Trochę się dzisiaj zirytowałam. Już po raz trzeci, czyli co roku w sezonie znajomy prosi o pożyczenie suszarki do grzybów. Powiedziałam, że robię to niechętnie, bo suszarka już ledwo zipie ( mam ją trzy- lata) i jest mocno eksploatowana. Zaznaczyłam, że może się zepsuć. Na co usłyszałam, że on zaryzykuje, bo koszt takiej suszarki to ok 50-70zł a on potrzebuje ją tylko raz w roku. Po rozmowie ze mną u mnie w pracy, pojechał do mnie do domu i mąż mu suszarkę pożyczył.
Przy okazji tego zdarzenia przypomniały mi się inne sytuacje zasłyszane od znajomych. Pożyczona kosiarka do trawy, oddana brudna i bez paliwa, kosiarka z uciętym i posklejanym kablem. Długo by wymieniać bo sytuacji takich ze słyszenia i z życia znam wiele. Nie jestem przeciwna grzecznościom dobro sąsiedzkim. Zepsuła się kosiarka, dlaczego nie mam pożyczyć, ale oddaj ją w takim stanie w jakim pożyczyłes. No i szerzące się cwaniactwo. Sąsiad ma elektryczne nożyce do żywopłotu to mi pożyczy. Po co mam kupować.....wrrr
Co o tym sądzicie? Jak to jest z tym pożyczaniem u Was?
Owszem,pomoc sąsiedzka jak najbardziej,jestem za tym ... Ale życzliwa i obustronna ! Jeden jedyny raz pożyczyliśmy auto,bo sąsiedzi jechali do szpitala ...Następnym razem już się nie zgodziłam ... Poza tym podobnie jak u Ciebie kwestia pożyczania kosiarki.Trwało to 3 lata ! Nowa kosiarka na dwie rodziny ... Właśnie rozpoczynał się sezon koszenia,więc zaraz z mety powiedziałam DOŚĆ ... Obrazili się śmiertelnie i przy zdawkowym powitaniu wyczuwam,że to ja jestem nie w porządku,a nie oni ... Kosiarkę niestety musieliśmy kupić nową ... Pogoń go Alll,bo nie dasz rady ...
Kwiatku, ale najbardziej niepoprawnym optymistą jest mój mąż. Kosiarkę też musieliśmy kupić nową, bo pożyczał znajomym do koszenia nie trawy a jakiegoś ugoru. Co z tego że ostrzył nóż jak po kolejnym sezonie rozwalił się jakiś trzpień. Zawsze wychodzę w takich sytuacjach na tą złą ....no i dzisiaj też.
Ja po prostu, nie umiem zrozumieć takiego toku myślenia. Jak można żyć w ten sposób? To zwyczajne pasożytnictwo!
Najlepsze w tym wszystkim jest to,że oni są obrażeni na mnie,nie na mojego męża ... Sąsiedzi znaleźli winną, to oni są w porządku i nie mogą sobie nic zarzucić ... Sąsiadka jest tak złośliwa,że teraz jak mąż kosi to potrafi przez płot rzucić mu piwko ... Polskie sąsiedztwo,niech to cholera !
Podobno żony i samochodu sie nie pożycza:) ja tylko raz pożyczyłam sąsiadce maszynkę elektryczną do mielenia mięsa. Nie wiem co ona zrobiła, ale oddała mi maszynkę uszkodzoną. Od razu tego nie zauważyłam, dopiero jak samej mi była potrzebna. Plastikowa podstawka zakładana wysoko na lej maszynki,na którą kładzie się mięso, była pęknięta i sklejona jakimś klejem , gdy ją założyłam od razu miejsce sklejenia rozpadło się na pół. Nie powiedziałam jej o tym, bo schowałam ją do szafki i nie oglądałam, a później to już musztarda po obiedzie. Teraz jak nawet po coś przychodzi , to odmawiam, chyba że jest to coś do jedzenia , typu cukier, sól czy mąka, wtedy jej pożyczam. Kosiarkę też mamy nową, bo kochany brat mojej mamy pożyczył i złamał nóż( oczywiście, moja mama jest taka dobra dusza, pożyczyła mu ją bez naszej wiedzy) mąż się wkurzył, kupił nową kosiarkę, zmienił kosiarce lokal i zamknął na cztery spusty.Powiedział mamie, że w składziku ma sporo ważnych i potrzebnych rzeczy, więc jej kluczy już nie da. Jak teraz wujaszek chce coś pożyczyć, mama mówi że nie ma kluczy:)
moze i jestem mało kolezenska malo sąsiedzka itd. ale mam znany dobry zwyczaj nie pożyczaj! znajomi i sasiedzi wiedza ze odemnie nic nie pozycza bo taka jestem i juz. sama ciezko zapracowalam zeby cos miec i dawniej nie raz nie dwa oddano mi zepsuta pozyczona rzecz.teraz sie nauczyłam.mowie wprost NIE POZYCZE i juz,a niech sie gniewaja obrazaja i mysla sobie co chcą. pieniadze na drzewach nie rosna zeby wyrzucac je w błoto bo ktos zepsuje cos co pozyczy i powie z durna mina PRZEPRASZAM.
aha i ja tez od nikogo nic nie pozyczam.jak cos jest mi niezbedne to sobie na to odkladam i kupuje.
moj tata zawsze mówi GRZEBIENIA,AUTA I ŻONY NIE POZYCZAM kolejnosc nie przypadkowa hi hi
,,Dobry zwyczaj nie pożyczaj" i tego się trzymam! Nie moje nie ruszam a jak potrzebuje to zbieram pieniądze i kupuję bo na pożyczonym diabeł siedzi.Nie raz miałam nauczkę to przyszli po sól,to po jajka ,to po 10 zł a jak trzeba było oddać to unikali mnie na drodze.Mnie też z nieba nie kapie i staram się tak dysponować gotówką żeby starczało od do..
No ja chyba z pożyczkami to pobiłam rekord naiwności.Mam domek nad jeziorem, drugi sezon prawie wcale nie korzystam, bo tak się złożyło, że mam same choroby w rodzinie (aktualnie teściowa w szpitalu od 5 miesięcy) i użyczałam ten domek , w sumie jeździły trzy rodziny. W końcu pojechałam we wrześniu i ja.Owszem w domku czysto, ale chciałam włożyć naczynia do zmywarki, a tam brudna woda, taka z naczyń, które były w zmywarce, ale pewnie się nie umyły.Ktoś te brudne naczynia musiał wyjąć i umyć ręcznie.Winnych nie ma.Ostatnia rodzina- dwie dorosłe osoby, twierdzą ,że przez tydzień nie używali zmywarki.Trochę dziwne, bo w domu mają, wiec nie chce mi się wierzyć, że na urlopie nagle zapragnęli myć ręcznie.Ja wszystko rozumiem, zmywarka mogła się zepsuć, to się zdarza, ale można było mnie uprzedzić. Ponieważ byłam tam tylko w sobotę i niedzielę, to jej nie zdążyłam naprawić.Udało mi się tą brudną wodę wypuścić i umyć jako tako w środku.Nie pobiera wody. Zaznaczam,że nawet złotówki nie brałam za taką "pożyczkę", myślałam dobrze, że ktoś jeździ, bo domek nie wygląda na opuszczony i nie kusi potencjalnych złodziei. Doszłam do wniosku, że jednak wolę, żeby stał pusty.
