Optymistycznie należy do diety podchodzić, możesz jeść wiele, nie musisz się głodzić. Kiedy wytrwale po stronach WŻ buszujemy, co chwila nowe protalowe przepisy wynajdujemy. Sprawdzone, przetestowane, udostępnione, gdy je szykujemy, widać miny zadowolone. Nawyki od nowa szybko się zmieniają, po zdrowe, protalowe jedzenie sięgają. Warunki różne spełnić niestety musimy, porzucić smakołyki a wagę wnet odwrócimy. Pić wodę, zdrową, niegazowaną radzimy, gdy zacznie spadać waga, wodę polubimy. Narzekać na wagę? A cóż ona jest winna? Wystarczy przestrzegać zasad, każda to powinna. Wyśmiewać się? Nigdy na to nie pozwolę, każdy z nas, ma swoją ciężką dolę. Właśnie tutaj, w protalu rozmawiamy, choć jesteśmy obcy, jednak dobrze się znamy.
Fakt, Lajan jesteś wielki a Wy Dziewczyny jesteście niesamowite, cudowne, wspaniałe / oceniam całokształt/ jak jedna wielka rodzina. Zosiu kłaniam Ci się czapką do ziemi bo w pełni na to zasługujesz. Olu jeszcze do tej pory się śmieję. Teraz z innej beczki. W niedzielę zobaczę się z moimi dziećmi na obiedzie u drugiej babci. Będziemy słuchać opowieści z wakacji, oglądać film z kamery i jeść, jeść, jeść. Ale nie ma strachu, zawsze jest z czego wybierać więc nie będę musiała grzeszyć. Jest o wiele łatwiej jak wszyscy wiedzą, że ktoś czegoś nie je. U mnie przed chwilą przeszła burza, grzmiało i padało całe 5 minut.I po wszystkim. Znowu jest goraco jak w piekle. Buziaki dla wszystkich i miłego wypoczynku życzę.
Użytkownik kiniapaw napisał w wiadomości: > Fakt, Lajan jesteś wielki a Wy Dziewczyny jesteście niesamowite, cudowne, > wspaniałe / oceniam całokształt/ jak jedna wielka rodzina.Zosiu kłaniam Ci > się czapką do ziemi bo w pełni na to zasługujesz.Olu jeszcze do tej pory > się śmieję.Teraz z innej beczki. W niedzielę zobaczę się z moimi > dziećmi na obiedzie u drugiej babci. Będziemy słuchać opowieści z > wakacji, oglądać film z kamery i jeść, jeść, jeść. Ale nie ma strachu, > zawsze jest z czego wybierać więc nie będę musiała grzeszyć. Jest o > wiele łatwiej jak wszyscy wiedzą, że ktoś czegoś nie je.U mnie przed > chwilą przeszła burza, grzmiało i padało całe 5 minut.I po wszystkim. > Znowu jest goraco jak w piekle. Buziaki dla wszystkich i miłego wypoczynku > życzę.
Witam! Urlop, urlop i po urlopie. Oczywiście nie mówię tu o swoim urlopie tylko o szefa, który jak bumerang wrócił do pracy. Od razu jakoś roboty jeszcze więcej sie zrobiło i tak pilnie pracuję, że nie mam czasu wejśc na moją ulubioną stronę. Ale jak widzimy na dworze jest piękna letnia pogoda bez upałów a wczoraj tak pięknie lało. Całe szczęście, że obyło sie bez groźniejszych podmuchów wiatru. Protalowo ok. tzn bez większych grzeszków. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i miłego dnia życzę Zosia P.S Jeszcze dowcip: Blondynka, brunetka i ruda jadą razem pociągiem na gape, w wagonie towarowym. Nagle słyszą że idzie kontroler - wskakują do worków. Kontroler potrząsa pierwszym workiem z brunetką i słyszy:
Hau, hau - pomyślał sobie że jest w nim piesek.
Potrząsa workiem z rudą i słyszy:
Miau, miau - pomyślał sobie że to worek z kotkiem.
Dowcip pierwsza klasa. Dzięki za wpisanie, bo ja się nie przygotowałam pod tym wzgledem.
Mój weekend też minął bez grzeszków. Za to grzechów było co niemiara, do czego przyznaję się bez bicia, ale jakby ktoś (Zosiu?) chciał mi wlać, to z pokorą lico nadstawię a potem jeszcze drugie. Trzeciego nie mam. Ale jak się nie opanuję w te weekendy, to za niedługo jest szansa, ze będę mieć dwa podbródki :) Albo i trzy, Dziś dzielnie trzymam się PP, czyściutkich proteinek, najlepszych najsmaczniejszych...
Wieści meteo - na zewnątrz zimno (rano w aucie właczyłam ogrzewanie!) wewnątrz natomiast nadal dusznością zalatuje... Nie pada na razie.
Wieści wagowe - zmilczmy
Wieści samopoczuciowe - bardzo dobre
Muszę się pilnować wiecie? W październiku mam spotkanie klasowe z okazji takiej, ze 15 lat minęło jak skończyliśmy podstawówkę. I ja w tej podstawówce (w naszej klasie) byłam najgrubsza. Nie może tak byc nadal, o nie! Nawet teraz nie jestem, ale jak wrócę w okolice blizsze temu, co przedtem osiągnęłam, to będzie jeszcze lepiej :)) I łatwiej kupić ciuch a zakup ciucha będzie niezbędny. To oczywiste jest :))
Jak tu cicho i spokojnie tylko nasze "siostry" jak zwykle na posterunku dobrze że chociaż Wy piszecie, bo... , ... Ja już wczoraj nie zdążyłam nic napisać, bo dziś nadciągnęło.... piszę więc dziś
Dzień zaczyna się pięknie - prawdziwe wakacje; synek już OK i to potwierdzone; ze mną gorzej jakoś nie mogę na samych białkach wytrzymać dłużej niż 3 dni no ale 3/3 też działa... Tyle nowości i aktualności ( w sumie wieje nudą) ... no to kończę
Witam! Znowu trzeba strajk ogłosić i zrobić sobie przerwę bo jak słusznie Violu zauważyłaś to tylko ja i Ola sie wpisuje. Cieszę się że z Twoim synkiem wszystko juz dobrze to teraz możesz zaczynać prawdziwe wakacje. U mnie też jak na razie bez większych grzeszków dzisiaj miało być słonecznie a jest raczej pochmurnie. Zabieram sie za pracę i pozdrawiam wszystkich serdecznie Zosia.
Jeszcze dowcip:
Jedzie samochodem mąż z żoną blondynką. Samochód typu kabriolet. Stoją na czerwonym świetle. Podjeżdża na drugi pas również kabriolet, z extra panienką, która woła - O, cześć Karolku - a następnie odjeżdża Blondynka wściekła pyta się - Kto to był? - Wiesz kochanie lepiej żebyś to ode mnie usłyszała niż od kogoś innego. Ta pani to moja kochanka. Cisza zapanowała w samochodzie. Następne skrzyżowanie, znowu stoją i znowu podjeżdża inny samochód, a z samochodu jakaś laseczka woła - Cześć Karol Blondynka pyta - Czy to też twoja kochanka? - Nie, to kochanka Zbyszka - odpowiada Po chwili blondynka dodaje - Ale nasza jest ładniejsza, prawda?
Dlaczego nik się nie udziela w tak pięknym, pełnym optymizmu wątku?! Boicie sie, ze się za szybko skończy? Spoko, Lajam otworzy nowy, prawda?
U mnie z samego rana waga pokazała mniej o to co urosło w weekend! Kochana moja waga (napisalaby, bardziej pieszczotliwie, ale nie wiem, jakie jest zdrobnienie dla wagi? Ważka? ;)) )
Pełna zapału zatem ugotowałam dwa jajka i poszłam do pracy. Tu dokupiłam jogurt i śledzie. Mieszanka tragiczna, ale wybór niewielki jest w sklepie :))
Hmm, co jeszcze... Nie wiem, co jeszcze. Kończę :)
Violu - cieszę się, ze Twój chłopak już ok! Ja na białkach też nie wytrzymuję więcej niż trzy dni a i to rzadko :)
Zosiu - siostro, przyjdź nabić licznik! :)
Pozdrawiam!
Do domu hrabiego puka gość. Otwiera Jan - Pan do kogo? - Proszę powiedzieć panu hrabiemu, ze przyszedł Henryk Kotas. Kotas! Proszę dokładnie zapamiętać nazwisko i nie przekręcać. Moje nazwisko - powtarzam - KOTAS - Panie hrabio, jakiś ch... do pana
Olu, zdrobnienie od waga, to może "wagina"???? ;)))
No ja też zauważyłam, że tu cisza jak makiem zasiał, ale cóż... ja np. nie mam o czym pisac, jestem w trakcie pisania tej mojej wstrętnej i ^%#%$^ pracy magisterskiej i po prostu mam dośc wszystkiego...
Waga w porządku, schudłam od 3. maja łącznie już ok 12-13kg... Fajnie, ciesze sie, ale i tak wiem z doswiadczenia, ze jak tylko zaczne utrwalanie (nawet takie bez szalenstw), to i tak systematycznie bede tyc... taka juz moja natura..
A tak poza tym, to dumam sobie codziennie o moim losie i zastanawiam sie, co by tu w zyciu robic... w sensie zawodowo... pracowalam juz tu i owdzie, ale to wszystko to nie bylo to... albo to ja jestem taka beznadziejna i do niczego sie nie nadaje, albo te roboty i firmy jakies nie "teges"... hmmm....
Cześć wszystkim!!!!!! U mnie duchota straszna i chociaż nie ma słońca to i tak nie ma czym oddychać. Ale co tam , zawsze może być gorzej. Niech się cieszą przynajmniej ci co na urlopach. Waga stoi w miejscu, dzieci wszystkie wróciły, młodszy wnuczek pełen wrażeń z wakacji, starszy też pełen wrażeń bo ma nową dziewczynę. Cała reszta bez zmian. Teraz wyszło słońce, więc słonecznie pozdrawiam. Buziaczki.
Witam wtorkowo popołudniowo! Mało teraz piszę bo mam utrudniony dostęp do kompa. 4 wnucząt od 14 do 17 lat okupuje kompa tak będzie do 15 sierpnia. Jakoś przeżyję. Więcej czasu przyjdzie spędzić w kuchni. Co do wagi to sprawdzę w sobotę od dziś mam znowu PW i zajadam się pomidorami i ogórkami. Pozdrowionka. PS. Staram się czytać na bieżąco.
jakie to smutne.... gdzie się podziały czasy, kiedy dzieci całymi dniami biegały po podwórku, nabawiając się coraz to nowych siniaków, skakały w gumę, grały w chowanego, w "krowę" (u mnie się tak bawiono), albo wisiały na trzepaku... no a chłopaki grały w piłkę na boisku... czasem ktoś poszedł do domu po coś do zjedzenia i potem dzielił się z innymi ("współa")... ech... jadło się pałeczki lodowe (ohydne zresztą) i dłubało pod blokiem słonecznik... :) to były czasy!! to było dzieciństwo!! szkoda, że dzisiejsze dzieci tak nie robią, bo w sumie dużo tracą... prawdziwą beztroskę...
i nigdy nie zapomnę, jak mnie zawsze o punkt 21.00 mama przez okno wołała: "gabriela, do domu!!!!"... bosz, jak ja nie znosiłam wtedy swojego imienia ;)))
no nic, życzę Ci, by Twoje wnuki wyległy na dwór i były dziecmi/ młodzieżą i zostawiły kompa dla Ciebie ;)
Wiesz moje wnuki już nie takie malutkie dwie 14-nastolatki, piętnastolatek i 17-nastolatka, Tu nie ma innych dzieci. Przyjechały z miasta i nie są zwyczajne życia na wsi zwłaszcza w takiej malutkiej jak moja. Jedyna rozrywka tu to wyjście do lasu.
ech, no ja rozumiem, że twoje wnuki to juz duza mlodziez... ale ogolnie moje spostrzezenia sie tycza wszystkich dzieci, bo po prostu widze, co sie dzieje... tylko komp im w glowie... a na wsi to przeciez ponoc sama frajda... alez ja bym tak beztrosko do lasu poszla!!!... (oczywiscie gdybym nie bala sie kleszczy, zmij i takich tam...) pozdrawiam!
Ja też spędzałam całe dnie na podwórku! Byłam aktywna, wysportowana, szczuplejsza i zdrowsza :) I chipsów nie było i McDonalda. Kromka chleba w łapę i skakałyśmy w gumę. Jedyny czas przed TV to jak była emisja hmm nie pamietam jak to się nazywało... Teleferie? Nie mam pojęcia. Ale tam śpiewały Fasolki takie ładne piosenki, z których do dziś większość pamietam :P
no wiec objasniam zabawe w krowe.... choc w sumie, to juz tez za bardzo nie pamietam na czym polegala ;P
jedna osoba stoi z wyciagnietymi rekami, reszta stoi obok i trzyma sie jednego palca reki tej osoby, chyba sie cos liczylo, albo mowilo jakas formulke i wszyscy sie po niej puszczali i biegali, i uciekali przed ta osoba, ktora byla goniacym. I jak goniacy kogos dotknal, to ten "dotkniety" stawal w bezruchu z rozszerzonymi nogami i czekal, czy ktos z innych biegajacych go "wybawi" przechodzac mu miedzy nogami :/ i w sumie wiecej nie pamietam, ale chyba chodzilo, zeby wszystkich dotknac i zeby nie mieli sie juz jak wybawic... yyyy...n no chyba jakos tak to bylo...??
moze tez Olu znasz ta zabawe tylko pod inna nazwa, choc w sumie jestes pare lat (4) starsza ode mnie ;P, to moze mieliscie inne gry... hłehehłe
Witam! Dzisiaj zaspałam . Obudziłam sie o godzinie 6,15 a na siódmą do pracy i to trzeba dojechać na wieś. Oczywiście zdążyłam ale wyszłam bez śniadania. Oczywiście to nie problem bo w pracy mam kuchnię i tam wszystko mogę sobie zrobić. Ale zawsze w pracy jadałam drugie śniadanie a dzisiaj to już nie będzie pierwszego śniadania tylko drugie. U mnier dalej bez zmian tzn nie mam większych grzeszków ale i tak waga stoi w miejscu. Może to i dobrze, że nie idzie w górę tylko dlaczego nie chce iść w dół. Wiem, wiem latem się ciężko odchudza. Ale jeszcze tylko sierpień i juz od wrześnie będziemy chudły, że aż strach pomyśleć. Halinko zazdroszczę Ci tego lasu niedaleko domu. Jak sobie radzisz z kleszczami? Ja uwielbiam zbierać grzyby a Ty pewnie masz swoje miejsca i pełno grzybów kosisz. Jeszcze urlopu nie miałam to wiesz w pogoni za grzybem może do Ciebie trafię. Oczywiście żartuję ja nie lubie daleko jeździć. Gabisia - wytrwałości Ci życzę przy pisaniu pracy! Miłego dnia wszystkim życzę !!!
Jak ja to lubię! Wchodzę i czytam! Czytam, bo dziewczyny napisały! Tak ma być właśnie :)
Moja waga nie stoi w miejscu :) Ruszyła. Dziś weszłam - spojrzałam, wołam męża, czy zero, zero, no to wchodzę i faktycznie widziałam dobrze! Cały kilogram utraciłam od dnia wczorajszego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dwa do zrzutu :))) Chyba mi się tłuszcz wytopił jak wczoraj weszłam do samochodu - matko, ale parówa! Jak w palmiarni! A dziś ma byc 32 a jutro... 36... Nie chcę!!! Nie chcę tak dużo!!!
Ale walić te upały, kilogram straciłam :)
Dziś trzeci dzień PP - myślę, ze dam radę.
Pozdrawiam!
Wkleję Wam dowcip, dlatego, ze mnie urzekł hehe. Z góry przepraszam za wyrażenia końcowe, ale bez nich efekt nie byłby już taki, jak być powinien :))
Chłopak odprowadza dziewczynę późnym wieczorem do domu. Przed bramą po ostatnim buziaczku, nagle mówi do niej : - Słuchaj, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź na pół godzinki do mnie. Mam wolna chatę... - Nie mogę... - odpowiada panna. - Chodź proszę, proszę, proszę... - No dobrze, ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć rodzicom, że wrócę później. - Dobrze, tylko się pośpiesz ! - zgadza się radośnie chłopak. Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje chłopaka i mówi: - No to chodźmy... W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla się ojciec i wrzeszczy: - Zośka, do jasnej cholery! Nasrać to nasrałaś, a wodę to kto spuści?!
Witam środowo! Dzień zapowiada się znowu upalny, jak nie zacznie padać to z grzybów znowu będą nici tak jak w ubiegłym roku. Zosiu kleszcze po prostu wyciągam ale w tym roku to tylko kot je miał. Miłego dnia i trochę chłodu i deszczu tam gdzie potrzebny życzę
ach, coz to byla za noc ;) tzn. nieprzespana :( masakra, polozylam sie najpierw o 21.15, potem jakos o 22.30, potem przed 00.00 i nie moglam usnac, choc geba mi sie darła strasznie od ziewania... to chyba to napromieniowanie od komputera przez pisanie tej zasmolonej pracy :(
kurde, bylam wczoraj na budowie, zrobilismy sobie obchod wokol domu i nagle mąż woła: "patrz! mysz!", no to ide, a to kurde chyba nie mysz, tylko kurde chyba to byl maly szczur :/ martwy szczur.... i cholera jasna sie zastanawiam skad to bydle sie tam wzielo!! srodek pola, pszenica, zyto, owies, kukurydza, a tu szczur?? bo jesli mysz, to rozumiem, w koncu to pole, a kotow tam duzo, to moze jaki podrzucil, ale nie wygladalo to na mysz, bo mialo inna morde, ogon dlugi i wogle.... No kuny (czy tam lasice- nie wazne) sa, i nawet kiedys jaszczurka sie trafila, i zajaczkow duzo, i kuropatwy, i bazanty, i sarny czasem widac, ale kurde to cos malego mnie przerazilo ;( kota, kota mi trza!!
no nic, ide cos zjesc, bo nie spie od 6.00 i jeszcze nie zjadlam sniadania...
milego dnia zycze
a tak mi sie przypomnial taki dowcip, moze smieszny, moze nie, ale na pewno stary.. :)
już się zachwycałam Twoimi kotami w innym wątku, ale powtórzę: cudny kotuś!! boże, jak ja bym chciała mieć takiego już... szkoda tylko, że mam alergię na sierść :/:(
Gabrysiu to są moje pierwsze koty w dorosłym życiu - zawsze miałam psa. Ale jak ostatni Kajtuś odszedł w zaświaty to przygarnęłyśmy z podwórka dwa kotki, które miały się chować bezproblemowo i miało być mało pracy przy nich. A jednak koty są bardzo absorbujące. Mam je już 3 lata i na początku byłam przerażona ich zachowaniem. Wszędzie ich było pełno. Nie bylo mebla na który nie wskoczyły. Przede wszystkim musiałyśmy sie pozbyć kwiatów z domu, bo bardzo im smakowały. Ale już się przyzwyczaiłam do moich kochanych kotków. Ale muszę powiedzieć, że nie byłam zwolennikiem kotów. Teraz raczej ich bym nie oddała.
Jesli chodzi o wrażenia moich wnuków to różnią się tym, że mały powie wszystko o co go zapytasz a stary / 21 lat / nie koniecznie w detalach. Ale jak sie go umiejetnie za jezyk pociągnie to niejedno można usłyszeć.Jest po prostu fajnym facetem, z którym mam bardzo dobry kontakt i oby tak zostało. A pogoda? Jeden wielki koszmar. Ja też już nie chcę. A jeśli chodzi o zabawy z dzieciństwa to nie wiem czy kto pamięta / chyba jesteście za młode/ ale ja uwielbiałam z chlopakami z sąsiedztwa ścigać się z fajerką i pogrzebaczem. Nieraz za to dostałam ścierką bo mama nie mogła obiadu ugotować. Najlepsza była fajerka środkowa więc sami rozumiecie. To były fajne czasy i mimo, że wakacje spędzałam w mieście to nie było nudno. Albo człowiek miał mniejsze wymagania. A na ten upał przypomniał mi się kawał stary jak świat ale co tam.
Idą dwie agrafki na pustyni. Ale gorąco, mówi jedna. To się rozepnij.
Taaa, małe dzieci mówią wszystko. Ja też gadałam a nawet się nikt nie pytał :))
Nie znam zabawy z fajerką, ale moja mama wspomina, ze oni biegali z jakimś kołem i patykiem wprawiali to koło w ruch. Nie umiem sobie tego wyobrazić i nie wiem, jak to się fachowo nazywało. Śląską nazwę też zapomniałam.
Człowiek faktycznie był chyba mniej wymagający. Dziś jest tyle "atrakcji" a dzieci się nudzą...
W końcu i ja mam parę minut dla siebie przed snem... Dzieci śpią, mąż w delegacji, a ja w końcu skończyłam robotę domową i mogę na chwil parę usiąść... Widzisz Zosiu tylko strajkiem postraszyłś i od razu wątek rośnie .
Ja od dziś same proteiny i jak to bywa (zazwyczaj) pierwszego dnia poszło gładko, jutro jeszcze też mam nadzieję, a potem zobaczymy... Jak myślicie czy to było by OK gdybym próbowała zrobić 4 dni czystych protein, a potem 3 P+W??? Na razie od początku lipca mam 3,5 kg mniej i jakoś nie chce za bardzo ruszać dalej, ale mam czas do końca sierpnia, bo 4 września idę na wesele i trzeba czuć się dobrze (bez "ciążowych brzuszków", wałków nad paskiem i wogóle takich tam nadwyżek )...
Violu z założenia te dni PP i PW mają mieć tyle samo dni. Pamiętam jednak, że gdzieś w ksiażce pisało, ze kazdy sobie dopasuje rytm dogodny dla siebie. Więc spróbuj. Jak nie będzie efektów, to zmienisz.
Piszę z samego rana, bo późńiej mogą mi się palce ślizgać po klawiaturze :) Na razie temperatura znośna jeszcze.
Waga stoi, czyli nadal dwa do zrzutu. Dziś warzywa mają swój udział. Jak zdążę kupić gdzieś cukinię to placki beli48 obowiązkowe! Ostatnio dałam do nich startą pieczarkę - miodzio! :) Rano zjadłam jajecznicę na mleku na spółę z moim synem, który bardzo lubi tak przyrządzoną. On zresztą wszystko lubi - na szczęście :)
Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł: - Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszcze. Pierwszy był Niemiec: - Heil Hitler! - Głos rozchodził się przez 5 minut. Następny był Rusek: - Zdrastwujcie! - Głos rozchodził się 10 minut. Ostatni był Polak: - Wódkę dają! "Gdzie!? Gdzie!?" rozchodziło się 2 godziny.
Witam! Gorąco jak cholera ! Ale co będę narzekać jak tak jest w całej Polsce. U mnie bez zmian. To znaczy ja się odchudzam ale waga nic o tym nie wie. Nie będę się rozpisywać tak jak Ola bo nie mam siły. Jeszcze dowcip:
Dwie blondynki w parku i jedna mówi -Wiesz co to znaczy I don't know? druga sie odzywa -nie wiem, sprawdź w słowniku -słownik też nie wie.
Witam bardzo gorąco:)) Wpadam na chwilkę ,bo u mnie rozpoczął się bardzo gorący sezon prac i nie mam czasu się rozpisywać. melduję tylko ,że na wadze tak sobie rożnie ,ale ogolnie ku dołowi i to mnie napawa optymizmem.Dietka idzie dobrze ,dziś ostatni dzień PP .od jutra warzywka, to pewnie znowu będzie postojna wadze.Kończę i pozdrawiam Was serdecznie.:))
Mój młodszy wnuczek był wczoraj u mnie prawie cały dzień. Zaraz na dzień dobry powiedział do mnie : " wyglądasz jak byś się za mną stęskniła". Dla takich chwil warto żyć i chociaż nie ukrywam,że chciało mi się śmiać to zachowałam powagę. Bardzo lubię z nim być chociaż nieraz bywa trudno. Mały zaczyna zadawać coraz trudniejsze pytania np. skąd wziął się Pan Bóg, kto i za co może iść do piekła albo czy jak będzie niegrzeczny to ja przestanę go kochać. Tych pytań jest wiele, jemu się po prostu buzia nie zamyka. No ale się rozgadałam i to ciągle na jeden temat. Sory!!!!!!!!!!
Witam! Ale przed chwilą przeszła piękna burza, dobrze, że byłam już w pracy i zdążyłam wyłączyć komputer bo na chwilę został wyłączony prąd. Tak walnęło, że schowałam się w ciemnym korytarzyku, gdzie nie ma okien. A tak pięknie popadało. Teraz pada ale taki drobniutki deszczyk i wreszczcie chłodniej. My coś narzekałyśmy, że maj taki zimny był tego roku? Kto to jeszcze pamięta. U mnie nadal bez zmian ale to chyba dobrze. Mój organizm się zbuntował i nie chudznie, dobrze, że n ie przybiera. Miłego dnia wszystkim życzę i serdecznie p[ozdrawiam Zosia
P.S Jeszcze dowcip:
Pijany baca wraca z wesela i zaczyna się rozbierać. - Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę. Ta podchodzi i załamuje ręce. - Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!
Zosiu zazdroszczę burzy, deszczu i ochłodzenia. U na też spadło z 34 na jakieś 30, ale nie ma czym oddychać! W ślad za moim synkiem mogłabym powiedzieć "puj! Blee..." Chyba nie trzeba tłumaczyć :)
Moja waga jest dla mnie niezwykle łaskawa. Dziś pokazała pół kilograma mniej, zatem niby tak niewiele do stracenia... Piszę niby, bo znów zdradziecki weekend przede mną.
To chyba tyle na dziś. Jest mi tak gorąco, że ani mi się nie chce klikać. Pozdrawiam serdecznie!
To ja też może kawał z serii bacowej :)
Podczas stosunku baca słyszy od swojej partnerki - Baco, gniewom sie - A czemu się gniewocie? - Nie jo się gniewom, tylko wom się gnie! :)
Witam! W nocy miałam burzę a od rana jest dość chłodno 22C i znowu pada piękny deszczyk. Co do wagi to może jutro coś napiszę. Miłego dnia pozdrawiam mokro Halina
U mnie NIE pada i NIE chłodniej - w nocy było 28 st. teraz 36,2 a ja właśnie z dziećmi z placu zabaw wróciłam, wymyłam dzieci i sama się i w sumie nie wiem po co bo znowu jestem cała spocona. Kurcze, a swoją drogą przecież taka pogoda to taka długoterminowa sauna prawda???, to powinnam już ważyć mniej, powinnam a tu ....
N o to u mnie tyle... ostatni dzień protein - na razie się trzymam zobaczymy co weekend pokaże..
U mnie też nie pada i nie chłodniej. Właśnie wróciłam z kolacji, na którą zaprosiły mnie starsze dzieci tzn. syn z rodziną. Poszliśmy na sushi. Było tak wyśmienite, że nie mogłam się oprzeć. Teraz siedzę, gapię sie na zegarek /jest 22.30 / i zastanawiam sie co robić bo przecież nie położę się spać z pełnym brzuchem. Może za karę trochę poprasuję. Życzę wszystkim dobrej nocki.
wreszcie i do nas na Śląsk dotarł deszcz i ochłodzenie, ale też dość silny wiatr... Co nie znaczy, że na moim poddaszu się ochłodziło i mam nadal około 26stopni w mieszkanku...:/
Waga przez ostatnich pięć proteinowych dni ruszyła chyba tylko o około 0,5 kilo w dół, ale się nie załamuję. Teściowa mi chyba zazdrości, że schudłam, bo bez przerwy słyszę głupie komentarze, że ona nie zauważyła, żebym schudła (a zeszło już 13 kilo i jakoś wszyscy inni zauważyli), pyta, czy mi się już ta dieta nie znudziła i częstuje mnie słodyczami z jakąś taką satysfakcją (??) mówiąc: "aaaa, przecież ty nie możesz :]"... tak jakby mi się miało żal zrobić i miałabym się rzucić na te jej słodycze :/ a mnie w ogóle do słodkiego nie ciągnie (zresztą i nigdy nie ciągnęło)... za to bym zeżarła bułę z masłem i serem żółtym, albo jakieś dobre ziemniory... mmm... Ale jeszcze chwilka (10-15kg) ;) i będę se mogła pozwolić :) Ach, ta moja teściowa... szkoda gadać.... od pięciu lat dobrego słowa od niej nie słyszałam :/ moje ciasta są zawsze za słodkie, a inne dzieła kulinarne zazwyczaj pozostawione bez komentarza, choć wszyscy inni się zachwycają... Ale co tam, ona mi po prostu zazdrości, że lepiej gotuję niż ona- zawodowa kucharka, która nie wie, co to chłodnik (!!!!!!)...
Ech, musiałam się wygadać komuś na jej temat, bo mnie to dusi w środku ;) dzięki za wysłuchanie!
Aaaaa jeszcze tylko chciałam dodać, że wczoraj się wybrałam na moją budowę zobaczyć, czy ten szczur tam jeszcze leży i kurde, leżał, ale na parapecie!!:/ w dodatku miał odgryzioną głowę!!! więc chyba jednak jakiś kot, albo inny zwierz go tam przytachał i pewnie zostawił sobie resztę na deser, a ja brutalnie wzięłam go na kawałek drewienka i, wstyd się przyznać, wywaliłam na działkę sąsiada... oj, niedobry ze mnie człowiek :p
Witam! U mnie chłodno 20C i pada deszcz. Waga nareszcie polubiła mnie i pokazała -2,3 kg pomomo tego, że miałam PW. Ja się odchudzam razem z synową i wspieramy się przepisami. Najbardziej brakuje mi owoców zwłaszcza, że teraz sezon na to ale nie dam się. Myślę, że też jeszcze z 15 kg trzeba się pozbyć na razie w sumie ubyło mnie 20 kg. Pozdrawiam i miłego deszczowego dnia życzę!
Użytkownik boroweczka25 napisał w wiadomości: > Witam!U mnie chłodno 20C i pada deszcz. Waga nareszcie polubiła mnie i > pokazała -2,3 kg pomomo tego, że miałam PW.Ja się odchudzam razem z > synową i wspieramy się przepisami. Najbardziej brakuje mi owoców > zwłaszcza, że teraz sezon na to ale nie dam się. Myślę, że też jeszcze > z 15 kg trzeba się pozbyć na razie w sumie ubyło mnie 20 kg.Pozdrawiam i > miłego deszczowego dnia życzę!
boroweczko, gratuluję takiego spadku wagi, pozdrawiam.
Gabisiu skąd ja znam ten ból któremu na imię" teściowie".Wiesz ja już dwadzieścia let muszę to znosić.Ale z dwojga złego wolę bardziej teściową niż teścia -ten to dopiero potrafi człowieka zdołować swoimi docinkami.Przez to nikt go nie lubi ,a ja chyba najbardziej na świecie. Teraz olewam to .Jadę tam jak muszę ,ale zawsze z bólem w sercu.Pozdrawim.
mój teść z kolei jest... nijaki:/ totalnie bez osobowości... no i pantoflarz straszny... teściowa wie, jak go skutecznie trzymać na smyczy:) ja niestety muszę mieszkać z teściami, a czasem w ogóle nie wychodzę z domu, żeby tylko nie musieć przechodzić koło nich i się z nimi widzieć :/ no i za każdym razem wypada się odezwać, czy się chce, czy nie chce, bo teściowa od razu uzna to za brak szacunku!... a niestety ja do niej szacunku nigdy mieć nie będę, bo co z tego, że raz jest miła, a sto razy nie i nigdy nie zapomnę, jak bruździła nam przed ślubem itp... na szacunek trzeba sobie zasłużyć moim zdaniem, a nie że należy się z automatu... ech.. byle do wyprawadzki!! (tylko kiedy to będzie...?)
Witam! Co ja tu chciałam napisać? Pewnie o pogodzie bo nie mam czym sie pochwalić. Moja siostra to Anna więc mieliśmy gości a jak goście to wiadomo Zosia musiała coś dobrego ugotować. A jak sie ugotowało to kto miał to zjeść ? Goście ??? Znaczy goście trochę zjedli ale ja im pomagałam . Ale na moje usprawiedliwienie powiem, że prawie nie używałam tłuszczu. Zrobiłam paprykę faszerowaną, karkówkę w sosie myśliwskim i ala pizza - jedynie ta ala pizza była grzeszna ale to co zostało dałam chrześniakowi mojej siostry ja tylko mały kawałaeczek spróbowałam. Ale potem była kawa iiiiiiiiiiiiiii no właśnie to i. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. Cicho sza. A u mnie już trzeci dzień pada. Jaka to jest piekna pogoda. W nocy już można spać. Nawet nad ranem było mi troche chłodno - co za piękne uczucie. Siostra od jutra ma urlop to powoli zacznie przygotowywać nas do przeprowadzki. To chyba wyspowiadałam się z całego weekendu. Pozdrawiam i jakiś dowcip opowiem :
Siedzi dwóch kumpli i sączą winko pod Pałacem Kultury w Warszawie. Patrzą, a tu zbliża się facet na motolotni. Nagle zamachał skrzydełkami, zawirował, przywalił w iglicę, spadł i się zabił. Na to jeden menel do drugiego: - Popatrz Zenek, k...a, jaki kraj, takie zamachy terrorystyczne.
Podpięłam się pod Zosię, bo właściwie to ja na ten sam temat,tak jakby...
Pogoda - hmm, jesienno-wiosenna. Ja rozumiem, ze każdy chce odpoczynku od upałów, ale nie zeby z koszulek bez rękawków wskakiwać w sweterki! Wczoraj wieczorem było 14st! Dobrze, ze na plus :))) Gdzie się podziały takie temperatury letnie jak 25 stopni? Albo 35 albo 15. To tyle.
Anna - ja mam na drugie, ale to nie ma znaczenia. Za to w parafii, do której należy mój brat, kościół jest pod wezwaniem. No i odpust mieli. I na kawę nas zaprosili.... I jeszcze w sobotę miałam gości i upiekłam. A w piątek mieliśmy z mężem dziesięciolecie od naszej pierwszej randki :))) Ciasta nie było, ale wino...
Waga - w związku z powyższym moje 1,5 do zrzucenia poszło w zapomnienie. Po raz tysięczny. Chyba dam sobie sama w pysk... Albo nie,w pysk lepuej już sobie nic nie dam :)
Dieta - oczywiście, ze do czasu weekendu szło bardzo dobrze. Wczoraj jednak miałam resztę otrąb i wymieszałam je z jogurtem i przysżło moje dziecie i powiedziało <o niam niam> i pożarło całość... Tak więc wczoraj otręby zostały przymusowo pominięte...
