No właśnie, jak się przypodobac teściowej ? Niestety, ja się już nie przypodobam bo moja teściowa już nie żyje:(
Problem ma córka, sąsiadki mojej mamy, kilka miesięcy temu, wyszła za mąż, dziewczyna jest grzeczna i bardzo skromna. Praktycznie umie zrobic wszystko , smacznie gotuje i piecze. Niestety , wszystko co robi, robi źle! tak twierdzi jej teściowa, dziewczyna jest załamana, bardzo by chciała życ z teściową w zgodzie, ale odkąd zamieszkała razem z mężem u jego rodziców,stała się nerwowa i płaczliwa, zaczyna uciekac do matki i ciągle się żali. Teściowa zaczyna nią rządzic, buntuje syna że się ożenił z nieodpowiednią osobom. Znam ją i mam o niej zupełnie inne zdanie, Kocha męża, ale on nie chce sie wyprowadzic od matki, jak myślicie , jest szansa żeby jakoś udobruchac jego matkę? żeby traktowała dziewczynę z szacunkiem?
Myślę, że najlepszy sposób, to po prostu kochać jej syna. Teściowe to normalne kobiety, a przede wszystkim ludzie, którzy mają różna charaktery, tak samo jak synowe, tak więc albo się polubią, albo nie...
No właśnie ona kocha jej syna i to bardzo, ale zieje nienawiścią do synowej, myślisz że jest jakaś szansa na to żeby zażegnac tą chorą sytuację? Sama się zastanawiam, że może jak dziecko się urodzi............. wszystko się zmieni. Bo synowa jest w 4 miesiącu ciąży, wczoraj jej tak teściowa dała popalic , że podobno płakała pół dnia, dlatego tylko że pojechałą na zakupy bez wiedzy syna.I kupiła dla maluszka już trochę rzeczy.
Jeżeli już, to tylko syn może coś zrobić i to ostro ale piszesz, że to mamisynek... Co może zrobić synowa? Kupić mamusi kwiaty? Wymasować pięty? Przecież nie odda na odlew.
No i... przy dziecku to dopiero będzie szkoła! Jak przewijać, jak karmić, jak kąpać, jak usypiać, jak ubierać... Tak to widzę, choć sam mam cudowną teściową ale mieszka 300 km od nas:)
Moja teściowa blisko mieszkała, ale nigdy się nie wtrącała do naszego życia. Kilka razy powiedziałyśmy sobie co nas boli, ale nigdy się nie gniewałyśmy. Podobno synowa lepiej się dogaduje z teściem, ale myślę że może on też jest zastraszony przez żonę, dlatego jest dobry dla synowej i ją rozumie. Kurcze , zastanawiam się , skąd się takie babulce dokuczliwe biorą?
MR życie. ile ja biedna przez moją się nacierpiałam ile niezrozumiałej złości przeżyła. Dzięki Bogu mój mąż wie jaka jest jego matka i zawsze stał za mną murem. Nie będe hihi podawać Wam szczegółów oszczędzem wszystkim bólu głowy :):)
MR zdecydowanie tak :):) zmieniłam zamek do bramki do której teście mieli klucz. Teściowa potrafiła mi wygolić maliny do zera albo róże i 3 lata mi nie kwitły. Całe życie miała gdzieś to co do niej mówie o co ją proszę. Nadmienie że zawsze w kulturalny sposób starałam się wszystko wyjaśniac podawać argumenty i powody swoich decyzji. Głownie chodziło o to że we wszystko się wtrącała. Mój pogląd na wychowanie dzieci mijał się z jej. Nie rozumiała tego, że ja wychowuję dzieci w myśl zasadzie nie wszystko co można kupić trzeba mieć. . Moje dzieci jak były chore to dlatego że ja ich nie dopiłnowałam. Ona na spacerze widziała że ucho im wystawało itd. Jak ja robiłam gołąbki to ona oczywiście też, dzwoniła do mnie pytała czy chce. Udawała, że zapomniała że ja robiłam i mi przez tel nawijała jakie to jej są pyszne. Nie raz miałam na końcu języka jej powiedzieć że moje są ochydne ale będziemy je jeść. Hi Hi :) Długo by pisać moja teściowa chyba nie potrafiła sobie poradzić psychicznie z moja obecnością. Szlag ją trafiał bo ja w domu mam czysto, na ogrodzie pięknie, dobrze gotuje, dzieci są zadbane. Najsmutniejsze jest to, że zamiast się np cieszyć że mojemu mężowi smakuje co gotuje to ona pękała ze złości. Ona np miała do mnie pretensje, że ja jej nic nie mówie. Chodziło o to że chcialiśmy wyjechać ale nie widzieliśmy kiedy. Przez miesiąc rozmawialiśmy o tym w domu. Ona miała wielkie pretensje że się dowiaduje ostatnia o takich rzeczach a ja twierdze że jestem dorosła i nie musi wiedzieć w ogóle. To o czym napisałam uwierzcie mi to takie light ( ciki) Zresztą miałam swoje powody dlaczego jej nie mówić o swoich wyjazdach musicie mi uwierzyć na słowo. :):) Pewnego dnia kiedy po raz kolejny pokazała mi, że ma gdzies moje zdanie i mojego męża nie wytrzymałam i pwiedziałam STOP. Od tamtego czasu nasze spotkania są sporadyczne. Czasem zadzwonimy co słychać, na ulicy powiemy Dzień dobry. Nie mam nic przeciwko aby dzieci do niej chodziły ale ja wizyt u niej unikam. Zreszta ona u mnie też, bo nie raczy przekroczyć mojej bramki. Jest mi przykro bo nigdy w życiu nie miałam problemów w kontaktach z ludzmi no ale.. są ludzi do których nic nie dociera i koniec nic nie zrobie. Napisze Wam tylko tyle że kiedy nasza teściowa znikneła z naszego życia to żyje nam się lepiej. Ja cdziennie nie stresuje się jakimiś przykrymi rzeczami która ona mi robiła. Mój teść to fantastyczny facet ale niestety największy pantoflarz jakiego znam na świecie. Ja mamusi powie że białe jest czarne to nie ma zmiłuj się nie może być inaczej. Szanuje go za to ale uważam że są granice. Kiedy ja albo mój mąż postępujemy niewłaściwie to obydwoje sobie o tym mówimy.
Nie MR nie spotkam się nie pomyśl że jestem świnia albo jakaś bez serca. Święta to dla mnie czas kiedy człowiek powinien spędzaś szczęśliwe i radosne chwile. Całe 10 lat miałam spieprzone święta przez nią. Już dość MR, Nasze stosunki zmieniły się dzień przed wigilją zeszłego roku. Nie przewiduje zmian. Ona była zaproszona do mnie na wigilję. Kiedy mieliśmy pierwszą w naszym domu ( wielka radość sama się nie długo o tym przekonasz) :):). Trzeba było ją prawie błagać żeby przyszła, choć wcześniej była ustalona godzina. Jak przyszła to stwierdziła że ona nic nie będzie jadła bo przygotowała sobie jedzenie w domu i się najadła. Czerwona ze złości była kiedy wszyscy zachwycali się moim barszczem, łososiem i pstrągiem w migdałach. Namawiana na spróbwanie odrobiny stanowczo odmawiała. Zreszta po około 40 min poszła stwierdzając że ona musi w domu myć podłogę. Nie pytaj MR jak się pierwszy raz w życiu podczas świat Bożego Narodzenia przez nią czułam. Obraziła się chyba bo ona miala zrobić barszcz. Zadzwoniła do mnie, że ona mi przyniesie barszcz w kartonie i wywar i ja zrobie barszcz. Powiedziałam jej że dziekuje, że zrobie barszcz. Na szybko męża wysyłałam do tesco bo u mnie już sklepy były zamknięte po buraki. Nie wyobrażalne dla mnie jest jeść barszcz z kartonu w święta. Jakoś dałam rade z tym barszczem. :):) Podczas komuni mojego dziecka choć to było jeszcze przed tą sytuacją nie usiadła z nami przy rodzinnym obiedzie. Wymyśliła jakąś bzdure, zmyła się po angielsku i zapowiedziała, że przyjdą póżniej. Nie poszli do domu jak mówili tylko stali gdzieś za rogiem aby z nami przy stole nie usiąść. Przyszli za 30 min. Uwierz mi, zacisnełam zęby żeby nie skomentowałam tego, choć poczułam się jak trendowata. Uważałam, jak ma coś do mnie to dla dziecka powinna urazę schować. Zapraszana na urodziny dzieci, nasze rocznice i inne uroczystości wymyślała że głowa ja boli. Przepraszam raz przyszła i jak wszyscy się zachwycali tortem. Ja nie jestem w tortach dobra wiem o tym ale zawsze coś tam zrobie sama. Większa radość dla dzieci :):) Jak wszyscy się zachwycali to ona powiedziała że jej kawałek śmierdzi cebulą i widocznie nóz był od cebuli. Nie był bo nic z cebula nie było robione i w lodówce też dbam o torty aby nie przeszły zapachami. Mam specjalny pojemnik. MR przepraszam, że się zwierzam ale jak słyszę słowo teściowa to serce mnie boli, zreszta sama powiedz jak można być takim człowiekiem no jak. ? Powiedziałam STOP dość upokorzeń. Na moje szczęście mam swoją rodzinę. Dzieli nas 250 km ale zawsze razem usiądziemy przy jednym stole .
Bardzo dobrze że sie wygadałaś , nie raz trzeba ! cieszę się że jesteś teraz spokojna. Myślę jednak że Twoja teściowa jeszcze sobie przemyśli i będzie żałowac że sie tak zachowywała i była wredna dla Ciebie. Niektórzy ludzie na starośc żałują swoich czynów, wierzę że jeszcze między wami może byc dobrze, trochę Cię już poznałam na forum i wiem że umiesz wybaczac:)
Oj jak ja Ciebie rozumiem. Choć moja teściowa generalnie (i obiektywnie) jest dobrym człowiekiem - to jeżeli idzie o jedynaka...
