Witam. Zastanawiam się nad pewną sprawą. Co myślicie o osobach które biegają, w parku lub po osiedlu.
Ja osobiście zazdroszcze im motywacji, że ubierają buty, wode w ręke i biegną. Raz, dwa lub codziennie.
A czy ktoś z was biega? Z doświadczenia wiem, że raz lub dwa wyjde pobiegać a potem już wynajduje wymówki. Trzeba zająć się domem i rodziną, ale... . Właśnie a co Wy o tym myślicie?
Zawsze byłam pełna podziwu dla tych biegających. Od miesiąca sama zaczęłam razem z mężem biegać. Staramy się aby codziennie przebiec te 3 km. Na początku było ciężko a teraz już jest dobrze:) Ostatnio soboty i niedziele wypadały nam bez biegania bo mąz siedzi do wieczora na uczelni a mi samej jakoś tak smutno się biega:) A co do tego że trzeba się zając domem i rodziną to wiadomo czasem jest ciężko to wszystko pogodzić. Dlatego dopiero teraz zdecydowaliśmy się biegać. Dzieci już nam podrosły i mogą te pół godzinki zostać same. Gdy zrobi się cieplej dzieci będą z mani jeździć na rowerach . Dodam jeszcze że "zaraziliśmy" już dwie osoby tym bieganiem. Pozdrawiam.
wiele lat temu biegałam okrągły rok przez około 2-3 lata no chyba że lał ulewny deszcz to sobie odpuszczałam, czasem za tym tęsknię ale jakoś nie mogę się zebrać może dziś potrzebowałabym towarzystwa. Nie powiem jednak że zupełnie się zapuściłam bo trzy razy w tygodniu biegam w domu na steperze około 40-60 minut do tego brzuszki i parę ćwiczeń aerobowych i czasami z sąsiadkami wychodzimy na wieczorną randkę z kijkami (nordic) kiedy dzieciarnia już ogarnięta jednak tu nie ma regularności bo z 4 muszą się zebrać conajmniej dwie a to czasami trudne.
ktoś mógłby powiedzieć że skoro ćwiczę w domu to dlaczego nie będę regularnie chodzić na siłownie itp. - wiem że nie będę robię tyle rzeczy na raz że waż na jest dla mnie każda minuta życia rytułał trzy razy w tygodniu współgra z naturą ćwiczę zawsze w dniu kiedy rano dnia następnego musiałabym umyć włosy, po treningu cała ociekam potem więc później jest wanna i różne zabiegi pielęgnacyjne dzięki czemu i wtej kwestii zachowuję regularność a tak zawsze coś piling, maska na ciało, pedicure, manicure, depilacja zawsze jest coś do zrobienia. A robię to wszystko słuchając w łazience ulubionej muzyki lub w salonie oględając ulubiony film lub program w telewizji czyli znów dwie rzeczy na raz a więc wykorzystanie czasu na maksa a później już taka zadowolona z siebie siadam w fotelu z ulubionym likierkiem lub nalewką i jestem w siódmym niebie a to przecież dopiero wieczór.......
Podobno sport to wentylek emocji :) Kiedyś wspinałam się dużo, jeździłam na rowerze, biegałam. Przy dziecku teraz zostało mi tylko bieganie. Ja po sporcie czuję się znacznie lepiej. Pełna życia, energii i optymizmu! Taka odnowa biologiczna też dużo daje. Człowiek świeży i pachnący zadowolony jest. Przy dziecku jest to trudne. Czasem czuję się taka ostatnia flądra wypluta (i dosłownie opluta) na maksa, drepcząc po domu w wyciagniętej koszulce i fryzurze ala piorun w rabarbar :):)
z tą fryzurą to racja chociaż ja zawsze kucyk a w tym tygodniu z racji koszmarnego wirusa który mnie dopadł i antybiotyku zaniechałam jakikolwiek upiększeń i dziś pierwszy raz od piatku umyłam włosy bo już błyszczeć zaczynały w związku z powyższym musiałam i ćwiczenia odpuścić. Dziś ostatnia dawka leku dam sobie odpocząć i od poniedziałku wracam do mojego grafiku ćwiczeń
Dziewczyny ja Was podziwiam z tym bieganiem. Ja biegać nie potrafię i nie o same bieganie mi chodzi tylko oddychanie przy tym. Swego czasu będąc w senatrium z synkiem uczyłam się nawet oddychać właświe ale wszystko trafia jak biegam. Nie o kondycję tu chodzi bo pływam wyczynowo jak strzała i nie mam problemu z ddychaniem. Pewnie przez to że pewne ruchy wykonuję regularnie w tym samym rytmie a biegając nie. Ja nie przebiegne 50 m czuję się jakbym się udusić miała własnym powietrzem. Zastanawiałam się może czy nie iśc z tym do lekarza, że może ze mną coś nie tak. Gdy jeżdże na rowerze czasem się zasapie jadąc pod górę ale nie czuję się tak jak wtedy gdy biegam. Jakby t wyjaśnić mam kontrolę nad tym zasapanie a biegaąc nie. Kiedyś biegałam ardzo dawno temu i nic takieg mi się nie działo.
3. Biegniesz STAŁYM tempem, przy którym możesz rozmawiać z koleżanką - nie szybciej bo się zasapiesz
4. Za szybkie bieganie na początku doprowadza do sapki - organizm przełącza się na oddychanie beztlenowe i się przegrzewa - stąd ten efekt
5. Najlepiej biega się z pulsometrem. Pulsometr po pulsie poznaje czy biegniesz za szybko, czy za wolno i kontroluje to dając sygnał dźwiękowy. Można biegać w zakresie 70% - najlepsze spalanie to właśnie trucht.
6. Nie ubieraj się zbyt ciepło, to też doprowadza do przegrzania organizmu.
7. Biega się przed jedzeniem, albo kilka godzin po jedzeniu.
8. Nie od razu Kraków zbudowano! Biegniesz... zasapiesz się to chwilę odpoczywasz, wyrównujesz tętno i oddech i dalej biegniesz. Ważne, żeby się nie poddawać. Jak po pierwszej ciąży mając 25 kg nadwagi zaczęłam biegać to czułam się jak biegnąca wielka galareta i sapkę dostawałam po 200 m biegu, czułam się fatalnie i podłamana. Potem było coraz lepiej.
Madziu dziękuje :) Spróbuje. Dziś rano właśnie próbowałam na czczo i znów kiszka :(może właśnie za szybko na początku próbuję biec ). Poddałam się całkowicie i zamiast biegać to przeszłam na szybkie chodzenie. Kiedy szybko chodzę można spokojnie nazwać to truchtem to nic sie nie dzieje. Ja nie potrafię jak się juz zmęcze wyrównać rytmu oddechu pomiędzy wdechem nosem a wydechemi ustami. Pomalutku będe próbowac dziś mam w planach rower i wieczorkiem jedno kułeczko wkół miejsca w którym mieszkam.
