Siedzę w domu chora, łykam jakieś przeciwbólowe świństwa, które mnie ogłupiają i zadaję sobie pytanie ,,Boże dlaczego tak boli". Staram się zająć pracą. Szukam potrezbnych informacji i jedno klikniecie nie w to co chciałam i mam taka odpowiedź od Boga :) Bądz pogodny , gdyż BÓG jest z Tobą. Cierpisz , to prawda , ale ON jest przy tobie. Zaufaj MU ! Jeśli ON dopuścił ,że cierpisz , to tylko dlatego , że powstanie dobro , o którym Ty dziś jeszcze nie wiesz. No tak po poludniu mam mieć wyniki z tomografu to może okaże się, że kręgosłup wcale nie złamany tylko mi coś przeskoczyło. O godz.15 mąż przynosi wyniki, rzucam sie na opis i..... zamieniam się w żone Lota. Kręgosłup złamany i do tego jakiś stan nowotworowy. Lekarz sugeruje przerzut z nerki lub z piersi. Czytam to parę razy i nic nie czuję. Nie płaczę, nie krzyczę, nie pytam dlaczego to mnie akurat spotkalo. Takie dziwne uczucie pustki, niebytu. Mąż dzwoni do przychodni , pyta o onkologa i mam szczęście , bo akurat na drugi dzień moge być już przyjęta. Mam jeszcze nadzieję, że ten lekarz co robił opis pomylił się. Niestety pan doktor (mlody i przystojny:)) rozwiewa do konca moją nadzieję. Kieruje mnie zaraz na prześwietlenie pluc i na usg brzucha. W poniedziałek 13 mam sie zjawić u niego w Gliwicach. rtg robia od reki ale na usg wyznaczaja termin za tydzień. Doktor wymusza wczesniejszy termin. Okazało się, że pluca mam :) i usg brzucha też ok. W poniedziałek godz.7,30 melduję się w szpiatlu onkologicznym. Tłum ludzi siedzi przed gabinetami. Zaczynam bieg, najpierw rejestracja, potem czekanie na wstępne badanie i w koncu o 11,30 wchodze do lekarza. Znowu wywiad, zlecenie badań i pani doktor bierze mnie na pierwsze naświetlanie uprzedzając, że mogę mieć zawroty glowy, wymioty jak również moge dostać anemii. Po kolejnej godzinie jestem już po naświetlaniu i idę oddać krew i zrobić mammografie. Juz po drodze zawrót glowy i żoładek sie wywraca. Dobrze , że nic nie jadłam na sniadanie. Do mammografi kolejka, chyba ze 20 kobiet siedzi ale widząc jak wyglądam natychmiast każa mi wchodzić. Wynik z MM ok:) wreszcie o godz. 16 moge \jechać (cały czas z czynnymi objawami choroby lokomocyjnej) do domu. Dostałam skierowanie na drugi dzień do szpitala urazowego w Piekarach. Miałam szczęście pan doktor walczył jak lew żeby szybko naprawic mi kregoslup i juz jutro melduję się na oddziale a w środę będą mi wkręcać śrubki żebym mogła chodzić. Święta w szpitalu. A poźniej dalsze leczenie w Gliwicach i to ja wygram te bitwę a nie jakiś głupi rak. Teraz wiem że to dobro, które powstanie to moje zycie. Życzę Wam i Waszym Rodzinom zdrowych i wesołych Świąt I samych radosnych dni w Nowym Roku :)
Nadzieja to jest czasami jedyne co mamy. To właśnie ona popycha nas do przodu. Ludzie martwią się o tyle niepotrzebnych rzeczy... nie ma nic ważniejszego od zdrowia. Życzę Ci byś wyszła cało z tej walki - wiem, że wygrasz! Pozdrawiam Cię ciepło!!
Dobrze, że masz wojownicze nastawienie - w sprawach zdrowia to bardzo ważne, pomaga przezwyciężyć ból i chorobę! Święta w szpitalu do szczególnych przyjemności nie należą, ale jeśli mają przynieść zmianę na lepsze, to niech tak będzie! Życzę Ci tej wygranej z całego serca!
