Bo koty są dobre na wszystko. Na wszystko, co życie nam niesie. Bo koty, to czułość i bliskość na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą - gdy dzień już zbyt krótki i chłodnym ogarnia nas cieniem, to k o t - Twój przyjaciel malutki otuli Cię ciepłym mruczeniem. /wiersz Franciszka Klimka/
A to już temat na odrębny wątek:)) Byłby moim ulubionym, bo dla mnie pies to najcudowniejsze zwierzatko pod słońce, oczywiście zaraz po kotach, koniach i delfinach:))
Moje koty nie mieszkają z nami w mieszkaniu, biegają sobie wolno po polku, młodszy Tosiek jest takim pieszczochem jakich mało:) Oto Tosiek:) A starszy Kiciuś, też lubi pieszczotki, ale bardziej długie i dalekie wędrówki:)))
Prawdziwy wierszyk. Mój Toluś tak nas ogarnia tym swoim brrrrruuuuummmmmmmiiiiiaaaaaałłłłłłbbbbrrrrrruuuuu mamy go od września, znalazł się, najprawdopodobniej podrzucony przez kogoś. Siedziało biedaczysko całą noc w kupie gałęzi schowane, był przymrozek i nad ranem zaczął padać deszcz. Ale kocha nas i strasznie lubi byc noszony na rekach :) Z naszą suczką bardzo szybko znaleźli wspólny język
Chyba tak makusiu, wszak spaniel to psi myśliwy :) A Pusia, sama taka płskopyszczna kotowata :) I oboje jedzą sobie z misek, sprawdzając czy aby któreś nie ma czegoś lepszego. Zupełnie nie ogarniam psiego i kociego jedzenia. Najpierw sie trochę obawiałam, że im to wyjdzie nie bardzo na zdrowie, ale kupki mówią, że jest oki :)
Właśnie ekkore, jak sie przglądam temu mojemu Tolkowi, to nawet mi się wydaje, ze on ma ogon taki za puszysty jak na kota dachowca. No ale Toluś po drzewach jak wiewiórka skacze, z jednego na drugie, więc mu ten ogon pewnie się przydaje w locie :)))))) Kilka dni temu siedzę sobie w ogródku, bo piekna pogoda się utrzymuje, i nagle widzę skaczący cień z drzewa na drzewo. Wiewiórka - pomyślałam. Lubię oglądać wiewiórki, więc patrzę dokładnie a to nasze Tolusiątko tak chyba z gałezi na gałąź :)))) Miałczy bardzo mało. Właściwie tylko jak go trzeba ratować przed Rudkiem ( kot sąsiadów, 10 letni, olbrzymi pogromca wszystkich wiejskich kotów) albo jak chce wejśc do domu. Ale ma całą masę dźwięków które wydaje w zależności od okoliczności. Jak łazi po stole, to mu mówię: pójdziesz na pole. A Tolus na to krótkie cieniutkie ale glośne: nie. Jak grzebie w wiaderku na śmieci, ja go zabieram mówiąc że nie wolno, to Toluś robi takie przeciągłe; eeejjjjjooooo ( troche podobne do naszego ejno) Mąż wczoraj robił kolację, a Toluś usiadł koło jego nogi i zadzierając łepek do góry, patrząc poczciwymi oczkami, trącał męża w nogę i wydawał z siebie: ej. Strasznie śmieszny ten kociak.
Ja z Maurycego zrobiłam dzisiaj wiewiórkę. A na grzbiecie to jeża przypominał W bardzo prosty sposób - zrobiłam sobie maseczkę, z tych nieprzezroczystych o kolorze biało-ziemisto-zielonkawym. Do tego grzywka przytrzymana opaską - że krótka to stercząca do góry Kot na mój widok przywdział rynsztunek bojowy - czyli wygląd z pierwszego zdania. Jak zaczynałam do niego mówić - uspokajał się. Jak przestawałam od razu wiewiórzy ogon...
