Wczoraj byłam na zakupach i spotkałam koleżankę, zaprosiła mnie na herbatę mimo że się wymawiałam brakiem czasu nie dała za wygraną, więc weszłam na chwilę. Wyjęła wcześniej upieczone orzeszki, które przy mnie zaczęła nadziewac błyskawicznym kremem z torebki. Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków , to tym razem mnie poniosło i jej wygarnęłam.Wcześniej milczałam jak widziałam że tą samą łyżką próbuje i miesza w garnku albo lepi pierogi i też oblizuje za każdym razem paluchy. Powiedziałam że tak się nie robi, bo do kremu dostaje się ślina, a ona że tyle lat gotuje i nikt się nie zatruł. Nie wiem czy słusznie postąpiłam mówiąc jej to w oczy, może nie powinnam? ale wiem jedno , nigdy już u niej nic nie zjem, chyba ze gotowe kupne ciastka lub cukierki, które wysypie przy mnie na talerz.
Ach co tam w domu i "dla swoich" Ten sposób przygotowywania posiłków wielokrotnie widziałam także na ekranie TV, gdy jakiemuś programowi towarzyszy tzw. "kuchnia" lub wręcz programy uczące jak przygotować pisiłki. Fakt pozostaje faktem, że to bardzo niehigieniczny i nieestetyczny sposób nawet jeśli ma się świeżutko podstemplowaną książeczkę sanepidowską.
Choć muszę przyznać, że podczas przygotowywania niektórych potraw muszę używać rąk by dobrze wymieszać, czy np. zagnieść jakieś ciasto. Łyżką czy innym narzędziem tego w domowych warunkach robić się po prostu nie da.
I jeszcze co ciekawe, te osoby "oblizujące" najczęściej twierdzą, że prawie wcale nie jedzą, a tyją, zupełnie niepojmując dlaczego
Tu nie chodzi o ręce, bo to że wyrabiamy nimi to normalka:) ale o ślinę która się po oblizywaniu dostaje to jedzenia. Zauważyłam że niektórzy piją wodę, sok z butelki lub kartonu, potem ktoś inny z domowników nalewa sobie do szklanki, dla mnie to niedopuszczalne. Albo robisz sałatkę, oblizujesz łyżkę, następnie uważasz że jest za mało majonezu, tą samą łyżkę wkładasz do słoika i nabierasz majonez.Resztę zakręcasz i chowasz do lodówki, nie chce już nawet sobie wyobrazic jaki proces zaczyna się toczyc w tym majonezie, który zużyjesz innym razem:)
Mnie też brzydzą podobne zachowania, mimo, że to nagminne za to makutrę i kulkę po zrobieniu kremu przed myciem wylizuje mąż (on to uwielbia), więc mu nie bronię, czasem rzucę uwagę, że od tego lizania wygląda jak żywa chodząca reklama pudingu, ale puszcza to mimo uszu
ps.Jest nawet taki znany obraz(nie powiem czyj)) pt. " Cóż to jest prawda?", którego ideą jest to filozoficzne pytanie...Dla ułatwienia podpowiem,że znajduje się w Galerii Trietiakowskiej w Moskwie. Ale powstał na długo przed rewolucją))
ps.Jest nawet taki znany obraz(nie powiem czyj)) pt. " Cóż to jest prawda?", którego ideą jest to filozoficzne pytanie...Dla ułatwienia podpowiem,że znajduje się w Galerii Trietiakowskiej w Moskwie. Ale powstał na długo przed rewolucją))
Brawo!Chyba niewielu go zna.Gratuluję znajomości filozofii i historii sztuki!Pozdrawiam i przepraszam za ten "sprawdzian", ale to tak znaczące pytanie, że aż samo sie prosilo)).Pozdrawiam wszystkich!
PS. Ten obraz robi wstrząsające wrażenie na widzach.Jeśli ktoś zna tę historię(problem prawdy pojawia sie już u wczesno-greckich filozofów, rzymskich i w Biblii), a tu nagle z obrazu(tego nie widać na reprodukcjach) Chrystus zadaje jakby to pytanie(choć wg Ewangelii zadał je Piłat).Muszę wam powiedzieć, że nogi miękną....
Ja też ,miałam podobną sytuacje, ale nic nie powiedziałam .I w sumie ,to nie wiem czy akurat w takiej sytuacji warto mowić prawde w oczy.Oczywiście zadne póżniejsze obgadywanie nie wchodzi w gre.Dla mnie temat jest ciekawy .Pozdrwaiam Jadzia.
Nie powiem czy postąpiłaś słusznie czy nie, bo niby czemu miałabym mieć prawo oceniać to...? Mogę jednak powiedzieć, że ja bym swojej koleżance nie zwróciła uwagi. Natomiast gdyby to była moja przyjaciółka (a to dość istotna różnica) być może wówczas zrobiłabym to ale raczej w formie żartu - nigdy "moralizatorsko". Ps. Ja też oblizuję paluchy kiedy nikt nie widzi ale czasami się zapominam i mogę zostać przyłapana
Dopisano 11-01-26 12:33:12:
Dodam jeszcze, że gdyby sytuacja miała miejsce u mojej koleżanki, to nie zwracałabym Jej uwagi żeby zwyczajnie Jej nie urazić. Oczywiście podziekowałabym za słodkości i jedynie wypiła kawę czy herbatę.
ja nie oblizuję palców w trakcie przygotowań posiłków, nawet nie wiem po co się coś takiego robi. Wielu wypróbowanych od dawna potraw nawet nie próbuję w trakcie przygotowywania, bo nie uważam tego za konieczne, wiem co wrzuciłam i ile i musi być smaczne i koniec. Zresztą gdy zbieram na działce truskawki, jabłka, śliwki, gruszki też w trakcie zbierania niezwykłam podjadać. Można by rzec, że trakcie pracy nie w głowie mi jedzenie. Tak jakoś mam zakodowane chyba...
a czemu Ty oblizujesz paluszki? Chcesz wiedzieć prędzej jak co smakuje? czy jest jakiś inny powód.
Masz racje:) tylko że to nie było pierwszy raz, wcześniej oblizywała farsz gdy lepiła pierogi. Jak wróciłam do domu to pomyślałam sobie, że może nie powinnam jej tego mówic.No ale cóż stało się :) Ostatnio w kuchni tv oglądałam taki program , gdzie jakiś Anglik pojechał z kamerą i podglądał jak na Jamajce się gotuje, w pewnej chwili wsadził paluchy do potrawy i oblizał je. Oj dostało mu się dostało:) Sama wyrabiam umytymi rękoma, mięso, czy ciasto drozdżowe, ale to normalne. Mnie chodzi o to że są różni ludzie którzy gotują , niektórzy mają katar, kaszel inni palą papierosy, to wszystko ląduje w jedzeniu jeżeli oblizujemy palce i jest obrzydliwe.
Dario a co powiesz na to co np dzieje sie w masarniach, piekarniach itp myslisz że tam też jest tak sterylnie :) oj dobrze że tego się nie widzi bo czlek by z głodu przymierał
.........myślę że trzeba mieć duże wyczucie chwili i taktu na takie uwagi szczególnie gdy jesteśmy u kogoś , ktoś chciał nas ugościć, poczęstować kawą i czymś słodkim a my mu ......bach trach ......dziękujemy w taki nie inny sposób . Ja na pewno nie postąpiłabym tak, aby nie robić jej przykrości . Zaznaczyłaś że jest to koleżanka więc zapewne nie bywasz tam często , a w takim przypadku co mnie obchodzi jak inni gotują i smakują :) jeśli to nie przeszkadza najbliższym tej Pani.... to co mi do tego :))) nikt nie jest idealny :))) ale to jest tylko moje zdanie , każdy ma prawo do innego :)
Myslę, że każde zwrócenie na coś uwagi można powiedzieć na różne sposoby. Można oczywiście wygarnąć z grubej rury, krytykując ostro czyjeś postępowanie. Można też ( co chyba sprawia więcej trudności) zwrócić uwagę w sposób delikatny, bo jeśli ktoś coś robi po swojemu i zawsze tak robił, to pewnie nawet nie mysli, że innym może to przeszkadzać. A można po prostu, w tym konkretnym wypadku, napić się herbaty czy kawy, za orzeszki dziękując.
Gdyby to była moja przyjaciółka, powiedziałabym pewnie, że ja sobie dla siebie sama ponadziewam ten krem albo zaproponowałabym pomoc w nadziewaniu, odkładając dla siebie te nadziewane przeze mnie. I pewnie powiedziałbym żartem, że nie lubię oblizanych przez kogoś. Koleżance uwagi bym nie zwróciła, wypiłabym tylko herbatę.
Ta reprymenda nie była jakaś tam bardzo ostra, ale faktem jest że powiedziałam co myślę.:) Po tym co zobaczyłam całkowicie straciłam apetyt na jedzenie u niej. Wiesz są różni ludzie , jednym to nie przeszkadza innym tak, mnie to bardzo razi i obrzydza.
Zależy na jakiej stopie towarzyskiej byłabym z tą koleżanką. Pewnie ugryzłaby się w język. Widocznie Cię lubi skoro nalegała, żebyś weszła na kawke. Mnie najbardziej w Twoim poście jakoś razi to, że zwróciłaś uwage na to, że nadziewała kremem z torebki. To przecież nie zbrodnia. Prawdopodobnie bardzo chciała Cię tymi orzeszkami poczęstować więc na szybko złapała krem z torebki. A oblizywanie palców?? Jak już ktoś wcześniej zauważył w telewizji często można takie zachowania zaobserwować. Uważam, że to niezbyt higieniczne, ale też zdarzyło mi się siebie na tym przyłapać. Może to rodzaj odruchu którego się świadomie nie kontroluje. Gotuje tylko dla własnej rodzinki, i myślę, że im to nie przeszkadza. Zresztą przy robieniu ruskich pierogów muszę wszystkich odganiać, bo by mi nadzienia nie starczyło
czy zwrocilabym uwage, nie wiem..kilka lat temu wizyte zlozyl nam kolega, ktory oblizywal nakretki po ketchupie, musztardzie...Nic wtedy nie powiedzialam, natomiast po jego wyjezdzie wszystko wyladowalo w koszu. Jesli widze lizania, oblizywania czy probowania i mieszania ta sama lyzka brr..
Chodzi mi konkretnie o farsz, że jak wystaje trochę farszu, wpycha go, następnie oblizuje po nim palec i zlepia pierogi. Ja jak lepie pierogi, to żeby nie ubrudzic ciasta wycieram palca w naszykowany do tego ręcznik papierowy. Nigdy mi nie przyszło do głowy oblizywac paluchy.:)
Popieram Cię w stu procentach Mamo Różyczki. Czytając po kolei wypowiedzi zrobiło mi się niedobrze. Ja nie wyobrażam sobie bym mogła zjeść cokolwiek co było przygotowywane w tak niehigieniczny sposób., Nigdy nie oblizuje paluchów przy robieniu pierogów. Mam z boku kawałek ręcznika i za każdym razem gdy dotknę farszu, wycieram palce w recznik papierowy. Zawsze tłumaczę dzieciom by biorac np. dżem ze słoiczka, nie oblizywały broń Boże łyżeczki. Nie wolno im nawet nabierać nożem, ktoóym wcześniej smarowały chleb masłem. Nie pozwalam absolutnie nikomu w domu na ponowne umieszczanie oblizanej łyżki w jakimkolwiek jedzeniu ( majonez, musztarda itp.) Niemam pojęcia jakbym zareagowała na podobną sytuację bedąc u znajomej lub kolezanki. Myślę że będąc u kogoś zachowałabym to dla siebie, ale nigdy w moim domu, nie ważne ktoby to był. Zwróciłabym uwagę.Pozdrawiam i podziwiam.
Ja nie znoszę takiego zachowania i też bym powiedziała. Mój mąż u nikogo obcego właśnie z takich powodów nie częstuje się niczym.W domu też staramy zachowac się w trakcie gotowania przyzwoicie i gdy próbujemy coś to zmieniamy łyżki, bo po prostu szanuję domowników.
No właśnie:) szanujesz domowników, a tym bardziej gości, prawda? Ja w swoim domu też szanuję domowników i gości. Nie wyobrażam sobie żebym widelcem którym jem wkładała coś ze stołu, a niestety zdarzają się takie przypadki.
Widzisz on kiedyś widział u kogoś podobną sytuację , a że ma problemy gastryczne i wszyscy o tym wiedzą to mu uchodzi, wiem że to nietaktowne ,ale na stołach często są produkty tzw. kupne i te zje. Słuchaj ja kiedyś widziałam jak starsza pani rękami mieszała sałatkę jarzynową.....lubię sałatkę ,ale tylko w domu.I własnie dlatego sama staram się zachowac w kuchni czysto.
Przypomniałaś mi pewne zdarzenie.Lata temu, pracując w szkole, koleżanka wyprawiała wesele .Nasze kucharki je przygotowywały, w piątek w porze obiadu już szykowały dania na sobotę.Wtedy widziałam jak robią sałatkę jarzynową.W dużej metalowej wanience produkty zostały wymieszane ręką zanurzoną dosłownie po łokieć. Byłam na tym weselu, mało co jadłam, a obraz tej ręki w wanience długo stał mi przed oczami.
Wiem, wiem, ale wywarło to mnie nieprzyjemne wrażenie.Zdaję sobie sprawę, że taką ilość ( wesele na 80 osób) ciężko wymieszać i pewnie gdybym nie widziała, to jadła bym na pewno, bo lubię.
Bo kiedyś ludzie na wsiach nie przestrzegali tak higieny jak teraz:) u nas kapustę deptało się w butach gumowych, specjalnie do tego celu przystosowanych. Teraz na gumiaki zakłada się jeszcze torby foliowe, a w małych wiadrach kapustę ubija się tłuczkiem drewnianym.
rozumiem higienę i bardzo ja lubię w kuchni oprucz tabuna łyżek i łyżeczek przy przygotowywaniu potraw zasze używam kilku ścierek - każda do czego innego a przy surowiźnie dodatkowo ręcznik papierowy, znajomi żartują że u mnie w domu to tak jak u perfekcyjnej pani domu kurzu nie znajdziesz nigdzie ale z tym mężem i szacunkiem to chyba przesadziałaś - jak tacy jesteście starylni to jak się całujecie nie wspominając o seksie.
