Rok temu zachwycałam się nalewką z wiśni robioną na spirytusie. Miała moc odpowiednią i słodycz w sam raz, delikatnie ale nie przesadnie lepką, a przede wszystkim piękny ciemnorubinowy kolor. W tym roku wiśnie w warzywniakach były takie sobie. Większe i bardziej wodniste niż rok temu. Przetworzone ukazywały na skórce nieapetyczne plamy (Skąd one się brały, u licha!). No i nalewka wyszła jak te wiśnie - mętnawa, brązowawa, smaczna tylko jako tako. Co się stało? Czy tylko ja w tym roku tak pechowo kupiłam wiśnie? Czy rok na nie byle jaki był? Jakie są Wasze wiśniowe nalewki, a jakie były rok temu?
W tym roku zrobiłam ok 6 l wiśniowej nalewki. Ma piękny ciemny kolor i jest pyszna. W ubiegłym roku też robiłam i miałam tylko jeden problem.... z robakami. Wiśnie były tak robaczywe, że musiałam nalewkę dokładnie przecedzić by pozbyć się białych "gości". Tego lata robaków nie było ale i wiśnie jakieś takie mniej słodkie...Z roku na rok wiśni na moich drzewkach jest coraz mniej :(
Ja kiedyś miałem taki problem. Zrobiłem nalewkę z wiśni kupionych natargu. Wydawały się piękne, pełne soku i wogóle, ale przy przetwarzaniu zaczynały dostawać brązowawych plam. Teraz mam nauczkę, żeby nalewkę robić tylko i wyłącznie z wiśni starych odmian (te mniejsze i ciemniejsze), które są często sprzedawane przez starszych ludzi, a nie na stałych straganach. Ja teraz szukam sadzonek właśnie starych odmian wiśni, bo moje drzewko na działce jakoś z roku na rok ma coraz mniej gałęzi (usychają sobie...) i obawiam się, że w przyszłym roku za wiele nie będzie (w tym roku zebrałem tylko 0,5 l wiśni... ale na nalewkę starczyło).
No właśnie, wydaje się, że to o to chodzi. Te małe, ciemne,marszczą się idealnie pod wpływem zasypania cukrem i zalania spirytusem, te duże - szkoda gadać :( tylko piegowacieją. Osadu z nalewki co nie miara i smak też już nie ten, co trzeba. W przyszłym roku będę szukac takich działkowych, jak rok temu :)
Wkn - wina wiśni, na świeżo można było próbowac utrwalić sokiem z cytryny teraz już za późno. Jeśli bardzo razi Cię ten kolor może zrób inna nalewkę na bazie tej?
Widzisz, żeby tylko o ratowanie koloru chodziło, tak bym zrobiła. Ale to i smak nieidealny, i osadu za dużo - no, zupełnie nie jak co roku wyszło :/ Zła jestem troszeczkę, nie tyle wiśni mi szkoda, co spirytusu dobrego, który może nie na zmarnowanie poszedł, ale tak jakby. A nalewką częstować gości już nie można - nie wyszła jak zwykle pokazowa, gadzina jedna...
WKN ja bym probowała ją z czymś łączyć, żeby nie stracić tego co już w nią "zainwestowałaś" może zalać nią (+trochę spirytusu) tarninę? pomyślę, przedyskutuję i napiszę... zalać tą nalewką (wzmocnioną) mrożone wiśnie... pierwsze skojarzenie miód i goździki... śliwki są keszcze świeże... porzeczka z naciskiem chyba na czerwoną...
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości: > Widzisz, żeby tylko o ratowanie koloru chodziło, tak bym zrobiła. Ale to i > smak nieidealny, i osadu za dużo - no, zupełnie nie jak co roku wyszło :/ > Zła jestem troszeczkę, nie tyle wiśni mi szkoda, co spirytusu dobrego, > który może nie na zmarnowanie poszedł, ale tak jakby. A nalewką > częstować gości już nie można - nie wyszła jak zwykle pokazowa, gadzina > jedna...