Ślub wzięliśmy na studiach - jak mój mąż musiał jechać na uczelnię macierzystą - aby to co jest między nami nie rozleciało się. Miesiąc po ślubie teściowa wieściła i to do mojej najlepszej koleżanki, że nie wytrzymamy ze sobą (a obecnie mamy już ponad pełnoletni staż). W pierwszych miesiącach ciągle były awantury - że jej syn nie powinien jechać do żony, tylko mając mamę po drodze, najpierw do niej. Były awantury o pranie - nie to, żebym była aż tak wyrywna, ale jak ktoś wjeżdża na ambit, że ja nie umiem wyprać swetra... Po kilku miesiącach małżeństwa myślałam, że poroniła (przeszłam w szpitalu wszystkie zabiegi z tym związane, nikt mnie jednak nie poinformował, że nie było żadnej ciąży, a jedynie opóźnienie miesiączki, o tym dopiero powiedział lekarz prowadzący ciążę realną). Przed samym Bozym Narodzeniem. Święta mieliśmy spędzać u teściów - ale w obliczu takich wypadków chciałam do mamy. Teściowa obcięła pieniądze na utrzymanie, mąż dostał tylko na pobyt we Wrocławiu (dorobić nie mógł - studia techniczne wtedy nie dawały zapasów czasu). Jakoś daliśmy radę. Po roku pojechałm do Niemiec - uniezależniliśmy się finansowo. W międzyczasie maż znalazł pracę - tu gdzie mieszkamy - wyraziłam zgodę, nie wiedząc, gdzie leży Przasnysz (myślałam, że zupełnie gdzie indziej). Było mi wszystko jedno gdzie - byle dalej.
I to była najlepsza decyzja...
teraz babcia wojuje z moją córką - obie uparte i zawzięte. Młoda gorzej na tym wychodzi - bo ewidentnie faworyzuje syna. Ale na wakacje do babci nie chce juz jechać.
Ja równiez nie chodze juz :) do tesciowej na swieta ani jej nie zapraszam, nie spotykam sie z nia a grzecznosciowe zyczenia przekazuje przez meza. Pomimo tego ze mieszkamy w jednym miescie, niedaleko siebie, to nie ciagnie mnie juz do niej. Mąż wie jaki jest moj stosunek, o co mi chodzi i chyba nie ma zalu do mnie, rozumie mnie. Rok temu w grudniu postanowilam powiedziec jej wszystko co mi lezy na sercu i jest mi z tym bardzo dobrze, po calej rozmowie jest mi lzej i czuje sie z tym "wielka" :)
Kobieta ta powinna duzo rozmawiac z mezem i jego prosic o wsparcie, porozmawiac rowniez razem przy stole z tesciowa. Jezeli to nie pomoze to uciekac z tego domu z mezem lub bez, sadze ze maz pozniej do niej wroci jak bedzie stala przy swoim. Jezeli jest na prawde bez winy to maz powinien ja zrozumiec ale trzeba rozmawiac, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac - takie jest moje zdanie.
Dzwoniła właśnie moja mama! i powiedziała, że córka sąsiadki mojej mamy, właśnie wróciła do domu , mieszka znów w swoim pokoju. Pod nieobecnośc teściowej i męża spakowała wszystkie swoje osobiste rzeczy i wyprawkę dla maluszka. Zadzwoniła po swojego ojca, przyjechał po nią i zabrał ją do domu .Monika ugotowała wczoraj na obiad kapuśniak na żeberkach, ponieważ jej mąż lubi zupę z chlebem , poszła do sklepu, w domu została teściowa. Kiedy jej mąż wrócił z pracy, nalała obiad dla niego i dla siebie, mąż tak się skrzywił że szok, okazało się że teściowa wysypała do zupy prawie całą solniczkę soli, kiedy ona poszła po chleb. Oczywiście wyparła się tego, stwierdziła że sama nawaliła tyle soli do zupy, synkowi przyniosła oczywiście swoją ogórkową w garnku, synuś zjadł i pochwalił, a żonie powiedział żeby się nie martwiła, każdemu się zdarzy przesolic. Jednym słowem, zrobili oboje z niej wariatkę, myślę że dobrze zrobiła że wróciła do matki.Ciekawa jestem jego reakcji, jak wróci z pracy , a żony nie ma.
Hmm... coś mam wrażenie, że mnie tu robią w trąbę:) Jedna leci do Chin niewiadomo z kim, druga nie ma chleba w domu (rozumiem, że teściowej mogło soli zabraknąć) i nie próbuje zupy po przestudzeniu?
Kto cię tutaj robi w trąbę? Dziewczyna ugotowała dla siebie i męża obiad ,poszła do sklepu po chleb, w tym czasie teściowa wlazła na górę i nawaliła jej soli do zupy. Monika nie jadła wcześniej zupy, dopiero nalała jak mąż wrócił z pracy, na pewno jakby nalała sobie wcześniej wyczułaby sól.Nie rozumiem co w tym dziwnego Jarku?
No zrobiła to co większość z nas tutaj radziła żal mi tylko tej dziewczyny bo obawiam się że mąż za nią nie pójdzie i będą drzeć koty teraz wszyscy i biedny ten dzieciaczek. Ale dobrze że wróciła do domu bo jeszcze by faktycznie w jakąś depresje popadła i dopiero wtedy to babsko miało by na niej używanie.
Tez tak uwazam, ze jak sie urodzi dziecko to dopiero bedzie jazda. Pewnie jej tesciowa bedzie wiedziala wszystko najlepiej bo przeciez wychowala juz syna, jej meza.
Fatalna sytuacja. Teściowa się nie zmieni. Na teściowe najlepszym lekarstwem jest własny kąt. Jak synek nie może się rozstać z mamusią, niech pomacha byłej żonie na dowidzenia.
Z tego co opowiada sąsiadka mojem mamy, on też ją kocha, ale nie chce się wyprowadzic od matki , bo twierdzi że pół domu jest jego (jest jedynakiem) i że jak pójdą na swoje , a urodzi się dziecko! to będzie im ciężko.Że lepiej odkładac pieniądze na inne rzeczy, niż płacic komorne.Ja go rozumiem , też ma swoją rację, ale czy warto kosztem zdrowia żony, mieszkac z matką? przecież jak ta kobieta się nie zmieni, rozwali ich małżeństwo.
I raczej tak sie stanie, jak piszesz... niestety. "Ta kobieta" sie nie zmieni, no niby dlaczegoz by miala sie zmieniac? Jest na pewno swiecie przekonana o swoich racjach czy warto kosztem zdrowia żony, mieszkac z matką? - Moim zdaniem oczywiscie, ze nie! Dlatego - choc bylo nam chwilami baaaardzo ciezko - nie mieszkamy z rodzicami (a byla teoretycznie taka mozliwosc). Zacisnelismy zeby (i pasa) i dajemy rade - nie ma innego wyjscia!
może powinni wszyscy razem porozmawiać gdzie to syn mamusi bedzie mówił co im na sercu lezy i co zrobić aby było lepiej. Hmm może się uda nadzieji nie mam bo u mnie się nie sprawdziło albo teściowa się obrażała na amen
Chodziło mi o to ze niech nie będzie taki "sztywny" bo nawet jedynakowi rodzice moga wyciac numer i dom zapisac komu innemu. A skoro jest taki pewny swego to może się czasowo wyprowadzic przeciez dom nóg nie ma i mu nie ucieknie
Zapis zapisem - według prawa polskiego zachowek się należy. Po obojgu rodzicach. Nie ma czegoś takiego jak wydziedziczenie - chyba, że zachodzą pewne okoliczności - ale bardzo trudne do wypełnienie (jeżeli idzie o złe zachowanie). Przekazanie elementu majatku trwałego za życia nie zwalnia z zachowku - do 10 lat od daty przekazania. Trzeba się upomnieć w sądzie.
Najłatwiej by było podporządkować się teściowej. Słuchać co ona ma dopowiedzenia. Jeśli teściowa uważa, że ona coś źle robi to niech jej powie jak wg niej powinna. Z czasem jak będą w pozytywnych stosunkach to częste, spokojne rozmowy może coś zmienią.
Jeżeli jest to dom piętrowy to innym wyjściem jest mieszkanie na oddzielnych piętrach. Wiele małżeństw tak robi, że teściowie mieszkają na dole, a młodzi na górze. Widują się wtedy dużo rzadziej i kiedy mają na to ochotę.
Moja teściowa całe szczęście nie mieszka z nami tylko 15km od nas. Na początku bardzo ją lubiłam. Była dla mnie spoko. Po 6 latach coś się zmieniło. Bardzo dużo jej się we mnie nie podoba. Mój mąż nawet nie chce tam za często jeździć by mu nie mówiła coś na mnie. Przeważnie gdy jechał do niej sam. Myślałam, że wyolbrzymia bo przy mnie było ok. W tamtym roku już i do mnie mówiła to co nie powinna. Teraz jest ok ale odwiedzamy ją raz na miesiąc albo i rzadziej. Nie ze złośliwości tylko czas na to nie pozwala.
Najłatwiej by było podporządkować się teściowej. Słuchać co ona ma dopowiedzenia. Jeśli teściowa uważa, że ona coś źle robi to niech jej powie jak wg niej powinna.
