Kupiłam ostatnio w jednym hipermarkecie warzywa, ale widać nie są pierwszej świeżości - taki problem z ekologiczną żywnością, że leży bo droga. A po czasie warzywa i owoce tracą na wartości. A ja potrzebuję dla dziecka.
Czy wierzycie, że ta żywność jest naprawdę EKO. Na jakie atesty patrzeć, czym się kierować?
Gdzie kupić taką żywność na terenie Śląska (jestem z Rudy Śląskiej).
Tak,poza tym z daleka od zakładów przemysłowych,ruchliwych dróg,torów kolejowych...Coraz mniej takich miejsc.Jak to jest w ekologicznych gospodarstwach nie powiem na pewno,ale kiedyś rozmawiałam z człowiekiem,który pracował w Niemczech w takim "ekologicznym"gospodarstwie.Zarzekał się,że właściciel "po cichu"podsypywał nawozy i stosował niedozwolone środki chemiczne.Nie było mnie przy tym,nie widziałam.Produkty z takich plantacji poddawane są podobno bardziej rygorystycznym badaniom,ale czy często i regularnie,też nie wiem.Czyli wymądrzyłam się inaczej-wg powiedzenia "wiem,że nic nie wiem'.Sama wolałabym kupować takie produkty.Mam ogródek,ale w naszym rejonie raczej nieekologiczny,a czść warzyw i tak muszę dokupić.
Zywność eko dla mnie nie istnieje ... Możesz mieć eko jeśli nabędziesz kawałek ziemi i pobawisz sie w .. ogrodnika ... Efekty mogą być mizerne ,, bo warzywa czesto potrzebują jakiej chemicznej ochrony przed chorobami ..
Mamo podawaj dziecku zywnośc jaką uda ci sie kupić ... Patrz na jakość .....( czesto stres w szkole małego dziecka jest bardziej grożny niż marchewka ze sklepu ) Pozdrawiam ... i nie zadręczaj sie eko produktami ... ! :)
Madziu owszem masz rację ale dziecku chcemy podawać warzywka często i nie kończy się na pojedynczej marchewce Według mnie jedynie własny ogródek !!!, poza tym nigdzie nie spotkasz czysto ekologicznych warzyw Ja mam niedaleko do takich niby ekologicznych upraw i .... ile tam chemii stosują to głowa boli Jak określić tą jakość?? organoleptycznie?? wzrokowo??? , co z tego że ładnie i świeżo wyglądają , skoro tablica Mendelejewa w składzie
Tiaaa..... ja też mam działke na wsi eko ... Do czasu jak sąsiad ... zielony groszek opryskiem poleciał .. i wiatr zawiał .. a potem drugi sąsiąd '' eko '' porzeczki spryskał na pleśń .... I po mojej ekologi ... heheheheheh Na miłość .. teraz dzieci eko mają wsuwać a za pare lat chipsów i coli nie odgonisz ... o Mc Donaldzie nie wspomnę .... :)
Ależ ja się nie zadręczam eko-produktami. Nie jestem zakręconą ekolożką (mimo, że studiowałam biologię). Natomiast trochę znam się na uprawch roślin transgenicznych - zajmowałam się genetyką - sama w ramach pracy magisterskiej traktowałam rośliny hormonami. Wiem dużo na ten temat i zanim zostałam biotechnologiem podobała mi się ta zabawa w Boga. Teraz nie jestem zwolennikiem grzebania w tym co stworzone. Nie chcę, żeby moje dziecko jadło to dziadostwo hipermarketowe - szprycowane, traktowane etylenem, a już zanim wyrośnie pryskane, a nawet w ziarenku traktowane chemią. Nie chcę dziecku dawać "wspomnienia po smaku truskawek" i tablicy Mendelejewa na talerzu.
Wiem, że to mojej Zosi nie minie, ale ona się teraz rozwija... więc jej komórki sie dzielą, a wiele substancji może wpłynąć na nieprawidłowe podziały. Wytworzone wadliwe nowe komórki, będą się dzielić dalej, tworząc kolejne grupy wadliwych. To może prowadzić do wielu schorzeń. Więc chcę wybrać jak najlepiej. Nie znam się na rolnictwie - nie wiem jakie są teraz wymogi żywności EKO, więc pytam. To poważna sprawa z tym co jemy... Stąd kolejne pokolenia będą coraz słabsze... niestety - ale na to składa się więcej czynników do wyjaśniania.
