No łaśnie jakie jest Wasze zdanie na temat bezmyślnej "teresury" mężów, żon, dzieci?Czy uważacie, że lepiej mieć męża pratnera czy takiego wytresowanego?? /żony to chyba pantofelkami:)) albo podnóżkami :)/
Szczęśliwy partner to taki, który ma własne zdanie, poglądy. Taki, z którym wspólnie tworzy się związek. A szczęśliwi partnerzy to szczęśliwy związek :) Tresować to można psa lub innego zwierzaka.
ale sądząc po wypowiedziach inych Pań w innym wątku... no tak już mi się skojarzyło zwierzaki-tresura-mąż, ale to jest moje skojarzenie tylko:)
Co do skojarzeń, to w niejednej sytuacji są one mylne, najbardziej w sytuacji kiedy czytamy, i nie widzimy twarzy przekazującego i nie słyszymy jego głosu.
Mnie się podoba takie skojarzenie.....
Jest duża, podłużna i bardzo delikatna. Wyczuj palcem najwrażliwszy punkt, po czym ostrożnie spenetruj wejście. Powoli, bez pośpiechu, choć tak bardzo chciałbyś już dostać się do środka... Sięgnij paznokciem jak najdalej, jak najgłębiej! Gdy poczujesz opór, przerwij na chwilę. Daj odpocząć materii, której dotykasz. Już wiesz, od czego zacząć... Wyprostuj palce i jednym ruchem rozerwij kleistą przeszkodę. Trudno, musisz być brutalny. Użyj siły! Pokonaj opór! Serce wali Ci jak oszalałe, masz miękkie nogi, trzęsą Ci się ręce... Dajesz upust swej furii. Brawo! Rozerwałeś kopertę z rachunkiem za prąd !!!!
Basiu, a co to znaczy mąż pantoflarz? W związku dwojga ludzi ważne jest to, aby się rozumieli i spełniali na wzajem swoje oczekiwania. Jeśli miałabym obsesję brudnych nogawek ( kto czytał wątek, wie o co mi chodzi), byłoby dla mnie olbrzymim stresem gdyby mąż wchodził do domu i "wnosił brud z ulicy".Mąż, który potrafi uszanować moją opinię, podwinie te nogawki, lub przebierze spodnie po przyjściu do domu. A co to znaczy, że nie jest pantoflarzem?
Dwoje obcych ludzi wchodzących we wspólny związek, musi sie nauczyć ze soba żyć. Ze swoimi zaletami i wadami. Każdy powinien iść na pewne ustępstwa. To nie znaczy, że tresują się nawzajem. To sie nazywa szacunek.
Ewa bardzo dokładnie Cię popieram, a temat nasunął mi się właśnie w związku z wątkiem o którym wspominasz.. Ja w związku małżeńskim mam wieloletni staż i "troszkę" doświadczenia "uczenia się ze sobą żyć" i dlatego wypowiedzi niektórych Pań były dla mnie szokujące, ciekawa jestem jakie zdanie na ten temat mają inni użytkownicy WŻ...
Związek dwojga ludzi polega na zrozumieniu i ustępstwach.Ja dzisiaj ustąpię mężowi w jakiejś sprawie a jutro on mi.Jeżeli jedna strona tylko wciąż by ustępowała to byłoby bardzo nudno- nie uważacie? Chyba nie chciałabym mieć takiego faceta ,który by we wszystkim mi ulegał .
Ja w związku małżeńskim mam wieloletni staż i "troszkę" doświadczenia "uczenia się ze sobą żyć" i dlatego wypowiedzi niektórych Pań były dla mnie szokujące
Jesli masz doswiadczenie, to te wypowiedzi nie powinny Cie szokowac. To chyba naturalne, ze maz bedzie sie staral uszanowac poglady i przyzwyczajenia zony, a zona jego. I obie strony maja prawo i powinnosc uczenia sie siebie wzajemnie. No chyba, ze dla Ciebie liczy sie tylko zdanie meza i to Wasze 'uczenie sie ze soba zyc' polegalo na tym, ze to Ty musialas sie jemu podporzadkowac i dlatego teraz postrzegasz to, ze kobieta prosi meza o zachowanie higieny jako przejaw tyranii z jej stronny, a mezczyzne szanujacego zona okreslasz pantoflarzem. W przeciwnym razie nie rozumiem Twojego zdziwienia...
