Bardzo lubię chodzić z dziećmi na spacery z dziećmi nie tylko na place zabaw. I co wszędzie w tych miejscach są PETY!! a co najgorsze kosze stoją obok, ale po co wstać jak można rzucić. Place zabaw czasami stają się popielniczką a bawią się tam małe dzieci. Najgorsze że robią to też często bardzo zatroskane mamy które tak dbają o dzieci i rzucają dzieciom, również swoim, pety pod nogi. Ja nie palę więc tym bardziej mnie to wnerwia i irytuje. CZY TAK TRUDNO SPALIĆ TEGO PAPIRUCHA I WYRZUCIĆ DO KOSZA???
Dagusiu, sama niepaląca od zawsze, mam wśród bardzo dobrych przyjaciół kilku palaczy. Może dojrzeją kiedyś do zmian ? Zawsze obowiązywała niepisana zasada, że jeśli gdzieś razem wychodzimy, to w pizzerii, w której do niedawna można było palić, nie palą przy stole, nawet jeśli stoi popielniczka. Nie palili w mieszkaniu, na balkonie, ani przy grillu, kiedy mieliśmy "nasiadówki" meczowe, działkowe, przy dzieciach... itp. I w tym błogostanie żyłam do zeszłego roku.
Pojechaliśmy pewnego upalnego wieczoru nad pobliski zalew, który ma wyjątkowo piękne "okoliczności przyrody". Usiadłam z psiapsiółą na piasku, chłopaki poszli popływać żaglówką (przy okazji gratulki dla Maćka za zdobyty patent sternika :) ). No i siedzimy sobie na kocyku, ale piasek kusi, oj kusi. Cieplutki od upalnego popołudnia... Zachód słońca jak w 3D :) Po pierwszym zagarnięciu piasku palcami miałyśmy 8 zagrzebanych petów. Po drugim jeszcze 17 i zużytego Durexa. Czy naprawdę tak trudno wziąć nad wodę taką zamykaną popielniczkę, nie kosztuje przecież zbyt wiele? A Durexa (jeśli już musiał w tym miejscu zostać użyty ) zawinąć w chusteczkę higieniczną i wyrzucić normalnie, do śmieci? Kosze stoją nieopodal. Byliśmy na szczęście bez dzieci, niezliczonych wiaderek, łopatek i koparek. Strach pomyśleć, do jakich jeszcze wykopalisk dzieciaki by się dokopały ...
Przeczytałam w lokalnej gazetce, że zalew został przygotowany do sezonu. Wywieziono fafnaście ton śmieci. Pominięto milczeniem piaszczystą plażę-czy ją w ogóle przekopują i oczyszczają ?
Dla mnie i moich przyjaciół, w tym palaczy, cały ten problem, to tylko kwestia kultury. Kultury. KULTURY. Ale przyłączamy się wszyscy do Twojego apelu, my niepalący oraz paląca Kasia i Hania, palący Grześ, Krzysiek i Piotrek.
PS. Krzysiek (1,5 paczki dziennie) zapytał przy okazji, co z tymi, co nie tylko palą w samochodzie, również mając na pokładzie dzieci przypięte z tyłu w fotelikach. Nie wrzucają petów do popielniczki w samochodzie, tylko spuszczają elektrycznie szybę i fruu! żarzącego się peta na drogę. Bryka wypasiona, Ego właściciela w stanie superhiper, tylko z manierami coś nie tak. Myślę, że pyta ... retorycznie o dzieci i drogę?
Mnie kiedyś zabił widok mamy jadącej z dwójką małych dzieci w maluchu,która paliła w samochodzie!Wszystkie okna pozamykane dzieci na tylnim siedzeniu a mama jedzie! i truje własne dzieci.Kiedyś siedziałam na ławce z moimi dzieciakami.Usiadł koło nas starszy pan,wyciągnął fajeczkę i fruuu na nas! Czy ja niepaląca osoba muszę koniecznie to świństwo wdychać?I te nasze place zabaw mama siedząca na ławce,bujająca swoją pociechę we wózku i palaca.A co niech się dziecko dotlenia na świeżym powietrzu! A cały dym dziecku do wózka! Palacze niestety nie zwracają uwagi na niepalących.Kwestia śmiecenia to już inna sprawa.U nas na osiedlu ludziom spłonął balkon i część mieszkania bo jeden palacz niedopałek wyrzucił za balkon a że nie trafił na ziemie tylko ludziom na pranie spadł(i pożar gotowy!).Co go to obchodzi przecież nie jego strata.Palaczu chcesz się truć to się truj ale pomyśl o innych niepalących! Czy twój nałóg musi zaśmiecać nasze środowisko i zatruwać nasze płuca?