Zaczęłam już pakować potrzebne mi rzeczy do szpitala i chyba szafę muszę zabrać :) Chciałam stworzyc sobie domowe warunki i wzięłam 2 filiżanki ( jedna kawowa, druga herbaciana) szklaneczkę do wody mineralnej, obrusiki 3, serwetki ze świątecznym motywem, mały talerzy deserowy i troche większy kolacyjny, sztućce. Zdjecie moich bliskich i figurke Anioła Stróza. Kuferek z kosmetykami (kolorowe tez, bo jak juz oprzytomnieje to trochę trzeba się upodobnić do ludzi :)) Zapalowałam nawet maseczkę odżywczą to sobie zrobie przed Wigilją. Mam 3 pizamy ( na cieplo, na zimno i odświetnie.) 3 pary skarpetek pasujących do w/wym. pizamek (zgłupiałam ) 2 szlafroki ( jeden ciepły polarowy i drugi cienki frotowy taki kąpielowy). Trochę biżuterii ( kolczyki , bransoletki i 3 wisiorki) Mam teraz mały problem , bo obcięlam wczoraj wlosy na bardzo krotko i nie wszystkie kolczyki mi pasują. Mam jeszcze 4 ksiązki w tym jedna kucharska ( jak bedę glodna to poczytam ) szydełko i nici bo może coś udziergam. Może ktoś kto był w szpitalu podpowie mi co jeszcze by mi sie przydalo.
Walczyć trzeba zawsze do skutku. Życzę Ci Viki siły i samozaparcia. Weź sobie małą grzałkę i kubek metalowy, bo w szpitalach raczej jest problem z gorącym piciem ( lepiej być samowystarczalnym), a nie wiem jakie warunkim sa w tamtym szpitalu i czy mozna mieć np czajnik elektryczny przy łóżku.
Ja do szpitala wzięłam czajnik bezprzewodowy i nikt mi nic nie mówił.
Dopisano 10-12-20 18:05:03:
Weź jeszcze igłę, nitkę i nożyczki. W wielu szpitalach trzeba mieć własne sztućce., więc też zabierz i ścierkę taką co się naczynia wyciera by np zrobić sobie kanapkę jak kupisz coś w sklepiku.
Dzielna jestes ...i tak trzymaj, a my trzymamy kciuki.
Widzę że spakowałas się super;), ja w piątek wróciłam z Kubą ze szpitala po 6tyg. pobycie. Kuba mial operowany kręgosłup i ma prawie cały usztywniony. Jesli mogę Ci podpowiedzieć to nam bardzo pomógl laptop na którym nagralismy trochę filmów . Lekkie i wesołe filmy. Nie zawsze rozweselą, ale zawsze to czas szybciej leci gdy chcesz:). A mi najbardziej pomógł różaniec...w chwilach totalnej bezsilnosci czułam siłę która mi mówiła że wszystko będzie dobrze... wierzę cały czas że wszystko będzie dobrze i robimy swoje:)
I Tobie życze z całego serca szybkiego powrotu do zdrowia.
P.S. Książka kucharska to rewelacyjny pomysł:), też mielismy i oglądając ją robilismy plany co będziemy gotować gdy już wrócimy do domu;)
Może ktoś kto był w szpitalu podpowie mi co jeszcze by mi sie przydalo.
Najważniejszy jest telefon z ładowarką, oooo! Można zrobić pip pip Pip PIP pip PiP piP pip pip i zamówić szczoteczkę do zębów z łbem renifera, skarpety z nosem mikołaja, kawał domowego piernika, laptopa z filmem wraz z towarzyszącym oglądającym, który pojedzie do domu wraz z laptopem, żeby go nie ukradli :} I tak dalej, i tak dalej. Całkiem poważnie piszę. Ja zawsze też biorę w takich wypadkach pół rolki srajtaśmy, gdyby szpitalna dostała nóg :D
vikuniu, ja zawsze zabieralam ze soba mala lampke nocna, to nie taka ekstrawagancja jakby sie moglo wydawac, bo i wygodniej i ciut przytulniej. Myslami bede przy Tobie. Badz silna i wytrwala - musi sie udac!
Viki, bierz tego "byka" za rogi i szybko go unicestwij. Trzymaj się, dasz radę z naszą pomocą i wsparciem duchowym. Myślami będę przy Tobie, także w Świeta i nieustannie będę słać dobre myśli.