Osobiście nigdy nie oblizuję paluchów, dlatego czasem ciężko mi doprać mój ulubiony fartuch :). Myślę, że też próbowałabym zamienić to w żart, ale tak żeby koleżanka zrozumiała o co chodzi. Bo to tak chyba mało ciekawie, jak ktoś zaprasza Cię na kawę a Ty mu wytykasz jak ma się zachowywać... Prawda w oczy? Tak, ale dostatecznie delikatnie :)
Chcesz smacznie zjeść?? Nie zaglądaj do kuchni !!! Nie pytaj się kucharza z czego jest zrobione danie !!! Nie pytaj co to za przysmak !! Wtedy zjesz wszystko z apetytem!!!
Szczerze mówiąc to niewiem czy dobrze postąpiłaś zwracając jej uwagę.Ale uważam,że to troche nie higieniczne,mogła palec czy ręke po kremie wytrzeć w ręcznik papierowy.Odrobina prawdy nie zaszkodzi ja też tak bym zrobiła.JAK BYĆ SZCZERYM TO DO BÓLU!Pozdrawiam.
Jarku nas nie boli , ale obrzydza:) Mój mąż też usłyszał ode mnie kilka słów prawdy , zrozumiał i więcej tak nie robi. Mianowicie, po porannej toalecie i posmarowaniu twarzy płynem po goleniu, nie umył już rąk tylko poszedł sobie robic kanapki, kroił ser żółty, chleb. Gdy ja wstałam robic dzieciom śniadanie, w lodówce pachniało wspaniale płynem po goleniu, chleb i ser nie nadawał się już do jedzenia. Nie przemilczałam tego, tylko na gorącu mu przekazałam co o tym myślę.:)
Wiesz, mężowi można, a nawet trzeba, powiedzieć, że mu nogi śmierdzą i niech zmieni skarpetki. Czy powiedziałbym tak przyjacielowi? Nie sądzę a tym bardziej tylko koledze. Może kobiety są bardziej szczere? Nie wiem.
Oj nie wiem Jarku czy byś mu nie powiedział że mu śmierdzą nogi, jakbyś go zaprosił w gości , a on by się uparł zdjąc buty.:)) Przyjaciel raczej by się nie obraził.
Poradniki mówią , że grzeczniejszy nigdy nie zwraca uwagi . Dowcip: - Przepraszam , ale Pani nie ma inteligentnego wyglądu ! - Niestety Pani ma , ale pozory tak mylą .
Nie wąchałam orzeszków , ale patrzyłam jak moja koleżanka nadziewa orzeszki, usuwa palcami nadmiar kremu, oblizuje paluszki i nadziewa następne oblizując, ściąga paluchami nastepny nadmiar kremu. brrrrr.
Zobaczcie jak pięknie oblizuje wszystko co się da. druga uczestniczka programu Ugotowani, dobrze że noża nie połknęła:) bardzo estetycznie to robiła.
Było nie było męczę się ze sobą już te dziesiąt lat, tak więc pewnie wiem. Choć, jak pisała nasza noblistka: tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono.
Zrobiłabym tak samo. Kiedy mój mąż wraca z zakupów od drzwi mu mówie UMYJ RĘCE MYDŁEM. Podwiń spodnie bo wleczesz po ziemi i wnosisz bród z ulicy........Tak się już nauczył że sam podwija, by uniknać awantury.
Dopisano 11-01-27 10:17:47:
Dziś rano zauważyłam dwa byki w pisowni. Na moje usprawiedliwienie dam to, że pisałam póżno i jedno oko już spało
Czyżbyś była moją siostrą o której nie miałam pojęcia do tej pory? :) ) mój już sam zmienia jak wraca z pracy i zakłada dresy, ręce też od razu myje i córka też.Ile ja się nagadałam to tylko ja wiem:) Ale gadanie pomogło,nawet mały biega do łazienki umyc łapki.
Podobno każdy ma swojego sobowtóra. Może mamy ten sam wstręt do brudu, i kto wie co jeszcze? Bo jak czytam Twoje wypowiedzi w rożnych postach , zawsze przyznaję racje , chociaż brak mi często czasu by odpisać.
Reniu, tak myslę i dumam, z różnych stron kontempluję i nadal nie mogę pojąć po co ten Twó mąż te nogawki podwija. No bo jeśli chodzi o brud z ulicy, to podwinięcie nogawek nie zmienia faktu jego wniesienia do domu. Czy nogawki po podwinięciu robią sie czyściejsze? Też nie. Czy zatrzymują bakterie, wirusy, kurz? Nie. No to po co ?
Hmm..."spotkałam koleżankę, zaprosiła mnie na herbatę mimo że się wymawiałam brakiem czasu nie dała za wygraną, więc weszłam na chwilę"
Wpadasz do kolezanki na chwile.......ona nadziewa ciastka, pijecie herbate........ kiedy ona zaczela lepic pierogi? - bo jesli Ty "wymawialas" sie brakiem czasu, to wypadalo wg mnie wyjsc zaraz, aby nie robic z siebie klamczuchy, ktora to nie ma czasu, a siedzi do wieczora :). Poczulabym sie bardzo niekomfortowo, gdyby osoba zapraszajaca zabrala sie za jakas prace, przeciez to wyglada na ignorowanie goscia. A moze bylo odwrotnie, to kolezanka nie miala czasu, a Ty wprosilas sie, cos mi nie gra w Twoim poscie.
Wg siebie sadze, ze gdybym zobaczyla, ze ona zabiera sie do lepienia, to od razu wynioslabym sie z jej domu.
Palce oblizuje:) np. jem kanapke lub jakies ciastko, zostalo mi cos na palcach - oblizuje zanim umyje, mam tez zwyczj oblizywania lyzki przed wrzuceniem do zlewu np. kiedy nabieram dzem, majonez itp. i jak ktos napisal wyzej, niby nie jem zbyt duzo, a waga przybywa mi chyba z patrzenia na jedzenie:).
Też mi coś tu nie grało z czasem, ale ja już jestem do tego przyzwyczajony , jak MR założy wątek to nie da się ludziom wypowiedzieć co o tym myślą tylko broni swoich racji to taka jej norma, a może raz byś poczytała co ludziska o tym myslą, nikt Cię nie oskarża czy dobrze czy żle, zapytałaś co o tym myślą , więc raz przeczytaj ze zrozumieniem i wyciągnij wnioski.
Makusiu no właśnie:) ja się cieszę jak dużo ludzi bierze udział w wątku i można sobie pogadac.Nigdy nikomu nie zabraniałam rozmawiac , niby z jakiej racji?
Może tak warto czytac ze zrozumieniem co? Dlatego jej to powiedziałam bo widziałam jak byłam innym razem u niej jak lepi pierogi, nie tego dnia, jak oblizuje łyżkę i miesza nią w zupie. Co do wizyt to ona mnie zaprosiła, ja jestem domatorka z natury i nie chodzę do nikogo bez zapowiedzi , a już na pewno się nie wpraszam.Wolę czas spedzic w domu, ugotowac coś dobrego niż latac i się wpraszac. Więc jak nie wiesz jak było to przeczytaj wa tek jeszcze raz:) Mnie brzydzą takie rzeczy i nic na to nie poradzę.
Palce oblizuje:) np. jem kanapke lub jakies ciastko, zostalo mi cos na palcach - oblizuje zanim umyje, mam tez zwyczj oblizywania lyzki przed wrzuceniem do zlewu np. kiedy nabieram dzem, majonez itp.
Pisałam w swoim komentarzu, że czasami oblizuję paluchy. Miałam na myśli dokładnie to, co napisane jest powyżej. Postanowiłam uściślić swoją wypowiedź, bo jak przeczytałam swój komentarz, to pomyślałam, że zabrzmiał on tak, jakbym nic innego nie robiła tylko wylizywała resztki
Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków
Dobrze że nie oblizywała orzeszków
A tak na poważnie, to też bym podziekowała za te orzeszki, ale nie zwróciła bym jej uwagi... na pewno było jej głupio, no ale powiedziałaś, i to się nie odwróci, jedyne co Cię tłumaczy, to Twój "stan":)
Czterech klientów zamawia napoje w restauracji: - Poproszę o herbatę indyjską. - A dla mnie proszę o chińską. - Ja proszę o turecką. - A ja obojętnie jaką, tylko żeby była w czystej szklance. Po chwili kelner przynosi herbaty: - Który z panów zamawiał w czystej szklance?
Przynosi kelner klientowi zupę i niosąc talerz trzyma w zupie kciuka. Klient mówi: - Panie! Dlaczego trzyma pan palca w mojej zupie? Kelner: - Lekarz kazał mi trzymać go w czymś ciepłym. - To trzymaj sobie pan go w dupie, a nie w mojej zupie! - Toteż trzymam go tam, ale jak idę do kuchni.
Klient zamówił zupę pieczarkową, schabowy z frytkami, budyń z sokiem malinowym i bułkę na wynos. Po pewnym czasie kelner przyniósł całe zamówienie. Bułka była mokra. - dlaczego ta bułka jest mokra? - jakby pan niósł w jednej ręce talerz z zupą, w drugiej schabowy z frytkami i budyń, lawirowałby pan z tym wszystkim między stolikami, pilnował żeby się nie wylało, to też by się pan pod pachą spocił.
Myślę, że to nie było zbyt taktowne, choć nie wiem, jakie są stosunki między wami. Może koleżanka czuła się w Twoim towarzystwie na tyle swobodnie, że pozwoliła sobie na takie zachowanie.
Mnie osobiście nie brzydzi coś takiego. Może dlatego, że jak byłam mała to z dzieciakami piliśmy z jednej butelki, nieraz jadło się w 5 osób jednego lizaka :D
Teraz na studiach może ten lizak już by nie przeszedł, ale wciąż nieraz częstujemy się wzajemnie wodą z butelki albo "gryzem" batona.
Oczywiście, nigdy nie zrobiłabym tego gdybym była na przykład przeziębiona!!
Mamo różyczki! Mam nadzieję, że nie jadasz nigdy niczego na mieście!! Pracowałam w różnych knajpkach i wiem, jakie zwyczaje panują w kuchniach. A jakich opowiadań się nasłuchałam od znajomych!! ŁŁoooo :)
a na koniec mojej wypowiedzi pamiętajcie, że co byście nie zjedli to i tak g*wno z tego będzie
Staram się nie jadac na mieście, z racji ciąży i złego samopoczucia na zakupy chodzę blisko domu, a jeżeli już jadę do marketu, to zawsze najedzona, wtedy dużo mniej wydaję pieniędzy:) Może niektórym wyda się to dziwne, ale mój mąż też nie jada na mieście, po tym jak zatruł się kilka lat temu . Jeżeli już musi coś zjeśc, to kupuje kajzerkę lub jakiegoś batonika. Za to w domu przez tyle lat jak mu gotuję , nigdy mu nic nie zaszkodziło :)
Nie wiem skad te wiadomosci na temat rekawiczek. Zaden kucharz w renomowanej restauracji nie naklada rekawiczek do pracy. Rekawiczki sa obowiazkowe w niektorych zakladach zbiorowego zywienia i przetworstwie spozywczym.
Nie wiem skad te wiadomosci na temat rekawiczek. Zaden kucharz w renomowanej restauracji nie naklada rekawiczek do pracy.Rekawiczki sa obowiazkowe w niektorych zakladach zbiorowego zywienia i przetworstwie spozywczym.
Mogę Ci wymienić conajmniej kilka restauracji (hotelowych) w Poznaniu, gdzie widziałem to na własne oczy.
ja uważam że to było nietaktowne aby mówić takie rzeczy koleżance. musiało być jej przykro a ona otworzyła przed tobą swój dom. mogłaś się nie częstować poprostu a nie zachowywać wrednie. trzeba umieć zachować twarz i mogłaś udawać że tego nie widzisz. ona była w swojej kuchni, w swoim domu. mogła puszczać bąki, dłubać w nosie i oblizywać palce - skoro domownikom to nie przeszkadza to osobą trzecim nic do tego. ja osobiście nie pochwalam oblizywania łyżek rąk i innych rzeczy. uważam jednak że wolność tomku w swoim domku. tym bardziej że w restauracjach dzieją się cuda to dlaczego w domu ktoś nie może popełniać gaf? może tak została wychowana i nie widzi w tym nic złego ? może nawet nie rozumiała twojego oburzenia? wystarczyło grzecznie podziękować. a skoro umiałaś wykręcać się aby do niej nie iść to mogłaś również znaleźć wymówkę aby nie jeść.... to było brzydkie zachowanie z twojej strony....
Wcale nie przeczę że źle się zachowałam , następnym razem zrobiłabym jednak to samo:) Orzeszków nie jadłam, wiem że zrozumiała co miałam na myśli mówiąc jej o tym i nie było to złośliwe z mojej strony. Wsadź oblizaną łychę do majonezu lub musztardy, wyjmij, zamknij słoik i użyj musztardy lub majonezu za kilka dni.Jeżeli chcesz sprawdzic ile żyjątek jest w ludzkiej ślinie, wsadź pod mikroskop i smacznego.:)
ja akurat nie oblizuję łyżek po majonezie i po musztardzie ale z drugiej strony to chyba jeszcze nikt od tego nie umarł. niech kazdy robi jak chce w swoim domu a skoro ona się nie gniewa to chyba dobrze dla waszej znajomosci. pozdrawiam serdecznie
Tak naprawdę większosć nieszkodliwa - dopiero w przypadku infekcji u oblizującego stanowi zagrożenie. Problemem jest jedynie osobiste obrzydzenie.. A to bardziej stan psychiczny i to co podpowiada wyobraźnia...
A,niech będzie,podepnę się pod Ciebie..Zaczynając od "Adama i Ewy"-nie zwróciłabym chyba uwagi mojej koleżance,najwyżej zrezygnowałabym z poczęstunku.Co innego córce,mamie,ale one tak nie robią.Obrzydzenie,owszem,to stan psychiczny,a jego próg może być różny u różnych osób,ale może tak podpowiada nam natura?Może to jest jakiś sygnał ostrzegawczy? Nie znamy dokładnie nawet swojego stanu zdrowia,a cóż dopiero innych.Wiadomo,że bakterie wprowadzane w małych ilościach do organizmu pobudzają nasz system odpornościowy,ale są również żródłem poważnych zakażeń. Kilka lat temu zaistniała taka sytuacja: Organizowaliśmy w pracy raz-dwa razy do roku takie prywatne grupowe spotkania.Każdy (no,może każda) przygotowywał jakąś potrawę,co do menu umawialiśmy się,aby się nie powtarzać. Jedna ze współpracownic (no,niestety,koleżanką jej nie nazwę),która była naprawdę nieprzecietnym brudasem,spytała,co ona ma przygotować.Nastąpiła niezręczna cisza,następnie dwie koleżanki wystękały...a,może kupisz jakąś gotowa kiełbasę,bo mamy dość potraw. Dodam,że raz,przez przypadek byłam u niej w domu i ....wrażenia bezcenne. (podobnie jak na jej widok).Nie interesowało nikogo,jek będzie przygotowywac potrawę-czy w sterylnym fartuszku i w rękawiczkach,czy brudną łapą lub nogą-i tak nikt by tego nie ruszył.W dodatku miała wszczepioną zółtaczkę typu "B".Gdyby to była sama choroba,co do której wiadomo,że nie zakaża przez dotyk,to może...ale,w połączeniu z brakiem higieny...Właśnie,zadziałała wyobrażnia,a poza tym chyba zdrowy rozsądek.
