Normalnie,wyrwałam wąż od dystrybutora przy tankowaniu LPG,mina facetów na stacji była bezcenna,uśmiechy od ucha do ucha.Kupa śmiechu a interes ten będzie mnie kosztował ok 500zł. Ale zacznę od początku jak to było: Podjechałam na stacje jednej z większych firm w naszym kraju,bo skończył mi się już gaz i jechałam na benzynie.Po drugiej stronie dystrybutora było również tankowany samochód,poczekałam aż panią zatankują i podłączą mnie i po paru chwilach tak się stało.Mi się gaz tankował a pani obok nie mogła zapalić,więc pan od dystrybutora pospieszył jej z pomocą,do niego dołączył kolejny pan i doradzali co owa pani ma zrobic aby odpalić.W międzyczasie moje tankowanie dobiegło końca,pracownik podszedł do dystrybutora odłączył go,ale pistoletu już nie odłączył tylko wrócił znów do pani i dalej sobie spokojnie rozmawiał.Za mną stał w kolejce następny samochód,świecił mi światłami po lusterkach i ciężko mi było zobaczyć,czy wąż mam już odpiety.Ale doszłam do wniosku,że pewnie tak,skoro on sobie spokojnie rozmawia z tamta klientką.Mi również samochód nie mógł zapalić,ale za drugim razem zaskoczyło i odjechałam ok 10 m i poczułam szarpnięcie,zatrzymałam samochód,wyszłam z auta i normalnie przeżyłam szoku -o boziu,za mną ciągnie się wąż.Pracownik podbiegł,odczepił go i stwierdził,że nie odłączył go jeszcze. Myslałam,że się spale ze wstydu,do końca życia już tam nie zatankuje a była to moja ulubiona stacja.Wine za wszystko zwalono na mnie,ale tutaj już mam odmienne zdanie na ten temat,bo myślę,że wina była obupulna.Poszperałam trochę w necie i dowiedziałam się,że po odłączeniu gazu przy dystrybutorze powinien od razu odłączyć wąż od mojego auta.Na razie czekam na telefon od kierownika stacji aby podał mi dokładny koszt naprawy bo tamten był przybliżony. Zbłaźniłam się totalnie,nie wspominając już,że owa stacja mieści się na drodze krajowej w kierunku Krakowa.Klientów na stacji dość sporo,kolejki do kas ogromne a ja jak ta idiotka czekam aż spiszą moje dane.
A moim zdaniem winny był ten pracownik stacji...skoro zakończył tankowanie to miałaś prawo sądzić że odłączył pistolet. A on się zagadał i zapomniał...tak mi to wygląda, gorzej udowodnić, że było tak jak piszesz...jak zwykle skwitują - baba za kierownicą...
Moim zdaniem ewidentnie jest wina pracownika. Domagaj się swoich praw. Jedź na stację - zarządaj przeglądu monitoringu - bo skoro odłączył tankowanie - automatycznie powinien odłączyć przewód -a on odszedł. Ten moment musi być zarejestrowny - kamery są tak ustawione, aby nikt nie odjechał bez zarejestrowania. Dobrze gdybyś to zrobiła dzisiaj - bo za jakiś czas (chyba po 14 dniach) skasują nagranie.
Rozmawiałam dzisiaj po 9 rano z kierownikiem stacji przez telefon,wiem,że usterke naprawili zaraz po woim odjeździe.Podobno takie numery zdarzają dość często.Powiedział,że nie chcą robić zamieszania koło tej sprawy i „złączke łatwozrywalną" wymienili sobie sami,bez żadnego serwisu(poinformował mnie,że serwis za taką zmiane złączki bierze sobie 1500zł i powinnam się cieszyć,że nie wezwali serwisu).Dzoniłam do firmy która zajmuje się sprzedażą takich złączek i wiem,że jej koszt to 200zł,więc dlaczego u nich taka zawrotna kwota-500zł za samą złączkę? Powiedziałam panu,że ja nie poczuwam się tylko do winy z mojej strony i,że chcę zobaczyć monitoring.On sam ma go dopiero dzisaj ogladać i cały czas obstaje przy mojej winie.Ja też bym chciała aby sprawa była załatwiona po cichu,bo szkoda mi pracownika,idą święta i szkoda aby za złamanie regulaminu mieli go np.zwolnić,lub pozbawić premii.Mają mi oddzwonić jeszcze dzisiaj lub w poniedziałek,teraz siedze jak na szpilkach i czekam co z tego wyjdzie.
