Witam serdecznie...Przegladam ta strone juz od jakiegos czasu, jednak dopiero teraz osmielilam sie na utworzenie wlasnego watku. Chciałam Was zapytac-jak myślicie czy mozna zmienic swoja nature.Kazdy z nas ma pewne cechy charakteru ktorych nie lubi lub sie wstydzi.Ja jestem bardzo uczuciowa.BArdzo czesto się wzruszam.Nie byloby w tym nic zlego, gdyby to moje zachowanie nie zaczelo irytowac moich bliskich(nazyczonego).Przejawia sie to jako słabosc dla nich(tak domniewam)A jak gdzy mi cos nie wychodzi,gdzy czuje sie zle na sercu,gdy czuje stres-wzruszam sie i placze.Chcialabym to zmienic.Stac sie bardziej stanowcza i pewna kobieta.Dodam ze mam 23 lata.Czy to wynika z postawy jaka przyjelam z dziecinstwa i w ktorej jest mi dobrze i po czesci bezpiecznie? Czytalam rozne posty i wiem ze jest tu sporo ludzi ktorzy sluza rada, a nie potepieniem Dziekuje michasia
A po co masz sie dziewczyno zmieniać? Czy to źle, że się wzruszasz? To tylko świadczy o Twoim dobrym, wrązliwym serduszku.. Jedni wzruszają się, inni-jak ja- są jak struna- pobudliwi. Inni chrapią a jeszcze inni..no nie powiem))Ten rodzaj uczuciowości jest cenny i rzadki. Pielęgnuj go i badź z niego dumna! A, jak komuś nie pasuje to już jego problem.
Tak ja wiem że wrażliwosc jest dobra cecha, ale co jesli jest jej za duzo?Gdy przy niepowodzenich reagujemy łzami i ten rodzaj odpowiedzi na stres jest nam najwygodniejszy(chociaz nie koniecznie pozadany)
Ja też czasem rozryczę sie, ale tylko wtedy, kiedy oddaje komus dusze a ten mnie sobaczy.Na niewdzięcznośc tak reaguje.ale nie ukrywam tego. Taka jest moja natura.To jest twoja- bynajmniej nie wstydliwa -cecha charakteru.No to co, że się popłaczesz...W tan sposób odreagowujesz emocje. Jak cię to wstydzi to mów wtedy,że potrzebujesz chiwlki na łzy , bo jesteś wrażliwa.Kazdy to zrozumie i jeszcze bardziej cię polubi. Każdy ma swoje słabości, Monolitów to nie ma.
Michasiu, czlowiek jest bardziej lub mniej wrażliwy. I bardzo mozliwe, że nigdy sie nie zmienisz. Ale pytanie brzmi: po co chcesz sie zmieniać? Napisałaś, że że Twoje zachowanie irytuje ... no właśnie, tak naprawdę kogo? Twoich bliskich, czy tylko narzeczonego?
Myślę, że najgorszą rzeczą jest wyrzeczenie się samej siebie dla drugiego człowieka. A Ty jesteś wrażliwa i on to musi zaakceptować, bo zmiana wyjdzie tylko Tobie na gorsze. Odbije się na Twojej psychice, bo zaczniesz tłumić emocje. A one kiedyś skumulowane wybuchną z wielką siłą.
Jest taka zasada, że to co w narzeczeństwie denerwuje, w małżeństwie robi się nie do zniesienia. Pomyśl o tym zanim powiesz TAK.
Nie tylko Jego to moje zachowanie irytuje-niedawno znajoma potwierdziła mi to samo.Fakt nie zastanawiałabym się jak zmienic swoje postępowanie gdyby mi samej nie zaczeło to przeszkadzac-czuje sie słaba ze nie potrafie czasem poradzic sobie z sytuacja bez lania łez.Wiem też że Jego intencje sa szczere-sam tez pokonał swoje słabosci dla mnie(nauczył sie opanowywac nerwowosc)Zapewne to nie sprawiło, że juz nie jest nerwowy- ale napewno zmieniło jego reakcje.Muszę przyzna że starał sie bardzo(ja mu uswiadomiłam że tak dluzej nie mozna)i udało mu sie.To samo ja chce zrobic...Mam motywacje, osoba ktora kocham. Myśle nad ta sytacja i dochodze do wniosku że taką postawe wynioslam z dziecinstwa- rodzice unikali krytyki wobec nas, nie wymagali zbyt wiele(byłam grzecznym dzieckiem wiec nie mieli ze mna problemu,nie musieli wiec zbyt wiele wymagac)byłam chroniona od sytuacji stresujacych. Ale dziecinstwo minelo i teraz juz jako dorosla osoba chce stawic czlolo tej mojej slabosci Prosze wiec powiedzcie moze jak Wy radzicie sobie ze stresem, krytyka, jaka jest wasza reakcja-złosc?czy podchodzicice z dystansem do takich sytuacji nie analizujac za bardzo?