Ależ proszę bardzo :) Nie zniechęcaj się! No widzisz truchtem jest lepiej, a oddychania się nauczysz. Potem bedziesz biegać coraz szybciej, a na koniec robić długie przebieżki. To oddychanie może być problemem gdy dużo pływasz, bo przy pływaniu oddychasz na odwrót - wdychasz ustami i wydychasz nosem. Dobrze biegać też z rytmiczną muzyką lub liczyć sobie - to pomaga w stałym tempie biegu. Do szybkiego chodzenia polecam krokomiesz (pedometr) - podobno musimy robić 10000 kroków dziennie, żeby zachować zdrowie. Taki pedometr jest czasem zainstalowany w komórkach. Jak i wiele programów do biegu czy jazdy na rowerze np. zapamiętywania tras i tempa, żeby widzieć postępy.
Magda wiesz, że ja tego ddychania nie skojarzyłam z pływaniem. Faktycznie pływam dużo, kiedyś wyczynowo nawet.Co do krokomierza to mój mąż ma w komórce ja niesty mam za stary model ale rozglądamy się za jakimś nowym telefonem dla mnie i wtedy sbie też zainstaluje. :):)
popieram szczerze mówiąc dawno się nad tym nie zastanawiałam bo prawidłowe oddychanie mam we krwi onieważ w dzieciństwie biegałam wyczynowo zaliczyłam nawet kilka biegów ogólnopolskich z całkiem niezłymi wynikami
Po pierwszej ciąży poprzez bieganie udało mi się zrzucić 30 kg . Nawet nie wiedząc ,że jestem w ciąży po raz drugi biegałam z niunią w brzuszku. Ale w 8 tyg. dałam sobie spokój , bo jednak bałam się o maleńswto. W zeszłym roku urodziłam w marcu dziewczynkę. W tym roku, od stycznia też zaczęłam biegać . Powiem szczerze ,że jestem uzależniona od biegania. Znalazłam sposób na odstresowanie się . Pomijam ,że w ten sposób znowu zamierzam wrócić do wagi sprzed drugiej ciąży, bo waga sama spada , bez żadnej diety. Dla mnie nie ma wymówki mróz, śnieg deszcz. Odziewam swoje buciory i do przodu . Biegam co drugi dzień. Póki co 8, 6km, w niedzielę biegam krócej ok. 5,5km. Nie wiem jak to jest ale , pomimo zmęczenia i ciągłego chodzenia w ciągu dnia, zawsze znajdę siłę na wieczorne bieganie. I tylko czekam, aż mąż wróci z pracy i przejmie opiekę nad dziewczynkami i ruszam !!!! Tak się składa ,że w mojej okolicy bardzo dużo osób biega , w różnym wieku i z różną wagą , o każdej porze dnia . Mnóstwo osób chodzi tez z kijkami. Uważam ,że to też jest dobra forma sportu dla każdego. W ogóle , każda aktywność fizyczna poprawia nam samopoczucie i zdrowie, i fajowo ,że coraz więcej osób wiadać na ulicy, uprawiających sport. Przajawem tego mogą być organizowane marotony , półmaratony na ulicach miast . Jedni się wkurzają ,że są korki i centrum miasta jest nieprzejezdne w danej chwili . A z drugiej strony należy się cieszyć , że aż tylu chętnych jest do uczestniczenia w biegu , czy chociażby wyjaścia z rodziną na trasę biegu i kibicowania biegnącym .
Sama mam nadzieję ,że kiedyś i mi uda się pokonać maraton. Chociaż dłuuuuuuga drogą przede mną.
Coraz więcej ludzi biega. I bardzo dobrze :) Ja swego czasu też biegałam razem z mężem, ale kolana mi wysiadły i odpuściłam :( Zamieniłam bieganie na basen. Nie robię tego dla utrzymania wagi lecz dla utrzymania ogólnej sprawności fizycznej. Muszę się jakoś ruszać, żeby nie zesztywnieć!
Uważam,że to jest każdego indywidualna sprawa,czy chce biegac czy nie.Ale uważam,że bieganie to dobry pomysł na spędzenie czasu,przy tym można się dobrze dotlenić a i kondycje poprawić.Przecież można biegac codziennie po jednym czy dwa okrązeniu,wokól np osiedla czy stadionu,nie chodzi tutaj żeby sie porządnie zmęczyć tylko dla relaksu.
Ciesze się z waszych opinii. Bardzo mnie pokrzepiły i jeszcze wczoraj miałam plan iść dziś ( w niedzielę ) pobiegać, ale już nie pójde. Zrobiłam test i jestem w ciąży, więc narazie rezygnuje z tego.
Powiem szczerze, ze za zadne pieniadze bym nie biegala bo po calym dniu z moimi kochanymi pociechami marze o snie :))) Moze gdy beda juz wieksi, samodzielniejsi to pomysle o tym. Chociaz chyba jestem z tych osob leniuchowatych wiec motywacje musialabym miec duuza ;)
Ja tam nie lubie biegac ale jezdze na rowerze codziennie oprocz niedzieli a jak moj M ma na rano to rano cwicze przed kompem hehe tancze ale wlasnie zastanawiam sie czy nie kupic sobie kijkow do nordic:D AA i lubie plywac trzeba nowy stroj kupic :) i zaczac na plywalnie smigac :)
Daga kijki są super!! O ile dobrze pamiętam mieszkasz w jakiejś ślicznej leśno-górskiej okolicy, to warunki masz wymarzone. Ja kijki absolutnie uwielbiam dla mnie to totalny relaks i niesamowita satysfakcja, jak wracam zlana potem. A kijki o 6 rano przed całym dniem pracy to coś pieknego, potem taka naładowana endorfinami siadam do kompa i mogę klepać cały dzień. Czekam kiedy będzie cieplej i będziemy z kumpelami tak pięknie rozpoczynać. Teraz tylko popołudnia zostają, a przy takiej wichurze i deszczu jak dziś to nawet to nie.
W Lidlu ostatnio widziałam fajne i tanie. Ja tam mam kije już 15 lat, ale takie do chodzenia po górach. Na nordiki się jeszcze nie zdecydowałam. Ale jak to ma Cię mobilizować do spacerów to sobie kup. Mnie bardziej mobilizuje krokomierz, że mam dziennie 10000 kroków robić, a na krokomierzu ledwo 4000 ;)
Bieganie jest p oprostu rewelacyjne:) Przyznam się że jednak dopiero po 2 latach treningów mogłam stwredzic to z usmiechem,dziś nie wyobrażam sobie tego że mogłabym nie biegać.Bieganie to czas na pzremyślenia,odpoczynek,skupienie myśli ,ale równocześnie systematyzuje i organizuje życie.Czasem tzreba się nielicho namachać nóżkami żeby poprawić ten czy inny wynik,czasem kilkumiesięczne przygotowania nie dają upragnionej "życiówki",ale i tak jest fajnie.Zachęcam wszystkich do maszerowania,truchtania czy biegania.Naprawde warto:)
Ja marze o krokomierzu :) Wymieniam tel na nowszej generacji i już niedługo moje marzenie się ziści. Na razie kupiłam sobie buty do biegania. Biegam z dzieciakami tzn one jadą na rowerze ja biegam . Magda miałaś racje ja musiałam nauczyć sie dpowiedniego tępa biegania. Jak biegam truchtem to wszystko jest ok :):)
Ja marze o krokomierzu :)Wymieniam tel na nowszej generacji i już niedługo moje marzenie się ziści.Na razie kupiłam sobie buty do biegania. Biegam z dzieciakami tzn one jadą na rowerze ja biegam . Magda miałaś racje ja musiałam nauczyć sie dpowiedniego tępa biegania. Jak biegam truchtem to wszystko jest ok :):)
Agusiu:) licznik kroków jest teraz na promocji w Rossmanie-za całe 23 zł:)
Jeśli jest taki jak z Lidla to można go sobie spokojnie darować. Ten Lidlowski liczy raz tak raz siak, nie wiadomo ile się przeszło (pomimo dobrego zamocowania itd.), a chodzimy zawsze tą samą trasą (nordic walking). Wymiana baterii - 20 zł!!! Jak mi się wyczerpią już drugi raz nie wymienię tylko sprzętu się pozbędę.
Wtrącę słówko :) Jeszcze dwa lata temu do głowy by mi nie przyszło,żeby wstać rano przebiec 9km i jeszcze iść do pracy.A jednak....Skoro taki leń i olewator jak ja,mógł,to może każdy! :)Oczywiście początki,to kompletna porażka,już po 100m zabrakło mi tlenu,nogi zwaciały,pot zalał oczy,a myśl o powrocie do domu przykleiła się jak super glue;)Tego dnia pokonałem marszobiegiem ok.2km i mimo tego,że czułem się jak torcik po wypadku,byłem z siebie dziwnie dumny.Może dlatego,że moja dziewczyna "wysiadła" po pierwszym kilometrze ;)a może z powodu odkrycia nowej pasji. Dwa tygodnie pózniej,wciąż z wielkim trudem zmagaliśmy się już z 4km.Po upływie czterech,dystans 7-8km stał się realnym zadaniem.Pisaliście o tempie,to główny klucz do sukcesu,czyli wolno,równo w taki sposób,by móc swobodnie rozmawiać(rady doświadczonego kolegi).Dziś biegam niestety rzadko,bo ,cztery czy pięć razy w miesiącu,ale zapewniam,że ten rodzaj wysiłku jest kompletnym odjazdem,odstresowuje,głęboko wicisza,daje porządnego kopa na cały dzień itd( wydolności fizycznej nie wspomnę :))...No same zalety.
Ja także z podziwiem zawsze patrzyłam jak biegają ludzie. Ja niestety nie bardzo pasuję, mam kłopoty z sercem nieco. Zaraz mi się odzywa. A może to strach? Zaczyna mi zaraz bić jak zwariowane i mam wrażenie ,że zaraz padnę bez tchu. Ale bieganie jest naprawdę pięknym sportem!!
Ja biegam codziennie podwieczór. Myślę, że jesto to kwestia motywacji, tak samo wygląda z innymi ćwiczeniami. Trzeba sobie powiedzieć, że godzinkę np. od 17.00 mam czas dla siebie i idę pobiegać:) Kwestia silnej woli.
Biegam z przerwami juz 3 rok :) Niestety nie regularnie, bo jestem mega leniwa. Doszłam do 7 czy 8 km, 5-6 razy w tygodniu, ale to bylo dwa lata temu, teraz biegam mniej niż połowe tego, chociaz jakies 2-3 miesiace temu biegalam 5,5km w 30 minut, co bylo dla mnie mega wyczynem i bylam z siebie niezmiernie dumna ;) Polecam bieganie, jest zdrowe i można się latwo uzależnić :) Nie przepadam tylko za bieganiem na siłowni, kiedys dużo tak biegalam, ale dużo bardziej wole na świezym powietrzu :) Poza tym, na silowni jestem zawsze wolniejsza ;)
Odświeżam wątek, bo za niedługo wracam do biegania (po porodzie). Najpierw takiego zwykłego, a potem na biegówkach. A Wy nadal biegacie, czy już porzuciłyście ten sport? Jak efekty? Jak ja tęsknię za bieganiem i rowerem, że aż mnie rozrywa!
Kupiłam sobie książkę "Bieganie metoda Gallowaya". Tylko w ten sposób mogłam dotychczas pobiegać - wirtualnie ;) Serdecznie polecam książkę wszystkim początkującym i zaawansowanym.
Ja zakochałam się w biegaczu i schudłam 14 kg, od 3 lat mam stałą wagę. Poznałam przez to trochę ludzi i wszyscy pozytywnie nastawieni do życia; przebieżka po osiedlu jest jak najbardziej na miejscu! Nie ma w tym nic dziwnego. Ciągle powtarzam mojej przyjaciółce, że powinna ruszyć się z domu; bieganie to katalizator enerrgii! Teoretycznie powinnam być zmęczona po godzinie ćwiczeń i 45 min. biegu, ale ja mam jeszcze więcej chęci do ruchu, różne obowiązki wykonuję 2 razy szybciej niż przedtem! Co do tego "czy wam się chce?"- pierwsze 2 razy o 6.00 rano są najtruniejsze, później po prostu nie można przestać bo nie chce się przestać. Jeśli chcesz odwiedź stronę stworzoną przez moją drógą połówkę: www.biegigorskie.pl.tl znajdziesz tam wywiady z zawodnikami, możesz poczytać czym jest bieganie z ich punktu widzenia.
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram się jeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już niedługo zamierzam,to radykalnie zmienić:)
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram się jeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już niedługo zamierzam,to radykalnie zmienić:)
Nie chodzi o chwalenie się, ale o zmotywowanie:), chyba, że kogoś zmotywują cudze porażki, to o nich też mogę napisać ;P
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram sięjeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już niedługo zamierzam,toradykalnie zmienić:) Nie chodzi o chwalenie się, ale o zmotywowanie:), chyba, że kogoś zmotywują cudze porażki, to o nich też mogę napisać ;P
Wiem jak jest. Też mam słabe samozaparcie i słomiany zapał ;) Dlatego już sie nakręcam. Ja nie biegałam prawie przez dwa lata z kilkumiesięczną przerwą na bieganie między jedną, a drugą ciążą. Jestem tak stęskniona ruchu, że hej! Będziemy się razem się motywować. I ten wątek kontynuować :) Daj znać jak Twoje bieganie wróci do łask :)
Fajnie i gratuluję samozaparcia :) Ja na dziś czuję się jak larwa w kokonie, która ma zamiar być lekkim motylem ;) W tym czasie, kiedy ja zajmowałam się dzieckiem i wysiadywałam drugie dziecko, mój mąż wziął udział w półmaratonie. Zawsze chciałam być facetem, oni to maja lekkie życie! Wykluje się drugie dziecko na dniach, więc później 6 tygodni przepisowego dochodzenia do siebie i ruszam!
Oj, dobre porównanie do tego motyla:) . Mnie też nosiło niesamowicie, aby zacząć biegać , po drugim porodzie. Tylko trochę nam się wszystko skompliokowało i moje bieganie musiałam zdecydowanie odłożyć na dalszy plan i czas dłuższy niż 6 tyg. Dlatego jak już mogłam poświęcić dla siebie trochę czasu to ruszyłam w styczniu z takim impetem ,że hej. Tylko zapomniałam ,że waga nie pozwala na pokonywanie dystansów sprzed ciąży i nabawiłam się kontuzji. Znowu miałam przerwę 6 tyg. Była akuracik wiosna i gdzie nie spojrzałam widziałam biegających ludzi. Na szczęście przerwa okazała się zbawienna, nóżka doszła do siebie, a ja znowu wreszcie mogłam włożyć swoje buty do biegania i ruszyć :)
Fajnie ,że mąż też lubi bieganie. U mnie niestety , jedynie mam zrozumienie u męża w kwesti pozostania z dziećmi na czas mojego biegania, ale nic ponad to ... Ale moim w pewnym sensie "góru" w sprawie biegania jest mój brat . I to On mnie zmobilizował do biegów .we wrześniu przebiegł maraton, z metalową blachą zamiast kostki, którą to starcił podczas gry w piłę. Tym samym jest przykładem ,że można pokonac i taki dystans , niebędąc w pełni zdrowym . Bardzo chciałabym kiedyś przekroczyć linię mety maratonu. Ale dobra, najpierw mam plan na półmaraton w przyszłym roku , pożyjemy zobaczymy ....
Wczoraj czytałam, że najstarszym maratończykiem jest stulatek i zaczął biegać ok dziewiećdziesiątki, jak mu bliscy zmarli i nie miał co z sobą zrobić! Przebiegł maraton w ok 8h i zostawił za sobą jeszcze 4 osoby! Z jednej strony to dobrze, że Twój mąż nie biega, bo ja musze na czas jego biegu zostawać sama, a to już nie tak fajnie ;) No i musimy planować, kiedy on, a kiedy ja biegam. W pewnym momencie sie wkurzyłam i biegaliśmy razem - ja biegałam z wózkiem. Teraz mam taki podwójny - rok po roku, więc może będzie ciężej, ale też się da.
Trzymaj kciuki, żeby to było tylko 6 tygodni bo oszleję! Jak mi ktoś powie, że ciąża to nie choroba to dostanie w nos. Nie lubię tego stanu - większości rzeczy robić nie można, jeść i pić (mam nadzieję, że to drugi i już ostatni raz). No i ta waga! Mniej przytyłam w tej ciąży, bo ok 20kg, ale w poprzedniej o 5kg więcej. Nie wiem jak radzą sobie osoby otyłe, bo dla mnie to jest bycie więźniem własnego ciała - tyle ograniczeń i te dolegliwości nadwagowe, tak jak mówisz - kolana, plecy, brak oddechu itp. i ogólne takie słabe samopoczucie. I to nie chodzi o samą nieatrakcyjność nadwagi, bo to można polubić i się przyzwyczaić, tylko o to, że człowiek sam nie rządzi własnym ciałem. Dlatego mam nadzieję znów poczuć się jak motylek... w miarę możliwości, choć nigdy takim motylkiem, ale jak patrzę na zdjęcia to teraz mi sie wydaje, że to była piórkowa waga ;).
Oj, też widziałam tego dziadka w TV. Normalnie byłam w szoku, nie usłyszałam jaki miał czas , bo moje dziewczyny dawały czadu. U nas nie zmieściłby się w limicie czasowym :( . Ale dobrze ,że gość potrafił odnaleść sposób na odreagowanie emocji.
Doskonale Cie rozumiem i jasne , będę trzymać kciuki za pomyślne rozwiązanie i szybki powrót do " formy" , tej która pozwoli Ci na start . Co do jedzenia , to ja akurat nie żałowałam sobie niczego. No wiadomo tatarem się nie zjadałem , chociaż go uwielbiam . Nawet będąc z pierwszą córą w ciąży, miałam taką ochotę ,że nie mogłam sobie odmówić , chyba to był 10 miesiąc jak musiałam zjeść. Wiadomo picie alkoholu odpadało kompletnie. Generalnie nie jest to dla mnie jakiś problem, bo w zasadzie za wyjątkiem wina , alkohol dla mnie może nie istnieć. A tu w drugiej natomiast ciąży , ciągle za mną chodził szampan i sushi. Ja skończyłam małą karmić , to wreszcie mogłam spełnić swoje "zachcianki".
Z wagą też ładnie zaszalałaś:) . ja w pierwszej ciąży przytyłam 30 kg, a w drugiej coś koło 22. Dla mnie generalnie okres ciąży to najwspanialszy okres w życiu. Wiem teraz masz końcówkę ciąży to już ma się dosyć tego swojego stanu. Ale zobaczysz , jak tylko ruszysz , z każdym dniem będzie coraz lepiej. Ale to już wiesz , prawda? :)
Faktycznie , jak dwie osoby biegają , to trzeba posiedzieć nad grafikiem . Ja czasami w lecie biegałam z rodziną , tzn. mąż z młodszą w foteliku na rowerze, i starsza córcia też na rowerku. Ale brałam ich dla towarzystwa. Tylko chyba juz wolę jednak sama biegać. Bo dla mnie to jest odreagowanie całego dnia. I wyłączam swój umysł od dnia codziennego. Biegam też z koleżanką , którą zaraziłam tym zamiłowaniem . A tak się wzbraniała , od biegania:) . Tylko wiadomo jak były wakacje, to mogłyśmy bardziej się zgrać czasowo, a teraz to taka loteria. Ale lubią z Nią biegać , bo plotkujemy na całego :)
Witam. Zastanawiam się nad pewną sprawą. Co myślicie o osobach które biegają, w parku lub po osiedlu.
Ja osobiście zazdroszcze im motywacji, że ubierają buty, wode w ręke i biegną. Raz, dwa lub codziennie.
A czy ktoś z was biega? Z doświadczenia wiem, że raz lub dwa wyjde pobiegać a potem już wynajduje wymówki. Trzeba zająć się domem i rodziną, ale... . Właśnie a co Wy o tym myślicie?
Biegam. Nawet z wózkiem, ale miałam motywację, przytyłam 25kg po ciaży. Przeczytaj sobie mój artykuł: "Dla leniucha i żółw szybko biegnie" i "Bieganie z maluchem"
Dopisano 11-03-28 10:47:23:
Bieganie z maluchem - prawidłowy linkZawsze byłam pełna podziwu dla tych biegających.
Od miesiąca sama zaczęłam razem z mężem biegać. Staramy się aby codziennie przebiec te 3 km. Na początku było ciężko a teraz już jest dobrze:) Ostatnio soboty i niedziele wypadały nam bez biegania bo mąz siedzi do wieczora na uczelni a mi samej jakoś tak smutno się biega:)
A co do tego że trzeba się zając domem i rodziną to wiadomo czasem jest ciężko to wszystko pogodzić. Dlatego dopiero teraz zdecydowaliśmy się biegać. Dzieci już nam podrosły i mogą te pół godzinki zostać same. Gdy zrobi się cieplej dzieci będą z mani jeździć na rowerach .
Dodam jeszcze że "zaraziliśmy" już dwie osoby tym bieganiem.
Pozdrawiam.
wiele lat temu biegałam okrągły rok przez około 2-3 lata no chyba że lał ulewny deszcz to sobie odpuszczałam, czasem za tym tęsknię ale jakoś nie mogę się zebrać może dziś potrzebowałabym towarzystwa. Nie powiem jednak że zupełnie się zapuściłam bo trzy razy w tygodniu biegam w domu na steperze około 40-60 minut do tego brzuszki i parę ćwiczeń aerobowych i czasami z sąsiadkami wychodzimy na wieczorną randkę z kijkami (nordic) kiedy dzieciarnia już ogarnięta jednak tu nie ma regularności bo z 4 muszą się zebrać conajmniej dwie a to czasami trudne.
ktoś mógłby powiedzieć że skoro ćwiczę w domu to dlaczego nie będę regularnie chodzić na siłownie itp. - wiem że nie będę robię tyle rzeczy na raz że waż na jest dla mnie każda minuta życia rytułał trzy razy w tygodniu współgra z naturą ćwiczę zawsze w dniu kiedy rano dnia następnego musiałabym umyć włosy, po treningu cała ociekam potem więc później jest wanna i różne zabiegi pielęgnacyjne dzięki czemu i wtej kwestii zachowuję regularność a tak zawsze coś piling, maska na ciało, pedicure, manicure, depilacja zawsze jest coś do zrobienia. A robię to wszystko słuchając w łazience ulubionej muzyki lub w salonie oględając ulubiony film lub program w telewizji czyli znów dwie rzeczy na raz a więc wykorzystanie czasu na maksa
a później już taka zadowolona z siebie siadam w fotelu z ulubionym likierkiem lub nalewką i jestem w siódmym niebie a to przecież dopiero wieczór.......
Podobno sport to wentylek emocji :) Kiedyś wspinałam się dużo, jeździłam na rowerze, biegałam. Przy dziecku teraz zostało mi tylko bieganie. Ja po sporcie czuję się znacznie lepiej. Pełna życia, energii i optymizmu! Taka odnowa biologiczna też dużo daje. Człowiek świeży i pachnący zadowolony jest. Przy dziecku jest to trudne. Czasem czuję się taka ostatnia flądra wypluta (i dosłownie opluta) na maksa, drepcząc po domu w wyciagniętej koszulce i fryzurze ala piorun w rabarbar :):)
z tą fryzurą to racja chociaż ja zawsze kucyk a w tym tygodniu z racji koszmarnego wirusa który mnie dopadł i antybiotyku zaniechałam jakikolwiek upiększeń i dziś pierwszy raz od piatku umyłam włosy bo już błyszczeć zaczynały w związku z powyższym musiałam i ćwiczenia odpuścić. Dziś ostatnia dawka leku dam sobie odpocząć i od poniedziałku wracam do mojego grafiku ćwiczeń
Dziewczyny ja Was podziwiam z tym bieganiem. Ja biegać nie potrafię i nie o same bieganie mi chodzi tylko oddychanie przy tym. Swego czasu będąc w senatrium z synkiem uczyłam się nawet oddychać właświe ale wszystko trafia jak biegam. Nie o kondycję tu chodzi bo pływam wyczynowo jak strzała i nie mam problemu z ddychaniem. Pewnie przez to że pewne ruchy wykonuję regularnie w tym samym rytmie a biegając nie. Ja nie przebiegne 50 m czuję się jakbym się udusić miała własnym powietrzem. Zastanawiałam się może czy nie iśc z tym do lekarza, że może ze mną coś nie tak. Gdy jeżdże na rowerze czasem się zasapie jadąc pod górę ale nie czuję się tak jak wtedy gdy biegam. Jakby t wyjaśnić mam kontrolę nad tym zasapanie a biegaąc nie. Kiedyś biegałam ardzo dawno temu i nic takieg mi się nie działo.
Twój problem tkwi w oddychaniu i tempie biegu.
Madziu dziękuje :) Spróbuje.
Dziś rano właśnie próbowałam na czczo i znów kiszka :(może właśnie za szybko na początku próbuję biec ). Poddałam się całkowicie i zamiast biegać to przeszłam na szybkie chodzenie. Kiedy szybko chodzę można spokojnie nazwać to truchtem to nic sie nie dzieje. Ja nie potrafię jak się juz zmęcze wyrównać rytmu oddechu pomiędzy wdechem nosem a wydechemi ustami. Pomalutku będe próbowac dziś mam w planach rower i wieczorkiem jedno kułeczko wkół miejsca w którym mieszkam.
Ależ proszę bardzo :) Nie zniechęcaj się! No widzisz truchtem jest lepiej, a oddychania się nauczysz. Potem bedziesz biegać coraz szybciej, a na koniec robić długie przebieżki. To oddychanie może być problemem gdy dużo pływasz, bo przy pływaniu oddychasz na odwrót - wdychasz ustami i wydychasz nosem. Dobrze biegać też z rytmiczną muzyką lub liczyć sobie - to pomaga w stałym tempie biegu. Do szybkiego chodzenia polecam krokomiesz (pedometr) - podobno musimy robić 10000 kroków dziennie, żeby zachować zdrowie. Taki pedometr jest czasem zainstalowany w komórkach. Jak i wiele programów do biegu czy jazdy na rowerze np. zapamiętywania tras i tempa, żeby widzieć postępy.
Magda wiesz, że ja tego ddychania nie skojarzyłam z pływaniem. Faktycznie pływam dużo, kiedyś wyczynowo nawet.Co do krokomierza to mój mąż ma w komórce ja niesty mam za stary model ale rozglądamy się za jakimś nowym telefonem dla mnie i wtedy sbie też zainstaluje. :):)
popieram szczerze mówiąc dawno się nad tym nie zastanawiałam bo prawidłowe oddychanie mam we krwi onieważ w dzieciństwie biegałam wyczynowo zaliczyłam nawet kilka biegów ogólnopolskich z całkiem niezłymi wynikami
Uwielbiam bieganie.
Po pierwszej ciąży poprzez bieganie udało mi się zrzucić 30 kg . Nawet nie wiedząc ,że jestem w ciąży po raz drugi biegałam z niunią w brzuszku. Ale w 8 tyg. dałam sobie spokój , bo jednak bałam się o maleńswto. W zeszłym roku urodziłam w marcu dziewczynkę. W tym roku, od stycznia też zaczęłam biegać . Powiem szczerze ,że jestem uzależniona od biegania. Znalazłam sposób na odstresowanie się . Pomijam ,że w ten sposób znowu zamierzam wrócić do wagi sprzed drugiej ciąży, bo waga sama spada , bez żadnej diety. Dla mnie nie ma wymówki mróz, śnieg deszcz. Odziewam swoje buciory i do przodu . Biegam co drugi dzień. Póki co 8, 6km, w niedzielę biegam krócej ok. 5,5km.
Nie wiem jak to jest ale , pomimo zmęczenia i ciągłego chodzenia w ciągu dnia, zawsze znajdę siłę na wieczorne bieganie. I tylko czekam, aż mąż wróci z pracy i przejmie opiekę nad dziewczynkami i ruszam !!!!
Tak się składa ,że w mojej okolicy bardzo dużo osób biega , w różnym wieku i z różną wagą , o każdej porze dnia . Mnóstwo osób chodzi tez z kijkami. Uważam ,że to też jest dobra forma sportu dla każdego. W ogóle , każda aktywność fizyczna poprawia nam samopoczucie i zdrowie, i fajowo ,że coraz więcej osób wiadać na ulicy, uprawiających sport.
Przajawem tego mogą być organizowane marotony , półmaratony na ulicach miast . Jedni się wkurzają ,że są korki i centrum miasta jest nieprzejezdne w danej chwili . A z drugiej strony należy się cieszyć , że aż tylu chętnych jest do uczestniczenia w biegu , czy chociażby wyjaścia z rodziną na trasę biegu i kibicowania biegnącym .
Sama mam nadzieję ,że kiedyś i mi uda się pokonać maraton. Chociaż dłuuuuuuga drogą przede mną.
Jolu zazdroszcze Ci,ja nie mam takiej silnej matywacji,aby nawet ćwiczyć,co 2 dzień.Mam nadziejż,że kiedyś ja będę mieć!
Coraz więcej ludzi biega. I bardzo dobrze :)
Ja swego czasu też biegałam razem z mężem, ale kolana mi wysiadły i odpuściłam :(
Zamieniłam bieganie na basen. Nie robię tego dla utrzymania wagi lecz dla utrzymania ogólnej sprawności fizycznej. Muszę się jakoś ruszać, żeby nie zesztywnieć!
Uważam,że to jest każdego indywidualna sprawa,czy chce biegac czy nie.Ale uważam,że bieganie to dobry pomysł na spędzenie czasu,przy tym można się dobrze dotlenić a i kondycje poprawić.Przecież można biegac codziennie po jednym czy dwa okrązeniu,wokól np osiedla czy stadionu,nie chodzi tutaj żeby sie porządnie zmęczyć tylko dla relaksu.
Ciesze się z waszych opinii. Bardzo mnie pokrzepiły i jeszcze wczoraj miałam plan iść dziś ( w niedzielę ) pobiegać, ale już nie pójde. Zrobiłam test i jestem w ciąży, więc narazie rezygnuje z tego.
Ja też jestem. To jakiś wirus? :):)
Gratuluje Wam dziewczyny ! :)))
A dzieki, dzięki :)
Super dziewczyny z całego serca Wam gratuluję :):) HihI będę biegać za Was :)
Hm wirus... Walentynki hucznie obchodzone z mężem !
U mnie to jakieś posylwestrowe szaleństwo :);)
bardzo gratuluję... u mnie poandrzejkowe szaleństwo
Gratuluje Wam dziewczyny.
To dokładnie jak w moje zeszłe walentynki:)
Hehe gratuluje!!
Gratuluje :)
Powiem szczerze, ze za zadne pieniadze bym nie biegala bo po calym dniu z moimi kochanymi pociechami marze o snie :))) Moze gdy beda juz wieksi, samodzielniejsi to pomysle o tym. Chociaz chyba jestem z tych osob leniuchowatych wiec motywacje musialabym miec duuza ;)
Ja tam nie lubie biegac ale jezdze na rowerze codziennie oprocz niedzieli a jak moj M ma na rano to rano cwicze przed kompem hehe tancze ale wlasnie zastanawiam sie czy nie kupic sobie kijkow do nordic:D AA i lubie plywac trzeba nowy stroj kupic :) i zaczac na plywalnie smigac :)
Daga kijki są super!! O ile dobrze pamiętam mieszkasz w jakiejś ślicznej leśno-górskiej okolicy, to warunki masz wymarzone. Ja kijki absolutnie uwielbiam dla mnie to totalny relaks i niesamowita satysfakcja, jak wracam zlana potem. A kijki o 6 rano przed całym dniem pracy to coś pieknego, potem taka naładowana endorfinami siadam do kompa i mogę klepać cały dzień. Czekam kiedy będzie cieplej i będziemy z kumpelami tak pięknie rozpoczynać. Teraz tylko popołudnia zostają, a przy takiej wichurze i deszczu jak dziś to nawet to nie.
patrzylam dzis za kijkami poczekam az beda w promocji hehe ale wlasnie nie wiem z kim bede chodzic na roweriku sama jezdze:)
W Lidlu ostatnio widziałam fajne i tanie. Ja tam mam kije już 15 lat, ale takie do chodzenia po górach. Na nordiki się jeszcze nie zdecydowałam. Ale jak to ma Cię mobilizować do spacerów to sobie kup. Mnie bardziej mobilizuje krokomierz, że mam dziennie 10000 kroków robić, a na krokomierzu ledwo 4000 ;)
kupie sobie jak tylko beda w przystepnej cenie dzis patrzylam i serio 40 € nie bede dawala za 2 kijki :P
Bieganie jest p oprostu rewelacyjne:)
Przyznam się że jednak dopiero po 2 latach treningów mogłam stwredzic to z usmiechem,dziś nie wyobrażam sobie tego że mogłabym nie biegać.Bieganie to czas na pzremyślenia,odpoczynek,skupienie myśli ,ale równocześnie systematyzuje i organizuje życie.Czasem tzreba się nielicho namachać nóżkami żeby poprawić ten czy inny wynik,czasem kilkumiesięczne przygotowania nie dają upragnionej "życiówki",ale i tak jest fajnie.Zachęcam wszystkich do maszerowania,truchtania czy biegania.Naprawde warto:)
Ja marze o krokomierzu :)
Wymieniam tel na nowszej generacji i już niedługo moje marzenie się ziści.
