Im bardziej będą zakazywać, tym będzie większe podziemie. Patrz - prohibicja w USA. Ale mnie cały czas intryguje, dlaczego o mojej macicy mają decydować księża i starzy ludzie, najczęściej faceci, którzy o wychowaniu dzieci i rodzeniu nie mają najmniejszego pojęcia. Może jeszcze zamontują w moim łóżku monitoring, żeby wiedzieć, co ja tak robię.
Tak naprawdę nie jest to spór o aborcję, ale o sposób pojmowania człowieka i o jego zdefiniowanie. Jeżeli uznamy, że człowieczeństwo pojawia się w momencie zaistnienia niepowtarzalnego układu genetycznego, to nie ma o czym dyskutować. Ale, jeżeli ktoś jest przekonany, że dzieje się to później, to też nie ma o co się kłócić.
też tak sądzę, łatwo mieć własne "twarde stanowisko" jeśli się w danej sytuacji nie było. Jak napisała Pani Szymborska: "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" i coś w tym jest.
Ja osobiście jestem przeciwna, to w końcu życie które niszczymy, ale z drugiej strony..........czy gdybym znalazła się w takiej sytuacji że jestem w ciąży spowodowanej np. gwałtem to czy miałabym takie samo zdanie......nie wiem, nie mam zielonego pojęcia czy wtedy też byłabym tak silna w swoich poglądach. I obym nigdy nie musiała tego sprawdzać
Właśnie dlatego ważne jest rozróżnienie czynu i osoby. W jednym z wątków na tym forum ktoś stwierdził, że różnica pomiędzy oceną osoby a oceną czynu to jest niewielka, wasze wypowiedzi potwierdzają, że jest inaczej. Zgadzamy się, że aborcja jest zła. Jedynie nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że sami na nią byśmy się nie zdobyli, ale nawet wtedy aborcja nie stanie się dobra. Nie chcemy też automatycznie potępiać osoby, która na nią się zdecydowała. Krótko mówiąc, czyn oceniamy (ten potępiamy), osobę niekoniecznie. Inną sprawą jest ustawa. Zakaz nie musi z miejsca potępiać osoby. Jego zadaniem jest czasem odstraszenie potencjalnych sprawców.
Hmm, sama nie napisałaś jakie jest Twoje zdanie. Asekuracja, czy może jeszcze go nie masz? Tytuł wątku dotyczy sporu wokół aborcji, i może należałoby na tym pozostać, ponieważ wyrażanie swojego zdania na temat aborcji może nie być być należycie odebrane, tj jako osobisty pogląd, ktory należy uszanować, co nie oznacza, ze nie należy z nim należy polemizować.
Wydaje mi się, że prawdziwą odpowiedź można od siebie uzyskać dopiero po głębokim przemśleniu za i przeciw, czyli po należytym zgłębieniu tematu. Ja poddałam się takim przemyśleniom i wyszło mi, że jestem przeciwniczką aborcji mimo swojego nieco feministycznego sposobu myślenia.
Jestem przeciw. Dla mnie to nie jest kwestia mojej macicy, jak to ktoś wcześniej napisał. Jeśli powstało Życie, jakie ja mam prawo, by go zabić, wyeliminować, abortować? Może posypie się na mnie grad nagan i złorzeczeń, ale tak uważam i już, na tę chwilę. Nie twierdzę, że tak będzie zawsze, ale jakoś do tej pory nic nie przekonuje mnie, żeby zmienić zdanie. Życie ludzkie powinno być święte.Kropka.
Ja jestem przeciwna. Feministyczne argumenty w stylu "mój brzuch, moja własność" czy "jakiś ksiądz nie będzie decydowal o mojej macicy" są dla mnie żadnym argumentem. Co ma wspólnego brzuch czy macica z życiem dziecka?! To jemu zabiera się prawo do życa! Brzuch i macica pozostają na miejscu. Zabija się najbardziej niewinną, jaką tylko można sobie wyobrazić, istotę.
Zachęcam tych, którzy jeszcze nie widzieli, do obejrzenia filmu "Niemy krzyk" dostępny na you tube a także do wysłuchania świadectwa kobiety, która przeżyła aborcję http://www.youtube.com/watch?v=NpOFcqrqBa0
Hmm, oczywiscie pożarło mi cały wpis za podanym linkiem. No to jeszcze raz.
Jeśli interesuje Cię, co myślą inni, proszę :)
"Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie jest aborcja - ponieważ, jeżeli matka może zabić wlasne dziecko, to co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?" (bł.Matka Teresa z Kalkuty)
"Naród, który zabija własne dzieci - jest narodem bez przyszłości" (bł. Jan Paweł II)
"Dla mnie oczywistym i jasnym jak słońce jest fakt, ze aborcja ma znamiona zbrodni" (M.Gandhi)
"Uważam, że należy wrzeszczeć przeciwko aborcji, należy ją blokować wszelkimi sposobami. Nieistotne, co w tej kwestii mówi prawo. Bo nie wolno ulegać prawu, które pozwala na zabijanie" (W. Cejrowski)
"Życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia. Osoba poczęta jest istotą ludzką, nie ma takiego momentu podczas życia płodu, w którym mogłoby dojść do zmiany niczego w coś, przekształcenia czegoś, co nie jest osobą w człowieka" (dr B. Nathanson)
"Zauważyłem, ze wszyscy, którzy są za aborcją, zdążyli się urodzić" (R. Reagan)
Ja tez popieram w całej rozciągłości powyższy post :)
Dopiszę coś jeszcze. Bębni się, że taka mała fasolka nic nie czuje, więc to mniejsze zło... ale tak naprawdę przeszkadza ta fasolka, czy przeszkadza fakt, że ta fasolka urośnie i trzeba sie bedzie nią zająć, poświecić sie jej wychowaniu...? Czyli i tak zabija sie dziecko... dziecko, któremu trzeba by się w przyszłosci poświęcić, które będzie naszym dzieckiem do końca życia... To maleństwo w brzuszku nikomu nie wadzi, wadzi to, że kiedyś ono urośnie i będzie wymagało oddania i opieki. Zawsze zabija sie dziecko, nie ważne jak jest maleńkie... I zabija sie z egoizmu i wygody.
Nie wnikam w sytuacje, gdy zagrożone jest życie matki... w sytuacji życie albo życie matka decyduje i nikt jej wyrzutów nie bedzie robił, gdy zdecyduje, że to ona chce żyć...
Jestem zdecydowanie przeciwna aborcji i eutanazji, Bóg daje i odbiera zycie i nie ma dla mnie od Tego żadnych wyjatków, są tacy którzy próbuja mi wmówić że nie mogę tego wiedzieć bo nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, ale ja to wiem!!!!
Aborcja to chyba jeden z tych tematów, w których nie umiem jedno znacznie powiedzieć, czy jestem za czy może jednak przeciw. Nie wiem, czy mogę być "za" jeśli ciąża zagraża życiu matki, zwłaszcza matki kilkorga dzieci; jeżeli ciąża wynika z gwałtu lub dziecko jest tak chore, że życie będzie dla niego jedynie cierpieniem. Nie popieram aborcji na życzenie ale też zdaję sobie sprawę, że kobiety mordują noworodki. Nie mogę być również "przeciw" wiedząc, że aborcja chętnie jest stosowana jako forma "", w zaawansowanej już ciąży. Optymalne myślenie- jeśli nie chcesz dziecka - oddaj do adopcji nie jest wcale proste. Trudno nosić pod sercem przez 9miesięcy dziecko, którego się nie chce, bądź nienawidzi. Aborcja jest wtedy "szybszym" rozwiązaniem choć zdecydowanie gorszym. Więc trudno ocenić czy lepiej pozwolić kobietom decydować (co i tak robią często acz nielegalnie) czy też znajdować martwe niemowlęta w śmietnikach porzucone przez matki, których na "zabieg" nie było stać. Możemy być za, możemy być przeciw. Różnica polega na tym czy nadal będzie kwitnąć podziemie aborcyjne, czy wyjdzie na powierzchnię.
Jeżeli jesteś matką w stanie błogosławionym, a masz wątpliwości, czy urodzić dziecko, nie zabijaj go, oddaj do adopcji! Zadzwoń:
Telefon nadziei 800 112 800 (bezpłatny, pn.-pt. w godz. 19.00-7.00, pozostałe dni - całą dobę)
Jasnogórski Telefon Zaufania 34 365 22 55 (w godz. 20.00-24.00)
A to znalezione na Onecie:
"Statystyka oficjalna (dane za rok 2009, nowszych jeszcze nie ma) mówi o 538 legalnych zabiegach aborcji przeprowadzonych z powodu zagrożenia życia lub zdrowia matki (27 przypadków), genetycznego uszkodzenia płodu (510 przypadków), czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa, pedofilii – 1 przypadek)."
Zadziwiające jest to, że osoby popierające aborcję (z którymi miałam okazję rozmawiać) powołują się bardzo często na przypadki wymienione powyżej. Przyzwolenie na aborcję uczy niebrania odpowiedzialności za swoje czyny.
Szacuje się, że kilkaset tysięcy jest wykonywanych nielegalnie. Szokująca jest ta hipokryzja. Prawie wszyscy lekarze powołują się na klauzulę sumienia a jednocześnie gazety pełne są ogłoszeń o przywracaniu miesiączki. Olbrzymi rynek, olbrzymie pieniądze. Nic dziwnego, że komuś zależy.
Tak jak naszych decydentów, wg których aborcji w Polsce praktycznie nie ma. Ile pisałaś? legalnych 500 rocznie? A oficjalnie ile jest nielegalnych? Pewnie 1-10, przecież by musieli wybudować kilkaset więzień dla kobiet, ich partnerów i lekarzy. O nagle zapełnionych bidulach nie wspomnę, Rozwiązanie? Rozszerzyć klauzulę sumienia na sprzedawców kondomów! Hipokryzja polityków jest jak Czomolungma.
Powoli, nie rozpędzaj się. Wystarczyło napisać, że masz inne zdanie.
To, że jakieś zjawisko istnieje mimo prawnego zakazu, wcale nie znaczy, że prawo należy znieść, no może udoskonalić. To, że narkotyki w Polsce można kupić bez problemu, nie świadczy, że należy je dopuścić (byłoby to przyzwolenie na nie). To, że jest dostęp do nielegalnego zabójstwa (tym dla mnie jest aborcja), nie znaczy wcale, że należy je (zabójstwo) uczynić legalnym w każdej sytuacji.
PS Prezerwatywa nie zabija, nie pozwala jedynie na... A czy ja mam Ci mówić, co robi prezerwatywa. Choć z drugiej strony nie służy dawaniu, lecz raczej braniu (problem niechcianych dzieci zaczyna się właśnie tu). Dla wiel ludziu jest to zaprzeczenie miłości, więc może pozwólmy im kierować się swoimi zasadami, a nie wyśmiewajmy klauzuli sumienia.
Nie zauważyłem, bym wyraził jakieś zdanie o aborcji. Jest to mi, przykre i nie ludzkie, ale obojętne. Mnie to po prostu nie dotyczy. Nie mam zamiaru strzelać do ginekologów ani też palić staników. Pisałem o hipokryzji posłów, którzy święcą triumf powołując się na ilość legalnych aborcji a kompletnie przemilczają ilość nielegalnych. Dlaczego nie próbują walczyć z podziemiem? Czy to, że zakażą kompletnie coś zmieni? Wg mnie nic. No ale za moment wybory. "Po owocach ich poznacie". Owoców niet.
Dokładnie. Mnie to też nie dotyczy, dlatego się nie wypowiadam. Wiem jednak , że to ogromny problem społeczny. Nie należy go rozwiązywać nakazami. to kwestia sumienia.
PS. W tych czasach największe zakazy nic nie wniosą. Kto zechce to i tak to zrobi. Te bogatsze wyjadą do Unii i zrobią to legalnie i za darmo, te mniej bogate znajdą podziemie aborcyjne, a te biedne wykorzystają leki na reumatyzm(mają działanie aborcyjne), lub tabletki RU, względnie skorzystają z darmowej przesyłki z "Womens on Waves". Jaki wobec tago jest sens walki z wiatrakami? Lepiej edukować.Uczyć skutecznej antykoncepcji i uświadamiać moralnie(bez względu na wyznanie).