Aniu, oni mieszkają na piętrze, a teściowie na dole, teściowa pilnuje każdego jej wyjścia i wejścia. Nie pozwala dziewczynie zamknąc drzwi na klucz jak wychodzi z domu. Bo twierdzi że ona jest w domu i wszystkiego dopilnuje, podobno przeszukuje im wszystkie kąty, sprawdza lodówkę, krytykuje zakupy. Wiesz młodzi to młodzi, mają inne upodobania kulinarne. Podobno jej gada że powinna oszczędzac, przecież ona kupuje to co oboje z mężem lubią. Jej matka ma swój ogród i kawałek ziemi, daje jej warzywa, da im ziemniaki na zimę, pomaga im jak może , ale teściowej i tak ciągle źle. Dojdzie do tego że teściowa będzie im wyznaczac, kiedy się mają kochac, nie żartuj Aniu.
Nic nie zrobi i nigdy nie sprosta jej wymaganiom bo teściowa najzwyczajniej w świecie jej nie akceptuje jako żony swojego jedynego syneczka. Najlepsza rada i jedyna to spakować swoje rzeczy i przeprowadzić się do swoich rodziców i dać mężowi ultimatum niech on wybierze kogo kocha bo mam wrażenie że żonę swoją nie za bardzo niestety. Ona jest w ciąży powinna mieć spokój i cisze i "żadna stara torba wytrzepana po cemencie" nie ma prawa jej denerwować. Ja swoją teściowa też widuje raz na rok i to o raz za dużo :D Mó mąż kiedyś też się garnął do swojej matki teraz z biegiem lat nawet już nie ze względu na mnie tylko sam doszedł do wniosku że jest uciążliwa i chyba bardziej kocha swoją córunię a mój mąż to tak dobrze że jest ale niekoniecznie. Poradź jej żeby jak najszybciej się wyprowadziła bo chłopa co woli swoją mamusię niż żonę to nie ma co żałowac bo to nieudacznik i tyle.
Nie musi być od razu starą wiedźmą. Może być starszą damą, starszą panią... i kochaną teściową, która z kochanym zięciem obali pół litra jak się spotkają:)
No ale Mancioch pisała o konkretnej "starej torbie", która może mieć teraz np. 45 lat. Nie szukaj dziur w całym. Miała napisać "torba w średnim wieku"?
A propo ludzi starszych to moja babciunia niestety biedaczka już świetej pamięci bardzo nie lubiła "starych ludzi" to jej określenie :D i faktycznie z młodymi ludźmi mimo bardzo zaawansowanego wieku (zmarła mając 86 lat) miała fenomenalny kontakt. I bardzo ale to bardzo kochała moją mamę czyli uwaga swoją synową. Moja mam zmarła za młodo a babciunia biedaczka poszła na tamten świat zaraz za nią. Wiec czasem zdarzają się wyjątki od tej reguły.
To tak jak w tym kawale:) jechało dwóch facetów pociągiem razem z 2 kobietami. Na dłuższym postoju , panowie wyszli z przedziału na peron, jeden kupił 2 róże a drugi, 2 torby cukierków. Weszli do przedziału, ten z różą podszedł i mówi - jedna róża dla jednej róży, druga róża dla drugiej róży. Drugi pomyślał chwilkę, i powiedział - jedna torba jednej torbie , druga torba drugiej torbie:)
My też jesteśmy w takiej sytuacji że mieszkamy z tesciami, oni na dole, my na górze. Niestety mam oddzielnie tylko kuchnię, łazienkę mamy wspolną. Powiem Ci że dla mnie jest to sytuacja bez wyjscia. Ja toczyłam boje z tesciowa przez ponad 8 lat, bo tyle jestesmy po slubie, mogliśmy juz dawno byc na swoim (moi rodzice mieli mieszkanie w bloku), tylko mój mąż sie uparł ze nie bedzie mieszkał w miescie (albo raczej z dala od mamusi). Teraz, gdy na swiecie pojawił sie nasz synek na sile szukamy wyjscia z sytuacji, poniewaz okazało sie ze jednak nie trzeba sie trzymac mamusi spódnicy. A przyjscie na swiat dziecka niestety nie poprawiło naszych stosunków, bo tesciowa wie lepiej, i "kiedys to ona robiła inaczej". W tej chwili przestałam sie własciwie odzywac, bo to nie ma wiekszego sensu, a jak mój maz w pewnym momencie zaczał stawac po mojej stronie to usłyszalam - ty mi chcesz zabrac syna. Wydaje mi sie ze dziewczyna musi przetrwac niestety az jej maz dojrzeje do tego by byc głowa rodziny która stworzył. I oby to miało miejsce, tak jak było w moim przypadku wtedy kiedy narodzi sie ich dzidzius.
Matko Jedyna! Co wy pszecie! Wierzyc mi sie nie chce!
Ona powinna wyprowadzic sie jak najszybciej od tesciowej - a mąż albo za nia pójdzie, albo nie. Jesli nie - tym lepiej dla niej - pozbedzie sie niesamodzielnego maminsynka, przy którym nie bedzie szczęśliwa. Nikomu nie powionna sie na siłę przypodobywać czy podlizywac, czy jak to jeszcze nazwać! Powinna zyć swoim zyciem i walczyć o swoje szczęście!
I jeszcze jedno. Ludzie, minęły już czasy, kiedy od kobiety wymagało sie, żeby była "grzeczna i bardzo skromna" i praktycznie umiała "zrobic wszystko , smacznie gotujowała i piekła". Dużo lepiej, zeby była niegrzeczna i w ogóle nie umiała gotować, ale była smodzielna i świadoma swoich potrzeb. lepiej życ skromnie, ale po swojemu, nie bedą niczyim podnóżkiem! Nie no musze skończyć, bo zagorączkowalam się
Podzielam Twoje zdanie. "Grzeczna, skromna, wszystko potrafi zrobic, smacznie gotuje i piecze". Noz sie w kieszeni otwiera, a sredniowiecze u progu!! A dopytam (autorke watku): czy wspolzyje regularnie, co by jasnie malzonek zadowolon byl??
Wiesz, może dla Ciebie to dziwne:) ale są jeszcze takie dziewczyny, skromne i umiejące dobrze gotowac, może dlatego, że ją matka dobrze wychowała. Pytasz mnie czy ja współżyje regularnie? czy bohaterka wątku? bo jeżeli o mnie chodzi, to bardzo regularnie,oboje jesteśmy bardzo zadowoleni:))) a czy ona? to nie wiem:)
Agafi, ja napisałam jaka ta dziewczyna jest, widzisz żeby to trafiło na mnie jak byłam w jej wieku, to nie siedziałabym tam 5 minut, i gwarantuję ! że mój mąż biegiem by poleciał za mną. Nie znam tego chłopaka i nie wiem jaki jest , ani jego matki, ale.............. dziewczyna jest spokojna, nie każda umie pysknąc.
Jedyny sposób to wyprowadzić się - i to na drugi koniec Polski. Inaczej któraś ze stron zawsze będzie cierpiała. Matka (teściowa) najmniej - bo jest stroną wydającą rozkazy i strofujacą, syn (mąż) też - jako gruboskórny facet, nie widzący subtelności szpilek teściowej. Gdyby ona (dziewczyna) była osobą dominujacą - cierpiałby syn - muszący wybierać pomiędzy dwiema kobietami swojego życia. Ale z tego co piszesz to szara myszka - więc ją czeka ból.
Wiem co mówię. Sama wyprowadziłam się prawie 600 km dalej. Tyle, że my obie jesteśmy typami dominującymi - a biedny chłopina, w prawie każdej sytuacji był i byłby skazany na wybór, którym i tak nigdy nie zadowoliłby żadnej ze stron (bo byłby to kompromis pomiędzy dwiema wojującymi babami). Decyzja o wyjeździe nie była moja, spowodowana została ofertą pracy - a ja skwapliwie skorzystałam z okazji. W innym wypadku dawno nie bylibyśmy małżeństwem.
Nie znaczy to, że moja teściowa to zła kobieta - tyle, że zapatrzona w swojego jedynaka. Odległość i sporadyczne spotkania pozwalają nam przetwać.
Akurat teraz (z racji naszych wyjazdów, ktoś powinien zostać z dziećmi) jest u nas. Dzisiaj zakwestionowała moje metody wychowawcze, polegające na wynoszeniu brudnej bielizny spod łóżka na biurko (raz na jakiś czas muszę powtarzać szkolenie -jest skuteczne na jakiś czas, bo jak sama sprzątam -to prezenta zostają częściej) i sprzątnęła
ano skarpetki wieczorne.. W ramach wychowywania zamiast do kosza wynoszę mu na biurko (ma w pokoju, do którego nikt z korytarza nie wchodzi - pod łóżkiem wyglądałyby głupio przez cały dzień). Pomaga - ale trzeba przeprowadzać szkolenie przypominające - hehehe
aaaa o ja nie kumata. :) Zastanawiałam się właśnie ostatnio czy wszystkich talerzy które zostawia moja córka i rzeczy które nie powinny być tam gdzie są nie zanosić jej do pokoju :):)
Mojej córce wszystko co zostawia po drodze (a jest bałaganiarą przeokropną) wrzucam do łóżka (tornister, ubrania, książki, worki z butami). Ciągle jej obiecuję, że talerze ze stołu w kuchni też tam będą ladować (na szczęście jedzenie mieszka w kuchni, od małego tępie jedzenie przy biurku, komputerze, w dużym pokoju - tu tylko jak jest specjalna okazja) - ale jakoś szkoda mi zastawy - bo jak machnie pościelą...