Od początku wiedzieliśmy, że będzie taki duży. Majek to maine coon - jeden z największych, a może i największy kot na świecie. Rasa wywodzi się z Ameryki Płn. Dorosłe maine coon'y kocury osiągają średnią wagę 9 - 10 kg, ale często są większe - jakieś 11 - 12 kg i mają 1 m długości. Kotki są trochę mniejsze - ważą 3 - 4 kg mniej. Majek obecnie waży 6 kg z kawałkiem, w październiku skończył rok. Pełną dojrzałość osiągnie w wieku 3 lat - tak powiedział hodowca. Córa właśnie takiego sobie wymarzyła - sama na niego zarobiła i znalazła. Zawsze twierdziłam, że nie chcę kota bo ich nie lubię, ale Majek zweryfikował te poglądy. Teraz nie wyobrażam sobie, że może go nie być.
Ja oglądałam maine coon'y w necie - teraz to modna rasa -ale żaden nie był tak "sterczący" przy głowie. Ewentualnie to okazy do sprzedaży - i mają zachęcać do kupna kotka domowego a nie rysia podwórzowego.. Ale prześliczny jest.
Ja też zawsze twierdziłam, że nie lubię kotów - ale jak gdzieś byliśmy w górach (w schroniskach częsty obrazek) i był kot - przeważnie u mnie ładował sie na kolana. Teraz zmieniłam zdanie... I wiem, że tylko alergia może pozbawić mój żywot kota. Na psa mam ja, na chomiki syn się uczulił w trakcie - a na kota nie ma żadno z nas (nie miało przynajmniej).
Szliczny Maine Coon,swego czasu tez takiego chcialam,ale moj maz alergik,wiec sobie musze kotka odpuscic.Ale kiedys mialam dachowca,byl bialo-czarny i wyjatkowo puchaty.
Mały - absolutnie rozkoszny, choć z predyspozycjami do patrzenia z góry na świat! Duży piękny i elegancki. Dystyngowana bestia. Choć pewnie włazi gdzie się da i gubi fruwający po chałupie puch - sierściuch jeden? Ech, coś za coś. Jak się kocha, to się sprząta. ps. fajnie, że udało Ci się wstawić zdjęcia.
On ma z persa - a jego siotra nie...Jest biała w ciapy i kuleczka.
Ale geny rodziców podobno wychodzą nawet po kilku pokoleniach- nagle ujawnia sie jakiś gen rasowy - i będzie kocie nie podobne do żadnego z rodziców ani rodzeństwa.
To jest moja Agusia ze stoczni z Gdyni , imie ma na cześć Agnieszki, która mi ją przywiozła.Agusia i LubiśLubiś kotuś z Gdańska, gdzie błąkał się atakowany przez inne koty.Lulka dzikuska przychodzi po jedzonko.mam jeszcze Lucusia biało-czarnego.
Maurycy pozoadroscił Pudzianowi - i dzisiaj najpierw władował się do torby na buty szkolne Marty, a potem wieczorem - żeby było trudniej - do reklamówki w walizce. Zapomnieli mu powiedzieć, że walizka dopiero wróciła... Zobaczę zdjęcia - nie wiem czy coś sie nada do wstawienia - bo ręka trzymająca aparat bardzo mu sie podobała i cały czas z tej reklamówki próbował ją upolować...
No i reklamówkowy Maurycy. Maurycy przyniesiony do mnie na kolana Tutaj noszony po pokoju w reklamówce (jakieś 2 minuty później) - ułożył sie do drzemki, na co nie pozwoliłyśmy cwaniakowi I tu bawiący się już tylko z reklamówką - ręce nie wytrzymały naporu, trzeba było rzucić torbę. Dzisiaj rano władował się do reklamówki makulaturowej. Teraz też w jakiejś torbie siedzi - bo słyszę szelesty z kuchni.
reklamówki z uszami (te cienkie) są pochowane - i nawet jak wyciągnie - bo ostatnio wciska mi się w różne dziwne miejsca -np. od tyłu do szafki zlewozmywakowej (obok mam przerwę na butlę z gazem, dosuniętą do ściany, ze względu na kota - a i tak się wciska) - siedzi i puka, aby mu otworzyć, po czym zaraz wskakuje od początku..taka zabawa - to tylko nimi poszeleści - bo są poskładane w kostkę (tak mój mąż traktuje reklamówki). A w te duże nie ma szansy się zaplątać - za sztywne...chyba...