Owszem bakterie są przyczyną chorób - ale tak naprawdę ile ich było spowodowanych oblizywaniem łyżki. Gdyby tak - wizyty w restauracjach powinny kończyć się nagminnie chorobą...A są to incydentalne przypadki, gdy naruszone zostają zasady higieny w sposób rażący, gdy pracują osoby chore
Pójdźmy dalej - co z całowaniem? To też wymiana bakterii? Obrzydzenie?
Zachowanie higieny jest ważne - nie popadajmy jednak w paranoję. Nie wyjaławiajmy całkowicie organizmów żyjąc w całkowicie sterylnych warunkach.
Nadal uważam, że to bardziej stan psychiczny niż poważne zagrożenie...Cały czas mowa o bakteriach zdrowych ludzi.
Tak,nie da się wyjałowic środowiska i nie powinno się do tego dążyć (stąd podobno biorą się alergie).Przypadek,o którym wspomniałam jest na pewno ekstremalny. Co do całowania...gdy przemawiają hormony,wszystko milknie.
No tak, tylko ze tematem tego watku jest pytanie "Czy warto mowic prawde w oczy?" a nie jak niehigieniczne jest oblizywanie palcow przy gotowaniu.
Jestem za szczeroscia i otwartoscia. Lepiej w oczy niz poza oczy. Jestem jednak tez zwoleniczka taktu i oglady. Te sama prawde(= wlasna opinie czy zdanie) mozna przekazac tak, by kogos nie obrazic czy ponizyc, szczegolnie gdy jest sie gosciem tej osoby.
dlaczego nie oblizywac,szczegolnie jesli krem jest dobry,ja osobiscie unikam tego,ale nie pisze,ze czasami mi sie nie zdazy,jednak mysle,ze gdybys widziala jak robia ciastka lub cukierki w fabrykach,ktore pozniej sa w sklepach ,to napewno bys nie zjadla ,a kolezance podziekowalabys za pyszne orzeszki,mam nadzieje,ze nie zrobilas sobie z niej wroga,ale nie dziw sie jej tez jesli bedzie Ciebie ignorowac
Pewno że można oblizac palec wybierając resztkę kremu z miski którą chcemy umyc, ale nie pchac paluchów obślinionych do potraw. I nie mieszac oblizywanymi łyżkami zup czy innych potraw.:)
Ja z innej beczki , ale w temacie - czy mówić , czy zwracać uwagę ? Będąc w sklepie mięsnym , kupowałam raz kurczaka surowego na wagę i wędlinę krojoną --- > no i upssss ... ekspedientka włożyła kurczę do woreczka , chlapnęła na wagę ( chyba nawet coś kapało ) i bierze się TYMI SAMYMI rękoma za wędlinę ... ja z moimi przekonaniami zbliżonymi do tych MRóżyczkowych ,już widziałam te zarazki przenoszone na jej paluszkach na wędlinkę , maszynę krojącą itp ( jedynie z maszyny owa pani miała zwyczaj zbierać plasterki do woreczka ) i co byście powiedzieli ????
UUUpss , ja nic nie powiedziałam , a wędlinę wykorzystałam do bigosu ...
U mnie by to tak nie przeszło:) kilka lat temu w moim osiedlowym sklepie ekspedientka na mięsie skaleczyła się nożem w palec .Zawinęła palec bandażem i spokojnie sobie dalej obsługiwała .Gdy przyszła moja kolej bandaż już w miejscu skaleczenia przesiąknął i był czerwony. Miałam zamiar kupic krojoną wędlinę, więc zapytałam na głos gdzie ma gumowy paluszek który się zakłada na plaster gdy człowiek się skaleczy, a ona na to że ma przecież bandaż. Więc jej wygłosiłam jak odbiera to Sanepid i czym grozi zetknięcie krwi ludzkiej z mięsem lub wędliną.Poprosiłam jej szefa który zastąpił ją w pracy , sama udała się do apteki po gumowy paluszek.
Kilka dni wcześniej podawali w Tv że ludzie na turnusie wczasowym zatruli się salmonellą która rozwinęła się w kotletach mielonych , bo kucharka skaleczyła się w palec, nie założyła paluszka gumowego i ręką wyrobiła mięso.Brrrr, jak o tym pomyslę to mnie nosi, zawsze zwracam uwagę na warunki w sklepie i czy ekspedientka zakłada rękawiczki, nie toleruję brudu. Córka mnie poprosiła żebym kupiła parę deko mortadeli pokrojonej , że sobie usmaży, bo lubi jak jej się tak ładnie powywiją łódeczki. Kawałek ktróry wzięła sprzedawczyni wydał mi się taki niepewny:) zapytałam czy jest na pewno świeża, powiedziała że tak. Gdy pokroiła i mi podała, przy niej odwinęłam folię i powąchałam, mortadela była stara i śmierdziała kwasem. Zwróciłam ją i poprosiłam żeby mi ukroiła z nowego kawałka, który był świeży.Poburczała coś pod nosem , ale i tak jej wygarnęłam co o tym myślę.
a jeszcze przypomniałam sobie jedno zdarzenie , poszłam raz po chlebek dość późno ( więc przed zamknięciem sklepu ) , wchodzę , pani sprzedająca ściera podłogę mopem , uupsss , stoję przy kasie - czekam ( no chwileczkę ) , ekspedientka ze środka sklepu wraca za kasę i pyta : - co podać ? ja na to : - ja zaczekam , może chciałaby pani umyć ręce ?? ekspedientka na to : - nie ! ja przecierz przez woreczek .
( !!! ) i co Wy na to ??
Ja wzięłam chlebuś , zapłaciłam i wyszłam ( zniesmaczona ) .
Ja zawsze w domu gadam o brudnych rękach:) żeby córka myła na przerwach, kanapki jej pakuje w woreczki foliowe, przeważnie bierze 2 kajzerki. Uczuliłam ją żeby nie wyjmowała kanapek z woreczka, tylko wysuwała po kawałku przez folię i gryzła. Zawsze to bezpieczniej, bo żółtaczka czycha:)
Rozumiem, że jabłko, banana, truskawki i mandarynki je w ten sam sposób? Taki mały żart. Np. jak wchodzimy do sklepu, toalety itp. to dotykamy klamki, której zapewne za często nikt nie myje i co wtedy? Opuszczamy toaletę musimy zamknąć drzwi które otworzylismy brudnymi rękami i co wtedy? Jemy banany nie myjemy ich oczywiście obieramy i zajadamy smacznie nie myśląc ile osb wczesniej je dotykało.... to samo z mandarynkami i wszelkiego rodzaju opakowaniami spozywczymi, które leżały na stole czy meblach. Co wtedy??? Jakieś pomysły? A tornister, który zebrał wszystkie brudy szkolne ląduje w domu czy na klatce? Takie moje przemyślenia...
Banana jemy tylko środek prawda? skórę wyrzucasz. Ja nie mówię o kurzu , bo wiadomo tego nie unikniemy. . Plecak dziecko musi przynieść do domu, innego wyjścia nie ma:) Ja plecak swojej córki piorę w automacie raz w miesiącu, bo jednak plecaki się brudzą , a jej jest jasnego koloru. Nie unikniemy kontaktu z kurzem czy zarazkami, ale chyba można chodź trochę temu zapobiec jeżeli tylko zechcemy.Czy tak trudno umyć kilka razy dziennie ręce,? myślę że nie, czy przetrzeć mopem podłogę. Kiedyś moja sąsiadka z naprzeciwka zapytała czemu nasz pies czeka na klatce i nie wchodzi ze spaceru do domu.Więc jej wyjaśniłam że ma myte łapy zanim wejdzie do domu.Pies nie ma butów, różni ludzie chodzą po ulicy i plują , a pies wnosi to wszystko do domu.Może ktoś o tym nie pomyślał wcześniej , ja jednak tak .Nie zbawi mnie 5 min, ale jestem pewna że żadnego świństwa mi do domu nie wniesie pod łapami.Oprócz córki mam jeszcze małego syna który bawi się na podłodze zabawkami, więc staram się jak mogę żeby w domu było w miarę czysto.
Niestety - przed żółtaczką nie uratuje Cię ani sterylne mieszkanie, ani szorowane mydłem ręce... Jak "dostaniesz" wirusa - nie masz szansy się go pozbyć.
No chyba, że wyszorujesz się żrącymi chemikaliami albo wyprażysz przez dłuższy czas w wysokiej temperaturze. Bo tylko w ten sposób możesz się pozbyć ("zaciukać" skutecznie) wirusa żółtaczki zakaźnej...
No to ja jeszcze o tym myciu ... myć trzeba absolutnie !! ale czy wiecie jak łatwo wpaść w fobię mysląc ciągle o tym a to już nie takie śmieszne , znam osobę z taką fobią, myje ręce dosłownie co chwilę , więc lepiej nie przesadzać bo mozna wpaść w paranoję
qrde jeszcze się z czymś takim nie spotkałam: co ma szcunek z całym oczywiście szacunkiem do oblizywania palca?? I jeszcze jedno: są dwie prawdy- Twoja i moja i co wtedy?? ja tam swoich znajomych nie podglądam co i jak robią w kuchni, nie wiem, bo u nich nie " przesiaduję", nie wiem jak można być domatorem i coś tam jeszcze i znać wszystkie szczególy co koleżanka robi w kuchni, no a przecież tych koleżanek mamy kilka, kilkanaście, dołózmy jeszcze przyjaciółki itd No a właśnie czy Wy zawsze chcielibyście usłyszeć tą prawdę w oczy i przjelibyście ją z pokorą??
co innego gdy ta "prawda" jest przekazana w sposób kulturalny, delikatny, może nawet z lekkim zabarwieniem humorystycznym. Ale co innego jak "tym razem mnie poniosło i jej wygarnęłam."
O co się obrażać, o prawdę ? koleżanka wcale się nie obraziła , wręcz przeciwnie ! Mamy taką umowę od wczoraj, że mówimy sobie tylko prawdę w oczy i się nie obrażamy:)
"Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków" gdyby tob yła moja przyjacióka to mogł bym oblizywać te jej paluchy razem z nią ale gdyby sąsiadka bądż ktoś mi obcy już nie. Lubię jak mój mąż oblizuje mi pauchy czasem robią to moje dzieci a czasem ja jak oni coś robią. W oblizywaniu łyżek przy gotowaniu nie widzę nic dziwnego bakterie gina w wysokiem temp.. Sałatkę czasem mieszam rękami a kapuste tuptają moje dzieciaki nogami i bardzo nam smakuje.
Nigdy nie oblizuje palców przy lepieniu pierogów i łyżek, przy produktach których nie poddaje wysokim temp dżemów itd. Higiena jest bardzo ważna ale przesadne dbanie o nia nic nie da bo wiele chorób roznosi się droga kropelkową i w domu niestety nie da się uniknąć zakarzenia. Hmm może inaczej ja nie mogę bo nie wyobrażam sobie żebym miała nie całować moich dzieci jak są chore np itd. Na żółtaczke oczywiście typu B można się zaszczepć i problem z głowy do końca życia. Alu06 bardzo podoa mi się twoje zdrowe podejście w tym temacie :):)
I ja tez:) Higiena jest dla mnie bardzo wazna ale nie znosze przesady w czymkolwiek. Sama czesto probuje tego co gotuje lyzka , ktora potem mieszam potrawe w garnku.Jakos wszyscy zyjemy i dobrze sie mamy. Troche bakteri jest dla nas bardziej przyjazne niz detergenty sluzace do mycia wszystkiego i do utrzymania pseudosterylnosci.a podwijanie nogawek po przyjsciu do domu...moj Boze to po zrobieniu kupki to juz chyba wyparzanie albo jakas komora sterylizacyjna:)
wszystkiego i do utrzymania pseudosterylnosci.a podwijanie nogawek po przyjsciu do domu...moj Boze to po zrobieniu kupki to juz chyba wyparzanie albo jakas komora sterylizacyjna:) o tak też mnie to bardzo zaszokowało Dla męża który grzecznie podwija nogawki proponuje medal :):)
Jak lubisz to oblizuj:) Ja jednak nie mieszam lizanymi łyżkami w garnku, nawet jeżeli potrawa ma wysoką temperaturę.Uwielbiam mieszać zupę i różne potrawy długimi drewnianymi łyżkami. Sałatkę mieszam wyłącznie łyżką, umytymi rękoma tylko kotlety mielone i tatara wyrabiam. Nie wiem czy lubisz tatara? bo ja bardzo:) Niech by sobie moja koleżanka wylizała tą miskę po kremie, ale po nadzianiu ciasteczek, równie dobrze mogła nadmiar kremu ścierac z orzeszków ręcznikiem papierowym , na pewno nie powiedziałabym słowa:) I wyobraź sobie taką sytuację , że wyrabiam przy Tobie tatara, za każdym razem skubie po trochu i wkładam palcami do ust , następnie pakuje paluchy do miski i znów mieszam, a potem chce Ciebie częstowac- zjadłabyś? bo ja nie! nawet gdybyś była moją najserdeczniejszą koleżanką , Dla mnie to by było niedopuszczalne i chodzi mi tylko o to:/) Ja też całuję dzieci , męża, ale to chyba normalne u każdego i nie boję się żadnych chorób.
Lubię jak mój mąż oblizuje mi pauchy czasem robią to moje dzieci a czasem ja jak oni coś robią. W oblizywaniu łyżek przy gotowaniu nie widzę nic dziwnego bakterie gina w wysokiem temp.. Sałatkę czasem mieszam rękami a kapuste tuptają moje dzieciaki nogami i bardzo nam smakuje.