Przeczytałam w lokalnej gazetce, że zalew został przygotowany do sezonu. Wywieziono fafnaście ton śmieci. Pominięto milczeniem piaszczystą plażę-czy ją w ogóle przekopują i oczyszczają ?
Mam nadzieję, że nie konfabuluję... kilka misięcy temu czytałem (może nawet na WŻ ktoś o tym pisał), że zdaje się Kołobrzeg czyścił piach na plażach i kosztowało to ogromne pieniądze. Ale nie wiem też, czy to nie było przede wszystkim z niewypałami związane. Zdaje się, że radio erewań wyszło:)
Też myślę, że to trochę radio Erewań i cała para poszła w gwizdek samego sprzątania po wierzchu. To, co piszesz o kosztach w Kołobrzegu, gdzie jest masa turystów i może warto czasem coś przekopać, niekoniecznie za niewypałami, raczej na pewno nie dojdzie do skutku przy niezbyt wielkim, miejskim zalewie, choćby najpiękniejszym. No bo te koszty, a gmina w budżecie ma bardzo ograniczone środki. Posprzątają puszki, skoszą trawę, pomalują coś. Remont jest.
To chyba nierozwiązywalny problem, przynajmniej na razie. Podobnie jak z trawnikami w miastach i pamiątkami po kochanych pieskach. Wszyscy się tłumaczą, że płacą podatki, więc niech miasto oddeleguje pracownika, który będzie za podatnikiem chodził i po nim sprzątał. Tak sobie myślę o tej maszynie do sprzątania. Czy to nie będzie tak, że "wyrzucę peta, puszkę, papierek, bo i tak w nocy maszyna posprząta"?
Co do placów zabaw... do niedawna miałem pewne doświadczenia, teraz to tylko w parku, czy na skwerze posiedzę, gazetę poczytam, popatrzę. Zauważyłem, że na tych zadbanych placach zabaw z czystym żwirkiem albo specjalną wykładziną nikt nie pali nie mówiąc już o śmieceniu. Czyste środowisko jakoś obliguje ludzi do zachowywania się. Jak plac zaniedbany, porośnięty dziką trawą i już zaśmiecony to i rodzice siedzą na ławkach, kurzą a pety pod siebie. Ciekawe co jest przyczyną a co skutkiem?
Nie do końca się z Tobą zgodzę jeśli chodzi o czystość placy u nam czyli w swarzędzu 2 lata temu powstał fajny plac oczywiście piasek piękna łódka do zabawy huśtawki i inne i co wszędzie na około pety oczywiście w trawie. A szkoda bo mimo że mam tam spory kawał to jest tam super mini siłownia boiska do piłki nożnej, koszykówki w sumie 3, bezpłatne i super nawieszchnie.
Dokładnie! Nawet te pety mnie tak nie denerwuja jak psie odchody wrrr peta kopne, przesune noga a psiej kupki juz nie. A gdy zwracam uwagę to sie dziwia o co mi chodzi.
Zgadzam się w 100%. Ale z drugiej strony - chociaż sama nie palę - irytuje mnie nietolerancja wobec palących i nie chodzi tu o sprzątanie po sobie niedopałków czy dmuchanie dymem prosto w twarz. Mam wrażenie że wg niektórych palacz to jest gorszy rodzaj człowieka, nie należy mu się szacunek a to co robi należy bezwzględnie tępić. Nawet synonimy których używacie, np. smrodzić/truć zamiast palić lub pety zamiast papierosy, świadczą o tym że uważacie za słuszny li i tylko własny punkt widzenia.
