Witajcie, Jak w tytule mam doła albo pecha życiowego. Mam 30 lat , syna 12 lat, 2 dzieciatko w drodze ( na świecie pojawi się w listopadzie), kochającego faceta, psa kundelka i świnkę morską.Posiadam własne mieszkanie - nie własnościowe lecz komunalne ale mam, jestem zatrudniona na pełen etat na umowę o pracę. Powinnam sie cieszyć z tego co mam jednak wszystko jest nie tak.Od 3 lat szukam wiekszego mieszkania , to które mam to pokój z kuchnią i łazienka 37 m2 - i co nie moge nic znaleźć , zwyczajnie nie ma chętnych na moje lokum, albo chcą wysokie odstepne na które mnie nie stać.Mój luby stracił prace , naszczęście znalazł odrazu inna niestety duzo mniej płatną i umowa narazie tylko do końca września 2010, niby maja mu przedłużyć potem , ale jak będzie to sie okaże ostatniego września.Boje sie jako iż jest z branzy budowlanej że na jesień nie będzie umiał znaleźć pracy. Co miesiąc prócz opłat musze spłacać kredyt zostało mi jeszcze 15 tysięcy , które muszę spłacić do maja 2013.Wszystko drożeje , co miesiąc jak przychodzi wypłata to kombinuje co zapłacić pierwsze co w nastepnej kolejności żeby starczyło na jedzenie.Oszczędzam jak sie da, w tym miesiącu kupiłam książki synowi do szkoły i już dziś choć dopiero jest 17 wiem że mi nie starczy do 10 września kasy, a jeszcze nie wszystkie rachunki zapłaciłam.Od marca siedze na l4 i próbuje znaleźć jakieś zajęcie dodatkowe żeby przyrobic choc troche niestety nic z tego.Pomimo iż oczekuje dziecka na które tyle lat czekałam , niechce mi się żyć.Wolałabym umrzeć niż tak żyć jak żyje teraz,na nic mi nie starcza. Za chwile będę musiała oduczyć rodzinę i siebie jeść bo nie starczy mi na nic. Moje dochody teraz to 2800 złotych a opłaty 1700 złotych, niby zostaje 1100 złotych ale mi brakuje .Ja sama juz niewiem co robić, gdybym chociaż mogła znależć jakieś dodatkowe zajęcie żeby dorobić. Gdyby nie to maleństwo w brzuchu i syn którego kocham chyba bym sie powiesiła .Poprostu nie daje juz rady, z tego wszystkiego nabawiłam sie nerwicy i sa takie dni że choroba uniemozliwia mi wyjście z domu. Przepraszam że wyle2am tutaj swoje żale , bo nap[ewno sa tacy co mają gorzej odemnie ale ja juz nie daje rady. Pozdrawiam Andzia005
Jestem w podobnej sytuacji ale cóż-zawsze sobię mówię-że gdy wszystko wydaje się walić najlepsza rzecza jest przetrzymać.I tego się trzymaj-wiem nie jest łatwo,ale pamietaj że po każdej burzy wychodzi słońce.
Andziu moja kochana przytulam Cię mocno. Choć tyle mogę zrobić. Zapewne widzisz wszystko w czarnych kolorach i tak się czujesz bo teraz w Twoim organiźmie masz burzę chormonalną. Głowa do góry zawsze po nocy przychodzi nowy dzień :)
Masz doła:) Gdyby to miał być pech to uwierz,że jakiś totalny bo dotyka on tysiące rodzin w Polsce. Nie mówię o ciąży:)) ale o chronicznym braku kasy:) Do wrześniowej wypłaty hohoho.... a ja mam 170 zł w portfelu,dzieci nie mają nic do szkoły, kombajny nie zapłacone i ze dwa rachunki też. Tak jest prawie co miesiąc ale wieszać się nie mam zamiaru:))) Los nie świnia kiedyś się musi odwrócić- to motto kogoś z WŻ,ale nie pamiętam kogo i tego się trzymam. Pewnie agik albo foczki:)) Głowa do góry Andziu:)) Nie stresuj się bo szkodzisz sobie i maleństwu. Będzie dobrze musi być:))))
Wiem wiem co czujesz mnie też często brakuje do 10. Opłaty są tak drogie a jedzenie chyba jeszcze droższe. Mam 2 małych dzieci. Z tego co czytałam widać dużo dobrego jednak mąż dostał pracę mniej płatną ale zawsze. Ja do tego nie mam swojego mieszkania a to gdzie mieszkam muszę jak najszybciej opuścić i szczerze nie mam do skąd pewnie mieszkań jak drzew w lesie ale mnie nie stać iść do pracy mogę ale dzieci opiekunka to koszmarny koszt i tak mi się koło zamyka. Trzymaj się i ciesz że masz dach nad głową faceta i cud dzieci. Trzeba ciąć koszty jak się da i 3 razy pomyśleć zanim się coś kupi. Na szczęście dużo ciuszków dostaje od kuzynki no i lumpeksy mnie ratują a tak skąd brać ciuszki drogie.
Andziu glowa do gory nie wolno tak myslec,moze wlasnie nerwica sprawia ze tak spostrzegasz problemy ,radze udaj sie do lekarza napewno Ci pomoze jeszcze chce Ci powiedziec ze nie masz tak zle finansowo wiele rodzin zyje za mniejsze kwoty Pozdrawiam
Dorotko przeciez to jest oczywista oczywistosc jednak zdaza sie ze majac to wszystko nie zawsze jest sie szczesliwym W portfelu niekoniecznie trzeba od razu miec wieksza sume pieniedzy mniejsza tez moze zadowolic wlasnie te duze sumy w portfelu doprowadzaja czasem do roznych zyciowych zawirowan
Dorotko, oczywiscie, ze chcialam dac moim dzieciom wszystko, co nie znaczy rzeczy martwe i caly pokoj zabawek. Co dla Ciebie sa "podstawowe" rzeczy? Uwazam, ze istnieje nagmninna paranoja dzisiaj , widze to po moim wnuczku :((( Jeszcze nie mowi a juz ma tyle elektroniki dookola, ze ja jestem zszokowana. Podstawowe "rzeczy" wedlug mnie dla dziecka to milosc, cieplo rodzinne, bezpieczenstwo, ubrania odpowiednie do pory roku,niekoniecznie najdrozszej marki, dobre , zdrowe posilki.......i najwazniejsze w dalszym ciagu cieply dom w znaczeniu milosci nawet jak zimno w tylek:)
Autorka watka splaca pozyczke , nie mam pojecia za co, ale napewno nie za mieszkanie, bo komunalne, wiec kiedys na cos pozyczyli i teraz to odbija sie na ich sytuacji finansowei jeszcze wiele lat. To jest wedlug mnie "pozyczaniem pieniedzy na wyrost", bo nikt nie jest pewien, ze 10 lat do przodu bedzie mial prace i dobra ekonomie.
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > Dorotko, oczywiscie, ze chcialam dac moim dzieciom wszystko, co nie znaczy > rzeczy martwe i caly pokoj zabawek. Co dla Ciebie sa "podstawowe" rzeczy? > Uwazam, ze istnieje nagmninna paranoja dzisiaj , widze to po moim wnuczku :((( > Jeszcze nie mowi a juz ma tyle elektroniki dookola, ze ja jestem > zszokowana.Podstawowe "rzeczy" wedlug mnie dla dziecka to milosc, cieplo > rodzinne, bezpieczenstwo, ubrania odpowiednie do pory roku,niekoniecznie > najdrozszej marki, dobre , zdrowe posilki.......i najwazniejsze w dalszym
> ciagu cieply dom w znaczeniu milosci nawet jak zimno w tylek:)
Pisze o podstawowych rzeczach materialnych a w dzisiejszych czasach wielu ludziom nie wystarcza nawet na te podstawowe rzeczy.
>Autorka watka
> splaca pozyczke , nie mam pojecia za co, ale napewno nie za mieszkanie, bo > komunalne, wiec kiedys na cos pozyczyli i teraz to odbija sie na ich sytuacji > finansowei jeszcze wiele lat. To jest wedlug mnie "pozyczaniem pieniedzy na > wyrost", bo nikt nie jest pewien, ze 10 lat do przodu bedzie mial prace i
> dobra ekonomie.
aaa to przepraszam.
Nie doczytałam,ze wzięli kredyt.
Ja osobiście unikam ich jak ognia,tak zostałam nauczona i tego będę uczyć swoje dzieci.
Jednak czasami nie ma innego wyjscia i trzeba kredyt wziąć.
Jeszcze jedno.
Ludzie,którzy piszą,że pieniądze nie są ważne najczęściej sami nie borykali się z problemem braku pieniędzy.
Bo bardzo łatwo jest pisać w taki sposób kiedy nie trzeba oglądać złotówki z każdej strony zanim się ją wyda.
> Jeszcze jedno. > Ludzie,którzy piszą,że pieniądze nie są ważne najczęściej sami > nie borykali się z problemem braku pieniędzy. > Bo bardzo łatwo jest pisać w taki sposób kiedy nie trzeba oglądać > złotówki z każdej strony zanim się ją wyda.
Nie pisałem, że pieniądze są nieważne, tylko, że niekoniecznie gwarantują szczęście. Wiem, że to małe pocieszenie dla autorki wątku. Żałuję, że zabrałem głos, a zabrałem bo mnie to jakoś osobiście poruszyło. Pozdrawiam
Jedni mają pieniądze, ale nie potrafią się dogadać z sobą, nie potrafią sie ułożyć do świata. Inni - akurat to potrafią, ale proza życia kwiczy, jak zażynane prosię... W sumie to żadna różnica- może taka, że pieniądze łatwiej zdobyć...
Dobrze, ze zabrałeś głos i dobrze, ze Cię to poruszyło ( nie wiem czemu dobrze, ale tak jakoś czuję )
I jeszcze słowko do Dorotaxx :)- Dorotko- naprawdę nie mozesz tego wiedzieć... Bo można i tak i tak- twierdzić, że pieniądze nie są najwaziejsze ( i żyć według tej zasady) i jednoczesnie oglądać każdą złotówkę dookoła i jeszcze 13 raz podrzucać ją w ręku, zanim się ją wyda...
Jarek, zgadzam sie z Toba, pieniadze nie gwaranuja nic!!! Ani zdrowia, ani szczescia!!! Pieniadze sa symbolem, takim papierkiem wydrukowanym przez panstwo bez zadnego pokrycia w rzeczywistosci. Dostaniesz kazdego miesiaca pare tych papierow i monet za prace, emeryture i radz sobie jak dusza Ci rada :)))))))))) Jestesmy niewolnikami papierow??????????? Pozdrawiam:)
No , nie jestem pewna, ze nie pomoga przestrogi. Jakie sa Twoje rady????? Jak mozemy pomoc Andzi??? Mozemy zrobic zbiorke pieniedzy i zapobiedz "biedzie" tego miesiaca i co dalej ??? Mozemy dalej zbierac zlotowki i pomagac i co to da???
Dyskusja na temat przydatności pieniędzy w zyciu- w niczym nie pomoze Andzi! To napisał Jarek.
Andzia ma doła! Przestrogi- przed czym? Przeciez jest wypłacalna! Ma pieniądze na opłaty, ma pieniądze na życie! Andzia się boi, Andzia ma doła- nie trzeba Jej Cioci- Dobrych Rad! Rzeczywistość nie jest wrogiem Andzi w tej chwili, ani żadne złe decyzje! Andzia ma doła i pouczanie je na temat zgubności brania kredytów na nic się nie zda!
Nikt nie prosi o zbieranie złotówek!!!
Andzia sobie poradzi! Ma partnera, ma pracę, ma świadczenia. Nie pieniądze są zmorą Andzi- tylko brak poczucia bezpieczeństwa- subiektywny, nie wywołany kredytami, czy brakiem środków do życia...
Tineczko, po prostu zyjemy w kraju, w którym zazwyczaj jedna pensja NIE WYSTARCZA ( lub ledwie wystracza) - na same opłaty! Nie dlatego, ze jestesmy leniwi- wszyscy, jak jeden mąż i zona. Tylko dlatego, ze mało zarabiamy! srednia pensja wynosi ok 2 tys zł ( srednia- wieć wliczająca tych, co zarabiają 800 zł na rękę i tych, wszystkich dyrektorów KGiHM)- a to sa mniej więcej opłaty na zycie- w sensie czynsz, prąd, gaz, telefon+ inne jakieś- a W TYM równiez kredyt, ubezpieczenia różne, opłaty za szkoły i masa innych... I nie dziw się Andzi, która zaraz bezie miała dzieciciątko, ze się boi, co będzie jak jej Partner straci ( być moze) pracę!
Ja sie tylko dziwie, ze w sytuacji 4-o letnich klopotow finnasowych ludzie decyduja sie na nastepne dziecko, przeciez nie bedzie taniej, tylko drozej utrzymac jeszcze jedna buzie, tak????
Dlatego, ze moim zdaniem jest to wyjatkowo wazny watek, bo siega do bardzo powaznych emocji autorki. Moze stac sie tak, ze Twoje dobre rady dla wszystkich Andzia bardzo mocno przyjmie na "swoja klate". Proponuje zalozyc odrebny watek. Off - offowi nie rowny. Ps. Napisalas wiele madrych porad, ale nie ten czas i nie to miejsce. Takie jest moje zdanie.
Dlatego, że za takim tematem jak ten kryje się bardzo wiele trudnych emocji. Takie tematy nie są tematami "do błyszczenia"- z bardzo prostego powodu: osoba Autora cierpi i tym cierpieniem się dzieli. Wymądrzanie się i wskazywanie błędów sprzed kilku lat jest po pierwsze głupie, a po drugie okrutne- bo choćby się chciało, uklęknęło na dwa kolana, posypało głowę popiołem- to czasu się nie da cofnąć ( no chyba, zę w Szwecji ;)))). A po trzecie- niekonstruktywne- no bo wnioski można wyciągnąć, ale czasu się nie da cofnąć. Wylac wiadro zimnej wody kazdy umie, nie trzeba być wielkim mędrcem, żeby z perspektywy widzieć CUDZE błędy.
Oblewanie zimną woda tylko dla samej satysfakcji, że się było ( jest) takim mądrym, przezornym- szczególnie w takim temacie- jest bardzo niefajne. Nie musisz głaskać, pokazywac zielonej trawy za zakrętem, ale jesli masz zamiar tylko łajać- to lepiej zamilknij, bo z pier... "po coś brała kredyt ileś lat temu... " itd- nic konstruktywnego nie wynika.
Byłoby zarozumialstwem, gdybym po kilku drinkach udzielał rad. Z resztą... rano też nie pomogę. Choć, jeżeli to nerwica... np. w Warszawie są przychodnie zdrowia psychicznego. Bezpłatne, nie trzeba skierowania. Może wystarczy się przełamać i pogadać...
Oki, Ty unikasz kredytow i za to chwala, tego naucz swoje dzieci, beda Ci wdzieczne:)
Dorotko pieniadze nie sa wazne, pieniadze to symbol kapitalizmu zmuszajacego nas do konsumpcji w biegu, im szybciej tym lepiej, bez zatrzymania sie i reflekcji...potrzebuje to naprawde???
Przezylam ciezkie czasy nie jeden raz w moim zyciu, choroby, nawet prawie "glod", bo prawdziwy glod to nikt w Europie nie przezyl w ostatnich powojennych latach!!!
Wlasnie , ogladaj zlotowke z kazdej strony i zastanow sie: chcesz wydac ta zlotowke na ten produkt? Mozesz sie obejsc bez tego???
Tineczko, to nie jest głupie pytanie, ale jak chcesz tak mysleć, trudno. Niech tak będzie.
Ludzie wyjeżdżali z kraju bo chcieli zmienic swój los na lepszy. Chcieli życ na wyższym pozoimie, mieć więcej pieniędzy. Nawet ci, którzy twierdzą, że byli prześladowani politycznie, wyjechali, bo chcieli mieć lepiej. Bo z powodu internowania, poglądów politycznych nie mogli w kraju "rozwinąć skrzydeł", a więc i więcej zarabiać. Chcieli swojej rodzinie zapewnić lepsze warunki życia. I dlatego pieniądze sa ważne. Miłością sie dzieci nie nakarmi. Sfrustrowana matka czy ojciec, nie zapewni dziecku odpowiedniego poziomu spokojnej miłości.
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości: > Tineczko, to nie jest głupie pytanie, ale jak chcesz tak mysleć, trudno. > Niech tak będzie. > Ludzie wyjeżdżali z kraju bo chcieli zmienic swój los na lepszy. > Chcieli życ na wyższym pozoimie, mieć więcej pieniędzy. Nawet ci, > którzy twierdzą, że byli prześladowani politycznie, wyjechali, bo > chcieli mieć lepiej. Bo z powodu internowania, poglądów politycznych > nie mogli w kraju "rozwinąć skrzydeł", a więc i więcej zarabiać. Chcieli > swojej rodzinie zapewnić lepsze warunki życia. I dlatego pieniądze sa > ważne. Miłością sie dzieci nie nakarmi. Sfrustrowana matka czy ojciec, nie > zapewni dziecku odpowiedniego poziomu spokojnej miłości. > Dziwię sie, że tego nie wiesz, właśnie TY.
Dorotko, ja juz na forum dawno temu opislam powod mojej emigracji i Ewa nawet komentowala. Dla mnie to pytanie bylo zaczepka, prowokacja, a Ty bez namyslu nie moglas odpuscic, mimo prosby Makusi :(((((((((
Głowa do góry, wszystko będzie dobrze ! Zostaje Ci 1100 zł na życie, to wcale nie tak mało, ludzie żyją za grosze, i sobie radzą. Po wypadku męża kiedy 2 lata nie pracował , żyliśmy za dużo mniej. Teraz pracuje sam na nas czworo, nie zarabia kokosów, ale jakoś ciągniemy, najważniejsze jest zdrowie, a pieniądzę zawsze jakoś przyjdą. Remontujemy dom, na dodatek moja mama poważnie zachorowała, czeka ją operacja,ma 700 zł dochodów, pracowała w szkole na 1/2 etatu i jakoś sobie radziła.Teraz częśc jej opłat musimy płacic my , żeby ją odciążyc, same leki będą kosztowac 500 z ł miesięcznie, więc zostanie jej 200 zł, a gdzie prąd, gaz? Ale się nie martwię, cieszę się że żyje:) zawsze sobie powtarzam że jakoś sobie poradzimy , aby tylko było zdrowie. Myśl pozytywnie, a na pewno wszystko się ułoży, pozdrawiam serdecznie .
Andziu, wszyscy miewamy gorsze dni. Czasami dopadaja nas czarne mysli i brakuje nam energii by je przepedzic, ale... to mija. Musisz w to uwierzyc. Jest Ci trudno i boisz sie na zapas a zycie czesto robi nam dobre niespodzianki wiec powiedz sobie wytrzymam, bo mam kochajaca rodzine i chocby dla nich warto przetrzymac ten trudniejszy okres. Jestem przekonana, ze kiedy zobaczysz swoje nowonarodzone, zdrowe malenstwo, uslyszysz to male serduszko i wtulisz usta w meszek na glowce, to poczujesz nowa wiare w szczescie. Zycze Ci tego z calych sil. Jeszcze sie przekonasz, ze szczescie czeka za rogiem. Ps. To Anovi mawia, ze "los nie swinia - musi sie odwrocic" :-)
Nie bardzo rozumiem Twoje rozbawienie, zadalam pytanie, bo nie mam pojecia o ubezpieczeniach w kraju. U nas tez nic nie dostaje sie za darmo, ale lekarstwa sa objete ubezpieczeniem. Zyjac w kraju bez takowych, nalezy zalozyc rodzinne konto i odkladac regularnie jakas sume na przyszlosc w razie potrzeby!
Dario, u nas tez jest tak ( od paru lat) , ze jak lekarz nie zaznaczy, ze drogie lekatstwo musi byc nie zmienione, to trzeba zaplacic roznice samemu. W ciagu roku jest limit 1800 koron na platnosc lekarstw z wlasnej kieszeni obojetnie czy kosztuja pol miljona na rok. Moja Mama jak wykupi pierwszy raz lekarstwa, to juz ma znizke 50 % nastepnym razem a potem ma lekarstwa za darmo do konca roku.
Przykro, ze pieniadz decyduje kogo stac na lekarstwa!
O jakim pechu mówisz!!!!!!! masz zdrowe dziecko, drugie oczekiwane w drodze, męża , mieszkanie - nie marudż naprawdę! Masz teraz cięższy okres i tyle ale wiele rodzin ma gorzej!!!!
Trzymaj się. Ściskam i bądz dobrej myśli. Wszystko będzie dobrze. Żeby tylko takie pechy były to życie byłoby piękne. http://majka1304.wrzuta.pl/audio/6L2EkDdoWki/borysewicz_i_kukiz_-_jest_taki_dzien
Andziu, ja nie bardzo rozumiem te zwolnienia L4 u was. Dlaczego nie moglas pracowac dalej, jak szukasz dodatkowego zajecia? Nigdy wiecej nie biez zadnego kredytu, jak nie macie gotowki, to po prostu nie stac Was na kupienie czegokolwiek. Kupowac na wyrost jest bardzo latwo, banki zacieraja rece, ale ciezko sie splaca koszty :( Konsumowac nalezy wedlug realnych mozliwosci i dochodow a nie mniemianych . Wlasnie nadkonsumcja w spoleczenstwie polozyla amerykanskie spoleczenstwo na plecy i teraz grozi im Nie wypowiem sie na temat kosztow zycia w kraju, ale powiem Ci , ze napewno mozna wyczarowac duzo za grosze, jak tylko zaplanujesz:)
Jeszcze jedno, jak mozesz wogole myslec o powieszeniu sie????????? Poogladaj co dzieci i rodziny w Pakistanie maja za katastrofe zyciowa i ciesz sie zyciem , fajnym mezem, synem i malenstwem na ktore czekalas tyle lat :)
Andziu- Ty się po prostu boisz... Boisz się, że będziesz mieć maleństwo, ze będziesz "uwiązana", że nie sprostasz codzienności... Ale wiesz, ze sprostasz? Wiesz, prawda? Starczy Wam- zobaczysz. Zobaczysz, ile siły Ci przybędzie już w listopadzie.