Rety, Agnieszko, gdybym umiała malować namalowałabym moją wizję Twojego domu: Kuchnia w pastelowych barwach, ciepłe światło, dzieciaki rozradowane z bosymi nóżkami w kapuście, uśmiech na Twojej twarzy i Twój mąż z Twoimi palcami w swoich ustach, patrzący na Ciebie wzrokiem... pożądania. Dom do którego zawsze chętnie się wraca, kochający, dobry. :)
Jejku Ewa tak mi się milutko zrobiło. :):) Zawsze chciałam aby nasz dom był taki do którego każdemu się milutko wraca. Hi Hi chyba mi sie udało bo moja 10 latkę trudno wygonić z domu. Mam nadzieję że to się zmieni jak przyjdzie czas narzyczonych :):)
Wiesz z tego jako matka bardzo się ciesze zawsze opowiada czy to coś jest dobre czy złe. Opowiada mi o tym. Ja jej radzę hihi jak ostatnio. HiHi oburzna twierdziła że ukatrupi koleżankę przez która dostała uwagę. Długo rozmawialiśmy i serce matki urosło kiedy przyszła na następny dzień i mi odpowiedziała jak fajnie i dojrzale się zachowała kiedy owa koleżanka znów ja zaczepiła na lekcji.
Rozśmieszył mnie post Ewy , to wszystko:) lubię się śmiać, lepszy śmiech niż płacz, wystarczająco się wypłakałam jak bolało mnie kolano i żadne środki mi nie pomagały.
Jezeli szanuje drugiego czlowieka, to nie bede go karmic czyms, czego sobie nie zyczylby. W tym wypadku slina, ale rowniez czyms co upadlo na podloge lub nieswiezym, ale teoretycznie zdatnym do spozycia po obrobce termicznej. Nie ma znaczenia, czy ta osoba widzi, jak przygotowuje potrawe, czy tez nie. Czulabym sie niezrecznie, ze w jakis sposob kogos 'oszukuje'. Sama tez chcialabym byc tak traktowana, ale czy jestem...?
Mam pytanie do osob, ktore wkladaja w przygotowanie potrawy oprocz serca ;-) rowniez sline: Czy gdybys wiedzial/a, ze te pyszne pierogi, ktore zaserwowala Ci sasiadka, posklejane byly przy pomocy wlasnego sasiedzkiego jezyka, to tez tak by Ci smakowalo?
Mam pytanie do osob, ktore wkladaja w przygotowanie potrawy oprocz serca ;-) rowniez sline:Czy gdybys wiedzial/a, ze te pyszne pierogi, ktore zaserwowala Ci sasiadka, posklejane byly przy pomocy wlasnego sasiedzkiego jezyka, to tez tak by Ci smakowalo?
Myślę, że chyba nie będzie odpowiedzi na to pytanie, bo z tego co sobie przypominam, to żadna z komentujących osób nie serwowała pierogów ani innych potraw z dodatkiem śliny :-) Komentujący (w tym ja) piszący o oblizywaniu swoich palców zazwyczaj robili to tzw. "nieszkodliwie" czyli tylko dla siebie (śmiesznie to brzmi, ale wiadomo o co chodzi)
Smakosiu kochana, gdyby tylko robiła to dla siebie , to nie byłoby tutaj tego wątku:) Wstawiłam w wątku link, do ugotowani, szczerze polecam.Obejrzyj sobie ten program i zobacz użytkowniczkę Beatę jak przygotowywała kolację dla innych, jej oblizywanie paluchów zauważył nawet komentator:))
Pytanie chyba nalezy potraktowac jako retoryczne :-) Nie sadze, by ktos sie przyznal oficjalnie, ze czestuje swoich gosci slina ;-) Nawet w postaci oblizywania lyzki pomiedzy jednym, a drugim mieszaniem w garnku. Mam odrobinke nadziei, ze taka osoba po wyobrazeniu sobie obslinionych pierogow sasiadki zalapie 'o co kaman' i nastepnym razem zastanowi sie zanim wlozy oblizana lyzke w salatke.
fk a ja w to wątpie, skoro ma ktoś to już w nawyku to trudno będzie się odzywyczaić:) U nas wczoraj na kolację była kaszanka odsmażana z cebulką którą robił mój mąż.Ja byłam tylko obserwatorem, córka nakryła do stołu, postawiła na talerzyku słoiczek z musztardą i obok łyżeczkę:) Mąż nałożył kaszankę na talerze i łyżeczką każdemu po trochu musztardy , nie oblizał , jednak nauka nie idzie w las.
MR a ja wlasnie dlatego wierze, ze mozna sobie nawyki wyrobic :-) i dlatego swojego Trudnego bije 'po lapach' jak mi podjada w trakcie pichcenia. Nie mam nic przeciwko podjadaniu, ale niechze te swoja lyzke umyje po kazdym kesku. Jezeli nie wyrobi sobie nawyku, to zrobi to samo, gdy bede przygotowywac dla gosci, a to juz nie fair.
Biedny to jest diabeł, bo duszy nie ma:) Dziwi Cię to że nie pakujemy śliny do potraw i nie częstujemy nimi znajomych, dlatego nazywasz moją rodzinę biedną? Tak jesteśmy nauczeni, bo nie mieszkamy w chlewie ze świnkami:) Proponuję pilnować swojej rodziny, nie znasz mnie ani mojej rodziny , więc nie możesz wiedzieć czy ich tresuję.
Moja koleżanka w chlewie nie mieszka, a jak mieszkają inni tego nie wiem. Wiem że oblizywanie paluchów i wsadzanie ich do potraw kojarzy mi się ze świnkami, to wszystko :))
Mysle, ze zawsze warto mowic prawde, uznaje jednak male klamstewka w sytuacjach gdy ta prawda jest tylko rabaniem mojego zdania prosto w oczy. Sytuacja przez ciebie opisana jest takim niedelikatnym rabaniem. Wychodze z zasady, ze jak mnie nikt o opinie nie pyta to na sile jej nie wyrazam, zwlaszcza jesli mialabym komus zrobic przykrosc
Myślę o tej sytuacji i przychodzo mi do głowy myśl Jak to dobrze mieć takie koleżanki które z sympatji dla nas zadają sobię tród i przygotowują coś dla nas. Czy ja bym powiedziała hm.. pewnie bym zażartowała jakoś na ten temat. Byłam kiedyś w innej sytuacji. Wynajmowaliśmy mieszkanie ja po cos poszlam do sąsiadki z którą jakiś tam większych zażyłych kontaktów nie mielismy ale takie zwykle sąsiedzkie. Sąsiadka była bardzo otyłą osobą to mi akurat nigdy nie przeszkadzało ale wchodzę zaproszona przez męża do dużego pokoju a tam Sąsiadka siedzi na kanapie w samym staniku którego nazywać stanikiem mozna było ładnych paręlat temu. Piersi leżały jej na kolanach , przed nią stołeczek na stołeczku farsz do pierogów. Na kanapie leżała stlnica gdzie sąsiadka układała pierogi i tam miała powykrawane ciasto na pierogi. Słychajcie każdego pieroga jak lepiła to ślniła palce żeby te pierogi się zlepiły.Cały obraz sąsiadki a najajbardziej zlepianie pierogów własną ślina tak mnie obrzydził ze już nigdy tam nie byłam po nic.
No widzisz agguś , jednak obrzydziła Ciebie ta sytuacja u sąsiadki, u mojej koleżanki też widziałam jak byłam wcześniej że po wepchnięciu w krążki ciasta farszu, oblizuje palce:) zamiast je wytrzeć. Mnie naprawdę takie sytuacje obrzydzają i nic na to nie poradzę.
hi hi moja sąsiadka nie farsz oblizywała ale śliniła ciasto aby pierogi się zlepiły. Tak jak napisałam wcześniej każdy jest różny ha ha ja kiedyś oglądałam w programie jak ludzie wypijali to co jest w jelitach krowich o mój Boże ale leciałam do kibelka :)
i wpuść tu kogoś do domu, to potem cie w internecie opisze Nie ma na świecie tak idealnego człowieka by każdemu dogodził, zawsze znajdzie się ktoś komu coś u innego nie pasuje. Każdy szanuje swoją prywatność, ale cudzej to już nie
I o to chodzi żeby zakładac wątki, inaczej byłoby nudno , a tak jest temat i możesz sobie pogadac:) nie jest to żadne obgadywanie, tylko święta prawda , a do tego dla mnie\ obrzydliwa.
Dopisano 11-01-28 14:31:20:
Niech sobie każdy w swoim domu robi jak chce, to jego sprawa! ale na litośc- jak kogoś zapraszamy, to go szanujmy i nie odbierajmy mu apetytu :)
ale przecież na litość ta sąsiadka Ci na siłę do ust tych ciasteczek nie wpychała, chyba, że coś w Twoim przepisie ominęłam, a tak szczerze mówiąc to Ty masz dużo wolnego czasu aby tak dokładnie obserwowac poczynania sąsiadki i tak dużo i często o tym pisać, bo temat jest faktycznie fascynujący hmmmmm
To nie sąsiadka, tylko koleżanka! a to jest różnica, ile mam czasu to moja sprawa, mogę Ci tylko powiedzieć że starcza mi go na to co potrzeba. Widzę jednak że Ciebie bardzo obchodzi mój czas:)) Jak nie masz po kim pojeździć, to sanki i łyżwy polecam. Chyba jednak cię temat zafascynował ,skoro bierzesz w nim udział:)
Dopisano 11-01-30 16:35:45:
Poprawiam:) Bo mój przyjaciel napisał że starcza to może być demencja:) a czasu mi wystarcza:))
Mnie słowo "starczy" kojarzy i zawsze kojarzyło się się z uwiądem. Również nigdy nie napiszę "gnój" a użyję słowa "obornik" choć oba synonimy są poprawne. Myślę, że powinno się używać słów nie budzących u innych złych skojarzeń. Moim zdaniem właśnie na tym między innymi polega kultura językowa. Dyskusja czy dane określenia słowne w zestawieniu z innymi są poprane czy nie pozostawiam polonistom.
Oki. Postaram się pisać tak, żeby Ci się źle nie kojarzyło. Na ile to możliwe, naturalnie. Choć właściwie to nie mi zwróciłeś uwagę na niestosowność słownictwa. Powinno mi to więc powiewać, Ups! Podpadłem?
Widzialam dzisiaj w telewizji, ze zlapano morderce 11 letniego chlopca. Wreszcie zlapano tego gnoja. (wlasciwie uzylam slowa?).Jezyk polski jak i kazdy inny ma slowa, ktore jednakowo brzmiac maja rozne znaczenia.Chociazby zamek. Na szczescie forum WZ to nie krzyzowka, jak ktos napisal starczy to nie ma sie czego czepiac, z kontekstu zdania wynika o co tu chodzi. Przepraszam Bahus, ze sie tu podpielam, nie znaczy to, ze Ty sie czepiasz.
A ja zawsze myślałam, że gnój wyrzuca sie na gnojownik, żeby sie zrobił obornik. I może dlatego, jak pisała skopolendra "złapali tego gnoja", w tym kontekście używa sie słowa gnój. Bo z obornika ( przefermentowany gnój i gnojowica) to przynajmniej jakiś pożytek jest. :)
Wczoraj byłam na zakupach i spotkałam koleżankę, zaprosiła mnie na herbatę mimo że się wymawiałam brakiem czasu nie dała za wygraną, więc weszłam na chwilę.
Wyjęła wcześniej upieczone orzeszki, które przy mnie zaczęła nadziewac błyskawicznym kremem z torebki.
Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków , to tym razem mnie poniosło i jej wygarnęłam.Wcześniej milczałam jak widziałam że tą samą łyżką próbuje i miesza w garnku albo lepi pierogi i też oblizuje za każdym razem paluchy.
Powiedziałam że tak się nie robi, bo do kremu dostaje się ślina, a ona że tyle lat gotuje i nikt się nie zatruł. Nie wiem czy słusznie postąpiłam mówiąc jej to w oczy, może nie powinnam? ale wiem jedno , nigdy już u niej nic nie zjem, chyba ze gotowe kupne ciastka lub cukierki, które wysypie przy mnie na talerz.
Ach co tam w domu i "dla swoich"
Ten sposób przygotowywania posiłków wielokrotnie widziałam także na ekranie TV, gdy jakiemuś programowi towarzyszy tzw. "kuchnia" lub wręcz programy uczące jak przygotować pisiłki.
Fakt pozostaje faktem, że to bardzo niehigieniczny i nieestetyczny sposób nawet jeśli ma się świeżutko podstemplowaną książeczkę sanepidowską.
Choć muszę przyznać, że podczas przygotowywania niektórych potraw muszę używać rąk by dobrze wymieszać, czy np. zagnieść jakieś ciasto. Łyżką czy innym narzędziem tego w domowych warunkach robić się po prostu nie da.
I jeszcze co ciekawe, te osoby "oblizujące" najczęściej twierdzą, że prawie wcale nie jedzą, a tyją, zupełnie niepojmując dlaczego
Tu nie chodzi o ręce, bo to że wyrabiamy nimi to normalka:) ale o ślinę która się po oblizywaniu dostaje to jedzenia.
Zauważyłam że niektórzy piją wodę, sok z butelki lub kartonu, potem ktoś inny z domowników nalewa sobie do szklanki, dla mnie to niedopuszczalne.
Albo robisz sałatkę, oblizujesz łyżkę, następnie uważasz że jest za mało majonezu, tą samą łyżkę wkładasz do słoika i nabierasz majonez.Resztę zakręcasz i chowasz do lodówki, nie chce już nawet sobie wyobrazic jaki proces zaczyna się toczyc w tym majonezie, który zużyjesz innym razem:)
Mnie też brzydzą podobne zachowania, mimo, że to nagminne
za to makutrę i kulkę po zrobieniu kremu przed myciem wylizuje mąż (on to uwielbia), więc mu nie bronię, czasem rzucę uwagę, że od tego lizania wygląda jak żywa chodząca reklama pudingu, ale puszcza to mimo uszu
"A cóż to jest prawda?" ...za Kim to cytat?
Brudactwa nie popieram. Pfuj!
Ale czasem...nie ma innego wyjścia, jak kłamstwo.
W Twojej sytuacji (może żartobliwie, ale dobitnie) powiedziałabym, jak Ty.
Jednak w życiu nie raz kłamałam, choć uważam,że dorośli nie kłamią, bo po co.
Ale, jak np. powiedzieć umierającemu, że umiera..Ja nie potrafię.
