Witajcie;-]]] zadałam takie pytanie bo ja próbuje zabrac sie do tego od jakies czasu,ale nie bardzo mi to wychodzi. Czy ktoś z Was staje przy kuchni i przygotowuje posiłki dla rodzinki na pare dni na przód? pytam bo ja mam dwojke szkarbów dwie dziewczynki;-] apsorbujace bardzo i nczasmi ni estarcza mi czasu zeby przygotowac posiłki dla rodzinki i wtedy jest załamka a czemu zapytacie. Mąż w pracy ja zakupy obiadki i jakis spacer ewentualnie plac zabaw i już dobija trzynasta a ja w tyle ze wszystkim eh pewnie mnie tu skrzyczycie ze ja pewnie len nie zorganizowany;-[ przepraszam. moze ma ktoś propozycje dań które mozna by przygotowac z wyprzedzeniem. Przepraszam za błedy stylistyczne i zgóry dziękuję za odpowiedzi.
Ja zazwyczaj mrożę takie dania jak mielone (już usmażone), gołąbki (surowe) bo z tymi akurat trochę zawracania głowy i wolę przy jednym bałaganie zrobić więcej, krokiety, pierogi, kluski sląskie lub szagówki, pyzy, czasami zupy takie jak pomidorowa czy rosół (ten po odmrożeniu używam jako baza do innych zup.
Gulasz, leczo czy bigos też się nadają do mrożenia, sztuki mięsa usmażone też da się mrozić.
Ja Cię nie skrzyczę:):):) Mam to samo i nie wiem jak to jest, ale kiedy rano po śniadaniu posprzątam dom na błysk, a przynajmniej ile mogę to wieczorem nie mam miejsca nawet na głupi kubek na ławie czy kredensie, a na podłodze to nie wiem gdzie nogę postawić. Wszystko przez to, że ciągle w biegu... tu załatw to, tu tamto, tu ugotuj, tu przebierz maluchy, tu idź na spacer, popilnuj na zjeżdżalni, w domu w piaskownicy to tylko z mamą, a młodszy uzależniony od cycusia na dodatek.. Patrzę na ten bajzel i myślę jak do tego doszło i nigdy nie wiem, a później do północy ze ścierą, chyba, że padnę razem z maluchami...
ale chociaż się pocieszyłam, że nie jestem sama:):):)
Co do obiadków to jestem baaaardzo za:):) najczęściej nie gotuję jedzenia specjalnie na mrożenie, ale kiedy coś zostanie to i owszem i w sytuacji awaryjnej takie możonki są jak znalazł:)
Zawsze na obiad robię ciut więcej pulpetów w sosie, bo moje dzieci je uwielbiają, ostatnio mroziłam pudełko zupy z fasolki szparagowej w sam raz na trzy talerze starczyło, albo bulion -później w zależności od tego na co ochotę mają dzieci, gotuję pomidorową, albo krupnik.
Tak więc polecam:) Mnie takie jedzonko czzęsto ratuje od ciężkiej nerwicy, szczególnie, że na pierwszym planie wylądowały przetwory:)
I podziwiam inne mamy, które nie dość, że gotują obiad z dwóch dań, to jeszcze mają czyściutko...
Kochana witaj w klubie zabieganych mam, ja tez mam 2 małe córeczki, kochane są ale dają nieźle popalić...
Jeśli chodzi o obiadki, to zazwyczaj robię 1-daniowe, ostatnio np. bigos z cukinii, mięsko duszone z ziemniaczkami i mizerią (mięso duszę większą porcję na 2 -3 dni, w 1 dzień ziemniaczki, w 2 ryż albo kasza, suróweczki typu coleslaw albo buraczki ze słoiczka). Staram się urozmaicać jadłospis. I kombinuję, ile wlezie. Krokietów zawsze robię więcej i potem mrożę, bigosu z kapusty kiszonej i fasolki po bretońsku jak zostaje też mnożę, pierogi też, choć robię je bardzo rzadko, bo nie mam kiedy.
Wariantów szybkich obiadów jest mnóstwo, tylko pokombinuj co nieco.
Niektore potrawy smialo wytrzymuja 2-3 dni w lodowce,mozna zjesc taki sam lub podobny obiad na drugi dzien.Jednak mozesz mrozic prawie wszystko.Poszperaj troche na forum WZ,ten temat pojawial sie wielokrotnie.