Uszy do góry!
Wierzę, zę czujesz sie przytłoczona, że czujesz się, jakby na Twoich ramionach miało się oprzeć życie całej rodziny- ale tak nie jest- i Ty tez to wiesz :) Jest Was troje (pewnie nawet się nie domyślasz, ile siły mozesz wziąć dla siebie od 12- latka)
Czesc Andzia. Nie masz pecha tylko dola-to pewne.Mnostwo cieplych slow i otuchy juz dzisiaj otrzymalas.Ja nie bede oceniac Twojej sytuacji finansowej bo juz kilka dobrych lat nie mieszkam w Polsce tak na stale i nie mam pojecia czy tysiac zloty z haczykiem to wystarczajaco czy tez nie ale zapewniam Cie,ze sa na swiecie miejsca gdzie Wasza sytuacja wydawalaby sie innym ludziom rajem na ziemi.
... po nocy przychodzi dzien,a po burzy slonce Bedzie dobrze,zobaczysz.
Witajcie, Ta passa trwa już 4 rok, ja juz mam tego dość .Kredyt 1 wziełam na komunie syna , potem nie bylo na życie i trzeba było szybko zapłacić za mieszkanie dopłate więc sie dobrało.Nigdy ni ebrałam kredytów aż do komuni syna, a potem juz poszło. To nie było na chleb, to buty na zime trzeba bylo kupic synowi.Poprostu płakać mi się chce.Oboje pracujemy a ja nie mam na podstawowe rzeczy jedzenie , proszek , mydło.Ciuchy to od lat kupuje w ciucholandach nie wiem jak to jest mieć coś nowego.Syn sie nie buntuje ale czasem w szkole sie smieją z niego, że nie ma modnych ciuchów.Za niedługo zima znów trzeba kupić kurtkę buty. A najbardziej to mnie boli że opieka zabrała mi nawet głupie rodzinne bo za duzo zarabiam.Szlag mnie trafia. Mi zostało 400 złoty do 10, z tego jeszcze 100 złotych musze dac na ksiązki których braklo w zeszlym tygodniu, no i pasowało by zapłacić rachunek z awode 220 złotych. To nie ciąża ani nie nerwica tak działają że mi się niechce żyć , to te pie.....ne państwo które godnego zycia nam nie potrafi zapewnic.Na samą myśl że mam wstać rano to mi sie juz płakać chce.Nigdy nie myslałam że mojemu dziecku będę musiała odmawiać podstawowych rzeczy.Mam za duzo żeby udać sie gdzieś o pomoc a za mało zeby przezyć. Pozdrawiam
Witam.Piszesz że twój maż jest budowlańcem,może poszukałby pracy sezonowej lub stałej za granicą .Mogłabyś podreperowac budżet i małe co nieco odłożyc a przedewszystkim spać spokojnie.Pozdrawiam gorąco.
Wiem że to nie moja sprawa, ale nigdy bym nie wzięła kredytu na komunnie dziecka, zrobiłabym skromny obiad na jaki mnie stac, dla chrzesnych i rodziców. Łatwo się bierze, ale potem ciężko się spałaca, wiem coś o tym. Nie jest żadnym wstydem kupowac rzeczy używane, często można trafic prawie nowe i modne, najważniejsze żebyś umiała się rządzic, rozplanowac , kupowac jedzenie w tańszych sklepach, typu biedronka. A na zimę robic przetwory, a nawet konserwy mięsne, na w-żecie jest tyle ciekawych i tanich przepisów. Moja dalsza kuzynka ciągle płacze że ma braki, mimo że pomaga jej mama, ona twierdzi że zawsze jej brakuje, i wiem dlaczego ! bo nie umie się rządzic. Nie bierz tylko tego do siebie:) mnie też nie stac na wszystko, jednak cieszę się z tego co mam, więc głowa do góry.
Wlasnie, bardzo mnie dziwi branie pozyczki na komunie dziecka. Zastaw sie i postaw sie, tak sie mowi ? Kupowanie rzeczy uzywanych jest najnowsza moda u nas ze wzgledu na ekologiczne myslenie.
te teksty o kredycie- wiem, że to Twoje przemyślenia, Grażynko, ale w tej sytuacji to musztarda po obiedzie. Teraz trzeba pomyśleć, jakby pomóc tu dziewczynie z tego wybrnąć. Nie znamy szczegółow, nie analizujmy wcześniejszych zachowań/decyzji. Dajmy radę, co my byśmy zrobili w danej sytuacji, albo zamilknijmy -proponuję. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić ,że andzia jest w kiepskiej kondycji psychicznej. Nie kopmy leżącego, wytykając mu błędy, bo poza jeszcze większym dołem, który potrzebny jest jak dziura w bucie, nic dobrego to nie da.
Andzia, dobrze że piszesz. Masz swój wątek teraz i wywalaj tu wszystko to, co powoduje w Tobie narastającą frustrację. Dziewczyny dobrze radzą żeby przewertować (o ile tego nie zrobiłaś) wątek Czesława o tanim gotowaniu,poszukać tanich,a zdrowych przepisów. Poszukać w internecie pomysłów na oszczędzanie. W takich kryzysowych sytuacjach musisz pamiętać, jak ważne jest wspieranie męża, bo na pewno ta sytuacja i na nim odbija się negatywnie. Nie zapomnij umacniać swoje dziecko w poczuciu wartości, tłumacz mu prostymi słowami swoje emocje i sytuację ,w której się znaleźliście, zapewniając za Anovi, że los na pewno się odwróci i zawsze po "chudych latach" przychodzą te "tłuste". A markowe ubrania to tylko przedmioty, które tak naprawdę niewiele mają wspólnego z prawdziwym szczęściem, czy tym bardziej wartością człowieka ,który je nosi bądź nie. W miarę możliwości rekompensuj mu (dziecku) brak dóbr materialnych własnym czasem i miłością. Andziu, czy Ty masz jakies oparcie w realu? Któraś z dziewczyn wspomniała o pracy dla męża za granicą, czy to wchodziłoby w grę? Nie wiem, czy to jakiekolwiek pocieszenie, ale pamiętaj ,że nie tylko Wy borykacie się z takim problemem. Nie jesteście odosobnieni. Wierzę, że będzie lepiej. Musi być lepiej, trzeba wspólnie pokombinować ,jak Ci pomóc. Trzeba Cię wesprzeć, do walki. Andziu, stal hartuje się w ogniu- pamiętaj o tym. pozdrawiam Cię serdecznie
Chili, dziekuje Ci za ten komentarz. Szkoda, ze sama nie umialam tak madrze napisac. Andziu, przemysl wszystko na spokojnie - nawet jesli czujesz, ze to wszystko jest juz na granicy Twojej wytrzymalosci. Daj losowi szanse sie odwrocic. Przekonasz sie, ze warto. Probuj. Sciskam Cie mocno.
Andziu,nie tylko Ty masz taką sytuację,takich osób jest wiele.Trzeba się wziąć z garść i nie dać się zdołować,kieruj się myślą-jutro będzie lepiej.Wierz mi,ja miałam dużo gorszą sytuację niż Ty,po rozwodzie zostałam sama z dzieckiem,bez mieszkania,bez pracy bez jakichkolwiek widoków na "lepszą" przyszłość.Myślałam,że nie dam rady,balam się,czułam się bezradna ale wiedziałam,że decyzja była słuszna i że muszę dać sobie radę.W przeciągu kilku miesiecy dosłownie wychodziłam sobie mieszkanie komunalne(małe ale przytulne i zadbane),jeden kłopot z głowy-mam dach nad głową.Niestety pojawiły się problemy finansowe,kłopoty z bieżącymi opłatami(przez to zadłuzenia),miałam wszystkiego dosyć,czasami chciałam poprostu zniknąć ale ponownie wzięłam się w garść-kurcze po co to wszystko było skoro teraz mam się poddać???Znalazłam dorywczą pracę,kombinowałam jak mogłam...Dzisiaj właśnie dowiedziałam się,że prawdopodobnie dostanę stałą pracę(jutro wszystko będę wiedziała dokładnie ale szanse są ogromne,tak apropos-trzymajcie kciuki;-))) ).Wreszcie zacznę powoli wychodzić na prostą,strasznie to wszystko długo trwało bo aż 1,5 roku ale było warto...Teraz wiem,że zawsze po burzy świeci słońce-Tobie też zaświeci i tego Ci z całego serca życzę!!!!Pozdrawiam.
Tak Aniu, to jest musztarda po obiedzie, teraz rzeczywistosc jest w garach, a tam pusto. Mozesz mnie pobic po palcach jeszcze mocniej , ale ja nie uwazam, ze tulenie i glaskanie Andzi zmieni w jakikolwiek sposob Jej sytuacje materialna.
Nie uwazam, ze branie kredytu na komunie dziecka jest usprawiedliwione. Andzia ma niedojrzale podejscie do spraw finansowych , wyraznie pisze, ze komunia kosztowala "tylko" 2000 zl . Wedlug mnie jak kogos nie stac wydac tyle "wlasnych"pieniedzy , to moze poczestowac zupa i herbata, dzisiaj te 2000 zl + oplaty daly by Andzi spokuj duszy, przynajmniej na jakis czas.
Andzia pisze, ze od 4 lat ma "pecha" zwiazanego z sytuacja finansowa. Wytlumacz mi w takim razie dlaczego para z takimi klopotami finansowymi decyduje sie na nastepne dziecko? Kto to dziecko wykarmi? Niemowlak kosztuje ogromne pieniadze, musi miec pieluszki, wozek, lozeczko, ubranko........to z nieba chyba nie zleci? Stac bedzie rodzicow na nianie, bo jak nie to odpadnie jeszcze jedna pensja , myslisz, ze wtedy bedzie lepiej finansowo tej Rodzinie?
Wybacz, uwazam ten watek za bardzo potrzebny innym mlodym ludziom, jako ostroga przed braniem kredytow na "wyrost".
Przypomnialam sobie to : "wiara jest matka glupich". Tylko zdrowy rozsadek pomoze w takiej sytuacji.
Wiem, wiem, ze jestem okropnie zimna, realistyczna.......moge potrzymac Andzie za reke, przytulic , wysylac kciuki......tylko cos nie bardzo wierze, ze to da Andzi pieniazki na zaplacenie rachunku za wode.
Ech Dorotko, ile glow tyle opinii. Nie wiem , co jest lepsze, moje "dobijanie" i konkretne rady na przyszlosc, czy Wasze : za rogiem jest trawa bardziej zielona?
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: > Ech Dorotko, ile glow tyle opinii.Nie wiem , co jest lepsze, moje "dobijanie" > i konkretne rady na przyszlosc, czy Wasze : za rogiem jest trawa
> bardziej zielona?
Grażynko Ty dajesz konkretne ,,rady,, a ja chce konkretnie pomóc andzi.
Nie będę jej rzucać koła ratunkowego ale naucze ją pływać.
Tak się składa,że juz nie jednej dziewczynie pomogłam kiedy były w podobnych sytuacjach życiowych i razą sobie bardzo dobrze :-).
Mam nadzieje,że w przypadku andzi również się uda w co głęboko wierzę.
Dorotko, to super!!! Jak narazie, to nie przeczytalam o zadnym "konkrecie"......pisz, bo to jest wazne dla wszystkich czytajacych w podobnej do Andzi sytuacji :)
Jednak powtórzę to, co wykasowałem. Nie, za rogiem trawa nie jest bardziej zielona. Ale skoro jest "w robocie" psycholog, specjalista, to my tu więcej nie pomożemy a zaszkodzić łatwo. Ty jesteś bardzo silną osobowością, Tobie jest łatwo dawać rady, strofować innych a sama "razy" przyjmujesz na klatę. Ktoś z nerwicą może tego nie potrafić. Owszem, nerwicę się leczy w grupach terapeutycznych ale pod nadzorem specjalisty i nie w internecie! Skoro jednak tu ktoś szuka ratunku, to z pewnością nie oczekuje połajanek. Swoją drogą... powinien zmienić psychologa. Uff... kurde miałem już nie pisać.
Jarku, juz napisalam, ze sentymenty w sytuacji podbramkowej chowam do szafy. Jak mialam biede, bo mialam, to nie bylo mowy o psie w domu ani chomiku na przyklad. Konieczny jest scisly budzet co do zlotowki wedlug mnie.
Konkretnie, to sprzedalabym wszystko co nie jest niezbedne do zycia, internet bym wypowiedziala.Zwierzaki bym oddala innym z leku, ze nie stac mnie na ewentualne koszty w razie ich chorob. Napewno bym nie zaszla w ciaze w takiej sytuacji......
A jaki ratunek TU mozna szukac? Kciuki i modlitwy sama dostalam i za nie dziekuje bardzo, ale zebysmy sie sprezyli nie wiem jak, to dlugu zadnego nie splacimy za nikogo-
Tineczko, jestes konkretna i madra kobieta. Wiem, ze Twoje intencje sa zyczliwe, ale nie zawsze mozna pomoc w ten sposob. Jarek ma racje. W tym konkretnym przypadku nasza pomoc jest baaaaardzo ograniczona. Psychologiem nie jestem ale czuje, ze nie tedy droga. Potrzeba ogromnego wyczucia i innego rodzaju pomocy, niz ta, ktora w tej chwili Ty i pare innych osob chcesz zaoferowac. Nie mozna przyrownac Twojej sily charakteru, zdecydowania itp. do charakteru Andzi. Kazdy czlowiek ma inny prob wytrzymalosci i nie da sie mierzyc wszystkich jedna miara. Moim zdaniem zbyt czesto zapominamy o tym w tych naszych forumowych dyskuskjach. Mozna nieopacznie zrobic komus krzywde przyrownujac sytuacje do siebie.
Tineczko, to nie stragan z warzywami gdzie jest wskazany duzy wybor. Tu nie o obfitosc rad chodzi ale o ich celnosc. Niestety jedna niefortunna moze narobic tyle szkody, ze juz nawet nie bedzie sily na dostrzezenie tej dobrej.
Mamo Różyczki, myślę, że są wśród nas ( na tym forum) osoby, które mają mniej niż 1100 zł miesięcznie na czysto, po opłaceniu wszystkich opłat. Może znajdzie sie na naszym forum ktoś, kto pomoże Andzi ucząc ją zarządzać budżetem.
Ewo, ja sama mam w tym miesiącu mam na życie tylko 800 zł, ale nie będę płakać, bo to nic nie da. Mama mnie nauczyła jak się rządzić, mam w zamrażarce sporo mięsa i ryb, wydałam dopiero 400 zł, do 28 już blisko:)liczę że wydam jeszcze 200 zł, więc 200 zostanie na przyszły miesiąc. Dawno sobie już nic nie kupiłam, mąż jak mi oddawał pensje,odkładałam po parę groszy i mam 700 zł na książki dla córki. Więc chociaż o to się teraz nie martwię.Spłacamy też kredyt, opłacam, gaz, prąd , telefon i internet, a mąż pracuje sam. Myślę że może jednak warto podzielić się z Andzią, skoro przez pieniądze nie chce jej się żyć i planuje się powiesić. Oczywiście myślę o pomocy jednorazowej, ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Ale co później? Zaczął się sezon ziemniaczany, bedą placki ziemniaczane, kartacze z mięsem, zupki ziemniaczano warzywne i będzie się jakoś życ, aby tylko było zdrowie:))
Dario, widzisz sama że sie da. Że Ty dajesz radę, choć masz mniej. I tego właśnie trzeba nauczyć dziewczynę, bo pieniądze jednorazowe rozejda sie szybko i znów nic nie bedzie miala. Musi się nauczyć gospodarować pieniędzmi. Nie możesz miec wyrzutów sumienia, że Tobie zostaje a Andzi nie, więc musisz się podzielić. Masz dobre serce, ale myslę, że nie tędy droga.
Ewka , to jest najlepsza rada , nauczyc nie "dziewczyne" tylko dorasla kobiete , matke, gosporadowania pieniedzmi!!!!! Masz racje, zadna jednorazowa pomoc finansowa nie pomoze Andzi zmienic toku myslenia, ze nastepna "pozyczka" cos zmieni, nie tedy droga.
Witajcie, Nie chodzi mi o to aby ktoś coś mi dawał za darmo, nie zamierzam też brac kolejnego kredytu.Tak jak pisałam tamto było glupota i teraz muszę za to płacić.Nie sztuka wyciągać rękę po cudze sztuka zarobic samemu i za to żyć. Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają. Pozdrawiam,
Andziu czy Ty myślisz że starszy człowiek nie może być przyjacielem ? Trzymam się z boku od tego tematu,nie będe pisać o Twojej sytuacji finansowej. Zastanawia mnie dlaczego nie masz przyjaciół. Ja 10 lat temu pzeprowadziłam się do innego miasta w chwili obecnej znam całe miasto a miasto zna mnie. Jesteś dorosłą kobieta, nie będe uczyć Ciebie jak wyjść do ludzi.Jeśli nie zrobisz nic, nic nie dasz z siebie, nie odezwiesz się do kogoś, nie zaczniesz znajomości to nigdy nie będziesz mieć znajomych. Zastanów się czy ta sytuacja Ci odpowiada. Chodzisz do lekarza, sklepu, szkoła, park to są miejsca gdzie można zawrzeć znajomości. Co z tego że mieszkają sami starsi ludzie. Taka przyjaźń jest bardzo wartościowa. Ci ludzie moja droga mają wielki życiowy bagaż i doświadczenie. warto się od nich uczyć. Jak przyjechałam tutaj to pierszy dom koło mnie to starsi ludzie. Powiedziałam im dzień dobry nazywam się tak i tak jesteśmy sąsiadami. Miło państwa poznać itd . Ludzie nie gryzą. Ja mogę liczyć na nich zawsze mi przypilnują dom jak gdzies jade. Oni teraz są schorowani ja zrobię im zakupy, polece do apteki. Piszesz, że szukasz pracy. Jak to robissz? Przeglądasz internet, gazety ?? Jeśli nie wyjdziesz z domu pracy nigdy nie znajdziesz taka jest prawda. Jeśli nie zaczniesz rozmawiać z ludzmi i mówić im jestem dyspozycyjna, znam się na tym i na tym obecnie jestem w ciąży, czuję się dobrze mogę np zająć się pańswa dzieckiem. Wiara przenosi góry trzeba wierzyć w realizacje swoich życiowych celów. Twój partner ma bardzo dobry zawód na jesieni też jest wzięcie ludzie remontują mieszkania przez cały rok. Kwota która Ci zostaje to jest duża suma dla mnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy nikt Ci nie da. Trzeba zrezygnować ze świnki morskiej, psa, internetu, Nawet telefonu jeśli to ma się przyczynić do poprawy jakości Twojego życia. Jedna z dziewczyn proponowała Ci abyś poszla do darmowej szkoły rodzenia. ja tez myślę że to jest dobry pomysł i początek aby zmienić coś w swoim zyciu i wyjśc do innych.
Hihi. Ja właśnie przyjaźnię się ze starymi ludźmi. Tacy ludzie lubią porozmawiać.Lubią słuchać. Lubi być słuchani i mają dużo mądrości bo dużo przeżyli. To co nam młodym wydaje się straszne i nie do wytrzymania jest niczym z czym oni często musieli się zmagać w młodości. Od dziecka lubiłam rozmawiać z babciami w drodze do kościoła np.
Użytkownik andzia005 napisał w wiadomości: > [...] Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu > komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych > nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.Pozdrawiam,
I tak to rozumiem, pisz co Ci na wątrobie leży, to pomaga. Co do starych ... to może jednak spróbuj ich poznać? Mówię to jako czterdziestolatek regularnie uczestniczący w spotkaniach z ludzmi o dwadzieścia czy trzydzieści lat starszymi. Poznaliśmy się na forum naszego starego ogólniaka, pokłóciliśmy się trochę, trochę pogadaliśmy... i teraz spotykamy się regularnie choć czasami kilkaset kilometrów ktoś musi podjechać. Niekiedy tylko po to, by wypić herbatę i pogadać godzinkę. Innym razem ktoś przywiezie pasztet, ktoś ciasto, inny nalewki i jest większa nasiadówka. Super ludzie, wiek nie ma znaczenia.
Użytkownik andzia005 napisał w wiadomości: > Witajcie,Nie chodzi mi o to aby ktoś coś mi dawał za darmo, nie zamierzam > też brac kolejnego kredytu.Tak jak pisałam tamto było glupota i teraz > muszę za to płacić.Nie sztuka wyciągać rękę po cudze sztuka zarobic > samemu i za to żyć. Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu > komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych > nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.Pozdrawiam,
Witaj Andiza;) własnie wróciłam od bratówki, mają z bratem czworo dzieci,pracuje tylko brat , ale nie o to chodzi, chodzi mi właśnie o tych starszych ludzi:) Wyobraź sobie , że teraz mieszkają w bloku(wynajmują) w którym jest bardzo mało dzieci, sami starsi mieszkańcy. Bratowa mi opowiada że są bardzo miłe i rozmawia sie jej z nimi super , czasem pukają i proszą o zrobienie zakupów , lub drobną pomoc ( np coś przesunąc lub przeniesc). Same wiedzą że brat ma czwórkę dzieci , i przynoszą jajka , mleko i inne rzeczy, czasem ubrania, tak że nie zamykaj się .. wyjdź i rozmawiaj , starsi ludzie duzo przeżyli i wiedzą co to zycie:) I od razu dodam że nigdy bratowa nie narzeka , poprostu z nimi posiedzi i rozmawia:)
Tineczko, Andzia nie pisala, ze ma zamiar brac nastepna pozyczke. Nie pisala tez, ze szuka pomocy finansowej.Te uwagi sa nie na miejscu. Dziewczyna chciala jedynie wyzalic sie na forum, tak jak robi to wielu z nas.
Ups! Przez przypadek napisalam to samo, co Andzia. No trudno. Najwazniejsze, ze mysli sie pokrywaja. Najpierw wpisalam swoj komentarz a dopiero potem dostrzeglam wpis autorki watku.
Smakosiu, cos mi sie wydaje, ze czytasz co chcesz czytac z Andzi wypowiedzi a jeszcze do tego nie widzisz, ze inni pisza dokladnie to samo , co ja .......
