Mam 4,5 miesięczne dziecko. Lekarz powiedział, że oprócz karmienia piersią mam dziecko dokarmiać. Doradził słoiczki. Ja stwierdziłam, że wydaje mi się, że jak dziecku będę sama ścierać jabłko, marchewkę z ekologicznej hodowli i gotować zupki, to dostanie to co najlepsze. Lekarz przekonywał mnie, ze lepsze od tego są słoiczki, bo tam na linii w firmie jest rygor i kontrola jakości. Nie jestem przekonana. Przecież coś co może leżeć 2 lata jest jałowe. Niektóre witaminy i mikroelementy utleniają się, rozpadają przy gotowaniu (a przecież słoiczki są pasteryzowane). Poza tym mam wątpliwości co do jakości. Przecież jak sama umyję, obiorę to nie tak jak przy masowej produkcji. Nic zgniłego się tam nie dostanie. No i kolejna rzecz... teraz wszystko jest słodzone, żeby lepiej smakowało. Co o tym wszystkim sądzicie - słoiczek, czy naturalna zupka? A jak słoiczek to jakiej firmy i które dzieciom smakują?
Mam 7 miesięczną córeczkę i karmię ją zupkami gotowanymi w domu, większość warzyw mam swoich więc raczej pewnych a kalafiora brokuła czy zielony groszek kupuje i nic się nie dzieje, mięsko to indyk z domowej hodowli, królik i cielęcina natomiast szerokim łukiem omijam kurczaki. Jako że pracuje to czasem zupka ze słoiczka też znajduje się w naszym jadłospisie i u nas tylko i wyłącznie bobovita innych Kinga się nie chwyta. Dużym minusem zupek w słoiczku jest niestety ich cena :( Żadne zupki nie są dosładzane!! Tak więc nie wariuj tylko niech twoje dziecko popróbuje wszystkiego. Powodzenia z nowymi smakami
popieram Cie w 1000000000000% zaden sloiczek nie zastapi swiezego jabluszka czy marchewki samodzielnie ugotowana zupka przyniesie twojemu dziecku wiecej dobroci niz te sloiczki ktore stoja w cieplych sklepach na polkach a czy one sa kontrolowane tak na prawde? czy te normy sa rzeczywscie zachowane ?Ja w zadne kontrole ich nie wierze !!!!!!!!!!!!!! Mieszkam w niemczech i co rusz jakies skandale z zywnoscia wybuchaja i po tym sie czlowiek dowiaduje ze oni o tym juz od kilku miesciecy czy lat wiedzieli, tak jak z ta dioxyna ostatnio juz bylo wiadomo w styczniu 2010 a kiedy wybuchlo? w styczniu 2011 - to ostatnie troche nie na temat ale to kolejny dowod ze nie nalezy ufac im zapewnieniom ze produkt odpowiada normom. Sluchaj Swojego serca i intuicji bo to Ty jestes matka a tego lekarza bym zmienila.
Córce gotowałam zupki, przecierałam i było wszystko w porządku :) Nie chciała jeść papek ze słoiczków i koniec - nie smakowały jej.Lubiła za to owoce ze słoiczka, więc owoce sezonowe ścierałam, ale zimą dawałam owoce ze słoiczka.
Synek nie przełknął domowej zupki - niestety, zawsze sie trafił jakiś kawałeczek grubszy, jakaś drobinka i zaraz mi wszystko zwracał jak tylko coś wyczuł. Wiec synuś tylko na zupkach i daniach ze słoiczka. I w miarę jak rósł siadał z nami do stołu i próbował z talerza - a to odrobinkę ziemniaków, a to kalafiorka...i już od jakiegoś czasu (gdzieś tuż przed skończeniem roczku) je to co my, tylko odrobinę pogniecione i odpowiednio doprawione (mało soli, bez ostrych przypraw):) Słoiczek jest tylko czasem, jak mu mój obadek nie posmakuje i nie chce jeść.
Więc wiele zależy od dziecka....moim zdaniem domowe jest zdrowsze, ale czasem się nie da karmić domowym i już...