Na nie korzyść pracownika wpływa jeszcze to,że pani która tankowała po drugiej stronie dystrybutora dojechała do niego tylko przez uprzejmość pracownika.Brakło jej gazu i pracownik jej pomagał dopchać samochód,w ramach podziękowania kupiła mu na stacji sześciopak żywca.Gdy auto nie chciało jej odpalić to pracownik pewno poczuł się w obowiązku jej pomóc w ramach piwa i zapomniał kompletnie o mnie.Wiem,że na monitoringu to wyjdzie i może mieć problemy z tego powodu a widac było,że facet nawet był ok.Nie krzyczał po wszystkim na mnie,wogóle nikt z obsługi nie woził się po mnie,że baba i w ogóle tp.
To ze byl mily nie zwalnia go z ponoszenia konsekwencji swojego zaniedbania i nie przerzuca odpowiedzialnosci na Ciebie. Gdyby byl w uczciwy, pokrylby koszty naprawy z wlasnej kieszeni.
Gość nie krzyczał ...bo sam pewnie nie wiedział co sie dzieje. Ale pomyślałam ze to cud że Tobie nie uszkodziło się nic przy zaworze gazu przy takim szarpnięciu.. Też jeżdzę na gazie i polecałbym CI sprawdzić szczelność zaworu. To tylko i wyłącznie dla Twojego bezpieczenstwa.
Już byłam Krysiu na warsztacie,mąż siostry zakłada instalacje gazowe i posprawdzał mi wszystko.Sam sie dziwi,że nic się nie stało z moim samochodem.Instalacja w porzadku a i zderzak niczego sobie.Całe szczęście,że w tym wszystkim nie uszkodziłam sobie niczego.
Zgadzam się z Toba makusiu,dzisiaj kierownik będzie przeglądał monitoring i wszystko ma sie rozstrzygnąć do poniedziałku,boje się tylko tego aby nagranie dziwnym trafem gdzieś nie znikło.
Nie ma prawa zniknąć - na to są przepisy, odnośnie przechowywania - a jeżeli zniknie zgłosiłabym na policję - jako próbę wyłudzenia.. Sądzę, że wtedy znajdzie siena pewno. Moim zdaniem - po tym jak napisałaś, że złaczka kosztuje 200 zł, a oni powiedzieli, że 1500 - chcą mnieć lewą kasę, bo naprawili to zapewne za jeszcze mniejsze pieniądze.
Dzwoń domagaj się dzisiaj filmu - i powiedz, że jak nie o idziesz na policję. W tym wypadku za krycie pracownika zapłącisz Ty - żywą gotówką
Z tym monitoringiem to czasem jest dziwna sprawa. W tym roku uszkodził mi ktoś samochód pod Makro. Na szczescie stałam pod samą kamerą ,wieć nagranie byłam pewna na 100% będzie widoczne. Pan z ochrony powiedział mi że tylko na wniosek policji mi udostępni przegląd z kamery, wieć pojechałam prosto na policję i trafiłam nawet na sympatycznego policjanta ,który odrazu pojechał ze mną do Makro . Ale mnie nie wpuszczono tam ...co było troche dziwne dla mnie.kazano mi na palcu poczekać tam gdzie parkowałam.Więc srtałąm udajac samochodzik :-) Pan policjant szanownie wyszedł i powiedział mi ze na kamerze nie ma nic zarejestrowane,gdyż kamera jest skierowana na skarbiec makro.A czekałąm jakieś 20 min aż wróci owy policjant. Chyba takiej głupoty nie słyszałam od lat. Cóż zrobiłam glupią minę i nie dało mi to nic. Nic nie wskóralam ...a czułam ze to jakieś lewe tłumaczenie ...ale dostępu tam nie ma użytkownik parkingu. Ot, co.