Wytlumacz mi co to znaczy:
Niestety jestem zdana sama na siebie.Moi rodzice zyja tylko z emerytury ojca a ostatnimi czasy to i tak większość tego co maja to przepijaja.Jedyna ich pomocą jest to że mają działkę i cały sezon letni korzystam ze zbiorów zamrażam , wekuje żeby na zimę było. Mam siostre ale ona chocby nawet chciała pomoc to nie może bo mój szwagier to jest taki dusi grosz ze wszytsko na lokate wkłada a ty choćbyś na kromkę chleba suchego nie miała to ci nie pozyczy.
I w dzisiejszym poscie pisze Andzia:
Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.
Wiec prosze wytlumacz mi z polskiego na polski, bo moze rzeczywiscie zle rozumiem co Andzia pisze?
Nadal twierdze, ze Andzia sie tylko zali. Jest przygnebiona. Jednak Ty odbierasz to inaczej. Twoje prawo. Moim zdaniem ma najzwyczajniej w swiecie dola. Czuje sie samotna. Boli Ja to, ze nie ma rodziny wzajemnie sie wspierajacej.Zakladam, ze jest w Niej duzo wiecej przezyc i emocji z dziecinstwa, ktore wplywaja na taka a nie inna postawe zyciowa. My ich nie znamy. Z tego powodu daleka jestem od oceniania Andzi. Cos mi podpowiada (serce?), ze my wiemy zaledwie czastke z tego, co faktycznie "boli" Andzie. Dlatego tez uwazam, ze caly ten watek trzeba potraktowac jako okazje do tego by Andzia sie wyzalila. Takie stwierdzenia (po fakcie) nie potrzebnie bralas kredyt i inne tego typu w niczym nie pomoga. Nie zauwazylam tez zadnej prosby z Jej strony w stylu napiszcie co mam zrobic. Zastanawiam sie dlaczego nie potrafimy tak zwyczajnie kogos wysluchac. Co innego kiedy ktos nas prosi o rade czy pomoc. Nieeee, my musimy pokazywac jacy jestesmy madrzy, lepsi(?)
Smakosiu, juz tutaj ktos o tym pisal, zreszta nie pierwszy raz, ze ujawniajac swoj problem, bolaczke, dana osoba musi byc przygotowana na rozne reakcje czytelnikow. Kazdy z nas jest inny i kazdy ma swoja perspektywe i stara sie tak odpowiedziec, jak najlepiej uwaza. Jestem przekonana, ze masz najczystsze intencje, nawolujac do braku niesprzyjajacych komentarzy czy oceniajacych, ale zwroc uwage, ze w tym momencie sama oceniasz wypowiedzi innych, uwazajac, ze Twoje podejscie jest najodpowiedniesze. Ja nie uwazam, ze ktos tutaj przekroczyl granice, po prostu ludzie pisza z wlasnej perspektywy. Ty masz taka i taka, inni maja swoja.
Witajcie, kredyt na komunie był nie wielki bo 2 tyś , musiałam go wziąść bo nawet na ubranie do komuni bym nie miala.Zresztą mój obecny wówczas partner zaraz po komuni wyjeżdżał do Szwecji do pracy i miało to byc odrau spłacone dlatego dałam się namówić tymbardziej że wtedy żyliśmy już razem 7 lat.Niestety on wyjechał przyjeżdżał ale spłacał tylko to co było napisane na niego i tak o to spłacił sobie wszytsko a ja zostałam z długami.Wyjazd za granicę mojego obecnego nie wchodzi w grę , po 1 jestem w ciąży i sama nie mogę zostać a nie mam na kogo tu liczyć, po 2 raz mi się życie przez taki wyjazd rozwaliło więc dziękuje nigdy więcej.Uwierzcie gdybym miała inne wyjście toi bym nie wzieła ani 1 złotówki kredytu.Watek Czesława nie jest mi obcy bo sama stosuje wszystkie metody tam zawarte od dawna. Naprawdę taki dół jak mam teraz to nigdy w życiu nie miałam. Pozdrawiam
Musisz być silna. W dniu urodzin mojej córeczki mąż się dowiedział, że jak pojawi się w pracy to dostanie wypowiedzenie. Był najpierw na urlopie. Potem na chorobowym przez kilka miesięcy. W końcu udał się do pracy i dostał wypowiedzenie natychmiastowe. Było mu to na rękę że nie będzie jeszcze przez 3 miesiące chodzić do pracy. Wyjechał do Niemiec na 5 tyg. Córka miała wtedy 10 miesięcy. Pół roku później znowu na 1,5 miesiąca pojechał do Niemiec. Na bezrobociu był 3 lata. W tym czasie zrobił 3 kursy dla bezrobotnych. Urodziły mi się później bliźniaki - wcześniaki. Przez 2 miesiące musieli pić mleko dla dzieci z niską wagą. Pod koniec za samo mleko płaciłam 100 zł na tydzień. Gdy bliźniaki miały nie całe 2 lata znowu pojechał na 2 miesiące do Niemiec. Potem znalazł pracę na miejscu. Myślał, ze pracę łatwiej znajdzie. Okazało się inaczej. Nie jest fajnie finansowo. Często muszę się zastanawiać co kupić al mi nie brakuje. Biorę zasiłek rodzinny. Córka je obiady w szkole za darmo z powodu niskiego dochodu. Teraz zbieram dokumenty na zwrot kosztów za podręczniki.
Po przeczytaniu Twoich wyszystkich wypowiedzi wnioskuje, ze ojciec pierwszego dziecka powinien placic alimenty, prawda? Czy Twoj aktualny partner podziela Twoje troski, czy tylko Ty sie martwisz? Bo piszesz tak jalbys Ty miala te wszytskie problemy sama na glowie, a przeciez jest jeszcze ojciec bedacego w drodze dziecka. Czy on wie, ze tak sie zamartwiasz????
"Gdyby nie to maleństwo w brzuchu i syn którego kocham chyba bym sie powiesiła .Poprostu nie daje juz rady, z tego wszystkiego nabawiłam sie nerwicy i sa takie dni że choroba uniemozliwia mi wyjście z domu" Powinnas wybrac sie do psychologa, CZY WIESZ O TYM?? My tutaj Tobie nie pomozemy, masz dziecko w brzuchu, Twoj stan wplywa na jego rozwoj rowniez. Jezeli nie dla siebie to DLA DZIECKA idz do psychologa! Mam nadzieje, ze w nastepnym poscie napiszesz mi, ze sie zdecydowalas, zadzwonilas i masz juz termin spotkania. Poki co nie mozesz zmienic swojej sytuacji finansowej (poza ew. pozyskaniem alimentow dla 1 syna). Powinnas sie zatroszczyc o siebie i o swoj stan psychiczny. Mam nadzieje, ze przemowilam Ci do rozsadku.
Witaj, Alimenty mam zasadzone 400 złotych i tyle dostaje z funduszu.Na więcej nie ma szans.Do psychologa chodze dlatego wiem ze to nerwica, wizyty na tyle pomogly ze juz troche lepiej jest z wychodzeniem z domu i zostaniem samej w domu.Mój luby oczywiście że sie martwi ,robi co moze zeby jakos wyjsc z tego ale niestety poki co stoimy wmiejscu. Pozdrawiam
Ciesze sie, ze sprawe aliementow masz przynajmniej zalatwiona. Dobrze, ze chodzisz do psychologa, watpie, ze masz nerwice, ale jak zwal tak zwal, pomaga Ci, wychodzisz z domu:) W ciezkich chwilach dobrze jest pisac pamietnik, zeby zostawic swoje leki na papierze, a nie mielic ciagle w glowie. Moze sie skusisz? :))
Andziu! Chciałabym Cię pocieszyć,podtrzymać na duchu,ale doprawdy nie wiem co mogę powiedzieć,aby zabrzmiało to w miarę rozsądnie...wiele osób już Cię pocieszało i trzyma za Ciebie kciuki.Ja też trzymam kciuki za to,że w końcu zaświeci Ci słońce,że wyjdziesz na prostą i że jakoś się ułoży. Na pocieszenie powiem,że w moim młodzieńczym jeszcze życiu było tyle zakrętów,że sama jak wspominam dziwię się jak ja to wszystko przetrwałam...Piszesz,że trwa to 4 lata...zapewniam,że mój "motłoch" trwał o wiele dłużej i na pewno nie zamieniłabyś się ze mną rolami,gdybym opowiedziała Ci swoje życie.Też mieliśy kredyty i bardzo ciężko było nam z nich wyjść.Pieniądze pożyczył bezinteresownie szwagier męża i czekał 4 lata(oddaliśmy z dużym procentem),a moja matka pożyczała mi na 3 lub 4 miesiące,a po 2 tygodniach zażądała zwrotu...i co Ty na to...?Szwagier oprócz tego że sam podał nam rękę w trudnej chwili to jest moim najlepszym przyjacielem.Do dziś pomagamy sobie wzajemnie i podtrzymujemy na duchu w trudnych chwilach,a jest ich naprawdę wiele-wierz mi. Ja obecnie mam stabilny "żywot",zrealizowaliśmy z mężem swoje zamierzenia i plany i wiem,że jak nam zdrowie dopisze to będzie jeszcze następny plan do realizacji ...i następny...
Ja jak mam jakiegoś doła to oznajmiam-idę do lasu- i po prostu idę...albo grzybów nazbieram albo po prostu pospaceruję:) Spróbuj! -może to pomoże Ci rozjaśnić w głowie i na spokojnie na łonie natury przemyśleć niektóre sprawy,a przy okazji się dotlenisz co wskazane jest dla Ciebie i Twego dzidziusia.
I nie myśl w ten sposób!!!!<chyba bym się powiesiła>!!!!!
A może masz wśród znajomych lub rodziny osobę która mogłaby Ci pomóc? Może czasami trzeba przed kimś się otworzyć ,że jest Ci ciężko...?
Przepraszam,bo napisalam trochę chaotycznie,ale czas mnie goni a chciałam i ja podtrzymać Cię na duchu:)
Andziu, masz doła, ale z niego wyjdziesz, bo jak piszesz masz kochającego faceta, mieszkanie, dzieci które kochasz i prace na etat. Skoro widzisz te radosne strony życia, to znaczy, ze dasz radę, bo masz dla kogo walczyć. Twój męzczyzna na pewno znajdzie jakąś pracę, a TY nie szukaj dodatkowej, bo masz maluszka w brzuszku i musisz o niego dbać.
Na pewno kiedyś popatrzysz na te chwile i odetchniesz, że było ciężko, ale minęło.
Dużo Twoich emocji związanych jest z ciążą i ze strachem, ale pamiętaj: jedno dziecko wychowałaś to i drugie dasz radę.
I zawsze myśl o tych pozytywnych stronach swojego życia od których zaczęłaś swój wątek, bo one dadzą Ci siłę do przetrwania ciężkich chwil.
Setki tysięcy kobiet i rodzin ma podobne problemy... Finansowo często mają gorzej od Ciebie...Jeśli to jakieś pocieszenie... Jeśli znalazłabym się w takiej sytuacji to sprawą priorytetową byłoby przede wszystkim spłacenie kredytu... Poza tym na bieżąco opłaty - dach nad głową,żeby nie wylądować "pod mostem"... Przemyśleć z czego zrezygnować,co nie jest niezbędne do życia...Zrób analizę i tnij,nie bój się... Twój syn też musi zdawać sobie sprawę z ograniczeń,niestety... No i kolejna ciąża...Nie wiem czy w dobrym momencie Twojego życia... Tak czy inaczej zacznij działać ! Dbaj o dzidziusia ! Pozdrawiam !
Nie zgadzam sie z Toba Smakosiu. Kwiatek ma prawo do wlasnych refleksji, zreszta ja mam dokladnie takie same. W tej sytuacji nikt nie pomoze, nalezy zakasac rekawy i dzialac. Konkretnie: porownac procenty kosztow kredytu, moze inna instytucja ma mniejsze? Zaplanowac budzet na caly miesiac i tego sie trzymac co do jednej zlotowki. Gotowac wszystko od gruntu w domu, bardzo tanio mozna miec zdrowe posilki za nie duze pieniadze......
Wiem, ze masz zlote serce i chcesz jak najlepiej, ale biadolenie nad sytucja Andzi nie da Jej rowniez zadnej pomocy.
Zobaczcie jaki cytat przytoczylam a bedziecie mialy odpowiedz na swoje pytanie. Nie chodzi o Wasze refleksje odnosnie wydawania pieniedzy, gospodarowania nimi itd. Chodzi wylacznie o refleksje dotyczaca ciazy. Andzia wspominala, ze pragnela drugiego dziecka i dlugo na nie czekali. Nie jest to gromadka a zaledwie dwoje wiec uwagi w stylu, ze dziecko nie w pore chyba nie sa na miejscu. Ponadto mam odczucie, ze troche sie zapedzilismy z tymi, swoimi, dobrymi radami. Nie wszystkie sa faktycznie pomocne.
Masz racje Slonce WZ-u:) Ty jestes romantyczka i ciepla dusza, widzisz tylko co dobre, co ktos sobie zapragnal :) Ja tez mialam pragnienia i marzenia, chcialam miec conajmniej 6-stke dzieciaczkow platajacych sie pod nogami......ale rzeczywistosc pokazala buzie i nie zdarzylam .......
Oczywiscie , ze rady sa subjektywne i zadko obiektywne a wlasciwie wszystkie nasze rady, sa nic nie warte, jak Andzi nie pomoga.
Andzia zakladajac ten watek musiala przewidziec ze porady beda roznego rodzaju wiec spoko:) Ja ze swojej strony moge tylko powiedziec; Andziu naprawde jest duzo rodzin z gorsza sytuacja finansowa ,wiec sie nie zalamuj tylko mysl pozytywnie a dasz rade pokonac problemy
Aniu, nie wolno ci tak myśleć. Jesteś młodą osobą i wszystko jeszcze prze tobą. Najważniejsze, że dostrzegasz swoje problemy i potrafisz prosić o pomoc. Zastanawiam się jakie są twoje relacje z rodzicami, rodzeństwem? Czy są przy tobie? Czy masz przyjaciół, którzy wiedzą o twoich problemach? Kilka ostatnich lat walczyłam o dzieci. Najpierw o ciąże, później o utrzymanie jej, a na koniec o życie dzieci. Teraz wojuję o ich przyszłość, lepsze funkcjonowanie, ale już na spokojnie, bo są ze mną - moje kochane, wymarzone, wymodlone dzieciątka. Przez te lata wiele wycierpiałam, ale nie byłam sama. Moi bliscy zawsze byli przy mnie. Teraz jestem na urlopie wychowawczym, mąż utrzymuje naszą czwórkę. Ciężko pracuje, a jak najwięcej stara mi się pomóc przy dzieciach. Raz jest lepiej raz gorzej, często też nam brakuje, ale po tym co przeszliśmy uważamy się za wyjątkowych szczęściarzy. Wierzę, że nie długo też tak pomyślisz o sobie. Masz dzieci, partnera, skup się na tym. Musisz być silna dla nich. Wiem jak wiele potrafi znieść kobieta, szczególnie matka. Ściskam cię mocno.
Trzymaj sie Buka dzielnie. Wspaniale slowa. Zycze Tobie i Twojej rodzine duzo szczescia w zyciu. Mam nadzieje, ze Andzia znajdzie taka nadzieje i sile. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Hmm nie masz łatwo ale popatrz na to z innej strony za niedługo będziesz mamą-gratuluje Ci szczerze tez bym chciała ale nie mogę- będziesz miała malutkie dzieciątko które będzie Cie potrzebowało. Będzie potrzebowało mamy optymistycznej i obrotnej , która przytuli i ukocha. Masz "lubego" którego pewno kochasz i który jest przy Tobie . Masz syna -nie małego-który nie raz Ci pomoże-wiem że w tym wieku dzieci są roztrzepane ale pomagają. Jesteś zdrową normalna kobieta więc nie możesz pisać że masz pecha życiowego. Bo przecież twój Luby może stracić prace, może Ci się rozchorować syn możesz stracić mieszkanie i wtedy możesz napisać ...mam pecha przez cale życie. Głowa do góry!!! Wiem z doświadczenia że czasami jak już myślimy co jeszcze złego na NAS spadnie dzieją się dobre/pozytywne rzeczy. Trzymam kciuki!! I nie przepraszaj bo po to jest to forum żeby się wyżalić i wypłakać!!!!Pozdrawiam gorąco!!!
Witajcie, Niestety jestem zdana sama na siebie.Moi rodzice zyja tylko z emerytury ojca a ostatnimi czasy to i tak większość tego co maja to przepijaja.Jedyna ich pomocą jest to że mają działkę i cały sezon letni korzystam ze zbiorów zamrażam , wekuje żeby na zimę było. Mam siostre ale ona chocby nawet chciała pomoc to nie może bo mój szwagier to jest taki dusi grosz ze wszytsko na lokate wkłada a ty choćbyś na kromkę chleba suchego nie miała to ci nie pozyczy. Rodzice mojego lubego niestety nie zyja , on tez ma siostre ale ona zyje z 2 dzieci z męża pensji tylko i z tego co opieka da.ZNAJOMI - a co to takiego , nie mam ani zanjomych ani kolezanek, nikt do mnie nie przychodzi ani ja do nikogo nie chodze. Tak się jakoś w życiu ułożyło że nie mam znajomych, i to mnie czasem tez dobija. Ze nawet nie mam do kogona kwe pojsc czy zeby ktos dpo mnie przyszedl. Ciągle tylko w domu. Pozdrawiam.
Andziu piszesz ze pracujesz ,nie wierze ze w pracy nie masz kogos znajomego z ktorym moglabys pogadac a moze i zaprosic na ta przyslowiowa kawe , wyjdz z inicjatywa i zapros a napewno Ci nie odmowia ,druga sprawa to nie mieszkasz przeciez na odludziu masz chyba sasiadow moze tu znajdziesz bratnia dusze Nie zamykaj sie przed ludzmi :!!!!!
Od marca jestem na l4, moje współpracowniczki to dziewczyna 21 lat samotna i 24 letnia z dzieckiem 4 letnim mezatka. Bawet jak pracowalam to obie byly zdania ze w pracy ni ema kolezanek i nie ma mowy o spotkaniach po pracy.A teraz to sa obrazone na mnie ze zaszlam w ciaze i to przez nie ciagle siedze na l4 , bo niechca mnie widziec w pracy a ze kierowniczka ta co ma 21 lat jest wredna , zrobila by wszytko zeby mnie zwolnili dyscyplinarnie byl enie musiala ze mna pracowac.
Aniu, a może wybrałabyś się do szkoły rodzenia? Zawsze to jakaś motywacja do wyjścia z domu. Poznasz nowych ludzi, a przy okazji dowiesz się ciekawych rzeczy. Zajęcia są bezpłatne. Jesteś już mamą, ale teraz z dnia na dzień wszystko się zmienia odnośnie opieki i wychowania maluszka. Może chociaż przez chwilę oderwałabyś się od problemów. Powodzenia.
Jak będziesz mieć małe dziecko to znajomi się znajdą. Zapoznasz się z innymi mamami z małymi dziećmi. Na początku rozmawiać będziecie o kupkach, ząbkach itp a z czasem może coś trwalszego. Tak jest u mnie. spacerując z dziećmi nawiązuję kontakty z rodzicami. Finansowo to nie pomogą ale będzie Ci psychicznie lżej.
Dziekuje wam wszystkim za te słowa otuchy, fakt nie pomoga one mi stanąć na nogi ale człowiek az sie lepiej czuje.Dzis znalazłam strone z darmowymi rzeczami dla maluszka i dla domu , chciałam się nią podzielić z wami może i wam cos sie przyda http://gratyzchaty.pl/index.php?sid=c125040dcbb16d67a55ad7257ec72b3a Pozdrawiam
Witajcie, Widze że mój wątek spowodował wiele kontrowersji. Może pisząc go źle ujęłam coś słowami.W każdym badź razie napewno byłam przygotowana na różne głosy z Waszej strony i choć czasem z niektórymi wypowiedziami sie nie zgadzam nie zamierzam się na nikogo obrażać bo każdy ma prawo do swojego zdania. Wiadomo żę wszystkiego się nie da opisać i dlatego znać jakby urywek mnie, mojego życia, jednakże chciałam napisać co najbardziej mnie boli żeby ktoś mnie wysłuchał.A to że napisałam że szwagier jest taki iż nie pożyczył by na suchą kromkę chleba nie pisałam w zanaczeniu że chcę od niego pozyczać , tylko że jest sknerą. Zrezygnowałam już z wszystkiego co możliwe.Ktoś pisze zrezygnuj z psa, świnki, internetu.Mam powiedzieć psowi który jez ze mna tyle lat praktycznie to jest członek rodziny i teraz wyrzucic go bo mam biedę albo cięzko mi , to samo dotyczy się świnki .Niech sie nikt nie obrazi ale to tak jabym dziecko z domu wyrzucała bo nie mam pieniędzy.Z internetu nie zrezygnuje z 2 powodów , po 1 mam umowe jeszcze 2 lata i nie mogę jej zerwać, po 2 to jest mój jedyny kontakt z światem.Znajomych nie mam widać Ci których znałam byli materialistami i moja sytuacja finansowa odwróciła ich odemnie. Owszem z pania w sklepie czy na tatargu , z mamą koleżanki czy kolegi syna z klasy też ale to jest takie przystanięcie na ulicy i porozmawianie. A mi brakuje kogos kto wpad by do mnie czy ja do niego.Wiem że dla wielu moich znajomych przeszkodą do dalszej znajomości był mój syn , urodziłam go mając 18 lat.Znajomi mysleli wtedy żeby się wyszaleć , zabawic a ja miałam obowiązki. Jednakże po mimo tego iż mój wątek wywołał burzę , dał mi duzo do myślenia , sprawił że odkryłam wiele możliwości o których wcześniej nawet nie przeszło by mi przez myśl.Np. Dorotaxx obudziła we mnie wiarę ,albo coś co potrafię robic i mogłabym zarobic na tym - myślę tu o pieczeniu na zarobek.Po jej wiadomości zaczęłam myśleć co potrafię robić i mogłabym zarobic na tym i znów mnie oświeciło od kilku lat jestem w Oriflame sprzedawałam tylko czasem coś w pracy współpracowniczka albo pani ze sklepu czy targu ale bardzo rzadko bo niemam jakos chyba daru przekonywania. Ale przecież jest internet więc postanowiłam to ruszyć może uida mi sie jakieś grosze przyrobić. To taka moja refleksja na temat mojego wątku. Pozdrawiam Andzia005
Andziu, nawet nie wiesz jak sie ucieszylam czytajac ten post!!! Widzisz, zaczelas myslec i dzialac, potrzebowalas symbolicznego "kopniaka" w pupe :)
Pamietaj, ze masz wiecej sily w sobie niz sobie wyobrazasz!!! Zycze Ci wszystkiego najlepszego i naprawde najlepsza rada na przyszlosc, to prowadzenie scislego budzetu. Podziel dochody na 3 czesci. 1 czesc ma byc na zaplacenie biezacych oplat. 2 na koszty wyzywienia, 3 na niespodziewane wydatki. 1 czesc bedzie sie zmieniala ze wzgledu na przychodzace rachunki o ile nie masz jednakowych oplat kazdego miesiaca. 2 czesc powinna byc raczej taka sama kazdego miesiaca. Wypisz dokladne tygodniowe meny i z lista w reku idz na zakupy, omijajac impulsywne zachcianki :) 3 czesc jest czescia ruchoma, z tej czesci wybierasz w razie potrzeby do zaplacenia niespodziewanego rachunku, albo na zakup czegos niezbednego. Kazdego miesiaca powinno cos zostac w 3 czesci wlasnie na takie potrzeby. Jak bedziesz miala scisly budzet, to 3 czesc powinna sie powiekszac z miesiaca na miesiac. Powodzenia!