Żeby nie było wątpliwości- jestem przeciwniczka aborcji, ale nie ze względów religijnych, tylko humanistycznych. Życie ludzkie jest wartością bezwzględną.Nie wnikam jednak w sumienia innych. To ich sprawa.A prawo powinno być humanistyczne i uwzględniać wszelkie aspekty życia-matek również.Matki maja swoje prawo moralne, religijne itp.To one powinny decydować.Nie powinni tu decydować żyjący w celibacie, politycy, czy starzy ludzie-tylko matki.Etyka i moralnosc jest najwazniejsza. Zakazy nic nie wniosą.Tylko pogłębią problem.
Identyczne w każdym aspekcie. Jestem przeciwna aborcji z takich samych powodów, jak Ty.
W kraju, w którym edukacja seksualna nie istnieje, a młodziez uważa, że poczęciu zapobiega coca- cola ( swoja drogą, ciekawe, jak ma być aplikowana? Wstrząsnąć i w odpowiednim momencie przyłozyć gdzie trzeba i samo wleci? Choć i tak dobrze, że nie ace, lub inny preparat z chlorem) zaostrzenie ustawy spowoduje same szkody.
No cóż... kolejny temat zastępczy przed wyborami...
Jestem za. I tak tego nie da sie ukrocic. A u mnie w miejscie o tyle "fajnie" jest, ze przechodze przez graince i w Czechach jestem, gdzie aborcja jest legalna. Aborcja była, jest i będzie. A lepiej żeby dziewczyny robiły to pod fachowym okiem lekarza specjalisty niż w jakiejś zasyfionej dziurze.
Dokładnie Cię popieram, uważam, że kazda kobieta powinna sama o tym decydować a jeżeli się już na aborcję zdecyduje powinna to móc zrobić w takich warunkach aby nie zagrażało to jej życiu.
Może to jest niepopularne ale każdy moze mieć swoje zdanie.
Wręcz przeciewnie! za morderstwo swojego dziecka nie powinna już się podnieśc z fotela lekarskiego( chyba że ciąża zagraża jej życiu) Nie wyobrazam sobie zabic własne dziecko, dla mnie to jest nawet nie do pomyślenia.
Jak rozumiem przyczynkiem do dyskusji jest nowy, przedwyborczy projekt "obywatelski". Tam jest coś takiego:
Wobec tego przewidziane przez art. 4a ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży /Dz. U. nr 17 z 1993 roku, poz. 78 ze zm./ przypadki prawnej dopuszczalności pozbawienia życia dziecka nienarodzonego należy uznać za niezgodne z zasadami moralności i Konstytucją. Projektodawca proponuje uchylenie tych przepisów.
Przytoczę też fragment wspomnianego artykułu:
Art. 4a
1. Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy:
1) Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia ciężarnej,
NO i po co złośliwości takie? Tak przy nie mów więc nikomu złośliwego bo nie na tym polega dyskusja. Wyraziłam swoje zdanie, ja twojego nie krytykuję. Miałam łyżeczkowanie, ale z powodu innego niż aborcja, ale np. postaw się w sytuacji gwałconych dziewczyn ktore sa w ciazy, ja bym natychmiast ciaze usuneła. Nie mowie, ze maja chodzic tam glupie 14-latki, ktore nie wiedza co to antykoncepcja, a puszczaja sie na okraglo, a potem placz i zgrzytanie zebow, ze sa w ciazy. Strasznie duzo jadu jest w Tobie. Moze jestes katoliczka i dlatego masz takie poglady na aborcje, a nie inne.
ALe nie dowalaj złosliwosciami innym, bo nie twoja sprawa, kto ma jakie zdanie. Powinnismy sie wzajemnie wysluchiwac, a nie jak ktos jest za aborcja to zaraz uszczypliwosci i zlosliwosci na jego temat.
Najpierw pomyśl zanim coś napiszesz! Bo to chyba Twoje słowa prawda?
Jestem za. I tak tego nie da sie ukrocic. A u mnie w miejscie o tyle "fajnie" jest, ze przechodze przez graince i w Czechach jestem, gdzie aborcja jest legalna.
Zrozumiałam że pisałaś o sobie, bo nie napisałaś że dziewczyny przechodzą przez granicę , tylko że Ty przechodzisz, a to jest szalona różnica.
Nie dawno urodziłam wspaniałego syna i nawet gdyby był dzieckiem gwałtu, nigdy nie poddałabym się aborcji.
Nie dawno urodziłam wspaniałego syna i nawet gdyby był dzieckiem gwałtu, nigdy nie poddałabym się aborcji.
Jeśli przeżyłabyś brutalny gwałt zbiorowy, gdzie nawet nie wiadomo kto jest ojcem. Była byś brutalnie pobita i wielkokrotnie gwałcna i dalej była byś takiego zdania jak jesteś to wielki Szacun :):)
Agnieszko, to już trzeba miec cholernego pecha żeby zostac zgwałconą zbiorowo.Powinno się unikac miejsc gdzie grozi nam gwałt i nocnych samotnych wypadów.
Tak wiem ! zaraz mi napiszesz że zgwałconą można zostac w biały dzień i ja to wiem:) Sama jestem bardzo ostrożna i wszędzie się rozglądam , nawet na własnej klatce schodowej. Ale niektóre kobiety i młode dziewczyny same się proszą o to! swoim prowokującym zachowaniem i ubiorem.(Obejrzyj sobie film Zanim nadejdzie ciemnośc) Myślisz że ja za każdym razem gdy moja córka wychodzi z domu nie drżę, ciągle jej tłumaczę żeby sama nie wracała późno do domu,unikała ciemnych bram i odludnych miejsc. Żeby na dyskotece nie piła niczego, a jeżeli już to colę którą otworzy przy niej barman.Zawsze żeby wracała grupowo ze znajomymi, a jeżeli się czegoś obawia ma zadzwonic do domu , wtedy ktoś po nią przyjedzie.My kobiety musimy zawsze się pilnowac , bo zło czai się wszedzie!
Daria kobieta nawet prowokująco ubrana nie ma prawa być dotknieta przez innego mężczyznę jeśli tego nie chce brr.. nikomu takich strasznych rzeczy nie życzę ale ten świat jest okrutny. Za naszych czasów nie było pigułek gwałtu, dopalaczy, zyło się chyba trochę lepiej. W każdym razie nie było tyle strachu. Kiedyś sama jako panięka wracałam do domu teraz bym się bała. Moje miasteczko jest w miarę spokojne ale w Krakowie na niektórych dzielnicach zimą po 15 masakra. Sanela wspomiała o legalnej aborcji w Czechach. Kiedyś glośno było o promach na których dokonywało się aborcji. Biura podróży podobno oferowały takie usługi.
Co by nie na smutno to..
Idą po parku dwaj policjanci i słyszą krzyk
- Gwałcą, gwałcą ,gwałca !!
Biegną na pomoc. Dolatują na miejsce mocno zdyszani, widzą siedzi na kamieniu stara babcia. Pytają jej
Niektóre z was dziewczyny prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy, jak częste i trudne do pokonania jest w naszym kraju molestowanie kobiet.Kiedyć ja nawet zrobiłam ogromne haloo na tym forum, bo nawet ja-twarda baba- spanikowałam.Musiał minąc jakiś czas żebym to pokonała i zaczęła ostro walczyć.Teraz już mam spokój, ale tylko ja wiem ile mnie to kosztowało.Z tym samym problemem spotkały się moje koleżanki z pracy, studentki-praktykantki, ba nawet..uczennice. .skończyło to się na tym ,że mamy święty spokój, a molestant i przełożeni uważają nas za wrogów.Konsekwencji prawnych nie było.
Powinnaś załozyć kącik porad dla wszystkich i na wszystkie tematy, tylko zastanów się jak ten kącik zatytułować, bo czasami wydaje mi się, że ... a zresztą fajnie, że już jest weekend:) i my kobiety chrońmy się nie tylko przed słońcem ale przed własnym cieniem też:)
Ja nie muszę zakładac kącików z poradami, ale jak ktoś by do mnie przyszedł i prosił o poradę, a umiałabym pomóc , na pewno bym pomogła:) Ciekawi mnie jedno ! po co założyłaś ten wątek? Jak już mahika zauważyła, brakuje Ci ostrych sporów?
Ciąża Ci nie grozi, gwałt też, więc po co ten drażliwy temat?
Sorry że napisałam że gwałt Ci nie grozi, chyba się jednak mylę , starsze panie też przecież od czasu do czasu gwałcą:)
U mnie pochmurno i w cień się nie chowam, nadmiar słońca też szkodzi:)
Jako kobieta mam prawo ubrać się tak jak mi się podoba i świecić gołym zadem lub innymi częściami ciała. To nikomu nie daje prawa do gwałtu! "NIE" znaczy "NIE". Żeby zostać zgwałconą nie trzeba chodzić samotnie nocą po podejrzanej dzielnicy. Można mieć 16 lat i iść do kościoła w niedzielę o 10rano. Chcesz mi powiedzieć, że mam unikać takich wycieczek? Unikam. Do kościoła nie mogę wejść. I nie pisz, że się o to prosiłam. Gdybym zaszła wtedy w ciążę - wolałabym umrzeć niż urodzić.
Dla mnie możesz chodzic nago mnie to nie przeszkadza, ja Cię przecież nie zgwałcę:))Tylko wytłumacz to niektórym facetom, że nie mają Cię prawa dotknąc. Nie wiem dlaczego wyskoczyłaś do mnie z takim tekstem, czy ja napisałam coś o Tobie? Napisałam o niektórych kobietach i dziewczynach które świecąc tyłkiem prowokują nabuzowanych facetów( nie rozumiem czemu wzięłaś to do siebie) a potem płaczą że ich zgwałcono. Może przeczytaj dokładnie mój post do aggusi, tam nadmieniłam że dobrze wiem że można zostac zgwałconym nawet w dzień:)
Jakby tak wszyscy reagowali na słowo NIE, wtedy świat byłby cudowny , nie było by morderstw , gwałtów i napadów.
Po prostu NIC nie usprawiedliwia gwałtu i nikt się o to nie prosi. Ani w biały dzień ani w nocy. To takie proste myślenie wielu osób, które nie wiedzą co to znaczy. Po takim stwierdzeniu "same się o to proszą a później płaczą" po prostu nie umiem się opanować, bo wiem jak się takich słów słucha na przykład w czasie przesłuchań. Dlatego proszę, zastanów się jak może czuć się zgwałcona osoba zanim powiesz, że sama tego chciała.
Proszą się proszą niektóre i to bardzo! Skoro się decydują isc do knajpy gdzie jest przewaga facetów, upijają się i nie wiedzą o bożym świecie.Potem się budzi gdzieś i nie wie co się z nią działo. Po jakimś czasie okazuje się że jest w ciąży, ojciec nieznany. Dlatego trzeba się najpierw zastanowic czy warto się narażac.Ja bym sobie zdawała sprawę co mnie może czekac, dlatego trzeba się pilnowac.
Aż boję się zabrać głos. Nie chcę być nazwany męskim szowinistą, obawiam się też, czy to, co napiszę cokolwiek zmieni. Ale zaryzykuję. Nie wiem, czy nie nadużywamy słowa "prawo". Bo to, że facet nie ma prawa tknąć kobiety, może być zrozumiałe. Ale czy rzeczywiście paradowanie z gołem zadkiem w miejscach publicznych jest w Polsce zgodne z prawem? Tego już nie jestem pewny. Może lepiej byłoby kierować się najzwyklejszym zdrowym rozsądkiem. Jeżeli coś jest niebezpieczne (w tym wypadku obnoszenie się z wyeksponowanymi szczegółami anatomicznymi), to tego nie robię, nawet, jeżeli mam do tego prawo. Warto też pamiętać o dwóch okolicznościach. Po pierwsze w kulturze funkcjonuje mit: Gdy kobieta mówi 'nie', to myśli 'tak'. Nie mnie oceniać zasadność tego, ja, mówiąc językiem Młynarskiego, "nie mam jasności w temacie Marioli". Jednak obecność tego mitu jest faktem i trzeba się z nim liczyć jako ze źródłem niebezpieczeństwa. Po drugie mężczyźni i kobiety inaczej przeżywają swoją seksualność. Wystarczy więc, by by facet spojrzał na zachowanie kobiety według własnych kryteriów (obnażam się, więc mam ochotę) i nieszczęście gotowe. Zakończę ulubionym powiedzonkiem mojego instruktora z kursu na prawo jazdy. Widziałem kiedyś nagrobek z napisem: Tu leży ten, który miał pierwszeństwo.
Absolutnie nie warto się spierać o to, że istnieją zachowania ryzykowne, bo bez sensu dyskutować z
faktami.