A kto go stamtad ściąga...Ło matko - kot nadrzewny. Ja w całej okolicy nie mam takich dużych drzew. Pod oknem mam jarzębinę - siegającą okien parteru - a ona wydawała mi się za wysoka na możliwości kota
I własnie tego dotyczyły moje obawy z wrześniowego wątku :) Ale, za radą koleżanki z pracy, która powiedziała, że nigdy swoich kotów z drzew nie ściągała, postanowiłam działać tak samo, czyli nic nie robic w tym względzie. Toluś zaczynał od drzewek owocowych, teraz, jako że trening czyni mistrza, wszystkie dęby wzdłuż mojej działki należa do Tolka:) I schodzi sobie sam :) A jaki potem spokojny w domu !
Hej - wiesz, w którym poście jest to drugie zdjęcie Tolusia na drzewie. Jak oglądam wszystkie zdjęcia z wątku w powiększeniu - to je mam jako następne - a jak włączę sam wpis - to jest tylko jedno - tzn dwa we wpisie - jedno w torbie i drugie na drzewie
Oj ekkore, przepraszam, ale na początku wkleiłam dwa zdjęcia na drzewie. Potem jedno wykasowałam, żeby nie było za dużo i zostawiłam to lepsze, ale faktycznie widnieje w podglądzie:) to jest to :)
moja bratowa chciala kota wiec jej zalatwilam od znajomej to juz chyba z rok bedzie temu sorry to jest kotka :) ale do tej pory dulda ogon hehe az sie siersc rozjasnia pomalu od tego duldania hehe a jakas strachliwa
a to nasze mruczki. Jogi jak byl jeszcze maly i Bella- prawdziwa pieknosc. Wlasciwie to nie plnowalismy miec dwoch kotow.Belle adoptowalismy ze schroniska. Miala 4 miesiace i byla bardzo wystraszona.Prawie tydzien siedziala za lodowka. Mieszkala z nami od grudnia do czerwca.Potem uciekla przez otwarte przypadkiem dzwi...Bylo smutno ale coz...Nasi znajomi mieli malego kotka ktorego koniecznie chcieli sie pozbyc, no i w lipcu przyjechala taka mala zapchlona kuleczka.Jogi jest strasznym pieszczochem.Totalnie niewychownym, chodzi gdze chce, kradnie nam jedzenia z talerzy ale i tak go kochamy.Miesiac temu dostalismy telefon ze schroniska ze nasza Bella sie znalazla. Po czterech miesiacach!!!:) No i mamy dwa kotki, Bella jest bardziej nieufna, naprawde to kocha tyklo nasza 12 letnia Nine. Obydwie zreszta sa delikatne i nieufne. Kotki na poczatku ze soba walczyly ale po tygodniu zaczela jesc z jednej miski. Jest z nimi troche roboty bo strasznie sie kurzy i wlosy sa wszedzie ale nie wyobrazam sobie, ze mogloby ich nie byc.
Bo koty są dobre na wszystko.Na wszystko, co życie nam niesie.Bo koty, to czułość i bliskośćna wiosnę, na lato, na jesień. A zimą - gdy dzień już zbyt krótkii chłodnym ogarnia nas cieniem,to k o t - Twój przyjaciel malutkiotuli Cię ciepłym mruczeniem. /wiersz Franciszka Klimka/
Bo koty są dobre na wszystko.
Na wszystko, co życie nam niesie.
Bo koty, to czułość i bliskość
na wiosnę, na lato, na jesień.
A zimą - gdy dzień już zbyt krótki
i chłodnym ogarnia nas cieniem,
to k o t - Twój przyjaciel malutki
otuli Cię ciepłym mruczeniem.
/wiersz Franciszka Klimka/
Coś w tym jest :): Pozdrawiam wszystkich kociarzy
Jakbym słyszała mojego męża - on tak mówi o kocie
A ja tam wolę....
Już od dawna, od zarania,
Poprzez wszystkie wieki,
Ciągną się popiskiwania,
Skomlenia i szczeki.
Idą pełne animuszu,
Wspólną z nami drogą,
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
Na tym świecie różnie bywa,
Zabawnie i dziwnie.
Raz jednostka jest szczęśliwa,
To znów wręcz przeciwnie.
W dżungli życia, w życia buszu
Zawsze ci pomogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
Mniej tragiczne jest rozstanie,
Snucie się po kątach;
Nawet rozpacz, moim zdaniem,
Inaczej wygląda,
Jeśli na kanapie z pluszu
Leżeć z tobą mogą
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
Trochę kaszy, trochę mięsa,
Trochę tuku w rurze-
I już możesz się poświęcać
Sztuce lub kulturze.