Andziu bardzo ppodoba mi się Twoja dzisiejsza postawa. Trzymam kciuki za Ciebie. Porozwieszaj ogłoszenia w warzywniaku i w innych miejscach jestem przekonana że ludzie będą Ci przychylni. Zastanawiam się jeszcze a nie ma możliwości aby Twój partner po pracy lub w weekendy dorobił można też się tym zainteresować. Andziu piszesz że brakuje Ci kogoś kto wpadł by do Ciebie a próbowałaś zaprosić kogoś. Mamę przyjaciela Twojego synka np. Wiesz jak się tutaj przeprowadziłam to też mi brakowało takich rzeczy. Teraz myślę że chyba dorosłam dojrzałam. Mam tak zorganizowany czas że nawet nie mam czasu myśleć o takich rzeczach. Jeśli Twoim znajomym przeszkadzała Twoja sytuacja materialna to bardzo dobrze, że się w porę o tym dowiedziałaś. To nie przyjaciele. Ja nie utrzymuje wielkch kontaktów towarzyskich bo nie jestem tredy. Moje dzieci nie chodzą na wszystko co można zapisać w tym mieście, nie mamy kablowki, Jest mi dobrze Andziu żyję dla swojej rodziny daje im siebie i innym ktorych tutaj znalazłam i im pomagam. Andziu dojżewasz i takie rozterki to normalna rzecz :) też przez to przechodziłam. Wydawało mi się że brakuje mi rozrywki. kiedy poszlam na dyskoteke to już nie było to. Myślalam tam ciągle o mężu i wtedy córeczce. Dobrze że napisałas do nas, dobrze że się na nas nie gniewasz za nasze opinie. Trochę więcej Andziu pozytywnych mysli. :):) Niedługo urodzisz i wszystko się zmieni zobaczysz.
Witajcie, Wydawało mi się że wpadłam na genialny pomysł i chwilowo czułam sie psychicznie lepiej.Ale jednak chyba cos ze mną jest nie tak.Minęły 3 dni a ja żadnego zamówienia nie zdobyłam.I coś mi się zdaje że moja aktywność w Oriflame będzie wyglądała jak do tej pory tzn. ewentualnie zakupy dla siebie , a że braki w funduszach to nawet nie to.Ja nie umie wciskać ludzią.Może macie jakieś pomysły jak to rozkręcic. Pozdrawiam
Andziu musze Cie chyba zmartwic kosmetyki tej marki nie maja powodzenia mam znajoma ktora wlasnie zrezygnowala z rozprowadzania . Podobno uczulaja i cena tez niestety niezbyt przystepna Tak wiec nie robilabym sobie bedac na Twoim miejscu nadziei ze to bedzie dobre wyjscie aby poprawic sytuacje finansowa
Witajcie, Moja kolezanka utrzymuje sie tylko z tego sama z 2 dzieci nie liczy od 1 do 1. Ja nie moge uzywac Avon bo zaraz wysypka.No ale poniewaz idzie to jak idzie czyli nie idzie to sama juz niewiem co zrobic zeby zarobic. Ponadto prześladuje mnie pech.W niedziele postanowiłam zrobić majonez , owszem zawartość wyladowała w koszu bo do niczego sie nie nadawala, mój luby wziął sie za to i choć noga w kuchni zrobił majonez - myslałam że szału dostane. Wczoraj zabrałam się za zrobienie bez z białek po robieniu majonezu i co wszystko do kosza bo białka sie nie ubiły.Mało tego wyciągłam z zamrażarki kluski z mięsem no i do garnka do goptowania i co i klapa rozpackały sie zrobiła się zupa.Nigdy mi sie to nie zdarzało .Ja poprostu mam pecha. Pozdrtawiam
Nie plec glupot ,kazdemu moze sie zdazyc jesli chesz sama zrobic majonez to polecam Ci przepis , autor, maminka "majonez latwy i pyszny" napewno Ci sie uda , a jak nie chcesz sie znowu stresowac to poprostu kup:)
Andziu, widze ,że jestes urodzoną malkontentką.. Jak nie to, to tamto, ciągle widzisz same negatywy.. Wiem, że twoja sytuacja finansowa i rodzinna nie jest najlepsza, ale.. gdybyś choć spróbowała cieszyć się tym co masz (a z tego co opisujesz masz na prawdę wiele!) życie nie ciążyłoby Ci aż tak bardzo..
I jeszcze jedno- kredyt konsumpcyjny (np. taki na wystawną komunię) to samo zło. Znane mi osoby, majace dochód o wiele większy niż Ty, wydawały na tą uroczystość dużo mnie. Zastanów się poważnie, czy odpowiada Ci ciągłe życie na kredyt, bo cieżko się wyrwac z tego zamkniętego kręgu.. Gospodarowania pieniedzmi też trzeba się nauczyć, szczególnie gdy mamy do dyspozycji niewielkie sumy..
Pisze jeszcze raz do wszystkich po raz któryśnie wzięłam kredytu po to żeby zrobić wystawną komunie synowi, wręcz przeciwnie komunia była bardzo skromna, tak duzy kredyt to efekt innych niepowodzeń potem i mus zaciągnięcia kredytu. A teraz niech mi ktoś powie że nie mam pecha to chyba mnie szlag trafi.Po niepowodzeniach ostatnich dni dziś doszło kolejne zalało mi mieszkanie całą łazienkę i kuchnie co w moim przypadku stanowi 50% mieszkania.Nie nie powódź , pralka, wąż wyskoczył z wanny i całe mieszkanie zalane. Po raz kolejny odechciało mi się żyć .Od godziny siedze i becze , wiem inni mają gorzej ale to co mi się ostatnio przydarza to już jest jakieś fatum. Pozdrawiam Andzia005
p.s. Jutro pewnie będzie lepiej ale chyba nie dla mnie.
Andziu po raz kolejny , glowa do gory to nie jest to ze masz pecha takie niespodzianki zdazaja sie kazdemu a Ty jak widze ciagle szukasz dziury w calym , wiez no ty sie w garsc dziewczyno!!
Pechem tego bym nie nazwała, tylko głupotą:)) wąż od pralki powinien by zamontowany do rury ściekowej , a nie do wanny, wiem coś o tym, bo mnie też kiedyś zalało, zanim mąż podłączył poprawnie pralkę Chwilowo rura była przyczepiona do umywalki, była przywiązana, ale ja ją zdjęłam i położyłam na pralce , bo myłam umywalkę, oczywiście zapomniałam jej powiesic na miejsce. Wąż spadł z pralki i sobie leżał, a ja gapa nasypałam proszku , zapakowałam pranko i włączyłam. Ocknęłam się dopiero, jak sąsiadka zadzwoniła do drzwi że jej łazienka przecieka:))
Witam.Ty masz zwykłego ''doła''ciązowego.Rozumiem Cię doskonale bo też go miałam i nie chodzi mi o kwestie finansów ale o wszystko.Siedzialam i beczałam godzinami,a to za goraco ,a to za zimno,za daleko,za blisko ,powodow baaardzo ważnych miliony.Pociesze Cie że po porodzie od razu wszysko przeszło.To sa hormony i nic na to nie poradzisz.A to że wąż z pralki Ci wyskoczył i zalał mieszkanko......ciesz sie że to nie prawdziwa powodż jak w Bogatyni i nie straciłas wszystkiego a tak to powycierasz i po robocie.A jak chcesz polepszyc sobie humor to idz do noclegowni czy domu samotnej matki porozmawiaj z ludzmi o swoich i ich problemach to może docenisz bardziej to co masz.Pozdrowenia i powodzenia a przedewszystkim wiecej optymizmu.
Przeciez sama napisałaś, że wzięłaś 2000zł kredytu na komunię syna.. Za taką sumę urządza się wystawne przyjecia, jak dla mnie. Zresztą- nie będę dociekac jak jest na prawdę. W każdym bądź razie z malkontenctwa cieżko się wyleczyć. Życzę Ci radosniejszego spojrzenia na Świat.
Droga Klaudio komunia to nie tylko jedzenie ale równiez garnitur, skarbczyk, buty, świeca, składka na kwiaty na ustrojenie i masa innych wydatków a nie tylko jedzenie. I niewiem dlaczego uparłaś się że jestem chora na malkontenctwo.
Andziu, uparłam się, bo to aż bije z twoich postów. Takie jest moje zdanie. A to nieudany majonez, a to zalałaś łazienkę. Takie rzeczy się zdarzają również szczęściarzom, nie tylko pechowcom :) Nikt nie mówił,że zycie jest łatwe, lekkie i przyjemne, ale trzeba się nauczyć zmagac z problemami z uśmiechem na twarzy. Tym bardziej, gdy ma sie dla kogo żyć..
andziu tak się sklada że 2 lata temu mialam komunie, wydatki o ktorych piszesz to nie jest kwota 2000 zł. Musisz nauczyć sobie radzić ze wszystkim, z życiem z codziennym sprawami. Gdyym nie miala pieniędzy pożyczyła bym garnitur dla syna od kogoś, kupila używany, bądź powiedziala księdzu o swojej sytuacji finansowej i na pewno by coś poradził. Nie pisz mi że nie zrobiłaś Tego bo nikogo tam nie znasz.... prosze Cię. Jesteś dorosłą kobieta i nikt Cię tu nie nauczy jak zyć.. Gdybys nie była w ciąży to ostro i szczerze napisała bym co myślę o tym co piszesz. Nie zrobie tego bo wiem że teraz rządzą Tobą hormony ktore maja różny wpływa na samopoczucie psychiczne. Piszesz o rozgotowanych klopsach, o pralce. Śmieszne to trochę dla mnie, że głupote ludzka nazywasz pechem. Zdarza się każdemu. Mnie również. Bądż dorosła dziewczyno niedługo przyjdzie na świat Twoje drugie dziecko. Zajmij się na razie swoim zdrowiem psychicznym, może częściej do psychologa powinnaś chodzić , może do psychiatry, może na spacery, może Twój lubyna razie powinien częśc obowiązków przejąć od Ciebie skoro nic Ci nie wychodzi. Porozmawiaj z nim o tym jak się czujesz, może będzie lepiej. Pomimo tego Andziu że to nie jest miłe co napisałam życzę Ci dużo siły. Przetrwasz to wszystko zobaczysz:)
Witajcie, Dawno tutaj nie pisałam nawet bardzo dawno. Od tamtego czasu z moim samopoczuciem i finansami troche lepiej.Tzn czuje sie lepiej pomimo iz do rozwiązania został ciut ponad miesiąc. Zaczęłam bardziej gospodarować z ołówkiem w reku i chyba zaczyna mi całkiem nieżle isć.Ponadpłacałam 95 % zaległych rachunków, jeszcze w pażdzierniku muszę troszke podgonić ale jest to miesięczne opóznienie.Tak więc zaczęłam juz nawet sie cieszyc że tak wszystko mi się prostuje.I tu nagle trach.Luby dzwoni dziś do mnie i mówi że na 90 % umowy mu nie przedłużą i od 1 października zostanie bez pracy.załamka totalna. Jakoś wyprowadziłam wszystko na prosta i tu znowu pech , a tu świeta się zbliżają , poród tuiż tuż.A na budowie sezon sie kończy i raczej zwalniają niż zatrudniają.Mówie wam wszystko pod górkę. Pozdrawiam Andzia005
Tak to bywa.trzeba się nie poddawać. Powoli do przodu. Branża budowlana teraz potrzebuje ludzi do pracy. Jeżeli zima jednak nie przyjdzie szybko to może uda mu się coś znaleźć choćby tylko po to by do wiosny przetrwać.
Nie wiem jak to sie dalej potoczy, ale gdyby Twój maz musiał się zarejestrowac w Urzędzie Pracy to niech spróbuje sie wkręcić na jakieś szkolenie (o warunki uczestnictwa niech się pyta u doradcy zawodowego). Opłaci sie to nawet na "kuroniówce". Zasiłek mu zawiesza na czas szkolenia (nie przepadnie mu) a w jego trakcie wypłacane jest stypendium oraz mozna sie starac o zwrot kosztów dojazdu. Oprócz tego ze wpadnie Wam jakis grosz to co wazniejsze zdobedzie jakies dodatkowe umiejetnosci dzięki czemu później bedzie mu łatwiej znaleźć pracę.
Witam serdecznie ! Andzia Ty pisałaś tam wcześniej że masz kredyt za co zresztą Cię tak forumowiczki zbeształy jak byś nie wiadomo co zrobiła. Kredyt jest kredyt czasem bez tego ani rusz spłaci się i życie toczy się dalej byle nie dać się wciągnąc w wir kredytów czyli nie brać tzw konsolidacyjnych bo czasem bywają pułapką. Moja propozycja jest taka póki jeszcze nosisz dzidziusia idź do banku w którym masz kredyt i zapytaj czy jest możliwośc a często bank idzie na rękę klientom którzy w miarę dobrze spłacają kredyt odroczenia spłaty kredytu na 3 miesiące tylko wtedy kredyt zostanie inaczej przeliczony no i o ten czas wydłużony, najkorzystniej byłoby aby bank zezwoli Ci na spłate samych odsetek przez 3 miesiące. To trochę Ci uratuje sytuacje choć na chwilkę. Niech panie w banku Ci pomogą napisać takie pismo uargumentuj ciążą i wydatkami na dziecko nie przyznawaj się w żadnym wypadku do braku pracy czy kłopotów finansowych tego bank nie powinien wiedzieć . W razie gdybyś potrzebowała pomocy w napisaniu takiego pisma to daj znać na priva. Jeśli potrzebujesz czegoś dla maluszka to daj znać choć mieszkam daleko to chętnie zorganizuje Ci jakąś wyprawkę i wyśle pocztą. Choć tyle mogę zrobić zamiast Ci truć i pouczać :D Pozdrawiam serdecznie
Witajcie, Dziś ostatecznie sie rozstrzygnie jakie będą dalsze losy mojego lubego.Jeżeli chodzi o zarejestrowanie sie w PUP nic mu to nie da bo nie będzie miał prawa do zasiłku .Odroczenie kredytu też nie w chodzi w grę poniewaz mam umowę na czas okreslony o czym wbanku wiedzą.Tak więc siedze dzis jak na szpilkach i czekam na wieści , mam nadzieję że poprostu wczoraj to był głupi żart. Pozdrawiam
Na PW wysyłam ci informację kto ma uprawnienia do zasiłku dla bezrobotnych. Może jednak Twojemu mężowi się należy? W bardzo wielkim skrócie: pracował 365 dni w ciągu ostatnich 18 miesięcy i dostawał przynajmniej najniższe wynagrodzenia? Jeżeli tak to zasiłek się należy.
Co z tego że nie będzie miał prawa do zasiłku, ale po upływie 3 miesiecy od dnia zarejestrowania może sie starać o szkolenie, ubezpieczenie zdrowotne tez chyba by mu się przydało... Rejestrujac się nic nie traci a moze mu sie to przydać bo niektórzy pracodawcy zatrudniaja tylko osoby zarejestrowane (maja z tego swoje korzysci np. dotacje, dofinansowania itp.), a może predzej uda mu sie coś znaleźć?
Nie musi czekać 3 miesiące. Jak zostanie zwolniony to od razu może robić kurs jeżeli zostanie zakwalifikowany. Mój mąż 2 razy rejestrował się jako bezrobotny i od razu składał podanie o kurs i został zakwalifikowany. 3 miesiące musi czekać jeżeli sam zrezygnuje z pracy.
Źle sie wyraziłam w ostatnim poscie oczywiści że sie zarejestruje w PUP , chocby dlatego żeby miec ubezpieczenie.Jednak nie bedzie ztego zadnych funduszy.jak narazie to mam nadzieje iz jednak przyjdzie z pracy i powie ze zostaje , jak narazie nic niewiadomo. Czekamy dalej.
Witajcie, Dawno nie pisałam bo jak narazie jestem zawieszeniue.Tzn. mój luby narazie pracuje ale nie dostał umowy o prace jak narazie, niby szef mówi że ma ta umowe ale jak do dzis a jest juz 11 jej nie widać.A co do spraw papierkowych to jest rzetelny i zawsze na drugi dzień najpózniej na trzeci są.Więc narazie luby chodzi do pracy aco będzie to sie okarze.Dziekuje wam za wsparcie i że trzymacie kciuki. Pozdrawiam Andzia
Witajcie,
Jak w tytule mam doła albo pecha życiowego.
Mam 30 lat , syna 12 lat, 2 dzieciatko w drodze ( na świecie pojawi się w listopadzie), kochającego faceta, psa kundelka i świnkę morską.Posiadam własne mieszkanie - nie własnościowe lecz komunalne ale mam, jestem zatrudniona na pełen etat na umowę o pracę.
Powinnam sie cieszyć z tego co mam jednak wszystko jest nie tak.Od 3 lat szukam wiekszego mieszkania , to które mam to pokój z kuchnią i łazienka 37 m2 - i co nie moge nic znaleźć , zwyczajnie nie ma chętnych na moje lokum, albo chcą wysokie odstepne na które mnie nie stać.Mój luby stracił prace , naszczęście znalazł odrazu inna niestety duzo mniej płatną i umowa narazie tylko do końca września 2010, niby maja mu przedłużyć potem , ale jak będzie to sie okaże ostatniego września.Boje sie jako iż jest z branzy budowlanej że na jesień nie będzie umiał znaleźć pracy. Co miesiąc prócz opłat musze spłacać kredyt zostało mi jeszcze 15 tysięcy , które muszę spłacić do maja 2013.Wszystko drożeje , co miesiąc jak przychodzi wypłata to kombinuje co zapłacić pierwsze co w nastepnej kolejności żeby starczyło na jedzenie.Oszczędzam jak sie da, w tym miesiącu kupiłam książki synowi do szkoły i już dziś choć dopiero jest 17 wiem że mi nie starczy do 10 września kasy, a jeszcze nie wszystkie rachunki zapłaciłam.Od marca siedze na l4 i próbuje znaleźć jakieś zajęcie dodatkowe żeby przyrobic choc troche niestety nic z tego.Pomimo iż oczekuje dziecka na które tyle lat czekałam , niechce mi się żyć.Wolałabym umrzeć niż tak żyć jak żyje teraz,na nic mi nie starcza. Za chwile będę musiała oduczyć rodzinę i siebie jeść bo nie starczy mi na nic. Moje dochody teraz to 2800 złotych a opłaty 1700 złotych, niby zostaje 1100 złotych ale mi brakuje .Ja sama juz niewiem co robić, gdybym chociaż mogła znależć jakieś dodatkowe zajęcie żeby dorobić. Gdyby nie to maleństwo w brzuchu i syn którego kocham chyba bym sie powiesiła .Poprostu nie daje juz rady, z tego wszystkiego nabawiłam sie nerwicy i sa takie dni że choroba uniemozliwia mi wyjście z domu.
Przepraszam że wyle2am tutaj swoje żale , bo nap[ewno sa tacy co mają gorzej odemnie ale ja juz nie daje rady.
Pozdrawiam
Andzia005
Jestem w podobnej sytuacji ale cóż-zawsze sobię mówię-że gdy wszystko wydaje się walić najlepsza rzecza jest przetrzymać.I tego się trzymaj-wiem nie jest łatwo,ale pamietaj że po każdej burzy wychodzi słońce.
Andziu moja kochana przytulam Cię mocno. Choć tyle mogę zrobić. Zapewne widzisz wszystko w czarnych kolorach i tak się czujesz bo teraz w Twoim organiźmie masz burzę chormonalną. Głowa do góry zawsze po nocy przychodzi nowy dzień :)
Masz doła:)
Gdyby to miał być pech to uwierz,że jakiś totalny bo dotyka on tysiące rodzin w Polsce. Nie mówię o ciąży:)) ale o chronicznym braku kasy:)
Do wrześniowej wypłaty hohoho.... a ja mam 170 zł w portfelu,dzieci nie mają nic do szkoły, kombajny nie zapłacone i ze dwa rachunki też. Tak jest prawie co miesiąc ale wieszać się nie mam zamiaru:))) Los nie świnia kiedyś się musi odwrócić- to motto kogoś z WŻ,ale nie pamiętam kogo i tego się trzymam. Pewnie agik albo foczki:))
Głowa do góry Andziu:)) Nie stresuj się bo szkodzisz sobie i maleństwu. Będzie dobrze musi być:))))
Wiem wiem co czujesz mnie też często brakuje do 10. Opłaty są tak drogie a jedzenie chyba jeszcze droższe. Mam 2 małych dzieci. Z tego co czytałam widać dużo dobrego jednak mąż dostał pracę mniej płatną ale zawsze. Ja do tego nie mam swojego mieszkania a to gdzie mieszkam muszę jak najszybciej opuścić i szczerze nie mam do skąd pewnie mieszkań jak drzew w lesie ale mnie nie stać iść do pracy mogę ale dzieci opiekunka to koszmarny koszt i tak mi się koło zamyka. Trzymaj się i ciesz że masz dach nad głową faceta i cud dzieci. Trzeba ciąć koszty jak się da i 3 razy pomyśleć zanim się coś kupi. Na szczęście dużo ciuszków dostaje od kuzynki no i lumpeksy mnie ratują a tak skąd brać ciuszki drogie.
