Witam serdecznie! Mam dylemat w związku z przygotowaniem konfitury. Wszędzie w przepisach na konfiturę z pomarańczy piszą aby wykorzystać cały owoc do zrobienia tejże mikstury, łącznie ze skórkami, ale bez białych błonek. Niekiedy w przepisie pisze o skrojeniu pomarańczy na plasterki i wrzuceniu do wody z cukrem. Ja również tak zrobiłam. Bazowałam na wielu przepisach, także na tym, który mamy na naszym serwisie. I nie wiem gdzie popełniłam błąd mianowice, te plastry ze skórką wcale mi się nie zesmażyły (po prawie dwóch godzinach smażenia), zostały w całości na domiar złego są twarde jak guma a gorzkie jak nieszczęście. Nawet przy całym kilo cukru które dałam na 1,5 kg pomarańczy jest tak cholernie gorzka, że nie da się jej nawet w połączeniu z jakąś bagietką lub drożdzówką zjeść. Nie rozumiem czy tak ma wyglądac końcowy efekt? Ma to być konfitura z całymi nie apetycznymi skórkami w dodatku niezjadliwymi? Jak Wy to robicie Drogie Panie? POzdrawiam
Ja robilam kiedys z calych pomaranczy -tak jak napisalas. Skorke drobno kroilam i gotowalam w lukrze. Ale jakos mi taka konfitura nie podchodzila. Moje chlopaki wydlubywaly z niej blonki dzielace czastki pomarancz, bo byly twarde i niesmaczne. (ale nie chodzi mi o to biale zaraz pod skorka tylko o te ciensze) W przepisie mialam zeby wszystko zmiksowac w blenderze, ale one sie nie rozdrobnily. Pozniej znalazlam gdzies przepis na pomarancze z dynia. Ze niby lepszy smak itd. Ale mnie jakos nie podchodza takie wynalazki.
No właśnie one nie bardzo się dają rozdrobnić, nie próbowałam blenderem, ale trochę widelcem, bo inaczej miałam w przepisie. Niestety i tak nic to nie dało. Te skórki pozostały twarde, lekko gumowate i jesli się akurat na nie trafiło to niestety smak ich jest okropnie gorzki! Trochę zaczęrpnęłam lektury na temat tej konfitury, (robię wszystko na odwrót, najpierw zrobiłam a teraz czytam dopiero do czego :), ta konfitura jest do herbaty bądź do ciężkostrawnej potrawy, jakiejś dziczyzny być może lub mięsiwa. Nadaje niecodzienny posmak, jeżeli odpowiednio zastosujemy - dla mnie to wyższa szkoła jazdy.
Samej konfitury z pomarańczy nie robiłam,ale może cos Ci pomogę. Kiedyś 'modny" był marchwiowo-pomarańczowy sok domowej produkcji.Używało się całych pomarańczy,ze skórą i,chociaż było ich niewiele w porównaniu z ilością marchwii,goryczka pozostawała. Sądze,że możesz spróbować osobno obgotowac skórki,osobno miąższ i połączyć je,gdy skórki zmiękną. Do smazenia skórek skraja się tylko ich wierzchnią część,bez białej warstwy (która jest bardzo zdrowa,ale w tym przypadku zbędna).Pomarańcze należy oczywiscie dokładnie wyszorować przed obraniem. Znalazłam jeszcze coś na ten temat: Skórki pomarańczowe,cytrynowe czy grejfrutowe naprzód się moczy,zmieniając wode,potem gotuje,odlewa wodę wraz z pozostałą w niej goryczką,a dopiero potem smaży w gęstszym lub słabszym syropie,zgodnie z potrzebą i przeznaczeniem-cytat z ksiązki "Czy wiesz,co jesz?"autorstwa pani Ireny Gumowskiej.
Serdecznie dziękuję za cenną wskazówkę. Ja również moczyłam przez 24 godziny najpierw, z tą różnicą, że nie zmieniałam wody tylko wraz z wodą z moczenia smażyłam na wolnym ogniu. Być może ta gorycz pozostała. Być może gdybym zmieniła wodę było inaczej? Ale i tak sama skórka, która wchodzi w skład przepisu jest bardzo gorzka i lepsza byłaby Twoja wersja osobno skórki i osobno miąższ i wtedy badać w trakcie smażenia.
