zajrzyj do mojego przepisu na karpatkę, opisałam krok po kroku jak należy robic aby pieknie wyrosła, ważne jest aby wstawić ciasto do mocno nagrzanego piekarnika a po 20 minuutach zmniejszyc temperaturę do 100 stopni i "dosuszyć" jeszcze przez 10 minut.
Raz w życiu jako panienka upiekłam karpatkę. Nigdy wcześniej jej nie jadłam ani nie widziałam. Byłam strasznie rozczarowana, że ciasto tak nie równe i pofalowane Dopiero będąc na WZ dowiedziałam się, że tak ma być, a myślałam, że mi nie wyszło wtedy.
To znaczy, że jest nie dość suche. Spróbuj dosuszyć tak jak radzi małgoska. Ja zawsze robię ciasto, które jest na przepisie do kremu do karpatki delecty i zawsze mi wychodzi :)
Ciasto na karpatkę musi też być dobrze zaparzone (mąka z tłuszczem tak długo grzana [i mieszana], że aż ryzykujesz przypaleniem), wtedy nie ma z nim kłopotów.
To znaczy, że jest nie dość suche. Spróbuj dosuszyć tak jak radzi małgoska. Ja zawsze robię ciasto, które jest na przepisie do kremu do karpatki delecty i zawsze mi wychodzi :) Ciasto na karpatkę musi też być dobrze zaparzone (mąka z tłuszczem tak długo grzana [i mieszana], że aż ryzykujesz przypaleniem), wtedy nie ma z nim kłopotów.
Czy to oznacza również. że ciasto po upieczeniu nie będzie naleśnikowate?
Bo takie właśnie mi się stało. Nie jest zbytnio dobre w jedzeniu gdy jest miękkie jak naleśnik, a robiłam także z przepisu, które jest obok przepisu do kremu (delecta). Jedynie nie zastosowałam się dosłownie do tego zaparzania, własciwie robiłam po raz pierwszy i bałam się, że się przypali, bo po dodaniu mąki zrobiło się bardzo gęste, w gruncie rzeczy nawet nie wiedziałam czy to właściwie wykonuję i wyłączyłam gaz zaraz po dodaniu mąki.
Zaparzaj w garnku, ktore ma dobre dno, niepodatne na przypalanie. Caly czas mieszaj drewniana lyzka. Ciasto powinno byc chrupiace po wyjeciu z piekarnika.
No właśnie, każdy się boi, a o to właśnie chodzi, żeby przeparzyć (to jest ciasto parzone - stąd jego nazwa), nie bój się, tak jak mówi f-k musisz mieć garnek z dobrym dnem, niepodatnym na przypalanie (czyli nie może być cieniutkie) i wszystko się uda. I mieszać, mieszać, mieszać :)
Muszą iść bąbelki tak jak przy gotowaniu budyniu (tylko oczywiście większe, trochę to wygląda jak otwierający się krater, tak powolutku), ogień mały, nie ostry, ale pozwalający na to, żeby ciasto się parzyło.
A czy długość zaparzania ma wpływ na górzystość karpatki? Bo u mnie występuje ten problem, że wychodzi mało górzysta. Może lepiej się ją wtedy je, ale przecież karpatka ma być karpatką ;) Przy pierwszej blaszce zrobiłam błąd, bo wygładziłam ciasto maksymalnie, a jak później doczytałam na forach trzeba zrobić to nierówno, żeby wyrosły pagóry. Z drugim już tak zrobiłam, wyszło lepiej, ale bez rewelacji.
Gdzie jest problem? A może mój piekarnik gazowy nie daje rady? Ja robiłam karpatkę pierwszy raz, ale moja mama robiła ją niezliczoną ilość razy i z górami bywa różnie - raz większe, raz mniejsze... Myślała, że to kwestia przepisu, dostała od koleżanki przepis ze smalcem i gwarancją, że rośnie pięknie. Właśnie z tego przepisu robiłam...
Ja szczerze mówiąc nigdy nie zaparzam zbyt długo ciasta (to znaczy mi się nigdy nie tworzyły powoli otwierające się "kratery" ;) ), ale zawsze wkładam ciasto do dobrze nagrzanego piekarnika. Zauważyłem, że wtedy "góry i doliny" ładniej się tworzą. Ciasta też nie można rozsmarować zbyt cienką warstwą na blaszce (trzeba dostosować ilość ciasta do wielkości blaszki). Idealnie wychodzi karpatka w tortownicy (i do tego pięknie wygląda podana w całości na paterze do tortów).