Alu po co suszarka :!!! masz piecyk z termoobiegiem ? to jesli tak to problem z glowy , nastawic na najmniesza temperature i grzybki sobie pomalutku schna Poradz tak tez znajomemu i nie biedziesz miec z nim problemow
Jednak mimo wszystko najlepiej suszyc grzybki na sloncu
Od kiedy zobaczyłam grzyby suszone w suszarce ( wcześniej suszyłam właśnie na termoobiegu w piecu) wiedziałam, że muszę ją kupić. Po pierwsze- suszą się o wiele szybciej, po drugie wysuszony miąższ pozostaje biały. Wyglądają o wiele lepiej od tych suszonych w piecu. Wydaje mi się, że i smak mają lepszy, no ale może to być odczucie subiektywne.
Wydaje mi się że można pożyczać jak najbardziej ......ale nie wszystko i nie wszystkim nie gniewała bym się gdyby ktoś po uszkodzeniu mojej własności spojrzał mi w twarz i po prostu się przyznał .....najczęściej jednak tak się nie dzieje więc jedyne wyjście wyciągać wnioski !!!
Moi rodzice zawsze powtarzali: - nigdy od nikogo niczego nie pożyczaj, odłoż pieniądze i kup swoje. Jeżeli jednak musisz pożyczyć to oddaj w takim samym stanie lub lepszym niż pożyczyłaś.
Sama trzymam się tych zasad, jednak jak widać nie każdy tak podchodzi do pożyczek.
My pozyczalismy sasiadom wiertarke.. ktora po powrocie zawierala same spalone wiertla.. :(((
Grzybki suszone ..odkad przezylam suszenie w piekarniku u Krysi64..caly piekranik byl pelny.. jest berdziej wydajne niz suszarka. Posiadam jedno i drugie.. grzyby z piekarnika.. pachna mi jakos intensywniej.
A co powiecie na fakt, oddania samochodu do likwidacji stluczki z tylu.. (2cm) na zderzaku..a odbieracie smaochod z tylu wyreparowany jak nowka..az przodu macie to co przedtem bylo z tylu... i jeszcze obsluga warsztatu wmawia wam, ze to juz bylo!!!!! (Jasne bo jade 770km po to aby dac tyl naprawic..a przed niech se jest pekniety).. Do dzis przezuwam to wydarzenie.. bo czuje sie oszkana... Do tego dzwonia z warsztatu..pytajac: czy mamy zrobic to co jest z przodu do poprawki.. odpowiadam.. - nic nie robic, bo tam nic nie ma do roboty!!! ale pan chyba bylo gluchy... bo mimo tego pokleili przod...nieudolnie.. po co..skoro.. niby to juz bylo...???? a ja nie kazalam nic robic???? Wrabali gdzies autem a mnie dostal sie "czarny Piotrus"... rozczarowanie totalne..
Pozyczac nie lubie niczego nikomu ani od innych nie pozyczam.. Wierze Ci, ze jestes zla.. i masz do tego pelne prawo.. pogadaj z mezem.. na temat tej komitywy z sasiadka.. bo wychodzi na to, ze on by pozyczyl..ale zona nie pozwala.. a to powinno byc wasze wspolne zdanie... :/
Ja napożyczałam się i komuś i sobie...Drobne agd(maszynka do strzyżenia włosów,maszynka do mięsa) wędrowały po znajomych,aż do czasu jak np maszynka zaczęła "szwankować" i wtedy znajomi pokupowali sobie nowe a ja zostałam ze starą,ledwie zipiejącą... i złością sama na siebie...Kupiłam teraz nowe sprzęty i stanowczo się trzymam postanowienia NIE POŻYCZAM!!! Kiedyś pożyczyłam kuzynom namiot i wydeptałam do nich drogę,aby oddali...Niestety nie oddali,bo został porwany...przez jakieś zwierze(bezmyślność rozbijać namiot na podwórku,gdzie biegają zwierzęta).Mąż pożyczył nową piłę motorową(sprzęt zawodowy,a nie amatorski) i była używana niewłaściwie(mimo szczegółowych objaśnień) i też musieliśmy włożyć w jej naprawę prawie wartoś nowej).więc pożyczki przeważnie przechodzą przez naszą kieszeń....chyba,że pożyczamy odpowiedzialnym ludziom,który o pożyczony sprzęt dbają bardziej niż o swój(a tacy są-naprawdę!).
Co do mego pożyczania od innych to wolę nie ryzykować i nie pożyczać...chyba,że butelkę octu lub kg soli,bo to odkupię i po sprawie
Ja nie pożyczam. Niestety kilka razy boleśnie się przekonałam że nie warto tego robić, nawet pożyczając własnej mamie :( która niejednokrotnie zniszczyła moje rzeczy lub nimi zadysponowała bez mojej wiedzy.
Dobry zwyczaj nie pożyczaj. Trudno się tego wiernie się trzymać. Ja sama staram sie nie pożyczac niczego ale czasem zdarza mi się np teraz pożyczyłam od sąsiada wielgachne miski. Potrzebne mi były do robienia kapusty raz w roku.Hii Hi i własnie mówiłam do męża że to ostatni raz bo musimy sobie taką wielką miskę kupić. Przyda sie w domu. Z tymi sąsiadami często sobie coś pożyczamy i wychodzimy bezinteresowanie z sąsiedzka pomocą są to starsi ludze i może dlatego szanują czyjeś rzeczy.Ja zawsze szanuję czyjeś jeszcze bardziej niż swoje. Mąż parę dni temu jak sąsiad męczył się z siekierą przy rąbaniu drewna pożyczył mu topur. Sam wyszedł z chęcią pomocy. Ja kiedyś zgubiłam swoje widły i pożyczałam od sąsiada bo na gwałt potrzebaowałam się dokopać do ziemi z kompostu. Bez tego żyć się nie da :):) Kiedyś nam się zepsuła kosiarka i pożyczaliśmy. Innym razem sąsiadowi podkaszarka i pożyczał od nas. Bardz dobrze mi się pożycza z tymi sąsiadami. Zreszta są to ludzie na których zawsze liczyć można i ja też staram się aby oni zawsze mogli liczyć na mnie. Natomiast mam znajomch zamożnych. Kiedyś koleżanka pożyczyła odemnie biżuterię na sylwestra oddała zepsutą coś tam sie urwało, o perłach zapomniała musialam się upominac z torebki zepsute zamknięcie wku... się bardzo. Innym razem pozyczyli od nas materac dmuchany oddali przebity nawet nas nie informując. Powiedziałam im o tym ( materac był nowy).oddali pieniądze ale materaca o takich wymiarach w kolorze granatowym już nie produkują i to mnieskłoniło do zastanowienia czy warto im coś pozyczać. Za jakiś niedługi czas znów chcieli pożyczyć materac tamten mąż jakoś posklejał. Pożyczyłam im ten posklejany. Mieli pretensje że dziurawy. U nich dzieciaki skakały po tych materacach i podejrzewam że to ich sprawka. Nareszcie pojechali kupić sobie maerac. dziwiło mnie że dopiero teraz bo to są na serio bardzo zamożni ludzie i im pieniędzy na takie rzeczy nie brak. Nie wiem czy zauważyliście im bardziej zamożny człowiek tym bardziej nie szanuje czyiś rzeczy. Bynajmniej wśród moich znajomych. Nie pamiętają że pozyczyli a już najbardziej mnie wkurza jak ktoś pożycza komuś moje książki.
