Witajcie.Może poradzicie do kogo lub gdzie napisac odwołanie.Chodzi o dojazdy naszej Jagody do szkoły.W tamtym roku uczęszczała do zerówki,mój TŻ woził ja autem i odprowadzał do klasy (taki wymysł szkoły był) .W tym roku chodzi do pierwszej klasy i szkoła nie stawia wymogu aby dziecko zostało odprowadzane przez rodzica.Ponieważ do szkoły mamy ponad 3,5 km,po podpisaniu umowy z "gminą" mieliśmy zwrócone koszty przejazdu (woziliśmy ja autem) .W tym roku napisali ,że nie zwrócą za przejazdy ponieważ szkoła zapewnia dziecku transport-autobus pks, którego przystanek jest od naszego domu około 600m(jak nie lepiej),trzeba dojść polna drogą...autobus przyjeżdża około 7'20 rano więc chcąc zdążyć musiałbym obudzic Jagodę około 6 rano i przed siódmą zapychać przez wieś.Pół biedy jak jest ciepło i nie pada,ale zimą to nie ma mowy -czasami nas nie odsnierzą a ja nie będę jej na plecach niosła przez metrowe zaspy!co teraz zrobić?
załączam jeszcze skan decyzji burmistrza...to co napisał-,że opiekę zapewni kierowca(codziennie inny)w dodatku tym autobusem nikt nie jeździ chyba tylko jeszcze jedno dziecko od nas ze wsi ,ale tez nie wiem do końca..
Jeżeli dziecko ma do szkoły ponad 2 km to ma prawo jeździć autobusem szkolnym z bezpłatnym biletem. Pieniądze przewoźnikowi zwraca Urząd Marszałkowski. Jeżeli autobus szkolny nie jeździ przez miejscowość w której dziecko mieszka to dziecko musi dotrzeć do najbliższego przystanku na którym zatrzymuje się autobus szkolny. Zatrzymywanie się autobusu w miejscu innym niż wyznaczone grozi mandatem w wysokości 3 tyś zł.
nie rozumiem niby dlaczego mają ci zwracać za dojazd córki do szkoly może jescze za posiadanie dzieci co ?? Jak nie chcesz budzić dziecka to Twój problem. Transport masz zapewniony więc nie rozumiem o co raban. Proponuję się ugadać z jakimiś rodzicami którzy nie korzystają z autobusu i wspólnie dowozić dzieci. Formy do uzgodnienia tydzień na tydzień, miesiąc na miesiąc itd. Nie rozumiem jak Boga kocham nie rozumiem takich postów najleiej żeby o 7:40 zabierali ci dziecko z pod drzwi co ?? Nie doś,ć że gmina stara Wam się ułatwić życie to szukasz problemu. Dojść 600 m to prroblem dla Ciebie.
agusia spokojnie. Aleczka zerówka to jest oddział przedszkolny i każda szkoła wymaga aby dziecko było dowożone lub doprowadzane przez rodzica i zabrane.Dzieci na wsiach są doprowadzane do autobusu PKS lub szkolnego i dojeżdzają w ten sposób do szkół,dziwne że i w tamtym roku Ci zwrócili koszty dojazdu bo takowe zwracane sa tylko dziecią niepełnosprawnym.Takich dzieci jak twoje są w Polsce tysiące i naprawdę niektóre mają dłuższą drogę do przebycia niż twoja córka.Macie samochód tak więc możesz ją dowozić, albo do przystanku, albo prosto do szkoły,ale już nikt Ci za to nie zwróci pieniędzy.
pozdrawiam
moje dzieci przez cały obowiązek szkolny dochodzą do szkoły ponad kilometr i uwierz mi czasami w deszcz czasami przez zaspy.Był czas że chodziłam z nimi codziennie bo trzeba było przetrzeć dróżkę a i strach był,że jak wpadnie w zaspę to nie wyjdzie z niej samodzielnie.Uroki życia na wsi.Każda z nas się boi o swoje dzieci,ale o dziwo one same radzą sobie bardzo dobrze tylko trzeba im dac szanse
Chyba przesadzasz. Z jednej strony metrowe zaspy, z drugiej 600 metrów jako odległość nie do przejścia:) Aż w google earth zmierzyłem jaką drogę mialy moje koleżanki z podstawówki. (Dla znających Białystok: z Grabówki na Warmińską) Więc: ok 800 m do przystanku MPK. 4.5 km autobusem i jeszcze 400 m pieszkom. Miasto wojewódzkie. A w tamtych czasach zimą padał śnieg, wyobraźcie sobie!