Gabisia - Tobie też gratuluję fantastycznego wyniku! Teściową się nie przejmuj. Moja mama ze wzgl. na cukrzycę schudła już 20 kg i wszyscy widzą oprócz takiej jednej pani. Ona "nie potrafi" zauważyć żadnej różnicy... Niektórzy są po prostu INNI i nic nie zrobisz. Ja teściowej nie mam. Mam teścia. Keidyś już o tym pisałam wiec skwituję jednym zdaniem - koszmarny człowiek i mam nadzieję nigdy więcej go nie widzieć, amen. :))
Zosiu - przestań grzeszyć, bo ja jako Twoja bliźniaczka automatycznie stosuje się do Twojego zachowania ;))) Dowcip super hihi
Olu w tej chwili pogoda sprzyja już odchudzaniu dlatego przestaję grzeszyć. Następna impreza to 15 sierpnia - imieniny mojej chrzestnej a potem dopiero Wigilia. To jakoś dam radę. Pozdrawiam
No fajnie się masz.... A ja?! Syn 3 lata, babcia 80 lat (ten sam dzień w sierpniu, ale imprezy dwie), potem w listopadzie mama i bratanica urodziny, w grudniu brat no i święta. Co nie znaczy, ze po drodze się jeszcze co nie trafi ... A ja mam ostatnio taką słabę silną wolę... Ale proteiny dzis trzymam dzielnie! :)
Dzięki wszystkim, którzy oddali mi trochę deszczu. Od wczorajszego wieczoru cały czas pada. Jest cudnie i rzeczywiście spało się rewelacyjnie bo zrobiło się dużo chłodniej. Tak jak wszędzie.Ciepło ma wrócić ale takie jakie lubimy w granicach 25-27 stopni.
Zosiu można czasami grzeszyć,ukazał sie fajny przepis na Beztłuszczowe muffiny czekoladowe- katarzynka 123.Probowałam je wczoraj i są super.Zamiast mąki dalam 1 łyżkę maki kukurydzianej resztę zmielonych otrąb owsianych a zamiast cukru fruktozę/ ma niski indeks glikemiczny/ ale można dać słodzik do pieczenia, reszta składnikow bez zmian.Muffiny są bardzo dobre a i kakaa dałam tylko 2 łyżki bo tyle miałam. Polecam je do kawy.
U mnie też w końcu pogoda doskonała i nawet sprzyja moim zobowiązaniom, bo pada i nie muszę z robotą biegać po placach zabaw Na wadze troszkę mniej, ale do upragnionych zaplanowanych osiągów jeszcze trochę .
Dzieciaki już czekają na wyjazd, bo w weekend uciekamy w Bieszczady (chyba nigdy mi się tam nie znudzi) będą więc mogły całymi dniami na dworze siedzieć... Moi drodzy chcę Was wykożystać: czy ktoś z Was orientuje się może gdzie w Krakowie, albo jakiejś niedalekiej okolicy można tanie noclegi znaleźć (wiem że to nie wątek turystyczny, ale może ktoś mógłby doradzić...) z góry dziękuję...
Witam:)) Ja też się tam nie wpiszę ,bo i mnie ten wątek się nie podoba,pomimo ze grzeszki mi się zdarzają;)).U mnie dziś zapowiadało się nie najgorzej ,ale potem zrobiło się zimno,brrr bardzo zimno i pada drobny deszczyk.Dziś poraz pierwszy bylo mi zimno w nocy i wlazłam pod kołdrę. Ale za to jak się dobrze spało ,tylko komary troszkę kanszały;).Rano chciałam się z nimi rozprawic ,ale cwaniaki się gdzieś pochowały. Co do mojej diety ,to tak jakoś optymizm uciekł.Po czterech dniach warzywnych ,po imieninkach i znowu na początku wstrętnej @,która mnie zaskoczyła o 5 dni za wcześnie na wadze od wczoraj na plusie 0,7 i tak stoi.Ale chyba coś mi naprawdę moja waga szwankuje ,bo co wejde na nią ,zajdę i znow wejdę to za każdym razem coraz większe głupoty pokazuje.W sobotę zważyłam się u szwagierki przed wyjściem do domu (po imieninkach)i potem jak już byłam w domu i na mojej było 1kg więcej.A czas jaki dzielił od jednego ważenia do drugiego nie był dłuższy niż 20 minut.I dziwne że aż taka różnica.Ale może baterie muszę wymienić. Dziś pierwszy dzień PP,ale tak mi jakoś nie bardzo idzie .Rano tak na pewno czyste proteinki,bo zrobiłam sobie pastę z białego serka z jajkiem z curry.Potem zrobiłam sobie kawę i przy tej kawce wchrzamałam pół paczki płatków śniadaniowych takich z miodem i orzeszkami.Tak po troszku ,po troszku i nawet nie wiadomo kiedy i paczka się skończyła.Na obiad zrobiłam sobie gyroska z piersi z jogurtem ,ale do tego naszła mnie chęć na kaszę którą jadła dziś reszta mojej rodzinki i ja też po nią sięgnełam .Ale teraz już wiem że raczej po nic niedozwolonego nie sięgnę . Teraz kończę i pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
parę lat temu, jeszcze przed ślubem (czyli pewnie 8-9 lat) pojechaliśmy z przyszłym mężem do Krakowa. Znaleźliśmy tanie noclegi w centrum, jakieś 10min autobusem od ścisłego centrum. Pokoje były ładnie urządzone, nowe meble, wprawdzie łazienka na korytarzu i kuchnia do wspólnego użytku, ale nam to wtedy nie przeszkadzało. Pamiętam, że za 2os. pokój płaciliśmy 36zł, aż kazałam mężowi przyszłemu sprawdzać, czy to czasem nie jest 360zł:) Pokój był w domu Kolpinga, jest to jakaś religijna organizacja, ale szczegółów nie znam. Nawet bałam się, pamiętam, czy nie będzie problemów, że przed ślubem w jednym pokoju:) Ale nie było, nie było też problemu z późnymi powrotami. Poszukaj w googlu "dom Kolpinga", ceny się pewnie zmieniły, ale warto sprawdzić. Wiem, że mieli też jakiś dom gościnny gdzieś pod Krakowem, ale nie mam siły teraz szukać.
Witam! U mnie pogoda fajna, bo jest słoneczko a nie jest gorąco. Olu ja też dzisiaj siedziałam w płatniku - masz rację program ........bbllllleeeeeee! A cos robić przecież trzeba. Violu już Ci zazdroszczę tego wyjazdu w Bieszczady. Odpocznij sobie i nabierz sił na dalsze zmagania. Nic Ci nie pomogę odnośnie Krakowa bo ja z innych stron. Jeszcze dowcip bo Ola nie ma czasu:
Przychodzi blondynka do lekarza i krzyczy: - Panie doktorze! Pomocy! Trzmiel mnie użądlił. - Spokojnie zaraz posmarujemy maścią. - Ale jak go Pan posmaruje, skoro on już poleciał? - Posmaruję tam gdzie Panią użądlił. - To było tam w parku na ławce. - Posmaruję tę część ciała, w którą Cię użądlił! - Aaa.. To było trzeba tak od razu. To tu w palec. - A który to konkretnie? - Skąd mam to wiedzieć. Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie.
Jak pisałam, byłam z córkami nad morzem u teściów. Fajnie było, pogoda super, choć na weekend się popsuła. Ale udało nam się dwa razy pobyć na plaży i nawet wykąpać w Bałtyku:) Współczuję Wam niefajnych teściów:( Moi są super. Kazali mi tylko odpoczywać, aż czasem mi się od tego odpoczywania nudziło:)
Teraz dziewczyny zostały na wakacjach u moich rodziców. A my zamiast szaleć i nadrabiać zaległości kulturalno-towarzyskie, wzięliśmy się za malowanie sypialni. Ale będzie ładnie:) Tylko dlaczego na próbnikach te kolory są inne niż na mojej ścianie?? Wyszły ciut za ciemne, ale musi tak już zostać.
Pogoda w miarę ładna, taka sprzyjająca zakupom, bym rzekła:) W każdym razie wczoraj bardzo przyjemnie mi się po mieście chodziło i kupowało to i owo:) Wczoraj byłam w fryzjera na dalszym rozjaśnianiu włosów. Teraz to już mam fajny popielaty blond i, muszę Wam powiedzieć, jestem zachwycona:) Nie mogę się na siebie napatrzeć;)
Dieta...dieta...Najchętniej bym o tym nie wspominała, ale że wątek protalowy, to wspominam. I to tyle w tym temacie...
Gratuluję Wam wszystkich utraconych kg i silnej (silniejszej niż moja) woli, ja czekam, aż pokusy warzywne i owocowe się skończą:)
Nie wiem czy widziałyście w "Przyjaciółce " i w sierpniowym numerze miesięcznika "Vita" ukazały sie artykuły o diecie białkowej Dr Dukana. Jest też kilka przepisów i co dosyć fajne to Vita wydrukowała /ze zdjeciami i z dokładnym opisem/ produkty, w które należy się zaopatrzyć w kolejnych fazach. Pamiętam, że niektóre dziewczyny miały problemy ze znalezieniem tych właściwych w sklepach.My co prawda wiemy o tej diecie dużo ale to fajnie, że jest ona wciąż na topie.
no jest na topie, bo prawdę mówiąc, ja dopiero w kwietniu odkryłam tą dietę!! a teraz słyszę, że się rozpowszechnia (u mojej mamy w pracy już chyba 90% przeszło na dukana ;)) tylko moja mama jakoś zdecydować się nie umie... ale ona nie potrafi żyć bez chleba po prostu... zresztą moja mama wygląda świetnie, jak na swoje 56 lat, to dieta jej nie potrzebna:)
Witam! Już mogę powiedzieć, że zakończyłam mojej siostry imieniny. Wczoraj była ostatnia koleżanka i do sierpnia mam spokój. Od dzisiaj wracam na łono protalowe bez grzeszków. U mnie pogoda można rzec, że ładna bo typowe polskie lato. Miało padać od rana ale deszczu nie widać. Jak tak Was słucham dziewczyny co macie z tymi Waszymi teściami i teściowymi to nie żałuję, że nigdy ich nie miałam. Tylko współczuć Wam. Mam nadzieję, że jak Wasze dzieci już założą rodziny to nie będziecie do nich podobne? A teraz dowcip:
Dwie kobiety przyszły do króla Salomona i przywlekły za sobą młodego człowieka. - Ten młody człowiek zgodził się ożenić z moja córką! - powiedziała jedna. - Nie! Zgodził się ożenić z moją córką! - zakrzyknęła druga. I zaczęły się kłócić, aż król Salomon poprosił o ciszę. - Przynieść mi największy miecz - powiedział - Trzeba przeciąć go na pół. Każda z was dostanie po połowie! - Brzmi nieźle - powiedziała pierwsza kobieta. Druga na to: - O, panie, nie przelewaj niewinnej krwi. Niech inna kobieta go poślubi. Mądry król nie wahał się ani chwili: - Facet musi poślubić córkę pierwszej kobiety - zawyrokował. - Ale ona chciała przeciąć go na dwie części! - wykrzyknął dwór króla. - Właśnie dlatego widać - powiedział mądry król Salomon - że to jest prawdziwa teściowa!
U mnie bez zmian za oknem - pada i pada.... całe dnie, dzieci ciągle czegoś ode mnie chcą, tak więc wieczorami robotę nadganiam, bo w ciągu dnia gry, zabawy, bajeczki, książeczki itp... jak tu schudnąć jeśli się nie śpi do 1 w nocy, a jeść się najbardziej chce po 22.00 no bo trzeba pracować....
Koniec narzekania idę po następną butelkę wody (mineralnej)
Witam! Jak widzę to tylko ja i Viola sie wpisuje a reszta to co ? Olu jestem zaskoczona tym, że nawet jednego zdania nie wpisałaś? Czy to strajk? OOOOlllllllllllllllllllllllluuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu !!! Ok informuję wszystkich, że jak nie uda mi sie tak szybko przenieść internetu to mogę przez jakiś czas sie nie odzywać. Oczywiście jak będę w pracy to mam dostęp do netu to bez zmian będę uczstniczyć w życiu tego forum ,zreszta w sobotę i niedzielę praktycznie mało co sie odzywamy. U mnie waga stoi ale wcale sie nie dziwię. Pogoda raczej ładna. W nocy padało a w dzień wychodzi słoneczko. Jeszcze dowcip: Policjanci zostali wezwani na miejsce zdarzenia oglądają ciało kobiety w wieku mocno zaawansowanym. Ciało znajduje się w ubikacji - z głową w sedesie przytrzaśniętą deską klozetową. Policjanci postanawiają przesłuchać gospodarza domu na okoliczność zdarzenia. - Czy znał pan poszkodowaną? - Tak, to moja teściowa. - Zdzichu, sprawa jasna, pisz! Przyczyna zgonu: śmiertelne zatrucie domestosem w trakcie czyszczenia toalety Miłego dnia wszystkim życzę Zosia
A u mnie dzisiaj zimno i pada:( A najgorsze że muszę się ruszyć z domu i pojechać do miasta i to najprawdopodobniej autobusem:((((buuuu No ale to później, najpierw sprzątanie po malowaniu, tak więc zmykam i biorę się do roboty.
Zosiu, ja sama jestem zaskoczona, ze nic nie udało mi się wczoraj wpisać! Co weszłam, to ktoś lub coś mnie odsuwało od pisania. To n ie był strajk. To była niemożność pisania :))
Twój kawał o Salomonie przekazałam już dalej. Teraz czas na kolejną teściową hihi
Waga. Hmm, no cóż. Stoi. Pewnie winne jest to, że jem więcej. Wprawdzie zgodnie z dietą, ale więcej, bo zimno jest. Jak były te upały, to piłam jakieś 3 litry wody a jadłam niewiele to spadało ładnie. Ale już nie chciałabym powrotu takiego ukropu. Dziś dzień rozpoczął się ślicznym słońcem, na co moje dziecko radośnie zakrzyknęło "sieci, sieci", ale w tej chwili jest potężne chmursko na niebie... Więc wg małego "ni ma śońca".
Muszę sie poprawić z tymi dowcipami, bo ostanio coś kuleję w tym temacie. Moment idę poszukać czegoś :)
Siedzą dwaj kolesie przy piwie. Po trzeciej kolejce jeden zauważa: - Coś masz stary nietęgą minę... - Aż w mordę... Wczoraj wieczorem wróciłem do chaty, a koszula cala w szmince... - Żonka ci pewnie żyć nie daje? - A żebyś wiedział - marudzi wciąż: "kup mi taka szminkę, kup..."
....
Profesor podczas wykładu wścieka się na spóźnialskich: - To nie są wykłady, to jest Wędrówka Ludów! W tym momencie, mocno spóźniony wpada na salę czarnoskóry student. Prof. wydaje się, że wybuchnie, ale w końcu uspakaja się ze słowami: - Panu wybaczam, pan z daleka...
Witam czwartkowo:)) Ja też wczoraj nie mogłam się dopisać ,bo byłam na wyjeżdzie .Musiałam kilka spraw pozalatwiać ,więc wykorzystałam deszczową pogodę. Dziś u mnie podobnie jak u Oli ,bo to wkońcu jakieś 120 kilometrów tylko od Rybnika;)).Słoneczko świeci ,choć przed 7-mą lało jak z cebra.Ale mam nadzieje że to już koniec tych opadów będzie ,bo u mnie żniwa przecież. Na wadze po dwóch dniach protalkowych na minusie 0,8 kg ,czyli znowu w tym samym punkcie ,a to jest 4,5 kg do utrwalania.I stoi jak zaklęta ta waga .Zastanawiam się właśnie co dzis gotować dla siebie i pozostałych i nic mi ciekawego nie przychodzi do głowy.Ale może coś wymyślę. Będę kończyć ,bo troszkę mam zaległości w prasowaniu i jeszcze po zakupy i ten obiad nieszczęsny. Trzymajcie się cieplutko i życzę miłego ,słonecznego dnia:)) Kawałów dziś już mnogo ,to następnym razem dopiszę;))
Kasiu, ja dzięki pogorszeniu pogody nadrobiłam zaległości w prasowaniu :) Ogólnie bardzo lubię prasować, ale nie kiedy w plecy świeci mi słońce o temperaturze koło 50st a na twarz bucha para z żelazka. Ale ogólnie lubię. NIENAWIDZĘ za to zmywać. NIENAWIDZĘ!
A spadek ostatnich kilogramów jest najtrudniejszy, niestety, Ale możliwy. Powodzenia!
Olu chyba Cię zaproszę na prasowanie ,jak tak uwielbiasz to robić ;)). Ja właśnie nie bardzo to lubię .A najgorzej jak nie mam czasu tego zrobić i nagromadzi się tego bardzo dużo ,to mnie wręcz odpycha od żelazka . Zmywać też nie bardzo lubię ,ale muszę .Czasem corcia mnie z tego wyręczy ,ale i tak muszę potem poprawiać.Mam wprawdzie zmywarkę ,ale od póltora roku stoi nieczynna ,bo zrobiła się dziura i zalewa mi kuchnię,a na nową jakoś nie mam narazie funduszy.Po prostu są zawsze inne wydatki ,ale może kiedyś się doczekam ,bo fajnie by było znowu nie zmywać :)
Witam! I już piątek i koniec misiąca jak ten czas leci. Od poniedziałku bedę sama w pracy, bo moja szefowa idzie na urlop. Ale tylko na 5 dni ( całe szczęście) . Od poniedziałku bedziemy się przeprowadzać - jak ja "kocham" przeprowadzki. Raz, że na nowo trzeba sobie znależć jakies miejsce dla siebie i sie na nowo przyzwyczajać. Ja oczywiście juz mieszkałam w tym naszym innym mieszkaniu ale przez ostatnie cztery lata nie byłam w nim ani razu. Jedyny plus na który już się cieszę to w zimie nie będzie mi zimno bo tak jest centralne ogrzewanie z ciepłowni. Ciekawa jestem jak nasze koty sie przyzwyczają do nowego miejsca. Myślę, że ważne dla nich bęzie, że my z nimi będziemy. Sąsiadka ma psa, mam nadzieję, że sie nie spotkają. Waga stoi myślę, że za karę tak postoi z miesiąc ale cierp ciało, kiedy ci sie chciało. Jeszcze dowcip: Pani Kowalska złowiła złotą rybkę. - Mogę spełnić trzy życzenia, ale twój mąż będzie miał tego 10 razy więcej. - Dobrze - odpowiada Kowalska. - Chciałabym mieć duuuży dom. -Ale twój mąż będzie miał tego 10 razy więcej - mówi zaskoczona rybka. - To nic - mówi Kowalska. Rybka spełnia życzenie. - Po drugie: Chcę mieć 5 mln złotych. - Ale ...- zaczyna rybka. - Nic nie szkodzi. Zdziwiona rybka spełnia życzenie... - I ostatnie: chciałabym mieć lekki zawal serca. A jeszcze podczas robót na sąsiedniej ulicu uszkodzony został kabel i nie mam internetu w domu. Mam nadzieje, że dzisiaj już usterka zostanie naprawiona. Miłego weekendu wszystkim życzę i pozdrawiam Zosia
Pomijam "dobry", bo jak na razie jest obrzydliwy! Leje, leje, leje... +15 na termometrze. Ale jutro ma być 30. Ot taki "niewielki" skok temperatury. Przynajmniej dla odmiany weekend ładny będzie :)
No cóż by tu napisać, hmm... Waga stoi oczywiście. @ się zbliża, to pewnie nic ją nie ruszy na razie.
Mamy w planach remont łazienki. Bo ona tego wymaga niezmiernie. Obdzwoniliśmy jak na razie 5 firm, z których dwie przyszłyby ewentualnie w grudniu, jeden chce przyjść "obczaić teren" 15 sierpnia i mógłby ewentualnie zacząć w październiku, a dwóch, którzy powiedzieli, że przyjdą jutro (co oznaczało, że mieli być wczoraj) nie przysżło. Choć mąż dzwonił i ten jeden powiedział, ze będzie za godzinę. Nie chcę takich firm... MAtko, masakra! Jak tak dalej pójdzie to męza zaprawię do roboty. Do grudnia to ją na pewno wykafelkuje a masa kasy zostanie. Fachowcy, kurna.
Zosiu - udanej przeprowadzki. Twoje koty na pewno miejsce sobie znajdą, widziałam na zdjęcia, że im dobrze i na rowerku i w lodówce :)) Niech się Wam dobrze mieszka.
Spać mi się chce, katar mam, nie wiem skąd, ale jest potężny i w ogóle jestem taka do d... Jak widać wraz ze zbliżającą się @ - marudzenie moje wychodzi. Ale na prawdę nie czuję się dobrze. A jeszcze mam tort do zrobienia. Dla mojej koleżanki. Też już ją trzydziecha dopadła :) Ale robienie tortu to akurat uwielbiam, więc muszę się pozbierać.
Rozmawia dwóch lekarzy : - Wiesz co, Zenek? Ta nasza nowa pielęgniarka oddziałowa jest tak zakręcona, że trzeba ją cały czas pilnować. Wszystko robi na odwrót. - To znaczy? - No na przykład wczoraj jej powiedziałem, żeby aplikowała pacjentowi spod czwórki pyralginę... 1 tabletkę co 10 godzin... a ona mu zaaplikowała 10 tabletek w godzinę! Facet mało się nie przekręcił... ledwo go odratowaliśmy! W tym momencie słychać z jednej z sal straszny skowyt, a po chwili szpitalem wstrząsa głośna eksplozja. Drugi z lekarzy blednie. - Jezus Maria!!! Roman!!! Godzinę temu kazałem jej robić lewatywę pacjentowi spod dwójki... RAZ NA 24 GODZINY!!!
Witajcie piątkowo i deszczowo:/ Och ta pogoda .Coraz bardziej mnie denerwuje.Już bym chciała żeby się ustabilizowała,żeby żniwa się wreszcie zakończyły i żeby trochę poczuć że są wakacje.Może udało by nam się chociaz na 3-4 dni gdzieś pojechać.Chociaż na ten rok noie robię sobie nadziei.Mam jeszcze remont zaplanowany , bo tak jak Ola nie może patrzeć na swoją łazienkę, tak ja na swój hall i klatkę schodową.Tylko ciekawe kiedy to będzie bo jeszcze nie rozmawiałam o tym z żadnym fachowcem .Tzn kiedyś rozmawiałam z jednym ,to zaśpiewał mi taką cenę ,że zbladłam i powiedziałam sobie ,to ja poczekam . Olu Ty chyba masz jeszcze jedną siostrę na tym forum.Ja też uwielbiam robić torty.Nastroje podobne ,nawet cholerną @ w podobnym czasie przechodzić musimy;)).Podziwiałam Twoje torciki-są naprawdę piękne i myślę że tak samo dobrze smakują .Ja nie robię takich z masą cukrową.U mnie najlepiej lubią śmietanowe z owocami albo też czasem robię ,ale te to już bardzo rzadko zkremem na bazie jaj i masła.Ale może kiedyś spróbuję zrobić takie jak Twoje.może dostanę od Ciebie kilka porad i wskazówek ,ale to juz może na Pw. Zosiu -czuję że jak będzie przeprowadzka ,to pewnie jakąś parapetówkę na na WŻ-tce urządzisz,bo na inną liczyć nie możemy;)) Taką protalową-co??;)) A co do mojego protalku ,no to dziś o 0,1 mniej,ostatni dzień PP,ale po weekendzie pewnie znowu się podniesie ,więc sie za bardzo nie podniecam moimi spadkami.Namowiłam sąsiadkę na dietkę .Jest drugi tydzień ,wczoraj mi się chwaliła że już ma -3,5 kg,ale mowi że dla niej jest to cholernie trudna dieta i podziwia mnie że juz prawie półtora roku się tak muszę męczyć. To tyle na dziś .Spadam i wszystkim życzę miłego dzionka i całego weekendu:))
Dużo słoneczka życzę i jeszcze coś na dobry humor;))
Pewien facet po ciężkiej chorobie musiał mieć amputowany "interes". Jednak z braku odpowiedniego implantu lekarz zaproponował, że przyszyją mu trąbę słonia. Po roku przychodzi na kontrolę. - Jak się sprawuje nowy organ? - To, że muszę nim wodę pić jakoś przeżyję, ale gdy przechodzę obok sadu - wyciąga się i zrywa jabłka. - To źle? - On mi je w dupę wkłada.
Informuj, że dowcip będzie bardzo śmieszny. W trakcie czytania piłam kawę i oplułam monitor i klawiatrurę. Wiesz ile mam teraz sprzątania? Dowcip ssssuuuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrr !!!
Przedstawiam picera, teraz wszyscy go znamy, to sławny WŻ - towy Bahus gdy go zapraszamy. Telefonicznie umowa przecież też obowiązuje, słowo się rzekło, więc drugiego się szanuje. Wystarczy telefon i już się usprawiedliwiamy a w jego wykonaniu .... wcale się nie znamy. Obiecałem Bahusowi, że go tu obmaluję, dlatego ten wpis.. słowa jego nie szanuję.
Witajcie Widzę że dziś to chyba ja wszystkich uprzedziłam,chociaż tak właściwie nie mam się dziś czym pochwalić.O wadze lepiej nie będę pisać ,żeby nie psuć humoru,bo dziś jest fatalnie.Ale to skutek uboczny nawet nie weekendu,co tej wleczącej się a właściwie dopiero rozkręcającej @.Ale ja tak już mam i dokąd nie będę miała operacji ,to tak się juz musze męczyć ,bo mam problem mięśniakowy,i tak to już umnie jest ,że albo szybko albo bardzo długo :(.Teraz akurat długo i męcząco. OLEŃKO-BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA PODPOWIEDZ:) :*Muszę kiedyś spróbować zrobić też coś takiego ładnego;).Jak by coś to jeszcze napiszę do Ciebie o poradę.A jak zrobię to się oczywiście pochwalę. ;)).A teraz dzięki za podpowiedzi gdzie co kupić i gdzie zaglądnąć żeby zaczerpnąć większej wiedzy. Zosiu-przepraszam ,nieprzewidziałam że akutat będziesz pić kawę czytając ,ale dziś na wszelki wypadek nie pij bo napiszę Wam co spotkało moją sąsiedkę ,nie dalej jak w minioną sobotę. Moja sąsiadka też przeszła na protal.Pojechała do sklepu kupić otręby owsiane.W jednym sklepie nie było ,bo brakło.Pojechała do drugiego .Tam obsługiwała ekspedientka(trochę nie kumata).Sąsiadka pyta: czy dostaanie u niej otręby owsiane i pszenne?. A pani jej odpowiedziała: PASZ NIE PROWADZIMY.
Jak mi to wczoraj opowiedziała to ryłyśmy się z godzinę. To było zamiast dowcipu.Teraz uciekam ,bo słoneczko wyszło dziś pięknę ,to trzeba się dopracy brać.Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę MIŁEGO DNIA Kasia
No cóż... Poniedziałek nastał. Słoneczny, ciepły. Ładny. Szkoda, ze nie urlopowy...
Na stosunek diety do weekendu spuszczę zasłonę milczenia.
Kasiu - możemy być trojaczkami, czym więcej, tym lepiej hehe. Zarówno Twój dowcip jak i historia o paszach mnie rozwaliły hihi. A co do podpowiedzi, to nie ma za co :)
Zosiu - jak przeprowadzka? Jesteś już w sieci? :) Koty zestresowane, czy dzielne?
Poczyniliśmy z mężem przygotowania do remontu. Po kolejnej olewce przez kolejną firmę zdecydoewaliśmy, że mój ślubny sam będzie kafelkował. Już nawet ogladaliśmy kafelki i spodobało nam się na początku jakieś 10 wzorów. Potem zrobiliśmy selekcję i zostało pięć. Obecnie wybieramy pomiedzy dwoma :) Z to na 100% wiem już, która wanna i które lusto :)))
Pokażę Wam trot dla mojej kumpeli ok? Ozdoby miały być brązowo-beżowo-złote. Z początku brąz wyszedł czarny a beż różowy! No cóż, kolorystycznie pasowało, wiec kleiłam jak wyszło. Po wyschnięciu z czarnego wyszedł pożadny ciemny brąz a z różu zrobił się beż. Ot,takie cuda :))
Witam! Dzisiaj już poniedziałek. Zostałam w pracy sama i chyba brzuch mnie boli z nerwów. Mam szefa szczególarza a ja na tyvh chemiach to sie znam tyle co nic. Już oczywiście poczytałam karty techniczne poszczególnych zapraw i czekam co dzisiejszy dzień przyniesie. Waga u mnie - 0,40 dag. Nie dużo ale drgnęło. Faktycznie pasze biją wszystkie dowcipy na głowę. Olu jeszcze sie nie przeprowadzamy bo wczoraj poszłyśmy oglądnąć mieszkanie jak wygląda po zwrocie od osób które je wynajmowały ( młode małżeństwo) i wiesz mi najpierw trzeba je doprowadzić do ładu. Przynajmniej jeden pokój musi być pomalowany i już dzisiaj mój bratanek z moją siostra tam działają. Ja nie jestem pedantką taką jak moja siostra (pamiętacie ja gotuję ona sprząta) ale takiego mieszkania ja bym nie zostawiła. No trudno są ludzie i ludziska. Wikaś dzięki za ostrzeżenie - czytając o paszy odstawiłam kubek z kawą daleko. Pomimo super anegtoty i ja zaryzykuję dowcip :
Żona dała mi do zrozumienia, co chce dostać na rocznicę ślubu. Powiedziała: chcę coś błyszczącego, co leci od zera do setki w ciągu 3 sekund. Wobec tego kupiłem jej wagę.
Żona i ja poszliśmy na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze. Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku. Żona spytała: kto to jest? Powiedziałem: to moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa. Żona na to: Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
Och, Zosiu, ta Twoja siostra to by mi się przydała :) Sprząta, zmywa, remontuje...
A propos - w mojej łazience właśnie trwa zdzieranie gładzi... Boże! Jedynym narzędziem, które jest w stanie tego dokonać są ręce i szpachelka, czy jak to się fachowo nazywa. Moje dziecko dzielnie pomaga tatusiowi :) Mąż wygląda jakby go ktoś prysznicem zlał.
A ja co robię? No cóż... Przejrzałam gazetę, zjadłam na kolację jogurt z paszą :P i tyle. Czekam aż skończą na dziś i będę mogła zebrać, to co już spadło.
Dzień PP minął bardzo spokojnie, bez bólu, bez problemu. Ciekawe czy moja waga jutro to doceni? Na szczęście nie jest srebrna więc może nie śmignie w 3 sekundy do setki :))))
ja dopiero mam teraz czas. W weekend znów miałam gości, przedtem sprzątanie po malowaniu. Współczuję Wam remontów i przeprowadzek. Ja po malowaniu jendego niedużego pokoju mam dość. Niby to szybko idzie, ale to sprzątanie to masakra, przenosiliśmy też meble między pokojami, więc na nowo trzeba było poukładać w szafach. No ale już po wszystkim i mam jakby 2 nowe pokoje:) A i dziś odebrałam firanki do sypialni i jest ślicznie:)
Moje córki już wrócił z wakacji, więc trzeba wracać do rzeczywistości, koniec laby. Od jutra będę "walczyć':) Bo dzisiaj był jeszcze mój mąż, a ja miałam wizytę u lekarza i usłyszałam, że "to wygląda na astmę". No to ja się pytam: mam astmę czy nie??? No i nie wiem, jak to "wygląda", to odechciewa mi się leczenia i jeżdżenia tam na kontrole:(
Poza tym od czwartku zapowiadają u nas ulewy i jakoś im te prognozy się nie sprawdzają. Dzisiaj spadło kilka kropli i koniec. A my czekamy na deszcze i nie chce nam się podlewać ogródka. Mam nadzieję, że mi to wszystko nie uschnie. Znaczy, te rośliny:)
Co do diety, to ja już chyba nie jestem na protalu:( A ostatnio jeść mi się chce bardzo. No ale za dużo nie przytyłam, w sumie koło 1,5kg i to mnie jeszcze nie przeraża.
Witam już wtorkowo! Dopiero teraz dopchałam się do kompa. Jeszcze 2 tygodnie bedzie u mnie trójka wnucząt. Jutro najmłodsza kończy 14 lat i ze starszą piekłysmy ciasto na tą uroczystość. Co do wagi to znowu 1 kg w dół. jeszcze z 12 kg i będę utrwalała. Pogoda w poniedziałek była różna rano dość ciepło po południu deszczyk. Pozdrawiam i miłego wtorku wszystkim.
Witam! Dzisiaj wtorek od rana leje ale jest ciepło. Wagowo bez zmian. Tak moja siostra zasmakowała w tym malowaniu, że chyba całe mieszkanie pomaluje znaczy nie chyba ale na pewno. Olu moja siostra sprząta i remontuje i czsami zmywa. Wiesz my jesteśmy siostrami jak moja siostra tak ciężko zasuwa w tamtym mieszkaniu to ja siedziałam w necie i grałam sobie w różne gry. Ale myślę, że moich książek nikt nie ruszy a mam ich raczej sporo - myślę, że teraz je policzę. Jeśli chodzi o internet to muszę przesunąć termin przeniesienia bo jak tam jest jeszcze remont to moja mama nie będzie miała jak oglądać telewizji bo przeniosą i kablówkę a przecież w ten bałagan mamy nie przetransportujemy niech sobie siedzi w czystym. Mariolka jak ja przeżyłam kapitalny remont w moim mieszkaniu to przeżyję i to malowanie. Zwłaszcza, że siostra ma urlop Jak remontowałam swoje mieszkanie to chodziłam taka wściekła, że aż strach. Sama siebie się bałam. Halinko fajnie, że waga cały czas leci w dół zwłaszcza, że dzieciom musisz szykować inne jedzenie niż do tej pory sama jadłaś, a inne jedzenie kusi. Jeszcze na zakończenie dowcip: Przychodzi facet do kiosku: - Paczkę sportów poproszę. Kioskarka podaje, facet czyta na paczce: "Palenie powoduje impotencję!", po czym rzuca paczkę na ladę i mówi: - Da mi pani te z rakiem!
