Dzisiejszej nocy ok.23.30 obudzily mnie dziwne odglosy w korytarzu i kuchni.Bylam dzisiaj w nocy sama i lezalam sobie w lozku w sypialni i nasluchiwalam.Skrzypienie parkietu w te i we wte...Probowalam te odglosy zignorowac, parkiet czasami "pracuje" w nocy przeciez...Nagle slysze, ze cos lazi po kuchni, dzwieki potracanych naczyn i sztuccy (tych, ktore staly na stole). Pomyslalam: duchy!! Ja mam czasami takie podejrzenia, ze w nocy jak my ludzie zasypiamy to duchy sobie bezkarnie harcuja. Adrenalina mi podskoczyla, zrobilo mi sie goraco, w glowie chaos-wyjsc na korytarz i zmierzyc sie z przeciwnikiem? Nigdy w zyciu, umre ze strachu!! Na chwile sie uciszylo, odetchnelam, mysle sobie schize mam ide spac. Nagle ...bach!! Dziek spadajacego szkla w korytarzu, jasna cholera, co jest grane! Zadzwonilam do kolezanki, ktora mieszka niedaleko mnie, mialam nadzieje, ze podjedzie z mezem do mnie i mnie uratuja:) Marta odebrala i okazalo sie, ze sa wlasnie w trasie do Polski! Mowie Marcie, ze to chyba duchy, a moze wlamywacz, byc moze zapomnialam zamknac dzwi wejsciowe? Pytanie Marty: masz rozaniec? Skad mam nagle wytrzasnac rozaniec, Marta ja zaraz umre ze strachu! Wszystko szeptem, aby "wlamywacz" niczego nie slyszal! Ona, no dobra, dzwon na policje! Sciszonym glosem zaczelam sie z nia wyklocac, ze nigdy w zyciu nie dzwonilam na policje i ze nie wiem, moze tam nikogo nie ma i na idiotke wyjde? W koncu stwierdzilam, ze nie mam wyjscia i zadzwonilam na policje, sciszonym glosem podalam adres.Czekanie bylo najgorsze, a jak ten wlmywacz wejdzie do sypialni? Co zrobie? Rzuce sie na niego, zaczne krzyczec. A co zrobie, gdy zadzwoni policja, przeciez musze wyjsc na korytarz. Stres nieziemski! W ciagu 7 minut policja przybyla! Dzwonek do drzwi, otwieram ddzwi do korytarza i co widze? Nietoperza!!!!! Latajacego w te i we w te jak opetanego! Latal tak szybko, ze trudno bylo przejsc do dzwi wejsciowych,musialam sobie kurtke na glowe zarzucic, bo latal na poziomie mojej twarzy. Otwieram, a tam dwie policjantki, patrza oniemiale raz na mnie, raz na nietoperza. Ja poczulam sie jak wariatka, ale trzeslam sie cala ze strachu, przez pol godziny bylam w takim napieciu, ze jak je zobaczylam to sie poryczalam. Policjantki wypuscily nietoperza (jak on wlecial przez uchylone okno??) i sie troche podsmiewaly, ja poziej juz razem z nimi. Dzisiaj rano obejrzalam sobie miejsce akcji, ten cholerny nietoperz nawnosil mi mnostwo piachu, swiniak jeden! Tym sposobem doszlo do mojego pierwszego kontaktu z policja w Niemczech, mam nadzieje, ze sprawa nie zostanie zaprotokolowana, bo glupio byloby sobie kartoteke zepsuc:)) Panie policjantki odwiedze z czekoladkami w podziekowaniu za uratowanie mi zycia:):)))))))))))))))))))))))
No moża sie usmiać czytając zakończenie, ale pewnie będąc na Twoim miejscu umierała bym z przerażenia. Choć może ja zgoniłabym na kota, który w nocy uwielbia zabawę, jedzenie i oczywiście "wizytę" w kuwecie.... co mnie zazwyczaj budzi od razu hm
Maddalenko, lo matulu az dreszcze mialam czytajac poczatek...........a tu masz nietoperz doprowadzil Cie prawie do zawalu serca ze strachu :)))))))))))) Ja chyba bym tak spokojnie nie miala odwagi sie bac, zaraz cos do reki bym zlapala i bronila moich wlasci........hihihi
Ps, a skad nietoperz sie znalazl w duzym miescie? U nas sa rzadkie i pod ochrona.
