Ja mam !!! W trakcie ostatniego spisu powszechnegoi o mało co nie zrzuciłem rachmistrza spisowego ze schodów, gdy ten w sobotę o godz 7:00 zadzwonił do moich drzwi. Bahus
Bardzo niewdzięczna i wcale nie taka znów prosta praca.Biorąc pod uwagę,że można natrafic na własnie taka osobę, co to zechce Cię ze schodów spuścic, mimo,że wczesniej chodzisz i umawiasz się co do terminu wizyty ( i nie o 7 rano, oj nie ) Zalezy jaki masz terem w mieście bloki obejdziesz trochę szybcie, w dzielnicach "willowych" nie jest tak szybko. CZasem musisz zachodzić kilka razy, bo pomimo wczesniejszego umówienia się, ludzie lekce sobie ważą spis. Same "karty osobowe" są może proste, ale niezbyt proste do wypełnienia.
Mój rachmistrz nie umawia się nigdy wcześniej ze mną....przychodzi kiedy chce...wcale nie o tej porze, kiedy ja mogę....nie lubię " mojego rachmistrza" za to właśnie....
Mój rachmistrz nie umawia się nigdy wcześniej ze mną....przychodzi kiedy chce...wcale nie o tej porze, kiedy ja mogę....nie lubię " mojego rachmistrza" za to właśnie....
Ja byłam Rachmisterzem podczas ostatniego powszechnego spisu ludności(łacznie z rolnym wtedy był), osiem lat temu- o ile dobrze pamiętam:) Za zarobiona kasę chcielismy z mężem jechac na wakacje-ale okazało się, że będziemy mieć dzieciaczka i kupilismy sobie sofę...hahaha:) a teraz chodzi do szkoły...:)
No właśnie też tak myślę, że to nie taka ,,bułka z masłem'' jak się innym wydaje. Tłumacz ludziom 5x to samo, chodź w tą i z powrotem, Ci co robili spis rolny, narzekali, że ten cały hand-held różnie działał przy przesyłaniu danych, ech.... chyba to nie na moje nerwy.. jesli by mi się miały takie niespodzianki zdarzać, to żadna przyjemnośc z tej pracy.. ale napisz NEWA jak to wygląda od strony osoby która to ma za sobą???
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na wasze pytania, ale w weekend nie mam dostępu do netu, poza tym w komórce. Jeśli chodzi o tegoroczny spis to muszę powiedzieć, że nie było tak źle, jak na początku zakładaliśmy. Największym minusem były oczywiście same urządzenia- htc w dodatku zbrandowane przez orange, muliły strasznie, zawieszały się, po dluzszym używaniu nie reagowały na dotyk, a najgorsza była bateria- 4 godz. użytkowania i trzeba było ładować. Sam pomysł takiego spisu nie był wcale zły. My (rachmistrze) uważaliśmy na początku, że to lipa straszna, bez kartki papieru i długopisa, ale w sumie okazało się to nawet wygodne. Raz tylko mi się zdarzyło, ze nie dałam rady ściągnąc ankiety i zaczęłam robić ją papierowo. Ja i tak jeździlam po ludziach z zeszytem, do którego spisywałam nr telefonów, żeby później na spisie móc się z nimi skontaktować. Okazało się, że było to dobre posunięcie, bo już na właściwym spisie GUS odsyłał tylko goły adres, bez nr telefonu. Spis był podzielony na dwie części- w sierpniu 2 tygodni przedspisu, jeździłam wtedy do gospodarzy, ż by na mapie satelitarnej odznaczyć gospodarstwo i we wrześniu i październiku był spis właściwy. Ja 90 kilka gospodarstw załatwiłam właściwie w 3 tygodnie. Najwiekszym problemem byli oczywiście ludzie- tacy do ktorych trzeba było jeździć po kilka razy bo albo nie ma w domu, albo umówił się i też go nie ma oraz psy, które na wioskach latają nie uwiązane. Termin na spis rolny też był trochę nie halo, bo to akurat czas prac polowych, ale z dwojga złego lepszy taki termin, bo przynajmniej można było po tych wertepach dojechać do gospodarstw. A niektóre leżały na takim "zadupiu", że zimą za chiny ludowe tam bym nie dojechała. Jeśli chodzi o samą ankietę, to jak na mój gust była trochę skomplikowana a pytania czytane wprost dla rolników niezrozumiałe. Po kilku ankietach można było dojść do takiej wprawy, że nie trzeba było czytać wszystkich pytań a tylko te, na które była potrzebna odpowiedź (wiele pytań po prostu sie powtarzało) To na razie tyle, co mi przyszło do głowy. Jeśli ktos ma jakies pytania to chętnie odpowiem.
Byłam rachmistrzem spisowym 22 lata temu. Wiem, że na każdą rodzinę przypadało do wypełnienia 2 kartki A4. Jeśli w domu było kilka rodzin, to spisywałam wszystko na oddzielnych arkuszach. Różnych ludzi spotkałam i takich serdecznych i takich, co wilkiem patrzyli (bo niby co ja taka ciekawa jestem) i podpici się trafiali. Do tych serdecznych, to należała ( i nadal należy) moja teściowa .... no bo jako ciekawostkę powiem, że na tym spisie, to sobie męża "wydeptałam" Pamiętam, że wydelegowana byłam przez mój zakład pracy. Trwało to kilka dni. Jakieś skromne wynagrodzenie dostałam, ale ile to nie pamiętam.