Bo zamiast mnie wziąść na bok i spisać dane,musiałam się ustawić w ogonku i czekać na swoja kolej,choć już miałam gaz zapłacony.Spisywanie danych z dowodu potrwało dosłownie pół minuty.Wzrok facetów usmiechajacych się pod nosem wprost mnie paraliżował,na pewno każdy myślał sobie co za idiotka.
Jezeli jestes przekonana do swoich racji, to nie pozwól na przerzucenie odpowiedzialnosci na Twojá osobe. Zazadaj osobistej rozmowy z kierownikiem i przedstaw mu sytuacje. Jesli sie boisz, ze potraktuja Cie jak blondynke, to pójdz tam z jakims wygadanym facetem dla wsparcia.
Podobne zdarzenie miało miejsce w mojej miejscowości, tyle, że pracownik zamiast odczepić przewód w pierwszej kolejności kasował należność. Klient zaspłacił i pojechał razem z ogonem. Za wszystko musiał zapłacić pracownik. To nie była Twoja wina i nie daj się wkręcić, mało tego zacznij mówić o stratach moralnych itp itd Powodzenia
Kobieto!jak dobrze to rozegrasz (i tego Zywca, brak okularów, film z monitoringu,plus zachowanie pracownika)to oni będą chcieli Ci zapłacić-to żart oczywiście,ale tak jak Ci pisałam na PW prawo jest po Twojej stronie
Mój mąż powiedział, że nie powinnaś dać się wrobić. To wina obsługującego: Gaz może tankować tylko obsługa i nie wolno mu odejść w trakcie tankowania od dystrybutora. Powiedział, że powinnaś sprawdzić czy przy okazji coś nie uszkodziło Ci coś w samochodzie. Jeżeli coś się uszkodziło to powinnaś żądać odszkodowania.
Prawo moim zdaniem jest po stronie klienta zażądaj instrukcji tankowania i myślę że wiele spraw się wyjaśni nie kłopocz się przed świętami i nadal tankuj na tej stacji z uśmiechem i obserwuj jak teraz postępuje obsługa.
Ciężko mi jest nie kłopotać się przed świętami,bo z finansami u mnie kiepsko.Jesteśmy rodziną sześcioosobową,ja nie pracuje a męża wypłata w tym miesiącu dawała wiele do myślenia.Na dzień dzisiejszy mam tylko niecałe 300zł i to musi mi wystarczyć do 27 grudnia( wtedy dostaje zasiłek rodzinny),więc nie moge się poddać i muszę walczyć o swoje,bo jak przegram to pozbęde się moich ostatnich środków na życie.Rozmawiałam wczoraj z życzliwym panem policjantem i on również powiedział,że prawo stoi po mojej stronie.Przy tankowaniu gazu doszło do kilku uchybień ze strony pracownika i to musze im wyoślić czarno na białym.
pracowalam kiedys na stacji benzynowe i bylo to tak ze kazda stacja ma pewna kwote pienidzy na miesiac na tego typu wpadki PRACOWNIKÓW bo jest to ewidentna wpadka pracownika.
nie moga żadac od Ciebie zwrotu kosztów skoro na stacji jest obsługa która powinna to zrobic od poczatku do konca i jeszcze Ci przednia szybe umyc.
u nas nie raz sie zzdazylo ze pracownik zamiast np diesla nalał benzyne i no wiemy co sie stalo z autem( generalnie wina tez mogla byc klienta/klientki nie raz poniewaz np nie wiedziala co ma i mowila bezyna no i pracownik tak lał-odrazu bylo widac ze zazwyczaj do baku lał mąż :)
i koszty naprawy auta pokrywala stacja beznzynowa.