Prawie wszystko się zgadza :))) Tylko nie każda wrażliwość musi przejawiać się płaczliwością ... Ta ( znaczy płaczliwość ) może być spowodowana ( no sorry za brak owijania w bawełnę : ) sprawdzonym od zawsze sposobem : poryczę się , to wszyscy mi dadzą spokój .
Ten sposób działa jakby poza naszą wolą ( u mnie tak działał ) , aż w końcu orientujesz się , że wszystkich wokół wprawia to w zażenowanie ( łącznie z Tobą :) , bo powtarza się to za często ...
Ja to zwalczyłam ... Na początek nauczyłam się połykać niepotrzebne łzy , potem nauczyłam się te łzy nazywać ...
Mysle as, ze upraszczasz-Wrazliwosc to nie jest sylwetka czy silna wola nad ktora mozna pracowac.To jest sposob postrzegania swiata.Naleze do osob takich jak michasia, nadwrazliwach.Co wg Ciebie milalybysmy zrobic, zeby sie zmienic?
Ja zmieniłam się z nieśmiałości. Z wrażliwością jest trudniej. Jeżeli musi się zmienić to ciągle o tym myśleć. Powstrzymywać się przed wybuchem emocji. Ja byłam też mocno płaczliwa. Nie jest tak dobrze jak bym chciała ale jest dużo lepiej i ciągle nad tym pracuję. Można też zaakceptować siebie i pozostać takim jakim się jest bo swoją postawą chyba nikogo nie krzywdzi.
Ja nie rozumię dlaczego masz się zmieniać,ja też płaczę gdy jest mi żle i nie dobrze Ostatnio płakałam jak broniłam swego syna,ale zdania nie zmieniłam.Niech wstydzą się Ci co doprowadzają Cie do takiego stanu, bo uważają,że płacz jest objawem bezsilności Dla mnie płacz jest od tego roku moja siłą, bo się wypłaczę i dalej robię swoje
pozdrawiam
cholera ja beczę prawie na kazdym filmie jak tylko komuś się dzieje krzywda i cała rodzina ma radochę
Zresztą co bedę pisać u mnie to tradycja mama płacze dzieci i mąż dogryzają,ale i tak wiem ,że mnie kochają.
Po co się chcesz zmieniac ? dla mnie jesteś normalna, wrażliwa z dobrym sercem. Lepiej poszukaj sobie takiego faceta, co zaakceptuje Cię taką jaka jestes:) pozdrawiam.
Mamo Rozyczki ja wierze Michasi, ze to przeszkadza.Sama mam to samo.Ogladam cos z dziecmi- placze, czytam im o starozytnym Rzymie, o gladiatorach- placze.Slucham swojej ulubionej muzyki - rycze.Nie musze chyba pisac jak zachowuje sie idac na koncert mojej corki (gra na srzypcach)- rycze jak bobr.Normalnie jestem pogodna typ smieszki ale wzruszam sie bardzo latwo i czesto sie tego wstydze. Co do bliskich, ktorych to irytuje....nie nazwalabym ich bliskimi
Sprawdzałaś poziom hormonów czy masz zdrową tarczycę. Przy zaburzeniach pracy też może być taki efekt. Ja sprawdziłam u siebie i całe szczęście jest ok.