No cóż, moja waga jakoś nie przejęła się moim grzecznym dniem PP ... To też pewnie dlatego, ze ta @ siedzi mi już prawie na karku, bo jest coraz bliżej :)
A teraz siedzę w pracy po jajecznicy z rana i jogurcie z paszą (to jest cudne, ta pasza) i jogurcie bez paszy i kawie i butelce wody i tak mi się jeść chce, ze po prostu szok! A do obiadu daleko! Bo wymyśliłam sobie zapiekankę a la gołąbki (bardzo a la, bo bez ryżu) i to trochę się będzie musiało popiec. Nic to dam radę. Najwyżej spożyję kolejny jogurt.
Co by tu jeszcze, hmm... Słońce świeci, jest ładnie, ciepło. Najważniejsze, że za jakieś 40 min kończę pracę i spadam te gołąbki robić. Boże, jaka ja jestem głodna!!!!!
Mąż wraca wcześniej z delegacji i zastaje żonę z kochankiem w łóżku. Nic nie mówiąc wychodzi i wraca ze strzelbą. - Ręce do góry! - krzyczy do kochanka. Wycelowuje w interes a amant błagalnym tonem - Ależ daj mi jakąś szansę! - Dobra, możesz go rozbujać
Co Cię tak,Zosiu, rozbawiło? :)))))))))))))))))))))))))))))))))
Moje dwa mężczyzny remontują znowu, zatem ja się byczę hehe
Gdy wyszłam z pracy piękny słoneczny dzień zaczął zmieniać swe oblicze. Gdy podjechałam pod blok, czarne chmury już złowrogo wisiały nad moją głową. Poszłam do sklepu po koncentrat do tych moich niby gołąbków i gdy wyszłam ktoś wylał na mnie wiadro wody! JAk lunęło! Ja pierdziu! Ze sklepu idę jakieś dwie-trzy minuty. byłam kompletnie przemoczona, łacznie z bielizną :)) Tak, mogłam biec, ale nie umiałam! Miałam ubrane sandały, które po zalaniu wodą stały się tak śliskie, że moja stopa wyprzedzała podeszwę o kilka centymetrów :))) A temperatura z 27 spadła na 19.
Jak to co mnie rozbawiło? Przecież nie strzelba? U mnie remont też trwa to ja grzecznie aby nie przeszkadzać do kompa. Jedynie byłam dzisiaj przesunąć termin przeniesienia internetu na nowy adres, bo bym nie miała chyba z tydzień ani telewizora ani telefonu ani internetu. Ja miałam sie tylko przprowadzić a nie robić malowanie. Ale to siostry broszka niech robi co chce tylko żeby mnie nie ruszała. U mnie też leje i jest zimno ale takie są uroki tego lata. U mnie obiadek raczej taki marny bo nie ma czasu na zakupy i na gotowanie ale walić to jak mówi Ola. Dobrej nocki życzę:)
Witam! Dzisiaj od rana u mnie świeci słoneczko. Prace remontowe posuwają się w dobrym tempie. A ja dalej staram się pomagać nie przeszkadzając ( to też pomoc). Waga u mnie dalej stoi ale niech sobie stoi jak zaczne przenosić około 3 tysięcy książek to na pewno ruszy. Dzisiaj u mnie trzeci dzień samotności w pracy. Nawet nie mam z kim pogadać, chyba wyjdę na podwórko do sąsiada i z kurami pogadam. Miłego dnia wszystkim życzę i serdecznie pozdrawiam . Jeszcze dowcip: Blondynka zaczęła pracą jako szkolny pedagog. Już pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biega po boisku razem z innymi tylko stoi samotnie. Podchodzi do niego i pyta: - Dobrze się czujesz? - Dobrze. - To dlaczego nie biegasz z innymi za piłką? - Bo jestem bramkarzem.
przez ostatni kwartał niewiele się u mnie działo... piszę pracę i piszę, i piszę, i jakoś napisać nie mogę :/ a poza tym szukam pracy, bo siedzenie w domu mi zaczyna wybijać... Tylko jak widzę te wszystkie oferty, to wyć się chce, bo jak nie szukają przedstawicieli handlowych, to szukają telemarketerów, doradców handlowych, asystentów sprzedaży itd itp, czyli właściwie przedstawicieli handlowych pod różnymi nazwami :/ żałosne... bez obrazy dla nikogo, ale taka praca jest w moim mniemaniu żałosna :( grrr... przez dwa miesiące kiedyś zajmowałam się sprzedażą usług transportowych i każdy niedzielny wieczór to była dla mnie rozpacz, że znów tam muszę iść od jutra przez 5 dni i się poniżać dzwoniąc do ludzi i ich po prostu nagabywać... brrr... fuuuj! nigdy więcej!
kurde, ale mnie ciągnie do słodkiego!! jak nigdy! tzn. przed dietą mnie tak nigdy nie ciągnęło... nie wiem, co się dzieje:(
wczoraj upiekłam sobie ciasto marchewkowe- całkiem dobre, ale waliło rybą :( nawet mój mąż tak stwierdził... nie wiem, czy to przez marchew, czy ten wstrętny słodzik?? hm...
muszę spadać, pozdrawiam wszystkich! nawet przedstawicieli handlowych ;P
Współczuję Ci takiej pracy, bo ja nie jestem mila dla ludzi dzwoniących po domach. A ciasta marchewkowego nigdy nie jadłam i nie piekłam to nie wiem dlaczego rybą smakuje? Ale to dobrze bo ryba to białko a białko wiadomo można nam bez końca. Jak znowu piszę to znaczy, że u mnie remontu ciąg dalszy a ja nie chcę przeszkadzać.
och, ale ja nie pracuje jako akwizytor vel. przedst.handl.... to byl tylko krotki epizod 3 lata temu i sie juz nie powtorzy... wogle nie czytam takich ofert, bo to bez sensu... szkoda, ze stanowia one jakies 90% ofert pracy na polskim rynku :(
ciasto marchewkowe mimo rybnego posmaku polecam jak najbardziej... :)))
Ale mnie się chce słodkiego! Jak nigdy, zawsze wolałam konkrety. Ale to chyba wynik tego, że zaczęłam jeździć do Lidla i po trochu próbuję co mają dobrego. A ciastka Ameretti są pyszne, o wafelkach ala Knopers nie wspominając. Do lodów nawet jeszcze nie doszłam:) Mam nadzieję, że mi ta chcica przejdzie, bo cienko to widzę.
Widzę, że Zosia nie przeszkadza w remoncie:), a Ola pewnie już się za sprzątanie po zdejmowaniu płytek wzięła:) A chciałam Wam też o "fachowcach" napisać. Miał przyjechać raz facet od bramy, nie dotarł, bo myślał, że spotkanie nie jest potwierdzone. Oczywiście, nawet nie zadzwonił. Innym razem ten sam gość miał coś tam naprawić i wiedział co, ale przyjechał, to stwierdził, że sam nie da rady (co było od razu wiadome, bo trza tę bramę podnieść - musiałby być Pudzianem, żeby dać radę). No i miał przyjechać i nie dotarł. Oczywiście, nie zadzwonił. A ja odpuściłam, bo nie chce mi się denerwować. Wczoraj dzwonię do kolesia od odkurzacza, miał się ze mną kontaktować w sprawie kosztów serwisu. Zapomniał zadzwonić, że mu za mało danych o tym odkurzaczu podałam i on potrzebuje dodatkowych info. Co się dzieje z tymi fachowcami? Czy nikomu już nie zależy?
Witajcie:) Chociaż jest już bardzo późno ,ale chciałam się odmeldować ;).Wczoraj tak jakoś cały dzień zszedł i nie miałam kiedy napisać .Dziś troszkę w rozjazdach i dopiero teraz ,chociaż już okropnie chce mi się spać ,chcę zakomunikować ,że na wadze nic się nie dzieje.wczoraj troszkę w dół i nic więcej.Dotego coś wlazło mi w kolano (tzn .jakiś niezidentyfikowany bół) i dziś przesiedziałam pół dnia ,żeby dostać się do lekarza ,bo nie potrafię przystępować na prawą nogę.Już druki raz w ciągu dwóch tygodni.Dostałam skierowanie na prześwietlenie, którego już nie zdążyłam zrobić i pewnie jutro znowu będe tracić z pół dnia żeby porobić badania.A najgorzej jest mi chodzić po schodach i wsiadać do samochodu.Makabra .Poruszam się niczym stara babcia. A teraz już idę ,bo już zasypiam .Miłej nocki.
Witam! Dzisiaj już czwartek z czego bardzo sie cieszę. Gabisiu ja zrozumiałam, że nie pracujesz już przy marketingu ale Ci współczuję z powodu tego co musiałas przejść. Mariolka ja raczej mam fachowców w rodzinie to nie korzystam z usług obcych. Jedynie raz przy remoncie skorzystałam to mało nie znalazłam się w domu bez klamek. A jeżeli chodzi o słodkie to ja też przed odchudzaniem nie miałam chęci na słodkie a teraz jakos trudno mi sie obejść. Coś w tym musi być albo ta dieta powoduje taki zwrot albo to, że jednak nic słodkiego nie dostarczamy organizmowi to on tęskni. Kasiu zrób te badania bo skoro kolano boli to nie bez przyczyny. Zresztą dobrze jest radzić komuś z boku a ja sama raczej wole scierpieć a do lekarza rzadko chodzę. Za to moja siostra jak sie zdenerwuje to idzie mnie zarejestrować a ja jako karnę dziecię wtedy idę. Olu jak tam sprzątanie Ci poszło? Bo jak Ciebie wczoraj wieczorem nie było na WŻ to znaczy, że sprzątałaś? Tak z dziewczynami myslimy. Co jeszcze waga bez zmian ale przy tym remoncie i gotowaniu dla wiekszej ilości ludzi nawet nie myślę o tym aby jeszcze zawracać głowę mojej mamie aby mi zrobiła cos protalowego. Znaczy jem ale nie gotuję. To złapię jakieś jajko ugotowane na twardo a to mielonego z drobiu w rękę i tak muszę przeczekać ten remont. Za to w sobotę musze sobie ugotować coś na parę dni i będzie po problemie. To co? Miłego dnia wszystkim życzę i jeszcze dowcip: Kowalski chwali się żonie: - Wiesz dostałem papierkową pracę na budowie. - Tak? To co będziesz teraz robił? - Będę trzepał worki po cemencie.
Rozmawiają dwaj tynkarze: - Wiesz, wczoraj spadłem z dziesięciometrowej drabiny. - I nic ci się nie stało?! To jakiś cud! - Jaki tam cud, po prostu spadłem z pierwszego szczebla.
Od czego by tu zacząć, bo przeciez nie od wagi :) Tu nie ma o czym gadać, bo nic się nie dzieje. Nudy,
Zosiu, co do tego sprzątania mojego to no odkurzałam mieszkanie wczoraj, ale to codziennie i nie ma to nic wspólnego z remontem. Mariola, mój mąż nie zrzuca płytek, płytki to my chcemy dopiero położyć. On zdziera gładź gipsową. Gładź można powiedzieć zdziera się dość gładko, ale na niej jest warstwa opornej emulsji. Wczoraj ktoś nam poradził, zeby zamiast szpachelką zdzierać ... siekierą i działa! Polecam! Urobicie się po pachy, ale zdierają się za jednym zamachem spore połacie :) Nie wiem, czy to zdzieranie się skończy w tym tygodniu. Łazienka mała, ale mąż remontuje dopiero po pracy.
A wczoraj po południu mnie nie było, bo robie znowu tort dla taty tej koleżanki, która miała trzydziestkę w zeszłym tygodniu. Tata ma trochę wiecej, ale też tort chce :))))) No i piekłam biszkopt i blat orzechowy a potem robiłam kwiatuszki i listeczki itd.
Gabisia - ja też nie potrafiłabym być przestawicielem... I te nazwy zawodów też mnie rozwalają. Mój mąż kiedyś jak jeździł TIRem zawoził coś do Lidla gdzieś tam "w Polsce" i podjechał na parking, podchodzi ochroniarz i mówi, że za chwilę przyjdzie top menagment, żeby zaczekał. Top menagment okazał się facetem na wózku do rozładowania towaru. A mąż spodziewał sie co najmniej vice prezesa :)))
Mariola - do Lidla się jedzie po produkty light! Ale rozumiem Cię. Słodycze z Lidla są zarąbiste, Zresztą... Słodycze w ogóle są zarąbiste. Zwłaszcza przed @...
Kasiu - krótkiej kolejki do rtg życzę! I małoskomplikowanej diagnozy. Bo kolano to draństwo.
Dobra, komputer skończył liczyć, to co miał wyliczyć zatem muszę iść pracować :)
Dziś historia na faktach
Trzech studentów prawa spóźniło się pół godziny na egzamin. Zaczęli się usprawiedliwiać u profesora złapaniem gumy, licząc, że zostaną dopuszczeni. Tak też się stało, dostali czyste kartki, a każdy z nich został wysłany do innego pomieszczenia. Dostali po dwa te same pytania - Jedno z dziedziny prawniczej za 5 pkt, a drugie już za 95 pkt, a brzmiało ono... - "W której oponie złapaliście gumę?"
Witam wszystkich! Przepraszam za kilkudniowe milczenie. Jakoś tak wyszło. Trzymam mocno kciuki za Wasze przeprowadzki i remonty. Dokładnie wiem co to znaczy bo sama to przeżyłam.Kiedy trzy lata temu zdecydowałam się na kapitalny remont, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego co mnie czeka. A czekała mnie wymiana podłóg, gładż gipsowa i malowanie ścian, wymiana grzejników, wymiana instalacji elektrycznej i co najgorsze likwidacja jednego pokoju więc wyburzenie ścian. A i jeszcze wycinanie w betonie starych framug i wymiana drzwi wewnętrznych. Wszystko to trwało prawie trzy miesiące. W tym czasie mieszkałam u syna i codziennie przychodziłam, żeby sprawdzić postęp robót. Nie będę Was zanudzać problemami, które w trakcie prac pojawiały się bo dzisiaj to już nie jest ważne. Ważne, że przeżyłam, że mi się udało nad wszystkim zapanować i szczęśliwie ten remont zakończyć. Miałam to szczęście,że we wszystkich sprawach kontaktowałam się tylko z jednym człowiekiem, szefem tej firmy remontowej,który był na miejscu codziennie i to z nim wszystko ustalałam. Jak już wróciłam do domu i zamknęłam drzwi za ostatnim robotnikiem to poryczałam się z radości i z wielkiej ulgi, że to już koniec. Oczywiście czekało mnie jeszcze
Nie wiem co się stało ale ja jeszcze nie skończyłam pisać i tekst już sie zapisał. Miałam na myśli,że czekało mnie jeszcze sprzątanie ale to już była sama przyjemność. Rozpisałam się ale pamiętam jak fajnie się czułam w praktycznie nowym mieszkaniu, które bardzo lubię do dziś. Dziewczyny, życzę Wam wielu miłych chwil po skończonej robocie. Pozdrawiam serdecznie. Buziaki!!!!!!!
Na szczęście dzisiaj w Lidlu był mąż i nie kupił NIC słodkiego, nawet Amaretti:( No ale pewnie wyjdzie mi to na dobre.
Ale miałam dzisiaj lenia, a niestety koło dzieci trzeba się krzątać:) No ale leń został zwalczony i nawet nadrobiłam zaległości w znienawidzonym prasowaniu:) Ale w sumie co z tego, skoro jutro kolejne pranie wyschnie?
Nie piszę więcej, bo zmykam oglądać film:) A chociaż coś będziecie miały rano do poczytania:) Dobranoc
Witam! Już trzeci raz próbuję coś napisać - dwa razy mnie wywaliło. Już wszyscy tym remontem są zmeczeni. ja postanowiłam, że od jutra zaczne powoli nosić książki znaczy do samochodu i na druga strone ulicy przejadę po skosie i tam na drugie pięterka jakoś zataszczę. Waga stoi na miejscu. Wczoraj musialam sie uzbroic w cierpliwoć bo moja siostra pojechała ze mną do Castoramy wybrac farbę na pokoj, kuchnie i przedpokoj. Już myślałam, że ja zostawię przy tej tablicy z kolorami, co włożyła do wózka jakąś farbe to zaraz ja wyjeła. Ja juz zaczęłam mowic, że piękna, cudna itd.itp. Po godzinie wybrała. A jaśmieszniejsze jest to, że wybrała dokładnie takie same kolory jakie mamy w obecnym mieszkaniu. Olu Ty weź sie dziewczyno za robote bo Twój mąż siekierę w ręku trzyma. Tylko nie podchodź za blisko do niego. Wszyscy przeżywamy remonty duże i małe i nie spotkałam osoby, która lubi remontować. Ale taka jest konieczność może ktoś kiedys wymyśli cos innegpo, że nie trzeba będzie malować. Już sobie wyobrażam jak naciska sie guziczkiem i ma sie inne kolory ścian. Wszystko przed nami. Postaram sie jeszcze jakis dowcip opowiedzieć i sie pożegnam do miłego :
Dwie blondynki dostały konie: - Ty, jak je odróżnimy? - Ja obetnę swojemu ogon. Rano oba konie nie mają ogona. - A co teraz? - Obetnę swojemu grzywę. Rano oba konie nie mają grzywy. - A co teraz? - Ja biorę czarnego, Ty białego.
Ja dziś tak intensywnie pracowałam, że co weszłam, coś przeczytałam i już nie mogłam pisać :))
Ale jestem. Piszę, bo nie ma męża, to siekiera nie lata :))) Za chwilę lecę sprzątać. Ja ściereczkę, Dawidek ściereczkę i tak kurze szybko sprzątnięte są :). Takie dziecko to bardzo pożyteczne stworzenie jest. (hihi).
Waga jak waga. Stoi se. Niech stoi, ważne, że chociaż w górę się nie pcha. A dziś nadeszła @ więc za niedługo już nie będę tak intensywnie widzieć wszędzie ciast i nie będzie mnie tak na jedzenie ciągnęło.
Skończyłam dziś robić tort, więc posprzątać i luz.
Wczoraj przypomniał mi się fajny dowcip, ale za cholerę nie umiem dziś przypomnieć sobie jaki a chciałam Wam napisać. Ale napiszę inny.
Przychodzi facet do lekarza i mówi, że jego żona źle słyszy, bo on do niej gada a ona nic. - Jak duży ten niedosłuch? - Nie wiem. - To proszę sprawdzić. Niech pan ją o coś zapyta z odległości 10 metrów,jak nie odpowie to zmniejszyć dystans o metr i zobaczy pan z ilu metrów usłyszy. Mąż wraca i pyta żonę z odpowiedniej odległości - Co dziś na kolację? Cisza. Idzie blizej - Co dziś na kolację? Cisza. Będąc już w odległości metra pyta ponownie - Co dziś na kolację!!? -Przecież dziesięć razy Ci odpowiadam, że kurczak, Ty głuchy pniu!
Witam sobotnio;)) Wpadam jak zwykle na chwilkę,bo dziś roboty do cho,cho...;) Ale ponieważ nie było mnie tu chyba dwa dni to chociaż na mała chwilkę. No i tak przez dwa dni kuśtykałam to na badania,to znowu w kolejke do lekarza i nie jest aż tak żle .Mam zapalenie stawu kolanowego i zwyrodnienie stąd ten ból.Na szczeście już troszkę mniejszy ,bo leki działają,ale po schodach jeszcze za bardzo nie moge biegać.Jeszcze czeka mnie rehabilitacja ,ale to juz w poniedziałek trzeba się zarejestrowac w kolejkę,a zabiegi podobno dopiero zimą.Ale przy tej okazji zrobiłam komplet badań z krwi i moczu i jestem bardzo zadowolona ,bo wyniki są książkowe.I mimo teorii niektorych osób,że na Dukanie wzrasta cholesterol,mam czarno na białym że spada.Kiedyś ,kiedyś miałam ponad300,w lutym zrobiłam tak z ciekawości był 270 a teraz 220 ,a frakcje w normie więc lekarz powiedział ,że nawet może być. Z nerami też w porządku.Pytałam też co sądzi o tej diecie i odpowiedział mi że jest jedną z najbezpieczniejszych,zresztą mowi "Widać po pani wynikach ,ze spóstoszeń w organiźmie nie czyni ,bo wszystko w normie".Dlatego bardzo mnie to cieszy.I teraż żadna "życzliwa" ciocia mi nie będzie wmawiać ,że przez tą moją dietę się wpędzę w chorobę,a samej by jej się ze 40 kilo przydalo zrzucić.Ale śmieszą mnie te jej komentarze,bo ona poprostu mi zazrdości.Poza tym na mojej wadze trochę spadło,bo nareszcie już po @. Teraz muszę się brac za sprzątania,bo trochę tych kątów mam. Miłego Weekendu życzę Wszystkim.I słoneczka ,słoneczka,bo jak tak dalej będzie to chlebka nie będzie. Pozdrawiam Kasia.
"Jaki tu spokój nanana,nic się dzieje nanana,nikt nic nie pisze nananan...." A gdzie się wszyscy postradali???? Hejjj ,Hejjj!!!! Pobódka!!!
To jaw takim razie dam chociaż jakiś kawał:) TYLKO UWAGA!!!!Kawy odstawić!!;))
W Niebie św Piotr rozgrzesza 4 zakonnice i mówi : - Jeżeli zanużysz to czym dotknęłaś penisa jesteś rozgrzeszona. -pierwsza zanuża palec -druga zanuża ręke -a czwarta mówi: -jak trzecia zanuży tu tyłek, to ja tej wody nie wypiję.;)))
I tak to protal odkopano z czeluści "ostatnich wiadaomości" :) - dziękuję Kasiu! Dowcip fajowy :)
Moja waga jest wredna. W ogóle nie zauważyła, ze miałam PP, że @ przeszła, ze brzuch mi wessało... NIC! Zero reakcji! Spróbuję ją jeszcze postraszyć, ze w Biedronce są cyfrowe w bardzo korzystnej cenie, może się wystraszy? ;)
Zosia - a Ty gdzie? Nie mów, ze Cie te tysiace ksiazek przeciążyły!
Basia - co u Ciebie? Trzyma Ci się waga?
Bedę spadać, bo muszę jeszcze zrobić co nieco i poczytać co nieco.
Aaaa i lato wróciło - ładnie jest.
I jeszcze - pomysł z czerwonymi pasemkami w środku tak słonecznego lata to byl kretyński pomysł. jestem obrzydliwie zrudziała i juz nie mogę sie doczekać odświeżenia barw :)) Znaczy nie mam nic do rudego, ale to nie jest kolor dla mnie. A muszę jeszcze poczekać, bo idę na imprezę pod koniec sierpnia i chcę mieć w miarę świeżą fryzurę :))
Co ja tam Wam będę pisać. Mona Lisa zrobiła się do mnie podobna i nie wiem czy powinnam zabierać głos w tak przyziemnych sprawach jak odchudzanie. Pewnie będę teraz popularna bo nowa twarz Mony Lisy jest łudząco podobna do mojej twarzy. A że troche młodsza moja twarz no cóż to jest barzdo stary obraz. A tak na poważnie to nie mam nic do powiedzenie w temacie odchudzania. Od jutra mam urlop ( 3 dni) i będę przenosiła książki. Nie wiem czy bedę miała siły jutro z Wami sie przywitać. Pozdrawiam i życze miłego dnia Zosia
a ja dzisiaj cały dzień miałam coś napisać, ale generalnie padam na pysk. Kiepsko spałam w nocy, więc myślałam, że w dzień z dziećmi odeśpię. I, jak na złość zamiast spać 2,5 godz. jak codziennie, Gośka obudziła się po pół godz:(( I nie było mowy o drzemce.
Cały weekend spędziłam na poszukiwaniu kaloszy dla dzieci. Normalnie wymiotło! Na szczęście udało mi się wczoraj kupić, dzisiaj im przymierzam, a one nie umieją w tym chodzić:( Może się jednak nauczą...
Co do diety, nic nie piszę, bo moje menu ostatnio jakoś dalekie od protalu...
Zosiu, to nie przemęcz się z tymi książkami:) I powodzenia w pracach remontowo-porządkowych.
Witam w piekny słoneczny dzień z wagą tą samą co wczoraj. Nie spodziewałam się spadku, bo nagrzeszyłam wczoraj winem...
Mariola - Ty nie grzesz tak, bo będziesz mieć takie problemy, jak ja! Zjedz jajo! :)
Zosiu - mój Boże, ja nie wiedzialam, że mam w rodzinie taką osobistość! Jak w ogóle możesz brać się za przenoszenie książek! Się nie godzi! Ale skromnie powiem, że mi też malarz zrobił portret. Serio serio. To było na szkolenej wycieczce do Zakopanego. Siedział na Krupówkach i za całe 3 zł malował... karykatury, Najlepsze, były te, które miał na wystawie, bo to co malował czy też raczej szkocował na żywca w niczym nie przypominało oryginału. W dodatku ktoś mi z plecaka zabrał ten mój portret i tak się skończyło moje pozowanie :)
Viola - gdzie jesteś? I inni?
Dajcie co poczytać :)
Zachodzi facet do restauracji. Ubrany schludnie, ale widać, że ubranie znoszone. Siada przy stoliku i woła kelnera. Ten podchodzi, a facet go pyta: - Przepraszam, a ryba u was jest? - Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg... - Nie, nie... Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego... Jak najgorszego i nieświeżego... Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszenie mówi: - W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu. Nie ma sprawy. Facet kontynuuje: - I proszę ją przygotować w specjalny sposób. - Słucham? - Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić... - Ale... - Dużo soli! - ciągnął dalej facet - Ale tylko z jednej strony! Za to z drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga strona ma być kompletnie surowa... Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje: - I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych "smacznego", "proszę bardzo" czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i warknąć: "Żryj k*rwa!" Kelner odwraca się, po czym wypełnia co do joty polecenia klienta. Facet ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot 200-złotowy i mówi: - Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji... Tak mi się do żony tęskni...
ech i znów czuję się wywołana do odpowiedzi (jako ta inna )... u mnie nic nowego: nadal piszę piszę i piszę, nadal szukam pracy, nadal jestem na diecie i kurde ostatnio zgrzeszyłam parę razy.. na szczęście moja waga się przez to nie buntuje za bardzo i nadal spada... już na pewno schudłam 15 kilo, a może i ciut więcej (różne wagi miałam)... w weekend tak mnie nosiło za czymś smażonym, że kurcze zrobiłam langosze... i normalnie pożarłam takiego langosza i było mi taaaaak dobrze, że szok... trochę się bałam, że będzie mnie boleć żołądek, ale na szczeście obyło się bez problemów... ale od niedzieli znów twardo trzymałam proteiny, więc chyba nie jest tak źle, co? no ale dziś byłam rano w sklepie i zawołały mnie ogórki "gabi, chodź do nas, kup nas, zawekuj nas", no i kupiłam te ogórki i zrobiłam sałatkę z czosnkiem z WŻ i za chwilę będę je wsadzać do słoików i pasteryzować, ale pachnie mi tu niemiłosiernie i kurde skosztowałam nawet jednego... pycha! już żałuję, że zrobiłam tylko z połowy porcji:( dopiero jak będę na swoim (kiedyś), to będę próbować i kombinować z przetworami, teraz za bardzo nie mam warunków...
co by tu jeszcze napisać, żeby Ola miała co czytać, hę??
pogoda piękna, ale z rana czuć już jesień... i oczywiście jak na złość i jak zawsze, gdy jest najpiękniejsza pogoda, to mój szanowny współmałż musi dłużej pracować (wczoraj wrócił o 21 od 7 rano biedaczek) !!! i nici z jakichkolwiek spacerów, a tak bym się chętnie do parku wybrała.... ech...
Witam! Oczywiście Olu masz rację, że nie powinnam dźwigać książek i tak kombinuję i siak i wyszło mi, że bez Wieśka (kolega) obyć się nie można. Zadzwoniłam i pytam się czy wie o tym, że mam dźwigać książki na drugie mieszkanie. Oczywiście zakazał mi nosić i powiedział, że jutro będzie o ósmej rano to mi przewiezie. Ja mogę jedynie troche popakować. Ok. nie będę się przemęczać. Ale za to zrobiłam obiad z dwóch dań drugich i moja kuzynka ugotowała kapuśniak na wieprzowych nóżkach. Ja takich rzeczy nie jadam i nawet nie mam zamiaru gotować. Jedyna rzecz jakiej nie wezmę do ust to jest właśnie kapuśniak. A mój bratanek właśnie pamięta smak kapuśniaku, który gotowała jeszcze jego babci a moja ciocia czyli mama kuzynki to ja jestem dobrą organizatorką to zorganizowałam pomoc w gotowaniu w osobie jak najbardziek kompetentnej czyli córki, która powinna wiedzieć jak sie ten kapuśniak gotuje. Olu pisze to wszystko dla Ciebie abyś mogła sobie poczytać, bo jutro przenoszą mi internet to nie będę miała dostępu bo jeszcze sie powoli kończy malowanie mieszkania i prtzenoszenie nastąpi najprawdobodobniej w poniedziałek. A dowcip doskonały. Miłego wieczorku wszystkim życzę i do usłyszenia w poniedziałek. Wtedy mam nadzieję, że poczytam tak dużo, że aż się boję. Zosia
Jestem jestem :) Wyszłam przed chwilą z archiwum a rano tu byłam, ale nie miałam czasu napisać.
Zosiu, Gabisiu - bardzo Wam dziękuję za prasówkę! Cieszę się, ze na mój apel odpowiedziały choć dwie osoby. A inni niech.. napiszą coś w wolnej chwili :)
Z mojej strony żadnych nowości. Waga - bez zmian. Piję bardzo dużo, jem niewiele. I nic, Trudno poczekam.
Spać mi się jakoś chce. Wyspałam się całkiem całkiem a tak mi jakoś głowa leci. Ciśnienie może jest niskie?
Dziś jadę do optyka po nowe okulary. Moje dziecię złapało te, które mam i wygieło uszko czy jak to sie nazywa nie w tą stronę co trzeba... Wygladam uroczo z okularami trzymającymi się na jednym uchu :) Żadne większe wstrząsy niewskazane :) A nie mogę zostawić do pospawania na kilka dni, bo na dłuższą metę nie potrafię bez nich funkcjonować.
Pozdrawiam serdecznie!
Zamiast dowcipu true story. Gadam z kumpelą i zeszło na Nergala, ze chory. Ja mówię, ze to pewnie białaczka skoro w klinice hematologii A ona: - Właśnie, ja go kiedyś widziałam i był strasznie blady, wręcz biały... Rycząc ze śmiechu wytłumaczyłam, ze on tak na koncerty się maluje :)))
Witam!!!:))))) Korzystając z wolnej chwili i z tego że moja młodzież dziś pracuje,a najmłodsze jeszcze śpi,mogę cosik napisać . No i tak-na wadze czasem w góre a czasem w dół.Wczoraj w pierwszym dniu PP i po PW,jak rano weszłam na wagę omal nie zemdlałam-koszmar poprostu.Fakt ,że troszkę też nagrzeszyłam bo miałam gości.Dziś już znacznie bardziej mi się podoba moja waga,ale nie jest to jeszcze to co powinno być.I podobnie jak ola mało jem ,dużo piję i lekko tyje;).A tak wogóle ,to nie wiem co za bardzo mam robić ,bo w zimię wybieram się na turnus rehabilitacyjny i czuje że tam bedę daleka od Protalu.Zastanawiam się czy jednak teraz nie przejść już na trzecią fazę,bo było by mi lżej tam ,ale jeszcze troszkę mi szkoda bo to nie są jeszcze te kilogramy od jakich bym chciała rozpocząć utrwalanie.Chyba że kupię sobie jaką LINEĘ albo coś innego wspomagającego, żeby nie cofło się za dużo.Trzeciej fazy i tak bym nie skończyła nim pojadę.Ale zobaczymy,bo dokładnego terminu jeszcze nie dostaliśmy ,tylko wiem że będzie to w okresie od listopada do marca. Poza tym Pogodę mamy ładną ,już wczoraj wieczorem wydawało się że przyjdzie burza ,bo było widać błyski gdzies daleko ,ale na szczęście nie przyszło jeszcze do nas i oby te wredne prognozy się nie sprawdziły ,bo mamy jeszcze trochę żniw.Dzis mam w nich wolne -inni pracują ,a ja mam trawniczek do koszenia;)-taki malutki ok. 15 arów.Tak że troszkę pochodzę .Dobrze że chociaż moja noga mnie już tak nie boli,bo leki pomogły.Jeszcze po schodach jak chodzę ,to moje wredne kolano mi o sobie przypomina ,a tak nie jest już tak źle. Kończę i życze wszystkim fajnego dnia-ciepłego i słonecznego , i bez okropnych burz:) No i jeszcze dowcip;)
Mama wysłała Jasie po rodzynki do ciasta imieninowego. Jasiu kupił rodzynki ,ale wracając do domu spotkał kolegę i rodzynki zjedli. Kolega dał mu więc garśc srutów. Nazajutrz mama Jasia spotyka sąsiadkę i pyta: -Jak tam po wczorajszych imieninach? -Aaa dziękuję -świetnie.Tylko dzis rano mąż jak kichnął to kota zastrzelił.
Podźwignę ten wątek do góry, to może się komuś o nim przypomni i napisze co fajnego :)
Na początek załatwię szybko sprawy protalowe - waga bez zmian. Ani w dół, ani w górę (co cieszy akurat).
Pogoda dziś śliczna. Po burzowej niedzieli tydzień pracy rozpoczyna się jak zwykle piękną pogodą... W sobotę i niedzielę byliśmy na basenie i mój syn wreszcie wyszedł z kałuży dla maluszków i ukochał zjeżdżalnię. Niestety ukochał również mamusię i chodził na tą zjeżdżalnię tylko ze mną, kwietując "jedź z tatusiem" krótkim acz stanowczym "nie!". Po kilkunastu zjazdach powiedziałam mężowi, ze coś zmęczona jestem a nic nie robię, tylko zjeżdżam. I wtedy nadeszło oświecenie. Zjazdów było koło 20-tu już a schodów na zjeżdżalnię 28. Rachunek jest prosty :) Doszłam prawie na drugie pietro wieży Eiffla :) A wczoraj powtórka. Niestety zabawy w wodzie polegające na wyrzucaniu mojego dziecka w powietrze skończyły się dla mnie bólem kręgosłupa, nie tak silnym jak ostatnio, ale boli!!! Szkoda, ze wcześniej na to nie wpadłam, że nie powinnam tak robić :( No trudno.
Za tydzień idę na urlop! Dwutygodniowy! Wreszcie.