Muszą się wyprowadzić. Zresztą co to za małżeństwo mieszkające z rodzicami? Nie rozumiem jak mąż może chcieć zostać z mamusią. Mojej obecnie już ex-teściowej mogłam się przypodobać jedynie umierając w cierpieniach. Sposób był zbyt uciażliwy więc rozstałam się z jej synkiem:)
co to za mamisynek, ktory nie umie odciac pepowiny od mamy??!
ja Wam powiem jedno.... ja takze lekko miec nie bede:( moj narzyczony mieszka daleko odemnie... ale jak tylko jestem u niego.... jego mamie wszystko nie pasuje doslownie wszystko!!!! ;((( ehh.... matki o swoich synów sa tak zazdrosne, ze naprawde trzeba miec silny charakter by dac temu rade....
Saro pisałam w poście 17 ze jest jedynakiem, z tego co mówiła sąsiadka mamy, podobno zwraca uwagę matce żeby dała jej spokój, ale jak jest w rzeczywistości, tego nie wiem. Może też się boi sprzeciwic mamusi, kto go tam wie. Oni nie mieszkają w tej samej miejscowości co sąsiadka mojej mamy, tylko 15 km, myślę że jej mama powinna tam wkroczyc i się wtrącic. Jak się wyprowadzimy na działkę do nowego domu, to mieszkania w Warszawie nie sprzedam, zostanie dla córki, jak wyjdzie za mąż od razu pójdą na swoje. Moim zdaniem, młodzi od razu powinni mieszkac sami, wtedy i teściowa nie jest taka straszna, jak ją malują:)
Moim zdaniem jak tam sie wtraci jeszcze mamusia drugiej strony to rozpeta sie III wojna swiatowa i na koniec to juz nikt nie będzie wiedział o co poszło tylko będą sobie robić na złość dla zasady
Tak napisałam, ale jej mama na pewno się nie wtrąci, bo to spokojna kobieta, taka sama jak córka. Ojcu nic nie mówią, bo jakby wypił to......... by tam pojechał i niezły bajzel zrobił.
W jednym z programów Cejrowski dał bardzo mądre rady mężczyznom na temat teściowych i własnych matek. Jeśli Córka znajomej mieszka z teściami to jej mąż powinien powinien porozmawiać ze swoją matką i wyjaśnic jej , że ja kocha i szanuje ale teraz najważniejszą osobą w jego życiu jest jego żona. I powinien wyznaczyc teren na ktory jego matka nie powinna wkraczac i ingerowac w ich zycie czy tez okazywać niezadowolenie synowej.
Vikuniu, to zależy jaki syn, jeden się postawi, inny nie! tak samo z synową, może jakby dziewczyna od razu nie pozwoliła sobie na głowę wejśc, byłoby inaczej.Teściowa zobaczyła że synowa nic nie mówi , spokojna, to mozna sobie ją podporządkowac, tylko nie pomyślała jaką krzywdę jej robi.
Jeśli mam być szczera to choćby dziewczyna nie wiem co robiła to teściowa i tak znajdzie pretekst żeby ją wkurzyć.Ja miałam podobną sytuację z moją teściową.Po ślubie zamieszkaliśmy u niej.Prałam,gotowałam sprzątałam i wchodziłam do d... bez wazeliny żeby nie podpaść teściowej.Jak ona wkładała klucz w zamek to ja jej obiad na talerz gorący kładłam a jak zjadła zabierałam i myłam po niej.Szczoteczką do zębów wypucowałam mieszkanie w najmniejszych zakamarkach a krany lśniły po każdym użyci przez domowników.Z natury jestem czyściochem bo tak zostałam wychowana.Wiecie co usłyszałam pewnego pieknego dnia? że nie sprzątam po sobie! a ja po dziś dzień nie położę się spać jak choćby szklanka na suszarce leży:).Po 2 latach wyprowadziliśmy się w końcu na swoje.Teściowa wybierała mi kolor ścian,wybierała mi meble do pokoi,kafelki do łazienki itp.Doszło do tego że po kryjomu wyremontowałam mieszkanie.Co weszła to wszystko sie jej nie podobało.Potrafiła bez uprzedzenia przyjść z kupionym już parapetem do okna i powiedzieć że ten jej się nie podoba ten co kupiła będzie lepszy.Zaglądała mi do szafek,lodówki wypytywała co i za ile kupiliśmy.Ona zawsze wiedziała najlepiej co nam potrzeba a co nie.Mąż jest jedynakiem ja pochodzę z innego miasta i nie mam tu rodziny więc ze wszystkim sama sobie musiałam radzić i tak po dziś dzień.Teściowa często się oferowała że nam pomoże żebym wróciła do pracy a ona będzie np.odbierać dzieciaki z przedszkola.Mąż ma taką pracę że nigdy nie wie o której wróci a ja pracowałam na zmiany.I co trwało to tydzień potem musialam sie martwić jak odebrać dziecko z przedszkola bo teściowa właśnie sobie pojechała do koleżanki bo się umówiła albo miała do mnie pretensję że czemu teraz mam 2 zmianę.Zrezygnowałam z etatu i pracuję dorywczo ale wiem że nie jestem od nikogo uzależniona.Wymieniłam zamki w drzwiach i jak przychodzę do domu to nie martwię się że mam zdjęcia pościągane ze ściany bo teściowej się nie podobały albo nowe parapety.Ograniczyłam kontakty i jest mi z tym dobrze.Dziecku zaoszczędziłam stresu odbierania go z przedszkola przez babcię bo jak ją widziało to darło się w niebogłosy.Nauczycielki pytały się potem kto dziś będzie dziecko odbierała babcia?Mam wśród swoich znajomych takich,którzy rozwiedli się przez teściową bo syn czy córka nie chcieli się wyprowadzić od mamusi z powodu oszczędności.Ale czy warto było?
Ja dziecko z rozbitej rodziny córka alkoholika i podwójnej rozwódki, dziewczyna o rubensowskich kształtach nie mogłam być uznana za dobrą partię dla jedynaka pani M., a jednak jedynak zrobił po swojemu i jest ze mną ponad 19 lat :) Nigdy nie mieszkaliśmy razem z teściami , ale bliska odległość 60 km spowodowała, że czułam się jakby ona była tuż tuż.Nie zawsze tak było aż...
W dniu kiedy powiedzieliśmy że zamierzamy zakupić mieszkanie moi prawie że teściowie (wtedy) orzekli, że sprzedadzą swoje pół domu i dołożą się do naszych oszczędności i zamieszkamy razem. Na to dictum mój mąż) przytomnie zareagował mówiąc, że on chciałby mieć gdzie wracać do wspomnień :) i on sobie nie wyobraża, żeby oni sprzedali jego dom rodzinny. W końcu uciułaliśmy na mieszkanko i znaleźliśmy takie, które nam odpowiadało. Mąż z wesołą nowiną zadzwonił do prawie że teściów, a pani M. zadecydowała, że przyjedzie z teściem, dobrze obejrzy i porozmawia z ludźmi, od których je kupowaliśmy ... To był mój I stopień załamania ... Ponieważ nie byliśmy jeszcze po ślubie to mieszkanie było kupione na mnie - i się zaczęło - moja rodzicielka była co dzień napadana telefonami, że mój szanowny mąż zostanie z ręką w przysłowiowym nocniku i mieszkać będzie pod mostem ... To nic, że chcąc mieć mieszkanie musiałam zrealizować książeczkę mieszkaniową, którą mi moi rodzice założyli i to był jedyny sposób na ściągnięcie wtedy kasy na mieszkanko. To był mój II stopień załamania nerwowego. Gdy już doszło do skromnych zaślubin o których teściowie zostali poinformowani 9 dni przed ich datą, pani M. nie omieszkiwała co rusz przy byle jakiej okazji wspomnieć o tym, że mieszkanie nie jest na nas tylko na mnie (darowizna i tak została poczyniona bez nacisków pani M.). Pewnego razu pani M. będąc w odwiedzinach u nas, a przy okazji przywożąc nam różne rzeczy dzięki uprzejmości zmotoryzowanych sąsiadów, raczyła zaprezentować sąsiadce miłej pani I wnętrze moich szaf. To był już nie III stopień załamania nerwowego, a wk.rw . Pomijam małe złośliwości gdy u nich nocujemy raz na 1/2 roku. Nie rozpisując się bardziej - nasłuchałam się, że jedynak nie chce ich odwiedzać, że zmienił nazwisko na moje, że za chudy, że źle ubrany, a że jednak to on nosi koszule, a że późno jadamy, a że mamy psy, a że remont nie zrobiony, a że źle zrobiono jej operację, o którą ja się wystarałam bardzo bardzo, a dlaczego moja mama nie chce z nią gadać ( po tym jak teść poprosił by moja mama nie dzwoniła do niej bo pani M. się bardzo denerwuje po tych telefonach) na końcu gdy w tym roku mój Tato zmarł nagle to nie usłyszałam od pani M. kondolencji nawet zdawkowych tylko pytanie ale czemu on umarł i czemu tyle pił.
O matko, to przeszłaś dziewczyno ze swoją teściową, ciekawa jestem z pod jakiego znaku jest Twoja teściowa, bo chyba nie z pod skorpiona? Nie wiem ile w tym prawdy, ale podobno wiedźmowate teściowe zawsze są z pod tego znaku. Przepraszam nie chce nikogo tutaj urazić , ale tak słyszałam:)
To spod innego znaku zodiaku są lepsze teściowe...?czy to ogólnie ludzie są lepsi...?Dla mnie dziwne ,że ktoś w takie rzeczy wierzy...
Wg mnie teściowa też człowiek.a ludzie są różni i teściwe są różne...
Wydaje mi się,że opisany przypadek to matka zazdrosna o to,że ktoś(czyli świeżo poślubiona żona)kocha bardziej jej syna jak ona-jest po prostu zazdrosna... ...ale może mi się tak wydaje,bo nie mam i nie miałam tego problemu...
