Witam. Przypomniało mi się dziś, że posiadam w domu miskę "Liliana" z firmy "Tupperware". No i nabrałam ochoty, aby zrobić w niej moje ulubione ciasto, na które przepis mialam z instrukcji obslugi dołączonej do miski. Niestety instrukcję tę zgubiłam, a przepisu nie pamiętam
Miałabym więc wielką prośbę, aby ktoś posiadający tę miskę podał mi ten jeden przepis...byłabym starsznie wdzięczna! :)
Chodzi o przepis na taki jakby sernik na zimno, ale w takiej galaretowatej konsystencji... Miał dwie warstwy, białą i brązową (z kawą chyba, o ile dobrze pamiętam, albo z kakao), między warstwami układało się biszkopty. Ogólnie w składzie były na pewno serki homogenizowane, żelatyna itd.
Szukałam tyle w Internecie i nic nie mogłam znaleźć, więc napisałam o tym tutaj. I chwilę po napisaniu posta kontynuowałam szukanie i znalazłam przepis. :D
Jak już znalazłam, to podam dla innych, bo jest naprawdę warty polecenia, a zrobić można przecież w każdej innej misce, w tej po prostu ładnie wygląda i łatwo się go wyciąga i podaje. ;)
A więc: Lodowiec „ BIAŁA GÓRA ''
5 - 6 serków homogenizowanych waniliowych po 150 g 1 żelatyny Dr Oetkera ( 4 małe łyżeczki ) 1 paczka biszkoptów ( Lady Fingers ) lub biszkopty okrągłe wyśmienitki 2 łyżki cukru, albo mniej według uznania 1 utartej gorzkiej czekolady, albo 2 łyżki kakao 4 łyżki kokosu ( piórka )
Do pojemnika Candy wkładamy serki. W szklance gorącej wody rozpuszczamy 4 łyżeczki żelatyny, dodajemy cukier ( dokładnie wymieszać do rozpuszczenia się żelatyny - nie gotować ) i studzimy.
UWAGA ! zawartość jednej paczki żelatyny wystarcza na 2 desery . W Candy łączymy mikserem serki i żelatynę na jednolitą białą masę. Połowę masy przekładamy do osobnego pojemnika . Do pozostawionej masy wsypujemy 4 łyżki kokosu ( albo sparzone rodzynki i kosteczki owoców np. brzoskwiń (z syropu).
Lilianę lekko smarujemy oliwą i wylewamy jako pierwszą masę z kokosem, potem układamy mocno nasączone osłodzoną kawą lub alkoholem biszkopty. 2 połowę białej masy wlewamy do „ Candy " wsypujemy utartą czekoladę lub 2 łyżki kakao mieszamy i wylewamy na biszkopty. Formę zamykamy i odpowietrzamy. Deser odstawiamy do zastygnięcia.
Właśnie dziś zrobiłam to ciasto, teraz siedzi w lodówce - dziękuję za przepis. Akurat mam taką formę jak Ty i jestem zafascynowana prostotą pomysłu oraz efektem końcowym (jak się już produkt wyjmie z tej miski ;-)) Kiedyś zrobiłam w niej po prostu budyń z galaretką - wyglądało to naprawdę fajnie i oczywiście całe się trzęsło ;-)
Zainteresowalem sie co za miska, o co chodzi, zacząłem szperac i wyczytalem np, że:
"zrobilam ciasto na pizze - kolo 2 w nocy mi sie zebralo na pieczenie sprawa wyglada tak: maka plus sol do miski, drozdze do kubeczka z ciepla woda i cukrem - zmieszane, dodane do maki, pomieszane lekko lyzka. miska zamknieta pokrywka, nie kladlam jej w cieple miejsce ani nic - po prostu stala sobie na blacie. ciasto uroslo ladnie"
czy to prawda? jesli tak byloby idealnie dla takich leniuchow jak ja.....?
Użytkownik betap napisał w wiadomości: > Ale tu chodzi o inną formę - do deserów na zimno.
Rozumiem, ale to w sumie nieistotne. Chodzi o to, czy rzeczywiście istnieją jakieś perpetum mobile, co same robią? Przecież to niemożliwe...? Czyli czy są takie urzadzenia, które istotnie pomagają w kuchni? Wyręczają nas w ciężkiej i mozolnej pracy....?
Cudów nie ma ,ale ta miska , o której pisałaś faktycznie robi ciasta bez konieczności wkładania rąk w ciasto. Czego ja osobiście nie lubię a ciasto drożdżowe tak.
Mam taką miskę i sobie ją chwalę ale myślę, że może to być każda miska ze szczelnie zamykaną pokrywą a sedno tkwi w przepisie. Składniki ciasta wrzucam do miski troche zamieszam łyżką, zamykam pokrywkę, kilka razy potrząsam miską i stawiam do rośnięcia.
Mam tą miskę, o której piszesz. Nosi ona dumne miano "Maksymilian" :) Kupiłam ją ze względu na to, że najchudszą, najwątlejszą częścią mojego ciała (zupełnie nie pasującą do reszty) są moje ręce a zwłaszcza malutkie packi (czyt. dłonie). I te właśnie odnogi moje za cholerę nie mają sily, by wyrabiać ciasto drożdźowe. A w tej misce nie trzeba wyrabiać. Tylko powkładać produkty, zamieszać, zamknąć, wypuścić powietrze, jeszcze raz zamknąć i czekać aż zrobi <pyk> i pokrywa sie otworzy. Gotowe. :)
Witam.
Przypomniało mi się dziś, że posiadam w domu miskę "Liliana" z firmy "Tupperware".
No i nabrałam ochoty, aby zrobić w niej moje ulubione ciasto, na które przepis mialam z instrukcji obslugi dołączonej do miski.