Dwoje obcych ludzi wchodzących we wspólny związek, musi sie nauczyć ze soba żyć. Ze swoimi zaletami i wadami. Każdy powinien iść na pewne ustępstwa. To nie znaczy, że tresują się nawzajem. To sie nazywa szacunek.
Ewciu, myślimy identycznie:)) Twoje słowa, wsadzę w ramki i będę pokazywać pewnym młodym osóbkom
Ewcia piękne słowa :):) Tylko kurcze ja nigdy nie rozumiałam mężczyzn którzy nie mają własnego zdania. Nie rozumiem jak kobieta mówi że białe jest czarne a on jej przytakuje że tak jest tego nie rozumię. W imię miłości czy w imię świętego spokoju ?
Myślę Agnieszko, że to jest zależne od charakteru obojga partnerów. To co dla Ciebie jest pantoflarstwem, dla innych jest normą. Dla kobiety, która ma bardzo dominujący charakter, mąż słuchający jej poleceń bez mrugnięcia okiem jest ideałem. Sa również mężczyźni, którzy nie lubia dominować, lubia byc "prowadzeni" przez życie, lubia jak to nie oni musza wszystko organizować i o wszystkim decydować. Wtedy żona o silnym charakterze jest jak najbardziej pożądaną istotą. Jest obojgu wygodnie. Oboje taką sytuacją są zadowoleni.
To bardzo trudne do określenia, kiedy jeden z partnerów staje się tzw 'pantoflarzem".
Wydaje mi się, że dopóki role - dominujący - podporzadkowany odpowiadają obu stronom - o pantoflarstwie nie można mówić - bo każda ze stron jest szczęśliwa. zmiana układu - zmuszenie strony biernej do podejmowania decyzji i zabranie możliwości decydowania stronie dominującej przyczyni się do destabilizacji i poczucia braku szczęścia - jednym słowem jakiegoś zagrożenia. Dopóki stronom nie przeszkadza, nie czują się poprzez zachowanie partnera zdeprymowane - wszystko jest Ok.
Basiu , już uciekasz? a to czemu? uważam że skoro założyłaś wątek , to powinnaś brać w nim udział. Chyba nie chcesz żeby ktoś sobie pomyślał, że założyłaś go rzeczywiście w celach prowokacyjnych.
Po pierwsze to uważam że osoba która założyła wątek wcale nie musi brać w nim udziału, i chwała tym ludziom, którzy inicjują ciekawe tematy i żadnej prowokacji tu nie widzę. Po drugie, jestem pantoflarzem cokolwiek to znaczy, zjawisko to może mieć różne oblicza, ja jestem pantoflarzem do momentu aż pantofelki mojej pani są dla mnie wygodne.
No tak jak zwykle trochę Ci się pomyliły rzeczywisości, realna z wirtualną i wcale nie jestem ździwiony to twoja norma , czyli nic się u Ciebie nie zmieniło.
Podziele sie z Wami takim dowcipem, ksiadz go opowiadal w kosciele: W niebie sw. Piotr mowi do mezczyzn: -ustawcie sie w dwoch rzedach, pantoflarze po lewej, a niepantoflarze po prawej. Prawie wszyscy mezczyzni ustawili sie po lewej stronie, tylko jeden jedyny stal po prawej. Zaciekawiony i zdziwiony tym wyjatkiem sw. Piotr pyta. - a ty biedaku, co tak stoisz sobie sam? -zona mi kazala - odpowiedzial.
Zycze wszystki milego dnia i duzo usmiechu, pozdrawiam.