Jeśli lekarz radzi ci słoiczki, to może są ku temu jakieś powody? Moje maluchy były przez długi okres na słoiczkach, ze względu na niedojrzały przewód pokarmowy i ryzyko wystąpienia alergii. Zaczynaliśmy od hippa, bo mają proste potrawy i bardzo dobrze oznaczone (np. jak działają na stolec ;)), później przeszliśmy na bobovitę ze względu na cenę. Z czasem przeszliśmy na zupy domowe, ale derki owocowe, jogurty i twarożki długo jeszcze gościły w menu dzieci. Musisz też wziąc pod uwagę możliwości czasowe (zupki mrożone lub kilkudniowe za wiele wartości nie mają, a dziecko powinno jeśc świeże i zróżnicowane jedzenie i niestety trzeba je przygotowac tylko dla niego) i koszty zakupu słoików. 5-miesięczny maluch będzie zjadał na początek kilka łyżeczek, więc słoiczek jest praktyczniejszy i starczy ci na dwa dni. Nie zrażaj się też jeśli dziecko nie będzie chciało jeśc danej potrawy. Czasem trzeba próbowac kilka razy, nim dziecko zaakceptuje nowy smak. I na zakończenie - nic bardziej nie frustruje jak gotowanie jedzonka, które ląduje w koszu, bo dziecku nie posmakowało ;) Powodzenia
słyszałam, ze ostatnio zbadali słoiczki z Gerbera - te z dodatkiem mięsa. I okazało sie, ze jest tam właściwie takie samo mieso co w parówkach ... i to takich średniej jakości..niestety
MOM było obecne tylko w 2 typach słoiczków , z czystym indykiem i chyba w kurczaku. Natomiast w zupkach, obiadkach i innych daniach - czyste mięso. Ale kto ich tam wie, jak w oświadczeniu napisali że szukają nowej technologii tak aby podać czyste mięsko. Normalnie się scyzoryk w kieszeni otwiera jak pomyślę że oszczędzali na dzieciach. Dlatego zbojkotowałam grupę Nestle i ich produktów po n-tej aferze juz nie kupię
mylisz sie i to bardzo bo mom to skory i tak jak napisalas mieso odkostnione mechanicznie ale chyba niewiesz jak to faktycznie wyglada musze cie zmartwic bo nie jest to np piers z kurczaka oddzielona przez jakas maszyne kurczaka sie obiera calego z dobrego miesa czyli z piersi udek skrzydelek zostaje sam korpus kostny z tym co zostalo po oddzieleniu dobrego miesa ten caly korpus jest mielony a pozniej przecierany przez sito i to wlasnie jest mieso oddzielone mechanicznie + skory czyli najwieksze scierwo
Dopier dziś przeczytałam co napisałaś nie wiem gdzie pracujesz i co robisz ale faktycznie to nie filet bo nie ma on kości ale np porcje rosołowe i inne takie kości po oddzieleniu mięsa są to często śladowe ilości mięsa ale czy skóry to ściero?? Chyba przesada skóra to nie mięso ale i też nie szmata do podłogi, a jeżeli świerze to często lubiana w postaci smażonej i gotowanej.
Co do Gerbera to w masarniach idzie tam najgorsze mięsko.. Mój mąż pracował na rozbiorze wieprzowym i gerber zabierałwszelkie odpady, mięso z wrzodami itp... czyste mięsko brał kaufland... Tak sobie myślę... Gerber ma środki żeby dać w łapę i widać to się im opłaci, a co w słoiczku tego się nikt nie dopatrzy..
Jestem zdecydowanie za gotowaniem dziecku w domu, mam już czwarte maleństwo i wszystkie jadły robione przeze mnie obiadki i deserki. Mam wsród znajomych trzy przykłady dzieci które dorasały tylko na słoiczkach i teraz w wieku półtora, dwa lata sa strasznymi niejadkami. Ja zawsze przygotowywałam zupki na 3, 4 dni, wlewałam na goraco do słoiczków po koncentracie i były swieżutkie, tak samo z deserkami. Teraz jestem szczęśliwa posiadaczką parowaru więc gotowanie dla maleństwa bedzie tylko przyjemnością.
Ostatnio pokazały się raporty z kontroli przemysłu owocowo-warzywniczego ( widziałąm na wp ) , co 10 słoik nie nadaje się do zjedzenia brud i zgnilizna ( widać dobrze dosłodzone ) . Rób słoiczki ( malutkie po musztardzie ketchupie ) sama z wartościowych warzyw i owoców , później mieszaj smaki , dodawaj mięso . Takie słoiki to dla leniwych kojarzą się z flakami i fasolką po bretońsku .
