Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad rozpisaniem planu dnia dzieci (4 i 2 latka). Starsza córka zaczyna sie buntować, krzyczeć i tupać :/ dlatego pomyślałam o takim planie. Może to by pomogło taki stały rytm dnia. MAcie może takie plany rozpisane? Jak się sprawdzają?
U mnie tez nie ma planu, ale obiadek punkt 12:30. Wcześniej spacerek, po południu drugi spacerek, bajka o tej samej porze, wizyta u babci też o stałej porze, mycie także :) Ważne żeby dzieciom pasowało...bo jak ustalisz obiad o 12 a one nie są wtedy głodne, bo zwykle jedzą ok. 14 to będzie kicha i jeszcze większy bunt.
A na krzyki i tupanie to ja wychodzę z pokoju i zostawiam złośnicę samą. I mówię, że porozmawiamy jak się uspokoi. I nie ma mowy, żeby coś w ten sposób wymusiła, bo nie godzę sie i nie idę na kompromisy, dopóki nie ma spokoju. Twardy ze mnie zawodnik, hihi.
Ja nie jestem zwolenniczką planu dnia bo u mnie to różnie bywa pewnie są czynności, które są zawsze tak samo choćby spanie zawsze o 20 do łóżeczek, ale i to w wyjątkowych sytuacjach może ulec zmianie. Obiad jest tak między 13 a 14 bo to zależy od tego czy i o której jemy śniadanie co jemy i co robimy bo czasem bo bardzo sytym śnadanku nie chce się jeść. Plan dnia jeśli już to tak orientacyjnie. Ważne jest też czy dzieci chodzą do przedszkola bo tam mają już wyuczony rytm i warto to praktykować w domu.
co do planu to nigdy go nie robiłam ale zawsze były stałe reguły jak choćby kolacja wieczorna toaleta i spanie co do samego dnia to nie bo bywa różnie a co do tupania to ja u swojej zignorowałam spróbowała ze trzy razy rzuciła się na podłogę udawała że nic nie słyszę i nie widzę zajełam się zwykłymi czynnościami za każdym razem przechodziło jej po około 5 minutach ponieważ nic tym nie uzyskała po prostu przestała próbować to było jak miała jakieś 3-4 latka, teraz ma 6 i jak próbuje się buntować krzykiem mówię że ma iść do swojego pokoju przmyśleć sytuację i przyjść do mnie później i to samo powiedzieć spokojnie. Trzaaska wówczas drzwiami wykrzykując mama ty jesteś dziwna i po kilku minutach wychodzi spokojnie mówi co chciała i dlaczego a ja jej odpowiadam czy może to dostać lub zrobić a jak nie to dlaczego i jest już dobrze pewnie i to jej przejdzie
u mnie najgorszym problemem jest to że po urodzeniu córki mam straszny dzieciowstręt wszystkie małe dzieci to dla mnie takie kosmiczne brudne śliniące się potworki, które trzeba omijać z daleka i robić wszystko aby się nie zbliżyły w związku z tym też nie bardzo umiem bawić się z własnym dzickiem tzn wchodzą w grę tylko dojrzalsze zabawy typu gry, puzle, karty, książki żadne takie zabawy laleczkami czy kucykami ale to też starałam się jej wytłumaczyć i nadrabiam tym że staram się jej zawsze zapewnić towarzystwo koleżanek
Nie jestem jakoś specjalnie super doświadczoną mamą (jedno dziecko w wieku szkolnym drugie 4 m-ce) ale mogę potwierdzić z całą pewnością, że taki plan u mnie przy starszym dziecku (kiedy chodziło jeszcze do przedszkola) bardzo się sprawdził. Były stałe godziny posiłków, snu, był czas na zabawę i porządkowanie swoich zabawek. Taki "poukładany"dzień (swego rodzaju rytułał) pozwala dziecku lepiej zrozumieć otaczający go świat i zrozumieć wiele rzeczy. Wiem jedno i pewnie nic nowego nie powiem ale.... w wychowywaniu takiego malucha najważniejsza jest konsekwencja przez duże K - "przetestowane" na własnych dzieciach
Od jakiegoś czasu zastanawiam sie nad rozpisaniem planu dnia dzieci (4 i 2 latka). Starsza córka zaczyna sie buntować, krzyczeć i tupać :/ dlatego pomyślałam o takim planie. Może to by pomogło taki stały rytm dnia. MAcie może takie plany rozpisane? Jak się sprawdzają?