Andziu glowa do gory nie wolno tak myslec,moze wlasnie nerwica sprawia ze tak spostrzegasz
problemy ,radze udaj sie do lekarza napewno Ci pomoze
jeszcze chce Ci powiedziec ze nie masz tak zle finansowo wiele rodzin zyje za mniejsze kwoty
Pozdrawiam
A też wiele ma wielokrotnie więcej i wcale szczęśliwi nie są.
Tak Jarku masz racje, jak to mawiaja pieniadze to nie wszystko :))
Użytkownik Ala06 napisał w wiadomości:
> pieniadze to nie wszystko :))
Ale bez nich jest ciężko.
Pieniądze szczęścia nie dają...
ale dają całą reszte
Ale ta cala reszta nigdy nie zapewni szczescia :))
Użytkownik Ala06 napisał w wiadomości:
> Ale ta cala reszta nigdy nie zapewni szczescia :))
Ale da poczucie bezpieczeństwa i komfort psychiczny a to jest rownie ważne jak szczęście.
Bo chyba fajnie jest mieć w portfelu większą sume pieniędzy i nie martwić się tym,że nie będę miała za co zrobić zakupów,prawda?
Dorotko przeciez to jest oczywista oczywistosc jednak zdaza sie ze majac to wszystko
nie zawsze jest sie szczesliwym
W portfelu niekoniecznie trzeba od razu miec wieksza sume pieniedzy mniejsza tez moze zadowolic
wlasnie te duze sumy w portfelu doprowadzaja czasem do roznych zyciowych zawirowan
Ojjj to prawda.Za dużo też nie można mieć.
Znam taką ciekawą historię o znajomej znajomej,która wygrała duuuuużą sumę w totka.Byłoby lepiej gdyby tego nie wygrała.
Nie będę pisać o szczegółach bo nie lubię obgadywać.
Dorotko, pieniadze, ktore masz w portfelu moga Ci dac dobra egzystencje. Pieniadze, ktore pozyczasz na "wyrost" dadza Ci tylko bol glowy...........
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Dorotko, pieniadze, ktore masz w portfelu moga Ci dac dobra egzystencje.
I poczucie bezpieczeństwa co jest równie ważne (pisałam o tym wyżej).
Byłabyś szczęścliwa gdybyś musiała odmawiać swojemy dziecku podstawowych rzeczy?Ja nie.
> Pieniadze, ktore pozyczasz na "wyrost" dadza Ci tylko bol glowy.........
Nie bardzo wiem o co ci chodzi z tym ,,pożyczaniem pieniędzy na wyrost,,. Grażynko nikt tutaj nie pisze o pożyczaniu.Piszemy o braku pieniędzy.
Dorotko, oczywiscie, ze chcialam dac moim dzieciom wszystko, co nie znaczy rzeczy martwe i caly pokoj zabawek. Co dla Ciebie sa "podstawowe" rzeczy? Uwazam, ze istnieje nagmninna paranoja dzisiaj , widze to po moim wnuczku :((( Jeszcze nie mowi a juz ma tyle elektroniki dookola, ze ja jestem zszokowana.
Podstawowe "rzeczy" wedlug mnie dla dziecka to milosc, cieplo rodzinne, bezpieczenstwo, ubrania odpowiednie do pory roku,niekoniecznie najdrozszej marki, dobre , zdrowe posilki.......i najwazniejsze w dalszym ciagu cieply dom w znaczeniu milosci nawet jak zimno w tylek:)
Autorka watka splaca pozyczke , nie mam pojecia za co, ale napewno nie za mieszkanie, bo komunalne, wiec kiedys na cos pozyczyli i teraz to odbija sie na ich sytuacji finansowei jeszcze wiele lat. To jest wedlug mnie "pozyczaniem pieniedzy na wyrost", bo nikt nie jest pewien, ze 10 lat do przodu bedzie mial prace i dobra ekonomie.
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Dorotko, oczywiscie, ze chcialam dac moim dzieciom wszystko, co nie znaczy
> rzeczy martwe i caly pokoj zabawek. Co dla Ciebie sa "podstawowe" rzeczy?
> Uwazam, ze istnieje nagmninna paranoja dzisiaj , widze to po moim wnuczku :(((
> Jeszcze nie mowi a juz ma tyle elektroniki dookola, ze ja jestem
> zszokowana.Podstawowe "rzeczy" wedlug mnie dla dziecka to milosc, cieplo
> rodzinne, bezpieczenstwo, ubrania odpowiednie do pory roku,niekoniecznie
> najdrozszej marki, dobre , zdrowe posilki.......i najwazniejsze w dalszym
> ciagu cieply dom w znaczeniu milosci nawet jak zimno w tylek:)
Pisze o podstawowych rzeczach materialnych a w dzisiejszych czasach wielu ludziom nie wystarcza nawet na te podstawowe rzeczy.
>Autorka watka
> splaca pozyczke , nie mam pojecia za co, ale napewno nie za mieszkanie, bo> komunalne, wiec kiedys na cos pozyczyli i teraz to odbija sie na ich sytuacji
> finansowei jeszcze wiele lat. To jest wedlug mnie "pozyczaniem pieniedzy na
> wyrost", bo nikt nie jest pewien, ze 10 lat do przodu bedzie mial prace i
> dobra ekonomie.
aaa to przepraszam.
Nie doczytałam,ze wzięli kredyt.
Ja osobiście unikam ich jak ognia,tak zostałam nauczona i tego będę uczyć swoje dzieci.
Jednak czasami nie ma innego wyjscia i trzeba kredyt wziąć.
Jeszcze jedno.
Ludzie,którzy piszą,że pieniądze nie są ważne najczęściej sami nie borykali się z problemem braku pieniędzy.
Bo bardzo łatwo jest pisać w taki sposób kiedy nie trzeba oglądać złotówki z każdej strony zanim się ją wyda.
Użytkownik Dorotaxx napisał w wiadomości:
> Jeszcze jedno.
> Ludzie,którzy piszą,że pieniądze nie są ważne najczęściej sami
> nie borykali się z problemem braku pieniędzy.
> Bo bardzo łatwo jest pisać w taki sposób kiedy nie trzeba oglądać
> złotówki z każdej strony zanim się ją wyda.
Nie pisałem, że pieniądze są nieważne, tylko, że niekoniecznie gwarantują szczęście. Wiem, że to małe pocieszenie dla autorki wątku. Żałuję, że zabrałem głos, a zabrałem bo mnie to jakoś osobiście poruszyło. Pozdrawiam
Ej, no co Ty!
Jedni mają pieniądze, ale nie potrafią się dogadać z sobą, nie potrafią sie ułożyć do świata. Inni - akurat to potrafią, ale proza życia kwiczy, jak zażynane prosię...
W sumie to żadna różnica- może taka, że pieniądze łatwiej zdobyć...
Dobrze, ze zabrałeś głos i dobrze, ze Cię to poruszyło ( nie wiem czemu dobrze, ale tak jakoś czuję )
I jeszcze słowko do Dorotaxx :)- Dorotko- naprawdę nie mozesz tego wiedzieć... Bo można i tak i tak- twierdzić, że pieniądze nie są najwaziejsze ( i żyć według tej zasady) i jednoczesnie oglądać każdą złotówkę dookoła i jeszcze 13 raz podrzucać ją w ręku, zanim się ją wyda...
Jarek, zgadzam sie z Toba, pieniadze nie gwaranuja nic!!! Ani zdrowia, ani szczescia!!! Pieniadze sa symbolem, takim papierkiem wydrukowanym przez panstwo bez zadnego pokrycia w rzeczywistosci. Dostaniesz kazdego miesiaca pare tych papierow i monet za prace, emeryture i radz sobie jak dusza Ci rada :))))))))))
Jestesmy niewolnikami papierow???????????
Pozdrawiam:)
Zostawmy to, bo chyba wcale Andzi nie pomagamy.
No , nie jestem pewna, ze nie pomoga przestrogi. Jakie sa Twoje rady????? Jak mozemy pomoc Andzi??? Mozemy zrobic zbiorke pieniedzy i zapobiedz "biedzie" tego miesiaca i co dalej ??? Mozemy dalej zbierac zlotowki i pomagac i co to da???
Daj spokój!
I przeczytaj, co jest napisane...
Dyskusja na temat przydatności pieniędzy w zyciu- w niczym nie pomoze Andzi! To napisał Jarek.
Andzia ma doła! Przestrogi- przed czym? Przeciez jest wypłacalna! Ma pieniądze na opłaty, ma pieniądze na życie! Andzia się boi, Andzia ma doła- nie trzeba Jej Cioci- Dobrych Rad!
Rzeczywistość nie jest wrogiem Andzi w tej chwili, ani żadne złe decyzje! Andzia ma doła i pouczanie je na temat zgubności brania kredytów na nic się nie zda!
Nikt nie prosi o zbieranie złotówek!!!
Andzia sobie poradzi! Ma partnera, ma pracę, ma świadczenia.
Nie pieniądze są zmorą Andzi- tylko brak poczucia bezpieczeństwa- subiektywny, nie wywołany kredytami, czy brakiem środków do życia...
Tineczko, po prostu zyjemy w kraju, w którym zazwyczaj jedna pensja NIE WYSTARCZA ( lub ledwie wystracza) - na same opłaty! Nie dlatego, ze jestesmy leniwi- wszyscy, jak jeden mąż i zona. Tylko dlatego, ze mało zarabiamy! srednia pensja wynosi ok 2 tys zł ( srednia- wieć wliczająca tych, co zarabiają 800 zł na rękę i tych, wszystkich dyrektorów KGiHM)- a to sa mniej więcej opłaty na zycie- w sensie czynsz, prąd, gaz, telefon+ inne jakieś- a W TYM równiez kredyt, ubezpieczenia różne, opłaty za szkoły i masa innych...
I nie dziw się Andzi, która zaraz bezie miała dzieciciątko, ze się boi, co będzie jak jej Partner straci ( być moze) pracę!
Ja sie tylko dziwie, ze w sytuacji 4-o letnich klopotow finnasowych ludzie decyduja sie na nastepne dziecko, przeciez nie bedzie taniej, tylko drozej utrzymac jeszcze jedna buzie, tak????
No! Dodam, że dla małżonka takie maleństwo to olbrzymi kop motywacyjny.
To ja naprawde nie zrozumialam, bo z tego co czytam , to tylko pieniadze wylacznie, to znaczy ich brak jest zmora Andzi.
A pouczanie o zgubnosci, jak Ty to nazywasz, brania kredytow na wyrost moze kogos innego nauczy ostroznosci i przemyslenia, to ja bede zadowolona:)
:) A co myślisz o osobnym wątku na ten temat?
Użytkownik agik napisał w wiadomości:
> :) A co myślisz o osobnym wątku na ten temat?
Super pomysł, bo to odrębny temat:)
No wlasnie. Nie jest to miejsce na dawanie dobrych rad dla wszystkich.
Smakosiu a dlaczego nie? Przeciez zawsze (przewaznie) w kazdym watku sa offy i jak narazie nikogo nie zabily:)
Dlatego, ze moim zdaniem jest to wyjatkowo wazny watek, bo siega do bardzo powaznych emocji autorki. Moze stac sie tak, ze Twoje dobre rady dla wszystkich Andzia bardzo mocno przyjmie na "swoja klate". Proponuje zalozyc odrebny watek. Off - offowi nie rowny.
Ps. Napisalas wiele madrych porad, ale nie ten czas i nie to miejsce. Takie jest moje zdanie.
Dlatego, że za takim tematem jak ten kryje się bardzo wiele trudnych emocji.
Takie tematy nie są tematami "do błyszczenia"- z bardzo prostego powodu: osoba Autora cierpi i tym cierpieniem się dzieli.
Wymądrzanie się i wskazywanie błędów sprzed kilku lat jest po pierwsze głupie, a po drugie okrutne- bo choćby się chciało, uklęknęło na dwa kolana, posypało głowę popiołem- to czasu się nie da cofnąć ( no chyba, zę w Szwecji ;)))). A po trzecie- niekonstruktywne- no bo wnioski można wyciągnąć, ale czasu się nie da cofnąć.
Wylac wiadro zimnej wody kazdy umie, nie trzeba być wielkim mędrcem, żeby z perspektywy widzieć CUDZE błędy.
Oblewanie zimną woda tylko dla samej satysfakcji, że się było ( jest) takim mądrym, przezornym- szczególnie w takim temacie- jest bardzo niefajne.
Nie musisz głaskać, pokazywac zielonej trawy za zakrętem, ale jesli masz zamiar tylko łajać- to lepiej zamilknij, bo z pier... "po coś brała kredyt ileś lat temu... " itd- nic konstruktywnego nie wynika.
To jest moje zdanie.
:) Kochanie, chyba dobra mysl:)
Byłoby zarozumialstwem, gdybym po kilku drinkach udzielał rad. Z resztą... rano też nie pomogę. Choć, jeżeli to nerwica... np. w Warszawie są przychodnie zdrowia psychicznego. Bezpłatne, nie trzeba skierowania. Może wystarczy się przełamać i pogadać...
Użytkownik jareksz napisał w wiadomości:
> Zostawmy to, bo chyba wcale Andzi nie pomagamy.
I to kochani będzie najlepsze rozwiązanie.
Pieniądze zdrowia nie dają, ale o ile jest lżej chorować jak się je ma. Dodatkowa opieka, rehabilitacja, usprawnienia - to bardzo dużo kosztuje.
niestety, ale święta prawda....
Jejku , jak ja nie lubie odpowiadac cytujac :))))
Oki, Ty unikasz kredytow i za to chwala, tego naucz swoje dzieci, beda Ci wdzieczne:)
Dorotko pieniadze nie sa wazne, pieniadze to symbol kapitalizmu zmuszajacego nas do konsumpcji w biegu, im szybciej tym lepiej, bez zatrzymania sie i reflekcji...potrzebuje to naprawde???
Przezylam ciezkie czasy nie jeden raz w moim zyciu, choroby, nawet prawie "glod", bo prawdziwy glod to nikt w Europie nie przezyl w ostatnich powojennych latach!!!
Wlasnie , ogladaj zlotowke z kazdej strony i zastanow sie: chcesz wydac ta zlotowke na ten produkt? Mozesz sie obejsc bez tego???
To po co tineczko wyjechałaś???
Ewka, na glupie pytanie jest tylko glupia odpowiedz, wiec nie odpowiem:)
Tineczko, to nie jest głupie pytanie, ale jak chcesz tak mysleć, trudno. Niech tak będzie.
Ludzie wyjeżdżali z kraju bo chcieli zmienic swój los na lepszy. Chcieli życ na wyższym pozoimie, mieć więcej pieniędzy. Nawet ci, którzy twierdzą, że byli prześladowani politycznie, wyjechali, bo chcieli mieć lepiej. Bo z powodu internowania, poglądów politycznych nie mogli w kraju "rozwinąć skrzydeł", a więc i więcej zarabiać. Chcieli swojej rodzinie zapewnić lepsze warunki życia. I dlatego pieniądze sa ważne. Miłością sie dzieci nie nakarmi. Sfrustrowana matka czy ojciec, nie zapewni dziecku odpowiedniego poziomu spokojnej miłości.
Dziwię sie, że tego nie wiesz, właśnie TY.
Tineczko i ewcia , Andzia ma dosc swoich problemów, Wasze "przekomarzania" w tym wątku są nie na miejscu i na pewno w niczym Jej nie pomogą ..
ok, przepraszam
Użytkownik ewka63 napisał w wiadomości:
> Tineczko, to nie jest głupie pytanie, ale jak chcesz tak mysleć, trudno.
> Niech tak będzie.
> Ludzie wyjeżdżali z kraju bo chcieli zmienic swój los na lepszy.
> Chcieli życ na wyższym pozoimie, mieć więcej pieniędzy. Nawet ci,
> którzy twierdzą, że byli prześladowani politycznie, wyjechali, bo
> chcieli mieć lepiej. Bo z powodu internowania, poglądów politycznych
> nie mogli w kraju "rozwinąć skrzydeł", a więc i więcej zarabiać. Chcieli
> swojej rodzinie zapewnić lepsze warunki życia. I dlatego pieniądze sa
> ważne. Miłością sie dzieci nie nakarmi. Sfrustrowana matka czy ojciec, nie
> zapewni dziecku odpowiedniego poziomu spokojnej miłości.
> Dziwię sie, że tego nie wiesz, właśnie TY.
Nic dodać, nic ująć
Dorotko, ja juz na forum dawno temu opislam powod mojej emigracji i Ewa nawet komentowala. Dla mnie to pytanie bylo zaczepka, prowokacja, a Ty bez namyslu nie moglas odpuscic, mimo prosby Makusi :(((((((((
Grażynka nie mam czasu na wertowanie forum i szukanie powodu Twojej emigracji.
Najczęściej ludzie wyjezdzają,żeby poprawić sytuacje materialną .
Nie gniewaj się,wiesz ze Cie lovam
Głowa do góry, wszystko będzie dobrze ! Zostaje Ci 1100 zł na życie, to wcale nie tak mało, ludzie żyją za grosze, i sobie radzą. Po wypadku męża kiedy 2 lata nie pracował , żyliśmy za dużo mniej. Teraz pracuje sam na nas czworo, nie zarabia kokosów, ale jakoś ciągniemy, najważniejsze jest zdrowie, a pieniądzę zawsze jakoś przyjdą.
Remontujemy dom, na dodatek moja mama poważnie zachorowała, czeka ją operacja,ma 700 zł dochodów, pracowała w szkole na 1/2 etatu i jakoś sobie radziła.Teraz częśc jej opłat musimy płacic my , żeby ją odciążyc, same leki będą kosztowac 500 z ł miesięcznie, więc zostanie jej 200 zł, a gdzie prąd, gaz?
Ale się nie martwię, cieszę się że żyje:) zawsze sobie powtarzam że jakoś sobie poradzimy , aby tylko było zdrowie.
Myśl pozytywnie, a na pewno wszystko się ułoży, pozdrawiam serdecznie .
Andziu, wszyscy miewamy gorsze dni. Czasami dopadaja nas czarne mysli i brakuje nam energii by je przepedzic, ale... to mija. Musisz w to uwierzyc. Jest Ci trudno i boisz sie na zapas a zycie czesto robi nam dobre niespodzianki wiec powiedz sobie wytrzymam, bo mam kochajaca rodzine i chocby dla nich warto przetrzymac ten trudniejszy okres. Jestem przekonana, ze kiedy zobaczysz swoje nowonarodzone, zdrowe malenstwo, uslyszysz to male serduszko i wtulisz usta w meszek na glowce, to poczujesz nowa wiare w szczescie. Zycze Ci tego z calych sil. Jeszcze sie przekonasz, ze szczescie czeka za rogiem.
Ps. To Anovi mawia, ze "los nie swinia - musi sie odwrocic" :-)
Naprawde tak jest w kraju, ze lekarstwa moga tyle kosztowac i nie ma ubezpieczenia pokrywajace te koszty?
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Naprawde tak jest w kraju, ze lekarstwa moga tyle kosztowac i nie ma
> ubezpieczenia pokrywajace te koszty?
Ale mnie rozbawiłaś.
Wyobraź sobie,ze tak właśnie jest.
teraz juz wiesz dlaczego pieniążki są tak ważne?
Nie bardzo rozumiem Twoje rozbawienie, zadalam pytanie, bo nie mam pojecia o ubezpieczeniach w kraju.
U nas tez nic nie dostaje sie za darmo, ale lekarstwa sa objete ubezpieczeniem. Zyjac w kraju bez takowych, nalezy zalozyc rodzinne konto i odkladac regularnie jakas sume na przyszlosc w razie potrzeby!
Tak właśnie wyglądają nasze polskie realia.
Nie wszystkich stać na chorowanie.
Tineczko , przykro ! ale nie wszystkie leki są refundowane, trzeba dokładać z własnej kieszeni.
Dario, u nas tez jest tak ( od paru lat) , ze jak lekarz nie zaznaczy, ze drogie lekatstwo musi byc nie zmienione, to trzeba zaplacic roznice samemu. W ciagu roku jest limit 1800 koron na platnosc lekarstw z wlasnej kieszeni obojetnie czy kosztuja pol miljona na rok. Moja Mama jak wykupi pierwszy raz lekarstwa, to juz ma znizke 50 % nastepnym razem a potem ma lekarstwa za darmo do konca roku.
Przykro, ze pieniadz decyduje kogo stac na lekarstwa!
O jakim pechu mówisz!!!!!!! masz zdrowe dziecko, drugie oczekiwane w drodze, męża , mieszkanie - nie marudż naprawdę! Masz teraz cięższy okres i tyle ale wiele rodzin ma gorzej!!!!
Trzymaj się. Ściskam i bądz dobrej myśli. Wszystko będzie dobrze. Żeby tylko takie pechy były to życie byłoby piękne.
http://majka1304.wrzuta.pl/audio/6L2EkDdoWki/borysewicz_i_kukiz_-_jest_taki_dzien
„Wytrwaj tę walkę(…) a po wewnętrznej burzy ujrzysz w duszy i sercu stateczną pogodę.”
Bł. Edmund Bojanowski
Przytulam wirtualnie , myśl o dzieciach i nie poddawaj sie , nie jestes sama na tym świecie, doceń to
Andziu, ja nie bardzo rozumiem te zwolnienia L4 u was. Dlaczego nie moglas pracowac dalej, jak szukasz dodatkowego zajecia?
