Lubie te Wasza stronke, szczegolnie ostatnio,jak nic sie nie dzieje, ale goraca aura wplywa na wyobraznie, jakis ostatni dzien lata , juz sobie spogladam na Kronike wypadkow milosnych, a moze na "Un dimanche a la campagne", (ma byc goraco, a co sie zdarzy, to sie zdarzy,. Upal, a moze wojna. A moze jeszcze ciagnace sie miedzywojnie, i juz, juz czujemy, ze nalezy skrocic perly co majtaja sie do pasa. Goraco i dusznie. Problem, ze na odspiewanie ostatniej niedzieli trzeba jeszcze dwudniowej cierpliwosci, ale moze ktos ma ochote na stare scenariusze. Nagle poczulam sie Stamtad, z tej niedzieli Mojego Ojca.
A teraz juz praca, koniec Goracej Niedzieli, tym bardziej, ze to tylko piatek. Ale moze ktos pociagnie "jeszcze w zielone gramy" i jakis inny scenariusz nam wymysli na te "ostatnia niedziele"
Gorąca aura wpływa na wyobraźnię... I przegrzewa styki... ale jak się tak czta to po raz kolejny, to nawet się klei w jakiś tam dziwny spoósb.., tylko te perły majtające do pasa nic a nic mi tu nie paszą ;)
Dobra, jeśli chodzi o zbereźną wyobraźnię, to te perły rzeczywiście mogą ją rozbudzić. Są różne określenia..., mogą być perły. Nawet ładnie. Tylko że one dyndają do pasa!! Chociaż...co tam kto lubi... ;)
Widzę, że ten tekst to jednak majstersztyk, możliwości do interpretacji są nieograniczone!
Bociany też lubią zieleń i stawiają na zielone:) W Przemyślu na terenie kliniki dla zwierząt para chorych bocianów które nie latają, tak się w sobie zakochała , że zbudowali gniazdo na zielonej łące i mają maluszki. Niestety, rodzice nie będą mogły uczyć ich latać, ale opiekun bocianów tamtejszy lekarz weterynarii , obiecał do sierpnia nauczyć młodych latać:)
Bociany na prezydenta! :) Już kiedyś był taki przypadek opisany ze ukochana bociana nie mogła latać i ten pozostał przy niej i zbudował jej gniazdo na ziemi.
Chyba nie wiesz nic o bocianach, może warto sobie poczytac Jolu, a nie pisac głupoty! Żeby młode bociany zaczeły latac muszą to zrobic z czegoś wysokiego.Weterynarz zaoferował się pomóc, musi ich kilka razy wnieśc gdzieś wysoko, więc przestań udawac że nie wiesz o czym pisze. Jeden wykrzyknik na końcu też wystarczy.
No to, że poczułaś się "Stamtąd" całkowicie wyjaśnia mi Twoje przesłanki i intencje. Gdyby nie powoływanie się na "Kronikę"; wydarzenie: "Un dimanche a la campagne", mogłoby się usadowić w "Un lundi a la campagne" a to zupełnie nie przystawałoby do "Niedzieli Twojego Ojca". Pokusiłbym się jeszcze na dodanie, że knfabulacja w rzeczonym piątkowym (nie mylić z "Wielkopiątkowym") zaistnieniem, mogłaby okazać sie nie umocowana w (I TUTAJ ODWAŻĘ SIĘ NAZWAĆ RZECZ PO IMIENIU ) atawistycznym (sic!?) punkcie widzenia. Gdyby jednak jako pewnik przyjąć "odśpiewanie ostatniej niedzieli" to możnaby dojść do wniosku, że poniedziałek już zdarzyć się nie może !!!! A to przeczy ustanowionemu porządkowi w czasie; a nawet w czasoprzestrzeni. I nie tylko!!!! Może zakłócić erogenne strefy zdrowego rozzsądku o chęć czego oczywiście nawet przez moment Cię nie podejrzewałem....