Karmiłam moje dzieciaki głównie tym, co wyhodowałam ja lub teściowie. Ale słoiczki też kupowałam, tak na "czarną godzinę", kiedy np. nie miałam czasu dla dziecka ugotować lub jakiś wyjazd był. Dzięki temu nigdy nie było problemu z jedzeniem, bo jadły urozmaicone dania, do różnych smaków się przyzwyczaiły. Podobno czasem dzieci "słoiczkowe" nie chcą jeść jedzenia z domowej kuchni, i odwrotnie. Nie wiem czy to prawda, moje bez problemu jadły i to i to. Kupowałam Bobo Vitę i Gerbera, ale np. za rossmanowymi słoiczkami mała nie przepadała. Jak masz dostęp do ekologicznych warzyw i owoców i chce ci się gotować, to na twoim miejscu bym gotowała. A słoiczkami możesz uzupełniać i urozmaicać, bo nie wszystkie owoce i warzywa możesz akurat mieć. Takie jest moje zdanie.
A co do lekarza, to myślę, że oni maja różne umowy z firmami farmaceutycznymi i produkującymi pokarm dla niemowląt więc często zachwalają to co im jakieś tam profity przynosi. Jeden lekarz będzie ci zachwalał mleko modyfikowane, a inny nakaże karmić tylko piersią do 6 m-ca życia. Co lekarz to inna opinia.
Zgadzam się z tym co napisałaś o lekarzu- wiem z autopsji na jakich zasadach różne firmy współpracują z lekarzami. Częstokroć różne gratyfikacje od firm, wpływają na zdanie lekarza dotyczące czy pielęgnacji maluszka, czy sposobu karmienia czy też szczepień dodatkowych (żeby było zdrowiej). A matki stoją przed dylematem co wybrać.... Kiedyś myto nas w szarym mydle czy Bambino, dawano do jedzenia to co było w sklepach..a było niewiele, nie dostawaliśmy dodatkowych szczepień i też się człowiek "odchował", pewnie zdrowiej, niż teraz.
Witaj!!! Ja nie jestem za słoiczkami, chociaż sama od nich zaczęłam Na sam początek myślę, że możesz spróbować ;) Jabłko i marchewka??? Żaden problem byś sama ścierała!!! Powoli przyzwyczajaa do warzyw/owoców, a potem sama gotuj. Ja uważam jak Ty, iż w/g mnie mięso nie może być dobre po 2 latach przydatności, ok są pasteryzowane jak kompot, ale ja np. mięsa bym ze słoika po 2 latach nie zjadła O słiczkach można mówić wiele, są racjonalne ZA i PRZECIW, to musi być kochana Twoja decyzja... Jeżeli chodzi o firmę, to ja njabardziej polecam Hipp-a, Bobovita też ok, ale Gerber ma wszystko na jedno kopyto, zresztą tzw AFERA SŁOICZKOWA jest z udziałem Gerbera... Pozdrawiam :)
Jestem w ciązy i ostatnio podjęliśmy w domu przyszłościową dyskusję słoiczki czy samodzielnie ugotowane zupki? Dyskusja pojawiła sie po tym jak dwukrotnie kupiłam marchew, która po ugryzieniu spowodowała odrętwienie języka i całej buzi, coś jakby po znieczuleniu zęba.( trwało to około 15-20 minut) Myślałam,że to jakieś ciążowe wydzimisie, ale mój odporny mąz miał to samo. Więc jakimi środkami myje się lub konserwuje warzywa? Co na tą chemię powie maleńki rozwijający się organizm? Trzeba mieć warzywa z pewnego żródła, bo samodzielne gotowanie zupek z warzyw naszpikowanych chemią nie ma sensu.Ostatno zaprzyjażniony rolnik tłumaczył mi,że nawet ziemniaków nie oszczędzają, tylko też płuczą je w jakichś świństwch, żeby nie kiełkowały.
Poddałam się! U nas żywność ekologiczna to jakaś fikcja... Na stoiskach warzywa i owoce nieświeże, albo nie ma. Posłałam męża na inne stoisko ekologiczne przyniósł zgniłe bo się nie zna... O mięsie nie wspomnę... Warzywa i owoce na stoisku eko sprowadzane z... Włoch. Jestem zmuszona karmić słoiczkami, bo w mieście zdobycie NORMALNEJ I ZDROWEJ żywności jest nie możliwe. A świństwem z hipermarketu żywić mojego dziecka nie będę. Dokąd zmierzamy? Wszędzie chemia!