Cewa ja paliłam ładnych parę lat. Nigdy na ulicy, nigdy na przystanku a już na pewno nigdy przy dzieciach. Zdawałam sobie sprawę , że osobom niepalącym przeszkadzam, oraz że zmuszam je niejako do biernego palenia. Osoby palące przy dzieciach irytowały mnie zawsze. Zresztą na placach zabaw, plażach, przystankach nie wolno palić. Osobom palącym należy się szacunek ale niepalącym należy się on również- bez wdychania dymu, sprzątania niedopałków po innych. Nie palę już ponad rok i jestem z siebie bardzo dumna, choć rzucenie palenia wcale trudne nie było :)
Nigdy nie uważałam za jedynie słuszny swój punkt widzenia. Jeśli przeczytasz mój post powyżej, zobaczysz, że szanuję swoich palących przyjaciół, a oni szanują mnie i moją rodzinę oraz otoczenie. Nigdzie nie spotkałam się z określeniem lub podobną do Twojej opinią, że wypalony papieros, a dokładnie taki zgnieciony najczęściej szczątek papierosa (o długości ok.2 cm) razem z pogniecionym filtrem i zagrzebany najwyraźniej w miejscu do tego nie przeznaczonym oraz nazwany petem ma wydźwięk pejoratywny, a jego nazwa może być obraźliwa dla palącego. Nawet spytałam dziś Hanię i Krzyśka o zdanie. Zdziwili się szczerze i niepomiernie . Palą przecież papierosy, a nie pety. A pet to pet. Każdy wie, co to jest. I powtarzam to za palącymi.
Tak samo obraża mnie ktoś kto palić w miejscu publicznym rzuca jak to nazwałaś resztki papierosów na trawniki. Nie wiem czy za śmiecenie w miejscach publicznych nie należy się mandat?? Poz tym trucie innych a zwłaszcza dzieci chyba nie należy do dobrego wychowania ani życzliwości. PRt to nic innego jak niedopałek papierosa i nie wiem co w tym obraźliwego. Nikt tak nie nazywa palacza tylko to co wyrzuca czyli śmieci. Zawsze można odejść na bok spalić i wyrzucić "papierosa" do śmieci.
Zgadzam się z Tobą w 100%.Drażni mnie ja dzieci zbierają pety i się nimi bawią. Innym problemem jest, że jak kupie sobie np wafelka w mieście i chcę wyrzucić papierek to koszy prawie wcale nie ma. Mocno muszę się naszukać i często przejść spory kawałek zanim jakiś znajdę. Podobno ma to związek z walka z terroryzmem. Obawiają się by ktoś bomby do kosza nie schował. Tak słyszałam po ataku na USA bo wtedy właśnie zlikwidowano większość koszy na śmieci.
E tam, o jakiej my walce z terroryzmem mówimy :( . Ostatnio odwiedziliśmy górską mieścinę Szczyrk. Ile musiałam nieść skórę po bananie i brudną chustkę , to ja sama wiem . Wątpię , aby terroryści mieli na oku tą miejscowość. A właśnie, ciekawe czym można by nazwac brak koszy na śmieci , nawet na mijącym przystanku autobusowym... dopiero za ogrodzeniem przy skoczni znalazł się kosz na śmieci . I to za ogordzeniem , więc kiedy kasa czynna to i kosz na śmieci spełnia swoją funkcję. A po za godzinami pracy wyciągu kosza niet :(.
Ta walka to nie jest tak całkiem od rzeczy. Lato 1989 lub 1990. Bliska psiapsióła wyjechała na zmywak i pomoc w Niemczech. Nie miała kluczy do pizzerii-kebabowni, więc czekała rano na właściciela,Turka, pod knajpką. Odeszła na moment od ławki, bo chciała kupić chusteczki higieniczne. I *****. ładunek, jak stwierdziła niemiecka policja, nie był duży, bardziej przestraszający, niż szkodzący. Anka poczuła podmuch na plecach, miotnęło nią trochę. Zęby całe, trochę niegroźnych siniaków i otarć. Ładunek był przed pizzerią-kebabownią w koszu na śmieci, tuż obok ławki.
Do dziś, kiedy Anka przyjeżdża do Polski, i wychodzimy gdzieś całą chmarką, strzyże okiem, gdzie pod knajpką są kosze na śmieci.