No to faktycznie miałaś przypadek . Ale wina jest tylko i wyłącznie pracownika. W Polsce nie mozna samemu tankować gazu,za tankowanie odpowiada obsługa stacji. Nie daj się wyrolować i wpędzić w koszty. pozdrawiam i trzymam kciuki :-)
Narazie to oni próbują mnie wyrolować,ale jeszcze nie wiedzą na kogo trafili.Dzięki Waszemu wsparciu na forum i wiadomości na PW wiem,że wina jest pracownika.Jeszcze wczoraj byłam skłonna pokryć połowe kosztów,ale na dzień dzisiejszy już nie,nie dam im nic.Jetem u nich stałym klientem od ośmiu lat,chociaż w koło mamy pare stacji z LPG i nigdy nie było żadnego problemu.O koncernie tym było w ostatnich tygodniach wiele informacji z powodu katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej i tutaj nasuwa mi się przysłowie "Jaki pan,taki kram"
Sprawa została dzisiaj popołudniu pozytywnie zamknięta,normalnie skrzydła mi urosły.Dziękuje wszystkim za słowa otuchy i zachęte do walki.Pozdrawiam i Wesołych Świąt Wam życzę.
Kiedyś miałam bardzo podobną sytuację w Radomiu, ale to pan obsługujący bał się,że zrobię awanturę i gorąco mnie przepraszał, przy czym miał szczęście ze nie wyrządził żadnych szkód w moim samochodzi bo musiałby napraiwac...
Normalnie,wyrwałam wąż od dystrybutora przy tankowaniu LPG,mina facetów na stacji była bezcenna,uśmiechy od ucha do ucha.Kupa śmiechu a interes ten będzie mnie kosztował ok 500zł.
Ale zacznę od początku jak to było:
Podjechałam na stacje jednej z większych firm w naszym kraju,bo skończył mi się już gaz i jechałam na benzynie.Po drugiej stronie dystrybutora było również tankowany samochód,poczekałam aż panią zatankują i podłączą mnie i po paru chwilach tak się stało.Mi się gaz tankował a pani obok nie mogła zapalić,więc pan od dystrybutora pospieszył jej z pomocą,do niego dołączył kolejny pan i doradzali co owa pani ma zrobic aby odpalić.W międzyczasie moje tankowanie dobiegło końca,pracownik podszedł do dystrybutora odłączył go,ale pistoletu już nie odłączył tylko wrócił znów do pani i dalej sobie spokojnie rozmawiał.Za mną stał w kolejce następny samochód,świecił mi światłami po lusterkach i ciężko mi było zobaczyć,czy wąż mam już odpiety.Ale doszłam do wniosku,że pewnie tak,skoro on sobie spokojnie rozmawia z tamta klientką.Mi również samochód nie mógł zapalić,ale za drugim razem zaskoczyło i odjechałam ok 10 m i poczułam szarpnięcie,zatrzymałam samochód,wyszłam z auta i normalnie przeżyłam szoku -o boziu,za mną ciągnie się wąż.Pracownik podbiegł,odczepił go i stwierdził,że nie odłączył go jeszcze.
Myslałam,że się spale ze wstydu,do końca życia już tam nie zatankuje a była to moja ulubiona stacja.Wine za wszystko zwalono na mnie,ale tutaj już mam odmienne zdanie na ten temat,bo myślę,że wina była obupulna.Poszperałam trochę w necie i dowiedziałam się,że po odłączeniu gazu przy dystrybutorze powinien od razu odłączyć wąż od mojego auta.Na razie czekam na telefon od kierownika stacji aby podał mi dokładny koszt naprawy bo tamten był przybliżony.
Zbłaźniłam się totalnie,nie wspominając już,że owa stacja mieści się na drodze krajowej w kierunku Krakowa.Klientów na stacji dość sporo,kolejki do kas ogromne a ja jak ta idiotka czekam aż spiszą moje dane.
A moim zdaniem winny był ten pracownik stacji...skoro zakończył tankowanie to miałaś prawo sądzić że odłączył pistolet. A on się zagadał i zapomniał...tak mi to wygląda, gorzej udowodnić, że było tak jak piszesz...jak zwykle skwitują - baba za kierownicą...
Moim zdaniem ewidentnie jest wina pracownika. Domagaj się swoich praw.