Jeśli w pokarmach dla dzieci znajdują takie rzeczy, to co my na co dzień jemy?
Ja zdecydowałam się na karmienie słoiczkami, do 6 miesiąca, bo tak ciężko sprawdzić, czy coś jest na prawdę ekologiczne. Teraz karmię gotując, na szczęście jeszcze karmię piersią, tylko czy w tym moim mleku też nie przekazuję świństwa?
"Ktoś zapyta: ale czy wiesz gdzie rosły ziemniaki, marchewka, skąd jest mięso itp.?. - oczywiście do końca nie wiem (tak jak nie wiem skąd są te w słoiczkach), ale mam wpływ, co i gdzie kupuję; nie kupuje ziemniaków, które zakwitły i kupuje polskie od rolnika a nie w supermarkecie, nie kupuje zielonych marchewek, nadpsutych jabłek a mięso kupuję świeże i tylko u rzeźnika, który sam rozbiera mięso a nie na tace z jakimiś chemicznymi substancjami. Czytam etykiety na opakowaniach, jeśli coś budzi moje wątpliwości lub skład przypomina bardziej tablice Mendelejewa po prostu nie kupuję i wybieram inny produkt. Nie kupuję też gotowych dań i tych z zawartością MOM. Staram się mieć wpływ na to, co je moja rodzina i przygotowywać posiłki ze świeżych produktów."
A teraz się okazuje, że nie uniknę chemii. Jakie będą przyszłe pokolenia? Czarno to widzę! Nie chcę, żeby moje dzieci chorowały, ze względu na głupotę i chciwość ludzi produkujących i sprzedających żywność.
Jak ciężko gdy się mieszka w mieście kupić coś normalnego!!!
Człowiek to "takie zwierze", ze do wszystkiego się przyzwyczai. Gdyby ktoś ze Średniowiecza teraz zł by na naszym świecie to umarłby od razu od chemii i zanieczyszczeń. Nasz organizm przez lata uodparnia się. Należy zwracać uwagę co się je ale nie zwariujmy na tym punkcie.
Jestem biotechnologiem As. Dużo wiem na temat żywności modyfikowanej (transgenicznej), traktowanej hormonami i chemią. Wiem jakie są wyniki badań. Nauka mówi co innego!!! NIE UODPARNIAMY SIĘ, A CHORUJEMY NA NOWOTWORY, ALERGIE, CHOROBY AUTOIMMUNOLOGICZNE. Przyroda też sobie z tym nie radzi. Przez takie myślenie krótkowzroczne jakie prezentujesz moim zdaniem dążymy do samounicestwienia. Niestety wielu podobnie jak ty nie widzi powagi sytuacji. Nie jestem przewrażliwiona, ale staram się uniknąć chemicznego zagrożenia, a zwłaszcza uchronić moje dzieci! Głupota, chciwość ludzka, myślenie chwilą i nieodpowiedzialność prowadzi nasz gatunek w ciemny zaułek ewolucji ;) Myślimy, ze jesteśmy niezniszczalni, że co najwyżej zginiemy w katastrofie kosmicznej w zderzeniu z planetoidą, przyleci ufo, zarazi wirusem i takie tam :):):)! A to my sami doprowadzamy się do samozagłady, przez takie myślenie. Należy już teraz coś zmieniać. MENTALNOŚĆ LUDZI!
Co prawda, mam już duuuże dzieci, ale swoje zdanie na temat słoiczkowego jedzenia też mam. Jeśli nie masz czasu i talentu do pichcenia dla maluszka, no to rozumiem decyzję, że tak jest i szybciej i łatwiej. Ale...nie ma to jak swoje jedzenie zrobione w domku. Niech to będzie tylko jabłko, czy zupka, czy nawet ziemniaki z masłem, ale zrobione po Twojemu, doprawione po Twojemu, bez dodatku cukru! Maluchy wcale go nie potrzebują, bo nie znają jego smaku. Masz dostęp do ekologicznej hodowli, więc co stoi na przeszkodzie? Chyba nic . A co do lekarza, który Ciebie namawiał do słoiczkowego jedzenia, to odniosłam wrażenie, że opiera się raczej na wiedzy którą posiada niż na realiach. Pozdrawiam cieplutko- u mnie ( na Wybrzeżu) szaro, buro i ponuro...ponoć jak w całej Polsce.