Też tak sądzę,chociaz,jak pisałam,w tym przypadku jestem teoretykiem. Jesli moczyłas skórki,to troche zmiekły,ale goryczka pozostała,bo nie odlałaś wody.Może zastosuj się do rad pani Gumowskiej ( czyli nawet odlac wode z obgotowania)-a,ten syrop to oczywiscie woda z cukrem. Powodzenia.....
Zdecydowanie odradzam gotowanie/smażenie skórek w wodzie, w której się moczyły! Pomarańczę przed zdjęciem skórki należy sparzyć wrzątkiem oraz dokładnie wyszorować pod bieżącą wodą. Następnie skórki pozbawić białej części (nie skrawać jednak przesadnie, skórki nie mogą być zbyt cienkie, bo wyjdą nam twarde zelówki) i moczyć przez minimum kilka godzin do mniej więcej doby. Wodę z moczenia zlać, zastąpić ją czystą, postawić na kuchence, doprowadzić do wrzenia i gotować 5 minut. Czynność zmieniania wody i gotowania powtórzyć trzy razy. Teraz możemy zacząć proces smażenia. Skórki zalewamy niedużą ilością wody wymieszanej z cukrem (powinna je tylko przykrywać). Niestety nie pamiętam, ile dokładnie wsypuję cukru, zwykle robię to "na oko" - jeśli w najbliższym tygodniu będę kandyzować skórki, podam precezyjne proporcje. W każdym razie na skórki z 3 dorodnych pomarańczy sypię około 1 szklanki cukru (chyba?). Gotujemy, a na końcu smażymy do miękkości, pilnując, aby skórki się nie przypaliły. Skórki powinny zachować soczysty kolor, a jednocześnie być nieco szkliste. Smażyć można większe kawałki lub pokrojone :)
Zrobiłam z żelfixem . Wycisnęłam sam sok z pomarańczy , konsystencja OK ( taka galaretka ) a smak mało pomarańczowy z lekko wyczuwalną goryczką . Zjeść się da ale są lepsze .
Bardzo spodobał mi się Twój pomysł. Może następnym razem tak spróbuję. Ja raczej spodziewałam się takiego słodziutkiego dżemu o bardzo mocnym aromacie pomarańczy-niestety pomyliłam się. Teraz już mam 4 słoiki tego specyfiku i muszę pogrzebać w necie za zastosowaniem tego dobrodziejstwa-szkoda wyrzucić, bo ciekawe w smaku wyszło po wystygnięciu:) Do czegos się przyda. Może jeszcze ktoś podpowie, kto się na tym lepiej zna.
Nie przepadam za konfiturą z pomarańczy przyrządzonej z całych owoców, wraz ze skórą. Najbardziej lubię taką, która powstaje w efekcie gotowania na maleńkim ogniu na specjalnej grubej metalowej płytce izolacyjnej, która zapobiega przypalaniu, prawie samego miąższu. Najpierw szoruję pomarańcze (bo część najładniejszych skórek pokroję i będę kandyzować, aby na koniec połączyć z konfiturą!), obieram niezbyt dokładnie i wrzucam do rondelka miąższ z częścią wewnętrznych błonek. Zwykle na około 4 pomarańcze dodaję 1-2 cytryny - np. w postaci soku, niekoniecznie miąższ, jeśli nie chce mi się obierać cytryn. Owoce zasypuję cukrem (mniej więcej pół kilo cukru na kilo owoców), przykrywam i duszę, duszę, duszę baaardzo długo - kilka godzin. Konfitura umiarkowanie gęstnieje, zachowuje jasny kolor (uwaga! zbyt długo lub w zbyt wysokiej temperaturze smażona ciemnieje i staje się zbyt gęsta i ciągnąca), można dodać cukru do smaku, jeśli wydaje nam się, że jest za mało słodka. Czasem mieszam ją z kandyzowaną na miękko grubą skórką pomarańczową. Taka konfitura jest doskonała do smarowania biszkoptów kakaowych lub czekoladowych stanowiących bazę tortów. Najczęściej jednak smaruję nią placki :)