Remont łazienki idzie jak krew z nosa.... Chociaż nie, krew leci szybciej. Na szczęście funkcjonują jeszcze takie niezbędniki, jak wc i wanna :)
Koniec relacji.
Miłego dnia!
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz: - Co, spóźnił się pan na pociąg? - Nie k*rwa, wyganiałem go z dworca!
ja się tylko odmelduję, że jestem, bo za bardzo nie mam o czym pisać...
Waga nie najgorzej jak na fakt, że protal pozostał właściwie wspomnieniem. Pogoda do bani, niby ciepło, ale mało słońca. Jak już są upały, to wolę, żeby było słońce, a nie ciemne chmury. No a teraz się rozpadało, przynajmniej zaczęło zawiewać z okna:)
Na dodatek jedna z moich cór znów złapała jakiś katar i boję się, że będzie się nam to ciągnęło, jak ostatnio, 3 tygodnie.
A najmilsza rzecz, że na koniec września/początek października mamy zaplanowany z mężem wyjazd na dłuższy weekend! Ale się cieszę:) No ale to jeszcze kupa czasu.
Witam! Najpierw protal, znowu mam 1 kg mniej w sumie pozbyłam się 22 kg ale jeszcze dużo przede mną. Pogoda różna, przed południem dość ładna trochę słonka po południu deszcz. Chodzę z córką do lasu na grzybki dziś nazbierałyśmy 2 kg kurek trochę prawdziwków i innych grzybków. Jutro jak tylko nie będzie padało znowu do lasu. Jak już pisałam w kawiarence wnuki już wyjechały i panuje błoga cisza. Pozdrawiam protalowiczów i wszystkich innych też.
Mąż wyjechał w delegację, a ja nie mam sie komu wyżalić... :( Rozmawiam sobie dzis z tesciowa na temat cukinii. Chciala mnie nia poczestowac, na co ja odparlam, ze od dzis nie moge warzyw... Na co ona wypalila (!!!!!????): "a to schudlas juz cos na tej diecie?", ja se pomyslalam, ze hę? ze co? co ona wygaduje, schudlam 15 kilo i kazdy glupi zauwazylby roznice!!!... no wiec powiedzialam "a co? nie widac??" a ona "no po twarzy widac, ze schudla"... :/ ?? No to jest normalnie wredna baba... wysuszylabym sie na wior na tej diecie, a ona i tak by twierdzila, ze nie zauwazyla... :/ szkoda gadac.... Ale troche przykro mi sie zrobilo, bo z tego wynika, ze albo moj wysilek idzie na marne, albo ze mnie wszyscy na okolo oszukuja mowiac, ze super wygladam... :(((( ;((
A moj maz mowi do mnie "chodz tu, ty moja chudzinko!" ;D
A tak poza tym, to nadal szukam pracy i pisze prace... I musze juz zmykac, bo trza popisac troche...
Moja waga jest wredna. Po dniu pełnym czystego chudego białka i wypiciu mnóstwa wody pokazała 1/2 kg więcej! Cholera jedna. Wredna, jak teściowa Gabisi :) Za to mam wreszcie nowe okulary, teraz jeszcze czekam na świeży kolor na głowie. Ogólnie nie mogę już na siebie patrzeć a ze względu na okulary widzę się niezwykle wyraźnie. I jeszcze mam problem. Nie umiem wybrać płytek do łazienki. Za dużo tego! A nie spotkałam jeszcze takich, które rzuciłyby mnie na kolana i doznałabym wizji, ze to te. Ale na płytki jeszcze czas. Teraz ma przyjść fahcowiec rurowo-elektryczno-gazowy.
Gabisia - słuchaj męża a teściową się nie przejmuj! Zazdrości Ci pewnie. Na pocieszenie Ci powiem, ze jak wróciłam ze szpitala z moim narodzonym synkiem, to teścia zamiast gratulacji usłyszałam, ze nie zbidłam zbytnio w tym szpitalu. I to było wszystko co miał do powiedzenia. Też schudłam 15 kilo za pierwszym razem i wiem, ze efekt jest niesamowity!
Boróweczko - napawaj się spokojem i ciszą :) Będziesz teraz częściej wpadać? Gratuluję kolejnego stracoengo kilograma.
Mariolka - zdrówka dzieciom życzę! I zazdroszczę długiego weekendu. Pozdrawiam!
Zosiu - tęsknię :( Długo będziesz jeszcze poza zasięgiem?
Olu już jestem ale jutro napiszę z pracy coś więcej. Wiem tylko, że nie wiem gdzie co mam ale chyba jakoś się jutro do pracy ubiorę. Pozdrawiam serdecznie i do jutra. Pa pa
Witam wszystkich serdecznie po małym urlopie. Przeprowadziłam się już ale jestem taka zmęczona i cieszę się, że przyszłam do pracy to może sobie odpocznę. Być może aż tak wiele nie przenosiłam ale jednak trochę tak a poza tym to cały czas gotowałam . Przecież trzeba było coś jeść nie tylko praca. A potem zmywanie i wymyślanie co na kolację. Dzisiaj już w pracy i nie muszę już o niczym myśleć. Okropnie mi sie śpi pomimo, że mam swoje łóżeczko.Okna wychodzą na ulicę a tam od czwartej rano jeżdżą samochody. Pierwsze co musze zrobić to wymienić okna na plastiki ( w moim mieszkaniu takie mamy) bo chyba zwariuję. Fakt, że to jeżdżenie skończy się pod koniec września bo nasza ulica jest w tej chwili objazdem bo remontują główną ulicę. Taki mam bałagan w mieszkaniu, że ledwo znalazłam coś do ubrania ale myślę, że moja siostra przez ten cz\as co ja będę w pracy to jakoś doprowadzi to mieszkanie do używalności. Oczywiście już mieszkałam w tym mieszkaniu nie raz i lubie tu mieszkać ale takie przeprowadzki trochę dezorganizują życie. Trochę potrwa zanim się przyzwyczaję. Najgorzej to mają koty (kuwety były już pięć razy przestawiane) a one nigdy nie były w tym mieszkaniu i to dla nich szok. Ale kto powiedział, że życie ma być łatwe i przyjemne. To na tyle. Pozdrawiam Zosia
Zooosiaaaa!!! CZeść, Siostra! Mam nadzieję, ze masz buty do pary? :)
Moja waga dziś drgnęła nieco. W dół. To moje drugie podejście do odchudzania to jest parodia jakaś, bo zrzucać 4 kilogramy od stycznia to trzeba mieć talent, prawda? No to jestem wybitnie utalentowana...
Dziś idę do fryzjera wreszcie! Wrócia pani z urlopu na czas, zeby mnie przywrócić do oglądalności :) Mówię na czas, bo za tydzień idę na 80-tkę babci. Co akurat w sprawei diety nie jest żadną radosną wieścią. Ale i tak się cieszę.
Hmm, to chyba wszystko. Jutro piątek a potem dwa tygodnie wolnego, jupi jupi!
- Tatusiu, wiesz, który pociąg ma największe spóźnienie? - Nie wiem, synku. Który? - Ten, który obiecałeś mi rok temu na urodziny...
Olu, to już tyle miesięcy te 4 kilo zrzucasz??? Zdążysz do Świąt?:))) Zazdroszczę Ci fryzjera, bo ja już też chcę iść, bo mam odrosty straszne, ale dopiero na wtorek jestem umówiona.
Zosia, fajnie, że masz już łączność ze światem:) To ile tych książek przetargałaś?
Boróweczko, zazdroszczę tych grzybów. Ja mam las pod nosem, ale z dwulatkami ciężko zbierać grzyby. A jak idę na grzyby, to mają być grzyby, a nie tak przy okazji:) Mój mąż poszedł wczoraj z dziewczynami do lasu, ale nie zwrócił uwagi, że jedna ma na sobie białe spodnie. Wyobraźcie sobie, jak te spodnie teraz wyglądają! Chyba nigdy ich nie dopiorę. Ach, ci faceci...
A mnie ostatnio coś połamało. Siedziałam na kanapie, córka na kolanach, ja sięgałam z kieszeni chusteczkę i łup! Coś mi strzeliło w plecach tak pod biustem, kurde od przodu do tyłu i na boki ból. No ale pooszczędzałam się 2 dni i chyba przeszło.
W sobotę wyjeżdżam nad morze do teściów, bo mąż ma się stawić w poniedziałek w sądzie w Gdańsku w spprawie samochodu co to go nam ukradli rok temu, więc połączymy przyjemne z pożytecznym. Oby tylko pogoda była:)
Mariola - tak własnie... Zrzucam 4 kg od 2 stycznia 2010 :) Za pierwszym razem z 15-toma uwinęłam się jakoś w 5 miesięcy... Ale spusćmy na to zasłonę milczenia :) Weekend ma być śliczny więc będziesz miała super wypoczynek. I na kręgosłup uważaj. W naszym wieku to często coś w nim strzela hehe. Dzisiejsze 30-latki to bardzo kruche istoty hehe
Zosia - przyjdziesz pogadać?
Po trzech dniach PP spłaściłam się na tyle, że mogłam założyć obcisłą bluzkę. Chodzę na wdechu, ale jest dobrze. Choć na wadze bez zmian. Pomimo tego, ze mam mniej włosów :)) A dziś przytargałam pomidory i już się nie mogę doczekać konsumpcji.
Pozdrawiam serdecznie!
Wstawię Wam dowcip, który dostałam od fantastycznej użytkowniczki WŻ :))
Młody porucznik Rzewski przybył do pułku. Pułkownik zabierając go na bal u gubernatora zaznaczył: - Przedstawię pana gubernatorowej. Zaprosi ją pan do tańca i powie parę komplementów. ...Rżewski tańczy z gubernatorową: - Jestem panią oczarowany, madam! Poci się pani o wiele mniej, niż każda inna tłusta kobieta pani wzrostu!
Olu Ty ostatni dzień w pracy przed urlopem? Mam nadzieję, że na urlopie będziesz od czasu do czasu zaglądać na naszą stronkę? Ja dalej męczę się ze skutkami przeprowadzki. Nic nie umię znaleźć. Moja siostra ma urlop już chyba pięć razy zmieniła miejsce szafki ze sztućcami. Tak, że nie wiem co zastanę dzisiaj jak wrócę do domu. Urządziłam sobie swój kącik komputerowy. Chciałam aby nikt mi nie przeszkadzał i chyba mi się to udało. Fakt, że miejsce nie jest atrakcyjne ale coś za coś. Nie wiem czy mogę się przyznać, że to miejsce jest w przedpokoju? Ale przedpokój w moim nowym (starym) mieszkaniu nie jest typowy. To taki pokój dość duży jak na przedpokój i z niego wychodzi się do dwóch pokoi , łazienki i toalety oraz do kuchni i oczywiście na zewnątrz. Ma on chyba około 12 m2 i jest to ładny foremny prostokąt. Stał taki niezagospodarowany a teraz wstawiłam swój stolik, ławę i komputer. Jak zauważyłam to wszyscy przysiadają tak i sobie pogaduszki urządzają. Dopiszę później, bo muszę coś zrobić.
Tak czytam poprzednią moją wypowiedź i musze uściślić, że ława do siedzenia. To jest jedyny stół w mieszkaniu i każdy tam przysiada aby zjeść obiad. Tak, że powstał kącik jadalny. Jeszcze wpadłam na pomysł aby rozwalić ścianę i powstanie przedłużenie kuchni z kącikiem jadalnym. Ale to już można robić w przyszłym roku. Moja nowa(stara) kuchni jest bardzo wąska i przez to tylko jedna osoba może tam przebywać. Gotować można ale jeść to już nie. To mieszkanie do którego sie przeprowadziliśmy jest większ o 12 m2 od tamtego mojego i ma CO. Jutro idziemy na roczek naszych bliźniaków tak, że siłą rzeczy jeszcze troszkę pogrzeszę aby od września wząć się w karby i rozpocząć na nowa odchudzanie, bo przez tą przeprowadzkę wszystkie protalowe zasady poszły w kąt. Nie miałam siły ani ochoty dla siebie gotować. Chociaż tak prawdę powiedziawszy jak sie nagotowałam i nawąchałam zapachów to już mi sie jeść nie chciało. Dziasij moje koty zaczęły sie ganiac jak za dobrych czasów. Znaczy, że zaakceptowały mieszkanie. Zresztą kuwety ich tez jeżdziły po całym mieszkaniu i nie wiem jakim sposobem one (koty) znajdowały je. Teraz mam je (kuwety) w łazience. To chyba byłoby na tyle. Serdecznie pozdrawiam wszystkich. Życzę wszystkim powrotu do zdrowia, przyjemnego urlopu, udanego pobytu u teściów, radości, uśmiechu na co dzień i wszystkiego czego tylko zapragniecie Zosia
Super że koty się zaaklimatyzowały:) Mój kot po przeprowadzce z bloków na wieś poczuł się doskonale, a łowca się z niego zrobił! Ciągle przynosił jaszczurki lub same ich ogony, ptaszki, nornice i te duże koniki polne. Oczywiście, wszystko w darze dla swojej pani:)
Zosiu - kiedyś był program o projektowaniu wnętrz i tam właśnie przerabiali przedpokój (jego część) na jadalnię, tak więc widzisz, pomysły masz zgodne z trendami :) Niechaj dobrze Wam się mieszka. Te Wasze małe bąble już mają rok?! Jak ten czas leci!
Z Twoich życzeń wybieram ten przyjemny urlop i wszystko to co jest po słowie "teściów" :))
No z tym kręgosłupem to muszę się przejść do lekarza, tym bardziej, że czasem czuję jakiś nieokreślony krótkotrwały ból w części lędźwiowej. Tylko czasu na lekarzy to ja, niestety, nie mam. No i masz rację, że my kruche jesteśmy, pomimo nadbagażu kilogramowego:)
No to właśnie przez ten nadbagaż szkielet taki osłabiony :)))
Nie wyjeżdżam. Nasze wczasy w Ustroniu Morskim odeszły na dalszy plan, kiedy w łazience wylazł grzyb i trzebabyło przyspieszyć remont. A że remont całościowy no to trochę drogo :) Liczę jednak na jakieś spontaniczne wypady :) I że meteorolodzy się mylą mówiąc że weekend piękny a potem chłodniej chłodniej ...
W sprawie wagi nie będę się wypowiadać, bo nie ma się czym chwalić.
Mam bardzo pracowity urlop ze wzgl. na ten remont... I syf jest straszny... Właśnie wymieniają mi rury i jest masakra... Fuj! Nie mam wanny, ani umywaki a jutro impreza... Się wyszykuję, że hej!
Witajcie! Popadłam w taki "tumiwisizm", że aż strach. Co przyjadę z pracy do domu to zamiast mniejszego bałaganu jest większy. Spać po nocach dalej nie moge, chociaż dzisiejszej nocy spałam. W pracy jestem sama to tak za bardzo nie mam czasu coś pisać w pracy a w domu nie mam warunków - to po pierwsze a po drugie cały dzień komputer okupuje mój bratanek. To tak na usprawiedliwienie. Dieta poszła jak na razie w kąt . Chociaż źle mi jak nie mam bicza nad sobą. Ale do września już blisko. Pozdrawiam
Witam w ostatni spokojny wieczór. Od jutra u mnie też wielkie malowanie i to akurat tu gdzie mam komputer tak, że kilka dni nie będę miała dostępu. Doetę staram się przestrzegać za dużo wyrzeczeń kosztowało mnie to zrzucenie 22 kg, żeby teraz to zaprzepaścić.
A mnie nie było do wczoraj. Ale po 6 godzinach jazdy i po 2 godz. siedzenia u fryzjera byłam padnięta i niezdolna do pisania.
Co do diety - czyt. post Oli:)
Nad morzem udało nam się nawet zaliczyć plażę, choć ja do wody nie wlazłam, bo zimna. Natomiast moim córkom temperatura nie przeszkadzała, więc pewnie ostatni raz w tym roku się popluskały:)
W piątek imprezka z kumpelami, ale się cieszę! Nawet chciałam sobie jakiś ciuch sprawić, ale nic mi w oko nie wpadło.
W sobotę teście przyjeżdżają do nas na tydzień. Bardzo lubię, jak są u nas, bo mam wtedy labę:) I mogę sobie w spokoju pojechać gdzie tylko mi się marzy, a oni zostają z dziećmi:)
Witam po przerwie:)) Trochę długo nie pisałam ,chociaż zabierałam się do tego prawie co dziennie ale zawsze musialam w połowie przerwać.Ale co zrobić ,jak ciągle albo ja byłam komuś potrzebna ,albo komputer był komuś potrzebny .No ale wakacje już sie kończą i znowu będzie stresowe spanie ,żeby nie zaspać,żeby wszystkich pobudzić i wyprawic do szkoły.Ale za to komputer do 15 -tej będzie wolny:)))).Nareszcie się do niego docisnę w przerwie na kawę.Jedyne co mnie martwi ,to to że jedno moje dziecko rozpoczyna naukę dość daleko od domu i będzie musiał mieszkać w internacie i tego się boję.Ale moze jakoś sobie będzie radził ,a co najważniejsze taka szkoła życia trochę go usamodzielni. Dobra ,może coś jednak wspomnę o diecie .Przestawiłam się znowu na 1/1 bo nie mogłam wytrzymać jak tu tyle warzywe w ogródku a ja żeby je jeść musiałam czekać 3 dni i zawsze się zapominałam.Teraz lepiej i na wadze w normie.Nawet przy @ i po wczoraszym grilowym wieczorku (choć bardzo zimnym)waga tylko 0,6 poszła wgórę.Obawiałam się że będzie gorzej.Ale wypróbowałam placuszki z cukinii (beli 48 ) i rzeczywiście bardzo mi posmakowały.tylko trochę mi się rozwalały przy smażeniu i nie wiem czemu to tak.Może za rzadkie ciasto było,albo za grube nakładałam?? Już muszę spadać .Pozdrawiam wszystkich tych milczących na urlopach i tych zapracowanych którzy nie mają czasu więcej pisać jak ja;))teraz.Pozdrawiam i miłego dnia życzę WSZYSTKIM.:))))
Ja również witam po BARDZO BARDZO DŁUGIEJ PRZERWIE, mam nadzieje ze niektórzy mnie pamietają. W koncu zebrałam sie w sobie i znowu zaczełam ponownie moja walke z kilogramami praktycznie zaczynam od zera tzn.to co schudłam to i odzyskalam. Pozdrawiam
Tak na początek - witaj Joluś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ile ja się na Ciebie naczekałam! :) Trzymam kciuki, żebyś wytrwała tym razem.
Trzymam kciuki też sama za siebie. Choć właściwie, to powinnam ich nie ściskać, tylko otwartą dłonią mocno wystrzelać się po pysku, Pysku, który nagrzeszył tak bardzo, ze waga wyskoczyła poza granice, która przekroczona nie powinna być. Ciasteczko, na wagę, zero zmian, ciasteczko, na wagę, zero zmian, aż w końcu wskaźnik poszybował tak, że poczułam się smutna, rozżalona, wściekła na samą siebie i zmotywowana, żeby się wreszcie wziąć porządnie i wrócić do tego, co osiągnęłam za pierwszym razem. Pierwszy sygnał był, kiedy założyłam moje "luźne" dżinsy i luz zniknął a pojawiło się napięcie na udach. Dziś przymierzyłam gacie, w których niedawno bez paska nie miałam prawa wyjść. bo zjeżdżały i one w tej chwili bardzo ładnie opierają się na mojej nowonabytej oponie. DOSYĆ PODŻERANIA! Jestem zmotywowana, jak nigdy.
No to tyle na temat diety.
A teraz: Co tak mało wpisów?! Zosia, czy Ty strajkujesz? Jak możesz nic nie pisać? Łamiesz tradycję!
No i ja tez melduje sie po dlugiej przerwie. Mialam zaczac nowa runde w polowie sierpnia, ale jakos nie moglam patrzec na miecho i sledzie. No i na dzialce tyle pysznosci. Zaczelam wiec z dniem dzisiejszym. Postanowienie mam silne, o motywacje dba moja waga. Bezlitosnie pokazuje kazdy nowo nabyty kilosik. Gorzej tylko, ze siedzi we mnie niesamowity leniwiec. Nie zrobilam nawet jeszcze odpowiednich zakupow. Najdalej jutro musze wybrac sie do sklepu.
Czy u Was tez jest tak koszmarnie zimno? Ostatnia noc byla tak zimna, ze przed wlaczeniem kaloryfera powstrzymala mnie jedynie mysl, ze to przeciez jeszcze sierpien. Termometr pokazywal raptem 8°. Do tego jeszcze deszcz i silny wiatr. Brrr. Podobno wrzesien ma byc cieply.
To znów ja :) Dziś waga pokazała ponad kilogram mniej! Z tej radości zjadłam pół paczki pierniczków ... Z pierniczkami, z wagą to prawda. Trzymam się dzielnie.
Elżbieto- cieszę się, że przyszłaś :) Liczę, że będziesz częściej wpadać.
Zosiu - martwi mnie Twoje milczenie!!!!
Jola- jak Ci idzie?
Viola - gdzie się podziewasz?
Basiu - Twoja waga się trzyma?
Krystyno - hop hop!
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich i dowcip na dobry wieczór :)
Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie,gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie: - Czy mi się tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach?? Pacjent spokojnym głosem: - To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie ból zadawali... Prawda Panie Doktorze?
Moja waga się trzyma jak się nie obżeram, ale na ogół jest ok, pilnuję się i to bardzo. Na początku sierpnia 2 tygodnie spędziliśmy z mężem w Tatrach i wiecie co.................................. bałam się tego jak diabli, bo co będę jadła i td, ale pierwszy dzień i połowa drugiego trzymałam się, a potem zaczęłam powolutku szamać i przez te 2 tygodnie nie przytyłam nic, a nawet ubyło mnie. To co pożerałam (bo pożerałam wszystko równo , ciacha, lody, hot dogi itp) to wszystko spaliłam w górskich wędrówkach i tak się przyzwyczaiłam do tego dobruśnego żarcia, że w domu nie mogłam się spamiętać przez następny tydzień. Ale dziś jest już ok i jakoś leci. Urlop był udany, zaliczyliśmy, Trzy Korony, Kasprowy Wierch, Morskie Oko, Dolinę Pięciu Stawów, Halę Gąsienicową Dolinę Kościeliską, Chochołowską, Wąwóz Kraków, Kopę Kondratową i wiele wiele innych szczytów,pozdrawiam Basia.
Hi. No to my w starym komplecie. Super. Latwiej bedzie walczyc. Za mna drugi dzien bialek. Czuje sie swietnie. Ciekawe co powie jutro waga? Kupilam dzisiaj sporo wolowiny i drobiu. Wekuje jutro wszystko w sloikach. Odkad jestem sama nie chce mi sie gotowac. Wole poswiecic jeden dzien na pitraszenie i pozniej miec jakis czas spokoj. Wyciagam sloiczek, miesko doprawiam, sosik z jogurtu i gotowe. W pare minut mam pyszny obiadek lub kolacje. Pozdrawiam. Elzbieta
Ale tak się zastanawiam czy tu jeszcze ktos zaglada, reasumujac to chyba jeszcze tak nie było nawet Zosia od jakiegos czasu nic nie wpisuje. U nas pogoda fatalna,leje deszcz a ja musze wyjsc do apteki po jakies lekarstwa dla mojego synka bo cos zaczyna pociagac nosem.Ja mam juz tydzien za soba trzymam sie dzielnie aby tak dalej ... Pozdrawiam
Witam po dłuższym "niepisaniu". Ale albo nie miałam czasu, albo nie miałam o czym. Ogólnie waga ani drgnie i zaczełam tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek stracę te odzyskane po diecie kiloramy. Wczoraj byłam na zakupach i na widok mięsa miałam odruch obrzydzenia, co wcale dobrze mi nie wróży. Ale trwam jakoś, choć chwilowo bez entuzjazmu. W dodatku jest tak zimno (w mieszkaniu, w pracy i na dworze), ze ciężko mi nawet idzie picie wody, bo też zimna :) A ile można wychlapać herbaty? Ech, muszę jakoś się zebrać, bo mi spodnie brzydko odstają z przodu.
Oooo, coś jakby słońce gdzieś się przez mgłę przebija!
Pozdrawiam serdecznie!
Mąż wraca do domu i zastaje żonę w łóżku ze swoim przyjacielem. Wyjmuje pistolet i strzela mu prosto w głowę. Na to odzywa się żona: - Rób tak dalej, a niedługo nie będziesz miał żadnych przyjaciół.
Witam serdecznie wpiękny słoneczny ,choć zimny wtorek:))) Co tu sie dzieje ze nikogo nie widać.Gdzie się nam Zosia zapodziała??I co z pozostałymi ?Czyzby się wycofali z dietki?? Mnie wprawdzie też nie było ,ale to wszystko dlatego ,że to początek roku szkolnego ,i trzeba było jeszcze troszkę spraw pozałatwiać ,zakupów porobić i przed południem praktycznie nie było mnie w domu ,a po południu to chyba nie muszę pisac już dlaczego nie wchodzę na neta....Wieczorami to nie zawsze mam ochotę na siedzenie przed kompem ,bo wtedy bardziej mnie ciągnie do poduszki niż do kompa ,bo zaraz zasypiam . Co do mojej dietki to ogólnie nie narzekam.Wczoraj ,jak zwykle w każdy poniedziałek,moja waga bardzo mi się nie podobała,ale dziś już mnie zadawala bo od wczoraj mniej pokazała o 1,2kg.Tak że wracam do normy z przed niedzieli,a przed niedzielą bardzo mi sie waga podobała,oj bardzooo, tylko że znowu był ten weekend:/.Ale żeby tak spadała jak w ubiegłym tygodniu to by mnie bardzo cieszyło i może już nie musiała bym tak długo walczyć z tymi pozostałymi 4-roma kg.Już tak nie dużo ,a tak jakoś ciężko do tego dojść.Ale odkryłyśmy z sąsiadką bardzo fajne jedzonko w Biedronce(tzn.ona odkryła,zaopatrzyła mnie też i teraz już sama to odnalazłam).Makrela w galarecie.Wsam raz do pracy czy tak na szybko jak głód moży człowieka.Pycha .Ja wczoraj miałam ochotę na śledzie w occie i tak kupowałam, że dopiero w domu zobaczyłam ,że to nie śledzie w occie tylko w oleju.I tak się śledzi najadłam;)) Zjadł je mój ojciec ,bo takie lubi :( ,a ja obeszłam się smakiem. Kończę i uciekam popracować w spokoju.A do 15-tej mam błogi spokój i mogę zaległości nadrabiać we wszystkim ,bo nikt mi nie przeszkadza. Pozdrawiam.pa
No cóż, praca magisterska pochłonęła mnie do reszty, ale w końcu skończyłam w zeszłym tygodniu i teraz tylko kosmetyczne sprawy i jutro myślę, że będę drukować! Jeszcze muszę zdjęcia zrobić, w sumie poszłam wczoraj, wyszykowałam się, biała bluzka, make up, jadę do centrum, a w miejscu mojego fotografa BAR BISTRO!!!!!!! no gdzie, no jak, no co???- się pytam... Fotograf mi się zlikwidował!! i to ponoć już rok temu ;((( (widać, jak często do centrum chodzę... :/) No i zdjęcia nie zrobiłam, bo jakoś nie jestem przekonana do innych fotografów w moim mieście, ale w końcu muszę jakiegoś wybrać.
Poza tym, to nieciekawie nam się w życiu porobiło- mąż miał 3 tygodnie temu wypadek samochodowy, na szczęście jechał 60km/h (można było jechać 90), więc nic się za bardzo nikomu nie stało, ale niestety samochód do kasacji :( a to był taki upragniony busik mojego męża, który mieliśmy niecałe dwa lata dopiero (autko było starsze) i w dodatku, stało się to w drugą rocznicę otwarcia tej naszej firmy :( taki prezent....:( no i teraz kupa nerwów, problemów, brak kasy totalny i w sumie nie wiemy co robić, bo i tak już nieciekawie było, a teraz jest jeszcze gorzej:( Ja nie umiem żadnej roboty znaleźć, mąż też narazie żadnych robót na widoku i nic tylko się załamać... Nawet o diecie mi się za bardzo myśleć teraz nie chce, często grzeszę, na szczęście waga stoi... Się zastanawiamy, czy budowy nie sprzedać i kupić jakieś mieszkanie, ale na samą myśl o tym, że mielibyśmy ten nasz upragniony domek sprzedać, to mi się wyć chce... ;( Tyle w niego serca i duszy włożyliśmy, i wogle jak jedziemy na budowę, to od razu nam lepiej itp., a tu nagle myśl, że jednak w nim nie zamieszkamy? straaaszneee....
Może lepiej kończe, ale przynajmniej się wyżaliłam.... Mam nadzieję, że nikt z czytających depresji ode mnie nie załapie... ;]
Optymistycznie należy do diety podchodzić,
możesz jeść wiele, nie musisz się głodzić.
Kiedy wytrwale po stronach WŻ buszujemy,
co chwila nowe protalowe przepisy wynajdujemy.
Sprawdzone, przetestowane, udostępnione,
gdy je szykujemy, widać miny zadowolone.
Nawyki od nowa szybko się zmieniają,
po zdrowe, protalowe jedzenie sięgają.
Warunki różne spełnić niestety musimy,
porzucić smakołyki a wagę wnet odwrócimy.
Pić wodę, zdrową, niegazowaną radzimy,
gdy zacznie spadać waga, wodę polubimy.
Narzekać na wagę? A cóż ona jest winna?
Wystarczy przestrzegać zasad, każda to powinna.
Wyśmiewać się? Nigdy na to nie pozwolę,
każdy z nas, ma swoją ciężką dolę.
Właśnie tutaj, w protalu rozmawiamy,
choć jesteśmy obcy, jednak dobrze się znamy.
Dedykacja dla Aloalo
Wiesz, ze Cię uwielbiam, prawda? Wprawdzie nie mam takiej talii, ale inne części mam bardziej wypasione niż ona :)
Aloalo.....................................
Zacytuję mojego synka " No cio?"
Proszę, proszę jaki piekny wierszyk, Lajan jesteś wielki !!!
Fakt, Lajan jesteś wielki a Wy Dziewczyny jesteście niesamowite, cudowne, wspaniałe / oceniam całokształt/ jak jedna wielka rodzina.
Zosiu kłaniam Ci się czapką do ziemi bo w pełni na to zasługujesz.
Olu jeszcze do tej pory się śmieję.
Teraz z innej beczki. W niedzielę zobaczę się z moimi dziećmi na obiedzie u drugiej babci. Będziemy słuchać opowieści z wakacji, oglądać film z kamery i jeść, jeść, jeść. Ale nie ma strachu, zawsze jest z czego wybierać więc nie będę musiała grzeszyć. Jest o wiele łatwiej jak wszyscy wiedzą, że ktoś czegoś nie je.
U mnie przed chwilą przeszła burza, grzmiało i padało całe 5 minut.I po wszystkim. Znowu jest goraco jak w piekle.
Buziaki dla wszystkich i miłego wypoczynku życzę.
Użytkownik kiniapaw napisał w wiadomości:
> Fakt, Lajan jesteś wielki a Wy Dziewczyny jesteście niesamowite, cudowne,
> wspaniałe / oceniam całokształt/ jak jedna wielka rodzina.Zosiu kłaniam Ci
> się czapką do ziemi bo w pełni na to zasługujesz.Olu jeszcze do tej pory
> się śmieję.Teraz z innej beczki. W niedzielę zobaczę się z moimi
> dziećmi na obiedzie u drugiej babci. Będziemy słuchać opowieści z
> wakacji, oglądać film z kamery i jeść, jeść, jeść. Ale nie ma strachu,
> zawsze jest z czego wybierać więc nie będę musiała grzeszyć. Jest o
> wiele łatwiej jak wszyscy wiedzą, że ktoś czegoś nie je.U mnie przed
> chwilą przeszła burza, grzmiało i padało całe 5 minut.I po wszystkim.
> Znowu jest goraco jak w piekle. Buziaki dla wszystkich i miłego wypoczynku
> życzę.
Uważam, że oba są czynne.
Witam!
Urlop, urlop i po urlopie. Oczywiście nie mówię tu o swoim urlopie tylko o szefa, który jak bumerang wrócił do pracy. Od razu jakoś roboty jeszcze więcej sie zrobiło i tak pilnie pracuję, że nie mam czasu wejśc na moją ulubioną stronę.
Ale jak widzimy na dworze jest piękna letnia pogoda bez upałów a wczoraj tak pięknie lało. Całe szczęście, że obyło sie bez groźniejszych podmuchów wiatru. Protalowo ok. tzn bez większych grzeszków.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i miłego dnia życzę Zosia
P.S Jeszcze dowcip:
Blondynka, brunetka i ruda jadą razem pociągiem na gape, w wagonie towarowym. Nagle słyszą że idzie kontroler - wskakują do worków. Kontroler potrząsa pierwszym workiem z brunetką i słyszy:
Potrząsa workiem z rudą i słyszy:
• Kartofle!
Witam!
Dowcip pierwsza klasa. Dzięki za wpisanie, bo ja się nie przygotowałam pod tym wzgledem.
Mój weekend też minął bez grzeszków. Za to grzechów było co niemiara, do czego przyznaję się bez bicia, ale jakby ktoś (Zosiu?) chciał mi wlać, to z pokorą lico nadstawię a potem jeszcze drugie. Trzeciego nie mam. Ale jak się nie opanuję w te weekendy, to za niedługo jest szansa, ze będę mieć dwa podbródki :) Albo i trzy, Dziś dzielnie trzymam się PP, czyściutkich proteinek, najlepszych najsmaczniejszych...
Wieści meteo - na zewnątrz zimno (rano w aucie właczyłam ogrzewanie!) wewnątrz natomiast nadal dusznością zalatuje... Nie pada na razie.
Wieści wagowe - zmilczmy
Wieści samopoczuciowe - bardzo dobre
Muszę się pilnować wiecie? W październiku mam spotkanie klasowe z okazji takiej, ze 15 lat minęło jak skończyliśmy podstawówkę. I ja w tej podstawówce (w naszej klasie) byłam najgrubsza. Nie może tak byc nadal, o nie! Nawet teraz nie jestem, ale jak wrócę w okolice blizsze temu, co przedtem osiągnęłam, to będzie jeszcze lepiej :)) I łatwiej kupić ciuch a zakup ciucha będzie niezbędny. To oczywiste jest :))
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Witajcie
Lajanie - wierszyk , aż tryska optymizmem...
Jak tu cicho i spokojnie tylko nasze "siostry" jak zwykle na posterunku dobrze że chociaż Wy piszecie, bo... , ...