Użytkownik jaska2503 napisał w wiadomości: > To spod innego znaku zodiaku są lepsze teściowe...?czy to ogólnie > ludzie są lepsi...?Dla mnie dziwne ,że ktoś w takie rzeczy wierzy...Wg mnie > teściowa też człowiek.a ludzie są różni i teściwe są > różne...Wydaje mi się,że opisany przypadek to matka zazdrosna > o to,że ktoś(czyli świeżo poślubiona żona)kocha bardziej jej syna jak > ona-jest po prostu zazdrosna......ale może mi się tak wydaje,bo nie mam i > nie miałam tego problemu...
No właśnie, jak się przypodobac teściowej ? Niestety, ja się już nie przypodobam bo moja teściowa już nie żyje:(
Problem ma córka, sąsiadki mojej mamy, kilka miesięcy temu, wyszła za mąż, dziewczyna jest grzeczna i bardzo skromna. Praktycznie umie zrobic wszystko , smacznie gotuje i piecze.
Niestety , wszystko co robi, robi źle! tak twierdzi jej teściowa, dziewczyna jest załamana, bardzo by chciała życ z teściową w zgodzie, ale odkąd zamieszkała razem z mężem u jego rodziców,stała się nerwowa i płaczliwa, zaczyna uciekac do matki i ciągle się żali.
Teściowa zaczyna nią rządzic, buntuje syna że się ożenił z nieodpowiednią osobom. Znam ją i mam o niej zupełnie inne zdanie,
Kocha męża, ale on nie chce sie wyprowadzic od matki, jak myślicie , jest szansa żeby jakoś udobruchac jego matkę? żeby traktowała dziewczynę z szacunkiem?
Myślę, że najlepszy sposób, to po prostu kochać jej syna. Teściowe to normalne kobiety, a przede wszystkim ludzie, którzy mają różna charaktery, tak samo jak synowe, tak więc albo się polubią, albo nie...
No właśnie ona kocha jej syna i to bardzo, ale zieje nienawiścią do synowej, myślisz że jest jakaś szansa na to żeby zażegnac tą chorą sytuację? Sama się zastanawiam, że może jak dziecko się urodzi............. wszystko się zmieni.
Bo synowa jest w 4 miesiącu ciąży, wczoraj jej tak teściowa dała popalic , że podobno płakała pół dnia, dlatego tylko że pojechałą na zakupy bez wiedzy syna.I kupiła dla maluszka już trochę rzeczy.
Jeżeli już, to tylko syn może coś zrobić i to ostro ale piszesz, że to mamisynek... Co może zrobić synowa? Kupić mamusi kwiaty? Wymasować pięty? Przecież nie odda na odlew.
No i... przy dziecku to dopiero będzie szkoła! Jak przewijać, jak karmić, jak kąpać, jak usypiać, jak ubierać... Tak to widzę, choć sam mam cudowną teściową ale mieszka 300 km od nas:)
Moja teściowa blisko mieszkała, ale nigdy się nie wtrącała do naszego życia. Kilka razy powiedziałyśmy sobie co nas boli, ale nigdy się nie gniewałyśmy. Podobno synowa lepiej się dogaduje z teściem, ale myślę że może on też jest zastraszony przez żonę, dlatego jest dobry dla synowej i ją rozumie.
Kurcze , zastanawiam się , skąd się takie babulce dokuczliwe biorą?
Z kapusty?
eeee tam, trzeba sie z bockami rozprawic
MR życie. ile ja biedna przez moją się nacierpiałam ile niezrozumiałej złości przeżyła. Dzięki Bogu mój mąż wie jaka jest jego matka i zawsze stał za mną murem. Nie będe hihi podawać Wam szczegółów oszczędzem wszystkim bólu głowy :):)
Agusiu, ale napisz kochana, czy chociaż twoje cierpienia już się skończyły? mam nadzieje że tak:)
MR zdecydowanie tak :):) zmieniłam zamek do bramki do której teście mieli klucz. Teściowa potrafiła mi wygolić maliny do zera albo róże i 3 lata mi nie kwitły.
Całe życie miała gdzieś to co do niej mówie o co ją proszę. Nadmienie że zawsze w kulturalny sposób starałam się wszystko wyjaśniac podawać argumenty i powody swoich decyzji. Głownie chodziło o to że we wszystko się wtrącała. Mój pogląd na wychowanie dzieci mijał się z jej. Nie rozumiała tego, że ja wychowuję dzieci w myśl zasadzie nie wszystko co można kupić trzeba mieć. . Moje dzieci jak były chore to dlatego że ja ich nie dopiłnowałam. Ona na spacerze widziała że ucho im wystawało itd. Jak ja robiłam gołąbki to ona oczywiście też, dzwoniła do mnie pytała czy chce. Udawała, że zapomniała że ja robiłam i mi przez tel nawijała jakie to jej są pyszne. Nie raz miałam na końcu języka jej powiedzieć że moje są ochydne ale będziemy je jeść. Hi Hi :) Długo by pisać moja teściowa chyba nie potrafiła sobie poradzić psychicznie z moja obecnością. Szlag ją trafiał bo ja w domu mam czysto, na ogrodzie pięknie, dobrze gotuje, dzieci są zadbane. Najsmutniejsze jest to, że zamiast się np cieszyć że mojemu mężowi smakuje co gotuje to ona pękała ze złości. Ona np miała do mnie pretensje, że ja jej nic nie mówie. Chodziło o to że chcialiśmy wyjechać ale nie widzieliśmy kiedy. Przez miesiąc rozmawialiśmy o tym w domu. Ona miała wielkie pretensje że się dowiaduje ostatnia o takich rzeczach a ja twierdze że jestem dorosła i nie musi wiedzieć w ogóle. To o czym napisałam uwierzcie mi to takie light ( ciki) Zresztą miałam swoje powody dlaczego jej nie mówić o swoich wyjazdach musicie mi uwierzyć na słowo. :):) Pewnego dnia kiedy po raz kolejny pokazała mi, że ma gdzies moje zdanie i mojego męża nie wytrzymałam i pwiedziałam STOP. Od tamtego czasu nasze spotkania są sporadyczne. Czasem zadzwonimy co słychać, na ulicy powiemy Dzień dobry. Nie mam nic przeciwko aby dzieci do niej chodziły ale ja wizyt u niej unikam. Zreszta ona u mnie też, bo nie raczy przekroczyć mojej bramki. Jest mi przykro bo nigdy w życiu nie miałam problemów w kontaktach z ludzmi no ale.. są ludzi do których nic nie dociera i koniec nic nie zrobie. Napisze Wam tylko tyle że kiedy nasza teściowa znikneła z naszego życia to żyje nam się lepiej. Ja cdziennie nie stresuje się jakimiś przykrymi rzeczami która ona mi robiła. Mój teść to fantastyczny facet ale niestety największy pantoflarz jakiego znam na świecie. Ja mamusi powie że białe jest czarne to nie ma zmiłuj się nie może być inaczej. Szanuje go za to ale uważam że są granice. Kiedy ja albo mój mąż postępujemy niewłaściwie to obydwoje sobie o tym mówimy.
Bardzo się cieszę:) że już się uspokoiłaś, nie pomyśl że jestem wścibska, ale jak przyjdą Święta , nie spotykasz się z teściową?
Nie MR nie spotkam się nie pomyśl że jestem świnia albo jakaś bez serca. Święta to dla mnie czas kiedy człowiek powinien spędzaś szczęśliwe i radosne chwile. Całe 10 lat miałam spieprzone święta przez nią. Już dość MR, Nasze stosunki zmieniły się dzień przed wigilją zeszłego roku. Nie przewiduje zmian. Ona była zaproszona do mnie na wigilję. Kiedy mieliśmy pierwszą w naszym domu ( wielka radość sama się nie długo o tym przekonasz) :):). Trzeba było ją prawie błagać żeby przyszła, choć wcześniej była ustalona godzina. Jak przyszła to stwierdziła że ona nic nie będzie jadła bo przygotowała sobie jedzenie w domu i się najadła. Czerwona ze złości była kiedy wszyscy zachwycali się moim barszczem, łososiem i pstrągiem w migdałach. Namawiana na spróbwanie odrobiny stanowczo odmawiała. Zreszta po około 40 min poszła stwierdzając że ona musi w domu myć podłogę. Nie pytaj MR jak się pierwszy raz w życiu podczas świat Bożego Narodzenia przez nią czułam. Obraziła się chyba bo ona miala zrobić barszcz. Zadzwoniła do mnie, że ona mi przyniesie barszcz w kartonie i wywar i ja zrobie barszcz. Powiedziałam jej że dziekuje, że zrobie barszcz. Na szybko męża wysyłałam do tesco bo u mnie już sklepy były zamknięte po buraki. Nie wyobrażalne dla mnie jest jeść barszcz z kartonu w święta. Jakoś dałam rade z tym barszczem. :):) Podczas komuni mojego dziecka choć to było jeszcze przed tą sytuacją nie usiadła z nami przy rodzinnym obiedzie. Wymyśliła jakąś bzdure, zmyła się po angielsku i zapowiedziała, że przyjdą póżniej. Nie poszli do domu jak mówili tylko stali gdzieś za rogiem aby z nami przy stole nie usiąść. Przyszli za 30 min. Uwierz mi, zacisnełam zęby żeby nie skomentowałam tego, choć poczułam się jak trendowata. Uważałam, jak ma coś do mnie to dla dziecka powinna urazę schować. Zapraszana na urodziny dzieci, nasze rocznice i inne uroczystości wymyślała że głowa ja boli. Przepraszam raz przyszła i jak wszyscy się zachwycali tortem. Ja nie jestem w tortach dobra wiem o tym ale zawsze coś tam zrobie sama. Większa radość dla dzieci :):) Jak wszyscy się zachwycali to ona powiedziała że jej kawałek śmierdzi cebulą i widocznie nóz był od cebuli. Nie był bo nic z cebula nie było robione i w lodówce też dbam o torty aby nie przeszły zapachami. Mam specjalny pojemnik.