Taka mała anegdota, zasłyszana niedawno. Pewien ksiądz, miał kolęde w bloku ,chodził od mieszkania do mieszkania i wszędzie zadawano mu pytanie czy już był pod dziesiątką.Duchowny odpowiadał, że nie i pytał co jest tam pod tą 10,bo wszyscy go tak wypytują o nią.Usłyszał,że tam mieszka małżeństwo.Żona straszna hetera wyżywa się na mężu a on taki strasznie zabiedzony pod pantoflem siedzi bo i nawet odezwać się mu nie wolno.Ksiądz zatroskał się o swoich parafian,podumał i w końcu dotarł pod tą dziesiątke.Przywitała go gospodyni domu,posadziła w fotelu i wywiązała się luźna gadka.W pewnym momencie duchowny zapytał o małżonka,czy są dobrym małżeństwem i czy żyja w zgodziei harmonii .Żona wysłuchawszy pytań odpowiedział tak: proszę księdza ja będąc młodą dziewczyną bardzo żarliwie modliłam się do Boga o dobrego męża,modlitwa została wysłuchana i go dostałam a mój mąż się nie modlił i cóż: ma to,co ma.
Czasem mówię do męża w żartach,że się chyba nie modlił o dobra żone i dostał to co dostał,ja się modliłam i męża dobrego wymodliłam
Wiesz Asiu, żarty żartami,:)myślę jednak że pantoflarzowi,spokojnemu , uległemu, przytakującemu żonie chyba jest tak dobrze, skoro godzi się na takie życie:)Felicjan Dulski też był pantoflarzem, chodził sobie na kopiec Kościuszki, miał pieniądze pod wydziałem i cygara:) i było mu z tym dobrze.
Moim zdaniem lepszy taki pantoflarz , niż mężulek co wali po gębie za to że się światło pali w lodówce, bo też są takie przypadki, ale się o tym nie mówi. Polecam stary ,ale bardzo ciekawy film z Julią Roberts- Sypiając z wrogiem.
Mamo Rozyczki, ubostwiam Cie za puente, interpunkcje (na ogol), ogolnie Cie ubostwiam. Wiesz kiedy rozweselic , kiedy sie odezwac. Znasz nawet imie tego cholernego Dulszczaka,co nikt, oprocz paru polonistow nie pomnie, ze Felicjan. Nie pisz, zebym sie odczepila od Twojej Rodziny, bo jestem Jej fanka. Wielkie pozdrowienia. Jesli chcesz , to zapraszam Cie na paczki w Twojej dzielnicy do Bliklego na Zoliborzu. Jutro o 17 ej?
Co tam interpunkcja, nie byłam nigdy orłem z J. polskiego:) Nie jestem polonistką! więc musisz mi wybaczyć te drobne uchybienia. Czyżbyś wątpiła w to że Felicjan Dulski był pantoflarzem? Lepiej być fanką swojej rodziny, chyba że jej nie masz ! w takim razie współczuje:( Uważam też że powinnaś znaleźc sobie jakieś prawdziwe bóstwo do ubóstwiania, bo ja zwykły szaraczek nim nie jestem:) Może bym skorzystała z zaproszenia na te pączki, gdybyś nie była kolejny raz złośliwa, ale widocznie to taka Twoja natura. Pozdrawiam i smacznego życzę.
A to co napisałaś było wredne, czasami starasz się być powściągliwa w komentarzach za co ceniłem, ale to co napisałaś powyżej to całe prostactwo jakiego chyba jesteś przedstawicielem.
No łaśnie jakie jest Wasze zdanie na temat bezmyślnej "teresury" mężów, żon, dzieci?Czy uważacie, że lepiej mieć męża pratnera czy takiego wytresowanego??
/żony to chyba pantofelkami:)) albo podnóżkami :)/
Szczęśliwy partner to taki, który ma własne zdanie, poglądy. Taki, z którym wspólnie tworzy się związek. A szczęśliwi partnerzy to szczęśliwy związek :) Tresować to można psa lub innego zwierzaka.
ale sądząc po wypowiedziach inych Pań w innym wątku... no tak już mi się skojarzyło zwierzaki-tresura-mąż, ale to jest moje skojarzenie tylko:)
ale sądząc po wypowiedziach inych Pań w innym wątku... no tak już mi się
Co do skojarzeń, to w niejednej sytuacji są one mylne, najbardziej w sytuacji kiedy czytamy, i nie widzimy twarzy przekazującego i nie słyszymy jego głosu.skojarzyło zwierzaki-tresura-mąż, ale to jest moje skojarzenie tylko:)
Mnie się podoba takie skojarzenie.....
