Ostatnio odszedł mój pies Misio,był z nami 11lat to na wiek psa to jest 90lat.Z tego powodu jest mi smutno i jakos tak pusto,wiec postanowiłam wziąść pieska ze schroniska dla zwierząt.Czytałąm już o pieskach opinie itd, i niewiem a raczej nie jestem pewna czy dobrze zrobię.Fakt faktem chciała bym dac dom jakiemus pieskowi,ale kierują mną pewne obawy takie jak:czy jak nadam pieskowi imię-czy on będzie na nie reagował,czy nie bedzie jakiś dziki-płochliwy.Dzwoniłam do schroniska i powiedzieli mi,że jakby co to będę miała kontrolę-jakie warunki ma piesek.Tego się obawiam,czy według nich będę umiała zapewnić pieskowi warunki-tego wszystkiego się obawiam.Poprzedni piesek miał,budę z płyty OSB-obłożoną styropianem na dachu miał pape i daszek,żeby woda nie wlatywała do środka,miskę dość duża na jedzenie,oraz garnek na wodę-był w kojcu bez łancucha.Jedzenie dostawał 3razy dziennie i to prawie same rarytasy.Jak sądzicie czy mam podstawy do obaw czy nie,czy waszym zdaniem będzie wszystko okey.zaznaczam,że ja bardzo kocham zwierzęta,u mnie nigdy nie były bite i td.!Jak do tej pory to nigdy nie brałąm pieska ze schroniska więc stąd moje takie pytanie do Was moje kochane żarłoczki.Za każdą rade będę bardzo wdzięczna.Pozdrawiam i dziękuję z góry.
Weż,tylko weż świadomie,czyli takiego psa,który może się zżyć z Waszą rodziną.Jeśli chodzi o wiek czy rasę,poradż się jeszcze fachowców,może pracowników schroniska.Jeśli pies jest już starszy i reaguje na imię,to może nie będzie sensu go zmieniać(imienia).Z jednym musisz się tylko liczyć,że takie skrzywdzone,po przejściach zwierzęta potrzebują nieraz dużo czasu,miłości i cierpliwości.Z pewnością łatwiej będzie ze szczeniakiem,ale może pokochasz,ze wzajemnością,i staruszka. Warunki dla psa masz dobre.Sądzę,że był wypuszczany z kojca? Dorosłemu psu wystarczy jedzenie 1 raz dziennie,chyba,że są duże mrozy,a on "na zewnętrznej",to lepiej dać 2 razy,ciepłe i bardziej kaloryczne. Trzymam kciuki.
Tak z kojca był wypuszczany,mam dość duże podwórko,a w weekend(nie każdy)chodziłam z nim na łakę na spacer.Szczerze mówiąc starszego bym nie chciała bo krótko pożyje i znowu rozpacz.Chciałąm takiego do 5lat.Jak były duże mrozy -10do -15-19 to brałam go do domu do kuchni,spał sobie na kocu.Tak myśle swoim sercem,że źle u nas nie miał,żeby tak wszystkie psiaki miały dobrze jak mój to by było dobrze.Dziękuję za odpowiedź.
Mojej mamie też mówili o kontroli , jednak odkąd ma 2 suczki ze schroniska nigdy nikt nie był na żadnej kontroli. Nie wahaj się i weź psa ze schroniska, będziesz miała wiernego przyjaciela, z tego co piszesz warunki piesek będzie miał dobre,. Mam tylko nadzieję, że pies będzie też wypuszczany żeby sobie pobiegał:) Przykro że twój piesek tak krótko żył:( mój pierwszy żył 18 lat , a drugi 16.
Ja też zdecydowałam się jednego razu na suczkę ze schroniska. Miała około roku.Potem okazało się ,że to niezłe ziółko. Widocznie sporo przeszła, bo nie ufała obcym. Ale.była bardzo wierna i zabawna. Często przygarniałam przybłędy. Takie pieski dużo przeżyły i były bardzo wdzięczne za okazane serce. Ja gdybym się miała zdecydować , też bym wzieła ze schroniska. Wszytkich piesków się nie da przygarnąć. Ale jak już sie widzi te zwierzaki to nie można przejść obok objętnie. Te psiaki dosłownie proszą o pomoc! A potem napewno odwzajemnią się wiernością i przywiązaniem. Twój piesek na pewno by się cieszył,że ma następcę , który przywiąże się do jego pani.
Jejku,dziękuję wszystkim za słowa otuchy,naprawde pięknie piszecie,że aż serce płacze.Ja bardzo kocham zwierzęta.Po odejściu tego pieska co miałam postanowiłam że już nigdy żadnego,ale moja mama mi powiedziała,że znając mnie to długo bez psiaka nie wytrzymam i napewno znowu jakiś u nas zawita.Widać matka mnie lepiej zna, bo serce mocno mi bije na wieść,że będę miała znowu pieska.Ja bez zwierząt nie umię żyć.Dziękuję.
Ja mam tak samo. Zarzekam się, że już nigdy więcej,bo za nic na świecie nie chciałabym przechodzić znów przez ten koszmar, jakim jest pożegnanie się z najukochańszym zwierzątkiem, a mnie przez ostatnie pół roku zdarzyło się to dwukrotnie, więc tym bardziej się zarzekam; ale dom bez zwierząt jest dla mnie na wpół martwy i też czuję, że nie potrafię bez nich żyć. Myślę o adopcji kocurka ze schroniska. Czas, jaki sobie jeszcze daję, to czas na pogodzenie się do końca ze stratą moich kotów. Ten następny nie ma mi ich zastąpić, to ma być całkiem nowy, równie dla mnie ważny zwierzak w moim życiu.
Mam nadzieję, Scooby, że adopcja pieska się uda, że się szybko przyzwyczai do nowego domu i że zyskasz przyjaciela na wiele, wiele następnych lat.