Jedź na stację - zarządaj przeglądu monitoringu - bo skoro odłączył tankowanie - automatycznie powinien odłączyć przewód -a on odszedł.
Ten moment musi być zarejestrowny - kamery są tak ustawione, aby nikt nie odjechał bez zarejestrowania.
Dobrze gdybyś to zrobiła dzisiaj - bo za jakiś czas (chyba po 14 dniach) skasują nagranie.
Jestem tego samego zdania.
Rozmawiałam dzisiaj po 9 rano z kierownikiem stacji przez telefon,wiem,że usterke naprawili zaraz po woim odjeździe.Podobno takie numery zdarzają dość często.Powiedział,że nie chcą robić zamieszania koło tej sprawy i „złączke łatwozrywalną" wymienili sobie sami,bez żadnego serwisu(poinformował mnie,że serwis za taką zmiane złączki bierze sobie 1500zł i powinnam się cieszyć,że nie wezwali serwisu).Dzoniłam do firmy która zajmuje się sprzedażą takich złączek i wiem,że jej koszt to 200zł,więc dlaczego u nich taka zawrotna kwota-500zł za samą złączkę?
Powiedziałam panu,że ja nie poczuwam się tylko do winy z mojej strony i,że chcę zobaczyć monitoring.On sam ma go dopiero dzisaj ogladać i cały czas obstaje przy mojej winie.Ja też bym chciała aby sprawa była załatwiona po cichu,bo szkoda mi pracownika,idą święta i szkoda aby za złamanie regulaminu mieli go np.zwolnić,lub pozbawić premii.Mają mi oddzwonić jeszcze dzisiaj lub w poniedziałek,teraz siedze jak na szpilkach i czekam co z tego wyjdzie.
Na nie korzyść pracownika wpływa jeszcze to,że pani która tankowała po drugiej stronie dystrybutora dojechała do niego tylko przez uprzejmość pracownika.Brakło jej gazu i pracownik jej pomagał dopchać samochód,w ramach podziękowania kupiła mu na stacji sześciopak żywca.Gdy auto nie chciało jej odpalić to pracownik pewno poczuł się w obowiązku jej pomóc w ramach piwa i zapomniał kompletnie o mnie.Wiem,że na monitoringu to wyjdzie i może mieć problemy z tego powodu a widac było,że facet nawet był ok.Nie krzyczał po wszystkim na mnie,wogóle nikt z obsługi nie woził się po mnie,że baba i w ogóle tp.
To ze byl mily nie zwalnia go z ponoszenia konsekwencji swojego zaniedbania i nie przerzuca odpowiedzialnosci na Ciebie. Gdyby byl w uczciwy, pokrylby koszty naprawy z wlasnej kieszeni.
Gość nie krzyczał ...bo sam pewnie nie wiedział co sie dzieje.
Ale pomyślałam ze to cud że Tobie nie uszkodziło się nic przy zaworze gazu przy takim szarpnięciu..
Też jeżdzę na gazie i polecałbym CI sprawdzić szczelność zaworu.
To tylko i wyłącznie dla Twojego bezpieczenstwa.
Już byłam Krysiu na warsztacie,mąż siostry zakłada instalacje gazowe i posprawdzał mi wszystko.Sam sie dziwi,że nic się nie stało z moim samochodem.Instalacja w porzadku a i zderzak niczego sobie.Całe szczęście,że w tym wszystkim nie uszkodziłam sobie niczego.
zgadzam sie w 100% nie daj sie zrobic w balona i dochodz swoich praw.
Zgadzam się z Ekkore, przeczytałam mężowi Twoją przygodę, i on też radzi to samo.
Zgadzam się z Toba makusiu,dzisiaj kierownik będzie przeglądał monitoring i wszystko ma sie rozstrzygnąć do poniedziałku,boje się tylko tego aby nagranie dziwnym trafem gdzieś nie znikło.
Nie ma prawa zniknąć - na to są przepisy, odnośnie przechowywania - a jeżeli zniknie zgłosiłabym na policję - jako próbę wyłudzenia..