Nigdy wiecej nie biez zadnego kredytu, jak nie macie gotowki, to po prostu nie stac Was na kupienie czegokolwiek. Kupowac na wyrost jest bardzo latwo, banki zacieraja rece, ale ciezko sie splaca koszty :( Konsumowac nalezy wedlug realnych mozliwosci i dochodow a nie mniemianych . Wlasnie nadkonsumcja w spoleczenstwie polozyla amerykanskie spoleczenstwo na plecy i teraz grozi im
Nie wypowiem sie na temat kosztow zycia w kraju, ale powiem Ci , ze napewno mozna wyczarowac duzo za grosze, jak tylko zaplanujesz:)
Jeszcze jedno, jak mozesz wogole myslec o powieszeniu sie????????? Poogladaj co dzieci i rodziny w Pakistanie maja za katastrofe zyciowa i ciesz sie zyciem , fajnym mezem, synem i malenstwem na ktore czekalas tyle lat :)
Pozdrawiam serdecznie!!!
Przeczytaj pw
Pozdrawiam
Andziu- Ty się po prostu boisz...
Boisz się, że będziesz mieć maleństwo, ze będziesz "uwiązana", że nie sprostasz codzienności...
Ale wiesz, ze sprostasz? Wiesz, prawda?
Starczy Wam- zobaczysz.
Zobaczysz, ile siły Ci przybędzie już w listopadzie.
Uszy do góry!
Wierzę, zę czujesz sie przytłoczona, że czujesz się, jakby na Twoich ramionach miało się oprzeć życie całej rodziny- ale tak nie jest- i Ty tez to wiesz :)
Jest Was troje (pewnie nawet się nie domyślasz, ile siły mozesz wziąć dla siebie od 12- latka)
Jeszcze troszeczkę!
Zrobiłaś Andzi analize psychologiczną a tej dziewczynie najzwyczajniej w świecie brakuje kasy
Czesc Andzia.
Nie masz pecha tylko dola-to pewne.Mnostwo cieplych slow i otuchy juz dzisiaj otrzymalas.Ja nie bede oceniac Twojej sytuacji finansowej bo juz kilka dobrych lat nie mieszkam w Polsce tak na stale i nie mam pojecia czy tysiac zloty z haczykiem to wystarczajaco czy tez nie ale zapewniam Cie,ze sa na swiecie miejsca gdzie Wasza sytuacja wydawalaby sie innym ludziom rajem na ziemi.
... po nocy przychodzi dzien,a po burzy slonce
Bedzie dobrze,zobaczysz.
Witajcie,
Ta passa trwa już 4 rok, ja juz mam tego dość .Kredyt 1 wziełam na komunie syna , potem nie bylo na życie i trzeba było szybko zapłacić za mieszkanie dopłate więc sie dobrało.Nigdy ni ebrałam kredytów aż do komuni syna, a potem juz poszło. To nie było na chleb, to buty na zime trzeba bylo kupic synowi.Poprostu płakać mi się chce.Oboje pracujemy a ja nie mam na podstawowe rzeczy jedzenie , proszek , mydło.Ciuchy to od lat kupuje w ciucholandach nie wiem jak to jest mieć coś nowego.Syn sie nie buntuje ale czasem w szkole sie smieją z niego, że nie ma modnych ciuchów.Za niedługo zima znów trzeba kupić kurtkę buty.
A najbardziej to mnie boli że opieka zabrała mi nawet głupie rodzinne bo za duzo zarabiam.Szlag mnie trafia. Mi zostało 400 złoty do 10, z tego jeszcze 100 złotych musze dac na ksiązki których braklo w zeszlym tygodniu, no i pasowało by zapłacić rachunek z awode 220 złotych.
To nie ciąża ani nie nerwica tak działają że mi się niechce żyć , to te pie.....ne państwo które godnego zycia nam nie potrafi zapewnic.Na samą myśl że mam wstać rano to mi sie juz płakać chce.Nigdy nie myslałam że mojemu dziecku będę musiała odmawiać podstawowych rzeczy.Mam za duzo żeby udać sie gdzieś o pomoc a za mało zeby przezyć.
Pozdrawiam
Witam.Piszesz że twój maż jest budowlańcem,może poszukałby pracy sezonowej lub stałej za granicą .Mogłabyś podreperowac budżet i małe co nieco odłożyc a przedewszystkim spać spokojnie.Pozdrawiam gorąco.
Wiem że to nie moja sprawa, ale nigdy bym nie wzięła kredytu na komunnie dziecka, zrobiłabym skromny obiad na jaki mnie stac, dla chrzesnych i rodziców. Łatwo się bierze, ale potem ciężko się spałaca, wiem coś o tym.
Nie jest żadnym wstydem kupowac rzeczy używane, często można trafic prawie nowe i modne, najważniejsze żebyś umiała się rządzic, rozplanowac , kupowac jedzenie w tańszych sklepach, typu biedronka.
A na zimę robic przetwory, a nawet konserwy mięsne, na w-żecie jest tyle ciekawych i tanich przepisów.
Moja dalsza kuzynka ciągle płacze że ma braki, mimo że pomaga jej mama, ona twierdzi że zawsze jej brakuje, i wiem dlaczego ! bo nie umie się rządzic.
Nie bierz tylko tego do siebie:) mnie też nie stac na wszystko, jednak cieszę się z tego co mam, więc głowa do góry.
Wlasnie, bardzo mnie dziwi branie pozyczki na komunie dziecka. Zastaw sie i postaw sie, tak sie mowi ?
Kupowanie rzeczy uzywanych jest najnowsza moda u nas ze wzgledu na ekologiczne myslenie.
te teksty o kredycie- wiem, że to Twoje przemyślenia, Grażynko, ale w tej sytuacji to musztarda po obiedzie. Teraz trzeba pomyśleć, jakby pomóc tu dziewczynie z tego wybrnąć. Nie znamy szczegółow, nie analizujmy wcześniejszych zachowań/decyzji. Dajmy radę, co my byśmy zrobili w danej sytuacji, albo zamilknijmy -proponuję. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić ,że andzia jest w kiepskiej kondycji psychicznej. Nie kopmy leżącego, wytykając mu błędy, bo poza jeszcze większym dołem, który potrzebny jest jak dziura w bucie, nic dobrego to nie da.
Andzia, dobrze że piszesz. Masz swój wątek teraz i wywalaj tu wszystko to, co powoduje w Tobie narastającą frustrację. Dziewczyny dobrze radzą żeby przewertować (o ile tego nie zrobiłaś) wątek Czesława o tanim gotowaniu,poszukać tanich,a zdrowych przepisów. Poszukać w internecie pomysłów na oszczędzanie. W takich kryzysowych sytuacjach musisz pamiętać, jak ważne jest wspieranie męża, bo na pewno ta sytuacja i na nim odbija się negatywnie. Nie zapomnij umacniać swoje dziecko w poczuciu wartości, tłumacz mu prostymi słowami swoje emocje i sytuację ,w której się znaleźliście, zapewniając za Anovi, że los na pewno się odwróci i zawsze po "chudych latach" przychodzą te "tłuste". A markowe ubrania to tylko przedmioty, które tak naprawdę niewiele mają wspólnego z prawdziwym szczęściem, czy tym bardziej wartością człowieka ,który je nosi bądź nie. W miarę możliwości rekompensuj mu (dziecku) brak dóbr materialnych własnym czasem i miłością. Andziu, czy Ty masz jakies oparcie w realu? Któraś z dziewczyn wspomniała o pracy dla męża za granicą, czy to wchodziłoby w grę?
Nie wiem, czy to jakiekolwiek pocieszenie, ale pamiętaj ,że nie tylko Wy borykacie się z takim problemem. Nie jesteście odosobnieni. Wierzę, że będzie lepiej. Musi być lepiej, trzeba wspólnie pokombinować ,jak Ci pomóc. Trzeba Cię wesprzeć, do walki. Andziu, stal hartuje się w ogniu- pamiętaj o tym.
pozdrawiam Cię serdecznie
Chili, dziekuje Ci za ten komentarz. Szkoda, ze sama nie umialam tak madrze napisac.
Andziu, przemysl wszystko na spokojnie - nawet jesli czujesz, ze to wszystko jest juz na granicy Twojej wytrzymalosci. Daj losowi szanse sie odwrocic. Przekonasz sie, ze warto. Probuj. Sciskam Cie mocno.
Andziu,nie tylko Ty masz taką sytuację,takich osób jest wiele.Trzeba się wziąć z garść i nie dać się zdołować,kieruj się myślą-jutro będzie lepiej.Wierz mi,ja miałam dużo gorszą sytuację niż Ty,po rozwodzie zostałam sama z dzieckiem,bez mieszkania,bez pracy bez jakichkolwiek widoków na "lepszą" przyszłość.Myślałam,że nie dam rady,balam się,czułam się bezradna ale wiedziałam,że decyzja była słuszna i że muszę dać sobie radę.W przeciągu kilku miesiecy dosłownie wychodziłam sobie mieszkanie komunalne(małe ale przytulne i zadbane),jeden kłopot z głowy-mam dach nad głową.Niestety pojawiły się problemy finansowe,kłopoty z bieżącymi opłatami(przez to zadłuzenia),miałam wszystkiego dosyć,czasami chciałam poprostu zniknąć ale ponownie wzięłam się w garść-kurcze po co to wszystko było skoro teraz mam się poddać???Znalazłam dorywczą pracę,kombinowałam jak mogłam...Dzisiaj właśnie dowiedziałam się,że prawdopodobnie dostanę stałą pracę(jutro wszystko będę wiedziała dokładnie ale szanse są ogromne,tak apropos-trzymajcie kciuki;-))) ).Wreszcie zacznę powoli wychodzić na prostą,strasznie to wszystko długo trwało bo aż 1,5 roku ale było warto...Teraz wiem,że zawsze po burzy świeci słońce-Tobie też zaświeci i tego Ci z całego serca życzę!!!!Pozdrawiam.
trzymam!
ja też trzymam !
Trzymam kciuki!!!
Imponujesz mi Swoja walka o byt:)
Tak Aniu, to jest musztarda po obiedzie, teraz rzeczywistosc jest w garach, a tam pusto. Mozesz mnie pobic po palcach jeszcze mocniej , ale ja nie uwazam, ze tulenie i glaskanie Andzi zmieni w jakikolwiek sposob Jej sytuacje materialna.
Nie uwazam, ze branie kredytu na komunie dziecka jest usprawiedliwione. Andzia ma niedojrzale podejscie do spraw finansowych , wyraznie pisze, ze komunia kosztowala "tylko" 2000 zl . Wedlug mnie jak kogos nie stac wydac tyle "wlasnych"pieniedzy , to moze poczestowac zupa i herbata, dzisiaj te 2000 zl + oplaty daly by Andzi spokuj duszy, przynajmniej na jakis czas.
Andzia pisze, ze od 4 lat ma "pecha" zwiazanego z sytuacja finansowa. Wytlumacz mi w takim razie dlaczego para z takimi klopotami finansowymi decyduje sie na nastepne dziecko? Kto to dziecko wykarmi? Niemowlak kosztuje ogromne pieniadze, musi miec pieluszki, wozek, lozeczko, ubranko........to z nieba chyba nie zleci? Stac bedzie rodzicow na nianie, bo jak nie to odpadnie jeszcze jedna pensja , myslisz, ze wtedy bedzie lepiej finansowo tej Rodzinie?
Wybacz, uwazam ten watek za bardzo potrzebny innym mlodym ludziom, jako ostroga przed braniem kredytow na "wyrost".
Przypomnialam sobie to : "wiara jest matka glupich". Tylko zdrowy rozsadek pomoze w takiej sytuacji.
Wiem, wiem, ze jestem okropnie zimna, realistyczna.......moge potrzymac Andzie za reke, przytulic , wysylac kciuki......tylko cos nie bardzo wierze, ze to da Andzi pieniazki na zaplacenie rachunku za wode.
Pozdrawiam
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> ale ja nie uwazam,
> ze tulenie i glaskanie Andzi zmieni w jakikolwiek sposob Jej sytuacje
> materialna.
No tak,lepiej ją dobić...prawda
Może faktycznie warto czasami zamilknąć Grażyno
Albo ugryżc sie w język.. palec ..
Dokładnie Madziu
Ech Dorotko, ile glow tyle opinii.
Nie wiem , co jest lepsze, moje "dobijanie" i konkretne rady na przyszlosc, czy Wasze : za rogiem jest trawa bardziej zielona?
Szczególnie rada "po coś brała kredyt 4 lata temu" jest budująca i wspierająca...
4 lata temu , jak zwykle Szwecja byla winna......
Agik, daj konkretna rade, chetnie poczytam.
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
> Ech Dorotko, ile glow tyle opinii.Nie wiem , co jest lepsze, moje "dobijanie"
> i konkretne rady na przyszlosc, czy Wasze : za rogiem jest trawa
> bardziej zielona?
Grażynko Ty dajesz konkretne ,,rady,, a ja chce konkretnie pomóc andzi.
Nie będę jej rzucać koła ratunkowego ale naucze ją pływać.
Tak się składa,że juz nie jednej dziewczynie pomogłam kiedy były w podobnych sytuacjach życiowych i razą sobie bardzo dobrze :-).
Mam nadzieje,że w przypadku andzi również się uda w co głęboko wierzę.
Dorotko, to super!!!
Jak narazie, to nie przeczytalam o zadnym "konkrecie"......pisz, bo to jest wazne dla wszystkich czytajacych w podobnej do Andzi sytuacji :)
andzia przeczytała o konkrecie na pw.
Jesli wszystko pójdzie po naszej myśli to sama zadecyduje czy powiedzieć jak wybrnęła z tej sytuacji czy nie.
Niestety nic się nie zmieni z dnia na dzień.Do tego potrzebny jest czas.
ściskam
Jednak powtórzę to, co wykasowałem. Nie, za rogiem trawa nie jest bardziej zielona. Ale skoro jest "w robocie" psycholog, specjalista, to my tu więcej nie pomożemy a zaszkodzić łatwo. Ty jesteś bardzo silną osobowością, Tobie jest łatwo dawać rady, strofować innych a sama "razy" przyjmujesz na klatę. Ktoś z nerwicą może tego nie potrafić. Owszem, nerwicę się leczy w grupach terapeutycznych ale pod nadzorem specjalisty i nie w internecie! Skoro jednak tu ktoś szuka ratunku, to z pewnością nie oczekuje połajanek. Swoją drogą... powinien zmienić psychologa. Uff... kurde miałem już nie pisać.
pisz, bo mądrze gadasz!
Bardzo dobrze, ze to napisałeś.
Ino zaś nie wykasuj:))
Bardzo lubie i szanuje, to co piszesz! Pisz......
Jarku, juz napisalam, ze sentymenty w sytuacji podbramkowej chowam do szafy. Jak mialam biede, bo mialam, to nie bylo mowy o psie w domu ani chomiku na przyklad. Konieczny jest scisly budzet co do zlotowki wedlug mnie.
Konkretnie, to sprzedalabym wszystko co nie jest niezbedne do zycia, internet bym wypowiedziala.Zwierzaki bym oddala innym z leku, ze nie stac mnie na ewentualne koszty w razie ich chorob. Napewno bym nie zaszla w ciaze w takiej sytuacji......
A jaki ratunek TU mozna szukac? Kciuki i modlitwy sama dostalam i za nie dziekuje bardzo, ale zebysmy sie sprezyli nie wiem jak, to dlugu zadnego nie splacimy za nikogo-
Pozdrawiam
Tineczko, jestes konkretna i madra kobieta. Wiem, ze Twoje intencje sa zyczliwe, ale nie zawsze mozna pomoc w ten sposob. Jarek ma racje. W tym konkretnym przypadku nasza pomoc jest baaaaardzo ograniczona. Psychologiem nie jestem ale czuje, ze nie tedy droga. Potrzeba ogromnego wyczucia i innego rodzaju pomocy, niz ta, ktora w tej chwili Ty i pare innych osob chcesz zaoferowac.
Nie mozna przyrownac Twojej sily charakteru, zdecydowania itp. do charakteru Andzi. Kazdy czlowiek ma inny prob wytrzymalosci i nie da sie mierzyc wszystkich jedna miara. Moim zdaniem zbyt czesto zapominamy o tym w tych naszych forumowych dyskuskjach. Mozna nieopacznie zrobic komus krzywde przyrownujac sytuacje do siebie.
Jedyne co moge powiedziec jeszcze, to , ze roznica pomiedzy wszystkimi radami powinna dac Andzi cos do wybrania.
Tineczko, to nie stragan z warzywami gdzie jest wskazany duzy wybor. Tu nie o obfitosc rad chodzi ale o ich celnosc. Niestety jedna niefortunna moze narobic tyle szkody, ze juz nawet nie bedzie sily na dostrzezenie tej dobrej.
To może pomóżmy Andzi finansowo, sama dużo nie mam, ale jeżeli wszyscy się złożymy, zawsze się trochę uzbiera.
Mamo Różyczki, myślę, że są wśród nas ( na tym forum) osoby, które mają mniej niż 1100 zł miesięcznie na czysto, po opłaceniu wszystkich opłat.
Może znajdzie sie na naszym forum ktoś, kto pomoże Andzi ucząc ją zarządzać budżetem.
Ewo, ja sama mam w tym miesiącu mam na życie tylko 800 zł, ale nie będę płakać, bo to nic nie da. Mama mnie nauczyła jak się rządzić, mam w zamrażarce sporo mięsa i ryb, wydałam dopiero 400 zł, do 28 już blisko:)liczę że wydam jeszcze 200 zł, więc 200 zostanie na przyszły miesiąc. Dawno sobie już nic nie kupiłam, mąż jak mi oddawał pensje,odkładałam po parę groszy i mam 700 zł na książki dla córki. Więc chociaż o to się teraz nie martwię.Spłacamy też kredyt, opłacam, gaz, prąd , telefon i internet, a mąż pracuje sam. Myślę że może jednak warto podzielić się z Andzią, skoro przez pieniądze nie chce jej się żyć i planuje się powiesić. Oczywiście myślę o pomocy jednorazowej, ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Ale co później?
Zaczął się sezon ziemniaczany, bedą placki ziemniaczane, kartacze z mięsem, zupki ziemniaczano warzywne i będzie się jakoś życ, aby tylko było zdrowie:))
Dario, widzisz sama że sie da. Że Ty dajesz radę, choć masz mniej. I tego właśnie trzeba nauczyć dziewczynę, bo pieniądze jednorazowe rozejda sie szybko i znów nic nie bedzie miala. Musi się nauczyć gospodarować pieniędzmi.
Nie możesz miec wyrzutów sumienia, że Tobie zostaje a Andzi nie, więc musisz się podzielić. Masz dobre serce, ale myslę, że nie tędy droga.
Ewka , to jest najlepsza rada , nauczyc nie "dziewczyne" tylko dorasla kobiete , matke, gosporadowania pieniedzmi!!!!!
Masz racje, zadna jednorazowa pomoc finansowa nie pomoze Andzi zmienic toku myslenia, ze nastepna "pozyczka" cos zmieni, nie tedy droga.
Jest Tineczko takie powiedzenie: Potrzebującemu nie dawaj ryb, daj mu wędkę.
I z tym sie całkowicie zgadzam. Bo co łatwo przyszło, to łatwo pójdzie.
Witajcie,
Nie chodzi mi o to aby ktoś coś mi dawał za darmo, nie zamierzam też brac kolejnego kredytu.Tak jak pisałam tamto było glupota i teraz muszę za to płacić.Nie sztuka wyciągać rękę po cudze sztuka zarobic samemu i za to żyć. Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.
Pozdrawiam,
Andziu czy Ty myślisz że starszy człowiek nie może być przyjacielem ?
Trzymam się z boku od tego tematu,nie będe pisać o Twojej sytuacji finansowej. Zastanawia mnie dlaczego nie masz przyjaciół. Ja 10 lat temu pzeprowadziłam się do innego miasta w chwili obecnej znam całe miasto a miasto zna mnie. Jesteś dorosłą kobieta, nie będe uczyć Ciebie jak wyjść do ludzi.Jeśli nie zrobisz nic, nic nie dasz z siebie, nie odezwiesz się do kogoś, nie zaczniesz znajomości to nigdy nie będziesz mieć znajomych. Zastanów się czy ta sytuacja Ci odpowiada. Chodzisz do lekarza, sklepu, szkoła, park to są miejsca gdzie można zawrzeć znajomości. Co z tego że mieszkają sami starsi ludzie. Taka przyjaźń jest bardzo wartościowa. Ci ludzie moja droga mają wielki życiowy bagaż i doświadczenie. warto się od nich uczyć. Jak przyjechałam tutaj to pierszy dom koło mnie to starsi ludzie. Powiedziałam im dzień dobry nazywam się tak i tak jesteśmy sąsiadami. Miło państwa poznać itd . Ludzie nie gryzą. Ja mogę liczyć na nich zawsze mi przypilnują dom jak gdzies jade. Oni teraz są schorowani ja zrobię im zakupy, polece do apteki. Piszesz, że szukasz pracy. Jak to robissz? Przeglądasz internet, gazety ?? Jeśli nie wyjdziesz z domu pracy nigdy nie znajdziesz taka jest prawda. Jeśli nie zaczniesz rozmawiać z ludzmi i mówić im jestem dyspozycyjna, znam się na tym i na tym obecnie jestem w ciąży, czuję się dobrze mogę np zająć się pańswa dzieckiem. Wiara przenosi góry trzeba wierzyć w realizacje swoich życiowych celów. Twój partner ma bardzo dobry zawód na jesieni też jest wzięcie ludzie remontują mieszkania przez cały rok.
Kwota która Ci zostaje to jest duża suma dla mnie. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy nikt Ci nie da. Trzeba zrezygnować ze świnki morskiej, psa, internetu, Nawet telefonu jeśli to ma się przyczynić do poprawy jakości Twojego życia. Jedna z dziewczyn proponowała Ci abyś poszla do darmowej szkoły rodzenia. ja tez myślę że to jest dobry pomysł i początek aby zmienić coś w swoim zyciu i wyjśc do innych.
Hihi. Ja właśnie przyjaźnię się ze starymi ludźmi. Tacy ludzie lubią porozmawiać.Lubią słuchać. Lubi być słuchani i mają dużo mądrości bo dużo przeżyli. To co nam młodym wydaje się straszne i nie do wytrzymania jest niczym z czym oni często musieli się zmagać w młodości. Od dziecka lubiłam rozmawiać z babciami w drodze do kościoła np.