Mój piesek miał dośc spory ten kojec i co najważniejsze nigdy nie był i nie będzie na łańcuchu,to był wypuszczany na podwórko żeby sobie pobiegał.Podwórko miał spore,a i w weekendy nie w każde chodzilismy na spacer.Jedzenia też mu nie żałowaliśmy,dostawał 3razy dziennie i to same smakołyki,a to kiełbaske ,kaszankę kosteczki lub jakiś kotlet albo kawałek mięska z kurczaczka.Tak że poprzedni piesek nie miał krzywdy.A jak były duże mrozy to brany był do domu,spał sobie na kocu w kuchni.Dziękuje za radę.
moim zdaniem powinnas wziasc ,jesli masz warunki i lubisz psy ,a wiem,ze lubisz ,w schronisku kazdy pies ma juz imie,wiec,czy warto zmieniac,fakt jesli zmienisz mu imie mozesz miec problemy,wiec to zostawmy,a do nowych warunkow piesek musi sie przyzwyczaic i potrzebuje na to czasu,tu to jest tak jak z dzieckiem ktore adoptujesz z domu dziecka,rowniez potrzebuje czasu aby sie przyzwyczaic do nowego otoczenia ,jesli dasz pieskowi cieplo i zapewnisz mu odpowiednia opieke to z czasem pies bedzie twoim przyjacielem,wiec idz do schroniska ,a i jeszcze jedna mysl mi sie nasunela,przeciez nie musisz isc i od razu brac pieska ,mozesz najpierw sobie takiego pieska wybrac,odwiedzac go w schronisku ,zabierac na spacery,a np.dopiero po miesiacu wziasc do domu,bedzie mial taki piesek czas na przyzwyczajenie sie do ciebie ,a i ty bedziesz miala czas na poznanie tego pieska.Zycze powodzenia i mam nadzieje,ze podejmiesz sluszna decyzje
Pozwolę sobie nie zgodzić się z przedostatnim zdaniem. 11 lat życia psa to wcale nie jest krótko, 11-letni pies to nie młodzieniaszek, jest w zaawansowanym wieku. A stwierdzenia, że inne pożyły znacznie dłużej, do niczego nie prowadzą, nie ma przecież powodu dokładać cierpienia temu, kogo zwierzę odeszło szybciej. Średnia życia psa to 12 lat, oczywiście z zależności od wielkości, rasy itd., ale przyjmuje się, że to 12 lat. Ci, których zwierzęta przekroczyły ten wiek i żyły dłużej, mogą się uważać naprawdę za szczęściarzy. To samo ze stwierdzeniem "kot może dożyć 20-tki" - równie dobrze można powiedzieć "człowiek może dożyć 100 lat" - a ilu z nas tej setki dożyje? Niewielki procent. I tak samo jest ze zwierzętami. Nie na darmo kocie/psie fora pełne są dramatycznych historii o chorych nastoletnich zwierzakach, często wręcz podtrzymywanych przy życiu - owszem, weterynaria poszła do przodu, możemy nasze zwierzęta znacznie lepiej leczyć niż kiedyś - ale to nie znaczy, że one się nie starzeją i każde dożyje setki (czyli tych 18-stu czy 20-stu lat), bo już my o to zadbamy. A jakże często okazuje się, że nie możemy zrobić nic. Lub jedynie pomóc odejść.
Nie należy brać informacji o długowieczności naszych czworonogów dosłownie, bo potem się strasznie cierpi. Lepiej się przyjemnie zdziwić, gdy nasz pies czy kot przeżyje jednak ten wiek graniczny i cieszyć się, gdy pożyje dłużej, niż potem cierpieć w oszołomieniu, że odszedł, choć daleko mu było do 20-stki. (z czym nawiasem mówiąc ja sama staram się uporać od pół roku i mam nadzieję , że kiedyś to w pełni zrozumiem i zaakceptuję).
Oczywiście. Jeśli się zwierzę naprawdę kocha, to nawet jeżeli ono odejdzie dożywając sędziwego wieku, strata jest niesamowitym ciosem i ciężko się z nią pogodzić. I ciężko wówczas też myśleć rozsądnie i brać pod uwagę średnią życia, niemniej jednak ona istnieje.
Ja mam dwa owczarki niemieckie ze schroniska (jeden z rodowoden sie okazal,a drugi taki mieszaniec). Dla mnie trzymanie psa w kojcu jest zbrodnia. to po co ci pies, ktory bd w kojcu? Psa ze schorniska, ktory jest o przezyciach- siedzi nie wiadomo ile w kojcu w schronisku, to jeszcze go wezmiesz i dasz go do kojca. Jestem oburzona takimi ludzmi, powinni miec zakaz brania psow ze schroniska, z nimi trzeba duzo pracowac, a w kojcu ci zdziknie bardziej, taki pies potrzebuje kontaktu z ludzmi, a ty nie jestes w stanie mu zapewnic tego.oczywiscie, ze bd pchlochliwy i dziki, a jak myslisz, ze wezmiesz psa ze schorniska to bd super ulozony? Takie psy praktycznie nie reaguja na imiona, dopiero jak sie ustabilizuje u ciebie, to bd reagowac na jakies imie. Ale moim zdaniem w ogole nie powinnas miec psa. To tak jakbym ciebie zmaknela w klatce i dawala jesc i od czasu do czasu brala cie na spacer, pied to nie zabawka, co z tego, ze rarytasy do jedzenia mu dajesz, skoro on potrzebuje milosci, przytulania, glaskania i obecnosci czlowieka, a nie jak we wiezieniu. Jestem zbulwersowana takimi zachowaniem ludzi, jakim ty jestes- nie wiem czy robisz to specjalnie czy nie. A w dodatku jak widze, na wsi psa na lancuchu to calkiem bym zamknela tych ludzi sama na lancuchu.
Nie zgadzam się z tobą. Jak byś mojego św. pamięci psa dała do domu to by się zabił na panelach bo się rozjeżdżał na nich. Był w kojcu na noc a przez dzień sobie latał po dużym ogrodzie i jadł z nami obiad hehehe .. Był to piec przygarnięty i miał u nas dużo miłości i był szczęśliwy. Nie każdy może mieć psa w domu i na pewno lepiej mu u właściciela w kojcu ,który go puszcza ,wygłupia się z nim niż w schronisku. Był to mieszany owczarek.
Nasz drugi pies , kundelek też jest na dworze i czasem w domu - jest z pół godziny i już zaczyna lecież pod drzwi i czeka aż się go póści. Na dworze czuje się najlepiej.
Zawsze można się przyczepić. Ja nie rozumiem ludzi, którzy trzymają psy w blokach, gdzie praktycznie ten pies jest skazany na samotnośćm przez cały dzień , bo domowników nie ma często w domu. Potem jest licytacja kto ma z psem na spacer wyjść. Taki pies przez cały dzień wyje sąsiadom i niszczy w domu przedmioty z tęsknoty. A już są tacy co trzymają w blokach psy np. haski. To dopiero miłosierdzie!!! Więc nie oceniajmy wszystkich z góry, bo to niesprawiedliwe!!! Wszystko zależy od nas.Ja też nie jestem za trzymaniem psa na łańcuchu na słońcu i z pustą miską. Ale wszytko zależy od nas LUDZI.