Nie wiem skad sie wzial :) ! Nietoperze sa chyba wszedzie pod ochrona, w kazdym razie w Polsce i w Niemczech rowniez. A ze jestem taka strachliwa kobieta, sama nie wiedzialam. To jest idiotyczne, dlaczego az tak bardzo sie balam. Nasluchalam sie opowiesci od kolezanki na temat rzekomych duchow w jej mieszkaniu i chyba dlatego takiego stracha mialam:) A jeszcze sie zastanawialam nad tym, jak to glupio bedzie, gdy otworze policji w pizamie, taka niezrobiona i wogole:) Na szczescie byly to panie policjantki hahahaha:)
Tineczko, mysle, ze policja uznalaby ta akcja z Toba w roli glownej nago za najprzyjemniejsza z akcji:) A kolezanka jest specyficzna, po tym jak w wieku 15 lat byla prawie po drugiej stronie (miala raka) ma rozne duchowe doswiadczenia. I ja jej wierze, a ze podatna jestem na takie sprawy, widac po zeszlej nocy, bardziej sadzilam, ze to duchy, niz ludzie. No i bylo cos pomiedzy: nietoperz:))
Kochana, to nie byl nietoperz, to byl wampir !!!!!!!!!!!:))))))))))))))
Oki, ale dlaczego kolezanka boi sie duchow w takim razie? Podobno Ci co prawie przechodzili na "druga strone" widzieli piekne swiatlo i czuli kompletny spokoj duszy, wrecz nie chcieli wracac do zycia ziemskiego. Duchy (o ile istnieja) nic Ci nie moga zrobic fizycznie, wiec to chyba bardziej wyobraznia dziala:)))
A z ta moja nagoscia przy otwieraniu drzwi policjantom, to nie wiem, czy by nie zemdleli na progu a ja zadnej pomocy bym nie otrzymala:))))))))))))))))
Nie chce slyszec o zadnych wampirach:)) Co do kolezanki to dluga historia, ale wiarygodna:) Co do policjantow, to mysle, ze by nie padli, najwyzej by powiedzieli, ze nastepnym razem masz pizamke uprasowac....
Maddalena, ja Ci nie zazdrosze tej nocy. Kurcze! Sama nie wiem jak bym sie zachowala. Najsmieszniejsze jest to, ze czlowiek duchow sie boi a krzywde moze mu raczej zrobic tylko zlodziej :-)) A niech to! Jak sobie wyobrazilam siebie w takiej sytuacji, to przyszlo mi na mysl, ze chyba bym przez okno wiala, bo mieszkam na parterze a potem bym alarmowala sasiadow. Tak wiec ta Twoja policja, to lepsze rozwiazanie. Dwie kobitki sie posmieja i juz a ze mnie cala "klatka schodowa" by sie nasmiewala
No wlasnie, sasiedzi:) Po tym jak sie udalo nam nietoperza wyprosic, zamknelam dzwi wejsciowe, zeby nikt nie slyszal naszej rozmowy, wstyd jak cholera! Co chwile bylo slychac ich stacyjki radiowe z rozmowami, a ze w nicy cisza, wydawalo mi sie, ze wszyscy nas slysza! Bylam wlasnie na komendzie najblizszej mojego miejsca zamieszkania i dobrze trafilam, one tam pracuja. Nie bylo ich na miejscu, wiec zostawilam czekoladki na komendzie z prosba o przekazanie. Bardzo przystojny policjant powiedzial, ze zaluje, iz wczoraj nie mial zmiany i gdyby kiedys jeszcze cos mi wlecialo przez okno, to mam dzwonic. Czy on mnie podrywal??? :))))
A pytalas kiedy ma zmiane w nocy? Przystojny mowisz..., to ja Ci wrzuce cos przez okno. Wybadaj wszystko i daj znac poki jestem w Niemczech ;-) Cos mi sie zdaje, ze On chetny zeby Tobie nosic czekoladki :-)
Barrrdzo przystojny, ale i bardzo mlody:)) Dzieki za dobre checi, ale ja nie chce miec klopotow z moim mezem:)) Pewnie sie gimnastykujesz piszac na niemieckiej klawiaturze? Mi zajelo kilka miesiecy, zeby sie przestawic:))
Jezeli pisanie na obcojezycznej klawiaturze podchodzi pod wysilek umyslowy (gdyz zachodza intensywne procesy myslowe w tym momencie) to spalasz calkiem duzo kalorii:) Jezeli to nie tajemnica: gdzie obecnie stacjonujesz z Polowkiem?