Wkn - serdecznie dziękuję za tak wyczerpujący opis procesu smażenia i wyjaśnienie. Chętnie powtórzyłabym cały proces od nowa żeby zrobić to prawidłowo, pytanie tylko jak wykorzystać tą uprzednio zrobioną? Nie wiem czy mogę ją do czegoś użyć? Ona własnie nabrała dokładnie takiego ciemnego koloru i była bardzo gęsta i ciągnąca. Nie wiem czy się nadajke do czegokolwiek? Jeszcze raz ślicznie dziękuję za wspaniały opis i cieplutko pozdrawiam
Jeśli Ci ta gęsta i ciągnąca nie smakuje, to naprawdę nie mam pomysłu, co można z nią zrobić. Dwa lata temu zrobiłam taki błąd podczas przygotowania konfitury z brzoskwiń, matko, jakie to niedobre, twarde, brązowe i ciągnące wyszło, guma paskudna. Stoją te słoiczki w szafce jak wyrzut sumienia, choć już dawno powinnam je wyrzucić. A wszystko dlatego, że wykonałam według czyjejś instrukcji - smażyć do zgęstnienia :/ Nic z tych rzeczy, konfitura dodatkowo gęstnieje, stygnąc - trzeba o tym pamiętać! Zachowują się tak szczególnie słodkie przetwory ze sporym dodatkiem cytrusów - przesmażone mają tendencję do ciemnienia i nabierania zbyt stałej konsystencji, brrr. Ale podobno na błędach też można się uczyć :)
No właśnie ja też smażyłam do zgęstnienia, bo tak przepis nakazywał. No cóż, mądry Polak po szkodzie. Szkoda, że wcześniej nie poczytałam więcej nim zabrałam się do robienia. Zrobiłam wszystko na odwrót:)
Może wykorzystaj do przekładania ciasta - powidła śliwkowe zmieszane z tą konfiturą. Spróbuj małą ilość, może te przetwory po wymieszaniu dadzą całkiem dobry "melanż"
Dziękuję za radę, na pewno tak zrobię. Wykorzystam do masy, ale w ostrożnej ilości. I może jeszcze wykorzystam do polewy lukrowej na wierzch ciasta :) pozdrawiam
Witam serdecznie!
Mam dylemat w związku z przygotowaniem konfitury. Wszędzie w przepisach na konfiturę z pomarańczy piszą aby wykorzystać cały owoc do zrobienia tejże mikstury, łącznie ze skórkami, ale bez białych błonek. Niekiedy w przepisie pisze o skrojeniu pomarańczy na plasterki i wrzuceniu do wody z cukrem. Ja również tak zrobiłam. Bazowałam na wielu przepisach, także na tym, który mamy na naszym serwisie. I nie wiem gdzie popełniłam błąd mianowice, te plastry ze skórką wcale mi się nie zesmażyły (po prawie dwóch godzinach smażenia), zostały w całości na domiar złego są twarde jak guma a gorzkie jak nieszczęście. Nawet przy całym kilo cukru które dałam na 1,5 kg pomarańczy jest tak cholernie gorzka, że nie da się jej nawet w połączeniu z jakąś bagietką lub drożdzówką zjeść. Nie rozumiem czy tak ma wyglądac końcowy efekt?
Ma to być konfitura z całymi nie apetycznymi skórkami w dodatku niezjadliwymi?
Jak Wy to robicie Drogie Panie?
POzdrawiam
Ja robilam kiedys z calych pomaranczy -tak jak napisalas. Skorke drobno kroilam i gotowalam w lukrze. Ale jakos mi taka konfitura nie podchodzila. Moje chlopaki wydlubywaly z niej blonki dzielace czastki pomarancz, bo byly twarde i niesmaczne. (ale nie chodzi mi o to biale zaraz pod skorka tylko o te ciensze) W przepisie mialam zeby wszystko zmiksowac w blenderze, ale one sie nie rozdrobnily. Pozniej znalazlam gdzies przepis na pomarancze z dynia. Ze niby lepszy smak itd. Ale mnie jakos nie podchodza takie wynalazki.