Tzn. jak ktos nie pozycza..to jest zlym czlowiekiem..ale ten co pozyczyl od kogos i zepsul..czy oddal brudne.. itd..ten to musi byc dobry :P Mozna pozyczyc, jak sie ma pewnosc komu sie pozycza.. jednak zawsze mozna sie "poparzyc" ludzie roznie reaguja.
Ja bardzo chetnie pozyczam wszystko i nawet oddaje sasiadom rzeczy nie uzywane , nam nie potrzebne. Mamy tak fajowo z tym pozyczaniem, jak wprowadzilam sie na wies rok temu, to sasiad nie tylko pozyczal ale sam "pracowal" swoimi maszynami w moim ogrodzie, albo w domu. Oczywiscie odplacam sasiadom jak moge, robie im torty urodzinowe, robie przyjecia, zapraszam na bigos:)))))))))) Ostatnio "pozyczylam" meza sasiadki i pojechalismy do lasu na grzybobranie, bo sama balam sie byc w nieznanym lesie :))))
Tineczko, ale my się chyba nie rozumiemy. Przecież nie chodzi o zwykłą wzajemną życzliwość, bo taka jest jak najbardziej pożądana. Żyjemy obok siebie to dlaczego mamy być wrogami? Ja także wydaję sprzęt nie używany. Ostatnio np. dwa elektryczne noże. Jeden nawet nie rozpakowany. Ostatnio uwielbiam piec, i myślisz, że zjadam wszystko? Zepsuł się sąsiadce robot jak robiła ciasto oczywiście, że pożyczyłam. Robimy opryski w ogrodzie i został preparat, mąż idzie do sąsiada. Denerwuje mnie tylko pasożytnictwo!!!! Często drogi sprzęt, kupowany kosztem wielu wyrzeczeń niszczony jest przez znajomych, którzy nie szanują cudzej własności. Jak można pożyczać kosiarkę do trawy i kosić badyle na ugorze? Ty będziesz o tą kosiarkę dbała i konserwowała a jak zwróci ją zepsutą i powie przecież ta twoja kosiarka ma już 7 lat to i się zepsuła. To co nie denerwowałabyś się? Suszarka do grzybów, wydatek malutki ok 50 złotych, kupisz ją dla siebie a pracuje na dwie rodziny i co jak się zepsuje Ty znowu kupisz na dwie rodziny bo tamten się nie poczuwa?
Kochana, ja bardzo dobrze zrozumialam :) Roznica miedzy nami jest taka, ze u nas zadna maszyna i zaden sprzet nie kosztuje wielkich wyrzeczen ani glodu rodziny.
Jedno, czego absolutnie nie rozumiem , to pozyczanie drogich sprzetow a potem biadolenie, ze ktos ten sprzet zniszczyl, tego naprawde nie rozumiem.......po jakiego czorta pozyczac "komus" taki wartosciowy sprzet????
Pasozytnistwo nie zaistnieje jak nie bedziesz pozyczac, prawda??? A jak pozyczasz, to nie biadol pod niebiosa......chyba, ze jestes masochistka i potrzebujesz bodzca do niezadowolenia :)))
Caly ten watek jest dla mnie bezsensowny, bo chyba nikt nie zmusza Ciebie do pozyczania czegokolwiek wbrew Twojej woli????
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości: Caly ten watek jest dla mnie > bezsensowny..... A czy Twój wątek Tineczko " Smutno mi..." jest sensowny? Nie jestem masochistką ani starą kobietą skarżącą się na upływ czasu, żalącą się nad tym co minione.
Stoje po Twojej stronie, bo nie skarzylas sie na fakt pozyczenia..tylko na to w jaki sposob inni ludzie traktuja cudza wlasnosc. Ja tez kiedys opisalam tu, ze zrobilam komus tort i to niezaplacona robota.. i rowniez skwitowano to, ze "po co robisz? nie masz na chleb? " ale to nie o to chodzi.. dyskusja byla na temat samej pracy i docenienia przez innych a nie czy ja to musze robic.. czy nie.
Ach Tineczko.....ano jestem młoda tego się nie da ukryć, w każdym bądź razie młodsza od Ciebie :))))) Moje marudzenie to kropelka w morzu Twoich marudnych wypowiedzi. Wystarczy poczytać :))))))) Nie mam zwyczaju krytykować każdej osoby która ma inne niż ja poglądy. A może to domena starych ludzi...???? ;)))))))))))))))
Hi.. A gdzież to Tineczka tak strasznie marudzi??? Bo jakoś nie zauważyłam.. Wręcz przeciwnie- cieszy się życiem i daje dużo MĄDRYCH rad :) Jak MĄDRA, DOŚWIADCZONA Kobieta. I szczerze mówiąc, gdyby nie to, że wiem ile ma lat- w życiu bym się nie zorientowała w jej wieku.. Przez tą młodzieńczość w podejściu do życia właśnie... Alll- to już wiadomo od wieków- nie metryka świadczy o naszym wieku..
wypić alkohol przeznaczony na nalewkę i iść na spacer do lasu lub ogrodu popatrzeć na liście póki są kolorowe Nalewka łatwa i szybka i efekt murowany,bo nie ma nic lepszego niż spacer po "rozweselaczu"... sorki,ale jakoś mi wesoło ;)))))
Powiem Ci jedno Agus, chciałabym wyglądac w wieku Tineczki jak ona, miec tyle werwy , zapału i chęci do pracy i życia. Chyba jednak nie będzie mi to dane, bo dobiegając do 40 już mnie bolą gnaty:) a te cholerne kolano, daje mi tak popalic, że mi się życ odechciewa:( Często się z nią nie zgadzam, ale zawsze ją podziwiam ,bo jest świetną matką, babcią i kucharką.
Ech MR, po 60-tce na discotece jeszcze bedziesz wywijac :))))))..........mimo bolacych gnatow ! Kolano zoperuja , tak jak mnie biodro i bedziesz jak nowo narodzona :)))))
Nie metryka świadczy o wieku. Jeszcze nie dawno myślałam, że stary to jest 40 latek. Teraz ta granica się ciut przesunęła:) Mimo tego nikogo starym nie nazywam a tego, że jestem młodsza nie uważam za argument. :))))))) Tineczka marudząca? Nie... Tineczka walcząca, przekonująca, zadziwiająca-jak najbardziej. Chyba najbarwniejsza postać tutaj- czy się z nią zgadzamy czy nie:)))
Kochana, czas gna nie ublagalnie.....i Ty bedziesz "stara" zanim sie obejrzysz.......a moje motto zyciowe to : "w "starym" ciele, mlody duch" :))))))))
A tak na marginesie, uwazasz wszystkich po 60-tce za STARYCH???? Matulu, moja Mama 82 uwaza sie za mlodzienca pierwszej klasy :)))))))))
HI :) Niektórzy ludzie rodzą się starzy- i całe życie starzy są - niezależnie od wieku biologicznego- wiecznie narzekają, marudzą i są nieszczęśliwi;/ - czasem z byle powodu.. :P
A niektórzy- jak np Ty i Twoja Mamsia... Wiecznie młodzi :D I to jest piękne :D
Hihi:) Czasami musze w lewo sie zakrecic, bo w prawo zaboli.......ale co mi tam i tak sobie tancze, kiedy ochota tylko przyjdzie:))))) Jeszcze troche i z wnuczkiem bede walcowac :)))))
Mamcia, polglucha, zapomina duzo........ale zadnego dnia nie zapomni pomalowac oczy, bo nawet po gazete do skrzynki nie pojdzie bez makijazu .........hihihi
Bosze, moj (byly) malzowaty byl starym zanim sie urodzil :)))))))
Wcale nie wiem :))) Niebezpieczne takie deklaracje ......jejku.......a jak mnie posadza o skleroze starcza, to co ???? Odbiora mi milosc do Ciebie??????