Użytkownik andzia005 napisał w wiadomości:
> [...] Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu
> komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych
> nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.Pozdrawiam,
I tak to rozumiem, pisz co Ci na wątrobie leży, to pomaga. Co do starych ... to może jednak spróbuj ich poznać? Mówię to jako czterdziestolatek regularnie uczestniczący w spotkaniach z ludzmi o dwadzieścia czy trzydzieści lat starszymi. Poznaliśmy się na forum naszego starego ogólniaka, pokłóciliśmy się trochę, trochę pogadaliśmy... i teraz spotykamy się regularnie choć czasami kilkaset kilometrów ktoś musi podjechać. Niekiedy tylko po to, by wypić herbatę i pogadać godzinkę. Innym razem ktoś przywiezie pasztet, ktoś ciasto, inny nalewki i jest większa nasiadówka. Super ludzie, wiek nie ma znaczenia.
Użytkownik andzia005 napisał w wiadomości:
> Witajcie,Nie chodzi mi o to aby ktoś coś mi dawał za darmo, nie zamierzam
> też brac kolejnego kredytu.Tak jak pisałam tamto było glupota i teraz
> muszę za to płacić.Nie sztuka wyciągać rękę po cudze sztuka zarobic
> samemu i za to żyć. Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu
> komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych
> nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.Pozdrawiam,
Witaj Andiza;) własnie wróciłam od bratówki, mają z bratem czworo dzieci,pracuje tylko brat , ale nie o to chodzi, chodzi mi właśnie o tych starszych ludzi:) Wyobraź sobie , że teraz mieszkają w bloku(wynajmują) w którym jest bardzo mało dzieci, sami starsi mieszkańcy. Bratowa mi opowiada że są bardzo miłe i rozmawia sie jej z nimi super , czasem pukają i proszą o zrobienie zakupów , lub drobną pomoc ( np coś przesunąc lub przeniesc). Same wiedzą że brat ma czwórkę dzieci , i przynoszą jajka , mleko i inne rzeczy, czasem ubrania, tak że nie zamykaj się .. wyjdź i rozmawiaj , starsi ludzie duzo przeżyli i wiedzą co to zycie:) I od razu dodam że nigdy bratowa nie narzeka , poprostu z nimi posiedzi i rozmawia:)
Tineczko, Andzia nie pisala, ze ma zamiar brac nastepna pozyczke. Nie pisala tez, ze szuka pomocy finansowej.Te uwagi sa nie na miejscu. Dziewczyna chciala jedynie wyzalic sie na forum, tak jak robi to wielu z nas.
Ups! Przez przypadek napisalam to samo, co Andzia. No trudno. Najwazniejsze, ze mysli sie pokrywaja. Najpierw wpisalam swoj komentarz a dopiero potem dostrzeglam wpis autorki watku.
Smakosiu, cos mi sie wydaje, ze czytasz co chcesz czytac z Andzi wypowiedzi a jeszcze do tego nie widzisz, ze inni pisza dokladnie to samo , co ja .......
Wytlumacz mi co to znaczy:
Niestety jestem zdana sama na siebie.Moi rodzice zyja tylko z emerytury ojca a ostatnimi czasy to i tak większość tego co maja to przepijaja.Jedyna ich pomocą jest to że mają działkę i cały sezon letni korzystam ze zbiorów zamrażam , wekuje żeby na zimę było. Mam siostre ale ona chocby nawet chciała pomoc to nie może bo mój szwagier to jest taki dusi grosz ze wszytsko na lokate wkłada a ty choćbyś na kromkę chleba suchego nie miała to ci nie pozyczy.
I w dzisiejszym poscie pisze Andzia:
Pisałam ten wątek z myslą o tym aby sie poprostu komuś wyżalić z racji tego że na rodzinę nie mogę liczyć , znajomych nie mam, a tu gdzie mieszkam to sami stari ludzie ,mieszkają.
Wiec prosze wytlumacz mi z polskiego na polski, bo moze rzeczywiscie zle rozumiem co Andzia pisze?
Nadal twierdze, ze Andzia sie tylko zali. Jest przygnebiona. Jednak Ty odbierasz to inaczej. Twoje prawo. Moim zdaniem ma najzwyczajniej w swiecie dola. Czuje sie samotna. Boli Ja to, ze nie ma rodziny wzajemnie sie wspierajacej.Zakladam, ze jest w Niej duzo wiecej przezyc i emocji z dziecinstwa, ktore wplywaja na taka a nie inna postawe zyciowa. My ich nie znamy. Z tego powodu daleka jestem od oceniania Andzi. Cos mi podpowiada (serce?), ze my wiemy zaledwie czastke z tego, co faktycznie "boli" Andzie. Dlatego tez uwazam, ze caly ten watek trzeba potraktowac jako okazje do tego by Andzia sie wyzalila. Takie stwierdzenia (po fakcie) nie potrzebnie bralas kredyt i inne tego typu w niczym nie pomoga. Nie zauwazylam tez zadnej prosby z Jej strony w stylu napiszcie co mam zrobic. Zastanawiam sie dlaczego nie potrafimy tak zwyczajnie kogos wysluchac. Co innego kiedy ktos nas prosi o rade czy pomoc. Nieeee, my musimy pokazywac jacy jestesmy madrzy, lepsi(?)
Smakosiu, juz tutaj ktos o tym pisal, zreszta nie pierwszy raz, ze ujawniajac swoj problem, bolaczke, dana osoba musi byc przygotowana na rozne reakcje czytelnikow. Kazdy z nas jest inny i kazdy ma swoja perspektywe i stara sie tak odpowiedziec, jak najlepiej uwaza.
Jestem przekonana, ze masz najczystsze intencje, nawolujac do braku niesprzyjajacych komentarzy czy oceniajacych, ale zwroc uwage, ze w tym momencie sama oceniasz wypowiedzi innych, uwazajac, ze Twoje podejscie jest najodpowiedniesze. Ja nie uwazam, ze ktos tutaj przekroczyl granice, po prostu ludzie pisza z wlasnej perspektywy. Ty masz taka i taka, inni maja swoja.
Witajcie,
kredyt na komunie był nie wielki bo 2 tyś , musiałam go wziąść bo nawet na ubranie do komuni bym nie miala.Zresztą mój obecny wówczas partner zaraz po komuni wyjeżdżał do Szwecji do pracy i miało to byc odrau spłacone dlatego dałam się namówić tymbardziej że wtedy żyliśmy już razem 7 lat.Niestety on wyjechał przyjeżdżał ale spłacał tylko to co było napisane na niego i tak o to spłacił sobie wszytsko a ja zostałam z długami.Wyjazd za granicę mojego obecnego nie wchodzi w grę , po 1 jestem w ciąży i sama nie mogę zostać a nie mam na kogo tu liczyć, po 2 raz mi się życie przez taki wyjazd rozwaliło więc dziękuje nigdy więcej.Uwierzcie gdybym miała inne wyjście toi bym nie wzieła ani 1 złotówki kredytu.Watek Czesława nie jest mi obcy bo sama stosuje wszystkie metody tam zawarte od dawna.
Naprawdę taki dół jak mam teraz to nigdy w życiu nie miałam.
Pozdrawiam
Musisz być silna. W dniu urodzin mojej córeczki mąż się dowiedział, że jak pojawi się w pracy to dostanie wypowiedzenie. Był najpierw na urlopie. Potem na chorobowym przez kilka miesięcy. W końcu udał się do pracy i dostał wypowiedzenie natychmiastowe. Było mu to na rękę że nie będzie jeszcze przez 3 miesiące chodzić do pracy. Wyjechał do Niemiec na 5 tyg. Córka miała wtedy 10 miesięcy. Pół roku później znowu na 1,5 miesiąca pojechał do Niemiec. Na bezrobociu był 3 lata. W tym czasie zrobił 3 kursy dla bezrobotnych. Urodziły mi się później bliźniaki - wcześniaki. Przez 2 miesiące musieli pić mleko dla dzieci z niską wagą. Pod koniec za samo mleko płaciłam 100 zł na tydzień. Gdy bliźniaki miały nie całe 2 lata znowu pojechał na 2 miesiące do Niemiec. Potem znalazł pracę na miejscu. Myślał, ze pracę łatwiej znajdzie. Okazało się inaczej. Nie jest fajnie finansowo. Często muszę się zastanawiać co kupić al mi nie brakuje. Biorę zasiłek rodzinny. Córka je obiady w szkole za darmo z powodu niskiego dochodu. Teraz zbieram dokumenty na zwrot kosztów za podręczniki.
Po przeczytaniu Twoich wyszystkich wypowiedzi wnioskuje, ze ojciec pierwszego dziecka powinien placic alimenty, prawda?
Czy Twoj aktualny partner podziela Twoje troski, czy tylko Ty sie martwisz? Bo piszesz tak jalbys Ty miala te wszytskie problemy sama na glowie, a przeciez jest jeszcze ojciec bedacego w drodze dziecka. Czy on wie, ze tak sie zamartwiasz????
"Gdyby nie to maleństwo w brzuchu i syn którego kocham chyba bym sie powiesiła .Poprostu nie daje juz rady, z tego wszystkiego nabawiłam sie nerwicy i sa takie dni że choroba uniemozliwia mi wyjście z domu"
Powinnas wybrac sie do psychologa, CZY WIESZ O TYM?? My tutaj Tobie nie pomozemy, masz dziecko w brzuchu, Twoj stan wplywa na jego rozwoj rowniez. Jezeli nie dla siebie to DLA DZIECKA idz do psychologa!
Mam nadzieje, ze w nastepnym poscie napiszesz mi, ze sie zdecydowalas, zadzwonilas i masz juz termin spotkania.
Poki co nie mozesz zmienic swojej sytuacji finansowej (poza ew. pozyskaniem alimentow dla 1 syna). Powinnas sie zatroszczyc o siebie i o swoj stan psychiczny.
Mam nadzieje, ze przemowilam Ci do rozsadku.
Witaj,
Alimenty mam zasadzone 400 złotych i tyle dostaje z funduszu.Na więcej nie ma szans.Do psychologa chodze dlatego wiem ze to nerwica, wizyty na tyle pomogly ze juz troche lepiej jest z wychodzeniem z domu i zostaniem samej w domu.Mój luby oczywiście że sie martwi ,robi co moze zeby jakos wyjsc z tego ale niestety poki co stoimy wmiejscu.
Pozdrawiam
Ciesze sie, ze sprawe aliementow masz przynajmniej zalatwiona. Dobrze, ze chodzisz do psychologa, watpie, ze masz nerwice, ale jak zwal tak zwal, pomaga Ci, wychodzisz z domu:) W ciezkich chwilach dobrze jest pisac pamietnik, zeby zostawic swoje leki na papierze, a nie mielic ciagle w glowie. Moze sie skusisz? :))
Andziu! Chciałabym Cię pocieszyć,podtrzymać na duchu,ale doprawdy nie wiem co mogę powiedzieć,aby zabrzmiało to w miarę rozsądnie...wiele osób już Cię pocieszało i trzyma za Ciebie kciuki.Ja też trzymam kciuki za to,że w końcu zaświeci Ci słońce,że wyjdziesz na prostą i że jakoś się ułoży.
Na pocieszenie powiem,że w moim młodzieńczym jeszcze życiu było tyle zakrętów,że sama jak wspominam dziwię się jak ja to wszystko przetrwałam...Piszesz,że trwa to 4 lata...zapewniam,że mój "motłoch" trwał o wiele dłużej i na pewno nie zamieniłabyś się ze mną rolami,gdybym opowiedziała Ci swoje życie.Też mieliśy kredyty i bardzo ciężko było nam z nich wyjść.Pieniądze pożyczył bezinteresownie szwagier męża i czekał 4 lata(oddaliśmy z dużym procentem),a moja matka pożyczała mi na 3 lub 4 miesiące,a po 2 tygodniach zażądała zwrotu...i co Ty na to...?Szwagier oprócz tego że sam podał nam rękę w trudnej chwili to jest moim najlepszym przyjacielem.Do dziś pomagamy sobie wzajemnie i podtrzymujemy na duchu w trudnych chwilach,a jest ich naprawdę wiele-wierz mi.
Ja obecnie mam stabilny "żywot",zrealizowaliśmy z mężem swoje zamierzenia i plany i wiem,że jak nam zdrowie dopisze to będzie jeszcze następny plan do realizacji ...i następny...
Ja jak mam jakiegoś doła to oznajmiam-idę do lasu- i po prostu idę...albo grzybów nazbieram albo po prostu pospaceruję:)
Spróbuj! -może to pomoże Ci rozjaśnić w głowie i na spokojnie na łonie natury przemyśleć niektóre sprawy,a przy okazji się dotlenisz co wskazane jest dla Ciebie i Twego dzidziusia.
I nie myśl w ten sposób!!!!<chyba bym się powiesiła>!!!!!
A może masz wśród znajomych lub rodziny osobę która mogłaby Ci pomóc? Może czasami trzeba przed kimś się otworzyć ,że jest Ci ciężko...?
Przepraszam,bo napisalam trochę chaotycznie,ale czas mnie goni a chciałam i ja podtrzymać Cię na duchu:)
Andziu, masz doła, ale z niego wyjdziesz, bo jak piszesz masz kochającego faceta, mieszkanie, dzieci które kochasz i prace na etat. Skoro widzisz te radosne strony życia, to znaczy, ze dasz radę, bo masz dla kogo walczyć. Twój męzczyzna na pewno znajdzie jakąś pracę, a TY nie szukaj dodatkowej, bo masz maluszka w brzuszku i musisz o niego dbać.
Na pewno kiedyś popatrzysz na te chwile i odetchniesz, że było ciężko, ale minęło.
Dużo Twoich emocji związanych jest z ciążą i ze strachem, ale pamiętaj: jedno dziecko wychowałaś to i drugie dasz radę.
I zawsze myśl o tych pozytywnych stronach swojego życia od których zaczęłaś swój wątek, bo one dadzą Ci siłę do przetrwania ciężkich chwil.
Setki tysięcy kobiet i rodzin ma podobne problemy...
Finansowo często mają gorzej od Ciebie...Jeśli to jakieś pocieszenie...
Jeśli znalazłabym się w takiej sytuacji to sprawą priorytetową byłoby przede wszystkim spłacenie kredytu...
Poza tym na bieżąco opłaty - dach nad głową,żeby nie wylądować "pod mostem"...
Przemyśleć z czego zrezygnować,co nie jest niezbędne do życia...Zrób analizę i tnij,nie bój się...
Twój syn też musi zdawać sobie sprawę z ograniczeń,niestety...
No i kolejna ciąża...Nie wiem czy w dobrym momencie Twojego życia...
Tak czy inaczej zacznij działać !
Dbaj o dzidziusia !
Pozdrawiam !
Użytkownik kwiatek09 napisał w wiadomości:
No i kolejna ciąża...Nie wiem czy w dobrym momencie
> Twojego życia...
Refleksja nie na miejscu. Zupelnie niepotrzebna a juz z pewnoscia niepomocna.
Smakosiu, przeciez kwiatek napisała prawdę, ludzie żyją dużo , dużo gorzej niż Andzia, więc o co chodzi ?
Nie zgadzam sie z Toba Smakosiu. Kwiatek ma prawo do wlasnych refleksji, zreszta ja mam dokladnie takie same. W tej sytuacji nikt nie pomoze, nalezy zakasac rekawy i dzialac. Konkretnie: porownac procenty kosztow kredytu, moze inna instytucja ma mniejsze?
Zaplanowac budzet na caly miesiac i tego sie trzymac co do jednej zlotowki.
Gotowac wszystko od gruntu w domu, bardzo tanio mozna miec zdrowe posilki za nie duze pieniadze......
Wiem, ze masz zlote serce i chcesz jak najlepiej, ale biadolenie nad sytucja Andzi nie da Jej rowniez zadnej pomocy.
Zobaczcie jaki cytat przytoczylam a bedziecie mialy odpowiedz na swoje pytanie. Nie chodzi o Wasze refleksje odnosnie wydawania pieniedzy, gospodarowania nimi itd. Chodzi wylacznie o refleksje dotyczaca ciazy. Andzia wspominala, ze pragnela drugiego dziecka i dlugo na nie czekali. Nie jest to gromadka a zaledwie dwoje wiec uwagi w stylu, ze dziecko nie w pore chyba nie sa na miejscu. Ponadto mam odczucie, ze troche sie zapedzilismy z tymi, swoimi, dobrymi radami. Nie wszystkie sa faktycznie pomocne.
Masz racje Slonce WZ-u:) Ty jestes romantyczka i ciepla dusza, widzisz tylko co dobre, co ktos sobie zapragnal :) Ja tez mialam pragnienia i marzenia, chcialam miec conajmniej 6-stke dzieciaczkow platajacych sie pod nogami......ale rzeczywistosc pokazala buzie i nie zdarzylam .......
Oczywiscie , ze rady sa subjektywne i zadko obiektywne a wlasciwie wszystkie nasze rady, sa nic nie warte, jak Andzi nie pomoga.
No i sam "doradcą" się stałem a miałem zamilknąć:(
Andzia zakladajac ten watek musiala przewidziec ze porady beda roznego rodzaju
wiec spoko:)
Ja ze swojej strony moge tylko powiedziec; Andziu naprawde jest duzo rodzin
z gorsza sytuacja finansowa ,wiec sie nie zalamuj tylko mysl pozytywnie a dasz rade pokonac problemy
Aniu, nie wolno ci tak myśleć. Jesteś młodą osobą i wszystko jeszcze prze tobą. Najważniejsze, że dostrzegasz swoje problemy i potrafisz prosić o pomoc. Zastanawiam się jakie są twoje relacje z rodzicami, rodzeństwem? Czy są przy tobie? Czy masz przyjaciół, którzy wiedzą o twoich problemach? Kilka ostatnich lat walczyłam o dzieci. Najpierw o ciąże, później o utrzymanie jej, a na koniec o życie dzieci. Teraz wojuję o ich przyszłość, lepsze funkcjonowanie, ale już na spokojnie, bo są ze mną - moje kochane, wymarzone, wymodlone dzieciątka. Przez te lata wiele wycierpiałam, ale nie byłam sama. Moi bliscy zawsze byli przy mnie. Teraz jestem na urlopie wychowawczym, mąż utrzymuje naszą czwórkę. Ciężko pracuje, a jak najwięcej stara mi się pomóc przy dzieciach. Raz jest lepiej raz gorzej, często też nam brakuje, ale po tym co przeszliśmy uważamy się za wyjątkowych szczęściarzy. Wierzę, że nie długo też tak pomyślisz o sobie. Masz dzieci, partnera, skup się na tym. Musisz być silna dla nich. Wiem jak wiele potrafi znieść kobieta, szczególnie matka. Ściskam cię mocno.
Trzymaj sie Buka dzielnie. Wspaniale slowa. Zycze Tobie i Twojej rodzine duzo szczescia w zyciu. Mam nadzieje, ze Andzia znajdzie taka nadzieje i sile. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Hmm nie masz łatwo ale popatrz na to z innej strony za niedługo będziesz mamą-gratuluje Ci szczerze tez bym chciała ale nie mogę- będziesz miała malutkie dzieciątko które będzie Cie potrzebowało. Będzie potrzebowało mamy optymistycznej i obrotnej , która przytuli i ukocha. Masz "lubego" którego pewno kochasz i który jest przy Tobie . Masz syna -nie małego-który nie raz Ci pomoże-wiem że w tym wieku dzieci są roztrzepane ale pomagają. Jesteś zdrową normalna kobieta więc nie możesz pisać że masz pecha życiowego. Bo przecież twój Luby może stracić prace, może Ci się rozchorować syn możesz stracić mieszkanie i wtedy możesz napisać ...mam pecha przez cale życie. Głowa do góry!!! Wiem z doświadczenia że czasami jak już myślimy co jeszcze złego na NAS spadnie dzieją się dobre/pozytywne rzeczy. Trzymam kciuki!! I nie przepraszaj bo po to jest to forum żeby się wyżalić i wypłakać!!!!Pozdrawiam gorąco!!!
Witajcie,
Niestety jestem zdana sama na siebie.Moi rodzice zyja tylko z emerytury ojca a ostatnimi czasy to i tak większość tego co maja to przepijaja.Jedyna ich pomocą jest to że mają działkę i cały sezon letni korzystam ze zbiorów zamrażam , wekuje żeby na zimę było. Mam siostre ale ona chocby nawet chciała pomoc to nie może bo mój szwagier to jest taki dusi grosz ze wszytsko na lokate wkłada a ty choćbyś na kromkę chleba suchego nie miała to ci nie pozyczy. Rodzice mojego lubego niestety nie zyja , on tez ma siostre ale ona zyje z 2 dzieci z męża pensji tylko i z tego co opieka da.ZNAJOMI - a co to takiego , nie mam ani zanjomych ani kolezanek, nikt do mnie nie przychodzi ani ja do nikogo nie chodze. Tak się jakoś w życiu ułożyło że nie mam znajomych, i to mnie czasem tez dobija. Ze nawet nie mam do kogona kwe pojsc czy zeby ktos dpo mnie przyszedl. Ciągle tylko w domu.
Pozdrawiam.
Andziu piszesz ze pracujesz ,nie wierze ze w pracy nie masz kogos znajomego
z ktorym moglabys pogadac a moze i zaprosic na ta przyslowiowa kawe , wyjdz
z inicjatywa i zapros a napewno Ci nie odmowia ,druga sprawa to nie mieszkasz przeciez na odludziu
masz chyba sasiadow moze tu znajdziesz bratnia dusze
Nie zamykaj sie przed ludzmi :!!!!!
Od marca jestem na l4, moje współpracowniczki to dziewczyna 21 lat samotna i 24 letnia z dzieckiem 4 letnim mezatka. Bawet jak pracowalam to obie byly zdania ze w pracy ni ema kolezanek i nie ma mowy o spotkaniach po pracy.A teraz to sa obrazone na mnie ze zaszlam w ciaze i to przez nie ciagle siedze na l4 , bo niechca mnie widziec w pracy a ze kierowniczka ta co ma 21 lat jest wredna , zrobila by wszytko zeby mnie zwolnili dyscyplinarnie byl enie musiala ze mna pracowac.