MR przepraszam, że się zwierzam ale jak słyszę słowo teściowa to serce mnie boli, zreszta sama powiedz jak można być takim człowiekiem no jak. ?
Powiedziałam STOP dość upokorzeń. Na moje szczęście mam swoją rodzinę. Dzieli nas 250 km ale zawsze razem usiądziemy przy jednym stole .
Bardzo dobrze że sie wygadałaś , nie raz trzeba ! cieszę się że jesteś teraz spokojna. Myślę jednak że Twoja teściowa jeszcze sobie przemyśli i będzie żałowac że sie tak zachowywała i była wredna dla Ciebie.
Niektórzy ludzie na starośc żałują swoich czynów, wierzę że jeszcze między wami może byc dobrze, trochę Cię już poznałam na forum i wiem że umiesz wybaczac:)
Oj jak ja Ciebie rozumiem. Choć moja teściowa generalnie (i obiektywnie) jest dobrym człowiekiem - to jeżeli idzie o jedynaka...
Ślub wzięliśmy na studiach - jak mój mąż musiał jechać na uczelnię macierzystą - aby to co jest między nami nie rozleciało się. Miesiąc po ślubie teściowa wieściła i to do mojej najlepszej koleżanki, że nie wytrzymamy ze sobą (a obecnie mamy już ponad pełnoletni staż). W pierwszych miesiącach ciągle były awantury - że jej syn nie powinien jechać do żony, tylko mając mamę po drodze, najpierw do niej. Były awantury o pranie - nie to, żebym była aż tak wyrywna, ale jak ktoś wjeżdża na ambit, że ja nie umiem wyprać swetra...
Po kilku miesiącach małżeństwa myślałam, że poroniła (przeszłam w szpitalu wszystkie zabiegi z tym związane, nikt mnie jednak nie poinformował, że nie było żadnej ciąży, a jedynie opóźnienie miesiączki, o tym dopiero powiedział lekarz prowadzący ciążę realną). Przed samym Bozym Narodzeniem. Święta mieliśmy spędzać u teściów - ale w obliczu takich wypadków chciałam do mamy. Teściowa obcięła pieniądze na utrzymanie, mąż dostał tylko na pobyt we Wrocławiu (dorobić nie mógł - studia techniczne wtedy nie dawały zapasów czasu). Jakoś daliśmy radę.
Po roku pojechałm do Niemiec - uniezależniliśmy się finansowo. W międzyczasie maż znalazł pracę - tu gdzie mieszkamy - wyraziłam zgodę, nie wiedząc, gdzie leży Przasnysz (myślałam, że zupełnie gdzie indziej). Było mi wszystko jedno gdzie - byle dalej.
I to była najlepsza decyzja...
teraz babcia wojuje z moją córką - obie uparte i zawzięte. Młoda gorzej na tym wychodzi - bo ewidentnie faworyzuje syna.
Ale na wakacje do babci nie chce juz jechać.
Ja też w obliczu takich wypadków ciągne do mamy :)
Ja równiez nie chodze juz :) do tesciowej na swieta ani jej nie zapraszam, nie spotykam sie z nia a grzecznosciowe zyczenia przekazuje przez meza. Pomimo tego ze mieszkamy w jednym miescie, niedaleko siebie, to nie ciagnie mnie juz do niej. Mąż wie jaki jest moj stosunek, o co mi chodzi i chyba nie ma zalu do mnie, rozumie mnie. Rok temu w grudniu postanowilam powiedziec jej wszystko co mi lezy na sercu i jest mi z tym bardzo dobrze, po calej rozmowie jest mi lzej i czuje sie z tym "wielka" :)
Kobieta ta powinna duzo rozmawiac z mezem i jego prosic o wsparcie, porozmawiac rowniez razem przy stole z tesciowa. Jezeli to nie pomoze to uciekac z tego domu z mezem lub bez, sadze ze maz pozniej do niej wroci jak bedzie stala przy swoim. Jezeli jest na prawde bez winy to maz powinien ja zrozumiec ale trzeba rozmawiac, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac - takie jest moje zdanie.
Dzwoniła właśnie moja mama! i powiedziała, że córka sąsiadki mojej mamy, właśnie wróciła do domu , mieszka znów w swoim pokoju. Pod nieobecnośc teściowej i męża spakowała wszystkie swoje osobiste rzeczy i wyprawkę dla maluszka.
Zadzwoniła po swojego ojca, przyjechał po nią i zabrał ją do domu .Monika ugotowała wczoraj na obiad kapuśniak na żeberkach, ponieważ jej mąż lubi zupę z chlebem , poszła do sklepu, w domu została teściowa.
Kiedy jej mąż wrócił z pracy, nalała obiad dla niego i dla siebie, mąż tak się skrzywił że szok, okazało się że teściowa wysypała do zupy prawie całą solniczkę soli, kiedy ona poszła po chleb.
Oczywiście wyparła się tego, stwierdziła że sama nawaliła tyle soli do zupy, synkowi przyniosła oczywiście swoją ogórkową w garnku, synuś zjadł i pochwalił, a żonie powiedział żeby się nie martwiła, każdemu się zdarzy przesolic.
Jednym słowem, zrobili oboje z niej wariatkę, myślę że dobrze zrobiła że wróciła do matki.Ciekawa jestem jego reakcji, jak wróci z pracy , a żony nie ma.
Biedaczka! Ale dobrze zrobiła, przynajmniej bedzie miala spokoj i ona i malenstwo - to jest najwazniejsze teraz
Hmm... coś mam wrażenie, że mnie tu robią w trąbę:) Jedna leci do Chin niewiadomo z kim, druga nie ma chleba w domu (rozumiem, że teściowej mogło soli zabraknąć) i nie próbuje zupy po przestudzeniu?
Kto cię tutaj robi w trąbę? Dziewczyna ugotowała dla siebie i męża obiad ,poszła do sklepu po chleb, w tym czasie teściowa wlazła na górę i nawaliła jej soli do zupy. Monika nie jadła wcześniej zupy, dopiero nalała jak mąż wrócił z pracy, na pewno jakby nalała sobie wcześniej wyczułaby sól.Nie rozumiem co w tym dziwnego Jarku?
No zrobiła to co większość z nas tutaj radziła żal mi tylko tej dziewczyny bo obawiam się że mąż za nią nie pójdzie i będą drzeć koty teraz wszyscy i biedny ten dzieciaczek. Ale dobrze że wróciła do domu bo jeszcze by faktycznie w jakąś depresje popadła i dopiero wtedy to babsko miało by na niej używanie.
też jestem ciekawa oby przyjechał do niej na białym koniu. Dla mnie ta kobieta jest psychicznie chora.
Tez tak uwazam, ze jak sie urodzi dziecko to dopiero bedzie jazda. Pewnie jej tesciowa bedzie wiedziala wszystko najlepiej bo przeciez wychowala juz syna, jej meza.
Jedyne dla mnie rozwiązanie to wyprowadzić się i pójść na swoje. Niestety znam ten typ teściowej nigdy nie będzie dobrze dopóki będa razem mieszkać.
Fatalna sytuacja. Teściowa się nie zmieni. Na teściowe najlepszym lekarstwem jest własny kąt. Jak synek nie może się rozstać z mamusią, niech pomacha byłej żonie na dowidzenia.
Z tego co opowiada sąsiadka mojem mamy, on też ją kocha, ale nie chce się wyprowadzic od matki , bo twierdzi że pół domu jest jego (jest jedynakiem) i że jak pójdą na swoje , a urodzi się dziecko! to będzie im ciężko.Że lepiej odkładac pieniądze na inne rzeczy, niż płacic komorne.Ja go rozumiem , też ma swoją rację, ale czy warto kosztem zdrowia żony, mieszkac z matką? przecież jak ta kobieta się nie zmieni, rozwali ich małżeństwo.
Dokładnie
I raczej tak sie stanie, jak piszesz... niestety.
"Ta kobieta" sie nie zmieni, no niby dlaczegoz by miala sie zmieniac? Jest na pewno swiecie przekonana o swoich racjach
czy warto kosztem zdrowia żony, mieszkac z matką? - Moim zdaniem oczywiscie, ze nie! Dlatego - choc bylo nam chwilami baaaardzo ciezko - nie mieszkamy z rodzicami (a byla teoretycznie taka mozliwosc). Zacisnelismy zeby (i pasa) i dajemy rade - nie ma innego wyjscia!
może powinni wszyscy razem porozmawiać gdzie to syn mamusi bedzie mówił co im na sercu lezy i co zrobić aby było lepiej. Hmm może się uda nadzieji nie mam bo u mnie się nie sprawdziło albo teściowa się obrażała na amen
A zapisali mu ten do mczy co? Póki nie ma zapisanego to tak naprawde nie ma do niego żadnych praw.
Jako jedyny zstępny?
Chodziło mi o to ze niech nie będzie taki "sztywny" bo nawet jedynakowi rodzice moga wyciac numer i dom zapisac komu innemu. A skoro jest taki pewny swego to może się czasowo wyprowadzic przeciez dom nóg nie ma i mu nie ucieknie
Zapis zapisem - według prawa polskiego zachowek się należy. Po obojgu rodzicach. Nie ma czegoś takiego jak wydziedziczenie - chyba, że zachodzą pewne okoliczności - ale bardzo trudne do wypełnienie (jeżeli idzie o złe zachowanie).
Przekazanie elementu majatku trwałego za życia nie zwalnia z zachowku - do 10 lat od daty przekazania. Trzeba się upomnieć w sądzie.