Tak sobie mysle, ze mieszczuchy nie sa przyzwyczajene do takich nieoczekiwanych spotkan ze zwierzetami. Przypomnialo mi sie, jak kilka tygodni temu bylismy na grillu u znajomych, ktorzy maja duzy ogrod. Przechodzil sobie w pewnym momencie jez, bylo juz pozno, po 22. Chyba mu sie nie spodobalo, ze siedzimy na jego trasie przejscia i postanowil przejsc, przeslizgnac sie przez plot sasiadow. Dokladnie przez jedno z oczek takiej stalowej siatki. Jez zle obliczyl srednice oczka i utknal w polowie. Gdy sie zorientowalismy, ze juz dosyc dlugo sie nie rusza probowalismy mu przejsc przez to oczko popychajac go. W koncu trzeba bylo przeciac plot, zeby biedak sie wydostal. Zapewne byl zestresowany, bo po przecieciu plotu rowniez sie nie ruszal, ja podejrzewalam, ze dostal zawalu! W koncu zostal popchniety w tylek i ruszyl do przodu zyskujac wolnosc:)
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości: > W koncu zostal popchniety w tylek i ruszyl do przodu > zyskujac wolnosc:)
Ja słyszałam ,że on po prostu taki niewyżyty i co jakiś czas taki numer w ogródkach robi.....ale skoro uzyskał cel, to spodziewajcie się kolejnej wizyty:)))))))))))))))))))))))))))))))))
My to jednak mamy coś ze sobą wspólnego :) Ty miałaś nocnego gościa w postaci nietoperza a mnie odwiedził pospolity wróbelek :) Zanim wstawiłaś swoją opowieść ja zdążyłam krótko o swojej opowiedzieć w kawiarence :) Ja Ci mówię: Trzy Krzyże czekają
A nietoperze wcale nie są taką rzadkością w dużych miastach. Rok w rok w suszarni u mojej koleżanki zaplącze się jakiś zbłąkany nietoperz. Środek dużego miasta, XI piętro.
No opowiadaj, co z tym wrobelkiem:)) Co do Trzech Krzyzy, to pracowalam przez 5 lat w Zieleniaku, wiec sasiadowalam niejako:) Ponadto odwiedzalam czasami stoczniowa stolowke, gdzie pan Kazio przyrzadzal pysznego kurczaka:)
U pana Kazia żarełko zawsze smaczne było. Nie wiem jak teraz, ale jeszcze całkiem niedawno był na terenie stoczni. Teraz musiałabym zapytać kogoś, kto tam jeszcze/ciągle pracuje :)
Sliczny ten wrobelek, ja nie niestety nie posiadam dokumentacji fotograficznej z wczorajszego pobytu nieoczekiwanego goscia, szkoda! Co do Pana Kazia, nie gadaj, tez tam jadalas, my naprawde mamy cos wspolnego:))
Ja w sumie tez:)) Najsmieszniejsze jest to (bo juz teraz moge sie z tego smiac, w przeciwienstwie do wczorajszej nocy), ze kobieta sie w takiej sytuacji zastanawia nad tym, ze policja przyjdzie, a ona w pizamie! To znaczy mialam takie przeblyski, bo glownie to sie balam:)
A gadam, gadam, jadłam tam nie raz i nie dwa :) Prawie cała rodzina mojego Osobistego to albo byli stoczniowcy albo obecni :) Bar u Kazia był mi całkiem dobrze znany. Za przyzwoite pieniądze można było zjeść porządny i smaczny obiad. A i na wynos się nie raz coś brało :)
Dokumentacja jest bo fotograf był na miejscu :) Sama to nie dałabym rady zrobić zdjęcia i wróbla złapać :)
człowiek z rana chce poczytać i co widzi? w temacie o natce pietruszki Jarek z Aguś nawijają o gumkach, Foka traci niewinność w swoim wątku, MR nieświadomie zapoczątkowała sobotnią imprezę 16- latek (kilkanaście i kilkadziesiąt lat później) z dmuchanym baranem i morzem alkoholu w tle u Jarka, nawet tutaj bezwstydnie Anovi trzyma w rękach ptaka!!!!