To trzymam Cie za slowo :))))) Jak mi serce peknie, to odszkodowanie bedzie nalezalo sie moim potomkom.......kurcze jest jakis sklad na WZ-cie w razie czego ???...hihihi
jest takie powiedzenie,,pożycz pieniądze kupisz sobie wroga,jak najbardziej prawdziwe.Ja nie jestem zwolenniczką pożyczania,wychodze z założenia,że lepiej kupić swoją a nie pożyczać.A jeżeli ktoś pożyczył to niech odda w takim stanie w jakim dostał.Jednym słowem pożyczanie dla mnie jest zwykłym pasożytnictwem-aby żerować na kimś.
Oooo! W ubiegłym roku mąż kupił (dla mnie, bo niby dla kogo innego? ) wielki gar emaliowany typu powidlak. Kosztował chyba 150 zł! Zgłosiła się znajoma, czy może pożyczyć na kilka dni (!!!) do zrobienia powideł, bo nie chce się narażać na niepotrzebny (???!!!) wydatek. Pożyczyłam, ale niechętnie, bo był nowy i mój, i nowiutki. Oddała po tygoniu... PRZYPALONY!!!! Myślałam, że padnę trupem! Na szczęście, udało się "reanimować" mój powidlak.
Jeszcze tego by brakowalo! Nawet nie zdazylam uzyc mojego pieknego nowego gara, a juz zostal pozyczony (i zniszczony...). Niestety, nie zajrzalam i nie sprawdzilam zaraz po oddaniu, dopiero po jakims czasie te "niespodzianke" zauwazylam. Nauczke mam. Gara juz nie pozycze. Innych rzeczy tez raczej nie. Tej znajomej.
Ja tam pożyczam: gary, książki, płyty, sprzęt ogrodniczy. Kiedy na studiach żyliśmy w komunie to pozwalało się siedzieć na kompie, pożyczało się i żarcie, a raczej wszystko było wspólne w lodówce. (Każdego dnia ktoś inny miał dyżur i gotował gar zupy dla 7 osób.) Tylko do pożyczania drogiego sprzętu elektronicznego mam dystans od kiedy kumpel zepsuł mi skaner, próbując zeskanować nań dupę.
Z pożyczaniem miałam różne przygody. Pożyczałam ja i pożyczano ode mnie. Z tym, że ja sama pożyczam naprawdę sporadycznie, a dystansu nabrałam po pewnej przygodzie, która mi się przytrafiła dawno temu, gdy mieszkałam na sublokatorce. Otóż nie miałam wówczas ani radia, ani telewizora. Koleżanka z drugiego pokoju zaproponowała, że pożyczy mi swoje radio tranzystorowe. Przyjęłam jej propozycję, ale to radio po jakichś dwóch tygodniach przestało grać. W tamtych czasach takie radio to był spory wydatek. Zaniosłam je do naprawy, zapłaciłam niewiele mnie niż za nowe. Po naprawie natychmiast oddałam, powiedziałam co się stało i przez pewnie ponad dwadzieścia lat niczego nie pożyczałam. Jednakże jakieś trzy lata temu dostałam sporo jabłek, pomyślałam, że może warto zrobić sok (nidgy wcześniej nie robiłam), znajomi mają sokownik więc spytałam koleżankę czy mi go pożyczy. Ona zaproponowała abym spytała jej męża "bo on się tym zajmuje". Oczywiście męża nie pytałam tylko kupiłam sokownik. W tym roku ta koleżanka miała dużo do przerobienia czarnej porzeczki i spytała czy ja pożyczę jej swój, to szybciej całość przerobi. Oczywiście, że jej pożyczyłam, a myślę, że ona wcale nie pamiętała w jaki sposób mnie potraktowała. Zreszta zgadzam się z opinią większości, że pożyczanie rzeczy niesie ze sobą spore ryzyko, że nie otrzyma się rzeczy w takim stanie jak się pożyczało, albo i nie dostanie się wogóle. Kiedyś pożyczyłam znajomemu klucz nastawny, minęło pięć albo i sześć miesięcy kiedy poprosiłam o zwrot. Usłyszałam zdziwione: przecież ja od ciebie klucza nie pożyczałem. O nie oddanych książkach nie wspomnę, dlatego teraz niektórych książek i niektórych innych rzeczy nie pożyczam. Reasumując: pożyczam, ale nie wszystkim i nie wszystko
Trochę się dzisiaj zirytowałam. Już po raz trzeci, czyli co roku w sezonie znajomy prosi o pożyczenie suszarki do grzybów. Powiedziałam, że robię to niechętnie, bo suszarka już ledwo zipie ( mam ją trzy- lata) i jest mocno eksploatowana. Zaznaczyłam, że może się zepsuć. Na co usłyszałam, że on zaryzykuje, bo koszt takiej suszarki to ok 50-70zł a on potrzebuje ją tylko raz w roku. Po rozmowie ze mną u mnie w pracy, pojechał do mnie do domu i mąż mu suszarkę pożyczył.
Przy okazji tego zdarzenia przypomniały mi się inne sytuacje zasłyszane od znajomych. Pożyczona kosiarka do trawy, oddana brudna i bez paliwa, kosiarka z uciętym i posklejanym kablem. Długo by wymieniać bo sytuacji takich ze słyszenia i z życia znam wiele.
Nie jestem przeciwna grzecznościom dobro sąsiedzkim. Zepsuła się kosiarka, dlaczego nie mam pożyczyć, ale oddaj ją w takim stanie w jakim pożyczyłes.
No i szerzące się cwaniactwo. Sąsiad ma elektryczne nożyce do żywopłotu to mi pożyczy. Po co mam kupować.....wrrr
Co o tym sądzicie? Jak to jest z tym pożyczaniem u Was?
Owszem,pomoc sąsiedzka jak najbardziej,jestem za tym ... Ale życzliwa i obustronna !
Jeden jedyny raz pożyczyliśmy auto,bo sąsiedzi jechali do szpitala ...Następnym razem już się nie zgodziłam ...
Poza tym podobnie jak u Ciebie kwestia pożyczania kosiarki.Trwało to 3 lata ! Nowa kosiarka na dwie rodziny ...
Właśnie rozpoczynał się sezon koszenia,więc zaraz z mety powiedziałam DOŚĆ ...
Obrazili się śmiertelnie i przy zdawkowym powitaniu wyczuwam,że to ja jestem nie w porządku,a nie oni ...
