Moja mama przyniosła ze sklepu wiadomość, że niestety, już nie sprzedają płuc ani grasicy, ponieważ, zgodnie z jakimiś przepisami unijnymi, są to odpady i jako takie muszą być utylizowane. Wierzyć mi się nie chce! Słyszeliście coś?
W Świętochłowicach przy Stawowej można było kupić w czwartki, gdy przywożą także świeżutkie, gorące, parujące jeszcze krypnioki, ale płucka można było dostać tylko spod lady, gdy się o nie wprost zapytało ekspedientkę
a tam, nie martwię się o płucka, choć zupę znaną w poznańskiem pod nazwą "ślepe ryby" lubiłam gdy gotowała ją mama. Sama nie umiem, a mamy już nie ma. Zresztą kupowali je ludzie przeważnie dla swoich pupilków by im "na czymś" kaszy nagotować. Ja kupiłam tylko raz na farsz do pierogów, ale czy to taka rewelacja? można je zastapić czymś innym chociaż wyrzucanie podrobów uważam za marnotrawstwo, bo psiaki przecież chętnie zjedzą
a tam, nie martwię się o płucka, choć zupę znaną w poznańskiem pod nazwą "ślepe ryby" lubiłam gdy gotowała ją mama. Sama nie umiem, a mamy już nie ma.Zresztą kupowali je ludzie przeważnie dla swoich pupilków by im "na czymś" kaszy nagotować. Ja kupiłam tylko raz na farsz do pierogów, ale czy to taka rewelacja? można je zastapić czymś innymchociaż wyrzucanie podrobów uważam za marnotrawstwo, bo psiaki przecież chętnie zjedzą
Pragnę sprostować "ślepe ryby" to zupa z pyrów. Zupa biedoty. Bez oczek dlatego pwnie "ślepe"
Tak,i własnie w takich przypadkach używanie zdrobnień (co było niedawno tematem) jest jak najbardziej właściwe,skoro nabrały już innego znaczenia.Oczywiscie,że płuca i płucka to to samo,ale...inaczej się już kojarzy.A,.czy kupujemy uda,czy udka np z kurczaka?-ja proszę o udka.Podobnie "łapki" a nie "łapy". Tu przypomniała mi sie zabawna anegdota,którą opowiedziała mi koleżanka. "Wysłała" męża po zakupy,z listą,na której m.in.było napisane-cztery nóżki z kurczaka.Ten przyniósł cztery łapki,te małe,z pazurkami.Koleżanka oniemiała,gdy rozpakowała torbę.Małżonek powiedział,ze też coś mu nie pasowało,gdy sprzedawca (!,też mężczyzna),ważył mu je i pakował.Obaj nie kucharzą. Ot.jak moźe różnie być tylko z powodu niejednoznacznego nazewnictwa. Przepraszam autorkę za odbiegnięcie od tematu.
Nie mogą utylizować ponieważ dodają je do kaszanki, czarnego i różnych ciemnych salcesonów.Może tylko wyszedł zakaz sprzedaży w sklepie, wieprzowinę przywozą z ubojni do rzeźnika. Wystarczy zamówic , a na pewno Ci zostawi.
Do Intermarche mam jakieś 45 km, ale dobrze wiedzieć takie rzeczy. Muszę znaleźć inny sklep albo poczekać, aż w moim sprzedawczyni i dostawcy zmiękną ;) Będę ich dręczyć. Na wsi nie jest łatwo z zaopatrzeniem w takie frykasy. Trochę mnie uspokoiliście, ale tylko trochę, bo nie znasz dnia ani godziny, co Unia wymyśli.
Dzięki za zmianę płuc na płucka, rzeczywiście nie pomyślałam, że brzmi to jak handel organami :D
Moja mama przyniosła ze sklepu wiadomość, że niestety, już nie sprzedają płuc ani grasicy, ponieważ, zgodnie z jakimiś przepisami unijnymi, są to odpady i jako takie muszą być utylizowane. Wierzyć mi się nie chce! Słyszeliście coś?
Nie słyszałam.. ale muszę się dowiedziec, bo płuca to przysmak mojego Hektora..
U nas widziałam i to całkiem niedawno:)
Ja słyszałam, że taki zakaz jest w USA ale nie wiem czy to prawda.
hm,nie wiem skad to slyszalas,ale to nie prawda
Powiedział mi to mój tata i nie pamięta skąd to wie.
A od dawna taki zakaz jest, bo ja całkiem niedawno widziałem?
W Świętochłowicach przy Stawowej można było kupić w czwartki, gdy przywożą także świeżutkie, gorące, parujące jeszcze krypnioki, ale płucka można było dostać tylko spod lady, gdy się o nie wprost zapytało ekspedientkę
No to już ich nie będzie, jak kontrola to przeczyta. A nie boisz się tak spod lady?
a tam, nie martwię się o płucka, choć zupę znaną w poznańskiem pod nazwą "ślepe ryby" lubiłam gdy gotowała ją mama. Sama nie umiem, a mamy już nie ma.
