Lubię pieczoną kaczkę. Bardzo lubię! Niekoniecznie z jabłkami, a przynajmniej nie z jakąś kosmiczną ilością jabłek i majeranku. Ale nie chcę się teraz rozwodzić nad lepszym smakiem jednych przepisów nad innymi, wyższością kaczki świeżej i wiejskiej nad mrożoną i sklepową.
Mnie się rozchodzi o coraz częściej się przydarzające kupowanie kaczki, z której wystaje milion małych sterczących paskudztw pozostałych po skubaniu :/ Czy tylko ja miałam takiego pecha, jak ostatnio, że nie pomogły żadne metody pozbycia się resztek pierza i pozostałości po lotkach i musiałam tę kaczkę obedrzeć ze skóry? Próbowałam toto wyciągać nożem - za dużo, nie dało rady! Opalałam nad gazowym palnikiem - śmierdziało i nie wypalało się, bo było za grube, za twarde i za dużo!
Dobra wyszła ta kaczka bez skóry, chuda, aromatyczna i smaczna, ale nie o to mi chodziło.
Jak to z tymi kaczkami jest - czy mieliście podobne doświadczenia jak ja, czy tylko ja miałam takiego pecha? I w ogóle, co zrobić ze skórą kaczki i samą kaczką, żeby wyszła świątecznie, że ach, a nie że aż strach :{
Wystarczy taką kaczkę włożyć na chwilę do wrzątku a wtedy "pipcie" dadzą się łatwo usunąć.
Kaczka pieczona bez skóry bardzo traci na smaku, a mięso nie jest tak soczyste. To lepiej już uoiec ze skórką a po upieczeniu ją usunąć.
Ja kaczkę nacieram solą, smaruję smalcem (topionym z dużą ilością cebuli) i dość sowicie polewam z zewnątrz i wewnątrz sokiem z cytryny. (1 cytryna na 1 kg kaczki). Mięso wtedy jest bardzo kruche i przesmaczne. (Jeśli kaczka jest z jabłkami to cytryny nie daję). Oczywiście kaczkę piekę zawsze w piekarniku.
Na jak długą chwilę - tych pipciów była ilość, jakiej nigdy wcześniej na kaczce nie zaobserwowałam - dziadostwo nie dawało się wyciągnąć podczas metodycznego skrobania nożem :/ Czy moczona we wrzątku kaczka nie zmieni później zmaku podczas pieczenia? Rady w stylu "użyj pęsety", które można znaleźć w różnych źródłach są skierowane bardziej do masochistów niż do zapracowanych smakoszy :D
Taka kaczka z której nie chcą odchodzić małe piórka (moja babcia nazywa je "sypułami") została zbyt szybko pozbawiona życia. Trzeba dokładnie wyczuć moment uboju, wówczas podczas skubania odejdą wszystkie piórka i skórka będzie piękna.
Wszystko dotyczące "pipciów" zostało napisane wcześniej. Dodam jeszcze, dla tych którzy nie mają możliwości kupna kaczki świeżej, aby mrożoną odmrażali jak najdłużej. Najlepiej w lodówce. Wtedy jest bardziej soczysta. Wyleczyłam się też z kupowania całej kaczki, bo mięska jest tam malutko i później jest problem z dzieleniem, kostki czy miesko? Kupuję więc piersi.
Masz rację, ale u mnie każdy czeka na to czyste kacze mięsko i jabłuszka z żurawiną. Robiłam różne wersje. W święta w mojej rodzinie jednak króluje tradycja.
Mąż uwielbia kaczkę z nadzieniem mięsnym, ale i tak będą piersi z kaczki dodatkowo, kupiłam 4szt .Nie mam w domu jabłek z żurawiną razem , ale mam w słoiku konfiturę żurawinową i własnej roboty duszone jabłka. Myślisz że jakbym zmieszała trochę jabłek z żurawiną to byłoby dobre?
Nie, nie!!!! Jabłka małe najlepiej kwaskowe, a jeżeli większe to połówki. Oczywiście wydrążyć, nałożyć do nich konfiturę z żurawiny. Obsmażone piersi z kaczki włożyć do piekarnika , a obok jabłka z żurawiną. Piec ok 15 minut. Kaczka oczywiście z majerankiem. Zapach rozchodzi się nieziemski a jak smakuje.. Jabłek robię zawsze więcej bo mam wielu na nie amatorów. Czas podałam na oko, bo tak naprawdę robiłam już je wiele razy ale nigdy nie patrzyłam na zegarek.