Kosiarkę niestety musieliśmy kupić nową ...
Pogoń go Alll,bo nie dasz rady ...
Kwiatku, ale najbardziej niepoprawnym optymistą jest mój mąż. Kosiarkę też musieliśmy kupić nową, bo pożyczał znajomym do koszenia nie trawy a jakiegoś ugoru. Co z tego że ostrzył nóż jak po kolejnym sezonie rozwalił się jakiś trzpień.
Zawsze wychodzę w takich sytuacjach na tą złą ....no i dzisiaj też.
Ja po prostu, nie umiem zrozumieć takiego toku myślenia.
Jak można żyć w ten sposób? To zwyczajne pasożytnictwo!
Najlepsze w tym wszystkim jest to,że oni są obrażeni na mnie,nie na mojego męża ...
Sąsiedzi znaleźli winną, to oni są w porządku i nie mogą sobie nic zarzucić ...
Sąsiadka jest tak złośliwa,że teraz jak mąż kosi to potrafi przez płot rzucić mu piwko ...
Polskie sąsiedztwo,niech to cholera !
Podobno żony i samochodu sie nie pożycza:) ja tylko raz pożyczyłam sąsiadce maszynkę elektryczną do mielenia mięsa. Nie wiem co ona zrobiła, ale oddała mi maszynkę uszkodzoną.
Od razu tego nie zauważyłam, dopiero jak samej mi była potrzebna. Plastikowa podstawka zakładana wysoko na lej maszynki,na którą kładzie się mięso, była pęknięta i sklejona jakimś klejem , gdy ją założyłam od razu miejsce sklejenia rozpadło się na pół.
Nie powiedziałam jej o tym, bo schowałam ją do szafki i nie oglądałam, a później to już musztarda po obiedzie. Teraz jak nawet po coś przychodzi , to odmawiam, chyba że jest to coś do jedzenia , typu cukier, sól czy mąka, wtedy jej pożyczam.
Kosiarkę też mamy nową, bo kochany brat mojej mamy pożyczył i złamał nóż( oczywiście, moja mama jest taka dobra dusza, pożyczyła mu ją bez naszej wiedzy) mąż się wkurzył, kupił nową kosiarkę, zmienił kosiarce lokal i zamknął na cztery spusty.Powiedział mamie, że w składziku ma sporo ważnych i potrzebnych rzeczy, więc jej kluczy już nie da. Jak teraz wujaszek chce coś pożyczyć, mama mówi że nie ma kluczy:)
moze i jestem mało kolezenska malo sąsiedzka itd.
ale mam znany dobry zwyczaj nie pożyczaj!
znajomi i sasiedzi wiedza ze odemnie nic nie pozycza bo taka jestem i juz. sama ciezko zapracowalam zeby cos miec i dawniej nie raz nie dwa oddano mi zepsuta pozyczona rzecz.teraz sie nauczyłam.mowie wprost NIE POZYCZE i juz,a niech sie gniewaja obrazaja i mysla sobie co chcą. pieniadze na drzewach nie rosna zeby wyrzucac je w błoto bo ktos zepsuje cos co pozyczy i powie z durna mina PRZEPRASZAM.
aha i ja tez od nikogo nic nie pozyczam.jak cos jest mi niezbedne to sobie na to odkladam i kupuje.
moj tata zawsze mówi GRZEBIENIA,AUTA I ŻONY NIE POZYCZAM kolejnosc nie przypadkowa hi hi
otóż to!
No ja chyba z pożyczkami to pobiłam rekord naiwności.Mam domek nad jeziorem, drugi sezon prawie wcale nie korzystam, bo tak się złożyło, że mam same choroby w rodzinie (aktualnie teściowa w szpitalu od 5 miesięcy) i użyczałam ten domek , w sumie jeździły trzy rodziny. W końcu pojechałam we wrześniu i ja.Owszem w domku czysto, ale chciałam włożyć naczynia do zmywarki, a tam brudna woda, taka z naczyń, które były w zmywarce, ale pewnie się nie umyły.Ktoś te brudne naczynia musiał wyjąć i umyć ręcznie.Winnych nie ma.Ostatnia rodzina- dwie dorosłe osoby, twierdzą ,że przez tydzień nie używali zmywarki.Trochę dziwne, bo w domu mają, wiec nie chce mi się wierzyć, że na urlopie nagle zapragnęli myć ręcznie.Ja wszystko rozumiem, zmywarka mogła się zepsuć, to się zdarza, ale można było mnie uprzedzić.
Ponieważ byłam tam tylko w sobotę i niedzielę, to jej nie zdążyłam naprawić.Udało mi się tą brudną wodę wypuścić i umyć jako tako w środku.Nie pobiera wody.
Zaznaczam,że nawet złotówki nie brałam za taką "pożyczkę", myślałam dobrze, że ktoś jeździ, bo domek nie wygląda na opuszczony i nie kusi potencjalnych złodziei.
Doszłam do wniosku, że jednak wolę, żeby stał pusty.
Alu po co suszarka :!!! masz piecyk z termoobiegiem ?
to jesli tak to problem z glowy , nastawic na najmniesza temperature
i grzybki sobie pomalutku schna
Poradz tak tez znajomemu i nie biedziesz miec z nim problemow
Jednak mimo wszystko najlepiej suszyc grzybki na sloncu
Od kiedy zobaczyłam grzyby suszone w suszarce ( wcześniej suszyłam właśnie na termoobiegu w piecu) wiedziałam, że muszę ją kupić. Po pierwsze- suszą się o wiele szybciej, po drugie wysuszony miąższ pozostaje biały. Wyglądają o wiele lepiej od tych suszonych w piecu. Wydaje mi się, że i smak mają lepszy, no ale może to być odczucie subiektywne.
Nie bede polemizowac ale tym suszonym w piecyku tez nic nie brakuje
i miaz jak jest bialy to tez pozostaje bialy ,tylko musza sie suszyc powolutku
Wydaje mi się że można pożyczać jak najbardziej ......ale nie wszystko i nie wszystkim nie gniewała bym się gdyby ktoś po uszkodzeniu mojej własności spojrzał mi w twarz i po prostu się przyznał .....najczęściej jednak tak się nie dzieje więc jedyne wyjście wyciągać wnioski !!!
Moi rodzice zawsze powtarzali:
- nigdy od nikogo niczego nie pożyczaj, odłoż pieniądze i kup swoje. Jeżeli jednak musisz pożyczyć to oddaj w takim samym stanie lub lepszym niż pożyczyłaś.
Sama trzymam się tych zasad, jednak jak widać nie każdy tak podchodzi do pożyczek.
My pozyczalismy sasiadom wiertarke.. ktora po powrocie zawierala same spalone wiertla.. :(((
Grzybki suszone ..odkad przezylam suszenie w piekarniku u Krysi64..caly piekranik byl pelny.. jest berdziej wydajne niz suszarka. Posiadam jedno i drugie.. grzyby z piekarnika.. pachna mi jakos intensywniej.
A co powiecie na fakt, oddania samochodu do likwidacji stluczki z tylu.. (2cm) na zderzaku..a odbieracie smaochod z tylu wyreparowany jak nowka..az przodu macie to co przedtem bylo z tylu... i jeszcze obsluga warsztatu wmawia wam, ze to juz bylo!!!!! (Jasne bo jade 770km po to aby dac tyl naprawic..a przed niech se jest pekniety)..