Tylko nie w tym rzecz, dla mnie, jako kobiety jest nie do przyjecia opinia wyrażana przez kobietę, że ofiara gwałtu sama się prosiła. Kazik ma wiele racji kiedy mówi, że nikt nie jest tak okrutny, jak jedna kobieta wobec drugiej kobiety.
Ofiara to ofiara. Prowokowała, czy nie... NIE TO ZNACZY NIE. A facet to nie pies, żeby nie umiał zrozumiec prostego słowa NIE. To nie jest usprawiedliwienie gwałtu- a o ile dobrze zrozumiałam, właśnie w takim kontekście zostało to użyte: ma co chciała, mogła sie zapiąć pod szyję, nie wychodzić z domu, nie pić alkoholu. On miał prawo, bo taka jest jego natura? Strasznie to pogardliwe jest. Męzczyzna to nie pies, żeby nie mógł zapanować nad sobą. Przerzucanie odpowiedzialności na kobietę jest straszną niesprawiedliwością. Bo nie dość, zę stała się straszna krzywda, to ta krzywda nawet nie znajduje własciwego dla ofiar innych porzestępstw wspólczucia, bo "sama się prosiła"... To jest wręcz odrażajace :( Nie wiem, co trzeba mieć zamiast serca i w głowie, zeby takie sądy głosić... :(
Nigdy się nic nie zmieni, jeśli nawet ofiary tak strasznej zbrodni nie znajdą zrozumienia... Nigdy!
A pisząc takie rzeczy, jak napisałeś i to jeszcze w takim kontekście, przykładasz do tego rękę, choc jak sądzę ( na tyle, na ile Cie poznałam), jesteś o lata świetlne daleki od takich sądów, już nie mówiąc o zachowaniach...
Edytowałam w celu poprawienia byka
Dopisano 11-07-17 14:29:11:
A jeszcze podążając chwilę tym tropem...
Jako kobieta mam przewidzieć, jakie zachowanie i strój będzie prowokujące dla potencjalnego przestępcy?
Jednych strasznie podkręcają rozpuszczone włosy, innych gołe stopy, większośc - nawet nie tyle odkryte piersi, tylko świadomośc, że one tam są, mój kolega szaleje za dziewczynami ubranymi w jasną dżinsową spódniczkę, biały t- shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki, tak ma i co zrobisz?Czy to jest prowokujący strój? jak widać- tak, kobieta ma to przewidzieć? Bo inaczej to znaczy, zę sama chciała, a teraz płacze?
Przepraszam, za dosadnośc, ale takie argumentowanie to są zwyczajne BZDURY.
To, co jest najbardziej nie do przyjęcia to fakt, ze ofiara np wypadku samochodowego, nawet jeśli zawiniła, jest otoczona wspólczuciem, bo przeciez krew nas wszystkich jest tak samo czerwona, a od ofiar tak strasznej zbrodni, jak gwałt wymaga się świadectwa moralności, choć przeciez każdy przy zdrowych zmysłach zdaje sobie sprawę, że gwałt nie jest aktem erotycznym, tylko aktem PRZEMOCY...
Muszę przyznać, że moja wypowiedź nie tylko odeszła daleko od zasadniczego tematu (aborcja), ale również oddaliła się nieco od wątku pobocznego (gwałt). Tak naprawdę do napisania skłoniła mnie agresywna wypowiedź mahiki (pisownię zachowałem): "Błędne myślenie, które prowadzi do tego że tak właśnie jest. To nie kobiety powinny się pilnować, tylko faceci. powinni trzymać swoje ***** na uwięzi i ich pilnować." Nigdzie nie napisałem, że mężczyzn nic nie obowiązuje, wręcz przeciwnie. Natomiast nie rozumiem, dlaczego kobiecie wolno zachowywać się prowokacyjnie. Powtarzam, swoją wypowiedzią nie wartościowałem gwałtu ani nie przerzucałem winy na kobietę. Jeżeli ktoś ją (wypowiedź) tak odczytał, to przepraszam za nieporozumienie.
Porównanie do ofiar wypadku też nie jest do końca prawdziwe. Zobacz, jak często (nie zawsze) zdarza się jakiś wypadek skomentować: „Doigrał się, jeździł jak wariat.” Mam nadzieję, że tą wypowiedzią nie straciłem u Ciebie resztek szacunku.
A to, co dopisałaś pod edycją z 11-07-17 14:29:11 jakoś mnie nie przekonuje. Stwierdzenie: „Ubrana była wyzywająco.” w naszym języku jest jednoznaczne. Ciekaw jestem, ilu ludzi wyobrazi sobie ten strój jako: jasną dżinsową spódniczkę, biały t-shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki. Ot, taka uwaga metodologiczna.
Podsumowując, nadal uważam, że jeżeli chce się ograniczyć ilość gwałtów, trzeba działać na wielu płaszczyznach: wychowywać mężczyzn w szacunku do kobiet, przestrzegać kobiety przed ryzykownymi zachowania i budować kulturę wzajemnego zrozumienia. Zawiązanie li tylko interesu faceta na supeł problemu nie rozwiąże.
PS Nigdzie nie napisałem: "Ma co chciała, mogła sie zapiąć pod szyję, nie wychodzić z domu, nie pić alkoholu. On miał prawo, bo taka jest jego natura." Nie napisałem, bo tak nie myślę.
Odczytałam Twoją wypowiedź, jako dopowiedzenie do poprzedniej wypowiedzi ( bardzo pogardliwej wobec kobiet), pod którą się nie tylko podpisałeś ( tak zrozumiałam) popierając ją, ale we właściwy Tobie sposób: spokojny i kulturalny dopełniłeś ją i przeniosłeś akcenty. O to mam do Ciebie trochę żalu. Choć wydaje mi się, że akurat Ty jesteś człowiekiem, któremu wspólczucia i odruchu pomocy i wsparcia dla skrzywdzonych nigdy nie braknie.
"Nigdzie nie napisałem, że mężczyzn nic nie obowiązuje, wręcz przeciwnie." Tak niestety, zrozumiałam to zdanie: "Po drugie mężczyźni i kobiety inaczej przeżywają swoją seksualność. Wystarczy więc, by by facet spojrzał na zachowanie kobiety według własnych kryteriów (obnażam się, więc mam ochotę) i nieszczęście gotowe."
"Natomiast nie rozumiem, dlaczego kobiecie wolno zachowywać się prowokacyjnie."
Prowokacyjne zachowanie nie jest przestępstwem. Gwałt nim jest.
"A to, co dopisałaś pod edycją z 11-07-17 14:29:11 jakoś mnie nie przekonuje. Stwierdzenie: „Ubrana była wyzywająco.” w naszym języku jest jednoznaczne. Ciekaw jestem, ilu ludzi wyobrazi sobie ten strój jako: jasną dżinsową spódniczkę, biały t-shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki. Ot, taka uwaga metodologiczna."
;)
Taka mała ekwilibrystyka retoryczna z mojej strony ;) To prawdziwa przyjemnośc rozmawiac z kimś, kto nie tylko to "widzi", ale równiez potrafi włożyć we właściwe miejsce
Mała uwaga: pisałam o "prowokującym" a nie "wyzywającym" :)
"Podsumowując, nadal uważam, że jeżeli chce się ograniczyć ilość gwałtów, trzeba działać na wielu płaszczyznach: wychowywać mężczyzn w szacunku do kobiet, przestrzegać kobiety przed ryzykownymi zachowania i budować kulturę wzajemnego zrozumienia. Zawiązanie li tylko interesu faceta na supeł problemu nie rozwiąże."
Tak i ja uważam.
A wychowanie w szacunku powinno się zacząć od powtarzania, że "nie" to znaczy "nie", a wychowanie kobiet- od nauczenia jednoznacznych zachowań, które by nie dawały pola do interpretacji, że "nie" być moze znaczy "tak" lub "może".
A teraz już nie bezpośrednio do Twojej wypowiedzi.
Wiesz, że nawet dziewczynki zgwałcone w wieku 11 lat, przeżywają watpliwości, czy nie zawiniły, czy nie sprowokowały swojego oprawcy? Wiesz, że nie znajdują zrozumienia, współczucia, opieki u własnych rodziców, a nawet u kapłanów? To się nie mieści w głowie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, mój szacunek do Ciebie pozostał taki sam :)
Jeszcze odnośnie ryzykownych zachowań: bezdyskusyjne wydaje mi się to, że warto zadbać o własne bezpieczeństwo. Tylko zauważ: jeśli wychodzisz z domu nie zamykając drzwi i zostaniesz okradziony, to nikt nie próbuje Cię przekonac, że złodziej mógł sobie odczytać Twoje zachowanie jako zaproszenie do kradzieży. Nie miał prawa, popełnił przestępstwo i już.
Dlaczego to samo nie obowiązuje w przypadku czynu o wiele gorszego, jakim jest gwałt? Dlaczego nie ma tej jednoznaczności w ocenie sprawca- ofiara? Dlaczego zgwałcone kobiety muszą się jeszcze dodatkowo zmagać z potepieniem, bo "prosiła się"?
Rozumiesz już, czemu Twoja stonowana wypowiedź mnie tak wzburzyła?
Aleś mi klina zabiła. Przez cały dzień chodziłem i zastanawiałem się, które to słowa wyrażają moją rzekomą pogardę, wielką w dodatku, do kobiet. Bo chyba nie te, które zacytowałaś na początku? (w poście z 2011-07-18 08:26:32) Z pozostałymi Twoimi wypowiedziami się zgadzam. I dlatego nie rozumiem, dlaczego uważasz, że gardzę kobietami. Boli to trochę, bo można mi zarzucić lenistwo, brak ambicji czy bałaganiarstwo, ale nie pogardę.
Natomiast wiem już chyba, skąd nasze rozbieżności w poprzednich postach. Wuogólnieniach. Wszyscy piszemy o gwałcie. I wszyscy wrzucamy go do jednego worka. Tymczasem gwałt, to nie tylko pojęcie leksykalne, ale przede wszystkim ludzka tragednia. I w dodatku za każdym razem inna. Moje wypowiedzi dotyczyły wyłącznie tych sytuacji, w których można było dostrzec wyraźną inicjatywę ze strony kobiety, czasem niezamierzoną, ale wyraźną. I nie chodzi tylko o strój, ale i o zachowanie, sposób mówienia i takie tam... Być może takich sytuacji jest niewiele, ale mi chodziło jedynie o nie. O to by było ich jak najmniej, a najlepiej wcale. Więc jeżeli jakaś dziewczyna będzie chciała być sexi (błędna pisownia świadoma), bo to dziś dowartościowuje i zostanie zgwałcona, to trudno jej będzie uwierzyć, że nie chciała. Więc może lepiej dmuchać na zimne i nie wmawiać jej, że może zachowywać się prowokacyjnie, bo to facet musi się pilnować.
PS Słowo „prowokacyjnie” jest niewłaściwe, bo zawiera w sobie celowość działania. Sprawdziłem w wujku słowniku i u cioci Wikipedii. Słowo „wyzywający” lepiej pasuje.
Nie napisałam, ze cechuje Cię pogarda. Nie myślę tak. Napisałam, że zrozumiałam Twoja wypowiedź jako dopełniająca inną wypowiedź ( pogardliwą), która padła powyżej w dyskusji.
Rzeczywiście mówiliśmy o czymś innym. Nawet Twoje dopełnienie wypowiedzi nie jest potrzebne, bo zrozumiałam za pierwszym razem, że chodzi o lekkomyślne zachowania, których konsekwencje są niekiedy straszne)
A mnie chodziło o to, że nawet lekkomyslne ( najlżejsze określenie nie zakładające jakiegoś celowego działania, zamiast "wyzywający", "prowokujący") zachowanie nie powinno dawać komukolwiek prawa do komentowania tragedii w tak leceważacy sposób ( "sama się prosiła")
Zgadzam się z Tobą w 100% . Nie trzeba mieć 20 lat, figury super modelki i mini ledwo zakrywającej tyłek. Można iść w golfie, mieć kilka kg nadwagi i 50stkę dawno za sobą aby zostać napadniętą. Żyjemy w wolnym kraju i mamy takie same prawa jak mężczyźni do nauki, religii jak i stylu ubierania się. Napiszę podobnie , że NIC ani NIKT nie ma prawa niszczyć szacunku każdej kobiety wobec siebie!!!