Z drugiej strony, wiem, o co Ci chodzi, bo sama kiedyś niosłam śmietniczy woreczek z parę ładnych kilometrów. Koszy na śmieci zero. Prawdopodobieństwo uderzenia terrorystów w kosz na śmieci przy szlaku - zerowe. lub "ujemne" A jednak koszy nie ma.
Podpisuję się pod Twoim apelem . Przeciez o wiele przyjmniej jest spędzać czas , kiedy dookoła mamy ład i porządek:) , a może tak tylko mi się wydaje.
Ja nigdy nie paliłam papierosów , może dlatego ciężko zrozumieć mi palących i rzucających pety , gdzie popadnie. Ostatnio zastukałam do sąsiada mieszkającego nad nami. Otóż, odkąd się wprowadziliśmy zamiatałam popiół z balkonu kilka razy dziennie. Ale powiedziałam dość, kiedy na balkon spadł mi kawał papierosa. Wzięłam dziecko pod pachę i grzecznie z zawinątkiem w ręku zastukałam do sąsiada. Szkoda ,że poznaliśmy się w takich okolicznościach. sąsiad był oburzony, że co ja mu pety przynosze . generalnie wyszło na to ,że to nie jego więc to my jako nie palący domownicy sami sobie wrzuciliśmy peta na balkon:( . Mimo wszystko moja wizyta okazała się skuteczna , bo od tamtej pory nie mam popiołu na balkonie.
Swoją droga zastanawiam się jak to jest niby z zakazem palenia w miejscach publicznych .W miniony weekend wracaliśmy z gór. zatrzymaliśmy się na jedzonko , w jednej z restauracji na trasie Częstochowa -Warszawa. Nie będę robić reklamy tej olbrzymiej restauracji , bo sądząc po ilości zatrzymujących się tam samochodów , autokarów , miejsce to nie potrzebuje takowej. Wszystko byłoby ładnie pięknie , gdyby nie palący na potęgę wewnątrz ... na każdym stoliku stoi popielniczka i ochrona nawet nie zwraca uwagi ... przeciez można wyjść na zewnątrz i jak wiadomo wg powiedzenia : "każdy" Polak po jedzeniu , nie zapomni o paleniu" zajarać sobie tego szluga. Tak więc odnoszę wrażenie , że ci palący to tak robią na złość tym niepalącym:( .
Co do plaż , to też skutecznie zostaliśmy zmuszeni do zmiany miejsca pobytu nad naszym Polskim morzem. Mieliśmy niby sprawdzony ośrodek, do którego jeździliśmy od lat. Ale w tym roku powiedział dość , bo już na samą myśl o pobycie na plaży z zakopanymi petami , kapslami po piwie , czy puszkami robiło mi się niedobrze . Mam nadzieję ,że teraz będziemy cieszyć się czystym piaskiem ...
Pamiętam zdziwienie pana, jadącego samochodem , który wyrzucił peta na ulicę. Zatrzymaliśmy się naświatłach i powiedziałam: coś panu wypadło. Chłopina się rozglądał i niebardzo wiedział o co mi chodzi . A potem zrobił się czerwony jak burak , kiedy okazałao się ,że " tylko " pet...
Można by mnożyć takich historii o walce z palaczami , o to by zachowywali po sobie czystość :(
Bardzo lubię chodzić z dziećmi na spacery z dziećmi nie tylko na place zabaw. I co wszędzie w tych miejscach są PETY!! a co najgorsze kosze stoją obok, ale po co wstać jak można rzucić. Place zabaw czasami stają się popielniczką a bawią się tam małe dzieci. Najgorsze że robią to też często bardzo zatroskane mamy które tak dbają o dzieci i rzucają dzieciom, również swoim, pety pod nogi. Ja nie palę więc tym bardziej mnie to wnerwia i irytuje. CZY TAK TRUDNO SPALIĆ TEGO PAPIRUCHA I WYRZUCIĆ DO KOSZA???
Popieram Cie w stu procentach.
Dagusiu, sama niepaląca od zawsze, mam wśród bardzo dobrych przyjaciół kilku palaczy. Może dojrzeją kiedyś do zmian ?