No właśnie one nie bardzo się dają rozdrobnić, nie próbowałam blenderem, ale trochę widelcem, bo inaczej miałam w przepisie. Niestety i tak nic to nie dało. Te skórki pozostały twarde, lekko gumowate i jesli się akurat na nie trafiło to niestety smak ich jest okropnie gorzki! Trochę zaczęrpnęłam lektury na temat tej konfitury,
(robię wszystko na odwrót, najpierw zrobiłam a teraz czytam dopiero do czego :), ta konfitura jest do herbaty bądź do ciężkostrawnej potrawy, jakiejś dziczyzny być może lub mięsiwa. Nadaje niecodzienny posmak, jeżeli odpowiednio zastosujemy - dla mnie to wyższa szkoła jazdy.
Samej konfitury z pomarańczy nie robiłam,ale może cos Ci pomogę.
Kiedyś 'modny" był marchwiowo-pomarańczowy sok domowej produkcji.Używało się całych pomarańczy,ze skórą i,chociaż było ich niewiele w porównaniu z ilością marchwii,goryczka pozostawała.
Sądze,że możesz spróbować osobno obgotowac skórki,osobno miąższ i połączyć je,gdy skórki zmiękną.
Do smazenia skórek skraja się tylko ich wierzchnią część,bez białej warstwy (która jest bardzo zdrowa,ale w tym przypadku zbędna).Pomarańcze należy oczywiscie dokładnie wyszorować przed obraniem.
Znalazłam jeszcze coś na ten temat:
Skórki pomarańczowe,cytrynowe czy grejfrutowe naprzód się moczy,zmieniając wode,potem gotuje,odlewa wodę wraz z pozostałą w niej goryczką,a dopiero potem smaży w gęstszym lub słabszym syropie,zgodnie z potrzebą i przeznaczeniem-cytat z ksiązki "Czy wiesz,co jesz?"autorstwa pani Ireny Gumowskiej.
Serdecznie dziękuję za cenną wskazówkę. Ja również moczyłam przez 24 godziny najpierw, z tą różnicą, że nie zmieniałam wody tylko wraz z wodą z moczenia smażyłam na wolnym ogniu. Być może ta gorycz pozostała.
Być może gdybym zmieniła wodę było inaczej? Ale i tak sama skórka, która wchodzi w skład przepisu jest bardzo gorzka i lepsza byłaby Twoja wersja osobno skórki i osobno miąższ i wtedy badać w trakcie smażenia.
Też tak sądzę,chociaz,jak pisałam,w tym przypadku jestem teoretykiem.
Jesli moczyłas skórki,to troche zmiekły,ale goryczka pozostała,bo nie odlałaś wody.Może zastosuj się do rad pani Gumowskiej ( czyli nawet odlac wode z obgotowania)-a,ten syrop to oczywiscie woda z cukrem.
Powodzenia.....
Mogłam tak zrobić, ale przepadło. Spróbuję następnym rzutem odlac tą wodę. Dziekuję.
Zdecydowanie odradzam gotowanie/smażenie skórek w wodzie, w której się moczyły! Pomarańczę przed zdjęciem skórki należy sparzyć wrzątkiem oraz dokładnie wyszorować pod bieżącą wodą. Następnie skórki pozbawić białej części (nie skrawać jednak przesadnie, skórki nie mogą być zbyt cienkie, bo wyjdą nam twarde zelówki) i moczyć przez minimum kilka godzin do mniej więcej doby. Wodę z moczenia zlać, zastąpić ją czystą, postawić na kuchence, doprowadzić do wrzenia i gotować 5 minut. Czynność zmieniania wody i gotowania powtórzyć trzy razy.
Teraz możemy zacząć proces smażenia. Skórki zalewamy niedużą ilością wody wymieszanej z cukrem (powinna je tylko przykrywać). Niestety nie pamiętam, ile dokładnie wsypuję cukru, zwykle robię to "na oko" - jeśli w najbliższym tygodniu będę kandyzować skórki, podam precezyjne proporcje. W każdym razie na skórki z 3 dorodnych pomarańczy sypię około 1 szklanki cukru (chyba?). Gotujemy, a na końcu smażymy do miękkości, pilnując, aby skórki się nie przypaliły. Skórki powinny zachować soczysty kolor, a jednocześnie być nieco szkliste.
Smażyć można większe kawałki lub pokrojone :)
Zrobiłam z żelfixem . Wycisnęłam sam sok z pomarańczy , konsystencja OK ( taka galaretka ) a smak mało pomarańczowy z lekko wyczuwalną goryczką . Zjeść się da ale są lepsze .