Ja przede wszystkim hurtowo robie ruskie pierogi i jak gotuje cos czego nie beda jadly moje dziewczynki to wtedy mam jak znalazl. Oprocz tego zdarza mi sie mrozic gulasz, pulpety, fasolke po bretonsku. I w sumie tylko tyle bo sa rzeczy ktorych nie mroze bo po prostu mi nie smakuja tak jak na swierzo a tez jestem z tych co codziennie cos pichca, czesto gesto dwa dania :)
Ja mrożę też pizze zjadamy przeważnie 2 lub 3 a na blachę wchodzą 4. Specjalnie nie gotuję do mrożenia ,ale często są nadwyżki i te mrożę . Jeżeli robię makaron to przeważnie robię go więcej i mrożę ugotowany, potem jakiś sosik albo jogurt i owoce .
A ja mrożę kotlety z piersi kurczaka takie surowe w panierce przygotowane do smażenia zawijam w folie (każdy z osobna) i do zamrażalnika. potem takie zamrożone na gorący olej i już są.
Ja cię rozumię bo sama często gotowałam na zapas.Nie z lenistwa tylko dlatego że wolałam z dziećmi posiedzieć na placu zabaw niż w domu przed kuchenką.Raz w tygodniu jak mąż był w domu często sobota lub niedziela ja brałam się za wielkie gotowanie.Fakt spędziłam większość dnia w kuchni ale potem miałam spokój w tygodniu.Ja większość rzeczy wekowałam nie mroziłam bo jakoś mi lepiej smakują nie mrożone produkty ale takie jak pierogi,gołąbki czy krokiety to akurat mroziłam.Leczo,fasolkę,bigos,zupy czy sos do spaghetti zawsze wekowałam w słoiki,które starczały dla mojej rodziny.Gotowałam mniejsze ilości ale różne zupy żeby przez cały tydzień nie jeść pomidorowej:).U mnie się to sprawdziło w 100 % bo nawet jak mnie nie było bo się zasiedziałam na placu zabaw to mąż sam sobie serwował obiad:).Kilka miesięcy temu kupiłam sobie parowar,który też bardzo ułatwia mi życie w kuchni:).Ryż,fasolka szpragow jako sadzone i obiad gotowy.
a czemu ktoś miałby na Ciebie krzyczeć, nie jesteś sama.
ja często robię większe porcje, żeby zamrozić na później, zwłaszcza bigos i rosół (gotuję bardzo esenconalny i mrożę, a potem troszeczkę rozrzedzam i mam podstawę do różnych zup), czasami mrożę gotowe potrawy, które zostały, bo nie lubię jak coś się marnuje
Zawsze mrożę : gołąbki , pierogi , krokiety , paszteciki . Pasteryzuję w słoikach : bigos ,flaki , fasolkę .Rosół gotuję bardzo esencjonalny , który stanowi podstawę innych zup . Mielonych nigdy nie mrożę , dzis mielone , jutro klopski w sosie . Kotlety jeśli nawet rozbijam wiecej i przyprawiam , smażę świeże .
Świetnie się zamraża większość zup. Często zamrażam litr rosołu i potem dodaję mrożonke i jest zupa. zamrażam (jeśli mi zostanie) makaron czy ryż. Również kotlety, gulasz , zdarzylo się zamrozić placki ziemniaczane , nie były zbyt chrupiące po odgrzaniu , ale z sosem niezłe. Nie zamrażam tylko żurku i potraw z ryb. Nie mma co prawda małych dzieci, ale pracuję do 18, jak córka wyjechała próbowalam ułatwić sobie życie i parę razy na obiad kupiłam gotowe "Kociołki " ale nam nie smakowało, zwłaszcza mężowi i wróciłam do gotowania i zamrażania.