Ojej, to nie do końca tak jak piszesz (żeby się po części nie zgodzić, podpinam się pod Ciebie, ale odpisuję Scooby):
Zacznijmy od tego, że pies w kojcu czuje się bezpiecznie - taki duży kojec można trochę porównać do ludzkiego mieszkania. Oczywiście żaden pies nie powinien być wciąż zamknięty w kojcu - to sadyzm - należy go codziennie wyprowadzać na spacery i jeśli to możliwe, wypuszczać na podwórko, żeby biegał luzem. Musi mieć ciepła budę, ale to oczywiste.
Druga sprawa - nie każda rasa jest szczęśliwa, jeśli przeznaczymy jej kojec na mieszkanie: a) są psy tak mocno nastawione na kontakt z człowiekiem, że smutnieją w kojcach, nawet regularnie wyprowadzane na długie spacery. Do takich ras należą np. goldeny, labradory czy charciki. b) są psy, którym w kojcu będzie zwyczajnie zimno, nawet w ciepłej budzie.
Teraz dalej: niezależnie od tego, czy mieliśmy już psa, czy planujemy jego zakup lub przygarnięcie ze schroniska po raz pierwszy, powinniśmy kupić kilka książek na temat psychiki psa i wychowania. Pies to nie człowiek i należy wiedzieć, jak dać mu szczęście i nie popełnić błędów, które sprawią, że pies stanie się agresywnie dominujący lub bojaźliwy. A może trafi nam się ze schroniska taki właśnie pies - dominujący lub bojaźliwy i będziemy musieli sobie poradzić z jego wychowaniem, aby stał się naszym przyjacielem i wiernym zadowolonym towarzyszem. Tym bardziej należy mieć już wiedzę, jak rozwiązać problemy naszego czworonoga, a nie liczyć na łut szczęścia lub zastanawiać się nad oddaniem psa do schroniska, bo nie spełnił naszych oczekiwań.
I wreszcie - do licha! Kto powiedział, że kaszanka, kiełbasa i kosteczki to smakołyki dla psa. Apeluję do właścicieli psów o więcej rozsądku i dojrzałości. Jeśli kochacie, jak twierdzicie swoje psy, poczytajcie najpierw na temat ich zdrowego żywienia. Co zniesie żołądek jednego kundelka, może bardzo zaszkodzić innemu psu, szczególnie rasowemu, który ma wrażliwy żołądek. Pies trzymany na ludzkim jedzeniu może dostać biegunki lub łupieżu od nadmiaru soli i przypraw w pasztetach czy kiełbasach. Proponuję najpierw upewnić się, czy dany rodzaj jedzenia nie okaże się tragiczny w skutkach dla czworonoga. Jeśli bierzemy do siebie przyjaciela, to z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli obowiązkiem świadomego dbania o jego kondycję fizyczną i psychiczną.
To tyle ode mnie. pozdrawiam i trzymam kciuki za udany ludzko-psi związek :)
Mój pies był cały czas wśród ludzi,mimo to że miał swoją zagrodę z budą,buda oczywiście ocieplona.Co do jedzenia,np.,kaszanki i tp,piszesz że tam są przyprawy,że słone,ale to jest tak samo z tymi karmami w puszkach czy suchą karmą,jest ona też słona,mój pies po tej karmie to pił jak smok.
Scobby, karmy gotowe, puszkowe czy suche nie zawierają soli. Żadna nie jest słona. Po karmie suchej pies pije więcej, bo to normalne. Ty jak zjesz zupę nie popijasz tyle co po zjedzeniu kanapki.
Psy nie mogą jeść ludzkiego jedzenia. Pewnie, że jedzą go chętnie, ale niestety krócej żyją, ze względu na różne choroby po ludzkim jedzeniu. Wiem, że dużo ludzi jest przeciwna suchym karmom, ale powiem Ci, że moja Pusia od 1,5 roku życia jest a suchej karmie - Hepatic. Ma obecnie 13 lat. Jest ruchliwym, pełym energii psiakiem. Ma zdrowe serce, nerki i dzięki tej karmie - wyleczoną wątrobę ( gdy miała 1,5 roku, na spacerze zjadła trutkę). Czasami popełniam ten błąd i podam jej np. sos z mięsa obiadowego na kulki karmy. Ale jeść ludzkiego jedzenia nie może, ponieważ od razu ma po nim wymioty i boli ją brzuszek.
Weź psa ze schroniska, ale poświęć mu więcej uwagi niż poprzednikowi, bo psy schroniskowe bardzo tego potrzebują.
Odnośnie karmienia,miałam właśnie dopisać,ale mnie Ewo,wyręczyłaś.Moje psy wprawdzie zjedzą czasem coś "ludzkiego",ale rzadko i raczej nie ode mnie.Po prostu "dobrzy ludzie" (nie piszę tego złośliwie),w swej dobrej wierze,rzucają im czasem coś z wędlin,gdy pieski podchodzą do ogrodzenia ("bo takie ładne'). Jest jedna starsza pani,chyba już ok.80-tki,która regularnie dzieli się swoimi zakupami z okolicznymi zwierzakami,a że przechodzi obok nas,to częstuje albo kotka,który przysiadł na parapecie,albo mojego Czarusia-owczarka,z którym się naprawdę zdążyła zaprzyjażnić.Kilka razy tłumaczyłam jej,że to nie jest odpowiednie jedzenie dla zwierząt,ale ...co tak naprawdę mogę zrobić?Wywiesić,jak w ZOO,napis-zakaz karmienia? Wiem,że niektóre zwierzęta byłyby głodne,gdyby nie resztki z ludzkiego stołu,no i cóż,lepsze to,niż głodzenie ich.Scooby,to absolutnie nie do Ciebie.Wiem,że masz naprawdę dobre serce. Napisz,gdy wybierzesz już pieska.
Zgadzam się, że ludzkie jedzenie nie jest właściwe dla psów i kotów. Ale jednocześnie muszę dodać, że nasz pies, kundelek średniej wielkości, nieżyjący już niestety (odszedł w 2009) jadł przez całe swoje życie niemal wyłącznie ludzkie jedzenie i dożył 15 lat. Nigdy nie miał żadnych problemów żywieniowych. Nie dawano mu jednak wszystkiego, jak popadło, żadnych kości, żadnych smażonych resztek. Do tego uwielbiał owoce i warzywa, przepadał za jabłkami, ogórkami. Był strasznie łakomym psiutkiem.
Sunia kuzynki za to od szczenięcych lat jada również kości właśnie , czego wprost nie pojmuję, bo tyle się czyta, by nie dawać, bo to nawet groźne. Nie słyszałam jeszcze , by ta seniorka (ok. 14 lat) miała jakiekolwiek z tym problemy.