Dobrze, że masz właśnie takie podejście, gratuluję samozaparcia. Na pewno wszystko będzie dobrze, trzymam kciuki za Ciebie. Walcz bo sama dobrze wiesz jaka jest stawka. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Vikuniu jesteś bardzo dzielna i dasz radę! będę trzymać za Ciebie kciuki bardzo mocno. Wiem że te Święta będą dla Ciebie inne niż wszystkie, ale jakoś to przetrzymasz. Życzę Ci dużo , dużo zdrówka i szybkiego powrotu do domu. Pozdrawiam:)
Bardzo mi przykro z powodu twojej choroby ale musze powiedziec ze ja jade z synem 28.12.10 do kliniki na pierwsza chemie. Wiem ze nie ja jestem chora ale ja dziecko choruje to ssamemu tez sie choruje tzn. chcialam powiedziec ze nie jestes sama ja rowniez staram sie byc silna. Zycze powrotu do zdrowia i nadziei nigdy nie wolno tracic!!! Oraz wesolych swiat!!!
moj syn ma 14 lat duzo by tu pisac zeby to zrozumiec mi samej troche ciezko zrozumiec jedno jest pewne ze jest duza szansa na wyzdrowienie i to mnie cieszy
dagusiu życzę Ci dużo siły i wytrwalości a synkowi szybkiego wyzdrowienia i malo przykrych skutków ubocznych chemii. Sasiadka, ktora brała chemie mowiła mi , że dobrze jest być na czczo a potem zjeść suchą tzn bez dodatkow bułkę. Wtedy się mało choruje po chemii.
znaczy sie bedzie dostawal jakies tabletki zeby ulagodzic skutki uboczne ale bez lysiny sie nieobejdzie :( , apetytu i odkladania sie wody w organizmie
Vikuniu, przeczytałam wszystkie wypowiedzi, łzy same napłynęły mi do oczu... masz siłę walki, niewielu ją ma, życzę szybkiego powrotu do zdrowia,sama wiesz że będzie dobrze;) i mimo że w szpitalu ,Wesołych Świąt i do Siego Roku:) Jestem z Tobą myślami i w modlitwie
Kochana pokonałam długą drogę,która teraz otwiera się przed Tobą -dasz radę ,a święta za rok będą znowu najważniejsze ,żeby były z Tobą .Pamiętaj nie jesteś sama i chociaż czasem jest strasznie ciężko to musisz wiedzieć,że nie jesteś sama. Podobał mi się pomysł z lekkimi filmami jakieś komedie i chociaż to dziwnie brzmi teraz powinnaś się dużo śmiać.Śmiech pozwolił mi stanąć na nogi kiedy usłyszałam diagnozę podobną do Twojej.A za rok będziesz miała ogromny dług do spłacenia ,czekając na kolejną wizytę do onkologa będziesz uśmiechać się do kogoś kto przyszedł tam pierwszy raz i powiesz mu ,że on też da radę bo Tobie się udało.Spłacam mój dług od kilku lat i mam już spore grono znajomych z kolejki którym tak jak mi też się udało.Przed nami czas cudów, ten cud jest także Twoim udziałem.A na koniec życzenia dla Ciebie i Twojej rodziny :
Dzisiaj jest ten rodzaj ciszy,że każdy wszystko usłyszy
Zdrowiej nam tu szybko, wszyscy trzymamy mocno, mocno kciuki i czekamy na dobre wieści :)) Jesteś dzielną kobitką, a przy takim nastawieniu MUSI być dobrze.
Życze Ci z całego serca żeby nie zabrakło Ci nadziei.Sama 2 lata temu zwalczyłam nowotwor,i uwierz mi wiem co czujesz,i wyobrazam sobie co sie tearz dzieje w Twojej głowie sercu i duszy. Zaufaj lekarzom i sobie,musisz byc dobrej myśli,ale kiedy masz ochote poprostu wyj. Aj... az mi łzy napłyneły do oczu,drugi raz nie dałabym rady tego przezyc. W Bogu siła!! Jestem myslami przy Tobie i z niecierpliwoscia wyczekuje informacji o Twoim stanie zdrowia po operacjji.
