieżcie mi czasami mówię bardzo dużo i jak czasami zaczynam monolog słyszę jak po cichu szepczą "och zaczyna bedzie sie działo"
u mnie to jest caly proces i trwa juz pare lat:)))
Nigdy nie mowie corce jak nie zrobisz tego , albo tamtego to ci zabronie...
Jak jej pozwole wyjsc to ma wrocic o okreslonej godzinie, albo sie zameldowac, ze bedzie pozniej..., oczywiscie nie zawsze (teraz prawie zawsze) to funkcjonuje. Jak wraca spozniona, przeprowadzam z nia "powazna" rozmowe, ...ze sie bardzo! martwilam, ze jestem rozczarowana, trace zaufanie...uwierz mi dziala 100% lepiej jak jakas kara, bierze sobie to bardzo do serca... Corka zrozumiala, ze ma "swoja wolnosc" ktora przez "dobre" jej zachowanie nawet sie "rozszerza" tzn. moze dluzej isc gdzeis na impreze, przenocowac u kolezanki itp.
Najwazniejsze miec reguly i granice, ktorych powinna sie trzymac, a ja musze byc konsekwentna i nie popuszczac.
Konsekwencje to dla mnie np. jak nie wroci punktualnie (najpierw rozmowa) to nastepnym razem znowu moze wyjsc, ale ja osobiscie punktualnie ja odbieram, bez dyskusji...ostatnio sama wolala w domu zostac, bo bylo jej to za wczesnie...
Przeprowadzam podobne rozmowy jak Zanta:))
Droga Tineczko i wszyscy przeciwnicy agaci, chciałam Wam wyjaśnić ,iż nie bije swoich dzieci,posiadam do nich szacunek a one do mnie ,jestem przeciwniczką klapsa ........chodzi mi tylko o to że dziecko powinno wiedzieć ,co mu wolno a czego nie .....i to tyle w temacie ....mam teraz wakacje więc dużo czasu spędzam ze swoimi dziećmi i mam mało czasu na komputer ....milego dnia życzę:)
Agaciu nie wszyscy są Ci przeciwni, dlaczego tak uważasz? ja też mam wakacje, leżę sobie na leżaczku na działce,z laptopem na kolanach, córka się bawi z młodym na kocu, psy latają i jest bardzo wesoło.
Za chwilę mama zaserwuje nam na obiad, szczaw z ziemniakami młodymi , polanymi skwareczkami i posypanymi koprem, delektuje się kompotem z truskawek, to jest dopiero życie jak Madrycie:) jak ja uwielbiam takie słodkie lenistwo, którego wszystkim życzę:)
Mama zaserwuje Ci obiad a Ty siedzisz z laptopem bo masz wakacje a co z wakacjami mamy Oj MR nie ładnie to chyba Ty powinnaś serwowac obiad mamie.
Kuchnia mojej mamy to jej królestwo, ale muszę Ci powiedzieć że też pomogłam przy obiedzie, obrałam ziemniaczki i narwałam szczawiu, resztę zrobiła mama. Moja mama jest na emeryturze , a na 1/2 etatu pracuje w szkole, właśnie rozpoczęła wakacje.Uwielbia gotować i sprawia jej to przyjemność. Jak przyjeżdża do mnie , zawsze jest obsłużona:)
Zanto jak moja mama przyjeżdża do mnie to leży na hamaku i czyta. Ja robie wszystko moja kuchnia moje królestwo. :):) Jak jadę do mamy to ja sobie leże i czytam, mama gotuje. Nie ma w tym nic złego. Owszem obiore ziemniaki, coś tam pomogę ale ne ma mowy żeby moja mama pozwoliła mi zrobić cały obiad.
Zawsze jak jestem u mamy doceniam to, że nie musze myśleć co na obiad i nic przygotowywać i odwrotnie. Oby dwie chwalimy sobie to i zawsze powtarzamy jak to dobrze, że ktoś ugotuje i poda. Jak mama jest u mnie to ja staram się ją porozpieszczać gotuję to co lubi i staram się żeby się czuła jak królowa a co :)
Agnieszko, nie nerwuj się :)))
Bardzo dobry wątek założyłaś i nikt Cię nie oskarża o bicie dzieci :))
To jaki cel przyświecał Ci przy zakładaniu tego tematu ?
Napadłaś w mało wybredny ( bardzo eufemistycznie rzecz ujmujac ) sposób na osoby , które były przeciwne wychowywaniu przez klapsy , a teraz sama deklarujesz , że jesteś ich przeciwniczką ??????
Bez komentarza ...
Moim zdaniem koleżance chodziło o to, że po wejściu nowej ustawy rodzic nie będzie miał żadnych praw do wychowania dziecka. Wszelkie zakazy dziecku będą już traktowane jako przemoc. Ciekawe kiedy ustanowią rzecznika praw rodzica bo dziecko będzie robiło z rodzicami co chce. Słyszałam, że pracownik opieki będzie mógł odebrać dziecko jak zabronisz mu grać na komputerze lub za karę nie pozwolisz wyjść z domu.
Droga Moja. Bardzo chce uwierzyc w Twoje dobre zamiary:) Jak nie mam czasu na prowadzenie watku, to go nie zakladam.
Z drugiej strony, to bardzo sie ciesze, ze wybierasz czas przed komputerem na czas spedzaniem z dziecmi. Tak wlasnie ma byc. Dzieci rosna szybko i jak bedziesz babunia, to czasu nadmiar bedzie na na komputer:)
Dobrze prowadzone dziecko wie na 100%, co mu wolno a co nie.
moja profesor na studiach powtarzała zawsze że z pupki do główki nic nie dotrze. ja jej wierzę.
Dobrze, że takie prawo u nas nie obowiązuje, bo gdyby obowiązywało ta już dawno zgniłabym w więzieniu. Już moje dzieci by się o to postarały!
Syn był i jest bardzo przekornym dzieckiem bez cienia pokory. Metodą prób i błędów doszłam do tego, że nie działają na niego żadne kary. Gdy coś sobie postanowi, to stanie na rzęsach, żeby tego dopiąć. Wie jakie będą konsekwencje a i tak to zrobi. I żeby nie było ... bardzo dużo ze sobą rozmawiamy i dyskutujemy na różne tematy.
Nie może się doczekać swojej pełnoletności. Ja jeszcze bardziej.
Hihihih , daj mu klapa :)
Użytkownik Mama Rozyczki napisał w wiadomości:
> Hihihih , daj mu klapa :)
Zanim pękłby ze śmiechu nadstawiłby się z drugiej strony jak go znam!
Prawo obowiazuje, niestety jest nie wykorzystane ze wzgledow dla mnie niewiadomych. Teraz juz pewnie za pozno na wychowanie syna wedlug regol dobrego wychowania.
Smutno sie czyta, ze czekasz na syna pelnoletnosc i sprawa zalatwiona. To co dalej, zero kontaktu? Gdzies po drodze zgubiliscie najwazniejsze, nie mow, ze to wina syna.
Chyba już wszyscy wszystko wiedzą. Zamykam wątek.