Myślę więc, że nie do końca da się tak uogólnić, że domowe jedzenie jest totalnie złe (choć zgadzam się, że są lepsze sposoby karmienia zwierzaków) - to tak jak np. z karmami dla kotów: mówi się, że Whiskas w porównaniu z Royal Canin to okropieństwo i trucizna, a bywa, że kot karmiony Whiskasem dożywa starości, a ten karmiony RC odchodzi wcześnie.
Karmy dla zwierząt nie zawierają soli, pies jedząc suchy pokarm, musi mieć obok pełną miskę wody, ale nie dlatego że karma jest słona, ale dlatego że pęcznieje ona w żołądku. Dla moich psów, rarytasem( przysmakiem), jest gotowany makaron lub ryż,na porcjach rosołowych, lub kościach wołowych z marchewką. Gotuję im dwa, trzy razy w tygodniu, i podaję na zmianę z suchą.
Z ciekawości sprawdziłam ile lat ma mój Hektor...i jeśli te przeliczniki brać serio(KLIK)to 1 września skończy 97 lat, dodam że jest psem "kojcowym", staramy się go wyprowadzać regularnie, jest w bardzo dobrej formie, i wierzę że będzie z nami jeszcze długo. Nawet nie wiedziałam że duże psy żyją krócej, zawsze myślałam że odwrotnie;/
Scooby, jak będziesz wybierać psiaka w schronisku, to powiedz od razu że nie będzie mieszkałć z wami w domu, tylko w kojcu, doradzą Ci na pewno, i w sprawie karmienia także:)
Nigdy nie trzymałąm psa na łańcuchu i nie zamierzamMoże źle napisałam,że psa trzymam w kojcu,ja mam przeznaczony kawałek podwórka,gdzie jest ogrodzony i tam trzymam psa,ma on budę.To nie jest klatka gdzie trzymają psy w schroniskach.
5 października ubiegłego roku była u mnie w mieście "niedziela adopcyjna"...spakowaliśmy dzieiciaki do samochodu i pojechaliśmy po naszego piesa: piszę po naszego ponieważ zaglądałam na stronę TOZ-u u mnie w mieście i wybraliśmy go już w domu....Potem tylko formalnie pojechaliśmy go odebrać ze schroniska....Piesek (8letni owczarek niemiecki) bardzo dużo przeszedł w swoim życiu-odebrano go poprzedniemu właścicielowi bo go strasznie bił i gnęvił....Był zapchlony,zakleszczony,wygłodzony...cały brudny i skołtuniony....Nikt z TOZu nie zapowiadał się na jakąkolwiek kontrolę u nas w domu( ale panie wiedzą,że pies mieszka niedaleko stawów,łąk ,w domu z ogrodem:) Pierwsze dwa tygodnie wspominam potwornie....Piesek miał cały czas biegunkę...a ja ,mąż i dzieci wciąż biegaliśmy z nim na dwór i sprzątaliśmy nieczystości....Na szczęście jest to typowy objaw każdego psiaka ze schroniska(przechodzi najpóźniej po 14 dniach)-zmiana otoczenia,stres,strach,inne pożywienie....
Patrząc z persektywy czasu-wiem,że dobrze zrobiliśmy...Pies kocha nas całym sercem,my go zresztą też:)
Jak czytam że właściciel bił swojego psa i się nad nim znęcał, to mnie normalnie trzęsie. Chętnie sama bym temu właścicielowi zgotowała taki sam los , może by wtedy zrozumiał jak to jest.
Najlepszym lekiem na bigunkę dla psa, jest lek Nifuroksazyt 200, można go kupić w aptece bez recepty.Jest dobry dla ludzi i psów. Gdy nasz pies miał biegunkę przepisał nam go weterynarz i od tamtej pory jak coś zaszkodzi naszemu psu zawsze go dostaje.
Psy mojej mamie wybierała córka z mężem z Warszawskiego Palucha, jak wracali to wstąpili do nas żeby pokazać mi Sabę. Sunia jak wpadła do domu to najpierw obleciała wszystkie pomieszczenia , a następnie wskoczyła na fotel i mnie spędzlowała po twarzy z całych sił:)) Biła z niej wielka radośc i wcale się nie bała, dorwała się do miski naszego psa i zjadła jej karmę :) Jest bardzo kochanym i mądrym psem, druga suczka też jest bardzo mądra a zakochana w mojej mamie do szaleństwa:) jak mama była w szpitalu to strasznie za nią tęskniła.
MR:) wszystkiego wtedy próbowaliśmy-Nifuroksazyd,Smecta,Stoperan,i węgiel leczniczy-dosłownie wszystko co tylko można....a psiak i tak tryskał na wszystkie strony:( Gotowałam muryż z marchewką i mięskiem drobiowym i też to samo....Dlatego Bruno je tylko suchą karmę...Nawet pani weterynarz stwierdziła,że musiał być strasznie KOPANY!!!! po brzuchu-bo wystąpiło skręcenie jelit i pozostaje nam tylko sucha karma do karmienia....
A teraz? Pies nabrał sporo ciała-jest jak niedźwiedź:) uwielbiają się z moim najmłodszym...potrafią leżeć koło siebie godzinami i się czochrać:) Na spacerach grzeczny,nie szczeka na inne psy-jest naszym pępkiem świata:) W końcu należy mu się coś od życia:)
Tak masz racje nalezy coś sie im od życia.Tutaj niektóre osoby pisały o biciu zwierząt,czytając to, to naszła mnie ogromna złość, jak można byc tak okrutnym!!!!Ale co sie zrobi jak co niektórzy biją swoje żony,to nie ma co się dziwić,że traktują w ten sposób psy.Ja nigdy żadnego psa nie uderzyłam i nigdy tego nie zrobię.Dziekuje za dobre rady,napewno w najbliższym czasie wezme przygarne jakiegos pieska,niech i on ma dom,a napewno bedzie mu u nas bardzo dobrze,bo my kochamy zwierzęta.Pozdrawiam.
Czy już wybrałaś pieska? Ja swoją Koli wybrałam od razu. Poczułam więz z nią. Wróciłam do domu i noc myślałam o niej i rano po nią pojechałam. Ona już czekała na mnie. Wiedziała ,że po nią przyjechałam. Miałam co prawda z nią trochę kłopotów, ale i tak była moją ukochaną psinką.