A wtedy było ciekawiej według Ciebie? Na pewno zegary inaczej wybijały czas. Bo zegary to czarodzieje czasu. Zegarek w telefonie ma się nijak do wielkiego zegara z kurantami stojącego w jadalni szlacheckiego dworu. A gorąca niedziela, otworzone okna , zapach pieczonego ciasta zmieszany z zapachem bzów. Fotel bujany kołysze delikatnie i z lekka skrzypi...
Czasem tez mam takie strumienie. Opisałaś coś, bardzo pięknie zresztą, co opisywał Proust w "Poszukiwaniu straconego czasu" tam były magdalenki, u Ciebie skojarzenie z filmem, dobrze zrozumiałam?
Mam pustą buteleczkę po perfumach "8jour" ( nie wiem, czy dobrze zapisałam nazwę), kupiłam je sobie za pierwsze zarobione własnorecznie większe pieniadze ( mocno większe ;))) ), jak otwieram tę buteleczkę, to mam w głowie nagle lawinę wspomnień, takich ulotnych, chwyconych spojrzeń, zatrzymanych półruchów, takich całkiem konkretnych, bardzo realnych. Nagle aż mi głowa pulsuje do śmiechów, radości, tego, co pisałam w tamtym zdaniu. Nagle dociera do mnie masa bodźców- tamtych. I tęsknota tez jest.
też długo myślałam, o co chodzi... piosenkę Magdy Umer od razu skojarzyłam
dzisiaj też się tak czuję
"Jeszcze w zielone gramy, Jeszcze nie umieramy, Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany, Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną, Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną, Jeszcze w zielone gramy, Jeszcze wzrok nam się pali, Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali My możemy być w kłopocie, Ale na rozpaczy dnie jeszcze nie Długo nie
Rzymianko, jestem. A jak mnie nie bylo, to dlatego, ze i internetu nie bylo. Bez sensu byl moj post, przyznaje, ze w tym miejscu kompletnie bez sensu. Lepka, goraca niedziela, ani radosna, ani nadzwyczajna, taka jak ta i z filmu polskiego i z tego francuskiego (ja wiem bahusie, ze znasz dni tygodnia w Molier'owej mowie). Ze po takiej upalnej niedzieli, rownie nieistotnej jak tydzien ja poprzedzajacy, a moze i piec tygodni, nadejsc musi jakas burza. Historyczna, towarzyska, rodzinna... W przeddzien wyslania tego nierozsadnego postu ogladnelam sobie film Tavernier, a zima naczytalam sie Prousta. Kliknelam prawdopodobnie nie na wlasciwe forum, az mi glupio, bo te "erogenne" analizy zmierzwily mi uszy, dobrze, ze psycholog opiniotworczo-diagnozujacy nie pobiera honorariow. Chodzilo mi tylko o literackie klimaty. Calkowicie bez sensu, ma sie rozumiec.
Lubie te Wasza stronke, szczegolnie ostatnio,jak nic sie nie dzieje, ale goraca aura wplywa na wyobraznie, jakis ostatni dzien lata , juz sobie spogladam na Kronike
wypadkow milosnych, a moze na "Un dimanche a la campagne",
(ma byc goraco, a co sie zdarzy, to sie zdarzy,. Upal, a moze wojna. A moze jeszcze ciagnace sie miedzywojnie, i juz, juz czujemy, ze nalezy skrocic perly co majtaja sie do pasa. Goraco i dusznie.
Problem, ze na odspiewanie ostatniej niedzieli trzeba jeszcze dwudniowej cierpliwosci, ale moze ktos ma ochote na stare scenariusze.
Nagle poczulam sie Stamtad, z tej niedzieli Mojego Ojca.
A teraz juz praca, koniec Goracej Niedzieli, tym bardziej, ze to tylko piatek. Ale moze ktos pociagnie "jeszcze w zielone gramy" i jakis inny scenariusz nam wymysli na te "ostatnia niedziele"
Wito, a tak na poważnie:) o co Ci w tym wątku, tak naprawdę chodzi?
No wlasnie, je sie tez jakos nie lapie o co chodzi????????