Ja niby nie robiłam planu dnia ale zawsze robimy wszystko o stałych porach (jedzenie, spanie)
U mnie tez nie ma planu, ale obiadek punkt 12:30. Wcześniej spacerek, po południu drugi spacerek, bajka o tej samej porze, wizyta u babci też o stałej porze, mycie także :) Ważne żeby dzieciom pasowało...bo jak ustalisz obiad o 12 a one nie są wtedy głodne, bo zwykle jedzą ok. 14 to będzie kicha i jeszcze większy bunt.
A na krzyki i tupanie to ja wychodzę z pokoju i zostawiam złośnicę samą. I mówię, że porozmawiamy jak się uspokoi. I nie ma mowy, żeby coś w ten sposób wymusiła, bo nie godzę sie i nie idę na kompromisy, dopóki nie ma spokoju. Twardy ze mnie zawodnik, hihi.
Ja nie jestem zwolenniczką planu dnia bo u mnie to różnie bywa pewnie są czynności, które są zawsze tak samo choćby spanie zawsze o 20 do łóżeczek, ale i to w wyjątkowych sytuacjach może ulec zmianie. Obiad jest tak między 13 a 14 bo to zależy od tego czy i o której jemy śniadanie co jemy i co robimy bo czasem bo bardzo sytym śnadanku nie chce się jeść. Plan dnia jeśli już to tak orientacyjnie. Ważne jest też czy dzieci chodzą do przedszkola bo tam mają już wyuczony rytm i warto to praktykować w domu.
co do planu to nigdy go nie robiłam ale zawsze były stałe reguły jak choćby kolacja wieczorna toaleta i spanie co do samego dnia to nie bo bywa różnie a co do tupania to ja u swojej zignorowałam spróbowała ze trzy razy rzuciła się na podłogę udawała że nic nie słyszę i nie widzę zajełam się zwykłymi czynnościami za każdym razem przechodziło jej po około 5 minutach ponieważ nic tym nie uzyskała po prostu przestała próbować to było jak miała jakieś 3-4 latka,
teraz ma 6 i jak próbuje się buntować krzykiem mówię że ma iść do swojego pokoju przmyśleć sytuację i przyjść do mnie później i to samo powiedzieć spokojnie. Trzaaska wówczas drzwiami wykrzykując mama ty jesteś dziwna i po kilku minutach wychodzi spokojnie mówi co chciała i dlaczego a ja jej odpowiadam czy może to dostać lub zrobić a jak nie to dlaczego i jest już dobrze pewnie i to jej przejdzie
u mnie najgorszym problemem jest to że po urodzeniu córki mam straszny dzieciowstręt wszystkie małe dzieci to dla mnie takie kosmiczne brudne śliniące się potworki, które trzeba omijać z daleka i robić wszystko aby się nie zbliżyły w związku z tym też nie bardzo umiem bawić się z własnym dzickiem tzn wchodzą w grę tylko dojrzalsze zabawy typu gry, puzle, karty, książki żadne takie zabawy laleczkami czy kucykami ale to też starałam się jej wytłumaczyć i nadrabiam tym że staram się jej zawsze zapewnić towarzystwo koleżanek
Nie jestem jakoś specjalnie super doświadczoną mamą (jedno dziecko w wieku szkolnym drugie 4 m-ce) ale mogę potwierdzić z całą pewnością, że taki plan u mnie przy starszym dziecku (kiedy chodziło jeszcze do przedszkola) bardzo się sprawdził. Były stałe godziny posiłków, snu, był czas na zabawę i porządkowanie swoich zabawek. Taki "poukładany"dzień (swego rodzaju rytułał) pozwala dziecku lepiej zrozumieć otaczający go świat i zrozumieć wiele rzeczy. Wiem jedno i pewnie nic nowego nie powiem ale.... w wychowywaniu takiego malucha najważniejsza jest konsekwencja przez duże K - "przetestowane" na własnych dzieciach