Czy wpadacie czasem w kulinarny szał? Ja dzisiaj, nie wiem dlaczego, może ze względu na pogodę (za oknem mam coś przypominającego do złudzenia jesienną szarugę), wpadłam w jakąś kuchenną gorączkę.
Zrobiłam sos pomidorowo-bakłażanowo-cukiniowy do słoików, z resztek produktów na sos przygotowałam obiad na dziś, doklejając do niego pyrki. Zrobiłam kruche razowe ciasto z malinami i borówkami i przygotowałam kawowy likier na skondensowanym mleku. Mrówki mi chodzą po pupie, poniewać chciałabym też przygotować ajerkoniak do lodów, ale zapomniałam kupić moje sprawdzone jaja, więc chyba zabawa zostanie przełożona :)
Na dodatek co pół godziny latam zaglądać do mojego nowego bąbelkującego zakwasu żytnio-razowego na chleb i bułki, które zamierzam upiec w piątek. A wszystko w przerwach pomiędzy pisaniem kolejnych akapitów czereśniowego artykułu.
Miewam , miewam '' cóś '' takiego ...ale nie ma to wpływa ani pogoda za oknem ,ani czerwone kartki w kalenendarzu ... Poprostu siedzę w kuchni i pichcę ...
Chyba to zaraźliwe, mnie też najprawdopodobniej dopadł "kulinarny szał" ( pomimo biegającej po domu Zuzi)
Upiekłam ciasto z jagodami, zakisiłam sałatę i ogórki, dogotowałam kolejny "gar" bigosu, zapakowałam do zamrażarki, zrobiłam sok z wiśni, jutro mam zamiar poobierać porzeczki, i też wylądują w sokowniku:) Trzeba sobie radzić z szarugą za oknem:)
Już nie mogę się doczekać artykułu, bo mam nadzieję że będzie w równie humorystycznym stylu jak jagodowy:))
Ja na porzeczki (czerwone) wybieram się do znajomej pojutrze. W darze zaniosę świeżo upieczony chleb, w zamian poniosę do domu dwa krzaczki owoców. Zastanawiam się też, cz na początku przyszłego tygodnia nie zrobić wyprawy na hurt po czarną porzeczkę (w warzywniakach kilogram kosztuje 8 zł) - a dżemy z czarnej porzeczki bez pestem i skórki są obłędne.
Siedze teraz obżarta do niemożliwości tartą budyniowo-malinową i zastanawiam się, kto mi odgruzuje kuchnię :/
A tymczasem, Pampasie ściągaj zdjęcia - nadchodzę! :)
Już kiedyś o tym pisałam - znajoma ma taką poniemiecką maszynę do przecierania. Wygląda trochę jak żeliwna maszynka do mięsa, tylko ma gęste sitko i stożkowaty świder, który oddziela miąższ od skór i pestek, które w postaci suchych odpadów wypadają przez osoby otwór. Genialne urządzenie, ale trzeba męskiej ręki, żeby je obsłużyć.
Niestety, wraz z pestkami, skórkami i ogonkami maszynka marnuje też sporo soku i miąższu - nie działa tak dobrze jak maszynka napędzana siłą mięśni ludzkich :)
Nie nie i jeszcze raz nie - chyba muszę odkopać swój wątek sprzed dwóch lat (tylko gdzie on był?!) - zdaje mi się, że wstawiałam tam zdjęcie pożyczonej maszynki do przecierania. Próbowałam różnych ustrojstw do przecierania, ale żadne do pięt tej jednej jedynej nie dorastało. Niestety tą jedną jedyną w dzisiejszych czasach można kupić bodaj tylko na pchlich targach z antykami AGD :(
Dobry jesteś! Szkoda tylko, że jednak nie zamieściłam fotek tej cudacznej maszynerii, która mi potem przepyszny dżem z czarnej porzeczki zrobiła - bez skór i pestek.
No, ale nic straconego, jutro dryndnę do znajomej, może ulituje się nad kobitą w potrzebie i znów pożyczy. Jeśli okaże nieco serca, dodam zdjęcia :)
mam to, nie jestem zadowolona, ale mam też tą o której pisze Wkn - moja jakoś albo przepuszcza sok albo nie chce wypuścić pestek....ot taka zabawa, która mnie wkurza i praktycznie jej nie używam, a może nie umiem jej ustawić?
Już odpowiadam, zachęcona komentarzami postanowiłam spróbować, i tak pierwszy raz się za nią zabrałam, wsadziłam też dwie różyczki kalafiora( wyczytałam w komentarzach) teraz czekam aż się ukisi, i spróbuję, podaję link http://wielkiezarcie.com/recipe32829.html
Czy wpadacie czasem w kulinarny szał? Ja dzisiaj, nie wiem dlaczego, może ze względu na pogodę (za oknem mam coś przypominającego do złudzenia jesienną szarugę), wpadłam w jakąś kuchenną gorączkę.
Zrobiłam sos pomidorowo-bakłażanowo-cukiniowy do słoików, z resztek produktów na sos przygotowałam obiad na dziś, doklejając do niego pyrki. Zrobiłam kruche razowe ciasto z malinami i borówkami i przygotowałam kawowy likier na skondensowanym mleku. Mrówki mi chodzą po pupie, poniewać chciałabym też przygotować ajerkoniak do lodów, ale zapomniałam kupić moje sprawdzone jaja, więc chyba zabawa zostanie przełożona :)
Na dodatek co pół godziny latam zaglądać do mojego nowego bąbelkującego zakwasu żytnio-razowego na chleb i bułki, które zamierzam upiec w piątek. A wszystko w przerwach pomiędzy pisaniem kolejnych akapitów czereśniowego artykułu.
No to czekam na czereśniowy artykuł, zwłaszcza, że to moje ulubione owoce
Ja też uwielbiam czereśnie :) .
Chętnie przeczytam twój kolejny artykuł
A ja jestem na etapie przetwarzania ogórków :)
Miewam , miewam '' cóś '' takiego ...ale nie ma to wpływa ani pogoda za oknem ,ani czerwone kartki w kalenendarzu ... Poprostu siedzę w kuchni i pichcę ...
Dawno nie miałam takiego ciągu kulinarnego -:)
Chyba to zaraźliwe, mnie też najprawdopodobniej dopadł "kulinarny szał" ( pomimo biegającej po domu Zuzi)
Upiekłam ciasto z jagodami, zakisiłam sałatę i ogórki, dogotowałam kolejny "gar" bigosu, zapakowałam do zamrażarki, zrobiłam sok z wiśni, jutro mam zamiar poobierać porzeczki, i też wylądują w sokowniku:) Trzeba sobie radzić z szarugą za oknem:)
Już nie mogę się doczekać artykułu, bo mam nadzieję że będzie w równie humorystycznym stylu jak jagodowy:))
Ja na porzeczki (czerwone) wybieram się do znajomej pojutrze. W darze zaniosę świeżo upieczony chleb, w zamian poniosę do domu dwa krzaczki owoców. Zastanawiam się też, cz na początku przyszłego tygodnia nie zrobić wyprawy na hurt po czarną porzeczkę (w warzywniakach kilogram kosztuje 8 zł) - a dżemy z czarnej porzeczki bez pestem i skórki są obłędne.
Siedze teraz obżarta do niemożliwości tartą budyniowo-malinową i zastanawiam się, kto mi odgruzuje kuchnię :/
A tymczasem, Pampasie ściągaj zdjęcia - nadchodzę! :)
No ba, dżem z czarnej porzeczki najlepszy, ale jak pozbawiasz je z pestek i skórek?
Ja niestety nie "obeżrę" się placuszkiem;/ musi mi wystarczyć zapach i zadowolone minki rodzinki:))
Już kiedyś o tym pisałam - znajoma ma taką poniemiecką maszynę do przecierania. Wygląda trochę jak żeliwna maszynka do mięsa, tylko ma gęste sitko i stożkowaty świder, który oddziela miąższ od skór i pestek, które w postaci suchych odpadów wypadają przez osoby otwór. Genialne urządzenie, ale trzeba męskiej ręki, żeby je obsłużyć.
Więc będzie z pestkami, ale też pyszny:)
Znalazłam tę maszynkę w necie tylko cena mnie powaliła, na bazarku niedawno widziałam za 100 zł.
Dla zainteresowanych: wpisac w google " maszynki do przecierów" jest ich sporo.
Można taką maszynę dokupić jako przystawkę do maszynek do mięsa marki Zelmer - pasuje do każdego modelu:
http://www.zelmer.pl/akcesoria_nowe/art325,wyciskarka-do-malych-owocow.html
Cena około 100zł ale pasuje do każdej maszynki Zelmer
Niestety, wraz z pestkami, skórkami i ogonkami maszynka marnuje też sporo soku i miąższu - nie działa tak dobrze jak maszynka napędzana siłą mięśni ludzkich :)
Maszynę do przecierania warzyw ręczną robi również polska firma Domik- wygląda to tak:
http://www.domik.com.pl/produkty/0007.jpg
Dodatkowo informacje są na stronie:
http://www.domik.com.pl/ofertaNie nie i jeszcze raz nie - chyba muszę odkopać swój wątek sprzed dwóch lat (tylko gdzie on był?!) - zdaje mi się, że wstawiałam tam zdjęcie pożyczonej maszynki do przecierania. Próbowałam różnych ustrojstw do przecierania, ale żadne do pięt tej jednej jedynej nie dorastało. Niestety tą jedną jedyną w dzisiejszych czasach można kupić bodaj tylko na pchlich targach z antykami AGD :(
To jak możesz to daj linka z tym. .;)
Wiadomo ..kiedyś sprzęt był Gut ..a teraz scheisse. .;d
Wpisz w google maszynki do przetworów, tam jest , tylko cena fiu fiu fiu
O to Ci chodzi:?
http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=269960&post=269960
Dobry jesteś! Szkoda tylko, że jednak nie zamieściłam fotek tej cudacznej maszynerii, która mi potem przepyszny dżem z czarnej porzeczki zrobiła - bez skór i pestek.
No, ale nic straconego, jutro dryndnę do znajomej, może ulituje się nad kobitą w potrzebie i znów pożyczy. Jeśli okaże nieco serca, dodam zdjęcia :)
mam to, nie jestem zadowolona, ale mam też tą o której pisze Wkn - moja jakoś albo przepuszcza sok albo nie chce wypuścić pestek....ot taka zabawa, która mnie wkurza i praktycznie jej nie używam, a może nie umiem jej ustawić?
Makusiu, nie słyszałam o kiszeniu sałaty, możesz coś mi na ten temat opowiedzieć, proszę.
Już odpowiadam, zachęcona komentarzami postanowiłam spróbować, i tak pierwszy raz się za nią zabrałam, wsadziłam też dwie różyczki kalafiora( wyczytałam w komentarzach) teraz czekam aż się ukisi, i spróbuję, podaję link http://wielkiezarcie.com/recipe32829.html
Dziękuje bardzo
Oj zjadło by się Polskiej czereśni,zwłaszcza że u mnie kosztuje 0o 70zł kilogram
To poczęstuj się moimi. Skończyły się na początku czerwca. Zrobiłam sok i dżem z czereśni
To może wisienek ?
Mogą być wisienki ale wolę coś z wisienek%
Też tak miewam hehehe.
Mąż mówi wtedy że w kuchni szaleje tsunami.
:) a ja to bym tak nieśmiało poprosiła o przepis na ten sos do słoików...z góry wielkie dzięki!
Obiecuję dodać jutro, na razie sos odpoczywa w słoikach, została tylko porcja na jutrzejszy obiad - mam nadzieję, że nie zapomnę kupić makaronu :D
Proszę bardzo, oto sos http://wielkiezarcie.com/recipe50472.html
Aby nafaszerować makaronowe muszle, wykorzystałam najgęstszą część sosu, w słoikach mam sos z przewagą miazgi pomidorowej. Jest bardzo aromatyczny.
Z podanej w przepisie porcji otrzymujemy 5 słoików o pojemności 250ml. Jeden słoik sosu wystarczy do makaronu dla 3 osób.