Ja też jestem wrażliwa, najbardziej jak widzę krzywdę dzieci i zwierząt, moja córka to w ogóle beksa. Dzisiaj się zbeczałyśmy obie, w telekxpresie pokazywali 4 miesięcznego szczeniaka, którego właścicel wyrzucił z jadącego samochodu. Dobrze że samochód jadący z tyłu zatrzymał się,zabrał pieska do weterynarza. miał złamane 3 łapki, wsadzili mu w gips, piesek będzie żył. Zaopiekowała się nim jakaś młoda dziewczyna. Córka długo płakała i ja z nią:( O tym typie co mu to zrobił, nic nie napisze! ale powinni go
sa takie cechy ktore mozna zmienic i takie ktore jest ciezko przezwyciezyc trzeba sie bardzo starac a powinno sie udac ja np zmienilam swoja niesmialosc ale to ze sie wzruszasz to dobrze o tobie swiadczy ze jestes wrazliwa na ludzka i nie tylko ludzka krzywde ja taka sie stalam po porodzie syna jak widze jak ktos krzywdzi dzieci albo male zwierzatka to placze jakby mi krzywde ktos zrobil
Można to zmienić. Tylko po co? Piszesz, ze Ci dobrze i bezpiecznie i jednoczesnie źle i zawstydzająco... Umiesz się sama połapać w tym? Dlaczego Ci z tym dobrze? Nie umiesz sobie inaczej radzić z emocjami?
I z innej beczki- umiesz w ogóle nazywać swoje emocje? Czy każda emocja ( w sensie, ze "coś" - radość, smutek, stres, strach... inne) wywołuje w Tobie płacz? Wtedy to, co nazywasz irytacją u bliskich byłoby zwykła troska, no i koniecznie trza by było iśc do doktora ( psychologa), bo tak czytam i nie za bardzo rozumiem- chcesz zwalczyć zewnętrzne objawy ( płaczliwość), czy chcesz się wyzbyć "uczuciowości"? I co to jest ta uczuciowość?
... tak tylko napisałam, jakbyś chciała pogadać...
Michasiu wiem o czym mówisz. Jestem tak samo wrazliwą osoba i płaczę z wielu powodów. Nie raz słuszałam w domu rodzinnym, że płaczę na zawołanie i czułam się tym skrzywdzona. Ale rodziców się nie wybiera i musimy się godzić z ich krytyką. Natomiast narzeczonego same sobie wybieramy......więc albo nas akceptuje albo nie. To nie fair, że on Cię krytykuje, bo nie robisz nic złego. Mój narzeczony nie ma z tym żadnego problemu. Podam ci kilka przykładów, po których przekonasz się że nie jesteś dziwna i odosobniona. 1) Kiedy wzruszam się na filmie, to nie leci mi łezka po policzku tylko zanoszę się jak dziecko ;) 2) Kiedyś młody kasjer w supermarkecie pomylił się powaznie na moją niekorzyść. Zdenerwowałam się i byłam niemiła. Trzęsły mu się ręce ale odkręcił sprawę. Po powrocie do domu przepłakałam całe popołdnie, bo nie mogłam sobie poradzic z tym, że wprowadziłam go w taki stres. 3) Kiedy usłyszałam płacz mojego syna, tóż po porodzie, zaczęłam strasznie płakać. Gdy lekarze zapytali dlaczego tak płaczę, odpowiedź brzmiała: " ...bo mój synek jest taki piękny!..." 4) W zeszłym miesiącu podjechałam do Mc Donalda. Przy zakupie jedzenia pani zaproponowała mi kupno płyty z utworami Majki Jeżowskiej.......na rzecz dzieci chorych na raka. Oczywiscie płytę kupiłam i zaraz włączyłam w samochodzie. Słuchając dobrze mi znanych piosenek z dzieciństwa, przepłakałam całą drogę do domu, na myśl o cierpiących na raka dzieciach. Sama widzisz......nie przejmuj sie tym wogóle i żyj sobie spokojnie. Taki charakter ma swój urok.......wyróżnia cię w tłumie :) A narzeczony chyba nie jest Ciebie wart jeśli potępia twój wrażliwy charakter. Zyczę Ci powodzenia :)
wszystko dobrze, tylko ja sobie właśnie uświadamiam, że to nie mojej wrażliwości chce się pozbyć, tylko stać się odporną na krytykę(często uzasadnioną) i umieć lepiej radzić sobie z sytuacjami stresującymi.(a nie jak bezbronne dziecko ktoremu brakuje argumentow reagować płaczem)To nie tylko chodzi o fakt,że narzeczony mi zwrócił na to uwage,ja przede wszytskim tego chce.Teraz gdy jestem wstanie nazwać to, co mi przeszkadza,będzie mi łatwiej. A wrażliwość tą pozytywną będę u siebie pielęgnować.Dziękuję za porady...
