Forum

Rozmowy wolne i frywolne

Belfrowie i ich dziwactwa

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 18:20:46

    Mój fizyk nałogowo dłubie w nosie i robi sobie z kóz kulki, matematyk kolekcjonuje kawały od uczniów, a nauczycielka od polskiego za każdym razem przed sprawdzianem życzy nam przyjemności.

  • Autor: Mama Rozyczki Data: 2010-10-05 18:30:32

    Ile Ty masz lat Kiri ?

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 18:35:21

    Nie schodź z tematu miałaś zakręconych belfrów?

  • Autor: Mama Rozyczki Data: 2010-10-05 18:41:33

    Napiszę, jak napiszesz ile masz lat.

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 18:47:13

    Ponad setkę jeżeli zsumuję datę urodzenia

  • Autor: ewka63 Data: 2010-10-05 18:35:58

    z dotychczasowych wypowiedzi wynika, że niewiele

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 18:44:17

    dobra, też zejdę z tematu. Wczoraj z kumplem wprowadziliśmy resztę klasy w stan owczego pędu to się nazywa mieć zlasowany mozg, hehheeee

  • Autor: Manciocha Data: 2010-10-05 19:20:23

    A mówiłes że nie zażywasz dopalaczy to w takim razie co bierzesz bo chyba dobry towar :D?

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 19:45:55

    Najlepszy na świecie, towar codziennie zażywam tego towara ten towar to luz, ciekawość świata i ludzi oraz 2 godziny dziennie dechy.

  • Autor: Manciocha Data: 2010-10-05 21:05:53

    To zmień dilera bo Cię w wała robi :D:D:D:D

  • Autor: Mama Rozyczki Data: 2010-10-05 19:54:03

    wyjełaś mi to z ust?

  • Autor: kiri Data: 2010-10-05 22:37:10

    No, poodrabiałem wszystkie zadania. czyli co, nie mieliście/ macie zakręconych belfrów? zero pojechanych wspomnien ze szkoły. Aaaa z dzieciakami się o wyskokach takich poważnych person jak nauczyciele nie gada, uważacie że jesteście wylzowanymi?

    Podaję tu przepis na najnowszy wynalazek bo..., jest super smaczny! Czosnek w czekoladzie. Główkę czosnku smarujemy masłem doprawiamy solą, pieprzem i oregano, masłem owijamy folią. Pieczemy w piekarniku ok 20min- 30 min. Czosnek obieramy, posypujemy serem plesniowym, polewamy czekoladą, jeszcze raz doprawiamy pieprzem i posypujemy sproszkowanym koperkiem.

  • Autor: teresa55 Data: 2010-10-06 08:07:34

    O to to to, to mój smak, na pewno pyszny ten czosnek z czekoladą. Uwielbiam takie  wymieszanie.
    A co do belfrów : pamietam jak polonista na lekcji  moczyl nogi  w misce / byl przeziebiony, no co / a my pisalismy klasówke. Dobre, co ?

  • Autor: Manciocha Data: 2010-10-06 13:06:17

    No nie trzeba być jakimś wielce wyluzowanym znów, po prostu kiedyś było inne podejście do nauczycieli człowiek miał do nich szacunek bo tak nas wychowali rodzice. Co do belfrów to w podstawówce (było to dawno dawno temu) miałam fantastycznego gościa od matmy miał tak około 40stki i wielkie poczucie humoru jak pisaliśmy sprawdzian to on zawsze wychylał się przez okno (dając nam szanse na ściąganie) ale raz kiedyś tak się wychylił i na cały głos krzyczy: o cholera ale tych samochodów się tu naruchało :D no oczywiście kartkówka się skończyla bardzo szybko bo nikt nie był wstanie ze śmiechu jej dokończyć. Szkoła średnia w moim przypadku obfitowała w dziwactwa największym był psor od statystyki ot taki rubaszny w sumie obrzydliwy satyr który całe lekcje gadał o spódniczkach i nogach koleżanek z klasy (w klasie same baby całe 30szt), psorka od ekonomii która swoim odorem poalkoholowym potrafiła zatruć powietrze w całej klasie, albo pani od rachunkowości spalona solarium, bez bisutonosza z mocno wyeksponowanymi wdziękami kobiecymi. No i Jasiu nasz wychowawca facet coś około 60 lat przesympatyczny gość ale bardzo wymagający i dość ostry umiał te babsztyle moje w ryzach utrzymać ja z nim niestety miałam problem bo był we mnie zakochany. Trochę to podbudowywało mojego ego a jakże ale ja wolałam raczej swoich rówiesników więc to była taka platoniczna miłośc i skutkująca tym że ciągle a to byłam brana do odpowiedzi a to coś musiałam organizować, ale teraz po latach to miłe wspomnienia. O katechetach i katechetkach nie będe pisać bo to temat na odrębny watek.