powiem Ci tak ja swoją córke dokarmiałam wyłącznie zupkami gotowanymi samodzielnie na bazie cielęciny lub indyka ze wsi od cioci kroiłam na maleńskie kawałeczki i mroziłam mięso a zupkę gotowałam zawsze na dwa dni w maleńkim garnuszku do tego marchewka trochę ziemniaczka i wciągała aż się uszy trzęsły
co zaś do tego co powiedział Ci lekarz to miał trochę racji znam osobiście kogoś kto hoduje marchewki do soczków kubuś rygor niesamowity początkowo czasami mu marchewkę odrzucali i musiał jechać na rynek teraz po blisko 10 latach jest już tak doświadczony że tylko odcina kupony tzn ile posieje tyle wezmą a kaska leci i nie martwi się już zbytem
co zaś do witamin to jak Ty będziesz sama gotować to też ulecą zwłaszcza witamina C która jest bardzo nietrwała i jeśli produkt ma zachować jej jak najwięcej a będzie to mnie niż 50% tego co było na surowo należy go gotować jak najkrócej i od wrzącej wody
Idąc tym tropem jak gotowałam zupkę dla córki to gotowałam mięsko do miękkości a następnie wrzucałam jarzynki starte na tarce wówczas proces gotowania trwał nie dłużej niż 5 minut póżniej tylko miksowanie przestudzenie i do dzioba z czasem nawet przestałam miksować bo mała już ładnie przełykała
Ja także gotowałam sama zupki dla mojej córki. Warzywa z własnego ogródka, tylko miesko kupowałam, lub od babci z wioski czasem miałam. Raz kupiłam ze słoiczka, ale nie chciała jeść mała. Na począku miksowałam, ale później już ładnie małe kawałki jadła. Popieram własne gotowanie, bo wiem jak długo gotuje i co dokładnie. Życze owocnego gotowania :)
Mam 7 miesięczną córeczkę i karmię ją zupkami gotowanymi w domu, większość warzyw mam swoich więc raczej pewnych a kalafiora brokuła czy zielony groszek kupuje i nic się nie dzieje, mięsko to indyk z domowej hodowli, królik i cielęcina natomiast szerokim łukiem omijam kurczaki. Jako że pracuje to czasem zupka ze słoiczka też znajduje się w naszym jadłospisie i u nas tylko i wyłącznie bobovita innych Kinga się nie chwyta. Dużym minusem zupek w słoiczku jest niestety ich cena :( Żadne zupki nie są dosładzane!! Tak więc nie wariuj tylko niech twoje dziecko popróbuje wszystkiego. Powodzenia z nowymi smakami
Jeszcze jedno, teraz warzywa po długim przechowywaniu naprawde mają niewiele witamin
popieram Cie w 1000000000000% zaden sloiczek nie zastapi swiezego jabluszka czy marchewki samodzielnie ugotowana zupka przyniesie twojemu dziecku wiecej dobroci niz te sloiczki ktore stoja w cieplych sklepach na polkach a czy one sa kontrolowane tak na prawde? czy te normy sa rzeczywscie zachowane ?Ja w zadne kontrole ich nie wierze !!!!!!!!!!!!!! Mieszkam w niemczech i co rusz jakies skandale z zywnoscia wybuchaja i po tym sie czlowiek dowiaduje ze oni o tym juz od kilku miesciecy czy lat wiedzieli, tak jak z ta dioxyna ostatnio juz bylo wiadomo w styczniu 2010 a kiedy wybuchlo? w styczniu 2011 - to ostatnie troche nie na temat ale to kolejny dowod ze nie nalezy ufac im zapewnieniom ze produkt odpowiada normom. Sluchaj Swojego serca i intuicji bo to Ty jestes matka a tego lekarza bym zmienila.
Córce gotowałam zupki, przecierałam i było wszystko w porządku :) Nie chciała jeść papek ze słoiczków i koniec - nie smakowały jej.Lubiła za to owoce ze słoiczka, więc owoce sezonowe ścierałam, ale zimą dawałam owoce ze słoiczka.
Synek nie przełknął domowej zupki - niestety, zawsze sie trafił jakiś kawałeczek grubszy, jakaś drobinka i zaraz mi wszystko zwracał jak tylko coś wyczuł. Wiec synuś tylko na zupkach i daniach ze słoiczka. I w miarę jak rósł siadał z nami do stołu i próbował z talerza - a to odrobinkę ziemniaków, a to kalafiorka...i już od jakiegoś czasu (gdzieś tuż przed skończeniem roczku) je to co my, tylko odrobinę pogniecione i odpowiednio doprawione (mało soli, bez ostrych przypraw):) Słoiczek jest tylko czasem, jak mu mój obadek nie posmakuje i nie chce jeść.