Ja też nie. Jak masz śmiałość Wito to napisz, może Ci pomożemy albo doradzimy :-)
Też nie wiem ale wyobraźnię tekst rozbudza. Mimo nagłego chlodu za oknem.
Och, jak dobrze, ze wiecej osób nie wie, o co chodzi... A juz się bałam, ze Bahus w innym wątku miał całkowitą racje co do mojego umysłu ;)
Och, jak dobrze, ze wiecej osób nie wie, o co chodzi... A juz się
To nie było personalnie do Ciebie tylko tak ogólniebałam, ze Bahus w innym wątku miał całkowitą racje co do mojego umysłu
;)
Ha, ha. Czyli obawy zostały rozwiane?
Gorąca aura wpływa na wyobraźnię... I przegrzewa styki... ale jak się tak czta to po raz kolejny, to nawet się klei w jakiś tam dziwny spoósb.., tylko te perły majtające do pasa nic a nic mi tu nie paszą ;)
Perły? Wiosna! droga koleżanko. To mi zbereźna wyobraźnia podsuwa.
Dobra, jeśli chodzi o zbereźną wyobraźnię, to te perły rzeczywiście mogą ją rozbudzić. Są różne określenia..., mogą być perły. Nawet ładnie. Tylko że one dyndają do pasa!! Chociaż...co tam kto lubi... ;)
Widzę, że ten tekst to jednak majstersztyk, możliwości do interpretacji są nieograniczone!
Całe szczęście że się schłodziło:) bo coś czuje że więcej osobom styki by się przegrzały
Mnie też.
Ten wątek to taka zajawka, jak wpływ promieni słonecznych na rozwój dorożkarstwa w Chinach.
Hmm, a może nie tylko w zielone a w tęczowe?
Bociany też lubią zieleń i stawiają na zielone:) W Przemyślu na terenie kliniki dla zwierząt para chorych bocianów które nie latają, tak się w sobie zakochała , że zbudowali gniazdo na zielonej łące i mają maluszki.
Niestety, rodzice nie będą mogły uczyć ich latać, ale opiekun bocianów tamtejszy lekarz weterynarii , obiecał do sierpnia nauczyć młodych latać:)
Bociany na prezydenta! :)
Już kiedyś był taki przypadek opisany ze ukochana bociana nie mogła latać i ten pozostał przy niej i zbudował jej gniazdo na ziemi.
To pewnie ten sam, który nauczył wieloryba pływać żabką. :)
Jeśli osobiście pofrunie,podeślij link.Już nie mogę sie doczekać.!!!!!
Weterynarz? :)
Oczywiście...
Chyba nie wiesz nic o bocianach, może warto sobie poczytac Jolu, a nie pisac głupoty! Żeby młode bociany zaczeły latac muszą to zrobic z czegoś wysokiego.Weterynarz zaoferował się pomóc, musi ich kilka razy wnieśc gdzieś wysoko, więc przestań udawac że nie wiesz o czym pisze. Jeden wykrzyknik na końcu też wystarczy.
MR,A czy Ty wiesz cokolwiek o żartach?Nie sądzę,abym zbyt często wypisywała głupoty.
Jolu, akurat ja znam się bardzo dobrze na żartach, jak ktoś żartuje to wystarczy uśmiech wstawic i na pewno inaczej się odbiera takie rzeczy.
No,może i tak-na pewno nie miałam na myśli Cię obrażać.
A ja lubię grobową twarz Poniedzielskiego. Albo kamienną Andrusa.
Lepiej by było, gdyby weterynarz czekał na dole:) I dla bocianów i dla weterynarza.