Witaj.Dobrze Cię rozumiem.Moje dzieczynki wstają bardzo wcześnie,przewazne już przed 6 rano więc i ja z nimi! Po śniadaniu jak się bawią lub czasem jeszcze przed sprzygotowywuje coś na obiad,obieram ziemniaki,warzywa,mocze mięso,jak zupe mam z warzyw to kroje już na kawałki jarzyny,ok 9-11 spacer,zakupy i jak młodsza córa mi śpi to zaczynam gotować obiad,w międzyczasie robie coś ze starsza córą jak nie ucieknie do babci lub nie zrobi sobie dżemki, w tym czasie pieke też ciasto przeważnie starsza mi "pomaga",więcej przytym bałaganu,ale jak chce to niech się uczy co nieco.Zawsze mam 2 dania,ale zupy i mięsa robie na 2 dni,przeważnie jest tak,że jak robie zupe to 2 danie jest w lodówce i na odwrót. Zaczełam kiedyś mrozić dania,ale odmrożone mi nie smakują,chyba,że domowa pizza
Mrożę obiady ale te do mrozenia przygotowuje niejako przy okazji. Kiedy gotuje coś co mozna zamrozić to przygotowuje tego dania poprostu wiecej i nadmiar mrozę. Ostatnio mrozę równiez rosół. Gotuje go wiecej i to czego nie zuzyje przelewam do plastikowych butelek po mineralnej/napojach. Butelek nie napełnia sie do końca żeby nie pekały. Po rozmrozeniu jest to swietna baza do wszelkich zup. Wystarczy podgrzać, doprawić i gotowe.
Jesli chcesz miec wiecej czasu dla siebie i rodzinki, to przemysl zainwestowanie w pojemna zamrazarke :) Warto poswiecic kilka godzin raz w tygodniu na zrobienie zapasow. Mrozic mozesz prawie wszystkie dania. A jezeli juz sie skusisz na gotowanie, to przygotuj potrawe w duzej ilosci. Najlepiej smakuja po odmrozeniu wszelkie miesa w sosach i zupy.
Np. kupujesz 3 kurczaki, dzielisz na kawalki, skrzydelka marynujesz i zamrazasz, to samo z nozkami, tylko inna marynata. Korpusy + warzywa do wielkiego gara albo dwoch, gotujesz rosol, dzielisz na czesci i robisz np. ogorkowa, pomidorowa, buraczkowa, jarzynowa, grzybowa, groszkowa, brokulowa, kalafiorowa, koperkowa itd. Niektore zupy mozesz zmiksowac na krem i podac pozniej z groszkiem ptysiowym. Pakujesz do pojemnikow wielkosci jednorazowej porcji na obiad. Mozesz uzyc pojemnikow po lodach. Reszta rosolu do spozycia tego samego dnia na obiad. Przy okazji gotujesz kilka porcji makaronu i tez do zamrazarki w porcjach w woreczkach.
Z piersi przygotujesz w miedzy czasie kotlety panierowane, nadziewane tlustym zoltym serem lub maslem i plasterkiem cebuli, po rozmrozeniu na patelnie. Beda soczyste dzieki nadzieniu.
Jesli umiesz robic pierogi, zrob w ilosciach hurtowych na slodko i na slono. Za jednym podejciem. Ruskie, z grzybami, kapusta, truskawkami, jagodami, sliwkami i z czym tam Ci jeszcze przyjdzie do glowy. Pokroj wedzony boczek lub slonine w kosteczke i zamroz w porcjach. Bedzie do pierogow jak znalazl.
Przygotuj lub kup mielone mieso. Z czesci zrob klasyczne mielone, do nastepnej dodaj starte pieczarki i zamroz wszystko w porcjach, oddzielajac surowe folia spozywcza, aby sie nie posklejaly. Z reszty masy ulep kulki na pulpeciki. Czesc kulek zalej po usmazeniu sosem pomidorowym, nastepna grzybowym, koperkowym itp. Po odmrozeniu wrzuc do naczynia zaroodpornego, posyp zoltym serem i do piekarnika.
Zrob wielka porcje bigosu i gulaszu. Gulasz przed zamrozeniem podziel na porcje i dodaj do jednego pieczarki, drugiego papryke, trzeciego cebule i pomidory.
Miej w zapasie ziemniaki, kasze, makaron, ryz. Zaopatrz sie w sezonie w rozne salatki ogorkowe, z cukini, buraczki, kiszone ogorki. Otwierasz i masz dodatek do obiadu.
:-)
Dopisano 11-08-17 20:29:36:
Jesli jestes w posiadaniu z surowej wedzonki typu szynka czy boczek, mozesz wode z parzenia zuzyc do przygotowania krupniku, kwasnicy, fasolowki, grochowki czy zurku i zmagazynowac w zamrazarce. No i pamietaj jeszcze o fasolce po bretonsku- mrozi sie swietnie...