Mi dane było być rachmistrzem podczas ubiegłego spisu.
Wówczas spis był ludności i rolny. Ja akurat miałam 90% spisu ludności, z czego się cieszyłam, bo rolny był bardziej zawiły i tak naprawdę często gospodarze nie wiedzieli, co mają:).Wyznaczyli mi osiedle i pląsałam sobie z mieszkania do mieszkania. Wcześniej robiłam „stuk puk” i umawiałam sie na konkretną datę i co mnie wtedy miło zaskoczyło to, to ludzie naprawdę byli zorganizowani i dotrzymywali terminów. Miałam wrażenie ze było to dla nich ważne. Pochodziłam z małego miasteczka i tak na dobrą sprawę część mieszkańców znałam chociażby z widzenie. Pamiętam ze dali mi torbę na dokumenty ( wówczas spis był ręczny na arkuszach), plakietkę, długopis i wyznaczony czas na rozliczenie z dokumentów.
Najciekawsze to fakt ze miałam okazję poznać ludzi i mogłam z nimi porozmawiać przy herbatce.
Natomiast najfajniejsze, że całkiem nieźle płacili - dla mnie (wówczas studentki) to było naprawdę grube kieszonkowe.
Z tą herbatką to prawda, dzięki spisowi mogłam w końcu odwiedzić znajomych i poznałam też wielu nowych ludzi. Od jednego miłego pana dostałam sloik miodu, mniam :P. Na początku rachmistrze nie mogli brać na spis swojej okolicy, czyli tej, z której sami pochodzą. Później GUS zmienił zdanie, więc w naszej grupie od razu nastąpiła zamiana okręgów i dobrze, bo jednak wolałam jeździć p "swoich" wioskach, ja znałam ludzi, ludzie znali mnie a jak nie znali to łatwiej było wytłumaczyć skąd ja i czyja. Ale na spis ludności już się nie piszę, nie chcę. I stawki podobno będą niższe i więcej do zrobienia.
Rachmistrz spisowy - macie jakieś doświadczenia w tym temacie?
Ja mam !!!
W trakcie ostatniego spisu powszechnegoi o mało co nie zrzuciłem rachmistrza spisowego ze schodów, gdy ten w sobotę o godz 7:00 zadzwonił do moich drzwi.
Bahus
Oj to konkretne doswiadczenie, hihihi ) )bezczelny jakis byl...
Bardzo niewdzięczna i wcale nie taka znów prosta praca.Biorąc pod uwagę,że można natrafic na własnie taka osobę, co to zechce Cię ze schodów spuścic, mimo,że wczesniej chodzisz i umawiasz się co do terminu wizyty ( i nie o 7 rano, oj nie )
Zalezy jaki masz terem w mieście bloki obejdziesz trochę szybcie, w dzielnicach "willowych" nie jest tak szybko. CZasem musisz zachodzić kilka razy, bo pomimo wczesniejszego umówienia się, ludzie lekce sobie ważą spis.
Same "karty osobowe" są może proste, ale niezbyt proste do wypełnienia.
Mój rachmistrz nie umawia się nigdy wcześniej ze mną....przychodzi kiedy chce...wcale nie o tej porze, kiedy ja mogę....nie lubię " mojego rachmistrza" za to właśnie....
Mój rachmistrz nie umawia się nigdy wcześniej ze mną....przychodzi
U mnie było dokładnie tak samokiedy chce...wcale nie o tej porze, kiedy ja mogę....nie lubię " mojego
rachmistrza" za to właśnie....
Ja byłam Rachmisterzem podczas ostatniego powszechnego spisu ludności(łacznie z rolnym wtedy był), osiem lat temu- o ile dobrze pamiętam:)
Za zarobiona kasę chcielismy z mężem jechac na wakacje-ale okazało się, że będziemy mieć dzieciaczka i kupilismy sobie sofę...hahaha:) a teraz chodzi do szkoły...:)
Sofa?
Ja mam doswiadczenia w tym temacie,bylam rachmistrzem w tegorocznym spisie rolnym.
to opowiedz coś o tym :)
na to właśnie czekamy :)
No właśnie też tak myślę, że to nie taka ,,bułka z masłem'' jak się innym wydaje. Tłumacz ludziom 5x to samo, chodź w tą i z powrotem, Ci co robili spis rolny, narzekali, że ten cały hand-held różnie działał przy przesyłaniu danych, ech.... chyba to nie na moje nerwy.. jesli by mi się miały takie niespodzianki zdarzać, to żadna przyjemnośc z tej pracy.. ale napisz NEWA jak to wygląda od strony osoby która to ma za sobą???
Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na wasze pytania, ale w weekend nie mam dostępu do netu, poza tym w komórce. Jeśli chodzi o tegoroczny spis to muszę powiedzieć, że nie było tak źle, jak na początku zakładaliśmy. Największym minusem były oczywiście same urządzenia- htc w dodatku zbrandowane przez orange, muliły strasznie, zawieszały się, po dluzszym używaniu nie reagowały na dotyk, a najgorsza była bateria- 4 godz. użytkowania i trzeba było ładować. Sam pomysł takiego spisu nie był wcale zły. My (rachmistrze) uważaliśmy na początku, że to lipa straszna, bez kartki papieru i długopisa, ale w sumie okazało się to nawet wygodne. Raz tylko mi się zdarzyło, ze nie dałam rady ściągnąc ankiety i zaczęłam robić ją papierowo. Ja i tak jeździlam po ludziach z zeszytem, do którego spisywałam nr telefonów, żeby później na spisie móc się z nimi skontaktować. Okazało się, że było to dobre posunięcie, bo już na właściwym spisie GUS odsyłał tylko goły adres, bez nr telefonu.
Spis był podzielony na dwie części- w sierpniu 2 tygodni przedspisu, jeździłam wtedy do gospodarzy, ż by na mapie satelitarnej odznaczyć gospodarstwo i we wrześniu i październiku był spis właściwy. Ja 90 kilka gospodarstw załatwiłam właściwie w 3 tygodnie. Najwiekszym problemem byli oczywiście ludzie- tacy do ktorych trzeba było jeździć po kilka razy bo albo nie ma w domu, albo umówił się i też go nie ma oraz psy, które na wioskach latają nie uwiązane. Termin na spis rolny też był trochę nie halo, bo to akurat czas prac polowych, ale z dwojga złego lepszy taki termin, bo przynajmniej można było po tych wertepach dojechać do gospodarstw. A niektóre leżały na takim "zadupiu", że zimą za chiny ludowe tam bym nie dojechała. Jeśli chodzi o samą ankietę, to jak na mój gust była trochę skomplikowana a pytania czytane wprost dla rolników niezrozumiałe. Po kilku ankietach można było dojść do takiej wprawy, że nie trzeba było czytać wszystkich pytań a tylko te, na które była potrzebna odpowiedź (wiele pytań po prostu sie powtarzało)
To na razie tyle, co mi przyszło do głowy. Jeśli ktos ma jakies pytania to chętnie odpowiem.
dzięki za wyczerpującą odpowiedź
Byłam rachmistrzem spisowym 22 lata temu. Wiem, że na każdą rodzinę przypadało do wypełnienia 2 kartki A4. Jeśli w domu było kilka rodzin, to spisywałam wszystko na oddzielnych arkuszach.
Różnych ludzi spotkałam i takich serdecznych i takich, co wilkiem patrzyli (bo niby co ja taka ciekawa jestem) i podpici się trafiali. Do tych serdecznych, to należała ( i nadal należy) moja teściowa .... no bo jako ciekawostkę powiem, że na tym spisie, to sobie męża "wydeptałam"
Pamiętam, że wydelegowana byłam przez mój zakład pracy. Trwało to kilka dni. Jakieś skromne wynagrodzenie dostałam, ale ile to nie pamiętam.
Mi dane było być rachmistrzem podczas ubiegłego spisu.
Wówczas spis był ludności i rolny. Ja akurat miałam 90% spisu ludności, z czego się cieszyłam, bo rolny był bardziej zawiły i tak naprawdę często gospodarze nie wiedzieli, co mają:).Wyznaczyli mi osiedle i pląsałam sobie z mieszkania do mieszkania. Wcześniej robiłam „stuk puk” i umawiałam sie na konkretną datę i co mnie wtedy miło zaskoczyło to, to ludzie naprawdę byli zorganizowani i dotrzymywali terminów. Miałam wrażenie ze było to dla nich ważne. Pochodziłam z małego miasteczka i tak na dobrą sprawę część mieszkańców znałam chociażby z widzenie. Pamiętam ze dali mi torbę na dokumenty ( wówczas spis był ręczny na arkuszach), plakietkę, długopis i wyznaczony czas na rozliczenie z dokumentów.
Najciekawsze to fakt ze miałam okazję poznać ludzi i mogłam z nimi porozmawiać przy herbatce.
Natomiast najfajniejsze, że całkiem nieźle płacili - dla mnie (wówczas studentki) to było naprawdę grube kieszonkowe.
Z tą herbatką to prawda, dzięki spisowi mogłam w końcu odwiedzić znajomych i poznałam też wielu nowych ludzi. Od jednego miłego pana dostałam sloik miodu, mniam :P. Na początku rachmistrze nie mogli brać na spis swojej okolicy, czyli tej, z której sami pochodzą. Później GUS zmienił zdanie, więc w naszej grupie od razu nastąpiła zamiana okręgów i dobrze, bo jednak wolałam jeździć p "swoich" wioskach, ja znałam ludzi, ludzie znali mnie a jak nie znali to łatwiej było wytłumaczyć skąd ja i czyja. Ale na spis ludności już się nie piszę, nie chcę. I stawki podobno będą niższe i więcej do zrobienia.