Co zrobić by karpatka po upieczeniu nie opadła?Mam z tym problem bo zawsze super wyrasta a potem opada
Za szybko wyjmujesz ciasto z piekarnika, bądź też otwierasz go podczas pieczenia. Ciasto ptysiowe bardzo tego nie lubi.
Zgadza sie -nie otwierac piekarnika w trakcie pieczenia.
zajrzyj do mojego przepisu na karpatkę, opisałam krok po kroku jak należy robic aby pieknie wyrosła, ważne jest aby wstawić ciasto do mocno nagrzanego piekarnika a po 20 minuutach zmniejszyc temperaturę do 100 stopni i "dosuszyć" jeszcze przez 10 minut.
Raz w życiu jako panienka upiekłam karpatkę. Nigdy wcześniej jej nie jadłam ani nie widziałam. Byłam strasznie rozczarowana, że ciasto tak nie równe i pofalowane
Dopiero będąc na WZ dowiedziałam się, że tak ma być, a myślałam, że mi nie wyszło wtedy.
dzieki małgosiu za rady nigdy nie otwieram piekarnika w trakcie pieczenia po prostu po wyjeciu opada.
To znaczy, że jest nie dość suche. Spróbuj dosuszyć tak jak radzi małgoska. Ja zawsze robię ciasto, które jest na przepisie do kremu do karpatki delecty i zawsze mi wychodzi :)
To znaczy, że jest nie dość suche. Spróbuj dosuszyć tak jak radzi
małgoska. Ja zawsze robię ciasto, które jest na przepisie do kremu do
karpatki delecty i zawsze mi wychodzi :) Ciasto na karpatkę musi też być
dobrze zaparzone (mąka z tłuszczem tak długo grzana [i mieszana], że aż
ryzykujesz przypaleniem), wtedy nie ma z nim kłopotów.
Czy to oznacza również. że ciasto po upieczeniu nie będzie naleśnikowate?
Bo takie właśnie mi się stało. Nie jest zbytnio dobre w jedzeniu gdy jest miękkie jak naleśnik, a robiłam także z przepisu, które jest obok przepisu do kremu (delecta). Jedynie nie zastosowałam się dosłownie do tego zaparzania, własciwie robiłam po raz pierwszy i bałam się, że się przypali, bo po dodaniu mąki zrobiło się bardzo gęste, w gruncie rzeczy nawet nie wiedziałam czy to właściwie wykonuję i wyłączyłam gaz zaraz po dodaniu mąki.
Zaparzaj w garnku, ktore ma dobre dno, niepodatne na przypalanie. Caly czas mieszaj drewniana lyzka.
Ciasto powinno byc chrupiace po wyjeciu z piekarnika.
No właśnie, każdy się boi, a o to właśnie chodzi, żeby przeparzyć (to jest ciasto parzone - stąd jego nazwa), nie bój się, tak jak mówi f-k musisz mieć garnek z dobrym dnem, niepodatnym na przypalanie (czyli nie może być cieniutkie) i wszystko się uda. I mieszać, mieszać, mieszać :)
dziękuję za wszelkie porady bedę próbować do skutku.
A czy długość zaparzania ma wpływ na górzystość karpatki? Bo u mnie występuje ten problem, że wychodzi mało górzysta. Może lepiej się ją wtedy je, ale przecież karpatka ma być karpatką ;)
Przy pierwszej blaszce zrobiłam błąd, bo wygładziłam ciasto maksymalnie, a jak później doczytałam na forach trzeba zrobić to nierówno, żeby wyrosły pagóry. Z drugim już tak zrobiłam, wyszło lepiej, ale bez rewelacji.
Gdzie jest problem? A może mój piekarnik gazowy nie daje rady? Ja robiłam karpatkę pierwszy raz, ale moja mama robiła ją niezliczoną ilość razy i z górami bywa różnie - raz większe, raz mniejsze... Myślała, że to kwestia przepisu, dostała od koleżanki przepis ze smalcem i gwarancją, że rośnie pięknie. Właśnie z tego przepisu robiłam...
Ja szczerze mówiąc nigdy nie zaparzam zbyt długo ciasta (to znaczy mi się nigdy nie tworzyły powoli otwierające się "kratery" ;) ), ale zawsze wkładam ciasto do dobrze nagrzanego piekarnika. Zauważyłem, że wtedy "góry i doliny" ładniej się tworzą. Ciasta też nie można rozsmarować zbyt cienką warstwą na blaszce (trzeba dostosować ilość ciasta do wielkości blaszki). Idealnie wychodzi karpatka w tortownicy (i do tego pięknie wygląda podana w całości na paterze do tortów).