Ja akuratnie samodzielnie jestem na wikcie, ale często mroze, jak akurat zrobie wiecej: np gołabki, pierogi, bigosy , czy dania z fasola,, cukinia wszelkiego rodzaju pulpety , mielone, wene tweorcza kotletowa rozna itp. Przede wszystkim- z uwagi na koszty- raz zrobione, potem tylko odmrazam i odgrzewam, ( nie zuzywam tyle samo gazu co na zrobienie) a czas na przygotowanie wszystkiego od poczatku, moge poswiecic na cos innego.,czyli oddac sie slodkiemu lenistwu, ze swiadomoscia ze obiad i tak jest.
Jak mi zostanie farszu pierogowego jakeigos- i wena na pierogi czy krokiety sie skonczyla- zamrazam w porcjach- wtedy zostaje do zrobienia tylko pierog czy nalesnik bo farsz jest, na pewno zdecydowanie warto zamrazac.
Nigdy nie mroziłem jedzenia ale ostatnio zacząłem i stwierdzam, że jest to super paktyczne i oszczędne. Kupuję np. 4 duże filety z kurczaka, które dzielę na trzy kotlety czyli mam ich dwanaście. Każdego traktuję tłuczkiem i przyprawiam. Jest nas w domku czwórka więc cztery panieruję i zjadamy, a resztę zawijam w folię po cztery sztuki BEZ PANIERKI i siup do zamrażalnika. Mamy na dwa następne obiady bez kolejnego "brudzenia" się w mięsie. Przed wyjściem do pracy wyjmuję porcję, chowam w lodówce i na wieczór gotowe, tylko panierka - patelnia - brzuszek :) Zawsze mrożę surowe, przyprawione mięso, nigdy z panierką i nigdy usmażone. Ta sama historia z mielonymi czy pulpecikami.
Witajcie;-]]] zadałam takie pytanie bo ja próbuje zabrac sie do tego od jakies czasu,ale nie bardzo mi to wychodzi. Czy ktoś z Was staje przy kuchni i przygotowuje posiłki dla rodzinki na pare dni na przód? pytam bo ja mam dwojke szkarbów dwie dziewczynki;-] apsorbujace bardzo i nczasmi ni estarcza mi czasu zeby przygotowac posiłki dla rodzinki i wtedy jest załamka a czemu zapytacie. Mąż w pracy ja zakupy obiadki i jakis spacer ewentualnie plac zabaw i już dobija trzynasta a ja w tyle ze wszystkim eh pewnie mnie tu skrzyczycie ze ja pewnie len nie zorganizowany;-[ przepraszam. moze ma ktoś propozycje dań które mozna by przygotowac z wyprzedzeniem. Przepraszam za błedy stylistyczne i zgóry dziękuję za odpowiedzi.
Ja zazwyczaj mrożę takie dania jak mielone (już usmażone), gołąbki (surowe) bo z tymi akurat trochę zawracania głowy i wolę przy jednym bałaganie zrobić więcej, krokiety, pierogi, kluski sląskie lub szagówki, pyzy, czasami zupy takie jak pomidorowa czy rosół (ten po odmrożeniu używam jako baza do innych zup.
Gulasz, leczo czy bigos też się nadają do mrożenia, sztuki mięsa usmażone też da się mrozić.
Trusiu, co to są szagówki, bo pierwsze słyszę, a mnie zaciekawiłaś:) ?
U nas nazywa się tak kluski z ziemniaków i mąki pszennej znane też pod nazwą "kopytka".
Ja Cię nie skrzyczę:):):) Mam to samo i nie wiem jak to jest, ale kiedy rano po śniadaniu posprzątam dom na błysk, a przynajmniej ile mogę to wieczorem nie mam miejsca nawet na głupi kubek na ławie czy kredensie, a na podłodze to nie wiem gdzie nogę postawić. Wszystko przez to, że ciągle w biegu... tu załatw to, tu tamto, tu ugotuj, tu przebierz maluchy, tu idź na spacer, popilnuj na zjeżdżalni, w domu w piaskownicy to tylko z mamą, a młodszy uzależniony od cycusia na dodatek.. Patrzę na ten bajzel i myślę jak do tego doszło i nigdy nie wiem, a później do północy ze ścierą, chyba, że padnę razem z maluchami...