Wy mnie zdemoralizujecie!!! ;))))))
P.S. właśnie przeczytałam ,że Maddalena ze znajomymi "popchnęła jeża w tyłek".....brak mi słów........;)
Dzisiejszej nocy ok.23.30 obudzily mnie dziwne odglosy w korytarzu i kuchni.Bylam dzisiaj w nocy sama i lezalam sobie w lozku w sypialni i nasluchiwalam.Skrzypienie parkietu w te i we wte...Probowalam te odglosy zignorowac, parkiet czasami "pracuje" w nocy przeciez...Nagle slysze, ze cos lazi po kuchni, dzwieki potracanych naczyn i sztuccy (tych, ktore staly na stole). Pomyslalam: duchy!! Ja mam czasami takie podejrzenia, ze w nocy jak my ludzie zasypiamy to duchy sobie bezkarnie harcuja. Adrenalina mi podskoczyla, zrobilo mi sie goraco, w glowie chaos-wyjsc na korytarz i zmierzyc sie z przeciwnikiem? Nigdy w zyciu, umre ze strachu!! Na chwile sie uciszylo, odetchnelam, mysle sobie schize mam ide spac. Nagle ...bach!! Dziek spadajacego szkla w korytarzu, jasna cholera, co jest grane! Zadzwonilam do kolezanki, ktora mieszka niedaleko mnie, mialam nadzieje, ze podjedzie z mezem do mnie i mnie uratuja:) Marta odebrala i okazalo sie, ze sa wlasnie w trasie do Polski! Mowie Marcie, ze to chyba duchy, a moze wlamywacz, byc moze zapomnialam zamknac dzwi wejsciowe? Pytanie Marty: masz rozaniec? Skad mam nagle wytrzasnac rozaniec, Marta ja zaraz umre ze strachu! Wszystko szeptem, aby "wlamywacz" niczego nie slyszal! Ona, no dobra, dzwon na policje! Sciszonym glosem zaczelam sie z nia wyklocac, ze nigdy w zyciu nie dzwonilam na policje i ze nie wiem, moze tam nikogo nie ma i na idiotke wyjde? W koncu stwierdzilam, ze nie mam wyjscia i zadzwonilam na policje, sciszonym glosem podalam adres.Czekanie bylo najgorsze, a jak ten wlmywacz wejdzie do sypialni? Co zrobie? Rzuce sie na niego, zaczne krzyczec. A co zrobie, gdy zadzwoni policja, przeciez musze wyjsc na korytarz. Stres nieziemski! W ciagu 7 minut policja przybyla! Dzwonek do drzwi, otwieram ddzwi do korytarza i co widze?
Nietoperza!!!!! Latajacego w te i we w te jak opetanego! Latal tak szybko, ze trudno bylo przejsc do dzwi wejsciowych,musialam sobie kurtke na glowe zarzucic, bo latal na poziomie mojej twarzy. Otwieram, a tam dwie policjantki, patrza oniemiale raz na mnie, raz na nietoperza. Ja poczulam sie jak wariatka, ale trzeslam sie cala ze strachu, przez pol godziny bylam w takim napieciu, ze jak je zobaczylam to sie poryczalam. Policjantki wypuscily nietoperza (jak on wlecial przez uchylone okno??) i sie troche podsmiewaly, ja poziej juz razem z nimi. Dzisiaj rano obejrzalam sobie miejsce akcji, ten cholerny nietoperz nawnosil mi mnostwo piachu, swiniak jeden!