Odwołanie nic nie da, ponieważ władze Twojej gminy mają rację. Dowóz dla dzieci jest zapewniony, mogą korzystać z bezpłatnego autobusu. Godziny odjazdu są ustalane tak, by pasowały wszystkim dzieciom, pozostaje więc tylko zaakceptować ten fakt i dostosować się. Jeśli odległość 600 metrów wydaje Ci się zbyt duża, pamiętaj, że są dzieci, które muszą pokonać ponad kilometr do przystanku i, niestety, chodzą codziennie. Inne (starsze) całe lata szkolne jeżdżą po kilka kilometrów w jedną stronę rowerami bez względu na pogodę. Jeśli nie chcesz budzić córki wcześniej, możesz dowozić ją sama do szkoły. Korzystanie z bezpłatnego transportu nie jest przymusowe. Ale za dojazdy własnym autem nikt nie zwróci Ci pieniędzy. Możesz też podwozić dziecko na przystanek. Podsumowując - powinnaś zaakceptować sytuację. Pozdrawiam, Aleex.
Sprawa juz rozwiązana-autobus będzie podjeżdżał do sąsiadki(od 1 pażdziernika) ,więc do przejeścia pozostanie nam tylko 100 metrów,widać przed wyborami i burmistrz łaskawszy jak się z nim w cztery oczy porozmawia to widać w nim człowieka.To tyle w temacie.
Mieszkam na wsi i moje dzieci wyjeżdżały do szkoły autobusem szkolnym codziennie o 6,20, a potem o 6,40. Później ten autobus krążył z tymi dzieciaczkami po wszystkich okolicznych wsiach zbierając uczniów. Dzieciaki zimą marzły i chorowały, a jak czasem dowoziłam swoje do szkoły, to nikt mi nie zwracał kosztów. Tak było kilkanaście lat temu i nic w tej materii się u mnie nie zmieniło, no może to, że młodzież licealna już nie jest dowożona szkolnym autobusem, a musi iść do najbliższego przystanku prawie 2 km. Są wsie gdzie jest jeszcze gorzej. Cieszę się tylko z tego, że w mojej gminie rozleciało się to napchane dzieciakami gimnazjum, bo wszystkie większe wsie zorganizowały sobie własne, czyli wszystko wróciło do początku. I po co ta cała reforma była?
załączam jeszcze skan decyzji burmistrza...to co napisał-,że opiekę zapewni kierowca(codziennie inny)w dodatku tym autobusem nikt nie jeździ chyba tylko jeszcze jedno dziecko od nas ze wsi ,ale tez nie wiem do końca..
Jeżeli dziecko ma do szkoły ponad 2 km to ma prawo jeździć autobusem szkolnym z bezpłatnym biletem. Pieniądze przewoźnikowi zwraca Urząd Marszałkowski. Jeżeli autobus szkolny nie jeździ przez miejscowość w której dziecko mieszka to dziecko musi dotrzeć do najbliższego przystanku na którym zatrzymuje się autobus szkolny. Zatrzymywanie się autobusu w miejscu innym niż wyznaczone grozi mandatem w wysokości 3 tyś zł.
nie rozumiem niby dlaczego mają ci zwracać za dojazd córki do szkoly może jescze za posiadanie dzieci co ?? Jak nie chcesz budzić dziecka to Twój problem. Transport masz zapewniony więc nie rozumiem o co raban. Proponuję się ugadać z jakimiś rodzicami którzy nie korzystają z autobusu i wspólnie dowozić dzieci. Formy do uzgodnienia tydzień na tydzień, miesiąc na miesiąc itd. Nie rozumiem jak Boga kocham nie rozumiem takich postów najleiej żeby o 7:40 zabierali ci dziecko z pod drzwi co ?? Nie doś,ć że gmina stara Wam się ułatwić życie to szukasz problemu. Dojść 600 m to prroblem dla Ciebie.