Zycze zdrowka i abys jak najszybciej pokonala ta chorobe.Wiem, ze wiele trzeba sil i odwagi aby pokonac raka, moja mama (urodzona w tym samym roku co Ty) walczyla juz z dwoma rak piersi i rak tarczycy i wygrala zycze i Tobie wygranej. Spokojnych Swiat i niech 2011 bedzie szczesliwy dla Ciebie i rodzinki
Nie ma innego wyjścia musi być dobrze. Jeżeli chodzi o święta w szpitalu to na pewno będą inne niż zwykle. Może nawet się popłaczesz. Może się mylę i taki inny sposób świętowania zostanie na zawsze w Twojej pamięci. Po wszystkim będziesz to wspominać wśród znajomych. Ciężko mi ubrać w słowa co chcę napisać.Mam nadzieję, że zrozumiesz co mam na myśli. My jesteśmy z Tobą. Trzymamy kciuki i będzie dobrze. Potrwa to tyle ile będzie trzeba ale będzie dobrze. nie poddawaj się.Bądź silna.
Podziwiam Cię za Twoją odwagę i za niesamowitą wolę do walki i za to, że w tak lekki sposób potrafisz o tym mówić. Życzę Ci nieustającej siły każdego dnia i tego, aby Twoja nadzieja nie pozwoliła Ci upaść. Wszystkiego dobrego Vikuniu. Klaudia.
Siedzę w domu chora, łykam jakieś przeciwbólowe świństwa, które mnie ogłupiają i zadaję sobie pytanie ,,Boże dlaczego tak boli". Staram się zająć pracą. Szukam potrezbnych informacji i jedno klikniecie nie w to co chciałam i mam taka odpowiedź od Boga :)
Bądz pogodny , gdyż BÓG jest z Tobą.
Cierpisz , to prawda , ale ON jest przy tobie.
Zaufaj MU !
Jeśli ON dopuścił ,że cierpisz , to tylko dlatego ,
że powstanie dobro , o którym Ty dziś jeszcze nie wiesz.
No tak po poludniu mam mieć wyniki z tomografu to może okaże się, że kręgosłup wcale nie złamany tylko mi coś przeskoczyło. O godz.15 mąż przynosi wyniki, rzucam sie na opis i..... zamieniam się w żone Lota. Kręgosłup złamany i do tego jakiś stan nowotworowy. Lekarz sugeruje przerzut z nerki lub z piersi. Czytam to parę razy i nic nie czuję. Nie płaczę, nie krzyczę, nie pytam dlaczego to mnie akurat spotkalo. Takie dziwne uczucie pustki, niebytu. Mąż dzwoni do przychodni , pyta o onkologa i mam szczęście , bo akurat na drugi dzień moge być już przyjęta. Mam jeszcze nadzieję, że ten lekarz co robił opis pomylił się. Niestety pan doktor (mlody i przystojny:)) rozwiewa do konca moją nadzieję. Kieruje mnie zaraz na prześwietlenie pluc i na usg brzucha. W poniedziałek 13 mam sie zjawić u niego w Gliwicach. rtg robia od reki ale na usg wyznaczaja termin za tydzień. Doktor wymusza wczesniejszy termin. Okazało się, że pluca mam :) i usg brzucha też ok. W poniedziałek godz.7,30 melduję się w szpiatlu onkologicznym. Tłum ludzi siedzi przed gabinetami. Zaczynam bieg, najpierw rejestracja, potem czekanie na wstępne badanie i w koncu o 11,30 wchodze do lekarza. Znowu wywiad, zlecenie badań i pani doktor bierze mnie na pierwsze naświetlanie uprzedzając, że mogę mieć zawroty glowy, wymioty jak również moge dostać anemii. Po kolejnej godzinie jestem już po naświetlaniu i idę oddać krew i zrobić mammografie. Juz po drodze zawrót glowy i żoładek sie wywraca. Dobrze , że nic nie jadłam na sniadanie. Do mammografi kolejka, chyba ze 20 kobiet siedzi ale widząc jak wyglądam natychmiast każa mi wchodzić. Wynik z MM ok:) wreszcie o godz. 16 moge \jechać (cały czas z czynnymi objawami choroby lokomocyjnej) do domu. Dostałam skierowanie na drugi dzień do szpitala urazowego w Piekarach. Miałam szczęście pan doktor walczył jak lew żeby szybko naprawic mi kregoslup i juz jutro melduję się na oddziale a w środę będą mi wkręcać śrubki żebym mogła chodzić. Święta w szpitalu. A poźniej dalsze leczenie w Gliwicach i to ja wygram te bitwę a nie jakiś głupi rak. Teraz wiem że to dobro, które powstanie to moje zycie. Życzę Wam i Waszym Rodzinom zdrowych i wesołych Świąt I samych radosnych dni w Nowym Roku :)
Nadzieja to jest czasami jedyne co mamy. To właśnie ona popycha nas do przodu. Ludzie martwią się o tyle niepotrzebnych rzeczy... nie ma nic ważniejszego od zdrowia. Życzę Ci byś wyszła cało z tej walki - wiem, że wygrasz!