Ja ostatnio bardzo się zainteresowałam teorią analizy transakcyjnej, która w skrócie "dzieli" osobowość człowieka na trzy części: Dziecko, Rodzic, Dorosły. Jeżeli reagujesz łzami, to jest to Twoje Dziecko (wewnętrzne). Z tego co piszesz wyżej, Twoje dzieciństwo nie obfitowało raczej w wydarzenia, którym musiałaś stawić czoła - było spokojnie, być może nie musiałaś o nic walczyć, być może zgadzałaś się na wiele, bo tak chcieli Twoi rodzice, którzy wtedy byli dla Ciebie osobami najważnieszymi. Dobrze to rozumiem, bo sama byłam chowana trochę pod kloszem i w sytuacjach trudnych, już w "dorosłym" życiu nie mogłam sobie poradzić, często wybuchałam płaczem. Co mogę Ci doradzić - czytaj mądre książki, może na początek "Ja jestem OK, Ty jesteś OK" - bardzo ciekawa rzecz, opisuje skąd się biorą różne reakcje i jak wzmocnić "swojego" Dorosłego, czyli część osobowości, która nie kieruje się emocjami, tylko analizuje fakty. I jak ktoś tu wyżej mądrze napisał - naucz się nazywać swoje łzy.. Nie wiem czy to dobrze zrozumiałam, ale odczytuję to tak, że trzeba się zawsze zastanowić co tak naprawdę jest przyczyną łez, przeanalizować to i wyciągnąć wnioski na przyszłość. I nie popełniać tych samych błędów. Co do nerwowego narzeczonego... Oby się nie okazało, że on jest po prostu agresywny... Tacy się nigdy nie zmieniają...
Witam serdecznie...Przegladam ta strone juz od jakiegos czasu, jednak dopiero teraz osmielilam sie na utworzenie wlasnego watku.
Chciałam Was zapytac-jak myślicie czy mozna zmienic swoja nature.Kazdy z nas ma pewne cechy charakteru ktorych nie lubi lub sie wstydzi.Ja jestem bardzo uczuciowa.BArdzo czesto się wzruszam.Nie byloby w tym nic zlego, gdyby to moje zachowanie nie zaczelo irytowac moich bliskich(nazyczonego).Przejawia sie to jako słabosc dla nich(tak domniewam)A jak gdzy mi cos nie wychodzi,gdzy czuje sie zle na sercu,gdy czuje stres-wzruszam sie i placze.Chcialabym to zmienic.Stac sie bardziej stanowcza i pewna kobieta.Dodam ze mam 23 lata.Czy to wynika z postawy jaka przyjelam z dziecinstwa i w ktorej jest mi dobrze i po czesci bezpiecznie?
Czytalam rozne posty i wiem ze jest tu sporo ludzi ktorzy sluza rada, a nie potepieniem
Dziekuje
michasia
A po co masz sie dziewczyno zmieniać? Czy to źle, że się wzruszasz? To tylko świadczy o Twoim dobrym, wrązliwym serduszku..
Jedni wzruszają się, inni-jak ja- są jak struna- pobudliwi. Inni chrapią a jeszcze inni..no nie powiem))Ten rodzaj uczuciowości jest cenny i rzadki.
Pielęgnuj go i badź z niego dumna!
A, jak komuś nie pasuje to już jego problem.
Tak ja wiem że wrażliwosc jest dobra cecha, ale co jesli jest jej za duzo?Gdy przy niepowodzenich reagujemy łzami i ten rodzaj odpowiedzi na stres jest nam najwygodniejszy(chociaz nie koniecznie pozadany)
Ja też czasem rozryczę sie, ale tylko wtedy, kiedy oddaje komus dusze a ten mnie sobaczy.Na niewdzięcznośc tak reaguje.ale nie ukrywam tego. Taka jest moja natura.To jest twoja- bynajmniej nie wstydliwa -cecha charakteru.No to co, że się popłaczesz...W tan sposób odreagowujesz emocje.
Jak cię to wstydzi to mów wtedy,że potrzebujesz chiwlki na łzy , bo jesteś wrażliwa.Kazdy to zrozumie i jeszcze bardziej cię polubi. Każdy ma swoje słabości, Monolitów to nie ma.