No to, że poczułaś się "Stamtąd" całkowicie wyjaśnia mi Twoje przesłanki i intencje. Gdyby nie powoływanie się na "Kronikę"; wydarzenie: "Un dimanche a la campagne", mogłoby się usadowić w "Un lundi a la campagne" a to zupełnie nie przystawałoby do "Niedzieli Twojego Ojca". Pokusiłbym się jeszcze na dodanie, że knfabulacja w rzeczonym piątkowym (nie mylić z "Wielkopiątkowym") zaistnieniem, mogłaby okazać sie nie umocowana w (I TUTAJ ODWAŻĘ SIĘ NAZWAĆ RZECZ PO IMIENIU ) atawistycznym (sic!?) punkcie widzenia. Gdyby jednak jako pewnik przyjąć "odśpiewanie ostatniej niedzieli" to możnaby dojść do wniosku, że poniedziałek już zdarzyć się nie może !!!! A to przeczy ustanowionemu porządkowi w czasie; a nawet w czasoprzestrzeni. I nie tylko!!!! Może zakłócić erogenne strefy zdrowego rozzsądku o chęć czego oczywiście nawet przez moment Cię nie podejrzewałem....
bahusie, i inni kochani forumowicze... a o co chodzi
, czy ktoś tu potrzebuje pomocy? albo coś...
A wtedy było ciekawiej według Ciebie? Na pewno zegary inaczej wybijały czas. Bo zegary to czarodzieje czasu. Zegarek w telefonie ma się nijak do wielkiego zegara z kurantami stojącego w jadalni szlacheckiego dworu. A gorąca niedziela, otworzone okna , zapach pieczonego ciasta zmieszany z zapachem bzów. Fotel bujany kołysze delikatnie i z lekka skrzypi...
Albo jest późno, albo....
co ma piernik do wiatraka, co ma frak do kamizelki, Jaś na pasku nosił szelki, bo kapelusz miał za wielki :)
Czasem tez mam takie strumienie.
Opisałaś coś, bardzo pięknie zresztą, co opisywał Proust w "Poszukiwaniu straconego czasu" tam były magdalenki, u Ciebie skojarzenie z filmem, dobrze zrozumiałam?
Mam pustą buteleczkę po perfumach "8jour" ( nie wiem, czy dobrze zapisałam nazwę), kupiłam je sobie za pierwsze zarobione własnorecznie większe pieniadze ( mocno większe ;))) ), jak otwieram tę buteleczkę, to mam w głowie nagle lawinę wspomnień, takich ulotnych, chwyconych spojrzeń, zatrzymanych półruchów, takich całkiem konkretnych, bardzo realnych. Nagle aż mi głowa pulsuje do śmiechów, radości, tego, co pisałam w tamtym zdaniu. Nagle dociera do mnie masa bodźców- tamtych. I tęsknota tez jest.
Pozdrawiam ciepło.
też długo myślałam, o co chodzi... piosenkę Magdy Umer od razu skojarzyłam
dzisiaj też się tak czuję
"Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze nie umieramy,
Jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany,
Jeszcze wiosenne deszcze obudzą ruń zieloną,
Jeszcze zimowe śmieci na ogniskach wiosny spłoną,
Jeszcze w zielone gramy,
Jeszcze wzrok nam się pali,
Jeszcze się nam pokłonią ci, co palcem wygrażali
My możemy być w kłopocie,
Ale na rozpaczy dnie jeszcze nie
Długo nie
Wita ! odezwij się !
Rzymianko, jestem. A jak mnie nie bylo, to dlatego, ze i internetu nie bylo.
Bez sensu byl moj post, przyznaje, ze w tym miejscu kompletnie bez sensu. Lepka, goraca niedziela, ani radosna, ani nadzwyczajna, taka jak ta i z filmu polskiego i z tego francuskiego (ja wiem bahusie, ze znasz dni tygodnia w
Molier'owej mowie). Ze po takiej upalnej niedzieli, rownie nieistotnej jak tydzien ja poprzedzajacy, a moze i piec tygodni, nadejsc musi jakas burza. Historyczna, towarzyska, rodzinna...
W przeddzien wyslania tego nierozsadnego postu ogladnelam sobie film Tavernier, a zima naczytalam sie Prousta.
Kliknelam prawdopodobnie nie na wlasciwe forum, az mi glupio, bo te "erogenne" analizy zmierzwily mi uszy, dobrze, ze psycholog opiniotworczo-diagnozujacy nie pobiera honorariow.
Chodzilo mi tylko o literackie klimaty.
Calkowicie bez sensu, ma sie rozumiec.