Do dzis przezuwam to wydarzenie.. bo czuje sie oszkana... Do tego dzwonia z warsztatu..pytajac: czy mamy zrobic to co jest z przodu do poprawki.. odpowiadam.. - nic nie robic, bo tam nic nie ma do roboty!!! ale pan chyba bylo gluchy... bo mimo tego pokleili przod...nieudolnie.. po co..skoro.. niby to juz bylo...???? a ja nie kazalam nic robic???? Wrabali gdzies autem a mnie dostal sie "czarny Piotrus"... rozczarowanie totalne..
Pozyczac nie lubie niczego nikomu ani od innych nie pozyczam.. Wierze Ci, ze jestes zla.. i masz do tego pelne prawo.. pogadaj z mezem.. na temat tej komitywy z sasiadka.. bo wychodzi na to, ze on by pozyczyl..ale zona nie pozwala.. a to powinno byc wasze wspolne zdanie... :/
Ja napożyczałam się i komuś i sobie...Drobne agd(maszynka do strzyżenia włosów,maszynka do mięsa) wędrowały po znajomych,aż do czasu jak np maszynka zaczęła "szwankować" i wtedy znajomi pokupowali sobie nowe a ja zostałam ze starą,ledwie zipiejącą... i złością sama na siebie...Kupiłam teraz nowe sprzęty i stanowczo się trzymam postanowienia NIE POŻYCZAM!!!
Kiedyś pożyczyłam kuzynom namiot i wydeptałam do nich drogę,aby oddali...Niestety nie oddali,bo został porwany...przez jakieś zwierze(bezmyślność rozbijać namiot na podwórku,gdzie biegają zwierzęta).Mąż pożyczył nową piłę motorową(sprzęt zawodowy,a nie amatorski) i była używana niewłaściwie(mimo szczegółowych objaśnień) i też musieliśmy włożyć w jej naprawę prawie wartoś nowej).więc pożyczki przeważnie przechodzą przez naszą kieszeń....chyba,że pożyczamy odpowiedzialnym ludziom,który o pożyczony sprzęt dbają bardziej niż o swój(a tacy są-naprawdę!).
Co do mego pożyczania od innych to wolę nie ryzykować i nie pożyczać...chyba,że butelkę octu lub kg soli,bo to odkupię i po sprawie
Ja nie pożyczam. Niestety kilka razy boleśnie się przekonałam że nie warto tego robić, nawet pożyczając własnej mamie :( która niejednokrotnie zniszczyła moje rzeczy lub nimi zadysponowała bez mojej wiedzy.
Dobry zwyczaj nie pożyczaj. Trudno się tego wiernie się trzymać. Ja sama staram sie nie pożyczac niczego ale czasem zdarza mi się np teraz pożyczyłam od sąsiada wielgachne miski. Potrzebne mi były do robienia kapusty raz w roku.Hii Hi i własnie mówiłam do męża że to ostatni raz bo musimy sobie taką wielką miskę kupić. Przyda sie w domu. Z tymi sąsiadami często sobie coś pożyczamy i wychodzimy bezinteresowanie z sąsiedzka pomocą są to starsi ludze i może dlatego szanują czyjeś rzeczy.Ja zawsze szanuję czyjeś jeszcze bardziej niż swoje. Mąż parę dni temu jak sąsiad męczył się z siekierą przy rąbaniu drewna pożyczył mu topur. Sam wyszedł z chęcią pomocy. Ja kiedyś zgubiłam swoje widły i pożyczałam od sąsiada bo na gwałt potrzebaowałam się dokopać do ziemi z kompostu. Bez tego żyć się nie da :):) Kiedyś nam się zepsuła kosiarka i pożyczaliśmy. Innym razem sąsiadowi podkaszarka i pożyczał od nas. Bardz dobrze mi się pożycza z tymi sąsiadami. Zreszta są to ludzie na których zawsze liczyć można i ja też staram się aby oni zawsze mogli liczyć na mnie.
Natomiast mam znajomch zamożnych. Kiedyś koleżanka pożyczyła odemnie biżuterię na sylwestra oddała zepsutą coś tam sie urwało, o perłach zapomniała musialam się upominac z torebki zepsute zamknięcie wku... się bardzo. Innym razem pozyczyli od nas materac dmuchany oddali przebity nawet nas nie informując. Powiedziałam im o tym ( materac był nowy).oddali pieniądze ale materaca o takich wymiarach w kolorze granatowym już nie produkują i to mnieskłoniło do zastanowienia czy warto im coś pozyczać. Za jakiś niedługi czas znów chcieli pożyczyć materac tamten mąż jakoś posklejał. Pożyczyłam im ten posklejany. Mieli pretensje że dziurawy. U nich dzieciaki skakały po tych materacach i podejrzewam że to ich sprawka. Nareszcie pojechali kupić sobie maerac. dziwiło mnie że dopiero teraz bo to są na serio bardzo zamożni ludzie i im pieniędzy na takie rzeczy nie brak.
Nie wiem czy zauważyliście im bardziej zamożny człowiek tym bardziej nie szanuje czyiś rzeczy. Bynajmniej wśród moich znajomych. Nie pamiętają że pozyczyli a już najbardziej mnie wkurza jak ktoś pożycza komuś moje książki.
Ja za to chętnie pożyczam wszystko - należy być dobrym człowiekiem.
Męża sąsiadce też pożyczasz? :)) oczywiście to żart. Nie raz się na swojej dobroci, można nieźle przejechac.
Znane powiedzenie mówi, że nie pożycza się żony i samochodu. Interesujące, że nie ma wzmianki o mężu...
Tzn. jak ktos nie pozycza..to jest zlym czlowiekiem..ale ten co pozyczyl od kogos i zepsul..czy oddal brudne.. itd..ten to musi byc dobry :P
Mozna pozyczyc, jak sie ma pewnosc komu sie pozycza.. jednak zawsze mozna sie "poparzyc" ludzie roznie reaguja.
Ja bardzo chetnie pozyczam wszystko i nawet oddaje sasiadom rzeczy nie uzywane , nam nie potrzebne. Mamy tak fajowo z tym pozyczaniem, jak wprowadzilam sie na wies rok temu, to sasiad nie tylko pozyczal ale sam "pracowal" swoimi maszynami w moim ogrodzie, albo w domu. Oczywiscie odplacam sasiadom jak moge, robie im torty urodzinowe, robie przyjecia, zapraszam na bigos:)))))))))) Ostatnio "pozyczylam" meza sasiadki i pojechalismy do lasu na grzybobranie, bo sama balam sie byc w nieznanym lesie :))))
Tineczko, ale my się chyba nie rozumiemy. Przecież nie chodzi o zwykłą wzajemną życzliwość, bo taka jest jak najbardziej pożądana. Żyjemy obok siebie to dlaczego mamy być wrogami? Ja także wydaję sprzęt nie używany. Ostatnio np. dwa elektryczne noże. Jeden nawet nie rozpakowany. Ostatnio uwielbiam piec, i myślisz, że zjadam wszystko? Zepsuł się sąsiadce robot jak robiła ciasto oczywiście, że pożyczyłam. Robimy opryski w ogrodzie i został preparat, mąż idzie do sąsiada.