Moja wiśniówka w tym roku też do d***, myślę, że to wina wiśni....Uratować się nie da ...ja po przefiltrowaniu dodam do innych....najlepsza ze śliwek plus ta wiśniowa w proporcji 5:2 (więsza część to śliwówka). Bahus
Na te małe ciemne wiśnie moja babcia mówiła :sokówki", z nich zawsze kazała mi robić soki i nalewki. Faktycznie wydaje się,że mają one więcej soku niż miąższu i nalewki i soki wychodzą z nich bardziej aromatyczne i ciekawsze w kolorze. Po przerobieniu zostają z nich tylko pestki i śladowe ilości skórki. Te duże wiśnie wg babci bardziej nadają się na dżemy i do ciast, bo maja mniej soku ale za to są bardziej "mięsiste". A te plamki mogą być spowodowane opryskiem jaki stosuje się czasami na drzewka owocowe (to też babcina mądrość ;) )
hymmm proporcje około 0,5 łyżki ziaren czarnego pieprzu na litr nastawu daje efekt wyczuwalnego smaku pieprzu w nalewce Zawsze można robić z wiśni mrożonych :)
Co do klarowności, to powinno pomóc dodanie środków klarujących, stosowanych przy wyrobie win ( klarowin). Potem trzeba postawić na kilka dni do sklarowania i zlać nalewkę znad osadu. jednak klarowane nalewki i wódki tracą nieco swoje wartości smakowe, więc trzeba potem dodać do zlanej nalewki nieco esencji wiśniowej ( tez można kupić w sklepach z artykułami winiarskimi). Trochę pracy z tym jest i nikt nie zagwarantuje wspaniałego efektu, jednak można spróbować z małą ilością, a potem ewentualnie przerobić lub nie pozostałą nalewkę.
No ja bym klarowinu do nalewki nie dawała, wystarczy grawitacja i czas, a później ewentualnie jeszcze filtr do kawy lub wata do tego co sie znad osadu ściągnie. No i po co dodwać sztuczne rzeczy do domowej nalewki??
Moja tegoroczna nalewka mimo wiśni "takich sobie" wyszła prawie taka jak zawsze. Prawie, bo mogłaby być bardziej gęsta jak na likier przystało...:) W mojej ocenie wiśniówka jest dobra wtedy jak jest: gęsta, mocna, słodka no i oczywiście klarowna. Mojej brak ciut, ciut dotychczasowej gęstości...:) Wiśnie z mojej wiśniówki nie bardzo nadają się do wykorzystania np. do deserów (mozna ewentualnie w czasie długich wieczorów potraktować jako wzmocniony deser same w sobie - solo) ponieważ są tak pomarszczone, że poza pestką i skórką nasączoną alkoholem niewiele na nich zostało. Ja taką niezbyt udaną wiśniówką zalałabym zwykłe, ciemne winogrona dodając parę goździków i pól laski wanilii i odstawiłabym na 3-4 tygodnie. Po tym czasie, jeśli okaże się, że taka nalewka " z odzysku" jest mało słodka, to owoce wiinogron zalej płynnym miodem i zostaw jeszcze na ok. 10 dni. Następnie należy połączyć obydwa 'zlewy", przefiltrować, odstawić na jakiś czas, zlac do butelek. Powinna być lepsza niż jest. Z takich nieudaczników czasami wychodzą zdumiewajaco pyszne napoje rozweselajace. Tyle, że nie do podrobienia...:)
Najlepsze byłyby pewnie jakieś dobre ciemne działkowe winogrona. Jeśli chodzi o moje wiśnie, to małe ciemne pomarszczone miałam w ubiegłym roku - do pojadania doskonałe. W tym roku niestety mimo plam wiśnie wyszły spore, soczyste i pełne wiśniowego oraz spirytusowego smaku - akurat do tortów! No cóż, może chociaż tyle dobrego z nieudanej nalewki, że wiśnie dobre :)
Rok temu zachwycałam się nalewką z wiśni robioną na spirytusie. Miała moc odpowiednią i słodycz w sam raz, delikatnie ale nie przesadnie lepką, a przede wszystkim piękny ciemnorubinowy kolor.
W tym roku wiśnie w warzywniakach były takie sobie. Większe i bardziej wodniste niż rok temu. Przetworzone ukazywały na skórce nieapetyczne plamy (Skąd one się brały, u licha!).
No i nalewka wyszła jak te wiśnie - mętnawa, brązowawa, smaczna tylko jako tako.
Co się stało? Czy tylko ja w tym roku tak pechowo kupiłam wiśnie? Czy rok na nie byle jaki był? Jakie są Wasze wiśniowe nalewki, a jakie były rok temu?