Zawsze obowiązywała niepisana zasada, że jeśli gdzieś razem wychodzimy, to w pizzerii, w której do niedawna można było palić, nie palą przy stole, nawet jeśli stoi popielniczka. Nie palili w mieszkaniu, na balkonie, ani przy grillu, kiedy mieliśmy "nasiadówki" meczowe, działkowe, przy dzieciach... itp.
I w tym błogostanie żyłam do zeszłego roku.
Pojechaliśmy pewnego upalnego wieczoru nad pobliski zalew, który ma wyjątkowo piękne "okoliczności przyrody". Usiadłam z psiapsiółą na piasku, chłopaki poszli popływać żaglówką (przy okazji gratulki dla Maćka za zdobyty patent sternika :) ).
No i siedzimy sobie na kocyku, ale piasek kusi, oj kusi. Cieplutki od upalnego popołudnia... Zachód słońca jak w 3D :)
Po pierwszym zagarnięciu piasku palcami miałyśmy 8 zagrzebanych petów. Po drugim jeszcze 17 i zużytego Durexa.
Czy naprawdę tak trudno wziąć nad wodę taką zamykaną popielniczkę, nie kosztuje przecież zbyt wiele? A Durexa (jeśli już musiał w tym miejscu zostać użyty ) zawinąć w chusteczkę higieniczną i wyrzucić normalnie, do śmieci?
Kosze stoją nieopodal.
Byliśmy na szczęście bez dzieci, niezliczonych wiaderek, łopatek i koparek. Strach pomyśleć, do jakich jeszcze wykopalisk dzieciaki by się dokopały ...
Przeczytałam w lokalnej gazetce, że zalew został przygotowany do sezonu. Wywieziono fafnaście ton śmieci. Pominięto milczeniem piaszczystą plażę-czy ją w ogóle przekopują i oczyszczają ?
Dla mnie i moich przyjaciół, w tym palaczy, cały ten problem, to tylko kwestia kultury. Kultury. KULTURY.
Ale przyłączamy się wszyscy do Twojego apelu, my niepalący oraz paląca Kasia i Hania, palący Grześ, Krzysiek i Piotrek.
PS. Krzysiek (1,5 paczki dziennie) zapytał przy okazji, co z tymi, co nie tylko palą w samochodzie, również mając na pokładzie dzieci przypięte z tyłu w fotelikach. Nie wrzucają petów do popielniczki w samochodzie, tylko spuszczają elektrycznie szybę i fruu! żarzącego się peta na drogę. Bryka wypasiona, Ego właściciela w stanie superhiper, tylko z manierami coś nie tak.
Myślę, że pyta ... retorycznie o dzieci i drogę?
Mnie kiedyś zabił widok mamy jadącej z dwójką małych dzieci w maluchu,która paliła w samochodzie!Wszystkie okna pozamykane dzieci na tylnim siedzeniu a mama jedzie! i truje własne dzieci.Kiedyś siedziałam na ławce z moimi dzieciakami.Usiadł koło nas starszy pan,wyciągnął fajeczkę i fruuu na nas! Czy ja niepaląca osoba muszę koniecznie to świństwo wdychać?I te nasze place zabaw mama siedząca na ławce,bujająca swoją pociechę we wózku i palaca.A co niech się dziecko dotlenia na świeżym powietrzu! A cały dym dziecku do wózka! Palacze niestety nie zwracają uwagi na niepalących.Kwestia śmiecenia to już inna sprawa.U nas na osiedlu ludziom spłonął balkon i część mieszkania bo jeden palacz niedopałek wyrzucił za balkon a że nie trafił na ziemie tylko ludziom na pranie spadł(i pożar gotowy!).Co go to obchodzi przecież nie jego strata.Palaczu chcesz się truć to się truj ale pomyśl o innych niepalących! Czy twój nałóg musi zaśmiecać nasze środowisko i zatruwać nasze płuca?
Przeczytałam w lokalnej gazetce, że zalew został przygotowany
Mam nadzieję, że nie konfabuluję... kilka misięcy temu czytałem (może nawet na WŻ ktoś o tym pisał), że zdaje się Kołobrzeg czyścił piach na plażach i kosztowało to ogromne pieniądze. Ale nie wiem też, czy to nie było przede wszystkim z niewypałami związane. Zdaje się, że radio erewań wyszło:)do sezonu. Wywieziono fafnaście ton śmieci. Pominięto milczeniem
piaszczystą plażę-czy ją w ogóle przekopują i oczyszczają ?
