Witajcie, Jak w tytule..... zostałam żoną opuszczoną przez męża.... Bardzo proszę trzymajcie za mnie kciuki, żebym sobie jakoś dała radę, uwierzyła w siebie i w życie.... bo ja jakoś czarno to wszystko widzę.... Prześlijcie trochę dobrych fluidów....
Napewno na początku bedzie Ci ciezko, ale uwierz mi ze nie ma tego złego... Wszystko bedzie dobrze, jestes silna kobieta i napewno dasz sobie rade. Trzymam kciuki i przesyłam mnóstwo dobrych fluidów
Witaj, będzie Ci trudno jesli będziesz myślała o sobie tak jak w tytule. Dramatycznie brzmi "żona opuszczona przez męża" do tego żałośnie. Na pewno jesteś nie tylko żoną, ale kimś wiecej. poszukaj w sobie jak najwięcej pozytywów. jesteś kimś, kobietą, młodą, zapewne ładną, wykształconą. nie jesteś tylko żoną. A że facet nie docenił Twoich walorów to już jego strata i głupota. poszukaj w sobie czegoś więcej, niż utwierdonego przez lata "jestem żoną" i trzymaj sie. Przesyłam dobre fluidy
Kochana... wiem co czujesz :( ja 4 dni przed zaręczynami, po 4 latatch znajomości odkryłam,że mój chlopak mnie zdradza.. wtedy kiedy byłam w szpitalu (podejrzewano u mnie raka jajników, a mam 23 lata) moja cudowna polówka wesoło zabawiała się z dziewczyną poznaną na czacie internetowym.. dowiedziałam sie przypadkiem, kiedy siedzac u niego zobaczyłam,że nie wylogował się ze swojej poczty... minęły 2 tygonie a ja nadal czuje się dosłownie jak bezpański pies... nie wiem czy kiedykolwiek znowu zaufam, mam żal, wstydze się i wszystko wokoło mi przypomina o nim.
Kokarda, jak tak przeczytałam ten Twój komentarz, to poczułam, że (wbrew pozorom) Ktoś tam, u góry nad Tobą czuwa. Myślę, że to było klasyczne szczęście w nieszczęściu. Zobaczyłąś swojego "lubego" w prawdziwym świetle. Gdyby nie ta cała sytuacja pewnie nie miałabyś okazji przekonać się jakim może być człowiekiem. Kiedy Ty sie zamartwiałas, on szukał rozrywki. Czy takiego mężczyzny szukałaś? Masz 23 lata więc jesteś bardzo młoda a co wazniejsze zdrowa. Tylko to się liczy. Reszta w Twoich rękach. Uwierz w to i uśmiechnij się do siebie a los szybko postawi przed Tobą nowe możliwości. Ściskam.
oj prawda... czuję ogromną opiekę TAM Z GÓRY.. ale ciężko mi to wszystko zrozumieć, a wiem też,że musze przebaczyć, bo tak mnie wychowywano. Niestety moja ufność na tym najbardziej ucierpiała. Dziękuję za cudowne słowa.
Moja droga - spojrzyj na to inaczej - nie docenił Cię i poszedł sobie - jego strata. Jest Ci ciężko, ale, choć trudno w to teraz Ci uwierzyć, będzie lepiej. Ochłoniesz, przecierpisz co swoje, a potem znów zmierzysz się ze światem silniejsza i bardziej pewna siebie. Pamiętam taki króciutki wierszyk z lat młodości, który zawiera głęboką prawdę. Dedykuję Ci go: "Zgubiłam Cię, Odwróciłam się, a Ciebie już nie było, Porwał Cię tłum. Byłeś za słaby, aby zostać ze mną." Pozdrawiam, Aleex.
No coz taki mial zamiar Twoj maz i tak zrobil, szkoda tylko, ze cierpialas i mialas nadzieje za dlugo. Bede trzymala wszystkie kciuki jakie posiadam i wysylam wagony dobrych fluidow!
A teraz do rzeczywistosci, powiedz sobie: jestem najwazniejsza osoba na swiecie dla mnie, jestem warta byc kochana, jestem zdolna kochac, dam rade pojsc dalej, do przodu.......dam rade, bo jestem tego warta!!!!