Ja już wczoraj nie zdążyłam nic napisać, bo dziś nadciągnęło.... piszę więc dziś
Dzień zaczyna się pięknie - prawdziwe wakacje; synek już OK i to potwierdzone; ze mną gorzej jakoś nie mogę na samych białkach wytrzymać dłużej niż 3 dni no ale 3/3 też działa...
Tyle nowości i aktualności ( w sumie wieje nudą) ... no to kończę
Pozdrawiam
Violka
Violka, dziękuję. Zapraszam wszystkich na zabawę taneczną w dniu 24.07.2010 r. od godz.18.00 na działkach u mnie.
Witam!
Znowu trzeba strajk ogłosić i zrobić sobie przerwę bo jak słusznie Violu zauważyłaś to tylko ja i Ola sie wpisuje.
Cieszę się że z Twoim synkiem wszystko juz dobrze to teraz możesz zaczynać prawdziwe wakacje.
U mnie też jak na razie bez większych grzeszków dzisiaj miało być słonecznie a jest raczej pochmurnie.
Zabieram sie za pracę i pozdrawiam wszystkich serdecznie Zosia.
Jeszcze dowcip:
Jedzie samochodem mąż z żoną blondynką. Samochód typu kabriolet. Stoją na czerwonym świetle. Podjeżdża na drugi pas również kabriolet, z extra panienką, która woła
- O, cześć Karolku - a następnie odjeżdża
Blondynka wściekła pyta się
- Kto to był?
- Wiesz kochanie lepiej żebyś to ode mnie usłyszała niż od kogoś innego. Ta pani to moja kochanka. Cisza zapanowała w samochodzie. Następne skrzyżowanie, znowu stoją i znowu podjeżdża inny samochód, a z samochodu jakaś laseczka woła
- Cześć Karol
Blondynka pyta
- Czy to też twoja kochanka?
- Nie, to kochanka Zbyszka - odpowiada
Po chwili blondynka dodaje
- Ale nasza jest ładniejsza, prawda?
Aaaa, nie zauważyłam Cię i zawołałam :)) CMok!
Dzień dobry!
Dlaczego nik się nie udziela w tak pięknym, pełnym optymizmu wątku?! Boicie sie, ze się za szybko skończy? Spoko, Lajam otworzy nowy, prawda?
U mnie z samego rana waga pokazała mniej o to co urosło w weekend! Kochana moja waga (napisalaby, bardziej pieszczotliwie, ale nie wiem, jakie jest zdrobnienie dla wagi? Ważka? ;)) )
Pełna zapału zatem ugotowałam dwa jajka i poszłam do pracy. Tu dokupiłam jogurt i śledzie. Mieszanka tragiczna, ale wybór niewielki jest w sklepie :))
Hmm, co jeszcze... Nie wiem, co jeszcze. Kończę :)
Violu - cieszę się, ze Twój chłopak już ok! Ja na białkach też nie wytrzymuję więcej niż trzy dni a i to rzadko :)
Zosiu - siostro, przyjdź nabić licznik! :)
Pozdrawiam!
Do domu hrabiego puka gość. Otwiera Jan
- Pan do kogo?
- Proszę powiedzieć panu hrabiemu, ze przyszedł Henryk Kotas. Kotas! Proszę dokładnie zapamiętać nazwisko
i nie przekręcać. Moje nazwisko - powtarzam - KOTAS
- Panie hrabio, jakiś ch... do pana
:))
Olu, zdrobnienie od waga, to może "wagina"???? ;)))
No ja też zauważyłam, że tu cisza jak makiem zasiał, ale cóż... ja np. nie mam o czym pisac, jestem w trakcie pisania tej mojej wstrętnej i ^%#%$^ pracy magisterskiej i po prostu mam dośc wszystkiego...
Waga w porządku, schudłam od 3. maja łącznie już ok 12-13kg... Fajnie, ciesze sie, ale i tak wiem z doswiadczenia, ze jak tylko zaczne utrwalanie (nawet takie bez szalenstw), to i tak systematycznie bede tyc... taka juz moja natura..
A tak poza tym, to dumam sobie codziennie o moim losie i zastanawiam sie, co by tu w zyciu robic... w sensie zawodowo... pracowalam juz tu i owdzie, ale to wszystko to nie bylo to... albo to ja jestem taka beznadziejna i do niczego sie nie nadaje, albo te roboty i firmy jakies nie "teges"... hmmm....
No to sie wyzalilam, wiec spadam
Pozdrawiam wszystkich!!
Cześć wszystkim!!!!!!
U mnie duchota straszna i chociaż nie ma słońca to i tak nie ma czym oddychać. Ale co tam , zawsze może być gorzej. Niech się cieszą przynajmniej ci co na urlopach.
Waga stoi w miejscu, dzieci wszystkie wróciły, młodszy wnuczek pełen wrażeń z wakacji, starszy też pełen wrażeń bo ma nową dziewczynę. Cała reszta bez zmian.
Teraz wyszło słońce, więc słonecznie pozdrawiam. Buziaczki.
Krysiu, ciekawe, które wrażenia ciekawsze? :))
Pozdrawiam!
Witam wtorkowo popołudniowo!
Mało teraz piszę bo mam utrudniony dostęp do kompa. 4 wnucząt od 14 do 17 lat okupuje kompa tak będzie do 15 sierpnia. Jakoś przeżyję. Więcej czasu przyjdzie spędzić w kuchni. Co do wagi to sprawdzę w sobotę od dziś mam znowu PW i zajadam się pomidorami i ogórkami.
Pozdrowionka.
PS.
Staram się czytać na bieżąco.
jakie to smutne.... gdzie się podziały czasy, kiedy dzieci całymi dniami biegały po podwórku, nabawiając się coraz to nowych siniaków, skakały w gumę, grały w chowanego, w "krowę" (u mnie się tak bawiono), albo wisiały na trzepaku... no a chłopaki grały w piłkę na boisku... czasem ktoś poszedł do domu po coś do zjedzenia i potem dzielił się z innymi ("współa")... ech... jadło się pałeczki lodowe (ohydne zresztą) i dłubało pod blokiem słonecznik... :) to były czasy!! to było dzieciństwo!! szkoda, że dzisiejsze dzieci tak nie robią, bo w sumie dużo tracą... prawdziwą beztroskę...
i nigdy nie zapomnę, jak mnie zawsze o punkt 21.00 mama przez okno wołała: "gabriela, do domu!!!!"... bosz, jak ja nie znosiłam wtedy swojego imienia ;)))
no nic, życzę Ci, by Twoje wnuki wyległy na dwór i były dziecmi/ młodzieżą i zostawiły kompa dla Ciebie ;)
Wiesz moje wnuki już nie takie malutkie dwie 14-nastolatki, piętnastolatek i 17-nastolatka,
Tu nie ma innych dzieci. Przyjechały z miasta i nie są zwyczajne życia na wsi zwłaszcza w takiej malutkiej jak moja. Jedyna rozrywka tu to wyjście do lasu.
Boróweczko, do przetworów ich zagoń :))
ech, no ja rozumiem, że twoje wnuki to juz duza mlodziez... ale ogolnie moje spostrzezenia sie tycza wszystkich dzieci, bo po prostu widze, co sie dzieje... tylko komp im w glowie... a na wsi to przeciez ponoc sama frajda... alez ja bym tak beztrosko do lasu poszla!!!... (oczywiscie gdybym nie bala sie kleszczy, zmij i takich tam...) pozdrawiam!
Tak właśnie! Gdzie są te czasy?!
Ja też spędzałam całe dnie na podwórku! Byłam aktywna, wysportowana, szczuplejsza i zdrowsza :) I chipsów nie było i McDonalda. Kromka chleba w łapę i skakałyśmy w gumę.
Jedyny czas przed TV to jak była emisja hmm nie pamietam jak to się nazywało... Teleferie? Nie mam pojęcia. Ale tam śpiewały Fasolki takie ładne piosenki, z których do dziś większość pamietam :P
Gabisia - co to jest zabawa w "krowę"? :)
Powodzenia w pisaniu pracy!
no wiec objasniam zabawe w krowe.... choc w sumie, to juz tez za bardzo nie pamietam na czym polegala ;P
jedna osoba stoi z wyciagnietymi rekami, reszta stoi obok i trzyma sie jednego palca reki tej osoby, chyba sie cos liczylo, albo mowilo jakas formulke i wszyscy sie po niej puszczali i biegali, i uciekali przed ta osoba, ktora byla goniacym. I jak goniacy kogos dotknal, to ten "dotkniety" stawal w bezruchu z rozszerzonymi nogami i czekal, czy ktos z innych biegajacych go "wybawi" przechodzac mu miedzy nogami :/ i w sumie wiecej nie pamietam, ale chyba chodzilo, zeby wszystkich dotknac i zeby nie mieli sie juz jak wybawic... yyyy...n no chyba jakos tak to bylo...??
moze tez Olu znasz ta zabawe tylko pod inna nazwa, choc w sumie jestes pare lat (4) starsza ode mnie ;P, to moze mieliscie inne gry... hłehehłe
Wychodzi na to, że nie znam zabawy "w krowę". A mogło być ciekawie :)
Witam!
Dzisiaj zaspałam . Obudziłam sie o godzinie 6,15 a na siódmą do pracy i to trzeba dojechać na wieś. Oczywiście zdążyłam ale wyszłam bez śniadania. Oczywiście to nie problem bo w pracy mam kuchnię i tam wszystko mogę sobie zrobić. Ale zawsze w pracy jadałam drugie śniadanie a dzisiaj to już nie będzie pierwszego śniadania tylko drugie.
U mnier dalej bez zmian tzn nie mam większych grzeszków ale i tak waga stoi w miejscu. Może to i dobrze, że nie idzie w górę tylko dlaczego nie chce iść w dół. Wiem, wiem latem się ciężko odchudza. Ale jeszcze tylko sierpień i juz od wrześnie będziemy chudły, że aż strach pomyśleć.
Halinko zazdroszczę Ci tego lasu niedaleko domu. Jak sobie radzisz z kleszczami?
Ja uwielbiam zbierać grzyby a Ty pewnie masz swoje miejsca i pełno grzybów kosisz. Jeszcze urlopu nie miałam to wiesz w pogoni za grzybem może do Ciebie trafię. Oczywiście żartuję ja nie lubie daleko jeździć.
Gabisia - wytrwałości Ci życzę przy pisaniu pracy!
Miłego dnia wszystkim życzę !!!
Helloł helloł ;)))
Jak ja to lubię! Wchodzę i czytam! Czytam, bo dziewczyny napisały! Tak ma być właśnie :)
Moja waga nie stoi w miejscu :) Ruszyła. Dziś weszłam - spojrzałam, wołam męża, czy zero, zero, no to wchodzę i faktycznie widziałam dobrze! Cały kilogram utraciłam od dnia wczorajszego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dwa do zrzutu :))) Chyba mi się tłuszcz wytopił jak wczoraj weszłam do samochodu - matko, ale parówa! Jak w palmiarni!
A dziś ma byc 32 a jutro... 36... Nie chcę!!! Nie chcę tak dużo!!!
Ale walić te upały, kilogram straciłam :)
Dziś trzeci dzień PP - myślę, ze dam radę.
Pozdrawiam!
Wkleję Wam dowcip, dlatego, ze mnie urzekł hehe. Z góry przepraszam za wyrażenia końcowe, ale bez nich efekt nie byłby już taki, jak być powinien :))
Chłopak odprowadza dziewczynę późnym wieczorem do domu.
Przed bramą po ostatnim buziaczku, nagle mówi do niej :
- Słuchaj, chodzimy ze sobą już cztery miesiące. Chodź na pół godzinki do mnie. Mam wolna chatę...
- Nie mogę... - odpowiada panna.
- Chodź proszę, proszę, proszę...
- No dobrze, ale muszę na trzy minutki wpaść do domu i powiedzieć
rodzicom, że wrócę później.
- Dobrze, tylko się pośpiesz ! - zgadza się radośnie chłopak.
Dziewczyna wbiega do klatki, po trzech minutach wraca, całuje chłopaka i mówi:
- No to chodźmy...
W tym momencie otwiera się z trzaskiem okno jej mieszkania, wychyla się ojciec i wrzeszczy:
- Zośka, do jasnej cholery! Nasrać to nasrałaś, a wodę to kto spuści?!
Zosiu, strasznie Cię przepraszam, za brak edycji imienia!!!!! Wiesz, ze to przypadkiem, prawda?
Przecież nie jednemu psu Burek? Nie łam się Olu ja na żartach się znam i wiem, że nie mam monopolu na imię Zosia. Pozdrawiam
Witam środowo!
Dzień zapowiada się znowu upalny, jak nie zacznie padać to z grzybów znowu będą nici tak jak w ubiegłym roku. Zosiu kleszcze po prostu wyciągam ale w tym roku to tylko kot je miał.
Miłego dnia i trochę chłodu i deszczu tam gdzie potrzebny życzę
witam wszystkich :)
ach, coz to byla za noc ;) tzn. nieprzespana :( masakra, polozylam sie najpierw o 21.15, potem jakos o 22.30, potem przed 00.00 i nie moglam usnac, choc geba mi sie darła strasznie od ziewania... to chyba to napromieniowanie od komputera przez pisanie tej zasmolonej pracy :(
kurde, bylam wczoraj na budowie, zrobilismy sobie obchod wokol domu i nagle mąż woła: "patrz! mysz!", no to ide, a to kurde chyba nie mysz, tylko kurde chyba to byl maly szczur :/ martwy szczur.... i cholera jasna sie zastanawiam skad to bydle sie tam wzielo!! srodek pola, pszenica, zyto, owies, kukurydza, a tu szczur?? bo jesli mysz, to rozumiem, w koncu to pole, a kotow tam duzo, to moze jaki podrzucil, ale nie wygladalo to na mysz, bo mialo inna morde, ogon dlugi i wogle.... No kuny (czy tam lasice- nie wazne) sa, i nawet kiedys jaszczurka sie trafila, i zajaczkow duzo, i kuropatwy, i bazanty, i sarny czasem widac, ale kurde to cos malego mnie przerazilo ;( kota, kota mi trza!!
no nic, ide cos zjesc, bo nie spie od 6.00 i jeszcze nie zjadlam sniadania...
milego dnia zycze
a tak mi sie przypomnial taki dowcip, moze smieszny, moze nie, ale na pewno stary.. :)
Chłopak mówi do dziewczyny:
- wiesz? chodzę z Tobą nie na żarty!!
- wiem, ja też jestem głodna ;) :p
Pożyczę Ci mojego kota - polarnika!
już się zachwycałam Twoimi kotami w innym wątku, ale powtórzę: cudny kotuś!! boże, jak ja bym chciała mieć takiego już... szkoda tylko, że mam alergię na sierść :/:(
Gabrysiu to są moje pierwsze koty w dorosłym życiu - zawsze miałam psa. Ale jak ostatni Kajtuś odszedł w zaświaty to przygarnęłyśmy z podwórka dwa kotki, które miały się chować bezproblemowo i miało być mało pracy przy nich. A jednak koty są bardzo absorbujące. Mam je już 3 lata i na początku byłam przerażona ich zachowaniem. Wszędzie ich było pełno. Nie bylo mebla na który nie wskoczyły. Przede wszystkim musiałyśmy sie pozbyć kwiatów z domu, bo bardzo im smakowały. Ale już się przyzwyczaiłam do moich kochanych kotków. Ale muszę powiedzieć, że nie byłam zwolennikiem kotów. Teraz raczej ich bym nie oddała.
Jesli chodzi o wrażenia moich wnuków to różnią się tym, że mały powie wszystko o co go zapytasz a stary / 21 lat / nie koniecznie w detalach. Ale jak sie go umiejetnie za jezyk pociągnie to niejedno można usłyszeć.Jest po prostu fajnym facetem, z którym mam bardzo dobry kontakt i oby tak zostało.
A pogoda? Jeden wielki koszmar. Ja też już nie chcę.
A jeśli chodzi o zabawy z dzieciństwa to nie wiem czy kto pamięta / chyba jesteście za młode/ ale ja uwielbiałam z chlopakami z sąsiedztwa ścigać się z fajerką i pogrzebaczem. Nieraz za to dostałam ścierką bo mama nie mogła obiadu ugotować. Najlepsza była fajerka środkowa więc sami rozumiecie. To były fajne czasy i mimo, że wakacje spędzałam w mieście to nie było nudno. Albo człowiek miał mniejsze wymagania.
A na ten upał przypomniał mi się kawał stary jak świat ale co tam.
Idą dwie agrafki na pustyni.
Ale gorąco, mówi jedna.
To się rozepnij.
Ja pamiętam te wyścigi z fajerką, poza tym skakałśmy w klasy i odbijały piłkę od ściany różnymi częściami ciała.
Taaa, małe dzieci mówią wszystko. Ja też gadałam a nawet się nikt nie pytał :))
Nie znam zabawy z fajerką, ale moja mama wspomina, ze oni biegali z jakimś kołem i patykiem wprawiali to koło w ruch. Nie umiem sobie tego wyobrazić i nie wiem, jak to się fachowo nazywało. Śląską nazwę też zapomniałam.
Człowiek faktycznie był chyba mniej wymagający. Dziś jest tyle "atrakcji" a dzieci się nudzą...
Pamiętam tą zabawę z kółkiem, brało się felgę od roweru i jakiś patyk, patyk przykładało się do wgłębienia w feldze i już była zabawa
Takiemu to dobrze! Ile ja bym musiała schudnąć, zeby się zmieścić do lodówki? :))
Witajcie
W końcu i ja mam parę minut dla siebie przed snem...
Dzieci śpią, mąż w delegacji, a ja w końcu skończyłam robotę domową i mogę na chwil parę usiąść...
Widzisz Zosiu tylko strajkiem postraszyłś i od razu wątek rośnie .
Ja od dziś same proteiny i jak to bywa (zazwyczaj) pierwszego dnia poszło gładko, jutro jeszcze też mam nadzieję, a potem zobaczymy...
Jak myślicie czy to było by OK gdybym próbowała zrobić 4 dni czystych protein, a potem 3 P+W???
Na razie od początku lipca mam 3,5 kg mniej i jakoś nie chce za bardzo ruszać dalej, ale mam czas do końca sierpnia, bo 4 września idę na wesele
i trzeba czuć się dobrze (bez "ciążowych brzuszków", wałków nad paskiem i wogóle takich tam nadwyżek )...
Kończę, bo sen mnie morzy...
Pozdrawiam
Viola
Violu z założenia te dni PP i PW mają mieć tyle samo dni. Pamiętam jednak, że gdzieś w ksiażce pisało, ze kazdy sobie dopasuje rytm dogodny dla siebie. Więc spróbuj. Jak nie będzie efektów, to zmienisz.
Witam!
Piszę z samego rana, bo późńiej mogą mi się palce ślizgać po klawiaturze :) Na razie temperatura znośna jeszcze.
Waga stoi, czyli nadal dwa do zrzutu. Dziś warzywa mają swój udział. Jak zdążę kupić gdzieś cukinię to placki beli48 obowiązkowe! Ostatnio dałam do nich startą pieczarkę - miodzio! :) Rano zjadłam jajecznicę na mleku na spółę z moim synem, który bardzo lubi tak przyrządzoną. On zresztą wszystko lubi - na szczęście :)
To tyle w tym poście :)
Pozdrawiam!
Jeszcze dowcip - dziś bezimienny ;)))
Idą Polak, Rusek i Niemiec przez las i nagle zatrzymał ich diabeł:
- Jeśli powiecie coś i przez 20 minut będzie słychać echo to was puszcze.
Pierwszy był Niemiec:
- Heil Hitler! - Głos rozchodził się przez 5 minut.
Następny był Rusek:
- Zdrastwujcie! - Głos rozchodził się 10 minut.
Ostatni był Polak:
- Wódkę dają! "Gdzie!? Gdzie!?" rozchodziło się 2 godziny.
Witam!
Gorąco jak cholera ! Ale co będę narzekać jak tak jest w całej Polsce. U mnie bez zmian. To znaczy ja się odchudzam ale waga nic o tym nie wie.
Nie będę się rozpisywać tak jak Ola bo nie mam siły. Jeszcze dowcip:
Dwie blondynki w parku i jedna mówi
-Wiesz co to znaczy I don't know?
druga sie odzywa
-nie wiem, sprawdź w słowniku
-słownik też nie wie.
Miłego i chłodnego dnia życzę Zosia
Witam bardzo gorąco:))
Wpadam na chwilkę ,bo u mnie rozpoczął się bardzo gorący sezon prac i nie mam czasu się rozpisywać.
melduję tylko ,że na wadze tak sobie rożnie ,ale ogolnie ku dołowi i to mnie napawa optymizmem.Dietka idzie dobrze ,dziś ostatni dzień PP .od jutra warzywka, to pewnie znowu będzie postojna wadze.Kończę i pozdrawiam Was serdecznie.:))
Mój młodszy wnuczek był wczoraj u mnie prawie cały dzień. Zaraz na dzień dobry powiedział do mnie : " wyglądasz jak byś się za mną stęskniła". Dla takich chwil warto żyć i chociaż nie ukrywam,że chciało mi się śmiać to zachowałam powagę.
Bardzo lubię z nim być chociaż nieraz bywa trudno. Mały zaczyna zadawać coraz trudniejsze pytania np. skąd wziął się Pan Bóg, kto i za co może iść do piekła albo czy jak będzie niegrzeczny to ja przestanę go kochać. Tych pytań jest wiele, jemu się po prostu buzia nie zamyka.
No ale się rozgadałam i to ciągle na jeden temat. Sory!!!!!!!!!!
Witam!
Ale przed chwilą przeszła piękna burza, dobrze, że byłam już w pracy i zdążyłam wyłączyć komputer bo na chwilę został wyłączony prąd. Tak walnęło, że schowałam się w ciemnym korytarzyku, gdzie nie ma okien. A tak pięknie popadało. Teraz pada ale taki drobniutki deszczyk i wreszczcie chłodniej. My coś narzekałyśmy, że maj taki zimny był tego roku? Kto to jeszcze pamięta.
U mnie nadal bez zmian ale to chyba dobrze. Mój organizm się zbuntował i nie chudznie, dobrze, że n ie przybiera.
Miłego dnia wszystkim życzę i serdecznie p[ozdrawiam Zosia
P.S Jeszcze dowcip:
Pijany baca wraca z wesela i zaczyna się rozbierać.
- Maryna, pomóz bo ni moge kosuli sciongnoć - prosi żonę.
Ta podchodzi i załamuje ręce.
- Jezusicku, Jendrek, psecie ty mas ciupaske w plecach!
Dzień dobry!
Zosiu zazdroszczę burzy, deszczu i ochłodzenia. U na też spadło z 34 na jakieś 30, ale nie ma czym oddychać! W ślad za moim synkiem mogłabym powiedzieć "puj! Blee..." Chyba nie trzeba tłumaczyć :)
Moja waga jest dla mnie niezwykle łaskawa. Dziś pokazała pół kilograma mniej, zatem niby tak niewiele do stracenia... Piszę niby, bo znów zdradziecki weekend przede mną.
To chyba tyle na dziś. Jest mi tak gorąco, że ani mi się nie chce klikać. Pozdrawiam serdecznie!
To ja też może kawał z serii bacowej :)
Podczas stosunku baca słyszy od swojej partnerki
- Baco, gniewom sie
- A czemu się gniewocie?
- Nie jo się gniewom, tylko wom się gnie! :)
Witam!
W nocy miałam burzę a od rana jest dość chłodno 22C i znowu pada piękny deszczyk. Co do wagi to może jutro coś napiszę.
Miłego dnia pozdrawiam mokro Halina
Witajcie
U mnie NIE pada i NIE chłodniej - w nocy było 28 st. teraz 36,2 a ja właśnie z dziećmi z placu zabaw wróciłam, wymyłam dzieci i sama się i w sumie nie wiem po co bo znowu jestem cała spocona.
Kurcze, a swoją drogą przecież taka pogoda to taka długoterminowa sauna prawda???, to powinnam już ważyć mniej, powinnam a tu ....
N o to u mnie tyle... ostatni dzień protein - na razie się trzymam zobaczymy co weekend pokaże..
Pozdrawiam
Viola
U mnie też nie pada i nie chłodniej. Właśnie wróciłam z kolacji, na którą zaprosiły mnie starsze dzieci tzn. syn z rodziną. Poszliśmy na sushi. Było tak wyśmienite, że nie mogłam się oprzeć. Teraz siedzę, gapię sie na zegarek /jest 22.30 / i zastanawiam sie co robić bo przecież nie położę się spać z pełnym brzuchem. Może za karę trochę poprasuję. Życzę wszystkim dobrej nocki.
Witam,
wreszcie i do nas na Śląsk dotarł deszcz i ochłodzenie, ale też dość silny wiatr... Co nie znaczy, że na moim poddaszu się ochłodziło i mam nadal około 26stopni w mieszkanku...:/
Waga przez ostatnich pięć proteinowych dni ruszyła chyba tylko o około 0,5 kilo w dół, ale się nie załamuję. Teściowa mi chyba zazdrości, że schudłam, bo bez przerwy słyszę głupie komentarze, że ona nie zauważyła, żebym schudła (a zeszło już 13 kilo i jakoś wszyscy inni zauważyli), pyta, czy mi się już ta dieta nie znudziła i częstuje mnie słodyczami z jakąś taką satysfakcją (??) mówiąc: "aaaa, przecież ty nie możesz :]"... tak jakby mi się miało żal zrobić i miałabym się rzucić na te jej słodycze :/ a mnie w ogóle do słodkiego nie ciągnie (zresztą i nigdy nie ciągnęło)... za to bym zeżarła bułę z masłem i serem żółtym, albo jakieś dobre ziemniory... mmm... Ale jeszcze chwilka (10-15kg) ;) i będę se mogła pozwolić :) Ach, ta moja teściowa... szkoda gadać.... od pięciu lat dobrego słowa od niej nie słyszałam :/ moje ciasta są zawsze za słodkie, a inne dzieła kulinarne zazwyczaj pozostawione bez komentarza, choć wszyscy inni się zachwycają... Ale co tam, ona mi po prostu zazdrości, że lepiej gotuję niż ona- zawodowa kucharka, która nie wie, co to chłodnik (!!!!!!)...
Ech, musiałam się wygadać komuś na jej temat, bo mnie to dusi w środku ;) dzięki za wysłuchanie!
Miłego dnia wszystkim życzę!
Aaaaa jeszcze tylko chciałam dodać, że wczoraj się wybrałam na moją budowę zobaczyć, czy ten szczur tam jeszcze leży i kurde, leżał, ale na parapecie!!:/ w dodatku miał odgryzioną głowę!!! więc chyba jednak jakiś kot, albo inny zwierz go tam przytachał i pewnie zostawił sobie resztę na deser, a ja brutalnie wzięłam go na kawałek drewienka i, wstyd się przyznać, wywaliłam na działkę sąsiada... oj, niedobry ze mnie człowiek :p
Witam!
U mnie chłodno 20C i pada deszcz. Waga nareszcie polubiła mnie i pokazała -2,3 kg pomomo tego, że miałam PW.
Ja się odchudzam razem z synową i wspieramy się przepisami. Najbardziej brakuje mi owoców zwłaszcza, że teraz sezon na to ale nie dam się. Myślę, że też jeszcze z 15 kg trzeba się pozbyć na razie w sumie ubyło mnie 20 kg.
Pozdrawiam i miłego deszczowego dnia życzę!
Dajcie trochę tego deszczu bo u mnie w dalszym ciagu nic, nawet kropli. Może w niedzielę troszkę popada.
Życzę miłej niedzieli.
Użytkownik boroweczka25 napisał w wiadomości:
> Witam!U mnie chłodno 20C i pada deszcz. Waga nareszcie polubiła mnie i
> pokazała -2,3 kg pomomo tego, że miałam PW.Ja się odchudzam razem z
> synową i wspieramy się przepisami. Najbardziej brakuje mi owoców
> zwłaszcza, że teraz sezon na to ale nie dam się. Myślę, że też jeszcze
> z 15 kg trzeba się pozbyć na razie w sumie ubyło mnie 20 kg.Pozdrawiam i
> miłego deszczowego dnia życzę!
Gabisiu skąd ja znam ten ból któremu na imię" teściowie".Wiesz ja już dwadzieścia let muszę to znosić.Ale z dwojga złego wolę bardziej teściową niż teścia -ten to dopiero potrafi człowieka zdołować swoimi docinkami.Przez to nikt go nie lubi ,a ja chyba najbardziej na świecie.
Teraz olewam to .Jadę tam jak muszę ,ale zawsze z bólem w sercu.Pozdrawim.
mój teść z kolei jest... nijaki:/ totalnie bez osobowości... no i pantoflarz straszny... teściowa wie, jak go skutecznie trzymać na smyczy:) ja niestety muszę mieszkać z teściami, a czasem w ogóle nie wychodzę z domu, żeby tylko nie musieć przechodzić koło nich i się z nimi widzieć :/ no i za każdym razem wypada się odezwać, czy się chce, czy nie chce, bo teściowa od razu uzna to za brak szacunku!... a niestety ja do niej szacunku nigdy mieć nie będę, bo co z tego, że raz jest miła, a sto razy nie i nigdy nie zapomnę, jak bruździła nam przed ślubem itp... na szacunek trzeba sobie zasłużyć moim zdaniem, a nie że należy się z automatu... ech.. byle do wyprawadzki!! (tylko kiedy to będzie...?)
Witam!
Co ja tu chciałam napisać? Pewnie o pogodzie bo nie mam czym sie pochwalić. Moja siostra to Anna więc mieliśmy gości a jak goście to wiadomo Zosia musiała coś dobrego ugotować. A jak sie ugotowało to kto miał to zjeść ? Goście ??? Znaczy goście trochę zjedli ale ja im pomagałam . Ale na moje usprawiedliwienie powiem, że prawie nie używałam tłuszczu. Zrobiłam paprykę faszerowaną, karkówkę w sosie myśliwskim i ala pizza - jedynie ta ala pizza była grzeszna ale to co zostało dałam chrześniakowi mojej siostry ja tylko mały kawałaeczek spróbowałam. Ale potem była kawa iiiiiiiiiiiiiii no właśnie to i. Spuśćmy na to zasłonę milczenia. Cicho sza.
A u mnie już trzeci dzień pada. Jaka to jest piekna pogoda. W nocy już można spać. Nawet nad ranem było mi troche chłodno - co za piękne uczucie.
Siostra od jutra ma urlop to powoli zacznie przygotowywać nas do przeprowadzki.
To chyba wyspowiadałam się z całego weekendu. Pozdrawiam i jakiś dowcip opowiem :
Siedzi dwóch kumpli i sączą winko pod Pałacem Kultury w Warszawie.
Patrzą, a tu zbliża się facet na motolotni.
Nagle zamachał skrzydełkami, zawirował, przywalił w iglicę, spadł i się zabił.
Na to jeden menel do drugiego:
- Popatrz Zenek, k...a, jaki kraj, takie zamachy terrorystyczne.
Dzień dobry!
Podpięłam się pod Zosię, bo właściwie to ja na ten sam temat,tak jakby...
Pogoda - hmm, jesienno-wiosenna. Ja rozumiem, ze każdy chce odpoczynku od upałów, ale nie zeby z koszulek bez rękawków wskakiwać w sweterki! Wczoraj wieczorem było 14st! Dobrze, ze na plus :))) Gdzie się podziały takie temperatury letnie jak 25 stopni? Albo 35 albo 15. To tyle.
Anna - ja mam na drugie, ale to nie ma znaczenia. Za to w parafii, do której należy mój brat, kościół jest pod wezwaniem. No i odpust mieli. I na kawę nas zaprosili.... I jeszcze w sobotę miałam gości i upiekłam. A w piątek mieliśmy z mężem dziesięciolecie od naszej pierwszej randki :))) Ciasta nie było, ale wino...
Waga - w związku z powyższym moje 1,5 do zrzucenia poszło w zapomnienie. Po raz tysięczny. Chyba dam sobie sama w pysk... Albo nie,w pysk lepuej już sobie nic nie dam :)
Dieta - oczywiście, ze do czasu weekendu szło bardzo dobrze. Wczoraj jednak miałam resztę otrąb i wymieszałam je z jogurtem i przysżło moje dziecie i powiedziało <o niam niam> i pożarło całość... Tak więc wczoraj otręby zostały przymusowo pominięte...
Boróweczko - gratuluję wspaniałej utraty wagi! Brawo!
Gabisia - Tobie też gratuluję fantastycznego wyniku! Teściową się nie przejmuj. Moja mama ze wzgl. na cukrzycę schudła już 20 kg i wszyscy widzą oprócz takiej jednej pani. Ona "nie potrafi" zauważyć żadnej różnicy... Niektórzy są po prostu INNI i nic nie zrobisz. Ja teściowej nie mam. Mam teścia. Keidyś już o tym pisałam wiec skwituję jednym zdaniem - koszmarny człowiek i mam nadzieję nigdy więcej go nie widzieć, amen. :))
Zosiu - przestań grzeszyć, bo ja jako Twoja bliźniaczka automatycznie stosuje się do Twojego zachowania ;))) Dowcip super hihi
Pozdrawiam!
Olu w tej chwili pogoda sprzyja już odchudzaniu dlatego przestaję grzeszyć. Następna impreza to 15 sierpnia - imieniny mojej chrzestnej a potem dopiero Wigilia. To jakoś dam radę. Pozdrawiam
No fajnie się masz.... A ja?! Syn 3 lata, babcia 80 lat (ten sam dzień w sierpniu, ale imprezy dwie), potem w listopadzie mama i bratanica urodziny, w grudniu brat no i święta. Co nie znaczy, ze po drodze się jeszcze co nie trafi ... A ja mam ostatnio taką słabę silną wolę... Ale proteiny dzis trzymam dzielnie! :)
Dzięki wszystkim, którzy oddali mi trochę deszczu. Od wczorajszego wieczoru cały czas pada. Jest cudnie i rzeczywiście spało się rewelacyjnie bo zrobiło się dużo chłodniej. Tak jak wszędzie.Ciepło ma wrócić ale takie jakie lubimy w granicach 25-27 stopni.
Zosiu można czasami grzeszyć,ukazał sie fajny przepis na Beztłuszczowe muffiny czekoladowe- katarzynka 123.Probowałam je wczoraj i są super.Zamiast mąki dalam 1 łyżkę maki kukurydzianej resztę zmielonych otrąb owsianych a zamiast cukru fruktozę/ ma niski indeks glikemiczny/ ale można dać słodzik do pieczenia, reszta składnikow bez zmian.Muffiny są bardzo dobre a i kakaa dałam tylko 2 łyżki bo tyle miałam. Polecam je do kawy.
