Kochani, szukam dobrego przepisu na buraczki do słoików na zimę, ale bez papryki ani żadnych innych dodatków. Chodzi mi o zwykłe buraczki z octem cukrem i solą. Jak robicie i jakie proporcje stosujecie? A może ocet zastępujecie kwaskiem cytrynowym?
Dodam, że w zeszłym roku naczytałam się, jaki to ocet szkodliwy i zrobiłam całą partię z kwaskiem. Przed włożeniem do słoiczków i pasteryzacją były pyszne. Po otwarciu parę miesięcy później nie nadają się do jedzenia, są po prostu niedobre. Może kwasek podczas pasteryzacji zmnienia smak albo co?
W tym roku znowu wyczytałam, że kwasek cytrynowy jest rakotwórczy, więc 10 kilo buraków zrobiłam po staremu.
Jak robić, żeby były dobre, a szczególnie dla dzieci????
JA tarte buraczki robię tylko z solą ale wymagają co najmniej dwukrotnej pasteryzacji , smakują jak świeże. Drobne całe buraczki marynuję coś w rodzaju korniszonów ,panowie je lubią . Kwasek dodaję do botwinki w słoikach i zawsze jest dobra
Ja przygotowując buraczki na zimę gotuję je (10 kg) z dodatkiem soli, 6-7 ząbków czosnku, 5 dużych liści laurowych i około 10 ziarenek ziela angielskiego. Kiedy wystygną trę na tarce i doprawiam cukrem, pieprzem i octem do smaku i przekładam do słoików. Potem pasteryzuję chwilę i gotowe. Tak przygotowane buraczki są aromatyczne i gotowe do spożycia praktycznie po otwarciu słoika.
to chyba miałaś jakiś trefny kwasek albo buraki (jeśli nie były ze sprawdzonego źródła to może jakiś chemiczny nawóz zadziałał), ja przez wiele lat robiłam z kwaskiem i nigdy nic sie nie dzialo w ostatnim roku zakwasiłam sokiem z cytryny i tez były super, co do proporcji to nie bardzo umiem Ci doradzic bo ja robię tylko tarte tak aby wyrzucic ze słoika wprost na talerz (maja mama kiedys takie jeszcze zasmażała z mąką i wspominam to jako jedno z obżydlizw dzieciństwa - a i ona sie przekonala ostatnio do moich wprost ze sloika)
buraki gotuję w łupinie, obieram tre na wiórki doprawiam cukrem, kwaskiem (ostatnio sokiem z cytryny) i solą do smaku, pakuje do słoiczków zagotowuję około 20 mainut i gotowe teraz właśnie czekam na zbiory z ojcowskiej działki
piszę o tym nawozie bo moja mama od wielu lat robi fasolkę szparagową wg tego samego przepisu a bywały takie lata że cała zaprawa szła w przyslowiowy kibel, od kiedy ma z własnej działki nic takiego sie nie zdażylo
Od kilku lat robię przetwory z tego co u mnie urośnie . Kupiłam wtedy ogórki niby z pewnego żródła i jak piszesz 20 kg ogórków poszło w kibel, pani przyparta do muru przyznała się że podsypała saletrą.
Nasze prababcie i babcie stosowały ocet 10% i żyły długo, ja osobiście też stosuję ocet 10% bo mi potrawy lepiej smakują a buraczki mają ładny kolor.
Ugotuj buraki, obierz i zetrzyj na tarce, dodaj 2 łyżki octu i zagotuj.Nie dawaj soli ani cukru, nakładaj w słoiki po dżemie i zapasteryzuj, 10 min od zagotowania.
Zimą wyjmiesz , dodasz cukru i soli do smaku, zrobisz zasmażkę i masz buraczki zasmażane.
A na zimno dodasz chrzanu, cukru i trochę soli i masz ćwikłę.Octu daje się tylko po to żeby buraczki miały ładny kolor, jak otworzysz zimą słoik to sobie wg uznania doprawisz, ja tak robię.:)
Może faktycznie prawda z tym nawozem, ale trochę szkoda mi je wyrzucić, kupiłam ocet jabłkowy,będę otwierać po słoiku i popróbuję je doprawić, może sokiem z cytrymy albo co. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jutro piątek, na obiadek ziemniaczki i rybka, do tego buraki muszą być obowiązkowo, mój luby inaczej nie tknie....