Aniu, a może wybrałabyś się do szkoły rodzenia? Zawsze to jakaś motywacja do wyjścia z domu. Poznasz nowych ludzi, a przy okazji dowiesz się ciekawych rzeczy. Zajęcia są bezpłatne. Jesteś już mamą, ale teraz z dnia na dzień wszystko się zmienia odnośnie opieki i wychowania maluszka. Może chociaż przez chwilę oderwałabyś się od problemów. Powodzenia.
Jak będziesz mieć małe dziecko to znajomi się znajdą. Zapoznasz się z innymi mamami z małymi dziećmi. Na początku rozmawiać będziecie o kupkach, ząbkach itp a z czasem może coś trwalszego. Tak jest u mnie. spacerując z dziećmi nawiązuję kontakty z rodzicami. Finansowo to nie pomogą ale będzie Ci psychicznie lżej.
Dziekuje wam wszystkim za te słowa otuchy, fakt nie pomoga one mi stanąć na nogi ale człowiek az sie lepiej czuje.Dzis znalazłam strone z darmowymi rzeczami dla maluszka i dla domu , chciałam się nią podzielić z wami może i wam cos sie przyda http://gratyzchaty.pl/index.php?sid=c125040dcbb16d67a55ad7257ec72b3a
Pozdrawiam
Dzięki , niewiem czemu nie potrafię wklejać aktywnych linków.
Witajcie,
Widze że mój wątek spowodował wiele kontrowersji. Może pisząc go źle ujęłam coś słowami.W każdym badź razie napewno byłam przygotowana na różne głosy z Waszej strony i choć czasem z niektórymi wypowiedziami sie nie zgadzam nie zamierzam się na nikogo obrażać bo każdy ma prawo do swojego zdania. Wiadomo żę wszystkiego się nie da opisać i dlatego znać jakby urywek mnie, mojego życia, jednakże chciałam napisać co najbardziej mnie boli żeby ktoś mnie wysłuchał.A to że napisałam że szwagier jest taki iż nie pożyczył by na suchą kromkę chleba nie pisałam w zanaczeniu że chcę od niego pozyczać , tylko że jest sknerą. Zrezygnowałam już z wszystkiego co możliwe.Ktoś pisze zrezygnuj z psa, świnki, internetu.Mam powiedzieć psowi który jez ze mna tyle lat praktycznie to jest członek rodziny i teraz wyrzucic go bo mam biedę albo cięzko mi , to samo dotyczy się świnki .Niech sie nikt nie obrazi ale to tak jabym dziecko z domu wyrzucała bo nie mam pieniędzy.Z internetu nie zrezygnuje z 2 powodów , po 1 mam umowe jeszcze 2 lata i nie mogę jej zerwać, po 2 to jest mój jedyny kontakt z światem.Znajomych nie mam widać Ci których znałam byli materialistami i moja sytuacja finansowa odwróciła ich odemnie. Owszem z pania w sklepie czy na tatargu , z mamą koleżanki czy kolegi syna z klasy też ale to jest takie przystanięcie na ulicy i porozmawianie. A mi brakuje kogos kto wpad by do mnie czy ja do niego.Wiem że dla wielu moich znajomych przeszkodą do dalszej znajomości był mój syn , urodziłam go mając 18 lat.Znajomi mysleli wtedy żeby się wyszaleć , zabawic a ja miałam obowiązki.
Jednakże po mimo tego iż mój wątek wywołał burzę , dał mi duzo do myślenia , sprawił że odkryłam wiele możliwości o których wcześniej nawet nie przeszło by mi przez myśl.Np. Dorotaxx obudziła we mnie wiarę ,albo coś co potrafię robic i mogłabym zarobic na tym - myślę tu o pieczeniu na zarobek.Po jej wiadomości zaczęłam myśleć co potrafię robić i mogłabym zarobic na tym i znów mnie oświeciło od kilku lat jestem w Oriflame sprzedawałam tylko czasem coś w pracy współpracowniczka albo pani ze sklepu czy targu ale bardzo rzadko bo niemam jakos chyba daru przekonywania. Ale przecież jest internet więc postanowiłam to ruszyć może uida mi sie jakieś grosze przyrobić.
To taka moja refleksja na temat mojego wątku.
Pozdrawiam
Andzia005
Andziu, nawet nie wiesz jak sie ucieszylam czytajac ten post!!!
Widzisz, zaczelas myslec i dzialac, potrzebowalas symbolicznego "kopniaka" w pupe :)
Pamietaj, ze masz wiecej sily w sobie niz sobie wyobrazasz!!!
Zycze Ci wszystkiego najlepszego i naprawde najlepsza rada na przyszlosc, to prowadzenie scislego budzetu. Podziel dochody na 3 czesci. 1 czesc ma byc na zaplacenie biezacych oplat. 2 na koszty wyzywienia, 3 na niespodziewane wydatki. 1 czesc bedzie sie zmieniala ze wzgledu na przychodzace rachunki o ile nie masz jednakowych oplat kazdego miesiaca. 2 czesc powinna byc raczej taka sama kazdego miesiaca. Wypisz dokladne tygodniowe meny i z lista w reku idz na zakupy, omijajac impulsywne zachcianki :)
3 czesc jest czescia ruchoma, z tej czesci wybierasz w razie potrzeby do zaplacenia niespodziewanego rachunku, albo na zakup czegos niezbednego. Kazdego miesiaca powinno cos zostac w 3 czesci wlasnie na takie potrzeby. Jak bedziesz miala scisly budzet, to 3 czesc powinna sie powiekszac z miesiaca na miesiac.
Powodzenia!
Wydarzylo sie cos najpiekniejszego:) Zaczelas wierzyc w siebie:))
Bardzo Ci gratuluje i trzymam kciuki za realizacje Twojego pomyslu!
"Droga jest Celem"
:))))
Brawo Andziu. Powodzenia!
Andziu bardzo ppodoba mi się Twoja dzisiejsza postawa. Trzymam kciuki za Ciebie. Porozwieszaj ogłoszenia w warzywniaku i w innych miejscach jestem przekonana że ludzie będą Ci przychylni. Zastanawiam się jeszcze a nie ma możliwości aby Twój partner po pracy lub w weekendy dorobił można też się tym zainteresować.
Andziu piszesz że brakuje Ci kogoś kto wpadł by do Ciebie a próbowałaś zaprosić kogoś. Mamę przyjaciela Twojego synka np.
Wiesz jak się tutaj przeprowadziłam to też mi brakowało takich rzeczy. Teraz myślę że chyba dorosłam dojrzałam. Mam tak zorganizowany czas że nawet nie mam czasu myśleć o takich rzeczach. Jeśli Twoim znajomym przeszkadzała Twoja sytuacja materialna to bardzo dobrze, że się w porę o tym dowiedziałaś. To nie przyjaciele. Ja nie utrzymuje wielkch kontaktów towarzyskich bo nie jestem tredy. Moje dzieci nie chodzą na wszystko co można zapisać w tym mieście, nie mamy kablowki, Jest mi dobrze Andziu żyję dla swojej rodziny daje im siebie i innym ktorych tutaj znalazłam i im pomagam. Andziu dojżewasz i takie rozterki to normalna rzecz :) też przez to przechodziłam. Wydawało mi się że brakuje mi rozrywki. kiedy poszlam na dyskoteke to już nie było to. Myślalam tam ciągle o mężu i wtedy córeczce. Dobrze że napisałas do nas, dobrze że się na nas nie gniewasz za nasze opinie. Trochę więcej Andziu pozytywnych mysli. :):) Niedługo urodzisz i wszystko się zmieni zobaczysz.
Witajcie,
Wydawało mi się że wpadłam na genialny pomysł i chwilowo czułam sie psychicznie lepiej.Ale jednak chyba cos ze mną jest nie tak.Minęły 3 dni a ja żadnego zamówienia nie zdobyłam.I coś mi się zdaje że moja aktywność w Oriflame będzie wyglądała jak do tej pory tzn. ewentualnie zakupy dla siebie , a że braki w funduszach to nawet nie to.Ja nie umie wciskać ludzią.Może macie jakieś pomysły jak to rozkręcic.
Pozdrawiam
Jeśli chodzi o Oriflame to pozostawiaj w sklepach katalogi na odwrocie napisz swój nr tel.
Andziu musze Cie chyba zmartwic kosmetyki tej marki nie maja powodzenia
mam znajoma ktora wlasnie zrezygnowala z rozprowadzania . Podobno
uczulaja i cena tez niestety niezbyt przystepna
Tak wiec nie robilabym sobie bedac na Twoim miejscu nadziei ze to bedzie
dobre wyjscie aby poprawic sytuacje finansowa
Witajcie,
Moja kolezanka utrzymuje sie tylko z tego sama z 2 dzieci nie liczy od 1 do 1. Ja nie moge uzywac Avon bo zaraz wysypka.No ale poniewaz idzie to jak idzie czyli nie idzie to sama juz niewiem co zrobic zeby zarobic.
Ponadto prześladuje mnie pech.W niedziele postanowiłam zrobić majonez , owszem zawartość wyladowała w koszu bo do niczego sie nie nadawala, mój luby wziął sie za to i choć noga w kuchni zrobił majonez - myslałam że szału dostane. Wczoraj zabrałam się za zrobienie bez z białek po robieniu majonezu i co wszystko do kosza bo białka sie nie ubiły.Mało tego wyciągłam z zamrażarki kluski z mięsem no i do garnka do goptowania i co i klapa rozpackały sie zrobiła się zupa.Nigdy mi sie to nie zdarzało .Ja poprostu mam pecha.
Pozdrtawiam
Nie plec glupot ,kazdemu moze sie zdazyc
jesli chesz sama zrobic majonez to polecam Ci
przepis , autor, maminka "majonez latwy i pyszny"
napewno Ci sie uda , a jak nie chcesz sie znowu stresowac to poprostu kup:)
Andziu, widze ,że jestes urodzoną malkontentką.. Jak nie to, to tamto, ciągle widzisz same negatywy.. Wiem, że twoja sytuacja finansowa i rodzinna nie jest najlepsza, ale.. gdybyś choć spróbowała cieszyć się tym co masz (a z tego co opisujesz masz na prawdę wiele!) życie nie ciążyłoby Ci aż tak bardzo..
I jeszcze jedno- kredyt konsumpcyjny (np. taki na wystawną komunię) to samo zło. Znane mi osoby, majace dochód o wiele większy niż Ty, wydawały na tą uroczystość dużo mnie. Zastanów się poważnie, czy odpowiada Ci ciągłe życie na kredyt, bo cieżko się wyrwac z tego zamkniętego kręgu.. Gospodarowania pieniedzmi też trzeba się nauczyć, szczególnie gdy mamy do dyspozycji niewielkie sumy..
Pisze jeszcze raz do wszystkich po raz któryś nie wzięłam kredytu po to żeby zrobić wystawną komunie synowi, wręcz przeciwnie komunia była bardzo skromna, tak duzy kredyt to efekt innych niepowodzeń potem i mus zaciągnięcia kredytu.
A teraz niech mi ktoś powie że nie mam pecha to chyba mnie szlag trafi.Po niepowodzeniach ostatnich dni dziś doszło kolejne zalało mi mieszkanie całą łazienkę i kuchnie co w moim przypadku stanowi 50% mieszkania.Nie nie powódź , pralka, wąż wyskoczył z wanny i całe mieszkanie zalane. Po raz kolejny odechciało mi się żyć .Od godziny siedze i becze , wiem inni mają gorzej ale to co mi się ostatnio przydarza to już jest jakieś fatum.
Pozdrawiam
Andzia005
p.s.
Jutro pewnie będzie lepiej ale chyba nie dla mnie.
Andziu po raz kolejny , glowa do gory to nie jest to ze masz pecha
takie niespodzianki zdazaja sie kazdemu a Ty jak widze ciagle szukasz
dziury w calym , wiez no ty sie w garsc dziewczyno!!
Pechem tego bym nie nazwała, tylko głupotą:)) wąż od pralki powinien by zamontowany do rury ściekowej , a nie do wanny, wiem coś o tym, bo mnie też kiedyś zalało, zanim mąż podłączył poprawnie pralkę
Chwilowo rura była przyczepiona do umywalki, była przywiązana, ale ja ją zdjęłam i położyłam na pralce , bo myłam umywalkę, oczywiście zapomniałam jej powiesic na miejsce.
Wąż spadł z pralki i sobie leżał, a ja gapa nasypałam proszku , zapakowałam pranko i włączyłam.
Ocknęłam się dopiero, jak sąsiadka zadzwoniła do drzwi że jej łazienka przecieka:))
Witam.Ty masz zwykłego ''doła''ciązowego.Rozumiem Cię doskonale bo też go miałam i nie chodzi mi o kwestie finansów ale o wszystko.Siedzialam i beczałam godzinami,a to za goraco ,a to za zimno,za daleko,za blisko ,powodow baaardzo ważnych miliony.Pociesze Cie że po porodzie od razu wszysko przeszło.To sa hormony i nic na to nie poradzisz.A to że wąż z pralki Ci wyskoczył i zalał mieszkanko......ciesz sie że to nie prawdziwa powodż jak w Bogatyni i nie straciłas wszystkiego a tak to powycierasz i po robocie.A jak chcesz polepszyc sobie humor to idz do noclegowni czy domu samotnej matki porozmawiaj z ludzmi o swoich i ich problemach to może docenisz bardziej to co masz.Pozdrowenia i powodzenia a przedewszystkim wiecej optymizmu.
Przeciez sama napisałaś, że wzięłaś 2000zł kredytu na komunię syna.. Za taką sumę urządza się wystawne przyjecia, jak dla mnie.
Zresztą- nie będę dociekac jak jest na prawdę. W każdym bądź razie z malkontenctwa cieżko się wyleczyć. Życzę Ci radosniejszego spojrzenia na Świat.
Droga Klaudio komunia to nie tylko jedzenie ale równiez garnitur, skarbczyk, buty, świeca, składka na kwiaty na ustrojenie i masa innych wydatków a nie tylko jedzenie. I niewiem dlaczego uparłaś się że jestem chora na malkontenctwo.
Andziu, uparłam się, bo to aż bije z twoich postów. Takie jest moje zdanie. A to nieudany majonez, a to zalałaś łazienkę. Takie rzeczy się zdarzają również szczęściarzom, nie tylko pechowcom :) Nikt nie mówił,że zycie jest łatwe, lekkie i przyjemne, ale trzeba się nauczyć zmagac z problemami z uśmiechem na twarzy. Tym bardziej, gdy ma sie dla kogo żyć..
święte słowa.
andziu tak się sklada że 2 lata temu mialam komunie, wydatki o ktorych piszesz to nie jest kwota 2000 zł. Musisz nauczyć sobie radzić ze wszystkim, z życiem z codziennym sprawami. Gdyym nie miala pieniędzy pożyczyła bym garnitur dla syna od kogoś, kupila używany, bądź powiedziala księdzu o swojej sytuacji finansowej i na pewno by coś poradził. Nie pisz mi że nie zrobiłaś Tego bo nikogo tam nie znasz.... prosze Cię. Jesteś dorosłą kobieta i nikt Cię tu nie nauczy jak zyć.. Gdybys nie była w ciąży to ostro i szczerze napisała bym co myślę o tym co piszesz. Nie zrobie tego bo wiem że teraz rządzą Tobą hormony ktore maja różny wpływa na samopoczucie psychiczne. Piszesz o rozgotowanych klopsach, o pralce. Śmieszne to trochę dla mnie, że głupote ludzka nazywasz pechem. Zdarza się każdemu. Mnie również. Bądż dorosła dziewczyno niedługo przyjdzie na świat Twoje drugie dziecko. Zajmij się na razie swoim zdrowiem psychicznym, może częściej do psychologa powinnaś chodzić , może do psychiatry, może na spacery, może Twój lubyna razie powinien częśc obowiązków przejąć od Ciebie skoro nic Ci nie wychodzi. Porozmawiaj z nim o tym jak się czujesz, może będzie lepiej. Pomimo tego Andziu że to nie jest miłe co napisałam życzę Ci dużo siły. Przetrwasz to wszystko zobaczysz:)
Witajcie,
Dawno tutaj nie pisałam nawet bardzo dawno. Od tamtego czasu z moim samopoczuciem i finansami troche lepiej.Tzn czuje sie lepiej pomimo iz do rozwiązania został ciut ponad miesiąc. Zaczęłam bardziej gospodarować z ołówkiem w reku i chyba zaczyna mi całkiem nieżle isć.Ponadpłacałam 95 % zaległych rachunków, jeszcze w pażdzierniku muszę troszke podgonić ale jest to miesięczne opóznienie.Tak więc zaczęłam juz nawet sie cieszyc że tak wszystko mi się prostuje.I tu nagle trach.Luby dzwoni dziś do mnie i mówi że na 90 % umowy mu nie przedłużą i od 1 października zostanie bez pracy.załamka totalna. Jakoś wyprowadziłam wszystko na prosta i tu znowu pech , a tu świeta się zbliżają , poród tuiż tuż.A na budowie sezon sie kończy i raczej zwalniają niż zatrudniają.Mówie wam wszystko pod górkę.
Pozdrawiam
Andzia005
Tak to bywa.trzeba się nie poddawać. Powoli do przodu. Branża budowlana teraz potrzebuje ludzi do pracy. Jeżeli zima jednak nie przyjdzie szybko to może uda mu się coś znaleźć choćby tylko po to by do wiosny przetrwać.
Nie wiem jak to sie dalej potoczy, ale gdyby Twój maz musiał się zarejestrowac w Urzędzie Pracy to niech spróbuje sie wkręcić na jakieś szkolenie (o warunki uczestnictwa niech się pyta u doradcy zawodowego). Opłaci sie to nawet na "kuroniówce". Zasiłek mu zawiesza na czas szkolenia (nie przepadnie mu) a w jego trakcie wypłacane jest stypendium oraz mozna sie starac o zwrot kosztów dojazdu. Oprócz tego ze wpadnie Wam jakis grosz to co wazniejsze zdobedzie jakies dodatkowe umiejetnosci dzięki czemu później bedzie mu łatwiej znaleźć pracę.
Witam serdecznie ! Andzia Ty pisałaś tam wcześniej że masz kredyt za co zresztą Cię tak forumowiczki zbeształy jak byś nie wiadomo co zrobiła. Kredyt jest kredyt czasem bez tego ani rusz spłaci się i życie toczy się dalej byle nie dać się wciągnąc w wir kredytów czyli nie brać tzw konsolidacyjnych bo czasem bywają pułapką. Moja propozycja jest taka póki jeszcze nosisz dzidziusia idź do banku w którym masz kredyt i zapytaj czy jest możliwośc a często bank idzie na rękę klientom którzy w miarę dobrze spłacają kredyt odroczenia spłaty kredytu na 3 miesiące tylko wtedy kredyt zostanie inaczej przeliczony no i o ten czas wydłużony, najkorzystniej byłoby aby bank zezwoli Ci na spłate samych odsetek przez 3 miesiące. To trochę Ci uratuje sytuacje choć na chwilkę. Niech panie w banku Ci pomogą napisać takie pismo uargumentuj ciążą i wydatkami na dziecko nie przyznawaj się w żadnym wypadku do braku pracy czy kłopotów finansowych tego bank nie powinien wiedzieć . W razie gdybyś potrzebowała pomocy w napisaniu takiego pisma to daj znać na priva. Jeśli potrzebujesz czegoś dla maluszka to daj znać choć mieszkam daleko to chętnie zorganizuje Ci jakąś wyprawkę i wyśle pocztą. Choć tyle mogę zrobić zamiast Ci truć i pouczać :D Pozdrawiam serdecznie
Witajcie,
Dziś ostatecznie sie rozstrzygnie jakie będą dalsze losy mojego lubego.Jeżeli chodzi o zarejestrowanie sie w PUP nic mu to nie da bo nie będzie miał prawa do zasiłku .Odroczenie kredytu też nie w chodzi w grę poniewaz mam umowę na czas okreslony o czym wbanku wiedzą.Tak więc siedze dzis jak na szpilkach i czekam na wieści , mam nadzieję że poprostu wczoraj to był głupi żart.
Pozdrawiam
Na PW wysyłam ci informację kto ma uprawnienia do zasiłku dla bezrobotnych. Może jednak Twojemu mężowi się należy? W bardzo wielkim skrócie: pracował 365 dni w ciągu ostatnich 18 miesięcy i dostawał przynajmniej najniższe wynagrodzenia? Jeżeli tak to zasiłek się należy.
Co z tego że nie będzie miał prawa do zasiłku, ale po upływie 3 miesiecy od dnia zarejestrowania może sie starać o szkolenie, ubezpieczenie zdrowotne tez chyba by mu się przydało... Rejestrujac się nic nie traci a moze mu sie to przydać bo niektórzy pracodawcy zatrudniaja tylko osoby zarejestrowane (maja z tego swoje korzysci np. dotacje, dofinansowania itp.), a może predzej uda mu sie coś znaleźć?
Urząd pracy to nie tylko popularna "kuroniówka".
Nie musi czekać 3 miesiące. Jak zostanie zwolniony to od razu może robić kurs jeżeli zostanie zakwalifikowany. Mój mąż 2 razy rejestrował się jako bezrobotny i od razu składał podanie o kurs i został zakwalifikowany. 3 miesiące musi czekać jeżeli sam zrezygnuje z pracy.
Źle sie wyraziłam w ostatnim poscie oczywiści że sie zarejestruje w PUP , chocby dlatego żeby miec ubezpieczenie.Jednak nie bedzie ztego zadnych funduszy.jak narazie to mam nadzieje iz jednak przyjdzie z pracy i powie ze zostaje , jak narazie nic niewiadomo. Czekamy dalej.
Trzymam kciuki :)
Witajcie,
Dawno nie pisałam bo jak narazie jestem zawieszeniue.Tzn. mój luby narazie pracuje ale nie dostał umowy o prace jak narazie, niby szef mówi że ma ta umowe ale jak do dzis a jest juz 11 jej nie widać.A co do spraw papierkowych to jest rzetelny i zawsze na drugi dzień najpózniej na trzeci są.Więc narazie luby chodzi do pracy aco będzie to sie okarze.Dziekuje wam za wsparcie i że trzymacie kciuki.
Pozdrawiam
Andzia