Bardzo Wam dziękuję za słowa pocieszenia. Mam nadzieję, że stanę się z czasem na tyle silna, by uwierzyć w lepsze jutro... Póki co (wiem, że nie powinnam), ale oskarżam siebie, że byłam niewystarczająco dobrą żoną, że za mało sie starałam, za bardzo się czepiałam (bo ja tych trochę upierdlliwych). Bez sensu to wszystko. Zawsze myślałam że to miłość na całe życie, że jesteśmy połówkami tego samego jabłka...
Kopii, kobiety często w trudnych sytuacjach myślą tak, jak Ty. Zaczynają obarczać siebie winą a prawda jest taka, że wina zazwyczaj leży po środku. Będzie taki czas, kiedy podziękujesz losowi, że dał Ci nową szansę. Jeszcze nie dziś i nie jutro ale ta chwila nastąpi. Poczujesz ulgę i nową nadzieję. Postaraj się teraz nie rozpamiętywać tylko tych dobrych rzeczy ze związku. Pomyśl o tym, że teraz masz szansę poszukać nowego szczęścia. Jeśli pozbierasz się w sobie, to prędzej znajdziesz siły, niż przypuszczasz. Pewnie nie przyszło Ci to do głowy, ale ja myślę, że to dobrze, że to stało się teraz, kiedy masz 31 lat. Jeszcze wszystko przed Tobą. Zacznij sobie mówić, że od dziś bierzesz życie we własne dłonie, bo chcesz być szczęśliwa i zaskocz wszystkich dookoła. Poczuj, że los daje Ci nową szansę. Wykorzystaj ją i nie oglądaj się za siebie. Już niedługo będziesz się uśmiechać - zobaczysz . Ściskam ciepło.
Odejście drugiej osoby jest porównywalne z bólem po śmierci bliskiej osoby. Ale czas leczy rany. Nie rozpamiętuj tego co się stało, myśl o dziecku i jak ułożyć sobie dalej życie, aby pokazać byłemu, że jesteś silna i dasz sobie radę sama. Przyjdzie dzień, że znowu będziesz żoną, nawet lekko zołzowatą, bo prawdziwy facet Ci na to pozwoli. A piszę Ci to z własnego doświadczenia. Trzymaj się i zacznij myśleć o tym, aby pokazać byłemu, że jesteś silna i lepiej Ci będzie samej niż z nim. Nie poniżaj się przed nim, nie płacz, nie proś o pworót. Cierp w samotności i zacznij myśleć o sobie i dziecku. Życie całe przed Tobą.
Kiedyś słyszałam rozmowę dwóch kobiet, jedna mówiła drugiej, że opuściła ją mąż, że czuje się paskudnie, nie wie co ze sobą zrobić, została sama z dzieckiem. Na to druga jej powiedziała: "To super, gratuluje Cie bardzo, w końcu masz cały czas dla siebie, możesz robić co Ci się podoba, nie myśląc o mężu, w końcu zaczniesz myśleć tylko o sobie i dziecku." Może jak zaczniesz patrzeć na to w ten sposób będzie Ci łatwiej ;) Trzymam kciuki ;)
Schudłaś!!!! Wiele kobiet dużo by za to dało i to jeszcze pewnie bez diety:) Nie podśmiewam się, bo sama też przez jakiś czas wychowywałam samotnie dziecko. Ale sęk w tym żeby umieć znaleźć coś dobrego w każdej sytuacji i nie dać sobie myśleć, że jesteśmy nieszczęśliwe. Gorąco pozdrawiam
Witajcie,
Jak w tytule..... zostałam żoną opuszczoną przez męża....
Bardzo proszę trzymajcie za mnie kciuki, żebym sobie jakoś dała radę, uwierzyła w siebie i w życie.... bo ja jakoś czarno to wszystko widzę....
Prześlijcie trochę dobrych fluidów....
Napewno na początku bedzie Ci ciezko, ale uwierz mi ze nie ma tego złego...