Kłamałam więc kilkakrotnie w żywe oczy, choć np szefowi prulam prawdę(do dziś mnie za to nie lubi))
ps.Jest nawet taki znany obraz(nie powiem czyj)) pt. " Cóż to jest prawda?", którego ideą jest to filozoficzne pytanie...Dla ułatwienia podpowiem,że znajduje się w Galerii Trietiakowskiej w Moskwie. Ale powstał na długo przed rewolucją))
ps.Jest nawet taki znany obraz(nie powiem czyj)) pt. " Cóż to jest
Mikołaj Ge, Piłat przed Chrystusem. Piekny obrazprawda?", którego ideą jest to filozoficzne pytanie...Dla ułatwienia
podpowiem,że znajduje się w Galerii Trietiakowskiej w Moskwie. Ale powstał
na długo przed rewolucją))
Brawo!Chyba niewielu go zna.Gratuluję znajomości filozofii i historii sztuki!Pozdrawiam i przepraszam za ten "sprawdzian", ale to tak znaczące pytanie, że aż samo sie prosilo)).Pozdrawiam wszystkich!
PS. Ten obraz robi wstrząsające wrażenie na widzach.Jeśli ktoś zna tę historię(problem prawdy pojawia sie już u wczesno-greckich filozofów, rzymskich i w Biblii), a tu nagle z obrazu(tego nie widać na reprodukcjach) Chrystus zadaje jakby to pytanie(choć wg Ewangelii zadał je Piłat).Muszę wam powiedzieć, że nogi miękną....
"A cóż to jest prawda?" ...za Kim to cytat
Poncjusz Piłat ( do Chrystusa)
Ja też ,miałam podobną sytuacje, ale nic nie powiedziałam .I w sumie ,to nie wiem czy akurat w takiej sytuacji warto mowić prawde w oczy.Oczywiście zadne póżniejsze obgadywanie nie wchodzi w gre.Dla mnie temat jest ciekawy .Pozdrwaiam Jadzia.
Nie powiem czy postąpiłaś słusznie czy nie, bo niby czemu miałabym mieć prawo oceniać to...? Mogę jednak powiedzieć, że ja bym swojej koleżance nie zwróciła uwagi. Natomiast gdyby to była moja przyjaciółka (a to dość istotna różnica) być może wówczas zrobiłabym to ale raczej w formie żartu - nigdy "moralizatorsko".
Ps. Ja też oblizuję paluchy kiedy nikt nie widzi ale czasami się zapominam i mogę zostać przyłapana
Dopisano 11-01-26 12:33:12:
Dodam jeszcze, że gdyby sytuacja miała miejsce u mojej koleżanki, to nie zwracałabym Jej uwagi żeby zwyczajnie Jej nie urazić. Oczywiście podziekowałabym za słodkości i jedynie wypiła kawę czy herbatę.ja nie oblizuję palców w trakcie przygotowań posiłków, nawet nie wiem po co się coś takiego robi. Wielu wypróbowanych od dawna potraw nawet nie próbuję w trakcie przygotowywania, bo nie uważam tego za konieczne, wiem co wrzuciłam i ile i musi być smaczne i koniec.
Zresztą gdy zbieram na działce truskawki, jabłka, śliwki, gruszki też w trakcie zbierania niezwykłam podjadać. Można by rzec, że trakcie pracy nie w głowie mi jedzenie. Tak jakoś mam zakodowane chyba...
a czemu Ty oblizujesz paluszki? Chcesz wiedzieć prędzej jak co smakuje? czy jest jakiś inny powód.
Masz racje:) tylko że to nie było pierwszy raz, wcześniej oblizywała farsz gdy lepiła pierogi. Jak wróciłam do domu to pomyślałam sobie, że może nie powinnam jej tego mówic.No ale cóż stało się :)
Ostatnio w kuchni tv oglądałam taki program , gdzie jakiś Anglik pojechał z kamerą i podglądał jak na Jamajce się gotuje, w pewnej chwili wsadził paluchy do potrawy i oblizał je. Oj dostało mu się dostało:)
Sama wyrabiam umytymi rękoma, mięso, czy ciasto drozdżowe, ale to normalne. Mnie chodzi o to że są różni ludzie którzy gotują , niektórzy mają katar, kaszel inni palą papierosy, to wszystko ląduje w jedzeniu jeżeli oblizujemy palce i jest obrzydliwe.
Makłowicz wlasnie tak robi i to na ekranie telewizora:)
a i tak jest cenionym krytykiem kulinarnym
Może ta Twoja koleżanka po tych uwagach bedzie sie czuła urażona
i już nie bedziesz miala okazji być poczestowana nawet tymi gotowymi z paczki
Mam nadzieję że mnie więcej nie poczęstuje:) ja bym się nie czuła urażona jeżeli by ktoś mi zwrócił uwagę, w końcu ten ktoś miałby rację.
Dario a co powiesz na to co np dzieje sie w masarniach, piekarniach itp
myslisz że tam też jest tak sterylnie :) oj dobrze że tego się nie widzi bo
czlek by z głodu przymierał
Bo czego oczy nie widzą.. :))
... tego dusza nie pragnie!:)
albo...sercu nie żal:)
A gdzie drwa rąbią nie oblizuje się palców pomiędzy drzwiami.
pomieszanie z poplątaniem
i nie wkłada się palców między drzwi, chyba że kij w mrowisko
Oj,kij w mrowisko to chyba został już włożony-no,może kijek.
.........myślę że trzeba mieć duże wyczucie chwili i taktu na takie uwagi szczególnie gdy jesteśmy u kogoś , ktoś chciał nas ugościć, poczęstować kawą i czymś słodkim a my mu ......bach trach ......dziękujemy w taki nie inny sposób .
Ja na pewno nie postąpiłabym tak, aby nie robić jej przykrości .
Zaznaczyłaś że jest to koleżanka więc zapewne nie bywasz tam często , a w takim przypadku co mnie obchodzi jak inni gotują i smakują :) jeśli to nie przeszkadza najbliższym tej Pani.... to co mi do tego :)))
nikt nie jest idealny :)))
ale to jest tylko moje zdanie , każdy ma prawo do innego :)
Myslę, że każde zwrócenie na coś uwagi można powiedzieć na różne sposoby. Można oczywiście wygarnąć z grubej rury, krytykując ostro czyjeś postępowanie. Można też ( co chyba sprawia więcej trudności) zwrócić uwagę w sposób delikatny, bo jeśli ktoś coś robi po swojemu i zawsze tak robił, to pewnie nawet nie mysli, że innym może to przeszkadzać. A można po prostu, w tym konkretnym wypadku, napić się herbaty czy kawy, za orzeszki dziękując.
Gdyby to była moja przyjaciółka, powiedziałabym pewnie, że ja sobie dla siebie sama ponadziewam ten krem albo zaproponowałabym pomoc w nadziewaniu, odkładając dla siebie te nadziewane przeze mnie. I pewnie powiedziałbym żartem, że nie lubię oblizanych przez kogoś.
Koleżance uwagi bym nie zwróciła, wypiłabym tylko herbatę.
Mnie to się wydaje,że już nie będziesz miała okazji coś u niej zjeść po takiej reprymendzie.
Ta reprymenda nie była jakaś tam bardzo ostra, ale faktem jest że powiedziałam co myślę.:) Po tym co zobaczyłam całkowicie straciłam apetyt na jedzenie u niej. Wiesz są różni ludzie , jednym to nie przeszkadza innym tak, mnie to bardzo razi i obrzydza.
Zależy na jakiej stopie towarzyskiej byłabym z tą koleżanką. Pewnie ugryzłaby się w język. Widocznie Cię lubi skoro nalegała, żebyś weszła na kawke. Mnie najbardziej w Twoim poście jakoś razi to, że zwróciłaś uwage na to, że nadziewała kremem z torebki. To przecież nie zbrodnia. Prawdopodobnie bardzo chciała Cię tymi orzeszkami poczęstować więc na szybko złapała krem z torebki. A oblizywanie palców?? Jak już ktoś wcześniej zauważył w telewizji często można takie zachowania zaobserwować. Uważam, że to niezbyt higieniczne, ale też zdarzyło mi się siebie na tym przyłapać. Może to rodzaj odruchu którego się świadomie nie kontroluje. Gotuje tylko dla własnej rodzinki, i myślę, że im to nie przeszkadza. Zresztą przy robieniu ruskich pierogów muszę wszystkich odganiać, bo by mi nadzienia nie starczyło
twoja kolezanka robi pierogi "na sline"
czy zwrocilabym uwage, nie wiem..kilka lat temu wizyte zlozyl nam kolega, ktory oblizywal nakretki po ketchupie, musztardzie...Nic wtedy nie powiedzialam, natomiast po jego wyjezdzie wszystko wyladowalo w koszu.
Jesli widze lizania, oblizywania czy probowania i mieszania ta sama lyzka brr..
Chodzi mi konkretnie o farsz, że jak wystaje trochę farszu, wpycha go, następnie oblizuje po nim palec i zlepia pierogi. Ja jak lepie pierogi, to żeby nie ubrudzic ciasta wycieram palca w naszykowany do tego ręcznik papierowy. Nigdy mi nie przyszło do głowy oblizywac paluchy.:)
ciekawi mnie jak ta twoja kolezanka lepi pierogi mokrymi palcami ja tam mam make pod reka i wszystko gra
Następnym razem zrobię jej zdjęcie jak oblizuje paluchy już jej nawet powiedziałam .
Właśnie tak,jak ja.Palców nie oblizuję-jakoś nie nabrałam takiego przyzwyczajenia.
Ja nie znoszę takiego zachowania i też bym powiedziała. Mój mąż u nikogo obcego właśnie z takich powodów nie częstuje się niczym.W domu też staramy zachowac się w trakcie gotowania przyzwoicie i gdy próbujemy coś to zmieniamy łyżki, bo po prostu szanuję domowników.
No właśnie:) szanujesz domowników, a tym bardziej gości, prawda? Ja w swoim domu też szanuję domowników i gości. Nie wyobrażam sobie żebym widelcem którym jem wkładała coś ze stołu, a niestety zdarzają się takie przypadki.
Dziwne zachowanie, gdy kogoś zapraszam i nic by nie jadł to potwarz i brak kultury.
Tzn że, co wszyscy to brudasy tylko Twój mąż jest sterylny?
Widzisz on kiedyś widział u kogoś podobną sytuację , a że ma problemy gastryczne i wszyscy o tym wiedzą to mu uchodzi, wiem że to nietaktowne ,ale na stołach często są produkty tzw. kupne i te zje. Słuchaj ja kiedyś widziałam jak starsza pani rękami mieszała sałatkę jarzynową.....lubię sałatkę ,ale tylko w domu.I własnie dlatego sama staram się zachowac w kuchni czysto.
Przypomniałaś mi pewne zdarzenie.Lata temu, pracując w szkole, koleżanka wyprawiała wesele .Nasze kucharki je przygotowywały, w piątek w porze obiadu już szykowały dania na sobotę.Wtedy widziałam jak robią sałatkę jarzynową.W dużej metalowej wanience produkty zostały wymieszane ręką zanurzoną dosłownie po łokieć.
Byłam na tym weselu, mało co jadłam, a obraz tej ręki w wanience długo stał mi przed oczami.
to pal licho, że rękami! A jak się tradycyjnie kapustę ugniatało ? ? Nogami przecież! :P
Marynko prowokujesz :))
to po mamie mam :P
Eeee tam, mamusia grzeczniutka :)) no chyba że się kamufluje:))
no to my chyba o innej kobiecie rozmawiamy :D
to jednak kamuflaż?????:)))
Ładnie to tak demaskować Matkę i to na tak godnym forum????
Basiu spoko , dajemy radę , niech Cię o to glowa nie boli
Wiem, wiem, ale wywarło to mnie nieprzyjemne wrażenie.Zdaję sobie sprawę, że taką ilość ( wesele na 80 osób) ciężko wymieszać i pewnie gdybym nie widziała, to jadła bym na pewno, bo lubię.
Bo kiedyś ludzie na wsiach nie przestrzegali tak higieny jak teraz:) u nas kapustę deptało się w butach gumowych, specjalnie do tego celu przystosowanych.
Teraz na gumiaki zakłada się jeszcze torby foliowe, a w małych wiadrach kapustę ubija się tłuczkiem drewnianym.
a winogron na wino jak sie ugniatalo tez nogami haha......
Trzeba dodać, że na boso a pot spływał facetom po... fuj i smaczne winko było
rozumiem higienę i bardzo ja lubię w kuchni oprucz tabuna łyżek i łyżeczek przy przygotowywaniu potraw zasze używam kilku ścierek - każda do czego innego a przy surowiźnie dodatkowo ręcznik papierowy, znajomi żartują że u mnie w domu to tak jak u perfekcyjnej pani domu kurzu nie znajdziesz nigdzie ale z tym mężem i szacunkiem to chyba przesadziałaś - jak tacy jesteście starylni to jak się całujecie nie wspominając o seksie.
Osobiście nigdy nie oblizuję paluchów, dlatego czasem ciężko mi doprać mój ulubiony fartuch :).
Myślę, że też próbowałabym zamienić to w żart, ale tak żeby koleżanka zrozumiała o co chodzi. Bo to tak chyba mało ciekawie, jak ktoś zaprasza Cię na kawę a Ty mu wytykasz jak ma się zachowywać...
Prawda w oczy? Tak, ale dostatecznie delikatnie :)
Chcesz smacznie zjeść?? Nie zaglądaj do kuchni !!! Nie pytaj się kucharza z czego jest zrobione danie !!! Nie pytaj co to za przysmak !! Wtedy zjesz wszystko z apetytem!!!
Szczerze mówiąc to niewiem czy dobrze postąpiłaś zwracając jej uwagę.Ale uważam,że to troche nie higieniczne,mogła palec czy ręke po kremie wytrzeć w ręcznik papierowy.Odrobina prawdy nie zaszkodzi ja też tak bym zrobiła.JAK BYĆ SZCZERYM TO DO BÓLU!Pozdrawiam.
Zwłaszcza, gdy to nie nas boli.
Jarku nas nie boli , ale obrzydza:)
Mój mąż też usłyszał ode mnie kilka słów prawdy , zrozumiał i więcej tak nie robi. Mianowicie, po porannej toalecie i posmarowaniu twarzy płynem po goleniu, nie umył już rąk tylko poszedł sobie robic kanapki, kroił ser żółty, chleb. Gdy ja wstałam robic dzieciom śniadanie, w lodówce pachniało wspaniale płynem po goleniu, chleb i ser nie nadawał się już do jedzenia. Nie przemilczałam tego, tylko na gorącu mu przekazałam co o tym myślę.:)
Wiesz, mężowi można, a nawet trzeba, powiedzieć, że mu nogi śmierdzą i niech zmieni skarpetki. Czy powiedziałbym tak przyjacielowi? Nie sądzę a tym bardziej tylko koledze. Może kobiety są bardziej szczere? Nie wiem.