Więc wiele zależy od dziecka....moim zdaniem domowe jest zdrowsze, ale czasem się nie da karmić domowym i już...
ja sama gotowalam synkowi zupki te ze sloiczka mu nie smakowaly. Warzywa kupowalam normalnie w sklepie albo na targowisku i nic mu nie jest.
Jeśli lekarz radzi ci słoiczki, to może są ku temu jakieś powody? Moje maluchy były przez długi okres na słoiczkach, ze względu na niedojrzały przewód pokarmowy i ryzyko wystąpienia alergii. Zaczynaliśmy od hippa, bo mają proste potrawy i bardzo dobrze oznaczone (np. jak działają na stolec ;)), później przeszliśmy na bobovitę ze względu na cenę. Z czasem przeszliśmy na zupy domowe, ale derki owocowe, jogurty i twarożki długo jeszcze gościły w menu dzieci. Musisz też wziąc pod uwagę możliwości czasowe (zupki mrożone lub kilkudniowe za wiele wartości nie mają, a dziecko powinno jeśc świeże i zróżnicowane jedzenie i niestety trzeba je przygotowac tylko dla niego) i koszty zakupu słoików. 5-miesięczny maluch będzie zjadał na początek kilka łyżeczek, więc słoiczek jest praktyczniejszy i starczy ci na dwa dni. Nie zrażaj się też jeśli dziecko nie będzie chciało jeśc danej potrawy. Czasem trzeba próbowac kilka razy, nim dziecko zaakceptuje nowy smak. I na zakończenie - nic bardziej nie frustruje jak gotowanie jedzonka, które ląduje w koszu, bo dziecku nie posmakowało ;) Powodzenia
słyszałam, ze ostatnio zbadali słoiczki z Gerbera - te z dodatkiem mięsa. I okazało sie, ze jest tam właściwie takie samo mieso co w parówkach ... i to takich średniej jakości..niestety
Tak z MOM (czyli skórki i odpady)
MOM było obecne tylko w 2 typach słoiczków , z czystym indykiem i chyba w kurczaku. Natomiast w zupkach, obiadkach i innych daniach - czyste mięso. Ale kto ich tam wie, jak w oświadczeniu napisali że szukają nowej technologii tak aby podać czyste mięsko. Normalnie się scyzoryk w kieszeni otwiera jak pomyślę że oszczędzali na dzieciach. Dlatego zbojkotowałam grupę Nestle i ich produktów po n-tej aferze juz nie kupię
Jeśli chodzi o MOM to nie są to skórki i odpady lecz mięso odkostnione mechanicznie. I mogę Tobie dać gwarancję że nie są to skóry ani inne badziewie.
mylisz sie i to bardzo bo mom to skory i tak jak napisalas mieso odkostnione mechanicznie ale chyba niewiesz jak to faktycznie wyglada
musze cie zmartwic bo nie jest to np piers z kurczaka oddzielona przez jakas maszyne
kurczaka sie obiera calego z dobrego miesa czyli z piersi udek skrzydelek
zostaje sam korpus kostny z tym co zostalo po oddzieleniu dobrego miesa
ten caly korpus jest mielony a pozniej przecierany przez sito i to wlasnie jest mieso oddzielone mechanicznie + skory czyli najwieksze scierwo
Dopier dziś przeczytałam co napisałaś nie wiem gdzie pracujesz i co robisz ale faktycznie to nie filet bo nie ma on kości ale np porcje rosołowe i inne takie kości po oddzieleniu mięsa są to często śladowe ilości mięsa ale czy skóry to ściero?? Chyba przesada skóra to nie mięso ale i też nie szmata do podłogi, a jeżeli świerze to często lubiana w postaci smażonej i gotowanej.
Co do Gerbera to w masarniach idzie tam najgorsze mięsko.. Mój mąż pracował na rozbiorze wieprzowym i gerber zabierałwszelkie odpady, mięso z wrzodami itp... czyste mięsko brał kaufland...
Tak sobie myślę... Gerber ma środki żeby dać w łapę i widać to się im opłaci, a co w słoiczku tego się nikt nie dopatrzy..
Normalnie dech mi zaparło...