Jest duża, podłużna i bardzo delikatna. Wyczuj palcem najwrażliwszy punkt, po czym ostrożnie spenetruj wejście. Powoli, bez pośpiechu, choć tak bardzo chciałbyś już dostać się do środka... Sięgnij paznokciem jak najdalej, jak najgłębiej! Gdy poczujesz opór, przerwij na chwilę. Daj odpocząć materii, której dotykasz. Już wiesz, od czego zacząć... Wyprostuj palce i jednym ruchem rozerwij kleistą przeszkodę. Trudno, musisz być brutalny. Użyj siły! Pokonaj opór! Serce wali Ci jak oszalałe, masz miękkie nogi, trzęsą Ci się ręce... Dajesz upust swej furii. Brawo! Rozerwałeś kopertę z rachunkiem za prąd !!!!
hahahahahahahahaha
Super
Basiu, a co to znaczy mąż pantoflarz?
W związku dwojga ludzi ważne jest to, aby się rozumieli i spełniali na wzajem swoje oczekiwania. Jeśli miałabym obsesję brudnych nogawek ( kto czytał wątek, wie o co mi chodzi), byłoby dla mnie olbrzymim stresem gdyby mąż wchodził do domu i "wnosił brud z ulicy".Mąż, który potrafi uszanować moją opinię, podwinie te nogawki, lub przebierze spodnie po przyjściu do domu.
A co to znaczy, że nie jest pantoflarzem?
Dwoje obcych ludzi wchodzących we wspólny związek, musi sie nauczyć ze soba żyć. Ze swoimi zaletami i wadami. Każdy powinien iść na pewne ustępstwa. To nie znaczy, że tresują się nawzajem. To sie nazywa szacunek.
Ewa bardzo dokładnie Cię popieram, a temat nasunął mi się właśnie w związku z wątkiem o którym wspominasz..
Ja w związku małżeńskim mam wieloletni staż i "troszkę" doświadczenia "uczenia się ze sobą żyć" i dlatego wypowiedzi niektórych Pań były dla mnie szokujące, ciekawa jestem jakie zdanie na ten temat mają inni użytkownicy WŻ...
Związek dwojga ludzi polega na zrozumieniu i ustępstwach.Ja dzisiaj ustąpię mężowi w jakiejś sprawie a jutro on mi.Jeżeli jedna strona tylko wciąż by ustępowała to byłoby bardzo nudno- nie uważacie? Chyba nie chciałabym mieć takiego faceta ,który by we wszystkim mi ulegał .
Ja lubię jak mąż mi ulega , szczególnie w sprawach intymnych
on też to lubi, wg mnie wcale nie oznacza że jest od razu pantoflarzem:))
A lubisz czarne, skórzane fatałaszki ??
Nie wierzę
Zbereźnico
No co ??
Ja mam bujną wyobraźnię :)
i internet:)
A skąd Ty wiesz, że takie rzeczy można znaleźć w internecie, co...??
Wie , wie myszko, lubi pewnie jak żonka dominuje
, prawda Jareczku?
Ja w związku małżeńskim mam wieloletni staż i "troszkę" doświadczenia "uczenia się ze sobą żyć"
Jesli masz doswiadczenie, to te wypowiedzi nie powinny Cie szokowac. To chyba naturalne, ze maz bedzie sie staral uszanowac poglady i przyzwyczajenia zony, a zona jego. I obie strony maja prawo i powinnosc uczenia sie siebie wzajemnie.i dlatego wypowiedzi niektórych Pań były dla mnie szokujące
No chyba, ze dla Ciebie liczy sie tylko zdanie meza i to Wasze 'uczenie sie ze soba zyc' polegalo na tym, ze to Ty musialas sie jemu podporzadkowac i dlatego teraz postrzegasz to, ze kobieta prosi meza o zachowanie higieny jako przejaw tyranii z jej stronny, a mezczyzne szanujacego zona okreslasz pantoflarzem.