Bardzo spodobał mi się Twój pomysł. Może następnym razem tak spróbuję. Ja raczej spodziewałam się takiego słodziutkiego dżemu o bardzo mocnym aromacie pomarańczy-niestety pomyliłam się. Teraz już mam 4 słoiki tego specyfiku i muszę pogrzebać w necie za zastosowaniem tego dobrodziejstwa-szkoda wyrzucić, bo ciekawe w smaku wyszło po wystygnięciu:) Do czegos się przyda.
Może jeszcze ktoś podpowie, kto się na tym lepiej zna.
Nie przepadam za konfiturą z pomarańczy przyrządzonej z całych owoców, wraz ze skórą.
Najbardziej lubię taką, która powstaje w efekcie gotowania na maleńkim ogniu na specjalnej grubej metalowej płytce izolacyjnej, która zapobiega przypalaniu, prawie samego miąższu. Najpierw szoruję pomarańcze (bo część najładniejszych skórek pokroję i będę kandyzować, aby na koniec połączyć z konfiturą!), obieram niezbyt dokładnie i wrzucam do rondelka miąższ z częścią wewnętrznych błonek. Zwykle na około 4 pomarańcze dodaję 1-2 cytryny - np. w postaci soku, niekoniecznie miąższ, jeśli nie chce mi się obierać cytryn. Owoce zasypuję cukrem (mniej więcej pół kilo cukru na kilo owoców), przykrywam i duszę, duszę, duszę baaardzo długo - kilka godzin. Konfitura umiarkowanie gęstnieje, zachowuje jasny kolor (uwaga! zbyt długo lub w zbyt wysokiej temperaturze smażona ciemnieje i staje się zbyt gęsta i ciągnąca), można dodać cukru do smaku, jeśli wydaje nam się, że jest za mało słodka.
Czasem mieszam ją z kandyzowaną na miękko grubą skórką pomarańczową.
Taka konfitura jest doskonała do smarowania biszkoptów kakaowych lub czekoladowych stanowiących bazę tortów. Najczęściej jednak smaruję nią placki :)
Wkn - serdecznie dziękuję za tak wyczerpujący opis procesu smażenia i wyjaśnienie.
Chętnie powtórzyłabym cały proces od nowa żeby zrobić to prawidłowo, pytanie tylko jak wykorzystać tą uprzednio zrobioną? Nie wiem czy mogę ją do czegoś użyć? Ona własnie nabrała dokładnie takiego ciemnego koloru i była bardzo gęsta i ciągnąca. Nie wiem czy się nadajke do czegokolwiek?
Jeszcze raz ślicznie dziękuję za wspaniały opis i cieplutko pozdrawiam
Jeśli Ci ta gęsta i ciągnąca nie smakuje, to naprawdę nie mam pomysłu, co można z nią zrobić.
Dwa lata temu zrobiłam taki błąd podczas przygotowania konfitury z brzoskwiń, matko, jakie to niedobre, twarde, brązowe i ciągnące wyszło, guma paskudna. Stoją te słoiczki w szafce jak wyrzut sumienia, choć już dawno powinnam je wyrzucić. A wszystko dlatego, że wykonałam według czyjejś instrukcji - smażyć do zgęstnienia :/ Nic z tych rzeczy, konfitura dodatkowo gęstnieje, stygnąc - trzeba o tym pamiętać!
Zachowują się tak szczególnie słodkie przetwory ze sporym dodatkiem cytrusów - przesmażone mają tendencję do ciemnienia i nabierania zbyt stałej konsystencji, brrr.
Ale podobno na błędach też można się uczyć :)
No właśnie ja też smażyłam do zgęstnienia, bo tak przepis nakazywał.
No cóż, mądry Polak po szkodzie. Szkoda, że wcześniej nie poczytałam więcej nim zabrałam się do robienia.
Zrobiłam wszystko na odwrót:)
Może wykorzystaj do przekładania ciasta - powidła śliwkowe zmieszane z tą konfiturą. Spróbuj małą ilość, może te przetwory po wymieszaniu dadzą całkiem dobry "melanż"
Dziękuję za radę, na pewno tak zrobię. Wykorzystam do masy, ale w ostrożnej ilości. I może jeszcze wykorzystam do polewy lukrowej na wierzch ciasta :) pozdrawiam