Ostatnio odszedł mój pies Misio,był z nami 11lat to na wiek psa to jest 90lat.Z tego powodu jest mi smutno i jakos tak pusto,wiec postanowiłam wziąść pieska ze schroniska dla zwierząt.Czytałąm już o pieskach opinie itd, i niewiem a raczej nie jestem pewna czy dobrze zrobię.Fakt faktem chciała bym dac dom jakiemus pieskowi,ale kierują mną pewne obawy takie jak:czy jak nadam pieskowi imię-czy on będzie na nie reagował,czy nie bedzie jakiś dziki-płochliwy.Dzwoniłam do schroniska i powiedzieli mi,że jakby co to będę miała kontrolę-jakie warunki ma piesek.Tego się obawiam,czy według nich będę umiała zapewnić pieskowi warunki-tego wszystkiego się obawiam.Poprzedni piesek miał,budę z płyty OSB-obłożoną styropianem na dachu miał pape i daszek,żeby woda nie wlatywała do środka,miskę dość duża na jedzenie,oraz garnek na wodę-był w kojcu bez łancucha.Jedzenie dostawał 3razy dziennie i to prawie same rarytasy.Jak sądzicie czy mam podstawy do obaw czy nie,czy waszym zdaniem będzie wszystko okey.zaznaczam,że ja bardzo kocham zwierzęta,u mnie nigdy nie były bite i td.!Jak do tej pory to nigdy nie brałąm pieska ze schroniska więc stąd moje takie pytanie do Was moje kochane żarłoczki.Za każdą rade będę bardzo wdzięczna.Pozdrawiam i dziękuję z góry.
Weż,tylko weż świadomie,czyli takiego psa,który może się zżyć z Waszą rodziną.Jeśli chodzi o wiek czy rasę,poradż się jeszcze fachowców,może pracowników schroniska.Jeśli pies jest już starszy i reaguje na imię,to może nie będzie sensu go zmieniać(imienia).Z jednym musisz się tylko liczyć,że takie skrzywdzone,po przejściach zwierzęta potrzebują nieraz dużo czasu,miłości i cierpliwości.Z pewnością łatwiej będzie ze szczeniakiem,ale może pokochasz,ze wzajemnością,i staruszka.
Warunki dla psa masz dobre.Sądzę,że był wypuszczany z kojca?
Dorosłemu psu wystarczy jedzenie 1 raz dziennie,chyba,że są duże mrozy,a on "na zewnętrznej",to lepiej dać 2 razy,ciepłe i bardziej kaloryczne.
Trzymam kciuki.
Tak z kojca był wypuszczany,mam dość duże podwórko,a w weekend(nie każdy)chodziłam z nim na łakę na spacer.Szczerze mówiąc starszego bym nie chciała bo krótko pożyje i znowu rozpacz.Chciałąm takiego do 5lat.Jak były duże mrozy -10do -15-19 to brałam go do domu do kuchni,spał sobie na kocu.Tak myśle swoim sercem,że źle u nas nie miał,żeby tak wszystkie psiaki miały dobrze jak mój to by było dobrze.Dziękuję za odpowiedź.
Mojej mamie też mówili o kontroli , jednak odkąd ma 2 suczki ze schroniska nigdy nikt nie był na żadnej kontroli.
Nie wahaj się i weź psa ze schroniska, będziesz miała wiernego przyjaciela, z tego co piszesz warunki piesek będzie miał dobre,.
Mam tylko nadzieję, że pies będzie też wypuszczany żeby sobie pobiegał:)
Przykro że twój piesek tak krótko żył:( mój pierwszy żył 18 lat , a drugi 16.
Pozdrawiam :)
Ja też zdecydowałam się jednego razu na suczkę ze schroniska. Miała około roku.Potem okazało się ,że to niezłe ziółko. Widocznie sporo przeszła, bo nie ufała obcym. Ale.była bardzo wierna i zabawna. Często przygarniałam przybłędy. Takie pieski dużo przeżyły i były bardzo wdzięczne za okazane serce. Ja gdybym się miała zdecydować , też bym wzieła ze schroniska. Wszytkich piesków się nie da przygarnąć. Ale jak już sie widzi te zwierzaki to nie można przejść obok objętnie. Te psiaki dosłownie proszą o pomoc! A potem napewno odwzajemnią się wiernością i przywiązaniem. Twój piesek na pewno by się cieszył,że ma następcę , który przywiąże się do jego pani.
Jejku,dziękuję wszystkim za słowa otuchy,naprawde pięknie piszecie,że aż serce płacze.Ja bardzo kocham zwierzęta.Po odejściu tego pieska co miałam postanowiłam że już nigdy żadnego,ale moja mama mi powiedziała,że znając mnie to długo bez psiaka nie wytrzymam i napewno znowu jakiś u nas zawita.Widać matka mnie lepiej zna, bo serce mocno mi bije na wieść,że będę miała znowu pieska.Ja bez zwierząt nie umię żyć.Dziękuję.
Ja mam tak samo. Zarzekam się, że już nigdy więcej,bo za nic na świecie nie chciałabym przechodzić znów przez ten koszmar, jakim jest pożegnanie się z najukochańszym zwierzątkiem, a mnie przez ostatnie pół roku zdarzyło się to dwukrotnie, więc tym bardziej się zarzekam; ale dom bez zwierząt jest dla mnie na wpół martwy i też czuję, że nie potrafię bez nich żyć.
Myślę o adopcji kocurka ze schroniska. Czas, jaki sobie jeszcze daję, to czas na pogodzenie się do końca ze stratą moich kotów. Ten następny nie ma mi ich zastąpić, to ma być całkiem nowy, równie dla mnie ważny zwierzak w moim życiu.
Mam nadzieję, Scooby, że adopcja pieska się uda, że się szybko przyzwyczai do nowego domu i że zyskasz przyjaciela na wiele, wiele następnych lat.
Mój piesek miał dośc spory ten kojec i co najważniejsze nigdy nie był i nie będzie na łańcuchu,to był wypuszczany na podwórko żeby sobie pobiegał.Podwórko miał spore,a i w weekendy nie w każde chodzilismy na spacer.Jedzenia też mu nie żałowaliśmy,dostawał 3razy dziennie i to same smakołyki,a to kiełbaske ,kaszankę kosteczki lub jakiś kotlet albo kawałek mięska z kurczaczka.Tak że poprzedni piesek nie miał krzywdy.A jak były duże mrozy to brany był do domu,spał sobie na kocu w kuchni.Dziękuje za radę.
moim zdaniem powinnas wziasc ,jesli masz warunki i lubisz psy ,a wiem,ze lubisz ,w schronisku kazdy pies ma juz imie,wiec,czy warto zmieniac,fakt jesli zmienisz mu imie mozesz miec problemy,wiec to zostawmy,a do nowych warunkow piesek musi sie przyzwyczaic i potrzebuje na to czasu,tu to jest tak jak z dzieckiem ktore adoptujesz z domu dziecka,rowniez potrzebuje czasu aby sie przyzwyczaic do nowego otoczenia ,jesli dasz pieskowi cieplo i zapewnisz mu odpowiednia opieke to z czasem pies bedzie twoim przyjacielem,wiec idz do schroniska ,a i jeszcze jedna mysl mi sie nasunela,przeciez nie musisz isc i od razu brac pieska ,mozesz najpierw sobie takiego pieska wybrac,odwiedzac go w schronisku ,zabierac na spacery,a np.dopiero po miesiacu wziasc do domu,bedzie mial taki piesek czas na przyzwyczajenie sie do ciebie ,a i ty bedziesz miala czas na poznanie tego pieska.Zycze powodzenia i mam nadzieje,ze podejmiesz sluszna decyzje
Pozwolę sobie nie zgodzić się z przedostatnim zdaniem.