Nie wierzę . Mam na ogrodzie ekologiczne jabłonie , wszystkie jabłka robaczywe , parszywe , a w październiku można już wiaderm wynosić zgniłki . Marchew i pietruszka jak palce u ręki , ale u sąsiada jak ręka . Mamy znajomego w Tyrolu który posiada sady . Oni jabłka przechowywane w dwutlenku węgla sprzedają nawet po 2 latach .
Jako córka chłopa zgadzam sie w zupełności .....:) Nie wariujemy z tym eko dla ... dzieckowatych ...bo wrócimy do pieluszek tetrowych gotowanych w płatkach mydlanych w kotle cynkowanym ! I dziecka zamiast we wiodących pieknie pachnących '' dzieckowatych '' liniach kosmetycznych .. zaczniemy myć w ryglielu '' Szarego Jelenia .. '' Niestety co pokolenie to słabsze ...mniej odporne fizycznie i psychicznie .. Gruszka czy pietruszka ... nie da odoprnosci na fizjologiczne przypadłosci ....::))
Megi,tu nie zgadzam sie z Tobą w dużym stopniu.Znam wiele osób,które myją się w Szarym Jeleniu,używają naturalnych kosmetyków-niektórzy z konieczności,inni z wyboru.Co do pieluch,wchodzą powoli w modę pieluchy materiałowe,wielowarstwowe,z bawełnianymii wkładkami-do prania,a niektórzy wracają do zwykłych,tetrowych,a uzywanie kotłów cynkowych wynikało z ludzkiej niewiedzy na temat jego szkodliwości. Powrót do natury jest zdrową "modą",a nie zacofaniem.Co prawda nie użyłaś takiego określenia,ale wydżwięk Twoich słów nasuwa takie skojarzenia. Tez jestem "córką chłopa";nie mam w tej chwili hektarów,ale kilka arów i gospodarzę na nich,używając jak najmniej chemii.Jest naprawdę wiele środków naturalnych,które są stosowane w celu nawożenia roślin,ich pielęgnacji,walce z chorobami czy szkodnikami.Czasem "ratuję się "chemią"kupną,ale też szukam środków naturalnych (takie są już produkowane).Niestety,ale to prawdziwy slogan,że "jesteśmy tym,co jemy",podobnie prawdziwe jest przysłowie "Zła kuchnia jest najdroższą apteką".
Wiesz Jolu kazdy ma prawo wyboru ... jaki styl zycia wybierze .. co położy na talerzu ,,, Jak rozparwi sie z mszycami ..i w czym sie umyje ,,,,, Mam też swoją linie kosmetyków .. inne mnie uczulają ... Jeśli ktoś wybierze płatki mydlane i Szarego Jelenia ... jego swięty wybór .. Ja stosuje i bede stosowała detergenty ... Kuchnia moja jest ''normalna '' jemy wszystko na co mamy ochotę ... A kazdy z nas eko czy mniej eko ... spotka sie z lekarzem , chorobą i apteką ...
Ja też nie jestem bardzo "eko"-pewnie z wygodnictwa,no i dostępności chemii,ale chyba teraz bardziej uważam na to,co kupuję.Detergenty stosuję również.(Co do Jelenia,znam dwie osoby,które uczula prawie wszystko oprócz niego.) Nie jestem i nie będę ortodoksyjna w tym temacie,ale tam,gdzie mogę bez wielkich nakładów pracy i pieniędzy unikać chemii,to jej unikam.Wszyscy chorujemy,ale część chorób wynika ze złej diety.
Zależy,na jaką skalę.Dla siebie możesz uprawiać bardziej ekologicznie.Jeśli chodzi o opryski,są różne,ekologiczne również.Naawet gdy stosujemy "chemię",mamy nad tym kontrolę,czyli możemy jej nie nadużywać.