Przepis wydrukowany :) Gdzie kupuje się fruktozę?
Olu Fruktozę kupisz wszędzie.Ja kupuję w LEWIATANIE na dziale dietetycznym.
:))
Fruktozę kupisz tam gdzie i słodzik, ale to cukier owocowy jak kupiłam ksylitol (cukier brzozowy) mozna kupić w sklepach ze zdrową żywnością ale tam jest drogo. Kupiłam na allegro http://allegro.pl/item1087403719_ksylitol_finlandia_5kg_5x1kg_wysylka_gratis.html 195 zł za 5 kg. smak super żadnego obcego posmaku.
we wszystkich marketach i niektorych sklepach spożywczych.
Dzień dobry!
Po wczorajszym grzecznym dniu PP - waga spadła, ale jeszcze nie o tyle, o ile wzrosła. Ale jest ok. Będzie lepiej. Mam nadzieję.
Zza chmur nieśmiało wygląda słoneczko, ale jest chłodno. Wczoraj była totalna zimna jesień. Brzydactwo takie ponure.
Muszę spadać, może późńiej coś napiszę, teraz muszę się poświęcić pracy z fantastycznym programem Płatnik... Bleee :)
Pozdrawiam Wszystkich!
Witajcie
U mnie też w końcu pogoda doskonała i nawet sprzyja moim zobowiązaniom, bo pada i nie muszę z robotą biegać po placach zabaw
Na wadze troszkę mniej, ale do upragnionych zaplanowanych osiągów jeszcze trochę .
Dzieciaki już czekają na wyjazd, bo w weekend uciekamy w Bieszczady (chyba nigdy mi się tam nie znudzi) będą więc mogły całymi dniami na dworze siedzieć...
Moi drodzy chcę Was wykożystać: czy ktoś z Was orientuje się może gdzie w Krakowie, albo jakiejś niedalekiej okolicy można tanie noclegi znaleźć (wiem że to nie wątek turystyczny, ale może ktoś mógłby doradzić...) z góry dziękuję...
Pozdrawiam proteinowo (aż do piątku)
Viola
Czy protalek 23 nikomu się nie podoba? Niech się tam wpisują te co grzeszą.
Ja grzeszę... Ale w życiu nie wpiszę się już w tamtym nieszczęsnym wątku :)))))))
Witam:))
Ja też się tam nie wpiszę ,bo i mnie ten wątek się nie podoba,pomimo ze grzeszki mi się zdarzają;)).U mnie dziś zapowiadało się nie najgorzej ,ale potem zrobiło się zimno,brrr bardzo zimno i pada drobny deszczyk.Dziś poraz pierwszy bylo mi zimno w nocy i wlazłam pod kołdrę. Ale za to jak się dobrze spało ,tylko komary troszkę kanszały;).Rano chciałam się z nimi rozprawic ,ale cwaniaki się gdzieś pochowały.
Co do mojej diety ,to tak jakoś optymizm uciekł.Po czterech dniach warzywnych ,po imieninkach i znowu na początku wstrętnej @,która mnie zaskoczyła o 5 dni za wcześnie na wadze od wczoraj na plusie 0,7 i tak stoi.Ale chyba coś mi naprawdę moja waga szwankuje ,bo co wejde na nią ,zajdę i znow wejdę to za każdym razem coraz większe głupoty pokazuje.W sobotę zważyłam się u szwagierki przed wyjściem do domu (po imieninkach)i potem jak już byłam w domu i na mojej było 1kg więcej.A czas jaki dzielił od jednego ważenia do drugiego nie był dłuższy niż 20 minut.I dziwne że aż taka różnica.Ale może baterie muszę wymienić.
Dziś pierwszy dzień PP,ale tak mi jakoś nie bardzo idzie .Rano tak na pewno czyste proteinki,bo zrobiłam sobie pastę z białego serka z jajkiem z curry.Potem zrobiłam sobie kawę i przy tej kawce wchrzamałam pół paczki płatków śniadaniowych takich z miodem i orzeszkami.Tak po troszku ,po troszku i nawet nie wiadomo kiedy i paczka się skończyła.Na obiad zrobiłam sobie gyroska z piersi z jogurtem ,ale do tego naszła mnie chęć na kaszę którą jadła dziś reszta mojej rodzinki i ja też po nią sięgnełam .Ale teraz już wiem że raczej po nic niedozwolonego nie sięgnę .
Teraz kończę i pozdrawiam Wszystkich serdecznie.
Hej Wiolu,
parę lat temu, jeszcze przed ślubem (czyli pewnie 8-9 lat) pojechaliśmy z przyszłym mężem do Krakowa. Znaleźliśmy tanie noclegi w centrum, jakieś 10min autobusem od ścisłego centrum. Pokoje były ładnie urządzone, nowe meble, wprawdzie łazienka na korytarzu i kuchnia do wspólnego użytku, ale nam to wtedy nie przeszkadzało. Pamiętam, że za 2os. pokój płaciliśmy 36zł, aż kazałam mężowi przyszłemu sprawdzać, czy to czasem nie jest 360zł:) Pokój był w domu Kolpinga, jest to jakaś religijna organizacja, ale szczegółów nie znam. Nawet bałam się, pamiętam, czy nie będzie problemów, że przed ślubem w jednym pokoju:) Ale nie było, nie było też problemu z późnymi powrotami.
Poszukaj w googlu "dom Kolpinga", ceny się pewnie zmieniły, ale warto sprawdzić. Wiem, że mieli też jakiś dom gościnny gdzieś pod Krakowem, ale nie mam siły teraz szukać.
Pozdrawiam,
Mariola
Ok - dzięki bardzo
Witam!
U mnie pogoda fajna, bo jest słoneczko a nie jest gorąco. Olu ja też dzisiaj siedziałam w płatniku - masz rację program ........bbllllleeeeeee! A cos robić przecież trzeba.
Violu już Ci zazdroszczę tego wyjazdu w Bieszczady. Odpocznij sobie i nabierz sił na dalsze zmagania. Nic Ci nie pomogę odnośnie Krakowa bo ja z innych stron.
Jeszcze dowcip bo Ola nie ma czasu:
Przychodzi blondynka do lekarza i krzyczy:
- Panie doktorze! Pomocy! Trzmiel mnie użądlił.
- Spokojnie zaraz posmarujemy maścią.
- Ale jak go Pan posmaruje, skoro on już poleciał?
- Posmaruję tam gdzie Panią użądlił.
- To było tam w parku na ławce.
- Posmaruję tę część ciała, w którą Cię użądlił!
- Aaa.. To było trzeba tak od razu. To tu w palec.
- A który to konkretnie?
- Skąd mam to wiedzieć. Wszystkie trzmiele wyglądają podobnie.
Hej Dziewczyny!
ja się tylko melduję, że wróciłam.
Więcej postaram się napisać wieczorem, bo mam masę roboty.
pozdrowionka
No to jestem:)
Jak pisałam, byłam z córkami nad morzem u teściów. Fajnie było, pogoda super, choć na weekend się popsuła. Ale udało nam się dwa razy pobyć na plaży i nawet wykąpać w Bałtyku:) Współczuję Wam niefajnych teściów:( Moi są super. Kazali mi tylko odpoczywać, aż czasem mi się od tego odpoczywania nudziło:)
Teraz dziewczyny zostały na wakacjach u moich rodziców. A my zamiast szaleć i nadrabiać zaległości kulturalno-towarzyskie, wzięliśmy się za malowanie sypialni. Ale będzie ładnie:) Tylko dlaczego na próbnikach te kolory są inne niż na mojej ścianie?? Wyszły ciut za ciemne, ale musi tak już zostać.
Pogoda w miarę ładna, taka sprzyjająca zakupom, bym rzekła:) W każdym razie wczoraj bardzo przyjemnie mi się po mieście chodziło i kupowało to i owo:)
Wczoraj byłam w fryzjera na dalszym rozjaśnianiu włosów. Teraz to już mam fajny popielaty blond i, muszę Wam powiedzieć, jestem zachwycona:) Nie mogę się na siebie napatrzeć;)
Dieta...dieta...Najchętniej bym o tym nie wspominała, ale że wątek protalowy, to wspominam. I to tyle w tym temacie...
Gratuluję Wam wszystkich utraconych kg i silnej (silniejszej niż moja) woli, ja czekam, aż pokusy warzywne i owocowe się skończą:)
Pozdrawiam Was i miłej nocki.
Nie wiem czy widziałyście w "Przyjaciółce " i w sierpniowym numerze miesięcznika "Vita" ukazały sie artykuły o diecie białkowej Dr Dukana. Jest też kilka przepisów i co dosyć fajne to Vita wydrukowała /ze zdjeciami i z dokładnym opisem/ produkty, w które należy się zaopatrzyć w kolejnych fazach. Pamiętam, że niektóre dziewczyny miały problemy ze znalezieniem tych właściwych w sklepach.My co prawda wiemy o tej diecie dużo ale to fajnie, że jest ona wciąż na topie.
no jest na topie, bo prawdę mówiąc, ja dopiero w kwietniu odkryłam tą dietę!! a teraz słyszę, że się rozpowszechnia (u mojej mamy w pracy już chyba 90% przeszło na dukana ;)) tylko moja mama jakoś zdecydować się nie umie... ale ona nie potrafi żyć bez chleba po prostu... zresztą moja mama wygląda świetnie, jak na swoje 56 lat, to dieta jej nie potrzebna:)
Witam!
Już mogę powiedzieć, że zakończyłam mojej siostry imieniny. Wczoraj była ostatnia koleżanka i do sierpnia mam spokój. Od dzisiaj wracam na łono protalowe bez grzeszków. U mnie pogoda można rzec, że ładna bo typowe polskie lato. Miało padać od rana ale deszczu nie widać. Jak tak Was słucham dziewczyny co macie z tymi Waszymi teściami i teściowymi to nie żałuję, że nigdy ich nie miałam. Tylko współczuć Wam. Mam nadzieję, że jak Wasze dzieci już założą rodziny to nie będziecie do nich podobne?
A teraz dowcip:
Dwie kobiety przyszły do króla Salomona i przywlekły za sobą młodego człowieka.
- Ten młody człowiek zgodził się ożenić z moja córką! - powiedziała jedna.
- Nie! Zgodził się ożenić z moją córką! - zakrzyknęła druga.
I zaczęły się kłócić, aż król Salomon poprosił o ciszę.
- Przynieść mi największy miecz - powiedział - Trzeba przeciąć go na pół. Każda z was dostanie po połowie!
- Brzmi nieźle - powiedziała pierwsza kobieta.
Druga na to:
- O, panie, nie przelewaj niewinnej krwi. Niech inna kobieta go poślubi.
Mądry król nie wahał się ani chwili:
- Facet musi poślubić córkę pierwszej kobiety - zawyrokował.
- Ale ona chciała przeciąć go na dwie części! - wykrzyknął dwór króla.
- Właśnie dlatego widać - powiedział mądry król Salomon - że to jest prawdziwa teściowa!
Miłego dnia wszystkim życzę ! Zosia
Hahaha
Kawał bardzo mi się podobał
U mnie bez zmian za oknem - pada i pada.... całe dnie, dzieci ciągle czegoś ode mnie chcą, tak więc wieczorami robotę nadganiam, bo w ciągu dnia gry, zabawy, bajeczki, książeczki itp...
jak tu schudnąć jeśli się nie śpi do 1 w nocy, a jeść się najbardziej chce po 22.00 no bo trzeba pracować....
Koniec narzekania idę po następną butelkę wody (mineralnej)
Pozdrawiam
Viola
Witam!
Jak widzę to tylko ja i Viola sie wpisuje a reszta to co ?
Olu jestem zaskoczona tym, że nawet jednego zdania nie wpisałaś? Czy to strajk? OOOOlllllllllllllllllllllllluuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu !!!
Ok informuję wszystkich, że jak nie uda mi sie tak szybko przenieść internetu to mogę przez jakiś czas sie nie odzywać. Oczywiście jak będę w pracy to mam dostęp do netu to bez zmian będę uczstniczyć w życiu tego forum ,zreszta w sobotę i niedzielę praktycznie mało co sie odzywamy.
U mnie waga stoi ale wcale sie nie dziwię. Pogoda raczej ładna. W nocy padało a w dzień wychodzi słoneczko.
Jeszcze dowcip:
Policjanci zostali wezwani na miejsce zdarzenia oglądają ciało kobiety w wieku mocno zaawansowanym.
Ciało znajduje się w ubikacji - z głową w sedesie przytrzaśniętą deską klozetową.
Policjanci postanawiają przesłuchać gospodarza domu na okoliczność zdarzenia.
- Czy znał pan poszkodowaną?
- Tak, to moja teściowa.
- Zdzichu, sprawa jasna, pisz! Przyczyna zgonu: śmiertelne zatrucie domestosem w trakcie czyszczenia toalety
Miłego dnia wszystkim życzę Zosia
Hej hej.
A u mnie dzisiaj zimno i pada:( A najgorsze że muszę się ruszyć z domu i pojechać do miasta i to najprawdopodobniej autobusem:((((buuuu
No ale to później, najpierw sprzątanie po malowaniu, tak więc zmykam i biorę się do roboty.
Przyjemności
Witam!
Zosiu, ja sama jestem zaskoczona, ze nic nie udało mi się wczoraj wpisać! Co weszłam, to ktoś lub coś mnie odsuwało od pisania. To n ie był strajk. To była niemożność pisania :))
Twój kawał o Salomonie przekazałam już dalej. Teraz czas na kolejną teściową hihi
Waga. Hmm, no cóż. Stoi. Pewnie winne jest to, że jem więcej. Wprawdzie zgodnie z dietą, ale więcej, bo zimno jest. Jak były te upały, to piłam jakieś 3 litry wody a jadłam niewiele to spadało ładnie. Ale już nie chciałabym powrotu takiego ukropu. Dziś dzień rozpoczął się ślicznym słońcem, na co moje dziecko radośnie zakrzyknęło "sieci, sieci", ale w tej chwili jest potężne chmursko na niebie... Więc wg małego "ni ma śońca".
Muszę sie poprawić z tymi dowcipami, bo ostanio coś kuleję w tym temacie. Moment idę poszukać czegoś :)
Siedzą dwaj kolesie przy piwie. Po trzeciej kolejce jeden zauważa:
- Coś masz stary nietęgą minę...
- Aż w mordę... Wczoraj wieczorem wróciłem do chaty, a koszula cala w szmince...
- Żonka ci pewnie żyć nie daje?
- A żebyś wiedział - marudzi wciąż: "kup mi taka szminkę, kup..."
....
Profesor podczas wykładu wścieka się na spóźnialskich:
- To nie są wykłady, to jest Wędrówka Ludów!
W tym momencie, mocno spóźniony wpada na salę czarnoskóry student. Prof. wydaje się, że wybuchnie, ale w końcu uspakaja się ze słowami:
- Panu wybaczam, pan z daleka...
Miłego dnia!
Witam czwartkowo:))
Ja też wczoraj nie mogłam się dopisać ,bo byłam na wyjeżdzie .Musiałam kilka spraw pozalatwiać ,więc wykorzystałam deszczową pogodę. Dziś u mnie podobnie jak u Oli ,bo to wkońcu jakieś 120 kilometrów tylko od Rybnika;)).Słoneczko świeci ,choć przed 7-mą lało jak z cebra.Ale mam nadzieje że to już koniec tych opadów będzie ,bo u mnie żniwa przecież.
Na wadze po dwóch dniach protalkowych na minusie 0,8 kg ,czyli znowu w tym samym punkcie ,a to jest 4,5 kg do utrwalania.I stoi jak zaklęta ta waga .Zastanawiam się właśnie co dzis gotować dla siebie i pozostałych i nic mi ciekawego nie przychodzi do głowy.Ale może coś wymyślę.
Będę kończyć ,bo troszkę mam zaległości w prasowaniu i jeszcze po zakupy i ten obiad nieszczęsny.
Trzymajcie się cieplutko i życzę miłego ,słonecznego dnia:))
Kawałów dziś już mnogo ,to następnym razem dopiszę;))
Kasiu, ja dzięki pogorszeniu pogody nadrobiłam zaległości w prasowaniu :) Ogólnie bardzo lubię prasować, ale nie kiedy w plecy świeci mi słońce o temperaturze koło 50st a na twarz bucha para z żelazka. Ale ogólnie lubię. NIENAWIDZĘ za to zmywać. NIENAWIDZĘ!
A spadek ostatnich kilogramów jest najtrudniejszy, niestety, Ale możliwy. Powodzenia!
Olu chyba Cię zaproszę na prasowanie ,jak tak uwielbiasz to robić ;)). Ja właśnie nie bardzo to lubię .A najgorzej jak nie mam czasu tego zrobić i nagromadzi się tego bardzo dużo ,to mnie wręcz odpycha od żelazka . Zmywać też nie bardzo lubię ,ale muszę .Czasem corcia mnie z tego wyręczy ,ale i tak muszę potem poprawiać.Mam wprawdzie zmywarkę ,ale od póltora roku stoi nieczynna ,bo zrobiła się dziura i zalewa mi kuchnię,a na nową jakoś nie mam narazie funduszy.Po prostu są zawsze inne wydatki ,ale może kiedyś się doczekam ,bo fajnie by było znowu nie zmywać :)
Witam!
I już piątek i koniec misiąca jak ten czas leci.
Od poniedziałku bedę sama w pracy, bo moja szefowa idzie na urlop. Ale tylko na 5 dni ( całe szczęście) . Od poniedziałku bedziemy się przeprowadzać - jak ja "kocham" przeprowadzki. Raz, że na nowo trzeba sobie znależć jakies miejsce dla siebie i sie na nowo przyzwyczajać. Ja oczywiście juz mieszkałam w tym naszym innym mieszkaniu ale przez ostatnie cztery lata nie byłam w nim ani razu. Jedyny plus na który już się cieszę to w zimie nie będzie mi zimno bo tak jest centralne ogrzewanie z ciepłowni. Ciekawa jestem jak nasze koty sie przyzwyczają do nowego miejsca. Myślę, że ważne dla nich bęzie, że my z nimi będziemy. Sąsiadka ma psa, mam nadzieję, że sie nie spotkają.
Waga stoi myślę, że za karę tak postoi z miesiąc ale cierp ciało, kiedy ci sie chciało. Jeszcze dowcip:
Pani Kowalska złowiła złotą rybkę.
- Mogę spełnić trzy życzenia, ale twój mąż będzie miał tego 10 razy więcej.
- Dobrze - odpowiada Kowalska.
- Chciałabym mieć duuuży dom.
-Ale twój mąż będzie miał tego 10 razy więcej - mówi zaskoczona rybka.
- To nic - mówi Kowalska.
Rybka spełnia życzenie.
- Po drugie: Chcę mieć 5 mln złotych.
- Ale ...- zaczyna rybka.
- Nic nie szkodzi.
Zdziwiona rybka spełnia życzenie...
- I ostatnie: chciałabym mieć lekki zawal serca.
A jeszcze podczas robót na sąsiedniej ulicu uszkodzony został kabel i nie mam internetu w domu. Mam nadzieje, że dzisiaj już usterka zostanie naprawiona.
Miłego weekendu wszystkim życzę i pozdrawiam Zosia
Dzień!
Pomijam "dobry", bo jak na razie jest obrzydliwy! Leje, leje, leje... +15 na termometrze. Ale jutro ma być 30. Ot taki "niewielki" skok temperatury. Przynajmniej dla odmiany weekend ładny będzie :)
No cóż by tu napisać, hmm... Waga stoi oczywiście. @ się zbliża, to pewnie nic ją nie ruszy na razie.
Mamy w planach remont łazienki. Bo ona tego wymaga niezmiernie. Obdzwoniliśmy jak na razie 5 firm, z których dwie przyszłyby ewentualnie w grudniu, jeden chce przyjść "obczaić teren" 15 sierpnia i mógłby ewentualnie zacząć w październiku, a dwóch, którzy powiedzieli, że przyjdą jutro (co oznaczało, że mieli być wczoraj) nie przysżło. Choć mąż dzwonił i ten jeden powiedział, ze będzie za godzinę. Nie chcę takich firm... MAtko, masakra! Jak tak dalej pójdzie to męza zaprawię do roboty. Do grudnia to ją na pewno wykafelkuje a masa kasy zostanie. Fachowcy, kurna.
Zosiu - udanej przeprowadzki. Twoje koty na pewno miejsce sobie znajdą, widziałam na zdjęcia, że im dobrze i na rowerku i w lodówce :)) Niech się Wam dobrze mieszka.
Spać mi się chce, katar mam, nie wiem skąd, ale jest potężny i w ogóle jestem taka do d... Jak widać wraz ze zbliżającą się @ - marudzenie moje wychodzi. Ale na prawdę nie czuję się dobrze. A jeszcze mam tort do zrobienia. Dla mojej koleżanki. Też już ją trzydziecha dopadła :) Ale robienie tortu to akurat uwielbiam, więc muszę się pozbierać.
Rozmawia dwóch lekarzy :
- Wiesz co, Zenek? Ta nasza nowa pielęgniarka oddziałowa jest tak zakręcona, że trzeba ją cały czas pilnować. Wszystko robi na odwrót.
- To znaczy?
- No na przykład wczoraj jej powiedziałem, żeby aplikowała pacjentowi spod czwórki pyralginę... 1 tabletkę co 10 godzin... a ona mu zaaplikowała 10 tabletek w godzinę! Facet mało się nie przekręcił... ledwo go odratowaliśmy!
W tym momencie słychać z jednej z sal straszny skowyt, a po chwili szpitalem wstrząsa głośna eksplozja. Drugi z lekarzy blednie.
- Jezus Maria!!! Roman!!! Godzinę temu kazałem jej robić lewatywę pacjentowi spod dwójki... RAZ NA 24 GODZINY!!!
Witajcie piątkowo i deszczowo:/
Och ta pogoda .Coraz bardziej mnie denerwuje.Już bym chciała żeby się ustabilizowała,żeby żniwa się wreszcie zakończyły i żeby trochę poczuć że są wakacje.Może udało by nam się chociaz na 3-4 dni gdzieś pojechać.Chociaż na ten rok noie robię sobie nadziei.Mam jeszcze remont zaplanowany , bo tak jak Ola nie może patrzeć na swoją łazienkę, tak ja na swój hall i klatkę schodową.Tylko ciekawe kiedy to będzie bo jeszcze nie rozmawiałam o tym z żadnym fachowcem .Tzn kiedyś rozmawiałam z jednym ,to zaśpiewał mi taką cenę ,że zbladłam i powiedziałam sobie ,to ja poczekam .
Olu Ty chyba masz jeszcze jedną siostrę na tym forum.Ja też uwielbiam robić torty.Nastroje podobne ,nawet cholerną @ w podobnym czasie przechodzić musimy;)).Podziwiałam Twoje torciki-są naprawdę piękne i myślę że tak samo dobrze smakują .Ja nie robię takich z masą cukrową.U mnie najlepiej lubią śmietanowe z owocami albo też czasem robię ,ale te to już bardzo rzadko zkremem na bazie jaj i masła.Ale może kiedyś spróbuję zrobić takie jak Twoje.może dostanę od Ciebie kilka porad i wskazówek ,ale to juz może na Pw.
Zosiu -czuję że jak będzie przeprowadzka ,to pewnie jakąś parapetówkę na na WŻ-tce urządzisz,bo na inną liczyć nie możemy;)) Taką protalową-co??;))
A co do mojego protalku ,no to dziś o 0,1 mniej,ostatni dzień PP,ale po weekendzie pewnie znowu się podniesie ,więc sie za bardzo nie podniecam moimi spadkami.Namowiłam sąsiadkę na dietkę .Jest drugi tydzień ,wczoraj mi się chwaliła że już ma -3,5 kg,ale mowi że dla niej jest to cholernie trudna dieta i podziwia mnie że juz prawie półtora roku się tak muszę męczyć.
To tyle na dziś .Spadam i wszystkim życzę miłego dzionka i całego weekendu:))
Dużo słoneczka życzę i jeszcze coś na dobry humor;))
Pewien facet po ciężkiej chorobie musiał mieć amputowany "interes". Jednak z braku odpowiedniego implantu lekarz zaproponował, że przyszyją mu trąbę słonia. Po roku przychodzi na kontrolę.
- Jak się sprawuje nowy organ?
- To, że muszę nim wodę pić jakoś przeżyję, ale gdy przechodzę obok sadu - wyciąga się i zrywa jabłka.
- To źle?
- On mi je w dupę wkłada.
Informuj, że dowcip będzie bardzo śmieszny. W trakcie czytania piłam kawę i oplułam monitor i klawiatrurę. Wiesz ile mam teraz sprzątania? Dowcip ssssuuuuuuuuuuuuuuuuuupppppppppppeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrr !!!
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha i.t.d jeszcze ryczę!
Lajanku, przeczytałam TAM Twój wierszyk. Fajny :)) Ale TAM nie wpiszę ani słowa. Tu mi się podoba bardzo :))
Leżę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przedstawiam picera, teraz wszyscy go znamy,
to sławny WŻ - towy Bahus gdy go zapraszamy.
Telefonicznie umowa przecież też obowiązuje,
słowo się rzekło, więc drugiego się szanuje.
Wystarczy telefon i już się usprawiedliwiamy
a w jego wykonaniu .... wcale się nie znamy.
Obiecałem Bahusowi, że go tu obmaluję,
dlatego ten wpis.. słowa jego nie szanuję.
Lajanku, a mógłbyś temat przybliżyć, czy tylko ja nie wiem o co chodzi? A nie ukrywam, że wierszyk mnie zaintrygował.
Pozdrawiam.
Witajcie
Widzę że dziś to chyba ja wszystkich uprzedziłam,chociaż tak właściwie nie mam się dziś czym pochwalić.O wadze lepiej nie będę pisać ,żeby nie psuć humoru,bo dziś jest fatalnie.Ale to skutek uboczny nawet nie weekendu,co tej wleczącej się a właściwie dopiero rozkręcającej @.Ale ja tak już mam i dokąd nie będę miała operacji ,to tak się juz musze męczyć ,bo mam problem mięśniakowy,i tak to już umnie jest ,że albo szybko albo bardzo długo :(.Teraz akurat długo i męcząco.
OLEŃKO-BARDZO CI DZIĘKUJĘ ZA PODPOWIEDZ:) :*Muszę kiedyś spróbować zrobić też coś takiego ładnego;).Jak by coś to jeszcze napiszę do Ciebie o poradę.A jak zrobię to się oczywiście pochwalę. ;)).A teraz dzięki za podpowiedzi gdzie co kupić i gdzie zaglądnąć żeby zaczerpnąć większej wiedzy.
Zosiu-przepraszam ,nieprzewidziałam że akutat będziesz pić kawę czytając ,ale dziś na wszelki wypadek nie pij bo napiszę Wam co spotkało moją sąsiedkę ,nie dalej jak w minioną sobotę.
Moja sąsiadka też przeszła na protal.Pojechała do sklepu kupić otręby owsiane.W jednym sklepie nie było ,bo brakło.Pojechała do drugiego .Tam obsługiwała ekspedientka(trochę nie kumata).Sąsiadka pyta: czy dostaanie u niej otręby owsiane i pszenne?. A pani jej odpowiedziała: PASZ NIE PROWADZIMY.
Jak mi to wczoraj opowiedziała to ryłyśmy się z godzinę.
To było zamiast dowcipu.Teraz uciekam ,bo słoneczko wyszło dziś pięknę ,to trzeba się dopracy brać.Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę MIŁEGO DNIA Kasia
Witam!
No cóż... Poniedziałek nastał. Słoneczny, ciepły. Ładny. Szkoda, ze nie urlopowy...
Na stosunek diety do weekendu spuszczę zasłonę milczenia.
Kasiu - możemy być trojaczkami, czym więcej, tym lepiej hehe. Zarówno Twój dowcip jak i historia o paszach mnie rozwaliły hihi. A co do podpowiedzi, to nie ma za co :)
Zosiu - jak przeprowadzka? Jesteś już w sieci? :) Koty zestresowane, czy dzielne?
Poczyniliśmy z mężem przygotowania do remontu. Po kolejnej olewce przez kolejną firmę zdecydoewaliśmy, że mój ślubny sam będzie kafelkował. Już nawet ogladaliśmy kafelki i spodobało nam się na początku jakieś 10 wzorów. Potem zrobiliśmy selekcję i zostało pięć. Obecnie wybieramy pomiedzy dwoma :)
Z to na 100% wiem już, która wanna i które lusto :)))
Pokażę Wam trot dla mojej kumpeli ok? Ozdoby miały być brązowo-beżowo-złote. Z początku brąz wyszedł czarny a beż różowy! No cóż, kolorystycznie pasowało, wiec kleiłam jak wyszło. Po wyschnięciu z czarnego wyszedł pożadny ciemny brąz a z różu zrobił się beż. Ot,takie cuda :))
Pozdrawiam serdecznie!
Dowcip se daruję - te pasze biją wszystko! :)
Witam!
Dzisiaj już poniedziałek. Zostałam w pracy sama i chyba brzuch mnie boli z nerwów. Mam szefa szczególarza a ja na tyvh chemiach to sie znam tyle co nic. Już oczywiście poczytałam karty techniczne poszczególnych zapraw i czekam co dzisiejszy dzień przyniesie.
Waga u mnie - 0,40 dag. Nie dużo ale drgnęło.
Faktycznie pasze biją wszystkie dowcipy na głowę.
Olu jeszcze sie nie przeprowadzamy bo wczoraj poszłyśmy oglądnąć mieszkanie jak wygląda po zwrocie od osób które je wynajmowały ( młode małżeństwo) i wiesz mi najpierw trzeba je doprowadzić do ładu. Przynajmniej jeden pokój musi być pomalowany i już dzisiaj mój bratanek z moją siostra tam działają. Ja nie jestem pedantką taką jak moja siostra (pamiętacie ja gotuję ona sprząta) ale takiego mieszkania ja bym nie zostawiła. No trudno są ludzie i ludziska.
Wikaś dzięki za ostrzeżenie - czytając o paszy odstawiłam kubek z kawą daleko.
Pomimo super anegtoty i ja zaryzykuję dowcip :
Żona dała mi do zrozumienia, co chce dostać na rocznicę ślubu.
Powiedziała: chcę coś błyszczącego, co leci od zera do setki w ciągu 3 sekund.
Wobec tego kupiłem jej wagę.
Żona i ja poszliśmy na spotkanie maturzystów z mojej szkoły, wiele lat po maturze.
Zauważyłem pijaną kobietę, siedzącą samotnie przy sąsiednim stoliku. Żona spytała: kto to jest? Powiedziałem: to moja była sympatia. Słyszałem, że gdy przerwaliśmy nasz romans, ona zaczęła pić i od tej pory nigdy nie była trzeźwa. Żona na to: Kto by pomyślał, że człowiek może coś świętować tak długo?
Miłego dnia wszystkim życzę i pozdrawiam
Och, Zosiu, ta Twoja siostra to by mi się przydała :) Sprząta, zmywa, remontuje...
A propos - w mojej łazience właśnie trwa zdzieranie gładzi... Boże! Jedynym narzędziem, które jest w stanie tego dokonać są ręce i szpachelka, czy jak to się fachowo nazywa. Moje dziecko dzielnie pomaga tatusiowi :) Mąż wygląda jakby go ktoś prysznicem zlał.
A ja co robię? No cóż... Przejrzałam gazetę, zjadłam na kolację jogurt z paszą :P i tyle. Czekam aż skończą na dziś i będę mogła zebrać, to co już spadło.
Dzień PP minął bardzo spokojnie, bez bólu, bez problemu. Ciekawe czy moja waga jutro to doceni? Na szczęście nie jest srebrna więc może nie śmignie w 3 sekundy do setki :))))
Dobranoc!
PS. Dlaczego tak mało ludziów dziś pisało, hę?!
Witajcie,
ja dopiero mam teraz czas. W weekend znów miałam gości, przedtem sprzątanie po malowaniu. Współczuję Wam remontów i przeprowadzek. Ja po malowaniu jendego niedużego pokoju mam dość. Niby to szybko idzie, ale to sprzątanie to masakra, przenosiliśmy też meble między pokojami, więc na nowo trzeba było poukładać w szafach. No ale już po wszystkim i mam jakby 2 nowe pokoje:) A i dziś odebrałam firanki do sypialni i jest ślicznie:)
Moje córki już wrócił z wakacji, więc trzeba wracać do rzeczywistości, koniec laby. Od jutra będę "walczyć':) Bo dzisiaj był jeszcze mój mąż, a ja miałam wizytę u lekarza i usłyszałam, że "to wygląda na astmę". No to ja się pytam: mam astmę czy nie??? No i nie wiem, jak to "wygląda", to odechciewa mi się leczenia i jeżdżenia tam na kontrole:(
Poza tym od czwartku zapowiadają u nas ulewy i jakoś im te prognozy się nie sprawdzają. Dzisiaj spadło kilka kropli i koniec. A my czekamy na deszcze i nie chce nam się podlewać ogródka. Mam nadzieję, że mi to wszystko nie uschnie. Znaczy, te rośliny:)
Co do diety, to ja już chyba nie jestem na protalu:( A ostatnio jeść mi się chce bardzo. No ale za dużo nie przytyłam, w sumie koło 1,5kg i to mnie jeszcze nie przeraża.
Tyle na dzisiaj. Dobrej nocki,
Mariola
Ja Ci dam, "nie jestem na protalu"!!! A się wypluj trzy razy przez lewe ramię :)))
Witam już wtorkowo!
Dopiero teraz dopchałam się do kompa. Jeszcze 2 tygodnie bedzie u mnie trójka wnucząt. Jutro najmłodsza kończy 14 lat i ze starszą piekłysmy ciasto na tą uroczystość.
Co do wagi to znowu 1 kg w dół. jeszcze z 12 kg i będę utrwalała.
Pogoda w poniedziałek była różna rano dość ciepło po południu deszczyk.
Pozdrawiam i miłego wtorku wszystkim.
Gratuluję! I życzę szybkiego dojścia do utrwalania. Utrwalanie jest piękne. Tylko niektórzy po wszystkim psują efekt. Ja na przykład. Trzymam kciuki!
Witam!
Dzisiaj wtorek od rana leje ale jest ciepło. Wagowo bez zmian.