Tym sposobem doszlo do mojego pierwszego kontaktu z policja w Niemczech, mam nadzieje, ze sprawa nie zostanie zaprotokolowana, bo glupio byloby sobie kartoteke zepsuc:)) Panie policjantki odwiedze z czekoladkami w podziekowaniu za uratowanie mi zycia:):)))))))))))))))))))))))
Ale jaja!!!!!!! sama bym była w strachu.
No moża sie usmiać czytając zakończenie, ale pewnie będąc na Twoim miejscu umierała bym z przerażenia. Choć może ja zgoniłabym na kota, który w nocy uwielbia zabawę, jedzenie i oczywiście "wizytę" w kuwecie.... co mnie zazwyczaj budzi od razu hm
W takich sytuacjach zwierzeta daja chyba odwagi, ma sie uczucie, ze nie jest sie samym w domu:)
Maddalenko, lo matulu az dreszcze mialam czytajac poczatek...........a tu masz nietoperz doprowadzil Cie prawie do zawalu serca ze strachu :))))))))))))
Ja chyba bym tak spokojnie nie miala odwagi sie bac, zaraz cos do reki bym zlapala i bronila moich wlasci........hihihi
Ps, a skad nietoperz sie znalazl w duzym miescie? U nas sa rzadkie i pod ochrona.
Nie wiem skad sie wzial :) ! Nietoperze sa chyba wszedzie pod ochrona, w kazdym razie w Polsce i w Niemczech rowniez. A ze jestem taka strachliwa kobieta, sama nie wiedzialam. To jest idiotyczne, dlaczego az tak bardzo sie balam. Nasluchalam sie opowiesci od kolezanki na temat rzekomych duchow w jej mieszkaniu i chyba dlatego takiego stracha mialam:)
A jeszcze sie zastanawialam nad tym, jak to glupio bedzie, gdy otworze policji w pizamie, taka niezrobiona i wogole:) Na szczescie byly to panie policjantki hahahaha:)
Niooooo, ja nie spie w pizamie a na golasa , to by dopiero bylo............hahahahaha
Kolezance moze zaproponawac wizyte u psychiatry?????:)))))))))))))))))
Tineczko, mysle, ze policja uznalaby ta akcja z Toba w roli glownej nago za najprzyjemniejsza z akcji:) A kolezanka jest specyficzna, po tym jak w wieku 15 lat byla prawie po drugiej stronie (miala raka) ma rozne duchowe doswiadczenia. I ja jej wierze, a ze podatna jestem na takie sprawy, widac po zeszlej nocy, bardziej sadzilam, ze to duchy, niz ludzie. No i bylo cos pomiedzy: nietoperz:))
Kochana, to nie byl nietoperz, to byl wampir !!!!!!!!!!!:))))))))))))))
Oki, ale dlaczego kolezanka boi sie duchow w takim razie? Podobno Ci co prawie przechodzili na "druga strone" widzieli piekne swiatlo i czuli kompletny spokoj duszy, wrecz nie chcieli wracac do zycia ziemskiego. Duchy (o ile istnieja) nic Ci nie moga zrobic fizycznie, wiec to chyba bardziej wyobraznia dziala:)))
A z ta moja nagoscia przy otwieraniu drzwi policjantom, to nie wiem, czy by nie zemdleli na progu a ja zadnej pomocy bym nie otrzymala:))))))))))))))))
Nie chce slyszec o zadnych wampirach:)) Co do kolezanki to dluga historia, ale wiarygodna:)
Co do policjantow, to mysle, ze by nie padli, najwyzej by powiedzieli, ze nastepnym razem masz pizamke uprasowac....
:)))))
zartowalam oczywiscie!!! :)))
Ze nie chcesz slyszec o zadnych wampirach to sie nie dziwie:)))))))))))))))
Czekaj Kochana mam wyprasowac siebie, goracym zelazkiem, bo nadal zadnej pizamy nie uzywam:)))))))))))))
Kto powie tineczce dowcip no poniecionej pizamce, bo ja na pewno spale?