Jestem zdecydowanie za gotowaniem dziecku w domu, mam już czwarte maleństwo i wszystkie jadły robione przeze mnie obiadki i deserki. Mam wsród znajomych trzy przykłady dzieci które dorasały tylko na słoiczkach i teraz w wieku półtora, dwa lata sa strasznymi niejadkami. Ja zawsze przygotowywałam zupki na 3, 4 dni, wlewałam na goraco do słoiczków po koncentracie i były swieżutkie, tak samo z deserkami. Teraz jestem szczęśliwa posiadaczką parowaru więc gotowanie dla maleństwa bedzie tylko przyjemnością.
Moja córka nie kupowała słoiczków, gotowała sama w domu. Zrobiła sama i wiedziała co dała dziecku, a ze słoiczka to róznie bywa.Pozdrawiam :))
Ostatnio pokazały się raporty z kontroli przemysłu owocowo-warzywniczego ( widziałąm na wp ) , co 10 słoik nie nadaje się do zjedzenia brud i zgnilizna ( widać dobrze dosłodzone ) . Rób słoiczki ( malutkie po musztardzie ketchupie ) sama z wartościowych warzyw i owoców , później mieszaj smaki , dodawaj mięso . Takie słoiki to dla leniwych kojarzą się z flakami i fasolką po bretońsku .
Karmiłam moje dzieciaki głównie tym, co wyhodowałam ja lub teściowie. Ale słoiczki też kupowałam, tak na "czarną godzinę", kiedy np. nie miałam czasu dla dziecka ugotować lub jakiś wyjazd był. Dzięki temu nigdy nie było problemu z jedzeniem, bo jadły urozmaicone dania, do różnych smaków się przyzwyczaiły. Podobno czasem dzieci "słoiczkowe" nie chcą jeść jedzenia z domowej kuchni, i odwrotnie. Nie wiem czy to prawda, moje bez problemu jadły i to i to. Kupowałam Bobo Vitę i Gerbera, ale np. za rossmanowymi słoiczkami mała nie przepadała. Jak masz dostęp do ekologicznych warzyw i owoców i chce ci się gotować, to na twoim miejscu bym gotowała. A słoiczkami możesz uzupełniać i urozmaicać, bo nie wszystkie owoce i warzywa możesz akurat mieć. Takie jest moje zdanie.
Zgadzam się z tym co napisałaś o lekarzu- wiem z autopsji na jakich zasadach różne firmy współpracują z lekarzami.
Częstokroć różne gratyfikacje od firm, wpływają na zdanie lekarza dotyczące czy pielęgnacji maluszka, czy sposobu karmienia czy też szczepień dodatkowych (żeby było zdrowiej). A matki stoją przed dylematem co wybrać....
Kiedyś myto nas w szarym mydle czy Bambino, dawano do jedzenia to co było w sklepach..a było niewiele, nie dostawaliśmy dodatkowych szczepień i też się człowiek "odchował", pewnie zdrowiej, niż teraz.
Witaj!!!
Ja nie jestem za słoiczkami, chociaż sama od nich zaczęłam
Na sam początek myślę, że możesz spróbować ;)
Jabłko i marchewka??? Żaden problem byś sama ścierała!!!
Powoli przyzwyczajaa do warzyw/owoców, a potem sama gotuj.
Ja uważam jak Ty, iż w/g mnie mięso nie może być dobre po 2 latach przydatności, ok są pasteryzowane jak kompot, ale ja np. mięsa bym ze słoika po 2 latach nie zjadła
O słiczkach można mówić wiele, są racjonalne ZA i PRZECIW, to musi być kochana Twoja decyzja...
Jeżeli chodzi o firmę, to ja njabardziej polecam Hipp-a, Bobovita też ok, ale Gerber ma wszystko na jedno kopyto, zresztą tzw AFERA SŁOICZKOWA jest z udziałem Gerbera...
Pozdrawiam :)
Zapraszam do mojego przepisu: Dania dla niemowląt po 4 miesiącu
Madzia..