Mam ogródek od 37 lat w Bytomiu. Moje dzieci też jadły z ogródka wszystkie warzywa i owoce. Ale czy to było < EKO? > raczej nie!! niczym nie pryskałam , ale 750 metrów od ogródka jest kopalnia, a za płotem około 250 metrów jest hałda . Dzieci już dorosłe i nigdy na nic nie chorowały. Wnuczki też wyrosły na ogródkowych warzywach i owocach. pozdrawiam.:)
No, ja też nie szaleję z ekologią.. niby to miieszkam na wsi, ale większość ludzi zajmuje się zbożem, czy uprawą ziemniaków, pozostałe warzywka to tylko w niewielkich warzywniakach na własne potrzeby. W żywność EKO nie wierzę, mój znajomy dostarczający marchew dla bobowity także nawozi pola -nie tyle co zwykłe uprawy, ale jednak, a dla siebie nawozu nie używa.. Do sklepów z ekologiczną żywnością nie mam dostępu, do najbliższego dużego marketu, ktory by taka oferował ok 30 km.. wiec co mam robić? Dzieci jedzą to co kupię w zwykłym warzywniaku, jedynie latem niektóre warzywka mam z własnego ogródka.. Maluchy rosną zdrowe i silne:) Jedyne co mi powiedział ów wymieniony wyżej znajomy to to by nie wybierać dorodnych i zdrowych warzyw.. jeśli marchew, czy jabłuszko to z robakiem:) robaka, czy skazę się wykroi, a pewność że takie warzywko jest ekologiczne jest napewno większa:)
Sama mieszkam na wsi i wiem co ludzie potrafią robić , aby sprzedać warzywa lub owoce.Jeśli chcesz choć trochę zdrowsze kupić , to radzę wybierać nie płukane ,Nie chcę pisać w czym się płuka warzywa ,ale brudne bardzo trudno sprzedać.Co do ekologicznych upraw , to czasem eko kończy się w nocy gdy nikt nie widzi.
Hm a ja pracowałam w ekologi zajmowałam sie aby produkty były z upraw eko ale powiem szczerze ze wielu rolników oszukiwało mieli certyfikaty ale co z tego jak pryskali i po takiej mieszaninie od kilkunastu rolników warzyw nie było mozliwości dojsc od którego przyszedł surowiec nie eko ,a kusi rolników cena jest na produkty eko zawsze wyższa. Jak kurz prazerobilismy takie warzywa to zawsze się sprawdza szy nie przekracza norm eko - inaczej klient tez by takiej partii surowca od nas nie odebrał wiec raczej jak jest znaczek eko to musi być eko przynajmniej ja tak uważam i w mojej firmie tak było
Kupiłam ostatnio w jednym hipermarkecie warzywa, ale widać nie są pierwszej świeżości - taki problem z ekologiczną żywnością, że leży bo droga. A po czasie warzywa i owoce tracą na wartości. A ja potrzebuję dla dziecka.
Dobrze jest miec babcie na wsi, ktora ma jedna krowke, kilka kur i maly ogrodek z warzywami..
Tak,poza tym z daleka od zakładów przemysłowych,ruchliwych dróg,torów kolejowych...Coraz mniej takich miejsc.Jak to jest w ekologicznych gospodarstwach nie powiem na pewno,ale kiedyś rozmawiałam z człowiekiem,który pracował w Niemczech w takim "ekologicznym"gospodarstwie.Zarzekał się,że właściciel "po cichu"podsypywał nawozy i stosował niedozwolone środki chemiczne.Nie było mnie przy tym,nie widziałam.Produkty z takich plantacji poddawane są podobno bardziej rygorystycznym badaniom,ale czy często i regularnie,też nie wiem.Czyli wymądrzyłam się inaczej-wg powiedzenia "wiem,że nic nie wiem'.Sama wolałabym kupować takie produkty.Mam ogródek,ale w naszym rejonie raczej nieekologiczny,a czść warzyw i tak muszę dokupić.
Zywność eko dla mnie nie istnieje ...
Możesz mieć eko jeśli nabędziesz kawałek ziemi i pobawisz sie w .. ogrodnika ...
Efekty mogą być mizerne ,, bo warzywa czesto potrzebują jakiej chemicznej ochrony przed chorobami ..
Mamo podawaj dziecku zywnośc jaką uda ci sie kupić ...
Patrz na jakość .....( czesto stres w szkole małego dziecka jest bardziej grożny niż marchewka ze sklepu )
Pozdrawiam ... i nie zadręczaj sie eko produktami ... ! :)
Madziu owszem masz rację ale dziecku chcemy podawać warzywka
często i nie kończy się na pojedynczej marchewce
Według mnie jedynie własny ogródek !!!, poza tym nigdzie nie spotkasz
czysto ekologicznych warzyw
Ja mam niedaleko do takich niby ekologicznych upraw i .... ile tam chemii
stosują to głowa boli
Jak określić tą jakość?? organoleptycznie?? wzrokowo??? , co z tego że ładnie i świeżo
wyglądają , skoro tablica Mendelejewa w składzie
ja mam rodziców z własnym gospodarstwem rolnym więc mam wszystko eko :))))
Tiaaa..... ja też mam działke na wsi eko ...