11 lat życia psa to wcale nie jest krótko, 11-letni pies to nie młodzieniaszek, jest w zaawansowanym wieku. A stwierdzenia, że inne pożyły znacznie dłużej, do niczego nie prowadzą, nie ma przecież powodu dokładać cierpienia temu, kogo zwierzę odeszło szybciej.
Średnia życia psa to 12 lat, oczywiście z zależności od wielkości, rasy itd., ale przyjmuje się, że to 12 lat. Ci, których zwierzęta przekroczyły ten wiek i żyły dłużej, mogą się uważać naprawdę za szczęściarzy.
To samo ze stwierdzeniem "kot może dożyć 20-tki" - równie dobrze można powiedzieć "człowiek może dożyć 100 lat" - a ilu z nas tej setki dożyje? Niewielki procent.
I tak samo jest ze zwierzętami. Nie na darmo kocie/psie fora pełne są dramatycznych historii o chorych nastoletnich zwierzakach, często wręcz podtrzymywanych przy życiu - owszem, weterynaria poszła do przodu, możemy nasze zwierzęta znacznie lepiej leczyć niż kiedyś - ale to nie znaczy, że one się nie starzeją i każde dożyje setki (czyli tych 18-stu czy 20-stu lat), bo już my o to zadbamy. A jakże często okazuje się, że nie możemy zrobić nic. Lub jedynie pomóc odejść.
Nie należy brać informacji o długowieczności naszych czworonogów dosłownie, bo potem się strasznie cierpi. Lepiej się przyjemnie zdziwić, gdy nasz pies czy kot przeżyje jednak ten wiek graniczny i cieszyć się, gdy pożyje dłużej, niż potem cierpieć w oszołomieniu, że odszedł, choć daleko mu było do 20-stki.
(z czym nawiasem mówiąc ja sama staram się uporać od pół roku i mam nadzieję , że kiedyś to w pełni zrozumiem i zaakceptuję).
Masz całkowitą racje.Ale jakby nie było to i tak jest człowiekowi bardzo przykro-żal gdy jego piesek-pupilek odchodzi nieważne w jakim wieku.
Oczywiście.
Jeśli się zwierzę naprawdę kocha, to nawet jeżeli ono odejdzie dożywając sędziwego wieku, strata jest niesamowitym ciosem i ciężko się z nią pogodzić. I ciężko wówczas też myśleć rozsądnie i brać pod uwagę średnią życia, niemniej jednak ona istnieje.
Ja mam dwa owczarki niemieckie ze schroniska (jeden z rodowoden sie okazal,a drugi taki mieszaniec). Dla mnie trzymanie psa w kojcu jest zbrodnia. to po co ci pies, ktory bd w kojcu? Psa ze schorniska, ktory jest o przezyciach- siedzi nie wiadomo ile w kojcu w schronisku, to jeszcze go wezmiesz i dasz go do kojca. Jestem oburzona takimi ludzmi, powinni miec zakaz brania psow ze schroniska, z nimi trzeba duzo pracowac, a w kojcu ci zdziknie bardziej, taki pies potrzebuje kontaktu z ludzmi, a ty nie jestes w stanie mu zapewnic tego.oczywiscie, ze bd pchlochliwy i dziki, a jak myslisz, ze wezmiesz psa ze schorniska to bd super ulozony? Takie psy praktycznie nie reaguja na imiona, dopiero jak sie ustabilizuje u ciebie, to bd reagowac na jakies imie. Ale moim zdaniem w ogole nie powinnas miec psa. To tak jakbym ciebie zmaknela w klatce i dawala jesc i od czasu do czasu brala cie na spacer, pied to nie zabawka, co z tego, ze rarytasy do jedzenia mu dajesz, skoro on potrzebuje milosci, przytulania, glaskania i obecnosci czlowieka, a nie jak we wiezieniu. Jestem zbulwersowana takimi zachowaniem ludzi, jakim ty jestes- nie wiem czy robisz to specjalnie czy nie. A w dodatku jak widze, na wsi psa na lancuchu to calkiem bym zamknela tych ludzi sama na lancuchu.
Nie zgadzam się z tobą. Jak byś mojego św. pamięci psa dała do domu to by się zabił na panelach bo się rozjeżdżał na nich. Był w kojcu na noc a przez dzień sobie latał po dużym ogrodzie i jadł z nami obiad hehehe ..
Był to piec przygarnięty i miał u nas dużo miłości i był szczęśliwy. Nie każdy może mieć psa w domu i na pewno lepiej mu u właściciela w kojcu ,który go puszcza ,wygłupia się z nim niż w schronisku. Był to mieszany owczarek.
Nasz drugi pies , kundelek też jest na dworze i czasem w domu - jest z pół godziny i już zaczyna lecież pod drzwi i czeka aż się go póści. Na dworze czuje się najlepiej.
Zawsze można się przyczepić. Ja nie rozumiem ludzi, którzy trzymają psy w blokach, gdzie praktycznie ten pies jest skazany na samotnośćm przez cały dzień , bo domowników nie ma często w domu. Potem jest licytacja kto ma z psem na spacer wyjść. Taki pies przez cały dzień wyje sąsiadom i niszczy w domu przedmioty z tęsknoty. A już są tacy co trzymają w blokach psy np. haski. To dopiero miłosierdzie!!! Więc nie oceniajmy wszystkich z góry, bo to niesprawiedliwe!!! Wszystko zależy od nas.Ja też nie jestem za trzymaniem psa na łańcuchu na słońcu i z pustą miską. Ale wszytko zależy od nas LUDZI.
Ojej, to nie do końca tak jak piszesz (żeby się po części nie zgodzić, podpinam się pod Ciebie, ale odpisuję Scooby):
Zacznijmy od tego, że pies w kojcu czuje się bezpiecznie - taki duży kojec można trochę porównać do ludzkiego mieszkania. Oczywiście żaden pies nie powinien być wciąż zamknięty w kojcu - to sadyzm - należy go codziennie wyprowadzać na spacery i jeśli to możliwe, wypuszczać na podwórko, żeby biegał luzem. Musi mieć ciepła budę, ale to oczywiste.