W tym roku zrobiłam ok 6 l wiśniowej nalewki. Ma piękny ciemny kolor i jest pyszna. W ubiegłym roku też robiłam i miałam tylko jeden problem.... z robakami. Wiśnie były tak robaczywe, że musiałam nalewkę dokładnie przecedzić by pozbyć się białych "gości". Tego lata robaków nie było ale i wiśnie jakieś takie mniej słodkie...Z roku na rok wiśni na moich drzewkach jest coraz mniej :(
Ja kiedyś miałem taki problem. Zrobiłem nalewkę z wiśni kupionych natargu. Wydawały się piękne, pełne soku i wogóle, ale przy przetwarzaniu zaczynały dostawać brązowawych plam. Teraz mam nauczkę, żeby nalewkę robić tylko i wyłącznie z wiśni starych odmian (te mniejsze i ciemniejsze), które są często sprzedawane przez starszych ludzi, a nie na stałych straganach. Ja teraz szukam sadzonek właśnie starych odmian wiśni, bo moje drzewko na działce jakoś z roku na rok ma coraz mniej gałęzi (usychają sobie...) i obawiam się, że w przyszłym roku za wiele nie będzie (w tym roku zebrałem tylko 0,5 l wiśni... ale na nalewkę starczyło).
No właśnie, wydaje się, że to o to chodzi. Te małe, ciemne,marszczą się idealnie pod wpływem zasypania cukrem i zalania spirytusem, te duże - szkoda gadać :( tylko piegowacieją.
Osadu z nalewki co nie miara i smak też już nie ten, co trzeba. W przyszłym roku będę szukac takich działkowych, jak rok temu :)
Wkn - wina wiśni, na świeżo można było próbowac utrwalić sokiem z cytryny teraz już za późno. Jeśli bardzo razi Cię ten kolor może zrób inna nalewkę na bazie tej?
Widzisz, żeby tylko o ratowanie koloru chodziło, tak bym zrobiła. Ale to i smak nieidealny, i osadu za dużo - no, zupełnie nie jak co roku wyszło :/ Zła jestem troszeczkę, nie tyle wiśni mi szkoda, co spirytusu dobrego, który może nie na zmarnowanie poszedł, ale tak jakby. A nalewką częstować gości już nie można - nie wyszła jak zwykle pokazowa, gadzina jedna...
WKN ja bym probowała ją z czymś łączyć, żeby nie stracić tego co już w nią "zainwestowałaś" może zalać nią (+trochę spirytusu) tarninę? pomyślę, przedyskutuję i napiszę...
zalać tą nalewką (wzmocnioną) mrożone wiśnie...
pierwsze skojarzenie miód i goździki...
śliwki są keszcze świeże...
porzeczka z naciskiem chyba na czerwoną...
Po dodaniu miodu sie nie sklaruje, a i śliwki maja duzo pektyn, które powoduja gorsze klarowanie.
Ewka sklaruje się uwierz mi, robię krupniki od lat i wszytkie mi się klarują, trwa to tylko nieco dłużej.
tak, tak to wiem, tylko jesli doda sie miód do wisniówki, może jeszcze bardziej zmętnieć.
Krupnik - mniam, tez robię :)
Użytkownik Wkn napisał w wiadomości:
> Widzisz, żeby tylko o ratowanie koloru chodziło, tak bym zrobiła. Ale to i
> smak nieidealny, i osadu za dużo - no, zupełnie nie jak co roku wyszło :/
> Zła jestem troszeczkę, nie tyle wiśni mi szkoda, co spirytusu dobrego,
> który może nie na zmarnowanie poszedł, ale tak jakby. A nalewką
> częstować gości już nie można - nie wyszła jak zwykle pokazowa, gadzina
> jedna...
Moja wiśniówka w tym roku też do d***, myślę, że to wina wiśni....Uratować się nie da ...ja po przefiltrowaniu dodam do innych....najlepsza ze śliwek plus ta wiśniowa w proporcji 5:2 (więsza część to śliwówka).
Bahus
podpisuję się pod tym ;)
Na te małe ciemne wiśnie moja babcia mówiła :sokówki", z nich zawsze kazała mi robić soki i nalewki. Faktycznie wydaje się,że mają one więcej soku niż miąższu i nalewki i soki wychodzą z nich bardziej aromatyczne i ciekawsze w kolorze. Po przerobieniu zostają z nich tylko pestki i śladowe ilości skórki.
Te duże wiśnie wg babci bardziej nadają się na dżemy i do ciast, bo maja mniej soku ale za to są bardziej "mięsiste".