Pamiętam jak moja babcia oskubaną kaczkę prasowała żelazkiem przez mokrą ścierkę. Kiedyś w naszym domu nie było gazu, więc babcia lała na matalową szufelkę od węgla denaturat i opalała kaczkę, po takim zabiegu wszystko się dało bez problemu usunąć. Tak samo traktowała oskubaną gęś. Bardzo lubię kaczki, kupuję głęboko zamrożone barbie w markecie , po odmrożeniu z reguły mało jest tych sypułów( podobno to fachowa nazwa gospodyń wiejskich, pozostałosci po oskubanej kaczce) ale jak coś znajdę, to da się to wyciągnąć , następnie myję , osuszam papierowym ręcznikiem i posypuje ulubionymi przyprawami. Warto się troszkę pomęczyć , bo kaczka w święta smakuje rewelacyjnie:)
Prasowanie było po to, żeby piórka były suche i nadawały się na podusie i pierzynki :) Kury zamaczało się na krótko (kilka minut? - nie pamiętam, byłam dzieckiem) we wrzątku i wtedy skubało. Opalanie usuwa generalnie włoski, pierza już nie powinno być.
Ostatnio u mnie w mięsnym mają kurczaki tak "niedoskubane", że mnie "trafia" i jak kupuję to proszę o wyszukanie "nieopierzonego" :) Panie są miłe i szukają. Z kaczką nie mam doświadczenia.
Jak kaczka świeża, to można od razu te pypcie wyoczyć i pi razy drzwi oszacowac ich ilość. Niestety kaczki najczęściej sprzedają mrożone, pakowane w folię pokrytą cudnymi maziajami, których nazwa produktu i producenta stanowi niewielki procent powierzchni, reszta to jakieś firmowe malunki :}
I ja kupiłam kaczkę podobną do Twojej, tyle, że świeżą - naskubałam się tych małych odstających niby piórek aż palce bolały, a pod skrzydłami to dopiero była maniana, ale już "naprzyprawowana" czeka na balkonie na pieczenie. Pozdrawiam !
Lubię pieczoną kaczkę. Bardzo lubię! Niekoniecznie z jabłkami, a przynajmniej nie z jakąś kosmiczną ilością jabłek i majeranku.
Ale nie chcę się teraz rozwodzić nad lepszym smakiem jednych przepisów nad innymi, wyższością kaczki świeżej i wiejskiej nad mrożoną i sklepową.
Mnie się rozchodzi o coraz częściej się przydarzające kupowanie kaczki, z której wystaje milion małych sterczących paskudztw pozostałych po skubaniu :/
Czy tylko ja miałam takiego pecha, jak ostatnio, że nie pomogły żadne metody pozbycia się resztek pierza i pozostałości po lotkach i musiałam tę kaczkę obedrzeć ze skóry?
Próbowałam toto wyciągać nożem - za dużo, nie dało rady!
Opalałam nad gazowym palnikiem - śmierdziało i nie wypalało się, bo było za grube, za twarde i za dużo!
Dobra wyszła ta kaczka bez skóry, chuda, aromatyczna i smaczna, ale nie o to mi chodziło.
Jak to z tymi kaczkami jest - czy mieliście podobne doświadczenia jak ja, czy tylko ja miałam takiego pecha? I w ogóle, co zrobić ze skórą kaczki i samą kaczką, żeby wyszła świątecznie, że ach, a nie że aż strach :{
Wystarczy taką kaczkę włożyć na chwilę do wrzątku a wtedy "pipcie" dadzą się łatwo usunąć.
Kaczka pieczona bez skóry bardzo traci na smaku, a mięso nie jest tak soczyste. To lepiej już uoiec ze skórką a po upieczeniu ją usunąć.
Ja kaczkę nacieram solą, smaruję smalcem (topionym z dużą ilością cebuli) i dość sowicie polewam z zewnątrz i wewnątrz sokiem z cytryny. (1 cytryna na 1 kg kaczki). Mięso wtedy jest bardzo kruche i przesmaczne. (Jeśli kaczka jest z jabłkami to cytryny nie daję).
Oczywiście kaczkę piekę zawsze w piekarniku.
Na jak długą chwilę - tych pipciów była ilość, jakiej nigdy wcześniej na kaczce nie zaobserwowałam - dziadostwo nie dawało się wyciągnąć podczas metodycznego skrobania nożem :/ Czy moczona we wrzątku kaczka nie zmieni później zmaku podczas pieczenia?