Oj nie wiem Jarku czy byś mu nie powiedział że mu śmierdzą nogi, jakbyś go zaprosił w gości , a on by się uparł zdjąc buty.:)) Przyjaciel raczej by się nie obraził.
Chyba wiem lepiej czy ja bym powiedział:)
No jak wiesz lepiej, to ok:)
Poradniki mówią , że grzeczniejszy nigdy nie zwraca uwagi .
Dowcip:
- Przepraszam , ale Pani nie ma inteligentnego wyglądu !
- Niestety Pani ma , ale pozory tak mylą .
Niektórzy wolą wąchac:)
Wachałaś te orzeszki czy patrzyłaś jak się robi ???
Nie wąchałam orzeszków , ale patrzyłam jak moja koleżanka nadziewa orzeszki, usuwa palcami nadmiar kremu, oblizuje paluszki i nadziewa następne oblizując, ściąga paluchami nastepny nadmiar kremu. brrrrr.
Zobaczcie jak pięknie oblizuje wszystko co się da. druga uczestniczka programu Ugotowani, dobrze że noża nie połknęła:) bardzo estetycznie to robiła.
http://vod.onet.pl/ugotowani,ugotowani,6426,1,6537,odcinek.html
Było nie było męczę się ze sobą już te dziesiąt lat, tak więc pewnie wiem. Choć, jak pisała nasza noblistka: tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono.
Mówisz,że kobiety są bardziej szczere,tylko,że mężczyźni są może bezczelni.
Ciężko to rozgraniczyć: kobieta jest szczera, a facet za to samo dostanie w pysk:)
No bo jest równouprawnienie :))))
:)
Dopisano 11-01-27 10:17:47:
Czyżbyś była moją siostrą o której nie miałam pojęcia do tej pory? :) ) mój już sam zmienia jak wraca z pracy i zakłada dresy, ręce też od razu myje i córka też.Ile ja się nagadałam to tylko ja wiem:) Ale gadanie pomogło,nawet mały biega do łazienki umyc łapki.
Reniu, tak myslę i dumam, z różnych stron kontempluję i nadal nie mogę pojąć po co ten Twó mąż te nogawki podwija. No bo jeśli chodzi o brud z ulicy, to podwinięcie nogawek nie zmienia faktu jego wniesienia do domu. Czy nogawki po podwinięciu robią sie czyściejsze? Też nie. Czy zatrzymują bakterie, wirusy, kurz? Nie.
No to po co ?
nigdy nie chciałabym mieć męża pantoflarza.. a juz się tym chwalić.....
Ja też się bardzo cieszę że i mnie się taki przybytek nie trafił :)
Hmm..."spotkałam koleżankę, zaprosiła mnie na herbatę mimo że się wymawiałam brakiem czasu nie dała za wygraną, więc weszłam na chwilę"
Wpadasz do kolezanki na chwile.......ona nadziewa ciastka, pijecie herbate........ kiedy ona zaczela lepic pierogi? - bo jesli Ty "wymawialas" sie brakiem czasu, to wypadalo wg mnie wyjsc zaraz, aby nie robic z siebie klamczuchy, ktora to nie ma czasu, a siedzi do wieczora :). Poczulabym sie bardzo niekomfortowo, gdyby osoba zapraszajaca zabrala sie za jakas prace, przeciez to wyglada na ignorowanie goscia. A moze bylo odwrotnie, to kolezanka nie miala czasu, a Ty wprosilas sie, cos mi nie gra w Twoim poscie.
Wg siebie sadze, ze gdybym zobaczyla, ze ona zabiera sie do lepienia, to od razu wynioslabym sie z jej domu.
Palce oblizuje:) np. jem kanapke lub jakies ciastko, zostalo mi cos na palcach - oblizuje zanim umyje, mam tez zwyczj oblizywania lyzki przed wrzuceniem do zlewu np. kiedy nabieram dzem, majonez itp. i jak ktos napisal wyzej, niby nie jem zbyt duzo, a waga przybywa mi chyba z patrzenia na jedzenie:).
Też mi coś tu nie grało z czasem, ale ja już jestem do tego przyzwyczajony , jak MR założy wątek to nie da się ludziom wypowiedzieć co o tym myślą tylko broni swoich racji to taka jej norma, a może raz byś poczytała co ludziska o tym myslą, nikt Cię nie oskarża czy dobrze czy żle, zapytałaś co o tym myślą , więc raz przeczytaj ze zrozumieniem i wyciągnij wnioski.
Oczywiście ze trzeba czytac ze zrozumieniem:) czy ty aby nie pomyliłeś stron spajder?:) bywasz na komunistycznych stronach! od kiedy ?
W którym to momencie MR nie daje się "ludziom wypowiedzieć" ? Bo jakoś nie zauważyłam
Makusiu no właśnie:) ja się cieszę jak dużo ludzi bierze udział w wątku i można sobie pogadac.Nigdy nikomu
nie zabraniałam rozmawiac , niby z jakiej racji?
Może tak warto czytac ze zrozumieniem co? Dlatego jej to powiedziałam bo widziałam jak byłam innym razem u niej jak lepi pierogi, nie tego dnia, jak oblizuje łyżkę i miesza nią w zupie.
Co do wizyt to ona mnie zaprosiła, ja jestem domatorka z natury i nie chodzę do nikogo bez zapowiedzi , a już na pewno się nie wpraszam.Wolę czas spedzic w domu, ugotowac coś dobrego niż latac i się wpraszac.
Więc jak nie wiesz jak było to przeczytaj wa tek jeszcze raz:)
Mnie brzydzą takie rzeczy i nic na to nie poradzę.
Palce oblizuje:) np. jem kanapke lub jakies
Pisałam w swoim komentarzu, że czasami oblizuję paluchy. Miałam na myśli dokładnie to, co napisane jest powyżej. Postanowiłam uściślić swoją wypowiedź, bo jak przeczytałam swój komentarz, to pomyślałam, że zabrzmiał on tak, jakbym nic innego nie robiła tylko wylizywała resztkiciastko, zostalo mi cos na palcach - oblizuje zanim umyje, mam tez zwyczj
oblizywania lyzki przed wrzuceniem do zlewu np. kiedy nabieram dzem, majonez
itp.
haha dobre
Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków
Dobrze że nie oblizywała orzeszków
A tak na poważnie, to też bym podziekowała za te orzeszki, ale nie zwróciła bym jej uwagi... na pewno było jej głupio, no ale powiedziałaś, i to się nie odwróci, jedyne co Cię tłumaczy, to Twój "stan":)
Czterech klientów zamawia napoje w restauracji:
- Poproszę o herbatę indyjską.
- A dla mnie proszę o chińską.
- Ja proszę o turecką.
- A ja obojętnie jaką, tylko żeby była w czystej szklance.
Po chwili kelner przynosi herbaty:
- Który z panów zamawiał w czystej szklance?
Przynosi kelner klientowi zupę i niosąc talerz trzyma w zupie kciuka. Klient mówi:
- Panie! Dlaczego trzyma pan palca w mojej zupie?
Kelner:
- Lekarz kazał mi trzymać go w czymś ciepłym.
- To trzymaj sobie pan go w dupie, a nie w mojej zupie!
- Toteż trzymam go tam, ale jak idę do kuchni.
Kelner do klienta w barze:
- Proszę pana, skoro nie smakuje panu danie, to po co pan w nim grzebie? Kto to teraz zje?
Klient zamówił zupę pieczarkową, schabowy z frytkami, budyń z sokiem malinowym i bułkę na wynos.
Po pewnym czasie kelner przyniósł całe zamówienie. Bułka była mokra.
- dlaczego ta bułka jest mokra?
- jakby pan niósł w jednej ręce talerz z zupą, w drugiej schabowy z frytkami i budyń, lawirowałby pan z tym wszystkim między stolikami, pilnował żeby się nie wylało, to też by się pan pod pachą spocił.
Myślę, że to nie było zbyt taktowne, choć nie wiem, jakie są stosunki między wami. Może koleżanka czuła się w Twoim towarzystwie na tyle swobodnie, że pozwoliła sobie na takie zachowanie.
Maryniu, a tak Cię uczyłam, że nie wolno pić z jednej butelki !!!!
... żartowałam..? sesese
Staram się nie jadac na mieście, z racji ciąży i złego samopoczucia na zakupy chodzę blisko domu, a jeżeli już jadę do marketu, to zawsze najedzona, wtedy dużo mniej wydaję pieniędzy:)
Może niektórym wyda się to dziwne, ale mój mąż też nie jada na mieście, po tym jak zatruł się kilka lat temu . Jeżeli już musi coś zjeśc, to kupuje kajzerkę lub jakiegoś batonika.
Za to w domu przez tyle lat jak mu gotuję , nigdy mu nic nie zaszkodziło :)
Po prostu miał szczęście
Zawodowy kucharz złapany na takim przewinieniu wylatuje z pracy W tej chwili wszelkie prace ręczne kucharz wykonuje w chirurgicznych rękawiczkach.
A co będzie jak obliże rękawiczkę?
Nie wiem skad te wiadomosci na temat rekawiczek.
Zaden kucharz w renomowanej restauracji nie naklada rekawiczek do pracy.
Rekawiczki sa obowiazkowe w niektorych zakladach zbiorowego zywienia i przetworstwie spozywczym.
Nie wiem skad te wiadomosci na temat rekawiczek. Zaden kucharz w renomowanej
Mogę Ci wymienić conajmniej kilka restauracji (hotelowych) w Poznaniu, gdzie widziałem to na własne oczy.restauracji nie naklada rekawiczek do pracy.Rekawiczki sa obowiazkowe w
niektorych zakladach zbiorowego zywienia i przetworstwie spozywczym.
Bahusku czy Ty aby nie przesadzasz z tym wylatywaniem
ja akurat wiem cos na ten temat , a rekawiczki owszem tylko ze nie wszedzie
nigdy się nie spotkałam, żeby kucharz w restauracji miał rękawiczki :D Za to spotkałam się z:
Moim zdaniem niezbyt słusznie - jak dla mnie nietaktownie.
Zrugać prosto z mostu to można męża i dzieci -ale też nie zawsze.
Można było się wymówić - powód dobry jest (nudności i te sprawy) i więcej nie dać się zaprosić...
Choć sądzę, że koleżanka więcej nie zaprosi - więc przynajmniej odpadną problemy z wymówkami...
Jak ona mnie nie zaprosi , to ja ją zaproszę i wiem że przyjdzie:) Wiem też od 30 min, że się na mnie nie gniewa i nawet przyznała mi rację.
ja uważam że to było nietaktowne aby mówić takie rzeczy koleżance. musiało być jej przykro a ona otworzyła przed tobą swój dom. mogłaś się nie częstować poprostu a nie zachowywać wrednie. trzeba umieć zachować twarz i mogłaś udawać że tego nie widzisz. ona była w swojej kuchni, w swoim domu. mogła puszczać bąki, dłubać w nosie i oblizywać palce - skoro domownikom to nie przeszkadza to osobą trzecim nic do tego. ja osobiście nie pochwalam oblizywania łyżek rąk i innych rzeczy. uważam jednak że wolność tomku w swoim domku. tym bardziej że w restauracjach dzieją się cuda to dlaczego w domu ktoś nie może popełniać gaf? może tak została wychowana i nie widzi w tym nic złego ? może nawet nie rozumiała twojego oburzenia? wystarczyło grzecznie podziękować. a skoro umiałaś wykręcać się aby do niej nie iść to mogłaś również znaleźć wymówkę aby nie jeść.... to było brzydkie zachowanie z twojej strony....
Wcale nie przeczę że źle się zachowałam , następnym razem zrobiłabym jednak to samo:) Orzeszków nie jadłam, wiem że zrozumiała co miałam na myśli mówiąc jej o tym i nie było to złośliwe z mojej strony.
Wsadź oblizaną łychę do majonezu lub musztardy, wyjmij, zamknij słoik i użyj musztardy lub majonezu za kilka dni.Jeżeli chcesz sprawdzic ile żyjątek jest w ludzkiej ślinie, wsadź pod mikroskop i smacznego.:)
ja akurat nie oblizuję łyżek po majonezie i po musztardzie ale z drugiej strony to chyba jeszcze nikt od tego nie umarł. niech kazdy robi jak chce w swoim domu a skoro ona się nie gniewa to chyba dobrze dla waszej znajomosci. pozdrawiam serdecznie
Tak naprawdę większosć nieszkodliwa - dopiero w przypadku infekcji u oblizującego stanowi zagrożenie.
Problemem jest jedynie osobiste obrzydzenie..
A to bardziej stan psychiczny i to co podpowiada wyobraźnia...
A,niech będzie,podepnę się pod Ciebie..Zaczynając od "Adama i Ewy"-nie zwróciłabym chyba uwagi mojej koleżance,najwyżej zrezygnowałabym z poczęstunku.Co innego córce,mamie,ale one tak nie robią.Obrzydzenie,owszem,to stan psychiczny,a jego próg może być różny u różnych osób,ale może tak podpowiada nam natura?Może to jest jakiś sygnał ostrzegawczy?
Nie znamy dokładnie nawet swojego stanu zdrowia,a cóż dopiero innych.Wiadomo,że bakterie wprowadzane w małych ilościach do organizmu pobudzają nasz system odpornościowy,ale są również żródłem poważnych zakażeń.
Kilka lat temu zaistniała taka sytuacja:
Organizowaliśmy w pracy raz-dwa razy do roku takie prywatne grupowe spotkania.Każdy (no,może każda) przygotowywał jakąś potrawę,co do menu umawialiśmy się,aby się nie powtarzać.
Jedna ze współpracownic (no,niestety,koleżanką jej nie nazwę),która była naprawdę nieprzecietnym brudasem,spytała,co ona ma przygotować.Nastąpiła niezręczna cisza,następnie dwie koleżanki wystękały...a,może kupisz jakąś gotowa kiełbasę,bo mamy dość potraw.
Dodam,że raz,przez przypadek byłam u niej w domu i ....wrażenia bezcenne. (podobnie jak na jej widok).Nie interesowało nikogo,jek będzie przygotowywac potrawę-czy w sterylnym fartuszku i w rękawiczkach,czy brudną łapą lub nogą-i tak nikt by tego nie ruszył.W dodatku miała wszczepioną zółtaczkę typu "B".Gdyby to była sama choroba,co do której wiadomo,że nie zakaża przez dotyk,to może...ale,w połączeniu z brakiem higieny...Właśnie,zadziałała wyobrażnia,a poza tym chyba zdrowy rozsądek.
Owszem bakterie są przyczyną chorób - ale tak naprawdę ile ich było spowodowanych oblizywaniem łyżki.