Pozdrawiam Cię ciepło!!
Szybkiego powrotu do zdrowia Ci życzę. Przy takim nastawieniu jak Twoje, wygrasz napewno, życzę Ci jeszcze raz z całego serca zdrowia i pogody ducha.
Trzymaj się Wikuniu!!!
Dobrze, że masz wojownicze nastawienie - w sprawach zdrowia to bardzo ważne, pomaga przezwyciężyć ból i chorobę! Święta w szpitalu do szczególnych przyjemności nie należą, ale jeśli mają przynieść zmianę na lepsze, to niech tak będzie!
Życzę Ci tej wygranej z całego serca!
Zaczęłam już pakować potrzebne mi rzeczy do szpitala i chyba szafę muszę zabrać :) Chciałam stworzyc sobie domowe warunki i wzięłam 2 filiżanki ( jedna kawowa, druga herbaciana) szklaneczkę do wody mineralnej, obrusiki 3, serwetki ze świątecznym motywem, mały talerzy deserowy i troche większy kolacyjny, sztućce. Zdjecie moich bliskich i figurke Anioła Stróza. Kuferek z kosmetykami (kolorowe tez, bo jak juz oprzytomnieje to trochę trzeba się upodobnić do ludzi :)) Zapalowałam nawet maseczkę odżywczą to sobie zrobie przed Wigilją. Mam 3 pizamy ( na cieplo, na zimno i odświetnie.) 3 pary skarpetek pasujących do w/wym. pizamek (zgłupiałam ) 2 szlafroki ( jeden ciepły polarowy i drugi cienki frotowy taki kąpielowy). Trochę biżuterii ( kolczyki , bransoletki i 3 wisiorki) Mam teraz mały problem , bo obcięlam wczoraj wlosy na bardzo krotko i nie wszystkie kolczyki mi pasują. Mam jeszcze 4 ksiązki w tym jedna kucharska ( jak bedę glodna to poczytam ) szydełko i nici bo może coś udziergam. Może ktoś kto był w szpitalu podpowie mi co jeszcze by mi sie przydalo.
Vikuniu, trzymam kciuki!!! A kapcie spakowałaś?
Kapcie, reczniki i jasiek mam spakowane :)
Walczyć trzeba zawsze do skutku. Życzę Ci Viki siły i samozaparcia.
Weź sobie małą grzałkę i kubek metalowy, bo w szpitalach raczej jest problem z gorącym piciem ( lepiej być samowystarczalnym), a nie wiem jakie warunkim sa w tamtym szpitalu i czy mozna mieć np czajnik elektryczny przy łóżku.
Ja do szpitala wzięłam czajnik bezprzewodowy i nikt mi nic nie mówił.
Dopisano 10-12-20 18:05:03:
Weź jeszcze igłę, nitkę i nożyczki. W wielu szpitalach trzeba mieć własne sztućce., więc też zabierz i ścierkę taką co się naczynia wyciera by np zrobić sobie kanapkę jak kupisz coś w sklepiku.Witaj Vikuniu
Może ktoś kto był w szpitalu podpowie mi co
Najważniejszy jest telefon z ładowarką, oooo! Można zrobić pip pip Pip PIP pip PiP piP pip pip i zamówić szczoteczkę do zębów z łbem renifera, skarpety z nosem mikołaja, kawał domowego piernika, laptopa z filmem wraz z towarzyszącym oglądającym, który pojedzie do domu wraz z laptopem, żeby go nie ukradli :}jeszcze by mi sie przydalo.
I tak dalej, i tak dalej. Całkiem poważnie piszę.
Ja zawsze też biorę w takich wypadkach pół rolki srajtaśmy, gdyby szpitalna dostała nóg :D
Papieru toaletowego w weekendy często w szpitalu brakuje.
U nas nei ma papieru w szpitalu - p oco skoro pacjenci maja swój..
Czasami zdarza się w toaletach ogólnodostępnych...
Wikuniu życzę zwycięstwa w tej walce . Myślami ,sercem i modlitwą jestem z Tobą.