Nie naruszy twych funduszów
Złodziej żaden, bo go-
Cztery łapy,
Para uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
A w ogóle jakoś raźniej,
Weselej co chwilę.
Weźmy taki spacer. Właśnie.
Prawda, ile milej
Iść w zadartym kapeluszu
I czuć za swą nogą
Cztery łapy,
Parę uszu,
Oczy,
Nos
I ogon.
/Ludwik Jerzy Kern/
A to już temat na odrębny wątek:)) Byłby moim ulubionym, bo dla mnie pies to najcudowniejsze zwierzatko pod słońce, oczywiście zaraz po kotach, koniach i delfinach:))
To prawda - koty są dobre na wszystko- mądre i piękne.
Moje koty nie mieszkają z nami w mieszkaniu, biegają sobie wolno po polku, młodszy Tosiek jest takim pieszczochem jakich mało:) Oto Tosiek:)
A starszy Kiciuś, też lubi pieszczotki, ale bardziej długie i dalekie wędrówki:)))
Twoj Tosiek jst jak nasz Jogi, jutro wstawie zdjecie bo nie mam czasu:
Piękne są Twoje kotusie, mają dobrze na wolnosci , ja swoje muszę trzymać w domku.
Super pomysł , koty najcudowniejsze stworzenia, należy im się oddzielny wątek.Postaram się dodać zdjęcie moich pupili.
Prawdziwy wierszyk. Mój Toluś tak nas ogarnia tym swoim brrrrruuuuummmmmmmiiiiiaaaaaałłłłłłbbbbrrrrrruuuuu
mamy go od września, znalazł się, najprawdopodobniej podrzucony przez kogoś. Siedziało biedaczysko całą noc w kupie gałęzi schowane, był przymrozek i nad ranem zaczął padać deszcz. Ale kocha nas i strasznie lubi byc noszony na rekach :)
Z naszą suczką bardzo szybko znaleźli wspólny język
Toluś podobny do mojego Tośka;)) Ale nie ma takiej przyjaźni z Sonią, no ale spaniele chyba mają w naturze "gonic kota" hihihi
Chyba tak makusiu, wszak spaniel to psi myśliwy :)
A Pusia, sama taka płskopyszczna kotowata :)
I oboje jedzą sobie z misek, sprawdzając czy aby któreś nie ma czegoś lepszego. Zupełnie nie ogarniam psiego i kociego jedzenia. Najpierw sie trochę obawiałam, że im to wyjdzie nie bardzo na zdrowie, ale kupki mówią, że jest oki :)
Ale on puchaty. Tego brakuje mi u Maurycego.
Wróciłam do Twojego wrześniowego wątku - jak patrzę na zdjęcia - to szyja Maurycego obecnie wygląda jak wtedy u Tolusia.
Właśnie ekkore, jak sie przglądam temu mojemu Tolkowi, to nawet mi się wydaje, ze on ma ogon taki za puszysty jak na kota dachowca. No ale Toluś po drzewach jak wiewiórka skacze, z jednego na drugie, więc mu ten ogon pewnie się przydaje w locie :))))))
Kilka dni temu siedzę sobie w ogródku, bo piekna pogoda się utrzymuje, i nagle widzę skaczący cień z drzewa na drzewo. Wiewiórka - pomyślałam. Lubię oglądać wiewiórki, więc patrzę dokładnie a to nasze Tolusiątko tak chyba z gałezi na gałąź :))))
Miałczy bardzo mało. Właściwie tylko jak go trzeba ratować przed Rudkiem ( kot sąsiadów, 10 letni, olbrzymi pogromca wszystkich wiejskich kotów) albo jak chce wejśc do domu. Ale ma całą masę dźwięków które wydaje w zależności od okoliczności.
Jak łazi po stole, to mu mówię: pójdziesz na pole. A Tolus na to krótkie cieniutkie ale glośne: nie.
Jak grzebie w wiaderku na śmieci, ja go zabieram mówiąc że nie wolno, to Toluś robi takie przeciągłe; eeejjjjjooooo ( troche podobne do naszego ejno)
Mąż wczoraj robił kolację, a Toluś usiadł koło jego nogi i zadzierając łepek do góry, patrząc poczciwymi oczkami, trącał męża w nogę i wydawał z siebie: ej.