Na razie kupiłam sobie buty do biegania. Biegam z dzieciakami tzn one jadą na rowerze ja biegam . Magda miałaś racje ja musiałam nauczyć sie dpowiedniego tępa biegania. Jak biegam truchtem to wszystko jest ok :):)
Ja marze o krokomierzu :)Wymieniam tel na nowszej generacji i już niedługo
Agusiu:)moje marzenie się ziści.Na razie kupiłam sobie buty do biegania. Biegam z
dzieciakami tzn one jadą na rowerze ja biegam . Magda miałaś racje ja
musiałam nauczyć sie dpowiedniego tępa biegania. Jak biegam truchtem
to wszystko jest ok :):)
licznik kroków jest teraz na promocji w Rossmanie-za całe 23 zł:)
Jeśli jest taki jak z Lidla to można go sobie spokojnie darować. Ten Lidlowski liczy raz tak raz siak, nie wiadomo ile się przeszło (pomimo dobrego zamocowania itd.), a chodzimy zawsze tą samą trasą (nordic walking). Wymiana baterii - 20 zł!!! Jak mi się wyczerpią już drugi raz nie wymienię tylko sprzętu się pozbędę.
Ja kupiłam w Koodza, czyli outlecie Decathloniu. Bardzo fajne są i niedrogie.
Wtrącę słówko :)
Jeszcze dwa lata temu do głowy by mi nie przyszło,żeby wstać rano przebiec 9km i jeszcze iść do pracy.A jednak....Skoro taki leń i olewator jak ja,mógł,to może każdy! :)Oczywiście początki,to kompletna porażka,już po 100m zabrakło mi tlenu,nogi zwaciały,pot zalał oczy,a myśl o powrocie do domu przykleiła się jak super glue;)Tego dnia pokonałem marszobiegiem ok.2km i mimo tego,że czułem się jak torcik po wypadku,byłem z siebie dziwnie dumny.Może dlatego,że moja dziewczyna "wysiadła" po pierwszym kilometrze ;)a może z powodu odkrycia nowej pasji.
Dwa tygodnie pózniej,wciąż z wielkim trudem zmagaliśmy się już z 4km.Po upływie czterech,dystans 7-8km stał się realnym zadaniem.Pisaliście o tempie,to główny klucz do sukcesu,czyli wolno,równo w taki sposób,by móc swobodnie rozmawiać(rady doświadczonego kolegi).Dziś biegam niestety rzadko,bo ,cztery czy pięć razy w miesiącu,ale zapewniam,że ten rodzaj wysiłku jest kompletnym odjazdem,odstresowuje,głęboko wicisza,daje porządnego kopa na cały dzień itd( wydolności fizycznej nie wspomnę :))...No same zalety.
Ja także z podziwiem zawsze patrzyłam jak biegają ludzie. Ja niestety nie bardzo pasuję, mam kłopoty z sercem nieco. Zaraz mi się odzywa. A może to strach? Zaczyna mi zaraz bić jak zwariowane i mam wrażenie ,że zaraz padnę bez tchu. Ale bieganie jest naprawdę pięknym sportem!!
Ja biegam codziennie podwieczór. Myślę, że jesto to kwestia motywacji, tak samo wygląda z innymi ćwiczeniami. Trzeba sobie powiedzieć, że godzinkę np. od 17.00 mam czas dla siebie i idę pobiegać:) Kwestia silnej woli.
Zazdroszczę tej motywacji... Tak bardzo chciałabym też coś porobić, no ale nie mam czasu niestety
Biegam z przerwami juz 3 rok :) Niestety nie regularnie, bo jestem mega leniwa. Doszłam do 7 czy 8 km, 5-6 razy w tygodniu, ale to bylo dwa lata temu, teraz biegam mniej niż połowe tego, chociaz jakies 2-3 miesiace temu biegalam 5,5km w 30 minut, co bylo dla mnie mega wyczynem i bylam z siebie niezmiernie dumna ;) Polecam bieganie, jest zdrowe i można się latwo uzależnić :) Nie przepadam tylko za bieganiem na siłowni, kiedys dużo tak biegalam, ale dużo bardziej wole na świezym powietrzu :) Poza tym, na silowni jestem zawsze wolniejsza ;)
Odświeżam wątek, bo za niedługo wracam do biegania (po porodzie). Najpierw takiego zwykłego, a potem na biegówkach. A Wy nadal biegacie, czy już porzuciłyście ten sport? Jak efekty? Jak ja tęsknię za bieganiem i rowerem, że aż mnie rozrywa!
Kupiłam sobie książkę "Bieganie metoda Gallowaya". Tylko w ten sposób mogłam dotychczas pobiegać - wirtualnie ;) Serdecznie polecam książkę wszystkim początkującym i zaawansowanym.
Ja zakochałam się w biegaczu i schudłam 14 kg, od 3 lat mam stałą wagę. Poznałam przez to trochę ludzi i wszyscy pozytywnie nastawieni do życia; przebieżka po osiedlu jest jak najbardziej na miejscu! Nie ma w tym nic dziwnego. Ciągle powtarzam mojej przyjaciółce, że powinna ruszyć się z domu; bieganie to katalizator enerrgii! Teoretycznie powinnam być zmęczona po godzinie ćwiczeń i 45 min. biegu, ale ja mam jeszcze więcej chęci do ruchu, różne obowiązki wykonuję 2 razy szybciej niż przedtem! Co do tego "czy wam się chce?"- pierwsze 2 razy o 6.00 rano są najtruniejsze, później po prostu nie można przestać bo nie chce się przestać. Jeśli chcesz odwiedź stronę stworzoną przez moją drógą połówkę: www.biegigorskie.pl.tl znajdziesz tam wywiady z zawodnikami, możesz poczytać czym jest bieganie z ich punktu widzenia.
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram się jeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już niedługo zamierzam,to radykalnie zmienić:)
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram się
Nie chodzi o chwalenie się, ale o zmotywowanie:), chyba, że kogoś zmotywują cudze porażki, to o nich też mogę napisać ;Pjeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już niedługo zamierzam,to
radykalnie zmienić:)
Nie mam się czym pochwalić:( Bieganie spadło na trzeci plan,ale staram
sięjeszcze raz w miesiącu zaliczyć kilka km.Już
niedługo zamierzam,toradykalnie zmienić:) Nie chodzi o chwalenie się,
ale o zmotywowanie:), chyba, że kogoś zmotywują cudze porażki, to o nich
też mogę napisać ;P
Post dotyczył odnowienia wątku przez Magdaityle/
Wiem jak jest. Też mam słabe samozaparcie i słomiany zapał ;) Dlatego już sie nakręcam. Ja nie biegałam prawie przez dwa lata z kilkumiesięczną przerwą na bieganie między jedną, a drugą ciążą. Jestem tak stęskniona ruchu, że hej! Będziemy się razem się motywować. I ten wątek kontynuować :) Daj znać jak Twoje bieganie wróci do łask :)
To trzymam kciuki za pierwsze km po długiej przerwie.