W przeciwnym razie nie rozumiem Twojego zdziwienia...
Dwoje obcych ludzi wchodzących we wspólny związek, musi sie nauczyć ze soba żyć. Ze swoimi zaletami i wadami. Każdy powinien iść na pewne ustępstwa. To nie znaczy, że tresują się nawzajem. To sie nazywa szacunek.
Ewciu, myślimy identycznie:)) Twoje słowa, wsadzę w ramki i będę pokazywać pewnym młodym osóbkom
Swietnie to ujelas :-))
Ewcia piękne słowa :):) Tylko kurcze ja nigdy nie rozumiałam mężczyzn którzy nie mają własnego zdania. Nie rozumiem jak kobieta mówi że białe jest czarne a on jej przytakuje że tak jest tego nie rozumię. W imię miłości czy w imię świętego spokoju ?
Myślę Agnieszko, że to jest zależne od charakteru obojga partnerów. To co dla Ciebie jest pantoflarstwem, dla innych jest normą. Dla kobiety, która ma bardzo dominujący charakter, mąż słuchający jej poleceń bez mrugnięcia okiem jest ideałem. Sa również mężczyźni, którzy nie lubia dominować, lubia byc "prowadzeni" przez życie, lubia jak to nie oni musza wszystko organizować i o wszystkim decydować. Wtedy żona o silnym charakterze jest jak najbardziej pożądaną istotą. Jest obojgu wygodnie. Oboje taką sytuacją są zadowoleni.
To bardzo trudne do określenia, kiedy jeden z partnerów staje się tzw 'pantoflarzem".
Wydaje mi się, że dopóki role - dominujący - podporzadkowany odpowiadają obu stronom - o pantoflarstwie nie można mówić - bo każda ze stron jest szczęśliwa. zmiana układu - zmuszenie strony biernej do podejmowania decyzji i zabranie możliwości decydowania stronie dominującej przyczyni się do destabilizacji i poczucia braku szczęścia - jednym słowem jakiegoś zagrożenia.
Dopóki stronom nie przeszkadza, nie czują się poprzez zachowanie partnera zdeprymowane - wszystko jest Ok.
Pachnie mi tu prowokacją
I to szytą grubymi nićmi :) chyba jednak męża słabo wytresowałam
bo uwielbia chodzić w skarpetkach po mieszkaniu.
Serdecznie dziękuję za udział w tym wątku.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłej zabawy:)) Barbara
Basiu , już uciekasz? a to czemu? uważam że skoro założyłaś wątek , to powinnaś brać w nim udział. Chyba nie chcesz żeby ktoś sobie pomyślał, że założyłaś go rzeczywiście w celach prowokacyjnych.
Po pierwsze to uważam że osoba która założyła wątek wcale nie musi brać w nim udziału, i chwała tym ludziom, którzy inicjują ciekawe tematy i żadnej prowokacji tu nie widzę.

Po drugie, jestem pantoflarzem cokolwiek to znaczy, zjawisko to może mieć różne oblicza, ja jestem pantoflarzem do momentu aż pantofelki mojej pani są dla mnie wygodne.
Wiesz Spajder ja mam trochę inne zdanie na ten temat , jak zapraszam gości, to z nimi rozmawiam i siedzę przy jednym stole.
a to wielki zaszczyt:)
Fajnie że jesteś pantoflarzem, będziesz w niebie stał po lewej stronie
No tak jak zwykle trochę Ci się pomyliły rzeczywisości, realna z wirtualną i wcale nie jestem ździwiony to twoja norma , czyli nic się u Ciebie nie zmieniło.
Podziele sie z Wami takim dowcipem, ksiadz go opowiadal w kosciele:
W niebie sw. Piotr mowi do mezczyzn:
-ustawcie sie w dwoch rzedach, pantoflarze po lewej, a niepantoflarze po prawej.
Prawie wszyscy mezczyzni ustawili sie po lewej stronie, tylko jeden jedyny stal po prawej. Zaciekawiony i zdziwiony tym wyjatkiem sw. Piotr pyta.