A te plamki mogą być spowodowane opryskiem jaki stosuje się czasami na drzewka owocowe (to też babcina mądrość ;) )
Kolo,r nie wiem co poradzić, ale dodanie kilku łupin z orzecha włoskiego poprawia smak, mogą być nasionka z jabłek , pigwy.
Moja małżonka robi nalewkę z wiśni i ziaren kawy. Muszę przyznać, że bardzo dobra. Ale to już coś innego:)
Wiśnia bardzo dobrze komponuje sie również z czarnym pieprzem :)
O! A jakie proporcje, to może zaskoczę małżonkę? Choć teraz wiśni się raczej nie dostanie....
To Ty mi podaj przepis na nalewkę z wiśni i kawy, a sam zapisz przepis z pieprzem (jak podadzą:)) - zrobimy za rok!
44 wiśnie, 44 ziarna kawy, 22 łyżeczki cukru i wódki chyba z 0.7. Czekać 44 dni:) jakoś tak
hymmm proporcje
około 0,5 łyżki ziaren czarnego pieprzu na litr nastawu daje efekt wyczuwalnego smaku pieprzu w nalewce
Zawsze można robić z wiśni mrożonych :)
Skorupa orzecha nadaje nalewce starość dojrzałość.
Reginko, a co to takiego nasionka z jablek albo pigwy , jestem bardzo ciekawa, bo naprawde nie wiem:)
Pestki - ja Cię kiedyś uduszę :D
Przy pestkacvh trzeba pamiętac o kwasie pruskim. Bardzo dobra jest nalewka z samych pestek, ale trzeba z nią bardzo uważać.
Ja bym spróbowała niewielką ilość nalewki wiśniowej połączyć z rumem.Czytałam kiedyś na wż o nalewce wiśniowej z rumem,ale kto to pisał nie kojarzę...
Co do klarowności, to powinno pomóc dodanie środków klarujących, stosowanych przy wyrobie win ( klarowin). Potem trzeba postawić na kilka dni do sklarowania i zlać nalewkę znad osadu. jednak klarowane nalewki i wódki tracą nieco swoje wartości smakowe, więc trzeba potem dodać do zlanej nalewki nieco esencji wiśniowej ( tez można kupić w sklepach z artykułami winiarskimi).
Trochę pracy z tym jest i nikt nie zagwarantuje wspaniałego efektu, jednak można spróbować z małą ilością, a potem ewentualnie przerobić lub nie pozostałą nalewkę.
No ja bym klarowinu do nalewki nie dawała, wystarczy grawitacja i czas, a później ewentualnie jeszcze filtr do kawy lub wata do tego co sie znad osadu ściągnie.
No i po co dodwać sztuczne rzeczy do domowej nalewki??
Moja tegoroczna nalewka mimo wiśni "takich sobie" wyszła prawie taka jak zawsze. Prawie, bo mogłaby być bardziej gęsta jak na likier przystało...:)
W mojej ocenie wiśniówka jest dobra wtedy jak jest: gęsta, mocna, słodka no i oczywiście klarowna.
Mojej brak ciut, ciut dotychczasowej gęstości...:)
Wiśnie z mojej wiśniówki nie bardzo nadają się do wykorzystania np. do deserów (mozna ewentualnie w czasie długich wieczorów potraktować jako wzmocniony deser same w sobie - solo) ponieważ są tak pomarszczone, że poza pestką i skórką nasączoną alkoholem niewiele na nich zostało.
Ja taką niezbyt udaną wiśniówką zalałabym zwykłe, ciemne winogrona dodając parę goździków i pól laski wanilii i odstawiłabym na 3-4 tygodnie. Po tym czasie, jeśli okaże się, że taka nalewka " z odzysku" jest mało słodka, to owoce wiinogron zalej płynnym miodem i zostaw jeszcze na ok. 10 dni. Następnie należy połączyć obydwa 'zlewy", przefiltrować, odstawić na jakiś czas, zlac do butelek. Powinna być lepsza niż jest.
Z takich nieudaczników czasami wychodzą zdumiewajaco pyszne napoje rozweselajace. Tyle, że nie do podrobienia...:)
Najlepsze byłyby pewnie jakieś dobre ciemne działkowe winogrona.
Jeśli chodzi o moje wiśnie, to małe ciemne pomarszczone miałam w ubiegłym roku - do pojadania doskonałe.
W tym roku niestety mimo plam wiśnie wyszły spore, soczyste i pełne wiśniowego oraz spirytusowego smaku - akurat do tortów! No cóż, może chociaż tyle dobrego z nieudanej nalewki, że wiśnie dobre :)