Mialam odniesc sie do wpisu Basienki,ale ,jak elegancko zauwazylas,ona jest dorosla wiec sobie poradzi. Kultura czy jej brak nie zawsze zalezy od wieku-gdybym miala i 20 lat,takie prostactwo rowniez nie uszloby mojej uwadze.Poniewaz jednak ani jej nie przeprosilas,a w dodatku zrobilas ''powtorke z rozrywki'' odpowiem tylko w swoim imieniu.Wlasciwie nalezaloby litosciwie pominac twoja wypowiedz milczeniem.ale niech tam...Wiesz,mam ile mam,ale na ulicy raczej nie strasze ani nie narzekam na brak zainteresowania ze strony plci przeciwnej,tak ze niestety,jeszcze grozi (ojej,znowu ta groza)
Chyba mnie nie zrozumiałaś, Nie miałam na myśli Twojego wieku , nawet nie wiem ile masz lat .Odniosłam się tylko żartobliwie do twojego postu i zostawiłam tam uśmiech! czego Ty nigdy nie robisz pisząc pod moimi postami.
Napisałaś że powiało grozą, więc w żartach odpisałam że Tobie to nie grozi! Wybacz jeżeli Cie uraziłam , nie było to moim zamiarem.
Bardzo miło że masz powodzenie u płci przeciwnej, powiem szczerze że mnie wystarcza że mam powodzenie u swojego męża , już tyle lat.A inni się nie liczą:)
MR,miałam właśnie nadzieję,że zaszło nieporozumienie.
Mnie też wystarcza ciągłe zainteresowanie ze strony męża,ale nie będę absolutnie udawać,że nie jestem zadowolona,że jeszcze inni mnie dostrzegają jako kobietę.
Jolu, też o tym myślałam.Pomijać litościwie.Tylko jak ktoś robi sobie "osobiste wycieczki" , doda ikonkę i myśli, że to wszystko tłumaczy, to coś człowieka trafia.Lat niektórym przybywa, ale nic a nic się nie zmieniają.
To dobrze że tylko nie jestem dla Ciebie partnerem do dyskusji:) I jeszcze nie szantażujesz jak niektóre osoby na pw.:) Koń by się uśmiał jakby te szantażyki przeczytał:)
Mahika,nie zabieralam dotychczas glosu i pewnie nic waznego nie wniose do tej dyskusji.Jednak po Twoim ostatnim wpisie spytam-czy wiesz,po co sledzisz ten watek?
Teraz napisze od siebie-ciesze sie.ze nie musialam stanac przed takim dylematem,ale nie powiem,ze mnie to nie dotyczy.Nie wiem,co zrobilabym w skrajnej sytuacji-wlasnie np gwalt,ciezka choroba- moja czy nienarodzonego.Popieram antykoncepcje i planowanie rodziny.Skoro na ten temat od wlasciwie wiekow toczone sa bardzo ostre dyskusje zarowno w rzadzie,Kosciele,i spoleczenstwie,nie jest ''bulka z maslem''.
Troche ''nie fair'' jest Twoj wpis ''nuuuda''-czego wlasciwie sie spodziewalas?Kabaretu???
Mam 2 córki i nie wyorażam sobie życia bez tych urwisów.Mam dopier 28 lat i jeszcze nie wiem co mi życie przyniesie i przed jakimi wyborami będe musieła stanąć,obym przed takim nie musiała stanąć niady! Jastem za aborcją ale tylko w nagłych przypadkach(wady genetyczne,choroby nie wyleczalne,gwałt),a nie w takich,że jedna paniusia z drugą chcą się pozbyć dzidziusia tylko dla tego bo to zagrozi jej karierze! Każdy podejmuje decyzje za siebie i nie można mu niczego nakazac lub zabronić!
Sznuję każdego poglądy. Jeden ma takie, a drugi inne. Nikt nie może nikomu niczego zakazać, czy nakazać. Aborcja to wybór kobiety, jej ciało, jej sumienie. Jednak ja wiem, że nie mogłabym tego zrobić. Bóg dał życie temu dziecku nie po to, abym je zabierała. Mimo wszystko szanuję poglądy każdego!
Jak byłam w ciąży z Kubą, byłam u ginekologa (który prowadził ciążę-kobieta),to powiedziała,że przy następnej wizycie będzie trzeba zrobić amniopunkcję i jeśli wyjdzie choroba znowu taka sama (Kuba miał podejrzenie choroby genetycznej, mimo wszystko urodził się zdrowy. Zabiłaby niewinne dziecko, które wcale nie było chore gdybym się zgodziła) ,to trzeba będzie przepłakać i "zrobić co trzeba".Ja jej powiedziałam,że nawet gdyby miało się chore dziecko urodzić,to nigdy bym nie usunęła. Zrobiła oczy,ale chyba ją to zaskoczyło.Jestem zdania,że jeśli się chce mieć dziecko lub uprawia się seks,to jest się gotowym na ciążę.A jeśli się nie jest gotowym,to zabezpieczenia istnieją.A człowiek,że jest rozumną istotą może zadbać o tego rodzaju zabezpieczenie.Tak sądzę. Nie wykonałabym aborcji,bo taki mam kaprys.Odpowiedzialne osoby wiedzą,że seks,to nie zabawa i może być z tego ciąża. Jedynym przypadkiem,który mógłby mnie skłonić do tego czynu jest przypadek legalny,a więc zagrożenie mojego życia.Lekarze i tak by ratowali moje życie gdybym np.była nieprzytomna.Nie mieli by jak spytać o zdanie,a gdyby rodzina otworzyła usta,to również wybraliby moje życie.Ja też bym wtedy wybrała moje życie,bo cóż mojemu dziecku z tego życia skoro by matki nie miało? Egoistką w tym sensie nie mogłabym być.A dziecko najbardziej w świecie potrzebuje matki. Uśmiercając siebie pogrążyłabym najbardziej w smutku dwie osoby,które czuły by się osamotnione.Ja jestem silna psychicznie i mogłabym nosić ten ciężar po grób.Ale nie moja schorowana matka i dziecko,które nigdy nie ujrzałoby matki. Jednak mimo wszystko, nawet w przypadku legalnym JA miałabym wyrzuty sumienia, bo zabiłam niewinne dziecko.
Tyle w tym temacie. Ja szanuję Wasze poglądy - Wy uszanujcie moje.
Pięknie napisane. Też jestem zdanie, że zabić dziecko można tylko w przypadku życie za życie... to wybór mniejszego zła, ciągle zła, ale jeśli jedno ma umrzeć, to niech matka decyduje.
Kiedyś oglądałam taki dokument. Kobieta była w bliźniaczej ciąży. Jedno z dzieci było nieuleczalnie chore. Lekarz proponował oczywiście usunięcie chorego dziecka. Nie zgodziła się, pomimo, że zdrowe dziecko było w jakiś sposob zagrożone przez to chore. Walczyła całą ciążę, urodziła oboje. Chory dzidzuś był tak zdeformowany, że nie pokazali jego twarzy. Żył może dwie doby i umierał w ramionach kochających rodziców, którzy wpatrzeni w niego, nie rozstawali sie z nim ani na minutkę. Potem był pogrzeb maluszka. Dla mnie postawa tych rodziców to było coś tak wspaniałego, szczyt człowieczeństwa. Pozwolić żyć, pozwolić godnie umrzeć swojemu dziecku. Nie rozerwać w brzuchu na strzępy i wyrzucić na śmietnik, ale dać życie i godną śmierć u boku kochjących, bez względu na wszystko, rodziców.
Rozumiem, że ludzie nei chcą chorych dzieci. Ale dlaczego? Dlaczego chore znaczy gorsze? Niby to takie humanitarne, żeby się nie meczyło... a może to tylko wygoda dla rodziców? Nie jest tak? Skoro juz wołamy o taki humanitaryzm, to moze zaraz po urodzeniu bedziemy zabijać chore dzieci, jak sie jakieś uchowa przed abortowaniem... nie - nie abortowaniem - przed zabiciem. Przecież to dla ich dobra, nie bedzie sie dziecko meczyło. Wszak w Sparcie tak robili, jak coś nie pasiło, zrzucali noworodka ze skały i spokój.
Dlaczego mówi się aborcja? Powiedzmy wprost - zabicie, zabójstwo. Jak płacze i jest duże, to mówiemy o zabójstwie, a jak jest malutkie i siedzi w brzuchu, to mówimy o aborcji. Zwykłe zakłamanie. Dziecko jest od początku dzieckiem, człowiekim, nie ważne czy jest małe czy duże. Kryterium: można - nie można zabić ma być wzrost? Stopień rozwoju? Skoro dziecko żyje to ma prawo żyć... ma do tego pełne prawo, jak każdy z nas. Matka nie ma prawa mu zabierać życia, bo to nie jest jej życie, ale życie odrębnej istoty.
Takie jest moje zdanie, tak nuuuda, wszystko przeiwdywalne, nic a nic nie "zmądrzałam"... Ale przed pewną "mądrością" broń mnie Panie Boże.
Ja proponuję faceci ubrani nawet w upał w luźne koszulki z długim rękawem, spodnie luźne i długie bo przecież my kobitki tez mamy prawo podniecić sie i zgwałcic jakiegoś pana ( szkoda że faceci sa silniejsi od nas, to niesprawiedliwe) Rzekomo faceci bardzo przeżywaja aborcje ,to moze mogli by myślec wczesniej przed kontaktem, albo .......
Jareczku nierób czegos tak głupiego bo piekne ciała sa jak obrazy i nalezy pokazywac, eksponowac.Ludzi którzy nie potrafia zachowywac sie powinno eleminowac sie jako gatunek niebezpieczny
Ciekawa jestem jakie Wy macie zdanie na temat aborcji??
Im bardziej będą zakazywać, tym będzie większe podziemie. Patrz - prohibicja w USA. Ale mnie cały czas intryguje, dlaczego o mojej macicy mają decydować księża i starzy ludzie, najczęściej faceci, którzy o wychowaniu dzieci i rodzeniu nie mają najmniejszego pojęcia. Może jeszcze zamontują w moim łóżku monitoring, żeby wiedzieć, co ja tak robię.
brakuje ci ostrych sporów?
Tak naprawdę nie jest to spór o aborcję, ale o sposób pojmowania człowieka i o jego zdefiniowanie. Jeżeli uznamy, że człowieczeństwo pojawia się w momencie zaistnienia niepowtarzalnego układu genetycznego, to nie ma o czym dyskutować. Ale, jeżeli ktoś jest przekonany, że dzieje się to później, to też nie ma o co się kłócić.
Już to kiedyś pisałam, ale może powtórzę.
Ksiądz, Pastor i Rabin spotkali się by omówić kwestię: kiedy zaczyna się życie.
Ksiądz powiedział: życie zaczyna się w chwili poczęcia.
- ależ nie - mówi pastor - życie zaczyna się w 6 tygodniu ciąży.
No to odezwał się rabin - koledzy, nie macie racji obydwaj. Życie zaczyna się w chwili, gdy dzieci pójdą z domu, a pies zdechnie.
Myślę że wszyscy są mądrzy jeśli to ich nie dotyczy za jak i przeciw, myślę że wszystko się zmieni kiedy osobiście ktoś stanie przed takim problemem.
też tak sądzę, łatwo mieć własne "twarde stanowisko" jeśli się w danej sytuacji nie było. Jak napisała Pani Szymborska: "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono" i coś w tym jest.
Ja osobiście jestem przeciwna, to w końcu życie które niszczymy, ale z drugiej strony..........czy gdybym znalazła się w takiej sytuacji że jestem w ciąży spowodowanej np. gwałtem to czy miałabym takie samo zdanie......nie wiem, nie mam zielonego pojęcia czy wtedy też byłabym tak silna w swoich poglądach. I obym nigdy nie musiała tego sprawdzaćWłaśnie dlatego ważne jest rozróżnienie czynu i osoby.
W jednym z wątków na tym forum ktoś stwierdził, że różnica pomiędzy oceną osoby a oceną czynu to jest niewielka, wasze wypowiedzi potwierdzają, że jest inaczej. Zgadzamy się, że aborcja jest zła. Jedynie nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że sami na nią byśmy się nie zdobyli, ale nawet wtedy aborcja nie stanie się dobra. Nie chcemy też automatycznie potępiać osoby, która na nią się zdecydowała. Krótko mówiąc, czyn oceniamy (ten potępiamy), osobę niekoniecznie.
Inną sprawą jest ustawa. Zakaz nie musi z miejsca potępiać osoby. Jego zadaniem jest czasem odstraszenie potencjalnych sprawców.
sory zagapiłem się i podwiesiłem się pod Ciebie, dowcip przedni.
Toteż absolutnie się nie gniewam, tak myślałam :)
Rabin jednak nie zna życia:) Dzieci z domu a pies się prędzej czy później pojawi.
Hmm, sama nie napisałaś jakie jest Twoje zdanie. Asekuracja, czy może jeszcze go nie masz? Tytuł wątku dotyczy sporu wokół aborcji, i może należałoby na tym pozostać, ponieważ wyrażanie swojego zdania na temat aborcji może nie być być należycie odebrane, tj jako osobisty pogląd, ktory należy uszanować, co nie oznacza, ze nie należy z nim należy polemizować.
Wydaje mi się, że prawdziwą odpowiedź można od siebie uzyskać dopiero po głębokim przemśleniu za i przeciw, czyli po należytym zgłębieniu tematu. Ja poddałam się takim przemyśleniom i wyszło mi, że jestem przeciwniczką aborcji mimo swojego nieco feministycznego sposobu myślenia.
Jestem przeciw. Dla mnie to nie jest kwestia mojej macicy, jak to ktoś wcześniej napisał. Jeśli powstało Życie, jakie ja mam prawo, by go zabić, wyeliminować, abortować? Może posypie się na mnie grad nagan i złorzeczeń, ale tak uważam i już, na tę chwilę. Nie twierdzę, że tak będzie zawsze, ale jakoś do tej pory nic nie przekonuje mnie, żeby zmienić zdanie. Życie ludzkie powinno być święte.Kropka.
A Ty? Jakie masz zdanie?
Ja jestem przeciwna. Feministyczne argumenty w stylu "mój brzuch, moja własność" czy "jakiś ksiądz nie będzie decydowal o mojej macicy" są dla mnie żadnym argumentem. Co ma wspólnego brzuch czy macica z życiem dziecka?! To jemu zabiera się prawo do życa! Brzuch i macica pozostają na miejscu. Zabija się najbardziej niewinną, jaką tylko można sobie wyobrazić, istotę.
Zachęcam tych, którzy jeszcze nie widzieli, do obejrzenia filmu "Niemy krzyk" dostępny na you tube a także do wysłuchania świadectwa kobiety, która przeżyła aborcję http://www.youtube.com/watch?v=NpOFcqrqBa0
Hmm, oczywiscie pożarło mi cały wpis za podanym linkiem. No to jeszcze raz.
Jeśli interesuje Cię, co myślą inni, proszę :)
"Tym, co najbardziej niszczy pokój we współczesnym świecie jest aborcja - ponieważ, jeżeli matka może zabić wlasne dziecko, to co może powstrzymać ciebie i mnie od zabijania się nawzajem?" (bł.Matka Teresa z Kalkuty)
"Naród, który zabija własne dzieci - jest narodem bez przyszłości" (bł. Jan Paweł II)
"Dla mnie oczywistym i jasnym jak słońce jest fakt, ze aborcja ma znamiona zbrodni" (M.Gandhi)
"Uważam, że należy wrzeszczeć przeciwko aborcji, należy ją blokować wszelkimi sposobami. Nieistotne, co w tej kwestii mówi prawo. Bo nie wolno ulegać prawu, które pozwala na zabijanie" (W. Cejrowski)
"Życie nie tylko można, ale trzeba jasno definiować: rozpoczyna się od poczęcia. Osoba poczęta jest istotą ludzką, nie ma takiego momentu podczas życia płodu, w którym mogłoby dojść do zmiany niczego w coś, przekształcenia czegoś, co nie jest osobą w człowieka" (dr B. Nathanson)
"Zauważyłem, ze wszyscy, którzy są za aborcją, zdążyli się urodzić" (R. Reagan)
"Nie zabijaj!" (Bóg).
aloalo podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami....
Popieram !
Ja tez popieram w całej rozciągłości powyższy post :)
Dopiszę coś jeszcze. Bębni się, że taka mała fasolka nic nie czuje, więc to mniejsze zło... ale tak naprawdę przeszkadza ta fasolka, czy przeszkadza fakt, że ta fasolka urośnie i trzeba sie bedzie nią zająć, poświecić sie jej wychowaniu...? Czyli i tak zabija sie dziecko... dziecko, któremu trzeba by się w przyszłosci poświęcić, które będzie naszym dzieckiem do końca życia... To maleństwo w brzuszku nikomu nie wadzi, wadzi to, że kiedyś ono urośnie i będzie wymagało oddania i opieki. Zawsze zabija sie dziecko, nie ważne jak jest maleńkie... I zabija sie z egoizmu i wygody.
Nie wnikam w sytuacje, gdy zagrożone jest życie matki... w sytuacji życie albo życie matka decyduje i nikt jej wyrzutów nie bedzie robił, gdy zdecyduje, że to ona chce żyć...
Jestem zdecydowanie przeciwna aborcji i eutanazji, Bóg daje i odbiera zycie i nie ma dla mnie od Tego żadnych wyjatków, są tacy którzy próbuja mi wmówić że nie mogę tego wiedzieć bo nigdy nie znalazłam się w takiej sytuacji, ale ja to wiem!!!!
Jestem zdecydowanie przeciw aborcji, w każdym przypadku. Bóg dał te życie po to, aby żyło a nie aby umarło.
Ja nie popieram aborcji ! ale jestem bardzo ciekawa Twojego zdania, bo jakoś milczysz w tym temacie.
Aborcja to chyba jeden z tych tematów, w których nie umiem jedno znacznie powiedzieć, czy jestem za czy może jednak przeciw. Nie wiem, czy mogę być "za" jeśli ciąża zagraża życiu matki, zwłaszcza matki kilkorga dzieci; jeżeli ciąża wynika z gwałtu lub dziecko jest tak chore, że życie będzie dla niego jedynie cierpieniem. Nie popieram aborcji na życzenie ale też zdaję sobie sprawę, że kobiety mordują noworodki. Nie mogę być również "przeciw" wiedząc, że aborcja chętnie jest stosowana jako forma "", w zaawansowanej już ciąży. Optymalne myślenie- jeśli nie chcesz dziecka - oddaj do adopcji nie jest wcale proste. Trudno nosić pod sercem przez 9miesięcy dziecko, którego się nie chce, bądź nienawidzi. Aborcja jest wtedy "szybszym" rozwiązaniem choć zdecydowanie gorszym. Więc trudno ocenić czy lepiej pozwolić kobietom decydować (co i tak robią często acz nielegalnie) czy też znajdować martwe niemowlęta w śmietnikach porzucone przez matki, których na "zabieg" nie było stać. Możemy być za, możemy być przeciw. Różnica polega na tym czy nadal będzie kwitnąć podziemie aborcyjne, czy wyjdzie na powierzchnię.
Może kiedyś komuś się przyda:
Jeżeli jesteś matką w stanie błogosławionym, a masz wątpliwości, czy urodzić dziecko, nie zabijaj go, oddaj do adopcji!
Zadzwoń:
Telefon nadziei
800 112 800
(bezpłatny, pn.-pt.
w godz. 19.00-7.00,
pozostałe dni - całą dobę)
Jasnogórski Telefon Zaufania
34 365 22 55
(w godz. 20.00-24.00)
A to znalezione na Onecie:
"Statystyka oficjalna (dane za rok 2009, nowszych jeszcze nie ma) mówi o 538 legalnych zabiegach aborcji przeprowadzonych z powodu zagrożenia życia lub zdrowia matki (27 przypadków), genetycznego uszkodzenia płodu (510 przypadków), czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa, pedofilii – 1 przypadek)."
Zadziwiające jest to, że osoby popierające aborcję (z którymi miałam okazję rozmawiać) powołują się bardzo często na przypadki wymienione powyżej. Przyzwolenie na aborcję uczy niebrania odpowiedzialności za swoje czyny.
Szacuje się, że kilkaset tysięcy jest wykonywanych nielegalnie. Szokująca jest ta hipokryzja. Prawie wszyscy lekarze powołują się na klauzulę sumienia a jednocześnie gazety pełne są ogłoszeń o przywracaniu miesiączki. Olbrzymi rynek, olbrzymie pieniądze. Nic dziwnego, że komuś zależy.
Cały artykuł który cytujesz: wiadomosci.onet.pl/kiosk/aborcja-na-telefon,1,4783570,kiosk-wiadomosc.html
Dzięki, zapomniałam wkleić odnośnik.
Poprawiony link:
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/aborcja-na-telefon,1,4783570,kiosk-wiadomosc.html
Przeczytaj całość, chyba nie to chciałaś nam tu przekazać:)
Czytałam. Oficjalne dane tam były, to mnie bardziej interesowało niż onetowski artykuł.
Tak jak naszych decydentów, wg których aborcji w Polsce praktycznie nie ma. Ile pisałaś? legalnych 500 rocznie? A oficjalnie ile jest nielegalnych? Pewnie 1-10, przecież by musieli wybudować kilkaset więzień dla kobiet, ich partnerów i lekarzy. O nagle zapełnionych bidulach nie wspomnę, Rozwiązanie? Rozszerzyć klauzulę sumienia na sprzedawców kondomów! Hipokryzja polityków jest jak Czomolungma.
Powoli, nie rozpędzaj się. Wystarczyło napisać, że masz inne zdanie.
To, że jakieś zjawisko istnieje mimo prawnego zakazu, wcale nie znaczy, że prawo należy znieść, no może udoskonalić. To, że narkotyki w Polsce można kupić bez problemu, nie świadczy, że należy je dopuścić (byłoby to przyzwolenie na nie). To, że jest dostęp do nielegalnego zabójstwa (tym dla mnie jest aborcja), nie znaczy wcale, że należy je (zabójstwo) uczynić legalnym w każdej sytuacji.
PS
Prezerwatywa nie zabija, nie pozwala jedynie na... A czy ja mam Ci mówić, co robi prezerwatywa. Choć z drugiej strony nie służy dawaniu, lecz raczej braniu (problem niechcianych dzieci zaczyna się właśnie tu). Dla wiel ludziu jest to zaprzeczenie miłości, więc może pozwólmy im kierować się swoimi zasadami, a nie wyśmiewajmy klauzuli sumienia.
Nie zauważyłem, bym wyraził jakieś zdanie o aborcji. Jest to mi, przykre i nie ludzkie, ale obojętne. Mnie to po prostu nie dotyczy. Nie mam zamiaru strzelać do ginekologów ani też palić staników. Pisałem o hipokryzji posłów, którzy święcą triumf powołując się na ilość legalnych aborcji a kompletnie przemilczają ilość nielegalnych. Dlaczego nie próbują walczyć z podziemiem? Czy to, że zakażą kompletnie coś zmieni? Wg mnie nic. No ale za moment wybory. "Po owocach ich poznacie". Owoców niet.
Dokładnie. Mnie to też nie dotyczy, dlatego się nie wypowiadam. Wiem jednak , że to ogromny problem społeczny. Nie należy go rozwiązywać nakazami. to kwestia sumienia.
PS. W tych czasach największe zakazy nic nie wniosą. Kto zechce to i tak to zrobi. Te bogatsze wyjadą do Unii i zrobią to legalnie i za darmo, te mniej bogate znajdą podziemie aborcyjne, a te biedne wykorzystają leki na reumatyzm(mają działanie aborcyjne), lub tabletki RU, względnie skorzystają z darmowej przesyłki z "Womens on Waves". Jaki wobec tago jest sens walki z wiatrakami? Lepiej edukować.Uczyć skutecznej antykoncepcji i uświadamiać moralnie(bez względu na wyznanie).
Żeby nie było wątpliwości- jestem przeciwniczka aborcji, ale nie ze względów religijnych, tylko humanistycznych. Życie ludzkie jest wartością bezwzględną.Nie wnikam jednak w sumienia innych. To ich sprawa.A prawo powinno być humanistyczne i uwzględniać wszelkie aspekty życia-matek również.Matki maja swoje prawo moralne, religijne itp.To one powinny decydować.Nie powinni tu decydować żyjący w celibacie, politycy, czy starzy ludzie-tylko matki.Etyka i moralnosc jest najwazniejsza. Zakazy nic nie wniosą.Tylko pogłębią problem.
Mam identyczne zdanie!
Identyczne w każdym aspekcie. Jestem przeciwna aborcji z takich samych powodów, jak Ty.
W kraju, w którym edukacja seksualna nie istnieje, a młodziez uważa, że poczęciu zapobiega coca- cola ( swoja drogą, ciekawe, jak ma być aplikowana? Wstrząsnąć i w odpowiednim momencie przyłozyć gdzie trzeba i samo wleci? Choć i tak dobrze, że nie ace, lub inny preparat z chlorem) zaostrzenie ustawy spowoduje same szkody.
No cóż... kolejny temat zastępczy przed wyborami...
działa zamiast- taka jak szklanka wody:)
Jestem za. I tak tego nie da sie ukrocic. A u mnie w miejscie o tyle "fajnie" jest, ze przechodze przez graince i w Czechach jestem, gdzie aborcja jest legalna. Aborcja była, jest i będzie. A lepiej żeby dziewczyny robiły to pod fachowym okiem lekarza specjalisty niż w jakiejś zasyfionej dziurze.
Dokładnie Cię popieram, uważam, że kazda kobieta powinna sama o tym decydować a jeżeli się już na aborcję zdecyduje powinna to móc zrobić w takich warunkach aby nie zagrażało to jej życiu.
Może to jest niepopularne ale każdy moze mieć swoje zdanie.
Wręcz przeciewnie! za morderstwo swojego dziecka nie powinna już się podnieśc z fotela lekarskiego( chyba że ciąża zagraża jej życiu) Nie wyobrazam sobie zabic własne dziecko, dla mnie to jest nawet nie do pomyślenia.
Jak rozumiem przyczynkiem do dyskusji jest nowy, przedwyborczy projekt "obywatelski". Tam jest coś takiego:
Wobec tego przewidziane przez art. 4a ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży /Dz. U. nr 17 z 1993 roku, poz. 78 ze zm./ przypadki prawnej dopuszczalności pozbawienia życia dziecka nienarodzonego należy uznać za niezgodne z zasadami moralności i Konstytucją. Projektodawca proponuje uchylenie tych przepisów.Przytoczę też fragment wspomnianego artykułu:
Art. 4a
1. Przerwanie ciąży może być dokonane wyłącznie przez lekarza, w przypadku gdy:
1) Ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia ciężarnej,
[...]
To jest Twoje zdanie, ja pozostaję przy swoim, ja szanuje Twoję poglądy i myślę, że uczynisz to samo.
Jasne że uszanuje Twoje zdanie, w końcu nie mój wóz nie będzie mnie wiózł i to nie ja będę miała wyrzuty sumienia:)
O moje sumienie ja sama się zatroszczę, zresztą ja mam już wnuczka, więc mi to nie grozi:)
Ja rownież zgadzam się z Basienką
Gratuluje, jak zajdziesz kiedyś w ciążę będziesz miała blisko !
NO i po co złośliwości takie? Tak przy nie mów więc nikomu złośliwego bo nie na tym polega dyskusja. Wyraziłam swoje zdanie, ja twojego nie krytykuję. Miałam łyżeczkowanie, ale z powodu innego niż aborcja, ale np. postaw się w sytuacji gwałconych dziewczyn ktore sa w ciazy, ja bym natychmiast ciaze usuneła. Nie mowie, ze maja chodzic tam glupie 14-latki, ktore nie wiedza co to antykoncepcja, a puszczaja sie na okraglo, a potem placz i zgrzytanie zebow, ze sa w ciazy. Strasznie duzo jadu jest w Tobie. Moze jestes katoliczka i dlatego masz takie poglady na aborcje, a nie inne.
ALe nie dowalaj złosliwosciami innym, bo nie twoja sprawa, kto ma jakie zdanie. Powinnismy sie wzajemnie wysluchiwac, a nie jak ktos jest za aborcja to zaraz uszczypliwosci i zlosliwosci na jego temat.
Najpierw pomyśl zanim coś napiszesz! Bo to chyba Twoje słowa prawda?
Jestem za. I tak tego nie da sie ukrocic. A u mnie w miejscie o tyle "fajnie" jest, ze przechodze przez graince i w Czechach jestem, gdzie aborcja jest legalna.
Zrozumiałam że pisałaś o sobie, bo nie napisałaś że dziewczyny przechodzą przez granicę , tylko że Ty przechodzisz, a to jest szalona różnica.
Nie dawno urodziłam wspaniałego syna i nawet gdyby był dzieckiem gwałtu, nigdy nie poddałabym się aborcji.
Wyrwałaś z wypowiedzi kilka zdań.Dalej nie czytałaś? Nie trzeba być geniuszem, żeby zrozumieć kogo Satina miała na myśli.
"Fajnie" jest w cudzysłowe, ale ok rozumiem, ze mogłas zle zrozumiec- czasem dla nas jest cos bardzo jasne, a dla innych strasznie skomplikowane.
Daria
Nie dawno urodziłam wspaniałego syna i nawet gdyby był dzieckiem gwałtu, nigdy nie poddałabym się aborcji.
Jeśli przeżyłabyś brutalny gwałt zbiorowy, gdzie nawet nie wiadomo kto jest ojcem. Była byś brutalnie pobita i wielkokrotnie gwałcna i dalej była byś takiego zdania jak jesteś to wielki Szacun :):)
Agnieszko, to już trzeba miec cholernego pecha żeby zostac zgwałconą zbiorowo.Powinno się unikac miejsc gdzie grozi nam gwałt i nocnych samotnych wypadów.
Tak wiem ! zaraz mi napiszesz że zgwałconą można zostac w biały dzień i ja to wiem:) Sama jestem bardzo ostrożna i wszędzie się rozglądam , nawet na własnej klatce schodowej. Ale niektóre kobiety i młode dziewczyny same się proszą o to! swoim prowokującym zachowaniem i ubiorem.(Obejrzyj sobie film Zanim nadejdzie ciemnośc) Myślisz że ja za każdym razem gdy moja córka wychodzi z domu nie drżę, ciągle jej tłumaczę żeby sama nie wracała późno do domu,unikała ciemnych bram i odludnych miejsc. Żeby na dyskotece nie piła niczego, a jeżeli już to colę którą otworzy przy niej barman.Zawsze żeby wracała grupowo ze znajomymi, a jeżeli się czegoś obawia ma zadzwonic do domu , wtedy ktoś po nią przyjedzie.My kobiety musimy zawsze się pilnowac , bo zło czai się wszedzie!
Daria kobieta nawet prowokująco ubrana nie ma prawa być dotknieta przez innego mężczyznę jeśli tego nie chce brr.. nikomu takich strasznych rzeczy nie życzę ale ten świat jest okrutny. Za naszych czasów nie było pigułek gwałtu, dopalaczy, zyło się chyba trochę lepiej. W każdym razie nie było tyle strachu. Kiedyś sama jako panięka wracałam do domu teraz bym się bała. Moje miasteczko jest w miarę spokojne ale w Krakowie na niektórych dzielnicach zimą po 15 masakra. Sanela wspomiała o legalnej aborcji w Czechach. Kiedyś glośno było o promach na których dokonywało się aborcji. Biura podróży podobno oferowały takie usługi.
Co by nie na smutno to..
Idą po parku dwaj policjanci i słyszą krzyk
- Gwałcą, gwałcą ,gwałca !!
Biegną na pomoc. Dolatują na miejsce mocno zdyszani, widzą siedzi na kamieniu stara babcia. Pytają jej
- Gdzie babciu gwałcą ?
a babcia
- a co nie można sobie pomarzyć.
A tak poważnie, to podobno lepiej w takich sytuacjach (tfu tfu) wrzeszczeć "PALI SIĘ!"
...bo na "ratunku, gwałcą!", to nawet pies z kulawą nogą się nie przywlecze :(
No widzisz nie jest tak źle, bo ta babcia na pewno by przyleciała gdybyś krzyczała-gwalcą :))
Niektóre z was dziewczyny prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy, jak częste i trudne do pokonania jest w naszym kraju molestowanie kobiet.Kiedyć ja nawet zrobiłam ogromne haloo na tym forum, bo nawet ja-twarda baba- spanikowałam.Musiał minąc jakiś czas żebym to pokonała i zaczęła ostro walczyć.Teraz już mam spokój, ale tylko ja wiem ile mnie to kosztowało.Z tym samym problemem spotkały się moje koleżanki z pracy, studentki-praktykantki, ba nawet..uczennice. .skończyło to się na tym ,że mamy święty spokój, a molestant i przełożeni uważają nas za wrogów.Konsekwencji prawnych nie było.
Powinnaś załozyć kącik porad dla wszystkich i na wszystkie tematy, tylko zastanów się jak ten kącik zatytułować, bo czasami wydaje mi się, że ... a zresztą fajnie, że już jest weekend:) i my kobiety chrońmy się nie tylko przed słońcem ale przed własnym cieniem też:)
Ja nie muszę zakładac kącików z poradami, ale jak ktoś by do mnie przyszedł i prosił o poradę, a umiałabym pomóc , na pewno bym pomogła:) Ciekawi mnie jedno ! po co założyłaś ten wątek? Jak już mahika zauważyła, brakuje Ci ostrych sporów?
Ciąża Ci nie grozi, gwałt też, więc po co ten drażliwy temat?
Sorry że napisałam że gwałt Ci nie grozi, chyba się jednak mylę , starsze panie też przecież od czasu do czasu gwałcą:)
U mnie pochmurno i w cień się nie chowam, nadmiar słońca też szkodzi:)
Jako kobieta mam prawo ubrać się tak jak mi się podoba i świecić gołym zadem lub innymi częściami ciała. To nikomu nie daje prawa do gwałtu! "NIE" znaczy "NIE". Żeby zostać zgwałconą nie trzeba chodzić samotnie nocą po podejrzanej dzielnicy. Można mieć 16 lat i iść do kościoła w niedzielę o 10rano. Chcesz mi powiedzieć, że mam unikać takich wycieczek? Unikam. Do kościoła nie mogę wejść. I nie pisz, że się o to prosiłam. Gdybym zaszła wtedy w ciążę - wolałabym umrzeć niż urodzić.
Dla mnie możesz chodzic nago mnie to nie przeszkadza, ja Cię przecież nie zgwałcę:))Tylko wytłumacz to niektórym facetom, że nie mają Cię prawa dotknąc. Nie wiem dlaczego wyskoczyłaś do mnie z takim tekstem, czy ja napisałam coś o Tobie? Napisałam o niektórych kobietach i dziewczynach które świecąc tyłkiem prowokują nabuzowanych facetów( nie rozumiem czemu wzięłaś to do siebie) a potem płaczą że ich zgwałcono. Może przeczytaj dokładnie mój post do aggusi, tam nadmieniłam że dobrze wiem że można zostac zgwałconym nawet w dzień:)
Jakby tak wszyscy reagowali na słowo NIE, wtedy świat byłby cudowny , nie było by morderstw , gwałtów i napadów.
Po prostu NIC nie usprawiedliwia gwałtu i nikt się o to nie prosi. Ani w biały dzień ani w nocy. To takie proste myślenie wielu osób, które nie wiedzą co to znaczy. Po takim stwierdzeniu "same się o to proszą a później płaczą" po prostu nie umiem się opanować, bo wiem jak się takich słów słucha na przykład w czasie przesłuchań. Dlatego proszę, zastanów się jak może czuć się zgwałcona osoba zanim powiesz, że sama tego chciała.
Proszą się proszą niektóre i to bardzo! Skoro się decydują isc do knajpy gdzie jest przewaga facetów, upijają się i nie wiedzą o bożym świecie.Potem się budzi gdzieś i nie wie co się z nią działo. Po jakimś czasie okazuje się że jest w ciąży, ojciec nieznany. Dlatego trzeba się najpierw zastanowic czy warto się narażac.Ja bym sobie zdawała sprawę co mnie może czekac, dlatego trzeba się pilnowac.
MR.
Błędne myślenie, które prowadzi do tego że tak właśnie jest.
To nie kobiety powinny się pilnować, tylko faceci.
powinni trzymać swoje ***** na uwięzi i ich pilnować.
Gdyby jednemu i drugiemu ucięli go za to to już nastepny by się zastanowił czy na pewno chce stracić przerodzenie.
Tylko jest takie ciche przyzwolenie, usprawiedliwienie...
min. w postaci słów wypowiadanych przez kobiety również "sama się o to prosiła"....
Nie nie prosiła. bo kobieta ma prawo chodzić po takim barze bez gaci a facet nie ma prawa jej dotknąć.
Mahiko , nic nowego nie napisałaś, ja to wszystko wiem:) Szkoda tylko że w życiu jest inaczej. Pozdrawiam.
Aż boję się zabrać głos. Nie chcę być nazwany męskim szowinistą, obawiam się też, czy to, co napiszę cokolwiek zmieni. Ale zaryzykuję.
Nie wiem, czy nie nadużywamy słowa "prawo". Bo to, że facet nie ma prawa tknąć kobiety, może być zrozumiałe. Ale czy rzeczywiście paradowanie z gołem zadkiem w miejscach publicznych jest w Polsce zgodne z prawem? Tego już nie jestem pewny.