Michasiu, czlowiek jest bardziej lub mniej wrażliwy. I bardzo mozliwe, że nigdy sie nie zmienisz. Ale pytanie brzmi: po co chcesz sie zmieniać? Napisałaś, że że Twoje zachowanie irytuje ... no właśnie, tak naprawdę kogo? Twoich bliskich, czy tylko narzeczonego?
Myślę, że najgorszą rzeczą jest wyrzeczenie się samej siebie dla drugiego człowieka. A Ty jesteś wrażliwa i on to musi zaakceptować, bo zmiana wyjdzie tylko Tobie na gorsze. Odbije się na Twojej psychice, bo zaczniesz tłumić emocje. A one kiedyś skumulowane wybuchną z wielką siłą.
Jest taka zasada, że to co w narzeczeństwie denerwuje, w małżeństwie robi się nie do zniesienia. Pomyśl o tym zanim powiesz TAK.
Nie tylko Jego to moje zachowanie irytuje-niedawno znajoma potwierdziła mi to samo.Fakt nie zastanawiałabym się jak zmienic swoje postępowanie gdyby mi samej nie zaczeło to przeszkadzac-czuje sie słaba ze nie potrafie czasem poradzic sobie z sytuacja bez lania łez.Wiem też że Jego intencje sa szczere-sam tez pokonał swoje słabosci dla mnie(nauczył sie opanowywac nerwowosc)Zapewne to nie sprawiło, że juz nie jest nerwowy- ale napewno zmieniło jego reakcje.Muszę przyzna że starał sie bardzo(ja mu uswiadomiłam że tak dluzej nie mozna)i udało mu sie.To samo ja chce zrobic...Mam motywacje, osoba ktora kocham.
Myśle nad ta sytacja i dochodze do wniosku że taką postawe wynioslam z dziecinstwa- rodzice unikali krytyki wobec nas, nie wymagali zbyt wiele(byłam grzecznym dzieckiem wiec nie mieli ze mna problemu,nie musieli wiec zbyt wiele wymagac)byłam chroniona od sytuacji stresujacych.
Ale dziecinstwo minelo i teraz juz jako dorosla osoba chce stawic czlolo tej mojej slabosci
Prosze wiec powiedzcie moze jak Wy radzicie sobie ze stresem, krytyka, jaka jest wasza reakcja-złosc?czy podchodzicice z dystansem do takich sytuacji nie analizujac za bardzo?
Oj ewka, zgadzam się ze wszystkim co mówisz.
Michasiu, weź pod uwagę te mądre słowa.
Prawie wszystko się zgadza :)))
Tylko nie każda wrażliwość musi przejawiać się płaczliwością ...
Ta ( znaczy płaczliwość ) może być spowodowana ( no sorry za brak owijania w bawełnę : ) sprawdzonym od zawsze sposobem : poryczę się , to wszyscy mi dadzą spokój .
Ten sposób działa jakby poza naszą wolą ( u mnie tak działał ) , aż w końcu orientujesz się , że wszystkich wokół wprawia to w zażenowanie ( łącznie z Tobą :) , bo powtarza się to za często ...
Ja to zwalczyłam ...
Na początek nauczyłam się połykać niepotrzebne łzy , potem nauczyłam się te łzy nazywać ...
I teraz jestem " twardzielem " :)))))))
Nie przejmuj się, to nie jest zla cecha - wiem, że może utrudniac zycie ale nie zmienisz tego.
Jeżeli chcesz się zmienić to jest to możliwe. Musisz się starać i się da. Ja na studiach postanowiłam się zmienić i udało się.
Mysle as, ze upraszczasz-Wrazliwosc to nie jest sylwetka czy silna wola nad ktora mozna pracowac.To jest sposob postrzegania swiata.Naleze do osob takich jak michasia, nadwrazliwach.Co wg Ciebie milalybysmy zrobic, zeby sie zmienic?
Ja zmieniłam się z nieśmiałości. Z wrażliwością jest trudniej. Jeżeli musi się zmienić to ciągle o tym myśleć. Powstrzymywać się przed wybuchem emocji. Ja byłam też mocno płaczliwa. Nie jest tak dobrze jak bym chciała ale jest dużo lepiej i ciągle nad tym pracuję. Można też zaakceptować siebie i pozostać takim jakim się jest bo swoją postawą chyba nikogo nie krzywdzi.