:))
Hehehehe, kto powie, umieram z ciekawosci :)))))))))))))
Maddalena, ja Ci nie zazdrosze tej nocy. Kurcze! Sama nie wiem jak bym sie zachowala. Najsmieszniejsze jest to, ze czlowiek duchow sie boi a krzywde moze mu raczej zrobic tylko zlodziej :-)) A niech to! Jak sobie wyobrazilam siebie w takiej sytuacji, to przyszlo mi na mysl, ze chyba bym przez okno wiala, bo mieszkam na parterze a potem bym alarmowala sasiadow. Tak wiec ta Twoja policja, to lepsze rozwiazanie. Dwie kobitki sie posmieja i juz a ze mnie cala "klatka schodowa" by sie nasmiewala
No wlasnie, sasiedzi:) Po tym jak sie udalo nam nietoperza wyprosic, zamknelam dzwi wejsciowe, zeby nikt nie slyszal naszej rozmowy, wstyd jak cholera! Co chwile bylo slychac ich stacyjki radiowe z rozmowami, a ze w nicy cisza, wydawalo mi sie, ze wszyscy nas slysza!
Bylam wlasnie na komendzie najblizszej mojego miejsca zamieszkania i dobrze trafilam, one tam pracuja. Nie bylo ich na miejscu, wiec zostawilam czekoladki na komendzie z prosba o przekazanie. Bardzo przystojny policjant powiedzial, ze zaluje, iz wczoraj nie mial zmiany i gdyby kiedys jeszcze cos mi wlecialo przez okno, to mam dzwonic. Czy on mnie podrywal??? :))))
A pytalas kiedy ma zmiane w nocy? Przystojny mowisz..., to ja Ci wrzuce cos przez okno. Wybadaj wszystko i daj znac poki jestem w Niemczech ;-)
Cos mi sie zdaje, ze On chetny zeby Tobie nosic czekoladki :-)
Barrrdzo przystojny, ale i bardzo mlody:)) Dzieki za dobre checi, ale ja nie chce miec klopotow z moim mezem:))
Pewnie sie gimnastykujesz piszac na niemieckiej klawiaturze? Mi zajelo kilka miesiecy, zeby sie przestawic:))
To fakt, trzeba sie troche pogimnastykowac. Szkoda tylko, ze to na figure nie wplywa ;-D
Jezeli pisanie na obcojezycznej klawiaturze podchodzi pod wysilek umyslowy (gdyz zachodza intensywne procesy myslowe w tym momencie) to spalasz calkiem duzo kalorii:)
Jezeli to nie tajemnica: gdzie obecnie stacjonujesz z Polowkiem?
Oooooo, to fajnie! Moge zajadac bezkarnie majonezy i boczki skoro spalam wiecej kalorii ;-)) Tajemnicy nie ma - jestesmy w Dusseldorfie :-)
Super:) Naciagnij Polowka na wycieczke do Köln!
Bylismy :-)
Fajnie, prawda?
Katedra jest wspaniala.
Ja myślę ,że on po prostu też chciał bombonierkę.....:))))))))))))))))))))))))))))))))
hehehe bardzo smieszne!
Wez moze lepiej opowiedz tineczce dowcip o niewyprasowanej pizamce:))
Tak sobie mysle, ze mieszczuchy nie sa przyzwyczajene do takich nieoczekiwanych spotkan ze zwierzetami. Przypomnialo mi sie, jak kilka tygodni temu bylismy na grillu u znajomych, ktorzy maja duzy ogrod. Przechodzil sobie w pewnym momencie jez, bylo juz pozno, po 22. Chyba mu sie nie spodobalo, ze siedzimy na jego trasie przejscia i postanowil przejsc, przeslizgnac sie przez plot sasiadow. Dokladnie przez jedno z oczek takiej stalowej siatki. Jez zle obliczyl srednice oczka i utknal w polowie. Gdy sie zorientowalismy, ze juz dosyc dlugo sie nie rusza probowalismy mu przejsc przez to oczko popychajac go. W koncu trzeba bylo przeciac plot, zeby biedak sie wydostal. Zapewne byl zestresowany, bo po przecieciu plotu rowniez sie nie ruszal, ja podejrzewalam, ze dostal zawalu! W koncu zostal popchniety w tylek i ruszyl do przodu zyskujac wolnosc:)
Użytkownik Maddalena napisał w wiadomości:
> W koncu zostal popchniety w tylek i ruszyl do przodu
> zyskujac wolnosc:)
Ja słyszałam ,że on po prostu taki niewyżyty i co jakiś czas taki numer w ogródkach robi.....ale skoro uzyskał cel, to spodziewajcie się kolejnej wizyty:)))))))))))))))))))))))))))))))))
My tu o jeżu, a nikt nie spytał ,jak się czuje Maddalena.....