Do czasu jak sąsiad ... zielony groszek opryskiem poleciał .. i wiatr zawiał ..
a potem drugi sąsiąd '' eko '' porzeczki spryskał na pleśń ....
I po mojej ekologi ... heheheheheh
Na miłość .. teraz dzieci eko mają wsuwać a za pare lat chipsów i coli nie odgonisz ...
o Mc Donaldzie nie wspomnę .... :)
Madziu ale dopóki nie atakują Mc Donaldów to trzeba je chronić
Ależ ja się nie zadręczam eko-produktami. Nie jestem zakręconą ekolożką (mimo, że studiowałam biologię). Natomiast trochę znam się na uprawch roślin transgenicznych - zajmowałam się genetyką - sama w ramach pracy magisterskiej traktowałam rośliny hormonami. Wiem dużo na ten temat i zanim zostałam biotechnologiem podobała mi się ta zabawa w Boga. Teraz nie jestem zwolennikiem grzebania w tym co stworzone. Nie chcę, żeby moje dziecko jadło to dziadostwo hipermarketowe - szprycowane, traktowane etylenem, a już zanim wyrośnie pryskane, a nawet w ziarenku traktowane chemią. Nie chcę dziecku dawać "wspomnienia po smaku truskawek" i tablicy Mendelejewa na talerzu.
Nie wierzę . Mam na ogrodzie ekologiczne jabłonie , wszystkie jabłka robaczywe , parszywe , a w październiku można już wiaderm wynosić zgniłki . Marchew i pietruszka jak palce u ręki , ale u sąsiada jak ręka . Mamy znajomego w Tyrolu który posiada sady . Oni jabłka przechowywane w dwutlenku węgla sprzedają nawet po 2 latach .
Jako córka chłopa zgadzam sie w zupełności .....:)
Nie wariujemy z tym eko dla ... dzieckowatych ...bo wrócimy do pieluszek tetrowych gotowanych w płatkach mydlanych w kotle cynkowanym !
I dziecka zamiast we wiodących pieknie pachnących '' dzieckowatych '' liniach kosmetycznych ..
zaczniemy myć w ryglielu '' Szarego Jelenia .. ''
Niestety co pokolenie to słabsze ...mniej odporne fizycznie i psychicznie ..
Gruszka czy pietruszka ... nie da odoprnosci na fizjologiczne przypadłosci ....::))
Megi,tu nie zgadzam sie z Tobą w dużym stopniu.Znam wiele osób,które myją się w Szarym Jeleniu,używają naturalnych kosmetyków-niektórzy z konieczności,inni z wyboru.Co do pieluch,wchodzą powoli w modę pieluchy materiałowe,wielowarstwowe,z bawełnianymii wkładkami-do prania,a niektórzy wracają do zwykłych,tetrowych,a uzywanie kotłów cynkowych wynikało z ludzkiej niewiedzy na temat jego szkodliwości.
Powrót do natury jest zdrową "modą",a nie zacofaniem.Co prawda nie użyłaś takiego określenia,ale wydżwięk Twoich słów nasuwa takie skojarzenia.
Tez jestem "córką chłopa";nie mam w tej chwili hektarów,ale kilka arów i gospodarzę na nich,używając jak najmniej chemii.Jest naprawdę wiele środków naturalnych,które są stosowane w celu nawożenia roślin,ich pielęgnacji,walce z chorobami czy szkodnikami.Czasem "ratuję się "chemią"kupną,ale też szukam środków naturalnych (takie są już produkowane).Niestety,ale to prawdziwy slogan,że "jesteśmy tym,co jemy",podobnie prawdziwe jest przysłowie "Zła kuchnia jest najdroższą apteką".
Wiesz Jolu kazdy ma prawo wyboru ... jaki styl zycia wybierze .. co położy na talerzu ,,,
Jak rozparwi sie z mszycami ..i w czym sie umyje ,,,,,
Mam też swoją linie kosmetyków .. inne mnie uczulają ...