agusia spokojnie. Aleczka zerówka to jest oddział przedszkolny i każda szkoła wymaga aby dziecko było dowożone lub doprowadzane przez rodzica i zabrane.Dzieci na wsiach są doprowadzane do autobusu PKS lub szkolnego i dojeżdzają w ten sposób do szkół,dziwne że i w tamtym roku Ci zwrócili koszty dojazdu bo takowe zwracane sa tylko dziecią niepełnosprawnym.Takich dzieci jak twoje są w Polsce tysiące i naprawdę niektóre mają dłuższą drogę do przebycia niż twoja córka.Macie samochód tak więc możesz ją dowozić, albo do przystanku, albo prosto do szkoły,ale już nikt Ci za to nie zwróci pieniędzy.
pozdrawiam
moje dzieci przez cały obowiązek szkolny dochodzą do szkoły ponad kilometr i uwierz mi czasami w deszcz czasami przez zaspy.Był czas że chodziłam z nimi codziennie bo trzeba było przetrzeć dróżkę a i strach był,że jak wpadnie w zaspę to nie wyjdzie z niej samodzielnie.Uroki życia na wsi.Każda z nas się boi o swoje dzieci,ale o dziwo one same radzą sobie bardzo dobrze tylko trzeba im dac szanse
Chyba przesadzasz. Z jednej strony metrowe zaspy, z drugiej 600 metrów jako odległość nie do przejścia:) Aż w google earth zmierzyłem jaką drogę mialy moje koleżanki z podstawówki. (Dla znających Białystok: z Grabówki na Warmińską) Więc: ok 800 m do przystanku MPK. 4.5 km autobusem i jeszcze 400 m pieszkom. Miasto wojewódzkie. A w tamtych czasach zimą padał śnieg, wyobraźcie sobie!
Odwołanie nic nie da, ponieważ władze Twojej gminy mają rację. Dowóz dla dzieci jest zapewniony, mogą korzystać z bezpłatnego autobusu. Godziny odjazdu są ustalane tak, by pasowały wszystkim dzieciom, pozostaje więc tylko zaakceptować ten fakt i dostosować się. Jeśli odległość 600 metrów wydaje Ci się zbyt duża, pamiętaj, że są dzieci, które muszą pokonać ponad kilometr do przystanku i, niestety, chodzą codziennie. Inne (starsze) całe lata szkolne jeżdżą po kilka kilometrów w jedną stronę rowerami bez względu na pogodę. Jeśli nie chcesz budzić córki wcześniej, możesz dowozić ją sama do szkoły. Korzystanie z bezpłatnego transportu nie jest przymusowe. Ale za dojazdy własnym autem nikt nie zwróci Ci pieniędzy. Możesz też podwozić dziecko na przystanek. Podsumowując - powinnaś zaakceptować sytuację. Pozdrawiam, Aleex.
Mieszkam na wsi i moje dzieci wyjeżdżały do szkoły autobusem szkolnym codziennie o 6,20, a potem o 6,40. Później ten autobus krążył z tymi dzieciaczkami po wszystkich okolicznych wsiach zbierając uczniów. Dzieciaki zimą marzły i chorowały, a jak czasem dowoziłam swoje do szkoły, to nikt mi nie zwracał kosztów. Tak było kilkanaście lat temu i nic w tej materii się u mnie nie zmieniło, no może to, że młodzież licealna już nie jest dowożona szkolnym autobusem, a musi iść do najbliższego przystanku prawie 2 km. Są wsie gdzie jest jeszcze gorzej. Cieszę się tylko z tego, że w mojej gminie rozleciało się to napchane dzieciakami gimnazjum, bo wszystkie większe wsie zorganizowały sobie własne, czyli wszystko wróciło do początku. I po co ta cała reforma była?
Święta racja - zmieniłam tytuł na bardziej związany z tematyką.