Forum

Rodzice i Maluchy czyli WuŻecikowe pogaduchy

samodzielna mama

  • Autor: kopii Data: 2011-07-04 08:11:49

    Witajcie.
    Chciałam zapytać Was samodzielne/samotne mamy jak dajecie sobie radę z codziennością?  Jestem mamą ślicznego 3,5 letniego  łobuziaka i niestety zostałam sama z dzieckiem. NIe zdawałam sobie sprawy z tego jakie to trudne zadanie. Ogarnąć wszystko, praca, dziecko, przedszkole, choroby, szkoła, rachunki. Cała masa przyziemnych spraw, które oczywiście były wcześniej, ale jakoś we dwoje było człowiekowi łatwiej, prościej. A do tego jeszcze nie uporałam się ze swoim złamanym sercem... 
    Wiem, ze nie ja pierwsza i nie ostatnia jestem w takiej sytuacji... ale może macie jakieś rady? Jak dawałyscie sobie radę na początku tej nowej, niezwykle trudnej drogi?

  • Autor: dorotaibasia Data: 2011-07-04 11:05:20

    witaj...jestem w podobnej sytuacji, choć może nieco trudniejszej bo nie mam pracy, i startując z pozycji "samotna matka" mam marne szanse na znalezienie czegoś sensownego-cóż, widać pracodawcy nie rozumieją że mi na pracy będzie bardzo zależało...na szczęście mam rodziców który bardzo pomagają, a trudna sytuacja wymogła na mnie żebym wstyd schowała głęboko i już potrafię prosić o pomoc najbliższe mi osoby, staram się jednocześnie tego nie nadużywać; w takim codziennym życiu siłę daje mi córcia, niestety wieczorami przychodzi czas na refleksję i wtedy jest już naprawdę ciężko, chyba musi minąć duzo czasu zanim oswoję się z tymi emocjami, ja zostałam sama po 15 latach naprawdę szcześliwego związku(najpierw 10 lat jako para, potem 5 jako małżeństwo) tyle tylko że tak wyczekiwane dziecko u mojego ślubnego wywołało coś w stylu "nie bawię się już w dom" i tak właśnie już od początku ciąży jestem sama...córcia ma prawie 3 latka, jest sensem mojego życia, i mimo dużego urazu do męskeigo gatunku jednak brakuje kogoś bliskiego-zarówno mnie jak i mojemu dziecku, kogoś kto będzie stanowił namiastkę ojca, albo zechce go zastąpić...bo ten prawdziwy niestety całkowicie wymazał nas z pamięci...tak więc mimo wszystko staram się uśmiechać-bo mam do kogo, i gdzieś głeboko w sercu mam nadzieję że kiedyś będzie lepiej...

    hm...chyba niewiele pomogłam, ale się "wygadałam":)

    pozdrawiam Ciebie i Twojego zapewne słodkiego Synka

  • Autor: kopii Data: 2011-07-04 13:51:29

    Bardzo pomaga takie "wygadanie".  Napisz mi na pw skąd jesteś, może akurat mieszkamy w tej samej części Polski, mamy dzieci w podobnym wieku więc mogłybyśmy sie czasem spotkać na kawie :-)

    Mnie również bardzo pomagają rodzice, bez nich nie wiem jak dałabym sobie radę. Zawożą dziecko do przedszkola i odbierają. Ja mam pracę dosyć daleko od miejsca zamieszkania, a przedszkole też nie jest blisko... Poza tym mieszkam w domu rodzinnym, więc odpada wynajmowanie mieszkania. Z mojej pensji na pewno nie opłaciłabym wszystkiego.

    Pozdrawiam Was dziewczyny bardzo serdecznie:-)

  • Autor: darai Data: 2011-07-04 11:23:36

    Też byłam samotną mamą. Dziewczynki miały 1,5 roku kiedy zostałyśmy "same". Pomogła mi mama. Pomogła w umieszczeniu dzieci  w żłobku, znalezieniu pracy i dzięki jej pomocy udało mi się pogodzić opiekę nad dziećmi, studia i pracę. Było ciężko, oczywiście. Ale nie musiałam znosić obecności człowieka, który nie doceniał mnie ani naszych dzieci. Teraz mam wspaniałego męża, który jest świetnym ojcem zarówno dla starszych jak i najmniejszej. To do niego starszaki po naszym ślubie postanowiły mówić "tato" a do biologicznego ojca zwracają się po imieniu. Mój były partner odwiedza dzieci co  2 tygodnie i dopiero teraz widzi, że stracił rodzinę. Mam nadzieję, że sprawę alimentów masz już załatwioną oraz ustlenie kontaktów ojca z dzieckiem. Z własnego doświadczenia wiem, że należy szybko to załatwic. Ja nie wystąpiłam do sądu o uregulowanie kontaktów więc ojciec dzieci aby zrobić mi na złość napisał tak obraźliwy pozew, że aż szkoda (i wstyd) o tym mówić. Pamiętaj- będzie dobrze. Musi być przecież dobrze!

  • Autor: kopii Data: 2011-07-04 14:03:24

    Darai, Twoja odpowiedź daje nadzieję, że jeszcze kiedys może nasze życie się ułoży... że nie należy tracić wiary... Byłaś w gorszej sytuacji niż ja -dwójka maleńkich dzieci, brak pracy, a  wszystko sie ułożyło.

    Straciłam jakaś chęć do życia, pasje... Kiedyś uwielbiałam np. Wielkie Żarcie, co chwila wyszukiwałam co dobrego by przygotować na obiad, co upiec. A teraz przeglądam przepisy, ale nie gotuję nic, nic nie piekę. Jakoś nic mnie nie cieszy. Mam nadzieję, ze to minie...

  • Autor: darai Data: 2011-07-04 15:05:34

    Zobaczysz, że minie! Jesteś młodą kobietą, masz pełne prawo do szczęścia! Zobaczysz pewnego dnia będziesz wdzięczna, że nie spędziłaś reszty życia z kimś, kto nie był tego war. Głowa do góry. Ja miałam 23 lata i moim jedynym dochodem było stypendium naukowe z uczelni, później doszła pensja z pracy. Praca 12/24 z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie. Mieszkałam sama z dziewczynkami, mama dojezdzała z innej miejscowosci. Czasem mijałyśmy się w drzwiach o godzinie 20.00 kiedy dzieci już spały. Warto było. Dziś jestem szczęśliwa, choć samej też mi było dobrze. Mój mąż pokochał mnie i dzieci, kiedy miały 3,5roku. A dla mnie najważniejsze było to, że Mlode pokochały jego.

  • Autor: kopii Data: 2011-07-04 15:18:36

    Ale robię małe postepy, bo poznałam niedawno samotną mamę z dzieckiem, która mieszka w mieście gdzie pracuję i wstępnie umówiłyśmy się że pojedziemy razem na wakacje. Zawsze to raźniej niż samemu, dzieciaczki będą mogły sie pobawić a my "poklechać" :)

Przejdź do pełnej wersji serwisu