Jeśli ktoś wybierze płatki mydlane i Szarego Jelenia ... jego swięty wybór ..
Ja stosuje i bede stosowała detergenty ...
Kuchnia moja jest ''normalna '' jemy wszystko na co mamy ochotę ...
A kazdy z nas eko czy mniej eko ... spotka sie z lekarzem , chorobą i apteką ...
Ja też nie jestem bardzo "eko"-pewnie z wygodnictwa,no i dostępności chemii,ale chyba teraz bardziej uważam na to,co kupuję.Detergenty stosuję również.(Co do Jelenia,znam dwie osoby,które uczula prawie wszystko oprócz niego.) Nie jestem i nie będę ortodoksyjna w tym temacie,ale tam,gdzie mogę bez wielkich nakładów pracy i pieniędzy unikać chemii,to jej unikam.Wszyscy chorujemy,ale część chorób wynika ze złej diety.
Swietnie .... Joluś ... !! Podpisuje się pod tym dwoma łapakami .. ::))
Jak nie opryskasz to niewiele albo nic nie zbierzesz:(
Zależy,na jaką skalę.Dla siebie możesz uprawiać bardziej ekologicznie.Jeśli chodzi o opryski,są różne,ekologiczne również.Naawet gdy stosujemy "chemię",mamy nad tym kontrolę,czyli możemy jej nie nadużywać.
Mam ogródek od 37 lat w Bytomiu. Moje dzieci też jadły z ogródka wszystkie warzywa i owoce. Ale czy to było < EKO? > raczej nie!! niczym nie pryskałam , ale 750 metrów od ogródka jest kopalnia, a za płotem około 250 metrów jest hałda . Dzieci już dorosłe i nigdy na nic nie chorowały. Wnuczki też wyrosły na ogródkowych warzywach i owocach. pozdrawiam.:)
No, ja też nie szaleję z ekologią.. niby to miieszkam na wsi, ale większość ludzi zajmuje się zbożem, czy uprawą ziemniaków, pozostałe warzywka to tylko w niewielkich warzywniakach na własne potrzeby.
W żywność EKO nie wierzę, mój znajomy dostarczający marchew dla bobowity także nawozi pola -nie tyle co zwykłe uprawy, ale jednak, a dla siebie nawozu nie używa..
Do sklepów z ekologiczną żywnością nie mam dostępu, do najbliższego dużego marketu, ktory by taka oferował ok 30 km.. wiec co mam robić? Dzieci jedzą to co kupię w zwykłym warzywniaku, jedynie latem niektóre warzywka mam z własnego ogródka.. Maluchy rosną zdrowe i silne:)
Jedyne co mi powiedział ów wymieniony wyżej znajomy to to by nie wybierać dorodnych i zdrowych warzyw.. jeśli marchew, czy jabłuszko to z robakiem:) robaka, czy skazę się wykroi, a pewność że takie warzywko jest ekologiczne jest napewno większa:)
Sama mieszkam na wsi i wiem co ludzie potrafią robić , aby sprzedać warzywa lub owoce.Jeśli chcesz choć trochę zdrowsze kupić , to radzę wybierać nie płukane ,Nie chcę pisać w czym się płuka warzywa ,ale brudne bardzo trudno sprzedać.Co do ekologicznych upraw , to czasem eko kończy się w nocy gdy nikt nie widzi.
Hm a ja pracowałam w ekologi zajmowałam sie aby produkty były z upraw eko ale powiem szczerze ze wielu rolników oszukiwało mieli certyfikaty ale co z tego jak pryskali i po takiej mieszaninie od kilkunastu rolników warzyw nie było mozliwości dojsc od którego przyszedł surowiec nie eko ,a kusi rolników cena jest na produkty eko zawsze wyższa. Jak kurz prazerobilismy takie warzywa to zawsze się sprawdza szy nie przekracza norm eko - inaczej klient tez by takiej partii surowca od nas nie odebrał wiec raczej jak jest znaczek eko to musi być eko przynajmniej ja tak uważam i w mojej firmie tak było
Zapraszam do przepisu: Dania dla niemowląt po 4 miesiącu
Już skorzystałam z zaproszenia-podrzucę koleżance,bo moje wnusie ( a tym bardziej dzieci) już wyrosły z tych dań.
Znalazłam fajną strone przez facebooka i się dzielę, myślę, że do tego wątku jak znalazł, bo wszystko na temat zdrowego żywienia: