Witajcie! Mam zamiar wyjechać z mężem i synem na Mazury (rodzina zaprosiła nas na jacht). Co mogę zabrać do jdzenia, żeby nie zniszczyło się w czasie podróży no i oczywiście zostało do pałaszowania na jeziorze. Nie chcę również nadużywać budżetu rodziny. Będzie nas w sumie 5 osób dorosłych. Czekam na wszelkie sugestie. Pozdrawiam cieplutko Mariola
Możesz spokojnie zabrać w słoikach potrawy jedzone z pieczywem albo makaronem czy ryżem ( w zależności od możliwości gotowania na jachcie). Polecałabym sosy bolognese, carbonara, beef strogonoff, leczo, bogracz, porkolt, fasolka po bretońsku, gulasz...etc. Dla pewności pasteryzuj słoiki przez pół godziny. Napewno wytrzymają, chyba , że wystawisz je na słońce, to nie gwarantuję. Na słodką przekąskę proponuję cantucci, lub cantuccini - włoskie migdałowe ciastka , chrupiące, moczone w kawie lub winie deserowym.
Ja Ci tak troszeczkę zazdroszczę tego jachtu....., stopy wody pod kilem!
Dziękuję! Nie mam doświadczenia w pasteryzowaniu potraw (no oprócz przetworów na zimę hihi) dlatego moja prośba do Was jako bardziej doświadczonych. Możliwości do gotowania tam też są. Jacht wyposażony bowiem jest w kuchenkę gazową.Jest też lodówka.
Muminkowa mamusiu, pasteryzowanie wcale nie jest trudne. Nakładasz do słoja potrawę, zakręcasz i wstawiasz do garnka z wodą o podobnej temperaturze jak potrawa w słoiku. Ogrzewasz i jak zawrze woda przykręcasz gaz by woda lekko mrugała. Zostawiasz to na pół godziny, po czym wyjmujesz, sprawdzasz, czy da się jeszcze dokręcić, odwracasz do góry dnem i studzisz.
Czasem trzeba powtórzyć pasteryzację, np, konserwy mięsne pasteryzuję 2 razy, jesli mają wytrzymać kilka miesięcy. To sprawdzona metoda, choć nieco inna od tej jak to robią Amerykanki. Nie pozbawione jest to sensu i zamierzam wypróbować ich sposób. Wspomniane Amerykanki wstawiają słoiki do szybkowara i gotują 20 minut. Ta metoda zapewnia wyższą temperaturę pasteryzacji, gdyż w wyższym ciśnieniu woda potrzebuje jeszcze kilkanaście stopni do wrzenia, a wtedy wszystkie bakterie są ubite za jednym razem.
Tak myślałam, że na jachcie można coś ugotować, więc słoiki z gotowymi daniami pozwolą Ci maksymalnie skrócić czas gotowania.
Kasze, makarony, ryż trzeba gotować, aby zaoszczędzić czas dobrze sprawdza się kus-kus lub makaron sojowy (ten z zupek chińskich wychodzi taniej niż kupiony w opakowaniu) - zalewasz - masz. Kuskus wsypuję do butelek po coli. Poza tym sosy do spagetti, kisiele, budynie (choć nie cierpię chemii, jednak lekkość i czas przygotowania na wakacjach wygrywa). Biorę też kabanosy, suchą krakowską.
A jeśli chodzi o konkrety z mięsa i w słoikach to moje propozycje masz tu: magdaityle.pl
Proponuję ,,kiełbasę z galaretką w słoiku z przepisu Halszki. Ja chłopakom robię na Grunwald, nie wyobrażają sobie już teraz wyjazdu bez tej mieloneczki.
Witajcie! Mam zamiar wyjechać z mężem i synem na Mazury (rodzina zaprosiła nas na jacht). Co mogę zabrać do jdzenia, żeby nie zniszczyło się w czasie podróży no i oczywiście zostało do pałaszowania na jeziorze. Nie chcę również nadużywać budżetu rodziny. Będzie nas w sumie 5 osób dorosłych. Czekam na wszelkie sugestie. Pozdrawiam cieplutko Mariola
Możesz spokojnie zabrać w słoikach potrawy jedzone z pieczywem albo makaronem czy ryżem ( w zależności od możliwości gotowania na jachcie). Polecałabym sosy bolognese, carbonara, beef strogonoff, leczo, bogracz, porkolt, fasolka po bretońsku, gulasz...etc. Dla pewności pasteryzuj słoiki przez pół godziny. Napewno wytrzymają, chyba , że wystawisz je na słońce, to nie gwarantuję. Na słodką przekąskę proponuję cantucci, lub cantuccini - włoskie migdałowe ciastka , chrupiące, moczone w kawie lub winie deserowym.
Ja Ci tak troszeczkę zazdroszczę tego jachtu....., stopy wody pod kilem!
Dziękuję! Nie mam doświadczenia w pasteryzowaniu potraw (no oprócz przetworów na zimę hihi) dlatego moja prośba do Was jako bardziej doświadczonych. Możliwości do gotowania tam też są. Jacht wyposażony bowiem jest w kuchenkę gazową.Jest też lodówka.
Muminkowa mamusiu, pasteryzowanie wcale nie jest trudne. Nakładasz do słoja potrawę, zakręcasz i wstawiasz do garnka z wodą o podobnej temperaturze jak potrawa w słoiku. Ogrzewasz i jak zawrze woda przykręcasz gaz by woda lekko mrugała. Zostawiasz to na pół godziny, po czym wyjmujesz, sprawdzasz, czy da się jeszcze dokręcić, odwracasz do góry dnem i studzisz.
Czasem trzeba powtórzyć pasteryzację, np, konserwy mięsne pasteryzuję 2 razy, jesli mają wytrzymać kilka miesięcy. To sprawdzona metoda, choć nieco inna od tej jak to robią Amerykanki. Nie pozbawione jest to sensu i zamierzam wypróbować ich sposób. Wspomniane Amerykanki wstawiają słoiki do szybkowara i gotują 20 minut. Ta metoda zapewnia wyższą temperaturę pasteryzacji, gdyż w wyższym ciśnieniu woda potrzebuje jeszcze kilkanaście stopni do wrzenia, a wtedy wszystkie bakterie są ubite za jednym razem.
Tak myślałam, że na jachcie można coś ugotować, więc słoiki z gotowymi daniami pozwolą Ci maksymalnie skrócić czas gotowania.
Zosiu, jestem Ci naprawdę wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam
Kasze, makarony, ryż trzeba gotować, aby zaoszczędzić czas dobrze sprawdza się kus-kus lub makaron sojowy (ten z zupek chińskich wychodzi taniej niż kupiony w opakowaniu) - zalewasz - masz. Kuskus wsypuję do butelek po coli. Poza tym sosy do spagetti, kisiele, budynie (choć nie cierpię chemii, jednak lekkość i czas przygotowania na wakacjach wygrywa). Biorę też kabanosy, suchą krakowską.
A jeśli chodzi o konkrety z mięsa i w słoikach to moje propozycje masz tu: magdaityle.pl
Proponuję ,,kiełbasę z galaretką w słoiku z przepisu Halszki. Ja chłopakom robię na Grunwald, nie wyobrażają sobie już teraz wyjazdu bez tej mieloneczki.