Jedynie można sprzedać obcej osobie
Obawiam się, że to pytanie dość retoryczne... Nie da się! I nie należy się "porzypodobywać" (czasownik niedokonany od 'przypodobać'?) na siłę.
Ja tam wolę słowo przypodobac:) bo jest krótsze.
Ale to jest czasownik dokonany a ja probowalam stworzyc (o! ja, niedowiarek! watpie w jej istnienie) jego niedokonana forme.
podlizywać się
Kurcze, Jarku, nie wiedzialam, ze z ciebie taki jezykoznawca!
Najłatwiej by było podporządkować się teściowej. Słuchać co ona ma dopowiedzenia. Jeśli teściowa uważa, że ona coś źle robi to niech jej powie jak wg niej powinna. Z czasem jak będą w pozytywnych stosunkach to częste, spokojne rozmowy może coś zmienią.
Najłatwiej by było podporządkować się teściowej. Słuchać co ona ma dopowiedzenia. Jeśli teściowa uważa, że ona coś źle robi to niech jej powie jak wg niej powinna.
as, ty zartujesz, prawda?????
he he ja też myślę że As ma dziś duże poczucie humoru. :)
Aniu, oni mieszkają na piętrze, a teściowie na dole, teściowa pilnuje każdego jej wyjścia i wejścia. Nie pozwala dziewczynie zamknąc drzwi na klucz jak wychodzi z domu. Bo twierdzi że ona jest w domu i wszystkiego dopilnuje, podobno przeszukuje im wszystkie kąty, sprawdza lodówkę, krytykuje zakupy. Wiesz młodzi to młodzi, mają inne upodobania kulinarne.
Podobno jej gada że powinna oszczędzac, przecież ona kupuje to co oboje z mężem lubią. Jej matka ma swój ogród i kawałek ziemi, daje jej warzywa, da im ziemniaki na zimę, pomaga im jak może , ale teściowej i tak ciągle źle.
Dojdzie do tego że teściowa będzie im wyznaczac, kiedy się mają kochac, nie żartuj Aniu.
Nic nie zrobi i nigdy nie sprosta jej wymaganiom bo teściowa najzwyczajniej w świecie jej nie akceptuje jako żony swojego jedynego syneczka. Najlepsza rada i jedyna to spakować swoje rzeczy i przeprowadzić się do swoich rodziców i dać mężowi ultimatum niech on wybierze kogo kocha bo mam wrażenie że żonę swoją nie za bardzo niestety. Ona jest w ciąży powinna mieć spokój i cisze i "żadna stara torba wytrzepana po cemencie" nie ma prawa jej denerwować. Ja swoją teściowa też widuje raz na rok i to o raz za dużo :D Mó mąż kiedyś też się garnął do swojej matki teraz z biegiem lat nawet już nie ze względu na mnie tylko sam doszedł do wniosku że jest uciążliwa i chyba bardziej kocha swoją córunię a mój mąż to tak dobrze że jest ale niekoniecznie. Poradź jej żeby jak najszybciej się wyprowadziła bo chłopa co woli swoją mamusię niż żonę to nie ma co żałowac bo to nieudacznik i tyle.
"żadna stara torba wytrzepana po cemencie" nie ma prawa jej denerwować. Ło matko z córką, ale się uśmiałam
A bo własnie miałaś się usmiac :d toż nie będe pisac hetera, zołza czy jędza to takie oklepane :D
Nie zapominaj ,że Ty też kiedyś będziesz stara!!!
Nie musi być od razu starą wiedźmą. Może być starszą damą, starszą panią... i kochaną teściową, która z kochanym zięciem obali pół litra jak się spotkają:)
A czy napisałam ,że bedzie starą wiedzmą??? Zwróciłam tylko uwagę ,bo nie lubię gdy w mojej obecności ktoś obraża ludzi starszych....
No ale Mancioch pisała o konkretnej "starej torbie", która może mieć teraz np. 45 lat. Nie szukaj dziur w całym. Miała napisać "torba w średnim wieku"?
hahahah, no nie przesadzaj Jarku, 45 lat to jeszcze nie torba, tylko torebka
Nie teściowa, a teścióweczka:)
...wyluzuj tak pięknie słoneczko świeci ,może na spacer się przejdz.
pada:( od tygodnia pada i pada i pada... ale humor mam dobry :p Udało mi się właśnie zarezerwować (na litość chyba) bilety na jutro do Muzeum Chopina.
Jareczku lepiej pilnuj swoich tereb (to taki mały żarcik ,żebyś nie pomyślał ,że nie mam poczucia humoru)
no, nie! czy tylko ja mam jakies skojarzenia?
A propo ludzi starszych to moja babciunia niestety biedaczka już świetej pamięci bardzo nie lubiła "starych ludzi" to jej określenie :D i faktycznie z młodymi ludźmi mimo bardzo zaawansowanego wieku (zmarła mając 86 lat) miała fenomenalny kontakt. I bardzo ale to bardzo kochała moją mamę czyli uwaga swoją synową. Moja mam zmarła za młodo a babciunia biedaczka poszła na tamten świat zaraz za nią. Wiec czasem zdarzają się wyjątki od tej reguły.
My będziemy starymi wytrzepanymi po zakupach reklamówkami
Użytkownik aggusia35 napisał w wiadomości:
> My będziemy starymi wytrzepanymi po zakupach reklamówkami
i to ekologicznymi. O ile będziecie uważać na to co jecie:D
To tak jak w tym kawale:) jechało dwóch facetów pociągiem razem z 2 kobietami. Na dłuższym postoju , panowie wyszli z przedziału na peron, jeden kupił 2 róże a drugi, 2 torby cukierków.
Weszli do przedziału, ten z różą podszedł i mówi - jedna róża dla jednej róży, druga róża dla drugiej róży.
Drugi pomyślał chwilkę, i powiedział - jedna torba jednej torbie , druga torba drugiej torbie:)
Hahahahahahah a to dobre i nie chodziło mi stara że wiek torba to tylko tak zamiast używac okresleń potocznie używanych w stosunku do teściowych :D
może jest możliwośc zainstalowania jakis drzwi zamykanych na klucz coby teściowa im w kąty nie zaglądała
My też jesteśmy w takiej sytuacji że mieszkamy z tesciami, oni na dole, my na górze. Niestety mam oddzielnie tylko kuchnię, łazienkę mamy wspolną. Powiem Ci że dla mnie jest to sytuacja bez wyjscia. Ja toczyłam boje z tesciowa przez ponad 8 lat, bo tyle jestesmy po slubie, mogliśmy juz dawno byc na swoim (moi rodzice mieli mieszkanie w bloku), tylko mój mąż sie uparł ze nie bedzie mieszkał w miescie (albo raczej z dala od mamusi). Teraz, gdy na swiecie pojawił sie nasz synek na sile szukamy wyjscia z sytuacji, poniewaz okazało sie ze jednak nie trzeba sie trzymac mamusi spódnicy. A przyjscie na swiat dziecka niestety nie poprawiło naszych stosunków, bo tesciowa wie lepiej, i "kiedys to ona robiła inaczej". W tej chwili przestałam sie własciwie odzywac, bo to nie ma wiekszego sensu, a jak mój maz w pewnym momencie zaczał stawac po mojej stronie to usłyszalam - ty mi chcesz zabrac syna. Wydaje mi sie ze dziewczyna musi przetrwac niestety az jej maz dojrzeje do tego by byc głowa rodziny która stworzył. I oby to miało miejsce, tak jak było w moim przypadku wtedy kiedy narodzi sie ich dzidzius.
Matko Jedyna! Co wy pszecie! Wierzyc mi sie nie chce!
Ona powinna wyprowadzic sie jak najszybciej od tesciowej - a mąż albo za nia pójdzie, albo nie. Jesli nie - tym lepiej dla niej - pozbedzie sie niesamodzielnego maminsynka, przy którym nie bedzie szczęśliwa.
Nikomu nie powionna sie na siłę przypodobywać czy podlizywac, czy jak to jeszcze nazwać!
Powinna zyć swoim zyciem i walczyć o swoje szczęście!
I jeszcze jedno. Ludzie, minęły już czasy, kiedy od kobiety wymagało sie, żeby była "grzeczna i bardzo skromna" i praktycznie umiała "zrobic wszystko , smacznie gotujowała i piekła".
Dużo lepiej, zeby była niegrzeczna i w ogóle nie umiała gotować, ale była smodzielna i świadoma swoich potrzeb. lepiej życ skromnie, ale po swojemu, nie bedą niczyim podnóżkiem!
Nie no musze skończyć, bo zagorączkowalam się
Podzielam Twoje zdanie. "Grzeczna, skromna, wszystko potrafi zrobic, smacznie gotuje i piecze". Noz sie w kieszeni otwiera, a sredniowiecze u progu!!
A dopytam (autorke watku): czy wspolzyje regularnie, co by jasnie malzonek zadowolon byl??
Wiesz, może dla Ciebie to dziwne:) ale są jeszcze takie dziewczyny, skromne i umiejące dobrze gotowac, może dlatego, że ją matka dobrze wychowała. Pytasz mnie czy ja współżyje regularnie? czy bohaterka wątku? bo jeżeli o mnie chodzi, to bardzo regularnie,oboje jesteśmy bardzo zadowoleni:))) a czy ona? to nie wiem:)
Agafi, ja napisałam jaka ta dziewczyna jest, widzisz żeby to trafiło na mnie jak byłam w jej wieku, to nie siedziałabym tam 5 minut, i gwarantuję ! że mój mąż biegiem by poleciał za mną.
Nie znam tego chłopaka i nie wiem jaki jest , ani jego matki, ale.............. dziewczyna jest spokojna, nie każda umie pysknąc.