Zresztą kupowali je ludzie przeważnie dla swoich pupilków by im "na czymś" kaszy nagotować. Ja kupiłam tylko raz na farsz do pierogów, ale czy to taka rewelacja? można je zastapić czymś innym
chociaż wyrzucanie podrobów uważam za marnotrawstwo, bo psiaki przecież chętnie zjedzą
a tam, nie martwię się o płucka, choć zupę znaną w poznańskiem
Pragnę sprostować "ślepe ryby" to zupa z pyrów. Zupa biedoty. Bez oczek dlatego pwnie "ślepe"pod nazwą "ślepe ryby" lubiłam gdy gotowała ją mama. Sama nie umiem, a
mamy już nie ma.Zresztą kupowali je ludzie przeważnie dla swoich
pupilków by im "na czymś" kaszy nagotować. Ja kupiłam tylko raz na
farsz do pierogów, ale czy to taka rewelacja? można je zastapić
czymś innymchociaż wyrzucanie podrobów uważam za marnotrawstwo, bo
psiaki przecież chętnie zjedzą
e tam, prostować nie trzeba, bo u nas w domu "ślepe ryby" to była kartoflanka właśnie, ale nagotowana na płuckach i była dosmaczana na słodko-kwaśno
e tam, prostować nie trzeba, bo u nas w domu "ślepe ryby" to była
Moja mama też taką zupę gotowała ale nazywała ją "kwasitko"kartoflanka właśnie, ale nagotowana na płuckach i była dosmaczana na
słodko-kwaśno
Nie tak dawno widziałam płucka w sklepie,chyba już w tym roku.
Nic nie znalazłem na ten temat.
Tylko ceny giełdowe.
http://www.portalspozywczy.pl/gielda/produkt/1416.html
Skoro handlują to i pewnie sprzedają?
Jeju, ja po przeczytaniu tytułu pomyślałam ze to jakaś nowa afera - wiecie, taka z narządami ludzkimi.
Dokładnie tak samo sobie pomyślałam.U mnie w domu zawsze mówiło się płucka.Pierogi robiło się zawsze z płuckami,nigdy z płucami.
U nas na płucka, mówiono dudki lub dudy.
Znam tę nazwę,ale teraz nasunęło mi się skojarzenie,że można kupić dudki za dutki
U nas duda to szyja drobiu (kury koguta, kurczaka)
Tak,i własnie w takich przypadkach używanie zdrobnień (co było niedawno tematem) jest jak najbardziej właściwe,skoro nabrały już innego znaczenia.Oczywiscie,że płuca i płucka to to samo,ale...inaczej się już kojarzy.A,.czy kupujemy uda,czy udka np z kurczaka?-ja proszę o udka.Podobnie "łapki" a nie "łapy".
Tu przypomniała mi sie zabawna anegdota,którą opowiedziała mi koleżanka.
"Wysłała" męża po zakupy,z listą,na której m.in.było napisane-cztery nóżki z kurczaka.Ten przyniósł cztery łapki,te małe,z pazurkami.Koleżanka oniemiała,gdy rozpakowała torbę.Małżonek powiedział,ze też coś mu nie pasowało,gdy sprzedawca (!,też mężczyzna),ważył mu je i pakował.Obaj nie kucharzą.
Ot.jak moźe różnie być tylko z powodu niejednoznacznego nazewnictwa.
Przepraszam autorkę za odbiegnięcie od tematu.
Zmieniłam w tytule, "płuca" na "płucka", co by nie było skojarzeń:) Mam nadzieję że autorka wątku, nie będzie miała mi tego za złe:)
Makusia-dobrze,że o tym napisałaś,bo nasze poprzednie wpisy straciłyby sens.
Nie mogą utylizować ponieważ dodają je do kaszanki, czarnego i różnych ciemnych salcesonów.Może tylko wyszedł zakaz sprzedaży w sklepie, wieprzowinę przywozą z ubojni do rzeźnika. Wystarczy zamówic , a na pewno Ci zostawi.
Witaj! w zeszłym tygodniu kupiłam płucka wieprzowe, nie słyszałam o zakazie ich sprzedaży.!
JA BEZ PROBLEMU mogę kupić płucka (CIELĘCE,wieprzowe) w dużych sklepach paczkowane lub w mniejszych na wagę ewentualnie na bazarku.
Kupuję psu podroby : serca , ozory , wątrobę ale płucka na tackach też są .W Intermarche są na 100% ,ale tam w różne dni rozbierają mięso .
Do Intermarche mam jakieś 45 km, ale dobrze wiedzieć takie rzeczy. Muszę znaleźć inny sklep albo poczekać, aż w moim sprzedawczyni i dostawcy zmiękną ;) Będę ich dręczyć. Na wsi nie jest łatwo z zaopatrzeniem w takie frykasy. Trochę mnie uspokoiliście, ale tylko trochę, bo nie znasz dnia ani godziny, co Unia wymyśli.
Dzięki za zmianę płuc na płucka, rzeczywiście nie pomyślałam, że brzmi to jak handel organami :D