Ja wciąż biegam. Już motywacji nie potrzebuję, nie groźny mi deszcz, wiatr no i obecnie mróż.
Jak zaczynałam w styczniu biegać ( też po przerwie na ciążę) , to i owszem motywacja była potrzebna.
Teraz biegam trochę mniej, bo 3 razy w tyg. po godzinie. Oby jakieś chróbsko mnie nie dopadło , bo nie zamierzam robić przerwy do wiosny
Następny bieg mam we wtorek , a Wy kiedy ruszacie?
Fajnie i gratuluję samozaparcia :) Ja na dziś czuję się jak larwa w kokonie, która ma zamiar być lekkim motylem ;) W tym czasie, kiedy ja zajmowałam się dzieckiem i wysiadywałam drugie dziecko, mój mąż wziął udział w półmaratonie. Zawsze chciałam być facetem, oni to maja lekkie życie! Wykluje się drugie dziecko na dniach, więc później 6 tygodni przepisowego dochodzenia do siebie i ruszam!
Oj, dobre porównanie do tego motyla:) . Mnie też nosiło niesamowicie, aby zacząć biegać , po drugim porodzie. Tylko trochę nam się wszystko skompliokowało i moje bieganie musiałam zdecydowanie odłożyć na dalszy plan i czas dłuższy niż 6 tyg. Dlatego jak już mogłam poświęcić dla siebie trochę czasu to ruszyłam w styczniu z takim impetem ,że hej. Tylko zapomniałam ,że waga nie pozwala na pokonywanie dystansów sprzed ciąży i nabawiłam się kontuzji. Znowu miałam przerwę 6 tyg. Była akuracik wiosna i gdzie nie spojrzałam widziałam biegających ludzi. Na szczęście przerwa okazała się zbawienna, nóżka doszła do siebie, a ja znowu wreszcie mogłam włożyć swoje buty do biegania i ruszyć :)
Fajnie ,że mąż też lubi bieganie. U mnie niestety , jedynie mam zrozumienie u męża w kwesti pozostania z dziećmi na czas mojego biegania, ale nic ponad to ... Ale moim w pewnym sensie "góru" w sprawie biegania jest mój brat . I to On mnie zmobilizował do biegów .we wrześniu przebiegł maraton, z metalową blachą zamiast kostki, którą to starcił podczas gry w piłę. Tym samym jest przykładem ,że można pokonac i taki dystans , niebędąc w pełni zdrowym . Bardzo chciałabym kiedyś przekroczyć linię mety maratonu. Ale dobra, najpierw mam plan na półmaraton w przyszłym roku , pożyjemy zobaczymy ....
Wczoraj czytałam, że najstarszym maratończykiem jest stulatek i zaczął biegać ok dziewiećdziesiątki, jak mu bliscy zmarli i nie miał co z sobą zrobić! Przebiegł maraton w ok 8h i zostawił za sobą jeszcze 4 osoby! Z jednej strony to dobrze, że Twój mąż nie biega, bo ja musze na czas jego biegu zostawać sama, a to już nie tak fajnie ;) No i musimy planować, kiedy on, a kiedy ja biegam. W pewnym momencie sie wkurzyłam i biegaliśmy razem - ja biegałam z wózkiem. Teraz mam taki podwójny - rok po roku, więc może będzie ciężej, ale też się da.
Trzymaj kciuki, żeby to było tylko 6 tygodni bo oszleję! Jak mi ktoś powie, że ciąża to nie choroba to dostanie w nos. Nie lubię tego stanu - większości rzeczy robić nie można, jeść i pić (mam nadzieję, że to drugi i już ostatni raz). No i ta waga! Mniej przytyłam w tej ciąży, bo ok 20kg, ale w poprzedniej o 5kg więcej. Nie wiem jak radzą sobie osoby otyłe, bo dla mnie to jest bycie więźniem własnego ciała - tyle ograniczeń i te dolegliwości nadwagowe, tak jak mówisz - kolana, plecy, brak oddechu itp. i ogólne takie słabe samopoczucie. I to nie chodzi o samą nieatrakcyjność nadwagi, bo to można polubić i się przyzwyczaić, tylko o to, że człowiek sam nie rządzi własnym ciałem. Dlatego mam nadzieję znów poczuć się jak motylek... w miarę możliwości, choć nigdy takim motylkiem, ale jak patrzę na zdjęcia to teraz mi sie wydaje, że to była piórkowa waga ;).
Oj, też widziałam tego dziadka w TV. Normalnie byłam w szoku, nie usłyszałam jaki miał czas , bo moje dziewczyny dawały czadu. U nas nie zmieściłby się w limicie czasowym :( . Ale dobrze ,że gość potrafił odnaleść sposób na odreagowanie emocji.
Doskonale Cie rozumiem i jasne , będę trzymać kciuki za pomyślne rozwiązanie i szybki powrót do " formy" , tej która pozwoli Ci na start . Co do jedzenia , to ja akurat nie żałowałam sobie niczego. No wiadomo tatarem się nie zjadałem , chociaż go uwielbiam . Nawet będąc z pierwszą córą w ciąży, miałam taką ochotę ,że nie mogłam sobie odmówić , chyba to był 10 miesiąc jak musiałam zjeść. Wiadomo picie alkoholu odpadało kompletnie. Generalnie nie jest to dla mnie jakiś problem, bo w zasadzie za wyjątkiem wina , alkohol dla mnie może nie istnieć. A tu w drugiej natomiast ciąży , ciągle za mną chodził szampan i sushi. Ja skończyłam małą karmić , to wreszcie mogłam spełnić swoje "zachcianki".
Z wagą też ładnie zaszalałaś:) . ja w pierwszej ciąży przytyłam 30 kg, a w drugiej coś koło 22. Dla mnie generalnie okres ciąży to najwspanialszy okres w życiu. Wiem teraz masz końcówkę ciąży to już ma się dosyć tego swojego stanu. Ale zobaczysz , jak tylko ruszysz , z każdym dniem będzie coraz lepiej. Ale to już wiesz , prawda? :)
Faktycznie , jak dwie osoby biegają , to trzeba posiedzieć nad grafikiem . Ja czasami w lecie biegałam z rodziną , tzn. mąż z młodszą w foteliku na rowerze, i starsza córcia też na rowerku. Ale brałam ich dla towarzystwa. Tylko chyba juz wolę jednak sama biegać. Bo dla mnie to jest odreagowanie całego dnia. I wyłączam swój umysł od dnia codziennego. Biegam też z koleżanką , którą zaraziłam tym zamiłowaniem . A tak się wzbraniała , od biegania:) . Tylko wiadomo jak były wakacje, to mogłyśmy bardziej się zgrać czasowo, a teraz to taka loteria. Ale lubią z Nią biegać , bo plotkujemy na całego :)
I jak tam zaczęliście już biegać?
Zapraszam:
http://magdaityle.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=234:bieganie-na-lsku&catid=66:wdrowki&Itemid=75