Denerwuje mnie tylko pasożytnictwo!!!!
Często drogi sprzęt, kupowany kosztem wielu wyrzeczeń niszczony jest przez znajomych, którzy nie szanują cudzej własności. Jak można pożyczać kosiarkę do trawy i kosić badyle na ugorze? Ty będziesz o tą kosiarkę dbała i konserwowała a jak zwróci ją zepsutą i powie przecież ta twoja kosiarka ma już 7 lat to i się zepsuła. To co nie denerwowałabyś się?
Suszarka do grzybów, wydatek malutki ok 50 złotych, kupisz ją dla siebie a pracuje na dwie rodziny i co jak się zepsuje Ty znowu kupisz na dwie rodziny bo tamten się nie poczuwa?
Kochana, ja bardzo dobrze zrozumialam :) Roznica miedzy nami jest taka, ze u nas zadna maszyna i zaden sprzet nie kosztuje wielkich wyrzeczen ani glodu rodziny.
Jedno, czego absolutnie nie rozumiem , to pozyczanie drogich sprzetow a potem biadolenie, ze ktos ten sprzet zniszczyl, tego naprawde nie rozumiem.......po jakiego czorta pozyczac "komus" taki wartosciowy sprzet????
Pasozytnistwo nie zaistnieje jak nie bedziesz pozyczac, prawda??? A jak pozyczasz, to nie biadol pod niebiosa......chyba, ze jestes masochistka i potrzebujesz bodzca do niezadowolenia :)))
Caly ten watek jest dla mnie bezsensowny, bo chyba nikt nie zmusza Ciebie do pozyczania czegokolwiek wbrew Twojej woli????
Tineczko, chyba już Ci nie jest smutno? :)))
Użytkownik tineczka napisał w wiadomości:
Caly ten watek jest dla mnie
> bezsensowny.....
A czy Twój wątek Tineczko " Smutno mi..." jest sensowny? Nie jestem masochistką ani starą kobietą skarżącą się na upływ czasu, żalącą się nad tym co minione.
Stoje po Twojej stronie, bo nie skarzylas sie na fakt pozyczenia..tylko na to w jaki sposob inni ludzie traktuja cudza wlasnosc.
Ja tez kiedys opisalam tu, ze zrobilam komus tort i to niezaplacona robota.. i rowniez skwitowano to, ze "po co robisz? nie masz na chleb? " ale to nie o to chodzi.. dyskusja byla na temat samej pracy i docenienia przez innych a nie czy ja to musze robic.. czy nie.
No coz, z braku argumentow, zawsze mozna wywinac sie :)
Jestes mloda kobieta marudzaca dla marudzenia na to o czym marudzic bys nie musiala, jakbys po prostu niczego nie pozyczala :)))
Ach Tineczko.....ano jestem młoda tego się nie da ukryć, w każdym bądź razie młodsza od Ciebie :)))))
Moje marudzenie to kropelka w morzu Twoich marudnych wypowiedzi. Wystarczy poczytać :)))))))
Nie mam zwyczaju krytykować każdej osoby która ma inne niż ja poglądy. A może to domena starych ludzi...???? ;)))))))))))))))
Hi.. A gdzież to Tineczka tak strasznie marudzi??? Bo jakoś nie zauważyłam..
Wręcz przeciwnie- cieszy się życiem i daje dużo MĄDRYCH rad :) Jak MĄDRA, DOŚWIADCZONA Kobieta.
I szczerze mówiąc, gdyby nie to, że wiem ile ma lat- w życiu bym się nie zorientowała w jej wieku.. Przez tą młodzieńczość w podejściu do życia właśnie...
Alll- to już wiadomo od wieków- nie metryka świadczy o naszym wieku..
http://wielkiezarcie.com/forum_watek.php?id=382514&post=382514
As- ale to nie jest marudzenie...
To jest refleksja nad przemijającym latem :)
A najbardziej nad tym, ze nie wiem jak zrobic nalewke z tych spadajacych lisci :))))))))))))
A ja wiem!!!!!!
wypić alkohol przeznaczony na nalewkę i iść na spacer do lasu lub ogrodu popatrzeć na liście póki są kolorowe
Nalewka łatwa i szybka i efekt murowany,bo nie ma nic lepszego niż spacer po "rozweselaczu"...
sorki,ale jakoś mi wesoło ;)))))
No nie wiem czy już nie za zimno. Zanim się zorientują, zanim znajdą...
Jasiu, smierc mi zyczysz ciezka , bo butelka przemycona z kraju 95 % spirytus, pol litrowa :))))))
Mnie narazie tez wesolo, ale jak wypije, to zimna dupa i trumna gwarantowana :)))))))))))
Podoba mi się :D
Ale do lasu sama nie pójdę :D
Mogę iść z Tobą, tylko boję się sam wracać.
No ...możemy iść razem :D
Później Cię odprowadzę :P
I ja też chcem!
mogę i wypić i do lasu zaprowadzić i odprowadzić też!
Chyba,że nie przeżyję :D
a jak będą grzybki to pozbieramy...?
tak we troje czy czworo(czy jeszcze chętni?)
żiestokaja żeńszczyna:)
Jarek, ja ni panimaju.. parlewu inglisz??
Wiecznie młodym się nie jest! czas biegnie nieubłagalnie, a bywa też tak, że się do jesieni życia niedoczeka.
Sztuka polega na tym, żeby jesienią- dalej być młodym :D
A nie kazdemu jest to dane, niestety..
Powiem Ci jedno Agus, chciałabym wyglądac w wieku Tineczki jak ona, miec tyle werwy , zapału i chęci do pracy i życia. Chyba jednak nie będzie mi to dane, bo dobiegając do 40 już mnie bolą gnaty:) a te cholerne kolano, daje mi tak popalic, że mi się życ odechciewa:( Często się z nią nie zgadzam, ale zawsze ją podziwiam ,bo jest świetną matką, babcią i kucharką.
Mam te same odczucia w stosunku do Tineczki.. Jedno nas różni - ja się z Nią często zgadzam.. :)
Ech MR, po 60-tce na discotece jeszcze bedziesz wywijac :))))))..........mimo bolacych gnatow ! Kolano zoperuja , tak jak mnie biodro i bedziesz jak nowo narodzona :)))))
Nie metryka świadczy o wieku. Jeszcze nie dawno myślałam, że stary to jest 40 latek. Teraz ta granica się ciut przesunęła:) Mimo tego nikogo starym nie nazywam a tego, że jestem młodsza nie uważam za argument. :))))))) Tineczka marudząca? Nie... Tineczka walcząca, przekonująca, zadziwiająca-jak najbardziej. Chyba najbarwniejsza postać tutaj- czy się z nią zgadzamy czy nie:)))
Kochana, czas gna nie ublagalnie.....i Ty bedziesz "stara" zanim sie obejrzysz.......a moje motto zyciowe to : "w "starym" ciele, mlody duch" :))))))))
A tak na marginesie, uwazasz wszystkich po 60-tce za STARYCH???? Matulu, moja Mama 82 uwaza sie za mlodzienca pierwszej klasy :)))))))))
HI :)
Niektórzy ludzie rodzą się starzy- i całe życie starzy są - niezależnie od wieku biologicznego- wiecznie narzekają, marudzą i są nieszczęśliwi;/ - czasem z byle powodu.. :P
A niektórzy- jak np Ty i Twoja Mamsia... Wiecznie młodzi :D I to jest piękne :D
Hihi:)
Czasami musze w lewo sie zakrecic, bo w prawo zaboli.......ale co mi tam i tak sobie tancze, kiedy ochota tylko przyjdzie:))))) Jeszcze troche i z wnuczkiem bede walcowac :)))))
Mamcia, polglucha, zapomina duzo........ale zadnego dnia nie zapomni pomalowac oczy, bo nawet po gazete do skrzynki nie pojdzie bez makijazu .........hihihi
Bosze, moj (byly) malzowaty byl starym zanim sie urodzil :)))))))
i o to chodzi Tineczko :D Brać życie łapami :)
Mam tak jak Twoja Mamusia :PP Więc jest szansa, że jak "dorosnę", to mi młodość zostanie :D
Agusiu, tak!!!! Brac zycie lapami, carpem diem!!! Dzisiaj jestem, jutro???