Może lepiej byłoby kierować się najzwyklejszym zdrowym rozsądkiem. Jeżeli coś jest niebezpieczne (w tym wypadku obnoszenie się z wyeksponowanymi szczegółami anatomicznymi), to tego nie robię, nawet, jeżeli mam do tego prawo.
Warto też pamiętać o dwóch okolicznościach.
Po pierwsze w kulturze funkcjonuje mit: Gdy kobieta mówi 'nie', to myśli 'tak'. Nie mnie oceniać zasadność tego, ja, mówiąc językiem Młynarskiego, "nie mam jasności w temacie Marioli". Jednak obecność tego mitu jest faktem i trzeba się z nim liczyć jako ze źródłem niebezpieczeństwa.
Po drugie mężczyźni i kobiety inaczej przeżywają swoją seksualność. Wystarczy więc, by by facet spojrzał na zachowanie kobiety według własnych kryteriów (obnażam się, więc mam ochotę) i nieszczęście gotowe.
Zakończę ulubionym powiedzonkiem mojego instruktora z kursu na prawo jazdy. Widziałem kiedyś nagrobek z napisem: Tu leży ten, który miał pierwszeństwo.
Bardzo mądrze to napisałeś:)
Mam wrażenie, ze troche odwracasz kota ogonem.
Absolutnie nie warto się spierać o to, że istnieją zachowania ryzykowne, bo bez sensu dyskutować z
faktami.
Tylko nie w tym rzecz, dla mnie, jako kobiety jest nie do przyjecia opinia wyrażana przez kobietę, że ofiara gwałtu sama się prosiła. Kazik ma wiele racji kiedy mówi, że nikt nie jest tak okrutny, jak jedna kobieta wobec drugiej kobiety.
Ofiara to ofiara. Prowokowała, czy nie... NIE TO ZNACZY NIE. A facet to nie pies, żeby nie umiał zrozumiec prostego słowa NIE. To nie jest usprawiedliwienie gwałtu- a o ile dobrze zrozumiałam, właśnie w takim kontekście zostało to użyte: ma co chciała, mogła sie zapiąć pod szyję, nie wychodzić z domu, nie pić alkoholu. On miał prawo, bo taka jest jego natura? Strasznie to pogardliwe jest. Męzczyzna to nie pies, żeby nie mógł zapanować nad sobą. Przerzucanie odpowiedzialności na kobietę jest straszną niesprawiedliwością. Bo nie dość, zę stała się straszna krzywda, to ta krzywda nawet nie znajduje własciwego dla ofiar innych porzestępstw wspólczucia, bo "sama się prosiła"... To jest wręcz odrażajace :( Nie wiem, co trzeba mieć zamiast serca i w głowie, zeby takie sądy głosić... :(
Nigdy się nic nie zmieni, jeśli nawet ofiary tak strasznej zbrodni nie znajdą zrozumienia... Nigdy!
A pisząc takie rzeczy, jak napisałeś i to jeszcze w takim kontekście, przykładasz do tego rękę, choc jak sądzę ( na tyle, na ile Cie poznałam), jesteś o lata świetlne daleki od takich sądów, już nie mówiąc o zachowaniach...
Edytowałam w celu poprawienia byka
Dopisano 11-07-17 14:29:11:
A jeszcze podążając chwilę tym tropem...
Jako kobieta mam przewidzieć, jakie zachowanie i strój będzie prowokujące dla potencjalnego przestępcy?


Jednych strasznie podkręcają rozpuszczone włosy, innych gołe stopy, większośc - nawet nie tyle odkryte piersi, tylko świadomośc, że one tam są, mój kolega szaleje za dziewczynami ubranymi w jasną dżinsową spódniczkę, biały t- shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki, tak ma i co zrobisz?Czy to jest prowokujący strój? jak widać- tak, kobieta ma to przewidzieć? Bo inaczej to znaczy, zę sama chciała, a teraz płacze?
Przepraszam, za dosadnośc, ale takie argumentowanie to są zwyczajne BZDURY.
To, co jest najbardziej nie do przyjęcia to fakt, ze ofiara np wypadku samochodowego, nawet jeśli zawiniła, jest otoczona wspólczuciem, bo przeciez krew nas wszystkich jest tak samo czerwona, a od ofiar tak strasznej zbrodni, jak gwałt wymaga się świadectwa moralności, choć przeciez każdy przy zdrowych zmysłach zdaje sobie sprawę, że gwałt nie jest aktem erotycznym, tylko aktem PRZEMOCY...
Muszę przyznać, że moja wypowiedź nie tylko odeszła daleko od zasadniczego tematu (aborcja), ale również oddaliła się nieco od wątku pobocznego (gwałt). Tak naprawdę do napisania skłoniła mnie agresywna wypowiedź mahiki (pisownię zachowałem):
"Błędne myślenie, które prowadzi do tego że tak właśnie jest.
To nie kobiety powinny się pilnować, tylko faceci.
powinni trzymać swoje ***** na uwięzi i ich pilnować."
Nigdzie nie napisałem, że mężczyzn nic nie obowiązuje, wręcz przeciwnie. Natomiast nie rozumiem, dlaczego kobiecie wolno zachowywać się prowokacyjnie.
Powtarzam, swoją wypowiedzią nie wartościowałem gwałtu ani nie przerzucałem winy na kobietę. Jeżeli ktoś ją (wypowiedź) tak odczytał, to przepraszam za nieporozumienie.
Porównanie do ofiar wypadku też nie jest do końca prawdziwe. Zobacz, jak często (nie zawsze) zdarza się jakiś wypadek skomentować: „Doigrał się, jeździł jak wariat.” Mam nadzieję, że tą wypowiedzią nie straciłem u Ciebie resztek szacunku.
A to, co dopisałaś pod edycją z 11-07-17 14:29:11 jakoś mnie nie przekonuje. Stwierdzenie: „Ubrana była wyzywająco.” w naszym języku jest jednoznaczne. Ciekaw jestem, ilu ludzi wyobrazi sobie ten strój jako: jasną dżinsową spódniczkę, biały t-shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki. Ot, taka uwaga metodologiczna.
Podsumowując, nadal uważam, że jeżeli chce się ograniczyć ilość gwałtów, trzeba działać na wielu płaszczyznach: wychowywać mężczyzn w szacunku do kobiet, przestrzegać kobiety przed ryzykownymi zachowania i budować kulturę wzajemnego zrozumienia.
Zawiązanie li tylko interesu faceta na supeł problemu nie rozwiąże.
PS
Nigdzie nie napisałem:
"Ma co chciała, mogła sie zapiąć pod szyję, nie wychodzić z domu, nie pić alkoholu. On miał prawo, bo taka jest jego natura."
Nie napisałem, bo tak nie myślę.
Twoje argumenty mnie zupełnie nie przekonują,
nie spowodowały nawet stanu zmuszającego do ich ponownego przemyślenia.
Zgadzam się 100% z Agik.
Właśnie to miałam na myśli.
Odczytałam Twoją wypowiedź, jako dopowiedzenie do poprzedniej wypowiedzi ( bardzo pogardliwej wobec kobiet), pod którą się nie tylko podpisałeś ( tak zrozumiałam) popierając ją, ale we właściwy Tobie sposób: spokojny i kulturalny dopełniłeś ją i przeniosłeś akcenty. O to mam do Ciebie trochę żalu. Choć wydaje mi się, że akurat Ty jesteś człowiekiem, któremu wspólczucia i odruchu pomocy i wsparcia dla skrzywdzonych nigdy nie braknie.
"Nigdzie nie napisałem, że mężczyzn nic nie obowiązuje, wręcz przeciwnie." Tak niestety, zrozumiałam to zdanie: "Po drugie mężczyźni i kobiety inaczej przeżywają swoją seksualność. Wystarczy więc, by by facet spojrzał na zachowanie kobiety według własnych kryteriów (obnażam się, więc mam ochotę) i nieszczęście gotowe."
"Natomiast nie rozumiem, dlaczego kobiecie wolno zachowywać się prowokacyjnie."
Prowokacyjne zachowanie nie jest przestępstwem. Gwałt nim jest.
"A to, co dopisałaś pod edycją z 11-07-17 14:29:11 jakoś mnie nie przekonuje. Stwierdzenie: „Ubrana była wyzywająco.” w naszym języku jest jednoznaczne. Ciekaw jestem, ilu ludzi wyobrazi sobie ten strój jako: jasną dżinsową spódniczkę, biały t-shirt i sandałki, ewentualnie sukienkę w kawiatuszki. Ot, taka uwaga metodologiczna."
;)
Taka mała ekwilibrystyka retoryczna z mojej strony ;) To prawdziwa przyjemnośc rozmawiac z kimś, kto nie tylko to "widzi", ale równiez potrafi włożyć we właściwe miejsce
Mała uwaga: pisałam o "prowokującym" a nie "wyzywającym" :)
"Podsumowując, nadal uważam, że jeżeli chce się ograniczyć ilość gwałtów, trzeba działać na wielu płaszczyznach: wychowywać mężczyzn w szacunku do kobiet, przestrzegać kobiety przed ryzykownymi zachowania i budować kulturę wzajemnego zrozumienia.
Zawiązanie li tylko interesu faceta na supeł problemu nie rozwiąże."
Tak i ja uważam.
A wychowanie w szacunku powinno się zacząć od powtarzania, że "nie" to znaczy "nie", a wychowanie kobiet- od nauczenia jednoznacznych zachowań, które by nie dawały pola do interpretacji, że "nie" być moze znaczy "tak" lub "może".
A teraz już nie bezpośrednio do Twojej wypowiedzi.
Wiesz, że nawet dziewczynki zgwałcone w wieku 11 lat, przeżywają watpliwości, czy nie zawiniły, czy nie sprowokowały swojego oprawcy? Wiesz, że nie znajdują zrozumienia, współczucia, opieki u własnych rodziców, a nawet u kapłanów? To się nie mieści w głowie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie, mój szacunek do Ciebie pozostał taki sam :)
Jeszcze odnośnie ryzykownych zachowań: bezdyskusyjne wydaje mi się to, że warto zadbać o własne bezpieczeństwo. Tylko zauważ: jeśli wychodzisz z domu nie zamykając drzwi i zostaniesz okradziony, to nikt nie próbuje Cię przekonac, że złodziej mógł sobie odczytać Twoje zachowanie jako zaproszenie do kradzieży. Nie miał prawa, popełnił przestępstwo i już.
Dlaczego to samo nie obowiązuje w przypadku czynu o wiele gorszego, jakim jest gwałt? Dlaczego nie ma tej jednoznaczności w ocenie sprawca- ofiara? Dlaczego zgwałcone kobiety muszą się jeszcze dodatkowo zmagać z potepieniem, bo "prosiła się"?
Rozumiesz już, czemu Twoja stonowana wypowiedź mnie tak wzburzyła?
Pozdrawiam serdecznie.
Aleś mi klina zabiła. Przez cały dzień chodziłem i zastanawiałem się, które to słowa wyrażają moją rzekomą pogardę, wielką w dodatku, do kobiet. Bo chyba nie te, które zacytowałaś na początku? (w poście z 2011-07-18 08:26:32)
Z pozostałymi Twoimi wypowiedziami się zgadzam. I dlatego nie rozumiem, dlaczego uważasz, że gardzę kobietami. Boli to trochę, bo można mi zarzucić lenistwo, brak ambicji czy bałaganiarstwo, ale nie pogardę.
Natomiast wiem już chyba, skąd nasze rozbieżności w poprzednich postach. W uogólnieniach. Wszyscy piszemy o gwałcie. I wszyscy wrzucamy go do jednego worka. Tymczasem gwałt, to nie tylko pojęcie leksykalne, ale przede wszystkim ludzka tragednia. I w dodatku za każdym razem inna.
Moje wypowiedzi dotyczyły wyłącznie tych sytuacji, w których można było dostrzec wyraźną inicjatywę ze strony kobiety, czasem niezamierzoną, ale wyraźną. I nie chodzi tylko o strój, ale i o zachowanie, sposób mówienia i takie tam... Być może takich sytuacji jest niewiele, ale mi chodziło jedynie o nie. O to by było ich jak najmniej, a najlepiej wcale.
Więc jeżeli jakaś dziewczyna będzie chciała być sexi (błędna pisownia świadoma), bo to dziś dowartościowuje i zostanie zgwałcona, to trudno jej będzie uwierzyć, że nie chciała. Więc może lepiej dmuchać na zimne i nie wmawiać jej, że może zachowywać się prowokacyjnie, bo to facet musi się pilnować.
PS
Słowo „prowokacyjnie” jest niewłaściwe, bo zawiera w sobie celowość działania. Sprawdziłem w wujku słowniku i u cioci Wikipedii. Słowo „wyzywający” lepiej pasuje.
:)
Nie napisałam, ze cechuje Cię pogarda. Nie myślę tak. Napisałam, że zrozumiałam Twoja wypowiedź jako dopełniająca inną wypowiedź ( pogardliwą), która padła powyżej w dyskusji.
Rzeczywiście mówiliśmy o czymś innym. Nawet Twoje dopełnienie wypowiedzi nie jest potrzebne, bo zrozumiałam za pierwszym razem, że chodzi o lekkomyślne zachowania, których konsekwencje są niekiedy straszne)
A mnie chodziło o to, że nawet lekkomyslne ( najlżejsze określenie nie zakładające jakiegoś celowego działania, zamiast "wyzywający", "prowokujący") zachowanie nie powinno dawać komukolwiek prawa do komentowania tragedii w tak leceważacy sposób ( "sama się prosiła")
Zgadzam się z Tobą w 100% . Nie trzeba mieć 20 lat, figury super modelki i mini ledwo zakrywającej tyłek. Można iść w golfie, mieć kilka kg nadwagi i 50stkę dawno za sobą aby zostać napadniętą. Żyjemy w wolnym kraju i mamy takie same prawa jak mężczyźni do nauki, religii jak i stylu ubierania się. Napiszę podobnie , że NIC ani NIKT nie ma prawa niszczyć szacunku każdej kobiety wobec siebie!!!
Normalnie powialo groza...
I nie przestaje :(
Jola, nie bój się tobie nic nie grozi:)
Mialam odniesc sie do wpisu Basienki,ale ,jak elegancko zauwazylas,ona jest dorosla wiec sobie poradzi. Kultura czy jej brak nie zawsze zalezy od wieku-gdybym miala i 20 lat,takie prostactwo rowniez nie uszloby mojej uwadze.Poniewaz jednak ani jej nie przeprosilas,a w dodatku zrobilas ''powtorke z rozrywki'' odpowiem tylko w swoim imieniu.Wlasciwie nalezaloby litosciwie pominac twoja wypowiedz milczeniem.ale niech tam...Wiesz,mam ile mam,ale na ulicy raczej nie strasze ani nie narzekam na brak zainteresowania ze strony plci przeciwnej,tak ze niestety,jeszcze grozi (ojej,znowu ta groza
)
Chyba mnie nie zrozumiałaś, Nie miałam na myśli Twojego wieku , nawet nie wiem ile masz lat .Odniosłam się tylko żartobliwie do twojego postu i zostawiłam tam uśmiech! czego Ty nigdy nie robisz pisząc pod moimi postami.
Napisałaś że powiało grozą, więc w żartach odpisałam że Tobie to nie grozi! Wybacz jeżeli Cie uraziłam , nie było to moim zamiarem.
Bardzo miło że masz powodzenie u płci przeciwnej, powiem szczerze że mnie wystarcza że mam powodzenie u swojego męża , już tyle lat.A inni się nie liczą:)
MR,miałam właśnie nadzieję,że zaszło nieporozumienie.
Mnie też wystarcza ciągłe zainteresowanie ze strony męża,ale nie będę absolutnie udawać,że nie jestem zadowolona,że jeszcze inni mnie dostrzegają jako kobietę.
Jolu kończę już dyskusję w tym wątku, bo temat zaczyna schodzic na inny tor, a to chyba niepotrzebne. Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę.
Jolu, też o tym myślałam.Pomijać litościwie.Tylko jak ktoś robi sobie "osobiste wycieczki" , doda ikonkę i myśli, że to wszystko tłumaczy, to coś człowieka trafia.Lat niektórym przybywa, ale nic a nic się nie zmieniają.
dla mnie MR nie jest partnerem do rozmowy i dlatego wolę zostawiać jej wypowiedzi bez komentarza:)
To dobrze że tylko nie jestem dla Ciebie partnerem do dyskusji:) I jeszcze nie szantażujesz jak niektóre osoby na pw.:) Koń by się uśmiał jakby te szantażyki przeczytał:)
he he...
z góry było wiadomo, kto co powie.
nuuuda <ziew>
:)
Ale tak przecież zawsze jest...
Tak .Jestesmy przeciez na WZ takim mini-przekrojem spoleczenstwa
Mahika,nie zabieralam dotychczas glosu i pewnie nic waznego nie wniose do tej dyskusji.Jednak po Twoim ostatnim wpisie spytam-czy wiesz,po co sledzisz ten watek?
Teraz napisze od siebie-ciesze sie.ze nie musialam stanac przed takim dylematem,ale nie powiem,ze mnie to nie dotyczy.Nie wiem,co zrobilabym w skrajnej sytuacji-wlasnie np gwalt,ciezka choroba- moja czy nienarodzonego.Popieram antykoncepcje i planowanie rodziny.Skoro na ten temat od wlasciwie wiekow toczone sa bardzo ostre dyskusje zarowno w rzadzie,Kosciele,i spoleczenstwie,nie jest ''bulka z maslem''.
Troche ''nie fair'' jest Twoj wpis ''nuuuda''-czego wlasciwie sie spodziewalas?Kabaretu???
spodziewałam się tego co jest.
A właściwie rodzaju wypowiedzi poszczególnych osób.
Tak przez chwilę miałam nadzieję że ostatnio niektóre osoby "zmądrzały",
dotarło do nich cokolwiek, ale nie.
Po prostu widzę ze nie...
Odpowiadam na pytanie:
Tak wiem po co śledzę ten wątek.
Mam 2 córki i nie wyorażam sobie życia bez tych urwisów.Mam dopier 28 lat i jeszcze nie wiem co mi życie przyniesie i przed jakimi wyborami będe musieła stanąć,obym przed takim nie musiała stanąć niady! Jastem za aborcją ale tylko w nagłych przypadkach(wady genetyczne,choroby nie wyleczalne,gwałt),a nie w takich,że jedna paniusia z drugą chcą się pozbyć dzidziusia tylko dla tego bo to zagrozi jej karierze! Każdy podejmuje decyzje za siebie i nie można mu niczego nakazac lub zabronić!
Sznuję każdego poglądy. Jeden ma takie, a drugi inne. Nikt nie może nikomu niczego zakazać, czy nakazać. Aborcja to wybór kobiety, jej ciało, jej sumienie. Jednak ja wiem, że nie mogłabym tego zrobić. Bóg dał życie temu dziecku nie po to, abym je zabierała. Mimo wszystko szanuję poglądy każdego!
Jak byłam w ciąży z Kubą, byłam u ginekologa (który prowadził ciążę-kobieta),to powiedziała,że przy następnej wizycie będzie trzeba zrobić amniopunkcję i jeśli wyjdzie choroba znowu taka sama (Kuba miał podejrzenie choroby genetycznej, mimo wszystko urodził się zdrowy. Zabiłaby niewinne dziecko, które wcale nie było chore gdybym się zgodziła) ,to trzeba będzie przepłakać i "zrobić co trzeba".Ja jej powiedziałam,że nawet gdyby miało się chore dziecko urodzić,to nigdy bym nie usunęła.
Zrobiła oczy,ale chyba ją to zaskoczyło.Jestem zdania,że jeśli się chce mieć dziecko lub uprawia się seks,to jest się gotowym na ciążę.A jeśli się nie jest gotowym,to zabezpieczenia istnieją.A człowiek,że jest rozumną istotą może zadbać o tego rodzaju zabezpieczenie.Tak sądzę.
Nie wykonałabym aborcji,bo taki mam kaprys.Odpowiedzialne osoby wiedzą,że seks,to nie zabawa i może być z tego ciąża.
Jedynym przypadkiem,który mógłby mnie skłonić do tego czynu jest przypadek legalny,a więc zagrożenie mojego życia.Lekarze i tak by ratowali moje życie gdybym np.była nieprzytomna.Nie mieli by jak spytać o zdanie,a gdyby rodzina otworzyła usta,to również wybraliby moje życie.Ja też bym wtedy wybrała moje życie,bo cóż mojemu dziecku z tego życia skoro by matki nie miało?
Egoistką w tym sensie nie mogłabym być.A dziecko najbardziej w świecie potrzebuje matki.
Uśmiercając siebie pogrążyłabym najbardziej w smutku dwie osoby,które czuły by się osamotnione.Ja jestem silna psychicznie i mogłabym nosić ten ciężar po grób.Ale nie moja schorowana matka i dziecko,które nigdy nie ujrzałoby matki. Jednak mimo wszystko, nawet w przypadku legalnym JA miałabym wyrzuty sumienia, bo zabiłam niewinne dziecko.
Tyle w tym temacie. Ja szanuję Wasze poglądy - Wy uszanujcie moje.
Oczywiście,że szanuję.
Pięknie napisane. Też jestem zdanie, że zabić dziecko można tylko w przypadku życie za życie... to wybór mniejszego zła, ciągle zła, ale jeśli jedno ma umrzeć, to niech matka decyduje.
Kiedyś oglądałam taki dokument. Kobieta była w bliźniaczej ciąży. Jedno z dzieci było nieuleczalnie chore. Lekarz proponował oczywiście usunięcie chorego dziecka. Nie zgodziła się, pomimo, że zdrowe dziecko było w jakiś sposob zagrożone przez to chore. Walczyła całą ciążę, urodziła oboje. Chory dzidzuś był tak zdeformowany, że nie pokazali jego twarzy. Żył może dwie doby i umierał w ramionach kochających rodziców, którzy wpatrzeni w niego, nie rozstawali sie z nim ani na minutkę. Potem był pogrzeb maluszka. Dla mnie postawa tych rodziców to było coś tak wspaniałego, szczyt człowieczeństwa. Pozwolić żyć, pozwolić godnie umrzeć swojemu dziecku. Nie rozerwać w brzuchu na strzępy i wyrzucić na śmietnik, ale dać życie i godną śmierć u boku kochjących, bez względu na wszystko, rodziców.
Rozumiem, że ludzie nei chcą chorych dzieci. Ale dlaczego? Dlaczego chore znaczy gorsze? Niby to takie humanitarne, żeby się nie meczyło... a może to tylko wygoda dla rodziców? Nie jest tak? Skoro juz wołamy o taki humanitaryzm, to moze zaraz po urodzeniu bedziemy zabijać chore dzieci, jak sie jakieś uchowa przed abortowaniem... nie - nie abortowaniem - przed zabiciem. Przecież to dla ich dobra, nie bedzie sie dziecko meczyło. Wszak w Sparcie tak robili, jak coś nie pasiło, zrzucali noworodka ze skały i spokój.
Dlaczego mówi się aborcja? Powiedzmy wprost - zabicie, zabójstwo. Jak płacze i jest duże, to mówiemy o zabójstwie, a jak jest malutkie i siedzi w brzuchu, to mówimy o aborcji. Zwykłe zakłamanie. Dziecko jest od początku dzieckiem, człowiekim, nie ważne czy jest małe czy duże. Kryterium: można - nie można zabić ma być wzrost? Stopień rozwoju? Skoro dziecko żyje to ma prawo żyć... ma do tego pełne prawo, jak każdy z nas. Matka nie ma prawa mu zabierać życia, bo to nie jest jej życie, ale życie odrębnej istoty.
Takie jest moje zdanie, tak nuuuda, wszystko przeiwdywalne, nic a nic nie "zmądrzałam"... Ale przed pewną "mądrością" broń mnie Panie Boże.
Ja proponuję faceci ubrani nawet w upał w luźne koszulki z długim rękawem, spodnie luźne i długie bo przecież my kobitki tez mamy prawo podniecić sie i zgwałcic jakiegoś pana ( szkoda że faceci sa silniejsi od nas, to niesprawiedliwe) Rzekomo faceci bardzo przeżywaja aborcje ,to moze mogli by myślec wczesniej przed kontaktem, albo .......
http://facet.interia.pl/styl/news/kobiety-tez-gwalca-bija-i-kradna,971737,2634
No to spoko.Tylko 10 na 1215. Po tytule myślałem już o zalożeniu worka po kartoflach i nie wychodzeniu z domu po dobranocce,
Jareczku nierób czegos tak głupiego bo piekne ciała sa jak obrazy i nalezy pokazywac, eksponowac.Ludzi którzy nie potrafia zachowywac sie powinno eleminowac sie jako gatunek niebezpieczny
http://www.youtube.com/watch?v=kPF1FhCMPuQ