Też myślę, że to trochę radio Erewań i cała para poszła w gwizdek samego sprzątania po wierzchu. To, co piszesz o kosztach w Kołobrzegu, gdzie jest masa turystów i może warto czasem coś przekopać, niekoniecznie za niewypałami, raczej na pewno nie dojdzie do skutku przy niezbyt wielkim, miejskim zalewie, choćby najpiękniejszym.
No bo te koszty, a gmina w budżecie ma bardzo ograniczone środki. Posprzątają puszki, skoszą trawę, pomalują coś. Remont jest.
Jednak o Kołobrzegu i niewypałach czytałem: http://www.e-kg.pl/news/6150-co-dalej-z-koobrzeskimi-plaami-.html
ale przy okazji znalazłem, że o odsiewaniu śmieci też włodarze przynajmniej myślą:http://gdynia.naszemiasto.pl/archiwum/1562004,sopot-testowal-maszyne-do-czyszczenia-plaz-nie-dala-rady,id,t.html
tylko, co z tego myślenia wynika:( , no , ale dobrze ,że chociaż włodarze myślą...
To chyba nierozwiązywalny problem, przynajmniej na razie. Podobnie jak z trawnikami w miastach i pamiątkami po kochanych pieskach. Wszyscy się tłumaczą, że płacą podatki, więc niech miasto oddeleguje pracownika, który będzie za podatnikiem chodził i po nim sprzątał. Tak sobie myślę o tej maszynie do sprzątania. Czy to nie będzie tak, że "wyrzucę peta, puszkę, papierek, bo i tak w nocy maszyna posprząta"?
Widać,że niektórym sprawia wielką trudność wrzucenie peta do kosza.Czyste lenistwo,wstyd!
Co do placów zabaw... do niedawna miałem pewne doświadczenia, teraz to tylko w parku, czy na skwerze posiedzę, gazetę poczytam, popatrzę. Zauważyłem, że na tych zadbanych placach zabaw z czystym żwirkiem albo specjalną wykładziną nikt nie pali nie mówiąc już o śmieceniu. Czyste środowisko jakoś obliguje ludzi do zachowywania się. Jak plac zaniedbany, porośnięty dziką trawą i już zaśmiecony to i rodzice siedzą na ławkach, kurzą a pety pod siebie. Ciekawe co jest przyczyną a co skutkiem?
Nie do końca się z Tobą zgodzę jeśli chodzi o czystość placy u nam czyli w swarzędzu 2 lata temu powstał fajny plac oczywiście piasek piękna łódka do zabawy huśtawki i inne i co wszędzie na około pety oczywiście w trawie. A szkoda bo mimo że mam tam spory kawał to jest tam super mini siłownia boiska do piłki nożnej, koszykówki w sumie 3, bezpłatne i super nawieszchnie.
zgadzam się z wami
Popieram w 100% i jeszcze dodam o sprzątaniu o pieskach, to kolejna zmora placów zabaw!
Żadnych piesków na placu zabaw! Gdzie na takie coś pozwalają?
Dokładnie! Nawet te pety mnie tak nie denerwuja jak psie odchody wrrr peta kopne, przesune noga a psiej kupki juz nie. A gdy zwracam uwagę to sie dziwia o co mi chodzi.
Powybijać wszystkich psów ich właścicieli i palaczy:)))I jeszcze tych co piwko z puszek piją:)
Za picie piwka w mieście np. w parku mandat można dostać :D
100 zł. Wiem:)
Czy dobrze Cię zrozumiałam,Jarku???
"Kto bez winy, niech ..." :)
Nie będę rzucać...,ale nadal "chichram".
Jarku,oczywiście z sytuacji...Straż złapała "super złoczyńcę".Przynajmniej statystyki się poprawiły.
Jarku,oczywiście z sytuacji...Straż złapała "super
Miałam zacytowac swój porzedni wpis...złoczyńcę".Przynajmniej statystyki się poprawiły.