No brawo tak jest popieram ja mniej więcej to samo napisałam ale to jest jeszcze dobitniej napisane. 1000% racji i duża buźka ode mnie
Jedyny sposób to wyprowadzić się - i to na drugi koniec Polski.
Inaczej któraś ze stron zawsze będzie cierpiała.
Matka (teściowa) najmniej - bo jest stroną wydającą rozkazy i strofujacą,
syn (mąż) też - jako gruboskórny facet, nie widzący subtelności szpilek teściowej.
Gdyby ona (dziewczyna) była osobą dominujacą - cierpiałby syn - muszący wybierać pomiędzy dwiema kobietami swojego życia. Ale z tego co piszesz to szara myszka - więc ją czeka ból.
Wiem co mówię. Sama wyprowadziłam się prawie 600 km dalej.
Tyle, że my obie jesteśmy typami dominującymi - a biedny chłopina, w prawie każdej sytuacji był i byłby skazany na wybór, którym i tak nigdy nie zadowoliłby żadnej ze stron (bo byłby to kompromis pomiędzy dwiema wojującymi babami). Decyzja o wyjeździe nie była moja, spowodowana została ofertą pracy - a ja skwapliwie skorzystałam z okazji.
W innym wypadku dawno nie bylibyśmy małżeństwem.
Nie znaczy to, że moja teściowa to zła kobieta - tyle, że zapatrzona w swojego jedynaka. Odległość i sporadyczne spotkania pozwalają nam przetwać.
Akurat teraz (z racji naszych wyjazdów, ktoś powinien zostać z dziećmi) jest u nas. Dzisiaj zakwestionowała moje metody wychowawcze, polegające na wynoszeniu brudnej bielizny spod łóżka na biurko (raz na jakiś czas muszę powtarzać szkolenie -jest skuteczne na jakiś czas, bo jak sama sprzątam -to prezenta zostają częściej) i sprzątnęła
Wynoszenie brudnej bielizny spod łóżka na biurko ? o co chodzi ??
chyba o to, zeby brudy ujrzaly wreszcie swiatlo dzienne i trafily tam, gdzie ich miejsce za sprawa wlasciciela tychze brudow?
ano skarpetki wieczorne..
W ramach wychowywania zamiast do kosza wynoszę mu na biurko (ma w pokoju, do którego nikt z korytarza nie wchodzi - pod łóżkiem wyglądałyby głupio przez cały dzień). Pomaga - ale trzeba przeprowadzać szkolenie przypominające - hehehe
aaaa o ja nie kumata. :) Zastanawiałam się właśnie ostatnio czy wszystkich talerzy które zostawia moja córka i rzeczy które nie powinny być tam gdzie są nie zanosić jej do pokoju :):)
Mojej córce wszystko co zostawia po drodze (a jest bałaganiarą przeokropną) wrzucam do łóżka (tornister, ubrania, książki, worki z butami). Ciągle jej obiecuję, że talerze ze stołu w kuchni też tam będą ladować (na szczęście jedzenie mieszka w kuchni, od małego tępie jedzenie przy biurku, komputerze, w dużym pokoju - tu tylko jak jest specjalna okazja) - ale jakoś szkoda mi zastawy - bo jak machnie pościelą...
Muszą się wyprowadzić. Zresztą co to za małżeństwo mieszkające z rodzicami? Nie rozumiem jak mąż może chcieć zostać z mamusią. Mojej obecnie już ex-teściowej mogłam się przypodobać jedynie umierając w cierpieniach. Sposób był zbyt uciażliwy więc rozstałam się z jej synkiem:)
co to za mamisynek, ktory nie umie odciac pepowiny od mamy??!
ja Wam powiem jedno.... ja takze lekko miec nie bede:(
moj narzyczony mieszka daleko odemnie... ale jak tylko jestem u niego.... jego mamie wszystko nie pasuje doslownie wszystko!!!! ;((( ehh....
matki o swoich synów sa tak zazdrosne, ze naprawde trzeba miec silny charakter by dac temu rade....
Mamo Różyczki.... czy ten facet jest jedynakiem??? dlaczego on nie broni swojej żony przed matka???
Biedna ta dziewczyna!!! co to za potwor jakis;(
Saro pisałam w poście 17 ze jest jedynakiem, z tego co mówiła sąsiadka mamy, podobno zwraca uwagę matce żeby dała jej spokój, ale jak jest w rzeczywistości, tego nie wiem. Może też się boi sprzeciwic mamusi, kto go tam wie.
Oni nie mieszkają w tej samej miejscowości co sąsiadka mojej mamy, tylko 15 km, myślę że jej mama powinna tam wkroczyc i się wtrącic.
Jak się wyprowadzimy na działkę do nowego domu, to mieszkania w Warszawie nie sprzedam, zostanie dla córki, jak wyjdzie za mąż od razu pójdą na swoje. Moim zdaniem, młodzi od razu powinni mieszkac sami, wtedy i teściowa nie jest taka straszna, jak ją malują:)
Masz całkowitą rację :))
Moim zdaniem jak tam sie wtraci jeszcze mamusia drugiej strony to rozpeta sie III wojna swiatowa i na koniec to juz nikt nie będzie wiedział o co poszło tylko będą sobie robić na złość dla zasady
Tak napisałam, ale jej mama na pewno się nie wtrąci, bo to spokojna kobieta, taka sama jak córka. Ojcu nic nie mówią, bo jakby wypił to......... by tam pojechał i niezły bajzel zrobił.
W jednym z programów Cejrowski dał bardzo mądre rady mężczyznom na temat teściowych i własnych matek. Jeśli Córka znajomej mieszka z teściami to jej mąż powinien powinien porozmawiać ze swoją matką i wyjaśnic jej , że ja kocha i szanuje ale teraz najważniejszą osobą w jego życiu jest jego żona. I powinien wyznaczyc teren na ktory jego matka nie powinna wkraczac i ingerowac w ich zycie czy tez okazywać niezadowolenie synowej.
Vikuniu, to zależy jaki syn, jeden się postawi, inny nie! tak samo z synową, może jakby dziewczyna od razu nie pozwoliła sobie na głowę wejśc, byłoby inaczej.Teściowa zobaczyła że synowa nic nie mówi , spokojna, to mozna sobie ją podporządkowac, tylko nie pomyślała jaką krzywdę jej robi.
skąd ja to znam
Teściowe...
O matko, to przeszłaś dziewczyno ze swoją teściową, ciekawa jestem z pod jakiego znaku jest Twoja teściowa, bo chyba nie z pod skorpiona? Nie wiem ile w tym prawdy, ale podobno wiedźmowate teściowe zawsze są z pod tego znaku. Przepraszam nie chce nikogo tutaj urazić , ale tak słyszałam:)
To mnie teraz pocieszyłaś. Ja skorpion jestem:) Ciekawe jaki mi się zięć trafi:) Na szczęście Marta ma dopiero 3 lata:)
Wiedziałam że się tutaj wpiszesz
Dobrze że horoskopy bierze się pół żartem pół serio:)))
Ciekawe jakimi tesciowymi są panny???
Panienki i Wagi podobno są najlepszymi teściowymi, moja mama jest Wagą, mój mąż na nią złego słowa nie powie, zawsze się dogadują:)
Hahahaaaaaaaaaa, moja teściowa to "waga" :)) Ja panna , ma sie rozumiec;)) I powiem Ci nie narzekam:)
No widzisz Makusiu, ciekawe jaki ze mnie małpiszon dla zięcia będzie, bo ja z pod Lwa, podobno to też niezłe gagatki:)))
Dla zięcia ... i dla synowej???
O synowej nie myśle, młody jeszcze taki malutki:)ale do zięcia, zbliżam się coraz szybciej:)))
To fakt:)
Ja jestem skorpionem z ostatniego dnia jego panowania, a pani M. strzelec ...
ale palnęłam:)
Nic się nie stało :) rozbawiłaś mnie :)
ha ha ja też jestem Skorpionem a oja teściowa Baranem :)
Toffik kochana, jak szczęś;liwie doczekamy, to może przeczytamy wątek o Tobie, który za kilkanaście lat założy Twój zięć
Ciekawe co napisze:)
Łoj szczesciaro. To bedziesz tą lepsza teściowa :)
Jeszcze bliżnięta:(
Bliźniaki też podobno spokojne:)
Bliźniak ja sama nazwa mówi ma 2 natury :)
No własnie :)
No to współczujcie naszym zięciom z góry: ja i małżonka to skorpiony:) Ale będzie jazda!
No to mają przechlapane, pokąsacie ich że ho, ho
To spod innego znaku zodiaku są lepsze teściowe...?czy to ogólnie ludzie są lepsi...?Dla mnie dziwne ,że ktoś w takie rzeczy wierzy...
Wg mnie teściowa też człowiek.a ludzie są różni i teściwe są różne...
Wydaje mi się,że opisany przypadek to matka zazdrosna o to,że ktoś(czyli świeżo poślubiona żona)kocha bardziej jej syna jak ona-jest po prostu zazdrosna...
...ale może mi się tak wydaje,bo nie mam i nie miałam tego problemu...
Użytkownik jaska2503 napisał w wiadomości:
> To spod innego znaku zodiaku są lepsze teściowe...?czy to ogólnie
> ludzie są lepsi...?Dla mnie dziwne ,że ktoś w takie rzeczy wierzy...Wg mnie
> teściowa też człowiek.a ludzie są różni i teściwe są
> różne...Wydaje mi się,że opisany przypadek to matka zazdrosna
> o to,że ktoś(czyli świeżo poślubiona żona)kocha bardziej jej syna jak
> ona-jest po prostu zazdrosna......ale może mi się tak wydaje,bo nie mam i
> nie miałam tego problemu...
Nie bardziej , tylko inaczej:))
Nic nie mówię ale dobrze słyszałaś