Wszystko bedzie dobrze, jestes silna kobieta i napewno dasz sobie rade.
Trzymam kciuki i przesyłam mnóstwo dobrych fluidów
Trzymym kciuki, napewno sie odnajdziesz, jestes mloda i szkoda Twojego zycia na nieszczesliwy zwiazek:)
Witaj, będzie Ci trudno jesli będziesz myślała o sobie tak jak w tytule. Dramatycznie brzmi "żona opuszczona przez męża" do tego żałośnie.
Na pewno jesteś nie tylko żoną, ale kimś wiecej. poszukaj w sobie jak najwięcej pozytywów. jesteś kimś, kobietą, młodą, zapewne ładną, wykształconą. nie jesteś tylko żoną. A że facet nie docenił Twoich walorów to już jego strata i głupota. poszukaj w sobie czegoś więcej, niż utwierdonego przez lata "jestem żoną" i trzymaj sie. Przesyłam dobre fluidy
Kochana... wiem co czujesz :( ja 4 dni przed zaręczynami, po 4 latatch znajomości odkryłam,że mój chlopak mnie zdradza.. wtedy kiedy byłam w szpitalu (podejrzewano u mnie raka jajników, a mam 23 lata) moja cudowna polówka wesoło zabawiała się z dziewczyną poznaną na czacie internetowym.. dowiedziałam sie przypadkiem, kiedy siedzac u niego zobaczyłam,że nie wylogował się ze swojej poczty... minęły 2 tygonie a ja nadal czuje się dosłownie jak bezpański pies... nie wiem czy kiedykolwiek znowu zaufam, mam żal, wstydze się i wszystko wokoło mi przypomina o nim.
Kokarda, jak tak przeczytałam ten Twój komentarz, to poczułam, że (wbrew pozorom) Ktoś tam, u góry nad Tobą czuwa. Myślę, że to było klasyczne szczęście w nieszczęściu. Zobaczyłąś swojego "lubego" w prawdziwym świetle. Gdyby nie ta cała sytuacja pewnie nie miałabyś okazji przekonać się jakim może być człowiekiem. Kiedy Ty sie zamartwiałas, on szukał rozrywki. Czy takiego mężczyzny szukałaś? Masz 23 lata więc jesteś bardzo młoda a co wazniejsze zdrowa. Tylko to się liczy. Reszta w Twoich rękach. Uwierz w to i uśmiechnij się do siebie a los szybko postawi przed Tobą nowe możliwości. Ściskam.
oj prawda... czuję ogromną opiekę TAM Z GÓRY.. ale ciężko mi to wszystko zrozumieć, a wiem też,że musze przebaczyć, bo tak mnie wychowywano. Niestety moja ufność na tym najbardziej ucierpiała. Dziękuję za cudowne słowa.
Na początku będzie ciężko, ale głowa do góry!! Strata faceta, że nie docenił Ciebie :) Przesyłam również moc pozytywnych fluidów!!!
Moja droga - spojrzyj na to inaczej - nie docenił Cię i poszedł sobie - jego strata. Jest Ci ciężko, ale, choć trudno w to teraz Ci uwierzyć, będzie lepiej. Ochłoniesz, przecierpisz co swoje, a potem znów zmierzysz się ze światem silniejsza i bardziej pewna siebie. Pamiętam taki króciutki wierszyk z lat młodości, który zawiera głęboką prawdę. Dedykuję Ci go:
"Zgubiłam Cię,
Odwróciłam się, a Ciebie już nie było,
Porwał Cię tłum.
Byłeś za słaby, aby zostać ze mną."
Pozdrawiam, Aleex.
Witaj Skarbie,
pamietam Twoj poprzedni watek:
http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=375950&post=375950
No coz taki mial zamiar Twoj maz i tak zrobil, szkoda tylko, ze cierpialas i mialas nadzieje za dlugo.
Bede trzymala wszystkie kciuki jakie posiadam i wysylam wagony dobrych fluidow!
A teraz do rzeczywistosci, powiedz sobie: jestem najwazniejsza osoba na swiecie dla mnie, jestem warta byc kochana, jestem zdolna kochac, dam rade pojsc dalej, do przodu.......dam rade, bo jestem tego warta!!!!