  • Autor: nata30 Data: 2010-10-06 13:39:20

    Moja wychowawczyni myła głowę, zakręcała wałki, potem suszyła........to wszystko oczywiście na lekcji geografii.

  • Autor: skopolendra Data: 2010-10-06 15:01:20

    Moja pani profesor od produkcji roslinnej miala wasy, wlosy na klatce piersiowej, seplenila i smiesznie machala palcem wskazujacym :)

  • Autor: jareksz Data: 2010-10-07 08:33:28

    Hrabina tańczy z Rżewskim i zagaduje zalotnie:
    - Jak pan sądzi, czy mój dekolt nie jest zbyt duży?
    - Jeżeli ma pani włosy na piersiach, to nie.

  • Autor: skopolendra Data: 2010-10-07 20:55:58

  • Autor: trylobicik Data: 2010-10-06 22:44:07

    Nasz fizyk namiętnie używał słowa "mianowicie". Raz liczyliśmy i w ciągu 45 minut powiedział to 44 razy! A co do dłubania w nosie, to matematyk mojego dziecka tak robił. W zależności od humoru albo strzelał tymi kulkami, albo wycierał to w firanki - brrr.... Mieliśmy też pana od zajęć praktyczno-technicznych, który wszystko mierzył w "centometrach". Oj, pewnie by się jeszcze takich kwiatków nazbierało... Ale fajnie się takie coś wspomina :D

  • Autor: kiri Data: 2010-10-07 07:30:55

    My mamy odjechaną babkę od biologii mówi, że jak nie będziesz się uczył to cię zamknę na następny rok Ale jak ma lekcje to jej się słucha i słucha. Nawet jak czekamy na zajęcia, to słuchamy pod drzwiami co gada, takie super ma lekcje!

  • Autor: jacqueline Data: 2010-10-10 22:42:23

    Babka od geografii, która potrafiła wpaść do nas na lekcje, rozwiesić mape Europy, powiedzieć nam dzień dobry, po czym zorientować się, że przy biurku siedzi nasz historyk i już od pewnego czasu prowadzi lekcje. I ta sama kobieta, myliła dziennik klas I i J. Pewnego razu zaczęła sprawdzać obecność, dojechała do połowy listy i wtedy dopiero coś jej zaświtało, że jak to, w klasie siedzi trzydzieści osób, a nikt się nie zgłasza.... Ciekawe...
    A na studiach, tylko jeden z profesorów, namiętnie majstrował kluczem w zamku po czym stwierdził: k...a na złodzieja to ja bym się nie nadawał

  • Autor: majolika Data: 2010-10-15 13:44:12

    Tak się zlożyło, że mialam wspaniałych profesorów, wykladowców, choc czasami smiesznych i dziwacznych.Ale też i za to ich ceniliśmy))
    Chyba najfajniejszy był. pr. .P... z analizy matematycznej. Rozpędził się onegdaj tak, że wyleciał przez okno. całe szczęście to był parter. po czym otrzepał się wrócił przez drzwi i kontynuował wykład niezrażony kompletnie tym, że wszyscy rżą, jak rasowe polskie koniki.
    Inny zaś na radzie uczelnianej, kiedy(był to rok 19981)  próbowano uciąć i zglebić Maćka Kuronia(to mój rocznik-studiowaliśmy razem) wrzasnął, że to jest rytualny ubój! I on w tym brać udziału nie będzie. To był profesor od filozofii.
    Czy njkochańszą profesorkę z liceum-klasztoru od łaciny. Darliśmy włosy z głów od roboty, ale teraz łacina dla nas to pikuś))
    Cześć im wielka. Nauczyli nas przede wszystkim charakteru, dyscypliny i szacunku. Wiedza sama wlazła do głowy.

Przejdź do pełnej wersji serwisu