ale chociaż się pocieszyłam, że nie jestem sama:):):)
Co do obiadków to jestem baaaardzo za:):) najczęściej nie gotuję jedzenia specjalnie na mrożenie, ale kiedy coś zostanie to i owszem i w sytuacji awaryjnej takie możonki są jak znalazł:)
Zawsze na obiad robię ciut więcej pulpetów w sosie, bo moje dzieci je uwielbiają, ostatnio mroziłam pudełko zupy z fasolki szparagowej w sam raz na trzy talerze starczyło, albo bulion -później w zależności od tego na co ochotę mają dzieci, gotuję pomidorową, albo krupnik.
Tak więc polecam:) Mnie takie jedzonko czzęsto ratuje od ciężkiej nerwicy, szczególnie, że na pierwszym planie wylądowały przetwory:)
I podziwiam inne mamy, które nie dość, że gotują obiad z dwóch dań, to jeszcze mają czyściutko...
Kochana witaj w klubie zabieganych mam, ja tez mam 2 małe córeczki, kochane są ale dają nieźle popalić...
Jeśli chodzi o obiadki, to zazwyczaj robię 1-daniowe, ostatnio np. bigos z cukinii, mięsko duszone z ziemniaczkami i mizerią (mięso duszę większą porcję na 2 -3 dni, w 1 dzień ziemniaczki, w 2 ryż albo kasza, suróweczki typu coleslaw albo buraczki ze słoiczka). Staram się urozmaicać jadłospis. I kombinuję, ile wlezie. Krokietów zawsze robię więcej i potem mrożę, bigosu z kapusty kiszonej i fasolki po bretońsku jak zostaje też mnożę, pierogi też, choć robię je bardzo rzadko, bo nie mam kiedy.
Wariantów szybkich obiadów jest mnóstwo, tylko pokombinuj co nieco.
Pozdrawiam Ciebie i Twoje skarby!!!!
Niektore potrawy smialo wytrzymuja 2-3 dni w lodowce,mozna zjesc taki sam lub podobny obiad na drugi dzien.Jednak mozesz mrozic prawie wszystko.Poszperaj troche na forum WZ,ten temat pojawial sie wielokrotnie.
Ja przede wszystkim hurtowo robie ruskie pierogi i jak gotuje cos czego nie beda jadly moje dziewczynki to wtedy mam jak znalazl. Oprocz tego zdarza mi sie mrozic gulasz, pulpety, fasolke po bretonsku. I w sumie tylko tyle bo sa rzeczy ktorych nie mroze bo po prostu mi nie smakuja tak jak na swierzo a tez jestem z tych co codziennie cos pichca, czesto gesto dwa dania :)
Ja mrożę też pizze zjadamy przeważnie 2 lub 3 a na blachę wchodzą 4. Specjalnie nie gotuję do mrożenia ,ale często są nadwyżki i te mrożę . Jeżeli robię makaron to przeważnie robię go więcej i mrożę ugotowany, potem jakiś sosik albo jogurt i owoce .
A ja mrożę kotlety z piersi kurczaka takie surowe w panierce przygotowane do smażenia zawijam w folie (każdy z osobna) i do zamrażalnika. potem takie zamrożone na gorący olej i już są.
Ja cię rozumię bo sama często gotowałam na zapas.Nie z lenistwa tylko dlatego że wolałam z dziećmi posiedzieć na placu zabaw niż w domu przed kuchenką.Raz w tygodniu jak mąż był w domu często sobota lub niedziela ja brałam się za wielkie gotowanie.Fakt spędziłam większość dnia w kuchni ale potem miałam spokój w tygodniu.Ja większość rzeczy wekowałam nie mroziłam bo jakoś mi lepiej smakują nie mrożone produkty ale takie jak pierogi,gołąbki czy krokiety to akurat mroziłam.Leczo,fasolkę,bigos,zupy czy sos do spaghetti zawsze wekowałam w słoiki,które starczały dla mojej rodziny.Gotowałam mniejsze ilości ale różne zupy żeby przez cały tydzień nie jeść pomidorowej:).U mnie się to sprawdziło w 100 % bo nawet jak mnie nie było bo się zasiedziałam na placu zabaw to mąż sam sobie serwował obiad:).Kilka miesięcy temu kupiłam sobie parowar,który też bardzo ułatwia mi życie w kuchni:).Ryż,fasolka szpragow jako sadzone i obiad gotowy.