Tak moja siostra zasmakowała w tym malowaniu, że chyba całe mieszkanie pomaluje znaczy nie chyba ale na pewno.
Olu moja siostra sprząta i remontuje i czsami zmywa. Wiesz my jesteśmy siostrami jak moja siostra tak ciężko zasuwa w tamtym mieszkaniu to ja siedziałam w necie i grałam sobie w różne gry. Ale myślę, że moich książek nikt nie ruszy a mam ich raczej sporo - myślę, że teraz je policzę. Jeśli chodzi o internet to muszę przesunąć termin przeniesienia bo jak tam jest jeszcze remont to moja mama nie będzie miała jak oglądać telewizji bo przeniosą i kablówkę a przecież w ten bałagan mamy nie przetransportujemy niech sobie siedzi w czystym.
Mariolka jak ja przeżyłam kapitalny remont w moim mieszkaniu to przeżyję i to malowanie. Zwłaszcza, że siostra ma urlop Jak remontowałam swoje mieszkanie to chodziłam taka wściekła, że aż strach. Sama siebie się bałam.
Halinko fajnie, że waga cały czas leci w dół zwłaszcza, że dzieciom musisz szykować inne jedzenie niż do tej pory sama jadłaś, a inne jedzenie kusi.
Jeszcze na zakończenie dowcip:
Przychodzi facet do kiosku:
- Paczkę sportów poproszę.
Kioskarka podaje, facet czyta na paczce: "Palenie powoduje
impotencję!", po czym rzuca paczkę na ladę i mówi:
- Da mi pani te z rakiem!
Miłego dnia wszystkim życzę ! Zosia
No ja nie wątpię, że przeżyjesz:) A jeszcze z taką siostrą u boku, to jestem zupełnie o Ciebie spokojna:)
Witam!
No cóż, moja waga jakoś nie przejęła się moim grzecznym dniem PP ... To też pewnie dlatego, ze ta @ siedzi mi już prawie na karku, bo jest coraz bliżej :)
A teraz siedzę w pracy po jajecznicy z rana i jogurcie z paszą (to jest cudne, ta pasza) i jogurcie bez paszy i kawie i butelce wody i tak mi się jeść chce, ze po prostu szok! A do obiadu daleko! Bo wymyśliłam sobie zapiekankę a la gołąbki (bardzo a la, bo bez ryżu) i to trochę się będzie musiało popiec. Nic to dam radę. Najwyżej spożyję kolejny jogurt.
Co by tu jeszcze, hmm... Słońce świeci, jest ładnie, ciepło. Najważniejsze, że za jakieś 40 min kończę pracę i spadam te gołąbki robić. Boże, jaka ja jestem głodna!!!!!
Mąż wraca wcześniej z delegacji i zastaje żonę z kochankiem w łóżku.
Nic nie mówiąc wychodzi i wraca ze strzelbą.
- Ręce do góry! - krzyczy do kochanka.
Wycelowuje w interes a amant błagalnym tonem
- Ależ daj mi jakąś szansę!
- Dobra, możesz go rozbujać
:))
Co Cię tak,Zosiu, rozbawiło? :)))))))))))))))))))))))))))))))))
Moje dwa mężczyzny remontują znowu, zatem ja się byczę hehe
Gdy wyszłam z pracy piękny słoneczny dzień zaczął zmieniać swe oblicze. Gdy podjechałam pod blok, czarne chmury już złowrogo wisiały nad moją głową. Poszłam do sklepu po koncentrat do tych moich niby gołąbków i gdy wyszłam ktoś wylał na mnie wiadro wody! JAk lunęło! Ja pierdziu! Ze sklepu idę jakieś dwie-trzy minuty. byłam kompletnie przemoczona, łacznie z bielizną :)) Tak, mogłam biec, ale nie umiałam! Miałam ubrane sandały, które po zalaniu wodą stały się tak śliskie, że moja stopa wyprzedzała podeszwę o kilka centymetrów :))) A temperatura z 27 spadła na 19.
Ale walić pogodę - zapiekanka była boska! Mniam!
Miłego wieczoru :)
Jak to co mnie rozbawiło? Przecież nie strzelba?
U mnie remont też trwa to ja grzecznie aby nie przeszkadzać do kompa. Jedynie byłam dzisiaj przesunąć termin przeniesienia internetu na nowy adres, bo bym nie miała chyba z tydzień ani telewizora ani telefonu ani internetu. Ja miałam sie tylko przprowadzić a nie robić malowanie. Ale to siostry broszka niech robi co chce tylko żeby mnie nie ruszała.
U mnie też leje i jest zimno ale takie są uroki tego lata.
U mnie obiadek raczej taki marny bo nie ma czasu na zakupy i na gotowanie ale walić to jak mówi Ola.
Dobrej nocki życzę:)
Witam!
Dzisiaj od rana u mnie świeci słoneczko. Prace remontowe posuwają się w dobrym tempie. A ja dalej staram się pomagać nie przeszkadzając ( to też pomoc). Waga u mnie dalej stoi ale niech sobie stoi jak zaczne przenosić około 3 tysięcy książek to na pewno ruszy. Dzisiaj u mnie trzeci dzień samotności w pracy. Nawet nie mam z kim pogadać, chyba wyjdę na podwórko do sąsiada i z kurami pogadam. Miłego dnia wszystkim życzę i serdecznie pozdrawiam . Jeszcze dowcip:
Blondynka zaczęła pracą jako szkolny pedagog. Już pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biega po boisku razem z innymi tylko stoi samotnie. Podchodzi do niego i pyta:
- Dobrze się czujesz?
- Dobrze.
- To dlaczego nie biegasz z innymi za piłką?
- Bo jestem bramkarzem.
Dzień dobry!
U mnie waga też stoi. Za to słońca nie ma u mnie. Remont się posuwa, ale wolno. Zdzieranie gładzi, to wcale nie jest prosta rzecz ...
Nie bardzo mam co pisać, bo się udzielałam wczoraj więcej niż raz w przeciwieństwie do niektórych, którzy udzielają sie raz na kwartał.
Nie będę wymyślać :) Może później coś mnie najdzie to dopiszę. Zmykam na herbatę. Pa :)
- Baco, macie wrzątek?
- Mom, ale zimny już.
:)
hmmm, czuję się jakby wywołana do tablicy ;)
przez ostatni kwartał niewiele się u mnie działo... piszę pracę i piszę, i piszę, i jakoś napisać nie mogę :/ a poza tym szukam pracy, bo siedzenie w domu mi zaczyna wybijać... Tylko jak widzę te wszystkie oferty, to wyć się chce, bo jak nie szukają przedstawicieli handlowych, to szukają telemarketerów, doradców handlowych, asystentów sprzedaży itd itp, czyli właściwie przedstawicieli handlowych pod różnymi nazwami :/ żałosne... bez obrazy dla nikogo, ale taka praca jest w moim mniemaniu żałosna :( grrr... przez dwa miesiące kiedyś zajmowałam się sprzedażą usług transportowych i każdy niedzielny wieczór to była dla mnie rozpacz, że znów tam muszę iść od jutra przez 5 dni i się poniżać dzwoniąc do ludzi i ich po prostu nagabywać... brrr... fuuuj! nigdy więcej!
kurde, ale mnie ciągnie do słodkiego!! jak nigdy! tzn. przed dietą mnie tak nigdy nie ciągnęło... nie wiem, co się dzieje:(
wczoraj upiekłam sobie ciasto marchewkowe- całkiem dobre, ale waliło rybą :( nawet mój mąż tak stwierdził... nie wiem, czy to przez marchew, czy ten wstrętny słodzik?? hm...
muszę spadać, pozdrawiam wszystkich! nawet przedstawicieli handlowych ;P
Współczuję Ci takiej pracy, bo ja nie jestem mila dla ludzi dzwoniących po domach. A ciasta marchewkowego nigdy nie jadłam i nie piekłam to nie wiem dlaczego rybą smakuje? Ale to dobrze bo ryba to białko a białko wiadomo można nam bez końca.
Jak znowu piszę to znaczy, że u mnie remontu ciąg dalszy a ja nie chcę przeszkadzać.
och, ale ja nie pracuje jako akwizytor vel. przedst.handl.... to byl tylko krotki epizod 3 lata temu i sie juz nie powtorzy... wogle nie czytam takich ofert, bo to bez sensu... szkoda, ze stanowia one jakies 90% ofert pracy na polskim rynku :(
ciasto marchewkowe mimo rybnego posmaku polecam jak najbardziej... :)))
Hej dziewczyny!
Ale mnie się chce słodkiego! Jak nigdy, zawsze wolałam konkrety. Ale to chyba wynik tego, że zaczęłam jeździć do Lidla i po trochu próbuję co mają dobrego. A ciastka Ameretti są pyszne, o wafelkach ala Knopers nie wspominając. Do lodów nawet jeszcze nie doszłam:) Mam nadzieję, że mi ta chcica przejdzie, bo cienko to widzę.
Widzę, że Zosia nie przeszkadza w remoncie:), a Ola pewnie już się za sprzątanie po zdejmowaniu płytek wzięła:)
A chciałam Wam też o "fachowcach" napisać. Miał przyjechać raz facet od bramy, nie dotarł, bo myślał, że spotkanie nie jest potwierdzone. Oczywiście, nawet nie zadzwonił. Innym razem ten sam gość miał coś tam naprawić i wiedział co, ale przyjechał, to stwierdził, że sam nie da rady (co było od razu wiadome, bo trza tę bramę podnieść - musiałby być Pudzianem, żeby dać radę). No i miał przyjechać i nie dotarł. Oczywiście, nie zadzwonił. A ja odpuściłam, bo nie chce mi się denerwować. Wczoraj dzwonię do kolesia od odkurzacza, miał się ze mną kontaktować w sprawie kosztów serwisu. Zapomniał zadzwonić, że mu za mało danych o tym odkurzaczu podałam i on potrzebuje dodatkowych info. Co się dzieje z tymi fachowcami? Czy nikomu już nie zależy?
No to se ponarzekałam.
Dobrej nocy
Witajcie:)
Chociaż jest już bardzo późno ,ale chciałam się odmeldować ;).Wczoraj tak jakoś cały dzień zszedł i nie miałam kiedy napisać .Dziś troszkę w rozjazdach i dopiero teraz ,chociaż już okropnie chce mi się spać ,chcę zakomunikować ,że na wadze nic się nie dzieje.wczoraj troszkę w dół i nic więcej.Dotego coś wlazło mi w kolano (tzn .jakiś niezidentyfikowany bół) i dziś przesiedziałam pół dnia ,żeby dostać się do lekarza ,bo nie potrafię przystępować na prawą nogę.Już druki raz w ciągu dwóch tygodni.Dostałam skierowanie na prześwietlenie, którego już nie zdążyłam zrobić i pewnie jutro znowu będe tracić z pół dnia żeby porobić badania.A najgorzej jest mi chodzić po schodach i wsiadać do samochodu.Makabra .Poruszam się niczym stara babcia.
A teraz już idę ,bo już zasypiam .Miłej nocki.
Witam!
Dzisiaj już czwartek z czego bardzo sie cieszę.
Gabisiu ja zrozumiałam, że nie pracujesz już przy marketingu ale Ci współczuję z powodu tego co musiałas przejść.
Mariolka ja raczej mam fachowców w rodzinie to nie korzystam z usług obcych. Jedynie raz przy remoncie skorzystałam to mało nie znalazłam się w domu bez klamek. A jeżeli chodzi o słodkie to ja też przed odchudzaniem nie miałam chęci na słodkie a teraz jakos trudno mi sie obejść. Coś w tym musi być albo ta dieta powoduje taki zwrot albo to, że jednak nic słodkiego nie dostarczamy organizmowi to on tęskni.
Kasiu zrób te badania bo skoro kolano boli to nie bez przyczyny. Zresztą dobrze jest radzić komuś z boku a ja sama raczej wole scierpieć a do lekarza rzadko chodzę. Za to moja siostra jak sie zdenerwuje to idzie mnie zarejestrować a ja jako karnę dziecię wtedy idę.
Olu jak tam sprzątanie Ci poszło? Bo jak Ciebie wczoraj wieczorem nie było na WŻ to znaczy, że sprzątałaś? Tak z dziewczynami myslimy.
Co jeszcze waga bez zmian ale przy tym remoncie i gotowaniu dla wiekszej ilości ludzi nawet nie myślę o tym aby jeszcze zawracać głowę mojej mamie aby mi zrobiła cos protalowego. Znaczy jem ale nie gotuję. To złapię jakieś jajko ugotowane na twardo a to mielonego z drobiu w rękę i tak muszę przeczekać ten remont. Za to w sobotę musze sobie ugotować coś na parę dni i będzie po problemie.
To co? Miłego dnia wszystkim życzę i jeszcze dowcip:
Kowalski chwali się żonie:
- Wiesz dostałem papierkową pracę na budowie.
- Tak? To co będziesz teraz robił?
- Będę trzepał worki po cemencie.
Rozmawiają dwaj tynkarze:
- Wiesz, wczoraj spadłem z dziesięciometrowej drabiny.
- I nic ci się nie stało?! To jakiś cud!
- Jaki tam cud, po prostu spadłem z pierwszego szczebla.
Dzień dobry!
Jak pięknie! Wchodzę i czytam i czytam i czytam!
Od czego by tu zacząć, bo przeciez nie od wagi :) Tu nie ma o czym gadać, bo nic się nie dzieje. Nudy,
Zosiu, co do tego sprzątania mojego to no odkurzałam mieszkanie wczoraj, ale to codziennie i nie ma to nic wspólnego z remontem. Mariola, mój mąż nie zrzuca płytek, płytki to my chcemy dopiero położyć. On zdziera gładź gipsową. Gładź można powiedzieć zdziera się dość gładko, ale na niej jest warstwa opornej emulsji. Wczoraj ktoś nam poradził, zeby zamiast szpachelką zdzierać ... siekierą i działa! Polecam! Urobicie się po pachy, ale zdierają się za jednym zamachem spore połacie :) Nie wiem, czy to zdzieranie się skończy w tym tygodniu. Łazienka mała, ale mąż remontuje dopiero po pracy.
A wczoraj po południu mnie nie było, bo robie znowu tort dla taty tej koleżanki, która miała trzydziestkę w zeszłym tygodniu. Tata ma trochę wiecej, ale też tort chce :))))) No i piekłam biszkopt i blat orzechowy a potem robiłam kwiatuszki i listeczki itd.
Gabisia - ja też nie potrafiłabym być przestawicielem... I te nazwy zawodów też mnie rozwalają. Mój mąż kiedyś jak jeździł TIRem zawoził coś do Lidla gdzieś tam "w Polsce" i podjechał na parking, podchodzi ochroniarz i mówi, że za chwilę przyjdzie top menagment, żeby zaczekał. Top menagment okazał się facetem na wózku do rozładowania towaru. A mąż spodziewał sie co najmniej vice prezesa :)))
Mariola - do Lidla się jedzie po produkty light! Ale rozumiem Cię. Słodycze z Lidla są zarąbiste, Zresztą... Słodycze w ogóle są zarąbiste. Zwłaszcza przed @...
Kasiu - krótkiej kolejki do rtg życzę! I małoskomplikowanej diagnozy. Bo kolano to draństwo.
Dobra, komputer skończył liczyć, to co miał wyliczyć zatem muszę iść pracować :)
Dziś historia na faktach
Trzech studentów prawa spóźniło się pół godziny na egzamin. Zaczęli się usprawiedliwiać u profesora złapaniem gumy, licząc, że zostaną dopuszczeni.
Tak też się stało, dostali czyste kartki, a każdy z nich został wysłany do innego pomieszczenia.
Dostali po dwa te same pytania - Jedno z dziedziny prawniczej za 5 pkt, a drugie już za 95 pkt, a brzmiało ono... - "W której oponie złapaliście gumę?"
Pozdrawiam!
Witam wszystkich! Przepraszam za kilkudniowe milczenie. Jakoś tak wyszło.
Trzymam mocno kciuki za Wasze przeprowadzki i remonty. Dokładnie wiem co to znaczy bo sama to przeżyłam.Kiedy trzy lata temu zdecydowałam się na kapitalny remont, chyba nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego co mnie czeka.
A czekała mnie wymiana podłóg, gładż gipsowa i malowanie ścian, wymiana grzejników, wymiana instalacji elektrycznej i co najgorsze likwidacja jednego pokoju więc wyburzenie ścian. A i jeszcze wycinanie w betonie starych framug i wymiana drzwi wewnętrznych.
Wszystko to trwało prawie trzy miesiące. W tym czasie mieszkałam u syna i codziennie przychodziłam, żeby sprawdzić postęp robót. Nie będę Was zanudzać problemami, które w trakcie prac pojawiały się bo dzisiaj to już nie jest ważne.
Ważne, że przeżyłam, że mi się udało nad wszystkim zapanować i szczęśliwie ten remont zakończyć. Miałam to szczęście,że we wszystkich sprawach kontaktowałam się tylko z jednym człowiekiem, szefem tej firmy remontowej,który był na miejscu codziennie i to z nim wszystko ustalałam.
Jak już wróciłam do domu i zamknęłam drzwi za ostatnim robotnikiem to poryczałam się z radości i z wielkiej ulgi, że to już koniec. Oczywiście czekało mnie jeszcze
Nie wiem co się stało ale ja jeszcze nie skończyłam pisać i tekst już sie zapisał.
Miałam na myśli,że czekało mnie jeszcze sprzątanie ale to już była sama przyjemność.
Rozpisałam się ale pamiętam jak fajnie się czułam w praktycznie nowym mieszkaniu, które bardzo lubię do dziś.
Dziewczyny, życzę Wam wielu miłych chwil po skończonej robocie. Pozdrawiam serdecznie. Buziaki!!!!!!!
No niezły pomysł z tą siekierą:) Ale jak on tak nią tam macha, to ja bym była ostrożna i zwiewała (do kompa oczywiście:).
Hejka:)
Na szczęście dzisiaj w Lidlu był mąż i nie kupił NIC słodkiego, nawet Amaretti:( No ale pewnie wyjdzie mi to na dobre.
Ale miałam dzisiaj lenia, a niestety koło dzieci trzeba się krzątać:) No ale leń został zwalczony i nawet nadrobiłam zaległości w znienawidzonym prasowaniu:) Ale w sumie co z tego, skoro jutro kolejne pranie wyschnie?
Nie piszę więcej, bo zmykam oglądać film:) A chociaż coś będziecie miały rano do poczytania:)
Dobranoc
w Lidlu jest wiele slodkosci, ktorym trudno sie oprzec ;))
czyzbys była na diecie??
ja na diete przejde jak wroce z wakacji... jutro wyjezdzam nad morze, ale jak widze w TV prognoze pogody to mi sie odechciewa ;((((
pozdrawiam serdeczie :)
Witam!
Już trzeci raz próbuję coś napisać - dwa razy mnie wywaliło.
Już wszyscy tym remontem są zmeczeni. ja postanowiłam, że od jutra zaczne powoli nosić książki znaczy do samochodu i na druga strone ulicy przejadę po skosie i tam na drugie pięterka jakoś zataszczę.
Waga stoi na miejscu. Wczoraj musialam sie uzbroic w cierpliwoć bo moja siostra pojechała ze mną do Castoramy wybrac farbę na pokoj, kuchnie i przedpokoj. Już myślałam, że ja zostawię przy tej tablicy z kolorami, co włożyła do wózka jakąś farbe to zaraz ja wyjeła. Ja juz zaczęłam mowic, że piękna, cudna itd.itp. Po godzinie wybrała. A jaśmieszniejsze jest to, że wybrała dokładnie takie same kolory jakie mamy w obecnym mieszkaniu.
Olu Ty weź sie dziewczyno za robote bo Twój mąż siekierę w ręku trzyma. Tylko nie podchodź za blisko do niego.
Wszyscy przeżywamy remonty duże i małe i nie spotkałam osoby, która lubi remontować. Ale taka jest konieczność może ktoś kiedys wymyśli cos innegpo, że nie trzeba będzie malować. Już sobie wyobrażam jak naciska sie guziczkiem i ma sie inne kolory ścian. Wszystko przed nami.
Postaram sie jeszcze jakis dowcip opowiedzieć i sie pożegnam do miłego :
Dwie blondynki dostały konie:
- Ty, jak je odróżnimy?
- Ja obetnę swojemu ogon.
Rano oba konie nie mają ogona.
- A co teraz?
- Obetnę swojemu grzywę.
Rano oba konie nie mają grzywy.
- A co teraz?
- Ja biorę czarnego, Ty białego.
Heloł wieczorową porą :)
Ja dziś tak intensywnie pracowałam, że co weszłam, coś przeczytałam i już nie mogłam pisać :))
Ale jestem. Piszę, bo nie ma męża, to siekiera nie lata :))) Za chwilę lecę sprzątać. Ja ściereczkę, Dawidek ściereczkę i tak kurze szybko sprzątnięte są :). Takie dziecko to bardzo pożyteczne stworzenie jest. (hihi).
Waga jak waga. Stoi se. Niech stoi, ważne, że chociaż w górę się nie pcha. A dziś nadeszła @ więc za niedługo już nie będę tak intensywnie widzieć wszędzie ciast i nie będzie mnie tak na jedzenie ciągnęło.
Skończyłam dziś robić tort, więc posprzątać i luz.
Wczoraj przypomniał mi się fajny dowcip, ale za cholerę nie umiem dziś przypomnieć sobie jaki a chciałam Wam napisać. Ale napiszę inny.
Przychodzi facet do lekarza i mówi, że jego żona źle słyszy, bo on do niej gada a ona nic.
- Jak duży ten niedosłuch?
- Nie wiem.
- To proszę sprawdzić. Niech pan ją o coś zapyta z odległości 10 metrów,jak nie odpowie to zmniejszyć dystans o metr i zobaczy pan z ilu metrów usłyszy.
Mąż wraca i pyta żonę z odpowiedniej odległości
- Co dziś na kolację?
Cisza.
Idzie blizej
- Co dziś na kolację?
Cisza.
Będąc już w odległości metra pyta ponownie
- Co dziś na kolację!!?
-Przecież dziesięć razy Ci odpowiadam, że kurczak, Ty głuchy pniu!
Miłego!~
Spadam sprzątać :)
Witam sobotnio;))
Wpadam jak zwykle na chwilkę,bo dziś roboty do cho,cho...;) Ale ponieważ nie było mnie tu chyba dwa dni to chociaż na mała chwilkę.
No i tak przez dwa dni kuśtykałam to na badania,to znowu w kolejke do lekarza i nie jest aż tak żle .Mam zapalenie stawu kolanowego i zwyrodnienie stąd ten ból.Na szczeście już troszkę mniejszy ,bo leki działają,ale po schodach jeszcze za bardzo nie moge biegać.Jeszcze czeka mnie rehabilitacja ,ale to juz w poniedziałek trzeba się zarejestrowac w kolejkę,a zabiegi podobno dopiero zimą.Ale przy tej okazji zrobiłam komplet badań z krwi i moczu i jestem bardzo zadowolona ,bo wyniki są książkowe.I mimo teorii niektorych osób,że na Dukanie wzrasta cholesterol,mam czarno na białym że spada.Kiedyś ,kiedyś miałam ponad300,w lutym zrobiłam tak z ciekawości był 270 a teraz 220 ,a frakcje w normie więc lekarz powiedział ,że nawet może być. Z nerami też w porządku.Pytałam też co sądzi o tej diecie i odpowiedział mi że jest jedną z najbezpieczniejszych,zresztą mowi "Widać po pani wynikach ,ze spóstoszeń w organiźmie nie czyni ,bo wszystko w normie".Dlatego bardzo mnie to cieszy.I teraż żadna "życzliwa" ciocia mi nie będzie wmawiać ,że przez tą moją dietę się wpędzę w chorobę,a samej by jej się ze 40 kilo przydalo zrzucić.Ale śmieszą mnie te jej komentarze,bo ona poprostu mi zazrdości.Poza tym na mojej wadze trochę spadło,bo nareszcie już po @.
Teraz muszę się brac za sprzątania,bo trochę tych kątów mam. Miłego Weekendu życzę Wszystkim.I słoneczka ,słoneczka,bo jak tak dalej będzie to chlebka nie będzie.
Pozdrawiam Kasia.
"Jaki tu spokój nanana,nic się dzieje nanana,nikt nic nie pisze nananan...."
A gdzie się wszyscy postradali????
Hejjj ,Hejjj!!!! Pobódka!!!
To jaw takim razie dam chociaż jakiś kawał:) TYLKO UWAGA!!!!Kawy odstawić!!;))
W Niebie św Piotr rozgrzesza 4 zakonnice i mówi :
- Jeżeli zanużysz to czym dotknęłaś penisa jesteś rozgrzeszona.
-pierwsza zanuża palec
-druga zanuża ręke
-a czwarta mówi:
-jak trzecia zanuży tu tyłek, to ja tej wody nie wypiję.;)))
A teraz spadam i życzę MIŁEGO DNIA!!!
Dzień dobry!
I tak to protal odkopano z czeluści "ostatnich wiadaomości" :) - dziękuję Kasiu! Dowcip fajowy :)
Moja waga jest wredna. W ogóle nie zauważyła, ze miałam PP, że @ przeszła, ze brzuch mi wessało... NIC! Zero reakcji! Spróbuję ją jeszcze postraszyć, ze w Biedronce są cyfrowe w bardzo korzystnej cenie, może się wystraszy? ;)
Zosia - a Ty gdzie? Nie mów, ze Cie te tysiace ksiazek przeciążyły!
Basia - co u Ciebie? Trzyma Ci się waga?
Bedę spadać, bo muszę jeszcze zrobić co nieco i poczytać co nieco.
Aaaa i lato wróciło - ładnie jest.
I jeszcze - pomysł z czerwonymi pasemkami w środku tak słonecznego lata to byl kretyński pomysł. jestem obrzydliwie zrudziała i juz nie mogę sie doczekać odświeżenia barw :)) Znaczy nie mam nic do rudego, ale to nie jest kolor dla mnie. A muszę jeszcze poczekać, bo idę na imprezę pod koniec sierpnia i chcę mieć w miarę świeżą fryzurę :))
Pozdrawiam!
Co ja tam Wam będę pisać. Mona Lisa zrobiła się do mnie podobna i nie wiem czy powinnam zabierać głos w tak przyziemnych sprawach jak odchudzanie. Pewnie będę teraz popularna bo nowa twarz Mony Lisy jest łudząco podobna do mojej twarzy. A że troche młodsza moja twarz no cóż to jest barzdo stary obraz.
A tak na poważnie to nie mam nic do powiedzenie w temacie odchudzania. Od jutra mam urlop ( 3 dni) i będę przenosiła książki. Nie wiem czy bedę miała siły jutro z Wami sie przywitać. Pozdrawiam i życze miłego dnia Zosia
Hej,
a ja dzisiaj cały dzień miałam coś napisać, ale generalnie padam na pysk. Kiepsko spałam w nocy, więc myślałam, że w dzień z dziećmi odeśpię. I, jak na złość zamiast spać 2,5 godz. jak codziennie, Gośka obudziła się po pół godz:(( I nie było mowy o drzemce.
Cały weekend spędziłam na poszukiwaniu kaloszy dla dzieci. Normalnie wymiotło! Na szczęście udało mi się wczoraj kupić, dzisiaj im przymierzam, a one nie umieją w tym chodzić:( Może się jednak nauczą...
Co do diety, nic nie piszę, bo moje menu ostatnio jakoś dalekie od protalu...
Zosiu, to nie przemęcz się z tymi książkami:) I powodzenia w pracach remontowo-porządkowych.
Przyjemności na wieczór:)
dubel
Dzień dobry!
Witam w piekny słoneczny dzień z wagą tą samą co wczoraj. Nie spodziewałam się spadku, bo nagrzeszyłam wczoraj winem...
Mariola - Ty nie grzesz tak, bo będziesz mieć takie problemy, jak ja! Zjedz jajo! :)
Zosiu - mój Boże, ja nie wiedzialam, że mam w rodzinie taką osobistość! Jak w ogóle możesz brać się za przenoszenie książek! Się nie godzi! Ale skromnie powiem, że mi też malarz zrobił portret. Serio serio. To było na szkolenej wycieczce do Zakopanego. Siedział na Krupówkach i za całe 3 zł malował... karykatury, Najlepsze, były te, które miał na wystawie, bo to co malował czy też raczej szkocował na żywca w niczym nie przypominało oryginału. W dodatku ktoś mi z plecaka zabrał ten mój portret i tak się skończyło moje pozowanie :)
Viola - gdzie jesteś? I inni?
Dajcie co poczytać :)
Zachodzi facet do restauracji. Ubrany schludnie, ale widać, że ubranie znoszone. Siada przy stoliku i woła kelnera. Ten podchodzi, a facet go pyta:
- Przepraszam, a ryba u was jest?
- Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg...
- Nie, nie... Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego... Jak najgorszego i nieświeżego...
Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszenie mówi:
- W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu. Nie ma sprawy.
Facet kontynuuje:
- I proszę ją przygotować w specjalny sposób.
- Słucham?
- Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić...
- Ale...
- Dużo soli! - ciągnął dalej facet - Ale tylko z jednej strony! Za to z drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga strona ma być kompletnie surowa...
Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje:
- I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych "smacznego", "proszę bardzo" czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i warknąć: "Żryj k*rwa!"
Kelner odwraca się, po czym wypełnia co do joty polecenia klienta. Facet ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot 200-złotowy i mówi:
- Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji... Tak mi się do żony tęskni...
:) Miłego dnia!
ech i znów czuję się wywołana do odpowiedzi (jako ta inna )... u mnie nic nowego: nadal piszę piszę i piszę, nadal szukam pracy, nadal jestem na diecie i kurde ostatnio zgrzeszyłam parę razy.. na szczęście moja waga się przez to nie buntuje za bardzo i nadal spada... już na pewno schudłam 15 kilo, a może i ciut więcej (różne wagi miałam)... w weekend tak mnie nosiło za czymś smażonym, że kurcze zrobiłam langosze... i normalnie pożarłam takiego langosza i było mi taaaaak dobrze, że szok... trochę się bałam, że będzie mnie boleć żołądek, ale na szczeście obyło się bez problemów... ale od niedzieli znów twardo trzymałam proteiny, więc chyba nie jest tak źle, co? no ale dziś byłam rano w sklepie i zawołały mnie ogórki "gabi, chodź do nas, kup nas, zawekuj nas", no i kupiłam te ogórki i zrobiłam sałatkę z czosnkiem z WŻ i za chwilę będę je wsadzać do słoików i pasteryzować, ale pachnie mi tu niemiłosiernie i kurde skosztowałam nawet jednego... pycha! już żałuję, że zrobiłam tylko z połowy porcji:( dopiero jak będę na swoim (kiedyś), to będę próbować i kombinować z przetworami, teraz za bardzo nie mam warunków...
co by tu jeszcze napisać, żeby Ola miała co czytać, hę??
pogoda piękna, ale z rana czuć już jesień... i oczywiście jak na złość i jak zawsze, gdy jest najpiękniejsza pogoda, to mój szanowny współmałż musi dłużej pracować (wczoraj wrócił o 21 od 7 rano biedaczek) !!! i nici z jakichkolwiek spacerów, a tak bym się chętnie do parku wybrała.... ech...
idę robić te ogórki
pozdrawiam
Witam!
Oczywiście Olu masz rację, że nie powinnam dźwigać książek i tak kombinuję i siak i wyszło mi, że bez Wieśka (kolega) obyć się nie można. Zadzwoniłam i pytam się czy wie o tym, że mam dźwigać książki na drugie mieszkanie. Oczywiście zakazał mi nosić i powiedział, że jutro będzie o ósmej rano to mi przewiezie. Ja mogę jedynie troche popakować. Ok. nie będę się przemęczać. Ale za to zrobiłam obiad z dwóch dań drugich i moja kuzynka ugotowała kapuśniak na wieprzowych nóżkach. Ja takich rzeczy nie jadam i nawet nie mam zamiaru gotować. Jedyna rzecz jakiej nie wezmę do ust to jest właśnie kapuśniak. A mój bratanek właśnie pamięta smak kapuśniaku, który gotowała jeszcze jego babci a moja ciocia czyli mama kuzynki to ja jestem dobrą organizatorką to zorganizowałam pomoc w gotowaniu w osobie jak najbardziek kompetentnej czyli córki, która powinna wiedzieć jak sie ten kapuśniak gotuje. Olu pisze to wszystko dla Ciebie abyś mogła sobie poczytać, bo jutro przenoszą mi internet to nie będę miała dostępu bo jeszcze sie powoli kończy malowanie mieszkania i prtzenoszenie nastąpi najprawdobodobniej w poniedziałek.
A dowcip doskonały.
Miłego wieczorku wszystkim życzę i do usłyszenia w poniedziałek. Wtedy mam nadzieję, że poczytam tak dużo, że aż się boję. Zosia
tak żeśmy się z Zosią wysiliły, żeby Ola miała co poczytać, a Oli ni ma!?...
Dzień dobry!
Jestem jestem :) Wyszłam przed chwilą z archiwum a rano tu byłam, ale nie miałam czasu napisać.
Zosiu, Gabisiu - bardzo Wam dziękuję za prasówkę! Cieszę się, ze na mój apel odpowiedziały choć dwie osoby. A inni niech.. napiszą coś w wolnej chwili :)
Z mojej strony żadnych nowości. Waga - bez zmian. Piję bardzo dużo, jem niewiele. I nic, Trudno poczekam.
Spać mi się jakoś chce. Wyspałam się całkiem całkiem a tak mi jakoś głowa leci. Ciśnienie może jest niskie?
Dziś jadę do optyka po nowe okulary. Moje dziecię złapało te, które mam i wygieło uszko czy jak to sie nazywa nie w tą stronę co trzeba... Wygladam uroczo z okularami trzymającymi się na jednym uchu :) Żadne większe wstrząsy niewskazane :) A nie mogę zostawić do pospawania na kilka dni, bo na dłuższą metę nie potrafię bez nich funkcjonować.
Pozdrawiam serdecznie!
Zamiast dowcipu true story.
Gadam z kumpelą i zeszło na Nergala, ze chory.
Ja mówię, ze to pewnie białaczka skoro w klinice hematologii
A ona:
- Właśnie, ja go kiedyś widziałam i był strasznie blady, wręcz biały...
Rycząc ze śmiechu wytłumaczyłam, ze on tak na koncerty się maluje :)))
Pozdrawiam!