Gdyby tak - wizyty w restauracjach powinny kończyć się nagminnie chorobą...A są to incydentalne przypadki, gdy naruszone zostają zasady higieny w sposób rażący, gdy pracują osoby chore
Pójdźmy dalej - co z całowaniem?
To też wymiana bakterii? Obrzydzenie?
Zachowanie higieny jest ważne - nie popadajmy jednak w paranoję. Nie wyjaławiajmy całkowicie organizmów żyjąc w całkowicie sterylnych warunkach.
Nadal uważam, że to bardziej stan psychiczny niż poważne zagrożenie...Cały czas mowa o bakteriach zdrowych ludzi.
Tak,nie da się wyjałowic środowiska i nie powinno się do tego dążyć (stąd podobno biorą się alergie).Przypadek,o którym wspomniałam jest na pewno ekstremalny.
Co do całowania...gdy przemawiają hormony,wszystko milknie.
No tak, tylko ze tematem tego watku jest pytanie "Czy warto mowic prawde w oczy?" a nie jak niehigieniczne jest oblizywanie palcow przy gotowaniu.
Jestem za szczeroscia i otwartoscia. Lepiej w oczy niz poza oczy. Jestem jednak tez zwoleniczka taktu i oglady. Te sama prawde(= wlasna opinie czy zdanie) mozna przekazac tak, by kogos nie obrazic czy ponizyc, szczegolnie gdy jest sie gosciem tej osoby.
Pozdrawiam
Ela
dlaczego nie oblizywac,szczegolnie jesli krem jest dobry,ja osobiscie unikam tego,ale nie pisze,ze czasami mi sie nie zdazy,jednak mysle,ze gdybys widziala jak robia ciastka lub cukierki w fabrykach,ktore pozniej sa w sklepach ,to napewno bys nie zjadla ,a kolezance podziekowalabys za pyszne orzeszki,mam nadzieje,ze nie zrobilas sobie z niej wroga,ale nie dziw sie jej tez jesli bedzie Ciebie ignorowac
Pewno że można oblizac palec wybierając resztkę kremu z miski którą chcemy umyc, ale nie pchac paluchów obślinionych do potraw. I nie mieszac oblizywanymi łyżkami zup czy innych potraw.:)
Ja z innej beczki , ale w temacie - czy mówić , czy zwracać uwagę ? Będąc w sklepie mięsnym , kupowałam raz kurczaka surowego na wagę i wędlinę krojoną --- > no i upssss ... ekspedientka włożyła kurczę do woreczka , chlapnęła na wagę ( chyba nawet coś kapało ) i bierze się TYMI SAMYMI rękoma za wędlinę ... ja z moimi przekonaniami zbliżonymi do tych MRóżyczkowych ,już widziałam te zarazki przenoszone na jej paluszkach na wędlinkę , maszynę krojącą itp ( jedynie z maszyny owa pani miała zwyczaj zbierać plasterki do woreczka ) i co byście powiedzieli ????
UUUpss , ja nic nie powiedziałam , a wędlinę wykorzystałam do bigosu ...
U mnie by to tak nie przeszło:) kilka lat temu w moim osiedlowym sklepie ekspedientka na mięsie skaleczyła się nożem w palec .Zawinęła palec bandażem i spokojnie sobie dalej obsługiwała .Gdy przyszła moja kolej bandaż już w miejscu skaleczenia przesiąknął i był czerwony. Miałam zamiar kupic krojoną wędlinę, więc zapytałam na głos gdzie ma gumowy paluszek który się zakłada na plaster gdy człowiek się skaleczy, a ona na to że ma przecież bandaż.
Więc jej wygłosiłam jak odbiera to Sanepid i czym grozi zetknięcie krwi ludzkiej z mięsem lub wędliną.Poprosiłam jej szefa który zastąpił ją w pracy , sama udała się do apteki po gumowy paluszek.
Kilka dni wcześniej podawali w Tv że ludzie na turnusie wczasowym zatruli się salmonellą która rozwinęła się w kotletach mielonych , bo kucharka skaleczyła się w palec, nie założyła paluszka gumowego i ręką wyrobiła mięso.Brrrr, jak o tym pomyslę to mnie nosi, zawsze zwracam uwagę na warunki w sklepie i czy ekspedientka zakłada rękawiczki, nie toleruję brudu.
Córka mnie poprosiła żebym kupiła parę deko mortadeli pokrojonej , że sobie usmaży, bo lubi jak jej się tak ładnie powywiją łódeczki.
Kawałek ktróry wzięła sprzedawczyni wydał mi się taki niepewny:) zapytałam czy jest na pewno świeża, powiedziała że tak.
Gdy pokroiła i mi podała, przy niej odwinęłam folię i powąchałam, mortadela była stara i śmierdziała kwasem. Zwróciłam ją i poprosiłam żeby mi ukroiła z nowego kawałka, który był świeży.Poburczała coś pod nosem , ale i tak jej wygarnęłam co o tym myślę.
a jeszcze przypomniałam sobie jedno zdarzenie ,
poszłam raz po chlebek dość późno ( więc przed zamknięciem sklepu ) , wchodzę , pani sprzedająca ściera podłogę mopem , uupsss , stoję przy kasie - czekam ( no chwileczkę ) , ekspedientka ze środka sklepu wraca za kasę i pyta :
- co podać ?
ja na to :
- ja zaczekam , może chciałaby pani umyć ręce ??
ekspedientka na to :
- nie ! ja przecierz przez woreczek .
( !!! ) i co Wy na to ??
Ja wzięłam chlebuś , zapłaciłam i wyszłam ( zniesmaczona ) .
Ja zawsze w domu gadam o brudnych rękach:) żeby córka myła na przerwach, kanapki jej pakuje w woreczki foliowe, przeważnie bierze 2 kajzerki.
Uczuliłam ją żeby nie wyjmowała kanapek z woreczka, tylko wysuwała po kawałku przez folię i gryzła.
Zawsze to bezpieczniej, bo żółtaczka czycha:)
Rozumiem, że jabłko, banana, truskawki i mandarynki je w ten sam sposób?
Taki mały żart.
Np. jak wchodzimy do sklepu, toalety itp. to dotykamy klamki, której zapewne za często nikt nie myje i co wtedy?
Opuszczamy toaletę musimy zamknąć drzwi które otworzylismy brudnymi rękami i co wtedy?
Jemy banany nie myjemy ich oczywiście obieramy i zajadamy smacznie nie myśląc ile osb wczesniej je dotykało.... to samo z mandarynkami i wszelkiego rodzaju opakowaniami spozywczymi, które leżały na stole czy meblach. Co wtedy???
Jakieś pomysły? A tornister, który zebrał wszystkie brudy szkolne ląduje w domu czy na klatce?
Takie moje przemyślenia...
Banana jemy tylko środek prawda? skórę wyrzucasz. Ja nie mówię o kurzu , bo wiadomo tego nie unikniemy. . Plecak dziecko musi przynieść do domu, innego wyjścia nie ma:) Ja plecak swojej córki piorę w automacie raz w miesiącu, bo jednak plecaki się brudzą , a jej jest jasnego koloru.
Nie unikniemy kontaktu z kurzem czy zarazkami, ale chyba można chodź trochę temu zapobiec jeżeli tylko zechcemy.Czy tak trudno umyć kilka razy dziennie ręce,? myślę że nie, czy przetrzeć mopem podłogę.
Kiedyś moja sąsiadka z naprzeciwka zapytała czemu nasz pies czeka na klatce i nie wchodzi ze spaceru do domu.Więc jej wyjaśniłam że ma myte łapy zanim wejdzie do domu.Pies nie ma butów, różni ludzie chodzą po ulicy i plują , a pies wnosi to wszystko do domu.Może ktoś o tym nie pomyślał wcześniej , ja jednak tak .Nie zbawi mnie 5 min, ale jestem pewna że żadnego świństwa mi do domu nie wniesie pod łapami.Oprócz córki mam jeszcze małego syna który bawi się na podłodze zabawkami, więc staram się jak mogę żeby w domu było w miarę czysto.
Niestety - przed żółtaczką nie uratuje Cię ani sterylne mieszkanie, ani szorowane mydłem ręce...
Jak "dostaniesz" wirusa - nie masz szansy się go pozbyć.
No chyba, że wyszorujesz się żrącymi chemikaliami albo wyprażysz przez dłuższy czas w wysokiej temperaturze. Bo tylko w ten sposób możesz się pozbyć ("zaciukać" skutecznie) wirusa żółtaczki zakaźnej...
Nie neguję Twojego zdania, ale poczytaj sobie np TUTAJ. Jest sporo informacji na ten temat w necie.
Makusiu ludzie piszą różne opinnie na temat mycia rąk,:)jedni lubią wodę , inni się jej boją. Ja należę do tych pierwszych i nic tego nie zmieni
Nie chodzi o to czy ktoś się boi wody czy tez nie... ale to temat na inny wątek:) Bo ten nam odbiegł zupełnie od tematu :))
Przeważnie tak jest że się odchodzi w wątkach od tematu:) ale fajnie poczytać co piszą inni .
No to ja jeszcze o tym myciu ... myć trzeba absolutnie !!
ale czy wiecie jak łatwo wpaść w fobię mysląc ciągle o tym
a to już nie takie śmieszne , znam osobę z taką fobią, myje ręce dosłownie
co chwilę , więc lepiej nie przesadzać bo mozna wpaść w paranoję
No ja całe szczęście takiej fobi nie mam, inaczej Alu nie uwidziałabyś mnie przy komputerze, bo siedziałabym w łazience i szorowała ręce.:)
Zawsze możesz zrobić przerwę w tym myciu:)
Zgadzam sie z Toba w stu procentach. Takie zachowanie swiadczy, moim zdaniem, o braku szacunku dla osoby, ktora potrawe bedzie jesc.
qrde jeszcze się z czymś takim nie spotkałam: co ma szcunek z całym oczywiście szacunkiem do oblizywania palca??
I jeszcze jedno: są dwie prawdy- Twoja i moja i co wtedy?? ja tam swoich znajomych nie podglądam co i jak robią w kuchni, nie wiem, bo u nich nie " przesiaduję", nie wiem jak można być domatorem i coś tam jeszcze i znać wszystkie szczególy co koleżanka robi w kuchni, no a przecież tych koleżanek mamy kilka, kilkanaście, dołózmy jeszcze przyjaciółki itd
No a właśnie czy Wy zawsze chcielibyście usłyszeć tą prawdę w oczy i przjelibyście ją z pokorą??
co innego gdy ta "prawda" jest przekazana w sposób kulturalny, delikatny, może nawet z lekkim zabarwieniem humorystycznym. Ale co innego jak "tym razem mnie poniosło i jej wygarnęłam."
O co się obrażać, o prawdę ? koleżanka wcale się nie obraziła , wręcz przeciwnie ! Mamy taką umowę od wczoraj, że mówimy sobie tylko prawdę w oczy i się nie obrażamy:)
"Może bym się skusiła na kilka sztuk , ale jak zobaczyłam że za każdym razem oblizuje paluchy gdy usuwa nadmiar kremu z orzeszków"
gdyby tob yła moja przyjacióka to mogł bym oblizywać te jej paluchy razem z nią ale gdyby sąsiadka bądż ktoś mi obcy już nie.
Lubię jak mój mąż oblizuje mi pauchy czasem robią to moje dzieci a czasem ja jak oni coś robią.
W oblizywaniu łyżek przy gotowaniu nie widzę nic dziwnego bakterie gina w wysokiem temp.. Sałatkę czasem mieszam rękami a kapuste tuptają moje dzieciaki nogami i bardzo nam smakuje.
Nigdy nie oblizuje palców przy lepieniu pierogów i łyżek, przy produktach których nie poddaje wysokim temp dżemów itd. Higiena jest bardzo ważna ale przesadne dbanie o nia nic nie da bo wiele chorób roznosi się droga kropelkową i w domu niestety nie da się uniknąć zakarzenia. Hmm może inaczej ja nie mogę bo nie wyobrażam sobie żebym miała nie całować moich dzieci jak są chore np itd.
Na żółtaczke oczywiście typu B można się zaszczepć i problem z głowy do końca życia.
Alu06 bardzo podoa mi się twoje zdrowe podejście w tym temacie :):)
Aggusiu, bardzo mi się podoba Twoja wypowiedź. Z przyjemnością się pod nią podpiszę.
I ja tez:) Higiena jest dla mnie bardzo wazna ale nie znosze przesady w czymkolwiek. Sama czesto probuje tego co gotuje lyzka , ktora potem mieszam potrawe w garnku.Jakos wszyscy zyjemy i dobrze sie mamy. Troche bakteri jest dla nas bardziej przyjazne niz detergenty sluzace do mycia wszystkiego i do utrzymania pseudosterylnosci.a podwijanie nogawek po przyjsciu do domu...moj Boze to po zrobieniu kupki to juz chyba wyparzanie albo jakas komora sterylizacyjna:)
i ja się podpisuję pod waszymi wypowiedziami
wszystkiego i do utrzymania pseudosterylnosci.a podwijanie nogawek po przyjsciu do domu...moj Boze to po zrobieniu kupki to juz chyba wyparzanie albo jakas komora sterylizacyjna:) o tak też mnie to bardzo zaszokowało Dla męża który grzecznie podwija nogawki proponuje medal :):)
No tak trzeba wystąpić o uchwalenie takich odznaczeń, bo tu chyba kilkau osobą trzeba by było je przyznać...
i ja tez oburącz się podpisuję:))
Jak lubisz to oblizuj:) Ja jednak nie mieszam lizanymi łyżkami w garnku, nawet jeżeli potrawa ma wysoką temperaturę.Uwielbiam mieszać zupę i różne potrawy długimi drewnianymi łyżkami.
Sałatkę mieszam wyłącznie łyżką, umytymi rękoma tylko kotlety mielone i tatara wyrabiam.
Nie wiem czy lubisz tatara? bo ja bardzo:)
Niech by sobie moja koleżanka wylizała tą miskę po kremie, ale po nadzianiu ciasteczek, równie dobrze mogła nadmiar kremu ścierac z orzeszków ręcznikiem papierowym , na pewno nie powiedziałabym słowa:)
I wyobraź sobie taką sytuację , że wyrabiam przy Tobie tatara, za każdym razem skubie po trochu i wkładam palcami do ust , następnie pakuje paluchy do miski i znów mieszam, a potem chce Ciebie częstowac- zjadłabyś? bo ja nie! nawet gdybyś była moją najserdeczniejszą koleżanką ,
Dla mnie to by było niedopuszczalne i chodzi mi tylko o to:/)
Ja też całuję dzieci , męża, ale to chyba normalne u każdego i nie boję się żadnych chorób.
