To było za czasów mojego liceum ( rok 80-ty). Poszłyśmy z całą klasą na wagary ( chodziłam do żeńskiej klasy). Póżniej musiałyśmy przyjść w wolną sobotę żeby sprzątać ulice miasteczka , wktórym było moje liceum. Każda musiała przynieść miotełkę , łopatę, grabki itp. Jakiż to był wstyd kiedy jechałam w autobusie z jakąś miotłą ( byłam dojeżdżająca).Od tego czasu skutecznie wyleczono nas z wagarów...jest co wspominać hihihi
witajcie pamiętam jak w technikum miałam nauczycielke rodowitą rusycystkę (ostra,nie było ucznia ,który nie umiał lekcji)i ona twierdziła,że uczeń bez wagarów to nie uczeń tylko d.....Więc stosując sie do jej porad nie było ucznia ,który w tym dniu nie zwiałby z lekcji.Natomiast teraz kiedy pytam sie 14-latki ,córci czy uciekają to nie ,bo straszą,że policja w dniu dzisiejszym będzie łapać.Pierwszy moment zaczęłam się śmiać .Nie wiadomo czy cieszyć się,że uczniowie przykładnie idą do szkoły,czy żal,ze coś powoli zanika.A z drugiej strony próbuje sobie wyobrazić tą policję w dniu dzisiejszym i co? telefon do mamusi ,,Pani córka w dniu wagarowicza wałęsała się po ulicach?"
U mnie zwiali dzisiaj (tzn syna klasa). Ale oni - jeżeli idzie o takie akcje to są zgrani..Idą w 100% składzie Co prawda do 12.20 byli "zablokowani" - bo szatnia kurtek nie wydawała. Przez dwie pierwsze godziny była rewia, w tym roku słaba, bo niewielu było przebranych.
Syn był za panią wiosnę... Zacznę od góry: zielony kapelutek zielony biustonosz na ciało na to rozpięta bluzka w leciutkim zielonym, zawiązana w supeł, z pępkiem na wierzchu zielona spódnica - moja, jeszcze z liceum (to z tych materiałów, na których ząb czasu się nei odciska - hehehe) - bardzo ją lubiłam i jakoś zalega w szafie- nie zajmuje wiele miejsca..ehh te sentymenty białe skarpety frotte sandały.
Za moich czasów nie zwiewało się z lekcji - nie było takiej mody. Tylko lekcje były luźniejsze, na zasadzie kabaretu - prowadzili je uczniowe. Szkoła, na co dzień szara (nakazane kolory strojów) - w ten dzień przypominała egzotyczną papugę. A klub turystyczny zawsze miał rajd - co roku szliśmy topić marzannę...A potem ognisko z kiełbaskamiMowa o liceum - bo w podstawówce nie było czegoś takiego jak pierwszy dzień wiosny
w podstawówce zawsze się przebieraliśmy była szkolna parada po osiedlu i wybór najciekawiej przebranej osoby zaś w średniej wagary zazwyczaj jakiś park, kino itp
Dzień Wagarowicza jak go wspominacie ?
Świetnie , w podkolanówkach ( było bardzo ciepło ) . uciekieliśmy przez okno do lasku brzozowego , później bardziej nas straszy ci co nie uciekli
To było za czasów mojego liceum ( rok 80-ty). Poszłyśmy z całą klasą na wagary ( chodziłam do żeńskiej klasy). Póżniej musiałyśmy przyjść w wolną sobotę żeby sprzątać ulice miasteczka , wktórym było moje liceum. Każda musiała przynieść miotełkę , łopatę, grabki itp. Jakiż to był wstyd kiedy jechałam w autobusie z jakąś miotłą ( byłam dojeżdżająca).Od tego czasu skutecznie wyleczono nas z wagarów...jest co wspominać hihihi
witajcie pamiętam jak w technikum miałam nauczycielke rodowitą rusycystkę (ostra,nie było ucznia ,który nie umiał lekcji)i ona twierdziła,że uczeń bez wagarów to nie uczeń tylko d.....Więc stosując sie do jej porad nie było ucznia ,który w tym dniu nie zwiałby z lekcji.Natomiast teraz kiedy pytam sie 14-latki ,córci czy uciekają to nie ,bo straszą,że policja w dniu dzisiejszym będzie łapać.Pierwszy moment zaczęłam się śmiać .Nie wiadomo czy cieszyć się,że uczniowie przykładnie idą do szkoły,czy żal,ze coś powoli zanika.A z drugiej strony próbuje sobie wyobrazić tą policję w dniu dzisiejszym i co? telefon do mamusi
,,Pani córka w dniu wagarowicza wałęsała się po ulicach?"
Bardzo często widuję w parkach, czy w pobliżu szkół samochody "patroli szkolnych". Generalnie jestem za, ale dziś mam nadzieją , troszkę oślepną,
U mnie zwiali dzisiaj (tzn syna klasa). Ale oni - jeżeli idzie o takie akcje to są zgrani..Idą w 100% składzie
Co prawda do 12.20 byli "zablokowani" - bo szatnia kurtek nie wydawała.
Przez dwie pierwsze godziny była rewia, w tym roku słaba, bo niewielu było przebranych.
Syn był za panią wiosnę...
Zacznę od góry:
zielony kapelutek
zielony biustonosz na ciało
na to rozpięta bluzka w leciutkim zielonym, zawiązana w supeł, z pępkiem na wierzchu
zielona spódnica - moja, jeszcze z liceum (to z tych materiałów, na których ząb czasu się nei odciska - hehehe) - bardzo ją lubiłam i jakoś zalega w szafie- nie zajmuje wiele miejsca..ehh te sentymenty
białe skarpety frotte
sandały.
Za moich czasów nie zwiewało się z lekcji - nie było takiej mody. Tylko lekcje były luźniejsze, na zasadzie kabaretu - prowadzili je uczniowe. Szkoła, na co dzień szara (nakazane kolory strojów) - w ten dzień przypominała egzotyczną papugę.
A klub turystyczny zawsze miał rajd - co roku szliśmy topić marzannę...A potem ognisko z kiełbaskamiMowa o liceum - bo w podstawówce nie było czegoś takiego jak pierwszy dzień wiosny
w podstawówce zawsze się przebieraliśmy była szkolna parada po osiedlu i wybór najciekawiej przebranej osoby zaś w średniej wagary zazwyczaj jakiś park, kino itp