Rady w stylu "użyj pęsety", które można znaleźć w różnych źródłach są skierowane bardziej do masochistów niż do zapracowanych smakoszy :D
To zależy od wieku kaczki, zwykle 1 minuta wystarczy
Taka kaczka z której nie chcą odchodzić małe piórka (moja babcia nazywa je "sypułami") została zbyt szybko pozbawiona życia. Trzeba dokładnie wyczuć moment uboju, wówczas podczas skubania odejdą wszystkie piórka i skórka będzie piękna.
he he jak to wyczuć pogłaskać po głowie powiedzieć siadaj kochaniutka i Ciup siekierką z zaskoczenia
Wszystko dotyczące "pipciów" zostało napisane wcześniej.
Dodam jeszcze, dla tych którzy nie mają możliwości kupna kaczki świeżej, aby mrożoną odmrażali jak najdłużej. Najlepiej w lodówce. Wtedy jest bardziej soczysta.
Wyleczyłam się też z kupowania całej kaczki, bo mięska jest tam malutko i później jest problem z dzieleniem, kostki czy miesko? Kupuję więc piersi.
All. ale jeżeli chcesz kaczkę nadziać- to musisz ja kupić w całości, z nadzieniem mięsnym jest bardzo podzielna.
Masz rację, ale u mnie każdy czeka na to czyste kacze mięsko i jabłuszka z żurawiną.
Robiłam różne wersje. W święta w mojej rodzinie jednak króluje tradycja.
Mąż uwielbia kaczkę z nadzieniem mięsnym, ale i tak będą piersi z kaczki dodatkowo, kupiłam 4szt .Nie mam w domu jabłek z żurawiną razem , ale mam w słoiku konfiturę żurawinową i własnej roboty duszone jabłka. Myślisz że jakbym zmieszała trochę jabłek z żurawiną to byłoby dobre?
Nie, nie!!!!
Jabłka małe najlepiej kwaskowe, a jeżeli większe to połówki. Oczywiście wydrążyć, nałożyć do nich konfiturę z żurawiny. Obsmażone piersi z kaczki włożyć do piekarnika , a obok jabłka z żurawiną. Piec ok 15 minut.
Kaczka oczywiście z majerankiem. Zapach rozchodzi się nieziemski a jak smakuje.. Jabłek robię zawsze więcej bo mam wielu na nie amatorów.
Czas podałam na oko, bo tak naprawdę robiłam już je wiele razy ale nigdy nie patrzyłam na zegarek.
Bardzo dziękuję za przepis, na pewno zrobię do kaczusi:)
Pamiętam jak moja babcia oskubaną kaczkę prasowała żelazkiem przez mokrą ścierkę. Kiedyś w naszym domu nie było gazu, więc babcia lała na matalową szufelkę od węgla denaturat i opalała kaczkę, po takim zabiegu wszystko się dało bez problemu usunąć.
Tak samo traktowała oskubaną gęś. Bardzo lubię kaczki, kupuję głęboko zamrożone barbie w markecie , po odmrożeniu z reguły mało jest tych sypułów( podobno to fachowa nazwa gospodyń wiejskich, pozostałosci po oskubanej kaczce) ale jak coś znajdę, to da się to wyciągnąć , następnie myję , osuszam papierowym ręcznikiem i posypuje ulubionymi przyprawami.
Warto się troszkę pomęczyć , bo kaczka w święta smakuje rewelacyjnie:)
Prasowanie było po to, żeby piórka były suche i nadawały się na podusie i pierzynki :) Kury zamaczało się na krótko (kilka minut? - nie pamiętam, byłam dzieckiem) we wrzątku i wtedy skubało. Opalanie usuwa generalnie włoski, pierza już nie powinno być.
Jak kaczka świeża, to można od razu te pypcie wyoczyć i pi razy drzwi oszacowac ich ilość. Niestety kaczki najczęściej sprzedają mrożone, pakowane w folię pokrytą cudnymi maziajami, których nazwa produktu i producenta stanowi niewielki procent powierzchni, reszta to jakieś firmowe malunki :}
I ja kupiłam kaczkę podobną do Twojej, tyle, że świeżą - naskubałam się tych małych odstających niby piórek aż palce bolały, a pod skrzydłami to dopiero była maniana, ale już "naprzyprawowana" czeka na balkonie na pieczenie. Pozdrawiam !