Ja nie rozumię dlaczego masz się zmieniać,ja też płaczę gdy jest mi żle i nie dobrze Ostatnio płakałam jak broniłam swego syna,ale zdania nie zmieniłam.Niech wstydzą się Ci co doprowadzają Cie do takiego stanu, bo uważają,że płacz jest objawem bezsilności Dla mnie płacz jest od tego roku moja siłą, bo się wypłaczę i dalej robię swoje
pozdrawiam
cholera ja beczę prawie na kazdym filmie jak tylko komuś się dzieje krzywda i cała rodzina ma radochę
Zresztą co bedę pisać u mnie to tradycja mama płacze dzieci i mąż dogryzają,ale i tak wiem ,że mnie kochają.
Po co się chcesz zmieniac ? dla mnie jesteś normalna, wrażliwa z dobrym sercem. Lepiej poszukaj sobie takiego faceta, co zaakceptuje Cię taką jaka jestes:) pozdrawiam.
Mamo Rozyczki ja wierze Michasi, ze to przeszkadza.Sama mam to samo.Ogladam cos z dziecmi- placze, czytam im o starozytnym Rzymie, o gladiatorach- placze.Slucham swojej ulubionej muzyki - rycze.Nie musze chyba pisac jak zachowuje sie idac na koncert mojej corki (gra na srzypcach)- rycze jak bobr.Normalnie jestem pogodna typ smieszki ale wzruszam sie bardzo latwo i czesto sie tego wstydze.
Co do bliskich, ktorych to irytuje....nie nazwalabym ich bliskimi
Gorzej jest jak idziesz do urzędu i mówiąc co chcesz płaczesz:(
Sprawdzałaś poziom hormonów czy masz zdrową tarczycę. Przy zaburzeniach pracy też może być taki efekt. Ja sprawdziłam u siebie i całe szczęście jest ok.
Ja też jestem wrażliwa, najbardziej jak widzę krzywdę dzieci i zwierząt, moja córka to w ogóle beksa. Dzisiaj się zbeczałyśmy obie, w telekxpresie pokazywali 4 miesięcznego szczeniaka, którego właścicel wyrzucił z jadącego samochodu.
Dobrze że samochód jadący z tyłu zatrzymał się,zabrał pieska do weterynarza. miał złamane 3 łapki, wsadzili mu w gips, piesek będzie żył. Zaopiekowała się nim jakaś młoda dziewczyna. Córka długo płakała i ja z nią:(
O tym typie co mu to zrobił, nic nie napisze! ale powinni go
sa takie cechy ktore mozna zmienic i takie ktore jest ciezko przezwyciezyc trzeba sie bardzo starac a powinno sie udac ja np zmienilam swoja niesmialosc ale to ze sie wzruszasz to dobrze o tobie swiadczy ze jestes wrazliwa na ludzka i nie tylko ludzka krzywde ja taka sie stalam po porodzie syna jak widze jak ktos krzywdzi dzieci albo male zwierzatka to placze jakby mi krzywde ktos zrobil
Nie łam się badż sobą Jesli pokachasz siebie samą taka jaką jesteś inni będą Cię kochać również
Można to zmienić. Tylko po co? Piszesz, ze Ci dobrze i bezpiecznie i jednoczesnie źle i zawstydzająco... Umiesz się sama połapać w tym?
Dlaczego Ci z tym dobrze? Nie umiesz sobie inaczej radzić z emocjami?
I z innej beczki- umiesz w ogóle nazywać swoje emocje? Czy każda emocja ( w sensie, ze "coś" - radość, smutek, stres, strach... inne) wywołuje w Tobie płacz? Wtedy to, co nazywasz irytacją u bliskich byłoby zwykła troska, no i koniecznie trza by było iśc do doktora ( psychologa), bo tak czytam i nie za bardzo rozumiem- chcesz zwalczyć zewnętrzne objawy ( płaczliwość), czy chcesz się wyzbyć "uczuciowości"? I co to jest ta uczuciowość?
... tak tylko napisałam, jakbyś chciała pogadać...