Nie wyrzucaj od razu, otwieraj po trochu i sprawdzaj czy są dobre . ja w zeszłym roku ogórki w ten sposób zużywałam tak, że do końca roku zjedliśmy , ostatnie poszły do sałatki na Sylwestra. Ale co się zmarnowało ,to się zmarnowało.
Hurra, otworzyłam 2 małe słoiczki, doprawiłam cukrem i octem jabłkowym, ale bardzo delikatnie..... Mężulek stwierdził, że jak od mamusi.... Przynajmniej zaoszczędzi się co nieco....
Ugotuj buraki, obierz i zetrzyj na tarce, dodaj 2 łyżki octu i zagotuj.Nie dawaj soli ani cukru, nakładaj w słoiki po dżemie i zapasteryzuj, 10 min od zagotowania.
Ja też tak robię od wielu lat i moja rodzinka twierdzi że są smaczne i co najważniejsze suróweczka do szybkiego obiadu.
Buraki gotuję, później obieram i ścieram na tarce o grubych oczkach, później wrzucam do słoików zakręcam i pasteryzuje w piekarniku w temp nie wyższej niż 100 stopni (jakieś 60-70)- jakieś 40-45 minut.
Nie dodaję ani soli ani cukru ani octu.
Moje buraczki nie tracą koloru ani smaku, po otwarciu robię z nich jarzynkę do obiadu albo zupkę buraczkową (używam swoich buraków nie kupnych)
Kochani, szukam dobrego przepisu na buraczki do słoików na zimę, ale bez papryki ani żadnych innych dodatków. Chodzi mi o zwykłe buraczki z octem cukrem i solą. Jak robicie i jakie proporcje stosujecie? A może ocet zastępujecie kwaskiem cytrynowym?
Dodam, że w zeszłym roku naczytałam się, jaki to ocet szkodliwy i zrobiłam całą partię z kwaskiem. Przed włożeniem do słoiczków i pasteryzacją były pyszne. Po otwarciu parę miesięcy później nie nadają się do jedzenia, są po prostu niedobre. Może kwasek podczas pasteryzacji zmnienia smak albo co?
W tym roku znowu wyczytałam, że kwasek cytrynowy jest rakotwórczy, więc 10 kilo buraków zrobiłam po staremu.
Jak robić, żeby były dobre, a szczególnie dla dzieci????
Sprubuj z octem jabłkowym jest zdrowy.
Faktycznie na to nie wpadłam, spróbuję.Dzięki!
Tak,jak ocet winny.U mnie już od wielu lat w użyciu,prawie wyparł ocet spirytusowy (ale i tak daję go w umiarkowanych ilościach)
JA tarte buraczki robię tylko z solą ale wymagają co najmniej dwukrotnej pasteryzacji , smakują jak świeże. Drobne całe buraczki marynuję coś w rodzaju korniszonów ,panowie je lubią . Kwasek dodaję do botwinki w słoikach i zawsze jest dobra
W nadmiarze WSZYSTKO szkodzi ..więc nie przesadzajmy z odrobiną octu itp ..bo się nic nie stanie. ..Tylko trzeba zachować odpowiednią normę.
Ja przygotowując buraczki na zimę gotuję je (10 kg) z dodatkiem soli, 6-7 ząbków czosnku, 5 dużych liści laurowych i około 10 ziarenek ziela angielskiego. Kiedy wystygną trę na tarce i doprawiam cukrem, pieprzem i octem do smaku i przekładam do słoików. Potem pasteryzuję chwilę i gotowe. Tak przygotowane buraczki są aromatyczne i gotowe do spożycia praktycznie po otwarciu słoika.