Niestety instrukcję tę zgubiłam, a przepisu nie pamiętam
Miałabym więc wielką prośbę, aby ktoś posiadający tę miskę podał mi ten jeden przepis...byłabym starsznie wdzięczna! :)
Chodzi o przepis na taki jakby sernik na zimno, ale w takiej galaretowatej konsystencji...
Miał dwie warstwy, białą i brązową (z kawą chyba, o ile dobrze pamiętam, albo z kakao), między warstwami układało się biszkopty. Ogólnie w składzie były na pewno serki homogenizowane, żelatyna itd.
Z góry bardzo dziękuję za pomoc. :)
Ok, już nieaktualne. :P
Szukałam tyle w Internecie i nic nie mogłam znaleźć, więc napisałam o tym tutaj. I chwilę po napisaniu posta kontynuowałam szukanie i znalazłam przepis. :D
Jak już znalazłam, to podam dla innych, bo jest naprawdę warty polecenia, a zrobić można przecież w każdej innej misce, w tej po prostu ładnie wygląda i łatwo się go wyciąga i podaje. ;)
A więc:
Lodowiec „ BIAŁA GÓRA ''
5 - 6 serków homogenizowanych waniliowych po 150 g
1 żelatyny Dr Oetkera ( 4 małe łyżeczki )
1 paczka biszkoptów ( Lady Fingers ) lub biszkopty okrągłe wyśmienitki
2 łyżki cukru, albo mniej według uznania
1 utartej gorzkiej czekolady, albo 2 łyżki kakao
4 łyżki kokosu ( piórka )
Do pojemnika Candy wkładamy serki. W szklance gorącej wody rozpuszczamy
4 łyżeczki żelatyny, dodajemy cukier
( dokładnie wymieszać do rozpuszczenia się żelatyny - nie gotować ) i studzimy.
UWAGA ! zawartość jednej paczki żelatyny wystarcza na 2 desery .
W Candy łączymy mikserem serki i żelatynę na jednolitą białą masę.
Połowę masy przekładamy do osobnego pojemnika .
Do pozostawionej masy wsypujemy 4 łyżki kokosu
( albo sparzone rodzynki i kosteczki owoców np. brzoskwiń (z syropu).
Lilianę lekko smarujemy oliwą i wylewamy jako pierwszą masę z kokosem,
potem układamy mocno nasączone osłodzoną kawą lub alkoholem biszkopty.
2 połowę białej masy wlewamy do „ Candy " wsypujemy utartą czekoladę lub 2 łyżki kakao
mieszamy i wylewamy na biszkopty. Formę zamykamy i odpowietrzamy.
Deser odstawiamy do zastygnięcia.
Właśnie dziś zrobiłam to ciasto, teraz siedzi w lodówce - dziękuję za przepis. Akurat mam taką formę jak Ty i jestem zafascynowana prostotą pomysłu oraz efektem końcowym (jak się już produkt wyjmie z tej miski ;-)) Kiedyś zrobiłam w niej po prostu budyń z galaretką - wyglądało to naprawdę fajnie i oczywiście całe się trzęsło ;-)
Zainteresowalem sie co za miska, o co chodzi, zacząłem szperac i wyczytalem np, że:
"zrobilam ciasto na pizze - kolo 2 w nocy mi sie zebralo na pieczenie
sprawa wyglada tak:
maka plus sol do miski, drozdze do kubeczka z ciepla woda i cukrem - zmieszane, dodane do maki, pomieszane lekko lyzka. miska zamknieta pokrywka, nie kladlam jej w cieple miejsce ani nic - po prostu stala sobie na blacie. ciasto uroslo ladnie"
czy to prawda? jesli tak byloby idealnie dla takich leniuchow jak ja.....?
Ale tu chodzi o inną formę - do deserów na zimno.
Użytkownik betap napisał w wiadomości:
> Ale tu chodzi o inną formę - do deserów na zimno.
Rozumiem, ale to w sumie nieistotne. Chodzi o to, czy rzeczywiście istnieją jakieś perpetum mobile, co same robią?
Przecież to niemożliwe...?
Czyli czy są takie urzadzenia, które istotnie pomagają w kuchni? Wyręczają nas w ciężkiej i mozolnej pracy....?
Cudów nie ma ,ale ta miska , o której pisałaś faktycznie robi ciasta bez konieczności wkładania rąk w ciasto. Czego ja osobiście nie lubię a ciasto drożdżowe tak.
SOmebody.. Ciasto tak czy inaczej trzeba pomieszać, w misce, w zwykłej, czy niezwykłej.. A rośnie zazwyczaj samo- nie trzeba mu pomagać :)))
W cięzkiej pracy wyręcza nas mikser, bledner czy robot, który szatkuje duże ilości warzyw na przykład..
Ciasto samo się nie zrobi :)
Mam taką miskę i sobie ją chwalę ale myślę, że może to być każda miska ze szczelnie zamykaną pokrywą a sedno tkwi w przepisie. Składniki ciasta wrzucam do miski troche zamieszam łyżką, zamykam pokrywkę, kilka razy potrząsam miską i stawiam do rośnięcia.
Mam tą miskę, o której piszesz. Nosi ona dumne miano "Maksymilian" :) Kupiłam ją ze względu na to, że najchudszą, najwątlejszą częścią mojego ciała (zupełnie nie pasującą do reszty) są moje ręce a zwłaszcza malutkie packi (czyt. dłonie). I te właśnie odnogi moje za cholerę nie mają sily, by wyrabiać ciasto drożdźowe. A w tej misce nie trzeba wyrabiać. Tylko powkładać produkty, zamieszać, zamknąć, wypuścić powietrze, jeszcze raz zamknąć i czekać aż zrobi <pyk> i pokrywa sie otworzy. Gotowe. :)