- a ty biedaku, co tak stoisz sobie sam?
-zona mi kazala - odpowiedzial.
Zycze wszystki milego dnia i duzo usmiechu, pozdrawiam.
przynajmniej jednemu żonka na odchodnem powiedziaqła co ma czynić po drugiej stronie tęczy, a re3sztą jak te barany jeden za drugin
Taka mała anegdota, zasłyszana niedawno.

Pewien ksiądz, miał kolęde w bloku ,chodził od mieszkania do mieszkania i wszędzie zadawano mu pytanie czy już był pod dziesiątką.Duchowny odpowiadał, że nie i pytał co jest tam pod tą 10,bo wszyscy go tak wypytują o nią.Usłyszał,że tam mieszka małżeństwo.Żona straszna hetera wyżywa się na mężu a on taki strasznie zabiedzony pod pantoflem siedzi bo i nawet odezwać się mu nie wolno.Ksiądz zatroskał się o swoich parafian,podumał i w końcu dotarł pod tą dziesiątke.Przywitała go gospodyni domu,posadziła w fotelu i wywiązała się luźna gadka.W pewnym momencie duchowny zapytał o małżonka,czy są dobrym małżeństwem i czy żyja w zgodziei harmonii .Żona wysłuchawszy pytań odpowiedział tak: proszę księdza ja będąc młodą dziewczyną bardzo żarliwie modliłam się do Boga o dobrego męża,modlitwa została wysłuchana i go dostałam a mój mąż się nie modlił i cóż: ma to,co ma.
Czasem mówię do męża w żartach,że się chyba nie modlił o dobra żone i dostał to co dostał,ja się modliłam i męża dobrego wymodliłam
Wiesz Asiu, żarty żartami,:)myślę jednak że pantoflarzowi,spokojnemu , uległemu, przytakującemu żonie chyba jest tak dobrze, skoro godzi się na takie życie:)Felicjan Dulski też był pantoflarzem, chodził sobie na kopiec Kościuszki, miał pieniądze pod wydziałem i cygara:) i było mu z tym dobrze.
Moim zdaniem lepszy taki pantoflarz , niż mężulek co wali po gębie za to że się światło pali w lodówce, bo też są takie przypadki, ale się o tym nie mówi.
Polecam stary ,ale bardzo ciekawy film z Julią Roberts- Sypiając z wrogiem.
Mamo Rozyczki, ubostwiam Cie za puente, interpunkcje (na ogol), ogolnie Cie ubostwiam.
Wiesz kiedy rozweselic , kiedy sie odezwac. Znasz nawet imie tego cholernego Dulszczaka,co nikt, oprocz paru polonistow nie pomnie, ze Felicjan.
Nie pisz, zebym sie odczepila od Twojej Rodziny, bo jestem Jej fanka.
Wielkie pozdrowienia. Jesli chcesz , to zapraszam Cie na paczki w Twojej dzielnicy do Bliklego na Zoliborzu. Jutro o 17 ej?
Co tam interpunkcja, nie byłam nigdy orłem z J. polskiego:) Nie jestem polonistką! więc musisz mi wybaczyć te drobne uchybienia. Czyżbyś wątpiła w to że Felicjan Dulski był pantoflarzem?
Lepiej być fanką swojej rodziny, chyba że jej nie masz ! w takim razie współczuje:(
Uważam też że powinnaś znaleźc sobie jakieś prawdziwe bóstwo do ubóstwiania, bo ja zwykły szaraczek nim nie jestem:)
Może bym skorzystała z zaproszenia na te pączki, gdybyś nie była kolejny raz złośliwa, ale widocznie to taka Twoja natura.
Pozdrawiam i smacznego życzę.
A to co napisałaś było wredne, czasami starasz się być powściągliwa w komentarzach za co ceniłem, ale to co napisałaś powyżej to całe prostactwo jakiego chyba jesteś przedstawicielem.
Nie będę komentowała Twoich wpisów pod moimi:) wystarczy przeczytać kulturalne komentarze jakie ciągle piszesz pod moimi postami.