a czemu ktoś miałby na Ciebie krzyczeć, nie jesteś sama.
ja często robię większe porcje, żeby zamrozić na później, zwłaszcza bigos i rosół (gotuję bardzo esenconalny i mrożę, a potem troszeczkę rozrzedzam i mam podstawę do różnych zup), czasami mrożę gotowe potrawy, które zostały, bo nie lubię jak coś się marnuje
Zawsze mrożę : gołąbki , pierogi , krokiety , paszteciki . Pasteryzuję w słoikach : bigos ,flaki , fasolkę .Rosół gotuję bardzo esencjonalny , który stanowi podstawę innych zup . Mielonych nigdy nie mrożę , dzis mielone , jutro klopski w sosie . Kotlety jeśli nawet rozbijam wiecej i przyprawiam , smażę świeże .
Świetnie się zamraża większość zup. Często zamrażam litr rosołu i potem dodaję mrożonke i jest zupa. zamrażam (jeśli mi zostanie) makaron czy ryż. Również kotlety, gulasz , zdarzylo się zamrozić placki ziemniaczane , nie były zbyt chrupiące po odgrzaniu , ale z sosem niezłe. Nie zamrażam tylko żurku i potraw z ryb. Nie mma co prawda małych dzieci, ale pracuję do 18, jak córka wyjechała próbowalam ułatwić sobie życie i parę razy na obiad kupiłam gotowe "Kociołki " ale nam nie smakowało, zwłaszcza mężowi i wróciłam do gotowania i zamrażania.
Zurek dobrze sie mrozi (kilka razy mrozilam rowniez zakwas na niego).
Witaj.Dobrze Cię rozumiem.Moje dzieczynki wstają bardzo wcześnie,przewazne już przed 6 rano więc i ja z nimi! Po śniadaniu jak się bawią lub czasem jeszcze przed sprzygotowywuje coś na obiad,obieram ziemniaki,warzywa,mocze mięso,jak zupe mam z warzyw to kroje już na kawałki jarzyny,ok 9-11 spacer,zakupy i jak młodsza córa mi śpi to zaczynam gotować obiad,w międzyczasie robie coś ze starsza córą jak nie ucieknie do babci lub nie zrobi sobie dżemki, w tym czasie pieke też ciasto przeważnie starsza mi "pomaga",więcej przytym bałaganu,ale jak chce to niech się uczy co nieco.Zawsze mam 2 dania,ale zupy i mięsa robie na 2 dni,przeważnie jest tak,że jak robie zupe to 2 danie jest w lodówce i na odwrót. Zaczełam kiedyś mrozić dania,ale odmrożone mi nie smakują,chyba,że domowa pizza
Mrożę obiady ale te do mrozenia przygotowuje niejako przy okazji. Kiedy gotuje coś co mozna zamrozić to przygotowuje tego dania poprostu wiecej i nadmiar mrozę. Ostatnio mrozę równiez rosół. Gotuje go wiecej i to czego nie zuzyje przelewam do plastikowych butelek po mineralnej/napojach. Butelek nie napełnia sie do końca żeby nie pekały. Po rozmrozeniu jest to swietna baza do wszelkich zup. Wystarczy podgrzać, doprawić i gotowe.
Jesli chcesz miec wiecej czasu dla siebie i rodzinki, to przemysl zainwestowanie w pojemna zamrazarke :) Warto poswiecic kilka godzin raz w tygodniu na zrobienie zapasow. Mrozic mozesz prawie wszystkie dania. A jezeli juz sie skusisz na gotowanie, to przygotuj potrawe w duzej ilosci. Najlepiej smakuja po odmrozeniu wszelkie miesa w sosach i zupy.