Tule i sle dobre mysli
grazyna
Trzymym kciuki, napewno sie odnajdziesz:) pozdrawiam bardzo goraco jestem z toba jak wielke dziewczym tutaj:)
Bardzo Wam dziękuję za słowa pocieszenia. Mam nadzieję, że stanę się z czasem na tyle silna, by uwierzyć w lepsze jutro...
Póki co (wiem, że nie powinnam), ale oskarżam siebie, że byłam niewystarczająco dobrą żoną, że za mało sie starałam, za bardzo się czepiałam (bo ja tych trochę upierdlliwych). Bez sensu to wszystko. Zawsze myślałam że to miłość na całe życie, że jesteśmy połówkami tego samego jabłka...
Kopii, kobiety często w trudnych sytuacjach myślą tak, jak Ty. Zaczynają obarczać siebie winą a prawda jest taka, że wina zazwyczaj leży po środku. Będzie taki czas, kiedy podziękujesz losowi, że dał Ci nową szansę. Jeszcze nie dziś i nie jutro ale ta chwila nastąpi. Poczujesz ulgę i nową nadzieję. Postaraj się teraz nie rozpamiętywać tylko tych dobrych rzeczy ze związku. Pomyśl o tym, że teraz masz szansę poszukać nowego szczęścia. Jeśli pozbierasz się w sobie, to prędzej znajdziesz siły, niż przypuszczasz. Pewnie nie przyszło Ci to do głowy, ale ja myślę, że to dobrze, że to stało się teraz, kiedy masz 31 lat. Jeszcze wszystko przed Tobą. Zacznij sobie mówić, że od dziś bierzesz życie we własne dłonie, bo chcesz być szczęśliwa i zaskocz wszystkich dookoła. Poczuj, że los daje Ci nową szansę. Wykorzystaj ją i nie oglądaj się za siebie. Już niedługo będziesz się uśmiechać - zobaczysz
. Ściskam ciepło.
Odejście drugiej osoby jest porównywalne z bólem po śmierci bliskiej osoby. Ale czas leczy rany. Nie rozpamiętuj tego co się stało, myśl o dziecku i jak ułożyć sobie dalej życie, aby pokazać byłemu, że jesteś silna i dasz sobie radę sama. Przyjdzie dzień, że znowu będziesz żoną, nawet lekko zołzowatą, bo prawdziwy facet Ci na to pozwoli. A piszę Ci to z własnego doświadczenia. Trzymaj się i zacznij myśleć o tym, aby pokazać byłemu, że jesteś silna i lepiej Ci będzie samej niż z nim. Nie poniżaj się przed nim, nie płacz, nie proś o pworót. Cierp w samotności i zacznij myśleć o sobie i dziecku. Życie całe przed Tobą.
Kiedyś słyszałam rozmowę dwóch kobiet, jedna mówiła drugiej, że opuściła ją mąż, że czuje się paskudnie, nie wie co ze sobą zrobić, została sama z dzieckiem. Na to druga jej powiedziała: "To super, gratuluje Cie bardzo, w końcu masz cały czas dla siebie, możesz robić co Ci się podoba, nie myśląc o mężu, w końcu zaczniesz myśleć tylko o sobie i dziecku." Może jak zaczniesz patrzeć na to w ten sposób będzie Ci łatwiej ;) Trzymam kciuki ;)
Schudłaś!!!! Wiele kobiet dużo by za to dało i to jeszcze pewnie bez diety:)
Nie podśmiewam się, bo sama też przez jakiś czas wychowywałam samotnie dziecko.
Ale sęk w tym żeby umieć znaleźć coś dobrego w każdej sytuacji i nie dać sobie myśleć, że jesteśmy nieszczęśliwe.
Gorąco pozdrawiam
Tego właśnie się muszę nauczyć, pozytywnego myslenia. Ciężko mi to idzie;-)
Jeżeli chodzi o wagę to teraz waże 49.5 kilo ...
A póki co, to idę do łóżka z paczką ciastek, herbatką i książką:-)
Dobranoc...