Jak niechcesz zakwaszac ocetem to zakwaś buraczki , sokiem z cytryn.
to chyba miałaś jakiś trefny kwasek albo buraki (jeśli nie były ze sprawdzonego źródła to może jakiś chemiczny nawóz zadziałał), ja przez wiele lat robiłam z kwaskiem i nigdy nic sie nie dzialo w ostatnim roku zakwasiłam sokiem z cytryny i tez były super, co do proporcji to nie bardzo umiem Ci doradzic bo ja robię tylko tarte tak aby wyrzucic ze słoika wprost na talerz (maja mama kiedys takie jeszcze zasmażała z mąką i wspominam to jako jedno z obżydlizw dzieciństwa - a i ona sie przekonala ostatnio do moich wprost ze sloika)
buraki gotuję w łupinie, obieram tre na wiórki doprawiam cukrem, kwaskiem (ostatnio sokiem z cytryny) i solą do smaku, pakuje do słoiczków zagotowuję około 20 mainut i gotowe teraz właśnie czekam na zbiory z ojcowskiej działki
piszę o tym nawozie bo moja mama od wielu lat robi fasolkę szparagową wg tego samego przepisu a bywały takie lata że cała zaprawa szła w przyslowiowy kibel, od kiedy ma z własnej działki nic takiego sie nie zdażylo
Od kilku lat robię przetwory z tego co u mnie urośnie . Kupiłam wtedy ogórki niby z pewnego żródła i jak piszesz 20 kg ogórków poszło w kibel, pani przyparta do muru przyznała się że podsypała saletrą.
Nasze prababcie i babcie stosowały ocet 10% i żyły długo, ja osobiście też stosuję ocet 10% bo mi potrawy lepiej smakują a buraczki mają ładny kolor.
Ugotuj buraki, obierz i zetrzyj na tarce, dodaj 2 łyżki octu i zagotuj.Nie dawaj soli ani cukru, nakładaj w słoiki po dżemie i zapasteryzuj, 10 min od zagotowania.
Zimą wyjmiesz , dodasz cukru i soli do smaku, zrobisz zasmażkę i masz buraczki zasmażane.
A na zimno dodasz chrzanu, cukru i trochę soli i masz ćwikłę.Octu daje się tylko po to żeby buraczki miały ładny kolor, jak otworzysz zimą słoik to sobie wg uznania doprawisz, ja tak robię.:)
Może faktycznie prawda z tym nawozem, ale trochę szkoda mi je wyrzucić, kupiłam ocet jabłkowy,będę otwierać po słoiku i popróbuję je doprawić, może sokiem z cytrymy albo co. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Jutro piątek, na obiadek ziemniaczki i rybka, do tego buraki muszą być obowiązkowo, mój luby inaczej nie tknie....
Nie wyrzucaj od razu, otwieraj po trochu i sprawdzaj czy są dobre . ja w zeszłym roku ogórki w ten sposób zużywałam tak, że do końca roku zjedliśmy , ostatnie poszły do sałatki na Sylwestra. Ale co się zmarnowało ,to się zmarnowało.
Hurra, otworzyłam 2 małe słoiczki, doprawiłam cukrem i octem jabłkowym, ale bardzo delikatnie..... Mężulek stwierdził, że jak od mamusi.... Przynajmniej zaoszczędzi się co nieco....
Dziękuję wszystkim za porady!!!
Ugotuj buraki, obierz i zetrzyj na tarce, dodaj 2 łyżki octu i zagotuj.Nie dawaj soli ani cukru, nakładaj w słoiki po dżemie i zapasteryzuj, 10 min od zagotowania.
Ja też tak robię od wielu lat i moja rodzinka twierdzi że są smaczne i co najważniejsze suróweczka do szybkiego obiadu.
Pozdrawiam
A ja robie tak:
Buraki gotuję, później obieram i ścieram na tarce o grubych oczkach, później wrzucam do słoików zakręcam i pasteryzuje w piekarniku w temp nie wyższej niż 100 stopni (jakieś 60-70)- jakieś 40-45 minut.
Nie dodaję ani soli ani cukru ani octu.
Moje buraczki nie tracą koloru ani smaku, po otwarciu robię z nich jarzynkę do obiadu albo zupkę buraczkową (używam swoich buraków nie kupnych)
Ooooo, dzięki! Wypróbuję na pewno, pomysł z piekarnikiem wydaje się być całkiem ok. Pozdrawiam!
To taka pasteryzacja, nie widziałam siebie pasteryzującej tyle słoików z różnymi przetworami w garnku.
Ja tak pasteryzowałam wszystko niektóre rzeczy nawet i godzine, i jest wszystko super smaczne.
Poczytaj jeszcze o pasteryzacji w piekarniku w necie bo różne rzeczy potrzebują różnego czasu.