Strasznie śmieszny ten kociak.
Czy koty umieja mówić?????? Umieją !!!!!
żebyś wiedziała że umieją i to jak :):)
http://www.youtube.com/watch?v=PfBStD6_4tY
Mój mąż nauczył naszego mama
Aggusiu to jest bomba!!!!
To sie jeszcze pochwalę, ze Toluś do mnie przychodzi i mówi eeeeeaaaaaa. Co ja niezmiennie tłumaczę ewa tylko bez w :)))))
Ja z Maurycego zrobiłam dzisiaj wiewiórkę. A na grzbiecie to jeża przypominał
W bardzo prosty sposób - zrobiłam sobie maseczkę, z tych nieprzezroczystych o kolorze biało-ziemisto-zielonkawym. Do tego grzywka przytrzymana opaską - że krótka to stercząca do góry
Kot na mój widok przywdział rynsztunek bojowy - czyli wygląd z pierwszego zdania.
Jak zaczynałam do niego mówić - uspokajał się. Jak przestawałam od razu wiewiórzy ogon...
To musiało zabawnie wygladac szkoda nie strzelili mu fotki:))
Tak sobie jeszcze pomyślałam, że skoro Maurycy jest mniej puchaty i ma węższą szyję, to na pewno ma coś z persa :)
Mój - a właściwie mojej córy - puchaty Majek:
w wieku 2 m-cy:
w wieku 4 m-cy: w wieku 8 m-cy:
i roczny:
.
Pozdrawiam wszystkie koty, kotki i Kociary.
Puchaty Majek ??????? To prawie Ryś :))
Piekny jest :)
Teraz prawie ryś, gdy dorośnie to będzie prawie puma )))).
śliczny :):)
Kapitalny!! puchata maskotka:)))))
Cudo!
Super ścierka do kurzu.
Gdzie takie sie rodzą?
A to jedno czy wielorasowe zwierzę?
Ile kilo jako roczny waży?
Czy wiedzieliście, że taki Wam wyrośnie?
Od początku wiedzieliśmy, że będzie taki duży. Majek to maine coon - jeden z największych, a może i największy kot na świecie. Rasa wywodzi się z Ameryki Płn. Dorosłe maine coon'y kocury osiągają średnią wagę 9 - 10 kg, ale często są większe - jakieś 11 - 12 kg i mają 1 m długości. Kotki są trochę mniejsze - ważą 3 - 4 kg mniej. Majek obecnie waży 6 kg z kawałkiem, w październiku skończył rok. Pełną dojrzałość osiągnie w wieku 3 lat - tak powiedział hodowca. Córa właśnie takiego sobie wymarzyła - sama na niego zarobiła i znalazła. Zawsze twierdziłam, że nie chcę kota bo ich nie lubię, ale Majek zweryfikował te poglądy. Teraz nie wyobrażam sobie, że może go nie być.
Ja oglądałam maine coon'y w necie - teraz to modna rasa -ale żaden nie był tak "sterczący" przy głowie.
Ewentualnie to okazy do sprzedaży - i mają zachęcać do kupna kotka domowego a nie rysia podwórzowego..
Ale prześliczny jest.
Ja też zawsze twierdziłam, że nie lubię kotów - ale jak gdzieś byliśmy w górach (w schroniskach częsty obrazek) i był kot - przeważnie u mnie ładował sie na kolana. Teraz zmieniłam zdanie...
I wiem, że tylko alergia może pozbawić mój żywot kota. Na psa mam ja, na chomiki syn się uczulił w trakcie - a na kota nie ma żadno z nas (nie miało przynajmniej).
Szliczny Maine Coon,swego czasu tez takiego chcialam,ale moj maz alergik,wiec sobie musze kotka odpuscic.Ale kiedys mialam dachowca,byl bialo-czarny i wyjatkowo puchaty.
Mały - absolutnie rozkoszny, choć z predyspozycjami do patrzenia z góry na świat! Duży piękny i elegancki. Dystyngowana bestia.
Choć pewnie włazi gdzie się da i gubi fruwający po chałupie puch - sierściuch jeden? Ech, coś za coś. Jak się kocha, to się sprząta.
ps. fajnie, że udało Ci się wstawić zdjęcia.