Np. kupujesz 3 kurczaki, dzielisz na kawalki, skrzydelka marynujesz i zamrazasz, to samo z nozkami, tylko inna marynata. Korpusy + warzywa do wielkiego gara albo dwoch, gotujesz rosol, dzielisz na czesci i robisz np. ogorkowa, pomidorowa, buraczkowa, jarzynowa, grzybowa, groszkowa, brokulowa, kalafiorowa, koperkowa itd. Niektore zupy mozesz zmiksowac na krem i podac pozniej z groszkiem ptysiowym. Pakujesz do pojemnikow wielkosci jednorazowej porcji na obiad. Mozesz uzyc pojemnikow po lodach. Reszta rosolu do spozycia tego samego dnia na obiad. Przy okazji gotujesz kilka porcji makaronu i tez do zamrazarki w porcjach w woreczkach.
Z piersi przygotujesz w miedzy czasie kotlety panierowane, nadziewane tlustym zoltym serem lub maslem i plasterkiem cebuli, po rozmrozeniu na patelnie. Beda soczyste dzieki nadzieniu.
Jesli umiesz robic pierogi, zrob w ilosciach hurtowych na slodko i na slono. Za jednym podejciem. Ruskie, z grzybami, kapusta, truskawkami, jagodami, sliwkami i z czym tam Ci jeszcze przyjdzie do glowy. Pokroj wedzony boczek lub slonine w kosteczke i zamroz w porcjach. Bedzie do pierogow jak znalazl.
Przygotuj lub kup mielone mieso. Z czesci zrob klasyczne mielone, do nastepnej dodaj starte pieczarki i zamroz wszystko w porcjach, oddzielajac surowe folia spozywcza, aby sie nie posklejaly. Z reszty masy ulep kulki na pulpeciki. Czesc kulek zalej po usmazeniu sosem pomidorowym, nastepna grzybowym, koperkowym itp. Po odmrozeniu wrzuc do naczynia zaroodpornego, posyp zoltym serem i do piekarnika.
Zrob wielka porcje bigosu i gulaszu. Gulasz przed zamrozeniem podziel na porcje i dodaj do jednego pieczarki, drugiego papryke, trzeciego cebule i pomidory.
Miej w zapasie ziemniaki, kasze, makaron, ryz. Zaopatrz sie w sezonie w rozne salatki ogorkowe, z cukini, buraczki, kiszone ogorki. Otwierasz i masz dodatek do obiadu.
:-)
Dopisano 11-08-17 20:29:36:
Jesli jestes w posiadaniu z surowej wedzonki typu szynka czy boczek, mozesz wode z parzenia zuzyc do przygotowania krupniku, kwasnicy, fasolowki, grochowki czy zurku i zmagazynowac w zamrazarce. No i pamietaj jeszcze o fasolce po bretonsku- mrozi sie swietnie...
Ja akuratnie samodzielnie jestem na wikcie, ale często mroze, jak akurat zrobie wiecej: np gołabki, pierogi, bigosy , czy dania z fasola,, cukinia wszelkiego rodzaju pulpety , mielone, wene tweorcza kotletowa rozna itp. Przede wszystkim- z uwagi na koszty- raz zrobione, potem tylko odmrazam i odgrzewam, ( nie zuzywam tyle samo gazu co na zrobienie) a czas na przygotowanie wszystkiego od poczatku, moge poswiecic na cos innego.,czyli oddac sie slodkiemu lenistwu, ze swiadomoscia ze obiad i tak jest.
Jak mi zostanie farszu pierogowego jakeigos- i wena na pierogi czy krokiety sie skonczyla- zamrazam w porcjach- wtedy zostaje do zrobienia tylko pierog czy nalesnik bo farsz jest, na pewno zdecydowanie warto zamrazac.
Jak najbardziej-warto.
Nigdy nie mroziłem jedzenia ale ostatnio zacząłem i stwierdzam, że jest to super paktyczne i oszczędne. Kupuję np. 4 duże filety z kurczaka, które dzielę na trzy kotlety czyli mam ich dwanaście. Każdego traktuję tłuczkiem i przyprawiam. Jest nas w domku czwórka więc cztery panieruję i zjadamy, a resztę zawijam w folię po cztery sztuki BEZ PANIERKI i siup do zamrażalnika. Mamy na dwa następne obiady bez kolejnego "brudzenia" się w mięsie. Przed wyjściem do pracy wyjmuję porcję, chowam w lodówce i na wieczór gotowe, tylko panierka - patelnia - brzuszek :) Zawsze mrożę surowe, przyprawione mięso, nigdy z panierką i nigdy usmażone. Ta sama historia z mielonymi czy pulpecikami.