Ja gotowałam dzieciom, ale czasami oczywiscie dawałam słoiczki gdy gdzies wyjezdzalismy. Dlugo nie moglam sie przełamac do ugotowania zupki rybnej ale potem jakos mi sie udalo :)
Dla zainteresowanych do obejrzenia http://dziendobrytvn.plejada.pl/26,44762,wideo,,242731,gotowe_dania_dla_dzieci,aktualnosci_detal.html
Jestem w ciązy i ostatnio podjęliśmy w domu przyszłościową dyskusję słoiczki czy samodzielnie ugotowane zupki? Dyskusja pojawiła sie po tym jak dwukrotnie kupiłam marchew, która po ugryzieniu spowodowała odrętwienie języka i całej buzi, coś jakby po znieczuleniu zęba.( trwało to około 15-20 minut) Myślałam,że to jakieś ciążowe wydzimisie, ale mój odporny mąz miał to samo. Więc jakimi środkami myje się lub konserwuje warzywa? Co na tą chemię powie maleńki rozwijający się organizm? Trzeba mieć warzywa z pewnego żródła, bo samodzielne gotowanie zupek z warzyw naszpikowanych chemią nie ma sensu.Ostatno zaprzyjażniony rolnik tłumaczył mi,że nawet ziemniaków nie oszczędzają, tylko też płuczą je w jakichś świństwch, żeby nie kiełkowały.
Kolejna afera słoiczkowa. Czytaj: http://www.osesek.pl/wiadomosci-i-ciekawostki/dieta-zywnosc/1318-znaleziono-toksyny-w-sloiczkach-dla-dzieci.html
Człowiek to "takie zwierze", ze do wszystkiego się przyzwyczai. Gdyby ktoś ze Średniowiecza teraz zł by na naszym świecie to umarłby od razu od chemii i zanieczyszczeń. Nasz organizm przez lata uodparnia się. Należy zwracać uwagę co się je ale nie zwariujmy na tym punkcie.
Co prawda, mam już duuuże dzieci, ale swoje zdanie na temat słoiczkowego jedzenia też mam.
Jeśli nie masz czasu i talentu do pichcenia dla maluszka, no to rozumiem decyzję, że tak jest i szybciej i łatwiej.
Ale...nie ma to jak swoje jedzenie zrobione w domku. Niech to będzie tylko jabłko, czy zupka, czy nawet ziemniaki z masłem, ale zrobione po Twojemu, doprawione po Twojemu, bez dodatku cukru! Maluchy wcale go nie potrzebują, bo nie znają jego smaku.
Masz dostęp do ekologicznej hodowli, więc co stoi na przeszkodzie? Chyba nic .
A co do lekarza, który Ciebie namawiał do słoiczkowego jedzenia, to odniosłam wrażenie, że opiera się raczej na wiedzy którą posiada niż na realiach.
Pozdrawiam cieplutko- u mnie ( na Wybrzeżu) szaro, buro i ponuro...ponoć jak w całej Polsce.
powiem Ci tak ja swoją córke dokarmiałam wyłącznie zupkami gotowanymi samodzielnie na bazie cielęciny lub indyka ze wsi od cioci kroiłam na maleńskie kawałeczki i mroziłam mięso a zupkę gotowałam zawsze na dwa dni w maleńkim garnuszku do tego marchewka trochę ziemniaczka i wciągała aż się uszy trzęsły
co zaś do tego co powiedział Ci lekarz to miał trochę racji znam osobiście kogoś kto hoduje marchewki do soczków kubuś rygor niesamowity początkowo czasami mu marchewkę odrzucali i musiał jechać na rynek teraz po blisko 10 latach jest już tak doświadczony że tylko odcina kupony tzn ile posieje tyle wezmą a kaska leci i nie martwi się już zbytem
co zaś do witamin to jak Ty będziesz sama gotować to też ulecą zwłaszcza witamina C która jest bardzo nietrwała i jeśli produkt ma zachować jej jak najwięcej a będzie to mnie niż 50% tego co było na surowo należy go gotować jak najkrócej i od wrzącej wody
Idąc tym tropem jak gotowałam zupkę dla córki to gotowałam mięsko do miękkości a następnie wrzucałam jarzynki starte na tarce wówczas proces gotowania trwał nie dłużej niż 5 minut póżniej tylko miksowanie przestudzenie i do dzioba z czasem nawet przestałam miksować bo mała już ładnie przełykała
Ja także gotowałam sama zupki dla mojej córki. Warzywa z własnego ogródka, tylko miesko kupowałam, lub od babci z wioski czasem miałam. Raz kupiłam ze słoiczka, ale nie chciała jeść mała. Na począku miksowałam, ale później już ładnie małe kawałki jadła. Popieram własne gotowanie, bo wiem jak długo gotuje i co dokładnie. Życze owocnego gotowania :)