On ma z persa - a jego siotra nie...Jest biała w ciapy i kuleczka.
Ale geny rodziców podobno wychodzą nawet po kilku pokoleniach- nagle ujawnia sie jakiś gen rasowy - i będzie kocie nie podobne do żadnego z rodziców ani rodzeństwa.
Twoj Tolus wyglada jak moj Jogi, tylko Jogi ma zielone oczy..Psinka tez piekna i ma dobre oczyska
To jest moja Agusia ze stoczni z Gdyni , imie ma na cześć Agnieszki, która mi ją przywiozła.Agusia i LubiśLubiś kotuś z Gdańska, gdzie błąkał się atakowany przez inne koty.Lulka dzikuska przychodzi po jedzonko.mam jeszcze Lucusia biało-czarnego.
Hi hi juz kocham Agusie nie dość że nazywa się tak jak ja to jeszcze do tego też blondyna :):)
Toz to prawdziwe schronisko!!! Sliczne kotki
Mój Pudzian postanowił zostać świątecznym prezentem
i jak był malutki
Cudne puchatki, a ten prążkowany jak ma na imię?
Prążkowanego dzieci nazwały Wall-i z bajki o takim sympatycznym robociku. Niestety był z nami tylko do wiosny. Wyszedł z domu i niewrócił.
Szkoda :(
Ot, koci los. Ale jak tu zabronić tej wolności ?
Śliczne kociatko i jedno i drugie :)
Prążkowany to do Tosi i Tolusia podobny :)
Ale sliczne te kociaczki:)
Maurycy pozoadroscił Pudzianowi - i dzisiaj najpierw władował się do torby na buty szkolne Marty, a potem wieczorem - żeby było trudniej - do reklamówki w walizce. Zapomnieli mu powiedzieć, że walizka dopiero wróciła...
Zobaczę zdjęcia - nie wiem czy coś sie nada do wstawienia - bo ręka trzymająca aparat bardzo mu sie podobała i cały czas z tej reklamówki próbował ją upolować...
No i reklamówkowy Maurycy.
Maurycy przyniesiony do mnie na kolana
Tutaj noszony po pokoju w reklamówce (jakieś 2 minuty później) - ułożył sie do drzemki, na co nie pozwoliłyśmy cwaniakowi
I tu bawiący się już tylko z reklamówką - ręce nie wytrzymały naporu, trzeba było rzucić torbę.
Dzisiaj rano władował się do reklamówki makulaturowej.
Teraz też w jakiejś torbie siedzi - bo słyszę szelesty z kuchni.
Już widać, że oczka kleją się do spania :)))
Tylko musicie chyba uważać, żeby się nie zakręcił w te reklamówki.
reklamówki z uszami (te cienkie) są pochowane - i nawet jak wyciągnie - bo ostatnio wciska mi się w różne dziwne miejsca -np. od tyłu do szafki zlewozmywakowej (obok mam przerwę na butlę z gazem, dosuniętą do ściany, ze względu na kota - a i tak się wciska) - siedzi i puka, aby mu otworzyć, po czym zaraz wskakuje od początku..taka zabawa - to tylko nimi poszeleści - bo są poskładane w kostkę (tak mój mąż traktuje reklamówki).
A w te duże nie ma szansy się zaplątać - za sztywne...chyba...
No to macie pociechę z tego Maurycego:))
Maurycy to prawdziwy model :):)
I tak rysia domowego i kota nadrzewnego z rodu wiewiórek nic nie przebije...
Moja córka stwierdziła, że "mańkuta" (nie moze zapamietać rasy) to ona może mieć
Bo to chyba wszystkie kotki uwielbiają kryjówki i zakamarki :) To również jedna z ulubionych zabaw Tolusia
i jeszcze zdjęcie z serii: znajdź Tolka :)
A kto go stamtad ściąga...Ło matko - kot nadrzewny. Ja w całej okolicy nie mam takich dużych drzew. Pod oknem mam jarzębinę - siegającą okien parteru - a ona wydawała mi się za wysoka na możliwości kota
Ewa Tolus to chyba na kaskadera sie uczy :):)
I własnie tego dotyczyły moje obawy z wrześniowego wątku :) Ale, za radą koleżanki z pracy, która powiedziała, że nigdy swoich kotów z drzew nie ściągała, postanowiłam działać tak samo, czyli nic nie robic w tym względzie. Toluś zaczynał od drzewek owocowych, teraz, jako że trening czyni mistrza, wszystkie dęby wzdłuż mojej działki należa do Tolka:) I schodzi sobie sam :)
A jaki potem spokojny w domu !