Zostanie Ci mlodosc...tylko zawsze pamietaj o mojej Mamusi.......hihihi
CARPE DIEM :D
Jak tm właśnie żyję :D
I Będę pamiętać :P Obiecuję :P
Nooo, dlatego Cie kofam :)))
Wiesz Kochana, że ja CIebie też.. :) Prawda?? :*
Wcale nie wiem :))) Niebezpieczne takie deklaracje ......jejku.......a jak mnie posadza o skleroze starcza, to co ???? Odbiora mi milosc do Ciebie??????
Miłość się w sercu nosi :) Nikt nam jej nie odbierze :D
A posądzać se mogą.. A co.. :P nie wolno im :P ?? :D
Serce, to miesien,.....pompuje tam i spowrotem czerwona albo niebieska krew (moja jest niebieska) :D
NOOO , wolno wszystko im, ale czy moje serce to przezyje????????? :D
Kochana- Twoje młode serce wszystko przezyje :D
Moja też niebieska jest :D Takie wrażenie odnoszę przynajmniej :P :P
To trzymam Cie za slowo :))))) Jak mi serce peknie, to odszkodowanie bedzie nalezalo sie moim potomkom.......kurcze jest jakis sklad na WZ-cie w razie czego ???...hihihi
a nie w starym ciele młode ciele? Tak słyszałam w piosence dla dzieci. Oczywiście ta zmieniona wersja mi się nie podobała.
Aniu, obojetnie jakie ciele w ktorym ciele,byle nie zestarzale ciele w mlodym ciele :))))))))))
jest takie powiedzenie,,pożycz pieniądze kupisz sobie wroga,jak najbardziej prawdziwe.Ja nie jestem zwolenniczką pożyczania,wychodze z założenia,że lepiej kupić swoją a nie pożyczać.A jeżeli ktoś pożyczył to niech odda w takim stanie w jakim dostał.Jednym słowem pożyczanie dla mnie jest zwykłym pasożytnictwem-aby żerować na kimś.
Oooo! W ubiegłym roku mąż kupił (dla mnie, bo niby dla kogo innego? ) wielki gar emaliowany typu powidlak. Kosztował chyba 150 zł! Zgłosiła się znajoma, czy może pożyczyć na kilka dni (!!!) do zrobienia powideł, bo nie chce się narażać na niepotrzebny (???!!!) wydatek. Pożyczyłam, ale niechętnie, bo był nowy i mój, i nowiutki.
Oddała po tygoniu... PRZYPALONY!!!! Myślałam, że padnę trupem!
Na szczęście, udało się "reanimować" mój powidlak.
Ze tez tacy ludzie wstydu nie maja.. i oddaja zniszczone jakby nigdy nic... szkoda, ze nie probowala Ci wmowic, ze taki jej juz pozyczylas..... :/
Jeszcze tego by brakowalo! Nawet nie zdazylam uzyc mojego pieknego nowego gara, a juz zostal pozyczony (i zniszczony...). Niestety, nie zajrzalam i nie sprawdzilam zaraz po oddaniu, dopiero po jakims czasie te "niespodzianke" zauwazylam.
Nauczke mam. Gara juz nie pozycze. Innych rzeczy tez raczej nie. Tej znajomej.
Ja tam pożyczam: gary, książki, płyty, sprzęt ogrodniczy. Kiedy na studiach żyliśmy w komunie to pozwalało się siedzieć na kompie, pożyczało się i żarcie, a raczej wszystko było wspólne w lodówce. (Każdego dnia ktoś inny miał dyżur i gotował gar zupy dla 7 osób.) Tylko do pożyczania drogiego sprzętu elektronicznego mam dystans od kiedy kumpel zepsuł mi skaner, próbując zeskanować nań dupę.
Mądry ten Twój kumpel, nie ma co:) chyba mu się coś porąbało, skoro nie wie, do czego służy skaner, no ale cóż! z głupotą różnie bywa:)
Hehe, przypomina się powiedzenie apropo: dobry zwyczaj nie pożyczaj ;P Ale fantazja ;P
A ja sądziłam że to ksero się cieszy popularnością, a nie skaner :) widać Polak potrafi :D
Z pożyczaniem miałam różne przygody. Pożyczałam ja i pożyczano ode mnie. Z tym, że ja sama pożyczam naprawdę sporadycznie, a dystansu nabrałam po pewnej przygodzie, która mi się przytrafiła dawno temu, gdy mieszkałam na sublokatorce. Otóż nie miałam wówczas ani radia, ani telewizora. Koleżanka z drugiego pokoju zaproponowała, że pożyczy mi swoje radio tranzystorowe. Przyjęłam jej propozycję, ale to radio po jakichś dwóch tygodniach przestało grać. W tamtych czasach takie radio to był spory wydatek. Zaniosłam je do naprawy, zapłaciłam niewiele mnie niż za nowe. Po naprawie natychmiast oddałam, powiedziałam co się stało i przez pewnie ponad dwadzieścia lat niczego nie pożyczałam. Jednakże jakieś trzy lata temu dostałam sporo jabłek, pomyślałam, że może warto zrobić sok (nidgy wcześniej nie robiłam), znajomi mają sokownik więc spytałam koleżankę czy mi go pożyczy. Ona zaproponowała abym spytała jej męża "bo on się tym zajmuje". Oczywiście męża nie pytałam tylko kupiłam sokownik. W tym roku ta koleżanka miała dużo do przerobienia czarnej porzeczki i spytała czy ja pożyczę jej swój, to szybciej całość przerobi. Oczywiście, że jej pożyczyłam, a myślę, że ona wcale nie pamiętała w jaki sposób mnie potraktowała. Zreszta zgadzam się z opinią większości, że pożyczanie rzeczy niesie ze sobą spore ryzyko, że nie otrzyma się rzeczy w takim stanie jak się pożyczało, albo i nie dostanie się wogóle. Kiedyś pożyczyłam znajomemu klucz nastawny, minęło pięć albo i sześć miesięcy kiedy poprosiłam o zwrot. Usłyszałam zdziwione: przecież ja od ciebie klucza nie pożyczałem. O nie oddanych książkach nie wspomnę, dlatego teraz niektórych książek i niektórych innych rzeczy nie pożyczam. Reasumując: pożyczam, ale nie wszystkim i nie wszystko