Szybkiego powrotu do zdrowia i wszystkiego dobrego.
vikuniu, ja zawsze zabieralam ze soba mala lampke nocna, to nie taka ekstrawagancja jakby sie moglo wydawac, bo i wygodniej i ciut przytulniej.
Myslami bede przy Tobie. Badz silna i wytrwala - musi sie udac!
Viki, bierz tego "byka" za rogi i szybko go unicestwij. Trzymaj się, dasz radę z naszą pomocą i wsparciem duchowym.
Myślami będę przy Tobie, także w Świeta i nieustannie będę słać dobre myśli.
Mówią, że Bóg doświadcza tych których najbardziej kocha!
Dobrze, że masz właśnie takie podejście, gratuluję samozaparcia.
Na pewno wszystko będzie dobrze, trzymam kciuki za Ciebie.
Walcz bo sama dobrze wiesz jaka jest stawka.
Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Trzymaj sie dzielnie, bedziesz w moich myslach i modlitwach.
Vikuniu jesteś bardzo dzielna i dasz radę! będę trzymać za Ciebie kciuki bardzo mocno. Wiem że te Święta będą dla Ciebie inne niż wszystkie, ale jakoś to przetrzymasz.
Życzę Ci dużo , dużo zdrówka i szybkiego powrotu do domu. Pozdrawiam:)
jestem z Tobą i mocno wierzę że wszystko się uda pozdrawiam ciepło i niosę wsparcie modlitewne
Dziękuję Wam bardzo za wsparcie i rady. Wszystko zapakowane a ja trochę nerwowa ale wiem ,że wszystko bedzie dobrze.
Vikunia jestem z Tobą,będzie dobrze nie ma innej opcji.
Bardzo mi przykro z powodu twojej choroby ale musze powiedziec ze ja jade z synem 28.12.10 do kliniki na pierwsza chemie. Wiem ze nie ja jestem chora ale ja dziecko choruje to ssamemu tez sie choruje tzn. chcialam powiedziec ze nie jestes sama ja rowniez staram sie byc silna. Zycze powrotu do zdrowia i nadziei nigdy nie wolno tracic!!! Oraz wesolych swiat!!!
a ile latek ma Twój synek? to za choroba??
moj syn ma 14 lat duzo by tu pisac zeby to zrozumiec mi samej troche ciezko zrozumiec jedno jest pewne ze jest duza szansa na wyzdrowienie i to mnie cieszy
Przykro bardzo jak dzieci chorują:( życzę Twojemu synowi, szybkiego powrotu do zdrowia.
dagusiu życzę Ci dużo siły i wytrwalości a synkowi szybkiego wyzdrowienia i malo przykrych skutków ubocznych chemii. Sasiadka, ktora brała chemie mowiła mi , że dobrze jest być na czczo a potem zjeść suchą tzn bez dodatkow bułkę. Wtedy się mało choruje po chemii.
znaczy sie bedzie dostawal jakies tabletki zeby ulagodzic skutki uboczne ale bez lysiny sie nieobejdzie :( , apetytu i odkladania sie wody w organizmie
Masz rację daga, rodzice chorego dziecka też chorują, życzę dużo siły, i zdrówka dla syna:)
trzymaj się daga
Vikuniu - trzymam za Ciebie kciuki, przy takim nastawieniu wszystko powinno skończyć się dobrze, czego życzę Ci z całego serca.
Vikuniu, bardzo, bardzo mocno trzymam kciuki.
Z całego serca życzę Ci tej wygranej, a po drodze siły i pogody ducha...:)))
walcz Kochanie, wiara i nadzieja to wszystko co trzyma Cię przy życiu, jak się poddasz ... sama wiesz. Nie wolno się poddawać,Jestem z Tobą:)
Trzymaj sie i walcz. Jestem z Toba tak jak inni. Przy wigilijnym stole wspomnimy Cie.
Wracaj do zdrowia tak szybko jak tylko sie da.