Sądzę, że wtedy znajdzie siena pewno.
Moim zdaniem - po tym jak napisałaś, że złaczka kosztuje 200 zł, a oni powiedzieli, że 1500 - chcą mnieć lewą kasę, bo naprawili to zapewne za jeszcze mniejsze pieniądze.
Dzwoń domagaj się dzisiaj filmu - i powiedz, że jak nie o idziesz na policję.
W tym wypadku za krycie pracownika zapłącisz Ty - żywą gotówką
a jak zadzwoni kierownik, to powiedz, że rozmowa jest nagrywana i że tego tak nie zostawisz.
A i jeszcze dorzuć coś o nękaniu
Z tym monitoringiem to czasem jest dziwna sprawa.
W tym roku uszkodził mi ktoś samochód pod Makro.
Na szczescie stałam pod samą kamerą ,wieć nagranie byłam pewna na 100% będzie widoczne.
Pan z ochrony powiedział mi że tylko na wniosek policji mi udostępni przegląd z kamery, wieć pojechałam prosto na policję i trafiłam nawet na sympatycznego policjanta ,który odrazu pojechał ze mną do Makro .
Ale mnie nie wpuszczono tam ...co było troche dziwne dla mnie.kazano mi na palcu poczekać tam gdzie parkowałam.Więc srtałąm udajac samochodzik :-)
Pan policjant szanownie wyszedł i powiedział mi ze na kamerze nie ma nic zarejestrowane,gdyż kamera jest skierowana na skarbiec makro.A czekałąm jakieś 20 min aż wróci owy policjant.
Chyba takiej głupoty nie słyszałam od lat.
Cóż zrobiłam glupią minę i nie dało mi to nic.
Nic nie wskóralam ...a czułam ze to jakieś lewe tłumaczenie ...ale dostępu tam nie ma użytkownik parkingu.
Ot, co.
Mój mąz tez tak twiierdzi nie daj się :)
Będzie dobrze, tylko się nie daj, a po za tym pracownik powinien pilnowac tankowania gazu, to jego obowiązek, i to on "beknie" za to.
Nie rozumię co to znaczy to ostatnie zdanie.?
Bo zamiast mnie wziąść na bok i spisać dane,musiałam się ustawić w ogonku i czekać na swoja kolej,choć już miałam gaz zapłacony.Spisywanie danych z dowodu potrwało dosłownie pół minuty.Wzrok facetów usmiechajacych się pod nosem wprost mnie paraliżował,na pewno każdy myślał sobie co za idiotka.
Współczuję Ci z całego serca i rozumiem Twoje zażenowanie. Myślę, że jednak powinnaś dochodzić swoich spraw. Dobrze ktoś doradził o monitoringu.
Jezeli jestes przekonana do swoich racji, to nie pozwól na przerzucenie odpowiedzialnosci na Twojá osobe. Zazadaj osobistej rozmowy z kierownikiem i przedstaw mu sytuacje. Jesli sie boisz, ze potraktuja Cie jak blondynke, to pójdz tam z jakims wygadanym facetem dla wsparcia.
Podobne zdarzenie miało miejsce w mojej miejscowości, tyle, że pracownik zamiast odczepić przewód w pierwszej kolejności kasował należność. Klient zaspłacił i pojechał razem z ogonem. Za wszystko musiał zapłacić pracownik.
To nie była Twoja wina i nie daj się wkręcić, mało tego zacznij mówić o stratach moralnych itp itd
Powodzenia
Dołaćz jeszcze dyskryminacje blondynek...
To juz oczywiścei żartem - abyś sie nei stresowała (wiem, że łatwo się mówi).
Kobieto!jak dobrze to rozegrasz (i tego Zywca, brak okularów, film z monitoringu,plus zachowanie pracownika)to oni będą chcieli Ci zapłacić
-to żart oczywiście,ale tak jak Ci pisałam na PW prawo jest po Twojej stronie
Mój mąż powiedział, że nie powinnaś dać się wrobić. To wina obsługującego: Gaz może tankować tylko obsługa i nie wolno mu odejść w trakcie tankowania od dystrybutora. Powiedział, że powinnaś sprawdzić czy przy okazji coś nie uszkodziło Ci coś w samochodzie. Jeżeli coś się uszkodziło to powinnaś żądać odszkodowania.