Druga sprawa - nie każda rasa jest szczęśliwa, jeśli przeznaczymy jej kojec na mieszkanie:
a) są psy tak mocno nastawione na kontakt z człowiekiem, że smutnieją w kojcach, nawet regularnie wyprowadzane na długie spacery. Do takich ras należą np. goldeny, labradory czy charciki.
b) są psy, którym w kojcu będzie zwyczajnie zimno, nawet w ciepłej budzie.
Teraz dalej: niezależnie od tego, czy mieliśmy już psa, czy planujemy jego zakup lub przygarnięcie ze schroniska po raz pierwszy, powinniśmy kupić kilka książek na temat psychiki psa i wychowania. Pies to nie człowiek i należy wiedzieć, jak dać mu szczęście i nie popełnić błędów, które sprawią, że pies stanie się agresywnie dominujący lub bojaźliwy.
A może trafi nam się ze schroniska taki właśnie pies - dominujący lub bojaźliwy i będziemy musieli sobie poradzić z jego wychowaniem, aby stał się naszym przyjacielem i wiernym zadowolonym towarzyszem. Tym bardziej należy mieć już wiedzę, jak rozwiązać problemy naszego czworonoga, a nie liczyć na łut szczęścia lub zastanawiać się nad oddaniem psa do schroniska, bo nie spełnił naszych oczekiwań.
I wreszcie - do licha! Kto powiedział, że kaszanka, kiełbasa i kosteczki to smakołyki dla psa. Apeluję do właścicieli psów o więcej rozsądku i dojrzałości. Jeśli kochacie, jak twierdzicie swoje psy, poczytajcie najpierw na temat ich zdrowego żywienia. Co zniesie żołądek jednego kundelka, może bardzo zaszkodzić innemu psu, szczególnie rasowemu, który ma wrażliwy żołądek. Pies trzymany na ludzkim jedzeniu może dostać biegunki lub łupieżu od nadmiaru soli i przypraw w pasztetach czy kiełbasach. Proponuję najpierw upewnić się, czy dany rodzaj jedzenia nie okaże się tragiczny w skutkach dla czworonoga.
Jeśli bierzemy do siebie przyjaciela, to z całym dobrodziejstwem inwentarza, czyli obowiązkiem świadomego dbania o jego kondycję fizyczną i psychiczną.
To tyle ode mnie.
pozdrawiam i trzymam kciuki za udany ludzko-psi związek :)
Mój pies był cały czas wśród ludzi,mimo to że miał swoją zagrodę z budą,buda oczywiście ocieplona.Co do jedzenia,np.,kaszanki i tp,piszesz że tam są przyprawy,że słone,ale to jest tak samo z tymi karmami w puszkach czy suchą karmą,jest ona też słona,mój pies po tej karmie to pił jak smok.
Scobby, karmy gotowe, puszkowe czy suche nie zawierają soli. Żadna nie jest słona. Po karmie suchej pies pije więcej, bo to normalne. Ty jak zjesz zupę nie popijasz tyle co po zjedzeniu kanapki.
Psy nie mogą jeść ludzkiego jedzenia. Pewnie, że jedzą go chętnie, ale niestety krócej żyją, ze względu na różne choroby po ludzkim jedzeniu. Wiem, że dużo ludzi jest przeciwna suchym karmom, ale powiem Ci, że moja Pusia od 1,5 roku życia jest a suchej karmie - Hepatic. Ma obecnie 13 lat. Jest ruchliwym, pełym energii psiakiem. Ma zdrowe serce, nerki i dzięki tej karmie - wyleczoną wątrobę ( gdy miała 1,5 roku, na spacerze zjadła trutkę). Czasami popełniam ten błąd i podam jej np. sos z mięsa obiadowego na kulki karmy. Ale jeść ludzkiego jedzenia nie może, ponieważ od razu ma po nim wymioty i boli ją brzuszek.
Weź psa ze schroniska, ale poświęć mu więcej uwagi niż poprzednikowi, bo psy schroniskowe bardzo tego potrzebują.
Odnośnie karmienia,miałam właśnie dopisać,ale mnie Ewo,wyręczyłaś.Moje psy wprawdzie zjedzą czasem coś "ludzkiego",ale rzadko i raczej nie ode mnie.Po prostu "dobrzy ludzie" (nie piszę tego złośliwie),w swej dobrej wierze,rzucają im czasem coś z wędlin,gdy pieski podchodzą do ogrodzenia ("bo takie ładne').
Jest jedna starsza pani,chyba już ok.80-tki,która regularnie dzieli się swoimi zakupami z okolicznymi zwierzakami,a że przechodzi obok nas,to częstuje albo kotka,który przysiadł na parapecie,albo mojego Czarusia-owczarka,z którym się naprawdę zdążyła zaprzyjażnić.Kilka razy tłumaczyłam jej,że to nie jest odpowiednie jedzenie dla zwierząt,ale ...co tak naprawdę mogę zrobić?Wywiesić,jak w ZOO,napis-zakaz karmienia?
Wiem,że niektóre zwierzęta byłyby głodne,gdyby nie resztki z ludzkiego stołu,no i cóż,lepsze to,niż głodzenie ich.Scooby,to absolutnie nie do Ciebie.Wiem,że masz naprawdę dobre serce.
Napisz,gdy wybierzesz już pieska.
Zgadzam się, że ludzkie jedzenie nie jest właściwe dla psów i kotów. Ale jednocześnie muszę dodać, że nasz pies, kundelek średniej wielkości, nieżyjący już niestety (odszedł w 2009) jadł przez całe swoje życie niemal wyłącznie ludzkie jedzenie i dożył 15 lat. Nigdy nie miał żadnych problemów żywieniowych. Nie dawano mu jednak wszystkiego, jak popadło, żadnych kości, żadnych smażonych resztek.
Do tego uwielbiał owoce i warzywa, przepadał za jabłkami, ogórkami.
Był strasznie łakomym psiutkiem.
Sunia kuzynki za to od szczenięcych lat jada również kości właśnie , czego wprost nie pojmuję, bo tyle się czyta, by nie dawać, bo to nawet groźne. Nie słyszałam jeszcze , by ta seniorka (ok. 14 lat) miała jakiekolwiek z tym problemy.
Myślę więc, że nie do końca da się tak uogólnić, że domowe jedzenie jest totalnie złe (choć zgadzam się, że są lepsze sposoby karmienia zwierzaków) - to tak jak np. z karmami dla kotów: mówi się, że Whiskas w porównaniu z Royal Canin to okropieństwo i trucizna, a bywa, że kot karmiony Whiskasem dożywa starości, a ten karmiony RC odchodzi wcześnie.