Vikuniu, przeczytałam wszystkie wypowiedzi, łzy same napłynęły mi do oczu... masz siłę walki, niewielu ją ma, życzę szybkiego powrotu do zdrowia,sama wiesz że będzie dobrze;) i mimo że w szpitalu ,Wesołych Świąt i do Siego Roku:)
Jestem z Tobą myślami i w modlitwie
vikuniu ściskam Cię mocno
nie daj się słońce
Kochana pokonałam długą drogę,która teraz otwiera się przed Tobą -dasz radę ,a święta za rok będą znowu najważniejsze ,żeby były z Tobą .Pamiętaj nie jesteś sama i chociaż czasem jest strasznie ciężko to musisz wiedzieć,że nie jesteś sama. Podobał mi się pomysł z lekkimi filmami jakieś komedie i chociaż to dziwnie brzmi teraz powinnaś się dużo śmiać.Śmiech pozwolił mi stanąć na nogi kiedy usłyszałam diagnozę podobną do Twojej.A za rok będziesz miała ogromny dług do spłacenia ,czekając na kolejną wizytę do onkologa będziesz uśmiechać się do kogoś kto przyszedł tam pierwszy raz i powiesz mu ,że on też da radę bo Tobie się udało.Spłacam mój dług od kilku lat i mam już spore grono znajomych z kolejki którym tak jak mi też się udało.Przed nami czas cudów, ten cud jest także Twoim udziałem.A na koniec życzenia dla Ciebie i Twojej rodziny :
Napiszę tylko, że ściskam za Ciebie kciuki tak mocno jak umiem.
Zdrowiej nam tu szybko, wszyscy trzymamy mocno, mocno kciuki i czekamy na dobre wieści :))
Jesteś dzielną kobitką, a przy takim nastawieniu MUSI być dobrze.
Życze Ci z całego serca żeby nie zabrakło Ci nadziei.Sama 2 lata temu zwalczyłam nowotwor,i uwierz mi wiem co czujesz,i wyobrazam sobie co sie tearz dzieje w Twojej głowie sercu i duszy.
Zaufaj lekarzom i sobie,musisz byc dobrej myśli,ale kiedy masz ochote poprostu wyj.
Aj... az mi łzy napłyneły do oczu,drugi raz nie dałabym rady tego przezyc.
W Bogu siła!!
Jestem myslami przy Tobie i z niecierpliwoscia wyczekuje informacji o Twoim stanie zdrowia po operacjji.
Zycze zdrowka i abys jak najszybciej pokonala ta chorobe.Wiem, ze wiele trzeba sil i odwagi aby pokonac raka, moja mama (urodzona w tym samym roku co Ty) walczyla juz z dwoma rak piersi i rak tarczycy i wygrala zycze i Tobie wygranej.
Spokojnych Swiat i niech 2011 bedzie szczesliwy dla Ciebie i rodzinki
Weź ze sobą laptop, i poszukaj koniecznie wiadomości o witaminie B-17. Potraktuj to poważnie(witaminęB-17).
super ze dals taki pomysl ja o tym nie wiedzialam ale juz poczytalam i bede odzywiala syna w witamine B17
Dzieki Wielkie
Przytulam Cię mocno.Trzymaj się i walcz a wygrasz.Pozdrwawiam Jadzia.
Kochana,Zdrowych Swiąt-jednych z wielu.
Trzymam kciuki z całych sił i życzę żebyś następne święta spędziła w domu, w pełni zdrowa :)
Nie ma innego wyjścia musi być dobrze. Jeżeli chodzi o święta w szpitalu to na pewno będą inne niż zwykle. Może nawet się popłaczesz. Może się mylę i taki inny sposób świętowania zostanie na zawsze w Twojej pamięci. Po wszystkim będziesz to wspominać wśród znajomych. Ciężko mi ubrać w słowa co chcę napisać.Mam nadzieję, że zrozumiesz co mam na myśli. My jesteśmy z Tobą. Trzymamy kciuki i będzie dobrze. Potrwa to tyle ile będzie trzeba ale będzie dobrze. nie poddawaj się.Bądź silna.
Podziwiam Cię za Twoją odwagę i za niesamowitą wolę do walki i za to, że w tak lekki sposób potrafisz o tym mówić. Życzę Ci nieustającej siły każdego dnia i tego, aby Twoja nadzieja nie pozwoliła Ci upaść. Wszystkiego dobrego Vikuniu. Klaudia.
macie może jakieś wieści od Vikuni? mam nadzieję, że trzyma się i ma się dobrze.......
Też myślę o niej:) Na pewno sie odezwie jak tylko wróci;)
Też myślę o Vikunii
Kontynuacją tego wątku jest Tytanowa Vikunia.
Wiemy, wiemy:) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=398687&post=398687