Witam!!!:)))))
Korzystając z wolnej chwili i z tego że moja młodzież dziś pracuje,a najmłodsze jeszcze śpi,mogę cosik napisać .
No i tak-na wadze czasem w góre a czasem w dół.Wczoraj w pierwszym dniu PP i po PW,jak rano weszłam na wagę omal nie zemdlałam-koszmar poprostu.Fakt ,że troszkę też nagrzeszyłam bo miałam gości.Dziś już znacznie bardziej mi się podoba moja waga,ale nie jest to jeszcze to co powinno być.I podobnie jak ola mało jem ,dużo piję i lekko tyje;).A tak wogóle ,to nie wiem co za bardzo mam robić ,bo w zimię wybieram się na turnus rehabilitacyjny i czuje że tam bedę daleka od Protalu.Zastanawiam się czy jednak teraz nie przejść już na trzecią fazę,bo było by mi lżej tam ,ale jeszcze troszkę mi szkoda bo to nie są jeszcze te kilogramy od jakich bym chciała rozpocząć utrwalanie.Chyba że kupię sobie jaką LINEĘ albo coś innego wspomagającego, żeby nie cofło się za dużo.Trzeciej fazy i tak bym nie skończyła nim pojadę.Ale zobaczymy,bo dokładnego terminu jeszcze nie dostaliśmy ,tylko wiem że będzie to w okresie od listopada do marca.
Poza tym Pogodę mamy ładną ,już wczoraj wieczorem wydawało się że przyjdzie burza ,bo było widać błyski gdzies daleko ,ale na szczęście nie przyszło jeszcze do nas i oby te wredne prognozy się nie sprawdziły ,bo mamy jeszcze trochę żniw.Dzis mam w nich wolne -inni pracują ,a ja mam trawniczek do koszenia;)-taki malutki ok. 15 arów.Tak że troszkę pochodzę .Dobrze że chociaż moja noga mnie już tak nie boli,bo leki pomogły.Jeszcze po schodach jak chodzę ,to moje wredne kolano mi o sobie przypomina ,a tak nie jest już tak źle.
Kończę i życze wszystkim fajnego dnia-ciepłego i słonecznego , i bez okropnych burz:)
No i jeszcze dowcip;)
Mama wysłała Jasie po rodzynki do ciasta imieninowego.
Jasiu kupił rodzynki ,ale wracając do domu spotkał kolegę i rodzynki zjedli.
Kolega dał mu więc garśc srutów. Nazajutrz mama Jasia spotyka sąsiadkę i pyta:
-Jak tam po wczorajszych imieninach?
-Aaa dziękuję -świetnie.Tylko dzis rano mąż jak kichnął to kota zastrzelił.
Baj,baj do następnego razu.:))))
Dzień dobry!
Podźwignę ten wątek do góry, to może się komuś o nim przypomni i napisze co fajnego :)
Na początek załatwię szybko sprawy protalowe - waga bez zmian. Ani w dół, ani w górę (co cieszy akurat).
Pogoda dziś śliczna. Po burzowej niedzieli tydzień pracy rozpoczyna się jak zwykle piękną pogodą... W sobotę i niedzielę byliśmy na basenie i mój syn wreszcie wyszedł z kałuży dla maluszków i ukochał zjeżdżalnię. Niestety ukochał również mamusię i chodził na tą zjeżdżalnię tylko ze mną, kwietując "jedź z tatusiem" krótkim acz stanowczym "nie!". Po kilkunastu zjazdach powiedziałam mężowi, ze coś zmęczona jestem a nic nie robię, tylko zjeżdżam. I wtedy nadeszło oświecenie. Zjazdów było koło 20-tu już a schodów na zjeżdżalnię 28. Rachunek jest prosty :) Doszłam prawie na drugie pietro wieży Eiffla :)
A wczoraj powtórka. Niestety zabawy w wodzie polegające na wyrzucaniu mojego dziecka w powietrze skończyły się dla mnie bólem kręgosłupa, nie tak silnym jak ostatnio, ale boli!!! Szkoda, ze wcześniej na to nie wpadłam, że nie powinnam tak robić :( No trudno.
Za tydzień idę na urlop! Dwutygodniowy! Wreszcie.
Remont łazienki idzie jak krew z nosa.... Chociaż nie, krew leci szybciej. Na szczęście funkcjonują jeszcze takie niezbędniki, jak wc i wanna :)
Koniec relacji.
Miłego dnia!
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz:
- Co, spóźnił się pan na pociąg?
- Nie k*rwa, wyganiałem go z dworca!
Witajcie,
ja się tylko odmelduję, że jestem, bo za bardzo nie mam o czym pisać...
Waga nie najgorzej jak na fakt, że protal pozostał właściwie wspomnieniem. Pogoda do bani, niby ciepło, ale mało słońca. Jak już są upały, to wolę, żeby było słońce, a nie ciemne chmury. No a teraz się rozpadało, przynajmniej zaczęło zawiewać z okna:)
Na dodatek jedna z moich cór znów złapała jakiś katar i boję się, że będzie się nam to ciągnęło, jak ostatnio, 3 tygodnie.
A najmilsza rzecz, że na koniec września/początek października mamy zaplanowany z mężem wyjazd na dłuższy weekend! Ale się cieszę:) No ale to jeszcze kupa czasu.
Miłego wieczoru Wam życzę.
Papapapapapapa, od jutra U R L O P
Witam!
Najpierw protal, znowu mam 1 kg mniej w sumie pozbyłam się 22 kg ale jeszcze dużo przede mną.
Pogoda różna, przed południem dość ładna trochę słonka po południu deszcz.
Chodzę z córką do lasu na grzybki dziś nazbierałyśmy 2 kg kurek trochę prawdziwków i innych grzybków. Jutro jak tylko nie będzie padało znowu do lasu.
Jak już pisałam w kawiarence wnuki już wyjechały i panuje błoga cisza.
Pozdrawiam protalowiczów i wszystkich innych też.
No to dzisiaj ja zacznę :D
Mąż wyjechał w delegację, a ja nie mam sie komu wyżalić... :( Rozmawiam sobie dzis z tesciowa na temat cukinii. Chciala mnie nia poczestowac, na co ja odparlam, ze od dzis nie moge warzyw... Na co ona wypalila (!!!!!????): "a to schudlas juz cos na tej diecie?", ja se pomyslalam, ze hę? ze co? co ona wygaduje, schudlam 15 kilo i kazdy glupi zauwazylby roznice!!!... no wiec powiedzialam "a co? nie widac??" a ona "no po twarzy widac, ze schudla"... :/ ??
No to jest normalnie wredna baba... wysuszylabym sie na wior na tej diecie, a ona i tak by twierdzila, ze nie zauwazyla... :/ szkoda gadac.... Ale troche przykro mi sie zrobilo, bo z tego wynika, ze albo moj wysilek idzie na marne, albo ze mnie wszyscy na okolo oszukuja mowiac, ze super wygladam... :(((( ;((
A moj maz mowi do mnie "chodz tu, ty moja chudzinko!" ;D
A tak poza tym, to nadal szukam pracy i pisze prace... I musze juz zmykac, bo trza popisac troche...
Milego dnia zycze i pozdrawiam!
Dobry :)
Moja waga jest wredna. Po dniu pełnym czystego chudego białka i wypiciu mnóstwa wody pokazała 1/2 kg więcej! Cholera jedna. Wredna, jak teściowa Gabisi :)
Za to mam wreszcie nowe okulary, teraz jeszcze czekam na świeży kolor na głowie. Ogólnie nie mogę już na siebie patrzeć a ze względu na okulary widzę się niezwykle wyraźnie.
I jeszcze mam problem. Nie umiem wybrać płytek do łazienki. Za dużo tego! A nie spotkałam jeszcze takich, które rzuciłyby mnie na kolana i doznałabym wizji, ze to te. Ale na płytki jeszcze czas. Teraz ma przyjść fahcowiec rurowo-elektryczno-gazowy.
Gabisia - słuchaj męża a teściową się nie przejmuj! Zazdrości Ci pewnie. Na pocieszenie Ci powiem, ze jak wróciłam ze szpitala z moim narodzonym synkiem, to teścia zamiast gratulacji usłyszałam, ze nie zbidłam zbytnio w tym szpitalu. I to było wszystko co miał do powiedzenia. Też schudłam 15 kilo za pierwszym razem i wiem, ze efekt jest niesamowity!
Boróweczko - napawaj się spokojem i ciszą :) Będziesz teraz częściej wpadać? Gratuluję kolejnego stracoengo kilograma.
Mariolka - zdrówka dzieciom życzę! I zazdroszczę długiego weekendu. Pozdrawiam!
Zosiu - tęsknię :( Długo będziesz jeszcze poza zasięgiem?
Miłego dnia Wszystkim!
Olu już jestem ale jutro napiszę z pracy coś więcej. Wiem tylko, że nie wiem gdzie co mam ale chyba jakoś się jutro do pracy ubiorę. Pozdrawiam serdecznie i do jutra. Pa pa
Witam wszystkich serdecznie po małym urlopie. Przeprowadziłam się już ale jestem taka zmęczona i cieszę się, że przyszłam do pracy to może sobie odpocznę. Być może aż tak wiele nie przenosiłam ale jednak trochę tak a poza tym to cały czas gotowałam . Przecież trzeba było coś jeść nie tylko praca. A potem zmywanie i wymyślanie co na kolację. Dzisiaj już w pracy i nie muszę już o niczym myśleć. Okropnie mi sie śpi pomimo, że mam swoje łóżeczko.Okna wychodzą na ulicę a tam od czwartej rano jeżdżą samochody. Pierwsze co musze zrobić to wymienić okna na plastiki ( w moim mieszkaniu takie mamy) bo chyba zwariuję. Fakt, że to jeżdżenie skończy się pod koniec września bo nasza ulica jest w tej chwili objazdem bo remontują główną ulicę.
Taki mam bałagan w mieszkaniu, że ledwo znalazłam coś do ubrania ale myślę, że moja siostra przez ten cz\as co ja będę w pracy to jakoś doprowadzi to mieszkanie do używalności. Oczywiście już mieszkałam w tym mieszkaniu nie raz i lubie tu mieszkać ale takie przeprowadzki trochę dezorganizują życie. Trochę potrwa zanim się przyzwyczaję. Najgorzej to mają koty (kuwety były już pięć razy przestawiane) a one nigdy nie były w tym mieszkaniu i to dla nich szok. Ale kto powiedział, że życie ma być łatwe i przyjemne. To na tyle. Pozdrawiam Zosia
Witam!
Zooosiaaaa!!! CZeść, Siostra! Mam nadzieję, ze masz buty do pary? :)
Moja waga dziś drgnęła nieco. W dół. To moje drugie podejście do odchudzania to jest parodia jakaś, bo zrzucać 4 kilogramy od stycznia to trzeba mieć talent, prawda? No to jestem wybitnie utalentowana...
Dziś idę do fryzjera wreszcie! Wrócia pani z urlopu na czas, zeby mnie przywrócić do oglądalności :) Mówię na czas, bo za tydzień idę na 80-tkę babci. Co akurat w sprawei diety nie jest żadną radosną wieścią. Ale i tak się cieszę.
Hmm, to chyba wszystko. Jutro piątek a potem dwa tygodnie wolnego, jupi jupi!
- Tatusiu, wiesz, który pociąg ma największe spóźnienie?
- Nie wiem, synku. Który?
- Ten, który obiecałeś mi rok temu na urodziny...
Miłego dnia!
Witajcie,
Olu, to już tyle miesięcy te 4 kilo zrzucasz??? Zdążysz do Świąt?:))) Zazdroszczę Ci fryzjera, bo ja już też chcę iść, bo mam odrosty straszne, ale dopiero na wtorek jestem umówiona.
Zosia, fajnie, że masz już łączność ze światem:) To ile tych książek przetargałaś?
Boróweczko, zazdroszczę tych grzybów. Ja mam las pod nosem, ale z dwulatkami ciężko zbierać grzyby. A jak idę na grzyby, to mają być grzyby, a nie tak przy okazji:) Mój mąż poszedł wczoraj z dziewczynami do lasu, ale nie zwrócił uwagi, że jedna ma na sobie białe spodnie. Wyobraźcie sobie, jak te spodnie teraz wyglądają! Chyba nigdy ich nie dopiorę. Ach, ci faceci...
A mnie ostatnio coś połamało. Siedziałam na kanapie, córka na kolanach, ja sięgałam z kieszeni chusteczkę i łup! Coś mi strzeliło w plecach tak pod biustem, kurde od przodu do tyłu i na boki ból. No ale pooszczędzałam się 2 dni i chyba przeszło.
W sobotę wyjeżdżam nad morze do teściów, bo mąż ma się stawić w poniedziałek w sądzie w Gdańsku w spprawie samochodu co to go nam ukradli rok temu, więc połączymy przyjemne z pożytecznym. Oby tylko pogoda była:)
No to na razie tyle, papa
Dzień dobry!
Mariola - tak własnie... Zrzucam 4 kg od 2 stycznia 2010 :) Za pierwszym razem z 15-toma uwinęłam się jakoś w 5 miesięcy... Ale spusćmy na to zasłonę milczenia :) Weekend ma być śliczny więc będziesz miała super wypoczynek. I na kręgosłup uważaj. W naszym wieku to często coś w nim strzela hehe. Dzisiejsze 30-latki to bardzo kruche istoty hehe
Zosia - przyjdziesz pogadać?
Po trzech dniach PP spłaściłam się na tyle, że mogłam założyć obcisłą bluzkę. Chodzę na wdechu, ale jest dobrze. Choć na wadze bez zmian. Pomimo tego, ze mam mniej włosów :)) A dziś przytargałam pomidory i już się nie mogę doczekać konsumpcji.
Pozdrawiam serdecznie!
Wstawię Wam dowcip, który dostałam od fantastycznej użytkowniczki WŻ :))
Młody porucznik Rzewski przybył do pułku. Pułkownik zabierając go na bal u gubernatora zaznaczył:
- Przedstawię pana gubernatorowej. Zaprosi ją pan do tańca i powie parę komplementów.
...Rżewski tańczy z gubernatorową:
- Jestem panią oczarowany, madam! Poci się pani o wiele mniej, niż każda inna tłusta kobieta pani wzrostu!
Witam!
Olu Ty ostatni dzień w pracy przed urlopem? Mam nadzieję, że na urlopie będziesz od czasu do czasu zaglądać na naszą stronkę? Ja dalej męczę się ze skutkami przeprowadzki. Nic nie umię znaleźć. Moja siostra ma urlop już chyba pięć razy zmieniła miejsce szafki ze sztućcami. Tak, że nie wiem co zastanę dzisiaj jak wrócę do domu. Urządziłam sobie swój kącik komputerowy. Chciałam aby nikt mi nie przeszkadzał i chyba mi się to udało. Fakt, że miejsce nie jest atrakcyjne ale coś za coś. Nie wiem czy mogę się przyznać, że to miejsce jest w przedpokoju? Ale przedpokój w moim nowym (starym) mieszkaniu nie jest typowy. To taki pokój dość duży jak na przedpokój i z niego wychodzi się do dwóch pokoi , łazienki i toalety oraz do kuchni i oczywiście na zewnątrz. Ma on chyba około 12 m2 i jest to ładny foremny prostokąt. Stał taki niezagospodarowany a teraz wstawiłam swój stolik, ławę i komputer. Jak zauważyłam to wszyscy przysiadają tak i sobie pogaduszki urządzają. Dopiszę później, bo muszę coś zrobić.
Tak czytam poprzednią moją wypowiedź i musze uściślić, że ława do siedzenia. To jest jedyny stół w mieszkaniu i każdy tam przysiada aby zjeść obiad. Tak, że powstał kącik jadalny. Jeszcze wpadłam na pomysł aby rozwalić ścianę i powstanie przedłużenie kuchni z kącikiem jadalnym. Ale to już można robić w przyszłym roku. Moja nowa(stara) kuchni jest bardzo wąska i przez to tylko jedna osoba może tam przebywać. Gotować można ale jeść to już nie. To mieszkanie do którego sie przeprowadziliśmy jest większ o 12 m2 od tamtego mojego i ma CO. Jutro idziemy na roczek naszych bliźniaków tak, że siłą rzeczy jeszcze troszkę pogrzeszę aby od września wząć się w karby i rozpocząć na nowa odchudzanie, bo przez tą przeprowadzkę wszystkie protalowe zasady poszły w kąt. Nie miałam siły ani ochoty dla siebie gotować. Chociaż tak prawdę powiedziawszy jak sie nagotowałam i nawąchałam zapachów to już mi sie jeść nie chciało. Dziasij moje koty zaczęły sie ganiac jak za dobrych czasów. Znaczy, że zaakceptowały mieszkanie. Zresztą kuwety ich tez jeżdziły po całym mieszkaniu i nie wiem jakim sposobem one (koty) znajdowały je. Teraz mam je (kuwety) w łazience.
To chyba byłoby na tyle. Serdecznie pozdrawiam wszystkich. Życzę wszystkim powrotu do zdrowia, przyjemnego urlopu, udanego pobytu u teściów, radości, uśmiechu na co dzień i wszystkiego czego tylko zapragniecie Zosia
Super że koty się zaaklimatyzowały:)
Mój kot po przeprowadzce z bloków na wieś poczuł się doskonale, a łowca się z niego zrobił! Ciągle przynosił jaszczurki lub same ich ogony, ptaszki, nornice i te duże koniki polne. Oczywiście, wszystko w darze dla swojej pani:)
Zosiu - kiedyś był program o projektowaniu wnętrz i tam właśnie przerabiali przedpokój (jego część) na jadalnię, tak więc widzisz, pomysły masz zgodne z trendami :) Niechaj dobrze Wam się mieszka.
Te Wasze małe bąble już mają rok?! Jak ten czas leci!
Z Twoich życzeń wybieram ten przyjemny urlop i wszystko to co jest po słowie "teściów" :))
No z tym kręgosłupem to muszę się przejść do lekarza, tym bardziej, że czasem czuję jakiś nieokreślony krótkotrwały ból w części lędźwiowej. Tylko czasu na lekarzy to ja, niestety, nie mam. No i masz rację, że my kruche jesteśmy, pomimo nadbagażu kilogramowego:)
Zapomniałam zapytać: wyjeżdżasz gdzieś na urlop?
No to właśnie przez ten nadbagaż szkielet taki osłabiony :)))
Nie wyjeżdżam. Nasze wczasy w Ustroniu Morskim odeszły na dalszy plan, kiedy w łazience wylazł grzyb i trzebabyło przyspieszyć remont. A że remont całościowy no to trochę drogo :)
Liczę jednak na jakieś spontaniczne wypady :) I że meteorolodzy się mylą mówiąc że weekend piękny a potem chłodniej chłodniej ...
Cisza zapanowała w temacie diety, U mnie też żadnych rewelacji ale podnoszę wątek do góry bo popadnie w zapomienie.
No nie ładnie nie ładnie...
Dzień dobry
Czy ktoś tu jeszcze zagląda?!
W sprawie wagi nie będę się wypowiadać, bo nie ma się czym chwalić.
Mam bardzo pracowity urlop ze wzgl. na ten remont... I syf jest straszny... Właśnie wymieniają mi rury i jest masakra... Fuj! Nie mam wanny, ani umywaki a jutro impreza... Się wyszykuję, że hej!
Pozdrawiam!
Witajcie!
Popadłam w taki "tumiwisizm", że aż strach. Co przyjadę z pracy do domu to zamiast mniejszego bałaganu jest większy. Spać po nocach dalej nie moge, chociaż dzisiejszej nocy spałam. W pracy jestem sama to tak za bardzo nie mam czasu coś pisać w pracy a w domu nie mam warunków - to po pierwsze a po drugie cały dzień komputer okupuje mój bratanek. To tak na usprawiedliwienie. Dieta poszła jak na razie w kąt . Chociaż źle mi jak nie mam bicza nad sobą. Ale do września już blisko. Pozdrawiam
Witam w ostatni spokojny wieczór. Od jutra u mnie też wielkie malowanie i to akurat tu gdzie mam komputer tak, że kilka dni nie będę miała dostępu.
Doetę staram się przestrzegać za dużo wyrzeczeń kosztowało mnie to zrzucenie 22 kg, żeby teraz to zaprzepaścić.
Hej, hej!
A mnie nie było do wczoraj. Ale po 6 godzinach jazdy i po 2 godz. siedzenia u fryzjera byłam padnięta i niezdolna do pisania.
Co do diety - czyt. post Oli:)
Nad morzem udało nam się nawet zaliczyć plażę, choć ja do wody nie wlazłam, bo zimna. Natomiast moim córkom temperatura nie przeszkadzała, więc pewnie ostatni raz w tym roku się popluskały:)
W piątek imprezka z kumpelami, ale się cieszę! Nawet chciałam sobie jakiś ciuch sprawić, ale nic mi w oko nie wpadło.
W sobotę teście przyjeżdżają do nas na tydzień. Bardzo lubię, jak są u nas, bo mam wtedy labę:) I mogę sobie w spokoju pojechać gdzie tylko mi się marzy, a oni zostają z dziećmi:)
Miłego wieczoru:)
Witam po przerwie:))
Trochę długo nie pisałam ,chociaż zabierałam się do tego prawie co dziennie ale zawsze musialam w połowie przerwać.Ale co zrobić ,jak ciągle albo ja byłam komuś potrzebna ,albo komputer był komuś potrzebny .No ale wakacje już sie kończą i znowu będzie stresowe spanie ,żeby nie zaspać,żeby wszystkich pobudzić i wyprawic do szkoły.Ale za to komputer do 15 -tej będzie wolny:)))).Nareszcie się do niego docisnę w przerwie na kawę.Jedyne co mnie martwi ,to to że jedno moje dziecko rozpoczyna naukę dość daleko od domu i będzie musiał mieszkać w internacie i tego się boję.Ale moze jakoś sobie będzie radził ,a co najważniejsze taka szkoła życia trochę go usamodzielni.
Dobra ,może coś jednak wspomnę o diecie .Przestawiłam się znowu na 1/1 bo nie mogłam wytrzymać jak tu tyle warzywe w ogródku a ja żeby je jeść musiałam czekać 3 dni i zawsze się zapominałam.Teraz lepiej i na wadze w normie.Nawet przy @ i po wczoraszym grilowym wieczorku (choć bardzo zimnym)waga tylko 0,6 poszła wgórę.Obawiałam się że będzie gorzej.Ale wypróbowałam placuszki z cukinii (beli 48 ) i rzeczywiście bardzo mi posmakowały.tylko trochę mi się rozwalały przy smażeniu i nie wiem czemu to tak.Może za rzadkie ciasto było,albo za grube nakładałam??
Już muszę spadać .Pozdrawiam wszystkich tych milczących na urlopach i tych zapracowanych którzy nie mają czasu więcej pisać jak ja;))teraz.Pozdrawiam i miłego dnia życzę WSZYSTKIM.:))))
Ja również witam po BARDZO BARDZO DŁUGIEJ PRZERWIE, mam nadzieje ze niektórzy mnie pamietają. W koncu zebrałam sie w sobie i znowu zaczełam ponownie moja walke z kilogramami praktycznie zaczynam od zera tzn.to co schudłam to i odzyskalam.
Pozdrawiam
Dobry wieczór!
Tak na początek - witaj Joluś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ile ja się na Ciebie naczekałam! :) Trzymam kciuki, żebyś wytrwała tym razem.
Trzymam kciuki też sama za siebie. Choć właściwie, to powinnam ich nie ściskać, tylko otwartą dłonią mocno wystrzelać się po pysku, Pysku, który nagrzeszył tak bardzo, ze waga wyskoczyła poza granice, która przekroczona nie powinna być. Ciasteczko, na wagę, zero zmian, ciasteczko, na wagę, zero zmian, aż w końcu wskaźnik poszybował tak, że poczułam się smutna, rozżalona, wściekła na samą siebie i zmotywowana, żeby się wreszcie wziąć porządnie i wrócić do tego, co osiągnęłam za pierwszym razem. Pierwszy sygnał był, kiedy założyłam moje "luźne" dżinsy i luz zniknął a pojawiło się napięcie na udach. Dziś przymierzyłam gacie, w których niedawno bez paska nie miałam prawa wyjść. bo zjeżdżały i one w tej chwili bardzo ładnie opierają się na mojej nowonabytej oponie. DOSYĆ PODŻERANIA! Jestem zmotywowana, jak nigdy.
No to tyle na temat diety.
A teraz:
Co tak mało wpisów?! Zosia, czy Ty strajkujesz? Jak możesz nic nie pisać? Łamiesz tradycję!
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie! Dobranoc.
No i ja tez melduje sie po dlugiej przerwie. Mialam zaczac nowa runde w polowie sierpnia, ale jakos nie moglam patrzec na miecho i sledzie. No i na dzialce tyle pysznosci. Zaczelam wiec z dniem dzisiejszym. Postanowienie mam silne, o motywacje dba moja waga. Bezlitosnie pokazuje kazdy nowo nabyty kilosik. Gorzej tylko, ze siedzi we mnie niesamowity leniwiec. Nie zrobilam nawet jeszcze odpowiednich zakupow. Najdalej jutro musze wybrac sie do sklepu.
Czy u Was tez jest tak koszmarnie zimno? Ostatnia noc byla tak zimna, ze przed wlaczeniem kaloryfera powstrzymala mnie jedynie mysl, ze to przeciez jeszcze sierpien. Termometr pokazywal raptem 8°. Do tego jeszcze deszcz i silny wiatr. Brrr. Podobno wrzesien ma byc cieply.
Pozdrawiam serdecznie. Elzbieta
Dobry!
To znów ja :) Dziś waga pokazała ponad kilogram mniej! Z tej radości zjadłam pół paczki pierniczków ... Z pierniczkami, z wagą to prawda. Trzymam się dzielnie.
Elżbieto- cieszę się, że przyszłaś :) Liczę, że będziesz częściej wpadać.
Zosiu - martwi mnie Twoje milczenie!!!!
Jola- jak Ci idzie?
Viola - gdzie się podziewasz?
Basiu - Twoja waga się trzyma?
Krystyno - hop hop!
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich i dowcip na dobry wieczór :)
Dentysta schyla się właśnie nad pacjentem i ma zamiar rozpocząć borowanie,gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie:
- Czy mi się tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich jądrach??
Pacjent spokojnym głosem:
- To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to, żebyśmy sobie ból zadawali... Prawda Panie Doktorze?
Witajcie!
Trzymam sie dzielnie,dlugo dojrzewałam z myślą o powrocie do diety tym razem mam nadzieje ze mi sie uda
Pogoda dzisiaj okropna a ja miałam tyle spraw do załatwienia ze wróciłam ze straszna migreną i najchętniej bym poszła juz spać.
Do usłyszenia
Moja waga się trzyma jak się nie obżeram, ale na ogół jest ok, pilnuję się i to bardzo. Na początku sierpnia 2 tygodnie spędziliśmy z mężem w Tatrach i wiecie co.................................. bałam się tego jak diabli, bo co będę jadła i td, ale pierwszy dzień i połowa drugiego trzymałam się, a potem zaczęłam powolutku szamać i przez te 2 tygodnie nie przytyłam nic, a nawet ubyło mnie. To co pożerałam (bo pożerałam wszystko równo , ciacha, lody, hot dogi itp) to wszystko spaliłam w górskich wędrówkach i tak się przyzwyczaiłam do tego dobruśnego żarcia, że w domu nie mogłam się spamiętać przez następny tydzień. Ale dziś jest już ok i jakoś leci. Urlop był udany, zaliczyliśmy, Trzy Korony, Kasprowy Wierch, Morskie Oko, Dolinę Pięciu Stawów, Halę Gąsienicową Dolinę Kościeliską, Chochołowską, Wąwóz Kraków, Kopę Kondratową i wiele wiele innych szczytów,pozdrawiam Basia.
Hi. No to my w starym komplecie. Super. Latwiej bedzie walczyc. Za mna drugi dzien bialek. Czuje sie swietnie. Ciekawe co powie jutro waga? Kupilam dzisiaj sporo wolowiny i drobiu. Wekuje jutro wszystko w sloikach. Odkad jestem sama nie chce mi sie gotowac. Wole poswiecic jeden dzien na pitraszenie i pozniej miec jakis czas spokoj. Wyciagam sloiczek, miesko doprawiam, sosik z jogurtu i gotowe. W pare minut mam pyszny obiadek lub kolacje.
Pozdrawiam. Elzbieta
Witajcie dziewczyny!!!
Ale tak się zastanawiam czy tu jeszcze ktos zaglada, reasumujac to chyba jeszcze tak nie było nawet Zosia od jakiegos czasu nic nie wpisuje. U nas pogoda fatalna,leje deszcz a ja musze wyjsc do apteki po jakies lekarstwa dla mojego synka bo cos zaczyna pociagac nosem.Ja mam juz tydzien za soba trzymam sie dzielnie aby tak dalej ...
Pozdrawiam
Witajcie po urlopie. Cóż nic się tu nie dzieje? Szkoda, a już miałem wstawić nowy wierszyk.
Dzień dobry!
Witam po dłuższym "niepisaniu". Ale albo nie miałam czasu, albo nie miałam o czym. Ogólnie waga ani drgnie i zaczełam tracić nadzieję, że jeszcze kiedykolwiek stracę te odzyskane po diecie kiloramy.
Wczoraj byłam na zakupach i na widok mięsa miałam odruch obrzydzenia, co wcale dobrze mi nie wróży. Ale trwam jakoś, choć chwilowo bez entuzjazmu.
W dodatku jest tak zimno (w mieszkaniu, w pracy i na dworze), ze ciężko mi nawet idzie picie wody, bo też zimna :) A ile można wychlapać herbaty?
Ech, muszę jakoś się zebrać, bo mi spodnie brzydko odstają z przodu.
Oooo, coś jakby słońce gdzieś się przez mgłę przebija!
Pozdrawiam serdecznie!
Mąż wraca do domu i zastaje żonę w łóżku ze swoim przyjacielem. Wyjmuje pistolet i strzela mu prosto w głowę.
Na to odzywa się żona:
- Rób tak dalej, a niedługo nie będziesz miał żadnych przyjaciół.
Witam serdecznie wpiękny słoneczny ,choć zimny wtorek:)))
Co tu sie dzieje ze nikogo nie widać.Gdzie się nam Zosia zapodziała??I co z pozostałymi ?Czyzby się wycofali z dietki??
Mnie wprawdzie też nie było ,ale to wszystko dlatego ,że to początek roku szkolnego ,i trzeba było jeszcze troszkę spraw pozałatwiać ,zakupów porobić i przed południem praktycznie nie było mnie w domu ,a po południu to chyba nie muszę pisac już dlaczego nie wchodzę na neta....Wieczorami to nie zawsze mam ochotę na siedzenie przed kompem ,bo wtedy bardziej mnie ciągnie do poduszki niż do kompa ,bo zaraz zasypiam .
Co do mojej dietki to ogólnie nie narzekam.Wczoraj ,jak zwykle w każdy poniedziałek,moja waga bardzo mi się nie podobała,ale dziś już mnie zadawala bo od wczoraj mniej pokazała o 1,2kg.Tak że wracam do normy z przed niedzieli,a przed niedzielą bardzo mi sie waga podobała,oj bardzooo, tylko że znowu był ten weekend:/.Ale żeby tak spadała jak w ubiegłym tygodniu to by mnie bardzo cieszyło i może już nie musiała bym tak długo walczyć z tymi pozostałymi 4-roma kg.Już tak nie dużo ,a tak jakoś ciężko do tego dojść.Ale odkryłyśmy z sąsiadką bardzo fajne jedzonko w Biedronce(tzn.ona odkryła,zaopatrzyła mnie też i teraz już sama to odnalazłam).Makrela w galarecie.Wsam raz do pracy czy tak na szybko jak głód moży człowieka.Pycha .Ja wczoraj miałam ochotę na śledzie w occie i tak kupowałam, że dopiero w domu zobaczyłam ,że to nie śledzie w occie tylko w oleju.I tak się śledzi najadłam;)) Zjadł je mój ojciec ,bo takie lubi :( ,a ja obeszłam się smakiem.
Kończę i uciekam popracować w spokoju.A do 15-tej mam błogi spokój i mogę zaległości nadrabiać we wszystkim ,bo nikt mi nie przeszkadza.
Pozdrawiam.pa
No to i ja się witam po długim nieodzywaniu....
No cóż, praca magisterska pochłonęła mnie do reszty, ale w końcu skończyłam w zeszłym tygodniu i teraz tylko kosmetyczne sprawy i jutro myślę, że będę drukować! Jeszcze muszę zdjęcia zrobić, w sumie poszłam wczoraj, wyszykowałam się, biała bluzka, make up, jadę do centrum, a w miejscu mojego fotografa BAR BISTRO!!!!!!! no gdzie, no jak, no co???- się pytam... Fotograf mi się zlikwidował!! i to ponoć już rok temu ;((( (widać, jak często do centrum chodzę... :/) No i zdjęcia nie zrobiłam, bo jakoś nie jestem przekonana do innych fotografów w moim mieście, ale w końcu muszę jakiegoś wybrać.
Poza tym, to nieciekawie nam się w życiu porobiło- mąż miał 3 tygodnie temu wypadek samochodowy, na szczęście jechał 60km/h (można było jechać 90), więc nic się za bardzo nikomu nie stało, ale niestety samochód do kasacji :( a to był taki upragniony busik mojego męża, który mieliśmy niecałe dwa lata dopiero (autko było starsze) i w dodatku, stało się to w drugą rocznicę otwarcia tej naszej firmy :( taki prezent....:( no i teraz kupa nerwów, problemów, brak kasy totalny i w sumie nie wiemy co robić, bo i tak już nieciekawie było, a teraz jest jeszcze gorzej:( Ja nie umiem żadnej roboty znaleźć, mąż też narazie żadnych robót na widoku i nic tylko się załamać... Nawet o diecie mi się za bardzo myśleć teraz nie chce, często grzeszę, na szczęście waga stoi... Się zastanawiamy, czy budowy nie sprzedać i kupić jakieś mieszkanie, ale na samą myśl o tym, że mielibyśmy ten nasz upragniony domek sprzedać, to mi się wyć chce... ;( Tyle w niego serca i duszy włożyliśmy, i wogle jak jedziemy na budowę, to od razu nam lepiej itp., a tu nagle myśl, że jednak w nim nie zamieszkamy? straaaszneee....
Może lepiej kończe, ale przynajmniej się wyżaliłam.... Mam nadzieję, że nikt z czytających depresji ode mnie nie załapie... ;]
pozdrawiam wszystkich!