Karmy dla zwierząt nie zawierają soli, pies jedząc suchy pokarm, musi mieć obok pełną miskę wody, ale nie dlatego że karma jest słona, ale dlatego że pęcznieje ona w żołądku.
Dla moich psów, rarytasem( przysmakiem), jest gotowany makaron lub ryż,na porcjach rosołowych, lub kościach wołowych z marchewką. Gotuję im dwa, trzy razy w tygodniu, i podaję na zmianę z suchą.
Z ciekawości sprawdziłam ile lat ma mój Hektor...i jeśli te przeliczniki brać serio (KLIK) to 1 września skończy 97 lat, dodam że jest psem "kojcowym", staramy się go wyprowadzać regularnie, jest w bardzo dobrej formie, i wierzę że będzie z nami jeszcze długo.
Nawet nie wiedziałam że duże psy żyją krócej, zawsze myślałam że odwrotnie;/
Scooby, jak będziesz wybierać psiaka w schronisku, to powiedz od razu że nie będzie mieszkałć z wami w domu, tylko w kojcu, doradzą Ci na pewno, i w sprawie karmienia także:)
Makusiu,właśnie duże psy żyją krócej,choć dłużej rosną-najpierw "w górę",póżniej nabierają masy mięsniowej.Szkoda-mój Czaruś ma 9 lat.Może przekroczy "średnią statystyczną"?
Mój stryj miał m.in.sunię-rasa średni pinczer.Dożyła 19 lat-bardzo żywotna.
Nigdy nie trzymałąm psa na łańcuchu i nie zamierzamMoże źle napisałam,że psa trzymam w kojcu,ja mam przeznaczony kawałek podwórka,gdzie jest ogrodzony i tam trzymam psa,ma on budę.To nie jest klatka gdzie trzymają psy w schroniskach.
5 października ubiegłego roku była u mnie w mieście "niedziela adopcyjna"...spakowaliśmy dzieiciaki do samochodu i pojechaliśmy po naszego piesa: piszę po naszego ponieważ zaglądałam na stronę TOZ-u u mnie w mieście i wybraliśmy go już w domu....Potem tylko formalnie pojechaliśmy go odebrać ze schroniska....Piesek (8letni owczarek niemiecki) bardzo dużo przeszedł w swoim życiu-odebrano go poprzedniemu właścicielowi bo go strasznie bił i gnęvił....Był zapchlony,zakleszczony,wygłodzony...cały brudny i skołtuniony....Nikt z TOZu nie zapowiadał się na jakąkolwiek kontrolę u nas w domu( ale panie wiedzą,że pies mieszka niedaleko stawów,łąk ,w domu z ogrodem:) Pierwsze dwa tygodnie wspominam potwornie....Piesek miał cały czas biegunkę...a ja ,mąż i dzieci wciąż biegaliśmy z nim na dwór i sprzątaliśmy nieczystości....Na szczęście jest to typowy objaw każdego psiaka ze schroniska(przechodzi najpóźniej po 14 dniach)-zmiana otoczenia,stres,strach,inne pożywienie....
Patrząc z persektywy czasu-wiem,że dobrze zrobiliśmy...Pies kocha nas całym sercem,my go zresztą też:)
Jak czytam że właściciel bił swojego psa i się nad nim znęcał, to mnie normalnie trzęsie. Chętnie sama bym temu właścicielowi zgotowała taki sam los , może by wtedy zrozumiał jak to jest.
Najlepszym lekiem na bigunkę dla psa, jest lek Nifuroksazyt 200, można go kupić w aptece bez recepty.Jest dobry dla ludzi i psów.
Gdy nasz pies miał biegunkę przepisał nam go weterynarz i od tamtej pory jak coś zaszkodzi naszemu psu zawsze go dostaje.
Psy mojej mamie wybierała córka z mężem z Warszawskiego Palucha, jak wracali to wstąpili do nas żeby pokazać mi Sabę.
Sunia jak wpadła do domu to najpierw obleciała wszystkie pomieszczenia , a następnie wskoczyła na fotel i mnie spędzlowała po twarzy z całych sił:))
Biła z niej wielka radośc i wcale się nie bała, dorwała się do miski naszego psa i zjadła jej karmę :)
Jest bardzo kochanym i mądrym psem, druga suczka też jest bardzo mądra a zakochana w mojej mamie do szaleństwa:) jak mama była w szpitalu to strasznie za nią tęskniła.
MR:) wszystkiego wtedy próbowaliśmy-Nifuroksazyd,Smecta,Stoperan,i węgiel leczniczy-dosłownie wszystko co tylko można....a psiak i tak tryskał na wszystkie strony:( Gotowałam muryż z marchewką i mięskiem drobiowym i też to samo....Dlatego Bruno je tylko suchą karmę...Nawet pani weterynarz stwierdziła,że musiał być strasznie KOPANY!!!! po brzuchu-bo wystąpiło skręcenie jelit i pozostaje nam tylko sucha karma do karmienia....
A teraz? Pies nabrał sporo ciała-jest jak niedźwiedź:) uwielbiają się z moim najmłodszym...potrafią leżeć koło siebie godzinami i się czochrać:) Na spacerach grzeczny,nie szczeka na inne psy-jest naszym pępkiem świata:) W końcu należy mu się coś od życia:)
Gratuluję Wam serca,rozsądku i wytrwałości.
Tak masz racje nalezy coś sie im od życia.Tutaj niektóre osoby pisały o biciu zwierząt,czytając to, to naszła mnie ogromna złość, jak można byc tak okrutnym!!!!Ale co sie zrobi jak co niektórzy biją swoje żony,to nie ma co się dziwić,że traktują w ten sposób psy.Ja nigdy żadnego psa nie uderzyłam i nigdy tego nie zrobię.Dziekuje za dobre rady,napewno w najbliższym czasie wezme przygarne jakiegos pieska,niech i on ma dom,a napewno bedzie mu u nas bardzo dobrze,bo my kochamy zwierzęta.Pozdrawiam.
to właśnie Bruno:)
Wspaniały piesio. Po tylu złych doświadczeniach los się do niego naprawdę szeroko uśmiechnął.:)
Czy już wybrałaś pieska? Ja swoją Koli wybrałam od razu. Poczułam więz z nią. Wróciłam do domu i noc myślałam o niej i rano po nią pojechałam. Ona już czekała na mnie. Wiedziała ,że po nią przyjechałam. Miałam co prawda z nią trochę kłopotów, ale i tak była moją ukochaną psinką.