Zgadzam się w 100%. Ale z drugiej strony - chociaż sama nie palę - irytuje mnie nietolerancja wobec palących i nie chodzi tu o sprzątanie po sobie niedopałków czy dmuchanie dymem prosto w twarz. Mam wrażenie że wg niektórych palacz to jest gorszy rodzaj człowieka, nie należy mu się szacunek a to co robi należy bezwzględnie tępić. Nawet synonimy których używacie, np. smrodzić/truć zamiast palić lub pety zamiast papierosy, świadczą o tym że uważacie za słuszny li i tylko własny punkt widzenia.
Cewa ja paliłam ładnych parę lat. Nigdy na ulicy, nigdy na przystanku a już na pewno nigdy przy dzieciach. Zdawałam sobie sprawę , że osobom niepalącym przeszkadzam, oraz że zmuszam je niejako do biernego palenia. Osoby palące przy dzieciach irytowały mnie zawsze. Zresztą na placach zabaw, plażach, przystankach nie wolno palić. Osobom palącym należy się szacunek ale niepalącym należy się on również- bez wdychania dymu, sprzątania niedopałków po innych.
Nie palę już ponad rok i jestem z siebie bardzo dumna, choć rzucenie palenia wcale trudne nie było :)
Nigdy nie uważałam za jedynie słuszny swój punkt widzenia. Jeśli przeczytasz mój post powyżej, zobaczysz, że szanuję swoich palących przyjaciół, a oni szanują mnie i moją rodzinę oraz otoczenie.
Nigdzie nie spotkałam się z określeniem lub podobną do Twojej opinią, że wypalony papieros, a dokładnie taki zgnieciony najczęściej szczątek papierosa (o długości ok.2 cm) razem z pogniecionym filtrem i zagrzebany najwyraźniej w miejscu do tego nie przeznaczonym oraz nazwany petem ma wydźwięk pejoratywny, a jego nazwa może być obraźliwa dla palącego.
Nawet spytałam dziś Hanię i Krzyśka o zdanie. Zdziwili się szczerze i niepomiernie . Palą przecież papierosy, a nie pety. A pet to pet. Każdy wie, co to jest. I powtarzam to za palącymi.
Tak samo obraża mnie ktoś kto palić w miejscu publicznym rzuca jak to nazwałaś resztki papierosów na trawniki. Nie wiem czy za śmiecenie w miejscach publicznych nie należy się mandat?? Poz tym trucie innych a zwłaszcza dzieci chyba nie należy do dobrego wychowania ani życzliwości. PRt to nic innego jak niedopałek papierosa i nie wiem co w tym obraźliwego. Nikt tak nie nazywa palacza tylko to co wyrzuca czyli śmieci. Zawsze można odejść na bok spalić i wyrzucić "papierosa" do śmieci.
Na Pomorzu za zaśmiecanie rok temu był mandat 50 zł.
U nas dochodzą do tego jeszcze puste puszki po piwie.
Zgadzam się z Tobą w 100%.Drażni mnie ja dzieci zbierają pety i się nimi bawią. Innym problemem jest, że jak kupie sobie np wafelka w mieście i chcę wyrzucić papierek to koszy prawie wcale nie ma. Mocno muszę się naszukać i często przejść spory kawałek zanim jakiś znajdę. Podobno ma to związek z walka z terroryzmem. Obawiają się by ktoś bomby do kosza nie schował. Tak słyszałam po ataku na USA bo wtedy właśnie zlikwidowano większość koszy na śmieci.
E tam, o jakiej my walce z terroryzmem mówimy :( . Ostatnio odwiedziliśmy górską mieścinę Szczyrk. Ile musiałam nieść skórę po bananie i brudną chustkę , to ja sama wiem . Wątpię , aby terroryści mieli na oku tą miejscowość. A właśnie, ciekawe czym można by nazwac brak koszy na śmieci , nawet na mijącym przystanku autobusowym... dopiero za ogrodzeniem przy skoczni znalazł się kosz na śmieci . I to za ogordzeniem , więc kiedy kasa czynna to i kosz na śmieci spełnia swoją funkcję. A po za godzinami pracy wyciągu kosza niet :(.