Dokładnie;)
Prawo moim zdaniem jest po stronie klienta zażądaj instrukcji tankowania i myślę że wiele spraw się wyjaśni nie kłopocz się przed świętami i nadal tankuj na tej stacji z uśmiechem i obserwuj jak teraz postępuje obsługa.
Ciężko mi jest nie kłopotać się przed świętami,bo z finansami u mnie kiepsko.Jesteśmy rodziną sześcioosobową,ja nie pracuje a męża wypłata w tym miesiącu dawała wiele do myślenia.Na dzień dzisiejszy mam tylko niecałe 300zł i to musi mi wystarczyć do 27 grudnia( wtedy dostaje zasiłek rodzinny),więc nie moge się poddać i muszę walczyć o swoje,bo jak przegram to pozbęde się moich ostatnich środków na życie.Rozmawiałam wczoraj z życzliwym panem policjantem i on również powiedział,że prawo stoi po mojej stronie.Przy tankowaniu gazu doszło do kilku uchybień ze strony pracownika i to musze im wyoślić czarno na białym.
pracowalam kiedys na stacji benzynowe i bylo to tak ze kazda stacja ma pewna kwote pienidzy na miesiac na tego typu wpadki PRACOWNIKÓW bo jest to ewidentna wpadka pracownika.
nie moga żadac od Ciebie zwrotu kosztów skoro na stacji jest obsługa która powinna to zrobic od poczatku do konca i jeszcze Ci przednia szybe umyc.
u nas nie raz sie zzdazylo ze pracownik zamiast np diesla nalał benzyne i no wiemy co sie stalo z autem( generalnie wina tez mogla byc klienta/klientki nie raz poniewaz np nie wiedziala co ma i mowila bezyna no i pracownik tak lał-odrazu bylo widac ze zazwyczaj do baku lał mąż :)
i koszty naprawy auta pokrywala stacja beznzynowa.
nie daj sie niech oni płaca
No to faktycznie miałaś przypadek .
Ale wina jest tylko i wyłącznie pracownika.
W Polsce nie mozna samemu tankować gazu,za tankowanie odpowiada obsługa stacji.
Nie daj się wyrolować i wpędzić w koszty.
pozdrawiam i trzymam kciuki :-)
Narazie to oni próbują mnie wyrolować,ale jeszcze nie wiedzą na kogo trafili.Dzięki Waszemu wsparciu na forum i wiadomości na PW wiem,że wina jest pracownika.Jeszcze wczoraj byłam skłonna pokryć połowe kosztów,ale na dzień dzisiejszy już nie,nie dam im nic.Jetem u nich stałym klientem od ośmiu lat,chociaż w koło mamy pare stacji z LPG i nigdy nie było żadnego problemu.O koncernie tym było w ostatnich tygodniach wiele informacji z powodu katastrofy ekologicznej w Zatoce Meksykańskiej i tutaj nasuwa mi się przysłowie "Jaki pan,taki kram"
Sprawa została dzisiaj popołudniu pozytywnie zamknięta,normalnie skrzydła mi urosły.Dziękuje wszystkim za słowa otuchy i zachęte do walki.Pozdrawiam i Wesołych Świąt Wam życzę.
Czyli nic nie płacisz? Jeśli tak to cieszę się z Tobą i gratuluje udanej walki o swoje prawa.
Tak,nic nie płace.
Wiedziałam że tak będzie
Moje gratulacje.
Cieszę się razemz Tobą
pozdrawiam świątecznie
ja uwazam ze to jest nie dopatrzenie pracownika serio
Kiedyś miałam bardzo podobną sytuację w Radomiu, ale to pan obsługujący bał się,że zrobię awanturę i gorąco mnie przepraszał, przy czym miał szczęście ze nie wyrządził żadnych szkód w moim samochodzi bo musiałby napraiwac...