Wszyscy jesteśmy różni dlatego ten świat jest taki fascynujący a tatara nie nie jadam :):):)
Hehehe; zaśmiał się Bahus obleśnieLubię jak mój mąż oblizuje mi pauchy ...
he he he nic nie umknie Twojej uwadze co za orla spostrzegawczość. W kaZdym razie śmiech to zdrowie :) Więc na zdrowie
Lubię jak mój mąż oblizuje mi pauchy czasem robią to moje dzieci a czasem ja jak oni coś robią.
W oblizywaniu łyżek przy gotowaniu nie widzę nic dziwnego bakterie gina w wysokiem temp.. Sałatkę czasem mieszam rękami a kapuste tuptają moje dzieciaki nogami i bardzo nam smakuje.
Rety, Agnieszko, gdybym umiała malować namalowałabym moją wizję Twojego domu: Kuchnia w pastelowych barwach, ciepłe światło, dzieciaki rozradowane z bosymi nóżkami w kapuście, uśmiech na Twojej twarzy i Twój mąż z Twoimi palcami w swoich ustach, patrzący na Ciebie wzrokiem... pożądania.
Dom do którego zawsze chętnie się wraca, kochający, dobry.
:)
Szkoda, że nie umiem malować:(
...ale za to umiesz "malować słowami". Brawo! Tak, chyba to jest szczęśliwy, radosny, spontaniczny i zwyczajnie normalny, pełen miłości dom.
Jejku Ewa tak mi się milutko zrobiło. :):) Zawsze chciałam aby nasz dom był taki do którego każdemu się milutko wraca. Hi Hi chyba mi sie udało bo moja 10 latkę trudno wygonić z domu. Mam nadzieję że to się zmieni jak przyjdzie czas narzyczonych :):)
Nawet jak będzie czas na narzeczonych to i tak sie jej nie pozbędziesz :)))) Bedzie wracac do Ciebie i opowiadać jak było fajnie :)))
Wiesz z tego jako matka bardzo się ciesze zawsze opowiada czy to coś jest dobre czy złe. Opowiada mi o tym. Ja jej radzę hihi jak ostatnio. HiHi oburzna twierdziła że ukatrupi koleżankę przez która dostała uwagę.
Długo rozmawialiśmy i serce matki urosło kiedy przyszła na następny dzień i mi odpowiedziała jak fajnie i dojrzale się zachowała kiedy owa koleżanka znów ja zaczepiła na lekcji.
Hm... (???)
Smakosiu, a Tobie co się stało? Ewa tak fajnie to napisała że się uśmiałam, czy śmiech jest zabroniony na Wż?:)
A czemu miało by mi się coś stać? Ja się tylko zastanawiałam co Cię tak rozśmieszyło?
Wyczuwam jakieś podenerwowanie w Twojej wypowiedzi - "czy śmiech jest zabroniony, czy mi się coś stało?" Po co takie pytania?
Oczywiście tak jak Ty możesz się śmiać do woli, tak ja mogę się zastanawiać.
Rozśmieszył mnie post Ewy , to wszystko:) lubię się śmiać, lepszy śmiech niż płacz, wystarczająco się wypłakałam jak bolało mnie kolano i żadne środki mi nie pomagały.
Bardzo się cieszę że moja skromna osoba wprowadziła troche śmiechu do Twojego życia :):)
Aggusiu , ja wcale się nie śmiałam z Ciebie, tylko z fajnie napisanego postu Ewy:)
i o to mnie chodziło również :)
skojarzenia hmm ciekawe.. śmiech, bolące kolano no i mamy kawałek hmm interesującej osobowości..
Jezeli szanuje drugiego czlowieka, to nie bede go karmic czyms, czego sobie nie zyczylby. W tym wypadku slina, ale rowniez czyms co upadlo na podloge lub nieswiezym, ale teoretycznie zdatnym do spozycia po obrobce termicznej. Nie ma znaczenia, czy ta osoba widzi, jak przygotowuje potrawe, czy tez nie. Czulabym sie niezrecznie, ze w jakis sposob kogos 'oszukuje'.
Sama tez chcialabym byc tak traktowana, ale czy jestem...?
Mam pytanie do osob, ktore wkladaja w przygotowanie potrawy oprocz serca ;-) rowniez sline:
Czy gdybys wiedzial/a, ze te pyszne pierogi, ktore zaserwowala Ci sasiadka, posklejane byly przy pomocy wlasnego sasiedzkiego jezyka, to tez tak by Ci smakowalo?
Mam pytanie do osob, ktore
Myślę, że chyba nie będzie odpowiedzi na to pytanie, bo z tego co sobie przypominam, to żadna z komentujących osób nie serwowała pierogów ani innych potraw z dodatkiem śliny :-) Komentujący (w tym ja) piszący o oblizywaniu swoich palców zazwyczaj robili to tzw. "nieszkodliwie" czyli tylko dla siebie (śmiesznie to brzmi, ale wiadomo o co chodzi)wkladaja w przygotowanie potrawy oprocz serca ;-) rowniez sline:Czy
gdybys wiedzial/a, ze te pyszne pierogi, ktore zaserwowala Ci sasiadka,
posklejane byly przy pomocy wlasnego sasiedzkiego jezyka, to tez tak by
Ci smakowalo?
Jasne że wiadomo o co chodzi:)
Smakosiu kochana, gdyby tylko robiła to dla siebie , to nie byłoby tutaj tego wątku:)
Wstawiłam w wątku link, do ugotowani, szczerze polecam.Obejrzyj sobie ten program i zobacz użytkowniczkę Beatę jak przygotowywała kolację dla innych, jej oblizywanie paluchów zauważył nawet komentator:))
Pytanie chyba nalezy potraktowac jako retoryczne :-) Nie sadze, by ktos sie przyznal oficjalnie, ze czestuje swoich gosci slina ;-) Nawet w postaci oblizywania lyzki pomiedzy jednym, a drugim mieszaniem w garnku. Mam odrobinke nadziei, ze taka osoba po wyobrazeniu sobie obslinionych pierogow sasiadki zalapie 'o co kaman' i nastepnym razem zastanowi sie zanim wlozy oblizana lyzke w salatke.
fk a ja w to wątpie, skoro ma ktoś to już w nawyku to trudno będzie się odzywyczaić:) U nas wczoraj na kolację była kaszanka odsmażana z cebulką którą robił mój mąż.Ja byłam tylko obserwatorem, córka nakryła do stołu, postawiła na talerzyku słoiczek z musztardą i obok łyżeczkę:) Mąż nałożył kaszankę na talerze i łyżeczką każdemu po trochu musztardy , nie oblizał , jednak nauka nie idzie w las.
MR a ja wlasnie dlatego wierze, ze mozna sobie nawyki wyrobic :-) i dlatego swojego Trudnego bije 'po lapach' jak mi podjada w trakcie pichcenia. Nie mam nic przeciwko podjadaniu, ale niechze te swoja lyzke umyje po kazdym kesku. Jezeli nie wyrobi sobie nawyku, to zrobi to samo, gdy bede przygotowywac dla gosci, a to juz nie fair.
biedna ta twoja Rodzina, taka tresowana....
Biedny to jest diabeł, bo duszy nie ma:) Dziwi Cię to że nie pakujemy śliny do potraw i nie częstujemy nimi znajomych, dlatego nazywasz moją rodzinę biedną? Tak jesteśmy nauczeni, bo nie mieszkamy w chlewie ze świnkami:)
Proponuję pilnować swojej rodziny, nie znasz mnie ani mojej rodziny , więc nie możesz wiedzieć
czy ich tresuję.
Czy sądzisz, że wszyscy, w tym i Twoja koleżanka, co mają nawyk oblizywania mieszkają w chlewie?
Moja koleżanka w chlewie nie mieszka, a jak mieszkają inni tego nie wiem. Wiem że oblizywanie paluchów i wsadzanie ich do potraw kojarzy mi się ze świnkami, to wszystko :))
Wiem że oblizywanie paluchów i wsadzanie ich - a mnie tam kojarzy się z czymś innym
hihih
Ale to Ty napisałaś:
"Tak jesteśmy nauczeni, bo nie mieszkamy w chlewie ze świnkami:)"
Świnki chyba palców nie oblizują - z powodu ich braku
Poczytaj co piszesz... bo dla mnie to zwykła tresura..chyba,że sie tylko popisujesz ale to też mało ciekawe...
Mysle, ze zawsze warto mowic prawde, uznaje jednak male klamstewka w sytuacjach gdy ta prawda jest tylko rabaniem mojego zdania prosto w oczy. Sytuacja przez ciebie opisana jest takim niedelikatnym rabaniem. Wychodze z zasady, ze jak mnie nikt o opinie nie pyta to na sile jej nie wyrazam, zwlaszcza jesli mialabym komus zrobic przykrosc
No właśnie.
Myślę o tej sytuacji i przychodzo mi do głowy myśl Jak to dobrze mieć takie koleżanki które z sympatji dla nas zadają sobię tród i przygotowują coś dla nas. Czy ja bym powiedziała hm.. pewnie bym zażartowała jakoś na ten temat. Byłam kiedyś w innej sytuacji. Wynajmowaliśmy mieszkanie ja po cos poszlam do sąsiadki z którą jakiś tam większych zażyłych kontaktów nie mielismy ale takie zwykle sąsiedzkie. Sąsiadka była bardzo otyłą osobą to mi akurat nigdy nie przeszkadzało ale wchodzę zaproszona przez męża do dużego pokoju a tam
Sąsiadka siedzi na kanapie w samym staniku którego nazywać stanikiem mozna było ładnych paręlat temu. Piersi leżały jej na kolanach , przed nią stołeczek na stołeczku farsz do pierogów. Na kanapie leżała stlnica gdzie sąsiadka układała pierogi i tam miała powykrawane ciasto na pierogi. Słychajcie każdego pieroga jak lepiła to ślniła palce żeby te pierogi się zlepiły.Cały obraz sąsiadki a najajbardziej zlepianie pierogów własną ślina tak mnie obrzydził ze już nigdy tam nie byłam po nic.
No widzisz agguś , jednak obrzydziła Ciebie ta sytuacja u sąsiadki, u mojej koleżanki też widziałam jak byłam wcześniej że po wepchnięciu w krążki ciasta farszu, oblizuje palce:) zamiast je wytrzeć.
Mnie naprawdę takie sytuacje obrzydzają i nic na to nie poradzę.
hi hi moja sąsiadka nie farsz oblizywała ale śliniła ciasto aby pierogi się zlepiły.
Tak jak napisałam wcześniej każdy jest różny ha ha ja kiedyś oglądałam w programie jak ludzie wypijali to co jest w jelitach krowich o mój Boże ale leciałam do kibelka :)
i wpuść tu kogoś do domu, to potem cie w internecie opisze
Nie ma na świecie tak idealnego człowieka by każdemu dogodził, zawsze znajdzie się ktoś komu coś u innego nie pasuje.
Każdy szanuje swoją prywatność, ale cudzej to już nie
I o to chodzi żeby zakładac wątki, inaczej byłoby nudno , a tak jest temat i możesz sobie pogadac:) nie jest to żadne obgadywanie, tylko święta prawda , a do tego dla mnie\ obrzydliwa.
Dopisano 11-01-28 14:31:20:
Niech sobie każdy w swoim domu robi jak chce, to jego sprawa! ale na litośc- jak kogoś zapraszamy, to go szanujmy i nie odbierajmy mu apetytu :)ale przecież na litość ta sąsiadka Ci na siłę do ust tych ciasteczek nie wpychała, chyba, że coś w Twoim przepisie ominęłam, a tak szczerze mówiąc to Ty masz dużo wolnego czasu aby tak dokładnie obserwowac poczynania sąsiadki i tak dużo i często o tym pisać, bo temat jest faktycznie fascynujący hmmmmm
To nie sąsiadka, tylko koleżanka! a to jest różnica, ile mam czasu to moja sprawa, mogę Ci tylko powiedzieć że starcza mi go na to co potrzeba.
Widzę jednak że Ciebie bardzo obchodzi mój czas:)) Jak nie masz po kim pojeździć, to sanki i łyżwy polecam.
Chyba jednak cię temat zafascynował ,skoro bierzesz w nim udział:)
Dopisano 11-01-30 16:35:45:
Poprawiam:)Bo mój przyjaciel napisał że starcza to może być demencja:) a czasu mi wystarcza:))
Przyjaciel jest przesadnym purystą:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=7847
Mnie słowo "starczy" kojarzy i zawsze kojarzyło się się z uwiądem.
Również nigdy nie napiszę "gnój" a użyję słowa "obornik" choć oba synonimy są poprawne. Myślę, że powinno się używać słów nie budzących u innych złych skojarzeń. Moim zdaniem właśnie na tym między innymi polega kultura językowa. Dyskusja czy dane określenia słowne w zestawieniu z innymi są poprane czy nie pozostawiam polonistom.
Oki. Postaram się pisać tak, żeby Ci się źle nie kojarzyło. Na ile to możliwe, naturalnie. Choć właściwie to nie mi zwróciłeś uwagę na niestosowność słownictwa. Powinno mi to więc powiewać, Ups! Podpadłem?
Jarku, a gdzie ja napisałam że to bahus mi zwrócił uwagę?
A gdzie ja napisałem, że Ty napisałaś?
no mi to powiewanie kojarzy się z flagą na wietrze:)
Widzialam dzisiaj w telewizji, ze zlapano morderce 11 letniego chlopca. Wreszcie zlapano tego gnoja. (wlasciwie uzylam slowa?).Jezyk polski jak i kazdy inny ma slowa, ktore jednakowo brzmiac maja rozne znaczenia.Chociazby zamek. Na szczescie forum WZ to nie krzyzowka, jak ktos napisal starczy to nie ma sie czego czepiac, z kontekstu zdania wynika o co tu chodzi.
Przepraszam Bahus, ze sie tu podpielam, nie znaczy to, ze Ty sie czepiasz.
Nie miałem nawet zamiaru się czepiać...po prostu napisałem co myślę o używaniu słowa "starczy" nic więcej.
PS w przypadku tego mordercy ja bym użył o wiele gorszego słowa...niecenzuralnego.
A ja zawsze myślałam, że gnój wyrzuca sie na gnojownik, żeby sie zrobił obornik. I może dlatego, jak pisała skopolendra "złapali tego gnoja", w tym kontekście używa sie słowa gnój. Bo z obornika ( przefermentowany gnój i gnojowica) to przynajmniej jakiś pożytek jest. :)