Ta walka to nie jest tak całkiem od rzeczy.
Lato 1989 lub 1990. Bliska psiapsióła wyjechała na zmywak i pomoc w Niemczech. Nie miała kluczy do pizzerii-kebabowni, więc czekała rano na właściciela,Turka, pod knajpką. Odeszła na moment od ławki, bo chciała kupić chusteczki higieniczne.
I *****. ładunek, jak stwierdziła niemiecka policja, nie był duży, bardziej przestraszający, niż szkodzący.
Anka poczuła podmuch na plecach, miotnęło nią trochę. Zęby całe, trochę niegroźnych siniaków i otarć.
Ładunek był przed pizzerią-kebabownią w koszu na śmieci, tuż obok ławki.
Do dziś, kiedy Anka przyjeżdża do Polski, i wychodzimy gdzieś całą chmarką, strzyże okiem, gdzie pod knajpką są kosze na śmieci.
Z drugiej strony, wiem, o co Ci chodzi, bo sama kiedyś niosłam śmietniczy woreczek z parę ładnych kilometrów.
Koszy na śmieci zero.
Prawdopodobieństwo uderzenia terrorystów w kosz na śmieci przy szlaku - zerowe. lub "ujemne"
A jednak koszy nie ma.
Podpisuję się pod Twoim apelem . Przeciez o wiele przyjmniej jest spędzać czas , kiedy dookoła mamy ład i porządek:) , a może tak tylko mi się wydaje.
Ja nigdy nie paliłam papierosów , może dlatego ciężko zrozumieć mi palących i rzucających pety , gdzie popadnie. Ostatnio zastukałam do sąsiada mieszkającego nad nami. Otóż, odkąd się wprowadziliśmy zamiatałam popiół z balkonu kilka razy dziennie. Ale powiedziałam dość, kiedy na balkon spadł mi kawał papierosa. Wzięłam dziecko pod pachę i grzecznie z zawinątkiem w ręku zastukałam do sąsiada. Szkoda ,że poznaliśmy się w takich okolicznościach. sąsiad był oburzony, że co ja mu pety przynosze . generalnie wyszło na to ,że to nie jego więc to my jako nie palący domownicy sami sobie wrzuciliśmy peta na balkon:( . Mimo wszystko moja wizyta okazała się skuteczna , bo od tamtej pory nie mam popiołu na balkonie.
Swoją droga zastanawiam się jak to jest niby z zakazem palenia w miejscach publicznych .W miniony weekend wracaliśmy z gór. zatrzymaliśmy się na jedzonko , w jednej z restauracji na trasie Częstochowa -Warszawa. Nie będę robić reklamy tej olbrzymiej restauracji , bo sądząc po ilości zatrzymujących się tam samochodów , autokarów , miejsce to nie potrzebuje takowej. Wszystko byłoby ładnie pięknie , gdyby nie palący na potęgę wewnątrz ... na każdym stoliku stoi popielniczka i ochrona nawet nie zwraca uwagi ... przeciez można wyjść na zewnątrz i jak wiadomo wg powiedzenia : "każdy" Polak po jedzeniu , nie zapomni o paleniu" zajarać sobie tego szluga. Tak więc odnoszę wrażenie , że ci palący to tak robią na złość tym niepalącym:( .
Co do plaż , to też skutecznie zostaliśmy zmuszeni do zmiany miejsca pobytu nad naszym Polskim morzem. Mieliśmy niby sprawdzony ośrodek, do którego jeździliśmy od lat. Ale w tym roku powiedział dość , bo już na samą myśl o pobycie na plaży z zakopanymi petami , kapslami po piwie , czy puszkami robiło mi się niedobrze . Mam nadzieję ,że teraz będziemy cieszyć się czystym piaskiem ...
Pamiętam zdziwienie pana, jadącego samochodem , który wyrzucił peta na ulicę. Zatrzymaliśmy się naświatłach i powiedziałam: coś panu wypadło. Chłopina się rozglądał i niebardzo wiedział o co mi chodzi . A potem zrobił się czerwony jak burak , kiedy okazałao się ,że " tylko " pet...
Można by mnożyć takich historii o walce z palaczami , o to by zachowywali po sobie czystość :(