Pozdrawiam serdecznie
Michasiu wiem o czym mówisz. Jestem tak samo wrazliwą osoba i płaczę z wielu powodów. Nie raz słuszałam w domu rodzinnym, że płaczę na zawołanie i czułam się tym skrzywdzona. Ale rodziców się nie wybiera i musimy się godzić z ich krytyką. Natomiast narzeczonego same sobie wybieramy......więc albo nas akceptuje albo nie. To nie fair, że on Cię krytykuje, bo nie robisz nic złego. Mój narzeczony nie ma z tym żadnego problemu. Podam ci kilka przykładów, po których przekonasz się że nie jesteś dziwna i odosobniona.
1) Kiedy wzruszam się na filmie, to nie leci mi łezka po policzku tylko zanoszę się jak dziecko ;)
2) Kiedyś młody kasjer w supermarkecie pomylił się powaznie na moją niekorzyść. Zdenerwowałam się i byłam niemiła. Trzęsły mu się ręce ale odkręcił sprawę. Po powrocie do domu przepłakałam całe popołdnie, bo nie mogłam sobie poradzic z tym, że wprowadziłam go w taki stres.
3) Kiedy usłyszałam płacz mojego syna, tóż po porodzie, zaczęłam strasznie płakać. Gdy lekarze zapytali dlaczego tak płaczę, odpowiedź brzmiała: " ...bo mój synek jest taki piękny!..."
4) W zeszłym miesiącu podjechałam do Mc Donalda. Przy zakupie jedzenia pani zaproponowała mi kupno płyty z utworami Majki Jeżowskiej.......na rzecz dzieci chorych na raka. Oczywiscie płytę kupiłam i zaraz włączyłam w samochodzie. Słuchając dobrze mi znanych piosenek z dzieciństwa, przepłakałam całą drogę do domu, na myśl o cierpiących na raka dzieciach.
Sama widzisz......nie przejmuj sie tym wogóle i żyj sobie spokojnie. Taki charakter ma swój urok.......wyróżnia cię w tłumie :) A narzeczony chyba nie jest Ciebie wart jeśli potępia twój wrażliwy charakter. Zyczę Ci powodzenia :)
wszystko dobrze, tylko ja sobie właśnie uświadamiam, że to nie mojej wrażliwości chce się pozbyć, tylko stać się odporną na krytykę(często uzasadnioną) i umieć lepiej radzić sobie z sytuacjami stresującymi.(a nie jak bezbronne dziecko ktoremu brakuje argumentow reagować płaczem)To nie tylko chodzi o fakt,że narzeczony mi zwrócił na to uwage,ja przede wszytskim tego chce.Teraz gdy jestem wstanie nazwać to, co mi przeszkadza,będzie mi łatwiej.
A wrażliwość tą pozytywną będę u siebie pielęgnować.Dziękuję za porady...
Ja ostatnio bardzo się zainteresowałam teorią analizy transakcyjnej, która w skrócie "dzieli" osobowość człowieka na trzy części: Dziecko, Rodzic, Dorosły. Jeżeli reagujesz łzami, to jest to Twoje Dziecko (wewnętrzne). Z tego co piszesz wyżej, Twoje dzieciństwo nie obfitowało raczej w wydarzenia, którym musiałaś stawić czoła - było spokojnie, być może nie musiałaś o nic walczyć, być może zgadzałaś się na wiele, bo tak chcieli Twoi rodzice, którzy wtedy byli dla Ciebie osobami najważnieszymi. Dobrze to rozumiem, bo sama byłam chowana trochę pod kloszem i w sytuacjach trudnych, już w "dorosłym" życiu nie mogłam sobie poradzić, często wybuchałam płaczem.
Co mogę Ci doradzić - czytaj mądre książki, może na początek "Ja jestem OK, Ty jesteś OK" - bardzo ciekawa rzecz, opisuje skąd się biorą różne reakcje i jak wzmocnić "swojego" Dorosłego, czyli część osobowości, która nie kieruje się emocjami, tylko analizuje fakty.
I jak ktoś tu wyżej mądrze napisał - naucz się nazywać swoje łzy.. Nie wiem czy to dobrze zrozumiałam, ale odczytuję to tak, że trzeba się zawsze zastanowić co tak naprawdę jest przyczyną łez, przeanalizować to i wyciągnąć wnioski na przyszłość. I nie popełniać tych samych błędów.
Co do nerwowego narzeczonego... Oby się nie okazało, że on jest po prostu agresywny... Tacy się nigdy nie zmieniają...