nie martw się Maddaleno, na pewno napisze, albo zadzwoni :))))))))))
My to jednak mamy coś ze sobą wspólnego :) Ty miałaś nocnego gościa w postaci nietoperza a mnie odwiedził pospolity wróbelek :) Zanim wstawiłaś swoją opowieść ja zdążyłam krótko o swojej opowiedzieć w kawiarence :)
Ja Ci mówię: Trzy Krzyże czekają
A nietoperze wcale nie są taką rzadkością w dużych miastach. Rok w rok w suszarni u mojej koleżanki zaplącze się jakiś zbłąkany nietoperz. Środek dużego miasta, XI piętro.
No opowiadaj, co z tym wrobelkiem:))
Co do Trzech Krzyzy, to pracowalam przez 5 lat w Zieleniaku, wiec sasiadowalam niejako:) Ponadto odwiedzalam czasami stoczniowa stolowke, gdzie pan Kazio przyrzadzal pysznego kurczaka:)
Tu masz szczegóły, jakby coś to post 140 :) http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=370108&post=370108&offset=0
U pana Kazia żarełko zawsze smaczne było. Nie wiem jak teraz, ale jeszcze całkiem niedawno był na terenie stoczni. Teraz musiałabym zapytać kogoś, kto tam jeszcze/ciągle pracuje :)
Sliczny ten wrobelek, ja nie niestety nie posiadam dokumentacji fotograficznej z wczorajszego pobytu nieoczekiwanego goscia, szkoda! Co do Pana Kazia, nie gadaj, tez tam jadalas, my naprawde mamy cos wspolnego:))
ale mnie ubawiłas ta historią :):) Ty to masz przygody. Poruszyłaś tez moją wyobraźnie i ja tam wolała bym być ratowana przez policjantów.:)
Ja w sumie tez:)) Najsmieszniejsze jest to (bo juz teraz moge sie z tego smiac, w przeciwienstwie do wczorajszej nocy), ze kobieta sie w takiej sytuacji zastanawia nad tym, ze policja przyjdzie, a ona w pizamie! To znaczy mialam takie przeblyski, bo glownie to sie balam:)
A gadam, gadam, jadłam tam nie raz i nie dwa :) Prawie cała rodzina mojego Osobistego to albo byli stoczniowcy albo obecni :) Bar u Kazia był mi całkiem dobrze znany. Za przyzwoite pieniądze można było zjeść porządny i smaczny obiad. A i na wynos się nie raz coś brało :)
Dokumentacja jest bo fotograf był na miejscu :) Sama to nie dałabym rady zrobić zdjęcia i wróbla złapać :)
No kochana, Pan Kazio przeciez catering ma:))))))))) Kiedys moja kumpela zrobila impreze i zarcie na wynos od Kazia bylo! To byly czasy:))
człowiek z rana chce poczytać i co widzi? w temacie o natce pietruszki Jarek z Aguś nawijają o gumkach, Foka traci niewinność w swoim wątku, MR nieświadomie zapoczątkowała sobotnią imprezę 16- latek (kilkanaście i kilkadziesiąt lat później) z dmuchanym baranem i morzem alkoholu w tle u Jarka, nawet tutaj bezwstydnie Anovi trzyma w rękach ptaka!!!!
Wy mnie zdemoralizujecie!!! ;))))))
P.S. właśnie przeczytałam ,że Maddalena ze znajomymi "popchnęła jeża w tyłek".....brak mi słów........;)
nie wiem, możesz spróbować
Słaby był po prostu:))
parafrazując Bogusia Lindę "bo to zły mężczyzna był....";)
chyba, że to w ogóle nie był mężczyzna, a np. jeż....znając stosunek;) Maddaleny do pewnego jeża-nic mnie już nie zdziwi:)