Hej - wiesz, w którym poście jest to drugie zdjęcie Tolusia na drzewie. Jak oglądam wszystkie zdjęcia z wątku w powiększeniu - to je mam jako następne - a jak włączę sam wpis - to jest tylko jedno - tzn dwa we wpisie - jedno w torbie i drugie na drzewie
Oj ekkore, przepraszam, ale na początku wkleiłam dwa zdjęcia na drzewie. Potem jedno wykasowałam, żeby nie było za dużo i zostawiłam to lepsze, ale faktycznie widnieje w podglądzie:)
to jest to :)
Dzięki - lubię te zdjęcia - chętnie do nich wracam...
moja bratowa chciala kota wiec jej zalatwilam od znajomej to juz chyba z rok bedzie temu sorry to jest kotka :) ale do tej pory dulda ogon hehe az sie siersc rozjasnia pomalu od tego duldania hehe a jakas strachliwa
a to nasze mruczki. Jogi jak byl jeszcze maly
i Bella- prawdziwa pieknosc.
Wlasciwie to nie plnowalismy miec dwoch kotow.Belle adoptowalismy ze schroniska. Miala 4 miesiace i byla bardzo wystraszona.Prawie tydzien siedziala za lodowka. Mieszkala z nami od grudnia do czerwca.Potem uciekla przez otwarte przypadkiem dzwi...Bylo smutno ale coz...Nasi znajomi mieli malego kotka ktorego koniecznie chcieli sie pozbyc, no i w lipcu przyjechala taka mala zapchlona kuleczka.Jogi jest strasznym pieszczochem.Totalnie niewychownym, chodzi gdze chce, kradnie nam jedzenia z talerzy ale i tak go kochamy.Miesiac temu dostalismy telefon ze schroniska ze nasza Bella sie znalazla. Po czterech miesiacach!!!:) No i mamy dwa kotki, Bella jest bardziej nieufna, naprawde to kocha tyklo nasza 12 letnia Nine. Obydwie zreszta sa delikatne i nieufne. Kotki na poczatku ze soba walczyly ale po tygodniu zaczela jesc z jednej miski. Jest z nimi troche roboty bo strasznie sie kurzy i wlosy sa wszedzie ale nie wyobrazam sobie, ze mogloby ich nie byc.
śliczne oba..
I pomyśleć, że jeszcze w pierwszych dniach września ominęłabym ten wątek - bo koty mnie nie interesują...
O rety, i jak tu nie kochac takich stworków :))
Śliczne są Twoje kotki Skopolendro :)
Prawdziwe kocie pieknosci:)
może ktoś się doliczy ile ich jesta to nasz nowy nabytek
trzy?
masz racje są trzy dwa prawie już dorosłe i jedna młodziutka koteczka ulubienica dzieci
ale naprawdę trzeba sie wpatrzyć żeby wypatrzyć :) wszystkie są sliczne :)
Tak tak, rudo-biało-brązowa kula
Superaśne:))) No to masz "kota" na punkcie kotów;))
Uwielbiam takie filmiki:)))
http://www.youtube.com/watch?v=DVTsSt1gUbg
Prześmieszne te kociaki :))))
Fajny filmik -szczególnie, że część sytuacji znana z autopsji.
Bo koty są dobre na wszystko.Na wszystko, co życie nam niesie.Bo koty, to
czułość i bliskośćna wiosnę, na lato, na jesień. A zimą - gdy dzień
już zbyt krótkii chłodnym ogarnia nas cieniem,to k o t - Twój
przyjaciel malutkiotuli Cię ciepłym mruczeniem. /wiersz Franciszka
Klimka/
To prawda, a to moja kotka Pyza. Pozdrawiam
Śliczniusi :)
W kalendarzu dzień 17 lutego jest Dniem Kota.
Vikuniu w tym roku miałam okazję poznac osobićsie Pana Franciszka lLimke i usłyszeć wiersze czytane przez niego samego :):):)